Maciej Józef Kwiatkowski
"Mikrofon i polityka : z dziejów
radiofonii polskiej 1944-1960", Jerzy
Myśliński, Warszawa 1990 :
[recenzja]
Kwartalnik Historii Prasy Polskiej 31/1, 143-152
d zielo n a n a p ięć d ziałów , z k tórych n ajo b szern iejszy (K r a k o w s k a p ra s a d ru g ieg o o b ieg u 31 X I I 1981 — 31 X I I 1988) za w iera 281 pozycji. K o lejn e to: P ra sa d ru g ieg o o b ie g u w R eg io n ie M a ło p o lsk a 31 X I I 1981 — 31 X I I 1988, K r a k o w s k a pra sa d ru g ie g o obiegu, o b y w a te ls k a i so lid a rn o śc io w a 1 I 1989 — 31 X I I 1990, P rasa d r u g ie g o o b ieg u , o b y w a te ls k a i so lid a rn o śc io w a w R eg io n ie M a ło p o lsk a 1 I 1989 — 31 X I I 1990 oraz K r a k o w s k ie re e d y c je p is m e m ig ra c y jn y c h (3 pozycje).
Bardzo to cen n e w y d a w n ictw o , które zap ew n e a u torzy b ędą u zu p ełn iać i do sk on alić, m a d la h isto ry k a p rasy dw a m in u sy: b ib lio g ra fia n ie za w iera żadnych in fo rm a cji o m iejscu p rzech o w y w a n ia op isan ych ty tu łó w , choćby ty lk o tych p rze c h o w y w a n y ch w zbiorach pu b liczn ych , oraz o p eru je m ało uzasad n ion ą m eryto ry c z n ie cezurą k oń cow ą. O czyw iście, ogrom ną zaletą p u b lik a cji je s t ju ż fa k t jej za istn ien ia . W ydaje się, że autorzy słu szn ie zd ecy d o w a li się przekazać u ży tk o w n ik o m p ierw szy eta p sw o ich poszu k iw ań , dając ty m sam ym p o d sta w ę do u zu p eł n ie n ia zgrom adzonego m ateriału. D odać przy ty m trzeba, że b ib liografia zaw iera w p ra w d zie p rzew a żn ie op isy w y d a w n ic tw p erio d y czn y ch N SZZ S olid arn ość, a le jej słu szn ym za m ierzen iem je s t rejestra cja całej p rod u k cji p eriod yczn ej drugiego obiegu, n ieza leżn ie od p row en ien cji.
J e r z y M y ś l i ń s k t
Jerzy M y ś l i ń s k i , M ik ro fo n i p o lity k a . Z d z ie jó w ra d io fo n ii p o ls k ie j 1944— 1960. W arszaw a 1990, ss. 364.
D ośw iad czon y h isto ry k prasy, d ysp on u jący dob rym w a rszta tem , podjął trud p en etrow an ia „m ass m ed iu m ” o od m ien n ych środkach w y ra zu i przekazu. N ie jest m i znana in n a teg o rodzaju i zasięgu próba. N ieliczn y ch prac b ad aw czych w d zie d zinie radia p o d ejm o w a li się d otych czas ra d io w cy o asp iracjach n au k ow ych , jak np. Józef M ayen w pracy O k o m u n ik a ty w n o ś c i d zie n n ik a r a d io w e g o czy dr B ogdan T u szy ń sk i w pracy R a d io i sp o rt. S zczególna em o cjo n a ln a w ięź, łącząca p ra co w n i k ów rad ia (zw łaszcza starszych i d łu goletn ich ) z in sty tu cją , rzu tu je n a ich opraco w ania. P raca J. M y śliń sk ieg o je s t p ozb aw ion a tego em o cjo n a ln eg o stosunku — i jest to jedna z n a jw ięk szy ch jej za let — p isa n a chłodno, z dystan sem , bez p ośpiesznych o cen i ła tw y c h oskarżeń, bez „ u sta w ia ją ceg o ” kom entarza, co czyn i ją szczególn ie in teresu ją cą dla lu d zi radia, k tórzy o m a w ia n e ok resy w y p isa n e mają w ży ciorysy. W reszcie rad io sta ło się p rzed m iotem z a in tereso w a n ia in ter dyscyp lin arn ego, z za sto so w a n iem in n ego w a rszta tu n au k ow ego; d ociek an ia na ten tem at m ogą się stać fra g m en ta m i szerszych op racow ań h isto rii P o lsk i L udow ej.
O pracow anie n a u k o w e d ziejó w P o lsk i L udow ej sta je się siln ie odczuw aną potrzebą w m iarę ja k jej d zieje stają się zam k n iątą przeszłością. A u tor je s t tego w p ełn i św iad om y, c y tu ją c w e W s tę p ie op racow an ia k o m isji KC P Z P R H ieron im a K ubiaka „dla w y ja śn ie n ia ok oliczn ości, fa k tó w i p rzy czy n k o n flik tó w sp ołeczn ych w dziejach P o lsk i L u d o w ej”. Ś rodki sp o łeczn eg o przekazu, a zw łaszcza ta k od po czątku p referen cy jn ie tra k to w a n e P o lsk ie R adio, n a w e t w o cen ie K o m isji KC b y ły czyn n ik am i k ry zy so g en n y m i (przez „p ow ierzchow ną propagandę osiągn ięć, a n a w e t m an ip u low an ie in fo r m a c ją ”, „ograniczanie ja w n o ści życia pu b liczn ego, n ieu za sa d nione ten d en cy jn e za w ęża n ie inform acji, brak k la ro w n y ch zasad w d zied zin ie p u b lik a cji”). U zn ając w p ełn i za słu szn ą tak k rytyczn ą (w p r z e c iw ie ń stw ie do ap ologetyczn ych lu b n a w e t triu m fa listy czn y ch ) ocen ę d ziałaln ości rad ia ze strony głów nego d ysp on en ta trudno p ow strzym ać się od u w agi, że dziś ona ju ż nie w ystarcza i w y m a g a p recy zy jn iej sform u łow an ych p y ta ń b ad aw czych , które m o
gły b y p rzyczyn ić się do jaśn iejszeg o p rzed staw ien ia tem atu. Z coraz w ięk szą w y ra zisto ścią n asu w a się tak że praw id łow ość 12-letnich cy k li m ięd zy k o lejn y m i k r y zy sa m i p o lity czn y m i, sp ołeczn ym i i gospodarczym , które w strzą sa ły p o w o jen n y m ży cie m kraju: 1956, 1968, 1980. D la p ełn ej sp raw d zaln ości tej h ip otezy n astęp n eg o zw rotu n a le ż y się sp od ziew ać w 1992 r. C zytając tę książk ę czu je się p otrzebę, żeby k oń czyła się w roku 1968, w dziejach P o lsk ieg o R adia i T elew izji n ie m n iej z w r o tn y m jak 1956.
A u tor z p od ziw u godną p racow itością „przekopał” się przez ogrom ny m a te ria ł źród łow y w A rch iw u m D ok u m en tacji A k tow ej PR iT V oraz w A rch iw u m D ok u m en tacji M echanicznej, stu d iow ał ów czesną prasę, d otarł do w ie lu tru d n o d ostęp n ych w y d a w n ic tw , przeprow adził ro zm ow y z w ie lo m a dzien n ik arzam i radia, p o tra fił sk łon ić do w y p o w ie d z i n aw et (b. trudnego w k on tak tach po 1968 r.) W il h elm a B illiga. A n a liza ta k w ielk ieg o i różnorodnego m a teria łu w ym aga zw artej kon stru k cji, p u n k tó w od n iesien ia, gdyż in aczej autora m oże zalać pow ódź fak tów . I ta k się chyba stało.
A u d y cje ra d io w e tru d n iej poddają się a n a lizie zaw artości n iż te k sty prasow e. R ad iow y tek st jest ty lk o półfabrykatem , którem u p ełn y w yraz daje sło w o brzm ią ce, sposób in terp retacji, a n a w et osad zen ie w program ie. N ie m ożna też zapo m inać, że „w ładza lu d o w a ” św ia d o m ie n ie lu b iła pozostaw iać śla d ó w archiw alnych, w ie le d ecy zji przek azyw an o u stn ie lub p ou fn ie, w ie le to n ęło w „tajnych k a n cela ria ch ”, w ie le też b yło św ia d o m ie n iszczon ych na p o lecen ie z góry lub przez zain tereso w a n y ch przy k o lejn y ch polityczn ych zw rotach i „odnow ach”. Stąd ta k w y d a w a ło b y się ob fity m ateriał arch iw aln y, z b en ed y k ty ń sk ą staran n ością badany przez autora, m a liczn e lu k i i pułapki. M yślę, że k siążk a zn ajd zie szeroki odzew w gron ie starszych rad iow ców , którzy sprostują b łęd y, rozszerzą inform acje, w y p ełnią „białe p la m y ”. A rch iw a lia P olsk i L udow ej są zd rad liw e i poszukiw aczom p raw d y h istoryczn ej nastręczą jeszcze w ie le kłopotów . Trzeba sięgnąć do źródeł zastęp czych , a p rzed e w sz y stk im odw ołać się do zbiorów p ry w a tn y ch oraz relacji u czestn ik ów . P óki jeszcze p am iętają. I żyją.
P u n k tem w y jśc ia m oże być gen eraln ie — jak to p rzyjął autor — opracow anie K om isji KC z 1981 r. B y łb y m jednak sk łon n y sugerow ać w o cen ie działalności p o lity czn ej, propagandow ej oraz tak w ażn ej, zw łaszcza w p oczątk ow ym okresie, agita cy jn ej P o lsk ieg o R adia zastosow an ie trzech „punktów o d n iesien ia ”:
1
) d y r e k ty w y i ocen y dysponenta („decydenta”),2
) sa m o o k reślen ie n ad aw cy,3) in te r w e n c je i „zapisy” cenzury.
P o lsk ie R adio od początku d ziałaln ości (w sierpniu 1944 r.), zanim jeszcze nadano m u fo rm a ln ie status p rzed sięb iorstw a p a ń stw o w eg o (w listop ad zie 1944), d zia ła ło jako agen d a i zgod n ie z d y rek ty w a m i PPR . T ego p od staw ow ego faktu n ie n a ru szy ł zm ien iający się status p raw n y i organ izacyjn y p olsk iej radiofonii. S łab ość k o m u n isty czn ej w ła d zy w p ierw szych latach, n iep op u larn ość w sp ołeczeń stw ie, zob ow iązan ia m iędzynarodow e, a w tym k on k retn ym przypadku — koniecz ność p ozysk an ia rad iow ych p rofesjon alistów , n a k a zy w a ły w początk ow ym okresie stosow ać k am u flaż w postaci n a w ią zy w a n ia do p rzed w ojen n ej radiofonii. Po 1948 r. — sytu acja się zm ien iła, jednak nadal m ów iło się o „w ładzy lu d u ”, „de m o k ra cji”, później „ludow ej d em ok racji”. Choć d e cy d o w a ły PPR — PZPR, w do k u m en tach rad iow ych podkreślano za w sze „ p a ń stw o w y ” charak ter radia: przed sięb io rstw a i urzędu p a ń stw o w eg o „o k olegialn ej stru k tu rze zarząd zan ia”, ch5Ć b y ła to od początku in sty tu cja partyjna, „zdalnie stero w a n a ” z centralnego i w o jew ó d zk ich k om itetów . W ystarczy ob serw ow ać papierow ą teorię i życiow ą prakty kę szta fa żo w y ch kom itetów , k o leg ió w czy Rad P rogram ow ych i T echnicznych.
D zieje lu d ow ej rad iofon ii w yraźn ie pokazują narastającą rolę PPR i PZPR jako d ecy d en ta w p o lity ce kadrow ej i program ow ej P o lsk ieg o R adia, które staje
się rea liza to rem „lin ii p a r tii” w p oszczególn ych etap ach i z teg o ty tu łu je s t „roz lic z a n e ”. W ty m zak resie is tn ie je w ie le o cen pracy PR, d o k o n y w a n y c h przez ró żn e in s ta n c je P ZPR w różnej fo rm ie, ja k ch oćb y cy to w a n a przez au tora U ch w a ła S e k r e ta r ia tu KC z k w ie tn ia 1960 r. Są to ocen y d w o ja k ieg o rodzaju:
1
) w tra k cie r e a liz a c ji p rzy jętej i w y k o n y w a n ej lin ii p rop agan d ow ej,2
) p o zm ia n ie, k ry ty czn e o cen y p oprzedniej lin ii p rop agan d ow ej, z w sk a za n iem jej b łęd ów .O ceny te u ja w n ia ją (a cz ę sto dem askują) is to tn e zam iary, sk u cesy i n iep o w o d z e n ia a k cji p rop agan d ow ych i m ogą odgryw ać w ażn ą rolę w op racow an iu d z ie jó w ra d io fo n ii, a zw ła szcza u k azan iu jej r o li p o lity czn ej w la ta c h 1944— 1960. Przez „sam ook reślen ie n a d a w c y ” rozu m iem w y p o w ie d z i k o m p eten tn y ch i m ia r o d a jn y ch organ izatorów , d y sp o n en tó w i tw ó rcó w program u ra d io w eg o d o ty czą ce je g o roli w sp o łeczeń stw ie, sp o so b ó w rea liza cji założeń filo zo ficzn y ch i id e o lo g iczn y ch , a n a stęp n ie ocen ę w ła sn ą tej realizacji. Z ach ow an e źródła a r c h iw a ln e d ostarczają sporo tak iego m ateriału . C hoćby m a teria ły ze zjazdu d y r e k c ji okręgo w y c h w lip cu 1945 r., p ierw szeg o tego rodzaju sp otk an ia ów czesn ej k ad ry k ie r o w n iczej P o lsk ieg o R adia, w y p o w ie d z i na n im i d ysk u sja, liczn e w y p o w ie d z i W. B il- lig a , d ru k ow an e w p rasie oraz w m ateriałach P o d sta w o w e g o K ursu P rogram o w eg o , częsty ch i w a żn y ch d la in teg ra cji zesp ołu k o n feren cji, narad i szk o leń pro gram ow ych . B illig m iał p asję szk olen ia. P ra co w n icy radia — bez w zg lęd u n a p rzyn ależn ość partyjn ą, jak r ó w n ież b ezp a rty jn i — b y li u sta w ic z n ie szkoleni: p rzed e w sz y stk im p o lity czn ie (sytu acja m ięd zyn arod ow a, zagad n ien ia gosp od arcze, h isto ria P o lsk i ze szczeg ó ln y m u w zg lęd n ien iem n a jn o w szej, n a „ n o w y ” sposób stu d io w a n ie K r ó t k i e g o k u rs u W K P I b ) , u czy li się języ k a rosyjsk iego (jako języ k a „ str e fo w e g o ”), sz k o lili się fa ch o w o . Z ach ow an e M ateriały P o d sta w o w eg o K ursu P rogram ow ego są in te r e su ją c y m d ok u m en tem , np. h isto ria ra d io fo n ii n a św ie c ie i d om in u jącą rolą A lek sa n d ra P op ow a. W p ó źn iejszy ch la ta ch w a r to śc io w y m źró d łe m są o cen y ok reso w e w ła sn ej pracy PR, p rzesy ła n e do KC.
N ie sposób p om in ąć in te r w e n c ji cen zury. N ie w iem , czy za ch o w a ły się „zap isy” d y r e k ty w y cen zu ry z ty ch la t i jak d a lece m ogą b yć sp ożytk ow an e, lecz za jed en z w ie lk ic h w a lo r ó w pracy J. M y śliń sk ieg o uw ażam p rzy jęty przez autora sposób u w zg lęd n ia n ia sk reśleń cen zu ra ln y ch w cy to w a n y ch tek stach . P odnoszą on e w a r tość d ok u m en taln ą p racy i są św ie tn ą ilu stracją w y w o d ó w autora.
A u tor w e W s tą p ię sam się ok reśla ja k o h isto ry k prasy, który „pragnie jed y n ie op isać zja w isk o »prasy m ów ion ej«, w ty m w yp ad k u n a ty ch au d ycjach P o lsk ieg o R adia, które d o ty czy ły b ieżącego in fo rm o w a n ia i k szta łto w a n ia o p in ii słu ch a czy w sferze p o lity c z n e j”. W sen sie ch ron ologiczn ym autor bierze pod u w a g ę okres od sierp n ia 1944 r., c z y li p o czą tk ó w p o w o jen n ej ra d io fo n ii w P o lsce L u d ow ej, do grudnia 1960 r., c z y li p rzek szta łcen ia K om itetu do S p ra w R ad iofon ii w K o m itet do S p ra w R adia i T e le w iz ji „ P o lsk ie R adio i T e le w iz ja ”. Te n iesp ełn a 16 la t autor d z ie li n a trzy pod ok resy, z których każdem u p o św ięca osob n y rozdział: I. „O dbu d ow a. Z m agania d yrek tora W ilh elm a B illig a ” — la ta 1944— 1948; II. „P rzebudow a. Pod zn ak iem W andy O d o lsk iej” — la ta 1949— 1956; III. „O dnowa. R ad iop rob lem y p rezesa S o k o rsk ieg o ” — la t 1956— 1960.
O kres I ob ejm u je w ię c n ie sp e łn a 4 lata; II — 8 lat; III — 4 lata. K ażda próba p eriod yzacji jest sp raw ą u m ow n ą. A u to r u znając 1948 r. za zak oń czen ie p ie r w sz e g o ok resu w y ch o d ził z założeń p olityczn ych ; za cezu rę p rzyjął zjazd zjed n o czen io w y . W d o ty ch cza so w y ch próbach p erio d y za cji d ziejó w p o w o jen n eg o P o lsk ieg o R adia ja k o w yraźn ą cen zu rę, zam yk ającą okres p ow ojen n ej odb u d ow y, zw y k ło p rzy jm o w a ć się lip iec 1949 r. (u roczyste od d an ie do u żytk u n ow ej ra d io sta cji w R a szy nie, z n a jw y ższy m w ó w cza s na św ie c ie m asztem oraz ro zg ło śn i „ M y śliw ieck a ” z n o w o czesn y m p ark iem m a g n eto fo n ó w , k tó ry o tw iera ł n o w e ilo śc io w o i ja k o ścio w o m o żli w o ści tech n iczn e, jak ich n ie znało radio p rzed w ojen n e). B y ła to p ra w d ziw a
w o lu c ja tech n iczn a ”. Od tego m om en tu zarów n o starzy, d ośw iad czen i pracow niicy ja k i n o w i m u s ie li u czyć się radia. E fek tem b y ło w p ro w a d zen ie w p a źd ziern ik u 1949 r., p o raz p ierw szy w p o lsk iej rad iofon ii, dw óch p rogram ów ogóln op olsk ich . R ok 1949 k o ń czy ł p ra w d ziw ie h ero iczn y okres od b u d ow y p olsk iej rad iofon ii z w o jen n y ch gru zów . U zysk an o lu b przek roczon o param etry p rzed w o jen n eg o P o lsk ie g o R adia w lic z b ie rozgłośn i, rad iostacji, ich łączn ej m ocy, liczb y godzin n a d a w a n eg o program u i liczb ie za rejestro w a n y ch ab on en tów . Tu n a leży dodać, że r a d io w stop n iu zn aczn ie w ię k sz y m n iż prasa d eterm in o w a n e jest bazą tech n iczn ą , z w ła szcza stu d y jn ą , która rzu tu je na czas trw a n ia i jakość program u. R e w o lu c ja tech n iczn a 1949 r. w sposób szczególn y w p ły n ęła n a program in fo r m a c y jn o -p u b li- c y sty czn y (m agazyny „M uzyka i A k tu a ln o ś c i”, „Z kraju i ze św ia ta ”, m ałe fo rm y , reportaże, w y w ia d y ). W h isto rii ra d io fo n ii na św ie c ie w y ra źn y m i cezu ram i są z w y k łe d a ty od d aw an ia do u żytk u n o w y c h rozgłośni.
W odczuciu ó w czesn y ch p ra co w n ik ó w P R tru d n o dostrzec w yraźną c e n zu rę roku 1948, zarów no w co d zien n y m życiu in sty tu cji, p o lity ce kadrow ej i lin ii p r o g ram ow ej. T e zm ian y zachodzić p o częły p o p aździerniku 1949 (w p row ad zen iu dw óch ogóln op olsk ich program ów : I i II) i b y ły szczególn ie d ostrzegalne w z m ia n ie stosu n k u do p rzed w o jen n y ch r a d io w c ó w i ich ru gow an iu z radia. Z m agan ia B illig a z odbudow ą p o w o jen n eg o ra d ia zak o ń czy ły się w 1949 r., z czy m a u to r zd aje się zgadzać w Z a k o ń c z e n iu (s. 354).
N a stęp n y okres, z w o li au tora n a jd łu ższy (8 lat), m oże ró w n ież b udzić za strzeżen ia. N ajgorszy okres „błędów i w y p a c z e ń ” p rzełam u je się p o śm ierci S talin a, le c z „ o d w ilż” b y ła w PR w y r a ź n ie o d czu w a ln a od jesien i 1954 r., m oże is to tn ie n ajm n iej w działach p u b lic y sty k i i in form acji, lecz w y ra źn ie w in n ych d ziałach (literack im choćby), w k tórych dotąd dom in ow ała w szech w ła d n a i jed n ozn aczn ie po jm o w a n a polityk a. „R ew ela cje” Ś w ia tły , jak o n ad aw an e przez radio, szczeg ó ln y m ech em od b ija ły się w środ ow isk u rad iow ców .
P eriod yzacja ostatn iej c zęści n ie b u d zi zastrzeżeń, a jed y n ie uw agę, że p rezes S ok orsk i m niej m ia ł „ rad iop rob lem ów ” z radiem , a w ię c e j in tereso w a ł się t e le w izją . T rzeba jed n a k lo ja ln ie dodać, że często w y ch o d ziło to radiu na dobre, w fo rm ie w ięk szej sw ob od y i sa m o d zieln o ści (np. Program III).
A utor, ograniczając się do a u d y cji o ch arak terze p olityczn ym , natury rzeczy ek sp o n o w a ł d ział p u b licy sty k i i in fo rm a cji, z sam ego założenia „n ad aw cy” do te g o c elu przeznaczony. N iem n iej w o m a w ia n y m ok resie n astąp iła n arastająca sw o ista p o lity za cja c a łeg o program u. C zasem n iezm iern ie sk u teczn ą polityczn ą rolę od g r y w a ły fo rm y rad iow e, które n ieraz przekraczały n a jśm ielsze oczek iw an ia d e c y d en tów , au torów i program ow ców , c e ln ie trafiając w potrzeby i z a in tereso w a n ia sp ołeczn e. T ak b yło z d w iem a n a d a w a n y m i p o w o jn ie p o w ieścia m i rad iow ym i: Ż e la zn ą k u r t y n ą H elen y B o g u szew sk iej i U lic z k ą k la s zto r n ą A n n y K o w a lsk iej, o czym p isze autor n a s. 101. P oru szając p a lą cy tu ż po w o jn ie p roblem w o je n n e j ro złą k i rodzin, trudnej d ecy zji „w racać — czy n ie w ra ca ć” do kraju, dobrze o sa dzoną w ży cio w y ch rea lia ch fab u łą sk ło n iły do pow rotu w ię c e j P o la k ó w z Z acho du n iż a d reso w a n e do n ich a p ele i k om entarze.
O kres I i II to czasy n arastającej „propagandy k o m p lek so w ej”, której p od p orząd k ow an y b y ł cały program : od au d y cji dla p rzed szk oli (p ierw szych n a ś w ie cie), w których górn icy i h u tn icy w y p a r li zaczarow an ych k ró lew icz ó w i śp ią c e k ró lew n y , przez „Przy so b o cie po ro b o cie” i „K arn aw ały rob otn icze”, do m on u m en ta ln y ch słu ch o w isk z k ilk u d ziesięcio o so b o w y m i obsadam i n a tem at procesu P ro leta ria tczy k ó w , SD K P iL , W ielk iej R e w o lu c ji P aźd ziern ik ow ej, b oh atersk ich b o jó w p artyzan ck ich GL i A L, gd y „zap lu ty karzeł rea k cji!” z A K trw ał „z bronią u n o g i”, oraz u d ram atyzow an ych w y d a rzeń w sp ó łczesn y ch , ja k np. słu ch ow isk o H elgolan d z w ielo o so b o w ą obsadą, poprzez „W szechnicę R ad iow ą”, propagującą m a teria lizm d ia lek ty czn y , a ż d o n o w e g o zja w isk a na a n te n ie m uzycznej w postaci
m ocn o przez PR sp on sorow an ej „pieśni m a s o w e j” („S ta lin o w sk ie ja sn e sło ń ce o p ro m ien ia c a ły ś w ia t”, „B udujem y n o w y d o m ”, „C zuwać m u si żołn ierz, by n ie p rzeszk a d za ł w r ó g ”, „Bo m y z S P r ea k cji n ie b o im y s ię ”). W p r z e c iw ie ń stw ie do p rasy, której p oszczeg ó ln e red a k cje b y ły b ard ziej zin d y w id u a lizo w a n e — rad io b y ło b ardziej u jed n olicon e: o ca ło ści program u d e c y d o w a ł m a ły zesp ół k iero w n iczy , w coraz w ię k sz y m sto p n iu pod p orząd k ow any („na te le fo n ”) g łó w n em u d ecy d en to w i. W iększą sam od zieln ość m a n ew ru z y sk iw a ło P R w ted y , gd y n a je g o czele stała in d y w id u a ln o ść „dobrze osad zon a” w k olejn ej e k ip ie w ład zy. N ie przyp ad k iem m ięd zy o d e jśc ie m B illig a a p rzy jściem S o k o rsk ieg o PR p rzeżyw ało la ta trudne.
P o lity k i p rogram ow ej P R n ie da się od d zielić od obsady p erson aln ej k iero w n ic tw a i jeg o p o lity k i kad row ej. W ielką zaletą p racy są d ane b io g ra ficzn e człon k ów k ie r o w n ic tw a . N a w e t dla p ra co w n ik ó w radia, k tórzy z ty m i lu d źm i sty k a li się w cod zien n ej p racy, te ta k zagęszczon e ż y c io r y sy sk łan iają do głęb szej r e fle k sji i w y c ią g n ię c ia w n io sk ó w . Szkoda, że n ie za w sze d o w ia d u jem y się o ich d alszych lo sa ch po op u szczen iu radia.
W d ru gim ok resie zazn aczają się w y ra źn e fa le n a p ły w o w e n o w y ch p ra co w n i k ó w radia (ó w cześn i ra d io w cy n a zy w a li je „d esa n ta m i”), sp rzężon e z u su w a n iem „ elem en tó w w r o g ic h ” lu b „ n iep ew n y ch ”, k tóre w id z ia n o przede w szy stk im w ta k z asłu żon ych w ok resie od b u d ow y i w y c h o w y w a n iu n ow ych kadr p rzed w o jen n y ch rad iow cach . B y ła to w ie lk a n iesp ra w ied liw o ść, często w ie lk a krzyw d a, czasem tra g ed ia osob ista. D ość przypom nieć Ju liu sza P ietra szk iew icza , p rzed w ojen n ego p racow n ik a w d z ia le p rzygotow an ia program u, w e w rześn iu 1939 r. d eleg o w a n eg o d o ra d io sta cji N a czeln eg o W odza w B aran ow iczach , u czestn ik a kon sp iracji r a d io w có w i n a d aw an ia program u w cza sie P o w sta n ia W arszaw sk iego z ra d io sta cji „B ły sk a w ic a ”, po w o jn ie k o m p eten tn eg o p racow n ik a program ow ej koordynacji, odda n eg o radiu b ez reszty , k tórego zaproszono „po są sied zk u ” i w czasie ru ty n o w eg o p rzesłu ch an ia w U B w y b ito zęby, puszczon o w o ln o , później w y r z u c o n o z P olsk iego R adia. D łu go n ie m ó g ł dostać pracy, w r e sz c ie d ziałał przy n agran iach fo lk lo r y sty czn y ch . Po 1956 r. rzu cił ciek a w ą pracę i w ró cił do P o lsk ieg o R adia, aby do p rzejścia n a em ery tu rę p ełn ić fu n k cję d y rek tora k oord yn acji P o lsk iej T elew izji. T ak ie p rzyk ład y m ożn a m nożyć; w ie lu b y ło lu d z i oddanych radiu, lo ja ln y ch p ra cow n ik ów , sp raw d zon ych w pracy i potrzebnych, k tórych w ty m o k resie w y r z u ca n o „za p rzeszło ść”, g łó w n ie A K -o w sk ą : S ta n isła w S k otn ick i, sy n gen erała („sana c y jn eg o ”), p o leg łeg o w 1939 r., A ndrzej Ł o w ie n ie c k i-B o g u sła w sk i „ cich ociem n y”, Irena W odzińska, A n to n i P a w lik ie w ic z św ie tn y dzien n ik arz p rzed w ojen n y, przez całą w o jn ę p racu jący w n a słu ch u r a d io w y m d la pod ziem n ej prasy, a n a w et p óź n iejszy prom in en t („ n a jw iern iejsze oczy P R L ”) S ta n isła w C ześn in — w y rzu ca n i w tym ok resie, n ie zrażeni, k ie r o w a n i p rzem ożn ym sety m en tem w r a c a li do P o l skiego R adia p o 1956 r. T en głęb ok o em o cjo n a ln y sto su n ek d o ra d ia jest szczegól n ym fen o m en tem , g o d n y m osobnego studium .
P rzed w o jen n i r a d io w c y w r a c a li do P o lsk ieg o R adia w latach 1945— 1948 trak tując je jako p rostą p ow ojen n ą k o n ty n u a cję p rzed w o jen n ej in sty tu cji. W idać to w y ra źn ie zw łaszcza w rozgłośn iach reg io n a ln y ch n a zachód od W isły,gdzie p rzed w o jen n i p racow n icy zja w ia ją się w rad iow ych ob iek ta ch n a ty ch m ia st p o op u szcze n iu ich przez N ie m c ó w (np. w K atow icach ). K a m u fla ż i szta fa ż n ow ej w ła d zy (polskie m undury, sztan d ary, d em ok ratyczn e sło w n ic tw o , górn e d ek laracje „M ani festu L ip co w eg o ”) u ła tw ia ły im to, jak ró w n ież p rzed w o jen n a trad ycja radia, jako służby sp ołeczn ej, o d zw iercied la ją cej c a łe b o g a ctw o p rzed w ojen n ego życia sp ołecz nego i k u ltu raln ego. C i p rzed w o jen n i rad iow cy p o tr a fili przekazać sw ój głęb o k o em ocjon aln y sto su n ek do in s ty tu c ji n a stęp n em u p o k o len iu rad iow ców , k tóre w P o l sk im R adiu sta w ia ło p ierw sze kroki. B y li to w w ię k sz o śc i lu d zie A K -o w sk ieg o podziem ia, n a sta w ie n i p atriotyczn ie, którzy c h c ie li w n ieść sw ój w k ła d w p o w o jenną odbudow ę k raju. W iększość z n ic h nie m ia ła d o św ia d czen ia z so w ieck ą
w ład zą. D yrek tor p o w o jen n eg o P o lsk ie g o R adia, p rzed w o jen n y k om unista, d o sk o n a le obsadzony n ie ty lk o w n o w ej w ła d z y P o lsk i L u d ow ej, lecz p rzed e w s z y s tk im w śród „rad zieckich ” d ecy d en tó w — W ilh elm B illig — sam dysp on u jąc zn a czn y m d o św ia d czen iem rad iow ym , w y n ie sio n y m z a u d y cji p olsk ojęzyczn ych W szech - z w ią zk o w eg o R ad iok om itetu i ra d ia Z w iązk u P a trio tó w P olsk ich w M o sk w ie, w dobrze p o jęty m w ła sn y m in teresie , ch ętn ie p rzyjm ow ał p rzed w ojen n ych p r o fe sjo n a listó w , lecz... pojed yn czo. Próby zesp o ło w eg o p rzejścia u czestn ik ó w a n ty n ie - m ieck iej k on sp iracji rad iow ców , p o k o n feren cji poczd am sk iej sp otk ały się z o d m ow ą. Ta p o lity k a p erson aln a B illig a — bez w zg lęd u na m o ty w y , k tóre n im k i e r o w a ły — m im o w szy stk o p rzy czy n iła się w w ie lk im stop n iu do rek ord ow o s z y b k iej od b u d ow y ra d io fo n ii n a ziem iach p o lsk ich i Z iem iach O dzyskanych w la ta c h 1944— 1949. Pod k ieru n k iem n ie w ie lk ie j grupy k om u n istów z PPR i w sp ó łd z ia ła ją cy ch z n im i so c ja listó w z P P S , p rzed w o jen n i rad iow cy oraz p ow ojen n y n a ry b ek in teg ro w a li się w n o w y p ro fesjo n a ln y zesp ół śred n iego szczebla, coraz siln iej w ią żący się em o cjo n a ln ie z in sty tu cją . K toś sp arafrazow ał p opularny w ó w c z a s slogan i stw ierd ził, że w la ta ch 1945— 1949 P o lsk ie R adio b y ło „socjalistyczn e w treści, a p rzed w o jen n e w fo r m ie ”.
J est jed n ak spraw ą in teresu ją cą , że w śród ta k częsty ch po w o jn ie p o k a zo w y ch procesów , ła tw y c h oskarżeń o sabotaż i „próbę ob alen ia lu d ow ej w ła d z y ’’, prepa ro w a n y ch d ow od ów i ciężk ich w y ro k ó w , z karą śm ierci w łą czn ie — n ie b y ło p ro c e só w p rzeciw p racow n ik om p ow ojen n ego P olsk iego R adia za d zia ła ln o ść w te j in sty tu cji. Z a p y ty w a n y w tej sp raw ie w la ta ch 80. W ilh elm B illig tw ierd ził, że tak ie zak u sy b y ły (kon k retn ie w stosu n k u do in żyn ierów , że PR n ie słych ać w U SA ), lecz p o tra fił je „ sk a n a lizo w a ć”. M yślę, że ta k b yć m ogło, biorąc p od u w agę p ozycję B illig a n ie ty lk o w polsk im , lecz i rad zieck im esta b lish m en cie. O b lisk ich i b ezp ośred n ich k on tak tach B illig a z B erm an em pisze au tor (s. 52), w arto by dodać o p o zy cji B illiga w ZSR R , a zw łaszcza o jego k on tak tach z m i n istrem łączności.
M iejsce odchodzących za jm o w a li k iero w a n i do PR lu d zie z: M in isterstw a B e z p iecze ń stw a P u b liczn ego (R. G adom ski i w ie lu in n ych na stan ow isk a w d ziale kadr, a n a w e t in sp ek to ró w audycji), M in isterstw a Sp raw Z agranicznych (J. B a u m - ritter, E. B ru n ow a i in.) oraz G łów n ego Z arządu P olity czn eg o W ojska (H. W erner, E. P la n er i in.). M in ęły czasy p u b liczn ych k onkursów , z k tórych — w zo rem przed w o jen n y m — p o zy sk iw a n o n o w y ch p ra co w n ik ó w (spikerów , lek torów , sp ra w o zd a w có w i reporterów ). M in ęły czasy ra d io w y ch a u to ry tetó w na k ierow n iczych sta n o w isk a ch (np T ad eu sz Ł op alew sk i, p rzed w ojen n y k iero w n ik program ow y rozgłośni w ile ń sk ie j, o którym autor n ie w sp om in a, choć p isze o P etrym , dyrektorze p rzed w o jen n eg o PR L w ów ). W ażn iejszy od fa ch o w eg o k iero w n ictw a sta ł się czujny dozór „sw oich lu d z i” nad r a d io w y m i p ro fesjo n a lista m i. W idać to w yraźn ie n a p rzyk ład zie ra d io w y ch sp ecja ln o ści czy stan ow isk , w y m a g a ją cy ch rzadkich uzdol n ień czy u m iejętn ości: sp ra w o zd a w có w (zw łaszcza m a so w y ch u roczystości, w ie lo god zin n ych p och od ów 1-M ajow ych itp.), reporterów , sp ik erów , lek torów , reżyserów , rea liza to ró w ak u styczn ych itp. Z ty ch w zg lęd ó w np. D ział R ealizacji M ałych Form (lektorzy, reżyserzy, realizatorzy ak u styczn i, an gażow an ie ak torów i w y k o n a w có w „doch od zących ”) pozostał w najgorszym ok resie sta lin o w sk im istn y m rezerw atem A K -o w c ó w i an d erso w có w z n a jw ięk szy m i „h ak am i” w życiorysach. A le te n d ział sta n o w ił „pierw szą lin ię m ik ro fo n o w ą ”, obsługującą szy b k ie form y, w ty m w ie le a u d y cji p o lity czn y ch (np. „M uzykę i A k tu a ln o śc i”, sztandarow ą w ów czas pozycję, choć często kłop otliw ą).
P rzytoczon e przez autora dane p erson aln e u czy teln ia ją zm iany, zw łaszcza na k iero w n iczy ch sta n o w isk a ch w d zia le p o lity czn y m . Szk od a jednak, że te n w ielk i p rob lem każdej ra d io fo n ii — p ro fesjo n a ln a in fra stru k tu ra — w II rozd ziale książki zatarł się i rozp roszył i n ie został d o sta teczn ie pod k reślon y. N ie za w sz e przekaz
a r c h iw a ln y p o k r y w a się tu z fa k ty czn ą rolą i zn a czen ie m lu d zi w in sty tu cji. M y śla łem , że jest to ty lk o m oje w r a żen ie po p rzeczy ta n iu książki. O kazuje się jed n ak , że p od o b n ie od eb rali tę k siążk ę in n i ra d io w cy ze starszej g en eracji, p ra cu ją cy w in n y c h n iż ja działach: „w k siążce je s t n a w e t dużo n a zw isk , a le jak b y in a czej ocen io n e, n iż ja pam iętam . Z n aczyły pióra. W andy O dolskiej — to jest w książce b ard zo sp ok ojn ie i w sposób w y w a ż o n y p rzep row ad zon e”.
Isto tn ie, p o św ięca ją c n a jw ięk szy rozdział „pod z n a k ” W andy O dolskiej, tej „La P a ssio n a rri P o lsk i L u d o w ej”, autor p o tra fił zach ow ać um iar i rzeczow ość (zw łaszcza s. 198— 201), o k tóre tru d n o rad iow com , zn ającym te czasy z autopsji. O dolska je s t w a r ta osob n ego stu d iu m p sy ch o lo g ii totalizm u . Córka fryzjera, o w ie l k ic h am b icjach sp o łeczn eg o a w a n su d o sfer lu d zi znaczących , przez sw o je k on tak ty z m łodą litera tu r ą II R zeczyp osp olitej u w ieczn io n a w p o w ieści, n o b ilito w a n a k ró tk o trw a ły m m a łżeń stw em , z k tórego p ozo sta ło jej g łośn e n azw isk o, p ełn a k om p le k só w i p reten sji już przed w ojn ą n a w ią z a ła k o n ta k t z P o lsk im R adziem w W il n ie i B aran ow iczach . O kupacja i P o w sta n ie n ie szczęd ziły jej ciężkich p rzeżyć, śm ierci ojca i m ęża w A le i Szucha. P o w o jn ie w ró ciła do P o lsk ieg o R adia w W ar sza w ie i za częła od p isa n ia fe lie to n ó w i p ogad an ek w program ie lok aln ym . R oz k w itła n a g le w 1949 r. sp raw ozd an iam i z p ok azow ych p ro cesó w p olityczn ych , n a sycając je ogrom n ym ła d u n k iem em ocji i eg za lta cji oraz ch a ra k tery sty czn y m , ju d zącym w to n ie głosem . Jej tek sty — jak sam a tw ierd ziła „n asiąk n ięte e n tu zjazm em c h w ili” (s. 198) — „p ow stały z p rotestu p rzeciw k o w ła sn em u cierpien iu , z szu k an ia dla sie b ie m iejsca w ż y c iu ” (s. 199), i w tym tw ierd zen iu jest ch yb a w ie le p raw d y. T ego m ie jsc a n ie p o tra fiła zn aleźć do końca. Ma rację autor pisząc: „w p rześw ia d czen iu dużej części słu ch aczy sy m b o lizo w a ła w sz y stk ie n e g a ty w n e cech y p rop agan d y sw o jej ep o k i” (s. 199). Jej sp raw ozd an ia są d o w e (np. proces R obineau) b y ły is tn y m i O rw ellow skim i „godzinam i n ie n a w iś c i”. K om u n istyczn a frazeologia sta lin o w sk ie g o okresu w jej m ik ro fo n o w y m w y k o n a n iu czy n iła w r a żen ie n a rk o ty czn eg o tran su n ie n a w iśc i do „w roga k la so w e g o ”, który — w św ie tle jej sp raw ozd an ia d źw ięk o w eg o — p rzesta w a ł b yć u p ad łym czło w ie k iem , lecz sta w a ł się o b rzy d liw y m in sek tem , p lu g a w ią cy m św ia t i zagrażającym szczęściu „sze rokich m as lu d o w y ch m iast, w s i”, „ludziom pracy i u stro jo w i sp ra w ied liw o ści sp o łe c z n e j”. N a leży g o w ięc, ja k p lu g a w e robactw o, szybko zlik w id o w a ć. K to w ie , czy n ie dla je g o w a łsn e g o dobra, żeby n ie sto czy ł się jeszcze niżej.
W strząsem dla W andy O dolskiej b yła śm ierć S tefa n a M artyki. R ew o lu cy jn a W alkiria P o lsk ieg o R adia zaczęła się bać o sw o je życie, otrzym ała osob istego „go ry la ”. N a fa li P a źd ziern ik a u siło w a ła zn aleźć „ sw o je m ie jsc e ” „tym i sa m y m i u sty , co szk a lo w a ły n ie w in n ie sk a za n y ch ” — jak p isa li słu ch a cze w lista ch do P o lsk ieg o R adia „o k łam cach , jak W anda O d olsk a” (s. 332). W iele się n a słu ch a ła od rad iow ych k o leg ó w ,w ty m ta k że od tych , którzy do n ied a w n a c h w a lili jej „zaan gażow an ie”, „ b ezk om p rom istow ość”, „troskę o dobro p a r tii” i „oddanie sp ra w ie b u d o w n ictw a so cja listy czn eg o ” (s. 270). J ed n y m z p rzejaw ów P aźd ziern ik a b y ła g w a łto w n a p rze m iana n iek tórych sztan d arow ych p rop agan d zistów p artyjn ych . Ś w ie tn ie to o d d a w ała sztuka tego okresu Ś w i ę t o W i n k e lr i e d a , której boh ater m ów ił: „a teraz m u szę się zapoznać z zasad am i ruchu, na czele k tórego sta n ą łe m ”.
Ó w cześn i ra d io w cy pod w p ły w e m lek tu ry M i k r o fo n u i p o l i t y k i dodają: „W an da O dolska n ie m ia ła n a stęp có w an i podobnych, ta k b y ła b ezw zględ n a w sw o ich ocenach. J ed y n ie K ry sty n a Z ieliń sk a ch cia ła b y jej dorów nać. L iczy li się w środ o w isk u jed n a k A lo jzy Sroga, B ro n isła w W iernik, A ndrzej Szczyp iorsk i, N o em i B o gu sław sk a, E w a S to ck a , M aciej S ło tw iń sk i, J a d w ig a B u tejk is i K ry sty n a Z ie liń ska. W szyscy oni p o d ejm o w a li trudną p ro b lem a ty k ę p o lity czn ą , od sejm u przez praw o, ek on om ię do sp raw sp o łeczn y ch ”.
A lbo inne uw agi na m arginesie książki: „pracownicy kochali radio: swoją pracę, kontakt ze słuchaczami, nawiązane przyjaźnie z kolegam i, które cotrafiły
przerodzić się w m o cn e i lic z ą c e się »grupy n iefo rm a ln e« ”. „Czy b a liśm y się? T ak, w n iek tórych okresach — tak. Ż e p rzyczep ią się za p ochodzenie, za A K , alb o że jak iś donos o n iep ra w o m y śln o ści, za dow cip sp o w o d u je tragiczn e n a stęp stw a . A le jed n o cześn ie trw a ł p sy ch iczn y opór, m ilczące p o tęp ien ie n iek tórych działań . P a m ięta m taką k olejn ą fa lę zw o ln ień , w ła śn ie p o lity czn y ch (za głupotę, b ezta len cie, n ieró b stw o — n ie zw a ln ia n o p ra w ie nigdy; w y sta rczy ło b yć czło n k iem partii), do k tórejś z red a k cji p rzyszed ł red. Z b ig n iew L ip iń sk i, w ó w cza s n aczeln y redak tor. W ied zieliśm y, że w ła śn ie p o d p isa ł lis tę zw o ln io n y ch . P ow ied ział: »W erner m i k a zał« — i rozp łak ał się. D alej m ilczeliśm y . N ie m o g liśm y m u darow ać tego podpisu. A p rzecież te n sa m Z byszek, gd y za d zw o n ił do m n ie p o w y jśc iu z w ię z ie n ia S ta n is ła w S k otn ick i, n a ty ch m ia st k azał m u w rócić do pracy „W ieloletnia w sp ó ln a praca: p a rty jn y ch i b ezp a rty jn y ch , id e o w c ó w i słu żalców , zw o len n ik ó w i u k ry ty ch p rzeciw n ik ó w — i poszerzający się z la ta m i obszar p raw d y p o w od ow ały, że radio n ie b y ło chyba zu p ełn ie z a w ła d n ię te p rzez U B. Z n ajd ow ało to sw o je odbicie w k o lejn y ch m om en tach o d m ow y, gdy n a ty ch m ia st p o ja w ia ły się na a n te n ie ko m en tarze i fe lie to n y , zgodne z od czu ciam i sp ołeczeń stw a. B y ły jed n ak ta k ie okre sy, k ied y ch yb a k ażdy z n a s n a p isa ł coś, czego się do dzisiaj w sty d z i [...]”.
W p a m ięci starszych r a d io w c ó w k siążk a M y śliń sk ieg o ew o k u je w ie le zdarzeń, w p ra w d zie a n egd otyczn ych , lecz n iezm iern ie ch arak terystyczn ych . Oto w' okresie w zm ożon ej czu jn ości k iero w n ictw o p o lity czn e n ie d ow ierzało sp ik erom i w y m a g a ło, aby za p o w ied zi sp ik ersk ie b y ły n ie ty lk o p isan e, lecz p arafow an e p rzez sam ego d y rek to ra p rogram ow ego. I w eter p oszła n a początk u i na końcu („Był t o ”...) taka p arafow an a osob iście przez Z ygm u n ta M łyn arsk iego zapow iedź: „ U sły szy cie teraz fe lie to n T ad eu sza B rezy pt. S z k o ł a ob łu d y. B ędą to rozw ażan ia na tem a t II Ś w ia to w e g o K ongresu O brońców P ok oju w W a rsza w ie”.
W śród „sw oich lu d z i”, „zau fan ych to w a r z y sz y ”, „bezk om p rom isow ych ” i „zaan g a żo w a n y ch ” b yło w ie lu tch órzy i lu d zi b ez charakteru. S p row ad zon y do roz g ło śn i gd ań sk iej jak o „m ocny c z ło w ie k ”, d la zrob ien ia „porządku” w w a rsza w sk iej rozgłośn i, W acław P arol sk o m p ro m ito w a ł się p o d n iesien iem rąk, g d y do holu rozgłośn i przy ul. M y śliw ieck iej w eszła grupa a k torów z karabinam i, w racająca z nocnego p len ero w eg o n agran ia jak iegoś r e w o lu c y jn e g o słu ch ow isk a. S p ra w a stała się g łośn a b ły sk a w iczn ie, choć n ik t na ten tem at n ic n ie m ów ił. „M ocny czło w ie k p a r tii” stracił tw arz i zo sta ł p rzen iesion y... na in n e k iero w n icze sta n o w isk o w Mi n iste r stw ie Ł ączności.
R. G adom ski zn an y b y ł z tego, że w tyln ej k ie sz e n i sp od n i nosił sta le pistolet, ch y b a jako dow ód zau fan ia do p erson elu . Z a w sze b y ł otoczony gron em zaufanych tow a rzy szy . G dy n a g le g o „ zd jęto”, zrobiła się w ok ół n ieg o p u stk a i nik t nie ch cia ć u siąść przy n im n a zebraniu.
W 1956 r. czło n k o w ie e g z e k u ty w y P Z P R rozgłośn i na M y śliw ieck iej r o z w a ia li n a korytarzu p u b liczn ie, czy n ie n a leży u jaw n ić tzw . „d on osicieli”. W tedy od razu o d ezw a ła się A licja Z aw adzka: „ja ty lk o 3 m ie sią c e ”.
Tuż po P aźd ziern ik u 1956 r. p racow n icy P I o d m ó w ili n ap isan ia kom entarza n a rocznicę rew o lu cji. W k ońcu m u sia ł go n ap isać sam szef P I — H en ry k Werner, zn an y z p op raw ek tu szu ją cy ch zb yt ostre stw ierd zen ia w tek stach („niekiedy”, „tu i ó w d zie”). W śród p o z y ty w n y c h zdań o „niezłom nej p rzy ja źn i” zn alazło się i takie: „ N iestety, na szla ch etn ej s ta li n aszej p rzyjaźn i p o ja w iły się n iew ielk ie p la m k i rd zy ”. N a w e t p rzy ja ciele n ie szczęd zili m u k p in i szyd erstw a.
W ok resie P aźd ziern ik a w ie lu k iero w n ik ó w p o szczególn ych red ak cji odegrało god n ą u p a m iętn ien ia rolę św ia d o m y ch o d p ow ied zialn ości prop agan d ystów . Zary zy k o w a łb y m tw ierd zen ie, że b ard ziej św ia d o m i h istoryczn ej w a g i w y d a rzeń i s v e j od p ow ied zialn ej ro li b y li fa c h o w i ra d io w cy śred n iego szczeb la n iż ich s z e f o w e z n ow ego „d esan tu ”. P a ź d z ie r n ik ’ 1956 w PR je s t — m oim zd a n iem — w ielk im i m im o w s z y stk o p o zy ty w n y m sp ra w d zia n em p o lsk iej ra d io fo n ii i jej pracow ników .
W y sta rczy p orów n ać ro lę PR z d estru k cy jn ą rolą ra d io fo n ii w ęg iersk iej w ty m sajn ym ok resie. P od ob n ie d estru k cyjn ą rolę m ogło w P o lsce odegrać PR, gd y b y p rób ow ało rea lizo w a ć propagandow ą lin ię w ed łu g znan ych w zo ró w „agen tu raln ych k n o w a ń im p e r ia listó w ”. P aźd ziern ik 1956, k ied y to in ic ja ty w a „oddolna” r a d io w c ó w tw órczo w zm o cn iła n ow ą lin ię propagandow ą przy ch w iejn ej p o sta w ie rad io w e g o k iero w n ictw a , w a r t jest osobnej analizy. Tu n ależy ta k ż e dodać, jak w y ra źn ie sp a d ło w ty m ok resie za in tereso w a n ie program am i stacji zagranicznych, a zw ła sz c z a W olnej E uropy, n a rzecz zw ięk szon ej w iarygod n ości P olsk iego R adia — zu p eł n ie od w rotn ie n iż w w yp ad k u W ęgier.
R ad iow a i te le w iz y jn a tran sm isja z P lacu D efilad w dniu 24 p aźd ziern ik a 1956 to ap ogeu m w ia r y w „socjalizm z ludzką tw a rzą ”, o sta tn i w y ra z n ad ziei w refo rm o w a ln o ść te g o u stroju i m iło ści d o G om ułki jak o opatrzn ościow ego m ęża. „P rzesta ł fu n k cjo n o w a ć w y n a tu rzo n y sy stem r e p r e sji” — ja k p isze au tor (s. 136). N aród p rzesta ł się bać. I b yło to p ierw sze zw y c ię stw o w 40 -letn iej w a lc e p o lsk ieg o narodu z kom u n izm em .
N a jw ięk szy m n ied o sta tk iem tej ze w szech m iar in teresu ją cej pracy J. M y śliń - sk ie g o je st n a d m i a r . T y tu ł głosi: M ik ro fo n i p o li ty k a . Z d z i e j ó w rad io fo n ii p o l s k i e j 1944— 1960. A w ew n ą trz jest w ięcej z d ziejów ra d io fo n ii p olsk iej 1944— 1960 n iż p o lity k i w m ik rofon ie. A u tor n ie w y trzy m a ł naporu m ateriału, k tóry — ja k u czeń ra d io w eg o czarn ok siężn ik a — w y p u ścił z przep astn ych , n ie ek sp lo a to w a n y c h dotąd a rch iw ów . W brew sw o im zam iarom , za m ia st h isto rii jed n eg o z ra d io w y c h d zia łó w — P u b lic y sty k i i In form acji — m im o w o li n ap isał p ierw sze k om p en d iu m h isto rii radia w P o lsce L u d ow ej. Z naczna część w in y za to spada oso b iśc ie na m nie, gd y ż ja k o recen zen t pracy w m a szy n o p isie su gerow ałem p ew n e u zu p ełn ien ia . N ie b rałem jed n a k pod u w agę, że w y tr a w n y prasozn aw ca sta n ie się ofia rą m agii radia i tem at go n ie ty lk o w cią g n ie, lecz ta k że b ęd zie n im m iotać. M yślę, że autor na ty m opracow aniu n ie p op rzestan ie i w e ź m ie ten tem a t p o n o w n ie na w arsztat, ś c iśle w y p rep a ro w u ją c lin ię propagandow ą ra d ia w P o lsce L udow ej w ty m sa m y m ok resie lu b do roku 1968. S u g ero w a łb y m trzym an ie się ty ch trzech p u n k tó w od n iesien ia, o k tórych p isa łem w y żej, oraz szeregu „tem atów k o n tro ln y ch ”. W śród n ich su g ero w a łb y m k ilk a grup tem a tó w z w y k o rzy sta n iem w ą tk ó w ju ż zapoczątk ow an ych :
I. N a jn o w sza h isto ria Polski:
a. Rząd w L ondynie: „epigoni sa n a c ji”, s. 68, em igracja, „tajniaki, sn ob y i k o k o ty ”, s. 69, P o lsk ie S iły Z brojne na Z achodzie: listy an d ersow ców , s. 76, w n u czk a M ick iew icza: „przed w ojen n a p o lity k a d oprow adziła do k a ta stro fy ”, s. 90, zad an ie ro zg ło śn i „K raj” (osobne zagad n ien ie poza ram ą tej k sią żk i — MJ K) „ściągnąć do kraju e litę ”, s. 190, „haniebna rola P iłsu d sk ieg o i p ra w icy P P S ”, „antynarodow y ch arak ter d zia ła ln o ści obozu lo n d y ń sk ieg o ” s. 238;
b. A rm ia K ra jo w a i P o w sta n ie W arszaw skie: „w k on sp iracji przed so ju szn i k a m i”, „w ąski krąg in te lig e n c ji”, s. 62, „planow a, cyn iczn a g ra ”, „k lik a B ora”, „przestępcza, le k k o m y śln a gra d o w ó d có w ”, s. 63, „bałam ucona m łod zież”, s. 72;
c. proces 16-tu: „grupa d y w e r sa n tó w ”, s. 67. II. P olsk a L udow a:
a. w ła sn a m isja: „ S o w ieck i rozm ach, p o lsk i rom an tyzm i am eryk ań sk a k a lk u la cja ”, s. 46, „m obilizacja, p rzeb u d ow a”, s. 40, W anda W asilew sk a 6.9.1944: „Kto n ie id zie z n arodem [...] zo sta n ie zm iecio n y przez czystą, p o tężn ą fa lę id ących d n i”, s. 57, „rew olucja, a le n ie d y k ta to rsk a ”, s. 67;
b. rola propagandy: „n asilen ie en tu zjazm em c h w ili”; zn ak ró w n a n ia m iędzy dziennikarzem , a p a rty jn y m a k ty w istą , s. 139, R adio organ em p a rtii — in stru m en tem m o b iliza cji m as, s. 141, elim in a cja am eryk ań sk iej szm iry, ele m e n tó w w rogich i n iep ew n ych , s. 171, „R ozm ow y z p r z y ja cielem ” o lu d ziach , „którzy życie p su ją ”, s. 232, P o lsk ie R adio „w y k ła d n ia w y siłk u p ań stw a i p a r tii”, s. 269. „organ op in ii
p u b lic z n e j” M. K ofta, s. 270, o ra d io w ca ch , którzy „zasłu żyli so b ie na n ie n a w iś ć słu ch a czy ” F. Istner, s. 270, „tym i sa m y m i u sty, co szk a lo w a ły sk azan ych ”, s. 332, „linia w y ty czo n a przez p a r tię ”, PR i T elew izja „jako organy p a ń stw o w e ”, s. 299, „ w y zw o lić in ic ja ty w ę sp o łeczn ą ”, s. 321, „ w ła ściw i lu d zie n a w ła ściw y ch m ie j sca ch ”, s. 323;
c . n o w y obyczaj i s ty l życia: „n ow y c z ło w ie k ”, s. 39, zam iast 100 k u ch n i —
6
tołów k i, s. 72, K ra k ó w — m iasto p roletariatu, s. 143, „zdobył rekord i p rzy szed ł do p a r tii”, s. 207.III. S p ra w y m ięd zyn arod ow e:
a. sto su n ek do ZSRR: „O becność A rm ii C zerw onej n ie p o zw o liła reak cji p o l sk iej n a ro zp ęta n ie terroru p rzeciw k o m asom lu d o w y m ” R om an W erfel, s. 103, „H u m an istyczn e trad ycje litera tu r y ra d z ie c k ie j” J. Iw aszk iew icz, s. 214;
b. sto su n e k do N iem iec;
c. W atyk an i sto su n ek d o K ościoła w Polsce;
d. U S A — „rekiny W a llstree tu ”, „ im p eria listy czn e k n o w a n ia ”, itp. „elim in acja a m eryk ań sk iej szm iry ”.
M yślę, że ta k ie p o tra k to w a n ie tem a tu p ok azałob y p ełn iej p o lity k ę w m ik ro fon ie.
K ilk a słó w n a leży p o św ięcić d ziejo m tej książk i. P isa n a na początk u la t 80., g otow a w 1985 r., zaak cep tow an a i g o to w a do druku w W y d a w n ictw a ch R adia i T elew izji, „spadła z p la n u ”. T o W y d a w n ictw o — n ajbardziej w y d a w a ło b y się za in tereso w a n e d ziejam i R adia i T e le w iz ji — w całej sw ej h istorii w y d a ło jed n ą po w a żn iejszą k siążk ę p o św ięco n ą d ziejom tych in sty tu c ji (S. M iszczaka). T ak w ię c książka p isan a w in n ej ep o ce p rzeleżała się przez d a lszy ch 5 lat, a b y w r e sz c ie jako w y n ik uporu autora i w sp ó łd zia ła n ia P ra co w n i H istorii C zasop iśm ien n ictw a P o lsk ieg o X IX i X X w ie k u In sty tu tu B ad ań L iterackich P A N ukazać się, ja k o c h a ra k tery sty czn y p rzeja w ob ecnej zap aści k u ltu ra ln ej w P olsce, w form ie b i b lio filsk ie g o fa n to m u — w m ałej p o lig ra fii i nakładzie... 500 egzem p larzy. W yd a w a ło b y się, że czasy k sią żek w y d a w a n y c h w nak ład ach 350— 500 egzem p larzy, dla za m y d len ia oczu op in ii p u b liczn ej i „od fa jk o w a n ia ” n iew y g o d n eg o tem atu — m a m y już za sobą. K siążk a J. M y śliń sk ieg o b ęd zie figu row ać w b ib liografiach , lecz pozo sta n ie n ie u c h w y tn a i n ied o stęp n a d la za in treso w a n y ch . W ty c h w aru n k ach z n ęca n iem się nad au torem b y ło b y w y ty k a n ie braku b ib lio g ra fii i in d ek su osób w k siążce rozlatu jącej się w trak cie p ierw szeg o czytan ia. N ie w sp om in ając już o ik o n o g ra fii — zd jęciach o b iek tó w i g łó w n y ch a k to ró w w yd arzeń .