• Nie Znaleziono Wyników

Od Uczty i Fedona po Sofistę i Ti- majosa, język Platońskiej metafizyki jest w głównej mierze językiem Pa­ rmenidesa

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Od Uczty i Fedona po Sofistę i Ti- majosa, język Platońskiej metafizyki jest w głównej mierze językiem Pa­ rmenidesa"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

Byt u Parmenidesa i Platona

Doniosłość wpływu Parmenidesa na myśl Platona nie ulega kwestii, chociaż Arystoteles zachowuje w tej sprawie milczenie. Jeśli spotkanie z So­ kratesem uczyniło Platona filozofem, to poemat Parmenidesa uczynił go metafizykiem. To przede wszystkim Parmenidejskie rozróżnienie między bytem a stawaniem się dostarczyło Platonowi ontologicznej podstawy dla jego teorii Form. Decydując się poddać ją krytycznemu sprawdzianowi,

w roli krytyka swej teorii obsadził nie kogo innego jak właśnie Parme­

nidesa. Gdy zaś nadszedł czas zastąpienia Sokratesa, rolę głównego bo­ hatera dialogów Platon powierzył Gościowi z Elei. Nawet w Timajosie, gdzie dyskusji nie prowadzi ani Sokrates ani Gość z Elei, wykład roz­ poczyna Parmenidejska dychotomia*. Od Uczty i Fedona po Sofistę i Ti- majosa, język Platońskiej metafizyki jest w głównej mierze językiem Pa­

rmenidesa.

Można sobie wyobrazić, z jaką uwagą Platon studiował poemat Par­

menidesa, mając przewagę nad nami, że dysponował pełnym tekstem, bezpośrednią znajomością języka, a być może nawet eleacką tradycją niepisa­

nych komentarzy. Był zatem w korzystniejszej od nas sytuacji, podejmując próbę zrozumienia myśli Parmenidesa. Ponieważ Platon dal nam o wiele pełniejszy i wyrazistszy opis swej własnej koncepcji Bytu, to właśnie ona, umiejętnie wykorzystanamoże nam pomóc w interpretacji lapidarnychizagad­ kowych wypowiedzi samego Parmenidesa.

1 Timajos 27D 5: „Według mojego zdania, należy wyróżnić następujące problemy: czym jest to, co zawsze trwa i nie zna urodzin; czym jest to, co się zawsze rodzi i nigdy nie istnieje” (tłum.

P. Siwka, Warszawa, 1986, s. 34 — przyp. tłum.).

(2)

96 Charles H. Kahn

Czynione ostatnio próby precyzyjnego określenia filozoficznej zawartości Parmenidejskiego pojęcia Bytu można podzielić na dwie grupy,z których jedne za fundamentalną przyjmująegzystencjalną, drugie zaś predykatywną funkcję czasownika „być. Najbardziejwpływowym obrońcą pierwszego stanowiska był G. E.L. Owen, w śladza którym idzie wielu współczesnych autorów2. Z drugiej strony,Alexander Mourelatos przedstawiłcałościową interpretacjęParmenidesa idąc po linii wykładni predykatywnej3. Moja własna egzegeza, w której przyjmujęprawdziwościową funkcjęesti,sytuujesię po tejsamej stronie4. Celem tej pracy jestobrona interpretacji prawdziwościowo-predykatywnej oraz prezen­

tacja mojego własnego stanowiska w pełniejszej formie. W podsumowaniu artykułu będę dowodził, że sposób, w jakiPlatonposługuje się czasownikiem

„byćw parmenidejskich sformułowaniach swej własnej ontologii, generalnie odpowiada takiemu prawdziwościowo-predykatywnemu modelowi, co potwier­

dza jego stosowność jako narzędzia interpretacji fragmentów Parmenidesa.

2 Pogląd Owena został po raz pierwszy zaprezentowany w Eleastic Questions. „Classical Quarterly” 1960, nr 10, s. 84-102; następnie rozwinięty w: Plato and Parmenides on Timeless Present, „The Monist” 1966, 50, s. 317-340. Artykuły te zostały przedrukowane jako dwie pierwsze rozprawy w: G.E.L. Owen, Logik, and Dialectic, Collected Papers in Greek Philosophy wyd.

Martha Nussbaum (Cornell, 1986). Ostatnio myśl tę rozwijają: Michael Stokes, One and Many in Presocratic. „Philosophy” 1971, s. 131n; Jonathan Barnes, The Presocratic Philosophers, 1979, 1, s. 160n; David Gallop, „Is" or „is not" „The Monist” 1979, nr 62, s. 61-80; oraz ten sam autor w: Parmenides of Elea, Fragments, Toronto 1984, s. 7-9; Alfonso Gomez-Lobo, Parmenides, Buenos Aires 1985, s. 71. Leonardo Taran także przyjmuje esti jako „istnieje”: Parmenides, 1965, s. 32, 36-38. Subtelny wariant interpretacji egzystencjalnej patrz E. Tugendhat, Das Sein und Das Nichts; w: Durchblicke (Heidegger Festschrift), Frankfurt am Main 1970, s. 138n.

3 A. P. D. Mourelatos, The Route Parmenides, 1970, rozdz. 2. Najważniejszym poglądem, który poprzedzał interpretację predykatywną, było odczytanie esti jako „bycie przedmiotem sądu: jest oznajmiające”; w: G. Calogero, Studi sulTEleatismo, 1932, s.6.

4 Nie miałem pełnej świadomości tego faktu, broniąc interpretacji prawdziwościowej w pracy The Thesis of Parmenides oraz w: More on Parmenides „Review of Metaphysics” 1969, 22.4, s.700-724 oraz 23.2, 1969, s. 333-340. W: The Verb „Be" in Ancient Greek, w: Foundations of Language, Supplementary Series 1973, Vol. 16, starałem się odsłonić głębsze powiązania między użyciem prawdziwościowym a łącznikowym funkcji esti (patrz zwłaszcza s.407n; por. 186n, 190, 226, 355-360). Mojemu koledze Aleksandrowi Nehemasowi zawdzięczam świadomość faktu, że fundamentalny podział w interpretacjach ontologii greckiej zależy od tego, czy zacznie się od egzystencjalnej czy predykatywnej funkcji einai. (Osobliwym faktem, o którym będzie jeszcze mowa, jest to, że wpływ G.E. L. Owena daje się odczuć po obydwu stronach tego podziału).

Sądzę obecnie, iż funkcja prawdziwościowa tłumaczy się najlepiej, jako użycie czasownika w sposób uwydatniający (a czasem wyodrębniający) roszczenie prawdziwościowe w zdaniu łącznikowym o postaci X jest Y (por. teoretyczny schemat predykacji autorstwa Mourelatosa:

„ — jest — ”. Stosując kategorie syntaktyczne, możemy dostrzec absolutną konstrukcję esti praw­

dziwościowego jako szczególny przypadek tego, co Owen nazwał łącznikiem eliptycznym: wymóg domyślnego predykatu po prostu znika z pola widzenia. Prawdziwościową interpretację esti podaje także J.Jantzen, „Parmenides zum Verhaltnis von Sprache und Wirklichkeit", „Zetemata”, 1976, nr 63, s. 112-118; patrz następnie Parmenide, w: Etudes sur Parmenide, wyd. P. Aubenque, t. II, Paryż 1987.

(3)

Najpierw jednak dwa słowa o nasuwających się możliwościach. Naiwne byłoby zakładać, że można utożsamić Parmenidejskie rozumienie esti z tym lubinnym spośródwielu różnych użyć czasownika w potocznej niefilozoficznej grece. Parmenides jest tym, który pierwszy rozwinął filozoficzną koncepcję bytu. Przed nim nie istniało nic takiego jak ontologia, jak teoretyczne wyjaś­ nianie tego, co jest. Zatem koncepcję należy rozumieć posługując się właściwymi jej kategoriami jako metafizyczną innowację, której nie można sprowadzić do którejś z wielu funkcji czasownika „być u Homera czy Herodota. Zarazem punktem wyjścia było dla Parmenidesa przednaukowe użycia czasownika „być”. Jedynymi narzędziami, jakimi dysponujemy, by pojąć sens nowatorstwa Parmenidesa, są z jednej strony potoczne użycie czasownika „być” w językugreckim,z drugiej stronykoncepcje współczes­ nej gramatyki i logiki, za pośrednictwem których użycia owe mają być analizowane. Stajemy wobec pytania: który zespół (bądź zespoły)starożytnych zastosowań czasownika „być” i jakim zespołem współczesnych terminów opisany — tworzy najlepszą siatkę pojęciową dla uchwycenia myśli Par­

menidesa oraz logiki jego wywodu bez utraty historycznego kontekstu. Mu- simyzatem dokonaćpodwójnego wyboru i zadośćuczynić dwojakiego rodzaju kryteriom. Musimy dobrać zarówno starożytne użycia, jak i współczesne narzędzia opisu, mające posłużyć jako instrumentywyjaśniania. Naszym celem zaś jest nie tylko uchwycenie sensu filozofii Parmenidesa jako myśliciela żyjącego w początkach Vw. przed Chrystusem, lecz także zrozumienie siły jego argumentacji w szerszej perspektywie filozoficznej.

Będę dowodził, że choć interpretacja esti jako „istnieje” przypisuje Par- menidesowi pogląd interesujący z punktu widzenia współczesnej filozofii, współbrzmiąc z rozpowszechnionymi w dwudziestym wieku paradoksami istnienia5, to takie znaczenie esti jest w czasach Parmenidesa niewiarygodne z językowego punktu widzenia i niezadowalające zarówno w interpretacji poematu, jak i wpróbie zrozumienia wpływu Parmenidesa na Platona. Należy dodać, że moje zastrzeżenia dotyczą wyłącznie poglądu jakoby „istnieje” było najtrafniejszymtłumaczeniem czy najbardziej adekwatną analizą Parmenidejs- kiego esti. Jeżeli stanowisko egzystencjalne zostaje tak przeformułowane, by wyrażać jedynie to, że stwierdzenie istnienia podmiotu zdania jest zawarte w treści Parmenidejskiego esti, to staje się ono zgodne z moją, prawdziwoś- ciowo-predykatywną interpretacją esti. Żaden bowiem z prawdziwościowych przekładów esti bądź jako „takjest”, bądźjako „to prawda” nie rości sobiepretensji, by adekwatnie oddawać sensesti w poemacie. Twierdzę jedynie, że interpretacja prawdziwościowa jestnajlepszymnarzędziem dla umiejscowie-

5Patrz, np., Owen, Monist, 1966, s.321: „zaprzeczenia istnienia... są samoznoszące jeśli mają autentyczny przedmiot lub bezsensowne jeśli go nie mają”; por. Gallop. Parmenides of Elea, s. 9.

Barnes, w: The Presocratic Philosophers, I, s. 170n, wyzyskuje analogię / Berkeleyem.

(4)

98 Charles H. Kahn

nia pierwotnego, przednaukowego użycia esti, służącego Parmenidesowi za punkt wyjścia w prologu i we fr. 2. Dla pełnego opisania estih, które mogłoby posłużyć racjonalnej rekonstrukcji całości wywodu, musimy sięgnąć głębiej.

I

Pełniejszy opis zaczniemy od wyróżnienia trzech poziomów analizy: 1) pra­ wdziwości jako leksykalnego znaczenia greckiego czasownika „być”, oddawa­

nego w przekładach przez „to prawda”, „tak jest”, itp.; 2) powierzchniowej składni czasownika w konstrukcjach prawdziwościowych: „rzeczy mają się (rzeczywiście) tak, jak mówisz lub myślisz (że się mają), często skracanych dopostaci „to fakt” (estitauta), „tak jest” (estihouto)67’, 3) głębokiej struktury prawdziwościowej logicznie implikowanej przez te użycia czasownika „być”. Na poziomie składni powierzchniowej użycie prawdziwościowe ma zazwyczaj postać absolutną, podobnie jak w typowych przypadkach użyć egzystencjal­ nych; tzn. czasownik „być” nie łączy się z orzecznikiem jedno- lub wielo- wyrazowym. Jednak w strukturze głębokiej występuje w sposób naturalny, a nawet konieczny, element predykatywny. Abybowiem coś było prawdą, aby cośbyłofaktem,to, o czymmówimy, musi znajdować się wjakimśokreślonym stanie; musi istnieć coś, co dotyczy podmiotu czy jest prawdą o nim. Oczywiście musi istnieć także sam podmiot, o którym można to coś orzec8. Zatem niezależnie od tego, czy konstrukcja prawdziwościowa zawiera podmiot gramatyczny (jak w esti tauta) czy nie (jak w esti houto),w każdym z tych przypadków zakłada ona zarówno stwierdzenie istnienia (, jest coś, co jest takie-a-takie”) jak i predykatywne użycie czasownika „być („coś jest

takie-a-takie”). Po dokonaniu pełnego rozbiorumojej interpretacji esti u Par­ menidesa — jako czasownika pełniącego funkcję prawdziwościową — okazuje się, iż rozwija się ona wteoretyczny schemat zaproponowany przez Mourela- 6 Słowo o akcentowaniu esti. Ponieważ ta forma czasownika jest zwykle enklityczna, a orto- tonalna tylko wtedy, gdy jest umieszczona na początkowej lub quasi-początkowej pozycji w zdaniu, nie ma powodu, by akcentować esti, o ile miejsce zajmowane w zdaniu przez czasownik „być”

nie odgrywa istotnej roli. Starożytna praktyka i jej współczesne deformacje są omawiane w The Verb „Be" in Ancient Greek, s. 420-422. Starożytne reguły respektuje A.H. Coxon w swej edycji The Fragments of Parmenides, Van Gorcum, 1986.

’Patrz: The Verb „Be", wyd. cyt., s. 334-337.

'Zakładam, że podstawowe zdania w językach indoeuropejskich (jeśli nie we wszystkich) mają z logicznego punktu widzenia formę podmiotowo-orzecznikową: jest coś, o czym się mówi i coś, co się o tym podmiocie mówi. Czasowniki bezosobowe (takie jak hyei, „pada”) stanowią oczywisty wyjątek, ponieważ nie mają podmiotu gramatycznego (jakkolwiek greka taki podmiot często wprowadza: Zeus hyei, czy we współczesnej grece: brechei ho theos). Jednak z logicznego punktu widzenia, tym, o czym mówimy w takim zdaniu jest pogoda lub — mówiąc mniej dokładnie — to, co się dzieje na zewnątrz. Element orzekający, to, co się mówi o podmiocie, składa się z określonej treści i roszczenia prawdziwościowego niesionego przez czasownik. W sprawie związków struktury podmiotowo-orzecznikowej w składni powierzchniowej oraz głębszej funkcjonalnej różnicy między referencją a predykacją — patrz The Verb „Be", rozdz. II, zwłaszcza s., 51-53.

(5)

tosa: „-jest-”, „to-a-to, które rzeczywiście jest takie a takie”9. Wyjąwszy historyczne i filologiczne poglądy, by w punkcie wyjścia argumentami prze­ kładać prawdziwościowe użycie czasownika „byćnad egzystencjalne,jest to korzystne także z logicznego punktu widzenia. Skoro bowiem użycie praw­

dziwościowe implikuje:a) że coś istnieje, oraz; b) że coś jest o nim prawdziwie orzekane, możemy bez obawy popełnienia błędu przejśćod stwierdzenia faktu (użycie prawdziwościowe) do asercji istnienia podmiotu oraz pewnych predy- katywnych treści wyrażanych w użyciu łącznikowym (X j e st tym-lub-tam- tym). Nie istnieje natomiast porównywalne przejście od esti egzystencjalnego do tych użyć predykatywnych, których wymaga argumentacja Parmenidesa, i które rzeczywiście występują tak wyraźnie w jego poemacie. Prawdziwościowe esti jest dlań naturalnym punktem wyjścia, skoro z niego i tylko z niego

— może on w sposób uprawniony wyprowadzić wszystkie pozostałe użycia i wartości czasownika „być”.

’ The Route of Parmenides, wyd. cyt., s. 93.

10 Eeastic Questions, s. 94-95. Podobnie D. Gallop: „to, o czym mamy mówić i myśleć”, „myśl i mowa muszą mieć przedmiot” (Monist, 1979, s. 68-69).

11W sprawie szczegółowej argumentacji na rzecz tego poglądu patrz The Thesis of Parmenides, wyd. cyt., s. 702-710. Podobnie Barnes, The Presocratic Philosophers, wyd. cyt., s. 163: „domyślny przedmiot didzesios jest domyślnym podmiotem esti"’. Zauważmy, że nie wyklucza to możliwości czy nawet pewności, iż celem Parmenidesowego dociekania jest w jakimś sensie natura rzeczy, czyli to, co także jego poprzednicy chcieli badać: jego didzesios jest kontynuacją ich historia.

Wszakże rezultaty są na tyle odmienne, że Parmenides woli pozostawić przedmiot swej nowej wiedzy nie uszczegółowiony, wyjąwszy nową formułę: to, co jest, to, co rzeczywiście istnieje.

Centralny punkt sporu można zawrzeć w pytaniu, czy estiwystępujące po raz pierwszy we fr. B2 na określenie prawdziwej drogi badania, ma być interpretowane jakoegzystencjalne, czy jako prawdziwościowo-predykatywne.

A przedewszystkim, o czym wogóle jest mowa?W odniesieniu do czegoma być rozumiana asercja esti? G. E.L. Owen proponował jako podmiot „to, o czym można myśleć lub mówić”, „to, czego dotyczy mówienie i myślenie;

dowodem bowiem istnienia czegoś jest fakt, że gdyby to coś nie istniało, nie można by o nim ani myśleć, ani mówić”10.Wbrew temu sądzę, że podmiotem, o którym się tu mówi, jest przedmiot Parmenidejskich poszukiwań, cel, do którego „drogi dociekań” zdają się prowadzić; innymi słowy jest to Prawda pojęta jako przedmiot lub treść wiedzy, którą bogini obiecała ujawnić (B 1.29)11. Pierwotny postulat, założenie, które prawdę i wiedzę czyni możliwą, które stwarza szansę sukcesu poszukiwaniom Parmenidesa, polega na przyję­ ciu, że „to (cokolwiek, czego chcemy się o czymś dowiedzieć) rzeczywiście zachodzi”, „rzeczywiście znajduje się w pewnym określonymstanie”, „rzeczy­

wiście jest tym-lub-tamtym”. Jest to po prostu postulat realności przed­ miotudociekań i wiedzy. Na czym owa realność miałaby polegać, pozostaje sprawą dalszych uściśleń.

(6)

100 Charles H. Kahn

Nie będę tu roztrząsał sprawy wyższości ujęcia początkowej definicji podmiotu w kategoriach poszukiwania wiedzy nad Owenowym możliwym podmiotem myślenia i mówienia. Przyjmuję, że moja definicja wyłania się wsposóbnaturalny z całości prologuiz kontekstu,w którymwystępujefr. B2, podczas gdy definicja Owena, rzeczywiściepomysłowa, bierze się znikąd lub raczej nie wynika z bezpośredniego kontekstu. Musi byćwyczytywanaod tyłu, począwszy od interpretacji późniejszych niż B2 fragmentów interpretacji w najlepszym razie wątpliwej12. Jednak odrzucenie Owenowej definicji pod­ miotu nie pociąga za sobą odrzucenia egzystencjalnego odczytania esti (co pokazał Barnes). Fr. B2,3 można rozumieć następująco: przedmiot wiedzy istnieje i jest niemożliwe, aby nie istniał, „nie możesz bowiem poznać lub wskazać tego, co nie istni eje” (te ge meeon B2,7).

12 Mianowicie, modalne odczytanie B3 („jest tym samym, że coś można myśleć i że może ono być”) oraz paralelna interpretacja to legein te noein t’eon we fr. B6,1 jako „to, o czym można mówić i myśleć”. (Pomijam tu kwestię czy noein powinno być oddawane przez „myślenie” czy przez „poznawanie”.) W B3 odczytanie to nie jest — rzecz prosta — najbardziej oczywiste, choćby nawet stało się najbardziej swojskie wskutek ciągłego powtarzania. W B6, 1 interpretacja, o której mowa, jest z lingwistycznego punktu widzenia najmniej wiarygodna spośród pięciu czy sześciu zaproponowanych interpretacji tego kłopotliwego wersu. (Dyskusja na ten temat — patrz Appendix.) Jak w nawiązaniu do B3 wykazał Tugendhat, Das Sein und das Nichts, s. 140, jest błędem opierać interpretację na zdaniach, których konstrukcja jest w znacznym stopniu wątpliwa.

13 Por. otwartą dyskusję Gorgiasza nad tą kwestią: Scylla i Chimera są me onta (nie-bytami), które mimo to mogą być, i faktycznie są, przedmiotami myślenia (froneitai); w: DK 82B, 3, 80.

l4Bames, I, 161. Barnes potwierdza (na podstawie swej interpretacji jest jako „istnieje”), że metafizyka Parmenidesa „wspiera się na fałszu i jest broniona z pomocą wątpliwej argumentacji”, Mam dwojakie zastrzeżenia wobec tej interpretacji: językowo-historyczne ifilozoficzne. Rozpatrzmy wpierw trudności natury filozoficznej: jest po prostu fałszem twierdzić, iż nie można myśleć ani mówić (uwydatniać wmówieniu, fradzein) o tym, co nie istnieje. Fałszywość ta byłaby oczywista dla każdego Greka już po chwili namysłu nad obfitością potworów i fantastycznych istot w tradycyjnejpoezji i micie, począwszy od Pegazadosturękich ipięćdziesięcio- głowych potomków Gaji (Hezjod, Teogonia 150). Ani Parmenides ani jego zwolennicy nawet przez chwilę nie mogliby wyobrażaćsobie, żeopisHezjoda (oraz naiwna wiara niektórych słuchaczy) mogłaby wystarczyć, aby powołać do istnienia tego rodzajujestestwa13. Nawet jeśli zechcemy wziąć noein w jego mocniejszym znaczeniu zrealizowania: „wiedzieć” czy „zrozumieć”, a nie jedynie „myślećczy „rozważać” wciąż mamy prawo utrzymywać, że takie

nie-byty są mimo wszystko przedmiotem wiedzy; wiemy o nich bowiem to, że nie istnieją, że sąopisane przez Hezjoda itd. Jest rzeczązdumiewającą, że urok egzystencjalnej interpretacji jest tak wielki, iż współcześni komentatorzy są skłonni przypisywać Parmenidesowi rażąco błędny punkt wyjścia, nawet jeśli ich celemjestprzypisaniemu „metafizycznych poglądów, które są zrozumiałe, spójne i wyjątkowo wiarygodne”14. Interpretacja egzystencjalna przydaje mu

(7)

bardzo trudny, choć być może nie beznadziejnie trudny, do obrony punkt wyjścia15. Natomiast odczytanie prawdziwościowe, przeciwnie, gwarantuje, że wyjściowe twierdzenie jest zarówno filozoficznie bez zarzutu, jak też bliskie zdrowemu rozsądkowi. Wiedza zakłada prawdę, a prawdajest „mówieniem tego, co jest”. Zarówno prawda, jak i wiedza z konieczności odsyłają do pewnej rzeczywistości, pewnego obiektywnego stanu rzeczy, pewnej „rzeczy, która jest (eon)16.

I, s. 172. Jak zobaczymy, istnieją tutaj oczywiście pewne problemy z argumentacją Parmenidesa.

Nie jestem wszakże przekonany, że Parmenides powinien obawiać się błędu modalnego przypi­

sywanego mu przez Owena i Bamesa. Pojawienie się błędu jest spowodowane głównie zbędną modalną interpretacją fr. B3 oraz B6,1. W B2 modalności interpretuje się najlepiej jako necessitas consequential. jeżeli coś ma być badane, poznawane i rozumiane, musi zachodzić czy też być realne.

15 Częściową obronę tego stanowiska stanowi egzystencjalne odczytanie jest w: Montgomery Furth, Elements of Eleatic Ontology, w: The Presocratic, wyd., A.P.D. Mourelatos, s. 249-258.

16 Jest to przedmiotowy korelat twierdzenia wyrażonego w języku sformalizowanym jako „M wie, że p, więc p", które J.Hintikka dawno temu określił prawidłowo mianem „Prawa Par­

menidesa”; patrz jego Knowledge and Belief, Nowy York 1962, s.22, przyp. 7.

I7G. Vlastos, Degrees of Reality in Plato, 1965, przedruk w: Platonic Studies, 1973, wyd. I, zwłaszcza s. 65n; G. E .L. Owen, Plato on Sot-Being, w: Plato, 1, wyd. G. Vlastos, 1970, s. 223-267 (przedruk w: Logic, Science, and Dialectic, s. 104-136). W pracy Aristotle on the Snares of Ontology, 1965, Owen wypowiadając się stale w kategoriach istnienia, podkreślał wszakże, iż również dla Arystotelesa „być, to zawsze być tym lub tamtym” (New Essays on piąto and Aristotle, s.76 = Logic, Science, and Dialectic, s. 264).

Oprócz tychfilozoficznych rozważań, istnieją mocne podstawy historyczne, by kwestionować wąsko egzystencjalną interpretację. Przede wszystkim kwestie istnienianigdyniegrają centralnej roli w filozofii starożytnej, jak ma tomiejsce w myśli nowożytnej od czasów Descartesa. Ważne badania Vlastosai Owena ostrzegły nas przed traktowaniem ontologicznych dociekań Platona i Arys­

totelesatak, jakby koncentrowały się one na zagadnieniu istnienia17. Zwłaszcza Owen podkreśla wciąż, że einai w Platońskim Sofiście czy Arystotelesowej Metafizyce rzadko znaczy „istnieć” simpliciter, zazwyczaj znaczy ono „być tym lub tamtym”, „być czymś określonym”. Tak więc pozornie absolutne użycie czasownika „być” należy często interpretowaćjako łącznik eliptyczny.

Zakrawa na ironię, że wpływ wydanych wcześniej Owenowskich Eleatic Questions opóźnił zastosowanie powyższego poglądu w interpretacjach myśli Parmenidesa, gdzie wciąż dominuje anachroniczne założenie, że istnienie jako takie jest wyróżnionym tematem występującym w myśli greckiej.

Także świadectwa językoweczynią nieprawdopodobnym odczytanie w po­ emacie z początku piątego wieku samodzielnie występującego estijako „ist­ nieje”. Oczywiście z egzystencjalnymi użyciami estimamy do czynienia wcałej historii językagreckiego, poczynającod Homera. Jednak w starszych tekstach użycia te grupująsię w pewien wyraźnie określony sposób,który nie uwzględ­

nia czysto egzystencjalnych stwierdzeń w postaci eisi theoi, „są bogowie” czy

(8)

102 Charles H. Kahn

ouk esti Zeus, „nie ma Zeusa”. Najstarsze przykłady zdań czysto egzysten­ cjalnego typu pochodzą z połowy i schyłku V wieku i mają swoisty związek z istnieniem bogów18. Typowe egzystenqalne użycie czasownika „być we wczesnych tekstach służy wprowadzeniu(lubwykluczeniu)podmiotu dalszych predykacji:esti polisEfire... „jest miasto Efyra w zakątku Argos.”; nyn cTouk esthhos tis thanaton fyge, „teraz zaś nie ma nikogo, kto uszedłby śmierci”19.

Wpodobnych przypadkach egzystencjalna wartość czasownikajest oczywista i pozostaje tylko kwestią czasu, kiedy wyłoni się jako niezależna forma zdaniowa. Wszakże w najstarszych tekstach forma ta występuje tylko wtedy, gdy podmiot jest osobą, a znaczeniem czasownika nie jest po prostu „ist­ nienie”, lecz nie wchodząc tu w szczegóły tej sprawy „bycie żywym”20.

Najbardziej znane stwierdzenietego rodzaju dotyczy bogów: theoi aieneontes,

„bogowie, którzy są zawsze. Zdaniaczysto egzystencjalnemożna traktować jako wynik objęcia przez powyższytyp zdań także bytów nieosobowych21. To właśnie znajdujemy u Heraklita (B 30): (kosmos) en aei, estin kai estai pyr aeidzon, gdzie składnia czasownika jest z góry określona: „był zawsze, jest i będzie — wiecznie żywym ogniem” (przyjmując, że czasownik występuje najpierw w funkcji egzystencjalnej, potem w łącznikowej). W czasach Par­ menidesa czysto egzystencjalneużycie było oczywiściemożliwe.Można znaleźć co najmniej jeden tego rodzaju przypadek w zachowanych fragmentach jego poematu22. Jednak ta forma zdaniapozostajemarginalna, co widać z fragmen­

tów pisanych prozą przez następców Parmenidesa — Zenona i Melissosa.

Typowymprzykładem jest tu fr.BI u Zenona, zaczynający się czymś, co zdaje się mieć formę czysto egzystencjalną: eide estin, , jeżeli rzeczy te istnieją” (tj.

wielość). Wszakże gdy ta sama teza powraca dwa zdania dalej, składniajest bardziej dwuznaczna: outos ei poiła estin,comożna tłumaczyć albojako Jeżeli liczne rzeczy istnieją albo łącznikowojako Jeżeli rzeczy są liczne” (w istocie jest to składnia predykatywna, co zdaje się potwierdzaćnastępujące po tym

„z konieczności muszą być zarazem małe i duże”). Podobna dwuznaczność obciąża użycie czasownika „być” we fragmentach Melissosa, gdzie we fr. BI ei ton nyn meden en można wykładać zarówno jako Jeżeli nic nie istniało,

'“Patrz The Verb „Be", rozdz. VI, a zwłaszcza s. 300-306. Jedyną w pełni niezależną składnią egzystencjalnego esti/on jest we wcześniejszych tekstach witalne użycie czasownika „być” w stosun­

ku do osób (egzystencjalny typ 1, tamże, s. 240-245).

19 The Verb „Be", s. 245n i 277n. Dwa przykłady ilustrujące — odpowiednio — typ 11 i IV.

20 Patrz odsyłacz do typu I w przyp. 18.

21 Ferykydes BI stanowi przypadek pośredni oscylujący między użyciem witalnym i czysto egzystencjalnym: Chronos esan aei kai Chthonie. U Heraklita jedynym wchodzącym jeszcze w rachubę przypadkiem czysto egzystencjalnym wydaje się ei tauta me en w B23, gdzie jednak interpretacja jest niepewna, a słownictwo może pochodzić od Klemensa.

22 Parmenides B6,3: meden d’ouk estin, „nie istnieje taka rzecz jak nicość” (w mojej interpretacji). Jednak wielu widziałoby tu chętniej estin potencjalne (z domyślnym einai). Inne przypadki czysto egzystencjalne — patrz Appendix.

(9)

jak i „jeżeli było niczym”. (Tu znowu interpretacja predykatywnąwydaje się bardziej prawdopodobna, zważywszy na pryn genesthai einai meden, „z konie­ czności, zanim zaczęło być, było niczym” w poprzednim zdaniu.) W innych fragmentach, np. Melissos B8,użycie einai oscylujemiędzy konstrukcją egzys­ tencjalną, łącznikową i prawdziwościową23. U Platona składnia uzyskuje większą przejrzystość, lecz i tu czasownik esti używany jest w równie różno­ rodny sposób. Niektóre absolutne użycia esti służąjako czysto egzystencjalne, inne jako prawdziwościowe24. Liczne aserqe istnienia przyjmują formę egzys- tencjalno-lokatywną25.Kiedy Platon chce stanowczo i niedwuznacznie stwier­ dzić istnienie jakiejś rzeczy, ucieka się nie do egzystenq’alnego, lecz do łącznikowego użycia „być” i powiada, iż rzecz, o której mowa, jest czymś (ti einai) raczej niż niczym (meden einai)26.

23Patrz moje omówienie fr. B2 Melissosa w The Verb „Be", wyd. cyt., s.305.

24 Przykłady użyć czysto egzystencjalnych w Fedonie-. 76D 7, E3, E4, 77A 3, cytowane w Some Philosophical Uses of „to be" in Plato, „Phronesis” 1981, 26, s. 130, przyp. 17. Użycie prawdziwoś­

ciowe — patrz poniżej.

25 Np. Fedon 72A 7: las ton lethneoton psychos einai pou; 73A 1: ei me en pou hemin he psyche prin en lode teo anthropino eidei genesthai; por. Vlastos, Platonie Studies, s. 65, przyp. 31.

26 Protagoras 330C 1; Goriasz 495C 3-5, 500D 7; Fedon 74A 9-10, itd.

27 The Verb „Be", wyd. cyt., s. 335-355.

Takwięc świadectwa językowe wskazują, że użycie esti jako syntaktycznie samodzielnego czasownika o znaczeniu „istnieje” (simpliciter) jest raczej póź­

nym i chwiejnym osiągnięciem języka greckiego, które w pełniustala się tylko w związku z istnieniem bogów i stworzeń mitologicznych. Z drugiej strony, absolutne użycie „być w znaczeniu prawdziwościowym jest typowe już dla Homera, jaki dla jońskiej prozy Herodota27. Przyznaję, żejest to najbardziej naturalne odczytanieniedwuznacznego, syntaktyczniesamodzielnego esti w li­ teraturze archaicznej.

Choć Parmenides zaczyna od esti w funkcji prawdziwościowej, to na niej oczywiście nie kończy. Mojej wcześniejszej egzegezie zabrakło wyjaśnienia, że wartość prawdziwościowa służy Parmenidesowi tylko jako punkt zaczepienia, gwarantujący wstępną zgodę na jego tezę ontologiczną przez ustanowienie koniecznego związku między poszukiwaniem wiedzy a asercją esti. Skoro tylko czytelnik uznał, że estiwe fr. B2 zostało ugruntowane, Parmenides wykracza poza sens prawdziwościowy,by rozwinąć inne aspektyroszczenia ontologicz- nego wynikające z powyższej aserqi. Jednym z pierwszych aspektów, które winny zostać opracowane, jest idea egzystencjalna: to, co jest, musi być raczej czymś niż niczym. To właśnie wartość egzystenqalna odgrywa główną rolę w odrzuceniu powstawania i ginięcia we fr. B8, 6-18. Ta intuicyjna współzależność jest widoczna, gdy mówimy o powstawaniu jako o „zaist­

nieniu” i o ginięciu jako „unicestwieniu”. Jest zatem jasne, dlaczego zanego­ wanienieistnienia czyni ginięcie niemożliwym (zaprzestanie istnieniaoznacza-

(10)

104 Charles H. Kahn

loby rozpoczęcie nie-istnienia), powstawanie zaś niepojmowalnym (zaistnienie oznaczałoby wychodzeniez niebytu). Chcąc wyrazićmyśl niedwuznacznie, Grek użyłby terminów „coś” (ti) oraz „nic” (meden). Zaistnienie byłoby tu więc wychodzeniem z nicości, unicestwianie zaś odchodze­ niem w nicość. Tak więc meden okazuje się eksplikacją ouk esti z fr.

B6,2 i B8,10: bycie niczym okazuje się fałszywą drogą, która została już odrzucona we fr. B2. Jak powiada Parmenides: meden ouk esti, „nie ma

takiej rzeczy jak nicość” (B6,2); w grece brzmi to jeszczebardziej tautologicznie niż w polszczyźnie.

Zatem, mówiąc intuicyjnie, czasownik „być przyjmuje wartość egzysten­ cjalną w argumentacji przeciw powstawaniu i ginięciu. Wszelako mówiąc ściśle argumentacja ta nie zależy od przyjęcia jakiejkolwiek konkretnej wartości esti. Musimy jedynie założyć, że pierwotna dychotomia jest wyczer­

pująca i wykluczająca. Jeśli więc cokolwiek powstaje, to powstaje albo 1) z nie-bytu,albo 2) z absolutnej nicości, albo też 3) z bytu28. Wszakże 1) zostało wykluczone we fr. B2, skoro to, co nie j es t, nie jest przedmiotem ani orzekania(fasthai), ani poznania (noein) — to, co nie jest, jest absolutną nicością. Co się tyczy 2), to jeżeli to, co jest powstało z nicości, tj. nie powstało z czegoś, zatem nie ma powodu, by powstało „raczej później niżwcześniej” — na mocy zasady racji dostatecznej29. Gdy idzieo możliwość 3), nic nie może powstać z bytu, ponieważ wtedy musiałoby się stać czymś róż n ym od bytu (par’auto),tj. czymś poza bytem; lecz to (na mocy wstępnej dysjunkcjiwe fr B2, powtarzanej w B8, 15-16)mogłoby być tylko nie-bytem.

O ile więc powstawaniu z bytu towarzyszy jakakolwiek zmiana, może to oznaczać jedynie ginięcie, tj. unicestwienie, odchodzenie w niebyt. Jednak nie-byt został wykluczony: „nie ma bowiem ani nie będzie niczego /poza tym, co jest (B8, 36n); skoro początkowa dychotomia stosuje się do wszystkiego, to, co różni się od tego, co jest, musi być tym, co nie jest.

Przesłanka ta, wzięta razem z odrzuceniem tego, co nie jest, daje Parmenidesowi ważny formalnie argument przeciw wszelkiej zmianie, różno­

rodności i wielości jakiegokolwiek rodzaju, włączając w to rozróżnienia czasowe, takie jak było i będzie. Jeżeli to, co było różni się od tego, co jest, musi być tym, co nie jest. Mówiąc ogólnie, dla każdego X,jeżeli X jest różne od tego, cojest, X nie jest.

M Przyjmuję poprawkę Reinhardta ek tou eontos zamiast ek me eontos w BK, 12, która wzmacnia argumentację i czyni ją bardziej symetryczną. Jednak moje stanowisko nie zależy od tej poprawki.

29 Patrz uwagi Owena w: „The Monist” 1966, 50, s. 325n. (= Logie, Science, and Dialectic, s. 33n.).

Ten druzgocący w swojej prostocie argument jest, jak wierzę, sekretem nadzwyczajnego powodzenia Parmenidesa u następnej generacji greckich kos­

mologów. Anaksagoras, Empedokles i atomiści zaakceptowali wniosek, żenic

Cytaty

Powiązane dokumenty

Transient boundary conditions in the frame of high level radioactive waste disposal at deep geological repository.. Abhishek Rawat 1 , Weibke Baille 1 and Tom

• Śmierć jest końcem życia, czymś, przed czym instynktownie każdy się broni.. • Śmierci się boi każde żywe

Taki sposób postępowania jest uprawniony jedynie wówczas, gdy założymy, że metoda, którą się posługujemy, poszukując prawdy, sama już jest prawdziwa, sama już

Dla każdego dokumentu można ale nie trzeba podawać jego DTD; wte- dy proces zwany parsingiem bez walidacji weryfikuje pewne ogólne reguły budowy dokumentu sprowadzające się do

Celem artykułu jest ukazanie specyfiki diagnozy nihilizmu we współczesnej filozofii włoskiej oraz krytyczna analiza modeli etycznych Vattima, Cacciariego i Severina, które

„stawiam tezę” – udało mi się podkreślić, że niniejszy artykuł prezentuje nie dogma- ty, a moje poglądy na problem czytelności dokumentacji graficznej.. W każdym razie

Despite the increasing trend in the number of subordinate clauses at the pre-intermediate level, the only notable difference was seen in the number of

In this work we consider the stochasticity factor in the travel times of daily trips while advancing beyond the work of [5] in the following key respects: (i) addresses the