• Nie Znaleziono Wyników

pdf Friszke A., Spór o PRL w III Rzeczypospolitej (1989–2001)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "pdf Friszke A., Spór o PRL w III Rzeczypospolitej (1989–2001)"

Copied!
44
0
0

Pełen tekst

(1)

YSKUSJ

E

Andrzej Friszke

Spór o PRL w III Rzeczypospolitej

(1989–2001)

Wraz z odzyskaniem wolności i suwerenności w 1989 r. rozgorzał spór o to, czym była Polska w latach rządów komunistycznych oraz jakie zachowania i posta-wy w tamtym czasie należy uznać za właściwe, jakie zaś były naganne. Spór ten był kontynuacją debat wcześniejszych, jak też praktycznego stosunku do rzeczywisto-ści politycznej przed 1989 r.

Najogólniej mówiąc, przed 1989 r. nie istniała możliwość systematycznych badań nad epoką PRL. Udostępniano archiwalia dotyczące tylko pierwszego powojennego okresu, i to nie wszystkie, a ponadto jedynie historykom nie podejrzewanym o jakąkolwiek wrogość wobec systemu. Ponadto nad wszelkimi publikacjami czuwała cenzura, której jednym z głównych zadań była obrona właściwego, oczywiście pozytywnego, wizerunku PRL. Jest znamienne, że po-wołana w 1981 r. przez najwyższe władze PZPR specjalna komisja do zbadania przyczyn i przebiegu kryzysów w PRL, zdołała opublikować w 1983 r. jedynie syntetyczny raport, ale już nie kalendarium owych kryzysów. (Kalendarium ukazało się w paryskich „Zeszytach Historycznych”). Jeśli nie liczyć bardzo nie-licznych wydawnictw o niskim nakładzie, dotyczących prawie wyłącznie lat 1944–1947, dopiero głasnost’ Gorbaczowa przyczyniła się do przełamywania milczenia i od 1987 r. zaczęły się pojawiać także w oficjalnej prasie artykuły przedstawiające również wstydliwe dla działaczy PZPR fragmenty historii PRL. Stwierdzenie, że do tego czasu nie ukazały się prace znaczące, a nawet wybitne, byłoby bardzo niesprawiedliwe. Mimo bowiem tych ogromnych utru-dnień politycznych i cenzuralnych historycy uczynili niemało dla badania różnych fragmentów dziejów lat 1944–1948. Największe dokonania miała Pracownia Historii Polski Ludowej Instytutu Historii PAN, w której podjęto badania nad przemianami społecznymi pierwszego okresu powojennego. W 1974 r. ukazał się obszerny tom Polska Ludowa 1944–1950, w którym Krysty-na Kersten, Henryk Słabek, HanKrysty-na Jędruszczak i Tomasz Szarota ukazali zmiany demograficzne, migracje, warunki życia ludności, społeczne konsekwencje reformy rolnej, odbudowę przemysłu i towarzyszące jej zmiany społeczne, prze-obrażenia kulturalne. W tym samym roku w niewielkim nakładzie ukazała się monografia Krystyny Kersten Repatriacja ludności polskiej po II wojnie

świa-towej, która dotąd pozostaje fundamentalnym studium tego tematu.

Podejmowanie tematów politycznych było bardziej ryzykowne, o czym mógł się przekonać w latach 60. choćby Jan Borkowski, doktor z Instytutu Na-uk Społecznych przy KC PZPR, autor monografii PSL, która – choć pisana z du-żym krytycyzmem wobec Mikołajczyka – nigdy nie ukazała się w całości dru-kiem. Artykuły oparte na niektórych rozdziałach książki i zamieszczone w pi-smach fachowych były przez wiele lat bodaj jedynymi rzeczowymi przyczynka-mi do opisania najważniejszej rozgrywki politycznej w Polsce lat 1945–1947.

(2)

Dużym krokiem naprzód w badaniach nad polityką pierwszych lat powojen-nych było opublikowanie monografii dziejów PPS przez historyków związapowojen-nych z Centralnym Archiwum KC PZPR Antoniego Reissa i Bronisława Syzdka1. Mimo pewnych różnic obaj przyjmowali punkt widzenia PPR na wydarzenia tamtego okresu, jako autorzy sekundowali tym działaczom, którzy zmierzali do zjedno-czenia PPS z PPR, niemniej obie książki charakteryzowały się ogromnym bogac-twem faktograficznym. Fakty, możliwie drobiazgowo rejestrowane, były znacz-nie ważznacz-niejsze od syntez i ocen, które zwykle były przedłużeznacz-niem tez propagan-dowych. Dzięki drobiazgowej faktografii czytelnik mógł wyciągać własne wnio-ski. Stąd też ogromne znaczenie miały publikacje źródłowe zamieszczane w to-mach „Archiwum Ruchu Robotniczego”, wydawanego od 1973 r. pod redakcją Feliksa Tycha i Aleksandra Kochańskiego. Dopiero jednak od 1981 r. (zapewne pod wpływem narastania nurtu historiografii „opozycyjnej”) „Archiwum” poło-żyło nacisk na druk politycznie kontrowersyjnych dokumentów dotyczących kierownictwa ruchu komunistycznego w latach wojny i okresie bezpośrednio powojennym2. Trudnym do przecenienia wkładem w naukę były trzy tomy (nie-stety, edycji nie ukończono) Słownika działaczy polskiego ruchu robotniczego, odznaczającego się ścisłością faktograficzną i szerokim wachlarzem ujmowa-nych nazwisk (łącznie z działaczami socjalistycznymi, a nawet narodowego ru-chu robotniczego). Jest interesujące, że mimo istnienia od lat 70. monografii PPS historycy związani z PZPR nie byli w stanie ogłosić historii PPR, która była-by czymś więcej niż kolejną propagandową laurką. Przeszkodą była-było skrępowa-nie autorów emocjonalskrępowa-nie związanych z tą partią (a tylko oni mieli dostęp do jej archiwów), ale także różne tabu – niemożność pisania o braku suwerenności państwa, a zatem relacjach ze Stalinem, niechęć do ujawniania nazwisk „źle wi-dzianych” działaczy, chęć ukrycia represyjnego charakteru reżymu itd. Więk-szość z tych ograniczeń przekroczył dopiero Andrzej Werblan w obszernej książce Władysław Gomułka, sekretarz generalny PPR. Ta biografia Gomułki była w istocie monografią centrum władzy PPR w latach 1943–1948 i prowadzo-nej przez nie polityki. Książka ta ukazała się w 1988 r., a więc w czasie trwania rosyjskiej „głasnosti”, co w ogóle umożliwiało jej druk.

Wykroczenie poza magiczną datę 1948 r. aż do schyłku PRL było niezwykle rzadkie i raczej nie rokowało szans dotarcia do czytelnika. Przekonali się o tym na przykład Wiesław Władyka i Zbysław Rykowski, którzy w 1981 r. napisali książ-kę o wydarzeniach 1956 r. Gotowa do druku w 1982, mogła się ukazać dopiero w roku 19893. Większe powodzenie w kontaktach z cenzurą, być może dzięki oględnemu potraktowaniu kwestii kontrowersyjnych politycznie, miała Barbara Fijałkowska, autorka książki o polityce kulturalnej PZPR w latach 1948–19594.

10

1A. Reiss, Z problemów odbudowy i rozwoju organizacyjnego PPS 1944–1946, Warszawa

1971; B. Syzdek, Polska Partia Socjalistyczna w latach 1944–1948, Warszawa 1974.

2Trzeba jednak zauważyć, że jaskółką tego zwrotu było opublikowanie w 1977 r. obszernego

(prawie 20 stron) listu W. Gomułki, dotyczącego genezy KRN i pierwszych miesięcy jej dzia-łania. Okazało się jednak, że list został okrojony przez cenzurę, co wzbudziło irytację byłego I sekretarza partii. W całości tekst ukazał się w wydawanych przez Jerzego Giedroycia „Ze-szytach Historycznych”, namiętnie zwalczanych przez władze PRL i konfiskowanych przez SB przy każdej okazji. Był to swoisty żart historii.

3Z. Rykowski, W. Władyka, Polska próba. Październik ’56, Kraków 1989. 4B. Fijałkowska, Polityka i twórcy (1948–1959), Warszawa 1985.

(3)

Wymienione pozycje nie wyczerpują oczywiście listy publikacji poświęco-nych różnym aspektom powojennej historii, ale były to chyba książki najważniej-sze. Poza nimi ukazały się prace poświęcone dziejom regionalnym5, pewnym aspektom życia kulturalnego, a także opisy działań władz bezpieczeństwa przeciw powojennemu podziemiu pisane z punktu widzenia „resortu”. Cechą nieodłączną tych wszystkich publikacji było aprioryczne założenie słuszności polityki PPR i równocześnie niesłuszności, bądź „złej woli”, czasem tylko „naiwności” innych podmiotów życia politycznego. Uniemożliwiało to cieniowanie obrazu wydarzeń, a nawet głębsze wnikanie w koncepcje i myśl polityczną przeciwników PPR6.

Próbę opisania powojennych polskich dziejów, nie krępując się cezurą, podejmowali od lat siedemdziesiątych publicyści i historycy związani z opozycją, przede wszystkim Jakub Karpiński, autor książek poświęconych wydarzeniom 1956 i 1968 r. czy Andrzej Micewski, autor monografii katolickich środowisk PAX i Znak, ukazanych na szerokim tle historii politycznej PRL, zwłaszcza stosunków między władzą a Kościołem7. Wiele ważnych przyczynków i szkiców monogra-ficznych ogłoszono na łamach wydawanych poza cenzurą pism związanych z KSS „KOR”. Okres jawnego działania „Solidarności” (1980–1981) przyniósł prawdzi-wą eksplozję zainteresowań najnowszą historią i liczne publikacje, na łamach prasy oficjalnej oraz w związkowych biuletynach i oficynach. Po wprowadzeniu stanu wojennego (13 grudnia 1981 r.) historia PRL stała się znowu tabu. Krytycz-ne artykuły, publikacje źródeł i książki mogły się ukazywać jedynie w podziemiu lub na emigracji. Zasługa ludzi opozycji w przełamaniu milczenia na temat histo-rii PRL jest ogromna, by wymienić tylko trzy chyba najważniejsze książki – Tere-sy Torańskiej zbiór wywiadów z przywódcami PZPR okresu stalinowskiego, mo-nografię Krystyny Kersten, ukazującą kształtowanie się monopolu władzy komu-nistycznej, oraz Jerzego Holzera historię Solidarności8. Adresowany raczej do hi-storyków niż szerokiej publiczności był wybór dużej wagi różnych tajnych doku-mentów kierownictwa PZPR z lat 1948–1982 przygotowany przez Andrzeja Pacz-kowskiego9. Fundamentalne znaczenie dla ukazania rozmiarów terroru i łamania prawa w pierwszym dziesięcioleciu, a tym samym obalenia różnych lansowa-nych przez władze mitów, miała książka Marii Turlejskiej Te pokolenia żałobami

czarne... Skazani na śmierć i ich sędziowie 1944–195410. Wszystkie te – i inne tu nie wymienione – książki przedstawiały PRL jako państwo zależne od Związku

11

5Trzeba tu wymienić najważniejszą z nich, pióra Z. Kozika, Partie i stronnictwa polityczne

w Krakowskiem 1945–1947, Kraków 1975.

6Poza standard próbował wykroczyć Jerzy Jagiełło: idem, O polską drogę do socjalizmu.

Dys-kusje w PPR i PPS w latach 1944–1948, Warszawa–Kraków 1984.

7M. Tarniewski [J. Karpiński], Krótkie spięcie, Paryż 1977; idem, Porcja wolności, Paryż 1979;

A. Micewski, Współrządzić czy nie kłamać? PAX i Znak w Polsce 1945–1976, Paryż 1978 (także wydanie w języku niemieckim).

8T. Torańska, Oni, Londyn 1984 (wydanie ang., niem. i inne); K. Kersten, Narodziny systemu

władzy. Polska 1943–1948, Paryż 1986; J. Holzer, Solidarność 1980–1981. Geneza i histo-ria, Paryż 1984.

9Gomułka i inni. Dokumenty z archiwum KC 1948–1982, oprac. J. Andrzejewski [A.

Pacz-kowski], „Biblioteka Krytyki”, Warszawa 1986.

10 Wydanie I pod pseudonimem Łukasz Socha w „Bibliotece Krytyki” w 1986 r., wyd. pod

własnym nazwiskiem w londyńskim „Aneksie” w 1989 r. Wiele zamieszczonych w tomie opracowań ukazało się począwszy od 1979 r. w „Krytyce”.

(4)

Sowieckiego, odsłaniały oblicze dyktatury, mówiły o terrorze, który uderzał w społeczeństwo, gdyż taka była wymowa źródeł czy składanych relacji. Toteż przypominanie historii PRL, opisywanie jej dramatycznych fragmentów było jed-nym z najważniejszych narzędzi odbierania reżymowi legitymizacji a zarazem bu-dzenia aspiracji do wolności i suwerenności. Komentarze miały drugorzędne znaczenie. Dostatecznie wymowne były same fakty.

Ludzie „Solidarności” i innych ośrodków opozycji określali swą tożsamość przede wszystkim przez zanegowanie systemu politycznego PRL. Dopiero na-stępnym, bardziej szczegółowym określeniem własnej tożsamości, był stosunek do rozmaitych kwestii ideowych, politycznych, gospodarczych, społecznych itd. Stąd też opozycjoniści sprzed 1989 r. po wyborach czerwcowych tworzyli zrazu wspólny klub parlamentarny, skupiający zarówno katolickich integrystów, jak i wolnomyślicieli oraz gospodarczych liberałów obok socjalistów. Podziały na-stępujące od 1990 r. w obozie postsolidarnościowym wynikały z konfliktów do-tyczących bieżących kwestii taktycznych i ideowych, a do tego towarzyszył im niezwykle ostry spór o to, jak mocno potępić PRL i jak wielkie znaczenie takie potępienie ma dla budowania systemu wartości demokratycznego państwa. Konsekwencją tego sporu był odmienny stosunek do hasła dekomunizacji, lu-stracji i pociągnięcia do odpowiedzialności karnej osób winnych bezprawia mi-nionego systemu. Tak dawny obóz opozycyjny podzielił się na radykalnie anty-komunistyczną prawicę i umiarkowane centrum, w którym znalazła się więk-szość historycznych przywódców „Solidarności”.

Po przeciwnej stronie występował skonsolidowany obóz postkomunistycz-ny, czy może ściślej postpeerelowski, gdyż bodaj najmocniejszą jego więzią był dawniejszy udział w strukturach oficjalnego życia politycznego PRL. W tym obozie, występującym jako Sojusz Lewicy Demokratycznej, znalazły się elementy różno-rodne – dawni partyjni reformatorzy obok zajadłych propagandystów, byli sekreta-rze partyjnych komitetów obok animatorów oficjalnego ruchu młodzieżowego, ekonomiczni liberałowie obok populistycznych związkowców. Spoiwem tego obo-zu było miejsce zajmowane po stronie władzy w latach osiemdziesiątych (i wcze-śniej) oraz wspólne poczucie zagrożenia ze strony zwolenników dekomunizacji.

Obóz postpeerelowski, starając się o demokratyczną legitymizację, nie podjął obrony systemu ustrojowego PRL. Bronił jednak tezy, że była to jedynie możliwa w konkretnych warunkach forma państwowości, a w tym czasie odbu-dowano kraj ze zniszczeń wojennych i dokonano znacznego postępu cywiliza-cyjnego. Cechą charakterystyczną tego obozu jest niechęć do nadmiernego ana-lizowania przeszłości, dokonywania rozliczeń oraz nawoływanie do patrzenia nie „za siebie”, a „naprzód”, na nowe problemy i nowe zadania, jakie stoją przed Polską. Stąd też zapewne trudno wskazać reprezentatywnych dla tej orientacji historyków. Związani niegdyś z PZPR historycy przeważnie zamilkli, ale nie-którzy prezentują zróżnicowane stanowiska jako uczestnicy naukowych debat.

Od tej ogólnej prawidłowości istnieje znaczące odstępstwo. Czynny od wielu lat profesor Uniwersytetu Poznańskiego, wieloletni członek PZPR, Antoni Czubiński ogłosił w 1992 r. (wznawianą następnie) obszerną syntezę dziejów Polski lat 1944–1989, która jest zdecydowaną próbą obrony PRL11. Czubiński

12

(5)

ocenia, że w 1944 r. alternatywą była nie niepodległość, ale 17 republika. „Zasłu-gą lewicy polskiej wobec narodu jest to, że w tych trudnych warunkach wzięła na siebie odpowiedzialność za losy narodu”. Nie negując obcego pochodzenia systemu i dominującej roli ZSRR w narzuceniu Polsce nowej formy ustrojowej, dowodzi, że system nasiąkł wieloma elementami rodzimymi, które zmieniły je-go charakter i uczyniły formą specyficznie polską. Rok 1956 miał decydujące znaczenie jako etap w unarodowieniu PRL. W ciągu 45 lat państwo polskie „znacznie się umocniło”, a naród się „rozwinął”. Rozwinęła się także i umasowi-ła kultura. „Polska przekształciumasowi-ła się w kraj przemysłowy, który liczy się w gospo-darce i polityce Europy. Tempo rozwoju powojennej Polski było wyższe niż w innych okresach historycznych”. Ograniczenie suwerenności w okresie PRL nie było czymś wyjątkowym – „W stanie takiego ograniczenia Polska znajduje się już od początku XVIII wieku”. Czubiński wyraża wątpliwość, czy Polska po 1989 r. jest w istocie niepodległa: „Nowi przywódcy polscy, realizując swoje plany nie-podległościowe, uzależnili się całkowicie od kapitału zachodniego, a szczegól-nie amerykańskiego”. Stawia rówszczegól-nież znak zapytania nad kierunkiem prze-kształceń ekonomicznych: „czy w pewnych aspektach (cofnięcie reform, repry-watyzacja) nie jest to kontrrewolucja?” (s. 669). Cechą syntezy Czubińskiego jest podkreślanie „dorobku” PRL w wielu dziedzinach, uzasadnianie racjonalno-ści decyzji podejmowanych przez centrum władzy w kluczowych momentach, bagatelizowanie problemu niesuwerenności państwa. Towarzyszą temu akcen-ty anakcen-tysemickie oraz lekceważąco kryakcen-tyczny ton, gdy pisze o środowiskach dy-sydenckich. Choć książki tej obóz postkomunistyczny nie może uznać za własną wykładnię dziejów, gdyż w wielu punktach nie daje się pogodzić ze standarda-mi demokratycznystandarda-mi, jest ona popularna na wielu uczelniach, gdzie „stary” esta-blishment zachowuje swoje wpływy. Cytowane oceny generalne dotyczące bra-ku alternatywy w 1944 r. – „unarodowienia” systemu, wielostronnego rozwoju kraju – są przywoływane w różnych debatach na rzecz obrony PRL.

Za wydarzenie szczególne należy uznać opublikowanie w 2000 r. obszer-nego tomu Polska pod rządami PZPR, i to nie tylko dlatego, że redaktorem tomu jest Mieczysław F. Rakowski, wieloletni redaktor czołowego tygodnika „Polityka”, były premier i ostatni I sekretarz KC PZPR, a obecnie redaktor pisma teoretycznego związanego z SLD. Rzeczą niezwykłą jest również to, że wśród 25 autorów jest dwóch dawnych I sekretarzy KC PZPR, siedmiu byłych człon-ków Biura Politycznego bądź sekretarzy KC, czterech ministrów. Również nie-mal wszyscy pozostali należeli do najwyższego establishmentu PRL. Jednocze-śnie kilku z nich pełni dość istotne funkcje w SLD jako politycy lub publicyści. Tylko jeden, niegdyś członek najwyższych władz PZPR, zajmuje się systematycz-nie badaniami historycznymi. Wśród autorów systematycz-nie ma natomiast Czubińskiego. Wyrażone tu zatem opinie na temat wielu różnorodnych aspektów dziejów PRL są niejako próbą autoprezentacji dzisiejszej świadomości byłej elity wła-dzy PRL, a jednocześnie próbą kreowania pewnego obrazu powojennego czter-dziestopięciolecia.

Trzeba stwierdzić, że nie jest to obraz spójny. Obok ciekawych i inspirują-cych ujęć, prób syntezy i świadectw, tom zawiera również teksty, które przyno-szą nie liczącą się z elementarnymi faktami próbę usprawiedliwienia dyktatury, jej nieprawości, a nawet gwałtów. Znaczące jest również nieuwzględnienie wśród 25 monograficznych tekstów omówienia problemów tak ważnych jak

(6)

stem prawny (zarówno gdy chodzi o funkcjonowanie państwa, jak i traktowanie obywateli), aktywność policji politycznej, działalność cenzury, nadzór i manipu-lacje stosowane wobec wszystkich organizacji społecznych, mechanizmy kiero-wania prasą, propagandą czy w ogóle środkami masowej informacji. Tych prze-milczeń, dotyczących problemów niewygodnych, można znaleźć więcej.

Autorzy syntetycznych i wartościowych ujęć (Andrzej Kurz, Hieronim Ku-biak, Jerzy Wiatr), wskazując na charakter systemu i jego ewolucję, podkreślają istnienie w PZPR co najmniej od 1956 r. wewnętrznego nurtu zmierzającego do reform i liberalizowania systemu, ale zarazem stwierdzają, że wysiłki te były blo-kowane przez niezwykle mocny w aparacie władzy nurt dogmatyczny, nieraz powiązany z siłami bezpieczeństwa i wspierany przez Moskwę. Profesor Ku-biak, w latach osiemdziesiątych przewodniczący komisji badającej przebieg kry-zysów politycznych w PRL, stwierdza, że odnawiająca się kilkakrotnie przepaść między rządzącymi a rządzonymi, przy braku wewnętrznych mechanizmów ko-rekty i zmiany kierownictwa, prowadziła do kryzysów 1968, 1970, 1980. „My i oni. Dwa wymiary rzeczywistości istniejące obok siebie, a jednocześnie bez siebie czy nawet w opozycji wobec siebie. Państwo nie połączone ze społeczeń-stwem siecią instytucji, ruchów społecznych i grup celowych”12.

Analizy i oceny, odważne i krytyczne, sąsiadują jednak na stronach tego tomu z hagiografiami własnej działalności, bezkrytycznym podsumowaniem na przykład polityki naukowej PZPR. Przykładem wręcz nieprawdopodobnego zakłamania jest artykuł Adama Łopatki Polityka PZPR wobec Kościoła

katolic-kiego. Łopatka, w latach osiemdziesiątych minister szef Urzędu do Spraw

Wy-znań, twierdzi, że polityka wyznaniowa była „korzystna dla Kościołów i związ-ków wyznaniowych”, państwo „nigdy nie próbowało ingerować, ani nawet tyl-ko wypowiadać się, na temat wierzeń czy obrzędów i ceremonii oraz rytuałów religijnych”, zaś już „w latach 50. polityka wyznaniowa zmierzała do jak najszer-szego włączenia polityków i działaczy katolickich [...] do współrządzenia pań-stwem”13. Trzeba wyjątkowo złej woli, całkowitego lekceważenia dla faktów, by ignorując rzeczywistość tamtych lat, stosy opublikowanych dokumentów, ksią-żek, broszur, napisać podobny tekst z takimi konkluzjami. Trudno zrozumieć, jak można organizacje dywersyjne wobec Kościoła, sterowane przez aparat bezpieczeństwa, uznać za formę włączania Kościoła do „współrządzenia pań-stwem”. Łopatka broni nawet stalinowskiej polityki w stosunku do Kościoła, nie wspominając o licznych represjach, o usuwaniu ze stolic biskupów, a uwię-zienie Prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego – najwyraźniej przez niego zawi-nione – określa następująco: „prymas został odsunięty przez państwo od peł-nienia funkcji kościelnych i przebywał w odosobnieniu aż do listopada 1956 r.”. Tekst Łopatki jest charakterystyczny dla wspomnianego aliansu w ramach SLD ludzi zdolnych do krytycznej refleksji nad rzeczywistością PRL (mimo ich uwi-kłania w dawne struktury władzy) z dogmatycznymi obrońcami komunistycz-nego reżymu. Ta swoista tolerancja dla usprawiedliwiania bezprawia, łamania charakterów, a nawet zbrodni, podważa wiarygodność i niezmiernie utrudnia dialog między dawnymi ludźmi władzy a dawnymi ludźmi antysystemowej opozycji.

14

12Polska pod rządami PZPR, praca zbiorowa pod red. M.F. Rakowskiego, Warszawa 2000, s. 70. 13Ibidem, s. 249.

(7)

Podejmowane kilkakrotnie próby wypracowania wspólnej wykładni przeszłości napotykają zasadniczy sprzeciw. W 1995 r. próbę taką podjęli Adam Michnik i Włodzimierz Cimoszewicz, ale spotkała się ona z negatywną reakcją zarówno postsolidarnościowych elit politycznych, jak i większości środowiska historyków. Podobny charakter miał zapis wielogodzinnej rozmowy Michnika z byłym szefem MSW, ale też współtwórcą Okrągłego Stołu, Czesławem Kiszcza-kiem, opublikowany w „Gazecie Wyborczej” w lutym 2001 r. Reakcja opinii, tak-że polityków i publicystów dalekich od skrajności, była jednoznacznie negatyw-na. O tym, jak głębokie znaczenie ma nadal spór o przeszłość, świadczy niezwy-kle burzliwy przebieg debaty sejmowej (14 marca 2001 r.) nad projektem uchwały oddającej cześć żołnierzom niepodległościowej organizacji konspira-cyjnej Wolność i Niezawisłość działającej w pierwszych latach powojennych (część posłów SLD sprzeciwiała się podjęciu uchwały, a następnie cały klub opu-ścił salę obrad przed głosowaniem).

Wśród publicystów, polityków i historyków wywodzących się z antyko-munistycznej opozycji nadal dominuje pogląd wypowiedziany przed kilkoma la-ty przez posła umiarkowanej Unii Wolności Jerzego Ciemniewskiego. Wytknął on „spadkobiercom systemu”, czyli SLD, że „lekceważąc zbrodnie, bardzo chęt-nie przyznają się do kontrowersyjnych pozytywów Polski Ludowej. Tu chęt-nie może być jakiejś wspólnej, wybaczającej oceny14.

W latach dziewięćdziesiątych odbyło się wiele dyskusji na temat bilansu PRL, w których brali udział historycy, socjologowie, ekonomiści, publicyści. Dyskusje toczono w wydawnictwach specjalistycznych oraz w tygodnikach i na łamach prasy codziennej. Z owych debat wyłania się katalog najważniejszych pytań, wokół których toczy się spór. A zatem:

– Czy PRL spełniała takie kryterium suwerenności, aby można ją było uznać za jedną z form polskiej państwowości (zatem potraktować analogicznie jak Francuzi II czy III Republikę – czy też jak państwo Vichy)?

– Czy PRL była państwem totalitarnym bądź czy takie cechy miała w ca-łym okresie swego trwania, czy tylko w okresie stalinowskim?

– Czy w okresie PRL dokonał się postęp społeczno-ekonomiczny, czy prze-ciwnie, system ustrojowy hamował modernizację?

Na te pytania padają różne odpowiedzi, zarówno w dyskusjach publicy-stycznych, jak i źródłowych monografiach naukowych. Można jednak próbować wydobyć pewne prawidłowości, oceny podzielane niemal przez wszystkich.

Suwerenność – niesuwerenność

Tak więc niemal wszyscy są zgodni, że do 1956 r. suwerenność Polski była tak ograniczona, iż przypominała status protektoratu. Poświadczają to liczne ogłoszone dokumenty źródłowe oraz fakty tak symboliczne, jak na przykład podyktowanie przez Stalina wyników pierwszych powojennych wyborów (1947), kierowanie wojskiem polskim przez generałów oddelegowanych z Armii Czerwonej, poprawki Stalina naniesione na projekcie Konstytucji PRL z 1952 r., narzucenie przez Moskwę obowiązującego wzoru dla twórczości

lite-15

(8)

rackiej, artystycznej i badań naukowych. Wszyscy też są zgodni, że po 1956 r. Polska uzyskała istotny poziom autonomii. Przedmiotem sporu pozostają jednak granice tej autonomii. Powstaje również pytanie, czy państwo o tak ograniczo-nej suwerenności godne jest zabarwionego w Polsce pozytywną emocją miana Rzeczypospolitej?

Wśród uczestników debaty wyraziste stanowisko zajmuje prof. Tomasz Strzembosz: „Osobiście uważam, że od roku 1944 do 1990 trwała specyficzna okupacja, zarówno wewnętrzna, jak i zewnętrzna”. Znaczenie roku 1956 pole-gało na tym, że bardziej jawną formę okupacji zastąpiono staranniej kamuflowa-ną – Moskwa zbudowała bardziej finezyjny system zniewolenia, którego ele-mentami były RWPG i Układ Warszawski. Na postawy i zachowania w tym okre-sie trzeba „patrzeć tak, jak patrzy się na zachowania ludzi w kraju okupowa-nym”15. To „twarde” stanowisko reprezentatywne jest dla postsolidarnościowej prawicy i wyraźnie znajduje artykulację w takich pismach, jak „Tygodnik Soli-darność” czy krakowski kwartalnik „Arcana”.

Bardziej zniuansowane stanowisko zajmują historycy źródłowo badający epokę PRL. Profesor Jerzy Holzer mówi, że po przełomie lat 1955/1956 zakres swobody własnych decyzji władz PRL „stał się większy niż w państwach kolabo-ranckich. Najbardziej porównywalny do sytuacji Polski w tym okresie był wła-śnie status państw satelitarnych III Rzeszy. Abstrahuję tu zupełnie od polityki we-wnętrznej, biorę pod uwagę tylko swobodę tych państw w stosunku do metro-polii”16. Jerzy Eisler zauważa, że po 1956 r. pojawiły się elementy partnerstwa między przywódcami PRL a ZSRR, o czym wcześniej nie mogło być mowy17. Wie-sław Władyka stwierdza, że wiele strategicznych decyzji – na przykład marcowe 1968, gospodarcze Edwarda Gierka, polityczne z sierpnia 1980 (zgoda na powsta-nie wolnych związków zawodowych) – było „zaaranżowanych nad Wisłą i powsta-nie da się ani ich wytłumaczyć, ani usprawiedliwić zewnętrznym przymusem”18.

Historyk idei Andrzej Walicki protestuje przeciw nazywaniu PRL formą sowieckiej okupacji: „istniało wówczas uzasadnione domniemanie, podzielane między innymi przez Kościół, że PRL jest państwowością polską, że jej władze starają się bronić polskich interesów narodowych, że należy tego od nich ocze-kiwać i wymagać”19. Krystyna Kersten bardzo mocno podkreśla niesuweren-ność państwa, czego pochodną był jego ustrój polityczny i ekonomiczny, ale jed-nocześnie zaznacza: „Owo podległe państwo było wszelako państwem polskim i jako takie postrzegała je większość obywateli. [...] Świadomość zależności od »Ruskich« w szczególny sposób współdziałała z wielopłaszczyznowymi związka-mi z organizmem, który był upostaciowaniem może ułomnej dla wielu, ale prze-cież polskiej państwowości”. Jednocześnie prof. Kersten podkreśla: „Nie zrozu-miemy historii PRL, jeśli nie będziemy znali mechanizmu zależności od Moskwy. Dziś nie wiemy, jak ten mechanizm funkcjonował, jakie decyzje zapadały

naj-16

15T. Strzembosz, Czyny i rozmowy, „Tygodnik Solidarność” nr 50, 11 XII 1992; idem, PRL –

państwo zależne, ibidem, nr 13, 26 III 1993.

16Problem państwa z nieprawego łoża. Z prof. Jerzym Holzerem rozmawia Mariusz

Urba-nek, „Odra” nr 9, wrzesień 1994, s. 23.

17Dyskusja nad historią PRL [w:] Polska 1944/45–1989, Warszawa 1995, s. 9, 11–12. 18W. Władyka, Jakie pytania należy zadać PRL?, „Polityka” nr 18, 30 IV 1994.

(9)

pierw w Warszawie i tylko były akceptowane (lub odrzucane) przez centralę, jakie podejmowano w Moskwie, przekazując do wykonania odpowiednim towarzyszom w Polsce”20.

Aby odpowiedzieć na to ostatnie pytanie, trzeba przeprowadzić dogłębne badania źródłowe nad kilkoma dekadami powojennej historii, nie tylko w Pol-sce, ale także w ZSRR, gdzie nadal najważniejsze archiwa są praktycznie niedo-stępne. Historycy skazani są zatem na szukanie odpowiedzi cząstkowych. Nie-mniej szczegółowe badania udowodniły bezpośrednie zagrożenie sowiecką in-terwencją w październiku 1956 r., co było odpowiedzią na „samowolne” zmiany na szczytach władzy i przyjęcie programu reform. Można również stwierdzić ist-nienie presji sowieckiej na ograniczenie liberalizacji w Polsce, choć bez wątpie-nia do zaostrzewątpie-nia reżymu po okresie odwilży 1956 r. dążyła także większość aparatu władzy, kierując się własnym, egoistycznym interesem. W 1968 r. Wła-dysław Gomułka był bardziej stanowczym rzecznikiem interwencji w Czecho-słowacji niż Leonid Breżniew. Wiele wskazuje, że rozpętanie kampanii antyse-mickiej w 1968 r. było skutkiem samodzielnej inicjatywy różnych segmentów władzy, choć odbywało się to w warunkach stworzonych przez ZSRR (potępie-nie syjonizmu, zarządzone wobec wszystkich krajów bloku zerwa(potępie-nie stosun-ków dyplomatycznych z Izraelem). Z kolei brutalna reakcja na bunt robotnistosun-ków na polskim Wybrzeżu w 1970 r. była suwerenną decyzją polskich władz (ściślej Gomułki, posiadającego władzę de facto dyktatorską), Moskwa tymczasem wy-rażała zaniepokojenie eskalacją konfliktu i wezwała do zastosowania „środków politycznych”. Sam Gomułka po swoim upadku oskarżał Kreml o wykorzystanie buntu na Wybrzeżu do zainspirowania pałacowego przewrotu w Warszawie i odsunięcia go od władzy, a może nawet o przyczynienie się do wywołania sa-mego buntu. W następnej epoce – dekadzie rządów Gierka – zależność/nieza-leżność kształtowała się równie skomplikowanie. Na przykład wiele wskazuje, że wpisanie do konstytucji w 1976 r. hańbiącego zapisu o „przyjaźni i współpra-cy” z ZSRR było inicjatywą Warszawy. W sierpniu 1980 r. Gierek odrzucił jednak sugestie sowieckie, aby wobec strajkujących robotników Wybrzeża zastosować siłę, i poparł rozwiązanie polityczne – zawarcie porozumienia, na mocy którego powstała „Solidarność”. Głębokiego ograniczenia suwerenności dowodzą jed-nak miesiące następne, gdy Moskwa wywierała na ekipę w Warszawie niezwy-kle brutalny nacisk, by skłonić ją do konfrontacji z „Solidarnością”, a plany sta-nu wojennego były układane przy udziale „towarzyszy radzieckich”.

Interesującą propozycję ujęcia problemu zależności od ZSRR sformuło-wał Andrzej Werblan, historyk przez wiele lat należący do najwyższych władz PZPR. Zauważa on, że od klasycznego protektoratu różniły PRL głównie trzy okoliczności: 1. ZSRR ubezwłasnowolnił Polskę nie tylko w sferze obronności i polityki zagranicznej, ale narzucił wzorowany na własnym system społeczny i polityczny; 2. zakres zależności z biegiem czasu bardzo się zmieniał; 3. charak-ter zależności był skryty, niesformalizowany, zakulisowy, podczas gdy formalne układy międzypaństwowe nie przewidywały żadnego ograniczenia suwerenno-ści. Na podstawie tych stwierdzeń Werblan wyróżnia kilka faz w stosunkach pol-sko-sowieckich po wojnie: lipiec 1944–maj 1945, czyli okres faktycznej okupa-cji Polski przez sowieckich komendantów, pod których osłoną formowano

no-17

(10)

wą administrację; czerwiec 1945–lato 1948, kiedy ZSRR wspierał polskich ko-munistów w walce z przeciwnikami, ale pozostawiał im duży zakres samodziel-ności; lato 1948–październik 1956 jako okres narzuconej pełnej uniformizacji wzorowanej na modelu sowieckim; październik 1956–grudzień 1970, czyli okres względnej niezależności (czemu jednak towarzyszyła, podobnie jak w in-nych okresach, bezdyskusyjna obecność w strukturach wojskowych bloku i po-pieranie polityki zagranicznej ZSRR); grudzień 1970–sierpień 1980, czyli okres demonstrowanej lojalności (między innymi wspomniana już sprawa konstytu-cji), przy poszerzaniu kontaktów z Zachodem; sierpień 1980–grudzień 1981, kiedy „polityczna i gospodarcza presja, jaką ZSRR wywierał [...] nie miała prece-densów w okresach poprzednich” (od 1956 r.); w okresie stanu wojennego ta presja złagodniała jedynie częściowo, zależność pogłębiała też izolacja PRL na arenie międzynarodowej, rosły jednak wewnętrzne odmienności od sowieckie-go modelu ustrojowesowieckie-go. „Ostatecznie jednak – pisze Werblan – o wybiciu się na suwerenność przesądziło wycofanie się ekipy Gorbaczowa z »imperium zewnę-trznego«, utrwalone następnie przez rozpad ZSRR”21.

Fakt zależności Polski od ZSRR nie jest więc kwestionowany, ale przedmiotem ostrych sporów jest stopień tej zależności oraz dalsze tego konse-kwencje. Czy współdziałanie polskich komunistów ze Stalinem w budowaniu podstaw komunistycznej Polski było zdradą narodową, czy wykorzystaniem je-dynych wówczas możliwości do utworzenia takiej Polski, jaka powstać mogła w cieniu ZSRR? Czy można komunistów uważać za jeden z odłamów polskiej po-lityki, czy trzeba w nich widzieć sowiecką agenturę? Czy w pierwszych powo-jennych latach toczyła się wojna domowa, czy było to jednostronne terroryzo-wanie i wyniszczanie polskiego elementu patriotycznego? Wokół tych pytań to-czą się najbardziej namiętne spory.

Zauważając brak suwerenności państwa, trudno jednak nie podkreślić, że w tym czasie został wytyczony i utrwalił się w świadomości kilku pokoleń no-wy kształt terytorialny Polski. Nawet bardzo radykalni krytycy PRL nie przeczą, że przesunięcie granicy na Odrę i Nysę Łużycką było posunięciem niezwykle znaczącym i umożliwiło rozwój społeczeństwa. Można postawić pytanie, czy gdyby Polska nie była satelitą ZSRR wytyczenie i utrzymanie tej granicy byłoby możliwe?

Totalitaryzm?

Nie mniej ostre spory budzi problem totalitaryzmu w powojennej Polsce. Określanie PRL jako państwa totalitarnego weszło do języka opozycjonistów w latach siedemdziesiątych, a ze szczególną siłą upowszechniło się po wprowa-dzeniu stanu wojennego22. Mniejsze znaczenie miały przy tym politologiczne analizy pojęcia, bardziej jego emocjonalne, negatywne zabarwienie. Problemy zaczęły się po 1989 r., gdy – przynajmniej naukowcy i poważni publicyści – mu-sieli szukać odpowiedzi na pytanie: w jakim stopniu PRL pasuje do modelu

tota-18

21A. Werblan, Polska w strefie dominacji radzieckiej [w:] Polska pod rządami PZPR,

Warsza-wa 2000.

22Jacek Kuroń co najmniej od 1976 r. określał jako totalitaryzm system, w którym

(11)

litaryzmu sformułowanego przed laty przez Hannah Arendt, Zbigniewa Brzeziń-skiego, Carla Friedricha. Bodaj jako pierwszy stanowczo zakwestionował nazywa-nie całej epoki PRL totalitaryzmem Andrzej Walicki. Ten wybitny historyk myśli, związany licznymi więzami ze środowiskiem opozycyjnych intelektualistów, ale jednocześnie od wielu lat dystansujący się od dominujących w nim stylów myśle-nia, zaatakował ostro: „Chodziło o to, aby potępić ich [rządzących w PRL] bez żadnych łagodzących zastrzeżeń, odrzucając tezę o uwarunkowaniach zewnętrz-nych i tłumacząc wszystko »niezmienną istotą systemu« – systemu zła totalnego, z którym nie wolno kolaborować, któremu odmówić należy wszelkiej legitymiza-cji. Delegitymizacja systemu miała być bezwzględna, a więc musiała przyjąć zało-żenie, że przemiany destalinizacyjne były pozorne lub mało istotne”23.

Powołując się na klasyczne definicje totalitaryzmu, Walicki stwierdził, że jego niezbywalnymi cechami są wszechogarniająca i ekspansywna ideologia wsparta siłą terroru oraz dążenie do wtłoczenia w umysły wszystkich obywate-li zasad ideologii tak, by nie z przymusu, ale z dobrowolnego zaangażowania by-li bojownikami nowej wiary. Takie cechy PRL przejawiał w okresie staby-linizacji, czyli od końca lat czterdziestych do odwilży 1956 r. Potem państwo nie miało już takich ambicji, więc „można mówić o całkowitym przejściu do posttotalitar-nej i de facto niekomunistyczposttotalitar-nej wersji »realnego socjalizmu«. [...] Różnice psy-chologiczne i ideologiczne między członkami umasowionej partii a bezpartyj-nymi uległy zatarciu, co umożliwiło im wzajemną akceptację i współpracę”24. Okres po 1956 r. Walicki jest skłonny nazywać fazą wychodzenia z totalitaryzmu lub postkomunistycznym autorytaryzmem, bądź „realnym socjalizmem”. Cechą tej fazy ustrojowej była konsolidacja pozycji społecznej nomenklatury i jej oli-garchiczne rządy (sprzeczne z totalitarną zasadą jednolitej woli), co zapoczątko-wało proces pluralizacji w obrębie stalinowskiego monolitu i między innymi przekształciło centralne planowanie w system przetargów międzygrupowych.

Walicki idzie jeszcze dalej, gdy odmawia nazywania ustroju PRL komuni-stycznym. „»Realny socjalizm« PRL nie przybliżał się do komunizmu, lecz od nie-go oddalał. A skoro tak, to nazywanie nie-go komunizmem jest jedynie manipulacją negatywnymi konotacjami słowa komunizm”25.

Stanowczość, z jaką głosi swoje tezy Walicki, budzi sprzeciw nie tylko na skrajnie przeciwnym skrzydle polskiego wachlarza ideowopolitycznego, ale tak-że wśród umiarkowanych w sądach historyków. Na ogół nie budzi wątpliwości nazywanie totalitaryzmem najbardziej agresywnej ideologicznie i najbardziej re-presyjnej fazy systemu (1948-1956). Bodaj wszyscy zauważają także różnice, które przyniósł rok 1956. Od tego czasu PZPR zrezygnowała z terroru jako narzę-dzia sprawowania władzy, wprowadzono ograniczoną praworządność26,

zmniej-19

23A. Walicki, Polskie zmagania z wolnością, Kraków 2000 (tekst po raz pierwszy

wygłoszo-ny w 1990).

24A. Walicki w debacie Demony Peerelu, op. cit. 25A. Walicki, Polskie zmagania, op. cit., s. 121.

26Pod tym dwuznacznym pojęciem należy rozumieć, że nie zamykano do więzień ludzi,

którzy nie przeciwstawiali się władzy i formalnie zapisanym prawom. Do 1971 r. trafiali przed sąd opozycjoniści – za próbę kolportażu negatywnych o władzy opinii, zakładanie nielegalnych organizacji, nawiązywanie kontaktów z ośrodkami politycznymi na emigracji itp., a wyroki sięgały przeważnie trzech lat więzienia. Wobec aresztowanych zaniechano stosowania tortur, bicia itp. W latach 1971–1980 „przymykano oczy” także na te formy

(12)

dzia-szono presję ideologiczną na obywateli, pozostawiając im znaczną autonomię życia prywatnego, dopuszczono pewien, wprawdzie reglamentowany, stopień plu-ralizmu w kulturze oraz pogodzono się z istnieniem nie poddanego kontroli wła-dzy Kościoła katolickiego (trwająca później, z największym natężeniem w latach 1958–1967, walka z Kościołem zmierzała do ograniczenia jego wpływu na społe-czeństwo oraz poszerzenia „domeny” ateistycznej władzy, ale towarzyszyła jej świa-domość, że katolicyzm pozostanie na długi czas fundamentem świadomości milio-nów Polaków). W sferze społeczno-ekonomicznej rok 1956 przyniósł fiasko próby kolektywizacji wsi, do której już na serio nie powrócono; polska wieś i polskie rol-nictwo pozostaną zdominowane przez drobne gospodarstwa chłopskie.

Krystyna Kersten zauważa, że nawet do 1956 r. totalitaryzm „nie przebił się przez podłoże kulturowe, nie ogarnął duchowego wymiaru egzystencji, zo-stał ograniczony do sfery władzy oraz świata pozorów”. Po 1956 r. komuniści zrezygnowali z planu przeobrażenia polskich dusz, co było przede wszystkim wynikiem silnego oporu tkanki kulturowej przed obcym przeszczepem, co-dziennego oporu i spektakularnych buntów. „Następne 35 lat to stopniowe słab-nięcie totalnej kontroli oraz coraz większa erozja warstwy rytuału, w ostatnim okresie przypominająca porwaną pajęczynę”. Najistotniejszą kwestią, która ograniczała możliwości komunistów i budziła ciągły opór, był brak suwerenno-ści. „W niesuwerennym kraju, którego społeczeństwo odrzuciło obcy mu ideo-logiczny przeszczep, nie mógł się wykształcić ani totalitarny ruch, ani prawdzi-wie totalitarny system. [...] Aliści ustanowiony przez komunistów system pozo-stał dyktaturą monopartii, nie zakorzenioną prawdziwie w społeczeństwie i utrzymywaną siłą potęgi ZSRR”27.

Andrzej Paczkowski podkreśla również nadrzędne znaczenie podległości państwowej („PRL była częścią imperium ideologicznego”), co pociągało za so-bą konieczność naśladowania sowieckiego wzorca ustrojowego. Mechanizmy władztwa politycznego opierały się na koncentracji „w tym samym ośrodku de-cyzyjnym władzy politycznej, ekonomicznej i informacyjnej (»duchowej«)”. Pro-ces takiej koncentracji władzy został zakończony w okresie 1948/1949 i – mimo zmian taktyki i strategii politycznej – „zasada monopolu partii komunistycznej była kanonem, warunkiem sine qua non, »jądrem jądra« systemu”. Aż po rok 198928. Zasadę tę realizowano między innymi za pomocą systemu nomenklatu-ry, który w 1956 r. obejmował około 150 tys. stanowisk, w 1969 około 116 tys., w 1988 r. 273 tys.29Mimo zmian roku 1956 można więc nadal mówić o

istnie-20

łalności opozycyjnej, ale wykorzystywano szeroki asortyment pozaprawnych (bądź utrzy-manych na granicy prawa) szykan i represji, jak zamykanie na 48 godzin do aresztu, nęka-nie rewizjami domowymi, usuwanęka-nie z pracy itp. Brutalną przemoc stosowano natomiast wobec robotników w czasie buntów społecznych 1970 i 1976 r. Cały arsenał środków walki z opozycją – areszty, procesy sądowe, nękanie zatrzymaniami i rewizjami – wykorzystał reżym gen. Wojciecha Jaruzelskiego po 13 XII 1981.

27Czy PRL była państwem totalitarnym? Stenogram konwersatorium z dn. 19 XII 1990.

Prowadzenie i redakcja Andrzej Paczkowski, Warszawa 1991, s. 3–13. Na siłę motywacji

narodowych w wydarzeniach 1956 r. i nadzieje na zrzucenie podległości państwa od ZSRR zwraca uwagę P. Machcewicz, Polski rok 1956, Warszawa 1993.

28A. Paczkowski, Wojna o PRL, „Tygodnik Powszechny” nr 32, 7 VIII 1994, przedruk [w:] Spór

o PRL, Kraków 1996.

(13)

niu w Polsce jednego z wariantów totalitaryzmu, „nowoczesnej despotii”, której cechą był „ład całkowicie monocentryczny, obejmujący wszystkie sfery życia społecznego i uznający za absolutnie obowiązujące ideologiczne credo leninow-ską interpretację marksizmu”. Realny socjalizm po 1956 r. to zatem stalinizm mi-nus powszechny terror. „Gdyby uznać, że celem totalitaryzmu jest zapewnienie uległości społeczeństwa i jego adaptacja do systemu, to można by zaryzykować twierdzenie, iż stan taki miał właśnie miejsce po roku 1956 i trwał aż po rok 1980”30. Paczkowski ocenia, że terror lat 1944–1956 zapewnił komunistom mo-nopol władzy. Później już wystarczało wspomnienie, „że władza ma na podorę-dziu »ostry miecz rewolucji« [...] Powstał stan, w którym większość społeczeń-stwa reagowała zgodnie z oczekiwaniami na sygnały ze strony władzy, a ta wię-cej w istocie nie wymagała. Nazywano to »nową umową społeczną«: władza da-wała ludziom żyć, poddani władcom rządzić. Był to prawdziwy »złoty wiek« ko-munizmu”31.

Socjolog Hanna Świda-Ziemba szczególnie mocno akcentuje autonomię sfery prywatności, którą przyniósł rok 1956. Granica swobód była jednak ściśle określona, a decydowała o niej monopolistyczna władza i policja polityczna. Wpływ na kształt życia publiczno-politycznego był zarezerwowany dla elity rzą-dzącej. Monopolistyczna władza „w każdej chwili może jednorazową decyzją zmienić społeczny scenariusz i cofnąć prawa, które przysługiwały ludziom i do których zdążyli oni już przywyknąć”. Zmiany 1956 r. nie świadczyły więc „o kre-sie ustroju totalitarnego, lecz były wyłącznie przejawem jego liberalizacji”32.

Krystyna Kersten, Andrzej Paczkowski, Hanna Świda-Ziemba podkreślają więc cezurę 1956 roku jako przełomową w dziejach PRL, istotnie korygującą kształt systemu, nie godzą się jednak na to, by mówić, że położył on kres totali-tarnego eksperymentu lub oznaczał początek nowego autorytotali-tarnego ustroju. Inaczej bowiem niż Walicki widzą rolę ideologicznego mesjanizmu komuni-stycznego – dla Walickiego był on samym jądrem systemu, dla nich jednym z je-go elementów, obok nie mniej ważnych cech organizacji społeczeństwa i spra-wowanej nad nim kontroli. Często również zwraca się uwagę na różnicę dzielą-cą państwo „realnego socjalizmu” od państw autorytarnych w zasięgu kontroli nad gospodarką i wszelką ekonomiczną aktywnością obywateli. „Obywatel PRL był bezbronny wobec państwa, bo musiał funkcjonować w gospodarce pań-stwowej – stwierdza Paweł Machcewicz. – Państwo było pracodawcą i decydo-wało w ten sposób o losie obywatela. W Hiszpanii tego nie było. Upaństwowie-nie gospodarki stwarzało jakościowy skok w kontroli nad społeczeństwem”33.

Zwolennicy używania pojęcia totalitaryzmu uważają, że nie należy trzy-mać się sztywno definicji ustalonej przed 1956 r. i można ją korygować na pod-stawie opisu mechanizmów systemu zreformowanego po śmierci Stalina, gdyż nadal zachowywał on wiele istotnych cech właściwego totalitaryzmu. Antoni Dudek nazywa to „tendencją totalitarną”, gdyż „cały aparat państwa chce, aby to

21

30A. Paczkowski, Stalinizacja Europy Środkowo-Wschodniej i casus Polski, „Obóz” nr 28,

1993, s. 67, 81. Por. A. Paczkowski, System represji w Polsce 1944–1980 [w:] S. Courtois, N. Werth i inni, Czarna księga komunizmu, Warszawa 1999.

31A. Paczkowski, Wojna o PRL, op. cit.

32H. Świda-Ziemba, Człowiek wewnętrznie zniewolony, Warszawa 1997, s. 194. 33Czym była PRL? (zapis dyskusji), „Więź” nr 2, 1996, s. 117.

(14)

państwo było totalitarne i w związku z tym ingeruje we wszystkie możliwe dzie-dziny życia”, łącznie z próbą kreowania mody młodzieżowej, trendów w muzy-ce lub teatrze. „Zdolność do kreowania rzeczywistości jest jednak mniejsza”, gdyż nie decydowano się na użycie środków tak radykalnych jak w okresie stali-nowskim. Dudek dodaje, że porzucenie „pojęcia »totalitaryzm« jest groźne, gdyż może prowadzić do zrelatywizowania, rezygnacji z oceny moralnej PRL [...] Przyznajemy, że zrobiono tam różne rzeczy pozytywne, ale nie było to państwo suwerenne i nie zasługuje na tytuł Rzeczypospolitej z kolejnym numerem”34.

Dariusz Jarosz, także historyk młodszego pokolenia, od dziesięciolecia studiujący relacje między niższymi ogniwami stalinowskiego aparatu władzy a tak zwanymi zwykłymi ludźmi (zwłaszcza chłopami) ocenia, że klasyczna definicja Friedricha i Brzezińskiego jest bardziej zdatna dla wyjaśnienia dążeń i ambicji władzy, i to na szczeblu centralnym, niż dla analizy relacji władza–spo-łeczeństwo. Zachowania funkcjonariuszy partii stalinowskiej na różnych szczeblach były bowiem zróżnicowane. Dla lokalnych administratorów sprzecz-ność między dyrektywami płynącymi „z centrali” a oporem społecznej materii była szczególnie widoczna. „W tej sytuacji katalog możliwych zachowań władzy zawierał się między rygorystycznym wypełnianiem poleceń zwierzchników z powiatu, województwa czy Warszawy a różnymi formami ich osłabiania aż do form sabotowania włącznie”. Jarosz podważa więc – nawet w odniesieniu do systemu stalinowskiego – dychotomiczny podział na funkcjonariuszy władzy i uciskane społeczeństwo, szuka stadiów pośrednich, sytuacji dwuznacznych, choć tymczasem nie proponuje jeszcze żadnego „modelu”. Przypomina równo-cześnie, że prócz strachu i indoktrynacji ideologicznej do głównych elementów określających społeczne zachowania należały awans społeczny i cywilizacyjny, przede wszystkim polskiej wsi35. Sens owego awansu także jednak może budzić rozmaite refleksje i spory36.

Pytania o zmienność czy niezmienność istoty systemu mają głębokie zna-czenie. Od odpowiedzi na nie zależy bowiem treść dalszych pytań: Czy system stopniowo ewoluował samoczynnie ku formom pluralistycznym i demokratycz-nym? Wyjąwszy szczególny przypadek odwilży lat 1955–1956, większość histo-ryków sięgających do materiałów archiwalnych na to pytanie odpowiada „nie”, choć przyznaje, że zmieniały się wzorce ideologiczne, język, techniki oddziały-wania na społeczeństwo. Czy w PZPR istniał i czy wywierał realny wpływ nurt „reformatorski”? Odpowiedź brzmi: w niewielkim stopniu, a nabierał znaczenia

22

34Ibidem, s. 115–116.

35D. Jarosz, Polacy a stalinizm 1948–1956, Warszawa 2000, s. 232–234.

36Andrzej Paczkowski wspominając o przemianach cywilizacyjnych, zauważa, że należy

odróżnić dwa pojęcia: rewolucję kulturalną i rewolucję oświatową. „W PRL władze dokona-ły tej pierwszej, polegającej na rozbiciu warstw społecznych będących nośnikiem starych, odrzucanych wartości. Odbyło się to ze szkodą dla rewolucji oświatowej, która musi być procesem długim, podnoszącym ogólny poziom cywilizacyjny społeczeństwa”. Wiesław Władyka dodaje: „zamiast demokratyzacji była wulgaryzacja. Efektem jest, że w wielu dzie-dzinach doświadczamy pustki, przerwania ciągłości”. Czy PRL była państwem polskim? „Mówią wieki” nr 10/11, 1994, s. 68–69 Antoni Dudek podkreśla, że awans dzieci chłop-skich odbywał się kosztem niszczenia karier dzieci osób o „złym” pochodzeniu społecznym, np. przedwojennej inteligencji. Paweł Machcewicz dodaje, że droga do „posad” była za-rezerwowana nie tyle dla dzieci robotników i chłopów, ile dla członków PZPR. Czym była

(15)

jedynie w okresach silnej presji społeczeństwa na władze i słabł, gdy owa presja stawała się mniejsza. Można zatem powiedzieć, że czynnikiem przemian były przede wszystkim opór społecznej materii, nacisk, bunty, „wydzieranie” od słab-nącej władzy ustępstw z jednej strony oraz kryzys gospodarki komunistycznej, jej wydajności i mechanizmów zarządzania z drugiej.

Przywołane tu pytania prowadzą do dalszych – o postawy polityczne w okresie PRL i ich obecną ocenę, ich wartościowanie. Dla przedstawicieli rady-kalnej prawicy akt poparcia dla stalinowskiej ideologii i reżymu jest występkiem, którego nie może zmazać późniejsze zaangażowanie opozycyjne, nawet jeśli zo-stało okupione wieloletnimi szykanami czy więzieniem. Stąd odmowa ze strony tej orientacji zaliczenia do tradycji opozycyjnych rewizjonizmu po 1956 r. czy ką-śliwy stosunek do KOR (wśród jego przywódców znajdowali się także dawni re-wizjoniści). Zwolennicy tej orientacji przeciwstawiają „inteligenckiej opozycji” opór wobec systemu Kościoła katolickiego i zwykłych ludzi, którzy przez czas ko-munizmu zachowali wierność wobec religii i tradycji. Immunizowanie się na wpływy ideologiczne komunizmu, trwanie – choćby bierne – w systemie daw-nych wartości, było ich zdaniem ważniejsze od „aktywizmu” dysydentów37. Prze-ciwny pogląd przedstawia autor niniejszego artykułu, Andrzej Friszke, który wska-zuje na znaczenie różnych form zorganizowanego i systematycznego sprzeciwu, osłabiania totalitarnych cech systemu, tworzenia płaszczyzn wymiany niezależnej myśli, kreowania koncepcji politycznych, zarówno w sensie opisania cech syste-mu, jak i wskazywania dróg prowadzących do pluralizmu i demokracji oraz wy-pracowywania wzorów „obywatelskiego nieposłuszeństwa”. Jego zdaniem te działania miały znaczenie dla stopniowego osłabiania aparatu władzy (na przy-kład w zdolności zniewalania obywateli), prowadziły do przełamywania mono-polu informacyjnego, erozji bariery strachu, częściowego odzyskiwania suwe-renności w niektórych enklawach społecznych oraz tworzenia się zalążków elit demokratycznych. Myśl polityczna wypracowywana w środowiskach opozycyj-nych miała zasadnicze znaczenie dla nadania odpowiedniego kształtu, a następ-nie formułowania celów „Solidarności”38.

Ten spór zapewne długo jeszcze będzie nie rozstrzygnięty, gdyż ma istot-ne podłoże psychologiczno-polityczistot-ne.

Poza sporem jest rola Kościoła katolickiego wnoszącego alternatywę ideową i wychowawczą do z założenia monolitycznego systemu oraz zaanga-żowanie państwa w zwalczanie Kościoła i lansowanie przymusowej laicyzacji. Dzieje tych zmagań są szczegółowo opisane, przede wszystkim na podstawie dokumentacji wytworzonej przez władze państwowe39. Andrzej Paczkowski zauważa, że Kościół przyjął taktykę przetrwania, bliską postawie adaptacji do warunków. „Zasadę tę Kościół stosował w istocie przez cały okres istnienia Polski komunistycznej, nawet wtedy gdy wchodził (lub był wciągany) w kon-flikt z władzą, tak jak w latach gomułkowskiego Kulturkampf, z apogeum

23

37Taką wizję przedstawia np. Tomasz Strzembosz, ostatnio w artykule Polacy w PRL: sprzeciw,

opozycja, opór (zachowania opozycyjne w systemie totalitarnym), „Arcana” 2000, nr 35.

38A. Friszke, Opozycja polityczna w PRL 1945–1980, Londyn 1994; idem, Oaza na

Koperni-ka. Klub Inteligencji Katolickiej w Warszawie, Warszawa 1997.

39A. Dudek, Państwo i Kościół w Polsce 1945–1970, Kraków 1995; J. Żaryn, Kościół a władza

(16)

w czasie »wojny o Milenium«”40. Jednocześnie trzeba zauważyć, że samym

swoim istnieniem Kościół wnosił odmienny system wartości, budował alter-natywne dla państwowych struktury i formy życia społecznego (duszpaster-stwa, pielgrzymki itp.), a obrona religii i różnych sanktuariów stanowiła jedną z podstawowych form społecznego oporu. Można jednak toczyć spór, czy lan-sowany przez Kościół model Polski katolickiej jako alternatywy dla systemu ateistycznego był właściwy oraz jakie miał znaczenie dla budowania kondycji ideowej społeczeństwa?41Można też dyskutować, jak duże znaczenie dla

ero-zji i ostatecznego upadku systemu miała aktywność Kościoła? Powszechnie za-uważana jest rola Jana Pawła II w skonsolidowaniu narodu poza strukturami systemu, a następnie podtrzymywania woli obrony wartości. Oczywista jest rola Kościoła w okresie wychodzenia z systemu, kiedy stymulował pokojową ewolucję i przyczynił się do nawiązania bezpośredniego dialogu przywódców PZPR z przywódcami opozycji w 1988/89 r. i był jakby „żyrantem” kontraktu Okrągłego Stołu.

Udzielenie odpowiedzi na pytanie o stosunek społeczeństwa do systemu na przestrzeni 45 lat napotyka ogromne przeszkody, gdyż dopiero w ostatniej dekadzie prowadzono na ten temat solidne badania. Stosunek obywateli do ko-munizmu Paczkowski opisuje za pomocą czterech pojęć – oporu, adaptacji, ak-ceptacji, afirmacji – które oddają typowe postawy. W pierwszym powojennym okresie przeważał opór, ale jak dowodzą autentyczne (i skrzętnie ukrywane aż do 1989 r.) wyniki referendum 1946 r. po stronie władzy opowiadała się jedna czwarta społeczeństwa. W pierwszym dziesięcioleciu dość liczna grupa wyraża-ła postawę afirmacji, wynikającą z przyjęcia ideologii komunistycznej. Po 1956 r. dominowała raczej adaptacja i akceptacja42. Historyk młodszego pokolenia,

Antoni Dudek, pisze, że stosunek społeczeństwa do władzy komunistycznej można „z dużym uproszczeniem porównać do zaburzonego ruchu wahadła. W punkcie startu, czyli w połowie lat 40., było ono wychylone maksymalnie w kierunku negacji powstającego właśnie ustroju. Następnie, w miarę upływu czasu, wahadło nastrojów społecznych przesuwało się – z wieloma zahamowa-niami, a nawet cofnięciami – w stronę akceptacji realnego socjalizmu, osiągając maksymalne wychylenie w pierwszej połowie lat 70. [...] Zwrot w ruchu waha-dła następuje w drugiej połowie dekady gierkowskiej, za sprawą kryzysu ekono-micznego, pojawienia się opozycji demokratycznej i wreszcie pierwszej piel-grzymki papieskiej. I tym razem zmiana w nastrojach społecznych nie ma cha-rakteru jednostajnego: po szybkim ruchu w latach 1980–1982 następuje spo-wolnienie w połowie dekady, a następne gwałtowne przyspieszenie za sprawą wydarzeń z lat 1988–1989”43.

24

40A. Paczkowski, Nazizm i komunizm w doświadczeniu i pamięci Polaków, artykuł na

pod-stawie referatu wygłoszonego na konferencji Histoires et memoires paralleles: le régime

nazi et le systeme sovietique (Paryż, 31 I 1998).

41Henryk Słabek ocenia, że przeciętnemu obywatelowi Polska kojarzyła się „nie tyle z

pań-stwem i jego instytucjami, ile ze wspólnotą mowy, religii, obyczajów. Towarzyszył temu kult specyficznie pojmowanej wolności. Sprawy narodu kojarzyły się w umyśle »przeciętnego« Polaka z dziejami Kościoła; dominował mit jego wyjątkowej, narodowej misji”. H. Słabek,

Inaczej o historii Polski 1945–1989, Warszawa 2000, s. 204.

42A. Paczkowski, Nazizm i komunizm...

(17)

Modernizacja

Ważnym czynnikiem legitymizacji systemu miała być jego zdolność do przezwyciężenia odziedziczonego zacofania, modernizacji i uprzemysłowienia kraju a zarazem unowocześnienia struktury społecznej.

Większość współczesnych historyków ocenia, że – patrząc globalnie – także pod tym względem system przyniósł efekty negatywne. Janusz Kaliński, autor wielu prac poświęconych dziejom powojennej gospodarki, stwierdza: „Ukształtowana w latach pięćdziesiątych struktura gospodarcza nawiązywała do kierunków rozwojowych ZSRR przed II wojną światową. Nie uwzględniała, po-za sektorem zbrojeniowym, współczesnych tendencji w gospodarce światowej, inspirowanych rewolucją naukowo-techniczną. Podobnie jak w systemie radzieckim, w bardzo małym stopniu wychodziła naprzeciw potrzebom konsumpcyjnym społeczeństwa”44. Zbigniew Landau, jeden z najwybitniejszych

historyków gospodarki polskiej w XX w., ocenia, że w pierwszym dwudziestole-ciu powojennym rozwój gospodarczy odbywał się szybciej niż przed wojną, ale trudno określić, czy było to skutkiem odmiennej polityki. Jednocześnie koszty rozwoju były niezmiernie wysokie – gospodarka socjalistyczna charakteryzowa-ła się niezwykłym marnotrawstwem, nie potrafiono wprowadzić mechanizmów optymalnego wykorzystania mocy produkcyjnych i pracy robotników oraz me-chanizmów innowacji. Przyjmowano model rozwoju niezwykle energochłonny i często wręcz zabójczy dla środowiska naturalnego. Centralne planowanie uniemożliwiało przewidzenie wszystkich możliwych wariantów rozwoju i nie pozwalało dokonać wyboru optymalnego. Kształt systemu ekonomicznego i kierunki rozwoju narzucone przez ZSRR były często sprzeczne z potrzebami własnymi kraju. System był niereformowalny z przyczyn politycznych i one też decydowały o odchodzeniu od wszelkich eksperymentów. Reformy bowiem prowadziłyby do osłabienia kontroli aparatu PZPR nad gospodarką, poszczegól-nymi zakładami i w konsekwencji społeczeństwem45.

Według Krystyny Kersten w pierwszym okresie powojennym, do lat 1948/1949 (scharakteryzowany wyżej system nie był wówczas jeszcze rozwinięty), dynamika odbudowy Polski była nie mniejsza niż w Niemczech i w Europie Zachodniej. „Można nawet powiedzieć, że centralizacja gospodarki, planowanie stymulowały i przyspieszały ten rozwój”. Załamanie wzrostu nastąpiło w latach pięćdziesiątych wraz z ukształtowaniem modelu skrajnie scentralizowanej, zbiurokratyzowanej gospodarki. „Dramatyczne powiększenie się dystansu mię-dzy Polską, a także innymi krajami socjalistycznymi a Zachodem przyniosły potem lata sześćdziesiąte i siedemdziesiąte. Polskę ominęła rewolucja technolo-giczna”46. Podobny pogląd przedstawia Janusz Żarnowski, najwybitniejszy

historyk dziejów społecznych Polski międzywojennej. Zwraca on uwagę, że w pierwszym powojennym dwudziestoleciu „dokonały się pewne zmiany, które w społeczeństwach rozwiniętych dawno już były przeszłością, a które w Polsce powinny były dokonać się już przed wiekiem, jeśli polskie społeczeństwo

mia-25

44J. Kaliński, Gospodarka Polski w latach 1944–1989, Warszawa 1995, s. 239.

45Z. Landau, W. Roszkowski, Polityka gospodarcza II RP i PRL, Warszawa 1995, s. 149–156. 46Wypowiedź w dyskusji Czy PRL była państwem polskim?, „Mówią Wieki” nr 10/11, 1994.

(18)

łoby wyrównać krok ze społeczeństwami zachodniej Europy”. Modernizacja miała jednak ograniczony charakter, dotyczyła tylko niektórych dziedzin życia, a w latach sześćdziesiątych zaczęła się stagnacja. Stagnacja gospodarcza oraz idą-ce za nią umocnienie barier społecznych i zahamowanie społecznego awansu „doprowadzi właśnie do buntu i zawalenia się realnego socjalizmu wraz z jego modelem społecznym”47.

Dość często porównuje się Polskę z krajami, które przed wojną znajdowa-ły się na podobnym, a nawet niższym poziomie rozwoju, a po wojnie znalazznajdowa-ły się w świecie zachodnim. Współcześnie kraje te znacznie nas wyprzedzają. Na przykład dochód narodowy na jednego mieszkańca w 1989 r. był w Finlandii dwunastokrotnie większy, we Włoszech ośmiokrotnie, w Hiszpanii pięciokrot-nie większy niż w Polsce, chociaż punkt startu był podobny. Dochód społeczny na jednego mieszkańca w Grecji wynosił w 1929 r. 610 zł rocznie, w Polsce 847 zł. W 1993 dochód ten wynosił w Grecji 8360 dolarów, w Polsce 5010 dola-rów. Tak więc, dochód w Grecji zwiększył się około 123 razy, w Polsce 53 razy48. Prawomocność takich porównań można jednak podważać, gdyż nie wiadomo, jak by wyglądał rozwój krajów Europy Zachodniej bez konieczności mobilizacji ekonomicznej i reform społecznych wynikających z podziału kontynentu na bloki i sowieckiego zagrożenia zarówno militarnego, jak i ideologicznego. Ponadto Henryk Słabek zauważa, że do 1960 r. poziom rozwoju Polski znajdował się na tym samym lub nawet wyższym poziomie, co Hiszpanii, Grecji i Portugalii, dopiero w następnych dekadach Polska zaczęła pozostawać w tyle, a po 1980 r. nastąpiła stagnacja, a niektóre wskaźniki wręcz wskazywały na regres49.

Przytoczone oceny, wypowiadane przez historyków różniących się poli-tycznie, a także o odmiennych biografiach sprzed 1989 r., są w generalnych oce-nach jednoznaczne: bilans gospodarczy epoki PRL jest negatywny. Rozbieżność ocen dotyczy przede wszystkim pierwszych lat powojennych (czy był to mimo wszystko okres wzrostu i modernizacji, czy ważniejsze było stworzenie w tym czasie struktury nieefektywnego systemu). Różnice pojawiają się również, gdy rozważamy pytanie, czy gdyby w połowie lat pięćdziesiątych, albo nawet później, zostały wprowadzone postulowane przez ekonomistów reformy, gospodarka nieprywatna i sterowana przez państwo mogłaby odzyskać zdol-ność do rozwoju, modernizacji, konkurencyjności z gospodarką kapitalistyczną? Są to jednak pytania teoretyczne, odległe od podstawowych dylematów współ-czesnych ekonomistów.

Jak z tego zestawienia wynika, generalne oceny PRL pisane przez histo-ryków są dość zbliżone. Różnice i spory dotyczą kwestii bardziej szczegóło-wych bądź moralnych ocen zaangażowania w system. Właśnie te moralne oce-ny są barierą, która dzieli dawoce-nych ludzi establishmentu PRL od dawoce-nych ludzi opozycji.

26

47J. Żarnowski, Społeczeństwo polskie w XX wieku: przeobrażenia, przewroty i wstrząsy,

„Więź” 1999, nr 2, s. 148–152.

48W. Roszkowski, Wczoraj czy dziś? [w:] Spór o PRL...; W. Roszkowski, Do horyzontu

i z powrotem, Kraków 2000, s. 119–120.

49H. Słabek, Inaczej o historii Polski..., s. 199; szerzej H. Słabek, Powojenna infrastruktura

bytowania i demograficzny potencjał Polaków (na tle porównawczym), „Dzieje

(19)

Wraz z upływem lat ten podział stawał się coraz mniej interesujący dla przeciętnego obywatela. W połowie lat dziewięćdziesiątych pozytywnie ocenia-ło epokę PRL 42 proc. badanych, negatywnie 49 proc., przy czym jednocześnie wśród spraw, których Polacy winni się wstydzić, najczęściej wymieniano stali-nizm i stan wojenny. „Nie ulega wątpliwości – pisał socjolog Tomasz Żukowski – że środowiska polityczne związane z PZPR przegrały wieloletnią walkę o prze-szłość, o świadomość historyczną Polaków”. Jednocześnie wielu Polaków relaty-wizuje obraz PRL i wyraża pewną nostalgię za tamtymi czasami, zwłaszcza za sta-bilizacją materialną, brakiem bezrobocia, pewnością opieki społecznej (choć utrzymanej na niskim poziomie)50. Obserwując obecnie reakcje społeczne – chociażby zanik popularności mitu „Solidarności”, co pokazały ubiegłoroczne obchody rocznicowe – możemy postawić tezę dokładnie przeciwną do wyżej cytowanej. Udział w strukturach dawnego reżymu nie jest dziś przeszkodą do zdobycia masowego poparcia. Spełnia się więc przepowiednia Barbary Szackiej, która przed siedmioma laty mówiła, że w miarę upływu czasu będą stygły emo-cje, które budzą wydarzenia przeszłości, a uwaga społeczeństwa skupiać się bę-dzie na gospodarce, a co za tym ibę-dzie na teraźniejszości i przyszłości51.

Czy oznacza to, że ocena historii PRL przestanie być jednym z ważniej-szych kryteriów określania własnej tożsamości? Być może, choć jak przestrzega jeden z najciekawszych publicystów konserwatywnych, „polskie obywatelstwo kulturowe nie może być udziałem kogoś, kto nie ma żadnego stosunku do tej kwestii. Owo obywatelstwo zaś, które jest dla każdego z nas źródłem obywatel-stwa politycznego, buduje się na przeżywaniu i komentowaniu wspólnego losu. Wspólnoty politycznej nie da się bowiem zredukować do związku podatników czy stowarzyszenia posiadaczy dowodów osobistych i praw publicznych”52.

27

50T. Żukowski, Świadomość historyczna Polaków w połowie lat dziewięćdziesiątych [w:]

Ofiary czy współwinni. Nazizm i sowietyzm w świadomości historycznej, Warszawa 1997,

s. 73–75.

51B. Szacka, Transformacja społeczna a świadomość historyczna [w:] Ofiary czy

współwin-ni, s. 63.

52R. Matyja, Nieznośna nierzeczywistość dyskusji o PRL-u, „Kwartalnik Konserwatywny”

2001, nr 7.

ANDRZEJFRISZKE(1956) – docent w ISP PAN, wiceprzewodniczący Kolegium

IPN oraz członek kolegium redakcyjnego „Więzi”, badacz najnowszych dzie-jów Polski, autor m.in. O kształt niepodległej (Warszawa 1989), Opozycja

po-lityczna w PRL 1945–1980 (Londyn 1994), Polska Gierka (Warszawa 1995), Oaza na Kopernika: Klub Inteligencji Katolickiej 1956–1989 (Warszawa

(20)

Polityka wobec historii,

historiografia

wobec polityki:

PRL i III Rzeczpospolita

9 października 2001 r. w redakcji „Pamięci i Sprawiedliwości”

odbyła się dyskusja wokół tez dr. hab. Andrzeja Friszke zawartych

w artykule Spór o PRL w III Rzeczypospolitej (1989–2001),

publi-kowanym w tym numerze naszego pisma. W dyskusji obok Autora

uczestniczyli również dr hab. Edmund Dmitrów, dr Antoni Dudek,

dr hab. Paweł Machcewicz, prof. dr hab. Andrzej Paczkowski oraz

prof. dr hab. Jerzy Wiatr.

Edmund Dmitrów – W imieniu redakcji wznawianego właśnie

czaso-pisma „Pamięć i Sprawiedliwość” witam panów na tym spotkaniu. Cel tej dyskusji można sprowadzić do dwóch spraw. Po pierwsze, ma być to refleksja na temat przebiegu sporów wokół historii PRL, po drugie, byłoby dobrze, gdy-by nasze spotkanie stało się forum do zaprezentowania poglądów w konkret-nych sprawach, które są przedmiotem owych sporów. Wiemy dobrze, że sto-sunek wobec komunistycznej przeszłości jest w Polsce zróżnicowany. Wśród najwyraźniejszych tendencji wymienić można takie, jak ucieczka od przeszło-ści, poszukiwanie złożonej prawdy o przeszłoprzeszło-ści, próby pogodzenia różnych ujęć przeszłości, czyli dokonania swoistej konwergencji pamięci, czy wreszcie dążenie do bezkompromisowego „sądu nad przeszłością”. Proponuję, byśmy skupili uwagę na historiografii, uzupełniając ją ustaleniami innych nauk społecznych oraz publicystyką. Warto byłoby też pomówić o wzajemnych relacjach historiografii i polityki w Polsce powojennej, a zwłaszcza o tym, jaki charakter miały te relacje, jaka była ich dynamika oraz co z nich wynikało. PRL dostarczyła, jak wiadomo, licznych dowodów wykorzystywania historii do różnych celów politycznych, przede wszystkim w celu legitymizacji władzy, jak to określił Jerzy Szacki – w celu zapewnienia komunistom narodowej prawomocności historycznej.

Jako wprowadzenie do dyskusji przedstawiliśmy panom studium Andrze-ja Friszke, który, przypomnę, sprowadza istotę sporów o PRL do dwóch kwestii. Pierwsza, czym była Polska w latach komunistycznych. Druga, jakie zachowania i postawy w tym czasie należy uznać za właściwe, jakie zaś były naganne. Pozwo-liłem sobie sformułować listę pytań, które mogłyby nadawać kierunek naszej dyskusji. Na początek postawmy może pytanie, jak należy ocenić dorobek histo-riografii przed 1989 r. w zakresie poznania historii PRL, jakie luki, jakie pytania, niezbadane tajemnice, błędy i fałszerstwa pozostawiła ona w spadku. Krótko mówiąc, w jakim stopniu w momencie upadku PRL trzeba było zacząć pisać od

(21)

nowa jej historię. Warto też, jak sądzę, zastanowić się, w jakich kierunkach roz-wijały się interpretacje tej historii po zmianie ustroju, jak dalece są one komplet-ne i spójkomplet-ne wewnętrznie, wokół jakich problemów toczyły się spory. Wedle usta-leń pana Andrzeja Friszke dotyczyły one przede wszystkim trzech kwestii. Po pierwsze, czy PRL była formą państwowości polskiej, czy formą radzieckiej okupacji Polski. Z tego pytania wynika następne. Jaką rolę odegrali komuniści polscy w historii kraju, właściwie od 1939 do 1989 r. Drugie ważne pytanie, czy w całym okresie, od 1944 do 1989 r., panował w Polsce system totalitarny, w jakim stopniu podlegał on zmianom, jakie czynniki powodowały jego ewolu-cję. I po trzecie – czy epoka PRL przyniosła Polsce postęp i modernizację, czy też regres w życiu społeczno-gospodarczym. Jakie stanowiska w powyższych kwestiach dałyby się wyodrębnić? Kolejne ważne pytanie – na jakich pojęciach i kryteriach opierały się interpretacje historii PRL po 1989 r. Jaką rolę odgrywa-ły w nich zwłaszcza takie pojęcia jak totalitaryzm, uzależnienie czy sowietyzacja. Przypominam sobie jedno z konwersatoriów prowadzonych w ISP PAN, było to w grudniu 1990 r. Temat konwersatorium brzmiał: Czy Polska była pań-stwem totalitarnym? Pani prof. Krystyna Kersten przedstawiła wtedy referat wprowadzający do dyskusji i stwierdziła, cytuję, że „koncept totalitaryzmu stosowany do systemu PRL zamazuje rzecz tak kardynalną, jak brak suwerenności i podporządkowanie ZSRR”. Należałoby być może zastanowić się, jak daleko po-sunęliśmy się w poznaniu i rozumieniu historii PRL przez dziesięć lat, które upłynęły od tamtej interesującej i ważnej, moim zdaniem, dyskusji. Kolejny blok spraw – do jakich ocen doprowadziły sformułowane do tej pory interpretacje, na jakich kryteriach opierały się te oceny, jaką rolę w interpretacjach history-ków odgrywają kryteria moralne, do jakich wartości moralnych odwołują się autorzy interpretacji, czyli w jakim stopniu zmieniają się te kryteria. Kolejne pytania, które wydają mi się godne uwagi, dotyczą relacji między oficjalnymi ujęciami historii, prezentowanymi między innymi przez historiografię, a sponta-nicznymi wyobrażeniami ludzi o tym, jak było. Czy i w jakim wymiarze to, co piszą historycy, pokrywa się ze spontaniczną, jak to się mówi, jednostkową pamięcią Polaków. Jak dalece historiografia odzwierciedla z kolei tak zwaną pamięć zbiorową, w jakim stopniu zgodne są oceny przeszłości, a w jakim pokrywają się kryteria stosowane na różnych poziomach myślenia o historii. Na koniec postawiłbym pytanie, jaka jest zdaniem panów rola obrachunków z okre-sem PRL w procesie kształtowania demokratycznej tożsamości społeczeństwa polskiego. W tym kontekście może warto zwrócić uwagę na często wskazywa-ny przez socjologów, politologów trudwskazywa-ny problem, jeden z wielu, przed jakimi stoją władze w okresie transformacji – otóż wiadomo, że ich dążeniem jest zdobycie autorytetu, co w zasadniczym stopniu zależy od delegitymizacji wcze-śniejszych instytucji. Owa delegitymizacja dokonuje się między innymi przez rewizję obrazu historii, ale z drugiej strony autorytet, o który zabiegają instytu-cje demokratyczne, zależy także od tego, aby ludzie nie odczuli, że delegitymi-zacja instytucji pozbawia wartości ich samych, wręcz przeciwnie, żeby mogli wzmocnić poczucie własnej wartości. Oto jest problem: jak osądzić PRL, ale przy tym nie godzić w poczucie wartości milionów obywateli tamtej Polski. W jakim stopniu problem ten znajduje swoje odbicie w historiografii. Tę listę pytań można oczywiście poszerzać, ale myślę, że to na początek wystarczy. Zapraszam panów do wypowiedzi.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jednorazowy zakup możliwy jest do 10 jednostek sprzedaży tego samego produktu (10 szt., 10 kg, 10 l).. Zdjęcia umieszczone w ulotce mogą odbiegać od wizerunku produktu

Fragment ten był rozmaicie przez wydawców traktowany. Wydaje się, że wtręt o słuchaczach, pochodzący od narratora, powinien być ujęty w nawias, by nie

Для русского искусства творчество художника помимо своих исключительных художественных достоинств ценно тем, что на рубеже ХIХ-ХХ веков оно

zapotrzebowania dziennego na ilość spożywanych kalorii, spisz co jesz w ciągu.. jednego dnia wejdź na stronę : https://kalkulatorkalorii.net/kalkulator-kalorii i oblicz ile

wych mocy, które wytwarzały zastępcze fantazje: lęk przed śmiercią, pożądanie, ambicja, pragnienie górowania nad innymi. Jego nieszczera szczerość męczy

Od 24 do 29 kwietnia przez scenę Teatru Bałtyckiego przewinęło się kilkaset osób rekrutujących się spośród wszystkich środowisk, począwszy od robotników i chłopów,

Po uzyskaniu niepodległości sytuacja Sem inarium zmieniła się zasad­ niczo144. Wprawdzie skomplikowane spraw y narodowościowe w archidie­ cezji wileńskiej znalazły

Sympozjum „Jan Paweł II w Boliwii” zorganizowane przez Sekcję Misjologii WT UKSW oraz Instytut Papieża Jana Pawła II, organizator i referat: Różnorodność kulturowo –