2020, tom 21, nr 4 (83)
ISSN 2451-1617
20 lat minęło jak jeden dzień…
Ze wspomnień pierwszego redaktora
naczelnego
Janusz Włodzimierz Adamowski
Wydział Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii Uniwersytetu Warszawskiego
j.w.adamowski@uw.edu.pl ORCID: 0000-0002-0658-9683
K
iedy obecny redaktor naczelny naszego kwartalnika zwrócił się do mnie z propozycją napi-sania okolicznościowego, „wspominkowego” tekstu o początkach pisma, w związku z okrą-głą, 20. rocznicą jego powstania, potrzeba, a wręcz konieczność nawiązania do słów piosenki towarzyszącej kultowemu już dzisiaj serialowi telewizyjnemu była dla mnie dość oczywista. Faktycznie bowiem te 20 ostatnich lat minęło mi niczym jeden – prawda, że dość wydłużony, ale jednak – dzień… Nie o mnie jednak, ale o narodzinach „Studiów Medioznawczych” będzie ten niezbyt obszerny materiał.Idea stworzenia naukowego pisma periodycznego w ówczesnym Instytucie Dziennikarstwa, stanowiącym część składową nieistniejącego już Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW, narodziła się wraz z objęciem przeze mnie w 1999 roku funkcji dyrektora. Szczerze za-zdrościłem Koleżankom i Kolegom z Uniwersytetu Jagiellońskiego posiadania „Zeszytów Pra-soznawczych” – jedynego w tamtym czasie rodzimego periodyku naukowego w pełni poświęco-nego problematyce komunikowania i środków przekazu. A ponieważ nie istniała wówczas (for-malnie) obecna dyscyplina naukowa „nauki o komunikacji społecznej i mediach” (ani dyscyplina „nauki o mediach”, która w ministerialnych wykazach pojawiła się dopiero w 2011 roku), posłu-giwaliśmy się, jako badacze środków przekazu, różnymi terminami na określenie pola naszych naukowych zainteresowań. Najczęściej używanym było mocno już historycznie ugruntowane „prasoznawstwo”, którego wielkim zwolennikiem był – nieżyjący już niestety – Profesor Wa-lery Pisarek, wieloletni redaktor naczelny „Zeszytów” i znacząca postać naszego środowiska. Wielkim admiratorem terminu „medioznawstwo” był natomiast inny ceniony badacz ze środo-wiska krakowskiego – prof. Tomasz Goban-Klas, który, wykorzystując szeroko termin „media” w swoich pionierskich pracach, uważał, że „medioznawstwo” znacznie trafniej określa cele na-szej aktywności badawczej.
711
Janusz Włodzimierz Adamowski • Jubileusz 20-lecia
Studia Medioznawcze 2020, tom 21, nr 4 (83), s. 710–711 https://studiamedioznawcze.eu
Przyznam, że i mnie termin ten wydawał się bardziej adekwatny do ówczesnego stanu na-szej wiedzy o środkach przekazu, zwłaszcza w obliczu dynamicznego rozwoju Internetu i zwią-zanych z nim tzw. nowych mediów. Nie miałem więc żadnych wątpliwości co do tego, jaki tytuł powinien otrzymać nowy kwartalnik naukowy, którego narodziny miały także dokumen-tować równie dynamiczny, w kategoriach zarówno ilościowych (wzrost liczby pracowników i – zwłaszcza – studentów), jak i jakościowych (co było widać choćby w znaczącym przyroście liczby nowych habilitacji i doktoratów), rozwój Instytutu Dziennikarstwa UW – ośrodka, który – i mówię to bez fałszywej skromności – w zakresie badań nad mediami oraz modelu kształcenia dziennikarzy promieniował na cały kraj. Dzięki temu zaś, że Instytut miał wypracowane dość znaczne, jak na owe czasy, przychody własne, zadanie utworzenia czasopisma naukowego nie wydawało się (początkowo) – od strony organizacyjnej i fi nansowej – nadmiernie skomplikowa-ne. Piszę „początkowo”, albowiem później wcale nie było to już tak oczywiste… Oczywistym jednak było, że będzie to periodyk otwarty na publikacyjne potrzeby całego polskiego środowi-ska medioznawczego.
Tym oto sposobem narodziły się „Studia Medioznawcze”, pismo, które po dziś dzień, od 20 już lat, ukazuje się regularnie co kwartał. Jego pierwszym redaktorem naczelnym zostałem ja, moim zastępcą zaś ówczesny wicedyrektor Instytutu do spraw naukowych, prof. Marek Ja-błonowski. Wkrótce – po objęciu przeze mnie funkcji dziekana Wydziału – przejął on funkcję szefa redakcji i pełnił ją ofi arnie aż do lipca 2020 roku, będąc głównym animatorem licznych, jakościowych zmian zachodzących w kwartalniku: od jego okładki i layoutu poczynając, po-przez narodziny wersji elektronicznej z nowoczesnym oprzyrządowaniem technicznym, na au-tentycznie profesjonalnej redakcji kończąc. Tak zmieniało się (zgodnie z duchem czasu) pismo, które przez lata swej obecności zdobyło sobie (mam taką cichą nadzieję) akceptację i uznanie naszego dynamicznie rozrastającego się środowiska badaczy mediów i komunikowania. Ale to już jest temat na inną opowieść, dość dalece wykraczającą poza szczupłe ramy tego czysto wspo-mnieniowego tekstu…