• Nie Znaleziono Wyników

Inwazja eseju

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Inwazja eseju"

Copied!
39
0
0

Pełen tekst

(1)

Krzysztof Dybciak

Inwazja eseju

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 68/4, 113-150

(2)

K R Z Y SZ TO F DYBCIAK

IN W A ZJA E S E JU * 1

Różne są św iadectw a siły i ekspansyw ności gatunków literackich. Esej w y b ie ra sposób najbard ziej przew ro tn y, a w y d aje się, że i n ajsk u teczn iej­ szy : iproteuszow ą um iejętność dowolnego zm ieniania postaci czy raczej — zdolność bezgranicznej niem al absorpcji elem entów form prozatorskich in n y c h ty p ó w .'Ś w iad ectw em jego obecnej energii są w ięc rów nież w szel­ kie w ypow iedzi o nim — nie chodzi tu tylko o ilościowy rozrost, ale także o sposób m ów ienia. «'Esej doskonale zabezpiecza sw ą autonom ię sprow adzając n a w łasny te re n praw ie w szystkie w ypow iedzi o sobie.7 K tokolw iek m ówi o eseju, zaczyna mówić esejem. Rozw ażania krytyków , pisarzy, m yślicieli poświęcone tem u typow i prozy przenik nięte są jego duchem , ju ż sam e tylko definicje to popis pomysłowości, subiektyw nego podejścia do przedm iotu, paradoksalności m yślow ej. Jeśli esej trak to w an y je s t jako gatunek, to żadnem u inn em u gatunkow i nie p rzy pisu je się ty lu cech ch arak tery sty czn y ch (często sprzecznych ze sobą) i tak różno­ ro d n y ch realizacji. W n a jtru d n iejszej sytuacji są specjaliści od poetyki, k tó rz y nie chcąc dać się sprow adzić n a płaszczyznę rów norzędności z przedm iotem badanym , m uszą w y b rać ob ronną tak ty k ę m inim alizow a­ n ia w ypow iedzi, a więc m aksym alnego ograniczania p rzestrzeni k o n tak tu z zachłannie ak ty w n ym przedm iotem badań.’ Rzecz ciekaw a — im lepiej sp ełn iają ry g o ry naukow ości i im p recyzyjniejszym i narzędziam i dyspo­ n u ją, ty m ostrożniej poczynają sobie z esejem . T ak więc reakcje poznaw - czo-obronne w yw oływ ane ekspansyw nością eseju, to z jednej stro ny gw ar w ykluczających się głosów pisarzy, kryty k ó w , filozofów, z drugiej — n a d m ie rn a ostrożność teo rety k ó w lite ra tu ry .

Spostrzeżenie powyższe nie m a c h a ra k te ru narzek ania n a niesp rzy ja­ jące — esejow i i jego badaczow i — zew nętrzne uw arunkow ania. Wręcz

* A rty k u ł n in iejszy jest fra g m en tem w ięk szej całości p ośw ięcon ej k ry ty ce i e s e ­ jo w i p erso n a listy czn eg o nurtu m łodej literatu ry la t 1932— 1939 (przy rozpatryw aniu szeregu spraw b rałem pod u w agę ró w n ież tek sty p o w sta łe w czasie w ojn y).

(3)

przeciw nie, rozdarcie m iędzy n a u k ą a lite ra tu rą doskonale służy eseistyce. M iquel de U nam uno w idział przyczynę rozk w itu eseju n a przełom ie stu ­ leci w łaśnie w ty m niedopasow aniu:

L udziom nauki brak artyzm u, „esp r it” i w d zięk u : nudziarze z u roczystą m iną, ponurzy jak papież, odnoszą się do w szy stk ieg o z n ie z w y k ły m n a m a szcze­ niem . L udzie zaś literatury żyją z dala od w szelk iej pow ażn ej k u ltu ry n a u ­ kow ej 1

A dla badacza owo bogactw o tekstów zaliczanych do eseistyki i róż­ norodność definicji niech się stanie nicią A riad n y w ypro w adzającą z lab i­ ry n tó w eseju.

B adając dzieje tej dziedziny prozy literackiej łatw o zauw ażyć, że po­ jaw ia się ona stosunkow o późno, bo w końcu w. XVI i rozw ija się n ie­ ró w n o m iern ie^ eksplodując twórczo tylko w niek tó rych okresach. Czasy wspaniałości eseju, to zarazem czasy przełom ów k u ltu ry i rad y k aln y ch przem ian świadomości literackiej: działalność M ontaigne’a i Bacona — okres narodzin g a tu n k u — zbiega się chronologicznie z k ry ty k ą klasycz­ nego obrazu n a tu ry , z rozbiciem relig ijn ej jedności E uropy, ze spowodo­

w anym odkryciam i kosm ologicznym i i geograficznym i przew rotem

w w yobrażeniach o świecie i człowieku. Zauw ażam y, że ek sp an sja eseju następow ała w czasach rozpadu ko h eren tn y ch system ów św iatopoglądo­ w ych i literackich. K iedy rozp ad ają się zam knięte i usystem atyzow ane obrazy św iata, a dotychczasow e form y poznawcze i kom unik acyjn e nie są zdolne w yrazić now ych doświadczeń człowieka, wów czas w ielkie zna­ czenie zyskują nowe ty p y stru k tu r literackich, nie mieszczące się w za­ stanych klasyfikacjach genologicznych? w śród now ych gatu nk ów coraz w ażniejsze m iejsce zajm uje esej. N atom iast nie istn ieje on zupełnie lub w egetuje na m arginesach w piśm iennictw ie epok ustabilizow anych, fu n k ­ cjonujących w ram ach św iatopoglądów pełnych, harm on ijny ch, zaw iera­ jących odpowiedzi n a cały zestaw podstaw ow ych p y tań człowieka. cRolę drugorzędną odgryw a esej w litera tu rz e klasycy stycznej, pozytyw istycz­ nej, a w naszym stuleciu np. zanika w realizm ie socjalistycznym . N orm a­ tyw ne system y literackie igno ru ją istnienie e seju 1?— w y p ełn ia on więc m iejsca p uste w system ach, a w łaściw ie zagospodarow uje obszary leżące poza teren am i kontrolow anym i. S taje się form ą zauw ażaną, akceptow aną, n aw et wysoko cenioną w okresach przełom ów , <kiedy w y tw a rz a się p rze­ strzeń genologicznie rozrzedzona — gdy daw ne s tru k tu ry straciły sw ą w artość, a nowe dopiero się form u ją

1 Cyt. za: J. B o r e j s z a , R o z w a ż a n ia o e ssayizm ie . „Skam ander” 1938, z. X C IX —CI.

2 Zob. B. B e r g e r , D er Essay. F orm u n d G eschichte. B ern 1964, zw łaszcza rozdz. A b r i s s ein er G esch ich te d e s Essays, s. 193— 276. — L. R o h n e r , D e r d e u ­

tsche Essay. M a te ria lie n z u r G eschic hte u n d Ä s t h e t i k ein er li ter a ris ch en G a t t u n g ,

szczególn ie część pt. E inführender Teil. — E. B i e ń k o w s k a , S z t u k a eseju. „Znak" 1976, nr 1.

(4)

« Esej będąc zawsze w sw ych dziejach przekroczeniem albo i zaprze­ czeniem g atu n ków już istn iejący ch nie mógł w ytw orzyć syndrom u cech m orfologicznych stale p o jaw iający ch się w realizacjach tekstow ych i m o­ gących stanow ić in w a ria n t gatunku."« O grom na rozm aitość niezbieżnych definicji au to rsk ich i kło p o ty poetyki historycznej stąd się wyw odzą, że <nie m ożna podać zespołu cech uniw ersaln y ch ani istoty g atu n k u eseistycz­

nego. Je d y n ą stałą cechą jest u z u p e ł n i a n i e i n n y c h g a t u n k ó w p r o z y l i t e r a c k i e j . C h arak tery zu jąc się dużą dynam iką rozw ojow ą i nie spoty k an ą gdzie indziej zm iennością przebiegu historycznego, p rzy ­ b iera w k o n k retn y ch okresach literackich pełne i łatw o w yodrębniające się form y. W brew n iek tó ry m opiniom o am orficzności s tru k tu r eseistycz­ nych trzeb a stw ierdzić, że w p o s z c z e g ó l n y c h m o m e n t a c h p r o c e s u historycznoliterackiego p rzy b ierają one w y r a ź n i e o d r ę b ­

n e k s z t a ł t y i ry g o ry styczn ie realizu ją w iele reguł form otw órczych* D latego też tru d n o zgodzić się n a nazw anie eseju szkicem; od biedy m oż­ na powiedzieć, ż e :w planie treści w ażną jakością jest szkicowość, czyli

rozw ażanie problem ów raczej niż ich rozstrzyganie, form ułow anie p y ta ń niż odpowiedzi, pozostaw ianie sp raw nie rozstrzygniętych. Ale jeśli chodzi o p lan w yrażenia, to esej je s t jed n y m z najkunsztow niejszych i n a jb a r­ dziej u stru k tu ro w io n y ch ty p ó w prozy.

Esej p rzypom ina nieco pod w zględem genologicznym powieść. Oba te duże zgrupow ania tek stów zaw ierają n iep rzeb ran ą rozm aitość form m or­ fologicznych i ich zbiorcze pozytyw ne definicje są niezm iernie ogólnikowe. Ilość realizacji pow ieściow ych rów now aży praw ie całą resztę lite ra tu ry pięknej ostatnich dw u stuleci*> czasami trzy czw arte produkcji literackiej lokowało się w ram ach tego gatu n k u. Lecz wówczas — jak np. w ram ach system u k u ltu ry literackiej pozytyw izm u — poszczególne w ysłow ienia w spólnej istoty gatunkow ej odznaczały się nie tylko w y raźną określo- nością, a więc odm iennością od innych typów tekstów , ale i jednolitością choćby w ram ach odm ian gatunkow ych, k tó re się w yraźnie w yodrębniły. V N atom iast przekazy eseistyczne pow stające w tym sam ym układzie sy n ­ chronicznym c h a ra k te ry z u ją się dużą różnorodnością. S p rzyja tem u (być może stanow i konieczny w a ru n e k praw idłow ego funkcjonow ania) n ik ła produkcja. J e st to najb ard ziej e lita rn y i n ajrzadziej u p raw ian y z w ażnych gatunków nowoczesnej lite ra tu ry > W in teresu jącym nas okresie dw udzie­

stolecia m iędzyw ojennego esej jako głów ny g atu n ek upraw iało k ilk u pisarzy, przede w szystkim J a n Parandow ski, Bolesław M iciński, a jesz­ cze k ilk u n a stu posługiw ało się czasem fo rm ą eseju: W acław B erent, T a­ deusz Boy-Żeleński, Adolf N ow aczyński, Jó zef W ittlin, K azim ierz W yka... W racając n a chw ilę do<powieści — zauw ażam y, że jej określenia genolo- giczne n ab ierają treści dopiero po zm niejszeniu dystansu, przy operow a­ niu kateg o rią odm iany g atunkow ej. Być może, pozytyw ne skutki p rzy ­ niosłoby w y odrębnienie podgatunków n a tere n ie eseistyki* je st to jedno z głów nych — jeśli w ogóle w ykonaln y ch — zadań stojących przed b a ­ daczami tego gatunku.

(5)

N atom iast w ogólnej optyce ro zp a tru ją c zgrupow anie w szystkich tek ­ stów eseistycznych, z tru d em i bardzo ogólnie m ożna ustalić zespół stałych cech m orfologicznych, k tóre stanow ić b y m ogły in w a ria n ty gatunkow e. Ciągłość istnienia i w spólnota relacji m iędzy zgrupow aniam i tekstó w w w iększym sto p n iu stanow ią o tożsam ości w szystkich przekazów g a tu n ­ kowych. O kreślając istotę g atunkow ą eseju, n a pierw szym m iejscu należy więc postaw ić z n a c z e n i e r e l a c y j n e czy stru k tu ra ln e (ale w sen­ sie nadaw anym przez sem antykę), a dopiero n a dalszych znaczenia: deno- taty w n e i pragm atyczne. Chcąc sch arakteryzow ać esej w bad anej sytuacji historycznoliterackiej, należy z r e k o n s t r u o w a ć c a ł o ś ć a k t u a l ­ n e g o s y s t e m u gatunkow ego. D opiero wów czas m ożna zrozum ieć sens ukształtow ań stylistycznych i zaw artości m yślow ej eseju. P o w sta ją one bowiem — i to jest ich jed y n a niezm ienna, u niw ersalna cecha — jako polem iki i uzupełnienia, n e g a c j e i m o d y f i k a c j e i s t n i e j ą ­ c e g o r e p e r t u a r u g a t u n k ó w . Nie przeczy postaw ionej tezie to, że odniesienia m akrosystem ow e nie d om in ują w poszczególnym tekście, to praw da, iż przew ażnie autorskie am bicje form otw órcze zajm u ją m iejsce rów norzędne (czasem i drugorzędne) z am bicjam i poznawczym i, m orali- stycznym i, ideologicznym i itd. Identyczność fu nk cji u zup ełniania przy historycznej zm ienności s tru k tu ra ln e j — oto isto ta rozw oju historycznego eseistyki. Silne napięcie relacy jn e trw a nieu stan nie, n ato m iast zm ienia się system literack i n a sk u tek ciągłych przetasow ań w nim zachodzących (także gatunkow ych).

Inaczej troch ę m a się rzecz z pozostałym i g atunkam i prozy n iefa b u - larn e j: dość dokładnie m ożna w ym ienić stałe cechy m orfologiczne p o rtre ­

tu, pam iętnika, dziennika, repo rtażu , felietonu, a w gatu nk ach k ry ty c z ­ noliterackich — trw ałe n astaw ien ia pragm atyczne. W eseju tru d n o n a w e t w yróżnić rozu m ian ą n a sposób fenom enologiczny istotę, postaw ę lub stałe nastaw ienie, jak usiłow ano robić w ielo k ro tn ie (przypisując esej np. liryce z pow odu subiektyw izm u, em ocjonalizm u, monologowości), a niedaw no próbow ał podobnie postąpić W ojciech G łow ala tw ierdząc, iż isto tą eseju jest r e f le k s ja 3. „R efleksja” jest dość nieporęcznym słowem, rów nież w ie­ loznacznym i tajem niczym jak „esej” , a przy tym . ch arak terystyczn y m w rów nym stopniu dla w ielu innych zjaw isk k u ltu ry . Jeśli trzeba szukać jakichś ogólnych nastaw ień, w rod zaju istoty rodzajowości, to w y d aje się, że m ożna z w iększą dozą słuszności przyporządkow ać takie siły k ie ru n ­ kow e w ielu innym w ażnym gatunkom p rozy n iefabu larn ej У Spróbuj m y — bez dowodów — dokonać takiej w stęp n ej operacji klasy fik acyjn ej: p o sta­ w a liryczna dom inuje w dzienniku i w spom nieniu, epicka w rep o rtaż u i portrecie, dram atyczna w publicystyce i krytyce. Poza rodzajow ą p rz y ­ należnością lub ponad n ią znalazłyby się: aforyzm , gaw ęda i w łaśnie

(6)

esej. P ierw iastk i tra d y c y jn ie rozróżnianych rodzajów k o n sty tu u ją p rze­ kazy eseistyczne w zależności od k o n k retn y ch decyzji autorskich.

H eim ito von D oderer bezforem ność uw aża w ręcz za zasadę fo rm aln ą prozy e s e is ty c z n e j4. Zgodzić się z ty m paradoksem m ożna przy popraw ce, iż nie m a stałych i w spólnych różnym klasom esejów zasad form alnych. N iew ątpliw ie — esej z n a tu ry ig n o ru je obow iązujące granice i w ew n ętrz­

n e podziały litera tu ry . Do jego isto ty przynależy wolność i nieograniczo- ność. J a k w spom nieliśm y, w czasie panow ania poetyk n o rm atyw n y ch esej żył poza teren am i o ficjalnie uznaw anym i i dziś zaliczam y do niego te przekazy słowne, k tó re nie były odczytyw ane wówczas jako literackie. B u jn y rozwój tego g a tu n k u zaczął się w czasach rozkładu n o rm atyw n ej teorii klasycy stycznej, a szczytow y okres n astąp ił w pierw szej połowie w . XX, w k u ltu rze literackiej nastaw ionej n a eksperym ent, przełam yw a­ nie tra d y c y jn y c h podziałów i twórczość „pozarodzajow ą”. E seistyka stała się dzisiaj p ełnopraw ną dziedziną litera tu ry , a n a w e t zaznaczył się jej w p ływ na inne gatunki — k o ro n n y m przykładem jest powieść. Esej n a jle ­ piej m a się w sytuacji kied y ry g o ry rodzajow e są już rozluźnione, ale jeszcze rozpoznaw alne i m ają moc obow iązującą przyn ajm n iej w n iektó­

ry ch dziedzinach działalności literack iej. P ostępu jący proces zanikania tra d y c y jn y c h klasyfikacji i ogólnej am orfizacji lite ra tu ry u tru d n ia istn ie­ nie eseistyce. K iedy pow staje duża ilość dzieł o luźnej, o tw a rte j k o n ­ strukcji, k tórych przynależności gatunkow ej nie m ożna zidentyfikow ać, esej zaczyna rozpływ ać się i n ik n ąć w owej nieokreśloności. G dyby te n ­ d encje hom ogenizacyjne uzyskały przew agę absolutną, przestałby istnieć, kiedy bow iem w szystko je s t esejem , nie m a m iejsca dla niego. Nie bądźm y jed n a k k atastro fistam i : do sy tuacji takiej nigdy nie dojdzie, gdyż ozna­ czałaby ona rów nież koniec lite ra tu ry .

W racając na g ru n t n a u k i o eseju p rzy jrzy jm y się w ynikom n ajn o w ­ szych badań. Przew ażnie u p raw ia n a jest p o zytyw na m etoda opisu, tzn. w y k ry w a się m orfologiczne i (rzadziej) funkcjonalne, stale obserw ow ane cechy tek stów należących do tego gatu n k u . Je d n a k — jak m ów iliś­ m y — najlepsze opracow ania są bardzo ostrożne i... bardzo ogólne. Oto np. definicja Ludw iga R o h n era podsum ow ująca jego ogrom ne dzieło Der

deutsche E ssa y:

Esej, sam od zieln y gatu n ek literack i, o b ejm u jący krótkie, zam knięte, choć stosu n k ow o luźno sk om p on ow an e u tw o ry reflek syjn ej prozy, które w w y r a fi­ now anej estety czn ie form ie sw ob od n ie interp retu ją ok reślon e tem aty, przy tym z najw yższym upodobaniem d ziałając sy n tety czn ie, asocjacyjn ie i w y o b ra że­ niow o, po m istrzow sku n a w ią zu ją d u ch ow ą rozm ow ę z literack im p artnerem , którem u proponują różnorodne obrazy, kon stru k cje m y ślo w e i p r z e ż y c ia 5.

W ydaje mi się, że p ełna d efinicja praw dziw ie oddająca c h a ra k te r om aw ianego ty p u prozy m usi w rów nej m ierze uw zględniać genologiczne

4 Zob. R o h n e r, op. cit., s. 673.

(7)

p a ra m etry sytuacyjne. W trakcie ew olucji zm ien iają się rad y k a ln ie po­ szczególne stru k tu ry , n atom iast stałe są w y ra ż an e św iadom ie relacje oddzielające esej od innych gatun k ó w sy stem u literackiego. Jeg o stałe cechy m orfologiczne są bardzo słabo rozróżnialne. T ak samo te m a ty k a nie może spełniać roli specyfikującej, gdyż esej porusza w praw dzie nie w szystkie tem aty, ale w szystkie pow szechnie w ażne. Ta niespecjalistycz- ność i pow aga poruszanych tem atów n a d a ją esejow i c h a ra k te r n iesyste- mowej i nieprofesjonalnej filozofii życia, co słusznie po dk reślają w spół­ cześni nam teo rety cy eseju (szczególnie Bruno Berger). Rów nież ogromna, niczym nie ograniczana rozm aitość ukształtow ań stylistycznych i środków przekazu nie pozw ala tu szukać d ifferen tia specifica om aw ianego g atu n ku; co najw yżej m ożna mówić ogólnie o bardzo sw obodnej, ale pięknej — artystyczn ie um otyw ow anej i p recyzyjnej k o n stru k cji. W ażną cechą w y ­ różniającą są relacje osobowe w pisane w s tru k tu rę eseju, k tó re polegają w głównej m ierze n a eksponow aniu osobowości podm iotu m ówiącego i odbiorcy, często indyw idualizow anego i bezpośrednio w ystępującego w tekście. Sposób rozw iązyw ania problem ów i p ostaw a św iatopoglądow a a u to ra w ew nętrznego są stosunkow o n ajb ardziej w idoczną „różnicą swoi­ s tą ” : niesystem atyczność, a n aw et p ew n a kapryśność m yślenia, m nożenie p y tań i punktów w idzenia, unikanie zdecydow anych i ko m p letny ch roz­ w iązań problem ów , przew aga przypuszczeń n ad dowodam i, osobiste i em o­ cjonalne trak to w an ie zagadnień teoretycznych, zastępow anie pojęć obra­ zami...

Propozycja definicji eseju jako g atu n k u p rzy b ra ła więc tak i oto k sz ta łt : n i e f i k c j o n a l n y g a t u n e k p r o z a t o r s k i , k t ó r e g o g r a m a t y k a p o w s t a ł a g ł ó w n i e n a z a s a d z i e o p o z y c j i w o b e c a k t u a l n e g o s y s t e m u g a t u n k o w e g o , j a k o j e g o u z u p e ł n i e n i e b ą d ź m o d y f i k a c j a . N ato m iast określenie re a li­ zacji tekstow ej tak rozum ianego g a tu n k u dałoby się w y artyk uło w ać n a ­ stępująco: sw obodnie skonstruow any średnich rozm iarów utw ó r proza­ torski, w k tóry m naw iązan ia do tek stó w in n y ch kodów gatunkow ych przew ażają nad naw iązaniam i do tek stó w w łasnego kodu gatunkow ego. P orusza on różnorodne, ale doniosłe problem y egzystencjalne, ak cen tu je osobisty c h a ra k te r rozw ażań i w ykorzy stu je różnorodne sposoby u p raw ia ­ n ia refleksji, posługując się niem al w szystkim i środkam i języka poetyc­ kiego. Fabularność pojaw ia się czasem jako elem ent drugorzędny.

Z aproponow ana powyżej definicja eseju w y m aga dopełnienia k ilku uw agam i ogólnymi, dotyczącym i p rocedur k lasyfikow ania przekazów lite ­ rackich 6. Zasada relacyjnego — uw zględniającego działanie całego sy ste­

6 W n ik liw e i u system atyzow an e om ów ien ie d ziejów typ ologizacji literatury z a ­ w ie r a książka H. M a r k i e w i c z a G łó w n e p r o b l e m y w i e d z y o lite r a tu rz e (K raków 1965 i w yd. nast., rozdz. R o d za je i g a tu n k i literack ie). Zob. też R. W e l l e k i A. W a r r e n , Teoria li teratu ry. W arszaw a 1970, rozdz. R o d z a je lite rackie (tłum . I. S i e r a d z k i ) .

(8)

m u ko m u n ik acji literack iej (lub jego obszernego sektora) — w yodręb­ niania te k stó w w prow adza nowe k ry te riu m dokonyw ania podziałów lite­ ratu ry . P rz y j ąw szy proponow aną p ersp ek ty w ę genologiczną w yróżnić m o­ żna trzy zasadnicze sposoby k lasy fik acji tekstów literackich:

1. G ru p o w an ie u tw o ró w posiadających w spólne cechy morfologiczne. Podejście tak ie je st ch ara k te ry sty c z n e dla poetyki — polega n a rozpo­ znan iu i opisie em pirycznych jakości szeregu dzieł, a następn ie n a łącze­ n iu ich w duże całości n a podstaw ie pow tarzan ia się w y k ry ty ch jakości. 2. G ru p o w an ie utw orów , w k tó ry c h p rzejaw ia się ta sam a postaw a duchow a lub k tó re są aktualizacjam i w spólnej form y poznaw ania i k on­ stru o w a n ia rzeczyw istości. Ta m etodologia klasyfikacy jna — u p raw ian a najczęściej w ram ach neokantyzm u, fenom enologii, egzystencjalizm u — dąży do w ydobycia isto ty g a tu n k u czy rodzaju, u k ry tej głęboko, poza zew n ętrzn y m i i akcydentalnym i elem entam i. U chw ycenie istoty lub fo r­ m y (rozum ianej szerzej niż w poetyce — raczej w duchu epistem ologii kantow skiej) dokonuje się poprzez poznanie intuicyjne, dociekanie filozo­ ficzne, ogląd ejdetyczny, itp.

3. W yodrębnianie przekazów literack ich przejaw iających określone ten d en cje wobec znakow ych obiektów zew nętrznych (kry teriu m rela cy j- no-energetyczne). G łów ną regułą sp ecyfikującą jest już nie zbiór cech budow y ani istota, lecz sieć stosunków dialogow ych z innym i zbioram i tekstów . G ru p a w ypow iedzi pełniących w spólne zadania w procesie ko­ m u nikacji literackiej rozum iana je st jako w iązka energii sem antyczno- -estetyczn ej. Poza um ożliw ieniem w y o d ręb n ien ia przestrzeni istn ien ia ese­ ju p ersp ek ty w a „en erg ety czn a” je s t szczególnie p rzy d atn a przy k lasy fi­ kacji n astęp u jący ch typów tekstów : a) n astaw ionych n a pełnienie fu n kcji pragm atyczn y ch (publicystyka, d ydaktyka, kry ty ka, propaganda) ; b) u ż y t­ kow ych, niesam odzielnych — nie m ających autonom icznego bytu, stan o ­ w iących elem en t w iększych m echanizm ów kom unikacyjnych.

2

R ecepcja Podróży do p iekieł Bolesław a M icińskiego była św iadectw em u zyskania przez esej pełni p raw należnych autonom icznem u gatunkow i literackiem u, a także jed n y m z w ielu sygnałów dokonującego się wówczas przełom u w twórczości prozatorskiej i świadomości literackiej. R ew eren- cja, z jak ą przyjęto eseistyczną książeczkę ,26-letniego debiu tanta, to zjaw isko nie spotykane przed sezonem literackim 1937/38. P rzy po m nijm y kilka „św iadectw o d bio ru ” 7. W dysk u sji zorganizow anej przez „W iado­ mości L iterack ie” n a te m a t n ajw y b itn iejszy ch dzieł polskich autorów , ja ­ kie opublikow ano w r. 1937, Podróże do p iekieł znalazły się w śród książek

7 T erm in M. G ł o w i ń s k i e g o (Ś w ia d e c tw a i s ty le odbioru . „T eksty” 1975, nr 3).

(9)

p retend ujący ch do głównej n a g ro d y 8. Z kolei w ankiecie red ak cji „Prosto z m ostu” : Jaką najciekaw szą książkę p rzeczyta łem w ro ku 1937, za Po­

dróżam i do p iekieł w ypow iada się k ilk u u c z e stn ik ó w 9. Do tego trzeba

dodać falę recenzji, i to w y b itn y ch piór — om aw iali esej M icińskiego m. in. Tadeusz Breza, K azim ierz Czachowski, Jaro sław Iw aszkiew icz, Ja n Kott, H ieronim M ichalski, A rtu r Sandauer, K o n stan ty T roczyński, K a­ zim ierz W y k a 10. W praw dzie dostojna i zachow aw cza Polska A kadem ia L ite ratu ry przyznała N agrodę M łodych za rok 1937 M łodości Jasia K u -

nejała S tanisław a Piętaka, ale trzeb a pam iętać, że M iciński był p ierw o tn ie

kan dydatem większości ju ry и . Niech więc książka B olesław a M icińskiego będzie m ateriałem rek o n stru k cji poetyki eseju z końcowego o kresu lite ­ ra tu ry dw udziestolecia m iędzyw ojennego. Do takiego w y bo ru u p raw n ia zarów no ranga, jak ą au tor uzyskał w owych latach, jak i — szczególnie w ażny dla tej pracy — fakt, że jego autorem je st przedstaw iciel pokolenia wchodzącego do lite ra tu ry po 1930 roku.

A rc h ite k tu ra P odróży do p iekieł naznaczona je st m itycznym piętnem , spow odow anym zapew ne przez „p iek ieln ą” tem aty k ę: esej skład a się z 7 części, a w iadom o, jak w iele m agicznych znaczeń m iała ta c y fra w różnych k u ltu rach . N ajdłuższa część (pierwsza) zajm uje 9,5 stronicy d ru k u 12, n ajk ró tsza (piąta) trochę ponad 4; pozostałe — od 6 do 8 stronic. S^W sum ie 49 stronic, co stanow iło wówczas górną granicę dopuszczalnych

8 P ro to k ó ł z d y s k u s j i n ad n a j w y b i t n i e j s z ą k sią ż k ą p o ls k ą 1937 r. „W iadom ości L iterackie” 1938, nr 11.

8 O dpow iedzi na an k ietę w y m ien ia ją ce k siążk ę M iciń sk iego podało „Prosto z m o stu ” 1938, nry 5, 8, 13, a p odsum ow anie a n k iety — w nrze 18/19.

10 T. B r e z a , K. W y k a , D w u g ł o s o B o le s ł a w ie M i c iń sk im . „ A ten eu m ” 1938, nr 2. Przedruk tek stu W y k i , z a ty tu ło w a n y „ P odróże d o p i e k i e ł ”, zn ajd u je się w jego tom ie: S tara szuflada. K rak ów 1967. — K. C z a c h o w s k i , „ P o d ró że d o

p ie k i e ł”. „N ow a K siążk a” 1938, z. 4, s. 204. — J. I w a s z k i e w i c z , „ P o d ró że d o p ie k i e ł”. „W iadom ości L iterackie” 1938, nr 24, s. 4. — J. K o t t , S p a c e r po pie kłach.

„P ion” 1938, nr 8, s. 3—4. — H. M i c h a l s k i , S zk ice lite rackie . „K ultura” (Poznań) 1938, nr 8, s. 5. — A. S a n d [a u e r], S p o r y filo zofic zne. „ N ow y D zien n ik ” 1938, nr 132, s. 8— 9. — K. T r o c z y ń s k i , U ro k i p ię k n e g o s t y l u — p r z y c z y n e k d o d z i e j ó w sn obizm u . „D zien n ik P o zn a ń sk i” 1938, nr 85, s. 7.

11 W p ierw szym gło so w a n iu na k andydaturę M icińskiego padło 5 głosów , n a P iętak a tylk o 1 głos. Z p ow od ów proceduralnych (nikt n ie u zy sk a ł w ięk szo ści g ło ­ sów ) zarządzono n astęp n e głosow an ie. W drugim M iciń sk i otrzym ał zn ów 5 g ło só w , a P ięta k już 4, w trzecim : M iciński — 6 głosów , P ię ta k — 7 (w iększość). W g ło s o ­ w a n iu w zięło udział 13 akadem ików , gdyż n ieob ecn i b yli S za n ia w sk i i W ierzyński. Do nagrody kan d yd ow ali w ted y rów n ież: J. A n d rzejew sk i, T. Breza, H. M alew sk a, T. Parnicki, K. P ru szyń sk i, A. R udnicki, H. W orcell, J. Z agórski (zob. N a g ro d a

M łodych. „Prosto z m o stu ” 1938, nr 8, s. 4).

12 P oniższa ek sp lik a cja przeprow adzona została na tek ście P o d r ó ż y do p i e k i e ł zam ieszczonym w w yd an iu : B. M i c i ń s k i , P ism a. Eseje. A r t y k u ł y . L isty. W ybór i opracow anie: A. M i c i ń s k a . K raków 1970. Do stronic tego w yd an ia od syłają liczb y w naw iasach podane po cytatach.

(10)

rozm iarów dla eseju — M iciński nigdy nie n apisał tek stu dłuższego, a po­ zostałe eseje są przew ażnie k ilk ak ro tnie krótsze. Także inni eseiści poko­ lenia 1910 upraw iali k ró tk ie form y eseistyczne; np. tek sty tego gatunku, jakie napisał w latach trzydziestych K azim ierz W yka, m ieszczą się w g ra ­ nicach 3,5 stronicy (H onoriusz Daum ier, 1934) i 13 stronic (Starość N or­

w ida, 1933) 13. Je d y n y dłuższy niż Podróże do piekieł esej w drugim dzie­

sięcioleciu m iędzyw ojennej lite ra tu ry obejm uje 57 stronic w w y d a ­ n iu p arysk im u , ale składa się on z osobno ty tuło w any ch części, zacho­ w u jący ch pew ną autonom ię, przypom ina więc nieco cykl eseistyczny. M iciński nie dzieli ta k w y raźn ie całości tekstu, natom iast u ru cham ia l i c z n e inne ś r o d k i d e l i m i t u j ą c e , szczególnie ak tyw n e w m n iej­ szych odcinkach w ypow iedzi. K ażdą z siedm iu dużych części Podróży do

piekieł podzielił a u to r n a m niejsze, kolejno num erow ane fragm enty, p rze­

w ażnie 1— 3-stronicowe. T en num ero w an y układ lin earn ych frag m en tów tek stu jest cechą w yróżn iającą M icińskiego w śród rów ieśników . C hw y tu tego nie stosuje zupełnie W yka, k tó ry z reg u ły w ogóle wówczas nie dzielił sw ych tekstów n a części; bardzo rzadko pojaw ia się on u W łodzi­ m ierza P ietrzak a; nieco częściej u Frydego, lecz niekonsekw entnie i w y ­ m iennie z m etodą ty tu ło w a n ia podrozdziałów dużych szkiców. N um erow a­ nie fragm entów zbliża M icińskiego do starszego przyjaciela a zarazem

m istrza eseju — ów kom ponow ał średnich rozm iarów tek sty z kolejno num erow an y ch najczęściej 2— 3-stronicow ych fragm entów . Oto jak przed ­

staw iają się proporcje Pana Jow iałskiego i jego spadkobierców :

Porów nując te proporcje z Podróżam i do piekieł, zauw ażam y, iż M i­ ciński silniej delim ituje sw oją w ypow iedź już n a poziomie dużych odcin­ ków (tzn. części eseju). Ale nie tylko n a ty m poziomie. O peruje m ałym , parozdaniow ym akapitem — ak ap ity półstronicow e są dość rzadkie. Co w ięcej, pojaw iają się 1-zdaniow e akapity, często o aforystycznej zwięz­ łości. P aro k rotn ie w Podróżach do p iekieł w y stę p u ją całe szeregi p o je­ dynczych zdań (pojedynczych w sensie gram atycznym , a także w sensie u k ładu graficznego, akapitowego).

Takie zasady architek to n iki eseju zm uszają do m aksym alnego n asy ­ cen ia tek stu figuram i stylistycznym i, aby m ałe frag m en ty — n a jak ie u tw ó r został rozczłonkow any — m ogły zachować w yznaczoną im w zględ­

13 Przedruk w szy stk ich w ym ien io n y ch w tym artyk u le esejó w W y k i — w to ­ m ie S tara szu flada.

“ P. H o s t o w i e c [J. S t e m p o w s к ij, E seje d la F^assaudry. P aryż 1961. F o r ­ m a t (liczba znaków ) ese jó w M icińskiego i S tem p ow sk iego w obu w yd an iach k sią ż ­

k ow ych jest identyczny. część liczba stronic liczb a fragm en tów 1 2 3 4 5 11 9 12 13,5 9 6 4 6 7 5

(11)

nie (bo w ram ach jed n e j s tru k tu ry literackiej) autonom iczną pozycję. S taw ia to eseistę w sy tu acji innej niż zachodząca w tekście o n arracji epickiej, bardziej pow olnej i rozlew nej — tak iej, k tó re j n ajw yb itniejszy m rep re z en ta n te m stał się w późniejszych latach K azim ierz W yka. Epicki tok n a rra c ji pozwala n a rozrzedzenie tropów sem anty czny ch i operow anie konceptam i rozw ijanym i w w iększych odcinkach tek stu . Z u pełn ie ina­ czej budow any jest te k s t in ten sy w n ie delim itow any, tu trzeb a ciągle sto­ sować „ s t y l i s t y c z n e ś r o d k i n a t y c h m i a s t o w e g o d z i a ­ ł a n i a ”. I Podróże do p iek ieł realizu ją tę regułę k onsekw entnie. Przede w szystkim spełnia pow yżej sform ułow aną d y re k ty w ę różnorodna m eta­ foryka. Zabiegi m etafo ry żujące język eseju stosuje M iciński aktyw nie bez p rzerw y : zarów no w odcinkach poniżej zdaniow ych ja k i dłuższych — tw orząc rozbudow ane m etafory . Przytoczm y n a jp ie rw szereg najm n iej skom plikow anych m etafor, n iejak o m etafo r n u k lea rn y ch .

[...] Odys, tragiczn y bohater, zaw iązał tylk o w ę z e ł tragicznej sieci. [30] W m on u m en taln ych fu g a ch B acha śled zim y tem at, jak n itkę w ściegach k rzyżow ych [...]. [34]

M arzenie rozw ija się poza ograniczeniam i rzeczy w isto ści, p rzelatu je nad p iek łem i n ie broczy sk rzy d eł w falach A cherontu. [52]

d zisiejszy stan w ied zy o czło w ie k u przypom ina stan n a u k geograficzn ych w w ie ­ k ach średnich, gdy zw ęża n o obręb św iata, gdy w y ty cza n o ląd y o fan tastyczn ych zarysach, o konturach podobnych do syren i h ip ogryfów . [53]

Przejściow ym ro d zajem m etafo ry jest 1-zdaniow a w praw dzie, ale zło­ żona przenośnia, w k tó rej w y raźn ie w y o d ręb n iają się dw a układy znacze­ niowe, silnie ze sobą zw iązane syntaktycznie i sem antycznie:

T en król dążąc u p arcie z w i o s ł e m na ram ien iu w głąb l ą d u , m u siał chyba przypom inać strach a na w ró b le — śm ieszn y, jak k oźlonogi sym b ol tra ­ giczności. [29]

M etafory rozbudow ane przy b ierać m ogą kilka w arian tó w : a) m etafory paralelicznej :

Śm ierć śp iew a na łą k a ch syrenich, śm ierć — sześcio g ło w a suka, drzem ie w jask in i S k illi, śm ierć — bosk a charibdis, „ponurą p oi się w o d ą ”. [28]

b) w ielkiego łańcucha m etaforycznego. N ajdoskonalszą m anifestacją tak nazw anego tro p u sem antycznego je st początek części 2 Podróży do piekieł, w k tó ry m podjęto p roblem su b stan cji oraz jej stosunku do zjaw isk i w ra ­ żeń. N ajpierw zjaw ia się zm etaforyzow any obraz rzeczywistości pozba­ w ionej substancjalności, gdzie poszczególne zjaw iska, um ocowane dotąd silnie w sw ych su bstancjach, u zy sk u ją nagle niezależny by t:

G dyby d w a sło ń ca w y p ły n ę ły na niebo, gdyby d rzew a zerw a ły się do lotu, łopocąc skrzydłam i g a łęzi i gu b iąc zielon e pióra liści, p rzestalib yśm y w ierzy ć

(12)

w rzeczy w isto ść. R z e czy w isto ść zrów n ałab y się ze sn em . B y łb y to dzień Sądu O statecznego, w k tórym zerw a n e zostaną praw a rząd zące św iatem . W dniu tym , jak nas za p ew n ia A p ok alip sa, niebo ustąpi jak k sięg i zw in ion e, spłyną w ysp y, a k o n ie urągając p ra w u cią że n ia cw a ło w a ć b ędą w śró d obłoków . [32—33]

N astęp n ie obraz te n pow róci znów i zostanie sparafrazow any, rozw i­ jając dalej apo k aliptyczny w ątek :

W dniu Sądu O stateczn ego ręka B oża sk ru szy w io tk i szk ielet substancji. W rażenia zm y sło w e, pozb aw ion e trw ałego su bstratu, sp łyn ą stru m ien iem p s y ­ ch iczn ym , jak p o ły sk u ją ca ła w ic a ryb, jak ch m ura m o ty li nad łąką, a św ia t zerw-any z k o tw icy , która w b iła drapieżne szp on y w m ocne, sk a liste dno rze­ czy w isto ści, zakręci się na m ętn ych nurtach ilu zji. [34]

Rów nie skom plikow anych form alnie i niezw ykle sugestyw nych m eta­ for niew iele m ożna byłoby znaleźć w naszej poezji, a w prozie nie m a

chyba analogicznej 1S.

M etaforyka, k tó ra w poezji może nasycać te k s t bez ograniczeń, w pro­ zie — szczególnie z pogranicza dyskursyw ności — p rzejaw ia znacznie

m niejszą aktyw ność. M etafora pełni w eseju w m niejszy m stopniu fu nk cję w zm acniania estetyczności („o rn am en tu ”), a w znacznie w iększym stop ­ niu — ogniw a w łań cu ch u rozum ow ania. S praw d zian em trafności m etafory jest jej „celność” (nośność myślowa), czyli m ożliw ość zastąpienia obrazem pew nej fazy dyskursu. W ytw arzan ie now ych znaczeń daje się zrealizow ać dzięki odniesieniu m etafo ry do dw u układów m o tyw u jących jej budowę. W pierw szym planie należy rozpatrzyć relacje m iędzy form ułą m etafo ­ ryczną a sform ułow aniam i filozofii dotyczącym i tego samego przedm iotu. Zw iązek m iędzy w yrażeniam i utrw alonym i w tra d y c ji danej dyscypliny a now ym w yrażeniem m etaforycznym pozwala uchw ycić zm iany znacze­ nia. Oprócz naw iązań u k ładu paradygm atycznego trz e b a rozpatrzyć re la ­ cje zachodzące w porząd k u syntagm atycznym , a w ięc w yszukać w ięzi m iędzy m etafo rą a jej niem etaforycznym i sąsiedztw am i. Przenośnia p o ja­ w iająca się n a m iejscu jakiegoś możliwego w y ra ż en ia niem etaforycznego dem onstruje swoje możliwości substytucyjne. D rugi z om ów ionych typów odniesień zbliżony jest do opisyw anego w su b sty tu c y jn e j teorii m etafory, w ypracow anej na gruncie reto ry k i. Ale tylko zbliżony, gdyż obok pod­ k reślan ia konieczności um ieszczenia m etafo ry (z niefab ularneg o tek stu prozatorskiego) w ciągu n a rra c y jn y m — zaznaczyć trz e b a jej niep ełn ą przekładalność n a język dyskursyw ny.

ъ N a bezbłędną trafność cytow an ej przenośni od razu zw ró cił u w agę K. W y - k a w recenzji P o d ró ży do p ie k ie ł pisząc (cyt. za: S ta ra sz u fla d a , s. 256— 257): „Oto obraz p raw d ziw ie filo zo ficzn y ; n ie jak iś szta fa ż zew n ętrzn y , n astrojow y czy sym boliczny, g w o li stw orzen ia ek w iw a le n tó w u czu ciow ych , jak i w podobnej sytu acji znali poeci M łodej P olski, ale sam o pojęcie w ruchu o stateczn ym , który obnaża zaw arty w nim ładunek, u n iezw y k la w p ro w a d zen iem w stan , do jak iego tych pojęć n ie z w y k liśm y w p ro w a d za ć”.

(13)

fo rm u ły filo zo ficzn e

relacje

n iem etaforyczn e w y ra żen ia

m etafora n iem eta fo ry czn ew y ra żen ia

rela cje m ięd zy tek sto w e

U M icińskiego przenośnie są upostaciow aniem idei, środkiem odsłania­ jącym nowe jakości sem antyczne om aw ianego zjaw iska lub problem u, a przede w szystkim — sposobem ukazania u k ry ty c h pow iązań m iędzy pojęciam i. Spraw dzianem w artości m etafory je st nie tylk o estetyczne nacechow anie tej fig u ry ro zpatry w an e w izolacji, ale jej funkcjonalność w ciągu rozum ow ania. M ożna n a w e t sform ułow ać to rad y k aln iej : m etafo ra dobrze spełnia sw oją funk cję w eseju, jeśli sta je się niew ym ienialnym , w iążącym lub p u en tu jący m elem entem rozw ijanego dyskursu. O w ą ró w ­ now ażność m yśli i o brazu szczególnie podkreślał M iciński w sw ych dy ­ w agacjach m etaliterackich. W zam ykającym P ortret K anta w y znan iu m etodologicznym Od autora, rozw aża spraw ę o b razu filozoficznego, o g ra­ niczając ją jed n ak przez sprow adzenie n a płaszczyznę m echanizm ów i sko­

jarz eń w izualnych: '

Z ałożenia a rtystyczn e n in iejszego szkicu za w a rte są w ty tu le: P o r tr e t K a n ta . P o r t r e t — założenia są w ięc n atury m alarsk iej, a że ż y w o t K anta p rzy sło ­ w io w o b ył b ezb arw n y i m onotonny, w y ło n iły się n iem a łe trudności, skoro e x

d e fin itio n e trzeba było starannie u nikać w szelk ich p ozam alarsk ich elem en tów ,

tak ich jak an aliza psychologiczna, in terp retacja tek stu czy h istoryczn y k o m en ­ tarz. A m b i c j ą t e g o s z k i c u b y ł a t r a n s p o z y c j a p o j ę ć n a w y o ­ b r a ż e n i a . [122]

P ortret K anta, te k st nieco późniejszy, ukończony w r. 1941, stanow i

szczególnie ciekaw y przykład zastosow ania m echanizm u m etaforyzacji. Cały ten esej je st w swej stru k tu rz e głębokiej m etaforą, próbą, k tó ra za pom ocą plastycznych w yobrażeń m a przedstaw ić i w yeksplikow ać istotę filozofow ania au to ra K r y ty k . O peracje m etafo ryzacy jne są głów nym czyn­ n ik iem generującym te k s t P ortretu K anta — w yjątkow o ciekaw y jeszcze z tego względu, że stanow i rzadki p rzypadek ek sp ery m en tu auto tem a- tycznego w eseistyce. Sygnały m etatekstow e są zaw arte im plicite w stru k ­ tu rz e przekazu literackiego oraz są stem atyzow ane we frag m entach teo­ rety c zn y c h rozw ażań (jak choćby przytoczony w yżej fragm ent).

\ J Pow rócić trzeb a do kw estii innych sposobów k on stru o w an ia m ałych

odcinków d y sk u rsu eseistycznego. Z całego re p e rtu a ru trop ów sem antycz­ n ych znalazły zastosow anie w esejach M icińskiego jeszcze te, które sy­ tu u ją się w przestrzeni zorganizow anej przez porów nanie i aforyzm. P o ró w n an ia są rozbudow ane — ich zadaniem jest ukonk retn ien ie filozo­ ficznych pom ysłów autora. Szczególnie ulubionym środkiem jest zesta­ w ian ie zjaw isk psychicznych ze zjaw iskam i p rzy ro d y :

(14)

W obu p o sta cia ch [jakie przybrał O dyseusz] bez trudu od n ajd u jem y to żsa ­ m ość, podobnie ja k w fa so lce za ok nem , która wrczoraj okryta zielon ym i pąkam i, dziś rozk w itła i jutro sczern ieje. [35]

S tosu n ek m arzeń i sn ó w do sp raw n ie działającej św iad om ości przypom ina sto su n ek ląd ów do m órz na ziem sk im glob ie — fa n ta zje i sn y ob ra m o w a ły n a ­ sze życie, jak ta jem n iczy i szu m iący ocean. [53]

R ozpatru jąc m iejsce, jak ie porów naniom przypadło w poetyce esejów z la t trzydziestych, trz e b a stw ierdzić, iż odgryw ały one jed nak rolę dość podrzędną, znacznie m niejszą niż m etafo ra i a f o r y z m , któ ry m z kolei trz e b a się zająć nieco szczegółowiej. A forystyka je st odrębnym gatu nk iem (typem ?) lite ra tu ry , posiada chyba n ajw spanialszą tradycję, sięgającą początków piśm iennictw a. Poszczególny aforyzm — ta k jak jednostki są­ siadujących zbiorów „ lite ra tu ry n ajm niejszych fo rm ” (zresztą krzy żujących

się zakresam i) — je s t sam odzielnym tekstem . Dlatego um ieszczenie m ak­ sym y, gnom y, sentencji, n a w e t przysłow ia itp. w ram ach większego u tw o ru stanow i czy n n ik w zm acniający niezależną pozycję zdania lub fragm en tu , a zatem działający dezintegrująco. Każdorazow e pojaw ienie się aforyzm u pow oduje pow stanie n ap ięcia i jest sw oistą próbą sił czynni­ ków spajających te k st i ten d en cji odśrodkow ych. Zakłócenie n a rra c ji po­ w odow ane użyciem aforyzm u stanie się należycie zrozum iałe, jeśli posłu­ żym y się schem atem akum ulacji znaczeniow ej n a rra c ji sform ułow anym

przez Ja n u sz a Sław ińskiego — n a w zór zasady M ukarovskiego 16. Zasadę akum ulacji znaczeniow ej w utw orze fab u larn y m przedstaw ił Sław iński następująco: a b c d e a b с d a b с a b a

P ierw sza linijk a schem atu obrazuje następstw o elem entów sekw encji („oś h o ryzo n taln ą”). K olum ny pionowe zaś u k azują „kolejne stadia k ry ­ stalizacji sem an ty cznej” . Pojaw ienie się aforyzm u da (tutaj w staw ionego n a m iejsce elem entu d) zm ienia przebieg procesu n a ra stan ia system u znaczeniowego tek stu :

16 J. S ł a w i ń s k i , S e m a n t y k a w y p o w i e d z i n a rr a cyjn ej. W : Dzieło. J ę z y k . T r a ­

d y c ja . W arszaw a 1974. O m aw iając k u m u lację znaczeń w trakcie rozw ijan ia narracji

S ła w iń sk i buduje najbardziej o g ó ln y m odel odnoszący się do w szelk ich tek stó w narracyjnych. M usiał przy tym założyć, dla ce ló w ek sp erym en taln ych , rów n ow ażn ość poszczególnych od cin k ów narracji, gdy w rzeczy w isto ści rozw ój narracji i przyrost znaczeń od b yw a się n ierów n om iern ie, skokow o, p ełen je st zakłóceń, przysp ieszeń i rozm aitych zdarzeń sem an tyczn ych . M odel S ła w iń sk ieg o p o w in ien sta n o w ić d o ­ sk on ały punkt w y jścia do bardziej szczegółow ych badań sem an tyk i narracyjnej. — O roli p rzysłow ia w u tw orze n arracyjnym o b szern ie p isa ł J. M u k a r o v s k ÿ w książce C esta m i p o e t i k y a e s t e t i k y (Praha 1971). D uże fragm en ty pt. P r z y s ł o ­

w i e ja ko część k o n te k s tu w przekładzie B. S. K u n d y o p u b lik ow ała „Literatura

(15)

- e (d a)

С

b a

M iciński często w prow adza co bardziej udan e realizacje sztuki lap i­ darnego m ów ienia — bądź cy tu jąc osiągnięcia m istrzów gatunku, bądź w prow adzając w łasne sentencje. M a to oczyw isty związek z inten syw ną delim inacją szkiców a u to ra M yśli o w o jn ie stając się jed ny m z głów nych „środków natychm iastow ego działania tekstotw órczego” . Ju ż jed n ak n a ty m poziomie zaznacza się tro sk a a u to ra o spójności całej stru k tu ry tek ­ stow ej. Oprócz pojedynczych złotych m yśli pojaw iają się układy aforyz­ mów, czasem w ielokrotnie złożone. Oto w części 6 dokonyw ana jest re ­ ko n stru k cja osobowości K artezju sza i jego przeżyć stanow iących psychicz­ ne podłoże n arodzin przełom ow ej koncepcji filozoficznej. S praw n ą form ą relacji introspekcyjnej może być zbiór aforyzm ów , ale specjalnie zorga­ nizow anych :

W iedział, że rozm aw iać z lu d źm i in n ych w ie k ó w jest to poniekąd to sam o, co podróżow ać.

A le — k ied y czło w ie k obraca zb yt w ie le czasu na podróżow anie, sta je się w reszcie obcym w sw o im kraju.

W iedział, że w y m o w a p osiad a n iep orów n an ą siłę i p iękność; że poezja m a w y k w in ty i sło d y cze bardzo czarujące.

A le — sądził, że i jedno, i d ru gie — to raczej dary u m ysłu niż o w o ce studiów .

W iedział, że nauki m a tem atyczn e zaw ierają w y m y sły bardzo subtelne. A le — d ziw ił się, iż skoro ich p o d w a lin y są tak m ocn e i stałe, n ie zb u d o ­ w an o na nich czegoś w zn io ślejszeg o .

W iedział, że teologia uczy, jak zd ob yw ać niebo.

A le — d o w ied zia ł się, jako rzeczy bardzo p ew n ej, że droga doń jed n ak ow o jest otw arta d la najbardziej n ieuczonych, jak i n ajuczeńszych. [63]

Poszczególne zdania zaw ierają ogólne m yśli o w ażnych spraw ach ży­ ciow ych i są sform ułow ane w sposób dobitny, zaskakujący i skłaniający do uznania ich trafności — m ożna więc zaliczyć je do klasy sentencji. Nie w y stę p u ją jed n ak sam odzielnie, lecz zestaw ione są n a zasadzie a n ty ­ tezy, tw orząc p ary opozycyjnych znaczeniow o fragm entów . K o n trast se­ m antyczny budow any jest dzięki w y k o rzy stan iu gry paralelizm ów sk ład­ niow ych obu segm entów (początek pierw szego segm entu: „W iedział, że...”, początek drugiego: „Ale...”) oraz dzięki pow tórzeniom leksykalnym i k o n ­ trasto m znaczeniow ym słów. E nu m eracja k o lejnych anty tety czn y ch uk ła­ dów kom pletuje cechy sy tu acji egzystencjalnej sprzyjającej narodzinom genialnych odkryć: sy tu acji w ątp ien ia zm ierzającego zdecydow anie k u pewności.

с --- da

b с

a b

(16)

Czas przerw ać dotychczasow e procedery analityczne, bez litości ato- m izujące jed n o lity tek st P odróży do piekieł, i przejść do zasadniczej k w e­ stii — m echanizm u bud ow an ia spójności w ypow iedzi eseistycznej. S praw a ta, w ażna przy rek o n stru k cji poetyki każdego u tw o ru literackiego, n ab iera w agi szczególnej podczas in te rp re ta c ji P odróży do piekieł, k tó ry ch a u to r w yznał przecież:

Z adaniem eseju je st p rzed sta w ien ie złożonego problem u w taki sposób, aby m ożna było go ująć jed n ym rzutem , jak obraz. [196]

M e c h a n i z m y k o h e r e n c y j n e u rucham iane są na w ielu po­ ziom ach tek stu i w rozm aity ch odcinkach n a rra c ji eseistycznej z różną intensyw nością. Sprow adzić je m ożna do dw u zasadniczych rodzajów dzia­ łań spójnościow ych: operow ania pow tórzeniam i (dosłownym i i p arafrazo ­ w anym i) różnych segm entów d y sk u rsu 17 oraz budow anie stale obecnych k ategorii znaczeniow ych. Pom iędzy pow tórzeniam i stylistyczno-kom pozy- cyjny m i a stałym i elem entam i sem antyki tek stu istnieje współzależność, choć nie m ożna p rzy jąć po prostu, iż tylko pow tórzenia sekw encji s tru ­ m ienia n a rra c ji u ru ch am iają stałe, duże jednostki znaczeniowe.

Częściej niż w dom inujących wówczas typach prozy: literackiej (reali­ stycznej, psychologicznej) i naukow ej stosow ane są w esejach M icińskiego pow tórzenia syntaktyczne. W zależności od k o n tek stu pełni ta figura szczególne funkcje. C ytow any (częściowo tylko) na poprzednich stronicach szereg aforystyczny m usiał pojaw ić się w p iąty m fragm encie części 6 ze w zględów w łaśnie k oherencyjnych. Część 6 należy do najbardziej ufilo- zoficznionych frag m en tó w eseju, rozw ażane są w niej pow iązania fu nk cjo ­ n alne i genetyczne teorii K artezjusza. Filozoficzne analizy oraz biogra­ ficzne i h istorycznokulturow e hipotezy przesuw ały tę część P odróży do

piekieł na tere n y zagospodarow ane zazwyczaj przez rozpraw y naukow e.

N adanie niem al poetyckiej rytm izacji jednostronicow em u odcinkowi te k ­ stu stanow iło dostatecznie silny sygnał organizacji naddanej, „ ra tu ją c y ” literacki (estetyczny) c h a ra k te r frag m entu , a pośrednio i całej części. Obok fun kcji sygnału estetycznego, pow tórzenia służyły podkreślaniu r e ­ torycznych zalet tekstu. Dlatego paralelizm składniow y pojaw ia się tak często w zakończeniach fragm en tów jako dobitna puenta. W końcówce drugiego fra g m en tu o statniej części, aby u w ydatnić znaczenie etycznych dokonań D escartes’a poprzedza M iciński p u en tu jące stw ierdzenie ich po­ nadczasowej doniosłości kilk ak ro tn y m pow tórzeniem schem atu zdanio­ wego, polegającego n a ko ntrastow ym zaznaczeniu pom yłek au to ra M e­

dyta cji :

17 O p ow tórzen iu jak o zasad n iczym m ech a n izm ie tw orzącym tek st w ielo k ro tn ie

pisał J. L otm an w sw y ch głó w n y ch dziełach : Лекции по структуральной поэтике (Тарту 1964, zw ła szcza s. 65— 66) i Структура художественного текста (Москва 1970, zwasz- cza s. 1 3 2 -2 3 3 ).

(17)

W iem y dziś, że glan s p in ea lis n ie jest sied zib ą duszy, jak m n iem a ł K arte- zjusz, ale — szczątk iem oka ciem ien iow ego.

W iem y, że n ie ciepło jest przyczyną ru ch ów k rw i, jak pouczał w R o zp ra ­

w ie — ale d ziałan ie m ięśn ia sercow ego.

W iem y, że nie stw orzył sw ej M a th esis u n iv e r sa lis, a le — w ie m y , że jego etyk a ob ow iązu je dziś jeszcze zarów no H ylasa jak i F ilononousa. [66]

Pow tórzenia, paralelicznie skonstruow ane zdania, ud ob itn iają prze­ św iadczenie o genialnej pom yłce filozofa, a w pew nej m ierze sugerują, iż w ielki m yśliciel nie m yli się nigdy, gdyż jego pom yłki są bardziej in ­ spirujące niż odkrycia innych. W ram ach poszczególnych fragm entów

M iciński stosuje z upodobaniem zasadę n a w ro tu słów kluczow ych (raz zhaczeniowo, innym razem em ocjonalnie) w danym odcinku w ypow ie­ dzi, tran sfig u racje obrazów, p arafrazy zdań-sentencji. W w yjątkow ych w ypadkach pojaw ia się ch w y t analogicznej budow y kolejnych akapitów . Np. w zakończeniu eseju zdania otw ierające ak a p ity rozpoczyna M iciński czasow nikam i: pierw sze — „W ątpił”, drugie — „W ątpił”, trzecie — „W y­ b iera ł”, czw arte w yłam u je się z tej praw idłow ości, piąte — „Ł am ał” (69). J a k widać, czasow niki użyte są w identycznej form ie 3 osoby liczby pojedynczej try b u oznajm ującego.

Szczególny przypadek pow tórzenia stanow i c y t a t - r e f r e n . Obok pow racających cytatów , różnorodnie parafrazo w any ch lub przyw oływ a­ nych aluzyjnie, trzy k ro tn ie pojaw ia się fra g m en t O dysei (21, 31— 32, 44), k tó ry stanow i jed en z kluczow ych nośników znaczeń w eksplikow anym eseju. Z rekonstruow anie funkcji przydzielonej te m u fragm entow i epopei H om era m ą duże znaczenie dla odczytania globalnego sensu P odróży do

p iekieł — zajm iem y się więc nim przez chw ilę. Po raz pierw szy proroc­

tw o T ejrezjasza pojaw ia się jako m otto części 1, nadając określony k ie­ ru n e k n a rra c ji tego w stępu. Rola m o tta je st szczególnie w ażna, gdyż jako inform acja m etatekstow a sugeruje in te rp re ta c ję n astęp ujących po nim fragm entów . W analizow anym teraz p rzy p adk u c y ta t z H om era spełnia kilka zadań: a) w prow adza tem aty k ę podróży w zaśw iaty, b) określa cha­

ra k te r w yobrażeń o piekle stojących u początków europejskiej k u ltu ry , c) w prow adza O dyseusza — b o h atera pierw szych części, d) nad aje m i- tyczno-archaiczną tonację początkow ych faz P odróży do piekieł. K iedy te n sam frag m en t księgi X I O dysei pow róci pod koniec części 1, stanow i nie tylko „rym kom pozycyjny”, klam rę sp in ającą sam odzielny odcinek dyskursu, ale niesie ze sobą konfigurację now ych znaczeń św iatopoglądo­ w ych. W ypraw a Odysa do piekieł okazuje się konsekw encją jego w y bo ru polegającego n a „afirm acji tragicznej rzeczyw istości” :

za życia odrzucił o fiarow an ą przez K alipso n ieśm ierteln ość, a b y m óc spędzić o sta tn ie lata na sk alistej Itace — po śm ierci, w yrzu con y przez czas na „W yspy szc z ę śliw y c h ”, szam ocze się i m yśli o u cieczce. [31]

W now ym kontekście te same słow a epopei Hom era, lokując się w po­ rząd k u rozm yślań o ludzkim losie jednostkow ym , u jaw n ia ją nie przew i­ dyw ane dotąd m ożliwości odczytań:

(18)

w io sło są żn iste u ją w szy w ręce — uciekać B ęd zie daleko, d alek o, w ęd ru ją c stopą strudzoną,

A ż p rzyjdzie do lu d zi tak ow ych , k tórych w zrok n igd y na ziem i M orskich n ie w id z ia ł fal... a ręk a ich soli przenigdy

Do stra w y n ie sypie, a oni nie znają, co sp ła w n e są statki, Bo n igd y n ie og lą d a li czerw o n o -lśn ią cy ch k ad łu b ów Szerok ożaglich naw ... ni w io se ł, które sk rzyd łam i S ą d la p ierzc h liw y ch korabiów ! [...]

C ytat te n pojaw i się w szakże jeszcze w p iąty m fragm encie części 3, k tó rej postacią głów ną je s t R obinson Kruzoe. M iędzy O dyseuszem a Ro­ binsonem istn ieją podobieństw a osobowościowe i biograficzne: obaj tę ­ sk nią do rodzinnych k rajó w i m arzą o domu, a m uszą n ieu stan n ie w ędro­ w ać po obcych lądach, w yspach i m orzach; obaj też godzą się na przyjęcie w szystkich dośw iadczeń ludzkiej kondycji, pojm ując w ędrów ki piekielne jako pokutę, czyli konieczny etap w drodze do nieba. W łaśnie przekonanie o powszechności — i n a poziom ie głębokiej stru k tu ry : niezm ienności — dośw iadczeń oraz sytuacji egzystencjalnych pozwala zastosować do opisu p ereg ry n acji R obinsona w e rsety greckiej epopei.

Chw ilam i dochodzące do rozrzutności bogactw o cy tatów stanow i osob­ n y problem , którego nie sposób pom inąć przy om aw ianiu estetyk i esejów M icińskiego. Ow a obfitość cy tató w była, zdaje się, najczęściej kw estio­ now an ą cechą sztuki pisarskiej m łodego autora. W yka w e w spom nianej ju ż recenzji — po zam knięciu „kadzielnicy” — sform ułow ał ostre zarzuty

skupione wokół, jego zdaniem , błędnej koncepcji stylistycznej :

P rzygod y w ęd ro w có w m eta fizy czn y ch zb yt często, zam iast w śród p rzeci­ w ie ń stw p raw d ziw ych , tylk o w śród cytat i skojarzeń się przetaczają. P rzeszk o­ dy są urojone, podróż n iep ra w n ie się p rzew leka. [...]

[...] A jeżeli k om p lik u jem y, to n ie dla radości na w id o k sk łęb ień i w irów , w k tórych ton ą n ieśw iad om i, a le d latego, że p rzecież rzeczyw istość n ie jest pro­ sta. T ym czasem M iciński zb y t często dla tej radości k om p lik u je i o z d a b ia ł8.

K ry ty k z „A teneum ”, trz e b a przyznać, dość a rb itra ln ie i prostodusznie przypisał autorow i in ten cje pozornej ozdobności i nad m iernej kom plikacji. (Ja k postaram y się udow odnić dalej, M iciński nie dość, że au tentyczn ie odczuw ał skom plikow anie rzeczyw istości, ale co w ięcej — ja k n a rasow e­

go eseistę przystało — o parł całą sw ą koncepcję n a paradoksie.) Z kolei przypom nieć należy jeszcze ostrzejszy ko m entarz Jaro sław a Iw aszkiew i­ cza 19. W życzliw ym raczej, choć pow ściągliw ym om ów ieniu Podróży do

piekieł, po stw ierdzeniu, iż „sam a fo rm a essayu, um ysłow i polskiem u

dosyć obca, w yróżnia już tę p racę”, przeszedł do o strej k ry ty k i, uzasad­

18 W y k a , S ta ra szu fla d a , s. 258.

19 T en g w a łto w n y k rytycyzm jest fen o m en em tym ciek aw szym , że znakom ity pisarz b ył zd ecyd ow an ym sym p atyk iem ta len tu M icińskiego, o czym św ia d czy m. in. w y su n ię c ie jego kandydatury do nagrody „W iadom ości L iterackich ” na najlepszą k siążk ę 1937 r. (jako jed y n y u czestn ik dysk u sji w y su n ą ł go na p ierw sze m iejsce).

(19)

niającej w dużej m ierze trafność spostrzeżenia o obcości eseju polskiem u um ysłow i :

B aw i się tylk o i n ie zd ob yw a m ocn ym i atakam i n ow ych pozycji. J e st to b a w ie n ie się — n ie od k ryw an ie.

Ta sam a erudycja [co u F ran ce’a], to sam o n iem oraln ie jed n a k o w e w a rto ścio ­ w a n ie źródeł — od B ib lii apokryficznej do leg en d y i p o w ieści na p o ły d e te k ty w - nej, ten sam w reszcie uśm iech , lek k o drw iący, szyd zący ze w szy stk ich , którzy k rw ią gorącą z ran p ła cili za sw o je podróże do p iek ieł ziem sk ich i n ie b ie ­ skich [!].

[...] Z aw sze elp iej źródło — byel ja k ie i b y le jakiej w artości, każde cudze tw ierd zen ie lep sze od w ła s n e g o 20.

G eneralnie — na razie — m ówiąc, w uw agach ow ych k ry ty k ó w „ob­ cość eseju” p rzejaw ia się w odm owie p rzy zn an ia cytatow i sta tu su sam o­ dzielnego środka stylistycznego, charaktery sty czn ego dla eseju, co jest dziś pow szechnie p rzy ję ty m praw idłem w estetyce tego g atu n k u . C y t o ­ w a n i e j e s t w i e l o f u n k c y j n y m c h w y t e m k o m p o z y c y j ­ n y m , nie ograniczonym do roli ozdobnika 21. Także obfitość cytatów , ich niem al rów now ażność w obec oryginalnej n a rra c ji nie je st czym ś n ie n o r­ m alnym w eseju. P rzeciw nie — od chw ili n arodzin g a tu n k u c y ta t w ielm oży się w klasycznych, uzn an y ch za w zorcow e dokonaniach. W cale obficie po­ jaw iał się u F rancisa Bacona, a M ontaigne cytow ał zupełnie bez s k ru p u ­ łów. W ażne je st tylko, po co się cy tu je i ja k u m iejętnie się to robi. Otóż M iciński p o trafił przytaczać celnie i w sposób urozm aicony. W yb ierał cy­ taty niebanalne, dobrze spojone z ro zw ijan ą n a rra c ją (jak np. analizow any poprzednio fra g m en t Odysei), un ik ał łatw y ch źródeł. W Podróżach do

piekieł w yszukuje piekielne regiony — dzięki rozum ieniu m etafo ryczne­

m u — często tam , gdzie dotąd ich nie lokalizow ano: w y spa bezludna, w ięzienie angielskie, podświadomość, sceptycyzm ... N atom iast nie p ro ­ wadzi swoich b o h ateró w po piekle D antego, zupełnie u n ik ając aluzji do

B oskiej K om edii i nie czerpiąc stam tąd cytatów . Pow szechnie sto suje

chw yt an tytety cznie m etonim icznego łączenia przytoczeń. D latego zestaw ia H om era z K arlem M ayem i Księgę Hioba z pow ieściam i Ju le sa V e rn e ’a.

Rozważm y jed n a k m otyw acje w łączenia utw orów fan tasty czn o -n au k o ­ w ych i aw an tu rn iczy ch w obręb św iata przedstaw ionego P odróży do p ie ­

kieł. D oprow adzając zaśw iatow ą odyseję do czasów w spółczesnych, m usiał

a u to r w yszukać stre fy in fe rn aln e położone n a przedprożach naszego stu ­ lecia. L ite ratu ra X IX -w ieczna, będąca św iatopoglądow ym system em ho­ mologicznym do optym istycznego racjo n alizm u filozofii w ypro du ko w anej

20 I w a s z k i e w i c z , op. cit.

21 Zob. u w agi N. M illera, R. B au m garta i W. W ebera p rzytoczon e p rzez L. R o h n e r a w jeg o gru n to w n y m d ziele o e stety ce i h isto rii eseju (op. cit., s. 690— 691). N a to m ia st M. B a c h t i n (Проблема текста. „Вопросы литературы” 1976, nr 10) pisał, iż cy ta t (także a u to cy ta t) za w sze je st n o w ą w y p o w ie d z ią m im o form aln ej id en ty czn o ści zdań.

(20)

przez cyw ilizację techniczną, stw orzyła rzeczyw istość fikcji artystycznej zaludnioną ludźm i-schem atam i. Owe niezm ienne figu ry w ytw orzone przez „niezrów naną fa n ta sty k ę p s y c h o l o g i c z n ą ” (49) ubiegłow iecznego scjentyzm u zam ieszkiw ały doskonały św iat m arzeń.

W . tym m iejscu analizy m ożem y zaprezentow ać jed n ą z cen traln ych opozycji znaczeniow ych eseju M icińskiego. W edle niego auto rzy o p ty ­ m istycznych dzieł, dążąc do stw orzenia rzeczyw istości w yjaśnialn ej do

końca i — w ich m niem an iu — zapew niającej szczęście, w ykreow ali św iat nieludzki: ogołocony z au ten ty czn y ch w artości, w ysterylizow any z praw dziw ych przeżyć zaw ierających całość dostępnych człow iekowi em o­ cji. W rezultacie św iat racjonalistycznej utopii okazał się jeszcze jedn ym

piekłem o p arty m n a fałszu i lęku przed rzeczywistością, negującym m ożli­ wość osiągnięcia m oralnej wielkości, dostępnej po przejściu przez ciem ­ ności zagubienia, błędów i cierpienia. D em askacja anty hu m an istyczn ej

treści pozytyw istycznej utopii prow adzi autom atycznie do przew artościo­ w ania n asta w ie n ia wobec n aw et n ajb ard ziej „szo rstk iej” rzeczywistości, k tó ra w aksjologicznej p ersp ek ty w ie Podróży do p iekieł je st konieczną drogą do osiągnięcia osobowej dojrzałości. Nie darm o w prow adził więc au to r b o h ateró w nowoczesnej m itologii: C yrusa Schm ita, k a p ita n a Nemo, Old S h a tte rh an d a , W innetou. Postaci te rozpoczynają proces przem iany w yobraźni w spółczesnego człow ieka — p o p u larn a lite ra tu ra dydaktyczna torow ała drogę późniejszym herosom uniw ersaln y ch opowieści nowoczesnej cywilizacji, k reo w any m przez ro zryw kow ą lite ra tu rę i środki m asow ej ko­ m unikacji, propagandę. Zestaw ienie m arion etek produkow anych przez w spółczesny przem ysł m arzeń d o k u m en tu je zjaw isko degradacji w yob ra­ żeń m itycznych (a w języku Podróży do piekieł — zjaw isko zagarniania

przez infern o now ych obszarów ludzkiego świata). Z arzu t n iekoherencji pow odow anej n ad m iern ą rozm aitością i odległością w prow adzanych ob­ cych pierw iastk ó w m ożna więc uchylić.

S prób ujm y w yliczyć n ajw ażniejsze fu n kcje pełnione przez c y ta ty w przekazach n iefab u larn ej p r o z y 22:

1. P rzede w szystkim przy taczan ie w z m a g a e k o n o m i ę d y s ­ k u r s u . C y tat w prow adza w now y tek st ilość inform acji przew yższającą w artość in fo rm acy jn ą ekw iw alentnego (potencjalnie — bo nie zrealizo­

22 N ajlep szą p olsk ą pracą o przytaczaniu jest rozpraw a S. M o r a w s k i e g o O cyta c ie b e z c y ta t u („N urt” 1966,* nr 8. R ozszerzoną w e r sję tego szkicu w łą czy ł autor do sw ej k siążk i: In qu iries in to th e F u n d a m e n ta ls of A e sth e tic s . C am bridge M ass., 1974), o m aw iająca cztery g łó w n e fu n k cje p ełn io n e przez cytaty: a u to ry ta ­ tyw n ą, erudycyjną, sty m u la cy jn o -w zm a cn ia ją cą i estetyczn ą. In teresu jące uw agi o c y ­ to w a n iu — szczeg ó ln ie w asp ek cie p sych ologiczn ym — p oczyn ił H. E l z e n b e r g w sw y m d zien n ik u K ł o p o t z is tn ie n ie m . A f o r y z m y w p o r z ą d k u czasu (K raków 1963, s. 125— 126). O fu n k cjach cytatu w utw orach literack ich w ie le cen n ych fragm en tów zn aleźć m ożna w książce D. D a n e k O p o le m ic e li ter a ck iej w p o w ie ś c i (W arszaw a 1972) oraz w pracy M. R. M a y e n o w e j P o e t y k a te o r e ty c z n a . Zagadn ien ia j ę z y k a (W rocław 1975, s. 148— 160).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podczas sympozjum „Safeguarding Our Climate, Advancing Our Society”, które odbyło się w Katowi- cach 10 grudnia 2018 r�, naukowcy sugerowali, że nadal mamy możliwość

Maksymalne masy poszczególnych rodzajów odpadów i maksymalne łączne masy wszystkich rodzajów odpadów, które w tym samym czasie mogą być magazynowane oraz które

9.1.4 Zamawiający uznaje, że podpisem jest: złożony własnoręcznie znak, z którego można odczytać imię i nazwisko podpisującego, a jeżeli własnoręczny znak jest

Oprócz tego w ba- daniach klinicznych zawsze jest klauzula, że pacjent w każdym momencie może wycofać się z badania, nie podając przyczyn?. W przypadku dzieci jest dodatkowy

(znak: DOS-II.7222.1.4.2019) – pozwolenie zintegrowane na eksploatację instalacji do składowania odpadów o zdolności przyjmowania ponad 10 ton odpadów na dobę i

przywitanie Młodej Pary chlebem i solą - w cenie francuskie wino musujące na toast - w cenie wino podawane do obiadu - w cenie. apartament „Książęcy” z sejfem dla Młodej Pary

aleksandra.dabrowska@ifj.edu.pl za potwierdzeniem otrzymania e-maila.. Pliki ofert złożonych drogą elektroniczną będą otwarte w tym samym terminie co oferty złożone pisemnie

Różnorodne możliwości sposobu montażu: w systemowych sufitach podwieszanych lub przez zawieszenie przy wykorzystaniu opcjonalnych zestawów linek z regulacją długośći lub na