• Nie Znaleziono Wyników

Antonina Bartoszewicz (6 grudnia 1924 - 11 grudnia 1992)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Antonina Bartoszewicz (6 grudnia 1924 - 11 grudnia 1992)"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Jan Mirosław Kasjan

Antonina Bartoszewicz (6 grudnia

1924 - 11 grudnia 1992)

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 85/4, 241-244

(2)

IV.

K

R

O

N

I

K

A

Z M A R L I

Pamiętnik Literacki LXXXV, 1994, z. 4 PL ISSN 0031-0514 A N T O N IN A B A R T O S Z E W IC Z (6 g ru d n ia 1924 — 11 g ru d n ia 1992)

A nto n in ę B artoszew icz poznałem p o n a d 42 lata tem u. Z daję sobie oczywiś­ cie spraw ę, że było to daw no, ale nie m am bezpośredniego poczucia dystansu, ja k i dzieli m nie od tego październikow ego d n ia w r. 1952, kiedy po raz pierw szy znalazłem się ja k o stu d en t II ro k u filologii polskiej U niw ersytetu M ik o łaja K o p e rn ik a w T o ru n iu n a p ro w adzo ny ch przez nią ćwiczeniach z historii lite ra tu ry rom anty zm u. T ak dobrze ten dzień p am iętam , ja k b y świecił i zgasł d o p iero wczoraj. W idocznie nic m nie nie skłaniało do zepchnięcia go w niepam ięć, m usiał mi przynieść sam e p og od ne przeżycia. M y, studenci, uznaliśm y w tym d n iu od razu, że w osobie A nton in y będziem y mieli do czynienia z człow iekiem przyjaznym , szczerym i rzetelnym . Potw ierdziło się to później w pełni. N ie gorszyła się nigdy przejaw am i naszej niewiedzy, choć w ym agała od n as dużo. K ażdy problem go to w a była om aw iać w ielokrotnie, cierpliwie, bez cienia irytacji. N ajczęściej oczywiście n a ćw iczeniach, ale jeżeli nie w ystarczało czasu, to n ierzadko także w długich rozm ow ach in dy w id ual­ nych. K iedy w trak cie dyskusji czy sp o ru o kazało się, że to raczej my m am y rację, p rzyznaw ała nam ją chętnie, bez najm niejszej urazy. N igdy nie zauw aży­ łem u niej ani cienia pychy.

N ie p rzestała być m oją nauczycielką także i później, kiedy ukończyłem stu d ia i pracow aliśm y razem ja k o asystenci w Zespołow ej K ated rze L iteratu ry Polskiej U M K . Serdecznie zaprzyjaźnieni, w spółpracow aliśm y ze sob ą na polu nauki. C o p ra w d a nie pisaliśm y razem rozpraw , ale w spólnie poszukiw aliśm y tem atów , dyskutow aliśm y n ad w chodzącym i w ich zakres najrozm aitszym i problem am i, a czasem naw et om aw ialiśm y szczegółowo w stępne redakcje naszych prac. Jej rozległa i głęboka w iedza uchro n iła m nie przed w kroczeniem n a niejedną b łęd n ą ścieżkę.

O bo je nas fascynow ał rom anty zm polski, a nasze bliższe zain teresow an ia w zajem nie się uzupełniały, bo A n to n in a zajm o w ała się głównie dziejam i prozy i krytyki, ja zaś przede w szystkim poezją i p ro b lem a ty k ą ludowości.

Była A n to n in a osobow ością w yraźnie zarysow aną, w yjątkow o spójną we­ w nętrznie, u k ształto w a n ą ja k b y z jednej bryły. W jej ch arak terze na plan pierw szy w ysuw ała się rzetelność i autentyczność, niechęć do u daw an ia kogokolw iek, do tw orzenia fałszywych pozo ró w czy p row ad zenia gry życiowej obliczonej n a uzyskanie jak ich ś d oraźnych korzyści. Z tą cechą łączyła się u niej ja k najściślej inna, m ianow icie spolegliwość. Jeżeli k to ś zaw iódł w jak im ś przedsięw zięciu zbiorow ym , to n a pew no nie była to A ntonina. A to sam o pow iedzieć trze b a o przyjaźni. N a A ntoninę m o żn a było liczyć w każdej sytuacji.

(3)

C echow ało j ą rów nocześnie b ard zo wrażliw e poczucie godności własnej, a w parze z nim szła wielka, m oże naw et zbyt w ielka skrom ność, przeradzająca się niekiedy w nieśm iałość.

Z ą jej praw ością, d ob ro cią, ok azy w an ą w szystkim życzliwością wyczuwało się b ogactw o dośw iadczeń życiowych. A los jej p rzypadł d o p raw d y niełatwy, i to w każdym okresie życia. Bo kiedy ustabilizow ała sw oją pozycję życiową i zaw odow ą, zaczęła j ą dręczyć nieuleczalna ch oro ba. Ale i początk i m iała b a rd zo trudne.

U ro d ziła się w zaścianku K alug a, położo nym w okolicach Nieświeża. (Ludzie tam tejsi uw ażali, że zam ieszkana przez nich o ko lica należy do N ow ogródczyzny.) P rzyszła n a św iat ja k o pierw sze dziecko b ard zo biednych rolników . N a u k ę p o czątk o w ą rozpoczęła w pobliskiej m iejscowości U znoha, a k o n ty n u o w ała w rów nie blisko położon ym Z aostrow ieczu. P o ukończeniu szkoły pow szechnej zdała tru d n y egzam in k on k u rso w y do gim nazjum w N ie­ świeżu, gdzie do w ybuchu drugiej w ojny światowej zdążyła ukończyć dwie klasy. Jej n a u k a w gim nazjum o d byw ała się kosztem w yrzeczeń całej, wówczas ju ż w ielodzietnej, rodziny. T rzeba było zaoszczędzić pieniądze n a opłacenie wcale nie tak taniej stancji. N ajpew niej nic by z tego nie wyszło, gdyby nie d o b ry duch rodziny, m a tk a — M a ria B artoszew icz — d la której żadne pośw ięcenie d la uzdolnionego dziecka nie było zbyt wielkie. M a tu rę zdała A n to n in a ju ż w Bytowie, w pobliżu k tó reg o — we wsi U d o rp ie — ro d zin a B artoszew iczów o siad ła po wojnie. W ro k u 1947 p odjęła stu d ia n a filologii polskiej U M K w T o ru n iu , k tó re ukończyła po 4 latach. M agisterium uzyskała n a podstaw ie pracy 0 pierwszych powieściach obyczajowych F ryderyka Skarb­

ka, napisanej p o d kierunkiem prof. K o n ra d a G órskiego. Ju ż w czasie studiów

zo stała z a tru d n io n a ja k o zastępca asystenta, a po uzyskaniu dyplom u, p rze­ cho d ząc kolejne szczeble k ariery naukow ej, p racow ała nieprzerw anie ja k o nauczycielka akad em ick a — aż do przejścia n a em ery tu rę n a p o cz ątk u lat dziew ięćdziesiątych.

W m łodości zajm ow ała się nie tylko n a u k ą o literaturze, u p raw iała rów nież k ry ty k ę literacką, a naw et p ró b o w a ła p ió ra w prozie artystycznej. U czest­ niczyła wówczas aktyw nie w p racach K o ła M łodych P isarzy przy Z w iązku L iterató w Polskich. Z czasem , ja k to zwykle bywa, ograniczyła się do dziedziny, do której u p ra w ian ia czuła się najbardziej po w ołana, tzn. d o b a d a ń nau k ow ych n ad lite ra tu rą polskiego rom antyzm u.

W ybierając tem aty swoich ro zp raw kierow ała się niew ątpliw ie m ak sym ą ro m an ty c zn ą: „m ierz siły na zam iary ”. N ie żałow ała tru d u zw iązanego z o praco w an iem takiego czy innego problem u, jeżeli tylko u zn ała to za ważne d la dalszego rozw oju nauki. N ie zrażała jej wówczas ani d ług otrw ałość wysiłku, ani rozległość m ateriału, ani niew ygody zw iązane z w yjazdam i do m iast, w któ ry ch są biblioteki lepiej za o p atrzo n e niż nasze, toruńskie. P r o ­ blem ów dru gorzędnych w swych ro zp raw ach nie podejm ow ała. N ic więc dziw nego, że jej rozw ój naukow y, jeśli spojrzelibyśm y n ań w yłącznie z p u n k tu w idzenia kryteriów zew nętrznych, tak ich ja k liczba o pu blik ow any ch p ra c czy tem p o uzyskiw ania kolejnych stopni, nie przebiegał zbyt gładko. G ro m a d z ą c i g ru ntow n ie b ad ając m ateriały do swych kolejnych rozpraw , m ateriały przew ażnie albo nie znane, alb o p o znane d o tąd tylko pobieżnie, zd ob yw ała A n to n in a B artoszew icz wiedzę rozległą, głęboką i n ap raw d ę w łasną.

(4)

Jej teza d o k to rsk a Teoria i kry ty ka powieści w latach 1831 — 1863, której o b ro n a odb yła się w r. 1961, była o g ro m n ą, liczącą p o n a d 500 stro n m aszynopisu ro zp raw ą, k tó ra z pow odów , ja k ic h m ożna się tylko dom yślać, nie zo stała o p u b lik o w an a, chociaż p rzy nosiła wiele now ych i cennych ustaleń.

Z k ręgu pracy d oktorsk iej o p u b lik o w ała a u to rk a sp o rą wiązkę ro zp raw , k tó re najczęściej zam ieszczała w tak ich czasopism ach, ja k „P am iętn ik L ite­ ra ck i”, „R uch L iterack i”, „Zeszyty N a u k o w e U M K ”, a p o n a d to w to m a c h zbiorow ych. W ym ienić tu trzeb a p rz y k ład o w o prace następu jące: W alka

o powieść tendencyjną w pierwszej połowie X I X wieku („Ruch L iterack i” 1963,

n r 5/6); Z dziejów polskiej terminologii literackiej pierwszej połowy X I X wieku („P am iętnik L iterack i” 1963, z. 3 <cz. 1 —2 ) ; 1964, z. 1 <cz. 3 » ; O poglądach

K raszew skiego przed rokiem 1863 na zadania społeczne i cechy form alne powieści

(„Zeszyty N a u k o w e U M K ”, N a u k i H um anistyczno-S połeczne, z. 17, F ilo lo g ia P olska, VI <J966>); Z zagadnień opisu w teorii i praktyce literackiej w pierw szej

połowie X I X wieku (w zbiorze: S tyl i kom pozycja, 1965).

A n t o n i n a B a r t o s z e w i c z

N ie stroniła rów nież A n to n in a od p isania p rac p o p u la rn o n a u k o w y c h ; ze szkiców tego ro d z aju w ym ienić w arto dw a, o b a zw iązane tem atycznie z T o ru ­ niem : Toruń w życiu i tw órczości F ryderyka Skarbka („R ocznik T o ru ń sk i” 1966) o raz Polski karnaw ał w „pruskim” Toruniu (w zbiorze: Im prezy tow arzyskie

i oficjalne w daw nym Toruniu, 1984).

N ajw ażniejszą pozycję w późniejszym d o ro b k u A n to nin y B artoszew icz stanow i książka O głównych pojęciach i terminach w polskiej krytyce literackiej w pierwszej połowie X I X wieku (1973), k tó rą p rzed staw iła ja k o pracę h a b ilita ­ cyjną. Bez jej znajom ości tru d n o sobie obecnie w yobrazić pow ażne stu d ia n ad lite ratu rą polskiego rom an ty zm u . W ro dzen iu się, form o w aniu i p rz ek ształ­ caniu pewnych w ażnych pojęć oraz od p o w iad ający ch im term inów a u to rk a dostrzegła ja k w soczewce i precyzyjnie o p isała rozw ój św iadom ości

(5)

teoretycz-noliterackiej b ad an eg o okresu. R ów nocześnie interesująco przedstaw iła to w a­ rzyszące tem u procesow i przejaw ianie się postaw społecznych, narodow ych i m oralny ch o raz gustów estetycznych. Toczyła się wówczas w literaturze o stra w alka przeciw staw nych tendencji, któ rej rezultatem było szerzenie się jednych pojęć, postaw i n orm , a zanik anie innych.

N ajw ażniejszą niew ątpliw ie część dzieła stanow i rozdział pośw ięcony kształ­ to w an iu się pojęcia powieści realistycznej. T u taj właśnie ujaw niają się najpeł­ niej zalety dojrzałego pisarstw a n au k o w eg o A ntoniny Bartoszewicz, tzn. op arcie sądów n a m ocnej podstaw ie m ateriałow ej, w nikliw ość i ścisłość analiz, a także, co b ard zo istotne, przejrzystość i żywość w ykładu.

W książce tej A u to rk a p o d kreśliła b ard zo d on io słą rolę, ja k ą w rozw oju krytyki polskiej odegrał Józef Ignacy K raszew ski, pisarz, k tó reg o w szechstron­ ność zawsze podziw iała i k tó reg o zasługi, zwłaszcza w dziedzinie krytyki, uw ażała za n iedostatecznie poznane. W obec tego przyg oto w ała n a zam ów ienie W ydaw nictw a L iterackiego 2-tom ow y w ybór jego pism krytycznych. C iężka ch o ro b a nie pozw oliła jej ju ż niestety dokończyć eseju, k tó ry m iał tę edycję poprzedzać.

O sta tn ia z o p u b likow any ch p ra c A nton in y B artoszew icz m a szczególny c h a ra k te r — są to m ianow icie hasła zam ieszczone w fun dam en taln ym Słowniku

literatury polskiej X I X wieku (1991). Są w śród nich ta k podstaw ow e, ja k N atura, Opowiadanie, Typowość.

W latach osiem dziesiątych rozszerzyło się pole zaintereso w ań uczonej. Z ajęła się bliżej p ro b lem a ty k ą m istycyzm u, zjaw iska ta k b ard zo dla polskiego ro m an ty z m u znam iennego. P o n a d to w co raz większym sto p n iu za p rzą ta ł jej uw agę N orw id. P ośw ięcała m u wiele m iejsca w swoich w ykładach uniw ersytec­ kich. P la n o w ała też napisanie książki o tw órczości W ładysław a Syrokom li, poety szczególnie bliskiego jej duchow o. N ie bez znaczenia było i to, że żył on i działał w pobliżu jej stro n rodzinnych.

Swej rozległej i głębokiej wiedzy nie tylko w pełni nie w ykorzystała, ale n iektórych jej p o k ład ó w naw et nie ujaw niła. Z n ała d o sk on ale folklor b iało ru ­ ski i folklor zam ieszkałych n a B iałorusi P o lakó w , o czym przekonyw ałem się n iejednok rotnie, zasięgając jej zdan ia podczas stud iow ania takich czy innych za gadnień z zakresu lite ratu ry ludow ej Słow ian w schodnich. Z am ierzaliśm y o p raco w ać razem zb ió r bajek ludow ych, jak ie o p o w iad a n o w jej małej ojczyźnie. Już tego niestety nie zrobim y. A nto n in a B artoszew icz zm arła po długiej ch oro bie w g ru d n iu 1992.

Jej dziełu będą wierni uczniowie. A jest ich niem ało, w ykształciła bowiem o k o ło 100 m agistrów . S pośród trzech osób, k tó re d ok to ry zo w ały się po d jej kierunkiem , dwie uzyskały potem sto p ień d o k to ra hab ilitow anego, a je d n a ty tu ł profesorski. W y bitna nauczycielka, um iała w szystkim sw oim uczniom zaszczepić um iłow anie literatury , a rów nocześnie nauczyć rzetelnego jej p o ­ zn a w an ia i studiow ania.

Jan M irosław K asjan

Cytaty

Powiązane dokumenty

Aktualnie intensyfikatory smaku stosuje się w celu podniesienia smakowitości żywności, w wielu gałęziach przemysłu spożywczego, w produkcji żywności gotowej i łatwej

Zm ieniają się również cząsteczki wzorcowych genetycznych polinu- kleotydów, jednak ilość ich jest stosunkowo bardzo mała, a także nie są one tak łatwo

Już jako sześciolatek rozpoczął jazdę na gokartach, dzięki czemu mając 10 lat, został mistrzem Polski juniorów w tej dyscyplinie.. Gdy miał 12 lat, tata zabrał go po raz

Sumowanie rozciąga się po wszystkich ciągach k liczb sumujących się do n (ciągi różniące się jedynie kolejnością elementów są

Th eological education, along the lines of Léon Dehon, must be a type of political or social theology.. Our theology is not complete without a thorough understanding of the

Sobór uczy bowiem, że „wszystkie uczynki członków rodziny, ich modlitwy i apostolskie przedsięwzięcia, życie małżeńskie i rodzinne, codzienna praca, wypoczynek

[r]

Macierzowo możemy rozwiązać układ złożony