• Nie Znaleziono Wyników

Produkcja żelatyny z rybiej łuski - Tadeusz Sykut - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Produkcja żelatyny z rybiej łuski - Tadeusz Sykut - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

TADEUSZ SYKUT

ur. 1923; Sielce

Miejsce i czas wydarzeń Puławy, PRL

Słowa kluczowe życie codzienne, praca zawodowa, fabryka żelatyny

Produkcja żelatyny z rybiej łuski

Przeprowadzałem badania produkcji żelatyny z rybiej łuski. Tam nie było żadnej technologii i tam trzeba było dwadzieścia cztery godzin, żebym ja tam był. No i ja tam byłem, dwadzieścia cztery godzin, i ta żelatyna się gotowała, na chłodnię puszczałem, wirowałem, cuda robiłem, przez parę dni. I codziennie dostawałem z Gdyni, ładowały w nocy tonę żelatyny i przez noc pośpiesznym pociągiem przywozili do Puław, i ten wagon zostawiali w Puławach. Ekstra. Centralny zarząd tak sobie życzył, żebym wyprodukował żelatynę z rybiej łuski. No i ja tam z dziesięć dni robiłem, a plan musiał iść, tu plan musiałem wykonywać, a to ta reszta poza planem, to wszystko. No to ja tam mieszkałem w tej żelatynie już i te żelatynę z tej rybiej łuski robiłem. Ale bardzo mało tej żelatyny wychodziło. Nie było to ekonomiczne. A taki Żyd był, który on to wniosek dał, tam w centralnym zarządzie i on też tu był, i ten dyrektor mówi: „Panie Sykut, co pan będzie się pierdolił z tym Żydem, ten Żyd kupę pieniędzy za to weźmie jak tę żelatynę pan wyprodukuje. A żeby flaszkę wódki nam tu postawił, tak nic. Tylko no przychodzi i pyta się, jak wychodzi, co wychodzi. Uno zapisywało. Tylko zapisywało i tam do centralnego zarządu do Warszawy sprawozdanie. Weź mu powiedz, że nie wychodzi, nie wychodzi i koniec. Ty nie możesz dać radę, a nie, to trzeba robić specjalny oddział. Trzeba zrobić specjalny oddział - dyrektor mówi - i ty mu tak powiesz, że nie dajesz rady. Jest ta żelatyna, wychodzi, ale w małych ilościach. Za droga jest.” Natomiast znalazł się facet, że guanina, ten błysk na rybie co jest, to był bardzo drogi. I ja z tej tony żelatyny, to dostawałem dziesięć, dwanaście kilo farby, która była zgęszczona. I to był taki błysk, rybi błysk. Natomiast ten facet uparł się, że ta guanina by się opłaciła. Opłaciła by się, ale przetransportowanie tych dziesięciu ton tej żelatyny i tu rozbudowywać zakład, to tego… nie bardzo się to opłaciło. No i tam tego Żyda się pozbyłem później. Nie dało rady, nie było pieniędzy na tego… [Nie pamiętam jak się nazywał] ten Żyd, bo on był z centralnego zarządu, z Warszawy. To on tylko był tam może trzy tygodnie, ale nie dał tam ani mnie, ani kieliszek wódki, nic śmy nie wypili. Tylko on spisywał to co ja

(2)

wyprodukowałem.

Data i miejsce nagrania 2005-11-14, Sielce

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Grzegorz Woźniak

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

W każdym gospodarstwie to było dwie krowy, i trzy krów było, no i nie było tych kombajnów, wszystko ręcznie było zbierane, ale to co się urodziło to już można było sprzedać

Jak pan przyszedł, jak pan tylko miał pół pieniędzy, na przykład tam było dziesięć złotych czy piętnaście on chciał za trzy metry na garnitur, tak jak na pana czy na mnie, to

Był sklep i był komitet taki sklepowy, no i tam zaopatrywał sam towar, no i tam była bibułka, papierosy, no i cukier, smarówka była, nafta była, bo wtedy światło dopiero

Były i szewce, i krawce, i wszystkie… stolarze były… Nawet u nas tam jeszcze kufer na górze jest, to matka… jak tu na tamtej stronie było mieszkanie, to Żyd całą zimę

Później tych Żydów co tu były to Niemcy zabrali, i jak który Żyd zostawił coś, to dużo w Końskowoli ludzi to odczuło, poznajdywało. Albo sprzedawały te Żydy, później, jak ich

Dlatego się tam znalazłem, że przed nami tam było, z sześćdziesięciu junaków, i po miesiącu czasu, jak pan pracował przy tych kiszonach, wykręcało panu głowę w

To Niemcy były takie przebiegli, porozmawiali, że tu są uciekiniery junaki, to, że możemy odrobić ten okres co nam brakuje, co ja już ten rok czasu miałem zaliczonego, tej pracy

Bo za zejście z wagonu była kara śmierci, ale jak zezwolił już zejść, czterech, pięciu byliśmy na wagonie, to jak się zeszło i złapało się puszkę tam jakąś czy