• Nie Znaleziono Wyników

Propaganda napoleońska w Księstwie Warszawskim

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Propaganda napoleońska w Księstwie Warszawskim"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

TADEUSZ ŁEPKOWSK1

Propaganda napoleońska w Księstwie Warszawskim

Czy w ogóle można mówić o propagandzie w odniesieniu do czasów napoleońskich? Term in „propaganda“, w ieloznaczny zresztą do dziś w ro ­ zum ieniu potocznym, wchodzi w użycie, i to masowe, w w ieku XX, szczególnie zaś w latach międzyw ojennych. Czy zatem pojęcie nowocze­

sne, a naweit par excellence współczesne (choć w specyficznym, w ąskim znaczeniu użyte po raz pierw szy już w XVII w.), można uznać za „przy­

stające“ do epoki ta k odległej ja k początki X IX stulecia? Sądzę, że tak W ydaje m i się bowiem, iż od czasów Rewolucji Francuskiej (ściślej może od okresu jakobińskiej d y k tatu ry Roku II), a ty m bardziej, choć w for­

mach odmiennych, od epoki napoleońskiej m am y do czynienia ze ś w i a ­ d o m i e p o d j ę t y m p r z e z o k r e ś l o n y p o l i t y c z n y o ś r o d e f c d y s p o z y c y j n y ( a p a r a t r z ą d o w y , b ą d ź t e ż a p a r a t r z ą d o w y w s p i e r a n y b e z p o ś r e d n i o p r z e z o r g a n i z a c j e p o l i t y c z n e , n p . k l u b y ) i w p r o w a d z o ­ n y m w ż y c i e s y s t e m e m k s z t a ł t o w a n i a p o s t a w s p o ł e c z e ń s t w a l u b o k r e ś l o n y c h j e g o g r u p , g ł ó w ­ n i e w z a k r e s i e ż y c i a p o l i t y c z n e g o i k u l t u r a l ­ n e g o .

System ten cechowały m. in. jednostronne (wyolbrzymiające lub po­

mniejszające) naśw ietlania określonych faktów szeroko rozpowszechniane·

i dostosowane do rozmaitych środowisk odbiorców, bądź też świadome ich przemilczania, a zarazem metodyczne oduczanie od krytycznego spojrze­

nia na odm ienne od urzędowo podanego przedstaw ienie wypadków i czę­

ste, pow tarzane aż do znudzenia, używ anie słów, m etafor, zdań noszą­

cych oczywisty charakter zibitek pojęciowych. Zaznaczyć też w arto, iż pro­

paganda w rozum ieniu tu przedstawionym -musiała ostro występować (i występowała) przeciw ’ wszelkim próbom analizy własnej (jednostek, i grup) postaw y wobec propagandy.

Ale może lepieij byłoby zastosować term in w historiografii naszej tr a ­ dycyjnie używ any i łubiany: „kształtow anie opinii“ ? Sądzę, że raczej nie.

Jest on bowiem zbyt wąski, ograniczony, mniej „totalny“ niż propagan­

da, w mniejszym stopniu zakłada jako podstawę działania pewien, całościo­

wy system w yzyskujący najrozm aitsze metody i sfery aktywności czło­

wieka. A w dobie napoleońskiej w rydw an rządowej propagandy.'(w jej zaś obrębie silnie rozwiniętego ku ltu cesarza Francuzów) zaprzęgnięto lub

PRZEGLĄD H ISTOR YCZNY T om L i n — zeszy t 1

(3)

52 T A D E U S Z Ł E P K O W S K I

przynajm niej usiłowano zaprząc (z niezłym n a ogół powodzeniem) prasę i książkę, druki ulotne i proklamacje, obchody i uroczystości państwowe, religię i szkołę, sztuki plastyczne i teatr, poezję i retorykę

*

Napoleon po dojściu do władzy rozpraw ił się, jak wiadomo, niezwykle szybko i skutecznie z liczną podówczas w e Francji prasą. Obsesyjna nie­

nawiść do „ideologów“ kazała m u w ytrącić z ich rąk oręż najniebezpiecz­

niejszy: niezależne od rządu gazety. B onaparte konsul, a następnie cesarz użył w tym celu dwóch równocześnie stosowanych metod: zakazu znacz­

nej części publikacji i kontroli nad treścią pozostałych. Gdy dochodził do steru rządów miał do czynienia w Paryżu z przeszło 70 pismami: niebawem (17 stycznia 1800) zredukować kazał ich liczbę do 13, gdy zaś Maria-Luiza wydawała n a św iat tak bardzo oczekiwanego następcę tronu, wydarzenie to opisywać i narodziny króla rzymskiego opiewać mogły już tylko 4 p a­

ryskie dzienniki: „Gazette de France“, „Journal d e l’Em pire“, „Journal de P aris“ oraz najoficjalniiejszy z oficjalnych — „M oniteur“.

Lecz kilkanaście, a naw et kilka pism mogło cesarzowi przysporzyć kło­

potów. Aby ich uniknąć, wprowadzono ścisłą cenzurę typu prewencyjnego (bureau de presse w m inisterstw ie policji). Redakcje, złożone z ludzi jedy­

nie tolerow anych — dziennikarzy attachés (à la police — dodaje złośliwie, acz nie bezpodstawnie P é r i v i e r 2) przesiew ały dokładnie wszelkie wia­

domości i wypowiedzi. A rty k uły i kom entarze inspirow ano w sposób n a j­

zupełniej widoczny. Znaczenie instruktarzow o-propagandow e prasy Napo­

leon doceniał w całej pełni. Wiedziano powszechnie, we Francji i poza jej granicami, że sam czasem pisu je do „M onitora“. Oczywiście jedynym w e Francji zupełnie w olnym dziennikarzem był Bonaparte. Jego pióro, zwłaszcza za Konsulatu, znać było w artykułach wstępnych, redakcyjnych, dotyczących polityki zagranicznej. One to oraz spreparow ana specjalnie egzegeiza rządowych odezw, a także proklam acji wojskowych i rozkazów dziennych były typow ym m ateriałem agitacyjnym , służyły też jako w y­

tyczne w bieżącej pracy wyższym funkcjonariuszom państwowym, prefek­

tem , wyższym oficerom.

Szczególnie doniosłą rolę odgryw ał „M oniteur“. Form alnie rzecz bio­

rąc pozostawał w rękach pryw atnych, lecz faktycznie był rządową gazetą

1 Do z a g ad n ień ogólnych dotyczących p ra s y i — szerzej — p ro p a g a n d y n a p o ­ leo ń sk iej zob. z w aż n iejszy c h pozycji: H. W e 1 s с h i n g e r. L a censure sous le p r e m ie r 'e m p ir e , P a ris 1882; A. P e r i v i e r , N apoléon jo u rn a liste , P a ris 1918; N. Τ ο - m i c h e , N apoléon écrivain, P a ris 1952, a zw łaszcza ce n n ą i b ard z o in te re su ją c ą , choć w n ie je d n y m d y sk u sy jn ą , k sią żk ę : R. B. H o 1 1 m a n, N apoleonie propaganda, L o u isia n a S ta te U n iv ersity P re ss, B â to n R ouge (1950). O gólny p ogląd na p ro b le ­ m a ty k ę w y ra ż a ją i n a jw a ż n ie jsz ą lite r a tu rę p o w o łu ją : G. L e î e b v r e , N apoléon, P a ris 1953, s. 393—94, a zw łaszcza 403— 14, oraz J. G o d e c h o t , L es in s titu tio n s de la F rance sous la R é v o lu tio n et l’E m p ire, P a ris 1951, s. 654—62. S koro ju ż m ow a o te rm in ie „ p ro p a g a n d a ”, to w a rto za G odechotem (s. 310) p rzypom nieć, że za cza­

sów d y k ta tu ry ja k o b iń sk ie j p o w stało sa m o rz u tn ie w A lza cji sto w a rz y sze n ie ja k o ­ b iń sk ic h m ó w có w -ag itato ró w , k tó r e p rz y ję ło naz w ę „ p ro p a g a n d ę ”. O sta tn io u k a ­ zała się in te re su ją c a , choć w o d n ie sie n iu do ep o k i n ap o leo ń sk iej b ard z o n ie k o m p le t­

na, p ra c a F. P e p ł o w s k i e g o , S ło w n ic tw o i frazeologia p o lsk ’ej p u b lic y s ty k i o kresu O św iecenia i R o m a n ty z m u , W a rsza w a 1961. C zytam y w niej m. in.: ,N a przeło m ie X V III i X IX w. ję z y k n aszej p u b lic y sty k i w zbogaca się o n o w e słowo, m a ją c e c h a ra k te r m ię d zy n a ro d o w y — p ro p a g a n d a ” (s. 278). A u to r m a tu n a m yśli now oc esn e ro zu m ie n ie te g o te rm in u .

2 A. P é r i v i e r, op. cit., s. 343.

(4)

P R O P A G A N D A N A P O L E O Ń S K A W K S . W A R S Z A W S K IM 53

oficjalną, m ającą przyw ilej publikow ania m. in. rozporządzeń i zawiado­

mień władz najwyższych. Liczył parę tysięcy abonentów (w 1803 r. — 2450 osób). Gazetę tę rozsyłano w dość znacznej liczbie egzemplarzy za granicę i to bezpłatnie. „M onitor“ do mas oczywiście n ie docierał. Było to pismo dość suche i nudne, po osiągnięciach rew olucyjnego dziennikarstw a francuskiego żałośnie prym ityw ne.

„M oniteur“ stał u szczytu swoistej piram idy instruktarzow o-propagan- dowej. Organy prasowe departam entalne (w myśl postanowień cyrkularza z 6 .listopada 1807 w każdym departam encie mógł być tylko jeden dzien­

nik), zupełnie już w yjałowione z jakiegokolwiek śladu sam orzutnej i sa­

modzielnej myśli, służyły do przekazywania niższym ogniwom adm ini­

stracji inform acji oraz sugestii pochodzących z Paryża. W r. 1807 Fouché zabronił pismom departam entalnym zamieszczania oryginalnych a rty k u ­ łów politycznych. Mogły one tylko przedrukowywać wypowiedzi „Moni­

to ra“. Prasa jako tuba rządowej propagandy rozprowadzała jej treści, i upowszechniała język w sprężyście działającym mechanizmie biurokracji cywilnej, dostarczała jeśli n ie m ateriału, to natchnień do przem ówień na rozm aitych obchodach i uroczystościach publicznych.

Oddziaływanie agitacyjne prasy znać było zapewne i w wojsku, głów­

ną wszakże rolę spełniały niew ątpliw ie proklam acje i biuletyny wydaw a­

n e w form ie druków ulotnych (po kilka tysięcy egzemplarzy), a ponadto czytywane przez oficerów ich podkomendnym. Wpływało tu silnie n a po­

staw ę emocjonalną i w yobraźnię świetne słowo napoleońskie, zwięzłe a po­

rywające, apelujące w prostych w yrazach do najbardziej podstawowych uczuć, wskazujące na wielkie, am bitne lecz dostępne cele, pozornie zaw ar­

te bez reszty w ram ach klasycznych norm retoryki i elokwencji rew olu­

cyjnej, w rzeczywistości rozbijające swą śmiałością i rozmachem wszelkie kanony, tw orzące styl nowoczesnej propagandy i nie spotykane dotąd form y literackiej w ypow iedzi3. Wojskowe odezwy przeniesione za po­

średnictwem prasy w środowisko „cywilne“ tracić chyba m usiały nieco na mocy oddziaływania.

Od druków ulotnych i propagandy mówionej wracam do problem atyki ściśle prasowej. Jeśli wspomniałem na wstępie, iż Napoleon doceniał zna­

czenie prasy, to miałem n a myśli dw a tego znaczenia aspekty: 1) rolę po- lityczno-ideologiczną dziennikarstw a jako teren u starć, sporów, polemik i czynnika odzwierciedlającego opinię publiczną w różnych jej odcieniach oraz 2) jej znaczenie „instytucjonalne“, nieraz wręcz policyjne, a z reguły propagandow o-instruktarzow e. Pierwszą z tych funkcji Napoleon odrzu­

cał, zresztą lękał się jej, drugą popierał, rozw ijał i u m a c n ia ł4. Mimo iż

3 O N apoleonie ja k o p isa rz u , a zw łaszcza tw ó rc y p ro k la m a c ji w o jsk o w y ch zob.

w stę p O. A u b r y pt. N apo léo n éc riv a in do p o p u la rn e g o w y d a w n ic tw a L es pages im m o rte lle s de N apoléon, P a r is (1941), s. 19—21; G. L a n s o n , H istoire illu stré e de la litté r a tu re fra n ça ise (t. II), P a r is 1923, s. 208—210 oraz w z m ia n k o w a n ą ju ż p rac ę N. T o m i c h e.

4 W yliczanie dw óch i ty lk o dw óch fu n k c ji, k tó r e w o k resie rew o lu c y jn y m i n a ­ p o leońskim (1789— 1815) sp e łn ia ła p ra sa , je st — rzecz ja s n a — p e w n y m uproszcze­

niem . P ie rw sz a z w y m ien io n y ch dotyczy la t 1789—92 oraz, w m n iejszy m ju ż sto p ­ n iu, czasów „ re p u b lik i b u r ż u a 7y jn e j” (1795—99), k tó ra m ~cno o g ran iczy ła sw obody d z ie n n ik a rs tw a , d ru g a zaś e p r k i n ap o leo ń sk iej (z w y ją tk ie m S tu Dni). O kres ja k o ­ b iń sk i (1793—94) n ależy p o tra k to w a ć oddzielnie: p ra sa , n ie m al bez resz ty je d n o k ie ­ ru n k o w a i ściśle k o n tro lo w a n a słu ży ła p ro p ag a n d zie g ó rali. G dy je d n a k za ja k o - b ‘n ó w p ro p a g a n d a p ra so w a n o siła c h a r a k te r ideologiezn o -p o lity czn y , a w ja k im ś z a k re sie i św iato p o g ląd o w y , to za N apoleona chodziło o p ro p ag a n d ę p rzy w ią zan ia,

(5)

54 T A D E U S Z Ł E P K O W S K I

położenie d rola tej reszty prasy, jaka się ostała, były in ne w dobie napo­

leońskiej — czasach przecież skrajnej wojskowej d y k tatu ry — niż w nie­

których okresach rewolucji, Napoleon bał się formalnego zniesienia jednej z podstawowych swobód roku 1789. N aw et tylko jako zwrot, jako pojęcie,

„wolność prasy“ będąca zawołaniem i hasłem, stanow iła nie byle jaką siłę.

Konsulat, a następnie i Cesarstwo n ie zniosły jej form alnie (konstytucja 1799 r. spraw ę tę w ogóle pomija). De iure więc wolność prasy nie dozna­

ła nigdy uszczerbku (nawet dekret z 1810 r. n ie ustanaw iał cenzury, lecz tylko Direction générale de l’im prim erie et de la librairie), a sam Napoleon szczytną tę zasadę pochwalał i to z dużym naciskiem B. Faktycznie Francja doby napoleońskiej korzystała z pełnych swobód prasow ych tylko podczas

„Stu Dni“ . Cesarska (sprzed 1814 r.) senacka Commission de la liberté de la presse n ie zebrała się w praw dzie nigdy, ale sam fakt jej istnienia w y­

daje się bardzo wymowny. Państwowość napoleońska nie mogła ścierpieć licznej i wieloodciendowej prasy; tej oo została zakneblowała usta, zm ie­

niła jej rolę i powołanie, ale nie mogła się wyrzec rewolucyjnej w treści i 'pochodzeniu zasady jej wolności.

Wiemy, że nie tylko symbolem, ale też konkretnym świadectwem ogra­

niczenia wolności prasy była cenzura. Trzeba jednak zaznaczyć, iż Napo­

leon n ie pojmował jej roli jako instytucji biernej, tylko „zakazującej“, po­

licyjnej. Odwrotnie. W yraźnie i jednoznacznie stw ierdzał, że:

U ne bonne cen su re n e p o u v a it se borner à su p p rim e r des jo u r n a u x ou à m o d ifie r leurs articles, elle d e v a it d o n n er aussi u n e d irectio n h abile à l ’esprit p u b lic e.

Na m arginesie problem atyki prasowej w arto napom knąć o broszurach na tem aty aktualno-polityczne, niejednokrotnie inspirow anych przez w ła­

dze lub naw et wręcz zamawianych, a zapowiadanych i odpowiednio ko­

m entow anych n a łamach prasy.

Odrębną częścią system u „propagandy państw ow ej“ była odpowiednio podawana i upolityczniona sztuka, lub może raczej „sztuka“. W ybitnych ludzi pióra nigdy Napoleon n ie zjednał, lecz pozostali przecież „średni“

a d o ra c ji j. p o słu szeń stw a o w iele b a rd z ie j, niż o m o m e n ty ideologiczne. P ierw sza b y ­ ła p o w iąz an a z k lu b e m , a w ięc w ja k im ś sensie „ u p a rty jn io n a ”, d ru g a zaś po p r o ­ stu p ro rz ąd o w a.

* Il n ’e x is te p o in t de censure en Frdnce... L a lib e rté de la pensée est la p re m ière conq u ête d u siècle („M o n iteu r” z 22 sty c zn ia 1806). W liście do m in is tra sp ra w w e ­ w n ę trz n y c h h r. de M o n ta liv e t d a to w a n y m w M oskw ie 11 p a ź d z ie rn ik a 1812 N ap o ­ leon p isa ł: Je n ’a p p ro u v e pas la d irectio n q u e p re n d la censure. M on in te n tio n est q u ’on laisse u n e lib e rté en tière à la presse, q u ’on n ’y m e tte a u cu n e gêne, q u ’on se co n ten te d ’a rrê ter les o u vra g es obscènes ou te n d a n t à se m e r des tro u b les dans l’in té rie u r (N apoléon, P ensées p o u r l’action, recueillies et p ré sen té es par E douard D riault, P a ris 1943, s. 135). N a Sw. H elenie, ty m raz em ju ż w czasie w znoszenia f u n ­ d am e n tó w sw ej legendy, N apoleon zd e cy d o w an ie op o w iad ał się za w olnością p r a ­ sy, n a w e t zu p ełn ie n ieograniczoną.

• H . W e l s c h i n g e r , op. cit., s. 15. J e s t rzeczą c h a ra k te ry sty c z n ą , że uczeni fra n c u sc y nie p o d ję li d o k ła d n iejszy c h b a d a ń n a d p ra są n ap o leo ń sk ą zw łaszcza w jej aspekcie p ro p ag an d o w y m . Z n a m ie n n e je s t tu np. stw ie rd z e n ie G o d e c h o t a (op.

cit., s. 654): L es jo u r n a u x de l’E m p ire so n t g én é ra le m en t considérés co m m e in sig n i­

fia n ts s a u f a u p o in t de v u e litté ra ire et th éâ tra l. Ils o n t c e p en d a n t été des in s t­

a lm e n ts de propagande rem arquables, trè s h a b ile m e n t u tilisé s par le g o u ve rn e m e n t.

U ne étu d e su r la propagande im p éria le par les jo u rn a u x , à Paris et en p ro v in ce p o u rra it p ré se n te r u n v if in té rê t.

(6)

P R O P A G A N D A N A P O L E O Ń S K A W K S . W A R S Z A W S K IM

55 .i ,,pośledni“, pozostała poezja okolicznościowa (zwycięstwa, obchody itp.),

lub wręcz brukow a o charakterze hagiograficznym i serwilistycznym.

Truizmem byłoby stwierdzenie, dż poziom tych panegirycznych wierszy był na ogół żenująco słaby. Nie o w ysokie poetyckie loty wszak chodziło.

Rymowany bełkot usłużnego dla władcy i jego rodziny utw oru łatw o w pa­

dał w ucho, szybko można się było go nauczyć w szkole, zapamiętać i wbić w pamięć niezm iennie te sam e zwroty. Poza tym , a rzecz to nie do pominięcia, niektóre utw ory wychodziły spod pióra n ie wielkich w prawdzie — jak już wspom niałem — ale nienajgorszych poetów poszu­

kujących poklasku władzy i mecenatu, zwłaszcza zaś finansowego p opar­

cia ze strony rządu (objaw to zresztą w ku lturze różnych epok dobrze zna­

ny). Można postawić pytanie: czy i w jakim zakresie propagandow a poezja wpływ ała n a opinię? Czy brano ją poważnie? Sądzę, że zależy to od śro­

dowiska. Kręgi literackie traktow ały ją zapewne „z przym rużeniem oka“ . Ale szersze koła czytających i słuchających — co dla efektów propagan­

dy było nader ważne — raczej p r z y z w y c z a j a ł y s i ę do tej „poezji“, naw et n ie zachwycając się nią, a przede w szystkim zaczynały w określo­

nych przypadkach posługiwać się jej językiem.

Podobnie było ze ściśle kontrolowanym , ale nieźle się rozwijającym teatrem . Zabraniano oczywiście w ystaw iania sztuk, co do których mogło się nasunąć podejrzenie, iż zostaną zrozum iane lub odczute jako antynapo- leońskie. I odwrotnie, podjęto wysiłki, aby szituki sceniczne, używając różnych aluzji i alegorii służyły urabianiu uczuć lojalistycznych i — w lepszym w ypadku — entuzjastycznych wobec rządu. Nieraz do spraw repertuarow ych bezpośrednio w trącała się policja, wręcz wskazując od­

powiednie tem aty autorom . Jest to jeden z przykładów aktyw nej roli n a ­ poleońskiej służby policyjno-cenzorskiej. W tej sy tu acji w staw ki uaktual­

niające, okolicznościowe kuplety, dopisane w stępy lub zakończenia były na porządku dziennym. A ponadto w ystaw iano całe now e widowiska, b ar­

dzo koturnowe, n a modłę antyczno-cezarystyczną.

Wspólne w znacznym stopniu były losy poezji pozascenicznej i pisar­

stw a teatralnego: C’est l’époque où les poètes fo n t le plus rim er g l o i r e et v i c t o i r e , l a u r i e r s et g u e r r i e r s , a i r a i n et s o u v e r a i n , où l’on invoque à tout instant M a r s , M i n e r v e , B e II ο n e, où l’on chante des couplets de ce genre:

N e p re n a n t ja m a is de repos S u r les p as d u d ie u de la guerre L a victo ire sous nos d ra p e a u x V oyage da n s l’E urope en tière 7.

Muzyka jako jedyna ze sztuk korzystała ze względnej swobody. Nie w trącał się do niej Napoleon, który nota bene przedkładał m uzykę wło­

ską nad francuską.

Do sztuk „politycznie stosowanych“ należy też w pewnej m ierze zali­

czyć plastykę. Mam tu na m yśli dworskie m alarstw o panegiryczno-m onu- m entalne, podobną, szeroko rozpowszechnioną, rzeźbę kam eralną i monu­

m entalną (pomniki, obeliski, łuki trium falne itd.), sztukę zdobniczą i złot- raiotwo (medale pamiątkowe, ozdoby). H oltm an pisze, że chorobliwym wręcz b y ł obyczaj bicia pam iątkowych medali przy zakładaniu szkół, m u­

7 H. W e l s c h i n g e r , op. cit., s. 238— 39.

(7)

56 T A D E U S Z Ł E P K O W S K I

zeów, przy szczepieniach lekarskich, rozdaw aniu orderów Legii Honoro­

wej, rocznicach rodziny panującej i różnych innych, n ie zawsze ważkich, okazjach 8. Z szeroko pojętą sztuką zdobniczą wiązały się z kolei rozmaite roboty dekoratorskie, n a które zapotrzebowanie było stale bardzo duże.

Wynikało' to z faktu istnienia n ad er rozwiniętego system u uroczystości państwowo-dynastycznych.

Uroczystości i obchody rocznic, im ienin ftp. m iały przebiegać (i w wie­

lu przypadkach przebiegały w istocie) w szczególnie podniosłej atmosfe­

rze. Celebrowane oficjalnie kostniały zwolna w formach, staw ały się insty ­ tucjonalnym fundam entem k u ltu Napoleona, tego — w m iarę upływ u lat — coraz ważniejszego składnika rządowej propagandy. Salwy armatnie·

i tzw. iluminacje, a zwłaszcza ‘ różne przeglądy i defilady wojskowe to nieodłączne elem enty dni świątecznych. Do w ym ienianych wszakże dołą­

czyć w ypada koniecznie przemówienia. K onstruowano je zazwyczaj według określonego z góry schem atu i z użyciem w yrażeń przystosowa­

nych do przewidzianych okoliczności. W znacznej zresztą m ierze słowni­

ctwo oficjalnego krasomówstwa doby Cesarstwa wzorowało się na fraze­

ologii samego cesarza. On to bowiem w swych proklam acjach, rozkazach, publicystyce zw ykł był używać i nadużyw ać takich zwrotów i wyrazów, jak „dzielny“, „w ielki“, „szlachetny“, „chw ała“, „honor“, „wolność“,

„cyw ilizacja“ i ich przeciw staw ień (dla wrogów) — „barbarzyństw o“, „de­

spotyzm “, „wiarołomność“ itd. Stąd też może i w piśm ie (prasa, „adresy“

do Napoleona, pcezja) aż nadto często odnajdujem y słowa wysokobrzmią- ce, głównie w odniesieniu do cesarza: „wielki“, „szlachetny“, „odważny“,

„spraw iedliw y“, obok obowiązujących okrzyków n a cześć im peratora i je­

go auguste fam ille oraz niezwykle ostrych sform ułow ań pod adresem nie­

przyjaciół w ładcy i „ludu francuskiego“ reprezentow anego bez reszty przez tegoż władcę.

W ydaje się celowe podanie jednego choćby, ale bardzo konkretnego,, przykładu z dziedziny, którą się nieco bliżej interesuję. Mam tu na myśli w ybory w dobie cesarstwa. Zaznaczę, iż w świetle moich poszukiwań jest to przykład jak najbardziej typowy.

Oto zmierzch noku 1809. Grudzień. Zbiera się w łaśnie kolegium w y ­ borcze departam entu Sarthe, by wyznaczyć kandydatów do Senatu i Cia­

ła Prawodawczego. Czynność dość w istocie przed półtorawieczem błaha, ale przecież w porządku praw no-politycznym napoleońskim niezbędna, a z w ielu względów, zwłaszcza badań nad k u ltu rą polityczną, dla dzisiej­

szych historyków ciekawa. K oncentruje się tu kilka spraw i zjawisk. Wy­

bory w porew olucyjnym , dyktatorskim system ie rządów napoleońskich to właściwie część instytucjonalna propagandy (uroczystość, m anifestacja wierności) ukazująca m. in. interesujące aspekty obyczajowości politycz­

nej, a zwłaszcza — co m nie w niniejszym szkicu najbardziej ciekawi — odsłaniająca słownictwo i stru k tu rę języka, czy może żargonu oficjalnego, składnika przecież ogromnie ważnego propagandy.

Lecz teraz przenieśm y się do Le Mans, siedziby prefektury dep arta­

m entu Sarthe. Głos zabiera przewodniczący, André de Beaumont, szambe- łan cesarzowej. Pompatycznie dziękuje cesarzowi za wieliki honor i łaskę, jaką m u raczył okazać m ianując n a tak zaszczytne i w ażne stanowisko.

Następnie upuszcza parę miłych słów pod adresem dzielnego depantamen-

8 R. B. H o l t m a n , op. cit., s 161—62

(8)

PR O P A G A N D A N A P O L E O Ń S K A W. K S . W A R S Z A W S K IM 57'

tu S arthe i to z naw iązaniem aż do czasów Cezara, by przejść do zwięzłe­

go kom entarza polityki Napoleona. Między innym i oświadcza:

„II fa lla it n éc essa ire m e n t que Sa M a jesté co m m en çâ t par c o u v rir de g l o i r e la F rance a v a n t q u ’elle p û t e n tre p re n d re de la ren d re heureuse. La m a n ière é c l a t a n t e d o n t la p re m ière p a rtie de c e tte n o b l e en trep rise a réussi ne n o u s laisse a u cu n d o u te su r le succès de la seconde. R eposons nous su r Sa M a jesté d u so in de n o tre b o n h e u r co m m e n o u s a vo n s h eu reu se m e n t fa it de celui de la g l o i r e de n o tre p a y s” [p o d k re śla m sp e c ja ln ie słow a i zw ro ­ ty n a jb a rd z ie j c h a ra k te ry sty c z n e i n a jb a rd z ie j c h ę tn ie w dobie n ap o leo ń sk iej

„ p o w ie la n e” — T. Ł.].

Po przedstaw ieniu wagi aktu, jakiego dokonać m ają członkowie kole­

gium wyborczego, de Beaum ont stw ierdza:

V o u s p èsere z les lu m iè res, les ta le n ts, les ve rtu s, m ais p rin c ip a le m e n t le zèle p o u r la g l o i r e de l’E m p e re u r qui est in sép a ra b le d u b o n h e u r de la France.

Na parudniow ych obradach w ybory się mie zakończyły. W dniu 19 grudnia wielu członków kolegium wyborczego w yraziło gorącą chęć złożenia u stóp tronu odpowiedniego „adresu“ hołdowniczego, jako wyraz uczuć „podziwu, miłości, wierności i wdzięczności“. Gdy przewodniczący przedstawił ten projekt, sam skwapliw ie się doń przyłączając, wszyscy elektorzy „sam orzutnie powstali z m iejsc i przyjęli tę propozycję przez aklamację“. N astępnie odczytano dekret cesarski z 26 listopada 1808 o de- putacjaeh w ybieranych przez kolegia wyborcze oraz dekret z 25 lutego 1809 dotyczący „adresów“ sporządzanych przez ciała publiczne. W oparciu o te norm y praw ne powołano komisję redakcyjną „adresu“ oraz w ybrano członków deputacji w liczbie 7 osób. W jej skład wszedł m. in. i przewod­

niczący Collège électoral. P rojekt „adresu“ został jednom yślnie przyjęty w brzm ieniu przedstawionym przez komisję. Oto jego te k st in extenso:

Sire,

V o tre re n o m m é e r e te n tit dans les q u a tre parties d u m o n d e. V u o s laissez loin de v c u s d ans l ’h isto ire les co n q u éra n ts les p lu s illu stre s de l’A n tiq u ité et les peu p les à l’en v ie d e m a n d e n t à être régis p ar le Code des lois q u ’e n fe n tâ t V o tre génie.

S ire, to u s les corps de l’E ta t ont eu le p ré c ie u x a va n ta g e d ’o ffr ir à V o tr e M a jesté Im p é ria le et R o ya le l’h o m m a g e de le u r p ro fo n d respect. L e College É lectoral d u D ép a rtem en t de 1a. S a rth e s’em p resse à son to u r de déposer a u pied d u trô n e de V o tre M eje sté l’e x p re ssio n de son a d m ira tio n et de son am our.

L es d ép u tés so n t g l o r i e u x de re m p lir a uprès de V o tre .Auguste P ersonne une m issio n a ussi honorable; ils cse n t su p p lier V o rte M a jesté d ’êlre bien con­

va in cu e q u ’elle n ’a pas de su je ts p lu s d év o u és et p lu s fid è le s que les h a b ita n ts des bords de la Sarthe.

Na zakończenie obrad wyborczych zabrał głos przewodniczący, dzię­

kując zebranym za dokonaną przez nich cenną pracę. Oświadczył on wśród burzliw ych oklasków zgromadzonych notabli oo następuje:

Je porterai au p ie d d u trô n e les v o e u x q u e j ’ai v u fo r m e r à ch a c u n de vous, M essieurs, p o u r l’accom plissem ent, de sa g l o i r e q u i est in sép a ra b le de celle

(9)

58 T A D E U S Z Ł E P K O W 3 K I

de la F rance et p o u r que D ieu v e u ille b ien répandre su r son A u g u ste P ersonne to u t le b o n h e u r d o n t elle est digne e t p ar ses v e rtu s h é r o ï q u e s et par le g r a n d e x e m p l e q u ’elle d o n n e a u m o n d e ..A

Talk to zakończyła się jedna z oficjalnych uroczystości napoleońskich.

Nie było w niej nic oryginalnego. Podobne i w tej samej mniej więcej for­

mie przeprowadzane odbywały się w e wszystkich licznych podówczas d e­

partam entach im perialnej Francji.

Do służby nie tylko napoleońskiem u 'państwu, ale też w pewnej m ie­

rze i napoleońskiej propagandzie zaprzęgnięto religię i duchowieństwo. Tu rezultaty były o wiele m niejsze niż w innych dziedzinach. Problem ten, podobnie ja k zagadnienie ro li system u szkolnego d la w ychowania p ań ­ stwowego w duchu napoleońskim, pomijam jako specjalne i nader obszer­

n e tereny badawcze. W kraczanie n a nie w Wypadku niniejszych rozważań skoncentrow anych wokół problem atyki prasy, literatury, sztuki i życia politycznego, a także wokół zagadnień „języka propagandy“ n ie w ydaje się konieczne.

Można by powiedzieć, że niem ała część z tego, co napisałem wyżej, charakteryzuje tak samo dobrze rządową dążność do uzasadniania i propa­

gowania własnej polityki i chwały panującego w dobie napoleońskiej, jak za Ludwika XIV czy naw et Franciszka I, że — dalej — serwilizm, w ier­

szowane ody i czołobitne oraeje nie zaczynają się za K onsulatu i n a nim zresztą, ani na I Cesarstwie, przecież n ie kończą.

Oczywistą jest rzeczą, że pew ne obyczaje, szczególnie w obrębie obcho­

dów i literatu ry panegirycznej przeszły do napoleońskiej k u ltu ry poli­

tycznej z czasów dawniejszych. Jest chyba bezsporne, że w yzyskanie np.

pism ulotnych, uroczystości publicznych i w pew nym stopniu prasy w ce­

lach propagandowych rozpoczęła Wielka Rewolucja Francuska, a ściślej jej okres jakobiński. Nie wchodzę tu w ocenę oczywistej zresztą, jakoś­

ciowej różnicy w treści propagandy: zdecydowanie postępowej w ośrod­

kach lewicy doby rew olucyjnej, a co najw yżej ograniczenie postępowej początkowo, a następnie w stecznej w czasach napoleońskich. R ozpatruję jedynie technikę czy raczej techniki propagandy, jej m etody i taktykę.

W tym zaś zakresie zasadniczą, jakościową nowością epoki napoleońskiej było, oprócz niezbędności apelow ania do mas, a n ie tylko — jak w XVI czy XVII w. — do elity (co jednak znałą już rewolucja), n ie ty le naw et trw ałe nasilenie i wzbogacenie w szystkich elementów składowych propa­

gandy, ile przede wszystkim ułożenie ich w łaśnie w logiczny system scen­

tralizowany, kontrolow any policyjnie, niem al zm ilitaryzowany, a dalej ukształtow anie całego słownika dewiz, spisu sloganów, dykcjonarza obo­

w iązujących zw rotów i metafor. I tak np. o w iele liczniejsza prasa rewo­

lucyjna (znów wyłączywszy okres Terroru), ostro skłócona i zróżnicowana w ew nętrznie, nie mogła doraźnie, chociażby ze w zględu na dyskusyjność, wpływać jednolkierunkowo n a opinię społeczną. Zredukow ana zaś ilościo­

wo prasa napoleońska, z.u w a g i n a jej jednolitość, jednokierunkowość i biurokratyczny konformizm, mogła spełnić faktycznie rolę większą. Wy­

powiedziane tu uw agi bynajm niej nie zm ierzają do sugerow ania, jakoby

9 A rch iv es N atio n ale s w P a ry ż u , CC. 41 (S é n at C o n serv ateu r).

(10)

P R O P A G A N D A N A P O L E O Ń SK A W K S . W A R S Z A W S K IM 59

w system ie propagandy napoleońskiej nie były wyzyskiwane stare formy, a niekiedy i treści. Masowe jednak ich pow ielanie i to włączone w cały zespół środków oddziaływania nowych lub w now y sposób użytkowanych zasadniczo zm ieniło znaczenie starych wzorców i .haseł. Należy tu jeszcze dodatkowo zwrócić uwagę n a zjawisko ważne, a zarazem nowe. Mam na m yśli rolę propagandy słownej, a w szczególności częste bezpośrednie zwracanie się samego Napoleona do narodu, zwłaszcza zaś do armii.

Lefebvre neguje właściwie nasilenie i rezultaty 'propagandy napoleoń­

skiej wskazując na mizerne, w porów naniu z późniejszymi systemami dyktatorskim i, środki techniczne i finansowe, jakie m iał do dyspozycji Napoleon. „Mógł on um ysły uśpić i przytępić — utrzym uje w podsum o­

w aniu tego zagadnienia w ybitny badacz francuski — lecz rozciągnąć nad nim i swego panow ania n ie p otrafił“ 10. Sądzę, że w tym rozumowaniu tkwi sporo nieporozumień. Cesarz Francuzów stw orzył fundam enty no­

woczesnego system u propagandy, n a co słusznie zwrócił uwagę cytowa­

ny już parokrotnie Holtman. Jest rzeczą całkowicie oczywistą, że w po­

czątkach XIX stulecia n ie mógł osiągnąć rezultatów n a m iarę końca XIX, czy pierwszej połowy XX w. Nie może to być podstaw ą do negowania sa­

mego dzieła i jego prekursorskiego charakteru. Zresztą do powszechnej niem al popularności system u napoleońskiego aż po rok 1807, a w niektó­

rych w arstw ach ludowych aż do upadku Cesarstwa w jakiejś m ierze przy­

czyniła się z pewnością rządowa propaganda. A w ogóle wpływała' ona bardziej na chłopa i żołnierza (zwłaszcza ustna), niż na tzw. klasy wyższe.

W arto też zauważyć, iż rezultaty propagandy n ie m ierzą się tylko stop­

niem „opanow ania um ysłów “, lecz również — i to w znacznej mierze — tym, czy zdoła się je „uśpić i przytępić“. Propaganda wszak miała n ie ty l­

ko uczyć, ale i oduczać, nie tylko narzucać, ale i wykorzeniać, n ie tylko pobudzać, ale i czynić obojętnym . Działał tak w łaśnie w ybitny propagan- dysta — Napoleon. Słusznie pisze o nim Lanson, stwierdzając, iż [...] il règle sa parole pour enlever à ceux, à qui il parle, individus ou peuples, contemporains ou postérité, la liberté de leur jugem ent, pour asservir leurs esprits ou leurs volontés u .

*

Dotąd omawiałem spraw y propagandy napoleońskiej n a terenie F ran ­ cji, a ściślej państw a francuskiego. Nieco inaczej przedstaw iały się one w krajach m niej lub bardziej zwasalizowanych, na tych więc terytoriach, które pod koniec epoki napoleońskiej zwykło się było uznawać za wchodzą­

ce w skład Grand Empire. Język i m etody propagandy w zasadniczym swym zrębie były jednakowe w Paryżu, Neapolu, Monachium czy Warsza­

wie, lecz zachodziły widoczne różnice regionalne. Do wspólnie brzmiące­

go i bezgranicznego niem al wywyższania cesarza Francuzów i Francji do­

chodziły w 'szczególności obowiązkowe peany n a cześć Kodeksu Napoleo­

na, likwidacji feudalizm u i obalenia despotyzmu. Ponadto w mniejszym lub większym stopniu obowiązywało propagowanie mądrości miejscowej władzy, sław y dynastii, sprawiedliwości rządu, dzielności wojska, przy stałym łączeniu tych elem entów z Napoleonem i nadrzędnym i europej­

skimi aspektami jego systemu. W sum ie w ydaje się. iż instytucjonalnie

10 G. L e f e b v r e , op. cit., s. 414.

11 G. L a n s o n , op. eit. t. II, s. 209.

(11)

TADETJS'Z Ł E P K O W S K I

narzucony k u lt Napoleona zajmował w system ie propagandowym więcej miejsca poza Francją, co zresztą zrozumiałe, niż n a jej własnym te r y ­ torium.

K ontroleram i słuszności posunięć lokalnej 'propagandy byli zazwyczaj odpowiedni generałowie i marszałkowie napoleońscy. Oni też, niezależnie od tego czy znajdow ali się w Hamburgu, B erlinie czy Warszawie, odpo­

w iadali przed cesarzem n ie ty lk o za spraw y ogólne (polityczne i m ilitar­

ne), lecz rów nież za arty k u ły w miejscowych pismach. Ich liczbę zresztą zazwyczaj, podobnie jak w e Francji, redukowano. W Badenii ukazywała się tylko jedna gazeta i to redagow ana przez miejscowego m inistra spraw zagranicznych.

Wszędzie wprowadzono cenzurę. Gazety Europy napoleońskiej żywo przypom inały pisma departam entalne cesarstwa. Podstawowym m ateria­

łem zajm ującym poszczególne num ery były, przynajm niej w zakresie problem atyki politycznej, w ierne przedruki z pism francuskich, a. zwłasz­

cza ..M onitora“. Ponadto, jak już wspomniałem, w ysyłano z F rancji do państw od niej zależnych oryginalne egzemplarze tej gazety.

N ajintensywniejsza bodaj była propaganda wojskowa, k tó ra przecież docierała do urnundurow anych przedstawicieli najszerszych rzesz miesz­

kańców. Szczególne rezultaty osiągnęła, rzecz jasna, w tych krajach w których wojsko uosabiało lub zaczynało uosabiać ideę niepodległości i zjednoczenia k raju (Włochy, Polska).

Inne, poza prasą i żywym słowem, formy i typy propagandy w pań­

stw ach system u napoleońskiego nie odbiegały daleko od francuskich. Ze względu na w iększe niż w e Francji uzależnienie od paryskiej centrali i większą od takowej odległość, w pływ ich m usiał być odpowiednio m niej­

szy. W ty m jednak w ypadku grały dość poważną rolę swoistości narodo­

w e i państwowe, ustrojow e i kulturow e, nie zawsze uwzględniane przez francuskich kontrolerów i miejscowych, co gorliwszych „pnopagan- dystów “ .

Szkic niniejszy pragnie zwrócić uwagę n a interesujący problem, a przede wszystkim zaprezentować garść m ateriałów źródłowych z terenu Księstwa Warszawskiego. Są to w lwiej części teksty prasowe, doitąd — podobnie jak w e F rancji — niedoceniane. Z n atu ry rzeczy, jako że stu ­ dium jest inicjujące i dalekie od kompletności, szczególną uwagę zwrócę n a język propagandy, n a sposoby w yrażania oficjalnego napoleonizmu.

Mamy w naszym dziejopisarstw ie rozpraw ę o satyrze politycznej w dobie napoleońskiej12, brak natom iast zupełnie prób ustalenia, jak w yglądała rządowa (i szerzej — napoleońska) propaganda w Księstwie. Spostrzeże­

nia dotyczące specyficznie polskich w arunków rozwoju propagandy, choć zarów no w życiu politycznym (np. w ybory i sejmowanie), ja k oryginal­

ności prasy nadw iślańskie państew ko w yróżniało się raczej in plus od szarzyzny i milczenia, jakie zaległo nad „francuską Europą“, mogą chyba w jakim ś stopniu pomóc w zrozum ieniu i w yodrębnieniu ogólnych cech propagandy nap o leo ń sk iej1S. Sądzę, że dalsze studia, a zwłaszcza podjęcie

12 H. В а с h u 1 s к a, K s ię stw o W a rsza w sk ie w o św ie tle n iu s a ty r y p o lity c zn e j z lat 1807— 1815, P H X X IV , 1924, s. 15—49.

13 H o l t m a n o p a rł się p rz e d e w sz y stk im n a m a te ria ła c h dotyczących F ra n c ji oraz, in c y d en ta ln ie , k r a jó w p rzy leg ły ch (np. H o lan d ii, Ita lii, N iem iec). M a teria łó w polskich n ie uw zględniał.

(12)

P R O P A G A N D A N A P O L E O Ń S K A W K S . W A R S Z A W S K IM 61

nąstępnej, a wiążącej się z tu omawianą, spraw y legendy napoleońskiej wskażą szerokie perspektyw y badań nad ku ltu rą polityczną i ideologią pierwszej połowy XIX stulecia.

*

Kilka słów o specyf ice politycznego położenia ziem polskich jako podr staw ie w ytw arzania się z kolei swoistości system u propagandowego

• i względnej oryginalności jego haseł. Polska, w odróżnieniu od w szystkich {poza Lombardią) innych krajów podbijanych przez Napoleona przed rokiem 1806, pozbawiona była państw ow ej niezależności. Stąd nu rty , ha­

sła i m otyw y patriotyczno-mepodległościowe (o różnych zresztą zabar­

w ieniach i nasileniach) i szczególna ich rola w Księstwie Warszawskim.

Stąd też kolejno akcenty antyprusfoie, antyaustriackie i wreszcie antyro­

syjskie. Drugą ważną cechą specyficzną było objęcie tronu warszawskie­

go n ie przez Polaka, lecz. Sasa. Choć bowiem darow ywanie tronów państw i państew ek ludziom w danym k ra ju obcym n ie było w deble n ap o leo rt- skiej bynajm niej rzadkością, lecz stw arzało konieczność wprowadzenia złożonego, w w ypadku om awianym trójstopniowego, system u zależności (polskie władze Księstwa, król saski, Napoleon), a co za ty m idzie — od­

powiedniej gradacji hoMowniczc-propagandowej. O ile prostsza była sy­

tuacja we Francji (jednostopndewość), czy naw et choćby w takiej Bawarii lub Saksonii (dwustopniowość). Opozycja klas posiadających wobec Ko­

deksu Napoleona i innych urządzeń francuskich mogłaby być w prawdzie uważana za specyfikę, ale już tylko w szerszym tego słowa rozumieniu, a więc nie polskim jedynie, lecz „napoleońsko-eurepejskim “ (pozafranou- sfcim). Odgrywała natom iast istotną rolę swoistość rozwoju politycznej hi­

storii Polski. Myślę tu o polskim doświadczeniu w zakresie uczestnictwa w życiu politycznym, o kulturze politycznej ogarniającej spore kręgi bar­

dzo wszak licznej w arstw y szlacheckiej, k tó re zmuszały do podjęcia in ­ nych, niż w krajach dotąd absolutnych, m etod propagandy prarządow ej.

W arto też zaznaczyć, że niektóre formy, w jakich się ujaw niała i jakie użytkowała propaganda były już (podobnie jak we Francji) dobrze znane.

Mam tu n a myśli np. modne zwłaszcza w XVIII w. ody oraz wywieszane licznie podczas uroczystości transparenty.

Cokolwiek można by powiedzieć o zwasalizowaniu Księstwa Warszaw­

skiego przez napoleońską Francję, n ie w clno zapominać o tym, że w nie­

których dziedzinach (administracja, szkolnictwo, teatr) państew ko to było oazą swobód i. odrodzonej polskości w porów naniu z czasami pruskimi.

„Nie była to zupełnie niepodległość — słusznie stw ierdzał J. U. N i e m ­ c e w i c z — nie bez uciiążliwościów, znośniejsza jednakże od panowania drapieżców naszych“ 14. Rzutować to m usiało i z pewnością rzutowało na stosunek społeczeństwa do Napoleona, a w dalszej kolejności i Księcia Warszawskiego. Jakże często pow tarza się bez szczególniejszego zastano­

wienia tradycyjną „praw dę“ o jednomyślnym niem al przywiązaniu Po­

laków do rządów i idei napoleońskich, a ostatnio, bez żadnych praw ie no­

wych badań, inną, rewizjonistyczną „praw dę“ o w szechstronnym i bez­

względnym ucisku francuskim oraz niechęci Polaków do władzy francu­

skiej objawiającej się jakoby li-tylko kontrybucjam i, rekwizycjami i znisz-

14 J. U. N i e m c e w i c z , P a m ię tn ik i czasów m oich, ap rae. J. D i h m , W arszaw a '1957, t. II, s. 267.

(13)

62 T A D E U S Z Ł E P K O W S K I

czemami. Z pewnością i jedna, i druga skrajna teza niie da się utrzymać, a ryzykow ne uogólnienia przyjdzie stopniowo i „na zimno“ konkretyzo­

wać, ograniczać, wyważać.

*

Przechodzę do spraw m ających dla moich rozważań znaczenie zasad­

nicze. Jak w yglądała kontrola francuska nad prasą i innym i dziedzinami życia publicznego? Księstwo n ie stanowiło w system ie państwowym Euro­

py napoleońskiej żadnego w yjątku. Za pośrednictwem m arszałka Davout z początku, a rezydentów francuskich w spieranych przez francuski w y- wiąd wojskowy w okresie późniejszym, dyktow ano w iele oo ważniejszych decyzji polskim władzom.. Szczególnie pieczołowitą opiekę roztoczyli fran­

cuscy kontrolerzy nad prasą, natom iast zostawiali sporo swobody nip. tea­

trowi. Wprowadzono ostrą cenzurę dzienników. Rezydenci np. żywo inte­

resowali się „stanem ducha“ na prowincji. Podtrzym ywaniem „dobrego ducha“ zajmował się, podobnie jak w e Francji, ap arat adm inistracyjny.

Reprezentanci oficjalni Francji dbali też o właściwy przebieg uroczystości ku czci Napoleona. O tym, jaką róilę spełniali w zakresie w pływ u n a prasę świadczy taki np. fragm ent listu Serry wysłanego 12 lutego 1809:

„C enzor p o d a ł się do dy m isji. M in iste r z a stą p ił go in sp e k to re m , k tó ry w p ra w d zie nie je s t ta k zdolny i rz u tk i, ja k jego p o p rze d n ik , lecz ta k sam o p ew ­ ny i d b ały o n asze in te resy . M in iste r od d a w n a u trz y m y w a ł go w sw y m b iu ­ rze. C złow iek te n codziennie zachodzi do m nie, a ja służę m u w szelką .radą” ,s

Niewiele zmieniło się za Bignona. M. H a n d e l s m a n tak o nim pisze

„Nie mniej bezpośredni nacisk n a opinię w yw iera przez prasę. Jeszcze za Davouta ustaliła się zasada, że tylko z dzienników francuskich, a przede wszystkich z «Monitora» czerpano wiadomości o polityce zagranicznej.

Obostrzona cenzura craiz Wołowski baczną n a to zw racali uwagę, ażeby dzienniki n ie odstępowały od tej zasady. Obecnie Bignon zaprawiony w Bademie do dozoru nad prasą, bez starć 'kieruje nią dowolnie w W ar­

szawie“ 16.

Nic w tym wszystkim dziwnego. Badania i Polska to przecież ten sam teren napoleońskiej Europy, podlegający określonym prawidłowościom państwowo-ustrojowym, polityczno-propagandowym, a niekiedy i oby­

czajowym.

Ja k ie były charakterystyczne cechy prasy Księstwa Warszawskiego?

Z punktu w idzenia drukarsko-edytorskiego nie w niosły czasy napoleoń­

skie do dziejów prasy polskiej nic szczególnie oryginalnego a;nii nowego.

Rodzaj czcionek i papier, sposób łam ania i form at pism, wszystko to pozo­

stało w zasadzie bez zmian w porów naniu z Okresem pruskim. Wzrosła n a ­ tomiast, acz nieznacznie, liczebność dzienników. Nieraz w ydaw ano „do­

datki nadzw yczajne“. Stałe działy podstawowe pism pozostały — formal­

nie rzecz biorąc — bez zmian, np. krajow y, zagraniczny, recenzyjno-tea- tralny, urzędow o-inform acyjny i ogłoszeniowy. Doszły jednak i nowe, a stare uległy pew nym przeobrażeniom. I tak np. pojaw iły się wiadomości.

15 In s tr u k c je i depesze re zy d e n tó w fra n c u sk ic h w W a sza w ie 1807— 1813, w yd M. H a n d e l s m a n , K ra k ó w 1914, t. I, s. 140.

16 M. H a n d e l s m a n . R e zy d e n c i n a p o le o ń scy w W a rsza w ie 1807— 1813, K r a ­ ków 1915. s. 214.

(14)

PR O P A G A N D A N A P O L E O Ń S K A W K S . W A R S Z A W S K IM

„reportaże“, lub naw et całe arty k u ły pozostające poza stałym i m brykam i, a pomieszczane najczęściej na czele num eru. Był to odpowiednik modnej w prasie francuskiej tego czasu form wypowiedzi dziennikarskiej zwanej skrótowo éditorial (artykuł wstępny, redakcyjny). W widoczny sposób ograniczono ilość miejsca poświęcaną dotąd spraw om teatralnym . Więcej natomiast, niż poprzednio, zamieszczano w prasie codziennej rozmaitych wierszy i wierszyków o tem atyce aktualnej. W dziale zagranicznym kró­

lowały przedruki z prasy francuskiej dotyczące głównie Europy napoleoń­

skiej oraz krajów, choć niepodporządkowanych bezpośrednio Francji, aktualnie jednak pozostających z nią w sojuszu (w różnych czasach Au­

stria, Rosja, Prusy, Szwecja i in.).

Przechodzę do omówienia mform acyjno-propagandowej zawartości prasy. W ybrane przykłady przytaczane w arty k u le w ydają się typowe.

Reprezentują cn e właściwie ówczesny styl i frazeologię polityczną. Z po­

czątku w ypada się zająć propagandą „pozytyw ną“, dopiero zaś potem „ne­

gatyw ną“ . W tej pierw szej kategorii zajm ę się kolejno Napoleonem i jego rodziną, stosunkiem prasy do Francji i jej armii, Fryderykiem Augustem i dalej władzami polskimi, wojskiem narodowym, stosunkiem do zagad­

nienia niepodległości itd.

Jesień 1806 roku. Państw o pruskie leżało u stóp Napoleona. Ze zdoby­

tego przez Wielką Armię Berlina szły francuskie oddziały na wschód. 5 li­

stopada 1806 donosiła poznańska gazeta o pow itaniu przez lud pierwszego oddziału francuskiego w grodzie nad Wartą. Zgromadzeni m ieli m. in wznosić okrzyki: „Niech żyje cesarz Francji, niech żyje nasz oswobodzi- ciel!“ 17. W następnych num erach dziennika, od n r 90 przemianowanego z, „Gazety Południow o-Pruskiej“ na „Poznańską“, mnożą się rozmaite pochwalne epitety, w jakie redakcja opatruje im ię Napoleona. W n r 90 jest „Napoleon Wielki“ (określenie to, oficjalnie zresztą przyjęte w e F ran ­ cji, nie zejdzie już z łamów prasy przed rokiem 1813), w n r 95 „zbawca narodu polskiego“, w* n r 96 „niezwyciężony“. W dodatku imię Bonaparte- go z reguły drukuje się m ajuskułam i, ostro kontrastującym i z drobnym, m inuskułowym oczywiście, drukiem zwykłej gazetowej kolumny, W n r 100 cesarz Francuzów zostaje nazw any „Ojcem Ojczyzny“, a było to konkret­

nie związane z jego przyjazdem do Poznania. Niebawem „Gazeta Poznań­

ska“ zaznajam ia nas z polityczną poezją — „Hymnem“ . Oto niektóre jego fragm enty:

„ Ju ż W ielki N apoleon P o lak ó w Bożyszcze Z grom ił, sk ru sz y ł ta k liczn e P ru sa k ó w szeregi P o tę ż n y jego oręż p o n ad W isłą błyszcze Z w róci n am S ali, E lby, W isły, D n ie p ru brzegi.

N iech ży je cesarz, O jciec P o lsk i u k o ch a n y N iech żyje w szy stk o społem , n ie c h w o ła ją stany.

P a tr z P o lak u , na czele m asz N apoleona, Z ru ć o h ydne przem ocy niew olnicze p ę ta

Moc n a d lu d z k ą któż zw alczy, k tó r a zg n ęb i stro n a ? T ym w ięcej, k ie d y lu d u tw eg o rzecz ta k św ięta.

N iech ży je cesarz itd .” 18.

17 „G azeta P o łu d n io w o -P ru s k a ” n r 89 z 1806 r.

18 „G azeta P o z n a ń s k a ” n r 104 z .1806 r., oraz rk p s n r 332 („M ateriały z 1806— 7 r.

B ibliotece P o lsk ie j w P a ry ż u (s. 371).

(15)

T A D E U S Z Ł E P K O W S K I

W w ierszu 'tym w arto zwrócić uwagę n ie ty lk o n a „tytanizowanie“

Napoleona i obw oływ anie go Bogiem Polski, lecz rów nież n a związane z toczącą się w ojną (dla Polski n a dw a fronty — z Prusam i i Rosją) n a­

dzieje i ap etyty (Sala i Elba — po Chrobrym — z jednej i D niepr — po Jagiellonach — z drugiej strony).

Rok 1806 żegna 'poznańska gazeta artykułem 'pt. „Największy bohatyr św iata“ 19. Wraz z arm ią francuską a Nowym Rokiem 1807 przenieśmy się do Warszawy. „Gazeta W arszawska“ dm ie w te sam e surm y, oo jej im ien­

niczka z Poznania. W yzyskuje przy ty m pióro i nazwisko dość znane, mia­

nowicie Franciszka W ę ż y k a , słynnego „odotwórcy“. W „Odzie do Po­

laków“ 20 czytamy m. in.:

„D aj p o k ło n ziem io zdziw iona D uszy n a d lu d z k ie j N apoleona

A gdzie zan iesie św ie tn y ch zw y c ięstw truidy K lę k a jc ie lu d y !” .

W tym kultow ym entuzjazm ie i licytow aniu się w określeniach bał­

wochwalczych (np. z nowszych — „wielki w ybaw iciel“ 21) tkw iło bez­

sprzecznie jądro politycznego w yrachowania. Toczyła się wszak wojna, a jej wyniki, zwłaszcza po ciężkiej kam panii zimowej (Pułtusk, Iława), nie były znów ta k zupełnie pewne, a mobilizacja społeczeństwa polskiego mo­

gła dopomóc w zwycięstwie oręża francuskiego. Było to bardzo ważne, zwłaszcza że zabór pruski tak czy inaczej j.uż się był po stronie Napoleona czynnie wypowiedział.

W akcji, rozdmuchiwania nastrojów profrancuskich, a zwłaszcza pró- napoleońskich, dopomóc miało nowo założone w 1807 r. pismo fran cus­

kie — „G azette de V arsovie“ (od października „Jo u rn al de Varsovie") mogąca dotrzeć do w ykształconych środowisk polskich. Była to, moim zdaniem, im preza czysto propagandow a. Gazetę, skądinąd nieźle redago­

waną, czytało się dość dobrze. Ju ż w pierw szym num erze odnajdujem y·

sporo dawno we francuskiej żurnalistyce u ta rty ch zwrotów (Grand Na­

poleon, im m ortel, invincible). Odpowiednikiem naszego „b ah aty ra“ będzie w tekście francuskim le héros de l’Europe et du siècle -2.

Podobnie jak prasa polska również „G azette d e Varsovie“ publikowała nadzwyczaj wówczas modne ody. Jedną z nich pt. „L’homme d u destin“

publikuje E t i e n n e , sek retarz M areta, lite ra t trochę i polityk zarazem, postać niew ątpliw ie interesująca. Oto próbka „sztampowego“ stylu wspomnianej ody:

C ésar a v u p â lir so n n om Et d é jà la su p e rb e R o m e

N e p e u t p lu s citer u n g ra n d h o m m e, Q ue n ’éclipse N a p o léo n 23.

19 „ G a ze ta P o z n a ń s k a ” n r 111 z 1806 r.

20 „G a ze ta W a rsz a w sk a ” n r 16 z 1807 r.; odę p o d p isan o m o n o g ra m e m . „F. M.”

1,1 „G azeta W a rsz a w sk a ” n r 30 z 1807 r.

,.22 „ G a z e tte d e V arso v ie” n r 5 z 3807 r.

23 „ G a ze tte d e V a rso v ie ” n r 6 z 18Ό7 r.

(16)

P R O P A G A N D A N A P O L E O Ń S K A W K S . W A R S Z A W S K IM 65

Styl i aluzje tu poczynione trafn ie charakteryzują lubow anie się lite­

ratu ry cesarstw a w naw iązywaniaeh do antyku.

Od marca 1807 r. „G azette de Varsovie“ w ydatnie zm niejszyła nasile­

n ie akcji propagandowej. Dopiero po zwycięstwie pod Friedlandem uzna­

no za potrzebne umieszczenie prymitywnego, „(transparentowego“ w ier­

szyka :

H o n n eu r et gloire à l’im m o r te l génie

d u G rand N apoléon, va in q u e u r de la R u ssie ! 21.

W racając do gazet polskich stw ierdzić trzeba, iż stosunkowo najw ię­

cej zabiegów stylistyczno-kultow ych wobec osoby Napoleona zaobserwo­

wać można w latach 1806— 1808. Mam tu n a myśli 'częstotliwość i nasile­

nie w ystępow ania odpowiednich przym iotników, gdyż z łamów prasy w y­

m ienione już cfcreślmfci kultow e n ie znikły nigdy, a naw et po 1809 n o ­ tujem y niekiedy nowe, zgoła oryginalne pomysły, jak np. „wielki wyko- nyw acz przeznaczeń“ 25.

Niemal wolny natom iast od n atrę tn ie pow tarzanej frazeologii by ł po­

w ażny i interesujący „Pam iętnik W arszawski“, obsługiwał on jednak k rę­

gli bardzo elitarne, n ie docierając naw et do ogółu ludzi nieźle umiejących czytać.

W wypowiedziach prasowych Francję i jej arm ię zupełnie wyraźnie przesłania postać Napoleona. Wspomina się, rzecz jasna, 'zwłaszcza w cza­

sie kam panii 1806— 1807 r. i w przedrukach z gazet francuskich, o dziel­

ności i sukcesach wojsk cesarskich oraz o chwale samego Cesarstwa, lecz ginie Φο niem al zupełnie w gąszczu peanów n a cześć Napoleona. Są to zresztą, jak w w ypadku ciężkiej kam panii zimowej 1807 r., wiadomości nieścisłe, przesiąknięte właściwym propagandzie urzędowym optymizmem.

Dodatek Nadzwyczajny ido „Gazety W arszawskiej“ z 9 lutego 1807 głosi zwycięstwo pod Pruską Iław ą (bitwa była, jak w(i.adcmo, nierozstrzygnię­

ta, toczona w okropnych w arunkach atmosferycznych i przy tym niezwy­

k le krwawa), mówiąc o tym , jak to odnosi sukces „żołnierz pełen ochoty i czerstwości“.

Osoba Fryderyka Augusta oraz polskie w ładze Księstwa w ystępują w artykułach i notatkach dość rzadko, w yjąw szy spraw ozdania z uroczy­

stości, które jednak omówię oddzielnie w dalszym ciągu artykułu.

Wspomnieć jedynie w ypada o w ierszyku znanego oportuniisty, cynika i władzoehwalcy, grafom ana niewątpliwego, apologety ludzi wpływo­

w ych — pułkow nika M arcina Μ o 1 s к i e g o. Twórczość tego „męża zna­

nego z talentów swoich“ trafiała widać do gustów czytelniczych, skoro i w XVIII w. i w dobie Księstwa Warszawskiego, i później cieszył się Molski niem ałą popularnością. Oto opublikowany w prasie fragm ent w ier­

sza poświęoonego przyjazdowi F ryderyka Augusta do W arszawy przez tereny nowoprzyłączonej do Księstwa Galicji:

„P o to m k u dw óch szczęśliw ie p a n u ją c y c h Sasów , T y m asz ro zw in ą ć .pasmo lepszych d la n a s czasów.

24 „G a ze tte de V arso v ie” n r 71 z 1807 r 25 „G azeta K ra k o w s k a ” n r 57 z 1812 r.

P rz e g lą d H isto ry c z n y — 5

(17)

66 T A D E U S Z Ł E P K O W S K I

O bydw a b e rłu T w em u podległe N arody R ó w n e m ia ły k o le je i ró w n e przygody — 26” .

Rzecz chyba nie wymaga kom entarzy, a jest ty m bardziej znamienna,, że „czasy saskie“ mocno zdepopularyzowało zarówno Oświecenie, jak tw ardy d ry l okresu pruskiego, czy wreszcie d y ktatura epoki napoleoń- skiej. Zobaczymy jednak jeszcze, że Molski w chw aleniu Sasów nie był odosobniony. Takie były czasy i konieczności. A teraz parę słów o armii Księcia Warszawskiego.

Wojsko polskie, popularne niew ątpliw ie w śród licznych kół szlachec­

kich i mieszczańskich, nie trafiało zbyt często n a łamy prasy. Stanowczo zbyt wiele miejsca zajmowały w dziennikach zwycięskie relacje o czynach bojowych Wielkiej Armii, nie mówiąc już o jej wodzu. Wojsko polskie wspominano oczywiście najczęściej w dobie chwalebnej kam panii 1809 r.

Głoszenie sław y wojska narodowego rzadko stosunkowo było tematem odrębnym, „autonomicznym“. Wiązano go najczęściej z osobą Napoleona, jako swego rodzaju „super-w odza“ Polaków. W jednym z licznych w 1809 r. wierszy skierow anych do wojska czytam y n a zakończenie:

„P o stę p u j w p ię k n e j sp ra w ie b o h a ty rsk a m łodzi, N iechaj k aż d y dzień T obie now e la u ry rcd zi.

W ielki T w ó rc a P o la k ó w w sp ie ra Cię z d alek a , X do św ię tej n ag ro d y p o ry ty lk o czeka.

O n podnosząc T w e im ię i w sk rz e sz a ją c p ra w a P o k aże w net, gdzie sta ły slu p y B o le sła w a ” 27.

W latach 1809— 10 często dość zamieszczano w zm ianki o bojowych czynach polskich żołnierzy w Hiszpanii. Ponieważ nadchodziły stam tąd również wieści niepomyślne, a naw et przerażające (mimo iż „defetystycz­

nych “ listów pisanych z półwyspu przez Polaków rodzinom w k raju nie do­

ręczano) musiano uspokoić opinię optym istycznym i deklaracjam i. W spe­

cjalnie ogłoszonym liście pewnego oficera walczącego na ziemi iberyj­

skiej czytamy:

„C ała H iszipania niezw ło czn ie zapew ne u sp o k o jo n ą zo stan ie; m y zaś je d y n ą p a ła m y chęcią sp o tk a n ia się z n ie p rz y ja c ie le m i p rzez now e dow ody m ę stw a zasłu ż en ia sobie ty m b a rd z ie j n a w zględy N ap o leo n a W ielkiego” 2S.

Ileż to czasu minęło od Somosierry, od licznych „zupełnych“ pacyfika­

cji Hiszpanii ogłaszanych tylekroć oficjalnie, od haniebnej k ap itulacji pod Baylen! Tak, trzeba było uspokoić opinię polską, ale czy takie urzędo- wo-optymistyczne listy mogły przynieść jakikolwiek pozytywny efekt?

Jeśli jednak w tej czy innej formie propagowano w dziennikach sprawy wojskowe, to n ad er mało popularyzowano postacie wodzów. Niezawodny

28 „G azeta K o re sp o n d e n ta ” n r 41 z 1810 r. W iersz te n b y ł rów n ież p u b lik o w a ­ n y w cscb n e j b ro sz u r e: M. M o l s k i , N a p r z y ja z d N a jja śn ie jsze g o Pana do W a r­

sza w y p rze z k r a j n o w o n a b y ty d n ia 17 M aja 1810.

27 K a le n d a r z y k P o lity c zn y , C hro n o lo g iczn y i H isto r y c z n y n a R o k P a ń sk i 1810, 152—53.

22 „G a ze ta K o re sp o n d e n ta ” n r 56 z 1810 r.

(18)

P R O P A G A N D A N A P O L E O Ń S K A W K S . W A R S Z A W S K IM 67

Molski wyprodukował wprawdzie w r. 1810 specjalny wiersz n a im ie­

niny 'księcia J ó z e fa 29, ale stw ierdzić można, że wynoszenie zasług Ponia­

towskiego mieściło się w ram ach względnego umiarkowania, ta k bardzo nie do pogodzenia z samym pojęciem propagandy.

Przechodząc do kw estii w ychw alania dobrodziejstw ustroju poru­

szę jeden tylko moment, do którego w innym — instytucjonalno-uro- czystościowym aspekcie — w ypadnie jeszcze powrócić. Chodzi mi o w y­

bory. Ich przebiegowi prasa poświęcała sporo miejsca. Często też cytowała odpowiednio dobrane fragm enty przemówień wygłaszanych na sejm ikach i zgromadzeniach gminnych. Elekcje reprezentantów narodu w dobie Księstwa daleko odbiegały od dawniejszych obyczajów wyborczych szla­

checkiej Rzeczy pospali tej. Trzeba było nowe pochwalić (a może raczę]

zachwalić), ukazać znaczenie, spopularyzować. Więc publikuje się wypo­

wiedź obyw atela „do zgromadzonych na Seym Posłów Deputowanych".

- M iło je st d c b re m u k ró lo w i w idzieć odb y te sp o k o jn ie se jm ik i szlacheckie i zgro m ad zen ia gm inne, a n a m m iło je s t w yznać, iż od w iek ó w w o lniejszych n ie m ieliśm y w yb o ró w : n ie w id zian o w nich, ja k d aw n ie j, a n i w p ły w u d w o r­

skiego, a n i g ó ro w a n ia m ożnych. Od d a w n a P o słow ie n a si szczycić się, od d aw n a pow iedzieć tego nie m ogli, czym m a ją p ra w o P osłow ie i D ep u to w a n i dzisiejsi c h lu b ić się, co d zisia j pow iedzieć m ogą: « Je ste śm y w c ln y m i b ra c i naszych w yborem !» - 30.

Jest w tym tekście ooś zabawnego i poważnego zarazem. Zabawnego, gdy się pomyśli, że apogeum sejmikowej wolności to czasy osiemnasto­

wiecznych Sasów i że znów mamy za Sasa dziewiętnastowiecznego wol­

ność i to taką rzekomo, jakiej od wieków nie widziano. Poważnego, gdyż odkryw am y w łaśnie na polskim terenie, w życiu państwowym, nowo­

czesne — jak na ówczesne w arunki — ujęcia i rozumienie term inu „wol­

ność“. Oto nadchodzi wolność antyanarchiczna, rzekłbym „upaństw o­

wiona“, rzeczywiście wyzwolona spod bezpośredniego w pływ u dw om i możnych, ale zależna od nacisku ap aratu rządowego, scentralizowanego i b i urok r a t y cznego, a więc pośrednio tylko od dw om i możnych. To jednak wszystko uwagi marginalne. A typowość chwytów agitacji prasowej znaj­

dzie ciekawą dokum entację w propagandzie „na n ie“, propagandzie „anty“

(a n ie „za“), agresywnej i ironicznej, a nie tylko mdłej i pełnej pochwal­

nych modlitw.

Napoleonizm I Cesarstwa antyaustriackim lub antyrosyjskim był od wypadku do wypadku. Antyangielskim zawsze. Gorąco i bezwzględnie atakowała Albion francuska propaganda, na Anglikach ostrzyła swe pióra, szlifowała ironię. W walce z nieugiętym i w yspiarzam i próbowała tw o­

rzenia mitów, szafowała łgarstwami, wynajdowała coraz to nowe oszczer­

stwa. Tę propagandową obsesję, choć w mniejszym znaczenie nasileniu, niż w metropolii, przeniósł porządek napoleoński do Księstwa.

Ataki na Anglików rozpoczyna prasa polska już na przełomie 1806 i 1807 r., oczywiście w zespoleniu z zarzutam i skierow anym i przeciw P ru ­ som i Rosji. Za przykład służyć moiże „w stępniak“ z grudnia 1806 r. 31.

Do potępienia Anglików i Rosjan dodano tu częste w propagandzie napo­

„G azeta K o re sp o n d e n ta ” n r 23 z 1810 r.

30 „G a ze ta W a rsza w sk a”, d o d a te k d ru a i do n r 18 z 1809 r.

81 „G a ze ta P o z n a ń s k a ”, d o d atek do n r 106 z 1806 r.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Z tym większą radością należy powitać monografię Tomasza Opalińskiego Stan chłopski w Księstwie Warszawskim, która jest efektem gruntownej analizy protokołów ze

Postępowanie w sprawie wydania decyzji o pozwoleniu na budowę odbywa się na wniosek inwestora i jeżeli spełni wszystkie rygory usta- wowe, to organ nie może odmówić wydania decyzji

Obserwuje się mianowicie tendencję tego ro­ dzaju, że im wyższy produkt społeczny na mieszkańca, tym wyższy jest udział podatków w stosunku do produktu społecznego.. Jest

Załącznik nr 2 – schemat dla nauczyciela – Czym bracia Lwie Serce zasłużyli sobie na miano człowieka. walczą o

Głównym założeniem było sprawdzenie czy zeolity naturalne oraz syntetyczne glinokrzemiany typu MSU mogą być stosowane do zatrzymywania lotnych aromatów i otrzymywania układów

Jeżeli chodzi o układ pracy, to jest on bardzo czytelny, gdyż Autor zdecydował się na dwa rozdziały, w których zdiagnozował referenda krajowe i lokalne.. Na

Wspomniana pani doktor (wierzyć się nie chce – ale kobit- ka ponoć naprawdę jest lekarką!) naruszyła ostatnio przepi- sy.. Może nie kodeks karny, ale na pewno zasady obowiązu-