Przestêpczoœæ ekonomiczno-finansowa towarzyszy polskiej rzeczywistoœci od dawna. Szczególnie nasili³a siê w okresie ostatnich 20 lat, czyli w czasie istotnych przemian spo³eczno-ustrojowych w Polsce. Zmiany go-spodarcze, oddawanie inicjatywy w rêce obywateli, za-chêcanie do tworzenia w³asnych przedsiêbiorstw, u³a-twienia kredytowe, a tak¿e przemo¿na chêæ ludzi do zarabiania szybko i du¿ych pieniêdzy powodowa³y z jednej strony rozwój sektora prywatnej przedsiêbior-czoœci, z drugiej pokusê dla tworz¹cej siê grupy bizne-su do wybierania nie zawsze uczciwej drogi. Tej prze-mo¿nej chêci zdobywania du¿ych pieniêdzy czêsto to-warzyszy pewna naiwnoœæ i wiara w wyj¹tkowe okazje, ale tak¿e wyrafinowanie i przebieg³oœæ sprawców. Sze-roko rozumiana przestêpczoœæ finansowa zdaje siê byæ czymœ dalekim dla przeciêtnej osoby, w œwiadomoœci wielu osób dotyka ona tylko ludzi bogatych, obracaj¹-cych du¿ym kapita³em. Czêsto nie uœwiadamiamy so-bie, jak bardzo dotyczy ona ka¿dego z nas, jakie ogromne straty Skarbu Pañstwa powoduje dzia³alnoœæ oszustów finansowych.
Ten typ przestêpczoœci zasadniczo odbiega od prze-ciêtnej popularnej przestêpczoœci kryminalnej. Ró¿ni siê on pod wieloma wzglêdami – dynamicznymi prze-obra¿eniami, œrodowiskiem, w jakim jest pope³niany, metodami dzia³ania sprawców, pozostawionymi œlada-mi i metodaœlada-mi wykrywczyœlada-mi stosowanyœlada-mi przez szero-ko rozumiane organy œcigania. Wobec nadu¿yæ finan-sowych bezradna jest klasyczna kryminalistyka z wy-pracowanymi technikami, takimi jak np. daktyloskopia, traseologia, genetyka czy osmologia. Nie ma tu trady-cyjnie rozumianego miejsca pope³niania przestêpstwa, œladu kryminalistycznego, trudno jest mówiæ o typo-wych czynnoœciach procesowo-kryminalistycznych, jak oglêdziny miejsca zdarzenia, wizja lokalna czy
ekspe-ryment. Specyfika przestêpczoœci ekonomiczno-finan-sowej wymaga innego, mniej tradycyjnego, za to bar-dziej nowatorskiego podejœcia. Wymusza odpowiednie przygotowanie merytoryczne kadr policyjnych, urzêdni-ków skarbowych, prokuratorów, sêdziów czy organów kontrolnych. Niestety, jak pokazuje praktyka, ci¹gle jeszcze nie mamy ani odpowiednio przygotowanych profesjonalnych kadr, ani analiz, badañ naukowych czy kompleksowych opracowañ przybli¿aj¹cych tê proble-matykê.
Naprzeciw tym oczekiwaniom wychodzi pozycja pió-ra Jerzego Wojciecha Wójcika, autopió-ra znanego z licz-nych publikacji poœwiêcolicz-nych problemom przestêpstw pope³nianych w sferze biznesu i finansów. Wieloletnie doœwiadczenia J.W. Wójcika zdobywane w ramach praktyki bankowej, inne spojrzenie na bezpieczeñstwo finansowe banku i pañstwa z perspektywy ró¿nych sta-nowisk i funkcji, dysonans wiedzy miêdzy prawnikami, informatykami a decydentami, a tak¿e niedostatki w pracy wykrywczej i postêpowaniu dowodowym rzutu-j¹ce na tok postêpowania karnego, by³y inspiracj¹ do napisania tej ksi¹¿ki.
„Oszustwa finansowe” to ksi¹¿ka przedstawiaj¹ca problematykê tych przestêpstw w sposób komplekso-wy, oparty na analizie praktyki, z odwo³aniem siê do obowi¹zuj¹cych regulacji prawnych. Poznawanie tej tematyki rozpoczynamy od zdefiniowania pojêcia prze-stêpczoœci gospodarczej. Autor pojêcie przeprze-stêpczoœci gospodarczej rozumie bardzo szeroko, odwo³uj¹c siê m.in. do katalogu przestêpstw gospodarczych, akcep-towanego przez Radê Europy. Tworzy sylwetkê prze-stêpcy gospodarczego (str. 43–46), nawi¹zuje tak¿e do triady: biznes – polityka – przestêpczoœæ. Kolejne dwa rozdzia³y to omówienie ró¿nych typów oszustw, od bankowych, gie³dowych, w ramach akredytywy,
PROBLEMY KRYMINALISTYKI 263 (styczeñ–marzec) 2009 79
RECENZJE RECENZJE
rec. Ewa Gruza
Jerzy Wojciech Wójcik:
„Oszustwa finansowe.
Zagadnienia kryminologiczne
i kryminalistyczne”,
Wydawnictwo JWW,
do kredytowych. Z tych fragmentów monografii czytel-nik mo¿e dowiedzieæ siê nie tylko, jak pope³niane zo-staj¹ tego typu przestêpstwa, zapoznaæ siê z najs³yn-niejszymi polskimi i œwiatowymi oszustwami, ale tak¿e otrzymuje swoisty poradnik inwestora gie³dowego – ja-kie s¹ zasady inwestowania na gie³dzie, na czym pole-ga sztuka wyboru akcji czy jakie s¹ pu³apki gry gie³do-wej. Informacje te s¹ wa¿ne i ciekawe szczególnie z dzisiejszej perspektywy za³amania siê rynku finanso-wego i kryzysu na rynkach œwiatowych. Trudnoœci w dostêpie do kredytów mog¹ byæ mechanizmem sk³a-niaj¹cym niektóre osoby do zachowañ nieuczciwych, zw³aszcza wy³udzeñ. Dlatego te¿ warto wg³êbiæ siê w lekturê rozdzia³ów poœwiêconych przeciwdzia³aniu oszustwom kredytowym czy te¿ projektowanych zmian w prawie. Pewien niedosyt pozostawia jedynie frag-ment rozdzia³u poœwiêcony poszukiwaniom dowodo-wego œladu transakcyjnego (str. 77–78). Autor kwestie te potraktowa³ bardzo skrótowo, zaledwie sygnalizuj¹c najwa¿niejsze z nich.
Z dalszej lektury mo¿emy dowiedzieæ siê, czym jest kredyt w systemie konsorcjum argentyñskiego i nigeryj-skie oszustwa zaliczkowe, jakie zagro¿enie niesie ze sob¹ inwestowanie w ³añcuszki, piramidy czy paraban-ki. Autor zwraca tak¿e uwagê na nowe formy oszustw, wykorzystuj¹cych bie¿¹ce potrzeby spo³eczne i nieste-ty niekiedy naiwn¹ wiarê lokalnych organów w³adzy. Wspomina tu np. o nies³awnych inwestycjach pod Bia-³¹ Podlask¹ czy bezzwrotnych kredytach dla gmin ob-jêtych powodzi¹ w 1997 roku. Jeden z rozdzia³ów œwiêcono cyberprzestêpczoœci, w tym oszustwom
po-pe³nianym z wykorzystaniem kart p³atniczych i transak-cjom internetowym.
„Oszustwa finansowe. Zagadnienia kryminologiczne i kryminalistyczne” s¹ ksi¹¿k¹ ciekaw¹, wci¹gaj¹c¹ czy-telnika nawet nieszczególnie zainteresowanego proble-matyk¹ przestêpczoœci finansowej. Jej ogromnym walo-rem jest bardzo aktualna problematyka – szeroka i wie-low¹tkowa – zebrana w jednym dziele napisanym przy-stêpnym jêzykiem. Ma przejrzysty uk³ad, o przemyœla-nej konstrukcji, wywa¿onych proporcjach pomiêdzy pro-blematyk¹ kryminologiczn¹ a kryminalistyczn¹. Czytel-nik jest prowadzony przez meandry oszustw finanso-wych – pokazywane jest mu, od czego zaczyna siê po-mys³ na ten typ przestêpstwa, jakie zasady rz¹dz¹ w œwiecie finansowym, jakimi metodami dokonuje siê oszustw, co i kto je umo¿liwia, jakie dzia³ania nale¿y podj¹æ, by nie staæ siê ofiar¹ oszusta i zapobiegaæ tego rodzaju nadu¿yciom. Wszystko to jest wzbogacone licz-nymi i dobrze dobralicz-nymi przyk³adami z praktyki, które nie tylko pokazuj¹ mechanizmy dzia³ania sprawców, ale s¹ te¿ swoist¹ przestrog¹, pe³ni¹ wiêc funkcje profilak-tyczne. Lektura ta mo¿e pozostawia pewien niedosyt w obszarze regulacji prawnej, ale chyba nie taki by³ za-mys³ Autora, by szeroko zapoznawaæ czytelnika z prze-pisami prawa. Jest to opracowanie dla prawnika, krymi-nalistyka, policjanta, bankowca, prokuratora, sêdziego, ale i ka¿dego inwestora gie³dowego, przedsiêbiorcy czy kredytobiorcy. Niew¹tpliwie monografia godna polece-nia, która powinna staæ siê lektur¹ obowi¹zkow¹ przede wszystkim dla pracowników sektora finansowego i przedstawicieli organów œcigania.
PROBLEMY KRYMINALISTYKI 263 (styczeñ–marzec) 2009
80
RECENZJE RECENZJE
Praca dr Zuzanny Bro¿ek-Muchy wzbogaca kolekcjê „Biblioteki Prawa Dowodowego” Instytutu Ekspertyz S¹-dowych, w ramach której ukaza³y siê znane pozycje T. Tomaszewskiego „Dowód z opinii bieg³ego w procesie karnym” czy J. Wójcikiewicza „Dowód naukowy w
proce-sie s¹dowym”. Równie¿ „Balistykê chemiczn¹” wypada zaliczyæ do dzie³ o du¿ej wartoœci naukowej i u¿ytkowej. Ksi¹¿ka jest ³atwa w odbiorze, aczkolwiek z jej tytu³em mo¿na by wi¹zaæ monotoniê przedstawiania metod ba-dawczych, reakcji chemicznych, odczynników, testów itp. rec. Józef Gurgul
Zuzanna Brożek-Mucha:
„Balistyka chemiczna”,
Wydawnictwo Instytutu
Ekspertyz Sądowych,
„Balistyka chemiczna” jest potwierdzeniem procesu emancypowania siê w¹skich specjalizacji z nauk ma-cierzystych, co doskonale ilustruje historia medycyny s¹dowej. Sukcesywnie powstaj¹ nowe subdyscypliny, w tym (w latach trzydziestych XX wieku) tak¿e balisty-ka, aktualnie dzielona na: wewnêtrzn¹, zewnêtrzn¹ i terminaln¹ (s. 13, 19). Usamodzielnione nauki szcze-gó³owe wystêpuj¹ z nowymi propozycjami pomocy or-ganom procesowym. Balistycy oferuj¹ zleceniodawcy wspó³pracê w rozwi¹zywaniu kilku problemów dowodo-wych, a m.in.: spojenia osoby z faktem u¿ycia broni, identyfikacji przestrzelin, ustalenia przybli¿onej odle-g³oœci strza³u, powi¹zania pocisku z przestrzelin¹, re-konstrukcji przebiegu zdarzenia na podstawie roz-mieszczenia œladów (s. 10, 11).
Dzieleniu nauk na coraz wê¿sze domeny towarzy-szy zjawisko kooperacji specjalistów, któr¹ s¹ zmu-szeni nawi¹zywaæ, gdy wyjaœnianie danej kwestii opi-niodawczej by³oby nie do pomyœlenia bez zastosowa-nia dodatkowej (dodatkowych) pary oczu. Dr Z. Bro-¿ek-Mucha tak w³aœnie rzecz pojmuje, gdy pisze o wspólnym opiniowaniu bieg³ego z dziedziny balisty-ki chemicznej, na przyk³ad, z mechanoskopem (s. 2, 10, 53).
Rzetelnie informuje te¿ o tych obszarach opiniowa-nia, w obrêbie których, jako bieg³a, mo¿e siê wypowia-daæ twierdz¹co (tj. pewnie) albo z ró¿nym stopniem prawdopodobieñstwa b¹dŸ nawet pozostawiaæ pytanie bez odpowiedzi. Oznak¹ tej postawy eksperckiej s¹ czêsto w ksi¹¿ce u¿ywane s³owa: przybli¿ony, mo¿liwe, przypuszczalnie, szacowanie, nie jest pewnym dowo-dem itd. Nieodmiennie stanowczoœæ wnioskowania do-tyczy przypadków wykluczania, jak np., ¿e ustalenie, i¿ dane „zabrudzenie stanowi¹ jedynie drobiny metalicz-nego o³owiu, wyklucza strza³ z bliskiej odleg³oœci (...)” (s. 10).
Autorka krytycznie ustosunkowuje siê do pogl¹dów innego balistyka, wyznaj¹c blisk¹ prawnikowi zasadê, ¿e w rzeczywistoœci nic nie jest dane raz na zawsze, ¿e ostatniego s³owa nie powinno siê pochopnie wypowia-daæ. Takie nastawienie skutkuje kwestionowaniem kon-kretnej metody typowania rodzaju amunicji. Otó¿ w myœl utrwalonego stanowiska, pochodz¹ce z danego naboju cz¹stki, ujawnione w materiale zebranym z r¹k osoby strzelaj¹cej, wykazuj¹ ten sam lub bardzo po-dobny sk³ad pierwiastkowy co cz¹stki pobrane z wnê-trza ³uski. Tymczasem w³asne doœwiadczenia Autorki nie potwierdzi³y tej identycznoœci (s. 57).
W podtekœcie niniejszego eksperymentu mieœci siê bodziec do rozwagi przy wyborze bieg³ego i wartoœcio-waniu przedk³adanej opinii pod³ug wielu czynników me-rytorycznych.
Powa¿ny problem stanowi¹ b³êdy w interpretowaniu materia³ów wykrytych w œladach zabezpieczanych
pod-czas oglêdzin oraz wyników prac eksperckich (s. 52, 55, 59, 52, 82, 85, 87, 92). Szkopu³ tkwi g³ównie w nadinterpretowywaniu znaczenia pojedynczych (nie-licznych) cz¹stek chemicznych jako pozosta³oœci po oddanym strzale, a które faktycznie mog¹ mieæ cha-rakter czysto przypadkowych œladów. Trzeba nadto zwa¿yæ, ¿e przedmiotem badañ s¹ pozosta³oœci anali-zowane wielorakimi metodami fizycznymi, mikroche-micznymi reakcji barwnych oraz instrumentalnymi, swoistymi i nieswoistymi. Z³o¿onoœæ materii sprawia, i¿ opiniowanie nale¿y powierzaæ tylko dobrze wyszkolo-nemu i doœwiadczowyszkolo-nemu ekspertowi.
Postuluje siê precyzyjne przeprowadzanie oglêdzin, aby nie przeoczyæ ¿adnego œladu, który móg³by byæ wykryty i zabezpieczony do specjalistycznych badañ (s. 50, 55, 52, 69 i passim). Wa¿ne, ¿eby od samego pocz¹tku ka¿demu œladowi nadawaæ nale¿ne, perspek-tywiczne znaczenie dowodowe. Wszystko mo¿na zmarnowaæ, dopuszczaj¹c do zmieszania (kontamina-cji) pozosta³oœci powystrza³owych lub do ich degradacji wskutek opiesza³oœci zarz¹dzania ekspertyzy w dzie-dzinie balistyki chemicznej.
W tych spostrze¿eniach tkwi¹ bodŸce do przemy-œleñ taktycznej strony danego œledztwa. Mieœci siê w niej równie¿ ustalanie osobowego sk³adu ekipy bada-j¹cej miejsce zdarzenia, która powinna siê skupiæ na fa-chowym obejrzeniu broni, ³usek, pocisków, przestrze-lin, zw³ok i cia³a podejrzewanego o czyn (art. 74 § 5, 207 § 1–2, 209 § 1 k.p.k.), aby niczego nie prze-oczyæ, co w przysz³oœci mo¿e siê przyczyniæ do ograni-czenia pola niewiedzy. Z uwagi na nietrwa³oœæ i podat-noœæ na kontaminacjê œladów powystrza³owych wa¿na rola w zespole oglêdzinowym przypada znawcy balisty-ki chemicznej i specjaliœcie, o którym mowa w art. 205 § 1 k.p.k. Truizmem by³oby przypominanie, ¿e Ÿle prze-prowadzonych oglêdzin miejsca, gdzie dosz³o do strze-laniny, nigdy nie da siê naprawiæ.
O wartoœci dzie³a dr Z. Bro¿ek-Muchy stanowi¹ nie tylko inspiracje kierunkuj¹ce badania œledczo-oglêdzi-nowe oraz analityczno-chemiczne. Praktyk procesowy doceni te¿ tkwi¹ce w tekœcie sugestie tycz¹ce planowa-nia przes³uchaplanowa-nia œwiadków i podejrzanych. Przystêpu-j¹cy do tej czynnoœci prokurator (policjant) powinien od-powiednio spo¿ytkowaæ liczne informacje, gdzie do-k³adnie, jak i jakich œladów mo¿na siê spodziewaæ. Przy czym niektóre, o czym ju¿ by³a mowa, mog¹ byæ przypadkowe, nieobci¹¿aj¹ce ich nosiciela itd. Materia-³y zawieraj¹ce o³ów, cynk, antymon, bar itp. mog¹ siê znaleŸæ na ciele i odzie¿y œwiadka (osoby podejrzanej), dlatego ¿e, na przyk³ad, przedosta³y siê na nie z po-wierzchni zu¿ytych klocków hamulcowych. Ich drobiny przybieraj¹ kszta³ty zbli¿one wygl¹dem do cz¹stek po-wystrza³owych (s. 35, 59, 88, 92 i passim, gdzie wyja-œnia siê kwestie mo¿liwych pomy³ek).
PROBLEMY KRYMINALISTYKI 263 (styczeñ–marzec) 2009 81
RECENZJE RECENZJE
W projekcie przes³uchania zatem nie powinno za-brakn¹æ pytañ w rodzaju: czy œwiadek jest myœliwym, kiedy ostatnio strzela³, czy robi³ coœ z prochem strzelni-czym, a mo¿e styka³ siê z klockami hamulcowymi, kie-dy dok³adnie pojawi³ siê na miejscu zdarzenia (na de facto niewinnego cz³owieka mog³y bowiem spaœæ pozo-sta³oœci powystrza³owe, unosz¹ce siê jeszcze w powie-trzu) itd., itp. Generalnie chodzi o wydobycie odpowie-dzi, dziêki którym mo¿na przyjmowaæ stosowne wersje pochodzenia œladów mog¹cych stawiaæ nosiciela w stan podejrzenia.
Autorka s³usznie i trafnie porusza problematykê wspó³pracy prawnika z bieg³ym. Czyni to szczególnie przez proponowanie wzorów pytañ, jakie nale¿a³oby formu³owaæ stosownie do dyspozycji art. 194 pkt 2 k.p.k. W ksi¹¿ce jest sporo podpowiedzi kwestii, które prowadz¹cy œledztwo mo¿e przekuæ na konkretne pyta-nia szczegó³owe (s. 24, 25, 101, 102 i passin). Dodaæ wypada, ¿e „Balistyka chemiczna” dostarcza te¿ know--how nieodzownego w realizowaniu swobodnej oceny pogl¹dów eksperta wyra¿onych w opinii. Rozwadze oceniaj¹cego nale¿y poleciæ ostrze¿enia przed prawdo-podobnymi b³êdami ze wzglêdu na podmiotowe (oso-bowoœæ, doœwiadczenia eksperta) i/lub przedmiotowe uwarunkowania procesu opiniowania (iloœæ i jakoœæ œla-du, wyposa¿enie laboratorium etc). Nie mniej pozytyw-n¹ rolê spe³niaj¹ podawane expressis verbis kryteria ocenne dowodowej wartoœci zabezpieczonych cz¹stek powystrza³owych (s. 90, 91 i passim). Trzymaj¹c w rê-ce opiniê znawcy balistyki chemicznej, wnikliwie i za-pewne z po¿ytkiem dla sprawy skonfrontowa³bym jego wnioski z tabel¹ nr 5 (s. 90). W niej bowiem obrazowo sklasyfikowano cz¹stki powystrza³owe z zastosowa-niem miernika wartoœci dowodowej i dokonano czegoœ w postaci przegl¹du (w pigu³ce!) poczynionych ustaleñ naukowych.
Recenzowan¹ ksi¹¿kê zamykaj¹: Wykaz skrótów (s. 109, 110), Piœmiennictwo licz¹ce 137 pozycji w wiêkszoœci obcojêzyczne (s. 111–119) oraz definicje wybranych terminów z balistyki (s. 101–108). Te ostat-nie mog¹ byæ pomocne w sporz¹dzaniu pism proceso-wych, przes³uchaniach i kontaktach z bieg³ym.
Katalog zalet „Balistyki chemicznej” jest, jak widaæ, pokaŸny, ale warto dodaæ uwagi sygnalizuj¹ce, ¿e w drugim wydaniu mo¿na coœ udoskonaliæ chocia¿by w drobiazgach.
Dyskusyjnie przedstawia siê obraz eksperymentu, zarysowanego na s. 65. Wyj¹tkowo ostro¿nie powinno siê interpretowaæ cechy strza³ów oddawanych do roz-piêtej skóry bydlêcej i krawieckich poduszek upinanych na manekinie. Trudno przecie¿ per non est podchodziæ do pytania o znaczenie elastycznoœci czy napiêcia miê-œniowego ¿ywych ludzi lub zwierz¹t dla cech œladu
po-strza³u. Martwe przedmioty nie posiadaj¹ tych w³aœci-woœci.
Zw¹tpienie uzasadnia analiza akt œledztwa o œmier-telne postrzelenie na polowaniu jego uczestnika, nota-bene pu³kownika SB. W celu sprawdzenia obrony oso-by podejrzanej przeprowadzono eksperyment polega-j¹cy na oddaniu kilku strza³ów do nie¿ywego tucznika. Prof. B. Popielski pryncypialnie skrytykowa³ zdradzane przez prowadz¹cych œledztwo tendencje do nadawania wynikom tego¿ doœwiadczenia fundamentalnej warto-œci poznawczej mimo ich dwuznacznowarto-œci.
Miêkko polemizuj¹c nie pomniejszam sensu wyja-œniania kwestii balistycznych czynnoœci¹ z art. 211 k.p.k. Da³em temu wyraz we w³asnym œledztwie prze-ciwko Edwardowi W. o zabójstwo Micha³a G. na przed-polu Bieszczad. Wtedy skutecznie eksperymentowa-³em, wyjaœniaj¹c obronê podejrzanego, ¿e wprawdzie do pokrzywdzonego strzela³ z pistoletu maszynowego, jednak¿e nie sam, skoro na ubraniu i ciele G. wykryto a¿ 143 przestrzeliny. Niesporne by³o, ¿e Franciszek W. z innej, oddalonej pozycji odda³ seriê strza³ów prawie w tym samym czasie.
W celu sprawdzenia, czy Edward W. siedemnasto-ma pociskami móg³ spowodowaæ 143 przestrzeliny oraz czy Franciszek W. móg³ Micha³a G. raziæ, wspól-nie z bronioznawc¹ i medykiem s¹dowym, w natural-nych warunkach na miejscu zbrodni przeprowadzono odpowiednie czynnoœci doœwiadczalne i rekonstrukcyj-ne. Okaza³o siê, ¿e nie ma ¿adnych przeciwwskazañ do przyjêcia, ¿e owe 143 przestrzeliny by³y nastêp-stwem strza³ów oddanych przez Edwarda W. Po dru-gie, niezbicie wykluczono wersjê zranienia Micha³a G. pociskiem z broni Franciszka W. Na przeszkodzie sta-³o ukszta³towanie górskiego terenu. Konkluduj¹c, zale-ca³bym ³¹czenie – w miarê potrzeb i mo¿liwoœci – w jedno przedsiêwziêcie elementów doœwiadczenia, od-tworzenia i wizji lokalnej, a nawet – przes³uchania. To ekonomiczne.
Po wtóre, trzeba kwestionowaæ sugestie dokumen-towania notatkami s³u¿bowymi czynnoœci ze swej isto-ty procesowych (s. 65, 70). W danych warunkach spi-sanie protoko³u jest obowi¹zkowe (art. 145 § 1 k.p.k.).
I po trzecie, w operowaniu terminologi¹ procesu kar-nego stosuje siê pewne rygory. Tymczasem zdarza siê zamienne u¿ywanie s³ów „pokrzywdzony” i „poszkodo-wany” (s. 64, 65). Sedno rzeczy w tym, ¿e pojêcie krzywdzonego w procesie karnym nie pokrywa siê z po-jêciem poszkodowanego w prawie cywilnym, które jest szersze.
Widocznie nik³e zastrze¿enia nie os³abiaj¹ wniosku, ¿e do r¹k czytelnika trafia ksi¹¿ka cenna, gor¹co pole-cana z uwagi na jej du¿e walory teoretyczne i u¿ytko-we.
PROBLEMY KRYMINALISTYKI 263 (styczeñ–marzec) 2009
82
RECENZJE RECENZJE