• Nie Znaleziono Wyników

"Dzieła" Adam Mickiewicz, Wydanie Narodowe, teksty wydania opracowano staraniem Komitetu Redakcyjnego pod przewodnictwem Leona Płoszewskiego, t. 4: "Pan Tadeusz", tekst i uwagi o tekście przygotował Leon Płoszewski, objaśnienia przygotował Julian Krzyżano

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Dzieła" Adam Mickiewicz, Wydanie Narodowe, teksty wydania opracowano staraniem Komitetu Redakcyjnego pod przewodnictwem Leona Płoszewskiego, t. 4: "Pan Tadeusz", tekst i uwagi o tekście przygotował Leon Płoszewski, objaśnienia przygotował Julian Krzyżano"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Zofia Stefanowska

"Dzieła" Adam Mickiewicz, Wydanie

Narodowe, teksty wydania

opracowano staraniem Komitetu

Redakcyjnego pod przewodnictwem

Leona Płoszewskiego, t. 4: "Pan

Tadeusz", tekst i uwagi o tekście

przygotował...: [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 46/2, 590-604

(2)

L ist 645, s. 474: „je p o r t e r a i [...] le té m o ig n a g e d an s les siè c le s“ n a leży ch yb a p rzetłu m aczyć: „ p o p r z e z w ie k i“, a nie: „ n a w ie k i“.

L ist 654, s. 489: „la jo u issa n c e d e s d r o i ts civils a tt a c h é s à la q u a lité d e c i­ t o y e n fr a n ç a is“ n a le ż y tłu m aczyć: „ u ży tk o w a n ie p ra w c y w iln y c h p rzy słu g u ją ­ cy ch o b y w a telo w i fr a n cu sk iem u “.

L ist 669, s. 502: „le d o g m e g é n é r a t e u r d e la n a ti o n a li té fr a n ç a is e “ je s t to: „dogm at t w ó r c z y n arod ow ości fr a n c u sk ie j“, a nie: „rodzajny“.

L ist 669, s. 503: „ou j e m e s e n tira i u n p e u p lu s d is p o s “ n a leży tłum aczyć: „gdy się b ęd ę czu ł n ieco le p ie j“.

L ist 671, s. 504: „O n t o u r m e n t e lo n g t e m p s le fe r p o u r le r e n d r e m a llé a b le , d u c tïb le , doux: ce n ’e s t q u ’a p r è s l’a v o ir a m o lli qu ’on lui donne la t r e m p e “ n a leży tłu m aczyć: „D ługo o b r a b ia .s ię żelazo, aby je u czyn ić podatnym , cią g liw y m , m ięk k im : dopiero p o zm ięk czen iu h artu je się j e “.

L ist 714, w . 553: „qui o c c u p e n t en core son âm e, son coeur e t son e s p r i t “ to znaczy: „którzy z a j m u j ą jeszcze je g o duszę, jeg o serce i jeg o u m y sł“, a nie: „m ieszk ają“.

L ist 730, s. 575: „un gage v is ib l e d ’allia nce m y s t é r i e u s e “ to znaczy: „ w i ­ d o m a ręk ojm ia ta jem n eg o p rzy m ierza “, a nie: „w id zia ln a “.

A d a m L e w a k

A d a m M i c k i e w i c z , D ZIEŁA . W yd an ie N arodow e. T ek sty w yd an ia opracow ano sta ra n iem K o m itetu R ed ak cyjn ego pod p rzew o d n ictw em L e o n a P ł o s z e w s k i e g o .

T. 4. P A N T A D E U SZ . T ek st i u w a g i o tek ście p rzy g o to w a ł L e o n P ł o - s z e w s к i. O b jaśn ien ia o p racow ał J u l i a n K r z y ż a n o w s k i . (W arszawa) 1948. „C zyteln ik “, s. 442, 2 nlb.

T. 6. P IS M A PRO ZĄ . C zęść II. K SIĘG I N A R O D U PO LSK IEG O I P IE L ­ G RZYM STW A PO LSK IEG O ; P IS M A PO LITYC ZNE Z LA T 1832— 1835. P ism a fra n cu sk ie p rzeło ży ł A r t u r G ó r s k i . T om op racow ał L e o n P ł o s z e w - s к i. (W arszawa) 1950. „C zy teln ik “, s. 259, 1 nlb.

P raca nad u sta le n ie m te k stu P a n a T adeu sza, prow ad zon a przez k ilk a już p o k o leń h isto ry k ó w litera tu ry , n ie je s t jeszcze ukończona. O p u b lik ow an a o sta t­ n io rozpraw a K onrada G órskiego 1 je st d ob itn ym św ia d ectw em ogrom n ych m oż­ liw o ś c i w d zied zin ie o czyszczan ia te k s tó w z p rzyp ad k ow ych zm ian i om yłek. R ozpraw a ta w sk a zu je zarazem na k o n ieczn o ść k o n ty n u o w a n ia d y sk u sji nad p rob lem am i ed y to rsk im i d zieł M ick iew icza, i to zarów n o nad założen iam i teo re­ ty czn y m i, jak i nad ro zstrzy g n ięcia m i szczeg ó ło w y m i. D latego sądzę, że p o ży ­ te c z n e m oże b yć o p u b lik o w a n ie k ilk u p rop ozycji d o tyczących u sta len ia tek stu p oem atu.

1 K. G ó r s k i , Z a g a d n ie n i e e m e n d a c j i t e k s t ó w M i c k ie w ic z a . P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , X LV , 1954, z. 3. G ó r s k i p o stu lu je w p ro w a d zen ie do tek stu P a n a T a d e u s z a sto p ięćd ziesią t z górą p op raw ek , n iek ied y u d erzających tr a f­ nością.

(3)

1) N aw iązu jąc do „uw ag m a la rsk ich “ H rabiego T elim en a p o w o łu je się (III, 628— 629) na przyk ład O rłow skiego, który

„L ubił cią g le w sp om in ać sw ej m łod ości czasy,

W y s t a w i a ł 2 w szy stk o w P olszczę: ziem ię, n iebo, lasy...“

W y s t a w i a ł , a w ię c m alow ał. Tak brzm iał tek st w p ierw odruku. Tak też w y d ru k o w a ł go S ta n isła w P ig o ń w p ierw szy m w y d a n iu sw ojej ed y cji Pana T a d e u s z a w B i b l i o t e c e N a r o d o w e j, stw ierd zając jed n o cześn ie w przy - pisku: „w ręk op isie r a c z e j » w y sła w ia ł« 3“. Już jed n ak w n astęp n ym w y ­ daniu B i b l i o t e k i N a r o d o w e j tek st u le g ł zm ian ie. „P rzyw racam y b rzm ien ie słow a w ed łu g au to g ra fu “ — p isa ł P ig o ń — drukując: „ W y s ł a w i a ł w szy stk o w P o lszczę“ 4. W ersję ręk op iśm ien n ą utrzym ał także w W ydaniu S ejm o w y m ( = WS) uzasadniając, że ty lk o ona „daje n a le ż y ty s e n s“ 5. Za WS p op raw k ę tę przyjęło W ydanie N arod ow e ( = WN).

Czy isto tn ie w ersja p ierw odruku, u znanego słu szn ie za n a jw a żn iejszy d o­ k u m en t in ten cji p oety, je s t tak p ozbaw iona sensu, że u ciec się n a leży do p o ­ m ocy autografu, k tórego lek cja n o ta ben e n ie je s t tu ca łk o w icie pew na? J a k sądzę, n iech ęć w y d a w c ó w do u znania O rłow sk iego za „p ejzażystę p ó łn o cy “ w y n ik ła z fak tu , że „o krajobrazach jego [...] m niej w ia d o m o “ 6. P rzyjęto zatem że „gust S o p lico w sk i“ O rłow sk iego n ie p rzeja w ił się w jeg o tw órczości m a la r­ skiej, a w ię c że T elim en a p o w o łu je się ty lk o na p oglądy sw eg o p etersb u rsk iego znajom ego, n ie m a zaś n a m y śli jego obrazów . Czy tak je s t istotn ie? W olno w ątp ić. W O b jaśn ien iach do p oem atu p isa ł M ick iew icz o O rłow skim (jakby p rzew id u jąc w ą tp liw o śc i p rzyszłych badaczy): „na k ilk a la t przed śm iercią m a ­ low ać zaczął p ejza że“. Sk ąd in ąd w iadom o, że w E rm itażu len in grad zk im z n a j­ dują się k rajobrazy O rłow skiego. M ógłby w p raw d zie ktoś w y su n ą ć tu obiek cję n atu ry ch ron ologiczn ej. K ied y to T elim en a m ogła zetk n ąć się z O rłow skim ? M iędzy r. 1802, k ied y O rłow sk i osiad ł w P etersb u rgu , a 1809, k ied y T elim en a p rzen iosła się do S o p lico w a (por. V, 140). W ob jaśn ien iu zaś M ick iew icz m ów i o osta tn ich la ta ch życia O rłow skiego, z k tórym zetk n ą ł się w P etersb u rgu n a j­ p raw dopodobniej n a początk u roku 1828. M yślę jednak, że liczba d ow oln ości ch ron ologiczn ych w P a n u T a d e u szu pozw ala zu p ełn ie sp ok ojn ie p om in ąć tę drobną sprzeczność, zw łaszcza że T elim en a m ów i o O rłow skim jak o czło w iek u już n iem łod ym , który „życie str a w ił w P eterb u rk u “ (III, 624) i „lubił [...] w sp o ­ m inać sw ej m łod ości cza sy “ (III, 628).

2) W N , podobnie jak w y d a n ia poprzednie, zach ow u je d w ie w ersje okrzyku „H ajże na S o p 1 i с ę!“, idąc tu w iern ie za p ierw od ru k iem , w k tórym obok form y S o p l i c ę (VII, 490, 539, 553 oraz sp is treści k sięgi V II, gdzie pierw od ru k m a w ła śc iw ie S o p 1 i с e m) w y stę p u je form a S o p l i c ę (VIII, 655). Z tek stu

2 P o d k reślen ia w cytatach , o ile n ie zaznaczono inaczej, pochodzą od a u to r­ ki recenzji.

3 A. M i c k i e w i c z , P an T adeusz. Oprać. S ta n isła w P i g o ń . K rak ów 1925, s. 161. B i b l i o t e k a N a r o d o w a . S eria I, nr 83. W ydanie to b ęd zie w d alszym ciągu oznaczane w p rzyp isach sam ym ty tu łem P a n Tadeusz.

4 A. M i c k i e w i c z , P a n Tadeusz. Oprać. S ta n isła w P i g o ń . W yd. 2. K ra­ k ów 1929, s. 137. B i b l i o t e k a N a r o d o w a . S eria I, nr 83.

5 A . M i c k i e w i c z , D zieła w s z y s t k i e . T. 4. W arszaw a 1934, s. 409. 8 P a n Tadeusz. S tw ierd zen ie P i g o n i a w kom entarzu na s. 161.

(4)

w y n ik a jednak, że n a leży w ty m w yp ad k u p iso w n ię u jed n ostajn ić, chodzi bo­ w ie m sta le o to sam o „G erw azego h a sło “ (VIII, 656). D o m y sł ten potw ierd za a u tograf k sięg i V II, w k tórym w e w sz y stk ic h w y m ien io n y ch m iejsca ch czy ­ tam y: „H ajże na R a p l i c ę!“ (nb. w sp isie treści k się g i V II w sz y stk ie w y ­ dania n iep otrzeb n ie p ow ta rza ją błąd p ierw odruku, p isząc „H ejże“ zam iast k o n sek w en tn eg o i pop artego au tografem „H ajże“). A le n a w et g d yb y M ick ie­ w icz w au tografie, ja k to się n ieraz zdarzało, n ie o zn aczył nosow ości, to i tak za rozu m ien iem okrzyk u „H ajże na S o p l i c ę ! “ jak o w ezw a n ia do w y p ra w y na S ęd ziego, który z ca łeg o zn ien a w id zo n eg o przez K lu czn ik a rodu „jeden tylk o zo sta ł“ (II, 353), p rzem aw iają w z g lę d y treścio w e (w iadom o, że G erw azy w sw o ic h p lan ach zem sty n ie bierze w rach u b ę Tadeusza). D od ać w reszcie m ożna, że w p o em a cie b iern ik 1. m n. od S o p l i c a brzm i S o p l i c ó w i zgod ­ n ie z tą regu łą szla ch ta w czasie zajazdu rzuca raz okrzyk: „H ajże na S o p l i ­ c ó w ! “ (VIII, 701). Co p raw da, słu szn o ść teg o o sta tn ieg o argum entu podw aża n ieco fak t, że odm iana w y ra zu S o p l i c a je s t u M ick iew icza n iejed n o lita (np. m ia n o w n ik 1. m n. brzm i bądź S o p l i c ę — V, 855; VI, 137 — bądź S o p l i c o w i e : I, 629; II, 207; X II, 574).

3) W edług p ierw od ru k u podczas p ojed yn k u z G ifrejterem sta ry M aciek (IX, 389) —

Sam sła n ia się n a nogach, j a k o b y b y ł p ijany.

W tej fo rm ie w ie r sz m a o jed n ą sy la b ę za dużo i w y d a w ca sta je w obec k on ieczn ości u su n ięcia tej u sterk i rytm iczn ej. WN, zgod n ie z trad ycją pop rzed ­ n ich w yd ań , p rzyjm u je tu, że p iso w n ia „p ijan y“ w p ierw od ru k u odpow iada d w u zgłosk ow ej w y m o w ie w yrazu , jak to często trafia się w au tografach M ic­ k iew icza (Pan T a d e u s z IV, 884; IX , 499; IX , 747; X , 571). D rukuje w ięc: „jakoby b ył p j a n y “. R o zw ią za n ie to budzi jed n ak w ą tp liw o ści, je ś li w zią ć pod u w agę, że w a u to g ra fie o m a w ia n y w iersz je s t p ra w id ło w y m trzyn astozgłosk ow cem , brzm i zaś inaczej:

Sam sła n ia się na nogach j a k b y b y ł pijany.

Czy n ie b y ło b y w ię c n a jsłu szn iej uznać, że w ie r sz został w p ierw od ru k u zn iek szta łco n y w sk u te k p o m y łk i zecera czy k orektora, i w rócić do a u ten ty cz­ nej na p ew n o w e r sji autografu? R ozu m ow an ie w y d a w c ó w poszło in n ą drogą. A rgu m en ty ich w ten sposób p rzed sta w ił G órski (opow iadając się za tek stem WN): „poeta w b rew ortografii słysząc w y r a z d w u zg ło sk o w o u znał, że brak w w ierszu jed n ej zgłosk i, i d od ał ją przerab iając j a k b y na j a k o b y “ 7. R ozu m ow an ie to p osiad a jed n a k luki. P rzed e w sz y stk im zakłada, że różnica m ięd zy p ierw o d ru k iem a au tografem b y ła w y n ik ie m in g eren cji sam ego M ick ie­ w icza, podczas gd y w iad om o, że w w ie lu w yp a d k a ch tek st p oem atu u le g ł w p ier­ w o d ru k u zn iek szta łce n io m na sk u tek m ało szc z ę śliw y c h „popraw ek“ lub po prostu n ied op atrzen ia p rzy ja ció ł — k o p istó w i k o rek torów (jak to ostatn io d o b itn ie pokazała ta sam a rozpraw a G órskiego). P o drugie, h ip oteza w y d a w c ó w b y ła b y w p ełn i słu szn a, g d yb y M ick iew icz u ży w a ł w y ra zu p i j a n y ty lk o w fo rm ie d w u zg ło sk o w ej. W sam ym jed n a k P a n u T a d e u s z u sp o ty k a m y się z n ie w ą tp liw ie trzy zg ło sk o w ą form ą w yrazu , za św iad czon ą i przez autograf,

(5)

i przez pierw od ru k (II, 292). A zatem język p oety cech u je pod tym w zg lęd em ch w iejn ość, obie form y są m ożliw e. Czy n ie bezpieczniej "więc przy u su w an iu usterki rytm iczn ej sięg n ą ć do autografu? N ie b ez znaczenia też p o w in ien być, ja k sądzę, fakt, że w ersja autografu jest i zgodna z norm ą język ow ą, i lep sza sty listy czn ie.

W reszcie k ilk a propozycji interp u n k cyjn ych : 1) W W N czytam y (III, 736— 739):

R esztę w szy scy odgadli; że zw ierz z m a t e c z n i k a 8 W yszedł, że w Z aniem eńską p u szczę się przem yka, Że go trzeba w n et ścigać, w szy scy w raz uznali, Choć ani się radzili, a n i n a m y śla li —

Sądzę, że trafn iejsza byłab y in terp u n k cja następująca: R esztę w szy scy odgadli: że zw ierz z m a t e c z n i k a W yszedł, że w Z aniem eńską p u szczę się przem yka; Że go trzeba w n e t ścigać, w szy scy w raz uznali, Choć ani się radzili, an i n a m y śla li —

Ś red n ik po w . 737 u w yd atn ia, że zdanie n astęp n e odnosi się do zdania głó w n eg o „w szyscy w raz u zn a li“, że n atom iast „w szyscy od g a d li“, gd zie p o ja w ił się n ied źw ied ź. N ie w id zę pow odu, d la k tórego należałob y się tu k rępow ać in te r ­ punkcją p ierw odruku, zw łaszcza że autograf (w praw dzie rep rezen tu jący w tym m iejscu n ieco odm ienną redakcję) m a in terp u n k cję analogiczną.

2) W W N (V, 684):

W zględy, urzędy nudzą, u szko delikatne! P rzecin ek po „nudzą“ jest zbędny.

3) W N drukuje (VI, 449—450):

Pod bram ą dotąd w traw ie, ja k dziecięca głow a, . W ielka, leża ła k u la żelazna działow a

P rzecin ek po „głow a“ u sunąć m ożna z p ożytk iem dla sen su w iersza (aby u n ik n ąć skojarzenia: „jak d ziecięca głow a [...] leżała k u la“).

4) Z osia, w sp om in ając sw oje p ożegnanie z T adeuszem , tak m ów i (WN, X I, 452):

K ied y um arł ksiądz R obak w ow ą burzę nocną,

U m ieszczen ie przecink a po w y ra zie „R obak“ u w y d a tn iło b y se n s zdania: w czasie burzy odbyło się b o w iem pożegn an ie m łodej pary, n a to m ia st R obak um arł p rzecież o pogod n ym już św icie.

s p r a w a e p i l o g u. Od la t d ziew ięciu , to je st od czasu op u b lik ow an ia

przez Ju liu sza K lein era rozpraw y o now ym u k ład zie E pilogu 9, pozostaje o tw a r ­ ty jed en z n a jp o w a żn iejszy ch p rob lem ów filo lo g iczn y ch Р ап а T adeusza. Od tego

8 P o d k reślen ie autora.

9 J. K l e i n e r , E pilog „Pana T a d e u sza “. U stalen ie t e k s t u [ — Epilog], N a ­ u k a i s z t u к а, II, 1946, nr 2, s. 129— 140.

(6)

czasu K lein er k ilk a k ro tn ie w y stę p o w a ł w obronie sw eg o u k ładu 10, dyskusja n ie zo sta ła jed n a k p od jęta p rzez autora ogóln ie dotąd p rzyjętej w ersji w y d a w ­ n iczej E pilogu, S ta n isła w a P igon ia. E d ytorzy W N n ie z a ję li w tej sp ra w ie zd e­ cy d o w a n eg o sta n o w isk a . W praw dzie do tek stu g łó w n eg o p oem atu w c ie lili E pi­ lo g w u k ład zie P ig o n ia , w U w a g a ch o T ek ście za m ieścili jed n ak tak że w ersję K lein era, n ie u zasad n iając sw eg o w yb oru . J e st to — zd a n iem m oim — n ie w ą t­ p liw a lu k a k om en tarza w y d a w n iczeg o . D la teg o u w ażam za c e lo w e zgłoszen ie (na m a rg in esie n ieja k o recen zji tom u 4 WN) k ilk u n a stęp u ją cy ch su gestii.

R óżnice w obu ak tu a ln ie w ch o d zą cy ch w grę w ersja ch E pilogu n ie w y n i­ k ają z od m ien n ego od czytan ia autografu. N ie tłu m aczy ich rów n ież w p ełn i rozb ieżność p o g lą d ó w w y d a w c ó w na tak istotn ą w E pilogu sp ra w ę w ła ś c i­ w eg o rozm ieszczen ia fra g m en tó w n a p isan ych na m argin esach rękopisu. U p od ­ s ta w obu k on cep cji leżą różne założen ia teoretyczn e. T rafn ie ch arak teryzow ał je P igoń:

„K ied y m am do czy n ien ia z tek stem n ie w y k o ń czo n y m i n ie ogłoszon ym p rzez autora, p o czy tu ję za s w e zad an ie filo lo g a w w y d a n iu ten stan n ie w y ­ k oń czen ia u w y d a tn ić i — ile ty lk o p o stu la t sen su to dopuszcza — nic w n im n ie gosp od arow ać, n ie p rzesta w ia ć i n ie p rzem ien iać. N aw et ten »postulat sensu« rad b ym ró w n ież zred u k ow ać do m inim um . W ogóle je s te m zdania, że p rzy w y d a w a n iu u tw oru zach ow an ego w b ru lion ie — u sza n o w a n ie ow ej b ru - lio n o w o ści je s t p o stu la tem zasad n iczym . N ie n a leży w y tw a rza ć i p od d aw ać c zy ­ te ln ik o w i złudzenia, że p oeta w y k o ń czy ł to, czego n ie w yk oń czył. Prof. K lein er n a to m ia st je s t zdania, że w ta k ich w y p a d k a ch trzym an ie się rygo ry sty czn e uk ład u w a u to g ra fie n ie je s t sp raw ą n a jw a żn iejszą ; p ow iad a, że »w yd an ie iść p o w in n o torem w y ra źn y ch lu b ch oćb y p raw d op od obn ych in ten cji autora«. N ie p o d ziela m tego zdania, rozu m iejąc, że n iech y b n e w y d e sty lo w a n ie z tek stu i n t e n c j i autora n a le ż y za w sze do zad ań w naszej ch em ii filo lo g iczn ej n a j­ tru d n iejszych . K iero w a ć się zaś in ten cja m i autora »praw dopodobnym i« ty lk o — n igd y b y m s ię n ie o d w a ż y ł“ u .

D o w y w o d u te g o dodać ty lk o w yp ad a, że au to ch a ra k tery sty k a P igon ia jest m oże n ieco zb y t sk rajn a. W is to c ie w k w e stii E pilogu za jm u je on p o sta w ę p o ­ śred n ią m ięd zy sta n o w isk ie m „ rek o n stru k cy jn y m “ K lein era a p o stu la tem za ­ ch ow an ia b ru lio n o w eg o ch arak teru tek stu , k tóry z ok a zji E p ilogu w y su w a ł R om an P iłat. P o lem izu ją c z założen iam i P iła ta stw ierd za ł sw eg o czasu P igoń:

„K rytyka tek stu i k o n iek tu ry za w sze są d ozw olon e w y d a w cy , b y leb y sta ­ w ia ł sp ra w ę jasn o, p o d a w a ł ra cje i p o z w a la ł się kon trolow ać. P róba zm ierza ­ ją ca do u sta len ia te k stu g łó w n e g o w u tw o rze p rzek azan ym w sta n ie n ieo sta - teczn y m n ie je s t ch yb a czym ś zasad n iczo zd rożn ym “ 12.

N ie m iejsce tu n a o cen ę za ło żeń teo rety czn y ch obu zn a k o m ity ch w y d a w có w . W arto jed n a k z góry u p rzy to m n ić sobie, że od m ien n e m etod y ed y to rsk ie n ie ­

10 J. K l e i n e r , M i c k ie w ic z . T. 2, cz. 2. L u b lin 1948, s. 496 i n . — T e n ż e , W y d a n i e N a r o d o w e „ D zie ł“ M i c k i e w i c z a [ = W y d a n i e N a r o d o w e ]. P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , X X X IX , 1950, s. 289—356. — T e n ż e , W y d a n i e N a r o d o w e „ D z ie ł“ M i c k ie w ic z a . N o w a K u l t u r a , V I, 1955, nr 8. 11 S. P i g o ń, U w a g i o u w a g a c h p r o f . J. K l e i n e r a n a t e m a t III t o m u W y d a ­ nia N a r o d o w e g o „ D z ie ł“ M i c k ie w ic z a . P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , X X X IX , 1950, s. 358. 12 P a n T adeu sz, s. 550.

(7)

u ch ron n ie m uszą p row adzić do różnych rezu ltatów w w y p ad k u tek stu p o zo ­ sta w io n eg o przez pisarza w sta n ie bru lion ow ym . N ie w szczy n a ją c p olem ik i o zakres u p raw n ień w yd aw cy, m ożna jed n ak p okusić się o ocenę w a rto ści p o ­ szczeg ó ln y ch rozw iązań.

P rzy rozp atryw an iu n a jw a żn iejszy ch problem ów n ow ego u k ład u E pilogu trzym ać się b ęd ę porządku, w ja k im argu m en ty sw o je u ło ży ł K lein er w cy to w a ­ nej już recen zji WN w P a m i ę t n i k u L i t e r a c k i m , od w ołu jąc się w m ia ­ rę potrzeby do szerszej m o ty w a cji zaw artej w e w sp om n ian ej rozpraw ie w N a u c e i S z t u c e , a pow tórzonej n iem a l bez zm ian w p rzyp isk u do o sta t­ n iego tom u m onografii o M ickiew iczu.

1) Z estaw iając w iz ję p rzyszłego z w y cięstw a (w. 49— 63; n u m erację w ierszy p o d a ję za tek stem g łó w n y m WN) ze sło w a m i n astęp n ego fragm en tu : „W całej p rzeszłości i w c a ł e j p r z y s z ł o ś c i Jed n a już ty lk o jest k rain a taka, W której je s t troch ę szczęścia dla P olaka: Kraj la t d ziecin n y ch !“ — K lein er stw ierd za: „Jest n ie do p om yślen ia, by M ick iew icz w utw orze w y k o ń czo n y m z e sta w ił tak sprzeczne w y p o w ie d z i“ 13. Otóż sprzeczności tu w c a le n ie ma. W ystarczy tylk o przypom nieć, że m iędzy dw om a zesta w io n y m i p rzez K lein era u stęp am i znajd u je się w . 64, w y ja śn ia ją cy w zajem n y stosu n ek obu reflek sji: , , D z i ś d l a n a s , w św ie c ie n iep roszon ych g o śc i“. A w ięc w . 49— 63 m ów ią o try u m fie przyszłego p okolenia, a fragm en t n astęp n y p rzeciw sta w ia m u b ez­ n a d ziejn y los p ok olen ia em igran tów p olistop ad ow ych . F ragm en ty pow iązan e są na zasad zie k on trastow ego zesta w ien ia obrazów dw óch epok historyczn ych : ep ok i p rzyszłego z w y cięstw a i ep ok i obecnej klęsk i. Z esta w ien ie to p rzygoto­ w a n e je s t jeszcze w w . 61—63, w k tórych poeta zapow iada, że zw y cięzcy „zapła­ czą nad ojców lo sa m i“, które za tem już n aw iązu ją do m o ty w u tragiczn ego losu p o k o len ia w sp ó łczesn eg o poecie.

W od p ow ied zi na ten w y w ó d ła tw o jed n ak zau w ażyć, że zw ią zek m y ślo w y m ięd zy dw om a u stęp am i będ zie znacznie m niej oczy w isty , jeżeli p om in iem y w . 64— 65, sta n o w ią ce dopisek m argin esow y, i czytać b ęd ziem y w iersze tak, jak n astęp u ją po sob ie w głów n ej k olu m n ie autografu. W tedy po fragm en cie o p rzyszłym z w y c ię stw ie znajdą się słow a: „Jedna już ty lk o je s t k rain a ta k a “ — n ie p ow iązan e b ezpośrednio z w ierszam i poprzednim i, i spraw a k o lejn o ści fra g m en tó w straci na jasn ości. N ie jest to problem b łahy, skoro na braku zw iązk u m ięd zy w . 49— 63 a w . 66 oparł K lein er jedną ze sw o ich p o d sta w o w y ch hipotez: „P ocząw szy od tego ustępu, M ick iew icz p isze dodatki. N a stęp stw o ich n ie św iad czy o k o lejn o ści za m ierzon ej“ 14.

Tu jed n ak godzi się zauw ażyć, że gd yb y poeta isto tn ie począw szy od w . 66 w p isy w a ł w k o lu m n ie głów n ej „dodatki“, gdyby n ap raw d ę w jeg o in ten cji n ie leża ło bezp ośred n ie zw ią za n ie obu a n alizow an ych fragm en tów , to n ie d o p i­ sa łb y n a m a rg in esie d w u w ierszow ej w sta w k i (rozpoczynającej s ię od słó w „D ziś d la n a s“), której zw ią zek z w . 66 je s t o c zy w isty (nikt go w k ażd ym razie do tej p ory n ie k w estio n o w a ł). P o w sta n ie tego dodatku m argin esow ego n a j­ prościej m ożna w y tłu m a czy ć w ła śn ie zam iarem u w y d a tn ien ia łączn ości m ięd zy w iersza m i o p rzyszłym z w y c ię stw ie a reflek sją na tem at gen ezy w sp o m n ień przeszłości.

13 W y d a n i e N a r o d o w e , s. 353. P o d k reślen ie K leinera. 14 Epilog, s. 134.

(8)

2) N astęp n y a rg u m en t K lein era m a za sobą p ew n e racje. Isto tn ie ustęp: „I p rzy ja ciele w ten cza s pom ogli ro zm o w ie“ (w. 100— 106) — m a ch arak ter fr a g ­ m en tu w trącon ego, n ie w ią że się ani z u stęp em p oprzedzającym , ani z n a stę p ­ nym . N ie w ią że się — na pozór. B o p rzecież m im o b ru lion ow ego charak teru Epilogu, m im o n ie w ą tp liw y c h lu k i p o w tó rzeń u tw ór posiada w y ra źn ą k o n ­ stru k cję w ew n ętrzn ą . W k o n stru k cji tej o m a w ia n y fra g m en t zn ajd u je lo g ic z ­ n e w y tłu m a czen ie.

P o trzech zw ro tk a ch w stę p n y c h p oeta ry su je obraz k on k retn ej sy tu a cji — o w ych w ieczo rn y ch zeb rań z p rzy ja ció łm i, sta n o w ią cy ch „jed yn e sz częście“ em igran ta. S y tu a cja ta sta je się p u n k tem w y jśc ia obszernej d ygresji, w której p o ja w ia ją się trzy zasad n icze w ą tk i tem a ty czn e: tragiczn a w sp ó łczesn o ść e m i­ gracyjn a, p ersp ek ty w a z w y c ię stw a w d alek iej p rzyszłości, u cieczk a do w sp o m ­ n ień m łod ości. D y g resja ta m a jed n a k u za sa d n ien ie n ie ty lk o n a stro jo w e — je s t ona p o ety ck ą rela c ją w ieczo rn y ch ro zm ó w w g ro n ie przyjaciół. T en jej ch arak ter u w y d a tn io n y został tak że p rzy pom ocy środ k ów sty listy c z n y c h („O n ic h p o m y ślić — n ie m ie liśm y d u szy “ ; „Jak pom n im w sz y stk o “). W spom ­ n ien ia p rzeszłości k oń czą się w n a tu ra ln y sposób ze sta w ie n ie m k raju rod zin ­ nego z obczyzną. O d zyw a się z n o w u m o ty w sam otn ości em ig ra n tó w rzu con ych w e w ro g ie im środ ow isk o. I zn o w u p ow raca obraz m in ia tu ro w eg o azylu w o ­ kół p ło n ą ceg o na k om in k u ognia. „ W t e n c z a s “ — to zn aczy w czasie tych g aw ęd , k tóre p oeta str e śc ił n am n ieja k o w w . 29—99, n arodził się, w ed łu g M ick iew icza, p oem at, rezu lta t w sp ó ln ej tęsk n o ty i w sp ó ln y ch w sp om n ień . M eta­ fo ry czn y obraz p ro cesu p o w sta w a n ia P an a T a d e u s z a (w. 100— 106) k ie r u je m y śl p o ety — zn ow u w sposób n a tu ra ln y — do p rzy szły ch czy teln ik ó w dzieła. Taka je s t m o ty w a cja k o ń co w y ch fr a g m en tó w E pilogu.

Z p ew n o ścią brak tu c a łk o w itej sp oistości. Tok m y śli rw ie się, n iek tó re m o ty w y n ik n ą i z n ó w się p oja w ia ją . W ynika to jed n ak n ie ty lk o z b ru lio n o w e­ go ch arak teru au tografu , tego sta n u n iew y k o ń czen ia , k tó reg o r esp ek to w a n ie K lein er u w aża za n iesłu szn e. B ra k sp o isto ści E pilogu u m o ty w o w a n y je s t sa ­ m ym ty p em u tw oru , u trzy m a n eg o w sty lu lu źn ej r e fle k sji. N ie m a w ię c d o­ sta teczn y ch p o d sta w do tw ierd zen ia , że M ick iew icz w tok u dalszej p racy nad u tw o rem u su n ąłb y d y g resje sła b iej zw ią za n e z g łó w n y m tok iem m y śli. N ie m a też w sk a za ń do za ciera n ia ch arak teru u tw oru tak iego, ja k i zn am y z zapisu b ru lio n o w eg o — n ab rzm iałego liryzm em , p rzery w a n eg o w y b u ch a m i g w a łto w ­ nej tęsk n o ty i rozpaczy.

I jeszcze jed n a spraw a. P o m ija ją c w sz y stk ie p o p rzed n ie a rgu m en ty (które stoją na g ran icy su b iek ty w n ej in terp reta cji utw oru) za sta n ó w m y się, czy ustęp: „I p rzy ja ciele w te n c z a s“ — da się w o g ó le w łą czy ć n a m iejsce w sk a za n e przez K lein era. W n o w y m u k ła d zie E p ilogu te n sied m io w ierszo w y u stęp n a ­ stęp u je po w . 27— 28: „W yrw ał się z m y ślą k u szcz ę śliw sz y m czasom I dum ał, m y ślił o sw ojej k r a in ie “. W ten sp osób w . 100— 106 zo sta ły u m ieszczon e (razem z in n ym i, n a stęp u ją cy m i po n ich w u k ład zie K lein era fragm en tam i) p om ięd zy w iersza m i g łó w n ej k o lu m n y au tografu , ś c iśle ze sobą zw ią za n y m i i logiczn ie, i sty listy czn ie. Czy m ożn a od erw ać w . 24—28 od w ie r sz y 29— 35? Z całą p e w n o ­ ścią nie. W tym w ła śn ie m iejscu k o lejn o ść fra g m en tó w au tografu je s t zu p ełn ie k on sek w en tn a. Oba u stę p y w ią ż e w sp ó ln a k on stru k cja sty listy czn a : „Jed yn e szczęście, kto [...] w y r w a ł s i ę z m y ś l ą ku sz c z ę śliw sz y m czasom I d u ­ m a ł , m y ś l i ł o sw o jej k rainie... A le o k rw i tej [...], O łzach [...], O sła w ie

(9)

[...], O n ich p o m y ś l i ć — nie m ieliśm y duszy!...“ Oba fragm en ty tłu m aczą w y ­ bór tem atu , ku którem u k ierow ała się m y śl (w łaśn ie m y ś l — szczegół to dla ich zw artości sty listy czn ej nieobojętny) zeb ran ych przyjaciół. Z w iązek m ięd zy tym i fragm en tam i je st tak o czyw isty, że rozryw ać go n ie w olno.

I jeszcze jedno logiczn e n astęp stw o narusza n o w y u k ład E pilogu. W a u to ­ g ra fie u m o ty w o w a n e je s t ogóln ym tok iem m y śli p rzejście od w . 100— 106 do zak oń czen ia, m ów iącego o p rzyszłych czy teln ik a ch p oem atu. M otyw acja je s t podw ójna: sam obraz p o w sta w a n ia dzieła w ią że się z reflek sją na tem a t jego p rzyszłych losów , a zarazem o k reślen ie Pana T ad eu sza jak o dzieła, w k tórym poeta „do sw oich w r ó c ił“, u zasadnia n astęp u jące dalej w sp o m n ien ia w iejsk iej przeszłości. W n ow ym n atom iast uk ład zie całe zak oń czen ie E pilogu (w. 107— 129) sta n o w i fragm en t n ie zw iązan y z poprzednim ustępem . Odczuł to zresztą sa m autor n ow ego układu, od d zielając gw iazd k am i zak oń czen ie od części środ k ow ej E pilogu.

3) Z w racając u w a g ę na p od ob ień stw o sty listy czn e w . 20—23 i 36— 39, u su w a K lein er jed en z czterow ierszy jako w ariant. Istotn ie, oba fra g m en ty z a ­ w iera ją „m otyw ptaka, lotu i grzm otu i zrym ow an ie dw u osta tn ich w y ra zó w “ 15. P raw d op od ob ień stw o tezy, że sta n o w iły one dw a opracow ania jed n eg o p o m y ­ słu p o ety ck ieg o (choć ich zaw artość m yślow a n ie p ok ryw a się w p ełn i), jest bardzo znaczne. A jed n a k d ecyzja u su n ięcia jed n ego z czterow ierszy je s t b a r­ dzo ryzyk ow n a. K tóry z n ich b o w iem uznać za redakcję późniejszą?

A u tograf n ie daje tu żad n ych w sk a zó w ek — oba u stęp y są dopiskam i m argin esow ym i, żaden z n ich n ie jest p rzekreślony. B y ć m oże M ick iew icz sam n ie d okonał m ięd zy n im i ostateczn ego w yboru. K lein er słu szn ie u w aża za d osk on alszy fra g m en t „C hciałem pom inąć, ptak m ałego lotu...“ (w. 20— 23). J est to jed n ak ustęp w p isa n y na m argin esie w yżej, a za tem n a leża ło b y go uznać za w cześn iejszy i o p ow ied zieć się raczej za w . 36—39 jako sta n o w ią cy m i za p ew n e red ak cję p óźniejszą. T w ierd zen ie K lein era, że M ick iew icz redak cję późn iejszą w p isa ł nad redakcją w cześn iejszą — z braku m iejsca, n ie zn a jd u ­ je dostateczn ego oparcia w a u tografie (m argin esy n ie są tu ca łk o w icie z a p e ł­ nione, w o ln y je s t cały p raw ie m argin es lew y). A zresztą, w ty m stad iu m pracy nad utw orem , ja k ie przekazuje nam autograf E pilogu, n ie zaw sze redakcja późniejsza jest zarazem redakcją uznaną przez p o etę za najlep szą. T am z w ła sz ­ cza, gd zie poeta, n ie przek reślając p ierw szego rzutu, szk ico w a ł p ow tórn ie obraz an alogiczn y, d om yślać się w olno, że m am y do czyn ien ia z rozw iązan iam i a lte r ­ n a ty w n y m i, m ięd zy którym i sam jeszcze n ie dokonał w yboru. W E p ilogu m am y w ięcej fra g m en tó w m ających charakter różnych redakcji tej sam ej m yśli. Za ta k ie m ożna b y uznać np. w iersze 20—23, 24—28, 64— 68. Jak zd ecyd ow ać, czy są to od m ien n e red ak cje tego sam ego p om ysłu (ucieczka od tragicznej te r a ź ­ n iejszo ści w p rzeszłość), czy też celow o p ow racający m otyw ? P o le do d o w o l­ ności ogrom ne.

I jeszcze jedno. W yłączan ie fragm en tów w iersza na zasad zie h ip otezy, że s ta ­ now ią on e red ak cje zarzucone, prow adzi do u su n ięcia z te k stu g łó w n eg o (prak­ tyczn ie zatem z pola w id zen ia z w y k łeg o czyteln ik a) u stęp ó w o d u żym często w alorze poetyck im . E p ilog w u k ład zie K lein era krótszy je s t od te k stu tr a d y ­ cyjn ego o 10 w ierszy! Czy w zam ian czy teln ik d ostan ie u tw ó r p ozb aw ion y w szelk ich n iejasn ości, pow tórzeń i usterek? N a p ew n o nie. W ty m celu trzeba

(10)

b y n a p isa ć E pilog n a now o. Czy p o zo sta w ien ie w tek ście g łó w n y m fra g m en tó w op eru jących a n a lo g iczn y m obrazem p o ety ck im w d użym stop n iu obniża w a r­ tość arty sty czn ą utw oru ? Z w łaszcza je ś li fra g m en ty te n ie sąsiad u ją ze sobą? Sądzę, że zw y k ły czy teln ik , n ie w y p o sa żo n y przecież w b y stro ść filo lo g iczn ą b a ­ dacza, n ie zau w aży n a w et, że w w . 36—39 p ow raca m o ty w z w ierszy 20—23.

Z ok azji rozw ażań nad tym i dw om a d op isk am i m a rg in eso w y m i w arto p o ru ­ szyć p rob lem m iejsca , ja k ie p rzy zn a je im w te k śc ie g łó w n y m u k ład tr a d y c y j­ n y. Jak w iad om o, dop isk i w łą czo n e są w au tografie m ięd zy w iersze środkow ej k o lu m n y k resk am i o łó w k o w y m i, p och od zącym i w e d le w szelk ieg o p ra w d o p o ­ d o b ień stw a od p ierw szeg o w y d a w c y E pilogu, K laczk i. K on cep cję K la czk i u zn ał za słu szn ą Pigoń. Czy ro zw ią za n ie to je s t trafne? P rzeciw k o niem u p rzem aw ia k ilk a w zg lęd ó w , zw ła szcza w o d n iesien iu do w ie r sz y 20—23.

I ta k czterów iersz „C hciałem p om in ąć...“ w su n ię ty zo sta ł m ięd zy d w a lo g icz­ n ie ze sobą zw ią za n e fragm en ty. P r zejście od obrazu p iek ła em igracyjn ego do op isu p o g a w ęd ek w ieczo rn y ch ja k o jed y n ej u cieczk i przed „E uropy h a ła sa m i“ j e s t w au to g ra fie w p e łn i uzasad n ion e. Co w ięcej, zarów n o cały fra g m en t p o­ czą tk o w y E pilogu (w. 1— 19), jak i n a stęp u ją cy p o n im b ezp ośred n io w a u to ­ grafie u stęp „Jed yn e szczęście...“, ja k w r e sz c ie d alsze u stęp y aż do w . 41 m ó w ią 0 p rzeżyciach w sp ó ln y c h zeb ran ym „w szarej g o d zin ie“ em igran tom , tłum aczą ich (jak b yśm y d ziś p o w ied zieli) u ciecz k ę od tem a ty k i ak tu aln ej do w sp o m n ień d zieciń stw a podczas rozm ów z p rzy ja ció łm i. T ym czasem czteró w iersz „C hciałem p om in ąć...“ w n o si tu zu p ełn ie n o w y ton — m ów i o p rzeżyciach sam ego p o ety 1 o jego p o sta w ie ju ż n ie jako z w y k łe g o em igran ta, a le jak o tw órcy. B o n ie do rozm ów , ale do tw ó rczo ści p o ety ck iej od n osi się p rzecież to p ełn e goryczy o k reślen ie: „ptak m a łeg o lo tu “. B y ć m oże, czteró w iersz 20—23 je s t śla d em ja k iejś in n ej k o n cep cji tej części E pilogu. W k ażd ym razie w tra d y cy jn y m u k ład zie E p ilogu n ie ty lk o n ie sta n o w i logiczn ego p o w ią za n ia d w ó ch są s ia ­ d u jących z n im fra g m en tó w , lecz rozb ija do p ew n eg o stop n ia n a tu ra ln y ciąg m y ślo w y .

P od ob n ie m iejsce, n a k tórym zn a la zł się czteró w iersz „Te p ok olen ia ż a ło ­ bam i czarne...“, b u d zić m oże, ch oć już n ie tak p ow ażn e, zastrzeżen ia. I on też w su n ię ty zo sta ł m ięd zy w ie r sz e lo g iczn ie ze sobą p ow iązan e, w łą czo n e n a w e t w tok jed n eg o zd an ia (na k oń cu w . 35 p o eta p o sta w ił przecinek).

J ak iż w n io sek w y sn u ć m ożna z ty ch u w ag? N ie w id zę żad n ego in n eg o zad o­ w a la ją c e g o rozw iązan ia. S zczeg ó ln ie w . 20— 23 „nie p a su ją “ w żad n ym m iejscu E pilogu. N a jro zsą d n iejszy m w y jśc ie m z sy tu a cji je s t p rzeto p ó jście za trad ycją w y d a w n iczą i p o z o sta w ie n ie obu fra g m en tó w tam , gd zie w łą c z y ł je K laczko. B o na u su n ię c ie ty c h d o p isk ó w z te k stu g łó w n e g o n ik t się p rzecież n ie zgodzi.

4) Z E p ilogu w sw o im u k ła d zie u su w a K lein er w . 73— 78 (ustęp za czy n a ją cy się od słó w : „G dziem rzadko p ła k a ł“), u zn ając je za fra g m en t zarzu con y p rzez p o etę i z a stą p io n y w p isa n y m i ob ok na m a rg in esie w iersza m i 68— 72. I z tą hipotezą trudno jed n a k że się zgodzić. D op isek m a rg in eso w y n ie je s t w a ria n tem te k stu w p isa n eg o w g łó w n ej k o lu m n ie, żad en obraz n ie p ow tarza s ię w obu fragm en tach . W ysu w an a przez K lein era jak o a rgu m en t za u su n ięciem w . 73— 78 n iezgod n ość sty listy czn a (w w . 68 m o w a o „ k r a j u la t d ziecin n y ch “, co zgadza s ię ze zw rotem „Ten k r a j s z c z ę ś liw y “ z w . 79, n a to m ia st sp rzeczn e je s t z ok reślen iam i „te k r a j e “ i „K r a j e d z ie c iń stw a “ z w . 74— 75) n ie je s t rażą­ ca. Z resztą podobnych n iek o n se k w e n c ji je s t w c a ły m u tw orze, jako n ieu k o ń czo

(11)

-nym , dużo i trudno z n ich w y cią g a ć w n io sek o k onieczności oczyszczen ia E pi­ lo g u z tak ich , m ało przecież istotn ych , u sterek kosztem całych fragm en tów .

5) Jeszcze jed en p roblem w n o w y m u k ład zie E pilogu zasłu gu je na u w agę. R ozw ażając sp ra w ę m iejsca, w ja k im p o w in ien zn aleźć się d op isan y na m argi­ n e sie au tografu czterow iersz 53-56, opow iada się K lein er za p ow rotem do u k ła ­ du p ierw szeg o w y d a w cy Epilogu: „należy m oże w b rew w yd a n io m n o w szy m w ró cić do u k ładu K la czk i“ ie. Tak w ię c w n o w y m u k ład zie E pilogu po w . 50 n a stęp u ją w . 53—56 (ustęp: „Gdy o rły nasze lo tem b ły sk a w icy ...“), a po n ich dopiero w . 51—52 („Gdy w róg o sta tn i w yd a krzyk boleści...“). Z m ianę tę K lein er m o ty w u je w zg lęd a m i treściow ym i: w iersze 51— 52 p o w in n y zn aleźć się n a dru­ g im m iejscu „jako za w iera ją ce o sta teczn y w y n ik zw y c ię stw a o rłó w “ 17.

R ozw iązan ie to zn ow u n ie p rzekonuje. Za u k ład em P ig o n ia oprócz in ter­ p u n k cji w au tografie, na którą p o w o łu je się ten badacz 18, p rzem aw ia ró w n ież w zg lą d n atu ry artystyczn ej. W u k ła d zie P igon ia p o eta n a jp ierw w y w o łu je w i­ z ję g ło so w ą ostatn iej w a lk i („zem sty lw ie p rzehuczą ryki, P rzebrzm i g ło s trąby, [...] w róg o sta tn i w y d a k rzyk b o le śc i“), a p o tem dopiero rozw ija m etaforyczn y obraz lotu i w a lk i orłów . N o w y układ, oddzielając w . 49—50 od w . 51— 52, osłab ia w ra żen ie w y w o ła n e nagrom ad zen iem e fek tó w d źw ięk ow ych .

T y le w sp ra w ie d w óch u k ła d ó w Epilogu. P ozostają jeszcze zagad n ien ia do­ tyczące w iersza w tym układzie, w jak im zn alazł się on w tek ście g łó w n y m P a n a T a d e u s z a w WN.

1) In n ow acją w W N je s t u zu p ełn ien ie d ziew ięc io zg ło sk o w eg o w . 38 przez w p ro w a d zen ie zaim ka „ sw o ich “ („Tam m y śl n ie śm ia ła zw ró cić [sw oich] lo ­ tó w “). Otóż w y d a je się, że p opraw ka ta, jak o typ ow a „w ata p o ety ck a “, p su je n ieco tek st poety, a czy teln ik o w i d aje n iew iele. S ąd zę bow iem , że d la z w y k ­ łeg o czy teln ik a bardziej przykre je s t n a tk n ięcie się w tek ście n a n a w ia sy n iż m ała u sterk a w rytm ie, której m oże n a w e t n ie zau w ażyć, p o n iew a ż śred n ió w k a j e s t w w ierszu zachow ana.

2) T ek st E pilogu w u k ład zie P ig o n ia n asu w a jed n ą jeszcze reflek sję. D o ty ­ czy ona w . 43— 48, które w u k ład zie ty m sta n o w ią dość d o w o ln e p o łą czen ie d w óch red ak cji tej sam ej m y śli p oetyck iej. W au tografie fragm en t ten za p isa ­ n y je s t w sposób następ u jący:

G Ł Ó W N A K O L U M N A

A ch czyież usta śm ią p och leb iać sobie, Ze znajdą dzisiaj te czarow n e słow o, K tóre rozczula rozpacz m arm orow ą,

I sp raw ia że łza p rzy sty g ła w y p ły n ie N im s ię te usta znajdą; w ie k przem inie.

M A R G I N E S

Ze dzisiaj znajdą to serdeczne słow o, (K tóre rozc)

K tóre s serc w iek o (odw al) p od ejm ie k am ien n e, R ozw iąże oczy tylą łez brzem ienne.

16 Epilog, s. 137. P rzed ru k ow u jąc u w agi o n ow ym u k ład zie E pilogu w m o­ n ografii o M ick iew iczu , tw ierd zen iu tem u nadał autor form ę bardziej k a te g o ­ ryczną. Zob. K l e i n e r , M i c k ie w ic z , s. 500.

17 Epilog, s. 137.

(12)

Z faktu, że na m a rg in esie obok w iersza: „Ze znajdą dzisiaj te czarow ne sło ­ w o “ — w y p isa n a je s t inna w e r sja tego w iersza , w y d a w c a w y c ią g n ą ł słu szn y w n io sek , że red ak cja m a rg in eso w a je s t p óźn iejsza i n a leży się jej m iejsce w te k śc ie g łów n ym . D ecyzja ta p o cią g n ęła jed n ak za sobą w a żn e n astęp stw a. P o stęp u ją c k o n sek w en tn ie, n a leża ło b y b o w iem do w a r ia n tó w przesu n ąć n ie ty lk o jed en w iersz (pierw szą red ak cję w . 43), ale i c a ły ustęp trzyw ierszow y, k tórego drugą red a k cję w p isa ł poeta na m argin esie. W tedy do w a ria n tó w d o­ sta łb y się w. 44 („K tóre rozczula rozpacz m arm orow ą“) jako w y ra źn y w a ria n t w . 45 („Które s serc w iek o p o d ejm ie k a m ien n e“). Że dla p o ety b y ły to na p ew n o d w ie red ak cje tego sam ego pom ysłu , o ty m św ia d czy n ie ty lk o p od ob ień ­ stw o m etaforyk i w obu w iersza ch , lecz ta k że fakt, że w red ak cji m argin esow ej (a w ię c późn iejszej) M ick iew icz n a p isa ł „K tóre rozc“ 19, m iało w ię c być: „K tóre rozczu la“, po czym sło w a te, jako z a n iech a n y w arian t, p rzek reślił. P od ob n ie do w a ria n tó w d o sta łb y się w . 47 („I sp raw ia, że łza p rzy sty g ła w y p ły n ie “) jako p ierw sza red ak cja w . 46 („R ozw iąże oczy tylą łez b rzem ien n e“).

N iestety , ta k ie ro zw ią za n ie w y w o ła ło b y p ow ażn e trudności. P o p ierw sze, n iezry m o w a n y zo sta łb y w iersz 43. N ad ty m osta teczn ie m ożna przejść do p o­ rządku — z an a lo g iczn y ch p rzyczyn zd ecy d o w a li się p rzecież w y d a w c y z o sta ­ w ić bez rym u dw a w iersze E pilogu (w. 100, który zo sta ł p ozb aw ion y rym u przez p rzyjęcie drugiej red a k cji w. 101, oraz w . 125, k tóry został od d zielon y od rym u jących z n im w . 117— 119 przez w łą czen ie za p isan ych na m a rg i­ n esie w . 120— 124 i który p ra k ty czn ie przez czy teln ik a o d czu w an y je s t jako bezrym ow y). Skoro d w a w ie r sz e bez rym u w m iesza n e m ięd zy tek st ry m o w a ­ n y n ie osłab iają w żadnym stop n iu ry tm ik i Epilogu, to i trzeci w iersz b ez­ ry m o w y n ie o b n iży łb y w a rto ści a rty sty czn y ch utw oru.

S p raw ą p o w a żn iejszą je s t to, że u su n ięcie z tek stu g łó w n eg o w. 44 i 47 p ozb aw iłob y ca ły fra g m en t św ie tn e g o treścio w o i a rty sty czn ie zak oń czen ia w p o sta ci w. 48 („N im się te u sta znajdą, w ie k p rzem in ie“). W iersz ten b ow iem z w ią za n y jest i lo g iczn ie, i ry m o w o z w ie r sz e m 47. N iesp osób u su n ąć do w a r ia n ­ tó w w . 48 i tym n ie w ą tp liw ie w zg lęd em k iero w a li się w y d a w c y łącząc obie redakcje.

R ozw iązan ie ta k ie m a jed n a k — obok p ew n ej d o w o ln o ści filo lo g iczn ej — i in n e złe strony. Z p ołączen ia dw óch red a k cji w y n ik ła n iek o n sek w en cja g ra ­ m atyczna: w. 44 i 47 m ają o rzeczen ie w cza sie teraźn iejszym , w. 45 i 46 w czasie przyszłym . N iezg o d n o ść ta d aje p rzykry e fe k t w w . 47, w k tórym czy teln ik o czek u je form y „ sp raw i“. J eszcze isto tn ie jsz e je st to, że p o w ią za n ie obu red ak ­ cji prow ad zi do p o w tó rzen ia m o ty w ó w w iersza , w y w o łu je w ra żen ie ja k ieg o ś w ie lo sło w ia , tak p rzecież obcego M ick iew iczow i. N adto ro zd zielen ie zbyt w ie l­ ką ilo śc ią w ierszy początku fra g m en tu od jego za k oń czen ia (słów : „Ach! cz y - jeż u sta ...“ — od słów : „N im s ię te usta znajd ą...“) sp raw ia, że logiczn a b u d o ­ w a u stęp u u jść m oże u w ad ze czyteln ik a.

Istn ieją jeszcze d w ie m o żliw o ści in n eg o rozw iązan ia tego problem u. R oz­ w ią z a n ie p ierw sze p o leg a na p o zo sta w ien iu p ierw szej red ak cji u stęp u (z w y ­

19 P od aję na p o d sta w ie p od ob izn y au tografu . P i g o ń w a u tografie czytał tu początkow o: „K tóre roze“. Zob. P an T a d e u s z , s. 552. P óźn iejsza lek cja P ig o ­ nia brzm i rów n ież „K tóre rozc“. Zob. E pilog „Pana T a d e u s z a “. Z au tografu w y d a ł S. P i g o ń . K rak ów 1925, s. 19. Odb. z czasop ism a S i l v a R e r u m .

(13)

ją tk ie m w . 43, który m ożna by ła tw o w łą czy ć do tekstu głó w n eg o w redakcji d rugiej). Z aletą takiego rozstrzygn ięcia b y ła b y zw artość fragm entu, zgodność w u życiu czasów , zrym ow an ie w szy stk ich w ierszy. N ie je s t ono jed n ak id ealn e, p o zostaw ia b o w iem w tek ście g łó w n y m w. 44, w yraźn ie zarzucony przez p oetę, u su w a poza obręb tek stu głó w n eg o dw a św ie tn e a rty sty czn ie w iersze: 45 i 46. D la teg o w arto, być m oże, zaproponow ać in n e rozw iązanie, p olegające na p rze­ n ie sie n iu do w a ria n tó w tylk o w . 44 jako na p ew n o przez p oetę zarzuconego i w sposób o czyw isty „d u b lu jącego“ obraz p o ety ck i z w iersza 45. A n a lizo w a n y fra g m en t w y g lą d a łb y w ów czas tak:

A ch! czyjeż u sta śm ią p och leb iać sobie, Że dzisiaj znajdą to serd eczn e słow o, K tóre z serc w iek o p od ejm ie kam ienne, R ozw iąże oczy ty lą łez b rzem ienne I sp raw ia, że łza p rzystygła w yp łyn ie? N im się te usta znajdą, w iek przem inie.

P rop on ow an a w ersja je st — ja k sądzę — n ieco b liższa in ten cjom p oety, p o n iew a ż n ie w c ie la do tek stu głó w n eg o zarzuconego w a ria n tu w w yp ad k u w ie r sz a 44. N ie u su w a u sterk i gram atycznej fragm en tu i p ozostaw ia jed en w iersz (43) bez rym u. Za to u su w a p ow tórzen ie obrazu p o ety ck ieg o (p ow tó­ rzen ie m o ty w u łez w w . 46 i 47 n ie jest tak uderzające, m a raczej charak ter r o zw in ięc ia obrazu), przez co p otęgu je w y ra zisto ść koncepcji artystyczn ej. O czy­ w iśc ie je s t to k ryteriu m m ające po części ch arakter su b iek ty w n y i w oczach n iejed n eg o badacza p ew n e za lety proponow anego rozw iązan ia przew aży n ie ­ w ą tp liw ie obaw a przed p o zb a w ien iem rym u jed n ego w iersza E pilogu. R ozw a­ ż e n ie ty ch zagad n ień w y d a je m i się jednak p ożyteczn e 20.

*

w y b ó r i u k ł a d t e k s t ó w. U kład tom u 6 je s t w zasadzie s łu s z n y 21. P ew n ą w ą tp liw o ś ć m oże budzić jed y n ie rozerw an ie całości, jaką sta n o w ią a rty k u ły z P i e l g r z y m a P o l s k i e g o ( = PP) przez p rzesu n ięcie recen zji litera ck ich

20 R ozw ażan ia p o w y ższe opierają się po części na recen zji tom u 4, zam ó­ w io n ej p rzez K om itet R ed ak cyjn y WN.

Z p o m in ięty ch tu u w a g o ob jaśn ien iach do Pana T ad eu sza odnotow ać ch cę p rzyp isk ow o jedną su g estię. Chodzi m ia n o w icie o spraw ę ew en tu a ln eg o z w ią z ­ ku, jak i zachodzi m ięd zy w y ra żen iem Robaka (X, 847—849):

„potem A u stryjacy

W S zp ilb ergu zak op ali m nie w lochach do pracy W career durum ...“

— a o k reślen iem w ło sk im carcere duro. O k reślenie to (jak in form u je N o u v e a u P e t i t L aro u ss e Illu stré . P aris 1948, s. 1119) je s t to: „E xpression italien n e, u sité e p e n d a n t la d o m i n a ti o n au tr ic h ie n n e p o u r d é sig n e r un s y s t è m e d ’e m p r i s o n n e ­ m e n t r é s e r v é a u x c o n d a m n é s p o l i t i q u e s “. W arto by zbadać b liżej tę spraw ę! 21 U w a g i w y ję te są z recen zji tom u 6 zam ów ionej przez K om itet R ed ak ­ c y jn y WN.

(14)

do tom u 5. Są to p rzecież recen zje o ch arak terze p o lity czn y m (przede w szy stk im recen zja p a m iętn ik a R óżyckiego).

B ardzo słu szn ie do d ziału U zu p ełn ień zaliczon o uzn an e przez P ig o n ia za n ie ­ w ą tp liw ie M ick iew iczo w sk ie a rty k u ły z PP: W iadom ości N arodow e, z zeszytu z 12 IV 1833, oraz O dparcie K rzy w d zą cy ch W ieści.

W arto, b yć m oże, rozw ażyć problem , czy w U zu p ełn ien iach n ie p ow in n a s ię zn a leźć dalsza część n otatk i z P P pt. B r a c ia nasi w S z w a j c a r i i (z 20 IV 1833). A u to rstw o p o czątk ow ej części n o ta tk i p o św ia d czo n e je s t autografem .

u s t a l e n i e t e k s t ó w. — W N słu szn ie resp ek tu je u stalon ą p rzez P igon ia za sa d ę trak tow an ia drugiego (1832) w y d a n ia K s i ą g (oznaczonego tu sym b olem W2) jak o p o d sta w y tek stu . Od zasad y tej od stęp u je jed n a k n iek ied y b ez n a le ­ ży teg o u m o ty w o w a n ia . C zęść ty c h n ied o k ła d n o ści p rzen iesio n a została p ra w ­ dopodobnie z te k stu roboczego, k tó ry m b y ł — jak są d zę — tom 6 W S. T ek st W N w w ięk szo ści k w e stio n o w a n y c h m iejsc zgod n y je s t z tek stem WS. Oto w y ­ kaz przeoczeń lub m iejsc w ą tp liw y c h w tek ście WN, w ed łu g k tórego p o d a jem y n u m erację w ierszy . K S I Ę G I N A R O D U P O L S K I E G O 1. w iersz 58 — W2 któż W S, W N a któż 2. 306 — „ ochrzczony „ ochrzcony 3. 322 — „ w e ź c ie „ w eźcie sobie K S I Ę G I P I E L G R Z Y M S T W A P O L S K I E G O

1. w iersze 167— 169 — W N (zgodnie z tek stem W2):

„A oto C H R Y ST U S p o sła ł p rzeciw k o n iem u d w u n astu ty lk o lu d zi p rostak ów , a le iż l u d z i e m ieli d uch św ięty , [...] w ięc z w o jo w a li Im ­ p eratora“.

Sądzę, że n a leża ło b y tu p op raw ić te k s t za w y d a n iem K s i ą g w tom ie 4 P i s m M ick iew icza z r. 1844, a w ię c osta tn im w y d a n ie m za życia p o ety (oznaczo­ n eg o tu sy m b o lem W 1844).

T ek st w y d a n ia z r. 1844 u w y p u k la se n s ca łeg o w ersetu . B rzm i on: „iż l u ­ d z i e c i m ie li d uch ś w ię ty “. N ie bez zn a czen ia je s t fak t, że w e r sja ta zn aj­ d u je p o tw ierd zen ie w a u to g ra fie Ksią g , w k tó ry m od p ow ied n i fra g m en t brzm i: „iż c i l u d z i e “ 22.

2. w iersz 176 — W2 (a ta k że W 1844) m ę d r k ó w ; WS, WN 23 m ę d r c ó w . D la k o n sek w en cji n a leża ło b y iść za W2, choć przyznać trzeba, że obie fo rm y m ają op arcie w tek ście, w k tórym m ow a i o m ędrkach, i o m ędrcach.

22 A. M i c k i e w i c z , K s i ę g i n a r o d u i p i e l g r z y m s t w a p o ls k ie g o . T ekst p ierw o tn y . Z au tografu w y d a ł J ó zef K a l l e n b a c h . P aryż (1905), s. 23.

(15)

3. w ie r sz 280 — W2 rzeczy WS, W N w ie le rzeczy 4. 356 — „ i p o w ia t „ a p o w ia t

5. 377 — „ A jeśli „ A le jeśli

6. 394—396 — W N (zgodnie z W2):

„Jeśli id ziecie przez m iasto, a w szak że n ie czy ścicie bruku, w id ząc śm iecie; a je ś li sp otk acie złod zieja złow ion ego, n ie sp ieszy cie się ciągnąć go na szu b ien icę“.

B yć m oże, w arto by tu jed n a k odstąpić od tek stu W2 i za W1844 opuścić sp ójn ik „a“ („jeśli id ziecie przez m iasto, w sza k że n ie czy ścicie bruku“ itd.).

7. w iersz 743 W2, W1844: O dpow iedział WS, WN: O d p ow ied ział

g ajow y im ga jo w y

8. 800 99 a m ało 99 99 o m ało

9. 884 99 harm atę

99 arm atę

10. 889 99 99 się m ści 99 99 m ści się

11. „ 929—930 — 99 o B ogu i W olności 99 o B ogu i o W olności 12. 968

99 od d zieln e 99 99 od d zieln ie 13. 1052 îî

polep szycie

i p o w ięk szy cie

99 99 p o w ięk szy cie

i p o lep szy cie T ek st W2 je st w y ra źn ie lep szy, bo odpow iada u k ład ow i następ n ej części zdania.

A R T Y K U Ł Y Z „ P I E L G R Z Y M A P O L S K I E G O “

P rzy sp raw d zan iu te k stó w a rty k u łó w n ie sięgan o do istn ieją cy ch au togra­ fów . U w a g i pon iższe oparte są na zesta w ien iu tek stó w W N z p ierw od ru k am i ar­ ty k u łó w w P P oraz z tom em 6 WS. W m iarę potrzeb y sięgan o do tom u 4 P is m z roku 1844.

1. stron a 74, w. 60 — PP sk reślo n e WS, W N sk reślon e

od przez 2. » 88 „ 39 — „ uplątana 99 w p lątan a 3. 94 „ 25 — „ razem 99 zarazem 4. 96 „ 12 — „ WS przy m ó ­ p rzem ó­ w ien iem w ie n ie m 5. » 97 ,, 35 — „ — W 1844 przyszłości WS p rzeszłości

WS i W N zm ien iają tek st w m iejscu bardzo w a żn y m zn aczen iow o b ez ża d ­ n y ch p o d sta w (podstaw ą n ie b y ł tu autograf, k tóry się n ie d ochow ał). N ie m a rów n ież p rzyczyn, aby przypuszczać, że w p ierw odruku je s t tu błąd drukarski. Co w ięcej, ani WS, ani WN n ie odnotow ują w kom entarzu tego o d stęp stw a od pierw odruku.

6. strona 106, w . 14 — P P, WS m ięszan ia — W N m ięsza n ie 7. 106 „ 2 2 — „ — z nich ch cieli WS ch cieli z n ich

8. 108 „ 17 — „ — rząd urząd

9. 108 „ 22 — „ — lub i

(16)

U w a g i 8 i 9 sp raw d zon e z o sta ły rów n ież na p o d sta w ie K a t e c h i z m u o czci cesa r za W s ze c h ro sji, z k tórego pochodzi k w e stio n o w a n y cytat (zresztą u M ic­ k iew icza cy ta t je s t sk rócon y i n ied ok ład n y).

10. strona 108, w . 23 — P P — rzym sk i rząd WS, W N rząd 11. 122 „ 81 — P P , W1844, W S n ajp ierw ej „ n ajp ierw

12. ,, 123 „ 98 — „ — uczuć W S ,, uczcić

W S, a za n im WN, w p row ad za tu p o p ra w k ę na p o d sta w ie autografu, ale lek cja au tografu — ja k w y n ik a z n o tk i P ig o n ia 24 — w ca le n ie je s t pew na: zn iek szta łco n y w y ra z „uczc“ m ożna ró w n ież odczytać za P P i W 1844: „uczuć“. O bie w ersje m ają sens.

13. stron a 125, w . 53 — P P , W1844, WS p ięk n ie W N p ięk n e

14. 126 co O 1 — i z rozm ów WS „ i rozm ów

15. 126 „ 90 — „ — m ięszając „ m ieszając

16. 129 „ 55 — „ W1844 — p o lsk ę „ p olsk ą

17. 133 6 — „ WS w sp om n ion ej — „ w sp om n ian ej

18. 141 „156 — „ — tego czuć WS „ czuć tego

19. 146, ty tu ł — „ — W Y JĄ T K I „ W Y JĄTEK

20. 146, w . 2 — ,, tak d ziw n y „ d ziw n y

21. 203 „ 140 — „ stro n n ictw o ,, „ S tron n ictw o

i 141 n arod ow e N arodow e

p o lsk ie P o lsk ie

W p row ad zen ie d u żych lite r stw arza m yln ą su g estię, że au torow i chodziło o kon k retn ą p a rtię p olityczn ą.

Zofia S t e f a n o w s k a

D R A M A T M IE SZ C Z A Ń SK I EPO K I PO ZY T Y W IZM U W A R SZ A W SK IE ­ GO: ZY G M U N T SA R N EC K I, EDW A RD LU B O W SK I, KA ZIM IER Z Z A ­ LEW SK I. W ybrał, w stę p e m i p rzyp isam i op atrzył T a d e u s z S i v e r t . (R ozdział V II w stęp u : „D ram aty Z. S arn eck iego, E. L u b ow sk iego i K. Z a lew ­ sk ieg o w ś w ie tle w a rsza w sk iej k ry ty k i te a tr a ln e j“ — n a p isa ł J a c e k L i p i ń - s к i). W rocław 1953. Z akład N arod ow y im . O ssoliń sk ich , s. L X X II, 562, 2 nlb. P a ń stw o w y In s ty tu t Sztuki.

O pracow ana p rzez T ad eu sza S iv erta a n tologia D r a m a t u m i e s z c z a ń s k ie g o e p o k i p o z y t y w i z m u je s t n a p ew n o w y d a w n ic tw e m c elo w y m i p otrzeb n ym — tak ja k p otrzeb n a je s t k ażda reed y cja te k s tó w litera ck ich z m in io n y ch epok, te k stó w n iejed n o k ro tn ie zap om n ian ych , a za w sze n iezm iern ie tru d n ych do o d n a lezien ia w n ie lic z n y c h zresztą b ib liotek ach . W ystarczy poszu k ać w k a ta lo ­ ga ch b ib lio tek w a rsza w sk ich k om p letu u tw o ró w Z a lew sk ieg o , S arn eck iego czy in n ych , a przek on am y się ła tw o , w jak iej sy tu a cji z n a jd o w a ł się dotychczas badacz litera tu r y czy stu d en t p o lo n isty k i, k tóry p ragn ął g ru n to w a iej zapoznać się z d ram atem m ieszcza ń sk im ery p o zy ty w izm u . W ydana przez P a ń stw o w y

Cytaty

Powiązane dokumenty

Poniższe wypracowanie zawiera wyjaśnienie, na jego podstawie ukazane zastają poszczególne elementy mające wpływ na określanie mianem epopei narodowej

Pojedyncze wypracowanie w serwisie kosztuje 2,46 zł (płatne sms), natomiast w przypadku ebooka za cenę 4,90 zł otrzymujecie Drodzy Państwo co najmniej 5 wypracowań, na bazie

„Dziadów”.Wypracowanie z języka polskiego na temat męczeństwa narodu polskiego, ukazanego w III części Dziadów przez Adama Mickiewicza.. Poeta w sposób niezwykle realistyczny

Z cie­ szyńskich adwokatów w jego kancelarii aplikowali wymieniony wyżej Marek Bolchower, który następnie został wspólnikiem Glanza, oraz dr Friedmann,

Praktyka ta narusza wspomniane przepisy i jest niepożądana z dwóch przyczyn: w procesie z udziałem ławników pozbawia ich możliwości wysłuchania stanowisk stron

sły, jak prezentuje Atlas 4. Poważnych korektur wymagają granice diecezji rzeszowskiej z archidiecezją przemyską. Informator Diecezji Radomskiej. Na pograniczu diecezji

Otrzymujesz od nas 92 punkty – tyle ile masz decyzji do podjęcia. Za każdą poprawną odpowiedź dopisujemy Ci jeszcze 1 punkt, za błędną zabieramy dany punkt. Gdy nie

W napisanym w 1822r przez Adama Mickiewicza cyklu świat realny przenika się ……….. Do napisania „Ballad i romansów” zainspirowały