• Nie Znaleziono Wyników

Z dziejów fałszerstw historycznych w Polsce w pierwszej połowie XIX wieku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z dziejów fałszerstw historycznych w Polsce w pierwszej połowie XIX wieku"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Tazbir, Janusz

Z dziejów fałszerstw historycznych w

Polsce w pierwszej połowie XIX wieku

Przegląd Historyczny 57/4, 580-598

1966

Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl,

gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych

i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie

w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego,

powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego

i kulturalnego.

Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki

wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach

dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.

(2)

Z dziejów fałszerstw historycznych w Polsce w pierwszej

połowie XIX wieku

I '

A rtykuł nasz dotyczy pow stałych w pierw szej połowie XIX w. rela­ cji i opisów, głównie o charakterze obyczajowym, których autorstw o przy­ pisywano określonym osobom żyjącym w XVI lub XVII w.1 iDla uznania danego utw oru za falsyfikat istotne są więc intencje twórcy; z reguły pragnął on pozostać nieznanym, gdyż tylko w iara w autentyczność jego dzieła gw arantow ała osiągnięcie zamierzonego celu. Dotyczyło to zarówno rzekom ych wywodów genealogicznych i przyw ilejów m ajątkow ych, jak tworów poezji ludowej odległych czasów lub też relacji m ających świadczyć o wysokim poziomie obyczajów i k u ltu ry przodków. W ykry­ cie fałszerstw a pozbawiało te dokum enty w artości użytkowej zarówno dla domniemanego szlachcica czy właściciela ziemskiego, jak i dla ba­ dacza przeszłości narodowej. Nie przestają one jednak być źródłam i dla historyka czasów, w których te falsyfikaty pow stały.

Wygląd na intencję tw órcy każe też rozgraniczyć falsyfikaty od wszelkiego rodzaju pastiszu literackiego, upraw ianego zresztą po dziś dzień 2. Te m istyfikacje literackie były w Polsce pierw szej połowy ubie­ głego stulecia szczególnie modne. Początkowo traktow ano je tylko hu­ morystycznie; w latach 1818— 1819 trzy pism a wileńskie, mianowicie „Dziennik W ileński“, „Tygodnik W ileński“ i „Wiadomości Brukow e“ ogłaszały np. w iersze odkryte rzekom o w dziuplach starych dębów, sta­ nowiące zaś w istocie dzieło Michała Balińskiego.

Pierw szym polskim pastiszem serio była — jak stw ierdza Wacław B o r o w y — „Żyw iła“ Adama Mickiewicza ogłoszona w 1819 r. na ła­ m ach „Tygodnika W ileńskiego“. Tę rzew ną, sentym entalnorycerską opo­ w iastkę o miłości księżniczki Żyw ili i rycerza P oraja pismo opublikowa­ ło jako „w yjątek ze starożytnych rękopisów polskich, udzielonych re­ dakcji przez P. S. F. Ż.“. Choć Mickiewicz oparł się n a kronice S tryjkow ­ skiego i „Słow niku“ Lindego, brak jest tej opowiastce „rzeczywistego

1 W edług K. G ó r s k i e g o ap o k ry fa m i (fa lsy fik atam i) nazy w am y dzieła, „ k tó ­ ry c h p raw d ziw y a u to r p rzy p isu je rzekom e au to rstw o o k reślo n e j osobie rzeczyw i­ ste j, żyw ej lu b z m a rłe j” (S z tu k a ed y to rsk a . Z a ry s teorii, W arszaw a 1956, s. 139). Z ag a d n ien ie m a b o g atą lite r a tu r ę p rze d m io tu ; por. zestaw ienie je j w a rty k u le G. O u y, L es fa u x d ans les arch ives e t les biblio th èq u es (L’histoire e t ses m éth o d e s, P a ris , 1961, s. 1383) o raz w książce J. I. M a s a n o w a, W m ire p seu d o n im o w , ano-

пгтого i lite r a tu m y c h p oddiełok, M oskw a 1963, s. 7.

* W 1906 r. m a la rz M. W a w r z e n i e c k i ogłosił U cieszne te a tru m albo sp ra ­

w ie d liw e n ie k tó r y c h n ie w ia st u ka ra n ie u W a rsza w y , p re z e n tu ją c sw ój u tw ó r ja k o

fra g m e n t s ta re j k ro n ik i z 1526 r. tr a k tu ją c e j o sp a len iu n a stosie tru c ic ie le k k sią ż ą t m azow ieckich. N a m isty fik a c ję tę dało się n a b ra ć n ie ty lk o k ilk a czasopism w a r ­ szaw skich, ale i H iero n im Ł o p a c i ń s k i . P o r. Z d zie jó w k s ią ż k i i b ib lio tek w W a r­

szaw ie, W arszaw a 1961, s. 185—'186.

(3)

kolorytu historycznego“ 3. P o pierw szej m istyfikacji literackiej (rychło zresztą odkrytej) przyszły następne. „Opowieści o znalezionych w dzi­ wacznych okolicznościach rękopisach, subtelne nieraz k ry ty k i ich auten­ tyczności ze stro ny publikujących je «wydawców», to aż do połowy XIX w ieku stały niem al m otyw przedmów, kanoniczny chw yt m ający zaspokoić u niewykształconych jeszcze czytelników ząbkującego ro ­ m ansu p rym ityw ne zapotrzebowanie na życiową prawdziwość i w iary­ godność opisywanych zdarzeń“ — stw ierdza słusznie 'Maria J a n i o n w przedmowie do „Pam iątek Soplicy“ 4. Również i ich au to r zamierzał początkowo pójść drogą m istyfikacji literackiej; świadczy o tym zanie­ chana przedm owa Rzewuskiego do tego dzieła, w której pisał, iż rękopis „P am iątek“, pochodzący ze skonfiskowanego m ajątku w nuka Soplicy, nabył od Żyda w Nieświeżu. W ydaje go „tak jak jest, żadnej popraw y nie robiąc i nie tając przed sobą w ad tych pam iątek i nie uw ażając ich za dzieło [sztuki]“ 5.

Podobnie też w liście do w ydaw cy „Tygodnika Petersburskiego“ z 1840 r. Rzewuski stw ierdza, że podczas pobytu w Rzymie, kiedy to z grupą rodaków poszukiwał w Bibliotece W atykańskiej „polskiej ... p a­ m iątki“ naszła nań „m yśl żartobliw a podkraść się pod styl staroświecki, by kilka obrazów świeżo utworzonych napisać dla rozryw ki tow arzystw a jako w ypis ze starego rękopism a“ . Istotnie pierw sze krajow e w ydania „Pam iątek Soplicy“ ukazały się bez podania au to ra jako „P am iątki sta­ rego szlachcica litewskiego“ 6.

W prowadziło to w błąd jedynie niektórych 7 odbiorców 8. W drugiej połowie XIX w. liczne m istyfikacje literackie były dziełem A leksandra Darowskiego-W eryha (1815— 1874), dy letanta o dużej erudycji, potrosze prozaika, poety, publicysty i historyka. Darowski — jeśli w ierzyć jego przyjacielow i Rollemu — „dziwnie zręcznie um iał nałam yw ać język do pew nej epoki dziejow ej do tego stopnia, że z wszelką łatrwyścią używał w listach albo utw orach ulotnych mowy polskiej w łaściwej czy to cza­ som Zygm untowskim, czy okresowi panow ania u nas Sasów. Ju ż to przyszły bibliograf będzie m iał w iele troski nim m u się uda rozgm atw ać wszystkie psoty literackie Darowskiego; nie było to fałszerstwo, nowych bowiem faktów nie tworzył, ale naśladow nictw o zręczne, dowodzące

5 W. B o r o w y , O p o e z ji M ick iew ic za t. I, L u b lin 1958, s. 37—38. * H . R z e w u s k i , P a m ią tk i Sop licy, W arszaw a 1961, s. 7.

5 H . R z e w u s k i , P a m ią tk i Sop licy, L ondyn b. d., w yd. V erita s, s. 251—253: zan ie ch a n a p rze d m o w a R zew uskiego do P am ią tek. P o d o b n ie i P a m ię tn ik i B a rtło ­

m ie ja M ichałow skiego R z ew u sk i zaprezen to w ał w przed m o w ie jako rzek o m y a u ­

te n ty k .

• H. R z e w u s k i , P a m ią tk i Sop licy, oprać. Z. S z w e y k o w s k i , K ra k ó w 1928, s. IV—V. P o r. ta m że n a te m a t w p ły w u P a s k a n a S łow ackiego, K ra siń sk ieg o i innych pisarzy, s. X X X III—X X X IV .

7 T a k np. A d rian K r z y ż a n o w s k i (D aw na P olska, W arszaw a 1844, s. 468— 470) p rz e d ru k o w a ł z P a m ią te k m ow ę k a p e la n a k o n fed e ra tó w b arsk ic h , M arica Jam - dziłłow icza, z ta k im oto k o m e n tarze m : W k r a ju „napróżno ro zlegały się p rze stro g i i n ap o m n ien ia słynnego pobożnością i w ym ow ą k sięd za M a rk a k a rm e lity ... oto z ręko p iso w eg o u ło m k a tu p rzy w o łan y do życia zab y tek d u ch a i w ym ow y tego ap o ­ stolskiego kaznodziei” .

8 L ep iej pow iodło się K orn elo w i U jejsk ie m u : jego w iersz „S u p lik a c je ” n ie ty l­ ko tr a f ił — ja k o rze k o m y u tw ó r k o n fe d e ra tó w b a rsk ic h — do anto lo g ii poezji tego o kresu, w y d an e j (1928) pod au sp icjam i B iblioteki N arodow ej, ale już po zd e m a­ sk o w an iu te j m is ty fik a c ji został w 1949 r. ponow nie p rz e d ru k o w a n y w w yborze poezji sta n isła w o w sk iej ; por. T. M i k u l s k i , W k r ę g u o św ieconych, W arszaw a 1960, s. 390—391.

(4)

zdolności niem ałych“ 9. P rzed m istyfikacjam i Darowskiego przestrzega­ ła „W ielka Encyklopedia Powszechna“ oraz encyklopedia rosyjska Brockhausa, która nazyw ała go dziwakiem i m isty fik ato rem 10. Ja k już zaznaczyliśmy jednak, pastisz literacki nie wchodzi z n a tu ry rzeczy w obręb naszych zainteresow ań; poza nim pozostawiamy rów nież fał­ szerstw a dokum entów genealogicznych i fundacyjnych wszelkiego typu. Za czasów daw nej Rzeczypospolitej specjalizowali się w tym m. in. K rzysztof Janikow ski (ok. 1615—1647), Przybysław D yamentowski (1634— 1774) i Stanisław M orawski (druga połowa XVIII w.). Janikow ­ ski fałszował ponadto wszelkiego rodzaju ak ta państw ow e m. in. przyw i­ leje książąt pomorskich. Poziom tych falsyfikatów nie 'był zbyt wysoki: teksty obfitow ały w liczne błędy rzeczowe i historyczne, a pieczęcie wy­ konywano nieudolnie. W spólnicy Janikow skiego nacierali pergam iny gliną i popiołem oraz w ędzili w dym ie dla nadania im cech starości. M orawski nieczytelność pism a uważał za główną cechę dawności doku­ mentów, pieczęcie zawieszał n a jedw abnych sznurkach, a do pisania uży­ w ał często pomarańczowego atram entu. Stąd też żyw ot tych falsyfikatów

nie był zbyt d łu g i11.

-Dzieło Morawskiego, Dyamentowskiego i innych doczekało się konty­ nuacji w połowie X IX w., kiedy to dla wylegitym owania się przed herol­ dią K rólestw a Polskiego „poczęto fikcyjnym i zapisami zapełniać puste, a nie zawsze przekreślone stronice ksiąg grodzkich i ziemskich, poczęto w dokonanych tam autentycznych zeznaniach w ydrapyw ać lub dopisyw ać nazwiska, poczęto wpisywać zmyślone m etryki w księgi kościelne, doda­ w ać tak pożądane słówka jak: generosus, m agnificus czy bodaj nobilis“ 12. Te fałszerstw a, tworzone ze względów — rzecz można — kom ercjal­ nych, ograniczały się jednak w Polsce XIX w. do wywodów genealogicz­ nych; n ie próbow ano natom iast masowo podrabiać zabytków epistologra- ficznych, ja l^ to czyniono np. współcześnie we F rancji. Do głośnych fał­ szerzy X IX w. należeli tam : Letellier, k tó ry za panow ania Ludw ika F i­ lipa fabrykow ał listy L utra, K alw ina oraz wielu władców XVI i XVII w., Gugliemo C arrucci Sommaia (od 1841 r. sekretarz kom isji do spraw m a­ nuskryptów ) i wreszcie najgłośniejszy i najbezczelniejszy z nich — V rain-Lucas. Ten ostatni, omotawszy naiwnego m atem atyka M. Chasle, sprzedaw ał m u listy Pascala do Newtona, autografy Abelarda, Dantego, Franciszka I, Moliera, Bacona etc., a w końcu naw et korespondencję M arii M agdaleny i Sokratesa. Licznych fałszerstw dopuszczano się też na te k ­ stach starożytnych i średniowiecznych, że w ym ienim y rzekom e kome­ die P lau ta pisane przez Schennisa, fragm enty Neposa, ogłoszone przez

* A n to n i J. [Rolle], A le k sa n d e r W e ryh a -D a ro w sk i, [w:] O pow iadania, se ria ГУ* t. II, W arszaw a 1884, s. 389.

lł W ie lk a E n cy klo p e d ia P o w szech n a Ilu stro w a n a t. I II —IV, W arszaw a 1890, s. 454. (art. P. C h m i e l o w s k i e g o , „A p o k ry fy ”) oraz B olszaja E n cikło p ed ia t. IV, S. P e te rb u r g 1903, s. 672.

11 N a te m a t Ja n ik o w sk ieg o p isa ł o statn io J. R u m i ń s k i (F a łszerstw a d o k u ­

m e n tó w K r z y s z to fa S ta n isła w a J a n ik o w sk ie g o w P rusach K ró le w sk ic h w po ło w ie X V I I w ., „Z apiski H isto ry cz n e” t. X X X , 1965, zesz. 3 oraz życiorys tego w P SB

t. X , 1964, s. 518—519). O M o raw sk im p o r. W. K ę t r z y ń s k i , S ta n isła w M ora w ski.

P r z y c z y n e k d o h isto rii fa łs ze rs tw w Polsce, .^Przew odnik N au k o w y i L ite ra c k i"

t. III, 1875. N iezn an e fa ls y fik a ty S t. M oraw skiego zestaw ił B. K u m o r („M ałopol­ sk ie S tu d ia H isto ry cz n e”, 1959, z. 2/3).

12 Wł. D w o r z a c z e k , G enealogia, W arszaw a 1959, s. 34. O m asow ych fa łsz e r­

(5)

Giacomo Cortese 13, czy też „współczesne“ odpisy zabytków daw nej r u ­ skiej lite ra tu ry (jak „Słowo o pułku Igora”, „Russka praw d a” i inne),

sporządzane w początkach XIX w. przez A. I. B ardina i A. I. Sułaka- dzewa u .

II

Zainteresow ania folklorem i przeszłością narodow ą pociągnęło za sobą z kolei „żywe zajęcie się zabytkam i przeszłości i tym , co poczytywano za ich trw ałe przeżytki, tj. litera tu rę ludową“ 15. Na fali tych w łaśnie zainteresow ań zrodziły się liczne fałszerstw a literackie, „niewysoki na ogół w tym czasie poziom k ry ty k i historycznej i wiedzy językoznaw­ czej“ w arunkow ał powodzenie takich u tw o ró w 16.

B yły wśród nich pozycje o dużych w alorach literackich, że wymie­ nim y „Pieśni O sjana“ (tłumaczone u nas przez K niaźnina, K arpińskiego i K rasickiego)17, stanowiące w istocie dzieło Jam esa M acphersona, „Śpiewnik serbski“ W uko K aradziča (1815) czy „Rękopis K ralodw orski“ W acława H anki (1818). W szystkie te utw ory w yw arły ogromny w pływ na poezję rom antyczną, znajdując rów nież i w Polsce licznych naśla­ dowców 18.

Także i „Słowo o w ypraw ie Igora“, znalezione podobno w 1795 ro k u w jednym z klasztorów przez rosyjskiego badacza, hrabiego A. I. M usi- na-Puszkina, stało się źródłem natchnienia dla ludowo-roman tycznej poezji rosyjskiej XIX wieku. Co więcej, było ono zabytkiem w ykorzy­ styw anym z całą w iarą i zaufaniem w naukow ych badaniach nad Rusią K ijow ską przed najazdem tatarskim . Od początku jednak jego au ten ­ tyczność znalazła licznych przeciwników 19. Ich grono powiększył o stat­ nio moskiewski slaw ista, A. A. Z i m i n, k tó ry w ystąpił z twierdzeniem , iż „Słowo“ pow stało u schyłku XVIII w. W trakcie dyskusji, jaka od­ była się na ten tem at w m aju 1964 r. na W ydziale H istorycznym AN ZSRR, zdecydowana większość uczestników wypowiedziała się jednak za autentycznością tego zabytku 20.

Jeśli chodzi o Polskę, to — jak stw ierdza K onrad G ótr s k i — „w na­ szej literatu rze nie znajdujem y ciekawszych tego rodzaju falsyfikatów literackich“ 21. Rodzimego O sjana nie znaleziono; interesujący się prze­ szłością i jej zabytkam i poeci „poszli utorow anym już polskim śladem :

,J G. O u y, op. cit., s. 1373. P o r. ró w n ież P . E u d e 1, L e truquage. A lté ra tio n s.

F raudes e t contrefaçons d evoilées, P a r is b. d., s. 273 n. oraz H. H a g e n, Ü b er litte - rarische F älschungen, H a m b u rg 1889.

14 Рог. M. N. S p e r a n s k i j, R u s s k ije p o d d ie lk i r u k opisie j w naczale X I X

w ie k a (B a rd in i S u ła k a d ze w ), „P ro b lem y Isto czn ik o w ied ien ia” t. V . M oskw a 1956

oraz D. S. L i c h a c z e w , К w o p ro su o poddiełach litie r a tu m y c h p a m ia tn ik ó w

i isto riczesk ich isto czn ik o w , „Ista ricz esk ij A rch iw ” t. V I, 1961.

15 J. K r z y ż a n o w s k i , H istoria lite ra tu ry p o lsk ie j, W arszaw a 1964, s. 529. W. B o r o w y , op. cit., s. 35.

17 P o r. M. S z y j k o w s k i , O ssyan w Polsce na tle g e n e zy ro m a n ty czn e g o r u ­

chu, Kraików 1912.

18 P o r. J. K r z y ż a n o w s k i , op. cit., s. 529 o ra z Cz. H e r n a s, W k a lin o w y m

leste t. I, W arszaw a 1965, s. 222—223.

“ P o r. S ło w o o w y p ra w ie Igora, oprać. M. J a k ó b i e c , W rocław 1950, s. L V III i LXVI.

10 R e fe r a tu Z i m i n a d o tą d n ie ogłoszono; d y sk u sję, w k tó re j m . in. za rzu ca­ no m u, iż p o w ta rz a a rg u m e n ty w y su w an e już przez A n d ré M a z o n a, zam ieściły „W oprosy Isto rii” 1964, n r 9, s. 121—140.

(6)

parafrazy liryki ludowej, m iłosnej“ 22. Rozpoczynające się u nas bardzo wcześnie zainteresow anie folklorem przyniosło już w XVII'I wieku liczne zbiorki różnych pieśni tego typu oraz utw ory poetyckie wzorowane na poezji lu d o w ej23. Ta konw encja literacka przysparzająca do dziś dnia wiele kłopotów przy ustalaniu autorstw a, szła w X IX w. w parze z prze­ nikaniem pseudosamorodnej twórczości ludowej do bajkopisarstw a. Wy­ starczy tu przypom nieć Antoniego Glińskiego (1817— 1866), któ ry „bez­ cerem onialnie polszczył i za ludowe podawał utw ory literackie znakomi­ tych poetów rosyjskich i pisarzy“ (Żukowskiego i (Puszkina) 24. Tak więc w XIX w. zaczęto fabrykow ać masowo zabytki rzekomego fokloru, a w szczególności dokum enty dotyczące pieśni, obrzędów i w ie rz e ń 25 słowiańskich z okresu przed przyjęciem chrześcijaństw a.

Celował w tym K onstanty M ajeranowski (1790— 1851), dram aturg i publicysta krakowski, au tor licznych utw orów (komedii, oper, tragedii i obrazków dram atycznych) osnutych na tle historii Polski, ze szczegól­ nym uwzględnieniem Krakowa. W „Pszczółce K rakow skiej“ (1819—

3 822), której był redaktorem , jak również w „Muzie N adw iślańskiej“ (1823) M ajeranowski sam jeden w ypełniał cały dział pisma noszący na­ główek „Pielgrzym z Tenczyna“ 26. Umieszczał w nim opisy starych zwy­ czajów krakow skich (jak lajkonik czy rękaw ka), bajki i opowieści czer­ pane rzekom o z trady cji ludowej; w istocie M ajeranowski „bez nam y­ słu fabrykow ał podania, które mu do p racy były przy datne“.

Nie cofał się rów nież przed podrabianiem ballad ludowych; M ajera- nowski był tu wyrazicielem ludowości prerom antycznej, która „dopusz­ czała m istyfikacje literackie. Obce jej było dążenie do autentycznych tekstów folklorystycznych, ... obce jej były zasady realizm u“ 27.

R edaktor „Pszczółki K rakow skiej“ postępował w ten sposób nie tyle (jak chce G l o g e r ) „w najniew inniejszej chęci zabawienia swoich czy­ telników “ 28, co powodowany przyw iązaniem do przeszłości, pragnieniem dodania jej blasku, przypom nienia wreszcie w ielkich — jak pisał — „zdarzeń historycznych, które ciemnota wieków grubą zasłoną nieśw ia­ domości powlokła, że ledwie z podań, zwyczajów prostego ludu, źródła, ich dochodzić można“ 29.

M ajeranowski został zdemaskowany dopiero u schyłku XIX w., głów­ nie za spraw ą cytowanego już przez nas Glogera. Uznawano jego stara­ nia m ające „na celu obudzać i przypom inać daw ne wspomnienia, ochra­ niać od zatracenia stare trad y cje i w szystkie zabytki obyczajów narodo­ wych. N iejeden zabytek dawnych czasów w zakresie obyczajowym on od zaginienia zachował“ 30. Równocześnie jednak zarzucano, iż „pozwa­

22 Cz. H e r n a s, op. cit., s. 189.

23 J. K r z y ż a n o w s k i , op. cit., s. 527.

24 Tenże w życiorysie G lińskiego, P S B t. V III, s. 58 oraz w a rty k u le „Bajarz

p o lsk i” G liń skieg o i jego źródła litera c kie (P aralele. S tu d ia porów naw cze z pograni­ cza lite ra tu ry i fo lk lo r y s ty k i, W arszaw a 1961, s. 507—508).

25 O drębnego o p rac o w a n ia w y m ag a sp ra w a licznych falsy fik a tó w w dziedzinie m itologii sło w iań sk iej — p o r. A. B r ü c k n e r , D zieje k u ltu r y p o lsk ie j t. I, K ra ­ ków 1931, s. 644.

*· N a te m a t M ajeran o w sk ieg o por. M. R o m a n J j ó w n a , p s z c z ó ł k a K r a k o w ­

s k a ” (1819—1822), K ra k ó w 1939, passim.'

27 J. K r z y ż a n o w s k i , op. cit., s. 532.

28 Z. G l o g e r , Sprosto w a n ia , n a k o ń cu t. IV E n cy klo p e d ii sta ro p o lskiej (cyt. w ed łu g w znow ienia z 1958 r.).

24 „P szczółka K ra k o w sk a ” n r 29 z 8 k w ie tn ia 1820 (t. II, s. 20).

(7)

lał sobie na bałam uctw a i podrabiania, k tó re następnie tułały się długo jako rzeczy ludow e“ 31. D u b i e c k i uspraw iedliw ia go niejako pisząc: „Takie fałsze historyczne w owych czasach nikogo nie raziły, popełnia­ no je w dobrej wierze, nie zastanaw iając się, jakie wyrządza się krzyw ­ dy społeczeństwu, zaciem niając praw dę dziejow ą“ 32. Również i B r ü c k ­ n e r stw ierdzał, iż Ma jeranow ski „z fałszywie odczutego patriotyzm u zm yślał uroczystości i obchody krakow skie“ 33.

W „Pszczółce K rakow skiej“ tłumaczył on więc zwyczaj tzw. rękaw ­ k i jako pam iątkę „sypania mogiły K rakusa, założyciela m iasta“ ; Fausta, „folgując fantazji w sposób niczym nie poham ow any“, połączył z Tw ar­ dowskim w jedną osobę; konika zwierzynieckiego w yprowadził od na­ padów ta ta rs k ic h 34. Ułożył wreszcie pieśń dla bractw a kurkowego, którą podawał za autentyczną 35. Te fantastyczne etymologie i zmyślenia spraw iły, iż przez długi czas większość badaczy (na czele z Brucknerem ) i sam obrzęd lajkonika uważała za jego wymysł, M ajeranowskiego zaś za człowieka, k tó ry „świadomie fałszował zwyczaje ludu, koloryzując i zmieniając je w edług własnego upodobania“ ;f6. O statnio jednak przyj­ m uje się, iż był on tylko wskrzesicielem obrzędu lajkonika, a jeśli cho­ dzi o pieśń bractw a kurkowego, to nie jest wykluczone, iż przy jej utw o­ rzeniu „oparł się na starym , nie zachowanym tekście, k tó ry był śpiewa­

n y od XVI w .“ 37. ‘

III

Geneza fałszerstw historycznych XIX w. nie ogranicza się jednak tylko do zainteresow ania folklorem oraz do pewnych tendencji prero - m antycznej ludowości. Falsyfikat historyczny służył bowiem już w cza­ sach daw nej Rzeczypospolitej aktualnym celom walk wyznaniowych i politycznych. Do pierw szej z tych grup można zaliczyć rzekome „Mo- n ita p riv ata“ Towarzystwa Jezusowego (1612), sporządzone przez usu­ niętego zeń ks. H ieronim a ZahorowSkiego (które zyskały europejski roz­ głos) :iP, czy też broniący anty tryn itary zm u rzekom y „List Połowca Iw ana Sm ery do w. kniazia św. W łodzimierza“ (z 980 r.), będący przy­ puszczalnie dziełem XVI-wiecznej spółki autorskiej w osobach arian A ndrzeja Kołodyńskiego, Stanisław a Budzyńskiego i Szymona Bud­ nego M.

s1 W ie lk a E n cy klo p e d ia P ow szech n a t. X LV —X LV I, W arszaw a 1911, s. 241 (a rty ­ k u ł o M a jeran o w sk im p ió ra L u d w ik a K r z y w i c k i e g o ) .

** M. D u b i e c k i , op. cit., s. 99—MO.

и A. B r ü c k n e r , op. cit. t. III, K ra k ó w 1931, s. 605. S4 M. R o m a n k ó w n a, op. cit., s. 68—69.

M „P io se n k a b ra c i k u rk o w y c h śp ie w an a jeszcze za A u g u sta II w K ra k o w ie” („Pszczółka K ra k o w sk a ”, 1821); p rze d ru k o w a ł ją L. G o ł ę b i o w s k i (G ry i zaba­

w y , W arszaw a 1831, s. 1Ί5— 116), K lem e n ty n a z T ań sk ic h H o f f m a n o w a , D u ­ b i e c k i , a o sta tn io J. P a c h o ń s k i , Z m ierzc h sła w etn y ch . Z życia m ieszcza n w K ra k o w ie w X V I I i X V I I I w ie k u , K ra k ó w 1965, s. 374.

M O pinia J. R e i n h o l d a („K ra k au e r Z e itu n g ”, 19lè). T enże b ad a cz n iem iecki zarzu cał M a jeran o w sk iem u , iż n ależ ał do ludzi, k tó rzy „w sztuczny sposób p o d n ie­ cali n a s tró j p a trio ty cz n y ” i(cyt. w e d łu g F. G a w a ł e k , K o n ik zw ie rz y n ie c k i, „Rocz­ n ik K ra k o w sk i” t. X V III, 1917).

” J. P a c h o ń s k i , op.cit., s. 363 i 374, przyp. 1. P o r. ta k ż e M. R o m a n k ó w -

n a, op. cit., s. 68—69 o ra z F. G a w a ł e k , passim .

38 Jeszcze obecnie n ie k tó rz y uczeni w ierzą w ic h au ten ty czn o ść — por. n a ten te m a t J. T a z b i r , H iero n im Z a b o ro w ski, za p o m n ia n y a u to r głośnego p a m fle tu , K H L X X , 1963, n r 2, s. 341.

w P o r. ro z p ra w ę I. M a ł y s z e w s k i e g o (T rudy K iew sk o j D uchow noi A k a­ dem ii t. III, s. 142).

(8)

Drugą grupę, mianowicie falsyfikatów w służbie w alk politycznych, rep rezen tu ją przeróżne w ersje „Rad Kallim achowych“, zaw ierających tak nienaw istny szlachcie w ykład absolutyzm u królew skiego40, a także opis rzekomego rokoszu gliniańskiego (1371) jako ważnego etapu bojów o dem okrację szlachecką 41. Na oba te dokum enty powoływali się m. in. uczestnicy rokoszu Zebrzydowskiego.

W XVIII w. w spom inany już Przybysław D yam entowski zabrał się z kolei do pisania najstarszych kronik do dziejów Polski. D otknięty 'bra­ kiem źródeł odnoszących się do najdaw niejszej historii ojczyzny m iał za­ m iar stworzyć szereg apokryfów, przypisując }e takim kronikarzom jak Wojan, iProkosz (996), Zolawa (1067), K agnim ir (1070), Jard o (1100), Swietomiir (1173), Boczula (1268) i inni. Swym spadkobiercom zostawił rzekomo całą skrzynię podobnych rękopisów, która zresztą później za­ ginęła. W ydaje się jednak, iż D yam entowski plan swój zrealizował w ma­ łym tylko stopniu. Pobudki jego działania były dość złożone; w ynikały one po części z przyw iązania do dziejów ojczystych, częściowo zaś z chęci w ykazania historycznej genealogii instytucji wolnej elekcji oraz potępienia przew agi m agnaterii; znajduje to w yraz w rzekom ej „Kro­ nice Prokosza“, jego pióra 42.

„Gdy atoli uw ażam y — pisał L e l e w e l — jak ustaw icznie Prokosz sejm uje i sejm y zrywa, jak zajęty jest bez końca elekcją, a kłopoce się, aby Polacy młodszego królewicza nad starszego w elekcji nie przeło­ żyli ... koniecznie przyznać m usim y, że to jest płód końca XVII albo po­ czątku XVIII w ieku n ajry ch lej“ 43. W skazując na autorstw o pisarza doby saskiej w osobie Dyamentowskiego, Lelewel widział w falsyfika­ tach skutek ówczesnej ciemnoty. „Szczególniej w drugiej połowie XVII \vieku, w ieku klęsk, niedoli i upadku Rzeczypospolitej, upadku jej św iatła i zdolności, podobna rozszerzała się zaraza“ 44. „Po różnych bo­ wiem kątach Polski — pisał Lelew el — lęgły się podobne płody dla ćwi­ czenia dowcipu, dla rozw eselenia czytelnika, dla pokazania głębokiej nauki, dla uwiecznienia pam ięci wielkich domów, dla zysku, gdyż za to sowicie płacono“ 45. „Ta zaraza panow ała najszerzej w Polsce w drugiej połowie XVII w. w czasie upadku św iatła“ — w tórow ał m u W i s z n i e w ­ s k i 46. Także i Gołębiowski pow stanie fikcyjnych kronik wywodził ze skażenia „dobrego sm aku“ w czasach saskich, kiedy to „wśród niedoli Rzeczypospolitej podupadły zdolności kreślenia dziejów krajow ych“ 47.

Ani jednak Lelewel, ani też Gołębiowski i Wiszniewski nie zastana­

40 P o m ija m y tu zagad n ien ie auten ty czn o ści ich pierw o w zo ru — por. o sta tn io J. G a r b a ć i k w a rty k u le K a llim a ch , P S B t. X I, 1965, s. 497—498.

41 M im o, że fa ls y fik a t te n zostal zdem askow any p rze z A. N aruszew icza (1786) to je d n a k doczekał się licznych p rz e d ru k ó w w X IX w iek u . P o r. a rty k u ł G lirdański

ro ko sz w W ie lk ie j E n c y klo p e d ii P o w sze c h n e j t. X X V , W arszaw a 1900, s. 130.

4i W k ro n ice P ro k o sz a a u to r p o tę p ia rzą d y 12 w ojew odów , poniew aż „zła rzecz je s t b ard z o w P olszczę osobliw ie w ie lu zw ierzchność, k tó rz y z p rzy ro d ze n ia do chci­ w ości i o k ru c ie ń stw a ... skłonność m a ją ” (K r o n ik a polska p rze z P rokosza w w ie k u X

napisana z d o d a tk a m i z k r o n ik i K agnim ira, W arszaw a 1625, s. 75).

43 J. L e l e w e l , R o zb io ry d zie ł o b e jm u ją c y c h albo dzieje, albo rze c zy p o lsk ie , P olska, d zie je i rze c zy je j t. X V II, P o z n a ń 1865, s. 204— 205. A nalizę „K ro n ik i P r o ­

kosza” z n a jd u je m y tam że n a s. 180—205 o ra z w P o lska , d zie je i rzeczy je j t. X V III, P oznań 1865, s. 160—183.

44 T am że t. XVTI, s. 202.

45 T am że, s. 200—201. „U pew niony jestem — p isa ł L elew el — że są po rę k a c h n a P od o lu p ism a k ro n ik a rz y z czasów b ałw ochw alczych p rze d ch rześcijań sk ic h ”.

4· M. W iszniew ski, H istoria lite r a tu r y p o lsk ie j t. II, K ra k ó w 1840, s. 174—‘175. 47 L. G o ł ę b i o w s k i , O dziejopisach p olskich, W arszaw a 1826, s. 210—211.

(9)

w iali się nad powodami, dla których w 1825 r. ukazała się w W arszawie zarów no „K ronika K agnim ira, to jest dzieje pierwszych czterech królów chrześcijańskich w Polsce w w ieku X “, jak „K ronika polska Prokosza“. Oba te falsyfikaty w ydał bibliotekarz wilanowski, Hipolit K ownacki (1761— 1854); ten zasłużony edytor kronik wczesnośredniowiecznych (m. in. Baszka, G alla i K adłubka) był w gruncie rzeczy niesłychanym dy­ letantem . Mimo zaś, że w latach 1825—1826 Lelewel {na łamach „Biblio­ teki Polskiej“) w ykazał nieautentycznaść kronik zarówno Kagnim ira, ja k Prokosza, Kownacki w 1827 r. opublikował tłum aczenie tej drugiej na język łaciński („Chronicon slavo-sarm aticum Procosii saecúli X scrip- to ris“, V arsaviae 1827); do końca życia nie przestał też w ierzyć w ich praw dziw ość48. Złudzenia jego podzielał początkowo naw et J. U rsyn- -Niemcewicz. Można więc stwierdzić, iż w Polsce pierw szej połowy X IX w. istniała szczególnie dobra passa na falsyfikaty historyczne wszel­ kiego typu. Rozwijające się coraz silniej poczucie narodowe inspirowało fabrykow anie pomników kulturalnych przeszłości, świadczących o wyso­ kim stopniu rozw oju cywilizacji i potęgi narodowej. U nas m iało to spe­ cjalne znaczenie, służyło bowiem podbudowaniu tezy, iż zagłada państw a 'nastąpiła na skutek obcej przemocy, a nie z w łasnej winy. W okresie tym zbiera się w Polsce wszelkiego typu pam iątki narodowe, poczynając od zabytków k u ltu ry m aterialnej (Domek Gotycki, Św iątynia SybiH i)49, a na różnorodnych relacjach głównie obyczajowych kończąc. Z aintere­ sowanie historią stw arzało szczególny popyt na w ypełnianie luk w jej obrazie poprzez szczęśliwe „odkrycia“ .źródłowe; tw órcy tych falsyfika­ tów dostosowywali je do potrzeb, w yobrażeń i zainteresow ań odbiorców, a słabość ówczesnej herm eneutyki gw arantow ała długi żywot utw orów tego typu.

Zauw ażył to jeden z ówczesnych krytyków literackich, W ładysław Trębicki, k tó ry w 1843 т. pisał w „Bibliotece W arszaw skiej“ : „Nie moż­ na jak ubolewać nad wznowioną dzisiaj gw ałtowniej niż kiedykolwiek chorobą pisania urojonych-historii i pam iętników“ . A utor „K roniki P ro­ kosza“ dał jej, zdaniem Trębickiego, tylko początek. „A tak co D yam en­ towski i jego naśladow cy dla początkowych dziejów narodu, to hrabia Raczyński dzisiaj e tu tti quanti dla bliższych nas czasów gotują. Troskli­ wie zbierają szacowne zabytki daw nych rękopisów, a podług swoich w i­ doków je obrobiwszy, ... d rukują tak nazw ane pam iętniki, historyje itp. i niem i uczonych naw et durzą“ 50.

O ile zarzut edycji falsyfikatów był zupełnie nieuzasadniony w sto­ sunku do Raczyńskiego, to całkowicie odpowiadał on działalności wspo­ minanego już Majeranowskiego, który specjalizował się niejako w two­ rzeniu opisów obyczajowych idących w dwóch zasadniczych kierunkach. Były to po pierw sze rzekom o autentyczne relacje ze ślubów, uczt, zapu­ stów, święconego etc., urządzanych w XVI—XVIII w. głównie przez miesz­ czan krakowskich, po drugie zaś opisy uroczystych wjazdów królewskich do K rakow a i odbywanych tam wesel monarszych.

48 P o r. życiorys H . K ow nackiego w W ie lk ie j E n cy klo p e d ii P o w szech n e j

t. X X X IX —X L , W arszaw a 1907, s. 393—395. .

49 W za m ie n io n y m zaś n a M auzoleum H isto rii. P o lsk i p ałac u bisk u p ó w k ra k o w ­ sk ic h obok m a lo w id eł h isto ry c zn y c h b y ły te ż obrazy p rz e d sta w ia ją c e zw yczaje lu ­ dow e (św ięto S obótki, strz e la n ie do k u rk a ), por. H. S t a n k o w s k a , P o czą tki p o ­

w ieśc i h isto ry c zn e j w Polsce, O pole 1965, s. 77—78.

50 Wł. T r ę b i c k i , U w agi n a d d zie łe m „ S ta ro ży tn y te a tr w Polsce” przez K . W . W ójcickiego, „B ib lio tek a W arszaw sk a” 1843, t. IV, s. 297.

(10)

W przedm owie do osobnego w ydania „Pielgrzym a z Tenczyna“ M aje- ranow ski stw ierdzał: „Wszystko, co się ściąga do dawnych obyczajów i historyi starożytnej Polaków, z w yłączeniem przedm iotów m ających wpływ na politykę lub religię, będzie osnową Pielgrzym a“. W ydawca za­ m ierzał zamieszczać w nim cokolwiek zdoła .^przyjemnego odkryć i w y­ szperać po dawnych dziełach rzadkich i mało znanych“. Celem „Piel­ grzym a“ miało być „rozkrzewienie uczciwych obyczajów i zamiłowanie rzeczy ojczystych, z którym i pierw sze są ścisłym złączone b rate r­ stw em “ 51.

M ajeranowskiem u chodziło przede w szystkim o pokazanie mieszczań­ stw a krakowskiego jako stanu ongiś zamożnego, prowadzącego życie niem alże luksusowe i nacechowane wysokim stopniem kultury. Celowi tem u służyły opisy strojów mieszczańskich, zdobnych jakoby w drogie kam ienie i perły, zbytkownych w nętrz i w ystaw nych uczt. W relacji ze święconego u M ikołaja Chroberskiego (pióra rzekomo Mikołaja Pszonlii, dw orzanina Jana Tarnowskiego), pochodzącej jakoby z drugiej poło­ w y XVI w., czytamy, iż pani domu m iała na sobie nie tylko ru b in y i brylanty, ale i osiem sznurów pereł; ba, naw et baranek z masła m iał dwa czarne b ry lan ty zam iast o c z u 52. W opisie wesela mieszczańskiego z 1725 r. Ma jeranow ski podaje, iż jedna z druh en „tak nasadziła kam ie­ ni, że aż łona biły“, choć jak wiadomo w Polsce pan n y nie nosiły klej­ notów, itd.53

Również i w relacjach w jazdów królewskich do K rakow a M ajera- nowski podkreśla nie tylko daw ną wspaniałość tego miasta, lecz także aktyw ny udział mieszczan w pow itaniu oraz przepych, z jakim w ystą­ pili. W opisie w jazdu W ładysława IV do K rakowa au tor „Pielgrzym a z Tenczyna“ na czele mieszczan kazim ierskich staw ia człowieka „na koniu strojnym po usarsku, ubranym suto od pereł“ 54. Można tu zary­ zykować tw ierdzenie, że o ile pastisze literackie H enryka Rzewuskiego służyły apologii szlachetczyzny, to falsyfikaty M ajeranowskiego m iały na celu odtworzenie im ponującej genealogii historycznej mieszczaństwa. Tym samym zaś służyły w pew ien sposób aktualnym ambicjom tego stanu.

Cieszyły się one jednak powodzeniem u ogółu czytelników, cieka­ wych w każdej epoce obyczajów przodków, szczegółów ich pożywienia i strojów, sposobów obchodzenia świąt. Podobnie jak obecnie, tak i w X IX w. gazety w swych num erach w ielkanocnych chętnie zamiesz­ czały opisy dawnego święconego. Czerpano je dość często w łaśnie z dzieł Majeranowskiego. Relacje te w yzyskiw ali rów nież badacze w swej cha­ raktery styce życia staropolskiego.

Ja k stw ierdza w 1903 r. Gloger, „Wójcicki i Ł. Gołębiowski przedru­ kowywali później te opisy w swoich dziełach, biorąc za autentyczne. Przedrukow yw ał także ówczesny «K urier Warszawski» i «Tygodnik

51 P ie lg rzy m z T en czyn a . D zieło pośw ięcone o b ycza jo m i sta ro żytn o ści narodo­

w e j w dołączeniu do „M uzy n a d w iśla ń sk ie j” t. I, 1823, z przedm ow y. M a jeran o w -

ski zostaw szy po r. 1831 cenzorem w R zeczypospolitej K ra k o w sk ie j ta k dalece zm ie­ n ił sw e p rze k o n an ia , i i słow o „ n a ró d ” sk reślał w k ażd y m m a n u sk ry p c ie , a gdy m u p rzyniesiono do w g ląd u „Z biór p ia n o d a w n e j P o lsce” w y k rz y k n ą ł: „Czyście się w ściekli z ty m i p a m ię tn ik a m i o d aw n e j P o lsce” (H. R o m a n k ó w n a , op. cit., s. 14).

52 „ P rzy ja cie l L u d u ” n r 17 z 26 p a ź d z ie rn ik a 1839, s. 132—134. 53 P o r. Z. G l o g e r , op. cit. (S p ro sto w a n ia ).

(11)

Wileński», a później pow tarzały różne czasopisma aż do ostatnich cza­ sów, nie kw estionując nigdy prawdziwości tych rzekom ych dokumen­ tów. Niedawno powtórzyło kilka czasopism w arszawskich taki opis świę­ conego u Radziwiłła w XVII w .“ 55. W społeczeństwie polskim X IX w. istniało duże zapotrzebowanie n a obrazy podkreślające dobrobyt życia przodków. Umieszczając opis wesela mieszczańskiego w K rakow ie z 1725 r. „K urier W arszaw ski“ pisał, iż „dla lubowników starożytności może nie być obojętny“ 56. Łukasz Gołębiowski zaś, k tó ry go przedruko­ wał, stw ierdzał: „Z tego opisu widać, że nasi mieszczanie dostatkam i zbliżając się do możniejszej naw et szlachty, przesądam i i rubasznością p rzytykali do gm inu“ 5T. A utor „Ludu polskiego“ gdyby naw et wiedział, iż relacja ta jest w istocie dziełem Majeranowskiego, nie cofnąłby się zapewne przed jej wyzyskaniem. Gołębiowski korzystał bowiem w swych pracach z współczesnych mu powieści historycznych; „Dwaj panow ie Sieciechowie“ J. U. Niemcewicza stanow ili np. dla niego dobrą egzempli- fikację „życia dworskiego z czasów Sasów“ 58.

Rzekomy opis wesela mieszczańskiego z 1725 r. znajduje zresztą do dziś dnia badaczy wierzących w jego autentyczność. W 1956 r. przedru­ kował go — celem przedstaw ienia stylu życia zamożniejszego mieszczań­ stw a — J. P a c h o ń s k i w „Zmierzchu sław etnych“ 59; w rok później uczynił to samo inny badacz obyczajów staropolskich, Z - K u c h o w i e z, dla dokładniejszego zilustrow ania tezy, iż „w ystaw ne wesela stanow iły charakterystyczny ry s ówczesnej obyczajowości“ 60.

Podobnymi uw agam i zaopatryw ano w XIX w. opis święconego u Chro- berskiego; doczekał się on aż czterech przedruków , w tym także ze stro­ ny Gołębiowskiego i Zygm unta Kaczkowskiego61. Ju ż „Tygodnik W ileń­ ski“ pisał, iż w relacji tej widać „przepych mieszczan krakow skich i zwyczaje Polaków w połowie szesnastego w ieku“. Również i Kaczkow­ ski na podstaw ie falsyfikatu z całą powagą stw ierdza, że uw agi Pszonki „rzucają bardzo jasne w ejrzenie w obyczaje mieszczańskie w wieku XVI... Bogactwo mieszczan daje im pole do wystawności, ale wystawność ta jest przyzw oitą bez błaznów rubasznych i tłuste ry m y śpiew ających r y - bałtów; ażeby taką wystawność utrzym ać, trza roztropności, trzeba po­ wagi, trzeba gospodarności. Takiemi też były istotnie ówczesne mieszczań­ skie niew iasty“ 62.

“ Z. G l o g e r , op. cit. (Sprostovoania). M „ K u rie r W arszaw sk i” n r 158 z 5 lipca 1825.

57 Ł. G o ł ę b i o w s k i , L u d polski, jego zw ycza je, zabobony, W arszaw a 1830, s. 204—205. Z a G o ł ę b i o w s k i m p rze d ru k o w a ł te n opis G l o g e r <E n cy k lo p e d ia

sta ro p o lska t. IV, S p ro sto w a n ia ), ale ju ż jako dzieło M ajeranow skiego.

“ H. S t a n k o w s k a, op. cit., s. 97. M J. P a c h o ń s k i , op. cit., s. 382—383.

60 Z. K u c h o w i c z , Z d zie jó w ob ycza jó w p o lsk ic h w w ie k u X V I I i p ie rw sze j

p o łow ie X V I I I , W arszaw a 1957, s. 38—39.

ei K o le jn e edycje u k az ały się w „T ygodniku W ileńskim ” 1822, n r 10, L u d zie

p o lsk im G ołębiow skiego (s. 305— 310), „P rzy ja cie lu L u d u ” t. III, 1837, n r 38 i 39

o raz książce Z. K a c z k o w s k i e g o , K obieta w Polsce t. II, P e te rs b u rg 1895, s. 170—174.

•2 Z. K a c z k o w s k i , op. cit., s. 174—11*75. D rugi tom k siążk i K aczkow skiego u k az ał się p o śm ie rtn ie „гp rze d m o w ą i u w ag am i P io tr a C hm ielow skiego” . Ten w y ­ tra w n y b ad a cz lite r a tu r y sta ro p o lsk ie j w przypisie do re la c ji P szo n k i stw ierd zał: „C ałe to opow iad an ie zarów no pod w zględem języka ja k sty lu p ac h n ie pod ro b ie­ niem . N ie m ogę w p ra w d zie w sk azać istotnego a u to ra żyjącego w X IX n ie w ą tp li­ w ie w ie k u i oczytanego w « P am iętnikach» P a s k a lecz oznaczać za au ten ty c zn y z a ­ b y te k tego listu P szo n k i n ie p o d o b n a” (s. 174, przyp. 1).

(12)

Tak więc utw ory M ajeranowskiego służyły do apoteozy obyczajów staropolskich. Miał on również na względzie rozryw kę czytelnika jak to w idzim y w „Rozmaitościach m ody“, rzekom ej korespondencji panien (Anieli Siem ieńskiej z Elżbietą Dombrowską) ze stycznia 1648 r.®3 Ten „fab ry k at M ajeranowskiego“ 64 przedstaw ia kłopoty młodych niew iast zabiegających o zdobycie strojów n a zapusty; p rzy okazji au to r daje opis zabaw wówczas urządzanych. Z „Rozmaitościami mody“ w tym że sa­ m ym num erze „Rozmaitości K rakow skich“ sąsiaduje inny utw ó r M ajera­ nowskiego, mianowicie rzekom y list panny (Józefy Okęckiej) do obrażo­ nego na nią narzeczonego (Józefa Trzaski z Bogucic). Epistoła ta zaty­ tułow ana „Dawna miłość, w ycinki ze starego rękopisu“ , nosi datę 23 Lip­ ca 1650 65. W pisem ku „Pielgrzym z Tenczyna“, którego według A m bro­ żego Grabowskiego Ma jeranow ski sam był autorem ®®, ukazała się m. in. opowieść „Figle pazia p rzy królu Stanisław ie Auguście. Anegdota p raw ­ dziwa“ 67, zaw ierająca relacje o psotach płatanych przez T urkułła szam- belanowi Czapskiemu. Końcowy jej fragm ent zamieścił A ntoni M a g i e r w swojej „Estetyce m iasta stołecznego W arszaw y“ 68. O statnio zaś całość przedrukow ał Roman K a l e t a jako dzieło nieznanego autora 69. Stylem M ajeranowskiego trąci też mocno „Relacja naocznego świadka o straceniu razem 14 m niem anych czarownic w drugiej połowie 18 w ieku“. Tę za­ mieszczoną w „Przyjacielu L udu“ 70 opowieść o straceniu czarownic w Do­ ruchowie, ziemi w ieluńskiej, przedrukow yw ano w ielokrotnie; m. in. uczy­ n ił to W a s y l e w s k i 71; w yzyskuje ją rów nież jako źródło historyczne Bohdan B a r a n o w s k i w rozpraw ie o procesach czarow nic72.

O ile M ajeranowski tw orzył swe falsyfikaty powodowany w dużym

stopniu patriotyzm em stanow ym , to analogiczną działalnością współcze­ snego m u Teodora N arbu tta (1784—1864) kierow ał przede w szystkim p a­ triotyzm regionalny, m ianow icie chęć przydania blasku dziejom ziem li­ tew skich w X III—XVI w. Fałszerstw a N arbu tta zaczęto na dobre wy­ kryw ać dopiero w dw udziestoleciu m iędzywojennym . Podobnie jak inni tw órcy falsyfikatów , tak i on publikow ał je zawsze z odpisów utrzym u­

" „R ozm aitości K ra k o w sk ie ” n r 29 z 20 lip c a 1834.

M O k re śle n ie L. F i n к l a , B ibliografia historii p o lsk ie j t. I, W arszaw a 1955, s. 907, poz. 18628.

M .^Rozmaitości K ra k o w sk ie ” n r 29 z 20 lip c a 1834. ·* P o r. M. R o m a n k ó w n a , op. cit., s. 104. •7 Pielgrzym , z T e n c z y n a t. I, s. 14— 22.

•8 A. M a g i e r , E ste ty k a m ia sta stołecznego W a rsza w y , W rocław 1963, s. 88— S9. W k o m e n ta rz u (pióra J . W. G o m u l i c k i e g o , s. 3061) czytam y, iż je s t to po­ w ia s tk a „anonim ow ego a u to ra ” zam ieszczona w P ie lg rzy m ie z T en czyn a . M agier

p isa ł siwą E ste ty k ę ok. 1833 r.

·· A n e g d o ty i sensacje ob ycza jo w e w ie k u O św iecenia w Polsce. D o k u m e n ty .

W sp o m n ien ia . R elacje, oprać. R. K a l e t a , W arszaw a 1958, s. 65—70: „F igle pazia

(A negdota p raw d ziw a )”. P o r. ta m że s. 306: „T e k st w ed łu g p ie rw o d ru k u w czaso ­ p iśm ie «P ielgrzym z T enczyna»” (1823).

70 „ P rz y ja c ie l L u d u ” 1835, n r 16— 18. T am że <1837, n r 42) sp o ty k am y o pow iada­ n ie „C zarow nica (pow ieść z przeszłego w iek u )” , rzecz o w y k ry c iu p rze z po d - starościego rzek o m ej w iedźm y, n ie sły c h an ie zbliżoną sty lem do ,.R elacji naoczne­ go św ia d k a ” .

71 ,.D ochow ała się tra fe m bliższa, choć -później sp isan a re la c ja naocznego św ia d ­ k a , k tó ry w ed le pam ięci sw ej ta k rzecz p rz e d sta w ił w r. 1835 w «P rzy jacielu L u ­ d u » ” — pisze W a s y l e w s k i (S p r a w y ponure. O brazy z k r o n ik są d o w ych w ie k u

O św iecenia, ze b rał i przedm ow ę n a p isa ł S t. W a s y l e w s k i , w znow ienie: K r a ­

k ó w 1963, s. 25).

71 B. B a r a n o w s k i , P ro cesy czarow nic w P olsce w X V I I i X V I I I w ie k u , Ł ódź 1952, s. 67—68. T am że z e sta w ien ie p rzed ru k ó w .

(13)

jąc, iż oryginały miał, ale m u przepadły. „Fałszerstw a N arb u tta płynęły z najszlachetniejszych pobudek, była to pia fraus, lecz fraus“ — stw ier­ dza C h o d y n i c k i . — „Jego miłość do dziejów Litwy, jego am bicja nie pozw alały mu znieść tego, aby ród Jagiellonów pochodził z rodu «komu­ chów»“ 73. Sfabrykow ał więc rękopis randuński (od zamku w Randuniu), rzekom ą kronikę litew ską, pow stałą w 1488 r., a wywodzącą ową dyna­ stię od m itycznego Gellona (Ja —■ Gellon stąd Jagiellonowie). P rzy k ra była N arbuttow i świadomość, iż stolica potężnego państw a litewskiego — Wilno — nie posiadała aż do początków XVI w ieku fortyfikacji obron­ nych. Stw orzył więc rzekom y opis tych umocnień pochodzący już z d ru ­ giej połowy XV w.74 Spod pióra N arbu tta wyszły też inne falsyfikaty (jak dziennik poselstwa Krzyżaków do ks. W itolda z 1347 r. czy kronika Bychowca), bliższe badanie krytyczne jego dzieł „w ykryje niew ątpliw ie jeszcze niejedno fałszerstw o“ — pisał w 1926 r. Kazim ierz Cho­ dynicki 75.

IV

N asuwa się pytanie, dlaczego fałszerstw a M ajeranowskiego czy N ar­ b u tta pozostawały przez w iele la t nie w ykryte. Choć pierwszem u z nich już współcześni zarzucali, iż swe opowieści rom antyczne i ballady czer­ pie „z obcych m arzeń i baśni“ 76, to jednak aż do końca XIX w. nie kwe­ stionowano jego Telacji obyczajowych. N arb u tt został zaś zdemaskowa­ n y daleko później. Spraw a w ygląda na pozór tym bardziej zagadkowo, iż fałszerstw a te nie były na ogół zbyt udatne i obecnie wychodzą na jaw zazwyczaj p rzy pierw szym czytaniu.

K onrad G órski podkreśla decydującą rolę sprawdzianów językowych w ustalaniu czasu pow stania danego tekstu 77. Zdaniem Glogera falsyfi­ k aty M ajeranowskiego były pisane „z darem naśladow ania języka i du­ cha obyczajów“. T rudno w to uw ierzyć po zapoznaniu się z nimi; au to r „Encyklopedii staropolskiej“ sam sobie zresztą przeczy, skoro w dalszym ciągu swych uw ag stw ierdza: „Na szczęście M ajeranowski w podrabia­ niu ... zachował wszędzie styl jednostajny, po którym łatw o poznać au to ­ r a “ 78. Istotnie, styl ten jest dość łatw y do identyfikacji; red ak to r „Pielgrzym a“ unika, z uw agi na odbiorcę, naw et w relacjach rzekomo XVII-wiecznych, makaronizmów, wprowadza za to pseudoarchaiczne zw roty oraz X IX-w ieczny styl narracyjny. W szystkie te opisy są z r e ­ guły dziełem naocznego św iadka piszącego w pierw szej osobie (co w au­ tentycznych staropolskich źródłach tego typu n ader rzadko m a miejsce). Opis w jazdu W ładysław a IV n a koronację Ludw iki M arii do K rako­ wa (14 lipca 1646) tak się np. zaczyna: „Com widział na swe oczy, to opi-73 K . C h o d y n i c k i , Z e stu d ió w nad d zie jo p isa rstw e m r u s k o -lite w s k im (tz w . rę ko p is R a n d u ń sk i), „A ten eu m W ileńskie” t. III, 1925— 1926, s. 401.

74 P o r. H. Ł o w m i a ń s k i , S fa łs zo w a n y opis obw arow ania m . W ilna, tam że. 75 K . C h o d y n i c k i , op.cit., s. 40.1. Z aró w n o opis „op ro w ad zen ia W ilna m ú ­ re m o b ro n n e m ”, ja k „d z ie n n ik p o se lstw a krzyżackiego z r. 1374” zn a jd u je m y w P o ­

m n ie jszy c h pism ach h isto ry c zn y c h T. N a rb u tta , W ilno 1856. s. 133— 165 i 190—205.

7* „N iechaj m n ie p rz e śla d u je — p isa ł M ajeran o w sk i — n ik c z e m n a zazdrość bazg raczy n ie c h ę tn y c h zau fan ia, k tó re m m n ie obd arzacie, u k o ch a n i ziom kow ie; n ie ch m i n ied o łężn ie zarzucą, iż po n ie m ie ck ic h ro m a n sa c h szu k am dla w as b a ­ jecznych p rzygód — zostaw iam je n a d ę ty m głupcom , n ie ch się szczycą ic h w iad o ­ m ością, gdy lepszych n ie p o sia d a ją ” („Pszczółka K ra k o w sk a ” n r 53 z 15 lip c a 1820,

S. 8— 9).

77 K. G ó r s k i , op. cit., s. 146.

(14)

sal fid eliter ku pam iątce potom nych, jeśli tak Bóg da, aby doszło ... A iż nam Polakom szczęśliwie panujący N ajjaśniejszy król Imci W łady­ sław IV, każdem u serdecznie miły, bo też umie być królem i nie da sobie źle życzyć, to i nie dziw, że co nam go żyw ię przypom ina, to nam wszyst­ ko miłe i szacowne“ 79. In n y z kolei opis, rzekom a relacja M ikołaja Pszon- k i ze święconego u Mikołaja Chroberskiego pisana w form ie listu do żony, rozpoczyna się od słów: „Nie potrafię dać. obrazu Waszeci, sercem najuko­ chańsza Salusiu, jaki tu rozgardiasz p anuje podczas św iąt wielkanocnych Zm artw ychw stania Pańskiego ... Tu mieszczanin może nabuczyć się jak pan wojewoda, bo też m a w co“ 80. W liście p an n y do zagniewanego przy­ puszczeniem, iż chodzi m u jedynie o jej posag kaw alera, znajdujem y talde oto u ltim a tu m : „jeśli Waszmaść ju tro na trzynastą godzinę nie staw isz się w Boglewicach i nie powiesz mi, skąd powziąłeś te baje, o których pi­ szesz, to ju tro po trzynastej każda m inuta oddali serce moje od Waszmoś- ci na sto mil i nigdy _ tw oją nie będę... Masz tedy Waszmość wóz

i przewóz“ 81. t

Podobnym językiem były też pisane relacje obyczajowe Teodora N ar­ b utta; możemy tu w ymienić przykładowo, ułożony w form ie dialogu, opis starania o pan nę w XVI wieku. N arb u tt skopiował go rzekom o ze starego rękopisu, pochodzącego z pierw szej połowy XVIII w ieku 82. S tyl tego opo­ w iadania niew iele m a wspólnego ze staropolszczyzną. Podobne w rażenie odbieram y p rzy czytaniu rzekomego opisu palenia ksiąg heretyckich w W ilnie w 1581 r o k u 83. N arb u tt opublikował tę relację w form ie listu kogoś współczesnego tym wydarzeniom. Ogłosił go jakoby z kopii, przy czym „nie można wiedzieć przez kogo i do kogo ten list był pisanym “ 84 W rela cji spotykam y obce XVI wiekowi, czysto literackie zwroty, w ro­ dzaju: „Aj! Oj! co za zbiegowisko, tum ultum ! Lud ciśnie się dokoła. Każ­ dy pyta: Co to jest? Co to będzie? Co się stało? Jedni tak, drudzy owak przebąkują ... Potem zaś stuku, puku. Jegomość ksiądz F erdynand K a- pecki S. I. w stąpił na stos ... aż tu baby ... jak poczną wrzeszczeć, jak poczną lamentować, że księdza m ają palić na stosie, aż ledwo po długim w ołaniu i pantom im ach samego Reverendissim a dały się ustatkow ać“ . Ten rzekom y list jest zresztą nacechowany dużą niechęcią do jezuitów, właściwą N a rb u tto w i85.

n P ie lg rzy m z T e n c zy n a t. I, s. 11— 13.

80 Z. K a c z k o w s k i , op. c it. W szelkie cechy sty lu M ajeran o w sk ieg o zd ra d za rów nież ogłoszony w 1837 r. „z w spółczesnego rę k o p isu ” opis ślu b u W ład y sław a IV z C ecylią R e n a tą , w k tó ry m sp o ty k a m y w y ra ż e n ia tego ro d z a ju : „w ielkie m dłości n a m ieszek p a d a ją ” ; w tu m u lc ie „tru d n o b y ło w y rozum ieć dalszego te k s tu ” ; po strz e la n iu n a w iw a t „ n ie je d n a k am ien ica , m ia n o w icie okna, a k t te n p o cz u ły ” (..P rzyjaciel L u d u ” n r 17 z 26 p a ź d z ie rn ik a 1839, s. 132— 134).

81 „R ozm aitości K ra k o w sk ie ” n r 29 z 20 lip c a 1834. P od o b n e p ełn e a n a c h ro n iz ­ m ó w tra k to w a n ie h isto rii cechow ało u tw o ry b e letry sty c zn e M a jeran o w sk ieg o — por. p rzy k ła d o w o jego Z a m e k O grodzieniec. P o w ieść h isto ryc zn a z X I I w ie k u , K r a ­ ków 1847, k tó r e j b o h atero w ie p rz e m a w ia ją i piszą listy sty lem X lX -w iecznyim .

82 „T ygodnik W ileński” 1826 — sta m tą d p rz e d ru k o w a ł te n opis G o ł ę b i o w ­ s k i , u z n a ją c opow ieść za tr a f n ą i „w e w szy stk ich szczegółach zastosow aną do d u ­ ch a ow ych czasów o dległych” (Lud polski, s. 236—238).

83 T. N a r b u t t , op. cit., s. 249—253.

84 K o p ista rzek o m o „przep isy w ał, p ro stu ją c to k m ow y, p o d łu g sw ojego s ty lu ” (tam że, s. 252).

85 N a r b u tt rów n ież ogłosił opis zab u rzeń stu d e n tó w jezu itó w (k tó re m ia ły m ie j­ sce w W ilnie w 1644 r.) pochodzący rzekom o ze sta re g o p a m ię tn ik a F ilo n a O siń­ skiego z 1749 r. (tam że, s. 257—266). p o p r a w iłe m ty lk o to k m ow y, czyli w y ra ziłem sposobem p ły n n ie jsz y m — pisze — albow iem o ry g in ał je s t p isan y sty le m i w y ­ słow ieniem nieco zan ied b an em , ja k m ów ią żo łn iersk im ” (tam że, s. 266).

(15)

Omawiane falsyfikaty obfitują również w liczne anachronizm y i n ie­ ścisłości, rażące n aw et na tle ówczesnego stanu wiedzy historycznej. W opisie święconego u Chroberskiego M ajeranowski drzw i domu miesz­ czańskiego w ykłada hebanem i ... macicą perłową. W relacji z w jazdu księcia Zbaraskiego do K onstantynopola (pióra rzekomo naocznego św iad­ ka) pom ylił nie tylko datę w jazdu, ale i sam opis ubarw ił szczegółami w rodzaju tego, iż rum ak posła m iał złote podkowy. Obok konia „szło sześć lokajów w atłasach“, pachołkowie zaś „strzelby, karabiny w rękach trzy ­ m ali“ e®. W barw nym opowiadaniu o wjeździe W ładysława IV do K rako­ wa M ajeranowski każe jechać biskupom na koniach, w szystkich z regu ły obsypuje perłam i, itd.

Powodzenie tego typu, nieudolnych naw et, falsyfikatów było uw arun­ kow ane niskim stanem ówczesnego edytorstw a; oparcie go na naukowych zasadach następow ało stopniowo dopiero w drugiej połowie XIX w.87 W pierw szej połowie tego stulecia n aw et do tekstów oryginalnych pod­ chodzono w sposób bezcerem onialny i daleki od jakiegokolwiek pietyzm u. K iedy w 1828 (czy 1829 roku) jednem u z redaktorów warszaw skich pism literackich proponow ano d ru k fragm entów „Pam iętników “ Paska, m iał on odpowiedzieć, „że jeśliby umieścił jakieś w yjątki, m usiałby stracić za wiele czasu. Bo rzecz dobra i ciekawa, ale redakcję i styl trzeba było zmienić od deski do deski“ 88.

Liczne przykłady bezceremonialnego stosunku wydawców XIX-w iecz- nych do pam iętników staropolskich 89 zestawił ostatnio Alojzy S a j k o w - s к i. M nóstwo rzeczy opuszczano więc jako mogące zaszkodzić opinii P ol­ ski i P o lakó w 90; w ycinano fragm enty uznane za zbyt swobodne obycza­ jowo, „zw roty dla ucha człowieka X IX w ieku grube w ym ieniano na Ьат- dziej poetyckie, w m iejscach nieprzyzw oitych komponowano zam iast

P ie lg rzy m z T e n c z y n a t. I, s. II— 13 W opisie ty m M a je ra n o w sk i m ógł się

oprzeć n a a u te n ty c z n e j re la c ji, k tó r a w y d a ła m u się je d n a k zbyt sk ą p a i pow ścią­ gliw a — por. J. U. N i e m c e w i c z , Z b ió r p a m ię tn ik ó w h isto ry c zn y c h o d a w n e j

Polszczę t. II, W arszaw a 1822, s. 318—320 (frag m en t o p isu jąc y w jaz d Z b arask ieg o

do K o n stantynopola).

67 J e ś li chodzi o te k s ty historyczne, m ożna to w iązać z o p rac o w a n iem p ie rw ­ szej in s tru k c ji w y d aw n ic ze j przez W. Z a k r z e w s k i e g o (1877). W za k re sie te k ­ stó w lite ra c k ic h ze Z ja zd em im. J . K ochanow skiego (1884), n a k tó ry m R. P i ł a t w ygłosił r e f e r a t „ J a k n ależ y w yd aw ać dzieła p o lsk ich p isa rz y X V I w .” (por. K. G ó r s k i , op. cit., s. 18— 19).

88 K . G a s z y ń s k i , P ism a prozaiczne, L ip sk 1874, s. 8. T ak n p . J a n K om ie- row ski, k tó reg o d raż n iło u J a n a A n d rz e ja M orsztyna ,.nagrom adzenie synonim ów , p oró w n ań , p rz e c iw sta w ie ń ” część z n ic h po p ro stu sk re śla ł n ie ro z u m ie ją c ich fu n k cji arty sty c z n e j w p oezji M o rszty n a (W. W e i n t r a u b , A n d r z e j M o rszty n i jego w y d a w c y , „ P a m ię tn ik L ite ra c k i” t. X X X II, 1935, s. 246).

M P o d o b n e k ry ty c z n e uw agi pod ad re sem ów czesnego e d y to rstw a h isto ry c zn e­ go fo rm u łu je J. B a ń k o w s k i („P a m ię tn ik i h isto ryc zn e" L eopolda H uberta, c z y li

ja k p u b lik o w a n o p rze d s tu la ty źródła h isto ryc zn e z A r c h iw u m C łóum ego A k t D aum ych, „A rcheion” t. X X IX , 1958, s. 56) o ra z I. G i e y s z t o r o w a i A. Ż a b o -

k 1 i с к a n a m a rg in e sie ed y c ji Ź ró d eł d zie jo w y c h p rz e z A. P a w i ń s k i e g o (R e ­

je s tr y poborow e M azow sza, „ K w a rta ln ik H K M ” t. III, 1955 n r 2, s. 339—341).

M „M ój Ł ukaszew iczu — p isa ł R aczyński do znanego h isto ry k a re fo rm a c ji __ je s t w P a s k u a rty k u ł o w y d rz e ch ow anej za k ró la J a n a , k tó r e j żo łn ierz n a w a rc ie d ał uciec i za to został k a r a n y śm iercią, to trze b a zm itygow ać, p ro p te r h o norem

g en tis i n ap isać ty lk o : a żołnierza u k a ra n o ja k n ależ y ” (A. S a j k o w s k i , N a d sta ro ­ p o lsk im i p a m ię tn ik a m i, P o z n a ń 1964, s. 4). T enże sam R aczyński z d a n ie D es N oyer-

sa, iż w p o k o ju J a n a K a z im ie rz a o n ne parle que de lu x u r e „p rzetłu m aczy ł” n a j ­ sp o k o jn iej jako „n ie ro zm a w iają o niczym , ja k o P iśm ie św .” (T. B o y - Ż e l e ń ­ s k i , M a rysień k a S o b ieska , P ism a t. V II, W arszaw a 1957, s. 178).

(16)

autentycznego inny tekst przyzw oitszy“ 91. W ygładzano oryginał, opusz­ czając w yrazy lub całe zdania i zacierając w ten sposób jego staropolsz- czyznę. „Rozprawiano się z form am i gram atycznym i i zasobem słowni­ ctwa m niej znanego“ 92. Raczyński (i inni wydawcy) niem al z reguły za­ stępow ali fragm enty łacińskie polskim i nie mówiąc już o pojedyńczych obcych słowach. Opuszczeń, skrótów Д w trętów nie zam aczano na ogól w tekście. Cenzura patriotyczna i obyczajowa szła w parze z troską o uczy­ nienie z oryginału tekstu „popularno-naukowego“ (w obecnym słowa te­ go znaczeniu); do tego wszystkiego dochodziła jeszcze ingerencja ro sy j­ skich, niemieckich i austriackich cenzorów. Ten rozpaczliwy stan ówcze­ snego edytorstw a umożliwiał pojawienie się licznych falsyfikatów , które w dobrej w ierze latam i przedrukow yw ano; anachronizm y historyczne tam w ystępujące, w olny na ogół od makaronizm ów styl, właściwe XIX wiekowi zwroty, wszystko to nie mogło razić odbiorców wychowa­ nych na okaleczonych edycjach pam iętników iPaska, Kitowicza, czy A lbrechta Radziwiłła. Spraw ę ułatw iał fakt, iż dość często nie podawano prow eniencji zabytku, zbywając czytelnika enigm atycznym zwrotem „ze starego rękopisu“ 93.

Na skutek braku dobrego rozeznania w realiach historycznych m i­ nionych epok brano też n a serio pow stałe w ubiegłych w iekach pastisze. Możemy tu przykładow o w ym ienić dwa utw ory tego typu, k tóre docze­ kały się w ydania w XIX wieku, mianowicie rzekom ą mowę kasztelana mścisławskiego, Iw ana Mieleszki z 1589 roku oraz list Filipa Wołuckiego do Zygm unta III Wazy. Oba w ystępują w licznych sylwach XVII-wiecz- nych i późniejszych. Przepisyw ano je z lubością, wzbogając now ym i do­ datkam i i am p lifik acjam i94. Mowa Mieleszki, rzekomo wygłoszona na sejmie, stanow iła w istocie saty rę na przyw iązanych do starego obycza­ ju mieszkańców Litwy, przede wszystkim Rusinów. Stąd też spotykam y w niej zw roty m ające świadczyć o ich zacofaniu cyw ilizacyjnym ; Mie- leszko uznaje wyższość koguta nad zegarkiem, potępia współczesne stro ­ je, w zywa do „w ycinania“ 'Lachów, a każdego cudzoziemca m ieni ,,Niemcem“. Jego żale w ziął na serio Niemcewicz, k tó ry umieścił mowę Mieleszki w „Zbiorze pam iętników historycznych o daw nej Polszczę“ 95. Nie zwrócił on uw agi na wzm iankę o całowaniu rą k „P anny U rszuli“, jako sposobu uzyskiw ania królewszczyzn; w 1589 roku nikom u się jesz­ cze o U rszuli M eierin w Polsce nie śn iło 9®.

“ W. W e i n t r a u b, op. cit., s. 240. P rz y k ła d y cen zu ry obyczajow ej m ożna by cytow ać bez końca. 'Przy w y d a w a n iu p a m ię tn ik ó w i te k stó w p o ety ck ich u p ra w ia się ją zresztą d o dziś d n ia — por. n a te n te m a t a rty k u ł J. Ł o j k a w e „W spółcze­ sności” 1965, n r 16.

82 A. S a j k o w s k i , op. cit., s. 7.

*s P o r. tam że, s. 3. „B elację o u p a d k u K am ień c a r. 1672” pozw olono zaś sobie w „P rzeg ląd zie P o w szech n y m ” (1886) ja k o w ie rsz „bardzo n u żący i w w ielu m ie j­ scach n ie ja s n y ” przełożyć „ n a prozę... zach o w u jąc je d n a k w iern ie cały c h a r a k te r i o ile m ożności w łasn e słow a o ry g in a łu ” (A. S a j k o w s k i , op. cit., s. 11).

M P or. H. M a l e w s k a , L is ty sta ro p o lskie z e p o k i W azów , W arszaw a 1959, s. 235'.

, ,s J. U. N i e m c e w i c z , Z b ió r p a m ię tn ik ó w h isto ryc zn yc h o d a w n e j Polszczę

t. II, L ip sk 1839, s. 341: „C iekaw a m ow a J. W. Iw a n a M ieleszki, k a s z te la n a sm o­ leńskiego, n a se jm ie w W arszaw ie za k ró la Z y g m u n ta III m ia n a, r. 1589. Z rę k o p i­ su Jó z efa hr. S ierak o w sk ieg o ” .

M Z N iem cew icza p rz e d ru k o w a ła o statnio tę m ow ę H. M a l e w s k a , k tó ra zw raca słusznie uw agę, iż k o rz y sta ł on z p ó źn ej p rze ró b k i, gdyż M ieleszko, ty tu ło ­ w an y tu k a szte lan e m sm oleńskim , został n im w rzeczyw istości dopiero w d w a­ dzieścia la t później (L is ty staropolskie, s. 367).

(17)

Na rzekom ym Mieleszce nie poznali się rów nież historycy XIX wieku, którzy ujrzeli w nim bliskiego sobie piewcę dawnego, ruskiego obyczaju, niszczonego przez skutki unii polsko-litewskiej. Dopiero H r u s z e w s k i uznał w jego mowie „paszkwil na Starorusów “ ; sąd ten poparł w całej rozciągłości B rü c k n e r97. Rzekomy list kasztelana rawskiego, Filipa Wo- łuckiego, to z kolei jedna z tak częstych w XVII w ieku saty r na-prym ityw - ność, rubaszność i brak ogłady ‘M azurów 98. O skłonności Wołuckiego do facecji w nienajlepszym stylu wspomina współczesny m u A lbrecht. S ta­ nisław Radziwiłł; w sto lat później to samo pow tarza Niesiecki. O grani­ czenie umysłowe kasztelana raw skiego było przedm iotem licznych żar­ tów; ta otaczająca go fama posłużyła — być może — różnym dowcipni­ siom do w yhaftow ania na kanw ie jakiegoś autentycznego pisma kaszte­ lana ośmieszającej Wołuckiego ep isto ły 99. List ten, zawsze ze sk rupulat­ nie podawaną, choć nie zawsze tą samą (1625— 1628 czy 1630) datą po­ w stania, był w ielokrotnie kopiowany i wydawany.

Współcześni baw ili się przypuszczeniem, iż Wołucki do znajdującego się w obozie wojskowym króla mógł się zwracać w tych oto słowach: „A zażby też nielepiej WKiM nieboraczkowi w ciepłej izbie z królową Ichmość Panią zostać, niżeli co WKMość jako sołtys jaki na zimnie drżysz“. Panów -braci au to r listu zachęca: „ruszcie się no waszmoście, kopijeczkę w rękę wziąwszy, a szabelkę do boku przypasawszy, a tego P an a Szwedzika, niegodziwca, bijcie, tłuczcie, żeby wiedział, co to jest z naszym królem Jegomością zadzierać“ 10°. Ta typowo hum orystyczna epistoła kończy się w yraźną złośliwością pod adresem Zygm unta III Wazy, m ianowicie prośbą: „Przed Imcią P anną Orszulą nie racz nas WKMość· zapominać, bo przecie pannisko nienajgorsze, wszak WKMość najlepiej wiesz“. Aluzji tej nie rozszyfrował M ajeranowski, który zao­ patrzył ten list w „Pielgrzym ie z Tenczyna“ w taki oto naiw ny kom en­ tarz: „List ten z dwóch względów na powszechną wiadomość zasługuje; naprzód dla oryginalności stylu i m yśli pełnych starodaw nej prostoty, która naw et w nieokrzesanych w yrazach m aluje swe szlachetne uczu­ cia. Po w tóre dla cechy owego przyw iązania, owej nieograniczonej m i­ łości, jaką zawsze Polacy pałali ku swoim królom i z którą się przed wielu narodam i słusznie pochlubić mogą“ 101.

Jak widać źródło służące w XVII wieku rozryw ce czytelników stało się w dwieście la t później podstawą do wyciągania chlubnych dla cha­ ra k te ru narodowego wniosków. Bardziej powściągliwy był już Michał Grabowski, k tó ry w kilkanaście la t później tenże sam list ogłosił z taką oto krótką uwagą: „List ten (udzielony przez p. Aleks. Darowskiego) umieściliśmy dlatego, że Filip Wołucki uchodził w XVII w ieku za czło­ wieka pełnego dowcipu i że m iał praw o na karb swojej żartobliwości nieraz pow tarzać gorzkie praw dy“ 102. Tak więc rów nież i Grabowski

*7 A . B r ü c k n e r , op. cit. t. II, s. 359— 360 oraz t. III, s. 436—437.

P o r. J. S t. B y s t r ο ή. M egalom ania narodow a, W arszaw a 1935, s. 206—208, gdzie został przytoczony rzeikomy list M azu ró w do papieża.

m „K ażdy cz ytelnik tego lis tu spostrzeże, że p rz y k ła d a ły się do niego p ió ra

ża rtow nisiów , toyć m oże co raz b a rd z ie j u ro zm a ica ją c odpow iedź m ałego se n a to ra m azow ieckiego” — stw ie rd z a słusznie M a l e w s k a , op. cit., s. 238.

,M C yt. w ed łu g pierw szego znanego n a m w y d a n ia listu ; ogłosił go m ianow icie n ie stru d z o n y M a je ra n o w sk i w P ie lg rzy m ie z T e n czyn a t. I, s. 7—9.

101 T am że, s. 7.

,0* M . G r a b o w s k i i A. P r z e ź d z i e c k i , Ź ró d ła do d zie jó w p o lsk ic h t. II, W ilno 1844, s. 429—432.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jednym z nierozwiązanych problemów, jak podaje dokument [9], jest brak odpowied- niego wykorzystywania odpadów pochodzenia roślinnego i zwierzęcego jako źródła energii

Zadania logistyczne w ramach Polskiego Kontyngentu Wojskowego (PKW) w Iraku realizowane są w ramach logistyki międzynarodowej oraz przez narodowe elementy

ПРОФЕСІЙНА ГОТОВНІСТЬ МАЙБУТНІХ ПЕДАГОГІВ ДО ЗДІЙСНЕННЯ ПРОГНОСТИЧНОЇ ДІЯЛЬНОСТІ В УМОВАХ СУЧАСНОГО ДНЗ В статті автор аналізує сучасні вимоги

Waldemara Woźniaka (z Katedry Psychologii Sądowej i Penitencjarnej Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie). Woźniaka) przedstawia funkcje, zasady, tech-

Wiele w niej też zwrotów i momentów zaskoczenia, jest wreszcie — tak ważne w dobrym przedstawieniu - stopniowanie napięcia emocjonalnego.. Obok tekstów głównych autorka

Rozmowę w stępną przeprow adza się zazwyczaj wtedy, gdy obrońca nie zna jeszcze akt spraw y, w zw iązku z czym trzeba się w tedy ograniczyć do w ysłuchania

Pozwoliłem sobie przytoczyć tak liczne szczegóły z ewan­ gelii Pseudo-M ateusza, z tej jeno przyczyny, by znaleźć potw ier­ dzenie moich wstępnych uwag,

Prezentowane są analizy istoty rozwoju zawodowego i kariery zawodowej w szybko zmieniającej się praktyce zawodowej (P. Rybakowski).. Kolejnym obszarem naszych