• Nie Znaleziono Wyników

"Rzecz czarnoleska", Wiktor Weintraub, Kraków 1977 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Rzecz czarnoleska", Wiktor Weintraub, Kraków 1977 : [recenzja]"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Ludwika Ślęk

"Rzecz czarnoleska", Wiktor

Weintraub, Kraków 1977 : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 69/3, 381-386

1978

(2)

własnej dyscypliny, w ynikające po części z szybkiego przyrostu publikacji, jest jednak w ysoce niebezpieczne w skutkach, zw łaszcza jeśli idzie o badania nad dziejam i kultury. W równym stopniu dotyczy to i w szelkiego rodzaju studiów komparatystycznych.

Janusz T azbir

W i k t o r W e i n t r a u b , RZECZ CZARNOLESKA. (Kraków 1977). W ydaw ­ nictw o Literackie, ss. 388. „Biblioteka Studiów Literackich”. Pod redakcją H e n r y k a M a r k i e w i c z a .

R zecz czarnoleska — jedna z n iew ielu książek o Janie K ochanowskim , jakie opublikowano w powojennym okresie — zaw iera 11 studiów poświęconych jego polskiej i łacińskiej poezji. Studia te pow staw ały na przestrzeni lat ponad 40 i b yły drukowane m iędzy r. 1932 a 1974, w form ie artykułów, w polskich i obcych czasopism ach oraz w okolicznościowych księgach; tylko S ty l Jana K ochan ow skiego m iał sw oją w cześniejszą publikację książkową. W znowienie i zgrom adzenie ich w jednym tom ie nie tworzy w ięc nowego faktu w zakresie w iedzy o dawnej poezji polskiej, ale „Biblioteka Studiów Literackich” w ydając R zecz czarnoleską ułatw iła, a czasem wręcz um ożliw iła szerszej rzeszy czytelników dostęp do tych w artościow ych opracowań.

W różnorodnym i bogatym dorobku naukowym Wiktora W eintrauba twórczość K ochanowskiego stanow i jeden z głów nych przedm iotów zainteresowania. Do pracy nad nią przystępow ał badacz przed laty „bez entuzjazm u”, jak czytam y w P rzed m o w ie, by z biegiem czasu rozsm akować się „w dyskretnej, ale jakże bogatej sztuce autora O d p ra w y [...], w jej arkanach i subtelnościach, tym ciek aw ­ szych, że nie narzucających się natrętnie uwadze czytelnika, przeciwnie, w ym aga­

jących dla ich ujaw nienia w ysiłku intelektu i w yobraźni” (s. 6).

Zaw arte w R zeczy czarnoleskiej rozprawy skupiają się na kw estiach różno­

rodnych: na poetyce pojedynczych utw orów (jak np. pieśni „Czego chcesz od nas, Panie...”) i całej twórczości; na stosunku poety do antyku jako kluczowej tradycji renesansu i na stosunku do twórczości Kochanowskiego jako tradycji literackiej;

na postaw ach poety wobec fundam entalnych problem ów współczesnej mu kultury i na związku, jaki zachodził m iędzy sposobem określania się wobec tych proble­

m ów a językiem , w którym artykułow ał poeta sw oje postaw y (P olski i łaciński K o ch a n o w sk i: d w a oblicza poety). Jest to, jak widać, zasięg problem atyki godny m onografii. W R zeczy czarnoleskiej dochodzą do głosu i inne założenia dla opraco­

w ania m onograficznego zasadnicze: dorobek poety bywa traktowany jako całość jedna i spójna, a w polu widzenia historyka literatury pozostaje stale pytanie o zw iązek twórczości z osobowością twórcy. W tym zakresie uchwycić można charakterystyczne przem iany w postaw ie metodologicznej badacza. W rozprawie o stylu Kochanowskiego, pochodzącej z r. 1932, relacja ta ujęta została w k atego­

riach S tilstu d ien Leo Spitzera: „Styl jest [...] s w o i s t y m z e s p o ł e m s p o s o ­ b ó w w y r a ż a n i a s i ę , c h a r a k t e r y s t y c z n y m d l a d a n e j j e d n o s t k i ” (s. 12). W późniejszych rozprawach zdaje się przeważać nie sform ułowane bezpo­

średnio przekonanie, że osobowość pisarska utrwala się w form ie pew nych prze­

kształceń tradycji i w form ie określonych w yborów z obrębu społecznych i k u ltu ­ ralnych problem ów e p o k i1. Założenie to szczególnie wyraźnie określiło sposoby

1 W podobny sposób określiła utrwaloną w dziele osobowość pisarza M. Ż m i ­ g r o d z k a (O sobow ość i ży c ie pisarza w m onografii h istoryczn oliterackiej. W zbio­

rze: P ro b lem y m etodologiczne w spółczesn ego literatu rozn aw stw a. Kraków 1976).

(3)

postępow ania badawczego w dwóch rozprawach: H ellen izm K ochanow skiego a jego p o etyk a oraz Religia K ochan ow skiego a polska ku ltu ra renesansow a.

R zecz czarnoleską otwiera obszerna rozprawa S ty l Jana K ochanow skiego, która była w łaściw ie pierwszym , pionierskim w historiografii literackiej opracowaniem na ten temat. W dorobku badaw czym istniało w tedy zaledw ie kilka artykułów , i to zainteresow anych n ie tyle stylem poety, ile jego twórczością jako zapisem określonej fazy rozw oju polszczyzny. Wydając tę swoją pracę po latach, uznał ją W eintraub za w yraz „ryzykanctwa”, które „jest przew ilejem m łodości” (s. 5— 6).

Ta surowa sam oocena dotyczy podporządkowania się m etodzie Spitzera, którego patronat najjaskraw iej w ycisnął sw oje piętno na drugiej, syntetycznej części opra­

cowania, składającej się z rozdziałów: W yobraźnia a rty sty czn a , R efleksyjn ość i W y ­ rażanie uczuć. N atom iast w zględnie niezależna od tych założeń była jego część pierwsza, analityczna, nb. nie zadowalająca sam ego autora (zob. s. 17).

Jest spraw ą oczywistą, że studia różnych badaczy nad stylem i językiem poety, ukazujące się m iędzy pierwszym a drugim w ydaniem pracy, w niosły do niej pew ne uzupełnienia czy naw et sprostowania. N ie bez znaczenia był tu także fakt, że w okresie dzielącym oba wydania nastąpił zasadniczy zwrot w teorii języka poetyckiego. W tej sytuacji im ponujące w ydaje się, że szereg fragm entów pracy W eintrauba w ciąż pozostaje niezastąpionych — na szczególną uw agę zasługują w tym w zględzie rozważania poświęcone synonim ice i składni poetyckiej.

Wartość ustaleń dotyczących synonim iki została zw eryfikowana w późniejszych publikacjach tegoż autora. I tak np. w artykule Religia K ochanow skiego a polska ku ltu ra ren esansow a opierając się m. in. na w ynikach tych badań mógł W eintraub dow ieść „jaskraw ię heterodoksyjnego charakteru religijności K ochanowskiego, da­

lekiej od stanow iska tak katolików , jak i protestantów ” (s. 236).

Natom iast istotność wskazanych przez W eintrauba w łaściw ości składni poety uzyskuje sw oje dodatkowe potw ierdzenie w X V I-w iecznych teoriach stylu. W w y ­ niku konfrontacji A p o fte g m a tó w , uznanych za zapis m ow y potocznej K ochanow ­ skiego, z poezją — w ydobył badacz takie dwie jej w łaściw ości, jak jasność i har­

monia. W nurcie tradycji stylistycznej w ywodzącej się od Hermogenesa (w jej upowszechnieniu szczególne zasługi położył Jan Sturm, komentator i tłum acz pism hellenistycznego teoretyka w ym ow y) one to w łaśn ie uznawane b yły za cechy cha­

rakteryzujące m ow ę celow o zorganizowaną, a naw et — za odrębne konw encje stylow e.

Na pograniczu problem atyki stylu K ochanowskiego i jego oddziaływania na późniejszą poezję znajdują się dwie n iew ielkie rozprawy objęte w R zeczy czarno­

le sk ie j wspólnym tytułem Z d zie jó w recepcji ję z y k a p oetyckiego (po raz pierw szy opublikowane w r. 1933). Z repertuaru poetyckiej leksyk i Kochanowskiego w yd o­

byto tu dwa w yrazy o zdecydow anie ujem nym nacechowaniu („pisorym”, który był nowotw orem skonstruowanym przez poetę, oraz „gęba”), by prześledzić ich karierę w poezji późniejszej, głów n ie końca X V I i początku XVII wieku. Okazało się, że dzięki in icjatyw ie K ochanowskiego zadom owiły się one w poezji na dobre, ale w brew tej in icjatyw ie utraciły sw oją ujem ną barwę. W przeświadczeniu autora rozprawy ma to dowodzić „wielkiego kultu poety, z którym nie szła w parze odpowiednio głęboka kultura literacka jego następców ” (s. 210). Nie kwestionując tego prześw iadczenia można jednak zapytać o rolę, jaką w procesie tych sem an­

tycznych przekształceń odegrała — obok owej różnicy poziom ów literackiej k u l­

tury — jej odmienność. Kodząca się na przełom ie stuleci estetyka barokowa, za objaw ienie nowej poezji uznająca w iersze Kaspra M iaskowskiego, wzbogaciła r e ­ pertuar tem atów , o których można było pisać w sposób podniosły, i w ydaje się, że na tym podłożu odbyw ał się proces sem antycznych przekształceń leksyki poe­

tyckiej.

W pew nym zw iązku z problem atyką odbioru dzieła pozostaje też rozprawa

(4)

„F raszka” w tragiczn ej ton acji (po raz pierw szy wydana obecnie w polskiej w ersji językow ej, a drukowana w cześniej, w r. 1967, w języku angielskim ). T ren X I posłużył tu W eintraubowi do rozw inięcia sform ułowanej już w P rzed m o w ie tezy o „złudnej prostocie” tekstów K ochanowskiego i ich „pozornej jasności” dla X X - w iecznego czytelnika. Ustalając dawne znaczenie słów (jak np. wyrazu „wróg”), odnajdując w zory utartych frazeologizm ów („fraszka cnota”), rekonstruując w e ­ w nętrzny porządek utworu i wreszcie — zestaw iając go z innym i wierszam i poety, dokonał autor próby przezwyciężenia czytelniczej inercji, w yw ołanej kilkuw ieko- w ym obiegiem tekstu. Ta popisowa lekcja lektury utworu przywodzi na m yśl następujące stw ierdzenie H. R. Jaussa: „Piękno [...] formy [klasycznych arcydzieł], które stało się oczywistością, i [ich] pozornie bezsporny »wieczysty sens« z punktu w idzenia estetyki recepcji zbliżają je niebezpiecznie do [...] sztuki rozrywkowej.

Odczytanie ich w brew przyswojonym doświadczeniom , tak aby móc na powrót dostrzec ich charakter artystyczny, w ym aga w związku z tym szczególnego w y ­ siłku” 2.

Rozprawa pt. „F raszka” w tragiczn ej ton acji znalazła się w bezpośrednim są­

siedztw ie artykułu poświęconego pieśni „Czego chcesz od nas, Panie...” W ydaje się, że sąsiedztw o to jest znaczące. Wiktor W eintraub w yznaczył bowiem tzw . H ym now i do Boga rolę literackiego m anifestu debiutującego poety, gdzie znalazły pełny w yraz zarówno reguły renesansow ej sztuki, jak światopogląd renesansu „z jego optym izm em i racjonalizm em oraz kultem piękna i harmonii tego św iata” (s. 299).

T ren X I uznał zaś za ideow o-artystyczną deklarację ostatniej fazy twórczości, dla której charakterystyczne stało się „bankructwo w iary w m oralny ład, czy chrześcijańskiej, czy klasycznej prow eniencji” (s. 316). W ten sposób oba te arty­

kuły — M anifest renesansow y oraz „Fraszka” w tragiczn ej ton acji — umieszczone obok siebie, wyodrębniają i definiują początkow y i końcowy etap twórczości poety.

Wróćmy jednak jeszcze na chw ilę do rozprawy o pieśni „Czego chcesz od nas, Panie...”, by zaproponować dw ie drobne korekty. W niektórych w ydaniach K ocha­

now skiego (np. opracowanych przez J. Krzyżanowskiego) pieśń tę umieszcza się w księdze II Pieśni, jako Pieśń X X V . Takie też stanow isko zajął Weintraub, pisząc, że zam yka ona cykl Pieśni (s. 2S7). P ierw sze jednak w ydanie zbiorku — wpraw dzie pośm iertne, ale, jak w szystko na to w skazuje, zredagowane przez poetę — zamyka Pieśń X X IV („Niezwykłym i nie leda piórem opatrzony...”). Natom iast H ym n do Boga zam ieszczony został po P ieśni św ięto ja ń sk iej o Sobótce i podobnie jak ona n ie opatrzony żadnym numerem. Zdaje się to dowodzić, że w zam yśle poety utwór ten (tak jak i P ieśń św iętojańska) nie m iał wchodzić w obręb horacjańskiego cyklu, co z punktu w idzenia w ypracow anego przez poetę modelu adaptacji starożytnego wzoru posiada dość istotne znaczenie.

Sprostowania także domaga się w ystępujące w tym artykule stw ierdzenie o stabilizacji m iejsca akcentu w średniów ce (s. 300). Jakkolw iek w analizow anym w ierszu ma ona rzeczywiście taki charakter, to przekrój całej twórczości K ocha­

n ow skiego utwierdza w przekonaniu, że pozostaw ił on w średniówce swobodę akcentuacji (por. np. Zuzannę, w iersz O śm ierci Jana T arnow skiego — utw ory pisane praw ie równocześnie z H ym nem ). Twierdzenie to pozostaje zresztą w sprzecz­

ności z opinią badacza na ten tem at wyrażoną w S tylu Jana K ochanow skiego (s. 126).

Kolejny problem, który skupił na sobie uwagę Wiktora W eintrauba jako autora R zeczy czarn oleskiej, to stosunek poety do antyku. Przew ija się ten problem przez w iele rozpraw, w całości zaś poświęcone mu zostały trzy studia: H ellenizm K o ­

2 H. R. J a u s s, H istoria litera tu ry ja k o w y zw a n ie rzucone nauce o literatu rze.

Przełożył R. H a n d k e . „Pamiętnik L iteracki” 1972, z. 4, s. 281.

(5)

chanowskiego a jego p o e ty k a 3, T eatr S en eki a stru k tu ra „O dpraw y posłów g re c ­ kich”, K ochan ow ski czyte ln ik iem łacińskiego Boccaccia i P etrarki. Jak wiadomo, historia literatury od dawna zajm owała się tropieniem podobnych zależności. W ba­

daniach nad K ochanowskim usiłow ano przede w szystkim odpowiedzieć na pytanie, co zawdzięczał on antykowi, i przyznać trzeba, że dość pieczołow icie zarejestrowano jego długi. W iktor W eintraub — zgodnie z sugestiam i w spółczesnego literaturo­

znaw stw a — odwrócił niejako role: pyta, jaki kształt nadał antykowi K ocha­

now ski i jak się ma jego formuła a n tiqu itas do renesansowych wyobrażeń na ten tem at. Stwierdza, że Kochanowski tak jak jego współcześni był św iadom dystansu czasowego wobec starożytności i podobnie jak inni cały antyk traktował synchro­

nicznie. O ryginalność poety wyrażała się jednak w hellenizm ie, któremu zaw d zię­

czał „cenne osiągnięcia artystyczne” oraz „imponującą niezależność duchową, po­

stawę, w której entuzjazm dla klasyków , intym ne w spółżycie z nim i idzie ręka w rękę ze swobodą śm iałej krytyki” (s. 285). Jakkolw iek cały renesans — dowodzi W eintraub — utożsam iał an tiqu itas ze starożytnością grecko-rzym ską, to można rozróżnić dw ie tendencje: łacińską i helleńską. Tę ostatnią reprezentuje poprzez sw oją twórczość polski poeta, zbliżając się w ten sposób do postawy, jaką w tym zakresie zajął Ronsard.

Wiktor W eintraub odrzuca stanowczo, jako bezpodstawną, tezę o bezpośrednich powiązaniach m iędzy obu twórcam i, pisząc wręcz: „Mówienie o w pływ ach fran ­ cuskich na poezję K ochanowskiego [...] jest anachronizm em ”; „poloniści k ilk a­

krotnie starali się [...] przebadać w pływ Ronsarda na K ochanowskiego. W yniki okazyw ały się rozczarow ujące” (s. 333). A le w R zeczy czarnoleskiej często p ow ra­

cają porównania twórczości Ronsarda i autora O d p ra w y (np. na s. 36, 262—263, 272), dostrzega się naw et, że do podjęcia greckich wzorów w łacińskiej liryce Kochanowskiego „dodatkowym bodźcem” m ógł być „przykład pindaryzujących ód politycznych Ronsarda” (s. 272, przypis). Konfrontacja ta służy jednak ujaw nieniu typologicznych podobieństw i różnic. Czasem przy jej pomocy sprawdza tylko badacz granice m ożliwych w renesansow ej poezji rozwiązań (np. w obrębie okre­

śleń kolorystycznych, s. 163—164).

Tym, co jednak naprawdę interesuje autora R zeczy czarnoleskiej w twórczości renesansow ego poety, są jej antynomie. U jaw nia to Weintraub w P rzed m o w ie, k w e ­ stia ta jest niejako m otyw em przewodnim całej książki i przewija się przez w iele rozpraw, w całości zaś poświęcone jej zostało studium Polski i łaciński K ochan ow ­ s k i: d w a oblicza poety.

Bodaj najw cześniej na sprzeczności w poezji K ochanowskiego zwrócił uwagę W acław Borowy w K am ien n ych rękaw iczkach , a esej ten uznał Weintraub za „naj- w nikliw szą, jaką dysponuje nasza literatura krytyczna, charakterystykę K ochanow­

skiego” (s. 234). Borow y w skazyw ał antynom ie — większe, jak pisał, „niż anty- klasyczne m arzenia rom antyków ” — w sądach poety na tem at w łasnej twórczości, w jego w yobrażeniach o Bogu, o m iejscach i czasach szczęśliw ych, w sposobach określania się w obec obowiązków obywatelskich, w pozostawionych na kartach twórczości „wizerunkach w łasnych”, a naw et w rozm ieszczeniu wierszy w zbior­

kach (takich np. jak P ieśn i czy Fraszki).

Rozprawa P olski i łaciń ski K ochan ow ski z w ielu w zględów zasługuje na szcze­

gólną uwagę, także dlatego, że podejm uje jedną z najm niej ośw ietlonych w lite ra ­ turze naukowej k w estii, do jakich należy relacja m iędzy polską a łacińską poezją Kochanowskiego. Podważa też rozpowszechnione (zwłaszcza w szkolnych podręcz­

nikach, których w agi jako środka transm isji tradycji literackiej nie sposób lekce-

8 N a s. 264 sprostow ać trzeba błąd drukarski: to Chiron oczyw iście — a nie Charon — przepowiada w S a tyrze przyszłość A chillesowi.

(6)

ważyć) uproszczenia: sprow adzanie całej twórczości poety do jednoznacznego w y ­ razu trosk i niepokojów obywatelskich lub — rzadziej — do wyrazu konform i- stycznej postaw y człowieka, który „nikomu i niczemu nie chciał pośw ięcić swej w olności” 4.

Odrębność polskiej i łacińskiej poezji K ochanowskiego stanow i dla Wiktora W eintrauba przede w szystkim konsekwenc-ję różnic m iędzy sam ym i tym i językam i, z których każdy stw arzał inne ograniczenia i in ne m ożliwości i z którym i w iązały się odm ienne tradycje kulturalne i literackie. Każdy z tych bloków twórczości — zwraca uw agę badacz — posiada też inny adres czytelniczy: poezja polska zw ró­

cona była do szerszego kręgu odbiorców niż łacińska, którą przeznaczał K ocha­

nowski dla elity kulturalnej. K onfrontacja polskiej i łacińskiej poezji K ochanow ­ skiego dokonana została w rozprawie na kilku płaszczyznach: recepcja grecko- -rzym skiej m itologii, sposoby poetyckiego przeżywania m iłości, postaw a wobec głów nych problem ów współczesnej kultury, nazew nictw o poetyckie. We w szystkich tych zakresach inaczej postępow ał K ochanowski jako poeta łaciński, a inaczej jako polski, tak w ięc „linia podziału zbiega się tu z granicą językow ą” (s. 235).

Lekturze tego świetnego i bardzo potrzebnego studium tow arzyszy jednak czasem pytanie: czy autorowi zawsze udało się uchw ycić różnice m iędzy tym, co było m ożliwe w polskiej poezji Kochanowskiego, a tym, co m ożliw e w jego poezji łacińskiej? W ątpliwość taka towarzyszy np. lekturze uw ag o sposobach w ykorzystyw ania w poezji m itów antycznych. „Dla łacińskiego Kochanowskiego potoczne nazw y m itologiczne były już zbanalizow ane” (s. 215) — i dlatego np.

w elegiach zam iast ich katalogowego w yliczenia używ ał poeta chętnie określeń peryfrastycznych. To spostrzeżenie autora studium nie daje się jednak zastosow ać do innych form poezji łacińskiej, jakie uprawiał K ochanowski. Poza elegiam i spotykam y bowiem także katalogow e w yliczenia, np. w bardzo powściągliw ych wobec m itologii odach: w odzie IX (Jowisz, Wenus, Pallada, Mars), w odzie X I (Charon, Minos, Bellerofont, H ipolit, Glaukos, Faeton).

Dodajm y nawiasem , że i w twórczości polskiej K ochanowskiego znaleźć można zarówno takie w iersze, w których posługuje się on katalogowym w yliczeniem , jak i takie, które tej figury nie zawierają: w M arszałku n ie podał poeta naw et na­

zw iska Tibullusa, w skazując je tylko pośrednio („poeta mój”), w P ieśni św ię to ­ ja ń sk ie j O w idiuszowski w ątek o Prokne, Filom eli i Tereuszu opowiedział jako historię, która zdarzyła się w pewnej rodzinie (co nb. łączy W eintraub z dążeniem do osiągnięcia „maksymalnej prostoty w ypow iedzi”, s. 216), ale z drugiej strony w pieśni „N iezw ykłym i n ie leda piórem opatrzony...” (II, 24) czy też w M uzie n ie zawahał się um ieścić takich katalogow ych w yliczeń (szczególnie obfituje w nie Muza, gdzie pojaw ia się katalog gigantów, bogów, bohaterów antycznej epiki i sta ­ rożytnych pisarzy).

Wydaje się, że taki katalog był figurą stylistycznie nacechowaną, konstrukcją, której użycie warunkow ała konwencja stylistyczna, m ożliwa tak w polskiej jak w łacińskiej poezji. Odwołajmy się zresztą do opinii X V I-w iecznego teoretyka poezji, który w stylu „dostojnym” (splenor) domagał się „nazw bogów, sław nych ludzi, m iast, narodów, gór, rzek” 5.

Podobnie z granicą językową nie zdaje się pokrywać m oralistyczne bądź niem oralistyczne traktow anie m itów , co rozpatruje autor rozprawy na przykładzie pieśni „Acz m ię tw a droga...” (I, 6) i elegii „Hoc Dodonaeas tib i dicere crede co­

lum bas...” (I, 2). Pojaw iający się np. w w ielu utworach Kochanowskiego, tak łaciń ­ skich jak polskich, Parys byw a lub n ie byw a przedmiotem m oralnego osądu, co

ł J, B ł o ń s k i , M ikołaj Sęp S za rzyń sk i a początki polskiego baroku. Kraków 1967, s. 94.

s в . P a r t h e n i o , Della im itation e poetica. V enetiae 1560, s. 191.

25 — P a m i ę t n i k L i t e r a c k i 1978, z. 3

(7)

chyba jednak nie w iąże się z rodzajem użytego w utworze języka, ale z założoną konw encją gatunkow ą. Moralnego dystansu w ym agała np. tragedia, a nie b ył on konieczny — choć był m ożliw y — w epigram acie lub elegii. Stąd też w elegii I, 1 czy też w e fraszce Na h isto ry ją trojań ską (z ks. II) etyczny aspekt czynu Parysa nie jest rozważany.

Mowa była dotąd o naukowych pożytkach w ynikających z lektury R zeczy czarnoleskiej, tej najlepszej książki o Kochanowskim , jaką opublikowano po w o j­

nie. Na zakończenie wskazać trzeba inne jeszcze zalety studiów zebranych w tym tom ie. Stanow ią je w alory pisarskie. Podstaw ow ą dewizą autora w ydaje się: m y­

śleć w sposób skom plikowany, ale pisać jasno i prosto. Z tego też w zględu nie poddaje się on łatw o szablonom frazeologicznym i modom term inologicznym , nie uprawia „scjentyficznej litu rgii”, której um iłow anie — jak pisał nie tak dawno Kazim ierz W yka — m oże doprowadzić do tego, że historiografia literacka stanie się „przez nikogo nie odwiedzaną kaplicą bizantynizm u metodologicznego” 6. Wiktor W eintraub pisze oryginalnie, nie ukrywa osobistych emocji, troszczy się, by dyskurs autorski nie b ył pozbawiony wdzięku i fantazji.

L udw ika S lęk

G e o r g e s G u s d o r f , LES SCIENCES HUM AINES ET LA PENSÉE OCCI­

DENTALE. [T.] VII: NAISSANCE DE LA CONSCIENCE ROMANTIQUE AU SIÈCLE DES LUMIÈRES. Paris 1976. [Éd.] Payot, ss. 451, 5 nlb. „Bibliothèque Scientifique”.

N arodziny romantyzmu od dawna zaliczane są do najważniejszych i najbar­

dziej brzem iennych w skutki zjaw isk kultury europejskiej. Problem form owania się i krystalizacji tego nurtu jest zagadnieniem nie tylko intrygującym , ale przede w szystkim szczególnie w ażnym dla zrozum ienia kierunków przemian oraz naj­

istotniejszych tendencji, które wyznaczają przebieg procesu historycznego na na­

szym kontynencie. Problem ten od dawna pozostaje w naukach hum anistycznych zagadnieniem otwartym i kontrowersyjnym . Przedm iotem dyskusji i polem ik jest generalna k w estia dążności rozwojowych charakterystycznych dla epoki rom an­

tyzm poprzedzającej — dla okresu Oświecenia. Pozytyw istyczna w izja epoki św ia­

teł w iedzy i rządów rozumu — epoki siln ie kontrastującej z rom antycznym k róle­

stw em ducha i uczucia — dość w cześnie zm ącona została przez badaczy, którzy dostrzegli w Oświeceniu typow e sym ptom y czasu przejściowego, zróżnicowanych poczynań i postaw w obec św iata, Entre le classicism e e t le rom an tism e — zatytuło­

w ał w r. 1925 sw e studium o estetyce X VIII w. W ładysław Folkierski. Ale już w г. 1912 ukazała się książka D aniela Morneta, której nagłów ek Le R om antism e en France au X V IlIe siècle jeszcze dziś może zaskakiwać sytuow aniem rom antyzmu w w ieku XVIII. Być m oże dla uniknięcia takich w łaśnie zestawień badacze docie­

kający w ew nętrznych zróżnicowań w ieku XVIII w prow adzili do repertuaru te r ­ m inów historycznoliterackich now e słowo: preromantyzm. Od 1924 r. Paul Van Tieghem publikow ał studia o literaturze w . X VIII, zebrane później pod w spólnym tytułem L e P rérom an tism e (1948). André Monglond w ydał w r. 1930 książkę L e P rérom an tism e français. Analogiczną problem atykę poruszano rów nież p osłu­

gując się innym i hasłam i w yw oław czym i, tak jest np. w dziele Pierre’a Traharda L es M aîtres de la sen sibilité française au X V IlIe siècle (1933). Publikacje te nie św iadczyły jednak o całkow itym przewrocie w poglądach na epokę V oitaire’a,

6 К. W y k a , O po trzeb ie historii litera tu ry . S zkice polon istyczn e z lat 1944- 1967. W arszawa 1969, s. 343.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Если уход Иисуса в позоре является результатом Его прихода, тоже пе­ риферийного, не в блеске величества и мощи, и поэтому не в соответствии

lucyjnej, gdzie m iędzy całościam i społecznym i zachodzą w yraźne relacje, gdzie nie m ożna zrozum ieć zachow ań elem entów bez zrozum ienia całości i gdzie

W artykule przedstawiono trzy metody doboru nastaw regulatora PI uk³adów regulacji procesów wzbogacania wêgla charakteryzuj¹cych siê w³aœciwoœciami dynamicznymi obiektu inercyjnego

Praktycznie niczym się nie różni, chod w szczegółach się okaże, że nie można tego okna „zminimalizowad”.. Ustalimy teraz rozmiar

[r]

Nie sposób nie zauważyć, iż propozycje krystalizującej się dziedziny są dla literaturoznawców zaproszeniem do współudziału w metodologicznym „koncercie nauk”, a

Brak jest informacji o działaniach grup nieformalnych, sąsiadów, mieszkańców, które jak można się domyślać, także stano- wią ważny element życia społeczności lokalnej

Implementing the Exploit solution to both the vendors and the logistics at KLM E&M Engine Services will lead to a total average Turnaround Time of 57 days, a decrease of 8 days