• Nie Znaleziono Wyników

"Logo" Warszawy w kronikach Sienkiewicza

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Logo" Warszawy w kronikach Sienkiewicza"

Copied!
34
0
0

Pełen tekst

(1)

Bogdan Mazan

"Logo" Warszawy w kronikach

Sienkiewicza

Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 41, 13-45

(2)

B o g d a n M a z a n

„ L O G O ” W A R S Z A W Y W K R O N I K A C H S I E N K I E W I C Z A

Przedstawione tu rozważania dotyczą markowego wizerunku miasta w twór­ czości kronikarskiej Henryka Sienkiewicza, mistrza słowa, miłującego stolicę Królestwa i pragnącego to uczucie upowszechnić. Zamysł w ym aga dopowiedzeń i uściśleń, wykorzystania zarówno materiału historycznego, ja k i zaczerpniętego z prasy najnowszej.

Pojęcie „logo” zostało potraktowane jako robocza metafora, oznaczająca literac­ ki przybliżony odpowiednik logo współczesnego i praktyk reklamowo-prezentacyj- nych. Pisarskie logo miasta zamykałoby się w zmyślnie wypracowanych i umiejscowionych w tekście1, nasyconych emocją, ale esencjonalnych - formule, obrazie lub opisie, najlepiej o charakterze etykietalnym, ikonicznym, zwracającym uwagę na rysy charakterystyczne i wyróżniającym zarówno ośrodek miejski, jego ludność, jak i twórcę, autora marki oryginalnej lub interpretatora zasłyszanej. Cza­ sem logo, rozumiane emblematycznie, jest w Sienkiewiczowskiej kronice zastąpio­ ne od razu, jakby autor zakładał jego uprzednie i zrozumiałe istnienie (chodziło bowiem o znane wszystkim miasto), adnotacją o charakterze reklamowym.

Słowem, literackie logo miasta jest to ujęcie sugestywne, skrótowe, nieledwie hasłowe i reklamowe, łatwe do zapamiętania, prezentujące wizerunek implikowa­ ny, upragniony lub częściowo rzeczywisty. Jest to szczególna wizytówka zawie­ rająca treści zobiektywizowane i niekoniecznie sprawdzalne, jakie przebarwiały się pod piórem najwybitniejszych felietonistów. Takie wypowiedzi cechowałaby jędrność, celność, użytkowa sentencjonalność i nieraz grandilokwencja ponad konwencjonalną felietonową miarę. Dobra marka może też odzwierciedlać autor­ skie poczucie humoru".

' N a przykład w form ach n acech o w a n y ch : tytuł, p oczątek (łub k o n ie c ) akapitu alb o całej w y p o ­ w ie d z i. rozp ęd n ik z d a n io w y , sk rzydlate sło w a , fr a zeo lo g izm y .

~ Z ob. O r a n g e — w id o c z n ie ta k m u sia ło być. R o z m o w a P. R o ż )m sk ie g o z K. M a te r n ą , „G azeta W y b o rcza ” 5 IX 2 0 0 5 . s. 28.

(3)

Trzeba od razu zastrzec, że rozmaite Sienkiewiczowskie ujęcia m ogą nie mieć wymowy oczywistego literackiego logo, ale wolno je traktować przynajmniej jako próby zmierzające zwłaszcza do zdefiniowania nowej mentalnej kategorii, z j a k ą byłaby łączona warszawskość i sama nazwa miasta w 2. połowie XIX wieku. Zda­ je się bowiem, że na zasadzie dywergencji, to jest wyodrębnienia specyficznych

znaczeń, nazwa W arszawa - jako rdzeń miejskiego logo - zaczęła oznaczać rów­ nież coś więcej aniżeli stolicę byłej Rzeczypospolitej.

Miasto jest z reguły nie na sprzedaż, ale może mieć swoje logo w celu reklamo­ wym i autoprezentacyjnym, by korzystnie przedstawić się w oczach autochtonów' i wobec ludzi z zewnątrz. Takie rozumienie patronuje niniejszemu spożytkowaniu pojęcia logo. Inna terminologia - na przykład pola semantycznego z głównym członem W arszawa, w arszaw ski etc. - mogłaby wprawdzie objąć mniej więcej ten sam zakres materiałowy, ale j u ż nie znaczeniowy; ja k o neutralna, co najwyżej waloryzowana w konkluzjach, nie oddawałaby tak dobrze intencji przyświe­ cającej określonym procedurom i pomysłom oraz swoistej atmosfery: swojskości, promocji, zaciekawienia, nawet okazjonalnie - humbugu. Czasem trzeba podjąć ryzyko związane z transpozycją, ażeby treści nazbyt zbanalizowane (tutaj na przykład cała wielkomiejska problematyka kronik) mogły się ukazać w nowym świetle.

l aki logopodobny wytwór ma czasem charakter literacki, nie tylko z punktu widzenia naszej współczesności, ale również z perspektywy historycznej. Wska­ zuje na to wiele zjawisk analogicznych, choć podobieństwo nie może stanowić głównej siły argumentacyjnej3.

Uważa się dzisiaj, że identyfikacyjnym znakiem towarowym jes t zarówno „charakterystyczna grafika”, ja k i „słowo, krótki tekst” . Zastrzeżeniu patentowe­ mu podlega także np. forma przestrzenna, melodia lub inny sygnał dźw iękowy4; przede wszystkim „ważny jest brand [ing?] i mocna nazwa”5. Wyjaśnijmy, że w praktyce i idei brandingu chodzi o budowanie tożsamości marki.

Współcześni wydawcy, dziennikarze i krytycy rywalizują w „kreowaniu no­ wych nurtów w prozie i opatrywaniu ich odpowiednią etykietą”, uważając chwyt­ liwą nazwę za gwaranta sukcesu6. Poeta Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki uczynił

3 Z o b . R. E tie m b le . P o r ó w n a n ie to j e s z c z e n ie d o w ó d , przel. W . B ło ń s k a , [w :] W s p ó łc z e s n a

te o r ia b a d a ń lite r a c k ic h z a g r a n ic ą . A n to lo g ia . O prać. H. M a r k ie w ic z , t. 2 . K ra k ó w 1 9 7 6 ,

s. 1 9 4 - 2 2 0 .

4 A . K ołak ow sk a, W a lc zą p r z e d są d e m w o b ro n ie m a rk i, „G azeta W yb orcza. L ód ź” 2 2 - 2 3 X 2 0 0 5 , s. 6.

5 1. A d a m czew sk a . G. B la ch o w sk i. B rand, o u tle t i n a sto la tk i, „G azeta W yborcza. Ł ód ź" 6 - 7 VIII 2 0 0 5 , s. 3.

(4)

z pisania o umieraniu „swój znak firmowy”7, choć nadal retorycznym pozostaje pytanie (czyniące aluzję do wydanego niedawno K lubu D antego Matthew Pearla i mody na erudycję w literaturze popularnej): „któż z nas nie sięgnąłby po «Klub Sienkiewicza» czy «Kod Słowackiego»?”8. Współczesny przekład na język chiń­ ski Prusowskiej Lalki (Szanghaj 2005), najwybitniejszej XIX-wiecznej powieści o Warszawie, został opatrzony komentarzem, że „w ten sposób również buduje się markę kraju za granicą”9. Wznowiona w dużym, okołogazetowym nakładzie po­ wieść Balzaca Stracone złudzenia sw ą nieprzedawnioną w izją rzeczywistości, na­ cechowaną szczegółowością rodzajową, wywołała opinię, że w „panoramie ówczesnego świata chyba bardziej jeszcze niż dzisiaj liczy się odpowiednia met­ ka” 10. Tak rzeczywiście było. W XIX-wiecznej łódzkiej powieści mówi się np. o towarach Bucholca, że „miały najlepszą markę” 11.

Z punktu widzenia tradycji oraz badań literaturo- i językoznawczych proble­ matyka wykazuje związek z językow y aksjologizacją przestrzeni12, językowym obrazem miasta i tym, co ulegając wpływom lavaterowsko-gallowskiej fizjonomi- ki lub potrzebie skrótowego a plastycznego zaprezentowania charakterystycznych cech ośrodka określano dawniej mianem „fizjonomii miasta” 13. Łączy się też z psychologią reklamy i geografią mentalną14, z którą spotykamy się od dawna, choć nie ma ona w naszym piśmiennictwie ani licznych opracowań, ani wyraziście ukształtowanych metod badawczych.

Zgodnie z geografią mentalną logo Pacanowa zawiera się w obrazie podkuwa­ nych kóz. Nazwy współczesnych miast i nawet państw są również postrzegane jako marki, mające określoną wartość rynkow ą13. Według informacji podanej nie­

7 A. W olny-1 lam kalo. O sw a ja n ie śm ie rc i. „G azeta W y b o rcza ” 12 IV 2 0 0 5 . s. 16. Z takiej postaw y znany byl w 2 p o ło w ie X X w iek u w środow isku cyganerii w arszaw sk iej W ła d y sła w M otty (g ło sz ą c y pogląd o „strupieniu” c a łe g o św iata), sportretow any przez S ie n k ie w ic z a w h u m oresce Ta trze c ia .

8 K. G o d le w sk i. L ite r a tu ra ż y je i z a b ija . „G azeta W y b o r c z a ” 12 IV 2 0 0 5 . s. 16.

9 P o lity c y p o lu b ili k s ią ż k i [z M. O lsz e w sk im , b. dyrektorem k r a k o w sk ie g o Instytutu K siążk i, r o zm a w ia ła M. D vorak ]. „G azeta W y b o rcza ” 9 XII 2 0 0 5 . s. 23.

10 M . B aranow sk a. C z y ta ć B a lz a c a d z is ia j! „G azeta W y b o r c z a ” 2 8 VI 2 0 0 5 . s. 19. 11 W . S. R ey m o n t. Z ie m ia o b ie c a n a . W stęp i oprać. M. P o p iel, t. 1. W rocław 1996. s. 169.

Zob. np. R. P ię tk o w a . O a k s jo lo g iz a c ji p r z e s tr z e n i w ję z y k u i p o e z ji, [w :] .Język a k u ltu ra . T. 2.

Z a g a d n ie n ia le k s y k a ln e i a k s jo lo g ic z n e . Pod red. J. P u z y n in y i J. B a r tm iń sk ieg o . W ro cła w 1992

s. 1 8 7 -1 9 6 . D o d a jm y , że w lo g o m iasta a k sjo lo g iza cja j ę z y k o w a m o ż e d o ty c z y ć n ie ty lk o p rzestrze­ ni, ale także c y w iliz a c ji, kultury', m en taln ości zb io ro w ej. Przy tym n a sza a n a liza b ęd zie m iała g łó w n y profil litera tu ro zn a w czy , nie ję z y k o z n a w c z y .

13 N p . o „ fiz jo n o m ii W a rsza w y ” pisał B o le s ła w Prus {L a lk a . W stęp i oprać. J. B achórz, t. 1, W roclaw 1991 s. 2 8 7 ).

14 Z o b . W . C h le b d a . Z a r y s p o l s k i e j g e o g r a f i i m e n ta ln e j. „ P r z e g lą d H u m a n is ty c z n y ” 1 9 9 7 . nr 3.

(5)

dawno (2. połowa 2005 roku) w D zienniku Telew izyjnym , logo Polski/wycenia się na niespełna 100 miliardów dolarów. Rola najwybitniejszych twórców w tworze­ niu takiej aury mentalnej wokół miast oraz mniejszych lub większych połaci kra­ ju/przestrzeni wydaje się godna uwagi.

Główny zakres materiałowy rozważań stanowiąhybrydyczne gatunkowo Sien­ kiewiczowskie kroniki „spraw bieżących” i „chwili obecnej” z lat 1873-1882, zapełniające blisko 7 tom ów w wydaniu zbiorow ym 16. Występowały one dawniej w stałych rubrykach czasopism; wymieniamy jedne i drugie, określając przedział czasowy i tomy we wspomnianej edycji dzieł Sienkiewicza: Bez tytułu, „Gazeta Polska” 1873 (D 47), C hw ila obecna, „Gazeta Polska” 1875 (D 48-49); Spraw y

bieżące, „N iw a” 1874-1875 (D 47); Z ustronia, „Niwa” 1874 (D 47); M ieszaniny literacko-artystyczne, „N iw a” 1879-1881 (D 50); W iadomości bieżące, rozbiory i w rażenia li ter acko-arty styczne, „Gazeta Polska” 1879-1881 (D 51 -5 2 ); M iesza­ niny artystyczne i literackie, „Słowo” ’ 1882 (D 50); [Ostatnie kroniki], „Słowo”

1882 (D 53). Mimo iż forma felietonowa rozwijała się pod piórem Sienkiewicza, jest to materiał dość jednorodny, ułatwiający wnioskowanie i uchwycenie pra­ widłowości.

Mniej p rz y d ad zą się natom iast, j a k o uw ypuklające W arszaw ę, szkicow o- felietonow e L isty z p o d r ó ży do Ameryki, publikow ane głów nie w „G azecie Polskiej” (1 8 7 6 - 1 8 7 8 ). Pisane były bowiem z perspektyw y czasow ej, do ty ­ czyły z reguły stron obcych i nieraz zawierały więcej zm yśleń aniżeli p rzecięt­ ny w arszaw ski felieton Sienkiewicza. N iemniej trzeba zauw ażyć, że nawet w tak znacznym oddaleniu pam iętał Sienkiew icz o W arszawie. W L ista ch

z p o d ró ży w spo m in ał kolegów w arszaw skich i stołeczne cz asopism a (np. „ W ę ­

drow c a” ) j a k o swoje źródła informacji.

Sienkiewiczowskie kroniki życia codziennego, społecznego i kulturalno-litera- ckiego miały głównie charakter felietonów (z ich całąeklektycznościągatunkow ą) oraz krótkich i dłuższych sprawozdań, recenzji i analiz. Były z reguły umiejsco­ wione „pod kreską”, skąd często promieniowały na cały periodyk i późniejsze tek­ sty Sienkiewicza. Odzwierciedlały zarówno rytm życia miasta, jak doskonalenie się warsztatu pisarza, niewolnego od wewnętrznych nawiązań i drobnych autopo- wielcń. Ukazywały stan aktualny i pożądany, przybliżały wszelkiego rodzaju no­ winki, próbowały też oddać klimat cmocjonalno-uczuciowy i nastrojowy. Taka

tutaj m. in. o m iastach am eryk ań sk ich , n azy w a ją cy ch się tak jak program y te le w iz y jn e , strony inter­ n eto w e. operator te le w iz ji satelitarnej.

16 H. S ie n k ie w ic z , D z ie ła . W yd . zb io ro w e pod red. J. K rzy ża n o w sk ieg o , t. 1 -6 0 . W a rsza w a 1 9 4 8 -1 9 5 5 . D alej lo k a liza cja w e d łu g tego w y d a n ia o z n a c z o n e g o skrótem D. P ie rw sza liczb a po sk rócie lite ro w y m w sk a z u je tom . k o le jn a - stronę.

(6)

konfiguracja mogła sprzyjać tworzeniu się zjawiska określanego mianem logo piś­ mienniczego.

W porównaniu ze współczesnymi, określone dawne zjawiska, procesy i zacho­ wania ujawniają się nieraz w kształcie zalążkowym albo formie bezwiednej, j e d ­ nak zauważalnej. Dla szerszego i głębszego przebadania materiału źródłowego przydatne będą tutaj refleksje Naomi Klein, jako autorki głośnej książki No logo (2 000)17, na temat infiltracji logo w różne dziedziny życia i twórczości (np. fun­ kcjonowania wokół marek określonej aury uczuciowo-mentalnej, leksyki i meta­ foryki), a także traktujące o swoistej filozofii, relacjach wobec świata, taktyce menedżerów i łowców trendów. Z książki Klein warte są rozpatrzenia kwestie do­ tyczące statusu, specyfiki, promocji i odbioru logo oraz zjawisk mu towa­ rzyszących. M o g ą być też pomocne informacje o licznych związkach logo (np. z problem atykąjęzyka i miasta) i jego sferach wpływów. W tym świetle zarysowu­ je się możliwość przeniesienia niektórych cech dawnego, tradycyjnego oraz

współczesnego logo na markę m ia s ta -g o to w ą , w yrabianą lub postulowaną. Argu­ mentem przeciw zagrożeniu prozelityzmem są liczące około dwustu lat dzieje mar­ k i18. Najbardziej przydatny materiał z książki Klein grupujemy dla większej przejrzystości we własne działy problemowe (niekoniecznie się wyłączające), okazjonalnie konfrontując treść zasadniczą, zapisaną hasłowo, z innym mate­ riałem przedni iotow ym 19.

I 7 N . K lein . N o lo g o . Przel. H. Pustula. Izabelin 2 0 0 4 . D alej lo k a liza cja w e d łu g teg o w y d a n ia o z ­ n a c z o n e g o sk rótem N : liczb a w sk a z u je stronę.

, 8 Z ob. N . 194.

19 K ste ty k a , filo z o fia i ś w ia to p o g lą d : m ark ajak o św ia to p o g lą d , w iz je . id ee. p o sta w y , d o św ia d ­ c z e n ie . styl i filo z o fia ży cia : o d n ie sie n ia lo g o n ie do realnych cech . a le do sy stem u w artości: estetyk a su r o w e g o produktu (w p rzek a zie literackim , p u b lic y sty czn y m m o g ła b y jej o d p o w ia d a ć np. n iesk o - m en to w a n a faktografia); id e o lo g ia to ż sa m o śc io w e j różn orod n ości; w y z y s k iw a n ie tęsk n o ty za w o l­ n o ś c ią i n ie z a le ż n o śc ią ; p o g o ń za d uchem czasu; rekom pensata i m esjan izm : id ea transcendencji - n a d ę t e , b a lo n o w e marki; standardy ety czn e: o d rzu cen ie fu n d a m en ta listy cz n y c h b ie g u n ó w id e o lo ­ g ic z n y c h : e stety k a w id e o k lip u i kiczu.

J ę z y k , s e m a n t y k a , s e m io t y k a , p e r c e p c ja : m arka ja k o p o d sta w o w e z n a c z e n ie oraz n a jlep szy - d zięk i w s z e c h o b e c n o śc i - su bstytut ję z y k a m ię d zy n a ro d o w eg o ; reklam a środk iem p ro p a g o w a n ia marki: zm ia n y w p rzesłan iach reklam , ich podskórne treści; ton burleski zd ejm u ją cy z reklam odium ja w n ie fa łsz y w y c h tw ierd zeń : k o m b in a cje sztuk; p rzerysow an e p rzed sta w ien ia „ d o b reg o ż y c ia ” ; j ę ­

zy k sy m b o li i k lisz; e g z o ty c z n a sty listy k a i transcendenta sy m b o lik a ; n ow atorsk i i g lo b a ln y ję z y k m etafor, m u z y k i, ikon (tak że p opkultury), w y m a g a ją cy c ią g łe g o o d m ład zan ia; m etaforyk a za cze rp ­ nięta ze śr o d o w isk n ęd zarzy; ob racan ie na w ła sn ą k orzyść w s z e lk ie j krytyki i z a p o ż y c z a n ie cu d zych sty ló w ; d y stan s iro n iczn y i sztu k a b y cia „ p o m ię d z y ” ; prak tyk a/p olityka luster (N 2 6 . 142): zb io ro w y sen na ja w ie ; retoryka s p o tę g o w a n e g o zb ieg u o k o lic z n o śc i; ję z y k m o ra ln o ści i op ieran ie się na w y ­ ob rażen iach z zakresu sp r a w ie d liw o śc i sp o łec zn ej; nakaz b y c ia w s z ę d z ie (przestrzeń ); id ea ln e obra­ zy (w o ln o ś c i, n ie z a le ż n o ś c i, in te lig en cji, c o o l) a przy tym m arka ja k o a n ty teza różn orod n ości; z łu d zen ia i p ro g n o zy su k cesu , zan im on nastąpi; drugi o b ie g z n a k ó w fir m o w y c h (cen zu ra i ję z y k

(7)

Pomijamy lub ograniczamy w wyliczeniu kwestie odnoszące się wyłącznie do marketingu, aczkolwiek wypadnie uwzględnić takie sprawy i uwarunkowania, jak: konkurencyjność (np. tożsamość marki a rywalizacja); potęgowanie marki (zjawiska i procesy synergii)20, a w związku z jej rozszerzaniem - styl marki a styl życia; imperatyw kreacyjności i mitotwórczość; wieloformatowość (ekonomia wielkiej skali) i oddziaływanie wielokanałowe; konceptualizacja i błyskotliwość strategii.

Będąjeszcze tutaj użyteczne niektóre pojęcia pomocnicze (emblemat, etykieta, ikona, marka-cecha handlowa), komplementarne wobec logo literackiego lub bli­ skie mu znaczeniowo, rozumiane czasem zgodnie z duchem dawnej epoki.

Słow nik w arszaw ski, zbierający zasoby językow e doby pozytywizmu i Młodej

Polski, definiowiał emblemat jako „przedmiot zmysłowy, do którego przywiązuje się pewne znaczenie” oraz jako figurę alegoryczną, godło, symbol; poprzez odpo­ wiedni epitet (emblematyczny) uwzględniał treści zmetaforyzowane, symbolicz­ ne, alegoryczne, przenośne, nazywając np. język kwiatów i kolorów językiem em blem atycznym 21. W tymże kompendium ikona jest rozumiana przenośnie jako

e z o p o w y . cen zu ra w ew n ętrzn a ): w y ra ża n ie d u szy zb io ro w ej i gn iew u : w y o b r a ż e n ia ruchu: p rzeobra­ żo n y p ejzaż se m io ty c z n y : m edia, źródła inform acji, przekazu i pop u laryzacji.

K u ltu r a : m arka jako gąbka kulturow a obdarzona d u ch o w o ścią : in fe k o w a n ie kultury p oję ciem w ła sn ej marki i p o ch ła n ia n ie przestrzeni kulturow ej; w sp o m a g a n ie marki p rzez kulturę: w ie lo k u llu - ro w o ść: sy m b o l i artefakt k ulturow y (zarazem n a rod ow y), kulturow a ikona: p row ok acja k ulturow a (za jej d a w n ie jsz y o d p o w ie d n ik m o g ła b y u ch o d zić n a zw a W a rsza w k a , n otab en e fun k cjon u jąca do d ziś. a sta n o w ią ca jakby lo g o zap rzec zo n e, skarykaturow ane. u fo r m o w a n e w celu p r z e śm ie w c z y m , iro n iczn y m ); p rzy sw a ja n ie kultury alternatyw nej i p row ok acji: p o d w ie sz a n ie marki pod z n a n ą o s o ­ b o w o ść .

P s y c h o lo g ia i u c z u c io w o ś ć : k w estie d o ty c z ą c e w ię z i śr o d o w isk o w e j, em o cjo n a ln ej, d u ch ow ej: b u d o w a n ie to ż sa m o śc i marki oraz w ra że n ia fam iliarn ości i sw o jsk o śc i (p o d o b n ie ja k w ó w c z a s , d z i­ siaj p od k reśla się n ied o b ó r dobrych p o lsk ich marek, „potrzebę jakiejś sw o js k o ś c i” - zo b . O ra n g e - w id o c z n ie ta k m u sia ło b y ć . dz. cyt. - albo sferę kultury, dzięki której j e ste śm y najlepiej ro zp o zn a ­ w an i na ś w ie c ie - zob. K. G o d le w sk i, K o m e n ta rz. „ G azeta W y b o rcza ” 25 III 2 0 0 5 . s. M; P olacy u fają p rzede w sz y stk im zn an ym m arkom , nie p rzyw iązu jąc d u żeg o z n a c z e n ia d o p o lsk ich c ech pro­ duktu - zob . PM . M a rk o w e , nie p o lsk ie , p r o s z ę . „ G azeta W y b o rcza ” I l VIII 2 0 0 5 . s. 16); z d o ln o ść m arki do w y w o ły w a n ia uczuć; p ierw iastek d u ch o w y w m arce i św ia d o m o śc i korporacyjnej: so n d o ­ w a n ie ducha czasu ; tw o r z e n ie k o n te k sto w e g o , id ea ln eg o śro d o w isk a dla m arki; zo r ie n to w a n ie na ro­ dzin ę.

M ia s to i p r z e s tr z e ń : nakaz b y cia w s z ę d z ie (ch o d z i o przestrzeń): rola p rzestrzeni p u b liczn ej: d e p ry w a ty za cja p rzestrzen i i - na p r z e c iw le g ły m b ie g u n ie - w alk a o n ie sk o lo n iz o w a n ą przestrzeń; krajobraz m ark ow y; m ia sta m arkow e.

20 Jednak zd a n iem in n ych an alityk ów w su k c e sie marki k lu c z o w ą rolę o d g ry w a nie jej p o sze rza ­ nie (k o n w e r g e n c ja ), a le d y w e r g e n c j a - z o b . A . R ies. L. R ies. P o c h o d ze n ie m a rk i. Przel. J. D ob rzań ­ sk i. G liw ic e 2 0 0 5 .

(8)

porównanie, obraz22, a marka jako: „1. znak, znaczek, liczbon, liczman; 2. znak, stempel, przen. firma, gatunek”23. Skoncentrowane na sprawach kultury współczesne kompendia wymieniają pod hasłem „druk” - łącząc więc kwestię ze słowem lub znakiem drukowanym, a przy najmniej z odpow iednią procedurą i gra­ f i k ą - j e g o składowe, a wśród nich, jako w towarzystwie synonimicznym, intere­ sujące nas pojęcie: „sygnet drukarski, logo, znak w postaci rysunku bądź litery, stanowiący godło wydawnictwa lub drukarni, umieszczony na okładce oraz stro­ nie tytułowej książki”24. Klein traktuje metkę i markę jako synonimy logo-znaku towarowego, którym jest, wedle definicji obowiązującej w ustawodawstwie am e­ rykańskim, „każde słowo, nazwa, symbol, godło, albo ich kombinacja, używana w celu [...J rozpoznania i odróżnienia danych towarów od towarów produkowa­ nych lub sprzedawanych przez innych” (N 194-195). Autorka zwraca uwagę, że w marketingu traktuje się priorytetowo nie produkt, ale właśnie markę. Porów­ nywalne ujęcie tej kwestii z końca doby pozytywizmu i Młodej Polski definiowało cechy towarowe (marki towarowe, cechy fabryczne, marki fabryczne) nastę­ pująco:

[...] znaki trw ale, u m ie sz c z a n e przez w y tw ó rcó w i k u p ców na tow arach i o p a k o w a n iu , a także na drukach, cyrk u larzach . cen n ik ach itp.. i m ające na celu łatw e o d ró żn ia n ie w yrob u p e w n e g o p o c h o d z e n ia lub gatunku od innych w y ro b ó w p od ob nych. C ech am i to w a ro w y m i m o g ą b y ć stem p le, znaki w y p a la n e, p lo m b y , k ap sle, marki naklejane, tkane lub h a fto w a n e, ety k ie ty , w in ie ty , d e w iz y , sygnaturki, ok ła d k i, s z c z e g ó ln e sp o so b y op ak ow an ia itp.-5.

Z ciekawszych różnic między tymi wykładniami warto wymienić zakaz umie­ szczania na towarach cech „uwłaczających moralności lub narażających na szwank porządek publiczny, zawierających napisy kłamliwe lub wprowadzające publiczność w' błąd”26.

Przyda się jeszcze pojęcie „etykieta”, jednak w znaczeniu współczesnym, gdyż dawniejsze zwracało uwagę tylko na związek z ceremoniałem grzecznościowym i obyczajem handlowo-informacyjnym (dołączania kartek z napisem do towarów, leków, roślin)27. Tymczasem słownik współczesny wyróżnia nadto poprzez cytaty (także z epoki pozytywizmu i Młodej Polski), etykiety „przylepiane i przypięte” do osób, „etykietę literacką” przyczepianą do dzieł, „etykiety zagraniczne”,

22 T a m że. t. 2. s. 76. 23 T a m że, t. 2 . s. 8 8 1 - 8 8 2 .

24 S ło w n ik p o ją ć i te k s tó w k u ltu ry. Pod red. E. S z c z ę sn e j, W arszaw a 2 0 0 2 . s. 4 7 .

- 5 A. J. Ci. [A ndrzej Jerzy G o ld so b e l], C e c h y to w a r o w e , [h a slo ], w: E n c y k lo p e d ia h a n d lo w a O r ­

g e lb r a n d a . t. 1. W a rsza w a 1914. s. 92.

26 T a m że, s. 93.

(9)

środowiskowo-geograficzne, przydawane „swojskim talentom ”, etykiety skrajnie

• t , ") o

wartościujące pod względem intelektualnym (głupi, m ąd ry )' .

Możliwość kształtowania się na takiej kanwie porównań i przeniesień w dzie­ dzinę warsztatu literackiego, zestawień cech i treści pisarskich z atrybutami logo, a nawet sugerowania, że Sienkiewicz potrafił sw ą sztuką pisarską wywoływać wrażenia i obrazy miasta, uzasadnia się w świetle wielokrotnie stwierdzanych po­ winowactw jego utworów ze sztukami wizualnymi: malarstwem, teatrem29. Z uwagi n a jak o ść i siłę Sienkiewiczowskiego obrazowania, zdolność transpozycji „tematu malarskiego na tem at literacki”30 i „m alowania słowem ”, wolno mówić 0 ikoniczności jego dzieł, w rozumieniu dziewiętnastowiecznym, kładącym nacisk na cechy ilustratywno-malarskie, obrazowo-plastyczne i emocjonalne, umożli­ wiające kreowanie bohaterów „w stanie czystym ”, to jest szlachetnych, gwałtow­ nych, złych, dobrych. Dlatego niektóre sylwetki męskie wyglądają u Sienkiewicza

• 31

jak „wycięte z kartonu, z XlX-w iccznego w zoru” .

Owo rozumienie odpowiadałoby w dużej mierze dzisiejszym oczekiwaniom 1 wykładniom. Tym bardziej że wspomniane walory Sienkiewiczowskiego pióra w ykazują cechy oczekiwane dziś od logo. Warto przypomnieć opinię:

E m o ty w n o ść i ik o n ic z n o ść k o ja rzy ły s ię S ie n k ie w ic z o w i ze z d o ln o śc ią z a i n t e r e s o w a n i a o d b io rcy , d o k on cen tracji m y śli i u czu ć, do w y w o ły w a n ia n a p ięć p sy c h ic z n y c h , p on ad to ze z d o ln o śc ią d o za sp o k o je n ia c i e k a w o ś c i [podkr. T. Ż .]32.

Istotny jest fakt, że Sienkicwicz-kronikarz miał świadomość funkcjonowania wielu środków ekspresywnej kompozycji wypowiedzi i posunięć natury socjo­ technicznej, w końcu sposobów ostrego, wyrazistego - w tym spektakularnego - oddziaływania na odbiorcę. Z tego zakresu wymieniał z dozą krytycyzmu: „efe­ ktowny artykulik” (D 48; 101); frazes (D 48; 6 9 -D 50; 24, 204), styl „kaznodziej- sko-ekonomiczny” (D 48; 111), paszkwil (D 48; 5), plotki i anonimy (D 50; 74 - D 48; 104). Pisał o nich z ironią i przyganą, formułując zarzuty pustosłowia, hi­ pokryzji i zatruwania piśmiennictwa, nadmiaru lub ograniczoności stylistycznej. Prowadził jak b y konsekwentne działania przeciw spowszedniałemu logo piśmien­ niczemu. Nie wróżył mu dobrej przyszłości, stwierdzając: „S ą bowiem takie utarte

28 E ty k ie ta . [h aslo w :] S ło w n ik j ę z y k a p o ls k ie g o . R ed. W . D o r o sz e w sk i, t. 2. W a rsza w a 1960, s. 7 66.

29 P isa łem szerzej na ten tem at w pracy S ie n k ie w ic z o g lą d a n y. F ilm i in n e p r z e r ó b k i (w druku), a w c z e śn ie j m. in. w k siążce: „ Im p r e sjo n iz m ” T r y lo g ii H en ry k a S ie n k ie w ic z a . Ł ó d ź 1993.

30 T. Ż ab sk i, P o g lą d y e s te ty c z n o lite r a c k ie Н е т у к а S ie n k ie w ic z a , W ro cla w 1 9 7 9 , s. 184. 31 L ist Z. M y c ie ls k ie g o do M . K o rn ilo w iczo w ej z 11 III 1971, [w:] M . K o rn ilo w iczo w a . O n eg d a j.

O p o w ie ś ć o H e m y k u S ie n k ie w ic zu i lu d z ia c h m u b lisk ic h . W arszaw a 1972, s. 2 0 0 .

(10)

zdania, które nie zawsze się sprawdzają” (D 48; 69); „Liczmany w żadnym czasie ani w żadnym miejscu nie znajdą kursu” (D 48; 71).

Sam używał w zakończeniu kroniki chwytów „dla zaokrąglenia formy” (D 48; 9); przyznawał się do sympatii dla „wyrażeń oględnych”, korzystania z cytatów „dla uwydatnienia ukrytej myśli” (D 48; 8 -9 ) oraz stosowania stylu „handlow ego” (D 53; 77) i patetycznego, firmowanego imieniem i nazwiskiem Wiktora Hugo (D 47; 84, 118). Doceniał siłę reklamy, ilustrując zjawisko poprzez zaktualizo­ w aną legendę z akcentami przestrogi, ale i uznania, że reklamowy „hałas” ma „dobrą stronę”, zbliżającą nas do „sąsiadów Zachodu” (D 47; 142). Jeden z owych „sąsiadów” odnotował pod hasłem reklama słowa: „źródło fortuny”33, potraktowa­ ne jako banalny pewnik, umieszczone bowiem w dziełku zatytułowanym D iction­

naire des idées reçues.

Dlatego Sienkiewicz gotów był, jak powiadał, „rzucić [...] obraz” przed oczy czytelnika (D 49; 166), a swoją kronikę traktował jako wierne zwierciadło życia pełnego „ruchu, wesołości i ważnych zdarzeń” (D 49; 93). Wzmianki o własnym warsztacie kronikarza formułował tak, by składając deklaracje rzetelności, szero­ kich zainteresowań i udoskonaleń (np. modyfikacji formuły felietonowej), przy­ ciągnąć odbiorców nie tylko warszawskich. Specyfika M ieszanin miała go uwolnić „od sztucznych felietonowych połączeń” (D 50; 18), a działy Spraw

bieżących i W iadom ości bieżących... reklamowały się poprzez własne logo, które

nawiązywało do tytułu rubryki i powściągało na ten raz „liryzm”, choć niekoniecz­ nie moralizowanie. Uwzględniało także fakt, że odbiorcy chcą przede wszystkim informacji z „życia bieżącego”, a nie z przeszłości; że pragną „wieści z W arsza­ w y” (I) 47; 35). Pisał: „Oto są sprawy bieżące, o których dziś m ów ią i piszą w W a­ rszawie” (D 47; 206); „[...] nasza kronika ma być rodzajem światełka pomagającego czytelnikowi w rozpoznawaniu rzeczy złych od dobrych i ułatwiającego mu sąd własny” (D 52; 39).

Sienkiewicz nie chciał jednak pisywać kronik „o w szystkim ” (D 50; 3). Uspra­ wiedliwia! się z kronik nudnych, np. „o najnowszych książkach” (D 50; 11 ), mobi­ lizując redakcję do interwencji słownej w przypisie. Skoncentrowany na sprawach warsztatowych, odsłaniał genezę określonej formy literackiego logo miasta, ja k a wyłaniała się z kreowania na realistycznej kanwie wymyślonych, w końcu eskapi- stycznych, ale zawsze interesujących światów:

R z e c z y w isto ś ć , z którą m usi m ieć do cz y n ie n ia kronikarz, je st z w y k le: szara, b ezb arw n a, c z ę s to ja ło w a - n iech w ię c upraw'ia so b ie tę rolę. kto ch ce; ja nie m am sil, o c h o ty i b ęd ę m ó w i! o czy m

innym .

A ch! jest p rzecie inny św ia t, św iat m y śli i w yob raźn i, z a p o m n ie n ia i u c ie c z k i (D 50; 4 - 5 ) .

(11)

Jego nadrzędnym celem, łączącym wskazane predylekcje, a pozwalającym się nazwać w wielu wypadkach literackim logo miasta, była prezentacja „ogólnego organizmu W arszawy” (D 47; 234), zwłaszcza jej „fizjonomii” pokazującej, że pa­ nuje tu „ruch niezwykły” (D 47; 36) i tętni niezwyczajne życie duchowe.

Z przedstawionych rozważań można wysnuć robocze wnioski, gdy zachowując proporcje w zestawieniu dziedzin pragnie się refleksje na temat logo handlowego spożytkować transpozycyjnie, tj. do logo literackiego i zjawisk mu towa­ rzyszących, które tak samo zaciekawiają poznawczo. Dlatego w centrum uwagi będą tu logotwórczo nacechowane zapisy i chwyty prezentacyjne odzwiercied­ lające obraz miasta, jego mieszkańców oraz ich atrybuty, immanentne i zinterpre­ towane, jak też widoczne na tle relacji wobec innych miejsc, regionów i osób. Poszukiwanym celem takich przedstawień jest korzystna waloryzacja Warszawy i kształtowanie niepowszedniej aury wokół miasta. Ważnym obiektem zaintereso­ wania będą pierwiastki kształtujące atmosferę warszawskości, nawet niezależnie od treści Sienkiewiczowskiej kroniki, mogącej dotyczyć spraw pozamiejscowych.

W badaniach literaturoznawczych traktuje się warszawskość jak o relacje

twór-3 1 •

cy z Warszawą, np. są prace „o warszawskości Prusa” . Przyjmując, że sprawa ta­ kich związków Sienkiewicza jest szkicowo znana35, można z punktu widzenia problematyki logo miejskiego poświęcić uwagę wypowiedziom, które tworzyły aurę warszawskości. Nasuwałaby się więc problematyka wychodząca naprzeciw ówczesnemu pojęciu warszawszczyzna36. Brane byłyby pod uwagę różne środki, choć tutaj m ogą być uwzględnione jedynie kluczowe.

Taki klimat uczuciowo-mentalny, taką narzucającą się uwadze aurę tożsamo- ściowo-solidarnościową tworzyły w powierzchniowej warstwie tekstu persewe- rujący epitet „warszawski”, niektóre określenia mieszkańców miasta, zaimki osobowe i formy liczby mnogiej oraz wypowiedzi autocharakteryzujące kronikarza.

Wymienionym epitetem opatrywał Sienkiewicz różne zjawiska, instytucje i abstrakty związane z życiem miejscowym. Były one obrazowane tak, by więź wyglądała na naturalną, istotną i pociągającą, nawet w odniesieniu najbardziej pos­ politym. Zw ykłą koleją rzeczy pod informacyjno-etykietującym, a więc nie zaw­

34 E. Ih n a to w icz, G o m u lick i, P ru s i la ta rn ie u liczn e, [w:] W ik to r G o m u l icki. P r o b le m y tw ó r c z o ­

ś c i i r e c e p c ji (w 150. ro c zn ic ę u ro d zin ). Pod red. J. R o h o z iń sk ie g o . P ułtusk 1 9 99, s. 116.

35 Zob.: J. W agner. W a rsz a w a w „ P o to p ie " S ie n k ie w ic z a . [w :] teg o ż. S ie n k ie w ic z. O d c z y ty . W ar­ sz a w a I9 6 0 , s. 4 5 - 7 6 .; J. K u lc z y c k a -S a lo n i, S ie n k ie w ic z a W a rsza w a . „P rzegląd H u m a n isty c z n y ”

1967. nr 3. s. 4 9 —62; J. K rzy ża n o w sk i. S ie n k ie w ic z a W a rsza w a . W arszaw a 1975; M . T rzeciak . H en ­

ry k S ie n k ie w ic z. [w :] W a rsz a w a p o z y ty w is tó w . Pod red. J. K u lc z y c k ie j-S a lo n i i E. Ih n a to w icz. W ar­

sz a w a 1992 s. 1 5 3 -1 6 1 .

36 O b e jm o w a ło o n o to „ w sz y stk o , c o d o ty c zy W a rsza w y ” (J. K a r ło w ic z [ i in .], dz. cyt., t. 7, W ar­ s z a w a 1919, s. 4 6 4 ).

(12)

sze neutralnym, nagłówkiem „warszawski” pojawiały się doniesienia na temat np.: wydawnictw, zwłaszcza czasopism („Biblioteka Warszawska”, urzędowy „Dzien­ nik Warszawski”37, „Gazeta Warszawska”, najczęściej wymieniany „Kurier War­ szawski”38) i dziennikarzy; osób urzędowych i sprawujących funkcje zawodowe lub społeczne; tras (dróg) i urządzeń komunikacyjnych (np. linii kolejowych, omnibusów); towarzystw (dobroczynności, muzycznych i in.); historii regionu (np. Księstwo Warszawskie D 51; 33); Uniwersytetu Warszawskiego i Warsza­ wskiej Szkoły Głównej, jako tej, która „oddala naszemu ogółowi niemałe usługi” D 47; 217); teatru, jego artystów i kierowników. Pojawiały się w ten sposób wybit­ ne lub wyróżniające się czymś osoby oraz skupiska ludzi decydujące zasadniczo 0 życiu miasta, odciskające się na jego wizerunku. Logo opierało się tutaj na w y­ mowie faktów.

Sienkiewicz potrafił również wzbudzić żywsze uczucia, indywidualizując drob­ ne zjawiska poprzez styl bardziej literacki (żartobliwie wysoki, liryczny, aforysty­ czny, anegdotyczny, język ezopowy z poetyką przemilczenia), poświęcając na równi uwagę sprawom ważnym i marginalnym, wielkim i szarym ludziom, a także abstraktom: zjawiskom obyczajowo-towarzyskim, nadającym miastu koloryt i ce­ chy legendowe. Stanęli w centrum jego zainteresowań: „warszawski zwierzyniec” (D 46; 236), „bankier warszawski” Matias Bersohn (D 47; 211), „warszawscy właściciele d om ów ” (D 48; 68), jak też „telegrafiści w arszaw scy” (D 48; 68), roz- nosiciele gazet nazwani „Homerami i Tucydydesami” (D 47; 107) oraz „stróż war­ szawski” (D 51; 67). Przyjazna i łagodząca spoiy wzmianka, o cechach logo, rozszerzała epitet „warszawski” na różne miejscowe pisma: „W iadomo, że kuriery nie żyw ią wzajem do siebie uczuć sympatii, «Warszawski» jako wychodzący co dzień, jest przecie codziennym, a «Codzienny», jako wychodzący w Warszawie - warszaw skim ” (D 47; 108).

Specjalne komplementy były kierowane pod adresem odbiorców Sienkiewi­ czowskiej kroniki, w tym przypadku (cytat poniżej) drukowanej w „Gazecie Pol­ skiej”, ważnej rzeczniczce miejskiego logo: „Ach! warszawscy moi czytelnicy, na wyżyny wchodzicie - zapraszam was” (D 48; 168).

Sympatyczny koloryt nadawały warszawskości związki frazeologiczne, zwy­ kle z abstraktem w członie głównym, utworzone à pro pos spraw codziennych, obejmujące relatywnie największą część społeczności i miejscowego życia, np. ta­ kie: „bruk warszawski” (D 49; 154), „nasza warszawska ciekawość” (D 47; 126),

37 Z ob.: „ « D z ie n n ik W arszaw sk i» p rzech od zi pod redakcję ks. G o lic y n a . M a w y c h o d z ić z w y ję ­ c iem cen zu ry o g ó ln e j” (D 51 ; 9 8 ).

38 P iszą c „kurier”, w y w o ły w a ło się d o m y śln ie „K urier W a rsza w sk i” , p opularną g a z e tę c o ­ d zien n ą , sta n o w ią cą p o d sta w o w e źród ło w ia d o m o śc i także dla u m ie jsc o w io n y c h za g ra n icą ludzi 1 p o sta ci literackich, ja k np. W ok u lsk i - zob . B. Prus. L a lk a , t. 1. s. 67.

(13)

„warszawski high-life” (D 48; 41); „warszawskie kieszenie” (D 47; 119) „warsza­ wska przyzwoitość” (D 48; 4), „warszawska łatwowierność” (D 47; 119), „orygi­ nalność warszawska” (D 48; 25), „warszawska publiczność” (D 49; 192), „poezja życia warszawskiego” (D 48; 2, 33). W tym zakresie Sienkiewicz potrafił zarazem pouczyć i rozśmieszyć, chociaż zdawał odbiorcom sprawę z faktu o walorach cha­ rakteryzujących, że „z życia warszawskiego trudno zebrać material}’ do felietonu na rozrywkę czytelnika” (D 48; 2). Owe felietonowe mikroustroje wykazywały skłonność do przeistoczenia się w logo miejskie, choćby cząstkowe, na przykład związane z porą roku lub poglądem na określone sprawy: „na horyzoncie warszaw­ skiego towarzyskiego żywota pojawiły się ruchy jesienne” (D 47; 104); „na bruku warszawskim kwestią wschodnią nazywa się to...” (D 49; 154).

Tonacja przechodziła w chłodną i słownie pow ściągliw ą(inform acja była reda­ gowana nader zwięźle i oszczędnie pod względem stylistycznym albo z dodatkami wzmacniającymi efekt obcości), gdy przekaz dotyczył przedstawicieli władzy' ro­ syjskiej, jak: „warszawski gubernator generalny” i „oberpolicmajster w arszaw ski” (Ю 51; 98), „Kurator Okręgu Naukowego Warszawskiego” (D 51; 67), których działalność miała charakter nakazowy, wcielając przywileje innym niedostępne39 lub nieprzyjemny imperatyw kategoryczny, np.: „Prezes Teatrów Warszawskich wezwał...” (D 52; 37); „Z rozporządzenia Kuratora Okręgu N aukow ego W arsza­ wskiego odczytanym zostało...” (D 51 ; 81 ).

Rzeczowość, mająca w kronice własną cenną wartość, stwarzała okazję do przejścia w sferą familiarną, gdy Sienkiewicz mówił o obywatelach Warszawy. W takich przypadkach używał określeń: „mieszkańcy m iasta” (D 48; 3), nabie­ rających cech przyjaznych w wersjach synonimicznych, rozbudowanych, komp- lementacyjnych, szczególnie ukonkretnionych lub zabiegających o jakieś względy: „mieszkaniec/mieszkańcy Warszawy” (D 48; 25, 214, D 51; 65); „m ie­ szkanki W arszawy” (D 53; 5 6 ) o r a z ,j e j [Warszawy] m ieszkanki” ( I ) 48; 127), gdy była m owa o piękności, podkreślanej także wariantowo („piękność w arszaw ia­ nek” D 48; 127); „większa część mieszkańców W arszawy” (D 48; 76), której po­ trzeby chciał właśnie kronikarz zadowolić; „ludność miasta W arszaw y” (D 48; 3); „ludność miasta stołecznego W arszawy” (D 47; 183). Często używ ane przezeń na­ zwy własne, jak „warszawiak” (D 47; 204, D 48; 114, 115, D 49; 123) i „warsza­ wianin” ( D 47; 123), były dopełniane określeniami uwydatniającymi poczucie wspólnoty, solidarności, ciepła i swojskości, tworząc związki w rodzaju: „wszys­ cy warszawianie” (D 47; 234): „niedoświadczony warszaw ianin” (D 47; 91 ), „zna­ jom y warszawianin” (D 48; 38).

(14)

Więzy jeszc ze bardziej serdeczne, nadto o walorach dynam icznych, nakłaniających do działania, mogły się rodzić za spraw ą usam odzielnionych lub dodaw anych do epitetu „w arszaw ski” form zaim ka osobow ego i dzierżaw czego oraz dzięki form om liczby mnogiej, także w konstrukcjach czasownikowych. Warto poświęcić uw agę tej kwestii.

Przy ówczesnym wieloznacznym uwikłaniu kwestii tego, co uchodzi za „nasze”, więc może być opatrzone tym zaimkiem dzierżawczym lub komplementarną formą zaimka osobowego40, przy komplikacjach o wydźwięku tragicznym, jakie znalazły wyraz na przykład w stwierdzeniu bohatera Sienkiewiczowskiej noweli, że

„Nie-• 4 1

mcy to nasi” , w przypadku kronik nie ma wątpliwości, niejasności i niedomówień, poza związanymi z występowaniem języka ezopowego, w którym zaimek „nasz” był używany zastępczo wobec zakazanego przez cenzurę słowa „polski”42. Wszakże w tym ostatnim przypadku wypowiedź sformułowana w Warszawie była głosem w imieniu całego kraju, kronikarz i miasto byli jego rzecznikami.

Zatem wszystko, co w kronikach jest „nasze” , dzieje się „u nas” lub „nas” do­ tyczy, wiąże się najściślej z W arszawą i jej mieszkańcami; zaimki pełnią rolę sy- nonim iczną wobec nazwy miasta i są często ośrodkiem konstrukcyjnym zarówno logo interwencyjnego, ja k komplementacyjnego i tożsamościowego43. Wspo­ mniane zaimki oraz ich związki z innymi częściami mowy spełniają nieraz po­ dobną funkcję, co wyrażenia przyimkowe z członem „W arszaw a” (omówione dalej), ilustrujące kierunek: „do” lub „z” miasta.

Wśród tego rodzaju określeń - familiarnych, swojskich, wprost domowych - przeistaczających się nieraz w wyrażenia, zwroty i frazy, warto przypomnieć, jako konstrukcyjne centrum uczuciowe i logotwórcze rozpędniki zdaniowe, choćby ta­ kie: „do nas” (D 47; 197), „u nas” (D 47; 55, D 49; 102, 144, 195, D 50; 219, D 51 ; 207, 226); „u nas w W arszawie” (D 47; 115, D 49; 195); „dla nas, warszawiaków” (D 47; 164); „do nas” (D 47; 197, D 49; 51, 177, 276 ), „ o nas” (D 51; 5, 34); „m ów ią u nas, że...” (D 48; 101); „każdy z nas” (D 47; 135). Charakter najbardziej zbliżony do logo miały frazy: „Doszła nas wiadomość, że...” (D 51 ; 112) „Działo się

40 F orm a d o p e łn ia c z o w a zaim k a „ m y ” (nas) pełni u S ie n k ie w ic z a fun k cję id en tyczn ą, ja k zaim ek d z ie r ż a w c z y „ n a sz ” . S ie n k ie w ic z p o św ię c ił o so b n ą u w a g ę fu n k cjo n o w a n iu za im k a „ n a sz” (jako p rzyd om ka) w o b ie g u o g ó ln y m , krajow ym (D 47: 66); p isał też (z ironią) o j e g o g o d n o śc io w y m a cz ę sty m u ż y c iu (D 4 8 ; 8 8 , D 4 9; 40).

41 H. S ie n k ie w ic z . W y b ó r n o w e l. W stęp i oprać. B. M azan . W roclaw 1 989. s. 131.

42 Z ob. np.: „ N ie p a m ię ta m , w którym z m o sk ie w sk ic h d z ie n n ik ó w c z y ta łe m n ie g d y ś zarzut, że literatura n a sz a [p o lsk a ] n ie zw raca się do ludu” (D 50; 102) i tam że, s. 177.

43 N ie k tó r e S ie n k ie w ic z o w s k ie ujęcia, zab arw ion e se r d e c z n o śc ią i r o d z im o śc ią , przyp om inają fu n k cjo n o w a n ie fr a n c u sk ie g o zaim k a p rzy m io tn eg o d z ie r ż a w c z e g o le s n ô tr e s , r ó ż n ią c e g o się od z a ­ im ka p r z y m io tn e g o d z ie r ż a w c z e g o nie tylk o p iso w n ią , ale i z n a c z e n ie m , w sk a z u ją c d o m y śln ie p rzy ­ j a c ie la ja k o .j e d n e g o z n a sz y c h ” , (np. V o u lez-v o u s ê tr e d e s n ô tre s ? ).

(15)

zaś to wszystko nie w Chinach, nie w Azji, ale u nas” (D 51 ; 226); „W yobraźcie so­ bie, urządzono u nas w Warszawie...” (D 49; 176);,je d n y m z najprawdziwszych przysłów odnośnie do nas jest: «Obiecanka cacanka»” (D 47; 197); „nazyw ają nas przecie paryżanami Północy” (D 51; 5).

Zaimkiem „nasz”, „nasze” (także w formach zależnych) opatrzone były pojęcia i zjawiska ilustrujące splatanie się na warszawskim podglebiu spraw dom owych z publicznymi i abstraktami, np. takie: autorzy (D 51; 25), dom owe uroczystości (D 47; 44), „dzisiejsza umyslowość” (D 52; 86), gród (D 48; 88), kapitaliści (D 51 ; 5), kraj (D 52; 163), latarnie gazowe (D 47; 129), miasto (D 47; 117, D 49; 141, D 53; 4, 36), miłosierdzie (D 47; 122), ogół (D 47; 2 1 7 - D 51; 30) i „ogólny ży­ wot” (D 49; 22), opera (D 51 ; 135), prace (D; 47; 135), prasa (D 47; 55), prowincja (D 51; 254), przeszłość (D 52; 153) i zamiłowanie do przeszłości (D 52; 162), sce­ na (1) 50; 19) i wielka scena (D 47; 167), społeczeństwa (D 52; 181) i życie społeczne (D 50; 74),Warszawa (D 48; 15), „warszawska ciekawość”, (D 47; 126), warszawski teatr (D 49; 176), wystawa obrazów (D 47; 43).

Logo tego rodzaju często zabarwiało się pierwiastkami heroizmu i odwagi, jak w notkach mających naturę zaktualizowanych wspomnień, wezwań i zaklęć:

[m. iii. o daw nej W a rsza w ie] W iad om o, że ten bruk. tw orząc naturalne góry i p rzep a ście, c z y n i n asze m iasto n iezd o b y ty m (D 53: 36).

O by tak z w sty d em ustąp iły w sz y stk ie b ied y i klęski alarm ujące od n ie ja k ie g o cza su do n a sz e g o m iasta, ustąp ią zaś z p e w n o śc ią , j e ś li b ęd ziem daw ać odpór tak siln y , ja k daw ni nasi rycer ze, i je ż e li w y trw a m y (D 53: 4).

D o osta tn ie g o tchu! - o to . co p o w in n o być n aszym zadaniem i hasłem w w a lc e z p ożaram i (D 49: 1 13).

Czasem notka imitująca logo łączyła oba rodzaje zaimków, uwypuklając się nadto dzięki liczbie mnogiej czasownika i umiejscowieniu w całej wypowiedzi, jak np. takie zakończenie kroniki: „Brzeg wprawdzie nieznany, ale niedaleki, każ­

dy z nas przebył pogody i burze. [...] porachujmy wiec teraz i nasze prace” (D 47; 135) albo taka autoreklama: „Prawdziwą to jest dla nas przyjemnością, gdy kw e­ stia uznana za w ażną i poruszaną w naszym piśmie zaczyna stawać się ciałem ” (D 51; 185).

I łem dla ujawniania się zwykłego , j a ”, naturalnego w gawędziarskiej felie- tonistyce, były zwroty i wyrażenia uogólnione, mające formę liczby mnogiej, wyjątkowo logotwórczej. Zrozumiałe są wypowiedzi Sienkiewicza, na przykład w obronie czystości języka, pod godłem: „my, my wszyscy dziennikarze” (D 5 1; 43) albo w niekoniecznie zawinionych sprawach („my nie tylko mosty, lecz i szkoły mamy takie, »co to ich nie ma«” D 53; 63), ja k również używające formy tzw .p lu ra lis auctoris, charakterystycznej nie tylko dla rozpraw, ale i dla publicy­ styki, np. „Nie myślimy robić...” (D 51; 43), „Widzieliśmy, że...” (ГЗ 51; 239),

(16)

„Wiedzieliśmy, że...” (D 51; 239); jak również takie, które przywracały ład kroni­ ce, a trybem kategorycznym przypominały chwyty reklamowe („Wróćmy do War­ szawy” D 49; 2, 80), mające też wersję spersonalizowaną, osobistą: „widzę, że czas j u ż [...] powrócić do Warszawy” (D 48; 191); „Co do mnie, muszę wrócić do W arszawy” (D 47; 83).

Odm ienny charakter miały jednak uformowane na analogicznym podłożu w y­ powiedzi używające liczby mnogiej czasownika i zaimka osobowego (także do­ myślnego?) - który odgrywał główną rolę znaczeniow ą - do silnego zaakcentowania cech pozyskiwanych lub względnie stałych, ale z reguły' dodat­ nich lub nie przynoszących większej ujmy w relacji do innych miejsc i osób. Kryło się za tym dynamiczne logo mieszkańców Warszawy, zmagających się z rozmai­ tymi przeciwnościami, jednak hartującymi, nie obezwładniającymi, co napawało nadzieją. Oto charakterystyczne przykłady:

P o ru sza m y się p o w o li, ale jednak poru szam y się jakoś (D 47: 2 2 3 ).

P o c z y n a m y p r z y zw y c za ja ć się do tych w y p a d k ó w [pożarów |. jak o b lę ż n ic y forteczn i do pęk ających p o cisk ó w (D 49: 12).

S tr z e ż m y ż teg o [jęz y k a ], c o trwa (D 51 ; 39).

N a p e w n o nie jesteśm y gorsi, bo n ig d zie n ad u życia nie w y w o ła ły tak je d n o m y śln e g o protestu i n ig d zie sz k ó d nie starano się lak sk w a p liw ie napraw ić (D 53: 3 - 4 ) .

Iw ję z y k u e z o p o w y m o w ierze religijnej i - zdaje się - o o jc z y ź n ie ] R am ionam i w zru sza m y nad tym św ia tem i m ó w im y : S zk od a dla n ie g o pośw ięceń. M y m am y sw o je d o g m a ta (D 50: 14).

Wyjątek stanowiły s ło w a :,Jesteśmy na wskroś oryginalni” (D 49; 142), nie tyl­ ko demistyfikujące „osobny warszawski rozum”44 i „własny warszawski styl” (1) 49; 112), ale również obnażające ogromny obszar zaniedbań, na przykład bu­ dowlanych.

Widać było z niektórych przytoczeń, a w kolejnych to się również uwidoczni, jak z form ^p lu ra lis auctoris współgra osobiste nja” kronikarza, kiedy indziej uja­ wniające się jeszcze wyraźniej. Takie drobne i rozproszone informacje Sienkiewi­ cza o sobie, czującym i piszącym warszawianinie, układają się w sympatyczną mikrohistorię korespondującą z atrybutami i formułami miejskiego logo. Warto przypomnieć z niej choćby fragmenty, przechodzące od litycznego wyznania do spraw' miejskich przy pomocy prostych stylistycznie a prostomyślnych uczuciowo powiązań. Nabierało się stąd dużego zaufania do ascrtoryczności eksponowanego wizerunku miasta. Ta cecha stanowiłaby zasadniczą różnicę, dzielącą staromodne

44 N a pod ob nej za sa d z ie, na jakiej w S zk ic a c h w ę g le m naw iązał do sa ty r y c z n e g o lo g o p row in ­ c jo n a ln e g o i g a lic y jsk ie g o , p iszą c o „b aran ioglow sk im ro zu m ie” , że ..p o w in ien by 1 w y sta rcz a ć na m o cy tejże za sa d y , na której paryski rozum w ystarcza dla Paryża alb o np. a u to n o m iczn y g a licy jsk i dla G a lic ji” ( W y b ó r n o w e l. dz. cyt., s. 64).

(17)

logo, z cały ni jego ekwipażem, od dwudziestowiecznych i dzisiejszych form rekla­ my, nie wymagających asercji15.

Jeżeli n ic w a ż n ie jsz e g o n ie stanie się w W arszaw ie. [...], czu ję się w am barasie (D 4 8 ; 75). [...] czu ję się p ra w d ziw ie u sz c z ę śliw io n y , gd y w naszej W arszaw ie stan ie się c o ś w a ż n ie jsz e g o ... (D 48: 9 8 )

Z a w s z e lu b iłem W arszaw ę; m im o n aszych bruków , m im o latarń i o m n ib u só w [...] m im o tego w s z y stk ie g o , co je s t u nas n a jr o zp a czliw sze , nigdym nie ża ło w a ł, żem się tu w y c h o w a ł i ż e się tu k o ła c z ę (D 4 8; 3 2 - 3 3 ) .

Na określenie wprost szczeropolskiej warszawskości zjawisk, prezentowanych w tonacji neutralnej, używał Sienkiewicz także wielu wyrażeń zastępczych, syno­ nim icznych i ezopowych, uprawiając ostracyzm literacki wobec form obcych, na­ rzuconych, rosyjskich, przypominających o niewoli politycznej. Stosował więc na przykład takie neutralne słowa, jak: „miejscowy” (D 50; 19), „miejski” (D 50; 93), „municypalność” (D 48; 107, D 49; 36, 99)16. Niekiedy odniesienia do spraw lokal­ nych, uwzględniające uwarunkowania ogólne, zabarwiały' się ezopowo, na przykład w ujęciach: „rodzinne gniazdo” (D 50; 18), [gdy chodziło o pismo, inteli­ gencję, umysłowość], „tutejszy” (D 49; 115, D 50; 3, D 53; 72, 102). Nie używał jednak Sienkiewicz, szczególnie w formie zneutralizowanej, która mogłaby ucho­

dzić za zgodę z losem, wyrażenia Kraj Nadwiślański, obejmującego Warszawę jako centrum. Można rzec, że minimalizował i rozmywał je poprzez takie nazwy, jak: (gdy była m owa o bogatych w przeszłości polskich ziemiach) „nadwiślańska kraina” (D 47; 48)47; (o miejscowej pobrzeżnej ludności przewoźniczej) „nadwi- ślacy” (D 47; 49); (o Warszawie) „nadwiślańska Kapua” (D 48; 38). Wybitne miejs­ cowe postaci i zasłużeni Polacy, którzy bezpowrotnie odeszli, otrzymywali nekro­ logi bardzo w ym owne poprzez niedopowiedzenie w miejscu, w jakim treść dotyczyła czasu minionego. Lekscm „były” zastępował Sienkiewicz skrótem lite­ rowym „b.”48, mającym sens ukryty. Ten skrót nie obowiązywał bowiem w przy­ padku anonsów o carskich urzędnikach - informacji, z których wynikało, że

43 P o zo sta je aktualne sły n n e z a le c e n ie H elen W oodw ard (cop yw riterk i z lat 20. X X w'ieku): „Je­ śli m a cie rek lam ow ać produkt, w żadnym razie nie o g lą d a jcie fabryki, w której on p o w sta je. [...] N ie o g lą d a jc ie ludzi przy pracy [...] p o n iew a ż, w id z ic ie , zn ajom ość praw dy o c z y m k o lw ie k , autentycznej w ew n ętrzn ej praw dy, bardzo utrudnia pisan ie p o w ierzch o w n y ch dyrd ym alek. d zięk i którym to co ś się sp rzed aje” (cyt. za N . 3 6 3 ).

46 Julian O c h o r o w ic z . zau w ażając zja w isk o p rzejm ow ania c eln y ch ujęć. w sk a z y w a ł slow'o „ m u n ic y p a ln o ść ” (na o z n a c z e n ie zarządu m iasta): p ierw szeń stw o w j e g o u ży ciu p rzy p isy w a ł Pruso­ w i. od k tó r eg o z a c z ę ła się lek sy k a ln a „ m od a w zn aczen iu m oraln ym ” (Z d zie n n ik a p s y c h o lo g a . W ar­ sz a w a 1876. s. 2 1 3 ).

47 B ardzo te ż p o w śc ią g liw a , w p o ety ce kom unikatu, b yła inform acja (p od an a za p ism em rosyj­ sk im ) o pruskich planach p rzed łu żen ia „k olei n a d w iśla ń sk iej” (D 51: 129).

(18)

kuriozalna teraźniejszość przypomina niedawną przeszłość pod zaborami, na przykład z uwagi na takie postanowienie: „[...] były minister oświecenia wydał rozporządzenie wzbraniające studentom wstępować w związki małżeńskie [...] «No- wosti» donoszą, że dzisiejszy minister postanowił utrzymać je nadal” (D 51; 208).

Jak wspomniano, powściągliwy chłód towarzyszył prezentacji działań generał- -gubernatora (D 52; 105) oraz innych osób urzędowych. Nie mógł tu niczego zmienić epitet „warszawski” ani wyrażenia przyimkowe wskazujące na relację wobec Warszawy (zob. dalej). Lakoniczność prowadziła czasem do sensów podte­ kstowych, nieoczekiwanych, bynajmniej nie zasmucających (choć trudno orzec, czy zamierzonych), jak w następującym przypadku: „Kurator Okręgu N aukow e­ go, Apuchtin, wezwany niedawno do Petersburga, dotychczas jeszcze nie wrócił do W arszawy” (D 51 ; 140). W mało znaczącym słowie „jeszcze” mogły się zawie­ rać w większym stopniu nadzieja i skryta radość aniżeli oczekiwanie.

Syntezą języka ezopowego o cechach logo, nasyconego warszawskością do granicy dozwolonej, były fragmenty przytaczające ze sfingowanych pamiętników szacha perskiego Nasr-Eddina „obszerny ustęp o kraju naszym i Warszawie” (D 51; 141). Czytamy tu m. in., że Warszawa jest stolicą Lcchistanu, miastem „bardzo ludnym i ożyw ionym ”, liczącym ponad 250 tys. mieszkańców, które opu­ szcza się „z żalem ” (D 51 ; 143); w pałacu belwederskim mieszka „warszawski je- nerał-gubernator” (D 51; 142), a jadąc tutaj przejeżdża się przez „następujące prowincje i miasta niegdyś należące do Lcchistanu: Psków, Witebsk, Kowno, Wil­ no, Grodno” ( D 51 ; 141 ).

Rolę podstawowego nośnika wspomnianych znaczeń i towarzyszącej im aury odgrywała przede wszystkim częsta nazwa własna Warszawa, rozmaicie modyfi­ kowana, dopełniana poprzez epitety, formułowana zastępczo i metaforycznie, op­ leciona przyimkami, wyrażeniami przyimkowymi i określeniami spełniającymi funkcję lokalizacyjną, wreszcie zestawiana z innymi miejscami w kraju i na świe- cie. Myśli się tu również o ludności Warszawy, określanej nazw ą w łasną lub ina­ czej, ale wyróżnianej w przekazie, co było zrozumiale z uwagi na zasadniczo miejski charakter Sienkiewiczowskich kronik.

Stosowne rozważania mogłyby prowadzić do prezentacji konglomeratu zja­ wisk i przykładów spełniających, jak się zdaje, rolę logo, gotowych do samodziel­ nego istnienia. Wolno przyjąć, że literackie logo miasta ujawnia sw ą naturę nie tyle poprzez wyłączenie z kontekstu, ile za s praw ąjakości sprzyjających takiemu wyodrębnieniu, czyniących myśl lotną a słowa skrzydlatymi.

Pojawia się w tym wypadku człon nominalny (nazwa własna), czasem z różny­ mi określeniami, traktowany podmiotowo, nielcdwie etykictalnie, występujący również w formach zależnych i pochodnych. Takie logo, w którym najważniejsza była sama obecność - choćby zjawiskowa - Warszawy, jest u Sienkiewicza

(19)

wypełnione informacją, daną zwykle wprost, nieraz zaś w formie zaprzeczonej, żartobliwej, lekko lub niewyszukanie ironicznej (antyfraza). N a wiodące rysy Warszawy składa się wtedy na przykład: rozmaicie umotywowany „ruch nie­ zwykły” (D 47; 45); dobroczynność (D 47; 112; 229, D 48; 164; 174), wyróż­ niająca się49, ale nic zadowalająca dużych potrzeb społecznych50; zainteresowanie sprawami towarzystw (D 47; 194); „rozpowszechnione zamiłowanie do muzyki, znawstwo, zdrowy sąd o sztuce, szczere zajęcie się nią, prawdziwe poświęcenie ze strony jej wyznawców, pomijanie postronnych względów” (D 48; 2)51.

W tonacji żartobliwej, lekko kpiącej, przecież z większym akcentem na zachętę do działań, zrozumienie i wybaczenie, aniżeli na zarzut lub interwencyjność, były' prezentowane w rzeczowej konwencji takie cechy, jak: przynależność Warszawy do „najmuzykalniejszych miast na świccie” (D 47; 85); znajomość języ ka francu­ skiego (D 47; 229, D 53; 19); uciążliwości w okresie letnim ( D 47; 163-164); zamiłowanie do zjawisk niezwykłych, co ilustrowały słowa, anonsowanej jako „mamut rodzaju żeńskiego”, panny Marie z Wiednia, stwierdzającej, że „W arsza­ wa będzie umiała jej postępowanie zarówno jak i jej tuszę ocenić” (D 48; 175).

W' związku z podstawową sygnaturą, to jest nazwą w łasną, nic brakowało infor­ macji o potrzebach, projektach, miejscowych wydawnictwach, osobach przyjeż­ dżających i wyjeżdżających. Pojawiały się na przykład informacje o przyjazdach lub wyjazdach cenionych aktorów, jak Helena Modrzejewska i Romana Popiel (D 51; 130, 247), nowym miejscu przechadzek (D 47; 37), o znanych postaciach, ale i o drobnych inwestycjach (np. projektach kanalizacji D 51 ; 104) oraz dopraw­ dy niewielkich przychodach, choć te waloryzujące określenia są tylko w naszym komentarzu, kamuflowane bowiem były w kronikach wyrazami zadowolenia ze zwiększającego się mimo w;szystko stanu posiadania, lak samo radował się w Pru- sowskiej Lalce Ignacy Rzecki, kiedy patrząc na swe „chudc łydki”, twierdził, że „nabiera ciała”5“.

Warszawa była skrupulatnie odnotowywana w adresach wydawniczych oraz info­ rmacjach o nowych książkach (D 51 ; 35, 233, D 52; 163, 186--187, 251 ). Warto pod­ kreślić ekspresję stylu pozornie rzeczowego. Przebijał z niego humor, jak w relacji o wypadkach: „Oto statystyka wykryła, że w ciągu roku na tysiąc mieszkańców War­

ł<) N p . c z y ta n i)’, że na zab aw ę filantropijną w K u tn o w sk iem „z sam ej W arszaw y p o je ch a ło [...] w ie le osób" ( D 51: 156).

50 C h o d zi np. o u w a g ę, że W arszaw a „nie p osiad a o b e c n ie żad n ych takich d o m ó w , w k tórych by m o żn a urządzić o g r z e w a ln ie ” dla u b ogich (D 51; 115).

51 Zob. też: D 49; 162. D 50; 2 0 9 . N iem n iej kronikarz zau w ażał, że: „ D z iw n y m z b ie g ie m o k o lic z ­ n o ści W arszaw a n ie p o sia d a ani je d n e g o obrazu M atejk i” (D 53: 9 8 ), c o m o b iliz o w a ło do czy n u - z o b . D 53: 103.

(20)

szawy jeden musi być rozjechany przez dorożki, karety lub omnibusy” (D 53; 43) albo subtelny impresjonistyczny liryzm, dostrzegalny w lapidarnym opisie:

C iem n e kontury d rzew Saskiej K ęp y top n ieją coraz bardziej w w ilg o tn y c h oparach, r o zp ły w a ją się i w koń cu nik ną zu p ełn ie; [...] b ły s z c z ą w w o d z ie k o lu m n y św ia te ł, które z p ó łn o c y i p ołu dn ia zam yk a m gła. n ib y za sło n a ... (D 47; 83).

K w intenscncjątego rodzaju zapisów były - bliskie wyobrażalnemu logo litera­ ckiemu - w y r a ż e n ia , czasem rozwijające się we frazy, w rodzaju: „nasza poczciwa W arszawa” (D 48; 12; 15), „miłosierna, litościwa a hojna W arszaw a” (D 48; 121), „miła W arszawo!” (D 48; 154)53, „nasza arcymuzykalna i słynna z gotowości do ofiar W arszawa” (D 48; 121) czy „W arszawa [...] miasto melom anów, ceni nie­ zmiernie m uzykę” (D 47; 143), z reguły nacechowane dodatnio, czasem lekko iro­ niczne (np. „W arszawa jest prawdziwym rajem dla wszelkiego rodzaju osobliwości”, D 47;45), jednak bez cienia skargi lub bólu. Ta możliwość była w y­ zyskiwana przez innych twórców, a u Sienkiewicza wystąpiła w mowie ezopowej.

Mówiąc o sprawach powszednich, Sienkiewicz używał czasem nie nazwy War­ szawa, ale jej eliptycznych przybliżeń, użytkowych synonimów, tak stylizowa­ nych (archaizujących), jak i neutralnych, współczesnych, jak np.: „miasto nie za­ pewniające spokoju z powodu ulicznego żebractwa” (D 49; 109) lub wspomniane wraz z nadzieją na „nową, ozdobną dzielnicę” w miejsce „plugawej dzisiejszej” (D 51; 135). Wypominanie „przesady w kadzidle dla ogółu” zaowocowało logo ironicznym z n azw ą zastępczą „gród” : „ W a r s z a w a - to gród najpełniejszy wszela­ kich cnót ew angelicznych” (D 48; 120).

Wyjątek od tej reguły, a właściwie jej modyfikację zmierzającą do zneutralizo­ wania drobnych ułomności poprzez wprowadzenie nuty serdecznej, stanowiły' uję­ cia z zaimkiem „nasz” (zob. wcześniej), np.: „gród nasz”, gdy była mowa o „dusznych ulicach” (D 48; 169); „miasto nasze” , kiedy chodziło o marne warun­ ki zdrowotne w Warszawie, położonej przecież „na wzgórzu, nad wielką rzeką, tj. w warunkach arcysanitarnych z natury” (D 47; 189).

Nazwy oficjalne rozwinięte pojawiły się w kontekście rozważań najbardziej rzeczowych („księgi ludności miasta W arszawy” D 48; 3; „ciało kupieckie miasta Warszawy” D 48; 162), tchnących chłodem neutralnego stylu urzędowego, gdy sprawa dotyczyła obcej, choć miejscowej władzy („inspektor szkół miasta War­ szawy” D 5 1; 107), a nutą przyjazną, gdy była m owa o autochtonach („strapieni mieszkańcy miasta stołecznego Warszawy” (D 47; 183).

Trafiały natomiast w sedno rzeczy - jako rzeczywiste logo literackie o podkładzie legendowo-historycznym - userdccznione poprzez epitety lub

zme-53 Ten ep itet n ad aw ał się na o g ó ln ik o w e lo g o m iejsk ie - por. „ m iły K ra k ó w ek ” w liśc ie W . Orka- na do W . S. R ey m o n ta z 2 0 1 1899 (a u to g ra f BJ. sygn . 8 5 4 III, k. 2 1 - 2 2 v - bru d n opis listu).

(21)

taforyzowane wyrażenia: „ukochany Syrenopolis” (D 48; 38)54, „nasza Syrena” . To drugie zmierzało do przewartościowania tradycji. Zrazu przyjemnie łudziło frazą: „Prawdziwe to dziecię natury ta nasza Syrena” (D 49; 70), ale kontekst wskazywał, że kronikarz chce nagłośnić kłopoty z kanalizacją i napiętnować nie­ czystości. Motyw' brudnej Syreny, obmywanej tylko przez „deszcze niebieskie” , zamyślonej jednak nad środkami zaradczymi, nieco łagodził przykrą prawdę, za­ chęcając do konkretnych działań. Miał wsparcie w żartobliwej syreniej topice55 i dumnie brzmiącym, choć ironicznym logo: „Jesteśmy wybranym miastem” (D 51; 135), w którym o nieziemskiej predestynacji decydował fakt, że gdzie in­ dziej śnieg jest wywożony, gdy „u nas operacji tej dokonywa słońce” .

Wśród ujęć spełniających funkcję literackiego logo pojawia się nazwa „W ar­ szawka”, dokumentująca w tej roli własne, kontekstowe możliwości wykładnio- we, niekoniecznie uwzględnione przez leksykografów. W odróżnieniu od niektórych najbardziej dziś znanych definicji słownikowych56 oraz znaczeń spopularyzowanych przez literaturę piękną i multimedia57, u Sienkiewicza zacho­ wała ona konotację niejednoznaczną, zaciekawiającą, najlepszą dla logo. Zw ra­ cała uwagę motywem ewoluowania komizmu: „W arszawka to miasto dowcipne i pełne złośliwego hum oru” (D 47; 206). Można było jednak za takie poczucie hu­ moru, podobnie jak za wiele innych cech, polubić Warszawkę, co widać na przykład z wypowiedzi Prusa: „kochana W arszawka”58 i nawet z pamflctowego felietonu w „Przeglądzie Tygodniowym ”59.

54 U w id o c z n io n a w n a z w ie S y ren o p o lis k o n w erg en cy jn a idea (p o łą c z e n ie ryby. k o b ie ty i m iasta) p oru szyła w y o b r a ź n ię S ie n k ie w ic z a , jako od lat fa scy n u ją ca ludzi (zo b . A l& L a u ra R ie s, dz. cyt., s. 7 7 ). ale na d łu ż sz ą m etę nie o k azała się dlań u żyteczn a. N ie w ró cił w ię c e j d o te g o p o m y słu . B y ło to lo g o p o m y śla n e na doraźny, m iły i spektakularny efekt.

55 Z ob. D 50; 43: „ M o ty w e m syren ich p ostępków lo rd ó w n y .. ” .

56 W ed łu g S ło w n ik a j ę z y k a p o ls k ie g o , pod red. W. D o r o s z e w s k ie g o , „ w a r sz a w k a ” je s t le k c e ­ w a żą cy m o k reślen ie m m ie sz k a ń c ó w W arszaw y ja k o lek k o m y śln y ch , m a ło p o w a ż n y c h (t. 9. W arsza­ w a 1967, s. 8 5 1 ). Z ob. jed n a k B. W ie c z o r k ie w ic z . S ło w n ik g w a r y w a r s z a w s k ie j. W a rsza w a 1966. s. 442: W arszaw k a 1. « zd ro b n ia le o W a rsza w ie - m ie śc ie » 2. « m ie s z c z a ń s tw o W a r sz a w y , o g ó l w ar­ sz a w ia k ó w , m a ły św ia tek W a rsza w y » . N eu traln e rozu m ien ie i u ż y c ie p o ja w ia się w d y sk u rsie p o p u ­ larn on au kow ym - zob . ten że. G w a r a w a r s z a w s k a d a w n ie j i d ziś . W a rsza w a 1 9 6 6 , s. 1 7 5 . 198.

57 Z ob. w' recenzji książk i Piotra C zer w iń sk ieg o . P o k a la n ie (W a r sz a w a 2 0 0 5 ): „ O to b o w ie m m am y op isan e śr o d o w isk o w arszaw ki (co sam o w sob ie norm alnych ludzi dobija, p ełn e szpanu, m ier­ noty. n ie n a w iśc i, b e z se n so w n e j b ieg a n in y , głu p ie, bogate, w y z y sk u ją c e in n y ch itd.” (1 . Iw a sió w ,

J a k i to ś w ia t, p a n o w ie ? „ N o w e K sią żk i” 2 0 0 5 . nr 8. s. 2 7 ). U k a za ła się w s p ó łc z e ś n ie gra k o m p u tero ­

w a „W a rsza w k a racer” („ C D M an iak ” 2 0 0 5 /4 ). rek lam ow an a w tej ed y cji ja k o „najbardziej sz a lo n e w y ś c ig i P R L -u ” , g d y ż c h o d z iło o sa m o ch ó d marki W arszaw a (jako g łó w n y m o ty w g ry ) i o k reślo n e sp o jrzen ie na m in io n y ustrój sp o łe c z n y .

58 B. Prus. K ro n ik i. O prać. Z. S z w e y k o w sk i, t. 1. cz. 1. W arszaw a 1 9 5 6 , s. 47. 59 E ch a víw arszaw skie, „P rzegląd T y g o d n io w y ” 1 8 74, nr 3 8 . s. 3 1 5 .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dlatego też nie dziwi fakt, że jednym ze wspo- mnianych w wykazie sierocińców stał się także Dom Sierot założony przez H.. Sudziński: Infrastruktura i

jest Piętro Cerami, zaś autorem ostatniego Andrea Di Porto. 3-33) przedstawiono typologię prawno-historyczną dziedziny naukowej, jaką jest rzymskie prawo handlowe

K lem ensa Rzym skiego, w n astępny ch tygodniach podkreślono rolę pokiuty, dobrych uczyn­ ków i naw rócenia się... do Ew angelii

GABRIEL ŚWIĘCICKI syn Wojciecha, wnuk Hieronima, dziedzic dóbr Bala, Wiączanek i Wólki w Ziemi Dobrzyńskiej, jego syn Jan, który był ojcem Maurycego Ś więcickiego z

Co się zaś tyczy emeryta, który podejmuje pracę i nie zawiada­ mia o tym ZUS-u, wskutek czego bezprawnie pobiera jednocześnie i wynagrodzenie, i emeryturę, to dla

Przewatały groby popielnicowe z obwarowaniem

Rozmiary ja a 1 lob aawartośó pozw alają aa wyciągnięcia wnloahn, ża aogły oaa byó ożytkowaaa jako oblakty mlaazkalna.. SLGTT, powj Saubln Maaaoa

Jednakże jako arcybiskup był głową całego Kościoła polskiego i mając na uwadze sprawy Kościoła powinien był związać się z