• Nie Znaleziono Wyników

Język polski Materiały dla uczniów z Ukrainy 9.04-10.04.2021 Temat: Moje miejsce na ziemi (3h)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Język polski Materiały dla uczniów z Ukrainy 9.04-10.04.2021 Temat: Moje miejsce na ziemi (3h)"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Język polski

Materiały dla uczniów z Ukrainy 9.04-10.04.2021

Temat: Moje miejsce na ziemi (3h)

1. Przeczytaj uważnie fragmenty Placówki Bolesława Prusa

- To wasze grunta, gospodarzu, z tą górą? (…) - Grunt mój i góra moja.

- Więc kiedy twoje, to nam sprzedaj (…). Nam potrzebna jest wasza góra, bo chcemy postawić wiatrak… (…) Chcemy kupić twój grunt… (…)

- A cóż wy, panowie, macie za prawo kupować mój grunt?

- Mamy pieniądze (…). - Pieniądze?... Ja za pieniądze nie sprzedam. To przecie moja ziemia.

Siedzieliśmy tu z dziada, pradziada, jeszcze za czasu pańszczyzny, i to się nazywała nasza zagroda. Później mój ojciec dostali ten grunt z ukazu na własność (…). Potem za las ja dostałem trzy morgi także na własność (…). Rządowy ometra ziemię tę zmierzył, na

wszystkich papierach są podpisy i pieczęcie, jak się należy, zatem… Zatem – jakim prawem wy chceta kupować mój grunt, kiedy on jest mój? Mój własny, no?... (…)

- Ależ my tobie chcemy zapłacić!... Gotówką… Po 60 rubli za morgę. - I za 100 nie sprzedam – odparł Ślimak – bo nie macie na to nijakiego prawa. - Ale możemy umówić się z dobrej woli. Chłop pomyślał i nagle zaśmiał się.

- Takiście starzy – rzekł – a jeszcze nie macie rozumu na to, że przecież ja z dobrej woli mojego gruntu nie sprzedam.

- Dlaczego?... Za te pieniądze, które wam dajemy, moglibyście za Bugiem kupić całą włókę.

(…)

- Kiej tam tak tania ziemia, to czemu wy jej nie kupujecie, ino włazicie do naszej wsi? (…) - Ja, widzisz, gospodarzu, mam syna, co się zna na młynarstwie – i chciałbym mu postawić wiatrak na tej oto górze. Jak on będzie miał wiatrak, to on weźmie się do roboty, ożeni się, ustatkuje i ja będę na stare lata szczęśliwy. A tobie nic z tej góry.

- Ale to przecie moja góra, mój grunt – odparł chłop.

(2)

– Idźcie do komisji, a pokażą wam, jako to jest mój własny grunt i jako do niego nikt nie ma prawa.

- Prawa nie ma nikt (…), ale ja chcę kupić…

- No to ja nie sprzedam (…). Bo ino pomyślcie, czy jest sens prosić człowieka, ażeby dał sobie uciąć rękę albo nawet poderżnąć sobie gardło? A cóż bym ja, chłop, robił bez ziemi?...

- Kupisz sobie inne grunta… Będziesz miał dwa razy tyle… Sam wyszukam ci taką wieś…

Ślimak kiwał głową, wreszcie odparł:

- Mówicie do mnie, jak ten chłop do drzewiny, kiedy ją wykopuje w lesie, a chce zasadzić koło domu. „Chodź – on mówi – będziesz przy chałupie, będziesz między ludźmi…” No, i głupia drzewina wychodzi z lasu, bo musi; ale nim ją w nowym gruncie osadzą – usycha. I wy chcecie, żebym ja tak zmarniał z żoną, z dziećmi i całym dobytkiem. Bo cóż bym począł w tym dniu, kiedy bym mój grunt sprzedał? (…) -

-Więc nie sprzedasz? (…) - Ni (…)

- Po 75 rubli za morgę?

- Ni.

- A ja ci mówię, że sprzedasz! (…) - Ni.

- Sprzedasz, gospodarzu (…).

- Ni. (…)

- Wielki to interes – odparł ciszej bakałarz (…). Bo gdybyście sprzedali wasz grunt, oni by wam dobrze zapłacili i sami wyszliby z kłopotów.

- Nie sprzedom – odparł chłop.

– Anim ja ich namawiał, żeby tu leźli, ani chcę ginąć dla ich dobra. Kiedy chłop wyjdzie z ojcowizny, już po nim…

(…) - Nie do nas idziecie, gospodarzu?

- Poszedłbym – odparł Ślimak – żebyście mi paszy sprzedali…

- I pasza nie pomoże (…), bo chłop między kolonistami rady sobie nie da. Ale sprzedajcie swoje grunta, a i wam, i mnie będzie z tym lepiej.

- Ni.

- Sto rubli dam za morgę!...

(3)

Ślimak aż założył ręce ze zdziwienia i pokiwawszy głową odparł:

- Czy was, panie Hamer, opętało, czy co?... Mnie na smutek się zbiera, że z waszej łaski musiałem sprzedać bydlę, a wy jeszcze chceta, żebym wam sprzedał wszystko, całe mienie! Dy ja bym chyba trupem padł u progu, żeby mi się przyszło wyprowadzać z chałupy, a już kiedy bym wyszedł za wrota, to byście mnie musieli odwieźć prosto na cmentarz. Dla was, Niemcy, wyprowadzić się z miejsca to nic, bo wy błędny naród, dziś tu, jutro tam. Ale chłop jest przecie osiędzony jak ten kamień przy drodze. Ja tu każdy kąt wiem na pamięć, wszędy po ciemku bym trafił, każdą grudę ziemi własną ręką obrócił, a wy mi gadacie: „Sprzedaj i idź w świat!”. Gdzież ja pójdę, kiedy jak mi wypadnie jechać bodaj za kościół, to ślepnę i trwożę się, bo wkoło mnie wszystko nieznajome. Poźrzę na las – inaczej wygląda niż z domu, patrzę na krzak – takiegom kole nas nie widział; ziemia także jest odmienna, a nawet samo słońce inaczej niż u mnie wschodzi i zachodzi… A co ja bym z żoną robił, co z chłopakiem, żeby mi się przyszło stąd ruszyć? A co bym powiedział, gdyby mi drogę

zastąpili ojcowie rzekąc: „Lo Boga, Józek, kaj my cię będziemy szukali, jak nam w czyścu bardzo dopiecze, i czy twój pacirz trafi do naszych grobów, kiedy się wyprowadzasz kaści na koniec świata?...” Co ja im odpowiem (…)? (…)

- Miałbym też czego żałować! Grunt jałowy, do ludzi daleko, zarobków nijakich, a czego nie wypali słońce, zniszczy woda. Po to bym chyba siedział, żeby się dorabiali złodzieje. (…) - To wy, panie bakałarzu? – spytał Ślimak.

- Ja. Cóż, zgodziliście się sprzedać grunt?

Chłop milczał.

- Może to i lepiej… Pewnie, że lepiej (…). Sami na tym kawałku niewiele byście zwojowali, bo wam się nie wiedzie.

(…) - No, sprzedam!... To i co? Albo mi to nie wolno? Przecie lepiej pójść w inne strony i kupić z 15 morgów rzetelnej ziemi niż siedzieć na dziesięciu kiepskich (…).

Przed domem stała kobieta zaglądając w okno. Ślimak przypadł do niej, schwycił za ramiona (…):

- To ty, Jagna?... (…)

- Chodzi do dom – rzekła (…).

- Gdzie do dom? (…)

- Adyżeś, Jagna, taka chora, że nie wiesz, co nam się dom spalił i stodoła? Gdzie pójdziesz na taki mróz? (…)

- Chodzi do dom… (…) Nie chcę umierać w cudzej izbie jak komornica… Ni!... Ja

gospodyni… Nie chcę bratać się ze Szwabami (…). Myślisz, że ja nie wiem, co cię Niemcy skusiły i chcesz im sprzedać grunt?... Może nieprawda?... (…)

(4)

Ślimak spuścił głowę.

- Ty zdrajco!... ty zaprzańcu!... (…) Ty grunt sprzedajesz? A to byś ty samego Pana Jezusa Żydom sprzedał!... To ci się już sprzykrzyło, żeś jest uczciwy gospodarz, jako twój ojciec, i chcesz zejść na poniewierkę między ludzi? A co zrobi Jędrek?... Będzie chodził za cudzą sochą… A mnie jak pochowasz?... Jak gospodynię, czy jak komornicę?... (…) Stój tu, Judaszu!... (…) Ty jeszcze myślisz sprzedać grunt? (…) Ino sprzedasz, Pan Bóg przeklnie ciebie i chłopaka… Ten lód załamie się pod tobą, jak nie wyrzekniesz się diabelskich myśli…

Ja po śmierci nie dam ci spokoju… Niegdy nie zaśniesz, bo choćbyś zasnął, wstanę z grobu i oczy będę ci odmykała… Słuchaj!... Jak sprzedasz grunt, nie przełkniesz Najświętszego Sakramentu, bo uwięźnie ci w gardle albo rozleje się krwią… - Jezu!... (…) - Gdzie stąpisz, trawę spali ci pod nogami… (…). Na kogo spojrzysz, rzucisz urok i spotka go nieszczęście… - Jezu! Jezu!... (…) - Sprzedasz? Sprzedasz?... (…)

- Niech się co chce dzieje (…) nie sprzedam.

- Choćbyś miał zdechnąć na barłogu?

- Choćbym zdechł.

- Tak ci Boże dopomóż?... - Tak mi Boże dopomóż i niewinna męka Jego…

(...)

Ćwiczenia

1.Odegraj scenkę targu: proponujesz coraz większą cenę, kolega nie zgadza się. Spróbuj przekonać kolegę: argumentacją, manipulacją (np. krytykując rzecz, którą chcesz od niego kupić), groźbą. Najpierw odegrajcie sceny z Placówki. Potem, na wzór, twórzcie własne scenki.

2. Przekonaj Ślimaka, żeby nie sprzedawał ziemi. Zrób to subtelniej, niż jego żona. Czy udało Ci się znaleźć odpowiednie argumenty?

3. Ślimak na starość wspomina te wydarzenia. Czy będzie żałować swej decyzji? Jaką cenę poniósł za wierność ziemi?

4. Podyskutujmy: Dlaczego Ślimak nie chciał sprzedać ziemi? Czy masz coś nie na sprzedaż?

Czego ludzie nie powinni sprzedawać? Czego nie powinni sprzedawać, ale mogą oddać za darmo? Czy Ślimak był patriotą? Czy taki patriotyzm ma swoje miejsce w Unii Europejskiej?

Jak oceniasz postępowanie Ślimaka z dzisiejszego punktu widzenia? Czy warto płacić prywatną cenę za publiczne dobro? Czy warto poświęcać się dla ideałów? Czy wolno poświęcać rodzinę, innych ludzi w imię wierności ideom? Czy warto poświęcać się dla innych?

Przeczytaj fragment powieści Władysława Stanisława Reymonta , Chłopi (fragmenty)

(5)

Dom był zwykły, kmiecy - przedzielony na przestrzał sienią ogromną; szczytem wychodził na podwórze, a frontem czterookiennym na sad i na drogę. Jedną połowę od ogrodu zajmował Boryna z Józią, a na drugiej siedzieli Antkowie. Parobek z pastuchem sypiali przy koniach.

W izbie było już czarniawo, bo przez małe okienka, przysłonięte okapem i zagajone drzewami, mało przeciskało się światła, a i mroczało już na świecie, że tylko połyskiwały szkła obrazów świętych, co rzędem czerniły się na bielonych ścianach; izba była duża, ale przygnieciona czarnym pułapem i ogromnymi belkami pod nim, i tak zastawiona różnym sprzętem, że tylko koło wielkiego komina z okapem, co stał przy siennej ścianie, było niecoś swobodnego miejsca. Boryna się rozzuł i poszedł do ciemnego alkierza (…). Izdebka pełna była różnych rupieci i statków gospodarskich, na drążkach, w poprzek przewieszonych, wisiały kożuchy, czerwone pasiaste wełniaki, białe sukmany, to całe pęki motków szarej przędzy i zwinięte w kłęby brudne runa owiec i worki z pierzem. Wyciągnął białą sukmanę i pas czerwony (…) A na ławie pod oknem już się dymiło jadło; od ogromnego tygla z kapustą rozchodził się zapach słoniny, jak od jajecznicy, której niezgorsza miseczka stała obok.

[2] Boryna obszedł podwórze, zajrzał do koni, parskały i gryzły obroki; wsadził głowę do obory, bo drzwi dla gorąca stały otworem. Krowy leżały przeżuwając a postękując, jako to jest zwyczajnie u bydlątek. Przywarł wrota do stodoły. Zdjąwszy kapelusz, szedł do izby i mówił półgłosem pacierz. A że spali już wszyscy, rozzuł się po cichu i zaraz legł spać.

[3] (…) Wszystko było przyrządzone na jutro - siedli wszyscy razem do wieczerzy w Borynowej izbie. Na kominie buzował się wesoły ogień ze świerczyny, potrzaskujący cięgiem, a oni jedli wolno i w milczeniu, że to po spracowaniu nikomu się odzywać nie chciało, (…) skończyli, (…) kobiety posprzątały miski i garnki z ławy (…).

Ćwiczenia:

1. Narysuj plan wiejskiej chaty. Umieść na nim wypisane w tekście przedmioty.

2. Porównaj: czym różni się chata od dworu.

3. Napisz plan dnia Boryny. Uzupełnij o czynności codzienne chłopa, które nie zostały przedstawione w tych fragmentach.

4. Czym różni się Twój dzień od dnia Boryny? Opowiedz o swoim zwykłym dniu. Podaj godziny i pory dnia: rano, przed południem, w południe, po południu, wieczorem, w nocy.

Używaj form nieoficjalnych godzin: za 10 dziewiąta, 10 po dziewiątej, wpół do dziesiątej, o ósmej (8.00 i 20.00!), wpół do trzeciej (2.30 w nocy i 14.30!).

5. W co Ty lubisz się ubierać? Jaki jest Twój styl? Jak ubierają się chłopcy i dziewczyny na Ukrainie? Czy tak samo jak w Polsce? W co wypada się ubrać na egzamin, do kościoła, do

(6)

teatru, do kina, na dyskotekę, na wycieczkę w góry, na spacer po mieście, w zwyczajny dzień do szkoły?

W tekście znajduje się wiele słów archaicznych i gwarowych.

Przeczytaj teraz poniższy tekst, który jest uwspółcześnioną wersją oryginału i spróbuj znaleźć w oryginale te archaiczne i gwarowe słowa. Podaj ich współczesne odpowiedniki.

Czy jakieś słowa, które zostały zastąpione są używane w języku polskim lub ukraińskim w Twojej miejscowości? W języku ogólnoukraińskim? A może słowa podobne?

[1a] Dom był zwykły, chłopski - przedzielony na pół ogromną sienią; tyłem wychodził na podwórze, a frontem czterookiennym na sad i na drogę. Jedną połowę od ogrodu zajmował Boryna z Józią, a w drugiej mieszkali Antkowie. Parobek z pastuchem sypiali przy koniach.

W izbie było już czarniawo, bo przez małe okienka, przysłonięte okapem i drzewami, mało przeciskało się światła, a i ściemniało się już na świecie, że tylko połyskiwały szkła świętych obrazów, które rzędem czerniły się na bielonych ścianach; izba była duża, ale przygnieciona czarnym sufitem i ogromnymi belkami pod nim, i tak zastawiona różnym sprzętem, że tylko koło wielkiego komina z okapem, co stał przy siennej ścianie, było trochę swobodnego

miejsca. Boryna zdjął buty i poszedł do ciemnego alkierza: małego pokoju (…). Izdebka pełna była różnych rupieci i sprzętów gospodarskich, na drążkach, w poprzek przewieszonych, wisiały kożuchy, czerwone pasiaste wełniaki, białe sukmany, to całe pęki motków szarej przędzy i zwinięte w kłęby brudne runa owiec i worki z pierzem. Wyciągnął białą sukmanę i pas czerwony (…) A na ławie pod oknem już się dymiło jedzenie; od ogromnego tygla z kapustą rozchodził się zapach słoniny, jak od jajecznicy, której duża miseczka stała obok.

[2a] Boryna obszedł podwórze, zajrzał do koni, parskały i gryzły obroki; wsadził głowę do obory, bo drzwi ze względu na gorąco stały otworem. Krowy leżały przeżuwając i postękując, jak to jest zwyczajnie u zwierząt. Zamknął drzwi do stodoły. Zdjąwszy kapelusz, wszedł do izby i mówił półgłosem pacierz. A ponieważ spali już wszyscy, rozzuł się po cichu i zaraz położył się spać.

[3a] (…) Wszystko było przyrządzone na jutro - siedli wszyscy razem do kolacji w Borynowej izbie. Na kominie buzował wesoły ogień ze świerczyny, potrzaskujący wciąż, a oni jedli wolno i w milczeniu, bo po cieżkiej pracy nikomu się nie chciało odzywać, (…) skończyli, (…) kobiety posprzątały miski i garnki z ławy (…).

[4] Maciej blady był kiej ściana i surowy, że aż mróz szedł od niego, ale oczy jarzyły mu się kiej wilkowi, szedł wyprostowany, chmurny a pewny siebie, znajomków pozdrawiał

skinieniem i oczami po ludziach wodził, rozstąpiali się przed nim czyniąc wolne przejście, a on wstąpił na belki leżące pod karczmą, lecz nim przemówił, zaczęli w tłumie krzyczeć: - Prowadźcie, Macieju! Prowadźcie!

(7)

[5] Boryna wyskoczył ze sani i pognał przodem (…). Skrzykiwał gospodarzy i namawiał, bych całą gromadą do dwora teraz iść i zapowiedzieć dziedzicowi, aby się nie ważył lasu ruszyć, póki sądy nie oddadzą, co jest chłopskiego. (…)

- Kupą, kupą, do mnie, nie dawać się! - wrzeszczał Boryna, bo naród już się rozlatywał zestrachany, ale na ten głos powstrzymywali się w miejscu i nie bacząc na baty, prażące niejednych już po łbach, w dyrdy, osłaniając rękami głowy, biegli do starego. (…) Naraz rozległ się krótki, przerażający krzyk:

- Ratujta, ludzie!... Ratujta!...

Borowy właśnie w ten mig trzasnął Borynę kolbą przez łeb, aż krew chlusnęła, stary jeno zakrzyczał, podniósł ręce do góry i padł kiej kloc na ziemię...

[6] Obudziła się wreszcie Jagna. Jeno stary leżał wciąż bez ruchu, wpatrzony przed się. Leżał już tak całe trzy niedziele, od kiela go z lasu przywieźli. Czasem się jeno jakby budził, Jagny wołał, za ręce ją brał, cosik chciał rzec i znowuj drętwiał nie przemówiwszy ni słowa jednego.

(…) [7] Noc musiała być już późna, pierwsze kury zaczęły piać, gdy naraz Boryna poruszył się na łóżku jakby przecykając, wraz też i księżyc uderzył w szyby i chlusnął oblewając mu twarz srebrzystym wrzątkiem światła. Przysiadł na łóżku (…). Siedział tak dość długo,

rozglądając się nieprzytomnie, a niekiedy gmerząc palcami we świetle (…). - Dnieje... pora...

- zamamrotał wreszcie, stając na podłodze.

Wyjrzał oknem i jakby się budził z ciężkiego snu, zdało mu się, że to już duży dzień, że zaspał, a jakieś pilne roboty czekają na niego...

- Pora wstawać, pora... - powtarzał, żegnając się wielekroć razy i zaczynając pacierz rozglądał się zarazem za odzieniem, po buty sięgał, kaj zwykły były stoić, ale nie nalazłszy niczego pod ręką, zapomniał o wszystkim i błądził bezradnie rękoma dokoła siebie, pacierz mu się rwał, iż jeno poniektóre słowa mamlał bezdźwięcznie. Skołtuniły mu się naraz w mózgu wspominki jakichś robót, to sprawy dawne, to jakby odgłosy tego, co się dokoła niego działo przez cały czas choroby (…). Maciej otworzył okno i wyjrzał na świat, zajrzał do komory i po długim namyśle pogrzebał w kominie, zaś potem, jak stał, boso i w koszuli, poszedł na dwór Drzwi były wywarte, całą sień zalewało księżycowe światło, przed progiem spał Łapa, zwinięty w kłębek, ale na szelest kroków przebudził się, zawarczał i poznawszy swojego poszedł za nim. Maciej przystanął przed domem i skrobiąc się w ucho ciężko się głowił, jakie go to pilne roboty czekają?... Pies radośnie skakał mu do piersi, pogładził go po dawnemu, rozglądając się frasobliwie po świecie. Widno było jak w dzień, księżyc wynosił się już nad chałupą, że modry cień zesuwał się z białych ścian, wody stawu polśniewały kiej lustra, wieś leżała w głębokim milczeniu, jedne ptaszyska, co się wydzierały zapamiętale po gąszczach. Z nagła przypomniało mu się cosik, bo poszedł śpieszno w

podwórze, drzwi wszystkie stały otwarte, chłopaki chrapały pod ścianami stodoły, zajrzał do stajni, poklepując konie, jaże zarżały, potem do krów wsadził głowę, leżały rzędem, że ino im zady widniały we świetle; to spod szopy zachciał wóz wyciągnąć, już nawet porwał za

wystający dyszel, ale dojrzawszy błyszczący pług pod chlewami, do niego pośpieszył i nie doszedłszy całkiem zapomniał. Stanął w pośrodku podwórza, obracając się na wszystkie

(8)

strony, bo mu się wydało, że skądciś wołają. (…) Łapa, chodzący wciąż przy nim, zaskomlał cosik, że przystanął, westchnął głęboko i rzekł wesoło:

- Prawda, piesku, pora siać... (…)

Za brogiem, od samej drogi a pobok ziemniaków, ciągnął się długi szmat podorówki,

przystanął przed nim wodząc zdumionymi oczyma. (…) Boryna naraz przyklęknął na zagonie i jął w nastawioną koszulę nabierać ziemi, niby z tego wora zboże naszykowane do siewu, aż nagarnąwszy tyla, iż się ledwie podźwignął, przeżegnał się, spróbował rozmachu i począł obsiewać... Przychylił się pod ciężarem i z wolna, krok za krokiem szedł i tym

błogosławiącym, półkolistym rzutem posiewał ziemię na zagonach. (…)

- Puszczaj, Kuba, brony a letko! - wołał niekiedy niby na parobka. I tak przechodził czas, a on siał niezmordowanie, przystając jeno niekiedy, bych odpocząć i kości rozciągnąć, i znowu się brał do tej płonej pracy (…). A potem, kiej już noc ździebko zmętniała, gwiazdy zbladły i kury zaczynały piać przed świtaniem, zwolniał w robocie, przystawał częściej i zapomniawszy nabierać ziemi pustą garścią siał - jakby już jeno siebie samego rozsiewał do ostatka na te praojcowe role, wszystkie dni przeżyte, wszystek żywot człowieczy, któren był wziął i teraz tym niwom świętym powracał i Bogu Przedwiecznemu. (…) Zatrzęsły się drzewa samotne, deszcz poschniętych liści zaszemrał po kłosach, zakołysały się zboża i trawy, a z niskich, rozdygotanych pól podniósł się cichy, trwożny, jękliwy głos:

- Gospodarzu! Gospodarzu! (…) - Dyć jestem, czego? co?... (…)

- Ostańcie! Ostańcie z nami! Ostańcie!... (…)

Zmartwiał naraz, wszystko przycichło i stanęło w miejscu, błyskawica otworzyła mu oczy z pomroki śmiertelnej, niebo się rozwarło przed nim, a tam w jasnościach oślepiających Bóg Ociec, siedzący na tronie ze snopów, wyciąga ku niemu ręce i rzecze dobrotliwie: - Pódziże, duszko człowiecza, do mnie. Pódziże, utrudzony parobku...

Zachwiał się Boryna, roztworzył ręce, jak w czas Podniesienia:

- Panie Boże zapłać! - odrzekł i runął na twarz przed tym Majestatem Przenajświętszym. Padł i pomarł w onej łaski Pańskiej godzinie.

Ćwiczenia:

1. Streść krótko te fragmenty. Jakie trzy punkty w życiu Boryny możesz tu wymienić?

2. Jakie inne wydarzenia w życiu na pewno miał Boryna? Spróbuj ułożyć jego biografię – jako chłopa końca XIX w. Weź pod uwagę realia epoki. Pamiętaj: Boryna miał żonę, która zmarła oraz troje dzieci – najstarszy syn to Antek. W Chłopach ma około 60 lat i żeni się po raz drugi z Jagną. Był bogatym chłopem.

3. Ułóż swój życiorys – piszesz go w roku 2030. Ile będziesz mieć wtedy lat? Co w życiu osiągniesz? Kim będziesz? Wzór życiorysu po polsku (w realiach Ukrainy):

(9)

Pamiętaj!

Nie piszemy nic o rodzicach, ani nie zaczynamy Ja, Adam Nowak… W Polsce życiorys można pisać na komputerze, ale trzeba go koniecznie własnoręcznie podpisać. Obecnie rzadko pisze się życiorysy, częściej CV. Życiorysy są wymagane na studia humanistyczne i w niektórych firmach.

Urodziłem się… w… Gdy miałem … lat, przeprowadziłem się z rodzicami z… do…. Tam poszedłem do Szkoły Średniej nr…, którą ukończyłem w roku… W latach nauki szkolnej brałem udział w olimpiadach z (matematyki, fizyki, języka polskiego…) i zająłem… miejsce w etapie obwodowym (rejonowym). Brałem też udział w konkursach recytatorskich i

zająłem… miejsce w etapie… w roku…. Uczestniczyłem w dodatkowych zajęciach z… (np.

języka polskiego, angielskiego). Byłem członkiem… (organizacji młodzieżowej, chóru szkolnego, zespołu pieśni i tańca). Pełniłem funkcję przewodniczącego (skarbnika, sekretarza…) Samorządu Szkolnego (klasowego). Brałem udział w realizacji szkolnych projektów… (czego dotyczących?). Równocześnie uczęszczałem na lekcje gry na fortepianie (tańca, baletu…) w Szkole Muzycznej (Domu Kultury) w…. W roku…

rozpocząłem studia na uniwersytecie… w… na kierunku. W czasie studiów… Ponadto

ukończyłem kurs pedagogiczny (informatyczny, z ekonomii…). Miałem praktykę w… Już w trakcie studiów pracowałem w… jako…. Studia ukończyłem w roku… i uzyskałem tytuł…

(magistra, licencjata, inżyniera, lekarza). Rozpocząłem studia doktoranckie na…. W roku rozpocząłem pracę w… jako…. W roku… zmieniłem pracę. Obecnie jestem… w… Mam żonę i dwoje dzieci, mieszkam w…. W przyszłości zamierzam…

Jak myślisz, dlaczego Boryna miał taki duży autorytet we wsi?

Jaki człowiek ma autorytet dziś?

Kto jest najważniejszy w Twojej miejscowości?

Czy Polacy w Twojej miejscowości mają autorytet?

Czy masz swoich idoli?

Cytaty

Powiązane dokumenty

15 kwietnia zamykamy zgłoszenia - jeżeli będzie tylko Tomasz to nie będziemy mogli wpisać w program konferencji Waszego pokazu, dlatego ważne żeby ochotnicy jeżeli się

[r]

One guard always tells the truth, but the other guard always lies, but you do not know which guard is which.. One of the sacks is full of gold; the other is full of

• śpiew piosenki z akompaniamentem (w miarę możliwości wysłanie nagranego filmiku lub linku do niego na darglo12be@gmail.com, Messenger: Dariusz Głowacki Muzyka). W temacie

Nadal staramy się poświęcać dziecku więcej czasu , porozmawiać na temat zwierząt domowych, ich potrzeb, traktowania.. Zabawy w naśladowanie odgłosów zwierząt domowych,

(…) [7] Noc musiała być już późna, pierwsze kury zaczęły piać, gdy naraz Boryna poruszył się na łóżku jakby przecykając, wraz też i księżyc uderzył w szyby i

W izbie było już czarniawo, bo przez małe okienka, przysłonięte okapem i zagajone drzewami, mało przeciskało się światła, a i mroczało już na świecie, że tylko

Do górnego dna były przytwierdzone jakieś aparaty: jeden podobny do klapy bezpieczeństwa, spod której od czasu do czasu wydobywał się obłoczek pary i szybko niknął