• Nie Znaleziono Wyników

O jedności i miłości w narodzie / napisał Stanisław Gromnicki.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O jedności i miłości w narodzie / napisał Stanisław Gromnicki."

Copied!
40
0
0

Pełen tekst

(1)

“5^ i- ->•

-4- “ >'•

-S>

-i- ~3H

—f- -^H -^H

- *

“5 h

HSH - * - *

~3H “SX

~>i

-4 -

~SH ~s^

-4 -

—>■

- * -5>

~j>

O JEDNOŚCI i MIŁOŚCI

W N A R O D Z I E

N A PISA Ł

K S . S TA N ISŁA W GROMNICKI.

J A S Ł O

Z drukarni L. D. Stoegera i Syna

1903.

^łfłłffłfłłfłtfftfłłfłtfłi

<s-

*5-- *$-

* -

K ~

■ < r

4—

■ < ~

< ~

* -

■ < -

■ < ~

<r-

■*- h 5-

Hg-

-ł— <g-

« -

■ ¥ —

+“ >-6- rś*—

-F- i< - Hg™ * - r<&-

K ~

4—

$ - « - -ł—

•<r- r < ~ H$~

$ -

r < ~

r*S- -J—

i < ~

• < ~

KJ- •<-

(2)

\AA

(3)

O JEDNOŚCI i MIŁOŚCI

W N A R O D Z I E

N A PISA Ł

KS. S T A N IS Ł A W GROMNICKI,

W y d a n i e trz e cie .

J A S I O.

Z d ru k arn i L. D. Stoegera i Syna

1903.

(4)

L. 4986.

W O L N O D R U K O W A Ć .

Z K o n sy sto rza M etro p o litaln eg o obrz. lao.

W e Lwowie, 10. października 1900.

ICs. D r . F e lik s Z abtochi,

wikaryusz kapitulny.

(5)

Kochani Bracia!

Słyszeliście zapewne, jakto sobie ludzie o- powiadają o cudownych listach z nieba, które niby to sam P an Bóg w łasną ręką, pisał, ja k powiadają, że kto taki list przy sobie nosi to takiemu ani ogień, ani woda, ani zły czło­

wiek nie zaszkodzi -— że taki list należy dać aż siedm razy odpisać i tak dalej. W szystko to są bajki a grzech wielki w takie listy wie­

rzyć, bo nie ma żadnych cudownych listów na świecie a wszystkie te cudowne niby listy z nieba, to fałsz i czyste bałamuctwo. Jeden tylko jest list prawdziwy od P an a Boga do ludzi pisany, to j e s t : księga Pism a świętego, k tó rą z natchnienia Ducha świętego, napisali święci mężowie. A w tem świętem piśmie jest fundament ta k i: „Miłuj Boga nadewszystko a bliźniego swego akuratnie tak, ja k siebie samego” . A czjr ludzie słuchają tej nauki P i­

sma świętego? Oj nie! tych głupich, niby to cudownych listów słuchają, a Pisma świętego słuchać nie chcą. To też nie ma dziś między ludźmi miłości, ale jest wielka nienawiść.

I u nas żalą się ludzie na to, że w kraju

(6)

naszym jest wielka nienawiść. J a sam nie raz słyszałem, ja k ubogi zazdrości bogatemu; wi­

działem ja k bogacz nie chce poratować bie­

dnego; widziałem i słyszałem ja k Rusin niena­

widzi Polaka, a Polak R usina; jak za marne słowo skarżą, się chłopi, a nawet i baby do sądta, ja k b rat procesuje brata, a szwagier szw ag ra; słyszałem nu własne uszy nawet takie brzydkie i ohydne słowa: „co chłop to złodziej” , „sgczo pan to pes” ! Ach! bójcie się B o g a ! cóż to się dzieje! ? czyżto się go­

dzi takie słowa mówić ? Czyż to tak Pan Bóg n ak azał? W szak my wszyscy jesteśmy sobie braćmi, bo wszyscy jesteśmy jednej matki dziat­

ki, czy chłop, czy pan, czy mieszczanin, Pan Bóg nakazuje nam w Ewangelii świętej: P rzy ­ kazanie nowe daję wam : abyście się społecznie miłowali, jakom j a was umiłował, abyście się i wy społem miłowali. Po temci poznają wszys­

cy, żeście uczniami moimi; jeśli miłość mieć będziecie jeden ku drugiem u’ (Jan 13). Pan Bóg nakazuje, abyśmy nawet wrogów miło­

wali, bo powiada w świętej Ew angelii: „M i­

łujcie nieprzyjaciół waszych, czyńcie dobrze tym, którzy was nienawidzą, módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście byli sy­

nami Ojca waszego, który jest w niebiesiech,

(7)

Idóry słońcu swojemu każe ivschodzić na złe i na dobre i spuszcza deszcz na sprawiedliwe i na niesprawiedliwe” (M at. 5).

Jeżeli więc miłować należy wszystkich lu ­ dzi, a nawet wrogów swoich, temci więcej mi­

łow ać się mają Polacy i Rusini, ubodzy i bo­

gaci w naszym kraju i panowie i mieszczanie i chłopi. My wszyscy jesteśm y katolikami; wy­

znajemy jedne i te same a rty k u ły w iary świę­

tej, jednego mamy Ojca świętego, Rzymskiego P apieża; wszyscy też za niego się modlimy, w łacińskim i ormiańskim i ruskim obrządku;

w ruskim obrządku nawet księża przy m szy św. głośno śpiew ają: Światijszoho wsełeńko- ho A rchijereja Leona Papu Rymskoho i t. dL;

jesteśm y więc wszyscy Rzymskimi katolikam i, bo głowa w iary naszej, Namiestnik C hrystu­

sa Pana, a następca świętego P iotra apostoła, Ojciec święty, Papież, mieszka w Rzymie.

My mamy także jednego Najmiłościwszego M onarchę, Cesarza i Króla Franciszka Józefa, który po Ojcu świętym Rzymskim Papieżu, je s t jedynym przyjacielem i opiekunem nasze­

go narodu, a który m ając za znak swego p a­

nowania „Yiribus U nitis” , to znaczy: wspól- nemi siłami, pragnie bardzo, żebyśmy w zgo­

dzie i wzajemnej miłości żyli.

(8)

Oprócz tego, że wyznajem y wszyscy jedną w iarę świętą katolicką, żem am y jednego Oj­

ca świętego Rzymskiego Papieża, i że zosta­

jem y pod jednym berłem Najmiłościwszego M onarchy, je s t jeszcze bardzo wiele innych powodów, dla których my się wszyscy ser­

decznie miłować powinni bez różnicy obrząd­

k u i narodowości.

Powodów^ takich przytoczę wam kochani b racia, ta k Rusinom ja k Polakom, aż dzie­

sięć •—- jakoby dziesięć przykazań narodo­

w ych i ta k :

I. Nas mieszkańców Galicyi łączy jed n a w sp ó ln a ziem ia. Ju ż starodaw ny ruski kro­

n ik arz N estor pisze, ż e : jeszcze przed tysią­

cem la t mieszkali między Dniestrem a Dnie­

prem P o la n ie ; my to więc, czyto łacińskiego czy ruskiego obrządku, jesteśm y następcami ty c h starodaw nych P olan; nieraz to naśmie­

w a ją się z tej jnazw y Polak, a nie jeden w sty­

dzi się naw et przyznać, że je s t Polakiem; a czegóż to się wstydzić ? wszak ta nazwa je s t bardzo piękna, bo pochodzi od pola; pole o- rze, pole obsiewa, z pola chleb zbiera i Po­

lakiem się n a z y w a ; my wszyscy właściwie bez

różnicy obrządku jesteśm y Polanam i albo Po-

kami, bo z pola żyjemy, a każdy z nas chciałby

(9)

mieć pola czyli roli ja k najwięcej! A zresztą nie polski ale ruski kronikarz Nestor pisze, że ta ziemia od wieków polska, czyli nale­

żąca do Polan.

Kiedy raz przechodziłem granicę węgierską między W orochtą a Kereszmezo, to pastuchy, Rusini węgierscy, żalili się i pow iadali: „wsio by buło dobre i my zdorowi i pasowysko je , ałe to bida, że ja k chudobyna perestupyt h ra - nyciu, to w Polszci zajm ajut” ! Otóż ci wę­

gierscy rusini nazyw ają Galicyę „Polszczą” , j a k zdawna było; a i nasi ludzie nazyw ają drogę nieszutrowaną, dla odróżnienia od ta k zwanej „cesarskiej” — „polską dorohą” ; Ale powiadają, że kraj ten od m iasta H alicza G a- licyą nazwany; właściwie Galicya wschodnia, należała w dawnych czasach do kniaziów ru­

skich, i że kraj ten zabrał pod swoje pano­

wanie król Polski, Kazimierz W ielki, zw any także królem chłopków. — J e st to św ięta praw ­ da, o której wam zaraz opowiem.

Więcej ja k pięćset lat temu panował, w H a­

liczu kniaź Bolesław Trojdynowicz, krew ny króla polskiego Kazimierza W ielkiego; stało się tak, że kniaź ten um arł, a dzieci po sobie nie zostawił, kraj ten więc należał się sprawie­

dliwie Kazimierzowi Wielkiemu, jak o krew­

(10)

nem u zm arłego kniazia Bolesława. On dlatego te n kraj pod swoje panowanie z a b ra ł i n ik t ro­

zum ny nie może na to narzekać, bo przecież chrześciańskiego k ra ju nie mógł zostawić bez o- pieki, albo oddać go pod panowanie Tatarom , k tó rz y ju ż w tenczas sąsiednie k raje palili i r a ­ to w a li, a Indzie zabierali w ja s y r tj. w niewolę.

A powiedz mi bracie kochany, gdyby tak tw ój krew ny um arł we wsi sąsiedniej i nie zostaw ił dzieci, a zostaw ił wielki grunt, czy- b y ś ty ten g ru n t oddał cudzem u? Oj nie! Za- ra z b y ś się upom inał, a m ów ił: ten g ra n t mnie się p atrzy , bo to po moim krewnym, Otóż ja k widzicie, dostała się R uś pod panowanie P o­

laków nie siłą i przem ocą, ja k to mylnie nie­

k tó rz y praw ią, ale jak o spuścizna po zm arłym k rew n y m polskiego króla i została ta k przy fam ilii. Ale też od tego czasu R uś z P olską połączona, s ta ła się przedm urzem chrześci­

ja ń s tw a przeciw Turkom i Tatarom .

Nareszcie powiem ci jeszcze jedno bracie

kochany: orzesz tę ziemię, obsiewasz i chleb

z niej zbierasz, ale przyłóżno ty ucho twoje

do niej i z a p y ta j: m am uniu zemłeńko, skaży

t y meni, chto tebe w dawnych czasach bo-

ronyw ? a m am unia zem łeńka skaże to b i; di-

to ń k y , a wyż ne znajete, że mene wid T u rkiw

(11)

ta T a tar i w, boronyły polskii wojska; jak b y ne polskii woj ska, ne bułoby tu ni cerkwy ni kościo­

ła, ni polskoi ni ruskoi noliy, tuby panowały Tur- ky ta T a ta r y ! czytaj te w starych pismach za to­

to, że mene wojska polskii boronyły — a ja k ne znajete czytaty, to prydyw itsia mohyłom szczo porozkiedani po kraju szeroko i dałeko ta k : meże Obertynom a Chocimirom wydko aż try wysoki mohyły; a w tych mohyłacli spoczy- w ajut kosty tych kotri mene boronyły i tych szczo na mene napadały! abo prydyw it sia starym zanikam : w Skali, Sydyrowi, Czortkowi ta Budzanowi, w M ikułyńciach ta Trembowli, w Jazłiw cy, Buczaczu, H ałyczy itd. T ak do nas każe mamunia zem łeńka! A zresztą, kto sobie co kupi a zapłaci swoim groszem naprzykład: ko­

żuch, konia lub rolę, staje się właścicielem lub panem rzeczy kupionej a Polacy kupili sobie tę ziemię, a zapłacili za nią bardzo drogo, nie tylko złotem i srebrem, ale krw ią swoją i mają więc do tej ziemi wszelkie prawo, jako do swojej w łasnej. To prawo zresztą tak jasne, uznają wszyscy ludzie z a c n i; uznała też to praw o Pola­

ków do tej ziemi także święta Stolica Apostolska;

bo kiedy pewnego razu posłowie nasi prosili

Ojca świętego o ja k ą relikwię świętego, rzekł

Ojciec św ięty: „Weźmijcie garść waszej zie­

(12)

m i a macie św iętą relikw ię ■ — bo ziem ia ta z la n a k rw ią w aszą w obronie chrześcijaństw a” .

I I . N a s łą c z ą n a s z e ś w i ą ty n i e ; w cer­

kw iach modlą się Polacy, w kościołach biją pokłony R usini; nie m a ani jednej cerkw i, żę­

t y się do jej budowy nie przyczynili Polacy, n ie m a ani jednego kościoła, żeby jak iej o- iia ry nie złożyli R u s in i! A kto te św iątynie fu n d o w a ł? Ju ż w roku 1270 kniaź ruski Leon funduje 0 0 . Dominikanów we Lwowie; a król Sobieski funduje 0 0 . Bazylianów w Żółkwi, K rasnopuszczy itd. 0 0 . B azylianie mieli w K o­

ronie polskiej przeszło pięćset klasztorów . A kto te k laszto ry fundow ał? M ikołaj P otocki, staro sta K aniow ski w Buczaczu; Sa- lezy Potocki w K rystynopolu, H er buto wie w Dobromilu itd. a w szystko to byli Polacy.

Ile ż to cerkw i parafialnych szlachta polska z b u d o w a ła ; np. w Chorostkowie hr. Lewicki;

w Skale nad Zbruczem nie byłoby ta k w spa­

n ia łe j cerkw i, gdyby nie hrabiowie Gołu- chowscy; w T urylczu i Zadarow ie buduje cer­

kw ie pani S tarzyńska; w Byczkowcach Zarem ­

b a Cielecki; w Połowcach Orłowski; w Łaskow -

cach Jó zef G rom nicki; w Jabłonow ie księżna

C z a rto ry sk a ; w Iław czu Dulscy; w K ołto-

w ie ; hrabiow ie Baworowscy w M onasterzys-

(13)

kach Mołodeccy; w Dobrowodach i Nowosiół- ce baronowie B łażow scy; kanonik M ichał Kulczycki, łaciński proboszcz z Budzanowa, buduje cerkwie w Skomoroszu i K ulczykach;

a ksiądz Szymon Wójcicki, łaciński proboszcz w Otynii, czyni fundacyę dla parafii ruskiej w Skopówce. Lecz aby w szystko policzyć, co szlachta polska dla parafij ruskich uczyniła, trzebaby chyba po porządku wypisać wszyst­

kie cerkw ie w Galicyi; bo nie ma ani jednej cerkw i w dobrach szlacheckich, której by pan polski nie fundował, lub do budowy której znacznieby się nie przyczynił. A dla czegóż to kniaź ru sk i Leon fundował we Lwowie pol­

skich Dominikanów? Bo rozum iał, że Polak a R usin to bracia, to je d n o ! A dla czegóż królo­

wie polscy i polscy magnaci fundowali tak ruskie klasztory 0 0 . Bazylianów, ja k i ruskie cerkw ie parafialne? bo rozumieli dobrze, że Polak a R usin to bracia, to jedno!

T ak samo rozumieją i nasi księża bisku­

pi, apostolscy n astęp cy ; bo polski biskup w stę­

puje zawsze w czasie w izyty do cerkwi, a ru sk i biskup do kościoła — na ten znak, żeśmy jedno, żeśmy bracia.

III. Nas łączą ze sobą c m e n ta rz e ; obok

R usina spoczywa tam w spokoju Polak, obok

(14)

chłopka, pan jaśnie wielmożny, obok bogacza, ubogi, a łzy tak polskie jak ruskie skrapiają te drogie mogiły; co dnia prawie widzimy i słyszymy, ja k na miejsce wiecznego spoczynku

odprowadza jednego ksiądz ruski ze śpiewem:

„wicznaja pam iat” — drugiego zaś ksiądz polski ze śpiewem: „ zm arły człowiecze z tobą się żegnamy” i „wieczny odpoczynek racz im dać Panie” . A często księża jednego i dru­

giego obrządku, razem towarzyszą zmarłemu w przykładnej zgodzie, ucząc nas tem samem, abyśmy w kraju żyli w takiej zgodzie i mi­

łości, ja k a panuje między naszymi braćmi spo- czywającemi na cm entarzu!

IV. Nas łączy ze sobą m o w a ; najpię­

kniejsza mowa polska jest tam, gdzie się Ruś z Polską styka; w całym pasie od W arsza­

w y do Jarosław ia a z połączenia mowy ru ­ skiej i mazurskiej, powstał nasz dzisiejszy wy­

kształcony język polski, bo mowa to jedna:

korzeń w niej ruski a kw iat polski; na do­

wód tego mamy dziś wiele słów, które się jednakowo Avymawiają, tak w polskim ja k i ru ­ skim języku, chyba z m ałą tylko różnicą np.

po polsku: po rusku:

chata chata

bram a brama

(15)

po polsku:

szopa stodoła stajnia piec kościół klasztor szkoła studnia szkło chleb kaw a herbata krupy kasza ser masło kamień małpa cap słowo tato mama baba syn b rat stryj

po rusku:

.szopa stodoła stajnia piec kościół klasztor szkoła studnia szkło chleb kawa herbata krupy kasza

ser masło kainiń małpa

cap

słowo

tato

mama

baba

syn

b rat

stryj

(16)

wuj ko ciotka dzwony nożyk trumna łyżka lustro ław ka szafa obraz szyba zegar gonty kobieta chustka żaba mucha kaczka ryba rak mysz szczur kw arta łan nafta lampa

po rusku

wuj ko

ciotka

dzwony

nożyk

trumna

łyżka

lustro

ławka

szafa

obraz

szyba

zegar

gonty

kobita

chustka

żaba

mucha

kaczka

ryba

rak

mysz

szczur

kw arta

łan

nafta

lampa

(17)

żyto hreczka fasola kapusta cebula proso kukurudza dynia mak oko szyja Polak Francuz Moskal Anglik Szwed Szwajcar Żyd chłop pan ksiądz duch dach czas rana serce

żyto hreczka fasola kapusta cebula proso kukurudza dynia mak oko szyja Polak Francuz Moskal Anglik Szwed Szwajcar Żyd ' chłop pan ksiądz duch dach czas

rana

serce

(18)

' po polsku: po ru sku :

rozum rozum

smereka smereka

sosna sosna

leszczyna liszczyna

topola topola

staw staw.

Jest znowu wiele słów takich, k samo się piszą, tylko trochę inaczej mawiają; n. p . :

po polsku: po rusku:

burak burak

arbuz arbuz

baran baran

traw a traw a

koza koza

woda woda

obrus obrus

kutia kutia

wapno wapnó

pszczoła pczoła

motyl m otyl

komar komar

starosta starosta

łuna łuna,

ezekalnia poczekalnia

i rawda prawda;

(19)

bo to sama prawda, że z ruskiego korzenia w ykw itła polska mowa, że i ruski i polski ję ­ zyk to. nasz; niech więc Polak uczy się po ru­

sku a Rusin po polsku, bośmy bracia, bośmy jedno! Widzimy to samo i po naszych szko­

łach; w szkole polskiej jest nauczycielem Ru­

sin, a w szkole ruskiej nauczyciel Polak;

a rada szkolna kraj owa nawet nie pyta o to na­

uczyciela, czy on Polak czy Rusin, bo wie, że to wszystko jedno. Przecież do szkoły naszej niedałaby rada krajowa ani W ęgra ani Francu­

za, bo Węgier lub Francuz to nie nasz, to cu- , d z y ! ale czy tam w szkole uczy Polak czy R u­

sin, to wszystko jedno, bo to nasz człow iek!

Y. Nas łączy ze sobą jedna krew . Od niepamiętnych czasów Polacy żenili się z R u­

sinkami, Rusini z Polkami. Królowie i ksią­

żęta, urzędnicy, oficyaliści, mieszczanie i wło­

ścianie; a nikt nie wie na pewno, kto jest prawdziwym Polakiem a kto Rusinem. W kró­

lach naszych z pokolenia Jagiellonów płynie krew ruska, bo Zofia (Sonka), czwarta żona króla W ładysław a Jagiełły, która zamek na W awelu odrestaurowała i znacznie rozszerzyła, była księżniczką, r u s k ą ; i nasz sławny Adam Mickiewicz, m iał także przodków obrządku greckiego, Synowie znowu ruskich księży byli

2

(20)

i są, księżami łacińskimi, n. p. żyjący obecnie w Haliczu łaciński kanonik, jest synem ru ­ skiego proboszcza; Polacy bywali księżami ruskim i; n. p. w Beremianach pod Jazłowcem, żyje do dziś proboszcz ruski, który z łaciń­

skiego przeszedł na obrządek grecko-katolicki.

Toż samo ruski katecheta w Samborze i ru ­ ski proboszcz w Borkach Wielkich pod T a r­

nopolem, m ają ojców Polaków.

Bardzo wielu znowu Polaków wstępywało i wstępują do zakonu 0 0 . Bazylianów.

A teraz patrzcie: Oto ojciec Rusin a m at­

ka Polka — oboje razem idą do cerkwi i pro- , wadzą ze sobą córeczkę, a ona ja k jej mat­

ka, Polka. Czyż może to dziecko nienawidzić

j

Rusina? wszakby nienawidziło swego rodzo­

nego ojca! Tam znowu mąż Polak a żona Rusinka, prowadzą synka do kościoła; czyż może ten chłopczyk, Polak, nienawidzić Ru­

sinów? wszakby nienawidził swoją rodzoną matkę. A czwarte boskie przykazanie pod błogo­

sławieństwem nakazuje uszanowanie i miłość dla rodziców, gdyż powiada: „ Czcij ojca i m at­

kę twoją, abyś długo ży ł i aby ci się dobrze powodziło na ziemi”.

Tak tedy, ja k na cmentarzach naszych

prochy i kości polskie i ruskie razem zmie­

(21)

ską przesiąkła w czasach dawnych wojen z T u r­

kami i T ataram i, tak i w żyłach naszych pły­

nie krew zmieszana.

Ano bracie! krajże mię na kaw ałki a nie poznasz, która kropla krw i jest we mnie pol­

ską a która ru sk ą; może twój dziad lub p ra ­ dziad był Polakiem a twoja znowu babka lub prababka była Rusinką. Z tego jest ta nauka dla nas, abyśmy się wszyscy szczerze mi­

łowali.

Teraz niejeden powie: praw da, że mie­

szczanie i chłopi mogą żyć w zgodzie i mogą się miłować wzajemnie, ale co innego z pa­

nami, bo panowie to całkiem inna krew i pa­

nowie zawsze chłopów krzyw dzą. Odpowiadam na to, że szlachta polska piersiami swoimi i swoją krw ią broniła zawsze ziemi i w iary świętej katolickiej, a rycerze nasi słuchali czy­

tania Ewangelii świętej, z wyciągniętemi do połowy pałaszam i na znak, iż w obronie w iary świętej życie nawet położyć gotowi.

Ojczyzna nasza nazw ana dla tego od świę­

tej Stolicy apostolskiej przedmurzem chrze­

ścijaństwa.

A to, że mamy dziś i kościoły i cerkwie,

zawdzięczyć należy ^raiskiej szlachcie, która

(22)

ja k ruskie cerkwie, tak i kościoły własnym kosztem budowała.

I to, że mamy dziś kaw ał ziemi, która nas żywi, to mamy zawdzięczać także pol­

skiej szlachcie. Może się czasem zdarzyć, że pan pokrzywdzi chłopa, bo rozmaici są, ludzie ja k między chłopami, tak między księżami, tak i między panami; ale pytam ciebie bra­

cie kochany: czy chłop chłopa nigdy nie po­

krzyw dzi? oj, podobnoś nie ma większego ka­

ta, ja k chłop na chłopa; n. p. kiedy bierze pole jeden od drugiego na odsiew, a rachuje za to większe procenta, aniżeli żydzi; i w tej to myśli mówi nasze ruskie przysłowie: „Ne daj Boże z Iw ana pana”. Wolno zresztą i na­

leży się o swoją krzywdę upomnieć, jeźli się komu krzywda stała, ale i przebaczyć zawsze potrzeba czyto chłopu czy panu, bo Zbawiciel uczy nas w pacierzu: „ Odpuść nam nasze w i­

ny, jako i m y odpuszczamy naszym winowaj­

com”, a święty Paw eł apostoł powiada: „słońce niech nie zachodzi na zagniewanie wasze”

Efez. 4.

I o szkoły panowie dbają i płacą na nie grube sumy, chociaż dzieci swoje do tych szkół nie posyłają; a ileż to chorych, ubo­

gich, popalonych, doznaje ratunku we dwo-

(23)

rze, bo dwory uważają zawsze włościan za swoich braci.

! A teraz powiem wam rzecz ciekaw ą: Kiedy byłem małym chłopcem, opowiadał mi stary chłop z Iwankowa, że wszyscy panowie po­

chodzą z chłopskiego stanu; zaciekawiła mię ta mowa jego i prosiłem go, ab}r mi to j a ­ śniej wytłumaczył, a stary mówił dalej tak : Panyczu, to pany taj chłopy to wsio jedna krow, bo w dawnych czasach, jak kotryj cliło- pec byw sia dobre na wijni, to korol nadaw jemu za toto szmat gruntu, taj win stawaw sia tak panom. Rozkazuj ut stari lude, szczo jeden takij zwaw sia Fedko Baran, byw sia

i

dobre na wijni, taj korol daw jemu wełykij szmat zemli taj skazaw: ty Baran, ne budesz sia wże zwaw Baran, ałe pan B arański; dru- hyj zwaw sia Iwan Wowk, taj jeho korol za wojaczku nadhorodyw, taj każe: ne budesz sia nazywaw Wowk, ałe pan Wilczyński: taj tretiolio tak nadhorodyw, a toj tretyj zwaw sia Hryć Soroka a korol jemu każe; ty K ry­

ciu ne budesz sia wże zwaw Soroka ałe pan

Srokowski: tak buw Kwasnycia, Diducli, Bi-

łyk, wsi ony stały sia tak panamy. Taj wsi

jenszy pany z chłopi w pochodiat. Otżeż wy-

dyte panyczu, szczo pan a chłop to jedna krow.

(24)

Dziwnem mi się wydało to tłumaczenie, bo nie wiedziałem jeszcze wtenczas, że i nasz pierw­

szy książę polski Piast, był także kmieciem czyli chłopkiem. I ty bracie' czytelniku może będziesz pomrukiwał i powiesz: Czy też mo­

że to być prawdą, co ten stary chłop prawi, że pan o chłop to krew jedna.

Oj prawda ci to prawda! że chłop i pan i mieszczanin to jednej matki dziatki, bo ma­

j ą nawet jednaką naturę; szlachcic pociesza się tem słowem: „jakoś to będzie” ! a chłop i mieszczanin tak samo powiada: „jakoś ono budę” ! szlachcic bez żyda żyć nie może, tak samo chłop i mieszczanin •— żydek faktor ma niekiedy więcej wpływu i zaufania u szlach­

cica, aniżeli jego sąsiad lub proboszcz; a chło­

pek i mieszczanin radzi się księdza, a potem zrobi to tak, co i jak mu żyd poradzi, a na­

wet i o tem donosi żydowi, co słyszał na kaza­

niu w cerkwi lub kościele. Wiele szlachty trzy­

ma się zasady: „zastaw się a postaw się” !

Chłop Iwan, m iał tylko dwa morgi pola i chciał

bardzo skromne wesele sprawić swej córce,

którą za mąż wydawał; wtem spotyka się z a-

rendarzem, który mu pow iada: szczo to Iwasiu,

wy wże lectyj (ostatni) w seli ?! szczoby wy

wesila ne sprawyły ja k lude, wy takyj gazda!

(25)

Biedny Iwan, mający jak się rzekło tylko dwa morgi pola, potrząsł czapką na głowie i m ru­

knął: „prawda szczo ja je gazda” ! potem za­

staw ił mórg pola i wyprawił sute wesele. Takto trzymając się tej zasady „zastaw się a postaw się” , wielu niestety ze szlachty potraciło ma­

jątk i, mieszczanie posprzedawali domy, a wło­

ścianie grunta swoje. I niechże kto teraz powie, że to nie jednej matki dziatki, ów szlachcic, chłop i mieszczanin. Przecież to jedna natura, więc i krew w nich jedna. A z tego dla nas taka n a u k a : że chłop, pan i mieszczanin, powinni jako bracia żyć w zgodzie i szczerze się mi­

łować.

VI. Nas łączy wielka i św ięta przysięga narodow a. Bardzo gorzko było Rusi pod T a­

tarami przez lat 200, a Polacy srodze cier­

pieli przez długie lata od Krzyżaków i do­

piero kiedy się Polska z Litw ą i Rusią z łą ­ czyła, złamaną została potęga Tatarów, zła­

maną też została potęga Krzyżactwa w roku

1410 pod Grunwaldem, a na pamiątkę tego

zwycięztwa, odbywa się corocznie dziękczynne

nabożeństwo dnia 15. lipca. Z Litwą złączyła

się zaś Polska przez ślub księcia litewskiego

W ładysław a Jagiełły z królową polską Ja d ­

wigą, który został potem na króla polskiego

(26)

koronowany i od tego czasu ojczyzna nasza była silną i m iała wielkie poszanowanie u in­

nych narodów. Zrozumieli teraz dobrze ojco­

wie nasi, że w jedności jest wielka siła; to też za ostatniego króla z Jagiellonów, posta­

nowili jedność tę zabezpieczyć na wieki. A było to tak:

Już czwarta setka lat temu, jak się oj­

cowie nasi z Polski Rusi i Litw y zjechali do miasta Lublina i tam na krzyż święty i na świętą Ewangelię zaprzysięgli sobie, że się ra ­ zem trzymać będą na wieki, mianowicie: że nie będzie trzech państw ale jedno państwo, nie trzy narody ale jeden naród, nie trzy ko­

rony ale jedna korona; a król Zygmunt Au­

gust kiedy umierał, wzywał błogosławieństwa Bożego na tych, którzy tę przysięgę zachowają, a znowu wzywał przekleństwa Bożego na tych, którzyby tę przysięgę złamali. Z tego jest dziś nauka: że my tak Polacy ja k i Rusini, razem trzymać się mamy, bo jesteśmy świętą przysięgą razem związani na wieki a sam Pan Bóg powiada: „Co Bóg złączył, niechaj czło­

wiek nie rozłącza” Mat. 19. Więc miarkujcie, czyż godzi się łamać świętą przysięgę na krzyż święty i na Ewangelią? Przysięgi tej trzy­

mali się twardo wszyscy ojcowie nasi tak Po­

(27)

lacy, jak Ru sin i i Litwini. A nawet jeszcze przed unią Lubelską, żył na Rusi Kniaź Kon­

stanty Ostrogski, był on Rusinem a tak bo­

gatym, że miał własne wojsko, mógł się kró­

lowi polskiemu sprzeciwić i * osobne księstwo ruskie założyć, a przecież nie uczynił tego, przeciwnie króla polskiego jak ojca szanował, a matkę Polskę kochał, bo rozumiał dobrze, że ja k każdy człowiek ma jedną, tylko mat­

kę, co go na świat wydała, tak ma jedną tylko ojczyznę; bo rozumiał dobrze, że w. jed­

ności siła. Coby to powiedział Kniaź Konstan­

ty na to, że niektórzy ludzie chcieliby Ga- licyę podzielić na dwa kawałki, to jest na polską i ruską! Byłaby to wyraźnie taka ro­

bota, jak gdyby ktoś chatę przerąbał z góry na dół na dwie części; w takiej chacie roz- rąbanej dokuczałyby wiatr, zimno i słota a ta ­ ka rozrąbana chata rychłoby się zawaliła;

a więc bracia pamiętajmy na świętą przy­

sięgę narodową i żyjmy w jedności i zgodzie.

VII. Nas łączą słowa świętej Stolicy Jfiotrowej. Oto w stuletnią rocznicę rozbio­

ru naszej Ojczyzny, pisze Ojciec święty Leon X III. do biskupów naszego kraju te słowa:

„Naród wasz pochodzeniem, mową, obrządkiem

różnolity” — ale „naród wasz” , to znaczy:

(28)

jeden naród; inne pochodzenie Polaka, a inne Litwina, inny obrządek Polaka i Litwina a inny Rusina i mowa ich rozmaita — ale na­

ród wasz, to znaczy jeden naród! Temi sło­

wami zatwierdza niejako Ojciec święty naszą przysięgę narodową z wysokości świętej Sto­

licy Apostolskiej. O gdybyśmy te słowa dobrze sobie rozważyli i zapamiętali!

VIII. Nas wszystkich łączy ze sobą M atka Najświętsza. Każda dobra matka martwi się i płacze, kiedy widzi, że się jej dzieci nie­

nawidzą ; i M atka Boska, gdyby w niebie można było, toby się bardzo smuciła, widząc niena­

wiść między nami, swojemi dziećmi, bo wszyst­

kich nas Ona jest M atką; a jej cudowne o- brazy po całym kraju rozsiane — a najsław­

niejsze Częstochowa w Polsce, Ostrobrama na Litwie, a Poczajów na Rusi. To też pięknie powiadają:

„ Je d n a w B oha K orełew a m o ły t s ia z a nam y, Z Częstochowy, Poczajew a i z n ad O str oj-B ram y”.

Bo Opiekunka to Litwy, Preczystaja Di- wa Maty ruskoho kraju, a Królowa całej polskiej korony. A jako Matka Boska jest Kró­

lową całej polskiej korony, tak pragnie aby

(29)

wszyscy Jej poddani w całym kraju żyli w mi­

łości i zgodzie — jak śpiewa pieśń kościelna:

„W ita j P a n i — m y poddani” itd.

IX. Nas wszystkich łączy przykład ludu wiejskiego. Dawne nasze ruskie przysłowie powiada: lipszyj rozum rodżenyj, ja k nawo- dżenyj, to znaczy: że chłopski rozum to naj­

lepszy rozum — chłop też powiada; Naj tak budę ja k buw ało; to też chłopi Rusini i Po­

lacy żyją z sobą w zgodzie, idzie im tylko 0 jedno, aby podatki były mniejsze; Rusin żeni się z Polką, Polak z Rusinka i bardzo się gniewają o to, jeźli im który ksiądz w tej sprawie przeszkadza; Rusin chodzi do kościoła, a Polak do cerkwi, bo rozumieją, że to wszyst­

ko jedno. A któż to chodzi do cerkwi w Zarwa- nicy? Polacy i Rusini; a kto do kościoła w Ko- chawinie? Polacy i Rusini; a kto na odpusty do M ilatyna? Polacy i Rusini; a kto idzie razem do wojska? Polacy i Rusini; a kto po­

datki płaci jednakowe? Polacy i Rusini; a kto się zabawia na weselach i okazyach? Polacy 1 Rusini; a kto w karczmie pije i w karcz­

mie się bije? także razem Polacy i Rusini;

i niechże kto powie, że to nie jeden naród!

A da Pan Bóg świąt doczekać, polskich czy

(30)

ruskich, kto się wzajemnie odwiedza? znowu Polacy i Rusini; lud jednego i drugiego ob­

rządku żyje z sobą w najlepszej zgodzie i daje tem samem przykład nawet i naukę naszej inteligencyi, żeby także z sobą żyła w zgo­

dzie i jedności. Bieżącego właśnie roku było zastawione święcone dla członków K ółka rol­

niczego w Buczaczu; po rozmaitych zdrowiach, wniesiono na końcu zdrowie „kochajmy się” ; na to powstaje poważny staruszek mieszcza­

nin Bociurko i odzywa się w te słowa: J a tu czestni panowe sydżu, taj słuchaju szczo sia bałakaje, taj toto wsio dobre — ałe jedno sia meni ne podobało, szczośte na ostanku skazały: „Kochajmo sie” , szczoby my sia lu­

by ły — niby to my sia ne lubymo. — My mi- szczane ta chłopy, tak R usyny ja k Polaky

Avse w zliodi żyły, taj żyjemo, taj myby szcze tak w zhodi ta myłosty żyły — koby tilko riżnyci meży namy ne robyła nasza inteligen- cya taj gazety! Na to zawołali obecni: daj wam Boże zdrowie tatuniu za to, żeście nam powiedzieli słowa prawdy, niech żyje staruszek pan Bociurko i zaśpiewali mu serdecznie „mno- ha ja lita ” .

X. Nas łączy ze sobą własny nasz in ­

teres. I tak wam powiem: Kiedy z górą 40

(31)

la t temu chodziłem do szkoły w Buczaczu, był tu tylko jeden katecheta dla Polaków i R u­

sinów, ś. p. O. Bazylianin Terenty Bubes i je ­ dną tylko b rał pensyę; a teraz ja k się stała kłótnia pomiędzy Rusinami a Polakami, to jest aż dwóch katechetów dla gim nazjum i dwóch dla szkoły ludowej i biorą dwie pensye — a nie jest to tylko tak w Buczaczu, ale w ca­

łym k r a ju ; ztąd pochodzą wyższe podatki — a na mój rozum tak być powinno: gdzie w szko­

le więcej Polaków, tam dla wszystkich niech będzie katecheta polski i niech jedną pensyę bierze, a gdzie w szkole jest więcej Rusinów, tam niech będzie katecheta ruski, i także niech jedną pensyę bierze, i niech uczy religii w o- bydwóch obrządkach.

Dawniej w Buczaczu uczyli się pod B a­

zylianami Polacy, a Bazylianie nie wzięli ich na ruskie; dawniej w Tarnopolu pod Jezui­

tami uczyli się Rusini, a Jezuici nie wzięli ich na polskie, i dobrze nam wszystkim było, bo były mniejsze podatki. A teraz powymy­

ślali już po dwa gim nazyaw Przemyślu, w Ko­

łomyi i w Tarnopolu, przez to mamy więk­

sze podatki.

A co to będzie, ja k zaczną jeszcze po dwie

szkoły wymyślać we wszystkich miastach?

(32)

To podatki jeszcze będą, większe! a jak dalej będzie kłótnia między Polakami a Rusinami, to nastanie chyba w każdem mieście po dwa pany starosty, jeden polski drugi ruski i po dwa pany prezesy sądowe, jeden polski drugi ruski i po dwie rady powiatowe, jedna pol­

ska druga ruska, ałe tohdy wże szkira ne wytrymaje! Na mój rozum i na rozum chłop­

ski, tak ja k chłopcy nasi mają żyć w kraju razem, tak niech się uczą w jednej szkole razem Polacy i Rusini i po polsku i po rus­

ku, a tak będziemy mieć mniej kosztów i mniejsze podatki.

* *

*

Zakończenie. Z tego bracia kochani, coś­

cie do tego czasu czytali, wypływa ta nauka:

abyśmy się wszyscy Polacy i Rusini i chłopi, panowie i mieszczanie, razem trzymali i w zgo­

dzie i miłości żyli.

„Zgoda buduje, N iezgoda ru jn u je”!

Bo nasz kraj, to jest chata z różnych

części złożona; są tam grube słupy, grube

podwaliny, są cieńsze odźwierki i cieńkie ko-

(33)

ły, są tam także wałki ze słomy i gliny — tak i w kraju są. rozmaite stany; grube słupy i podwaliny, to bogaci panowie, szlachta, — cieńsze drzewo, to mieszczanie, a koły i wał­

ki, są włościanie; żleby było, gdyby cliata była z samych słupów — byłoby w niej zimno i wiatr by dokuczał i słota; żleby także było, gdyby chata zbudowaną była z samych kołów i wał­

ków, boby się przewróciła — a dopiero kiedy podwaliny, słupy, koły i wałki razem mocno trzym ają'— jest chata i mocna i ciepła; tak i w kraju aż wtenczas dobrze będzie, kiedy wszystkie stany chłop, pan, mieszczanin i Po­

lak i Rusin trzymać będą razem, a żyć w mi- . łości i zgodzie.

A ten mądry człowiek, Adam Mickiewicz tak powiada: w jednej chacie mieszkała ro­

dzina; ojciec, matka i dzieci a mieszkała w świę­

tej zgodzie — i dobrze jej z tem było; aż tu syn się ożenił i powiada: Ojcze! ja nie będę temi drzwiami wchodził, ja sobie inne drzwi wybiję; ja nie będę się grzał przy tym piecu, ja sobie inny piec wystawię; ja nie będę się patrzył przez to okno, ja sobie inne wybiję;

a ojciec mu na to: Bój się Boga synu! a któż wi działw jednej chacie dwa piece i drzwi dwo­

je i więcej okien ?! ale syn nie posłuchał, wy­

(34)

bił drugie drzwi i piec drugi postawił i no­

we zrobił okno; a kiedy zaś córka wyszła za mąż, znowu zięć to samo powiada do ojca:

cóżto, czy ja gorszy od szwagra? i ja chcę mieć osobne drzwi, osobne okno i piec osobny i postawił na swojem; jak tak potem zaczęli wszyscy stawiać nowe piece i wybijać nowe okna, tak się chata rozwaliła a wszyscy w roz- sypkę poszli.

„U czm y się z tego, żebyśm y w zgodzie i jed - [ności żyli,

j

B

d

źle zawsze ten w ychodzi, k tó ry się osobno [dzieli”.

Pewnego razu zeszli się ludzie w Buczą- ;

c

/

ai

na radę, a na tej radzie jakiś zły czło­

wiek podjudzał chłopów na panów, a Rusinów na Polaków i mówił: że Polacy Rusinów prze­

śladują; dowiedziałem się o tem i powiadam:

słyszałem takie gadanie, że Polacy prześla­

dują Rusinów •— więc pytam was: wiele tu

jest kościołów w Buczaczu? prawda, że tylko

jeden! (bo drugi co tu był, oddał Mikołaj

Potocki starosta Kaniowski za przyzwoleniem

lwowskiego arcybiskupa 0 0 . Bazylianom); a

wiele jest tu cerkwi? prawda, że trzy ; święty

Mikołaj, święta Pokrowa i 0 0 . Bazylianie, to

(35)

już bracia ruskiego obrządku krzywdy nie mają, bo kościół jest tu jeden wBuczaczu, a cerkwi aż trzy, choć może w parafii Buczackiej jest więcej Polaków niż Rusinów. Ale to rzecz ciekawa, kto te cerkwie budował? na to ja wam sam nie odpowiem, niech wam odpowiedzą święte tych cerkwi dzwony — słuchajcie ja k mały dzwon dzwoni u świętej Pokrowy: bam, barn, bam, to znaczy: mene Polak fundowaw!

A większy dzwon u świętego Mikołaja dzwo­

ni tak samo: b a m, b a m, b a m, Polak mene fundowaw! A największy dzwon u 0 0 . Ba­

zylianów co głosi? słuchajmy uważnie: bam, bam, bam, taj nas Polak fundowaw: b a m , b a m , b a m , Potocki nas fundowaw; Otóż jeśli wam kto mówić będzie, że Polacy prze­

śladują Rusinów, to mu powiedzcie, że to nie prawda — bo słońce świeci a oczy widzą, wie­

le to cerkwi Polacy pobudowali i księżom grun­

ta ponadawali — a święte dzwony dzwo­

nią bam, bam, bam, mene Polak fundowaw;

a tak jak dzwonią w Buczaczu, tak samo dzwonią dzwony po całym kraju we wszyst­

kich cerkwiach, bo prawie wszystkie cerkwie

fundowali polscy panowie; bo dawniej nie znano

różnicy obrządku ani narodowości. A więc ma

być miłość i jedność i zgoda wszystkich sta­

(36)

nów; bo wszystko co jest w kraju jest na­

sze, swojskie, rodzinne, język polski nasz i ję ­ zyk ruski nasz, cerkwie nasze i kościoły nasze!

księża polscy nasi i ruscy nasi; arcybiskup łaciński nasz i ruski i ormiański to także n a s i; i cmentarze nasze i ziemia ojczysta naj­

przód Boska potem nasza, przesiąkła krwią Polaków i Rusinów w obronie wiary i Ojczyzny.

Pewien ojciec kiedy umierał, zawołał trzech swoich synów i dając im związane pręty roz­

kazuje najmłodszemu, aby te pręty przełam ał—

ale nie mógł przełamać tych prętów ,ani naj­

młodszy syn ani średni, ani nawet najstarszy, ho pręty były razem związane. Potem wy­

ciągnął ojciec, jeden tylko pręcik z wiązanki i podał go najmłodszemu synkowi, aby go złam ał i w tej chwili trząsł pręcik w jego ręku. Wówczas powiada ojciec: synowie moi k o c h a n i! to jest ostatnia moja nauka jak ą wam daję, ja wasz umierający ojciec; żyjcie w zgo­

dzie, miłości i jedności, a żadna siła was nie przemoże tak, ja k nikt nie złamie tych zwią­

zanych prętów. I ja kochani bracia kończę

n a tern moje pisanie bo was; wiem ja dobrze,

że za każde słowo, co tu napisałem, zdam

rachunek Panu Bogu — ale i wy bracia co

czytacie, zdacie za to także rachunek Panu Bo-

(37)

gil! A więc pamiętajcie bracia kochani na piękne słowa jednego zacnego R usina:

„W o Im ia Ofcca i Syna, To nasza m ołytw a, Ja k o T ró jca ta k jed y n a, Polszczą, R uś i Ł y tw a ”.

A jeszcze lepiej zapamiętajmy sobie na­

ukę św. Paw ła Apostoła o miłości, który tak pisze w pierwszym liście do K oryntyan; „ Gdy­

bym mówił językam i ludzkiemi i AnielsMemi a miłości bym nie miał: stałem się jako mieźd brząkająca albo cymbał brzmiący”.

„ I chociażbym m iał proroctwo i wiedział­

bym wszystkie tajemnice, i wszystkie nauki i miałbym wszystką wiarę, tak, iżbym góry przenosił, a miłościbym nie m iał nicem nie jest”.

„ I choćbym wszystkie majętności moje roz­

dał na żywność ubogich, i choćbym wydał ciało moje tak, iżbym był spalon, a miłości bym nie miał, nic mi nie pomoże”.

A więc bracia kochani, żyjmy podług tej cudownej nauki świętego Paw ła Apostoła i ja k śpiewa pieśń nasza ruska:

„R azom ru k y sy podajm o I ja k b ra tia sia lub im

O dni d rah y ra w spom ahajm o”...

(38)

A tym szczo meży namy robiat riżnyciu, zaśpiwajmo tak:

„D w a laołuby w odu p y ły A dw a k o ło ty ły ,

B odaj to tiś n ew ern u ły Szczo n a s ro złu czy iy ” !

A wtedy staniemy się wszyscy godnymi uczniami naszego Boga i Zbawiciela, który powiedział: Przykazanie daję wam, abyście się społecznie miłowali. Potem poznają wszys­

cy, żeście uczniami moimi, jeżeli miłość mieć będziecie jeden ku drugiemu” (Jan 13).

W Buczaczu 1900.

er*’

(39)
(40)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Gastronomia nasza , która od lat karmi satyryków, przez co nas bawi, zamiast żywić, przeholowała ostatnio w dostarczaniu konsumentom rozrywki. Zostały w niej

Później student Stanisław Słupecki odczytał, w  zastępstwie cho- rego przewodniczącego Komitetu Janusza Rabskiego, sprawozda- nie z działalności Komitetu oraz przypomniał

Łatwiejsza droga na ten szczyt prowadzi od południa, ponieważ szlak południowy jest łagodniejszy, a słowackie schronisko – położone o wiele bliżej szczytu.. Najwyższy

[r]

Każda taka klasa jest wyznaczona przez pewne drzewo de Bruijna, możemy więc uważać, że λ-termy to tak naprawdę drzewa de Bruijna.. λ-wyrażenia są tylko ich

Zapowiedziane kontrole ministra, marszałków i woje- wodów zapewne się odbyły, prokuratura przypuszczalnie też zebrała już stosowne materiały.. Pierwsze wnioski jak zawsze:

Zygmunt II August (1548 – 1572), syn Zygmunta I Starego i Bony Sforzy, wielki książę litewski od 1529 r., ostatni król na tronie polskim z dynastii Jagiellonów;

Menningera 46 Podľa tejto koncepcie je samovražda možná (podľa našej terminológie – ontologicky, metafyzicky ospravedlniteľná, legitimizovateľná) preto,