• Nie Znaleziono Wyników

Historyczny sens "Uspokojenia" Juliusza Słowackiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Historyczny sens "Uspokojenia" Juliusza Słowackiego"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Zofia Wójcicka

Historyczny sens "Uspokojenia"

Juliusza Słowackiego

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 76/2, 3-19

(2)

P a m ię t n ik L ite r a c k i L X X V I , 1985, z. 2 P L I S S N 0031-0514

Z O FIA W Ó JCIC K A

H ISTO RY CZN Y SENS

„U S P O K O JE N IA ” JU L IU S Z A SŁOW ACKIEGO

W a rty k u le pt. Historyczność i pozaczasowość w dziele literackim z 1935 r. Ju liu sz K lein er zw rócił uw agę n a dw ie sfery w każdy m z utw o ­ rów literackich : a k tu a ln ą, jednorazow ą, złączoną z k o n k retn ą rzeczyw i­ stością, w k tó re j dzieło pow staje, i autonom iczną, przenoszącą historycz­ ność ponad granice czasu, by dzieło jako tw ó r sam oistny mogło egzysto­ w ać na zasadzie logiki im m an en tn ej. K ażda z ty ch sfer m a inne u k sz ta ł­ to w an ie języka, czyli in ne znaczenie w yrazów .

S ło w o b ow iem , ja k k o lw ie k p ozornie m ające p ew n ą trw ałość p o n a d h isto -ryczną, jest w k a żd orazow ym zak tu a lizo w a n iu tk w ią ceg o w nim życia prze­ ja w em i fu n k c ją ok reślon ej fa zy h is to r y c z n e j1.

Poznanie sem an ty k i słów zw iązanej z d atą pow stania u tw o ru pow in­ no — w edług K le in e ra — u łatw iać odczytanie jego historycznego sensu, co nie ko lid u je ani z sensem u n iw ersaln y m , ani z inn ym i m etodam i b a ­ d ań literackich . Uspokojenie in te rp re to w a n o d o tąd jako tek st bez kon­ k re tn y c h h istory czn ych odniesień, poniew aż zdania uczonych na tem a t d a ty i okoliczności, w jak ich Słow acki w iersz napisał, b yły podzielone. Z akładając, że p ełną satysfak cję estetyczną, a także różne opcje przy odbiorze te k stu poetyckiego osiąga się w oparciu o jasność p lan u w y ra ż a ­ nia, sp ó jrzm y n a Uspokojenie z p e rsp e k ty w y historycznej.

W szystkie hipotezy dotyczące czasu p ow stania Uspokojenia za n a j­ w ażniejszy w skaźnik przy jm o w ały m o ty w zd rady . Z aczynający się od słów ,,Co nam z d ra d y ” u tw ó r a u to rz y K alendarza życia i twórczości J u ­

liusza Słowackiego uznali za dalszy ciąg dysk u sji, jak a w drugiej połowie

1844 r. toczyła się w p rasie em ig racy jn ej w okół problem u, czy n iek tó rzy generałow ie, m. in. G irolam o R am orino, zdradzili Polskę w pow staniu listopadow ym *. Na tej podstaw ie ustalono, że w iersz pochodzi z przełom u

1 J. K l e i n e r , H i s t o r y c z n o ś ć i p o z a c z a s o w o ś ć w d ziele lite r a c k im : W: S tu d i a z z a k r e s u teo r ii li te r a tu r y . L u b lin 1956, s. 10.

2 Zob. K a l e n d a r z ż y c i a i tw ó r c z o ś c i J u liu sza S ło w a c k i e g o . O pracow ał E. S a w - r y m o w i с z przy w sp ó łp ra cy S. M a k o w s k i e g o i Z. S u d o l s k i e g o . W ro­ c ła w 1960, s. 478— 479. D alej do tej p ozycji o d sy ła ć b ęd ę sk rótem K. L iczb y po sk ró­ cie oznaczają stron ice.

(3)

4 Z O F IA W Ó JC IC K A

lat 1844 i 1845. W ro k u 1979 S tefan K ieniew icz zauw ażył, że U spokoje­

niu bliższa je s t sy tu a c ja 1846 r. i że nie sp raw y poruszane wów czas na

em igracji, lecz sp raw y a k tu a ln e w k ra ju w yrażone zostały w tekście. Rok ten u p ływ ał pod znakiem przy g oto w ań do zry w u w yzw oleńczego w społeczeństw ie polskim i — n ieste ty — d enuncjow ania działaczy spis­ kowych. Nowa hipoteza przesun ęła datę pow stania w iersza na r. 1846, ew entualnie 1847 3.

Rów nocześnie ze szkicem K ieniew icza pojaw iła się w d ru k u w ypo­ wiedź M arii K orzeniew icz, k tó ra — zajm u jąc się językiem m odelującym rew elację w U spokojeniu — doszła do w niosku, że uk ształto w ały go ele­ m en ty filozofii Słow ackiego sprecyzow ane w takich utw orach, ja k L ist

do J. N. R em bow skiego w raz z rzu ta m i pierw o tn y m i oraz zaniechanym i, L ist drugi do księcia A. C. i n o tatk i różne z R aptularza 4. Św iadczyłoby

to, że bardziej uzasadnione jest w iązanie pow stania te k stu z rokiem 1846 niż z d atą w y su n iętą przez au to ró w K alendarza. Z in sp iracji K orzenie­ wicz w yw odzi się m ój zam ysł rozw inięcia b ad a ń in te rte k stu a ln y c h , a przede w szystkim p rzy jrze n ia się auto grafo m u tw oró w pokrew nych. J e d y n y au to g ra f U spokojenia to 102-w ersow y w a ria n t re d a k c y jn y , zaku ­ piony w 1959 r. przez M uzeum L ite ra tu ry od J a n a G w alberta H en ry k a Paw likow skiego. O kazało się, że p ap ier L istu drugiego do księcia A. C. nosi ten sam znak w odny „P. B o uch et” co au to g raf U sp o k o jen ia 5. Na tak im p apierze Słow acki zostaw ił: red ak cję d rugą G enezis z Ducha, re ­ dakcję pierw szą O dpow iedzi na P sa lm y przyszłości, R ozm ow ę z m a tką

M akryn ą M ieczysław ską i Dialog je d n o lity z H elionem i HelOis (DW 14,

201). A u to g rafy te d a tu ją badacze i ed ytorzy w przybliżeniu: red ak cja d rug a G enezis [...] m iała pow stać w początkach r. 1845, red ak cja pierw sza

O dpow iedzi [...] na przełom ie la t 1845 i 1846, L ist dru g i je st niew iele

późniejszy od listu pierw szego Do księcia A . C., k tó ry został n ap isan y p rzypuszczalnie w styczn iu 1846 (K 517), za term in u s a quo pow stania

R o zm o w y [...] p rzy jęto 25 stycznia 1846 (K 520— 521), Dialog jed noli­ t y [...] — w edług J a n a K u źn iara — nie może być późniejszy niż L ist do J. N. R em bow skiego (DW, 14, 126), ten zaś w iąże Ja ro sła w M aciejew ski

z lipcem lub sierp n iem 1846 6. Nie ty lk o zaw artość, ale i form alna cecha, ®S. K i e n i e w i c z , „U sp o k o je n ie ” ja k o źró d ło h isto ryczn e. W zbiorze: „P o­ trą c ić stru n ę p o e z ji k a m ie n n ą ”. S zk ic e o „U sp o k o je n iu ” J u liu sza S ło w a c k ie g o . Po­ m ysł i redakcja S. M a k o w s k i e g o . Warszawa 1979, s. 18—19.

4 M. K o r z e n i e w i c z , R o m a n ty c zn e „w id z e n ie ” i „s ły s z e n ie ” ś w ia ta w „U spo­ k o je n iu”. „Pamiętnik L iteracki” 1979, z. 2, s. 110, 114—116, 118— 119.

5 Zob. w stęp y edytorskie w: J. S ł o w a c k i , D zieła w s z y s tk ie . Pod redakcją J. K l e i n e r a . T. 12, cz. 1. W rocław 1969, s. 63; t. 15 (1955), s. 299. Dalej do D zieł w s z y s tk ic h odsyłam skrótem DW. Pierw sza liczba po skrócie oznacza tom (podział tomu na części sygnalizuję dodaniem drugiej liczby w raz z łącznikiem ), następne — po przecinku — stronice.

e J. M a c i e j e w s k i , K o m e n ta r z do w ie rs za „ V iv a t P ozn ań czan ie" Ju liu sza S ło w a ck ieg o . „Pamiętnik Literacki” XLIII, 1952, z. 3/4, s. 1114— 1115, przypis 64.

(4)

ja k ą stanow i p ap ier firm y P. B ouchet, przyw odzi m yśl, że b ru lio n Uspo­

kojenia n ależy do te j w łaśnie g ru p y autografów .

A rg u m en tem n a rzecz tak iej tezy sta ły się też w ypow iedzi Ju liu sza K le in e ra i Ja n a K u źn iara, ed yto ró w poem atu w Dziełach w szystkich. K le in e r um ieścił Uspokojenie po Odpowiedzi na Psalm y przyszłości (DW 12-1, 10). J u ż w sły n n ej m onografii o tw órczości Słow ackiego napisał:

i jak u sp ok ajał ob aw y K ra siń sk ieg o w ia rą w lud, tak też rozpraszał zm ory lę k liw o śc i, „postrachu u p io ry ”, w iarą w m ieszczań stw o, w braci K iliń sk ieg o — i n ow ą p oezję m u ró w m iejsk ich , w y w o ła n y c h w w izji p la sty czn ej, w yrazistej, p oezję W arszaw y, p oezję S ta reg o M iasta w ią z a ł z jasn ow id zen iem w y p a d k ó w r. 1861 i 1863 T.

K u ź n ia r pop arł stanow isko K lein era takim i dom niem aniam i: 1) Poe­ m a t zdaje się realizow ać w izję „G roźnej, s ta re j tw a rz y K iliń skich” , jak a objaw iła się Słow ackiem u, gdy podjął polem ikę z Z y g m u n tem K ra siń ­ skim , a u to re m d ru k o w an y ch na przełom ie sierp nia i w rześnia 1845 Psal­

m ó w przyszłości. 2) P o inta u tw o ru n aw iązu je do ty ch sform ułow ań

w Odpowiedzi, k tó re nie godzą się z nazyw aniem przez K rasińskiego (w Psalmie nadziei) a k tu rew olucji zdrad ą narodow ą. 3) T erm inem a quo pow stania Uspokojenia jest czas pow stania pierw szej red ak cji Odpowie­

dzi na P salm y przyszłości, poniew aż słow a o człow ieku, k tó ry „o zdradę

się bo i” , odnoszą się do K rasińskiego (DW 12-1, 68— 69). Do kw estii o statn iej trzeba będzie powrócić, tym czasem zap y ta jm y o datę w yznacza­ jącą ów term in u s a quo istn ien ia Uspokojenia. J e st nią 12 I 1846. Tego d n ia Słow acki w y sy łał do K rasińskiego list. Początek i koniec tego listu w pisał do Raptularza (DW 15, 382), n atom iast głów ne m yśli naszkicow ał m iędzy n iek tó ry m i w ierszam i i na w olnej p rzestrzen i dwóch stronic re ­ dak cji pierw szej Odpowiedzi (DW 7, 233— 234). T ekst ten m a nieco in n y d u k t pism a i in n y a tr a m e n t 8. Zasadność p rzyjęcia d a ty 12 I 1846 jako chronologicznego prius Uspokojenia zw eryfikow ana zostanie w dalszym to k u rozw ażań, k tó ry teraz w ym aga p rzyjęcia hipotezy in te rp re ta c y jn e j, Że poem at dopełnia bezpośrednio dw a listy do A dam a Czartoryskiego.

W edług au to ró w Kalendarza Słow acki w łączył się pism am i politycz­ nym i, tzn. odezwą Do Emigracji o potrzebie idei (z końca r. 1845 lub po­ c zątk u 1846) oraz listam i do księcia, w n u r t życia uchodźców, ożyw ionych w ieściam i o przygotow aniach do pow stania krakow skiego (K 517). Do P a ry ża docierały też in fo rm acje o ru ch u narodow ym w zaborze pruskim . „R epublikanin z D u ch a” (taki podpis złożył rów nież pod listem p ierw

-7 J. K l e i n e r , J u li u s z S ło w a c k i. D z ie j e tw ó rc z o śc i. T. 4, cz. 2. W arszaw a 192-7, s. 198.

8 B ibl. O ssolineum , rkps 4807/III, s. 45— 52 (daw niej: 109— 116). E. S a w r y - m o w i c z w ed ycji K o r e s p o n d e n c j i Ju liu sza S ł o w a c k i e g o (t. 2, W rocław 1963, s. 112— 113) n iew ierszo w a n ą część red ak cji p ierw szej O d p o w i e d z i zatytu łow ał: R z u t p i e r w o t n y f r a g m e n t u listu. P rzep isa ł ją w o d w rotn ej k o lejn o ści — n ajp ierw tek st ze s. 52, potem ze s. 50 — i w paru m iejsca ch n ied ok ład n ie.

(5)

6 Z O F IA W Ö JC IC K A

szym) w odezwie Do Emigracji w y raził przekonanie, że Polsce p otrzebne są nie ty lk o ideały, bo ideał o bjaw ia się w człow ieku k o n k re tn y m i jest niższą form ą świadom ości społecznej, ale niezbędna jest idea, tzn . w spól­ nota dążeń. Jak o p rzy k ład n aro d ó w k ieru jąc y c h się jedną ideą w skazy­ w ał A nglię („panow ać n a m o rz u ”) i Rosję („panow ać n a ziem i” ), n a to ­ m iast k ry ty c z n ie odnosił się do F ra n cji, upad ającej „przez czas duchow ego

in te r r e g n u m ”, czyli oczekiw ania na wielkiego, rów nego N apoleonow i czło­

w ieka (DW 7, 316). Polakom życzył idei czynu, k tó ra „w szystkie i roz­ m aite siły ru ch u w N arodzie rozw inie!” (DW 7, 317). W aru nek jej rea li­ zacji u p a try w a ł w odw ołaniu się do przeszłości:

d laczegóż n ie p o m y śleliście o w y ję c iu z dusz w a szy ch daw n ej p o lsk ie j Idei!: która była zb u d ow an iem kraju na w o ln o ś c i Ducha lu d z k ie g o l z za strzeżen iem w o ln o śc i dla w szy stk ich św ięty ch z ducha zaprzeczeń, a która b ez zgod y du­ ch ów trw ać w żaden sp osób n ie m ogła. [DW 7, 318]

P odstaw ą listu pierw szego Do księcia A. C. jest reflek sja n ad D uchem narodow ym , k tó ry — odstępując od nadanego m u przez Boga celu fin al­ nego — usiłuje przekształcić się „w p raw dziw ą w skrzesiteln ą Siłę Naro­

dową”, „chce teraz abdykow ać: z n i e s k o ń c z o n o ś c i p r z e m i e ­ n i ć s i ę w s k o ń c z o n o ś ć i w i d z i a 1 n o ś ć!” (DW 7, 308—309). O bydw a listy do C zartoryskiego w y d a ją się polem iką z w y su w an ą przez H otel L a m b ert koncepcją odzyskania przez Polskę niepodległości. K on­ cepcja ta zakładała, że w alka o wolność m usi być jednom yślna i jedn o­ czesna we w szystkich zaborach. C zartoryszczycy, obw oław szy księcia k ró ­ lem „de facto” (1837 r.), uzależniali też przyszłe pow stanie od pojaw ienia się naczelnika, a za w a ru n e k skuteczności jego działania uznali p rz e k re ­ ślenie zd rad y narodow ej, tzn. w spółpracy z w rogiem , dbałości o w łasny in teres, niechęci do pośw ięcenia się spraw ie czy naw et b ra k u dostatecz­ nej ostrożności podczas p rzygotow ań do pow szechnej insu rek cji. Miesz­ czące się w zakresie sem an tyczn ym w y razu „zd ra d a ” w ady narodow e zostały sk ry ty k o w an e w W ędrów ce po Wielkopolsce i M azowszu, powieści

w zię te j z ostatnich w y p a d k ó w L u d w ik a z K rzew ią (Paryż 1838). Pod pseu­

donim em k ry ł się H en ry k O rpiszew ski, rzecznik H otelu L a m b e rt — w słaby m arty sty c z n ie u tw orze p rzed staw ił dzieje nieudanego pow stania, organizow anego w k ra ju w 1833 r. przez em isariuszy T o w arzystw a De­ m okratycznego Polskiego.

W m iesiącach letn ich r. 1845, gdy nasilała się akcja spiskow a stro n ­ nictw a dem okratycznego na te re n ie k ra ju , w H otelu L a m b ert sporządzo­ no pism o podsum ow ujące postaw ę obozu ary sto k raty czn eg o wobec za­ m ierzonego pow stania. P rzew idyw ano, że w roli naczelnika w ystąpi C zar­ toryski. Książę odpow iedział na tę koncepcję w liście do W ładysław a Z a­ m oyskiego. Pisał, że trzeba „zbliżać różne w a rstw y i odcienia do siebie, przyprow adzić je do w spólnego i zgodnego d ziałan ia”.

P ó k i zlanie tych różnych d ążeń k rajow ych w jed n ym duchu i pod jed en k ieru n ek n ie nastąpi, p óty n ie m ożna p och leb iać sobie, aby w y b u ch po całej P o lsce m ógł być jed n oczesn y i p o m y śln y .

(6)

Z nam ien ne jest zdanie tego listu odsuw ające zry w narod ow y w nie­ określoną przyszłość:

Jeszcze m i kraj n ie d ał dość d ow od ów ład u , porządku, g o to w o ści do c h ę t­ n e g o pod d an ia się w ła d z y środ k ow ej, ab ym n a nim m ógł b u d ow ać p raw d op o­ d o b ień stw o p o m y śln eg o p o w s ta n ia e.

M ożna sądzić, że Słow acki znał p olityczne stanow isko księcia nie ty l­ ko z w y stąp ień oficjalnych, ale i z k o n tak tó w osobistych. W m aju 1845, po długiej, spow odow anej p rzy stąp ien iem do Tow iańczyków przerw ie, znalazł się na liście zaproszonych do H o telu gości. Było to jed n ak zbliże­ nie chw ilow e. S e k re ta rz księcia, H ipolit B łotnicki, nb. p ry w a tn y n a u ­ czyciel poety z czasów w ileńskiech, nie odnotow ał dalszych k o n tak tó w tow arzysk ich 10. Jeśli n a w e t dochodziło do spotkań, postaw a ideow a księ­ cia nie p rzy staw ała do d em ok raty czn y ch i genezyjskich w yobrażeń Sło­ wackiego. Pozostaw ała poza w ielkim o d kryciem poety, że ew olucja w św iecie p rzy ro d y , a i działań ludzkich, w y n ik a z p racy D ucha, k tó ry nie może zleniw ieć, tzn. ograniczyć się do raz p rzy ję te j form y.

W liście pierw szym Słow acki w y stąp ił z ideą państw a opartego n a duchu, a nie n a form ie k o n sty tu c y jn e j n . Z ty ch pozycji atak ow ał C zar­ toryskiego za w zorow anie się na u s tro ju F ran cji. K o n sty tu c y jn y lib e ra ­ lizm, jak i książę proponow ał społeczeństw u przyszłej Polski, w ydaw ał się Słow ackiem u form ą niezgodną ż c h a ra k te re m jej przeszłości. K o ron ny zarzut, sform ułow any w prost, dotyczył b ra k u zrozum ienia ducha w łasn e­ go narod u , ducha Polski, k tó ra teraz chce się w sposób w idzialny obr- jaw ić:

A W asza K s. M ość... n ib y -p ta szn ik na usadce... czekasz na N ią z k o n sty ­ tu cy jn ą fra n cu sk ą siateczk ą: ab yś ją z g ło w ą n a k ry ł jak szczy g iełk a i do życia k o n sty tu cy jn ie k la tk o w e g o przym u sił. [DW 7, 309]

Słow acki nie m ógł pogodzić się ani z fak te m zd eterm inow ania po­ glądów C zartoryskiego przez sy stem y zachodnie, ani z jego lękiem przed pow staniem . W ty m że liście je st ta k i frag m en t:

G dyby tw ó j duch... M ości K siąże... w id z ą c y dziś zaled w o p odług zw y cza j­ nego praw a n atu ry d o w ied zia ł się: że gd zieś eg zy stu je ciało obdarzone oczym a...

9 C yt. za: B. K o n a r s k a , W k r ę g u H o t e lu L a m b e r t . W ł a d y s ł a w Z a m o y s k i w la ta ch 1832— 1847. W rocław 1971, s. 177. N a tem a t roli C zartoryskiego jako n a­ czeln ik a p o w sta n ia zob. J. W o r o n i c z , R z e c z o m o n a r c h ii i d y n a s t i i w Polsce. „Kraj i E m igracja” 1839, z. 9, s. 3— 62.

10 Zob. Z. W ó j c i c k a , Z a p i s k i o J u li u s z u S ł o w a c k i m i je g o u tw o r a c h ■w „ D z ie n n i k u ” H ip o lita B łotn ickiego. „R ocznik T o w a rzy stw a L iterack iego im. A d a ­

m a M ick iew icza ” t. 14/15 (1979/80), s. 156— 157.

11 Id eę tak ą w y su w a li ró w n ież sło w ia n o file ro sy jscy . W tek ście L is t u dru g ieg o do k się c ia A. C. S ło w a ck i zarzucił C zartorysk iem u , że n ie obronił stan ow isk a M i­ ck iew icz a w C ollège de F ran ce. M ogłoby to św ia d czy ć o za in tereso w a n iu poety w y ­ k ład am i litera tu r y sło w ia ń sk ie j. 10 I 1843 (kurs III, lek cja 5) M i c k i e w i c z m ó ­ w ił o u tw orze A. S. C h o m i a k o w a (1804— 1860). B yć m oże tą drogą zapoznał się S ło w a ck i z m y ślą sło w ia n o filó w rosyjsk ich .

(7)

8 Z O F IA W Ó JC IC K A

k tó re — p o d łu g B rew stera so czew ek zrobione — telesk o p iczn y w zrok m u zarę­ cza ją to K siąże p ro siłb y ś m o d litw ą B oga o ta k ie ciało te le sk o p o w y m w zro ­ k ie m obdarzone: ab yś sn a d n iej m ógł p rzeciw k o narod ow i czy n io n e k r o k i w y ­ przedzać... dojrzew ać zdrad i tym że zdradom opierać się. [DW 7, 308]

N a ostatniej stro n icy tego listu zn a jd u je się w pisana rę k ą Słow a­ ckiego brulionow a w e rsja w iersza T y głos cierpiący podnieś (DW XV, 299). M iejsce zapisu i k o resp o n d u jąca z treścią obu listów id ea w iersza p ro w ad zą do w niosku, że dialog z księciem został p rzeniesiony w p rz e ­ strz e ń poezji. Uspokojenie w y d aje się dalszym ciągiem dialogu ze stan o­ w iskiem C zartoryskiego, zajm ow anym przez niego już podczas listopa­ dow ej r e w o lu c ji12.

W ty m sensie w końcow ych frag m en tach nie drukow anego ówcześnie

L is tu drugiego zjaw iły się w spom nienia z po b y tu Słow ackiego w W ar­

szaw ie (15 II 1829 — 8 III 1831), gdzie po raz pierw szy osobiście zetknął się z C zartoryskim . P o w tarzając znany z arzu t b ra k u zrozum ienia przez niego D ucha n a ro d u (czego w idocznym p rzejaw em była rezy g nacja z w al­ ki o u trzy m an ie M ickiew icza na k ated rze w Collège de F rance) doszedł do konkluzji, że tak a postaw a odpow iada carow i.

Zadrżał on raz w p ra w d zie, gdy m u d on iesion o, że W arszaw a p o w sta ła — ż e brat jeg o u ciek a — że zorze b orealn e p rzy szły i na w ie ż a c h m ia sta u sia d ł­ szy na u ciek a ją ce M osk ale patrzały — bo go w ten cza s Iz r a e lo w y p raw ie strach — od p o w sta n ia narod ow ego i od zjaw isk n ieb iesk ich uderzył... a T rójcę m u jedną B ożą — w trójcach k o n fed erack ich pow tórzon ą — i na w szy stk ich w ieża ch k raju sied zącą p okazał. — T a k ieg o strach u już n ie będ zie, choćby m u d on iesion o, że reg im en t u ła n ó w na p olach m a ciejo w ick ich zm a rtw y ch w sta ł, a n i że ręka jak aś — p ok azała się z p olsk iej m o g iły i k o n sty tu cy jn ą m u k siążk ą p ogroziła. — P rzy g o to w a ć nam potrzeba w cich ości ducha n a szeg o rew o lu cją p raw d ziw ą — św ię tą i polsk ą, a sp raw ić, aby z ca ły m M a jesta tem B ożym i ogn iam i n ieb iesk iem i op łom ien ion a — w y b u ch n ęła . — A by zm azaw szy raz na z a w sze to hasło ohydne b y ć a l b o n i e b y ć , przez r ep u b lik a n y n asze n ie ­ m ie c k ie przyjęte, w k tó ry m już jak w ziarnie rozpacz i z w ą tp ie n ie na d n ie sied zia ły — rzek ł to d rugie — B ogu sam em u i d u ch ow i zeń id ącem u służące: J e s t e m , b o j e s t e m... H asło, które nas M [ości] K s[iąże] przez sto lat od sam ob ojstw a i zab ójstw a obroniło, a w k r ó tc e zn ow u stra szliw y ch i p ew n y ch z w y c ię stw a w oczach E uropy p ostaw i. [DW 15, 318]

1г K rytyczn a p ostaw a, jaką zajm ow ał S ło w a ck i w o b ec sta n o w isk a C zartory­ sk iego, n ie dość b yła p rzez n a u k ę zauw ażana. D o n ied a w n a p a n o w a ł pogląd, że w O d p o w i e d z i na P s a l m y p r z y s z ł o ś c i k siążę w y stę p u je pod p o sta cią za słu g u ją ceg o na u zn a n ie „ szla ch cica ”. D op iero J. M a c i e j e w s k i (M i s ty c z n e s y m b o l e i p o l i ­ t y c z n e realia. Na m a r g in e s i e d w ó c h w i e r s z y J u liu sza S ł o w a c k i e g o z ro k u 1846. „R ocznik T ow arzystw a L itera ck ieg o im . A dam a M ick iew icza ” t. 14/15, s. 43—44, 64) ud ow od nił, że m ow a ta m o E d w ardzie R aczyń sk im . G d yb y n ie to odkrycie, m o je rozw ażan ia b y ły b y m n iej p rzekonujące, a w y ra żo n y w obu lista ch sto su n ek p o e ty do p o lity czn y ch p o su n ięć k sięcia , k tóry teraz w id zim y jak o p roste p rzed łu ­ ż en ie jego n eg a ty w n ej o cen y zaw artej w P r z y g o t o w a n i u do K o r d i a n a (w . 175— 195), r o b iłb y w rażen ie p ełn eg o sp rzeczności.

(8)

Z anim p rzejd ziem y do p ró b y udow odnienia, że w Uspokojeniu zbiegły się w arszaw skie dośw iadczenia p o ety z p ro jek cją przyszłego zry w u n a ­ rodow ego, trzeb a stw ierdzić, iż ów nie o kreślony d a tą h istoryczną m o­ m ent, w k tó ry m na wieść o p ow staniu W arszaw y „zadrzał” car w P e ­ te rsb u rg u , odnosi się isto tn ie do r. 1830 13. Otóż k ilk a zdań dalej Słow acki m ówi o d e p ry m u jąc y m haśle „niem ieckich rep u b lik an ó w ”, a wiadom o, że ten ham leto w sk i d ylem at pojaw ił się 2 II jak o ty tu ł opublikow anego w „N ow ej P olsce” a rty k u łu M aurycego M ochnackiego, którego wówczas otaczali m łodzi ludzie zafascynow ani lite r a tu r ą niem iecką 14.

Sku pieni w T ow arzystw ie P a trio ty c z n y m „ re p u b lik a n ie ” przyciągali uw agę Słow ackiego podczas jego p o b y tu w W arszaw ie. Św iadczą o ty m liry k i pow stańcze: Oda do wolności, recy to w an a 29 I 1831 we fra g m en ­ tac h podczas obchodu narodow ego w T ow arzystw ie P a trio ty c z n y m (K 110),

H y m n z alu zją do pow stania dek ab ry stó w (w ers 15), k tó ry ch T ow arzy­

stw o uczciło 15 I 1831, i Kulig, w y k azu jący rów nież p u n k ty styczne z ideologią T o w arzy stw a P atrio tyczn eg o 15. Z daniem K ieniew icza tw o rzy ­ wo Uspokojenia m ogły stanow ić rem in iscen cje poety z czasów w arszaw ­ skich, głów nie w spom nienie lu d u S tarego M iasta, k tó ry w Noc L istopa­ dow ą ocalił rew olucję. W rozum ien iu spiskow ców lu d to rzem ieślnicy, to — b y posłużyć się w y rażen iem K lein era — „bracia K ilińskiego” . K ie­ niew icz tw ierdzi, iż „zielone K ilińskiego oczy” w w ierszu m ają odniesie­ nia do m an ifestacji urządzonej przez T ow arzystw o P atrio ty czn e w dniu 17 II 1831 16.

Ju ż w czasie spisków p rzedpow staniow ych dem okraci w K rólestw ie P olskim rozpow szechnili m it niezapom nianego szew ca W arszaw y. Z ich in icjaty w y , za pieniądze od T y tu sa Działyńskiego, którego Jó zefat Bo­ lesław O strow ski przekonał, że ten w ielki p a trio ta i przyw ódca ludow y będzie w zorem dla m ieszczan w n ad ciągających w ypadkach, d ru k iem w y ­ chodzą napisan e w tw ierd zy P etro paw łow skiej (za zachętą J. U. N iem ­ cewicza) Pam iętn iki J a n a K iliń sk ie g o 17. D rugie, pełne w ydanie tego pierw szego p am iętn ik a u k a z u je się w W arszaw ie 15 X II 1830. Na s tro ­ nicy ty tu ło w e j m aksym a: „C zytajcie dzieje w łasne i uczcie się m iłow ać O jczyznę” . W e w stępie w ydaw ca, K azim ierz W ładysław W ójcicki, poło­ żył nacisk n a solidarność n a ro d u w latach 1794— 1795. Działacze Tow a­ rzy stw a P atrio ty czn ego w iązali z m item bohaterskiego szewca nadzieje na u k ształto w an ie się powszechnego poczucia odpow iedzialności za k ra j.

18 Z w róciła na to u w a g ę K o r z e n i e w i c z (op. cit., s. 116).

14 Zob. A. K o w a l s k a , M o ch n a ck i i L e le w e l. W s p ó ł t w ó r c y ż y c i a u m y s ł o w e g o 'W a r s z a w y i kra ju . 1825— 1830. W arszaw a 1971, s. 123— 124. 18 Zob. M. B i z a n , P. H e r t z , N o t y w: J. S ł o w a c k i , L ir y k i . W arszaw a 1959, s. 254, 263— 264. “ K i e n i e w i c z , op. cit., s. 17— 18. 17 B rzeg 1829. Zob. J. Ł u с z а к o w a, N a m a r g in e s i e p i e r w s z e g o w y d a n i a „P a ­ m i ę t n i k ó w ” K il iń s k i e g o . „K w a rta ln ik H isto ry cz n y ” 1958, s. 811.

(9)

10 Z O F IA W Ó JC IC K A

K iliń sk i w U spokojeniu w y stęp u je jako sty m u lato r działalności lu d u W arszaw y. U podobniony — w zgodzie z ludow ym i w ierzeniam i — do straszącego w rogów Polski upiora, je st sym bolem plebejskiej tra d y c ji w alki o wolność, tra d y c ji, za któ rą opow iedział się M ochnacki podczas pow stan ia listopadow ego. Ju ż wówczas zarysow ała się jego koncepcja (rozw ijał ją później przez całe życie) polskiej rew olucji, k tó ra m iała być in su re k c ją niszczącą obcą w ładzę, resta u ra c ją , czyli w skrzeszeniem d aw ­ nej państw ow ości, oraz reo rganizacją s o c ja ln ą 18. W a rty k u le B y ć albo

nie być M ochnacki zarzucał Tadeuszow i Kościuszce, że nie p oru szy ł m as

przez n adan ie im p raw i pow ołanie do innej niż dotąd roli dziejow ej, że pow stanie w 1794 r. nie przyjęło k ie ru n k u socjalno-insurekcyjnego. N apisał tam :

Z g in ęliśm y dlatego, że n ie w ięk szo ść, a le m n iejszość p o w sz y stk ie czasy b y ła u n as narodem . Z g in ęliśm y dlatego, że rew o lu cja socjaln a n ie zm ien iła w zm ia n k o w a n eg o n iesto su n k u . Złe b yło rad yk aln e; K ościu szk o p od n iósł oręż w sp ra w ie in su rek cji, a p o w in ien b y ł w a lczy ć w sp raw ie rew o lu cji socjaln ej, jak radził K o łłą t a j19.

N arodow a tra d y c ja , do k tó rej ta k w ielką wagę p rzyw iązyw ał Sło­ w acki w listach do księcia, p rzy jęła w U spokojeniu kształt, nad którego form ow an iem pracow ał M ochnacki nie tylko w k ra ju , lecz tak że n a em i­ gracji, gdzie w ydał znane poecie Powstanie narodu polskiego (K 222). W jed n y m z rozdziałów tej pracy, pt. Tajne związki, M ochnacki zaliczył K ilińskiego do rzęd u znacznych k o nsp irato ró w in su re k c ji kościuszkow ­ skiej. P isał o nim:

P y ta m y się: jestże co p ięk n ego i w ie lk ie g o w d ziejach lu d zk ich , czego b y ś ­ m y śm iało p o sta w ić n ie m ogli obok początk u in su rek cji 94 roku? P a trio ci u trzy ­ m y w a li z zagranicy liczn e sto su n k i w k raju za jętym m ilita rn ie przez n iep rzy ja ­ ciela, organ izow ali ruch w sam ej W arszaw ie pod ok iem bacznej p o licji m o s k ie w ­ sk iej. R ada m iejsk a w sto licy , a p rzyn ajm n iej n iek tó rzy radni, jak K iliń sk i, sz e w c z p rofesji, w ie lk ie j u cech ów w zięto ści, p rzy sp o sa b ia li posp ólstw o. Co to za tryb u n ludu, ja k i p o lity k ten K iliń sk i, k tóry m ógł w oczy p o w ied zieć Ig elströ m o w i, że na jego jed n o sk in ien ie sta n ie n a ty ch m ia st sześć ty się c y sz e w ­ ców , drugie ty le rym arzy i drugie ty le białosk órn ik ów ? J eg o środki d ziałan ia b y ły bardzo proste: m iał stryja na Pradze, kom isarza od m ostu. Jak go ty lk o w cią g n io n o do zw iązk u pod p rzysięgą, zaraz p o sta n o w ił w y ro b ić u tego stryja, a b y k a za ł w sz y stk ie p rzew ozy do k ęp y na środek W isły podprow adzić, to je s t a b y M oskale n ie m ogli m ieć z Pragi żadnej p om ocy i ab y żaden n ie m ógł u ciec na P ragę. P o d łu g K iliń sk ieg o b o w iem rew o lu cja zależała na tym , ab y ich w y ­ ciąć w p ień za pom ocą trzyd ziestu ty się c y rzem ieśln ik ó w , k tórzy go radnym o b r a li20.

18 S. P i e r ó g , M a u r y c y M och nacki. S t u d i u m r o m a n t y c z n e j ś w ia d o m o śc i. W ar­ szaw a 1982, s. 192, 236.

39 C yt. z: M. M o c h n a c k i , P is m a w y b r a n e . W ybór i p rzyp isy R. J a ń с a. W stęp J. S z a c k i e g o . W arszaw a 1957, s. 254.

(10)

Idea pow iązania w alki w yzw oleńczej z em ancypacją pokrzyw dzo­ n y ch w a rstw społecznych, jak ą propagow ał M ochnacki, w spółbrzm iała z rozw ijaną i w dalszej tw órczości (w Dialogu je d n o lity m czy Liście do

J. N. R e m b o w skie g o ) historiozofią Słowackiego. Zgodna też była z w y ­

rażoną w d n iu 7 II 1831 w olą T ow arzy stw a P atriotycznego. W spom ina­ jąc pochód k u czci K ilińskiego, zorganizow any tego dnia w W arszaw ie, K ieniew icz o p arł się n a pobieżnej relacji J a n a N epom ucena Janow skiego, a tym czasem istn ieje dokładniejszy opis tego obchodu, pióra A leksandra K ra u sh a ra , sporządzony w oparciu o p rotokoły T ow arzystw a P a trio ty c z ­ nego i rękopisy S tan isław a B arzykow skiego, nie w y k o rzystan e w jego

Historii powstania listopadowego. Poniew aż obecnie h isto ry cy nie u w zględniają tego źródła, a obrazy Uspokojenia n a su w ają skojarzenia ze zd arzeniam i z dnia 7 lutego, w całości przy to czym y p odany przez K ra u s­ h a ra opis:

T ego dnia rano, o god zin ie 1000, przed dom em K iliń sk ieg o przy u licy D u ­ naj zeb rali się cz ło n k o w ie T ow arzystw a, gw ard ie: narodow a i akadem icka oraz rada m u n icyp ialn a. D w a j o ficero w ie g w a rd ii w y n ie śli p ortret pu łk ow n ik a. O by­ w a te l [Leonard] R ettel i J a n K an ty W ołow sk i p rzem ó w ili z zapałem . Orszak p op rzedzony przez d u c h o w ie ń stw o k o ścio łó w A u g u sty n ó w i M etrop olitaln ego o tw iera ł o b y w a tel cech u szew sk ieg o , n io są cy na w ę z g ło w iu kokardę tró jk o lo ­ row ą, w b r e w u ch w a le sejm o w ej. Za nim dw aj o ficero w ie gw ard ii narodow ej n ie ś li p ortret K iliń sk ieg o . P o obu stron ach portretu ob y w a tele: W iśn iew sk i i [Roch] C hodorow ski, szli z ch orągw iam i p ow stan ia 1794 r., p rzech o w y w a n y m i w rod zin ie p u łk o w n ik a . W k o ściele k sięży A u g u stia n ó w , do k tórego w szed ł orszak i gd zie śp iew a n o n a b o żeń stw o żałobne, m ieli m o w y k siąd z L u d w ik [T en- siero w sk i] i K o n sta n ty D an ielew icz. P ierw szy p rzed sta w ił w iern y m ucisk relig ii p a n u ją cy za p op rzednich panow ań. N a stęp n ie orszak udał się przez P lac Z am ko­ w y do F ary. U K o lu m n y Z ygm u n ta A dam G u row sk i w en ergiczn ej p rzem ow ie w y k a za ł k on ieczn ość obrony stolicy, przytaczając p a m iętn e przyk ład y K iliń ­ sk iego, rzeźn ika [Józefa] S iera k o w sk ieg o , k sięd za [Józefa] M eiera. W k o ściele zabrali głos ks. [K azim ierz A lek san d er] P u ła sk i i Józefat [B o lesła w ] O s tr o w sk i G dy orszak udał się na R yn ek S tarego M iasta, p rzem ów ili [Jan L udw ik] Ż u­ k o w sk i i k ap itan gw a rd ii n arodow ej, w y m o w n y im p row izator J ó zef K o zło w ­ ski, p rzyp om in ając c ier p ien ie p atriotów . L ud g łośn ym i ok rzykam i w y ra ził obu­ rzen ie. Z R ynku S ta reg o M iasta w drodze do pałacu ongi [Osipa A n d riejew i- cza] Igelström a zatrzym ał się orszak w k o ściele OO. D om in ik an ów , gdzie p ię k ­ n e m o w y m ieli: G acki, J a n o w sk i i [F ranciszek] G rzym ała. Po nich zabrał głos szew c C hodorow ski, p rzyp om in ając św ie tn e czy n y K iliń sk ieg o i zachęcając lud do pójścia za jego p rzyk ład em . Przed p ałacem Igelström a, gdzie się obrzęd zak oń czył, m iał m ow ę czło n ek K lubu [Tadeusz] K ręp ow ieck i, po czym lud sp o ­ k o jn ie rozszedł się do dom ów 21.

J e śli zw ażym y, że. pierw szą bitw ę z R osjanam i w 1794 r. lud w a r ­ szaw ski stoczył w łaśnie pod pałacem am basadora K a ta rz y n y II, Ig el­ ström a, staje się jasne, że zakończenie w łaśnie tam p atrioty cznej m an i­ 21 S. К r a u s h a r, K l u b p a t r i o t y c z n y w a r s z a w s k i w czasach p o w s t a n i a li s t o ­ p a d o w e g o . „P rzew od n ik N a u k o w y i L itera c k i” (dodatek m iesięc zn y do „G azety L w o w s k ie j”) 1909, s. 305.

(11)

12 Z O F IA W Ó JC IC K A

festa cji nie było przypadkow e: Tow arzystw o pom yślało ją jako zapow iedź w alk i społeczeństw a polskiego z caratem , zwłaszcza że odbyw ała się dw a dni po w kroczeniu w ojska pod wodzą Iw ana D ybicza w g ranice K ró le­ stw a Polskiego. W przyszłej w alce z zaborcą T ow arzystw o liczyło nie ty lk o n a siłę ludu, ale i na jego dow iedzioną w czasie in su re k c ji ko ś­ ciuszkow skiej gotowość do obrony in teresów narod u. Św iadczy o ty m przy p om n ien ie znanego z aktyw ności oraz p ostaw y p atrio ty czn ej s ta r ­ szego cechu rzeźników , Józefa Sierakow skiego, i członka K uźn icy K o łłą- tajow skiej w czasie S ejm u W ielkiego, księdza Józefa M eiera, tow arzyszy K ilińskiego, szewca i jednocześnie p ułkow nika 20 reg im en tu piechoty, k tó ry spowodow ał w m aju 1794 postaw ienie przed sądem do raźnym zd rajcó w ojczyzny. N a żądanie pospólstw a K iliń ski zgodził się pow ołać sąd rew o lu cy jn y , a te n w ydał w y rok śm ierci przez pow ieszenie na h e t­ m an a koronnego P io tra Ożarow skiego, n a k asztelana sandom ierskiego Jó zefa A nkw icza, na h e tm an a polnego litew skiego Józefa Z abiełłę i n a b isk u p a Józefa Kossakowskiego. Pow odem w y ro k u było podpisanie d r u ­ giego rozbioru Polski na sejm ie w G rodnie, udział w k o n fed eracji targ o - w ickiej, a także przek upstw o i w spółpraca z Igelström em . L u d zażądał k a ry i uczestniczył w egzekucji. P ełn y obraz ty ch zdarzeń um ieścił K i­ lińsk i w d rugim p am iętn ik u (napisał go m iędzy r. 1814 a 1818, pierw sze w y d an ie ukazało się w r. 1899). Z acy tu jm y fra g m en t tego pam iętnika:

N im zacznę tęż h isto rię op isyw ać, m uszę tu czy teln ik o w i p o w ied zieć, że d zień 9 m iesiąca m aja b ył jed n ym dniem okropnym i n a jstra szn iejszy m w P o l­ sce, a n a w et i n iesły ch a n y m , gdzie sam szczęk sto ty sięczn eg o ludu z broni sw e j odgłos w y d a w a ł. A tego ludu n ie ty lk o że ca łe S tare M iasto i ziem ia pokrytą została, ale też i w sz y stk ie okna w całym R ynku, w szy stk ie dachy i k om in y lu d em pok ryte b yły. T akże i c a łe K rak ow sk ie P rzed m ieście, gd zie w sz y stk ie dam y na ten sp ek ta k l w y sz ły , gd zie ta płeć m iew a w sob ie bardzo w ie lk ie p o ­ lito w a n ie nad każdym n ieszczęśliw y m a resztan tem . A w ten cza s żad n ego p o lito ­ w a n ia n ie było, ale i ow szem , w id a ć było na tw arzach ich n a jw y ższe u k o n ten ­ to w a n ie z przypadku śm ierci tych czterech osób, jako się tu n iżej pokaże *8. Słow acki nie znał tego tek stu , ale pow stańcza rzeczyw istość unaoczni­ ła m u s ta ry lęk p rzed tym , jak zachow ają się w a rstw y wyższe i duża g ru p a ludzi, k tó ra w spółpracow ała z zaborcą. Ju ż n a przełom ie listo p a ­ da i g ru d n ia 1830 aresztow ano w stolicy agentów cara w K ró lestw ie P o l­ skim . R ząd Tym czasow y, na którego czele stał C zartoryski, pow ołał k o ­ m isję śledczą, aby p rz e jrz a ła d ok u m en ty „policji s e k re tn e j” i w y m ie­ rz y ła im k ary. W w ięzieniach znaleźli się też n iek tó rzy generałow ie p o ­ d e jrz a n i o n iechętne prow adzenie działań przeciw ko arm ii M ikołaja I. In sy n u a c je dotkn ęły n aw et naczelnego wodza, J a n a Skrzyneckiego. W no­ cy z 15 na 16 sierpnia 1831 trzy d ziestu czterech zdrajców poniosło śm ierć z rą k lu d u W arszaw y.

(12)

Je d n y m z problem ów , k tó re M ochnacki poruszał w pism ach u lo tn y ch i p u b licysty ce pow stańczej, był zatrw ażający b ra k w spólnoty w n arodzie polskim . Ju ż w P ierw szej odezwie do m ieszkańców W arsza w y w d n iu

30 grudnia 1830 r o k u napisał:

M ieliśm y słu ża lcó w , co nam rozk azyw ali; m ieliśm y podszczu w aczów , k tó ­ rzy naród p o lsk i i cesa rzew icza dla w ła sn e g o zysk u u trzy m y w a li w ro zd zie le­ n iu w za jem n y m i n ien a w iści; m ieliśm y fa k c jo n istó w i p artyzan tów na w y so k ic h urzęd ach i w w o jsk u na p ierw szy ch stop n iach ; m ieliśm y szp iegów , którzy dobrą w ia rę m ięd zy u czciw y m i P o la k a m i i w za jem n e zn iszczy li zau fan ie M.

M oralny u p ad ek Polaków tłum aczy ł M ochnacki rozluźnieniem praw a, uciskiem ludu, n adużyciam i w ładzy i stan em ed u kacji narodow ej. C zar­ to ry sk i znał te sp ra w y z w łasnych obserw acji i doświadczeń. 7 I I '1831, w d niu przed staw io n ej przez K ra u sh a ra uroczystości na S ta ry m M ieście, Rząd w y stąp ił z O dezwą do n a ro d u polskiego. W zyw ał do broni, ozn aj­ m iał, że u z n a n y za zd rajcę ojczyzny i jako zd rajca k a ra n y będzie każdy, kto dopomoże w o jsku nieprzy jacielsk iem u , w ejdzie w skład d ep u tacji do Dybicza, przy jm ie u rzą d od w ładz rosy jsk ich i w jakikolw iek sposób będzie je w spierał. O dezwę podpisał A dam C zartoryski, prezes R ządu N arodow ego i jego członkow ie: T adeusz M oraw ski, Z enon N iem ojew ski, S tanisław B arzykow ski i Joachim L elew el 24. Ale M ochnacki w iedział, że słowo „z d ra d a ” może m ieć jeszcze jedno znaczenie. W a rty k u le O te r ­

ro ryzm ie n iero zu m u i o b s k u r a n ty z m u politycznego z 30 I 1831 czytam y:

O bskurantyzm p o lity czn y nie to leru je u nas żadnej opozycji. O pozycja m ó w - na lu b p iśm ien n a p rzeciw k o w ła d zy zow ie się tu buntem , zdradą. Tak i c e - sa rzew icz z N o w o silco w em rozu m ow ali 25.

J a k już w iadom o, C zarto ry sk i w 1845 r. łączył lęk przed b rak ie m su b o rdy nacji k ra ju wobec w ładzy naczelnej z obaw ą, czy uda się po­ budzić cały n a ró d do w alki. W ydaje się, że w łaśnie ty m zastrzeżeniom i w ątpliw ościom Słow acki przeciw staw ił w Uspokojeniu w izję p o w sta­ nia ^ludowego, w izję o p a rtą n a dośw iadczeniach z r. 1830, naszkicow aną w tekście L is tu drugiego do księcia A. C. W w ierszu, ta k ja k w histo rii, w ielkie poruszenie w śród lu d u zaczyna się na S ta ry m Mieście. R edakcję najk ró tszą, 68-w ersow ą, uznaną za k sz ta łt ostateczny Uspokojenia, roz­ poczyna 12-wersow e w prow adzenie do a k c ji 26. W części drugiej, o bej­

“ M o c h n a c k i , op. cit., s. 232.

24 Zob. S. B a r z y k o w s k i , H istoria p o w s t a n i a list o p a d o w e g o . T. 2. P o zn a ń 1883, s. 298— 299.

“ M o c h n a c k i , op. cit., s. 245.

26 U s p o k o je n i e m a trzy w ersje: 102-, 97- i 68-w ersow ą. A n a lizu ję tek st p rze­ d ru k ow an y w : J. S ł o w a c k i , U sp o k o je n ie . P rzy g o to w a ł do druku i esejem opa­ trzy ł S. M a k o w s k i . W arszaw a 1970, s. 26— 27. W szystk ie cytaty, tak że z r e ­ d ak cji b ru lion ow ej, pochodzą z tej ed ycji. W n iek tórych w y d a n ia ch te części, k tóre w yod ręb n iam w red a k cji n ajk rótszej, od d zielon e są g w ia zd k a m i — np. J. S ł o ­ w a c k i , D zieła w y b r a n e . O pracow ał J. K r z y ż a n o w s k i . T. 1. W rocław 1979, :S. 107— 108.

(13)

14 Z O F IA W Ó JC IC K A

m u jącej w ersy 13— 28, poruszenie udziela się żyw ej i m a rtw e j n a tu rz e. N a niebie pojaw ia się zorza. P rz estrz e ń m iędzy niebem a ziem ią w yp ełnia w ia tr, sym ptom ru ch u , uchw ycony plastycznie jako skrzydło z w idzeń Ś w iętojańskich. C iem na ulica, w k tó rej skupił się lud: „będzie trzęsąca się cała / Jak o wół sycylijski na m iasto ry cz a ła ” (w. 27— 28). T ak jak „zielone K ilińskiego oczy”, m etafo rą dla pow stańców w 1830 r. — czy­ te ln ą i nacechow aną dodatnio — b y ł „wół sy c y lijsk i”. Do tw órczości Sło­ w ackiego m etafo ra ta w eszła w r. 1831, gdy w liry k u rew o lu cy jn y m pt. K u ­

lik zap y tał zapraszanego do udziału w w alce „włoskiego p a n a ” ze starego

zam ku: „Czy sycylijskie znasz ty nieszpory?” (w. 76). Rozpoczęte po w y j­ ściu lu d u z nieszpornego nabożeństw a pow stanie w P alerm o przeciw ko F ran cuzo m (1282 r.) przypom niał Polakom C a sim ir Delavigne. W 1820 r. uk azał się w W arszaw ie jego d ram a t pt. Nieszpory sycylijskie, spopula­ ry zo w an y przez tłum acza i zarazem w ydaw cę „Tygodnika P olskiego”, D om inika Lisieckiego, k tó ry w swoim czasopiśm ie w y d ru k o w ał dw a ak ty : IV i V. W Uspokojeniu i w ty m dram acie m ożna dostrzec p a ra le ln y tem a t. L ud w W arszaw ie podobnie jak na Sycylii p o dejm uje w pobliżu kościoła przeciągającą się do godzin nocnych w alkę z w rogiem . W oby­ dw u utw o rach fu n k cjo n u je m otyw zdrady. Spiskow cy w Nieszporach obaw iają się ciągle niedochow ania przez obyw ateli w ierności O jczyźnie. P ro c y d a uspokaja ich ta k sam o jak Słow acki człowieka, k tó ry „zaw sze 0 zdradę się boi”:

N iech a j w a s n ie zatrw aża zam iaru odkrycie, J e st to błąd: sam i w ła sn e n ieszczęście tw o rzy cie 27.

A lu zy jn e przyw ołanie „nieszporów sycy lijskich ” dookreślało w roga, przeciw ko k tó re m u w y stę p u je lu d W arszaw y. U D elavigne’a jest to obca, znienaw idzona przez lu d dyn astia „ ty ra n ó w ”. O tym , że m e ta fo ry „n ie­ szporów sy cy lijsk ich ” używ ano w Polsce do oznaczania z ry w u ludow ego 1 zarazem niepodległościow ego, św iadczy Pieśń z e m s ty K o rnela U je j­ skiego. „S ycylijski dzw on” je st w niej znakiem w ezw ania do zem sty na A u stria k a ch za stłu m ien ie pow stania krakow skiego i rzeź galicyjską w 1846 r o k u 28. „W ół sy c y lijsk i”, stosow ane na Sycylii narzędzie to rtu r, posłużył Słow ackiem u do przypom nienia dziejów ludow ych pow stań. M etafora ta zam yka, zaw ierającą w izję przyszłego pow stania, d rug ą część

Uspokojenia. S tru m ień p rzenikający ch się w zajem nie obrazów zostaje

za trz y m a n y w m om encie, gdy zjaw ia się p y tanie: „A m iasto co?” P o ­ p a trz m y na w y p ełn iającą trzecią część w iersza odpowiedź na to p ytan ie: 87 C. D e l a v i g n e , N i e s z p o r y s y c y l ij s k ie . (T łu m aczył D. L i s i e c k i ) . „T y­ god n ik P o lsk i” 1820, t. 2, s. 59. W arto też zw rócić u w agę na fa k t, że w cza sie p o ­ w sta n ia listo p a d o w eg o śp iew a n o W a r s z a w i a n k ę C. D e l a v i g n e ’ a (w p rzek ład zie B. K i c i ń s k i e g o i K. S i e n k i e w i c z a ) .

28 Zob. o b jaśn ien ie do P ie śn i z e m s t y K. U j e j s k i e g o w : M . J a n i o n, R e ­ d u ta . R o m a n t y c z n a p o e z j a n iep o d leg ło ś cio w a . K rak ów 1979, s. 485— 486.

(14)

S łu ch ając z w y cią g n iętą szyją P o w ie, że tam się ciem n i a n io ło w ie biją, Że ta m szatan o gn iste p r zy w o ła w szy m oce K oń sw ój b rązow y cisk a i piorun gruchoce, Że jako M achabeusz pod zw alon ym sło n iem T ak szew ce pod piorunem padają i k on iem Z gruchotani, że k sięży c na n ieb ie odkryty P ok aże tę u licę pustą, lud w y b ity ,

P ioru n zagasły, w a lk ę okropnie skończoną, U lic ę całą ciem n ą i k rw ią zadym ioną, [w . 29— 38]

N ietru dn o zauw ażyć, że odpowiedź ta pochodzi od przeciw nika czy też przeciw ników pow stania. W plótł ją poeta w in te rw a ł m iędzy sym bo­ licznym w rzaskiem , gdy ulica będzie ,,Jako wół sycylijski n a m iasto r y ­ czała”, a jego w ybrzm ieniem . U k ształtow anie języka obrazu zagłady przew idyw anego przez „m iasto” jest inne niż w poprzednim fragm en cie. Z ap y tajm y n a jp ie rw , do jakiego d esy g n atu może odsyłać znak „m iasto ” ? Otóż m iędzy rokiem 1815 a 1830 W arszaw a dzieliła się na gród d rew n ia ­ n y i zaniedbany, czyli S ta re Miasto, i rozbudow ującą się dzielnicę u sy ­ tuow aną m iędzy P lacem Z am kow ym a Ł a z ie n k a m i29. W ydaje się b ard zo praw dopodobne, że za odpowiedzią na p y tan ie „A m iasto co?” k ry ją się w łaśnie m ieszkańcy tej now oczesnej dzielnicy. K ieniew icz napisał o Sło­ wackim:

P a m ięta ł N oc L istop ad ow ą, k ie d y lud S tarego M iasta ocalił rew o lu cję, w ó w cza s gdy zam ożne m ieszcza ń stw o na odgłos strza łó w tarasow ało b ra m y sw y ch k am ien ic *°.

O braz dom niem anej zagłady b u d u ją m o ty w y brązow ego konia sza­ tan a i M achabeusza pod zw alonym słoniem . Ich źródłem jest Biblia, a także sztuka. W ro k u 1820 T e a tr N arodow y w y staw ił Machabeuszy, „m elodram ę z francuskiego przełożoną” 31, w 1829 ukazały się w W ar­ szaw ie Dawne dzieje Izraela Józefa F law iusza (w tłum aczeniu J. L ip- pomana)* z opisem w alki ro d u M achabeuszy o niepodległość P alesty n y . K atastro ficzn e ujęcie śm ierci E leazara M achabeusza i porów nanie z n ią klęski szewców o d k ry w a in te n c je tego, kto k o m en tu je pow stanie na S ta ­ ry m Mieście. J e s t ono dla niego dziełem szatana, k tó ry dosiadł konia jak rzym scy ry cerze n a posągach z b rązu . L inia w e rty k a ln a w obrazie m a u dołu plam ę sym bolicznego słonia, u g ó ry księżyc. P rz y ro d a w yciszyła się na chw ilę, by m ożna było ujrzeć k rew dym iącą w ciem nej ulicy. W i­ zja ta jest w zasadzie obca poetyce Słow ackiego i jego system ow i w a r­ tości. W liście do W ojciecha S ta ttle ra (z 15 I 1844), tw ó rcy w ystaw ionego

29 Zob. S. K r a u s h a r , W a r s z a w a n o w o ż y tn a . 1815— 1830. W: Echa p r z e s z ł o ś c i„ W arszaw a 1917, s. 260.

80 K i e n i e w i c z , op. cit., s. 17.

81 R ecen zen t p rzed sta w ien ia („ M a ch a b eu sze”. „T ygodnik P o lsk i” 1820, t. 2, s. 208} p od ziw iał b o h a terstw o te g o rodu, jego ofiarn ość w w a lc e z w rogiem .

(15)

16 Z O F IA W Ó JC IC K A

w salonie p ary sk im o brazu Machabeusze (k tó ry nb. nie m a bezpośrednie­ go zw iązku z U s p o k o je n ie m 32) Słow acki napisał:

z ogrom nych k a m ien i w y b u d o w a łeś p om n ik i m y śla łe ś o M achabeuszach... W iesz- że ty, o k im in sty n k to w n ie m y ślałeś?... Z adum aj się, a p ojm iesz, że i u n a s m u si być ogrom na część narod u do M ach ab eu szów p o d o b n a ...88

M etafora w U spokojeniu pom ija w artości i dla M achabeuszy, i dla Słow ackiego bardzo istotne: ich p a trio ty z m i bohaterstw o, a kładzie n a ­ cisk na o fiary ponoszone w walce, k tó ra kończy się klęską, przy csym b ra k jak iejk olw iek sugestii, że o fiary te n ie będą darem ne.

W czw artej części Uspokojenia (w. 39— 52) poeta rozbu dow u je r a ­ dosną w izję pow stania. Id en ty fik u jąc dźw ięki rozlegające się na Starym M ieście w yław ia z n ich „jedno v ivat szew ieckie i h u r a ” . Są to językowe znaki zw ycięstw a. W rzeczyw istości pojaw iły się one ju ż p rzed w ybu­ ch em pow stania listopadow ego, gdy na wieść o rew olucji lipcow ej w P a ­ ry ż u zaczęły się w W arszaw ie k o n flik ty lu d u z w ładzą. W październiku 1830 oprócz odezw w id n iały n a m u rach napisy: rew o lucja, w iw at, v o l- ność, rz e m ie ś ln ik i34. M otyw skrzydła, pow tórzony w tej części utw oru, w y raża teraz w ielkie uniesienie ducha jednoczącego człow ieka ze sferam i nadziem skim i. W ypełniające kosm os dźw ięki osiągają a pogeum wtedy, g d y głoszą „ Z m artw y c h w sta n ie ”. T rzeba zauw ażyć raz jeszcze, że vrizja pow stan ia lu d u w Uspokojeniu zbudow ana je st na zasadzie ru ch u , :uch zaś — jako efek t w ew n ętrzn y ch napięć w n a tu rz e i w h isto rii — starow i fu n d a m e n ta ln e zagadnienie w rozw ażaniach M ochnackiego o przyrodzie i działaniu człow ieka 33.

N ad iluzoryczną p rzestrzen ią ogarniętego p ow staniem S tarego H ia- s ta g ó ru je „ tró jca św iecących wież Św iętego J a n a ”, K a te d ra Sw. Tana i K olu m n a Z ygm unta. Są to sym bole relig ijn y ch i naro do w ych u:zuć P olaków . Taką w y kład n ię potw ierdza już M ochnacki, k tó ry głosił, że relig ia dyn am izu je siły duchow e narodów , a św iadom ości narodow ej

82 Zob. S. M a k o w s k i , „U s p o k o je n i e ”. W zbiorze: Ju liusza S ło w a c k i e g o , r y m b ł y s k a w i c o w y ”. W arszaw a 1980, przypis 6, s. 75. O ty m , że M ach ab eu sze od d iw n a sy m b o liz o w a li w m y ślen iu p o e ty w a lk ę o w oln ość, św iad czą sło w a J u d y ty w Księ­ d z u M a r k u :

P anie! ty w czora z red u ty Jak o Juda M achabeusz S k o czy ł na m o sk iew sk ie działa

(akt I, w . 829— 831) 88 K o r e s p o n d e n c j a Ju liu sza S ło w a c k i e g o , t. 2, s. 30.

84 Zob. E. O p p m a n , W a r s z a w s k i e „ T o w a r z y s t w o P a t r i o t y c z n e ” 1830—1831. W arszaw a 1937, s. 28.

88 Zob. A. W i t k o w s k a , R o m a n t y c z n y naród: k lę s k a i tr iu m f . W zborze: P r o b l e m y p o ls k ie g o r o m a n t y z m u . Seria 1. W rocław 1971, s. 126. N a p otrzeb ę k on ­ fro n ta cji pogląd ów S ło w a ck ieg o w ok resie m isty cy zm u z p racam i M ochnackiego z w r ó c ił u w agę I. O p a c k i („ E w a n g elija ” i „n ie s z c z ę ś c ie ”. W: P o e z j a r o m a n ty c z ­ n y c h p r z e ł o m ó w . W rocław 1972, s. 173).

(16)

p rzy p isy w ał zdolność in teg ro w an ia społeczeństw a i budow ania jego h a r­ m onii 36. W o statniej części w iersza (w. 53— 68) anim izow ana zgodnie z w yobraźn ią ludow ą K o lu m n a Z y g m u n ta —

ja k struna k am ien n a T ym sam ym w ich rem tarta, z ro zw ah an em czołem , P rym w e ź m ie nad ch óraln ym w ciem n o ścia ch k ościołem I odtąd te dw a g ło sy ju ż bez odpoczynku

B ęd ą m iastu g ło siły lu d id ą cy z R ynku. [w. 54— 58]

W dziesięciu końcow ych w ersach podm iot m ów iący rez y g n u je z m e­ ta fo ry k i języka na rzecz dosłowności. F ra g m e n t ten jest całością sk ła d ­ niow ą. T rzy jej części pełniące sy n tak ty czn ą funk cję zdań w arun ko w ych to trójczłonow e stw ierd zen ie siły ludu, jego gotowości do w alki, jego frenezji:

J e śliż m a ta u lica tak ą ciasn ą szyję,

Że z niej by sło w o w ia ło , to jak z działa bije; J eśliż lada noc, a z niej w y str z e li p o w sta n ie I w proch teg o rozerw ie, k to na rych cie stanie; J e śliż w n iej w ia tr jest taki, że śród nocn ych cien i M uzykę n iew id zia ln ą w y r y w a z kam ieni,

A k o lu m n y na sw oje m u zyk an ty stroi: [w. 59—65]

K onklu zję tego stw ierd zen ia zaw iera część o statnia, pełniąca funk cję zdania głównego:

To czło w iek , k tóry zaw sze o zdradę się boi A w szęd zie w id zi ty lk o p ostrachu upiory,

A lbo d zieck iem być m usi, lu b na serce chory. [w. 66— 68] M aria K orzeniew icz pow iedziała, że ty tu ł Uspokojenia „może być czy­ ta n y [...] w porządku ak tu a ln y m , jako u spokajająca persw azja,· k tó rej celem jest uśw iadom ienie m ałoduszności obaw wobec istotnych naro d o­ w ych przeznaczeń” 37. A zatem in te g ra ln y składnik persw azyjności sta ­ now i ty tu ł u tw o ru , w k tó ry m słyszym y głos Słow ackiego — rzecznika ludu, obrońcy jego racji. „U spokojenie” m iało w ynikać z idei poem atu, ale dotyczyło konk retn eg o człow ieka bojącego się zdrady. Je st nim — co sta ra ła m się udow odnić — A dam C zartoryski, a nie Z y g m un t K rasiński, jak sądzili w ydaw cy Dzieł w s z y s tk ic h . O dniesienia do osoby K rasiń sk ie­ go jed n ak w utw orze istn ieją. Sygnalizuje je zakończenie w iersza w a u ­ to g rafie brulionow ej redakcji:

T en czło w ie k k tóry w szęd zie w id zi zdrad upiory A lbo głu p i być m usi — lub na serce

(Mój p rzy ja cielu albo głu p i jest — lub) chory.

K im mógł być ów bliżej nie zn any „p rz y jac ie l” z przekreślonego poziomo (do słowa „ch o ry ”) przez poetę ostatniego w ersu, nad k tó ry m

86 Zob. K. K r z e m i e n i o w a , O n o w ą c y w il iz a c j ę . W zbiorze: P r o b l e m y p o l ­ s k i e g o r o m a n t y z m u , seria 1, s. 52, 54, 86.

87 K o r z e n i e w i c z , oP. cit., s. 123. 2 — P a m ię t n ik L ite r a c k i 1985, z. 2

(17)

18 Z O F IA W Ó JC IC K A

w pisał: „Albo głupi być musi. — lub na serce”? U sunięty częściowo w ers nie pojaw ił się w żadnym z odpisów Uspokojenia, a jed n ak w ydaw ca podpisujący się k ry p to n im e m K. B. (K arol B aliński lub K azim ierz Bło- ciszewski) poprzedził w krakow skim „Czasie” p ierw od ruk 68-w ersow ej odm iany tek stu uwagą:

W roku 1853 d ostałem rękopis n ie w y d a n eg o n igd zie w iersza śp. Ju liu sza S łow ack iego, n apisanego, o ile sądzić m ogę, do Z. K rasiń sk iego, pod ty tu łem U spokoje nie. W iersz ten b y ł listem lub częścią listu , jak to się z n ad p isu p o­ k azuje 88.

Rzecz szczególna — w szystkie odpisy skróconych w ersji utw o ru , a ta k ­ że ich p ierw o d ru k opatrzone są notką: „Z listu Słow ackiego” (DW 12-1, 66). Nie znam y przesłanki, na jakiej opierali się kopiści i w ydaw cy w ie r­ sza (może w grę wchodzi jakiś u stn y przekaz samego au to ra czy też ko­ goś z jego otoczenia?). F ak tem jest, że nazyw ano U spoko jenie w ierszem - -listem lub w ierszem — częścią listu, co mogło znaczyć: listem poetyckim albo też załącznikiem do listu.

P o ra przypom nieć, że na podstaw ie au to g ra fu red ak cji pierw szej

Odpowiedzi [...) pow stała teza w yjściow a m oich rozw ażań, p rzy jm u ją c a

za term inu s a quo napisania Uspokojenia datę 12 I 1846. Tego dnia Sło­ w acki w ysłał do K rasińskiego list. Pisał go po odw iedzinach K onstantego G aszyńskiego, k tó ry był w kontakcie z K rasińskim 39. 4 stycznia tego ro ­ k u G aszyński odebrał list od K rasińskiego z zapytaniem , czy w ypada „odezwać się do Ju liu sza po 3-ch latach m ilczenia” 40. Skw apliw ość, z jak ą Słow acki w yk o rzystał p rete k st do korespondencji, św iadczy o po­ trzeb ie rozm ow y z poetą, którego od m aja 1838 uw ażał za swego p rz y ­ jaciela 41. O statnie lata poróżniły ich jednak. O dm ienność stanow isk za­ rysow ała się w yraźnie po ogłoszeniu d ru k iem Psalmów przyszłości na przełom ie sierpnia i w rześnia 1845. K ilka m iesięcy później Słow acki wszczął ideow e rozrach u n k i z K rasińskim (Odpowiedź na P salm y p r z y ­

szłości) i jednocześnie z C zartoryskim (list pierw szy Do księcia A. C.

i List drugi do księcia A. C.). Mieli oni podobne poglądy — nie w ierzyli w pozytyw ną rolę, jak ą w historii Polski m ógłby sam odzielnie odegrać lud.

88 „C zas” 1861, nr 228. Cyt. za: В i z a n, H e r t z , N o t y w: S ł o w a c k i , L i r y ­ ki, s. 452.

89 Zob. K o r e s p o n d e n c j a Juliusza S ło w a c k i e g o , t. 2, s. 107. B i z a n i H e r t z (N oty w: S ł o w a c k i , L ir y k i , s. 457) w y su n ę li tezę, iż a d resatem U s p o k o je n i a m ógł być K. G aszyński. N ie w y d a je się to praw dopodobne. G aszyń sk i p o śred n iczy ł w k on tak tach m ięd zy obu poetam i, a le jego sto su n ek do S ło w a ck ieg o d a lek i b ył od serdeczności. N ie m a też dow odu na to, że S ło w a ck i darzył G aszyń sk iego p rzyjaźnią.

40 Z. K r a s i ń s k i , L i s t y do K o n s ta n t e g o G a s z y ń s k i e g o . O pracow ał Z. S u - d o l s k i . W arszaw a 1971, s. 339.

41 Zob. S. S u d o l s k i, S ł o w a c k i w oczach K ra siń sk ie g o . Z d z i e j ó w w z a j e m ­ n y c h k o n ta k t ó w . „R ocznik T ow arzystw a L itera ck ieg o im . A dam a M ick iew icza ” t. 14/15, s. 125.

(18)

P od ob ny c h a ra k te r zachow ują ostatn ie znane listy Słowackiego do K rasińskiego (z 12 I, około 26 I i 19 II 1846), lecz nie m a w nich p ro ­ klam acji ideow ych w typie listów do C zartoryskiego czy Uspokojenia. Je d y n ie w dopisku do listu z 19 II 1846, a więc na m arginesie polem iki św iatopoglądow ej, p ojaw ia się przew id y w anie histo ry czny ch w ypadków :

D zieck iem jest H a m leto w e w a h a n ie się — w p orów naniu z tym , jak ie ogar­ n ie d uchy czu jące w sob ie ojcostw o narodu. — U sta się im pozam yk ają — b ły s k a w ic n a w e t z oczu rzuconych lęk a ć się będą — otoczą się k ołem w ie ­ k ó w — i cich ością czasów przyszłych « b a lsa m u ją się — trupam i je n azw ą t e ­ r a źn iejsi — w nich w sza k że będzie ży w o t p raw dziw y...

W in n y m m iejscu tego listu napisał poeta: „trzeba nam N arodu — trz e b a m as jakkolw iek stw orzo ny ch ”, a także: „Czekam , aż żądza w iedzy obudzi się — aż w iara w to, iż Bóg da Polakom broń now ą i moc nową, w stanie w upokorzonych u m y słach ” 42.

Ś ladem po nadziei rychłego p rze w ro tu politycznego w Polsce począt­ ków r. ł846 jest też we w szystkich ujęciach Uspokojenia okolicznik cza­ su: „Więc lad a dzień” . Słow acki, polem izując z C zartoryskim , pośrednio tłu m aczył b łąd w rozum ow aniu politycznym K rasińskiem u. Proponow ał przyjacielow i spotkanie, chciał w iele sp ra w w yjaśnić. Nie znam y odpo­ w iedzi na tę propozycję. W liście K rasińskiego do Stanisław a M ałachow ­ skiego z 25 II 1846 zaw arte jest zdanie: „O dpisałem m u, że jeśli to m a być z jego dobrem , tom rad w idzenia się z n im ” 43. Do spotkania nie doszło, p rzy jaźń obu poetów straciła rację bytu. W odpisach w iersza 0 w arszaw skiej ulicy dom inow ał ju ż ty lk o plan ogólny, przekonyw anie 1 uspokajanie człow ieka nie widzącego sensu ani szans dla pow stania, że lu d jest siłą zdolną zm ieniać św iat.

Pozostało nam odpowiedzieć na o statn ie p y tan ie o datę zam ykającą okres, w k tó ry m Słow acki m ógł zredagow ać brulionow ą w ersję Uspo­

kojenia. Nie wchodzi tu w grę d ata późniejsza niż 3 III 1846, gdyż tego

dnia pojaw iła się w „Le M oniteur U n iv ersel” pierw sza wiadom ość o po­ w stan iu w K rako w ie (K 517 i 524). U tw ó r oddaje atm osferę przedpo- w staniow ą, naprężoną, brzem ien n ą oczekiw aniam i em igracji i nadchodzą­ cymi do P ary ża w ieściam i o denuncjo w an iu p atrio tó w w k ra ju . K ien ie­ wicz pisze, że Słow acki w łaśnie w lu ty m 1846 słyszał od Polaków p rz y ­ jeżdżających na Zachód „o gotowości lu d u w arszaw skiego do pow sta­ n ia” 44. H istoryczna sem an ty k a językow a Uspokojenia odkryw a ówczesną w iarę poety, iż lu d spełni sw oje narodow e posłannictw o.

42 K o r e s p o n d e n c j a J u liusza S ło w a c k ie g o , t. 2, s. 125— 126.

43 Cyt. za: Z. S u d o l s k i , S ł o w a c k i w ocza ch K ra siń sk ie g o , s. 126. 44 K i e n i e w i c z , oP. cit., s. 19.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jednak najczęściej w twórczości Słowackiego, podobnie jak u Orygenesa, na dnie ducha znajduje się Słowo (ikona także jest słowem) – czyli Logos, Chrystus.. „Czym

[r]

Z dziejów sokolnickiej królew szczyzny... polem iczny;

Pom im o jednak m ałej pewności liczbowych wartości elem entów orbity, widać wyraźnie, że kąt, jaki tw orzyła jej płaszczyzna z płaszczyzną orbity Ziemi,

dzi w przypuszczeniu, że g atu nek ludzki rozw inął się stosunkowo bardzo szybko w dziejach św iata organicznego.. B ył to więc nagły, skokowy rozwój

WYNAJMUJĄCY oświadcza, że jest właścicielem lokalu użytkowego położonego w Katowicach przy ul. Wynajmujący oświadcza, że oddaje w najem lokal, o którym mowa w §

Pani/Pana dane osobowe przetwarzane będą przez okres trwania postępowania kwalifikującego, przez czas trwania Konkursu oraz przechowywane będą przez okres 5 lat po

Wykorzystuje w pracy narzędzia, aplikacje i programy do komunikacji.