• Nie Znaleziono Wyników

Niektóre skutki motywacji dla stylu kodowania

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Niektóre skutki motywacji dla stylu kodowania"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Charles E. Osgood

Niektóre skutki motywacji dla stylu

kodowania

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 63/3, 267-282

1972

(2)

CHARLES E. OSGOOD

NIEK TÓRE SK U TK I M OTYW ACJI DLA STYLU KODOW ANIA

Definicja stylu

K ażdy język na w szystkich w yodrębnionych poziom ach — fonetycz­

nym , m orfologicznym i sy n tak ty czn y m — posiada elem enty stałe i zm ien­

ne 1. B adania nad stylem dotyczą z m i e n n y c h e l e m e n t ó w kodu Ale ow a zm ienność nie m usi być zupełnie „sw obodna” (tj. przypadkow a, n ieprzew idyw alna); choć tam , gdzie istn ieje jakiś stopień wolności w se­

lekcji m ateriału , badacz sty lu zain teresu je się w łaśnie s t a t y s t y c z ­ n y m i w ł a ś c i w o ś c i a m i d o k o n a n e g o w y b o r u . W ybór ten, realizu jący się zarów no w m ów ieniu jak i w pisaniu, m ożna rozp atryw ać bądź w aspekcie leksykalnym , bądź stru k tu ra ln y m . S ty listyk a koncen­

tru je się w w iększym sto p n iu n a w y b o r z e s t r u k t u r a l n y m an i­

żeli na leksykalnym , a w ięc raczej na tym , j а к osoba mówi, niż o c z y m mówi. A w reszcie badan ie sty lu n a ogół zw raca się raczej ku odchyleniu od norm y aniżeli ku sam ym norm om , chociaż n atu raln ie, by zauw ażyć od­

chylenia i zin terp reto w ać je, n ajp ierw trzeba sprecyzow ać norm y. M usim y tu odróżnić odchylenia, n azw ijm y je: sytu acy jn e od indyw idualnych. Sy­

tu acje takie, jak pisanie podręcznika lub w iersza, rozm owa przez telefon lub z m ałym dzieckiem , w ym agają pew nych przew idyw alnych odchyleń od ogólnych norm . N iektórych badaczy sty lu in te resu ją tylko tego rodzaju

[Charles E. O s g o o d , am erykański psycholingwista, autor m. in. The M easure­

m en t of M eaning (razem z G. J. Sucym i P. H. Tannenbaumem, 1957)

Przekład według wyd. : C. E. O s g o o d , Some Effects of M otivation on S tyle of Encoding. W zbiorze: S tyle in Language. Ed. by T. A. S e b e о k. N ew York—Lon­

don 1960, s. 293—306.]

1 Praca ta jest oparta na badaniach prowadzonych przez autora i Evelyn W al­

ker ; korzysta z notatek dostarczonych przez Edwina Shneidmana (Los Angeles) dotyczących prób samobójczych i pseudosamobójczych. (Bardziej szczegółowe spraw o­

zdanie można znaleźć w: С. E. O s g o o d i E. W a l k e r , M otivation and Language B ehavior: A C ontent A n alysis of Suicide Notes. „The Journal of Abnormal and Social Psychology” LIX (1959), s. 58—67.)

(3)

268 C H A R L E S E . O S G O O D

odchylenia sytuacyjne. Jednakże w każdej sytuacji kodow ania dochodzi do indyw idualnych m odyfikacji owej norm y sytuacy jnej przez nowość sytuacji kom unikow ania, i tego ty p u j e d n o s t k o w e w a r i a n t y no rm y sytuacyjnej są przedm iotem zain tereso w ania drugiej gru p y b a ­ daczy.

Zatem dla celów tej pracy defin iu ję s t y l j a k o i n d y w i d u a l n e o d c h y l e n i e o d n o r m o b o w i ą z u j ą c y c h w s y t u a c j i k o ­ d o w a n i a ; o d c h y l e n i a t e b ę d ą c e t y m i w ł a ś c i w o ś c i a m i s t r u k t u r y k o d u , k t ó r e p o s i a d a j ą p e w i e n m a r g i n e s d o w o l n o ś c i , d e c y d u j ą c z ę s t o ś c i ą w y s t ę p o w a n i a i s w y m i w ł a s n o ś c i a m i o s t y l u . Istotę tej definicji m ożna u k a­

zać na przykładzie jednej z bardziej znanych m iar stylu, m ianow icie — w s p ó ł c z y n n i k a c z a s o w n i k o w o - p r z y m i o t n i k o w e g o stw orzonego przez B usem anna i innych; B usem ann ustalił tę m iarę bada­

jąc g rupę dzieci opow iadających b ajk i; porów nał też w skaźniki poszcze­

gólnych dzieci, u k tó ry ch zm ieniała się stabilność em ocjonalna 2. Za norm ę sy tu acy jn ą uw ażam p rzeciętny w skaźnik czasow nikow o-przym iotnikow y dla badanej g rupy — w skaźnik ty p o w y dla dzieci opow iadających bajki praw dopodobnie różni się nieco od w skaźnika typow ego dla rep rezen ta­

tyw nej g ru p y dorosłych m ów iących i piszących po angielsku. Przejaw em sty lu pojedynczego d z i e c k a jest odchylenie od tej norm y sytu acyjn ej.

Styl jako problem psycholingwistyczny

Credo psycholingw istów głosi m. in., że zjaw iska obserw ow ane w prze­

kazie tw orzonym przez m ówiącego i piszącego zależą od zjaw isk (stanów, procesów) zachodzących w „źródle” — od jego naw yków , poziom u inte­

lektualnego, ch a ra k te ru m otyw acji i stan u em ocjonalnego, wcześniej istnie­

jących powiązań, postaw y itd. Liczne fa k ty w przekazie są uzależnione od procesów powszechnych lub w spólnych ogółowi nadaw ców — po­

w szechnych dlatego, że są częścią koniecznej stru k tu ry kodu, k tórej źródło m usi się nauczyć, jeśli w ogóle m a dojść do kom unikacji. Są wreszcie w przekazie zjaw iska do pewmego stopnia zm ienne, one to pozw alają na zróżnicow anie nadaw ców — albo poprzez w a ria n t sytu acji m ów ienia, albo poprzez u trw alo ny w a ria n t właściwej nadaw cy s tru k tu ry osobniczej.

B adanie sty lu w aspekcie psycholigw istycznym w ym aga: 1) możliwie obiektyw nego i n f o r m a t o r a ; 3 2). m ożliw ie obiektyw nej dla tw órcy przekazu c e c h y c h a r a k t e r y s t y c z n e j ; 3) z a l e ż n o ś c i m ię­

2 Zob. G. A. M i l l e r , Language and Com m unication. N ew York 1951, s. 127, 3 [Informator (indicator) jest terminem nieco m ylącym ; kojarzy się ze znanym w językoznaw stwie informatorem -człowiekiem (n ative speaker) ; nie zdecydowałem się, by stosować tu bliski sem antycznie „wskaźnik”, bo utonąłbym w prawdziwym ich morzu (przyp. tłum.).]

(4)

dzy inform atorem a cechą ch arak tery sty czn ą nadaw cy, tj. faktycznego, nie przypadkow ego pow iązania m iędzy źródłem a przekazem . P otencjalne in fo rm ato ry są w przekazie rów nie liczne, jak cechy, któ re zachow ują ów m argines dowolności (np. częstość zaim ka w pierw szej osobie liczby pojedynczej „ ja ”, zm iana wysokości tonu m ów ienia, niecodzienność słow­

nictw a, częstość k o n stru kcji bezokolicznikowych itp.). Podobnie p o ten ­ cjalne cechy ch arak tery sty czn e źródła kom unikatu, jakie m ożna odnoto­

wać, są ta k mnogie, ja k tylko może to ukazać połączona pom ysłowość psychologów i innych uczonych zajm ujących się dziedziną n au k społecz­

nych (np. inteligencja, niepokój, s tru k tu ra skojarzeń, rola czy statu s spo­

łeczny, rodzaj zajęcia itd.).

Sw obodę w iązania inform atorów z ludzkim i cecham i charak tery sty cz­

nym i ograniczają jed n ak dw a m om enty. Jed en mieści się w w aru n k u 3 — trzeb a dowieść, że zbieżność in fo rm ato ra i cechy charakterystycznej jest nieprzypadkow a, a to często okazuje się tru d n e (w pew nej m ierze z po­

wodu w ielości przyczyn uw ik łan y ch w przekazyw ane fakty). D rugi jest odbiciem jednej z w iększych pułapek n au k i w ogóle — m ianow icie b łęd­

nego koła czy tautologii. W ykazanie obecności, b rak u albo stopnia zm ien­

nej niezależnej (tu: cechy charak tery sty czn e osoby) m usi odbyć się m ożli­

w ie n i e z a l e ż n i e od zm iennej zależnej ( tu : kom unikow any fak t lub inform ator). W eźm y ab su rdaln y przykład: jeśli założymy, że częstość „ ja ” ,

„m nie” , „m oje” w przekazie je st w skaźnikiem „niepokoju ego” badanego, a następn ie będziem y obliczać poziom „niepokoju ego” przedm iotu badania opierając się n a częstości p ojaw iania się zaim ka w pierw szej osobie 1. poj., to otrzym am y z pew nością w zględnie w ysoki stosunek, k tó ry jed n ak nie m a żadnej w artości naukow ej. By w yjść z tego koła, badacz m usi odkryć i zastosować niezależny i w artościow y w ykładnik „niepokoju ego” u b a ­ danych, posługując się np. opinią klinicystów czy odpow iednim obiektyw ­ nym testem . N a ty m przykładzie m ożna rów nież dem onstrow ać bardziej subtelne błędne koło. Przypuśćm y, że opinia klinicystów n a tem at „nie­

pokoju ego” po przeanalizow aniu sprow adza się do dostrzeżenia częstości pojaw iania się w w yw iadach z badanym zaim ka osobowego w 1 os. 1. poj.;

zaistniała tu współzależność m iędzy inform atorem a rzekom o niezależnym k ry te riu m cechy charak tery sty czn ej badanego będzie więc stale podejrzana.

Istn ieją d w a zasadniczo różne sposoby badan ia stylu, k tóre m ożna n a ­ zwać : i d i o s y n k r a t y c z n y m i n o m o t e t y c z n y m . M etoda idio- synkraty czna skupia się n a opisie i in te rp re ta c ji z konieczności niep ow ta­

rzalnych cech stylu, zarów no sytuacyjnego (np. baśnie dla dzieci, osiem na­

stow ieczna powieść) ja k też indyw idualnego (np. d ram aty S hakespeare’a, sposób m ów ienia i pisania konkretnego stu d e n ta 4). Idiosynkratyczne b a ­

4 Zob. np. F. H. S a n f o r d , Speech and Personality. „Psychological Bulletin”

X X X IX (1942), s. 811—845.

(5)

270 C H A R L E S E. O S G O O D

danie stylu może opierać się n a m etodzie in tu icy jn ej albo też m oże w yko­

rzy stać określone m etodą nom otechniczną odchylenia od norm y . P ra w i­

dłow a ch a ra k te ry sty k a sty lu osobniczego to cel i w yróżn ik tej m etody.

N atom iast celem m etody nom otechnicznej jest odkrycie i ocena ogólnego uzależnienia inform atorów [indicators] k o m u n ikatu od zm iennych nadaw cy [communicator]. Isto tą tej m etody jest w ykazanie, że w próbce pob ranej ze sw oistej sytuacji kodow ania, np. z rozm ów codziennych, listó w osobi­

stych itp., zależność m iędzy k o nk retn y m i in fo rm ato ram i a k o n k retn y m i cecham i charak terystyczn y m i jest nieprzypadkow a. Jeśli sy tu a c ja całko­

w icie d eterm in u je styl, pow iązania ze społecznością nadaw ców b ęd ą b li­

skie zeru. U żyty w om aw ianych badaniach w a ria n t m etody nom otechnicz­

nej stosuje k ry te riu m g ru p y kontrolnej, k tó ra z założenia rozstrzy ga o pew nych cechach ch arak tery sty czn y ch nadaw cy, takich ja k in telig encja, postaw a czy m otyw acja. N astępnym etapem jest u trzy m an ie ciągłości s y ­ tu ac ji kodow ania (np. listy do bliskich i przyjaciół) i u stalen ie m etodam i statystyczny m i, k tó re in fo rm ato ry o d słaniają w ażkie różnice m iędzy dw o­

m a g ru p am i kontrolnym i.

D ostrzeżem y, że m iędzy badaniem stylu a analizą treści istn ieje ścisłe pow iązanie. W obu in te re su ją n as relacje m iędzy zm ien ny m i przekazu a zm iennym i źródła, rodzi to liczne podobne problem y. U derzające są chyba n astęp u jące różnice: 1) O ile analiza treści dotyczy bardziej leksyki niż s tru k tu ry (tzn. raczej tego, o czym się mówi, niż tego, jak się mówi), to przy badaniach sty lu jest n a odw rót. 2) O ile analiza treści sk upia się raczej n a w yprow adzeniu z in form atorów przekazu w niosków n a tem at sta n u i cech albo nadaw cy, albo odbiorcy, sty listy k a w głów nej m ierze z ajm u je się przew idyw aniem (czy in terpretow aniem ), o p a rty m n a znajo­

mości zm iennych źródła (nadawcy), inform atorów lub faktó w w przekazie.

In nym i słowy, badacz sty lu in teresu je się głów nie opisaniem zm iennych w stru k tu rz e przekazu oraz w ykazaniem ich uzależnienia albo od sy tuacji kodow ania, albo też od indyw idualnych różnic o dgryw ających rolę w d a­

nej sytuacji.

Skutki m otywacji w zachowaniu językow ym . Teoria

B adania eksperym entalne, k tó re przedstaw ię, m iały spraw dzić pew ne pojęcia teoretyczne dotyczące skutków m otyw acji lub pobudzenia [drive] 5 w zachow aniu językow ym . A nalizę teorety czną oparto n a przem yśleniach

5 [Słowo drive, jeden z podstawowych w psychologii terminów, niestety w y ­ korzystyw ane „bardzo swobodnie” w różnych kontekstach, sprawiło m i w iele kło­

potu. Zdecydowałem się przekładać je polskim „pobudzenie” (przyp. tłum.).]

(6)

H u lla 6, H e b b a 7, oraz Spence’a i w sp ó łp raco w n ik ó w 8. Z referu ję je n a j­

p ierw w form ie skrótow ej — głów nie dlatego, że ta ogólna teoria nie po­

zostaje w bezpośrednim zw iązku z tą kon ferencją 9. Bardziej ko m p letn e om ówienie m ożna znaleźć w innej pracy 10.

W ydaje się, że naw yki [habits] językow e, ta k jak n aw yki w ogóle, uk ładają się w h i e r a r c h i ę a l t e r n a t y w . Na obu poziom ach: le k ­ sykalnym i stru k tu ra ln y m , do m om entu gdy jeszcze istnieje m ożliwość w yboru, pew ne a lte rn a ty w y będą bardzo praw dopodobne, inne — m ało praw dopodobne, jeszcze inne — bardzo niepraw dopodobne. Zasady czy redund ancje gram atyczne i składniow e stanow ią pow ażne ograniczenie możliwości w yb o ru stru k tu ry , a czynniki częstości użycia oddziałują po­

dobnie na dobór słow nictw a (obydw a te czynniki dostosow ują się do wzorców narzuconych przez sy tu ację kodowania), lecz je st jed n ak jeszcze m iejsce n a liczne m odyfikacje praw dopodobnej stru k tu ry hierarch ii jako funkcji zm iennych sy tu acy jn y ch i osobniczych. P rz y jm u je się, że selekcja w obrębie ty ch h ierarch ii przeprow adzona przy wzm ożonym pobudzeniu lub m otyw acji może p rzejaw ić się dw ojako: w skutkach ożyw ienia po­

wszechnego oraz w skutk ach sygnału specyficznego.

S k u t k i o ż y w i e n i a p o w s z e c h n e g o . Zgodnie z pew nym i poglądam i H ebba ożyw iające sku tk i pobudzenia m ożna utożsam iać z po­

budzeniem ośrodków p n ia mózgu, z którego n astęp u je rozlana, niesw o ista irrad iacja do kory im pulsów u łatw iający ch „d ostrojenie” . Zakładając, za H ullem i Spence’em, zw ielokrotnioną zależność m iędzy siłą n a w y k u a po­

budzeniem w pow odow aniu przez nie u k ry te j reakcji, m usim y przyjąć, że skutkiem wzmożonego pobudzenia w inno być pojaw ienie się a lte rn a ty w dom inujących w e w szystkich h ierarchiach. Znaczy to, że przy pobudzeniu wzmożonym zachow anie, a więc kodow anie, pow inno być bardziej s z a ­ b l o n o w e — zaakceptow ane a lte rn a ty w y w in ny być najbardziej znane, najczęściej używ ane, najbardziej oczekiwane. J e d n a k skoro przypuszcza się, że siła naw yków jest asym ptotyczna do ogólnego m aksim um , to s k r a j n y w zrost pobudzenia pow inien nadać licznym naw ykom kon­

6 L. C. H u l l , Principles of Behavior: A n Introduction to B ehavioral Theory.

N ew York 1943.

7 D. O. H e b b, D rives and the C. N. S. {Conceptual N ervous S yste m ). „Psycho­

logical Review” LXII (1955), s. 243—254.

8 W. K. S p e n c e , I. E. F ä r b e r , H. H. M с F a n n, The Relation of A n x ie ty (Drive) Level to Perform ance in C om petitional and N oncom petitional P ąired-asso- ciates Learning. „Journal of Experimental Psychology” LII (1956), s. 296—305.

9 [Aluzja do konferencji poświęconej stylow i, na której zaprezentowano ten artykuł (przyp. tłum.).]

10 С. E. O s g o o d , M otivational D ynam ics of Language Behavior. W zbiorze : N ebraska Sym posium on M otivation. Ed. by M. R. J o n e s . Lincoln 1957.

(7)

272 C H A R L E S E. O S G O O D

ku ren cyjn ym rów now ażną siłę, pow odując in terferen cję, zablokow anie i nieład. Czyli, że w w aru n k ach niezw ykle silnego pobudzenia zachow anie, w tym kodowanie, w inno ulec dezorganizacji; św ietne w yregulow anie spraw ności m otorycznej, sub teln a m odulacja a lte rn a ty w w obrębie red u n - dacji gram atycznej oraz selektyw ność doboru sem antycznego pow inny się załamać.

S k u t k i s y g n a ł u s p e c y f i c z n e g o . Z chw ilą gdy stanom pobudzenia tow arzyszy pew na liczba w rażeń odrębnych, np. uczucie p rag ­ nienia, niepokoju, bólu, te w yróżniające sygnały m ogą łączyć się z o kreś­

lonym i altern aty w am i w obrębie h ierarch ii naw yków n a m ocy zw ykłych zasad uczenia się. Z atem obecność takich sygnałów ja k n astaw ien ia [direc­

tiv e states] będzie powodow ać m odyfikację praw dopodobnej s tru k tu ry h ierarchii zachow ania, zw iększając praw dopodobieństw o jed ny ch a lte rn a ­ tyw , zm niejszając — innych. Znaczy to, że pod w pływ em specyficznego sta n u pobudzenia zachow anie zostanie przesunięte w k ieru n k u o d p o ­ w i e d n i c h j u ż p r z e ż y t y c h a l t e r n a t y w t e g o p o b u d z e ­ n i a . Na koniec, jeśli d ziałają dw a m otyw y lub w ięcej, a ich sygnały połączone są z w yborem odrębnych alte rn a ty w w obrębie hierarchii, m o­

żem y oczekiwać oscylacji m iędzy reakcjam i odpow iednim i do każdego z tych stanów . Znaczy to, że wówczas gdy w spółcześnie fu n k cjo n u je w ię­

cej niż jeden m otyw , m ożem y oczekiwać w zm ożenia objaw ów k o n ­ f l i k t u w zachow aniu, także w kodow aniu.

Hipotezy i stosowne wykładniki

Te ogólne rozw ażania teoretyczne prow adzą do czterech hipotez d oty ­ czących kodow ania językow ego. Może zresztą dałoby się postaw ić jeszcze in n e hipotezy. K ażda hipoteza podsuw a określone in fo rm ato ry przekazu, k tó re pow inny się łączyć ze stanem wzmożonego pobudzenia. P odane in ­ fo rm ato ry nie są jed n ak w yczerpujące; zostały one użyte w naszych b a ­ dan iach nad zapiskam i samobójców. N iekiedy dotyczą leksykalnej zaw ar­

tości kom unikatu, nie zaś jego stru k tu ra ln y ch cech charakterystycznych, i dlatego nie n a d a ją się do analizy stylu. K ażdy inform ato r opiszę i ocenię w odniesieniu do rozpatryw anego tu problem u.

H i p o t e z a I. I m w y ż s z y p o z i o m m o t y w a c j i , w j a k i m p o j a w i a s i ę k o d o w a n i e j ę z y k o w e , t y m w i ę k s z a s t e - r e o t y p o w o ś ć w y b o r u . Ta stereotypow ość pow inna odzw ierciedlać się na każdym poziomie, odpowiednio do pojaw iających się m ożliwości w y b o ru altern aty w . I (1). P r z e c i ę t n a i l o ś ć s y l a b w s ł o w i e . Poniew aż długość słowa, co w ykazał Zipf 11 i inni, jest odw rotnie prop or-

11 G. K. Z i p f, Human B ehavior and the Principle of Least Effort. Cambridge, Mass., 1949.

(8)

cjonalna do częstości jego użycia, a oczekujem y, że kodow anie przy w zm o­

żonym pobudzeniu ograniczy się do w yboru pozycji bardziej znanych, częściej używ anych, m ożna stąd wnosić, że przeciętna długość sylaby m a­

leje ze w zm ocnieniem m otyw acji. I (2). W s p ó ł c z y n n i k t y p - z n a k . Tę m iarę o trzym uje się z podzielenia liczby słów odm iennych przez całą liczbę słów w przekazie. J e st to dobry w skaźnik zróżnicow ania leksy kal­

nego, różnicuje poziom w ykształcenia, rozm owę telefoniczną w przeciw ­ staw ien iu do zw ykłej itd. Poniew aż rozm aitość słow nika w ym aga w y bo ru coraz rzadszych, m niej praw dopodobnych pozycji, zatem kodow anie przy podwyższonej m otyw acji w inno charakteryzow ać się m niejszą różnorod­

nością, a więc i niższym W TZ (w spółczynnikiem typ-znak). I (3). P o- w t ó r z e n i a . P o w tórzenia zw rotów (podobnie jak pow tórzenia po jed y n ­ czych słów, w ykazane przez WTZ) rów nież odzw ierciedlają red u n d an cję przekazu. Osoba kodująca przy podw yższonym pobudzeniu, teoretycznie m niej zdolna do w y b o ru ekw iw alentnych, choć m niej praw dopodobnych sposobów w y rażan ia się, pow inna w ykazać w iększą pow tarzalność. I (4).

W s p ó ł c z y n n i k r z e c z o w n i k o w o - c z a s o w n i k o w y / p r z y - m i o t n i k o w o - p r z y s ł ó w k o w y . Je st to m odyfikacja znanego w spółczynnika czasow nik-przym iotnik. O bejm uje on rzeczow nik z cza­

sow nikiem jako składniki prosty ch stw ierdzeń, zaw iera też przysłów ek z p rzym iotnikiem jako składow e określeń bardziej w yróżniających. P o­

niew aż oczekujem y, że ludzie kodujący przy silnym pobudzeniu m niej db ają o słow a w yróżniające, pow inni więc osiągnąć wyższe w spółczynniki.

I (5). P o m i a r w c l o z e’ a c h . T aylor 12 zaproponow ał m iarę p rzew idy ­ w alności lub stereotypow ości, w której przekaz jest „okaleczony” przez zastąpienie pauzam i co piątego słowa, a bad an y usiłuje popraw nie u zu­

pełnić pu ste m iejsca. Im bardziej n ietypow y jest przekaz jako całość (w aspekcie doboru leksykalnego, gram atycznego i syntaktycznego), ty m lepiej badan y u zupełni b rak i kontekstu. Zgodnie z ty m przekazy tw orzone przy silnym pobudzeniu pow inny mieć wyższą p u n k tację w cloze'ach.

I (6). T e r m i n o l o g i a w s z y s t k o i s t y c z n a [Allness term s]. Jeśli przyjm iem y, że łatw iej w ypow iadać stw ierdzenia sk rajn e czy spolaryzo­

w ane, bo op arte n a silniejszych naw ykach, aniżeli stw ierdzenia bardziej w yszukane, to ludzie kodujący przy w ysokim pobudzeniu pow inni używ ać słow nictw a, k tó re nie pozw ala na robienie w y jątkó w : „zaw sze”, „nig d y ” ,

12 W. L. T a y l o r , R ecent D evelopm en ts in the Use of „Cloze P rocedure”.

„Journalism Quarterly” X X X III (1956), nr 1.

[Cloze Measure lub Cloze Procedure (Cloze od closure of configuration) to po­

miar zbudowany przez Taylora (1953). Polega na ustaleniu u osoby badanej stopnia biegłości w uzupełnianiu tekstu, z którego usunięto pojedyncze słowa. Porównując w ynik z tym tekstem otrzymujemy informację o redundancji, a w ięc o „czytel­

ności” tekstu (przyp. tłum.).]

18 — P a m i ę t n i k L i t e r a c k i 1972, z. 3

(9)

274 C H A R L E S E . O S G O O D

„n a zaw sze”, „ n ik t”, „każdy” itd. W szystkie te m iary, m im o że zaw ierają pozycje leksykalne, m ożna uznać za in fo rm ato ry stylistyczne, poniew aż u k azu ją raczej, j a k się koduje, aniżeli, с o się koduje.

H i p o t e z a II. J e ś l i k o d o w a n i e j ę z y k o w e p o j a w i a s i ę p r z y d o s t a t e c z n i e w y s o k i m p o z i o m i e m o t y w a c j i , p o ­ w o d u j e d e z o r g a n i z a c j ę s p r a w n o ś c i j ę z y k o w e j . T eoria ogólna powiada, że pobudzenie um iark ow an e u łatw ia w ykonanie, wyższe pobudzenie d aje w efekcie stereotypow ość, n ato m iast pobudzenie sk ra jn e pow oduje dezorganizację. W szyscy m ogliśm y obserw ow ać m ówcę tak wściekłego, iż po trafi tylko bełkotać, ślinić się i jąkać. Jed nak że teoria n ie m ów i nam , w k tó ry m m om encie n a stę p u je przejście od stereotypow ości do dezorganizacji. 11(1). Z a b u r z e n i a s t r u k t u r a l n e . P rzek az m oże być wysoce stereotypow y, a jed n a k pozostaje „p o p raw n y ” gram a­

tycznie i syntaktycznie. Przypuszczalnie istn ieje jakiś stopień m otyw acji, n a k tó ry m załam ują się m iriad y su b telnie w yw ażonych naw yków języko­

w ych. W m ateriale pisanym p rzy b iera to norm ę błędów ortograficznych, interp u n k cy jn y ch , gram atycznych, syntaktycznych, a n aw et w yraźnie nie­

zręcznych konstrukcji. Osoba kodująca p rzy niesłychanie silnym pobudze­

n iu pow iną w ykazyw ać większość ty ch zaburzeń. II (2). P r z e c i ę t n a d ł u g o ś ć o d c i n k ó w n i e z a l e ż n y c h . Posługiw anie się w kodzie długim i, uw ikłanym i, złożonym i k o n stru k cjam i w ym aga przypuszczalnie zw rócenia baczniejszej uw agi n a proces, doskonalszych rozróżnień, w ięk­

szego zasięgu pam ięci bezpośredniej, aniżeli w ym aga tego kodow anie w krótkich, prostych, „dziecięcych” w ypow iedzeniach. W ydaje się rzeczą praw dopodobną, że sk u tk i dezorganizacji szczególnie łatw o pojaw iają się w łaśnie w złożonych operacjach kodow ania. A zatem osoba kodująca przy szczególnie silnym pobudzeniu pow inna dążyć do posługiw ania się k ró t­

szym i i prostszym i odcinkam i niezależnym i. Przez „odcinek niezależny”

rozum iem odcinek przekazu, k tó ry sam dla siebie stanow i pełne zdanie.

Z dania złożone łączone spójnikow o będzie się dzielić n a elem enty skła­

dow e dla zliczenia.

H i p o t e z a III. P r z y p o d w y ż s z o n e j m o t y w a c j i k o d o ­ w a n i e c h a r a k t e r y z u j e s i ę w y b o r e m a l t e r n a t y w l e k ­ s y k a l n y c h i s t r u k t u r a l n y c h o d p o w i a d a j ą c y c h k o n ­ k r e t n e m u d z i a ł a j ą c e m u p o b u d z e n i u . W iększość inform a­

to rów użytych do spraw dzania tej hipotezy nastaw iono na treść i w obec tego nie n ad ają się do b ad an ia stylu. O b ejm u ją one: III (1) i l o r a z w y- c z e r p a n i a - u l g i (IWU) [ang. D R Q ], w yznacznik stosunku zw rotów w y rażający ch w yczerpanie do sum y tychże plus zw roty w yrażające ulgę;

III (2) i l o ś ć o k r e ś l e ń w a r t o ś c i u j ą c y c h o z n a c z e n i u e l e m e n t a r n y m , ja k np. „nieuczciw y” , „słodki”, „pijaczyna” itp.,

(10)

których d enotacje i konotacje m ów iący po angielsku m uszą przyjm ow ać, o ile w ogóle m a dojść do kom unikacji ; III (3) s t w i e r d z e n i a w a r ­ t o ś c i u j ą c e p o z y t y w n e ; chodzi tu o proporcję w szystkich stw ier­

dzeń n a te m a t ego, k tó re w iążą je z p rzychylnym znaczeniem elem en tar­

nym albo przedm iotam i n a sta w ie n ia [attitude objects] lub też oddzielają je od niep rzy ch y ln y ch znaczeń elem en tarn y ch lub przedm iotów n a sta w ie ­ nia 13. D w ie m iary w tej kategorii, k tó re ch y b a odzw ierciedlają s tru k tu ­ ralne w łaściw ości przekazu i dlatego są odpow iednie do sty lu to : III (4) s t o s u n e k d o c z a s u ; szczególny stan m o ty w acyjn y (np. samobójczy) może odsunąć zainteresow anie kodującego od chw ili bieżącej, albo też m oże w ytw orzyć w ah liw y stosunek do przyszłości lub przeszłości ; III (5) m a n - d y [M ands]. W edług S k in n era 14 m an d jest w ypow iedzią, k tó ra a) w y ­ raża jakąś potrzebę mówiącego, k tó rej spełnienie w ym aga b) określonej reakcji (niezwłocznej lub opóźnionej) ze stro n y innej osoby. W yraża się go zw ykle im p eraty w n ie, tak że czasow nik pojaw ia się na początku w y ­ powiedzi (np. „Nie przejm uj się ty m zbytnio” , czy „Zrozum m nie, p ro ­ szę”), m oże jed n ak m ieć rów nież in n ą form ę (np. „Chciałbym cię zoba­

czyć”, „Boże, przebacz m i”). A utostym ulacja, połączona ze w zrostem po­

budzenia (potrzeby) określonego typu, pow inna wzbogacić m ożliwości m andów , k tó ry ch treść będzie odpow iadać ko n k retn em u pobudzeniu.

H i p o t e z a IV. K i e d y u k o d u j ą c e g o d z i a ł a j ą m o t y w y k o n k u r e n c y j n e , w ó w c z a s s t w o r z o n y k o m u n i k a t p o ­ w i n i e n b y ć o b r a z e m k o m p r o m i s u i k o n f l i k t u . K om pro­

m is objaw ia się zw ykle przy kw alifikow aniu („dw uznaczności” [„wease- ling”]), a konflik t — w oscylow aniu m iędzy a ltern aty w am i spełniającym i raz jeden m otyw , raz drugi. IV (1). K w a l i f i k o w a n i e z w r o t ó w c z a s o w n i k o w y c h . Jeśli u osoby kodującej w y stę p u ją m otyw y kon­

kuren cyjn e, może ona dążyć do m odyfikacji o raz skom plikow ania zw ro tu czasownikowego tak , że odbiega on bardzo od sim ple direct present czy past tense 15, np. zam iast „I loved y o u ” [kochałem cię] „I tried to love y o u ” [próbow ałem cię kochać] czy może „I had to love y o u ” [m usiałem cię kochać]. O bydw ie ostatnie fo rm y w skazyw ałyby n a istnienie rów nież m otyw acji przeciw staw nej. IV (2). K o n s t r u k c j e a m b i w a l e n t n e . W języku angielskim istnieje p ew n a liczba form , któ re służą bezpośrednio w yrażeniu ambiW alencji, k o n flik tu czy w ątpliw ości kodującego. M ożna w ym ienić n astęp u jące p rzy k ład y : but, if, w ould, should, because (for.

13 C. E. O s g o o d , S. S a p o r t a, J. C. N u n a 11 y, E valuative A ssertion A n a ­ lysis. „Litera” III (1956), s. 47—102.

14 B. F. S k i n n e r , V erbal Behavior. N ew York 1957.

15 [Czasy gram atyczne języka angielskiego.]

(11)

276 C H A R L E S E . O S G O O D

since), well, how ever, m aybe, probably, possibly, seem s, appears, guess, surely, really, excep t itd. Podobną rolę odgryw a form a pew nych py tań , np.

„M ust I do it? ”. W przekazie tw orzonym przez osobę pozostającą w kon­

flikcie w inno znaleźć się w iele takich form . IV (3). P r o c e n t s t w i e r ­ d z e ń a m b i w a l e n t n y c h w a r t o ś c i u j ą c y c h . Jeśli osoba w y ­ kazuje idealną stałość lub b ra k am biw alencji, w szystkie jej stw ierdzenia dotyczące każdego przedm iotu nastaw ienia pow inny m ieć ten sam znak, dodatni lub u jem n y 16. M otyw y pozostające w konflikcie z przedm iotem nastaw ien ia pow inny n atom iast przejaw ić się stw ierdzeniam i am biw a­

lentnym i, np.: ,,K ocham cię, M aleńka... N igdy m i nie ufałaś... Zawsze kłóciłem się z tobą... Ale w padłem żeniąc się z to b ą” . A naliza stw ierdzeń oceniających pow inna potw ierdzić znaczniejszą proporcjonalnie liczbę stw ierdzeń am b iw alentnych w przekazach osoby będącej w konflikcie.

Porównanie zapisków samobójcy ze zwykłym i listami

4

Stosow anie k ry te riu m grupow ego — odm iany m etody nom otetycz- nej — w badaniach nad stylem w ym aga w y b oru przekazów z zespołu znanego, by silniej w yodrębnić zm ienną niezależną, k tó ra nas in teresu je.

M ożna z góry zakładać, że osoba redagująca notę sam obójczą koduje pod działaniem poważnej m otyw acji. P rzeb ad an a pró bk a 100 au tenty czn ych zapisków sam obójczych składa się z 50 napisanych przez m ężczyzn i 50 — przez kobiety. Do w y k ry cia sy tu acy jn y ch czynników sty lu potrzeb ujem y drugiej grupy, k tó ra tw orzyłaby ten sam ty p przekazu, jed n ak bez silne­

go pobudzenia. Poniew aż noty samobójcze, z w y jątk iem kilku, pisane były do bliskich przyjaciół i krew nych, zabezpieczyliśm y próbkę zw ykłych listów od przyjaciół i krew nych, jak ie otrzym ali członkowie sądu p rzy ­ sięgłych, m ężczyźni i kobiety, w okręgu C ham paign-U rbana (sąd te n był utw orzony w innym celu).

Poniew aż większość pom iarów, jakich chcieliśm y dokonać, w ym agała przekazów o długości p rzynajm niej 100 słów, cała próbka została zred u­

kow ana do 40 m ężczyzn i 29 kobiet — samobójców, oraz 13 m ężczyzn i 59 kobiet — tw orzących gru p ę „k o n tro ln ą” . K ażdy pom iar w ykonyw ano w m iarę możliwości na całym m ateriale. Robiono nieparam etryczn e testy różnic istotnych, n ajp ierw pom iędzy przedstaw icielam i obu płci w g ru ­ pie samobójców i w g rupie kontrolnej, i potem , jeśli nie znaleziono tu różnic, pom iędzy całą g ru pą sam obójców i g ru p ą kontrolną. Jeśli nie m a niżej uw ag dodatkow ych, to znaczy, że różnice płci były nieistotne.

16 O s g o o d , S a p o r t a , N u n a l l y, op. cit.

(12)

P o m i a r y s t e r e o t y p o w o ś c i . By otrzym ać 1(1) p r z e c i ę t n ą l i c z b ę s y l a b n a s ł o w o , w szystkie sylaby w przekazie, m ierzone podczas głośnego czy tania w edług pulsow ania oddechu, podzielono przez całą liczbę słów. Różnice m iędzy sam obójcam i a g ru p ą ko ntroln ą nie b y ły istotne, ale szły w oczekiw anym k ierunku. 1(2) w s p ó ł c z y n n i k t y p - -z n а к otrzym ano z podzielenia liczby słów odm iennych przez całą liczbę słów w każdym przekazie. Różnice m iędzy zapiskam i sam obójców i „kon­

tro ln y c h ” b yły istotne na poziomie .01 i szły w przypuszczalnym k ieru n k u . P om iar p o w t ó r z e ń I (3) otrzym ano z podziału liczby słów pow tó­

rzonych (w zw rotach dw u - lub więcej w yrazow ych) przez całą liczbę słów w przekazie; różnice b yły zgodne z przypuszczeniem i były istotn e na poziom ie 01. 1(4) w s p ó ł c z y n n i k r z e c z o w n i k o w o - c z a - s o w n i k o w y/ p r z y m i o t n i k o w o - p r z y s ł ó w k o w y otrzym ano dla każdego przekazu dzieląc całą liczbę rzeczow ników i czasow ników przez całą liczbę przym iotników i przysłów ków , a określono te kateg o rie przez w staw ien ie tam , gdzie konieczne, słów przekazu do ram te s tu lingw istycznego; różnice, ponow nie, były istotne n a poziom ie .01 — ja k przew idziano. Do otrzy m ania I (5) p o m i a r u w c l o z е’а с h w y ko rzy ­ stano w każdej g ru p ie (męskiej samobójców, m ęskiej kontrolnej, kobiecej samobójców, kobiecej kontrolnej) tylko dziesięć przekazów, w y b ra n y c h przypadkow o. W szystkie one zostały „okaleczone” przez zastąpienie p u sty m m iejscem każdego piątego słowa, a w ynikiem była przeciętna liczba w sta ­ w ionych popraw ek dokonanych przez 34 stu d entó w i 31 stu d e n te k r e ­ k o n stru u jący ch odpow iednie oryginalne zapiski m ężczyzn i kobiet. O trzy ­ m ano przew idyw ane i istotne różnice na poziomie .01 dla n o tatek m ęskich;

dla kobiecych — nie otrzym ano. 1( 6) t e r m i n o l o g i a w s z y s t k o - i s t y c z n a to po p ro stu liczba „w szystkoistycznych słów ” (zawsze, nigdy, wszędzie itd.) podzielona przez całą liczbę słów kom un ikatu ; i znow u róż­

nice były zgodne z przew idyw aniem i znaczące n a poziomie .01.

P o m i a r y d e z o r g a n i z a c j i . Żaden z dw u podjętych pom iarów dezorganizacji zachow ania językow ego — z a b u r z e n i a s t r u k t u r a 1- n e (błędy w kom pozycji, gdy kodujący przyjm ow ał n a siebie rolę n auczy­

ciela języka angielskiego) i p r z e c i ę t n a d ł u g o ś ć o d c i n k ó w n i e z a l e ż n y c h (otrzym ana przez podzielenie w szystkich słów przez liczbę tak ich odcinków) — nie w ykazał isto tn y ch różnic w oczekiw anym kierunku. W istocie m ężczyźni sam obójcy stosow ali nieco dłuższe segm en­

ty niż m ężczyźni z g ru p y kontrolnej, znaczące na poziomie .05; niezgodnie z oczekiwaniem .

P o m i a r y s t a n u n a s t a w i e n i a . J a k m ożna było oczekiwać, bardzo w y raźn e różnice m iędzy listam i sam obójców a zw ykłym i listam i do k rew n ych i przyjaciół u jaw n iły pom iary zaw artości sem antycznej :

(13)

278 C H A R L E S E. O S G O O D

i l o r a z w y c z e r p a n i a - u l g i, l i c z b a o k r e ś l e ń w a r t o ś c i u ­ j ą c y c h o z n a c z e n i u p o s p o l i t y m czy p r o p o r c j a s t w i e r ­ d z e ń w a r t o ś c i u j ą c y c h p o z y t y w n y c h . In te resu jąc y jest tu może fakt, że choć nie m a różnic w liczbie określeń w artościujący ch po­

spolitych pom iędzy kobietam i a m ężczyznam i, to kobiety, zarów no w za­

piskach sam obójczych ja k i zw ykłych listach, w yró żn iają się częstszym stosow aniem ocen negaty w n y ch (tj. w yższym ilorazem w yczerpania-ulgi oraz niższym procentem pozytyw nych stw ierdzeń w artościujących) niż m ężczyźni, jak gdyby m ężczyźni byli bardziej pow ściągliw i w w yrażan iu sw ych uczuć negatyw nych. III (4) s t o s u n e k d o c z a s u , w b rew naszym oczekiwaniom, nie w ykazał istotnego zróżnicow ania m iędzy sam o­

bójcam i a g ru pą kontrolną, zarów no w odw róceniu się od teraźniejszości, jak w w artościow aniu przyszłości lu b przeszłości. III (5) m a n d y S к i n - n e r a okazały się natom iast jed n ą z najlepszych m iar. Zestaw iliśm y liczbę im p eratyw ó w i form pokrew nych (patrz w cześniejsze przykłady) w yrażany ch na 100 słów. Różnice m iędzy płciam i b yły n ieistotn e; istotne, n a poziom ie .01, b yły różnice m iędzy sam obójcam i a g ru p ą kontrolną.

P o m i a r y k o n f l i k t u . Pom iar IV (1), k w a l i f i k o w a n i e z w r o t ó w c z a s o w n i k o w y c h , odbyw ał się przez zsum ow anie licz­

by słów zbędnych [excess w ords] w zw rotach czasow nikow ych (np.

w „I m ig h t have loved y o u '\ słow a „m ight” i „have” m ożna uw ażać za zbędne) oraz podzielenie jej przez liczbę zw rotów czasow nikow ych; różni­

ce m iędzy sam obójcam i a norm alnym i b yły isto tne n a poziom ie .01, zgod­

nie z przew idyw aniem . IV (2) k o n s t r u k c j e a m b i w a l e n t n e to po p ro stu ilość w 100 słow ach w yrazów tak ich jak : „ale” , „jeśli” , „niech” ,

„ jedn akże”, „m ożliw ie” itd. T u znow u różnice b y ły isto tn e n a poziom ie .01 w oczekiw anym k ieru n k u . IV (3) p r o c e n t s t w i e r d z e ń a m b i ­ w a l e n t n y c h w a r t o ś c i u j ą c y c h — to p rop orcja stw ierdzeń w y ­ znaczających stosunek ego do różnych przedm iotów nastaw ienia, takich ja k m ałżonek, dzieci itd.; b yły one w każdym p rzy pad ku przeciw staw ne do zn aku dom inującego, dodatniego lub ujem nego. Sam obójcy, ja k ocze­

kiw ano, stosow ali znacznie (poziom .01) w ięeej stw ierdzeń am biw alen t­

n ych w ocenie.

P orów nanie n o tatek sam obójców ze zw ykłym i listam i do przyjaciół i k rew n y ch m ożna podsum ow ać i zin terp reto w ać następu jąco: jeśli m am y praw o zakładać, że n o tatk i sam obójców są pisane p rzy wzroście poziom u pobudzenia, to potw ierdza się większość przew id yw ań teoretycznych. Za­

piski sam obójców w y k azu ją w iększą stereotypow ość — są m niej zróżnico­

w ane słownikowo, bardziej red u n d an tn e lub rep e ty cy jne, m niej dopraco­

w ane i zróżnicow ane (w skaźnik rzeczow nikow o-czasow nikow y/przym iot- nikow o-przysłów kow y), u m ężczyzn bardziej przew idyw alne (pom iar

(14)

w cZoze’ach), ich w ypow iedzenia są też bardziej spolaryzow ane i krańcow e.

Z apiski sam obójców odzw ierciedlają też specyficzny m o tyw acyjny ch a­

ra k te r sta n u samobójczego, zarów no w pom iarach treści (większa liczba zw rotów w yrażający ch niepokój, w iększa ilość term inó w w artościujących w ogóle, m niejsza liczba ocen pozytyw nych), jak też w jed ny m pom iarze s tru k tu ry (większa liczba m a n d ó w, rozkazów, próśb, żądań, błag ań itp.). Nie w y k azu ją oczekiw anej zaburzonej orientacji w czasie. Zapiski sam obójców są też oczyw istym dowodem n a to, że stan sam obójcy ce­

c h u je konflik t m o ty w acy jny (np. sam ochw alstw o k o n tra w styd za samego siebie, agresja w obec m ałżonka k o n tra uczucie do niego), bo liczniejsze są zw roty czasownikowe, więcej jest k o n stru k cji am biw alentnych, w yższy procent stw ierdzeń am biw alen tn y ch w yznaczających stosunek ego do in ­ nych osób znaczących w zapiskach samobójców. Jedno tylko oczekiw anie teoretyczne zawiodło; zapiski sam obójców nie w ykazują znaczniejszej dezorganizacji biegłości kodow ania, ani w zakłóceniach stru k tu ra ln y ch , ani też w skracaniu odcinków w ypow iedzenia. M ogłoby to znaczyć, że albo poziom napięcia sam obójcy, gdy pisze, nie jest szczególnie wysoki, albo że pom iary b yły nieadekw atne, albo że próbki nie zostały odpo­

wiednio przygotow ane, albo, w końcu, że teo ria jest m ylna.

K orzyści płynące stąd dla sty listy ki nie są tak bardzo oczywiste, bo w iele badanych tu in form atoró w praw dopodobnie precyzow ano już w ielo­

krotnie. W eźm y dla przy kład u pom iar stereotypow ości: istnieje gdzie indziej obszerny dowód 17, że zróżnicow anie słow nika, w spółczynnik cza- sow nikow o-przym iotnikow y itp. odzw ierciedlają inteligencję i poziom w y ­ kształcenia piszącego. M am y dowód, że pom iary odzw ierciedlają rów nież stan m otyw acji, że w reszcie m ogą być inne stan y lub cechy c h a ra k te ­ rystyczne nadaw cy [source], k tó re oddziałują n a te w łaśnie inform atory.

Znaczy to praw dopodobnie, że znając stan m otyw acji nadaw cy m ożem y snuć pew ne przypuszczenia o jego przekazie, lecz dysponując tylko in ­ form atoram i przekazu nie wolno nam w yciągać w ażkich w niosków o cha­

rak tery sty czn y ch cechach nadaw cy. Podczas gdy m y om aw ialiśm y p rze­

kazy nieform alne, spontaniczne, i stosunkow o kró tk o trw ałe stany n a ­ dawcy, to sty listy k a zw ykle in te resu je się w zględnie d ługotrw ałym i cecham i pisarzy, odzw ierciedlanym i w przekazach bardziej form alnych, zaplanow anych, jakim i są np. opow iadanie czy sonet, i n a ty m polega kolejne ograniczenie tej propozycji. Je st m ało prow dopodobne, byśm y z tego rodzaju in form ato ró w m ogli w nosić o różnicach w ogólnym po­

ziomie m otyw acji czy doznań pisarza.

17 Zob. M i l l e r , op.cit.

(15)

280 C H A R L E S E. O S G O O D

Porównanie notatek autentycznych samobójców z zapiskami pseudosamobójców

Do jakiego stopnia p o trafi piszący p rzyjąć stylistyczne ry sy postaci czy sytuacji, w jakiej pisze? D ostępny m ateriał badaw czy obejm ow ał 33 p a ry no tatek sam obójców i pseudosam obójców , z kluczem (zapieczęto­

w ane koperty) info rm ujący m o tożsam ości osobników z poszczególnych par. W tej analizie zdecydow aliśm y się podjąć n a ślepo pew ne p rzew idy­

w ania, w ykorzystując tylko te pom iary, któ re z pow odzeniem odróżniły zapiski samobójców od zw ykłych listów w pow yższym badaniu. W yelim i­

now aliśm y rów nież pom iary, k tóre odzw ieciedlały tem aty k ę i tre ść sam o­

bójstw a (np. iloraz w yczerpania-ulgi, term in y w artościujące i pozytyw ­ ne stw ierdzenia w artościujące) oraz pom iar w cloze’ach (było zb yt m ało n o ta te k o odpow iedniej długości). N iestety, tylko trzyn aście p a r n o tatek m iało długość dostateczną, by móc zastosować większość naszych m iar w sposób sensowny. Dla każdej z trz y n a stu p ar dokonyw ano przew idyw ań, czy dotyczą sam obójstw a, czy pseudosam obójstw a, opierając się n a danych sporządzonych z większości w yników op arty ch na pozostałych m iarach.

W dziesięciu przypadkach przypuszczenia ilościowe b yły popraw ne, co jest istotne przy poziom ie .05.

Jednakże przed otw orzeniem zapieczętow anej ko p erty dw aj badacze, niezależnie od siebie, .kierując się intuicją, zakw alifikow ali owe 33 p a ry do kategorii sam obójców lub pseudosam obójców — jeden (EW) o trzym ał 31 popraw nych w yników n a 33 m ożliwych, drugi (CEO) — 26 n a 33! Czy w ykorzystaliśm y sygnały otrzym ane przy ilościowej analizie a u ten ty cz­

nych zapisków sam obójców ? Czy też osiągnęliśm y in tu icy jn ą w rażliw ość na sty l sam obójców? A może po p ro stu ludzki k o m p uter je st bardziej w rażliw y aniżeli kilka nie w ypracow anych m iar ilościow ych? M ieliśm y ośm iu studentów -absolw entów , którzy nie zetknęli się w cześniej z a u te n ­ tycznym i notatkam i, oni też dokonali tego intuicyjnego podziału; tra fia li przeciętnie 16,5 na 33 przypadki, co m a sw oją w ym ow ę. O kazuje się zatem , że albo m y nieśw iadom ie stosow aliśm y w łasne sygnały ilościowe, albo (co możliwe) w ypracow aliśm y sobie wyczucie sty lu samobójców.

Po otw arciu zapieczętow anej koperty, kiedy w iedzieliśm y już, k tó re zapiski należą do samobójców, zastanaw ialiśm y się z kolei, k tóre z m iar ilościow ych z powodzeniem pozwolą odróżnić zapiski au tenty czne od nie­

autentycznych. Tej analizy dokonano dw om a sposobam i: w pierw szym w ykorzystaliśm y tylko 13 par, gdzie obydw a zapisy b y ły dostatecznie długie do analizy; w drugim nasza próbka w zrosła do 24 tek stó w sam o­

bójczych i 18 pseudosam obójczych dzięki w y ko rzystaniu w szystkich no­

ta te k odpow iedniej długości, a nie tylko par. W yniki obu analiz okazały się w zasadzie takie same. Jed y n ie dw ie m iary w obu przypadkach pozw o-

(16)

liły rozróżniać w sposób znaczący (poziom .05) i w odpow iednim k ie ru n ­ ku ; były to: w s k a ź n i k r z e c z o w n i k o w o - c z a s o w n i k o w y / p r z y m i o t n i k o w o - p r z y s ł ó w k o w y oraz m a n d y S k i n n e - r a. K ilka m iar stereotypow ości w ykazało praw idłow e ukierunkow anie, m ianow icie : s y l a b y n a s ł o w o , p o w t ó r z e n i a i t e r m i n y w y s t k o i s t y c z n e . Z m iar k o n flik tu jed n a ( p r o p o r c j a s t w i e r ­ d z e ń a m b i w a l e n t n y c h ) nie posiadała jednoznaczności u k ieru n k o ­ w ania, jed n a ( k w a l i f i k o w a n i e c z a s o w n i k ó w ) była zdecydo­

w anie nieistotna, jed n a w reszcie ( k o n s t r u k c j e a m b i w a l e n t n e ) była isto tn a przy poziom ie .05 w k ieru n k u n i e w ł a ś c i w y m . J a k p rze­

w idyw ano, pom iary op arte n a treści samobójczej ( i l o r a z w y c z e r p a- n i a - u l g i , l i c z b a t e r mi n ó w w a r t o ś c i u j ą c y c h i p r o p o r ­ c j a s t w i e r d z e ń w a r t o ś c i u j ą c y c h p o z y t y w n y c h ) nie odróżniły zapisków au ten ty czn y ch od nieautentycznych. W arto na koniec zauważyć, że dw a p om iary dezorganizacji spraw ności kodowania, k tó re nie odróżniły zapisków sam obójców od zw yczajnych listów, zbliżały się do istotności ( z a b u r z e n i a s t r u k t u r a l n e ) lub ją osiągnęły (d ł u- g o ś ć o d c i n k ó w n i e z a l e ż n y c h ) na poziomie .05, różnicując za­

piski autentyczne i podrabiane.

Co m ożem y zatem powiedzieć o m ożliw ościach niesam obójców do w czucia się i przyjęcia treści oraz sty lu kodow ania sam obójców ? Po pierw sze: nie ulega w ątpliw ości, że p o trafią w czuć się w treść sta n u samobójczego, przy n ajm niej ta k dalece, jak odzw ierciedlają tę treść nasze pom iary ilościowe. Po drugie: z ogólnego zatarcia w iększych różnic w ty ch pom iarach stylistycznych jasno w ynika, co w idać z porów nania n o tate k sam obójców ze zw ykłym i listam i, że autorzy niesam obójcy p o tra fią w znacznej m ierze wczuć się i kodować stylem samobójców. T rzeba pod­

kreślić, że autorzy zapisków pseudosam obójczych, choć dobrani z a u te n ­ tycznym i sam obójcam i pod w zględem płci, w ieku i sta tu su społecznego, nie byli pisarzam i w sensie zawodowym . Na podstaw ie naszych danych nie sposób odpowiedzieć, czy au to rzy ci um ieli naśladow ać styl sam o­

bójców w ytw arzając stan pobudzenia em ocjonalnego i n astępnie odpo­

w iednio go kodując, czy po pro stu przyjm ow ali sty l kodow ania będący w ich rep ertu arze (dzięki dużem u oczytaniu, słuchaniu sztuk itp.).

Istn ieją jednak pew ne rysy sty lu sam obójców tru d n iej w yczuw alne i przysw ajalne. Dotyczy to szczególnie w s k a ź n i k a r z e c z o w n i k o- w o - c z a s o w n i k o w e g o/ p r z y m i o t n i k o w o - p r z y s ł ó w k o w e - g o oraz m a n d ó w S k i n n e r a; w pew nym stopniu dotyczy też p r o ­ p o r c j i s t w i e r d z e ń w a r t o ś c i u j ą c y c h a m b i w a l e n t n y c h , a z m iar dezorganizacji — z a b u r z e ń s t r u k t u r a l n y c h i d ł u ­ g o ś c i o d c i n k ó w n i e z a l e ż n y c h . N iesam obójcy proszeni o z re -

\

(17)

P a m iętn ik L iteracki LX III, 1972, z. 3

SAMUEL R. LEVIN

PO E Z JA A GRAMATYCZNOŚĆ

G ram atyka, k tó ra m a być ad ek w atn a w stosunku do języka, pow inna generow ać w szystkie g ram atyczne i tylko gram atyczne zdania tego języ ­ ka. W ynika z tego, że g ram a ty k a może nie być adek w atna z jednego z dw óch następ u jący ch pow odów : może ona generow ać pew ne zdania, k tóre nie są gram atyczne, albo też może nie generow ać pew nych zdań, k tóre są gram atyczne. Te dw a ty p y nieadekw atności m ożem y nazw ać p r z e g e n e r o w a n i e m [overgeneration] i n i e d o g e n e r o w a n i e m [undergeneration], łącznie — d y s g e n e r o w a n i e m [dysgeneration].

Poniew aż zagadnienie gram atyczności jest ściśle zw iązane z problem em dysgenerow ania, będziem y om aw iać gram atyczność n a jp ie rw z p u n k tu w idzenia przegenerow ania, n astęp n ie — niedogenerow ania. Ten drugi a sp ek t doprow adzi nas do p ro b lem atyk i poezji.

Chociaż g ram a ty k a g en e ra ty w n a pow inna, teoretycznie biorąc, być zdolna do w y k azan ia w szystkich gram atycznych i tylko gram atycznych zdań języka, to w p rak ty ce je d n a k sytu acja nigdy nie jest tak jed no ­ znaczna. W ym aganie, aby g ram a ty k a tw orzyła ze skończonego zbioru z a rejestro w an y ch zdań leżących u podłoża jej budow y nieskończoną liczbę zdań poza zbiorem , znaczy, że jej reguły, poza tym , że się po w tarzają, m uszą m ieć pew ien stopień uogólnienia. To w łaśnie uogólnienie spraw ia, że m ożna w ym ienić — posługując się ty m sam ym zestaw em reg uł g ra­

m atycznych — znaczną ilość zdań, k tó rych gram atyczność b yw a niekiedy w ątpliw a. Nie m ów im y tu ta j o tak ich bezładnych tw orach, ja k * if go n in th John as. T w ory tego ro d zaju po p ro stu odebrałyby w artość g ram a-

[Samuel R. L e v i n , am erykański językoznawca, zajmujący się głównie proble­

mami języka poetyckiego. Autor znanej książki Linguistic Structure in P o etry (1962) oraz w ielu artykułów teoretycznych, publikowanych w czasopismach; razem z S. C h a t m a n e m w ydał antologię Essays in the Language of L iteratu re (1967).

Przekład w edług w y d .: S. R. L e v i n , P oetry ànd G ram m aticalness. W zbiorze:

Proceedings of the N inth International Congress of Linguists, Cam bridge, Mass., A u gu st 27—31, 1962. Ed. by H. G. L u n t. The Hague 1964, s. 308—314.]

Cytaty

Powiązane dokumenty

A preliminary search of library and museum holdings in Poland, USA and Great Britain showed that only The Art Col- lection of University Library in Toruń and Victoria &

Model (rysunek 4) opracowywany był przez 21. ekspertów reprezentujących rożne środowiska i instytucje m.in. Urząd Miasta Gdańska, MOPR Gdańsk, or- ganizacje pozarządowe, ROPS,

Przeniesienie siedziby biblioteki centralnej z ul. Dąbrowskiego w Wirku jest konieczne z powodu złego stanu technicznego dotychcza- sowego budynku, który niszczony

Pe w ne zmia ny wpro wa dzi³ w kra jo bra zie zrê bów cz³owiek, tworz¹c en kla wy pól upra w nych wœród la - sów... Czyn ni kiem zwiê kszaj¹cym mi¹¿szoœæ jest tu wy stê

W na stê p nych wie kach opu sz czo ne ³o¿y sko rze ki zo sta³o za sy pa ne, sta ro rze cza za ros³y, na nie któ rych od cin kach bywa³y wie lo kro t nie od pre paro

Mając głęboką świadomość postępów, jakich dokonałem w pracy z własnym organizmem, czuję się wręcz zobligowany do podzielenia się z Tobą Czytelniku

Poprzez precyzyjne i związane z fizycznymi zjawiskami towarzyszącymi rozwojowi pożaru, określenie wymagań i ocenę właściwości ogniowych wyrobów, a następnie

Ale zdaje się, że celem tego pisarza, nie było jedynie zapytać się publicznie, dla czego są tacy w Emigracji, którzy należenie swojo do wytoczonego sporo,