• Nie Znaleziono Wyników

"Dzieło literackie jako książka : o tytułach i spisach rzeczy w powieści", Danuta Danek, Warszawa 1980 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Dzieło literackie jako książka : o tytułach i spisach rzeczy w powieści", Danuta Danek, Warszawa 1980 : [recenzja]"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Elżbieta Zawisza

"Dzieło literackie jako książka : o

tytułach i spisach rzeczy w powieści",

Danuta Danek, Warszawa 1980 :

[recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 73/3/4, 463-471

(2)

D a n u t a D a n e k , DZIEŁO LITERACKIE JAKO KSIĄŻKA. O TYTUŁACH I SPISACH RZECZY W POWIEŚCI. Warszawa 1980. P aństw ow e W ydawnictw o N aukow e, ss. 186 + 2 nlb.

P ostulat badania utw orów literackich w ich postaci książkowej nie jest pro­ pozycją nową i na sam ym gruncie francuskim sięga co najm niej X IX wieku. W tym przecież kierunku zm ierzały np. propozycje Gustave’a Lansona, reprezentujące tak później kw estionow an y nurt krytyki uniw ersyteckiej \ podjęte w spółcześnie w pra­ cach Roberta Escarpita i Roberta E stiv a lsa 2, przedstaw icieli nurtu socjologiczne­ go. Przyznać trzeba, iż postulatom teoretycznym nie dotrzym ały kroku badania na konkretnym m ateriale literackim. Jedynie na obszarze francuskim i ogranicza­ jąc się głów nie do powieści, która stanowi przedmiot zainteresowań autorki re­ cenzow anego dzieła, dałoby się sporządzić dość pełny spis bibliograficzny publi­ kacji uw zględniających także m aterialny aspekt gatunku powieściowego. Pozycją najbardziej w artościow ą, która w ykazała użyteczność takiego spojrzenia, jest tom zbiorowy pod redakcją François Fureta Livre et société dans la France du X V IIIe

siècle (Paris—La Haye 1968—1970). Inne to George’a Jeana Le Roman (Paris 1971),

tom zbiorow y Roman et lumières au X V IIIe siècle (Paris 1970) oraz dotyczące już twórczości poszczególnych autorów: Rogera Lauf era Lesage et le m étier du rom an ­

cier (Paris 1971) czy Gilberta van de Louw Baculard d ’Arnaud. Romancier ou vulgarisateur. Essai de sociologie littéraire (Paris 1972). Żadna z w ym ienionych

prac nie przedstaw ia w szystkich etapów drogi pow ieści-książki od autora do czy­ telnika i nawet nie zgłasza takich ambicji. Przeciwnie, olbrzymie m ożliwości, ja ­ kie otworzyła przed literaturoznaw stw em socjologia literatury i chyba nie doce­ niane do tej pory księgoznaw stw o, pozwalają spodziewać się licznych jeszcze dzieł, w łaśnie cząstkowo prezentujących powieść i jej m iejsce w czytelniczej kulturze epoki.

W nurcie tym doskonale m ieści się praca Danuty Danek: Dzieło literackie jako

książka. O tytułach i spisach rzeczy w powieści. Oba składające się na rozprawę

rozdziały ukazały się poprzednio, w innej nieco w ersji, w periodykach literac­ k ic h 8. Celem pracy, nakreślonym przez autorkę w przedm owie, jest: „Prześledze­ nie, jak w iąże się jej [tj. powieści] budowa artystyczna z formą obiektu m aterial­ nego, w którym jest ona społecznie utrwalona, prześledzenie, w jaki sposób spo­ łeczna sytuacja odbioru w pływ a na ukształtow anie jej części kompozycyjnych [...]” (s. 6). Założenie to bardzo interesujące, choć można by zapytać, czy obie kw estie, wybrane spośród w ielu, jakie m aterialny kształt powieści narzuca, nie powinny pozostać w form ie w cześniej już opublikowanych artykułów. W ydanie ich pod zapowiadającym bogatszą problem atykę tytułem Dzieło literackie jako książka jest znacznym zaw ężeniem nakreślonego obszaru zainteresow ań i obejmuje go za­ ledw ie w drobnej części. N iew iele tu zmienia fakt, że autorka w podtytule zaw ę­ żenie to sygnalizuje. W istocie zaś praca tak w łaśnie zatytułow ana, czy, jak to w y ­ nika z rozprawy, studium „Powieść jako książka”, w ym aga dopiero napisania, a w przyszłym tym opracowaniu tytu ły i spisy rzeczy stanow iłyby tem at tylko

1 G. L a n s o n, La Méthode de Vhistoire littéraire. „Revue du Mois”, Octobre 1910. Przekład polski w antologii: Teoria badań literackich za granicą. O pracowa­ ła S. S к w а г с z у ń s к а. T. 1, ćz. 2. Kraków 1966.

2 Zob. Le L ittérair e et le social. Elements pour une sociologie de la littérature . Sous la direction de R. E s с a r p i t. Paris 1970.

* D. D a n e k : O ty tu le u tw oru literackiego. „Pamiętnik Literacki” 1972, z. 4;

„Listy portu galskie”. Możliwości przekła du i proble m autorstw a p rze d m o w y ja ko w y p o w ie d zi-m a sk i. Jw., 1977, z. 4; Nos a łydka. O powieściowych spisach rzeczy.

(3)

dwóch z długiej listy rozdziałów. Poniew aż jednak w szelkie ograniczenia są w y ­ nikiem świadom ej decyzji autorki, recenzent w inien ustosunkow ać się raczej do tych tez i spostrzeżeń, które w pracy zostały pomieszczone.

Spośród w ielu kw estii, takich jak motto, dedykacja, komentarze, a z drugiej strony szata zewnętrzna, ilustracja, form at — skupienie się na tytułach i spisach rzeczy przyniosło i tak interesujące rezultaty. Oba te elem enty książki, jeśli tylko pochodzą od twórców powieści, a nie od ich w ydaw ców, stanowią istotne i w iele w yjaśniające elem enty poetyki utwpru, są jego integralną częścią, zostają w cielo­ ne do „wewnętrznej tkanki artystycznej” dzieła (s. 113).

Pogląd ten udowadniany jest głów nie na m ateriale dotyczącym francuskiej po­ w ieści w. XVII i XVIII, ale w miarę potrzeby przyw ołuje się także przykłady z literatury angielskiej, polskiej i francuskiej innych epok. W rezultacie otrzy­ m ujem y coś w rodzaju kompendium, a dotyczy to głów nie rozdziału o pow ieścio­ w ych spisach rzeczy, gdzie prócz udowadniania głównej tezy porusza się szereg tem atów ubocznych, jakie mogła nasunąć m yśl przewodnia. W ym ieńmy dla przy­ kładu długi i w ypełniający cały rozdział dowód, iż Do czyteln ika zam ieszczone w Listach portugalskich pochodzi od autora, a nie od w ydaw cy (s. 40—59), w y ­ powiedź na temat m ylnych sądów naszej w spółczesności o powieści dawnej i o daw ­ nej św iadom ości literackiej w zakresie powieści (s. 143—149) czy obszerną p ole­ m ikę z pracą Christiana M onceleta Essai sur le titre en littérature et dans les arts (1972). Tym czasem w oczach literaturoznawcy podstawowym walorem recenzow a­ nej pracy jest w łaściw ie postaw iona i przekonywająco udowodniona zasada n ie­ rozerw alności tytułu i spisów jako elem entów książki z samą tkanką dzieła. Za­ sługa to tym większa, iż w łaściw ie nie doceniana przez badaczy literatury.

N iedow artościowanie sprawy tytułu dzieła literackiego objawia się dwojako. Z jednej strony poprzez dość mizerną bibliografię przedmiotu, w której n iew iele jest pozycji o charakterze literaturoznawczym , z drugiej zaś — poprzez praktykę w ydaw niczą, która inaczej widząc kw estię tytułu, często go przeinacza w brew ew identnej intencji autorskiej. O jego niezwykłej wadze byli natom iast przekonani sam i autorzy dawnych powieści. W rozprawie przytoczone zostały opinie Réné Le Bossu, Charles’a Sorela i Pierre’a-Daniela Hueta — twórców XV II-w iecznych, którzy podkreślają związek m iędzy tytułem a poetyką powieści i jako tworu je d ­ nostkow ego, i jako reprezentanta tendencji oraz mód literackich danego okresu. D zisiaj zagadnienie tytułu, a ściśle: karty tytułow ej, wchodzi w zakres zaintere­ sow ań głów nie edytora; sami autorzy powieści i literaturoznawcy nie poświęcają mu już tyle uwagi.

Koncepcje W alerego Pisarka, Stefanii Skwarczyńskiej czy Ch. M on celeta4 nie mogą w pełni zadowolić badacza literatury. Do tej listy nazwisk, cytow anych przez Danutę Danek, trzeba w szelako dorzucić nazw isko G. Parqueza, autora artykułu A propos des pages de titres des livres a n cie n s5. Rozprawa ta ze względu na swą w artość i w związku z tym, że literatura przedmiotu jest nikła, nie może zostać pom inięta.

Czym jest tytuł i kiedy powstał? Jakie pełni funkcje w dziele literackim i w książce? Na czym polega jego specyfika w ubiegłych w iekach i obecnie? Aby odpow iedzieć na te podstaw owe pytania, należy odejść od toku narracji

recenzo-4 W. P i s a r e k , T ytu ł u tw o ru swoistą nazwą własną. „Zeszyty Naukowe WSP w K atow icach” nr 31 (1966). — S. S k w a r c z y ń s k a , W stęp do nauki o li­

teraturze. T. 1. Warszawa 1954, rozdz. K o m p o zyc ja dzieła literackiego z aspektu je d n o s t e k kom pozycyjn ych . — Ch. Μ o n с e 1 e t, Essai sur le titre en littérature e t dans les arts. B. m., 1972.

(4)

w anego dzieła. Jego autorka pom ieściła bowiem definicje i rozważania najbardziej ogólne na końcu rozdziału, natom iast sprawy szczegółowe i drobiazgowe egzem pli- fikacje, przetkane dodatkowo aneksem, dygresją i apendyksem — na początku sw ego wywodu.

Historycy książki odnaleźli pierwsze m iejsca tytu łow e (a nie karty, które po­ jaw iają się z reguły na początku książki i dopiero w późniejszej epoce) już w zw o­ jach rękopiśm iennych, i to na końcu tekstów. N ie wyrażając żadnych intencji ar­ tystycznych, służyły głów nie identyfikacji dzieła i łatw iejszem u z niego korzysta­ niu. Poprzez kodeks rękopiśm ienny tradycję tę przejęły książki, zm ieniając w sze­ lako m iejsce zapisu tytułu. Po raz pierwszy tytuł dzieła pojawia się na pierwszej i osobnej karcie około 1470 roku (s. 61). A zatem o istnieniu tytułu zadecydowała praktyka w ydaw nicza i biblioteczna, nadanie utw orow i postaci książki i jego kon­ takt z czytelnikiem w tej w łaśnie postaci.

Typową form ułą tytułow ą, która zawiera tylko w ydaw niczą informację, jest np. Heliodora Historii etiopskiej ksiąg dziesięć i analogicznie brzmiące tytuły. Trudno się w nich doszukiwać jakiejś zamierzonej intencji autorskiej, sygn alizu ­ jącej poetykę utworu. Z czasem pojaw iają się jednak tytuły, które w yraźnie sygnalizują obecność twórcy. W praktyce X V II- i X V III-wiecznej m ają postać długich zapisów, jak np. w powieści Richardsona K larysa powstałej w latach 1747—1748, której pełny tytuł brzmi: Klarysa. Czyli historia m ło dej dam y: z a w i e ­

rająca najważniejsze sp r a w y życia prywatn ego, a w szczególności pokazująca, j a ­ kie niedole pociągnąć mogą za sobą błędy, popełnione zarówno przez rodziców, ja k przez dzieci, jeśli chodzi o małżeństwo. Opublikowana przez w y d a w c ę Pameli.

Z takim i w łaśnie długimi tytułam i w ydaw cy postępow ali dość swobodnie, bądź umieszczając na karcie tytułow ej w ersję skróconą, a pełną podając na odwrocie karty, bądź ograniczając się tylko do w ersji skróconej.

Podobne do Pameli przeobrażenia spotkały dwa inne arcydzieła: N iebe zpie cz­

ne zw iązki i Nową Heloizę, których losy w ydaw nicze omawia autorka na w stępie

rozdziału o tytułach. Mało kto obecnie w ie, a u trw aliły to także polskie tłum acze­ nia, że pełny tytuł pierwszej z tych powieści brzmi: Niebezpieczne zw ią zki, czyli

lis ty zebrane w p e w n y m kręgu to w a rzysk im i opublikowane dla pouczenia innych. P rzez P. C... de L..., a drugiej: Julia, czyli nowa Heloiza. L isty dw o jg a kochan­ ków, m ieszkańców małego miasteczka u stóp Alp. Zebrane i opublikowane przez J.-J. Rousseau. Skracaniu podlegały nie tylko ty tu ły długie, często ze w zględów

graficznych trudne do rozm ieszczenia na karcie tytu łow ej, ale — co trzeba dopo­ w iedzieć — także i te, które w ydaw ca uznał za m ało atrakcyjne lub słabo odda­ jące zawartość dzieła. Takie były dzieje tytułu pow ieści Prévosta; tytu ł ten brzmi w pierwotnej w ersji (1731): Les Avantures du chevalier des Grieux et de Manon

Lescaut, później Histoire du chevalier des Grieux et de Manon Lescaut, a w p o ­

tocznej św iadom ości i na okładkach przybrał formę: Manon L e s c a u tβ.

Czy dzieła tracą na tych zmianach? Zdaniem badaczki, należałoby pogodzić w ym agania w ydaw cy i prawa autorskie, jakim n iew ątpliw ie w inien podlegać ty ­ tuł. A w ięc na karcie tytułow ej można um ieścić tytu ł skrócony, ale już na w e w ­ nętrznym m iejscu tytułow ym trzeba podać ów tytu ł w jego pełnym brzmieniu. Aby jednak postaw ione pytanie rozstrzygnąć, należy przedtem zapytać o przyczy­ ny i cele tych wszelkich przeinaczeń.

Danuta Danek tłum aczy je szczególnym m iejscem tytułu, który stanow iąc „sw oiste pogranicze utworu literackiego” (s. 69), podatny jest na w szelkie

inge-e Zob. J. M. Q u é r a r d , La Francinge-e littérairinge-e ou dictionnairinge-e bibliographiquinge-e. T. 7. Paris 1835, s. 341—342. A także: J. W. Z a w i s z a , Polskie dzie je „Manon

Lescaut”. „Studia o K siążce” t. 6 (1976).

(5)

rencje świata: kopisty, bibliografa, drukarza, bibliotekarza, redaktora, tlumaczä, cenzora i potomności. Dzięki tym przeróbkom można w iele powiedzieć o socjologii życia literackiego. Z tym zgoda, ale analiza winna być posunięta głębiej. „Zapytaj­ m y [...], czy Richardson, publikując obecnie Pamelę czy K larysę m ó g ł b y w ty ­ tułach sw ych powieści wypowiedzieć się gruntow nie — i zarazem tak niejasno — jak to uczynił w sw oim czasie” (s. 70; podkreśl. E. Z.). I dalej: „W dobie zatem, kiedy karta tytułow a przybrała niemal postać bezdusznej bibliograficznej fiszki, k iedy w y a l i e n o w a n y z d z i e ł a a u t o r , którego nazwa oddarta jest od tytułu brakiem jakiegokolwiek związku składniowego, zaledw ie o ś m i e l a s i ę położyć na tej karcie dwa-trzy słowa, nacieszm y się jeszcze bogactwem p ow ieś­ ciowej w ypow iedzi tytułow ej w najm niejszej książeczce Fieldinga [...]” (s. 70—71; podkreśl. E. Z.). Autorka posługuje się aparatem m etodologicznym , który mógłby problem tytułu i jego m etamorfoz rozwikłać, po czym staje w połow ie drogi. Oto dawniej, w „lepszych czasach” (s. 72), w ypow iedź tytułow a była bardziej osobista. W przeciwieństw ie do nich, obecnie: „Niespieszne powaby w ypow iedzi tytułowej i subtelną grę fikcji i autentyczności unicestw iłby moloch w spółczesnej machiny w ydaw niczej, który z m iejsca inicjalnej w ypow iedzi w książce w yparł prawie cał­ kiem autora” (s. 70). Zostało tu chyba przemieszanych kilka spraw: specyfika ty ­ tułów XV III-w iecznych, w yjaśniona w sporej części w w ielu m iejscach rozprawy, dzisiejsza praktyka wydawnicza, która je zmienia i skraca („zniw eczą”), oraz cał­ kow ita odmienność dzisiejszych tytułów („bezduszna, bibliograficzna fiszk a”). Każ­ da z tych spraw w inna być w yjaśniona oddzielnie, a już zupełnie nie sposób oce­ niać budowy i funkcji dzisiejszych tytułów zestawiając je z X V III-w ieczną prak­ tyką.

X V III-w ieczny tytuł powieściow y wyraża całą poetykę dzieła (rozdz. Z wią zek

m ię d zy ty tu łe m u tw oru literackiego i poetyką utworu. (Na p r zy k ła d zie powieści epistolarnej XVIII w.)) oraz T ytu ł i przedm ow a — i spór o f a k t literacki. ( Filo­ logia antropologiczna contra p o z y ty w iz m » . Dzieje się tak n ie tylko w wypadku

pow ieści epistolarnej, ale, co niezw ykle ważne i nie dość przez autorkę uw ypuklo­ ne — praktycznie w wypadku każdego tytułu pow ieściow ego w XVII i XVIII w ie­ ku. Nie pretenduje on w tym czasie do żadnej oryginalności. Dla przykładu: w la ­ tach 1700—1714 większość powieści już w tytule stylizow ana je s t na historie, w la ­ tach 1715—1734 na autentyczne przygody, w latach 1735— 1754 na pamiętniki, w la ­ tach 1755— 1774 głów nie na „listy” i „wyznania” 7. Pow ieść w listach jest tylko jednym ze sposobów nadania powieści pozorów autentyczności poprzez przedsta­ w ien ie jej jako w ypow iedzi prawdziwej, której autor jest zaledw ie redaktorem lub w ydawcą. Celem tej stylizacji — a w rzeczyw istości m istyfik acji — jest, jak słusznie pisze badaczka, obrona powieści i polem ika z odm iennym i wzorami ga­ tunkowym i.

Tytuł jest zatem m anifestem literackim, bardzo często w spartym dodatkowo przedmową. Nie można jednak jednym tchem w ym ieniać, jako przykładów takich w ypow iedzi, Niebezpiecznych zw iązków , powieści Richardsona, Ż y w o ta Łazika

z Tormesu bez innego komentarza oprócz ciągłego twierdzenia, że autorom chodzi

o zachow anie pozorów autentyczności. Pow ieści te p ow stały w różnych okresach, w różnych momentach rozwoju czytelniczej i autorskiej św iadom ości genologicz- nej. Więcej: zapew nienia o w ydźw ięku m oralnym utworu znaczą zupełnie co in­ nego pod piórem J.-J. Rousseau i pod piórem Laclosa, choć obaj są Francuzami, 7 Dane uzyskane na podstawie dwóch bibliografii X V III-w iecznej powieści: S. P. J o n e s , A List of French Prose Fiction from 1700 to 1750. New York 1934. — R. F r a u t s c h i , A. M a r t i n , V. M y l n e , Bibliographie dv genre ro­

(6)

a Laclos naw et pow ołuje się na swego poprzednika. Istnieje spora różnica m iędzy deklaracjam i autora L istó w portugalskich z końca XVII w. i podobnymi zapew nie­ niami m nożonym i w przedm owach w ciągu XVIII wieku.

Aby zrozumieć, czym w istocie były wypowiedzi teoretyczne w tytułach i w przedm owach, co kryło się za głoszonym i hasłam i „bawić i uczyć”, tw ierdze­ niami na tem at autentyczności i prawdopodobieństwa, nie wystarczy ich po prostu przytoczyć. N ależałoby zarysować szerszy obraz sytuacji powieści w tym okresie, przedstaw ić jej pozycję w śród innych gatunków literackich, stosunek do niej k ry­ tyki z jednej strony, a publiczności z drugiej, wskazać na ew olucję tych poglą­ dów, w yjaśnić stanow isko X V III-wiecznej powieści wobec powieści barokowej. 0 tym autorka nie m ówi, a nawet nie zakłada potrzeby takiej w iedzy u czyteln i­ ka, skoro nie odsyła go — choćby w przypisie — do odpowiedniej lektury. Bez tej w iedzy cała ta przydługa poetyka tytułu jest dziś absolutnie niezrozumiała i nie bardzo wiadom o, dlaczego nie można by stosować takiego skracania tytułów . Czy tylko w im ię ich „uroku” lub praw autorskich?

Otóż tytu ły te były uzasadnione w sytuacji, gdy teoria powieści dopiero się rodziła i autor nie m iał praktycznie żadnej m ożliwpści dotarcia do czytelnika i po­ dzielenia się z nim uw agam i na tem at uprawianego przez siebie gatunku. Ale nie tylko: było to najlepsze m iejsce, gdzie autor mógł przedstawić sw e dzieło w k o­ rzystnym św ietle, zw ieść czytelnika i krytyka, wm ów ić i zachw alić mu swój to­ war. W szystkie te zabiegi uznać trzeba za absolutnie niezbędne mając na uwadze pozycję pow ieści w ów czesnym życiu literackim i społecznym. Tytuły są m istyfi­ kacją nie tylko dlatego, że autor kreuje się na redaktora, a listy stanowią rzeko­ mo autentyczną korespondencję wydaną ku pożytkowi moralnemu czytelnika. W w ypadku np. Niebezpiecznych z w ią z k ó w już nikt w to przecież nie w ierzył. Badacz takich form uł pow inien zadać sobie pytanie, czy same te zapewnienia są praw dziw e i rzetelne, skoro z równym na pozór przekonaniem głosili je Rousseau, Sade, markiz d’Argens. W ypowiedzi tytułow e są podwójną m istyfikacją, ponieważ form ułuje je autor, który 'liczy się z cenzurą lub uważa je po prostu za grę 1 chw yt literacki. Przedm ow a i tytuł są oczyw iście m anifestem literackim, ale nie zawsze m ożliwym do odczytania wprost.

A zatem kw estia następna: dlaczego obecnie redaktor skraca te tytuły, i w y ­ sunięty w oparciu o nią postulat badaczki przytaczania ich w całości, nie jest w cale tak jednoznaczny. T ytuły te i przedmowy b yły ogromnie ważne i dla ów czesnego w ydaw cy, i dla czytelnika. Dla pierwszego ze względu na cenzurę i stronę finan­ sow ą przedsięwzięcia. Co do czytelnika zaś — to ten, otworzywszy książkę i rzu­ ciw szy okiem na ciągle jednakow o brzmiące tytu ły, odnajdyw ał znany i łubiany zestaw chw ytów i konw encji. W szelkie zapew nienia o autentyczności i użytecz­ ności tylko w niew ielu w ypadkach (właśnie L istó w portugalskich i N ow ej Heloi­

zy), a i to nie przez w szystkich, brane były za dobrą m o n e tę8. Cóż znaczą te

w szystk ie m anifesty dla dzisiejszego czytelnika, któremu obca jest ówczesna sp e­ cyfika życia literackiego, który widzi w towarzyszących im tekstach tylko p ow ieś­ ci, śm iejąc się z zapew nień o „autentyczności faktów ”, i dla którego w szelkie tw ierdzenia o w ydźw ięku m oralnym brzmią staroświecko? Co stracił dziś czytel­ nik nieświadom dalszego ciągu tytułu N iebezpiecznych z w i ą z k ó w ? Dzisiejszy ed y­ tor skraca w ypow iedź tytułow ą, bo zna dobrze św iadom ość literacką sw ego od­ biorcy i w ie, że te teksty nic mu już dziś nie powiedzą. Zam iast w ięc żądać całych tytu łów i przytaczania w szelkich przedmów w imię ich „uroku” i dawnego, ,,ma- n ifestow ego” w ydźw ięku — powiedzm y raczej tak: edycje krytyczne, które z de­ 8 Zob. J. R u s t i n, Mensonge et vérité dans le roman français du XV IIIe siè­

(7)

finicji nie powinny pominąć żadnego szczegółu pierwotnej w ersji, a także w y ­ dawnictw a typu „Pléiade”, które zaopatrują teksty w obszerne przedm owy w y ­ jaśniające tło powstania dzieła, zobowiązane są podać tek st integralny, łącznie z całym tytułem i przedmowami. W wydaniach typu popularnego można chyba postępować bardziej elastycznie i nie upierać się, aby na karcie tytułow ej lub na w ewnętrznym m iejscu tytułow ym zam iast Niebezpieczne z w ią zk i widniało: N ie­

bezpieczne zw ią zki, czyli listy zebrane w p e w n y m kręgu to w a rzy s k im i opubliko­ wane dla pouczenia innych. Przez P. C... de L...

Twierdzenie zaś, że obecnie karta tytułow a przybrała postać niemal bezdusz­ nej fiszki, jest znów tylk o ślizganiem się po powierzchni problemu. Owo inne brzm ienie tytułu powieści związane jest z odmiennością w arunków, w jakich pisze się i czyta dziś powieść. Jej autor nie musi głosić swej teorii w tytułach i przed­ mowach: ma m ożliwość wypowiadać się w inny sposób, a najczęściej nie odczuwa w cale tej potrzeby. Status powieści w e współczesnym życiu literackim i niegdyś, kiedy w alczyła ona dopiero o swoje miejsce, jest przecież nieporów nywalny.

Funkcje podobne do tytułu pełni autorski spis rzeczy, choć jest na ogół um iesz­ czony na końcu tekstu. Także i ten elem ent w ypow iedzi autorskiej, a jednocześnie książki, nie zaprzątał do tej pory uwagi badaczy. Wynika to, jak podkreśla Da­ nuta Danek, z faktu, iż literaturoznawcy w sw ych badaniach nad utworam i lite ­ rackimi niedostatecznie wiązali je z formą, w jakiej docierają do czytelnika, tj. z książką ®.

Wywód swój zaczyna badaczka od rozważań semiotycznych nad znanymi spo­ sobami odwzorcowywania tekstów , co m iejscam i znacznie oddala czytelnika od zagadnienia spisu treści (s. 119 i passim). W ich rezultacie przyjęta zostaje teza, że autorski spis rzeczy jest szczególnym streszczeniem, które zachowuje zarazem istotne wła'sności utworu: jego „zasadniczą m yśl” i poetykę. Jest więc, podobnie jak tytuł i przedmowa, sw oistą m etawypow iedzią. W dalszej kolejności porówna­ ne zostały indeksy rozm aitych typów tekstów: H eglow skiego W y k ła d u o estetyce, powieści Jean-Pierre’a Camusa Agatonjilos, albo męczennicy sycylijscy (1623),

a nawet ew entualnego indeksu Ferdydurke Gombrowicza. W każdym wypadku in­ deks taki — gdy tylko pochodzi od autora — wyraża jego postaw ę w obec utworu i stanow i elem ent kompozycyjny całości. Jeśli jednak pochodzi od wydawcy, jest częścią składową książki, tj. obiektu. Zdaniem Danuty Danek żaden z elem entów utworu nie w iąże go tak ściśle z sytuacją odbioru, w yjąw szy tytu ł (s. 135). A de­ dykacje dokonują tego w m niejszym stopniu? Przecież w łaśnie w wypadku XVIII- -wiecznej pow ieści były tym elem entem książki, który w ypracow ał całą odrębną poetykę odbioru dzieła z uwagi na osobę adresata. Im był on znaczniejszy jako postać, tym św ietniejszy obraz dzieła narzucał czytelnikowi, sugerował walory utworu równe walorom osoby, której dzieło dedykowano, niejako wym uszał dobre jego przyjęcie. W wypadku powieści, gatunku mało szanowanego, dedykacja prze­ znaczona dla postaci wybitnej jest w tej epoce niebagatelnym argumentem. Działa jak reklama, zachęca do lektury i nobilituje książkę. Prawdą jest jednak, że in­ deks przygotowuje sytuację odbioru, mając za sobą w ażki argum ent w postaci tekstu, który go poprzedza. Jest to, jak pisze badaczka, odwzorcowanie całości, któ­ rej dotyczy. W ydaje się nam, iż stanowi to jednocześnie i o jego słabości. Czytel­ nik, zapoznając się z nim najczęściej na końcu lektury, może zawsze skonfronto­ wać go z tekstem, w ypow iedzieć się na tem at jego rzetelności, porównać zawartą w nim poetykę autorską z w łasnym i opiniami o dziele. Tytuł, dedykacje, przedmo­

9 Zob. mój artykuł: Powieść a drukarze w e Francji X V III wieku. „Studia o K siążce” t. 13 (w druku).

(8)

wa, naw et m otto — chcą z góry ukształtować odbiór czytelniczy, spis treści nie zawsze ma takie m ożliwości.

Danuta Danek rozpatrując rozm aite typy spisów rzeczy w skazuje jednocześ­ nie, jaki jest ich zw iązek z treścią, a dalej: jaką intencję autora przekazują. Ma­ jąc charakter objaśniający, odwzorcowujący, komentujący, streszczający, nabudo- wane zostają na tytu ły i przedmowy, stanowiąc jeszcze jeden ze sposobów w yra­ żania poetyki utworu. Jako szczególnie jaskraw y przykład takiego piętrzenia w y ­ powiedzi autorskich podana została powieść François Hédelina d’Aubignaca z r. 1664 Makaryza, albo królowa W y sp Fortunnych. Historia alegoryczna [...], gdzie m am y i K r ó tk i w y k ła d , i Uwagi niezbędne dla zrozumienia, i Rozprawę t y ­

czącą charakteru [...]. R elacje m iędzy spisem rzeczy a utworem, czyli sposób w zor­

cowania, może być rozmaity. Jedne indeksy w ybierają tylko pew ne hasła, grupu­ jąc je alfabetycznie, inne są rejestrem kolejnych rozdziałów lub listów. Jedne za­ w ierają najm niejsze jednostki znaczeniowe (właśnie imiona, przedmioty), inne — całe jednostki kom pozycyjne (wątki, historie, listy, wiersze). W szystkie dają ob­ szerny m ateriał pozw alający interpretować autorską w izję dzieła, pole do rozwa­ żań o poetyce im manentnej.

Dzisiaj, podobnie jak tytuły i z tych sam ych w zględów , 'spisy takie straciły sw e znaczenie m etaw ypow iedzi. W yręczyła je, jak pisze Danek, rozwijająca się szybko w społeczeństw ie prasa, recenzentka jednak m iałaby w tym m iejscu ocho­ tę dorzucić te w szystk ie uwagi, które poczyniła na tem at przemian w życiu lite ­ rackim w odniesieniu do tytułu.

Jeśli autorski spis rzeczy pojawia się w powieści w spółczesnej, to ma głów nie charakter utylitarny. J eśli natom iast jest szczególnie rozwinięty, zabawny lub sty­ lizow any, nabiera cech gry literackiej: pastiszu, parodii lub innego środka arty­ stycznego.

Publikacja Dzieło literackie jako książka, choć ograniczona przez samą autor­ kę do dwóch tylko zagadnień, ze względu na dotychczasowy brak zainteresowania tym tem atem i zaw arte w niej ciekawe spostrzeżenia w skazuje literaturoznawcom now e m ożliwości analizy dzieła w jego aspekcie m aterialnym książki. Teza głów ­ na, interesujące w nioski wnoszą w iele nowego w dziedzinę m etodologii badań li­ terackich i w iedzę polskich czytelników na temat dawnej literatury pow ieścio­ w ej. Recenzentka nie m oże powstrzym ać się jednak od uwag dotyczących pewnych sform ułowań i twierdzeń, z którym i trudno czasam i się zgodzić.

Oparcie się przez autorkę na dość szczupłej ilości tytułów powieści prowadzi do pewnych uogólnień, nie do końca wiarygodnych. I tak — analizując cytowaną już powieść d’Aubignaca, otwiera Danek jeszcze jeden obszerny naw ias i ustosun­ kow uje się do w ielu fałszyw ych, jak twierdzi, sądów obiegowych na tem at daw ­ nej powieści. Jednym z nich jest powszechna, a rzekomo niesłuszna opinia, że po­ w ieść stanow iła w ów czas gatunek niski i nieoficjalny, przeciwstaw iany gatunkom w ysokim , jak epopeja, tragedia, satyra czy poezja liryczna. Ze tak nie jest — pi­ sze autorka — przekonują nas teksty teoretyków , krytyków i publiczności literac­ kiej. W ynika z nich, iż: były pow ieści uznawane za dobre bądź za złe (te pierwsze godne figurować wśród arcydzieł), utożsamiano pow ieść i epopeję (gatunek w yso­ ki), a także łączono poezję i powieść (jako gatunki oparte na fikcji), przeciw sta­ w iając je obie historii (gatunkowi opartemu na prawdzie). Tę ostatnią opinię, iż p ow ieść przeciwstaw iana była historii, a nie poezji, uważa autorka za bardzo no­ w atorską dając tem u przekonaniu w yraz choćby w takim sformułowaniu: „Obraz ten jest tak dalece odmienny od panujących w naszej w spółczesności przekonań co do św iadom ości literackiej w XVII i XVIII w., że spotkałam się z wyrażeniem n iew iary w jego praw dziw ość” (s. 146). Niektóre z tych twierdzeń są nieścisłe, in­ ne niepełne.

(9)

Mówiąc o obiegowych a fałszyw ych sądach na tem at pow ieści, które szerego­ w ały ją tak a nie inaczej w hierarchii gatunków, nie bardzo w iem y, o czyje sądy chodzi. Czy Francuzów na tem at X V II- i X V III-wiecznej twórczości p ow ieścio­ wej, z czym nie można się absolutnie zgod zić10, czy też polskich badaczy, co w y ­ nikać może z niepełnej znajomości tek stów krytycznych tego okresu.

Dalej: Pogląd o niższości pow ieści w obec innych gatunków literackich jest nie tyle dzisiejszym sądem obiegowym , co dokładnym odtworzeniem sporej części op i­ nii X V III-wiecznej krytyki, publiczności, a już na pewno władz, które w końcu powieść k w alifikow ały do druku. Praw dą jest, że inna część krytyki i publiczności uciekała się do argumentu o „dobrych powieściach”, ale, po pierwsze, brak dow o­ dów na to, że głosy te ilościowo czy jakościowo przeważały, um niejszając tym sa­ mym znaczenie opinii przeciwnych, a po drugie, form ułowane były często przez samych autorów, w znanych nam już okolicznościach, i odnoszono się do nich n ie­ ufnie u .

Prawdą jest, że usiłow ano łączyć pow ieść z ep o p eją 12, dając jako przykład szczególnie udanego mariażu Telem aka Fénelona, ale próby takie były kontesto­ w ane już w m om encie pow staw ania, a w XVIII w. zaniknęły prawie zupełnie. Za­ częto w tedy łączyć powieść w łaśnie z historią, komedią, czy — pod koniec w ie ­ ku — nawet z tragedią. Także i ostatnie twierdzenie, o przeciwstaw ianiu pow ieści historii, w ygląda nieco inaczej w św ietle francuskiej, bardzo obszernej literatury przedmiotu. Nie sposób przytoczyć tu w szystkich w ypow iedzi form ułow anych w ciągu XVII i XVIII w. na tem at relacji powieść—historia, a także dzisiejszych opracowań w tym zakresie. Wynika z nich w szelako wyraźnie, iż powieść była raz ł ą c z o n a z historią, raz jej p r z e c i w s t a w i a n a , w zależności od aktualnej sytuacji powieści, od stosunku do niej osoby w ypowiadającej się i obranego spo­ sobu jej ataku lub obrony oraz w izji samej h isto r ii1S. Twierdzenie, że powieść przeciwstawiano historii, jest zbytnim uproszczeniem.

Inny przykład. Zdaniem autorki, tytu ły i przedm owy opierają funkcję dydak­ tyczną i moralizatorską dzieła („pożytek”) na podawaniu przykładów, na poucza­ niu, co dobre, a co złe (s. 22). W istocie jest to tylko jeden ze sposobów pełnienia tej funkcji przez dzieło 14.

Są też w rozprawie partie, w których autorka przedstawia interpretowane przez siebie fakty jako zupełnie nowe, do tej pory nie dostrzeżone. Listy portugalskie są w ięc z i d e n t y f i k o w a n y m jakoby dopiero przez nią pierwowzorem literac­ kim X V III-wiecznej pow ieści epistolarnej, do tej pory ż a d e n z b a d a c z y tego nie dostrzegł, a wagi owego dzieła dla dalszego rozwoju gatunku nie zauw ażył n a­ w et Henri Coulet. W ystarczy odesłać czytelnika do takich pozycji, jak prace B er­ narda Braya, Laurenta Versiniego, a w samym dziele Couleta do rozsianych in ­ form acji o w pływ ach L istó w portugalskich na inne powieści epistolarne, żeby

10 Zcb. choćby X V III-w ieczne opinie o niższości gatunku zebrane w pracy: G. M a y , Le Dilemme du roman au X V l I l e siècle. Étude sur les rapports du ro­ man et de la critique (1715—1761). Y ale—Paris 1963. Tam też obszerna bibliografia.

11 Zob. mój artykuł: Sur le discours préfacier au XV IIie siècle. „Romanica W ratislaviensia” t. 12 (1977).

12 Np. P.-D. H u e t, Lettre à Segrais sur l’origine des romans. B. m. 1669. 13 G. D u 1 ο n g, Saint-Real. Étude sur les rapports de l’histoire et du roman

au XVIIIe siècle. Paris 1921. — M a y , op. cit. — N. L e n g l e t - D u f r e ' s n o y

w pracy De l’usage des romans (1734) m ówi o wyższości powieści nad historią, rok później, w Histoire justifiée contre les romans — w ypow iada się za historią.

(10)

stwierdzić, iż w pływ taki d o strzeg a n o 15. D ługi w yw ód Danuty Danek na temat autorstwa w stępu do Listó w portugalskich przekonał natomiast w szystkich jej czy­ telników, że mógł on w yjść tylko spod pióra G uilleragues’a, jak i całe dzieło. F ré­ déric D eloffre i Jacques Rougeot, praw ie zupełnie bagatelizując wartość przedmo­ w y (podobnie jak to się robi obecnie z dawnym i powieściami), przypisali ją w y ­ dawcy C laude’owi Barbin. Czy jednak będziem y udowadniać z równym zapałem, iż w szystkie w stępy, w których M arivaux, Crébillon i w ielu innych twórców kreują się na w ydaw ców , tłum aczy, pośredników, nakładców — są także zwykłą m istyfi­ kacją? D ośw iadczenie zyskiw ane przez krytyka w obcowaniu z tak obszernym m a­ teriałem literackim , jakim są setki w ydanych w XVIII w. powieści, pozwala to stwierdzić bez długich analiz poszczególnych przypadków.

Trzeba także spostrzec, już zupełnie marginesowo, że pożytecznej lektury całej książki nie u łatw iają zaw iłości kompozycji, pewne nawroty i liczne dygresje. P o­ dobnie — lekko archaizujący i «harm onizowany z treścią styl zakłócają czasem mało kom unikatywne zdania w rodzaju: „Rozumieją w ięc oni [tj. Deloffre i Rou­ geot], że ten, kto m ówi w tej przedm owie, m ówi tak, iż gdy się w to wgłębić, ro­ zumie się, że mówi, iż nie posiadał oryginału” (s. 48), lub: „Pomimo całej zgryźli- w ości wobec w spółczesnych nam w ydaw ców , z którą ukazywałam w rozdziale pierwszym niniejszych rozważań, co poczynają oni sobie z literackim i tytułami, przecież ich w dużej mierze rozum iem ” (s. 60).

Elżbieta Zawisza

K v ë t o s l a v C h v a t i k , TSCHECHOSLOVAKISCHER STRUKTURALIS­ MUS. THEORIE UND GESCHICHTE. Übersetzt von V 1 a d о M ü l l e r . München 1981. W ilhelm Fink Verlag, ss. 284. „Theorie und Geschichte der Literatur und der Schönen K ünste”. Band 61.

C zechosłow acki strukturalizm znany jest poza swoim krajem tylko fragm en­ tarycznie. R ównież i u nas znajom ość jego ogranicza się przeważnie do tekstów zam ieszczonych w dwóch szczupłych w yborach: Praska szkoła strukturalna w la­

tach 1926—1948 pod redakcją Marii R enaty M ayenowej oraz Wśród zn aków i stru k­ tur Jana M ukarovskiego, w opracowaniu Janusza Sławińskiego.

Pierw szą (po szkicach R. W elleka i H. Günthera *) m onografią całego tego ru ­ chu przeznaczoną dla zagranicznego czytelnika jest omawiana tu książka K vëtosla- va Chvatika. Składa się ona z trzech części. We w stępnej, historycznej, szkicuje autor rozwój m yśli strukturalistycznej w Czechosłowacji. Żałować należy, że ze w zględu na brak m iejsca zrezygnow ać m usiał, z ukazania rodzimych źródeł tych m yśli, m ieszczących się w pracach czeskich herbartystów — Josefa Durdika, Oto­ kara Hostinskiego i Otokara Zicha. Wykład swój rozpoczyna w ięc Chvatik od dziejów Praskiego Koła Lingw istycznego, następnie przedstawia czechosłowacką fazę biografii naukowej Romana Jakobsona oraz dorobek n auk ow y Jana Muka- rovskiego (najobszerniej), F elix a Vodiöki i M ikulaśa Bakośa. D alej, wychodząc po­

15 В. B r a y, L’A r t de la le ttre amoureuse. Des manuels aux romans. (1550—

1700). La Haye—Paris 1967. — L. V e r s i n i : Laclos et la tradition : essai sur les sources et la technique des Liaisons dangereuses. Paris 1968; Le Roman epistolaire.

Paris 1979. — H. С o u l e t , Le Rom an ju squ ’à la Révolution. Paris 1967, s. 252, 370, 442.

1 R. W e l l e k , The L ite rary Theory and Aesth etics of Prague School. W: Dis­

criminations. N ew H aven 1970. — H. G ü n t h e r , S truktur als Prozess. Studien zur Ä sth e tik und Literatu rth eorie des tschechischen Strukturalismus. München

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jakkolw iek było, to jedno zdaje się nie ulegać wątpli­ wości, że cierpienie było nieuleczalne, a ów okres odsuwania się od świata i poszukiwania

lidarność pozorna (in solidum). Ta oko­ liczność, zdaniem Sądu Najwyższego, pozwala na poddanie wzajemnych ro ­ szczeń stron — tj. Ta współzależność między

68 w przedostatnim wierszu ostatniego zdania utworu zamiast wy­ razu „również” powinno być „i” (zdanie to powinno więc brzmieć: „Znale­ zienie tych

Aim: The aim of the paper is to describe the Laparoscopic Surgical Skills (LSS) programme and to provide information about preliminary evaluation of Grade I Level 1 courses,

Pro- blem podstawowy w tej mierze sprowadza się jednak do kwestii, czy po pierwsze właściwe jest posługiwanie się na gruncie prawa procesowego cywilnego pojęciem kompetencji;

Aan de hand van deze benoemde trends heeft het RLI een drietal voorstellen voor verandering gedaan, die zijn omgezet in een stelling voor het debat..

2 Wśród publikacji na ten temat wymienić należy prace Piotra Osęki dotyczące CKKP (Kartoteka spraw Centralnej Komisji Kontroli Partyjnej – rekonesans archiwalny, [w:]

Abstract In porous media, a stratification of a given solution on top of another miscible solution can be buoyantly unstable because of an unstable density stratification or because