i suwerenności ludu, urzeczywistniała zasady wolności i równości, kształtow ała społeczeństwo bezstanowe. D o P anteonu wzorców i nauczycieli ludzkości weszli „wielki W ashington” , „nieśmiertelny F ran k lin ” . M ożna mówić o autentycznej fascynacji, ja k ą te dwa nazwiska wywoływały. C ytow ane są na łam ach gazet i czasopism, w m owach sejmowych i okolicznościo wych, a także w licznej literaturze ulotnej, w sporach i polem ikach pow oływ ane na patronów odm iennych stanowisk (słynne polem iki w okół pam fletu S. Rzewuskiego czy Dyzmy Tomaszew skiego). Gdy zaś chodzi o ład i porządek społeczny, o praw a i obow iązki obywatela, o tolerancję w zajemną, o strukturę władzy i jej podział czerpano wzory z Anglii. Poprzez łam y „M o n ito ra” czy przekłady powieści i poezji angielskiej rozpow szechniał się w Polsce angielski liberalizm i sentymentalizm oraz optym istyczny pogląd na naturę człowieka (por. prace Z. Sinki).
N a podkreślenie zasługuje niewielki ustęp o kazaniach fizjokratycznych księdza K arp o wicza. Tym sam ym wchodzi au to rk a w krąg innych publikatorów , słowa m ów ionego i utrw alo nego drukiem . K azania typu dydaktycznego o tem atyce społecznej nie należą do rzadkości. Polski „M assillon” nie był w działalności swojej odosobniony i gdy m ow a o nowym modelu nowego człowieka, św iadom ego swych wobec społeczeństwa obowiązków, istotna uwaga należy się zaangażow anym w swą epokę kaznodziejom.
Słusznie i trafnie porusza au to rk a problem deizm u czy wręcz niewiary w Polsce X V III wieku. Recepcja deizm u w Polsce łączy się z odm ienną niż we Francji postaw ą moralno-religijną. N ie jest „procesem wytoczonym chrześcijaństwu” , nie głosi hasła „écraser l’infâm e” . Postaw a deistyczna to na ogół przekonanie, iż religia n atu raln a nie pozostaje w sprzeczności z religią pozytyw ną, jeśli oczyścić ją z zabobonów i przesądów . Jest to zatem p ró b a protestantyzacji wiary katolickiej i jednoczesnego zreform ow ania stosunków między kościołem i państwem . Chociażby m ożna posłużyć się przykładem reform y oświatowej.
Trzecia część książki Człowiek, ród ludzki, historia obejmuje dw a rozdziały i dwa nurty myśli: K ołłątajow y — o człowieku w historii i Staszicowy — o rodzie ludzkim i jego dziejach. O ba te umysły wydały pełny dojrzały system historiozoficzny, który autorka określa jak o twórcze sam odzielne rozwinięcie oświeconego historyzm u. Przeprow adza piękny analityczny o nich wykład. N a tle katastrofy narodow ej i załam ania się optymistycznej wiary w postęp refleksje obu tytanów naszej oświeceniowej myśli i reform atorów należy uznać za testam ent pozostaw iony narodow i — testam ent, po który jednak następne pokolenia już nie sięgały. O garnia m nie n u ta zwątpienia, gdyż analizowane utw ory odbieram ja k o zamykające epokę, a nie zapow iadające przyszłość.
Książka Ireny Stasiewicz-Jasiukowej pobudza do przemyśleń — być może wywoła polemikę. A u to rk a przeżywa głęboko problem y epoki, k tó rą w ybrała. Jest badaczem sumiennym, dociekli wym, wytrwałym. Jej naukow y dorobek stale rośnie, wzbogacając wiedzę i spojrzenie na „epokę świateł” . O becna książka — łącząc niektóre ju ż poprzednio podjęte w ątki z nowymi przem yśleniami i w konfrontacji z europejską myślą filozoficzno-pedagogiczną — stanowi cenną w tym dorobku pozycję. K siążka ta zajmie zapew ne pow ażne miejsce w historiografii polskiego Oświecenia.
Zofia Libiszowska (Łódź)
Studia z dziejów Uniwersytetu Wileńskiego 1579— 1979. „Zeszyty N aukow e U niwersytetu Jagiellońskiego D LIV. Prace H istoryczne” zeszyt 64. W arszaw a-K raków 1979, 170 s.
O krągłą rocznicę czterechsetlecia założenia U niw ersytetu W ileńskiego pięknie uczcił U ni wersytet Jagielloński, poświęcając jej tom studiów przygotowany przez historyków krakow skich i wileńskich. Zamieszczone w tom ie prace nie zostały pom yślane jak o systematyczny nrypolaH rl/ieiów uczelni wileńskiej. W edług Redakcji tom u zamieszczone w nim „studia
były opracow yw ane, bądź też traktow ane były jedynie w sposób ogólny” (s. 10). M iało to sprzyjać m ożności prezentow ania przez autorów ich zainteresow ań i m etod pracy.
A kadem ia W ileńska — Szkoła G łów na W ielkiego K sięstw a Litewskiego — U niw ersytet W ileński — kolejne m utacje nazwy uczelni są bard zo silnie zw iązane z polską tradycją naukow ą i kulturalną, zawdzięczam y im piękne i żywe nieraz do dziś idee, znakom itych uczonych, wielkich artystów . N ic też dziwnego, że historia W szechnicy Wileńskiej zawsze w zbudzała — i będzie w zbudzała nadal — zainteresow anie polskich uczonych. W ym iana zaś dośw iadczeń badaw czych i m etodologicznych w zbogacała i będzie nadal wzbogacać w arsztaty naukow e, będzie doskonaliła i pogłębiała naszą wiedzę o przeszłości narodów litewskiego i polskiego. N ie d a się uniknąć polem ik i kontrow ersji, b o zgłębienie problem ów , ujm ow anie ich z różnych perspektyw badaw czych pobudza do dyskusji. P odstaw ą jednakże m usi być szacunek d la d o ro b k u innych badaczy, docenianie ich wysiłków i osiągnięć.
Pierwsza z rozpraw w recenzow anym tom ie to Zarys historiografii Uniwersytetu Wileńskiego, pióra A lgierdasa S i d l a u s k a s a . M iał tu au to r niełatwe zadanie. H istoriografia uczelni wileń skiej jest bow iem niezwykle bogata. Była przedm iotem b ad ań niejednego uczonego. R ozu miejąc kłopoty au to ra z wyborem problem ów węzłowych i doborem literatury nie sposób nie zdziwić się, czemu z prac najwybitniejszego z dotychczasowych badaczy nie tylko historii, ale przede wszystkim historiografii wileńskiej — Ludw ika Janow skiego — pow ołał się jedynie na Wszechnicę Wileńską (wyd. W ilno 1921), nie zauw ażając ani Słownika bio-bibliograficznego dawnego Uniwersytetu Wileńskiego (wyd. W ilno 1939), ani — co g o rsz e — H istoriografii Uni
wersytetu Wileńskiego („Roczniki T PN w W ilnie” 1921 n r 7 i odb.). Szeroko uwzględniając literaturę jezuicką, która najwcześniej zajęła się dziejami wileńskiej uczelni, a k tó ra po dzień dzisiejszy m a W ilno w zasięgu swych zainteresow ań (zwłaszcza okres jezuickiej A kadem ii Wileńskiej), pom inął Sidlauskas książkę uczonego francuskiego, D aniela Beauvois Lumières et société en Europe de l'E st: L ’Université de Vilna et les écoles polonaises de l ’Empire Russe (1803— 1832). T. 1—2. Lille-Paris 1977.
Prace jezuickie interesujące są przede wszystkim ze względu na m ateriały, k tó re m ogą wnosić z m ało dotąd eksploatow anych archiwów zakonnych, w ym agają ogrom nej ostrożności przy korzystaniu z ferowanych przez ich autorów sądów i uogólnień. Praca Beauvois’a n a to m iast — bardzo szeroko trak tu jąca zagadnienia społeczne zw iązane z działalnością U niw ersytetu, jego funkcje nie tylko kulturalne, ale i ekonom iczne (jako właściciela feudalnego d óbr i chłopów) — w kontekście poszukiw ań przez historiografię w ileńską istotnych sprężyn rozw oju uczelni nie jest zapewne bez znaczenia; podobnie, ja k jego b ad an ia dotyczące problem ów socjologicznych, środowisk profesorów , studentów , nauczycieli i uczniów . K rytykując polską historiografię burżuazyjną, nie zauw aża Sidlauskas nowej pow ojennej literatury polskiej. Cytuje bowiem krytycznie (o czym za chwilę) najpow ażniejszą z prac dotyczących dziejów U niw ersy tetu W ileńskiego w okresie K om isji Edukacji N arodow ej — książkę Ireny Szybiak Szkolnictwo Komisji Edukacji Narodowej w Wielkim Księstwie Litewskim W rocław (nie W arszawa — jak mylnie pod an o w przypisie) 1973, oraz popularne opracow anie i to tylko we fragmencie dotyczące U niw ersytetu W ileńskiego — Zofii i Zbigniewa T okarskich Uniwersytety w Polsce. W arszawa 1972; pom ija natom iast, czy też nie zauw aża bard zo obfitej literatury dotyczącej okresu K E N n a Litwie, U niw ersytetu przed rokiem 1831, w ydawnictw źródłow ych, czy też zwięzłego, ale — z p unktu widzenia m etodologii i szeroko uwzględnianego kontekstu ogólno europejskiego — ważkiego opracow ania na tem at U niw ersytetu W ileńskiego, które znajduje się w Historii nauki polskiej. Są to w tom ie II (W rocław 1970) teksty H enryka Barycza i K azi m ierza O pałka dla okresu Oświecenia, zaś w tom ie III (W rocław 1973) — Jerzego M ichalskiego oraz kilku autorów piszących o konkretnych dziedzinach wiedzy — d la okresu po ro k u 1800.
Przy okazji zaprezentow ania w szkicu A. Sidlauskasa książki I. Szybiak nasuw ają się czytelnikowi dalsze refleksje; chodzi o powierzchowny, zniekształcający sens pracy i ustaleń, a sięgający chyba i pewnych zagadnień metodologicznych wniosek ogólny. I Szybiak, w swej bardzo sum iennie pod względem m ateriałowym i praw idłow o (z p u n k tu widzenia m etodologii marksistowskiej) m etodologicznie opracow anej książce, ujęła problem rozw oju
i poziom u Szkoły Głównej W. K s. Lit. szeroko, pokazując (i to wielekroć) zm agania postępu z zacofaniem , nowego ze starym . P okazała trud nadrabiania zaniedbań i zacofania okresu jezuickiego, uzupełniania zbiorów , kom pletow ania obsady katedr, przem ian w pro g ra m ach studiów , przełam yw ania oporu społeczeństwa wobec uczelni i wobec nowych dyscyplin studiów ; pokazała też osobiste zaangażow anie rek to ra Poczobuta, dalekosiężne i rokujące wielkie nadzieje plany, któ re załam ały się przede wszystkim z b rak u czasu na ich w prow a dzenie. I. Szybiak nie była gołosłowna w swych w nioskach; pisząc o słabym poziom ie Szkoły G łównej w mom encie przejm ow ania jej z rąk jezuitów oparła się na wcześniejszych ustaleniach badaczy i dokum entach źródłow ych; pisząc o pewnym opóźnieniu naukow ym W ilna w stosunku do ośrodków nauki światowej (w kontekście kłopotów z kształceniem m łodej kadry), pokazyw ała jed n ak naukow e kontakty zagraniczne profesorów medycyny czy rektora Poczobuta; pisząc o słabości wileńskiego ośrodka naukow ego podkreślała, iż przy tym wszystkim „w ciągu dziesięciu lat swej działalności po reform ie Uniwersytet w Wilnie zdołał zaszczepić na Litwie zainteresow ania wiedzą m atem atyczno-przyrodniczą, a praktyczny kierunek wykładów odegrał w tym na pewno pozytyw ną rolę”. (I. Szybiak, dz. cyt. s. 179— 180). A. S id lau sk as— zbierając kilka negatywnych opinii z r ó ż n y c h f r a g m e n t ó w książki, a naw et dotyczących r ó ż n y c h o k r e s ó w (jak np. ocenę środow iska wileńskiego w mom encie kasaty zakonu jezuitów i niedosyć sum iennie wykonywanie obowiązków przez profesorów z końca lat 80-tych X VIII w.) — stwierdza, że I. Szybiak nie doceniła poziom u U niw ersytetu W ileń skiego jak o wyższej uczelni (Sidlauskas, Zarys historiografii, s. 16), podczas gdy autorka po prostu pokazyw ała splot okoliczności i w arunków działania i rozw oju uczelni po 1780 r.; tylko takie spojrzenie pozw ala docenić w pełni wielkie postępy naukow e, kulturalne, organiza cyjne i dydaktyczne, któ re dokonały się w Wilnie w tym okresie.
Budzą też wątpliwości oceny Śidlauskasa oparte na fragm entach zdań wyjętych z różnych tom ów i z różnych kontekstów wielkiej m onografii J. Bielińskiego Uniwersytet Wileński. T. I— III. K raków 1899— 1900. Przy tym niezm iernie trudno jest polem izować z ogólną konkluzją Śidlauskasa, właśnie ze względu na m anierę łączenia ze sobą fragm entów różnych opinii krytycznych i to opinii w większości przecież nie dających się podważyć. Praw dą jest bowiem, że po reform ie K E N większość eks-jezuitów pozostała w Wilnie na stanowiskach nauczycielskich, i że (co w tej sytuacji jest naturalne) musiały być kłopoty z unow ocześnia niem kursów i m etod nauczania. Opinie Bielińskiego nie dają się podważyć. N ie m ożna jednak pom inąć faktu, że sam Bieliński wyjaśnił pow ody małych — jego zdaniem — pożytków z reform y przeprow adzonej przez K E N w A kadem ii Wileńskiej. Podkreślił po pierwsze — bardzo krótki okres pracy Szkoły G łównej — zaledwie czternastoletni, po w tóre — niestabilność nowych program ów , które K om isja bezustannie popraw iała i zm ieniała. M ożna i trzeba polem izować ze zdaniem Bielińskiego, ale tylko w oparciu o now e fakty, nowe ustalenia, okoliczności przez niego nie zauw ażone — a nie przez zaprzeczanie tym z jego ustaleń, które są bezsporne.
Punkt w idzenia historyków litewskich na historię i historiografię U niwersytetu W ileńskiego jest ważny i ciekawy dla czytelnika polskiego. Bardzo cenne jest więc ukazanie przez A. Śidlauskasa problem atyki b adań nowszej historiografii litewskiej. Tym cenniejsze, że bariera językow a u tru d n ia Polakom korzystanie i właściwą orientację w piśmiennictwie litewskim. Sidlauskas podkreślił zainteresow anie badaczy litewskich zagadnieniam i historii nauk przyrodni czych i m atem atycznych, rozw ojem filozofii, dziejami w prow adzania na uczelnię języka litew skiego, poszukiw ania m etodologiczne i poszukiw ania prawidłowości rządzących rozwojem uczel ni. D oceniając ten trud i rozum iejąc trudności w ynikające z bardzo ograniczonej objętości szkicu Śidlauskasa, nie m ożna jed n ak nie upom nieć się o rzetelniejszą ocenę naszej historio grafii i inne rozmieszczenie akcentów tym bardziej, że autor zna język polski i dotarcie do naszej literatury nie spraw ia mu kłopotów językowych.
Badaczom litewskim zawdzięczamy w recenzowanym tom ie jeszcze dwie pozycje: Roma- nas P l e ć k a i t i s opublikow ał rozpraw kę Stopnie naukowe w dawnym Uniwersytecie Wileńskim i dołączył do niej obszerne wypisy z rejestrów nadaw anych w A kadem ii Wileńskiej stopni naukow ych wg Laurae academicae seu liber continens ritum promovendi et catalogum
promoto-rum ad gradum doctoratus, licentiatus, magisterii et baccalaureatus in Alm a Academia Vilnensi Societas lesu, z lat 1583— 1781. A ndrius Bendżius przedstaw ił zaś zarys rozw oju U niw ersytetu Wileńskiego w okresie najnowszym w artykule Szkolenie specjalistów w Wileńskim Państwo wym Uniwersytecie im. W. Kapsukasa w warunkach socjalizmu (1940— 1978).
Ciekawa rozpraw ka Plećkaitisa i dołączone do niej m ateriały źródłow e w prow adzają czytelnika w świat nabyw ania upraw nień przez daw ną A kadem ię W ileńską do nadaw ania stopni naukow ych, ukazują zwyczaje i wymogi z tym związane. O publikow ane (chociaż nie pełne, bo pom ijające wykazy prom ow anych bakałarzy Filozofii, bakałarzy i licencjatów teologii) spisy nazwisk zaw ierają sporo informacji o osobach znanych w historii kultury polskiej, dają inform acje o ich pochodzeniu (w najwcześniejszych zapisach), bądź o w ykonywanych funkcjach w szkolnictwie lub funkcjach kościelnych. Plećkaitis podane d ane liczbowe, wyciągnięte z całości publikow anego ź ró d ła : okazuje się, iż A kadem ia nadała stopnie naukow e 4076 osobom , przy tym większość — to bakałarze filozofii (1810 osób), m agistrzy — później zwani do k to ram i — filozofii (1700 osób). Plećkaitis dodaje (s. 34), że liczb tych nie m ożna traktow ać ja k o ścisłych, gdyż praw dopodobnie są luki w zapisach z okresu przełom u X V I/X V II w. Trzeba do tego dorzucić uwagę, że p o n ad to liczby m ogą dotyczyć ilości nadaw anych stopni, a nie prom owanych osób, poniew aż zapew ne nazwiska pow tarzały się, kiedy poszczególni słuchacze osiągali kolejne stopnie naukow e, bądź ubiegali się i otrzymywali np. d o k to raty w różnych fakultetach. D ow odzą tego chociażby w przytoczonych spisach pow tarzające się w w ykazach doktorów teologii i doktorów filozofii nazwiska braci K ojałowiczów, M acieja Sarbiewskiego, a z nowszych czasów — Franciszka N arwoysza. Bliższe badania okazały by zapewne więcej takich przypadków , chociaż na pierwszy rzut oka nie są one widoczne, gdyż zapisy były notow ane w p orządku chronologicznym , a nie alfabetycznym , Zw raca uwagę ogrom na ilość (procentowo) stopni nadaw anych w 1773 r. zapew ne na wieść o kasacie zakonu jezuitów , aby ułatwić now ą drogę życia studiującej młodzieży zakonnej. Późniejsze prom ocje częściowo zapewne związane były też z polityką K EN nadaw ania stopni d o k to ra tym z uczących w szkołach nauczycieli, którzy do tego kwalifikowali się, chociaż form alnie do uczelni o to nie występowali. W spisach przytoczonych przez Plećkaitisa w yraźnie w yodrębnia się taka grupa przez inform acje o w ykonywanych przez prom ow anego obow iązkach. Oczywiście wyciąganie wniosków ogólnych jest niemożliwe bez zapoznania się z całością źródła — tym niemniej spisy są bardzo ważnym materiałem uzupełniającym dane o poszczególnych osobach.
A rtykuł A ndriusa B e n d ż iu s a , interesujący ze względu na pewne d ane o rozw oju czy też problem ach dydaktyczno-wychow awczych U niw ersytetu W ilińskiego P ° 1940 r., dostarcza inform acji o bard zo m ało u nas znanym okresie pracy U niw ersytetu w czasie okupacji hitlerowskiej, o charakterystycznych procesach zachodzących przy przekształcaniu struktury organizacyjnej uczelni, o przechodzeniu w kształceniu, od systemu przedm iotow ego d o kurso wego, o problem ach wynikających z konieczności dostarczania przez uczelnię k ad r dla przem ysłu, administracji i różnych dziedzin życia. R aptow ny rozw ój uczelni, szybkie przybyw anie nowych wydziałów i specjalności rozsadza bowiem tradycyjną strukturę uczelni, zm ienia w swym program ie kształcenia stosunek między teoretycznym i problem am i rozw oju nauki a wiedzą praktyczną bądź zastosow alną w praktyce. Są to zagadnienia w spólne dziejom uniwersytetów w skali światowej, a przykład W ilna — oprócz indyw idualnych i indyw idualnie kształtujących się w arunków rozw oju — jest też jeszcze jednym przykładem przem ian zachodzących w organi zacji współczesnych badań naukow ych i współczesnych zagadnień kształcenia specjalistów. Polscy autorzy są reprezentow ani w recenzowanym tom ie rozpraw am i: Kamilli M r o z o w s k i e j: Uniwersytet Wileński i jego szkoły w latach 1795— 1803; M ałgorzaty S t o l z m a n :
W kręgu uniwersyteckiej tradycji. Ż ycie kulturalne w Wilnie po roku 1831 oraz fragm entem badań Juliana D y b c a nad podróżam i naukow ym i profesorów wileńskich — przedstaw ionym w artykule: Zagraniczne studia naukowe stypendystów wileńskich (1803— 1831). W szystkie te publikacje dotyczą więc XIX wieku i zagadnień jednego z najw spanialszych okresów rozw oju Wszechnicy Wileńskiej.
K. M rozow ska b ada m ało znany okres przejściowy między wyłączeniem Szkoły G łównej W. Ks. Lit. spod władzy Komisji Edukacji N arodow ej a włączeniem jej w system oświaty
rosyjskiej ustaw am i A leksandra I jak o Cesarskiego U niw ersytetu W ileńskiego. M. Stolzm an — pokazując żywotność środow iska naukow ego uniw ersytetu po jego form alnej likwidacji w 1831 r. pośrednio uw idacznia niebywały w prost związek U niw ersytetu ze środowiskiem i trwałość wpływów, k tó re przeżyły uczelnię o kilka dziesiątków lat. J. Dybiec pokazuje fragm ent dotyczący naw iązyw ania przez środow isko wileńskie kontaktów z światem naukow ym E uropy — na przykładzie kształcenia młodzieży naukow ej w centrach nauki europejskiej.
R ozpraw a K. M rozowskiej, udokum entow ana i bogata w m ateriały źródłowe, rozpada się na dw a człony; w jednym au to rk a analizuje, ja k wyglądało szkolnictwo średnie na terenach które potem weszły w skład Okręgu N aukow ego W ileńskiego i podporządkow ane U niw ersyte towi W ileńskiemu organizacyjnie i dydaktycznie stanowiły w jakiś sposób n atu raln ą bazę rekrutacyjną uniw ersytetu oraz teren jego oddziaływania. W drugiej części auto rk a rozważa przem iany w zależności organizacyjnej i politycznej uniw ersytetu od organów powoływanych przez władzę centralną, związane z tym miejsce uczelni w systemie oświaty, zmiany organiza cyjne i modyfikację stru k tu r wewnętrznych. Część pierwsza przynosi wiele cennych ustaleń dotyczących sieci szkolnej i frekwencji uczniów szkół średnich, program ów i funkcjonow ania szkół. Pokazuje niepraw dopodobny zamęt i zróżnicowanie typów szkół, program ów , kadr nauczycielskich, poziom u nauczania. N ie ze wszystkimi konkluzjam i m ożna się zgodzić bez dyskusji.
N a przykład dane dotyczące frekwencji uczniów szkół średnich na tym terenie oraz wczesne, naw et przedwczesne przerywanie nauki po pierwszych latach nie musi koniecznie świadczyć o słabym zainteresow aniu środow iska szlacheckiego szkołą (s. 82— 83). Jeżeli uśw iadom im y sobie, o jak i okres chodzi (czas radykalnych zm ian politycznych, niepokojów , zniszczeń pow ojennych) m ożna by zaryzykow ać twierdzenie, że ponad 11 tys. uczniów w szkołach średnich na terenach, które składały się na O kręg N aukow y U niw ersytetu Wileńskiego, dowodzi raczej zainteresow ania oświatą. Przy zniszczeniach, jakie dotknęły nie tylko m ajątek szkolny, ale i finanse rodziców uczniów, utrzym anie chłopca w szkole (trzeba przecież pam iętać, iż z reguły była ona odległa od dom u rodzicielskiego ucznia, wymagała opłacenia stancji i nadzoru domow ego) było wysiłkiem na pew no nie małym. M oże to być jednym z pow odów niekończenia pełnych kursów szkolnych i szukania zarobków przez niedouczoną młodzież. W ydaje się, iż te niespokojne czasy, o których pisze K . M rozow ska, mogły być też przyczyną wielkiego zróżnicow ania wieku uczniów w poszczególnych klasach.
Niewątpliwym natom iast wydaje się wniosek, że szkoły średnie nie były bazą rekrutacyjną studentów uniw ersytetu. W yłania się więc specyficzny układ, w którym U niwersytet był władzą nadrzędną, sprawował dozór pedagogiczny i merytoryczny, dostarczał, (albo miał chociaż takie ambicje) nauczycieli dla szkół średnich, natom iast faktycznie nie był jednym z ogniw oświaty, bo większość studentów przychodziła po wykształceniu dom ow ym . Szkoły średnie stawały się w ten sposób szczeblem dosyć zam kniętym sam ym w sobie. Taki zaś układ m a duże zna czenie przy ocenie stosunków i wpływów U niw ersytetu na otoczenie, w którym działał.
K . M rozow ska pokazuje też bardzo interesująco zmianę struktury wewnętrznej w Szkole Głównej, odchodzenie od kołłątajowskiej, przyjętej przez K E N koncepcji 2 kolegiów: nauk przyrodniczych i m oralnych w kierunku 4 fakultetów z w yodrębnionym fakultetem medycznym oraz literatury i sztuk pięknych, który to układ został w prow adzony przez ustawy A leksandra I. Z innych w ażnych dla koncepcji uniw ersytetu spraw pokazuje a u to rk a uzależnienie go od miejscowych władz politycznych i państwow ych, zarów no w sensie ekonom icznym , ja k i np. ingerencji w obsadę stanow isk profesorskich, zmienny stosunek nowych władz d o funkcji nadzorczych uniw ersytetu nad szkołami średnim i etc. Są to wszystko zagadnienia niezmiernie ważne w badaniach nad przeobrażeniam i szkolnictwa wyższego w XIX w. i stanowić będą cenną cząstkę w syntezie tego problemu.
N a podkreślenie zasługuje trud przedarcia się przez różnego typu m ateriały źródłowe, aby ustalić dane liczbowe dotyczące szkół, uczniów, studentów , program y i poziom nauczania. N iesłychany nieład i niejednoznaczność niem al wszystkich term inów dotyczących zagadnień struktury i poziom u szkolnictwa na om aw ianym terenie i w om aw ianym okresie, krzyżowanie
się różnych sprzecznych nieraz przepisów — wynikających z różnej proweniencji politycznej terenów — zniechęcały dotąd badaczy do dokładniejszej analizy tych spraw. R ozpraw a K . M ro zowskiej wypełnia dotkliw ą lukę w poznaniu dziejów U niw ersytetu W ileńskiego; pom oże należycie ocenić osiągnięcia lat 1803— 1831 właśnie z perspektywy tego przejściowego okresu, 0 którym traktuje.
Za osiągnięcie okresu lat 1803— 1831 należy bowiem uznać prężność środow iska n auko wego — wytw orzonego przez Uniw ersytet i jego silne pow iązanie ze społeczeństwem, co znalazło wyraz w okresie międzypowstaniowym w Wilnie w pracach i inicjatywach tego środow iska po form alnym zam knięciu Uniw ersytetu. Mówi o tym rozpraw a M ałgorzaty Stolzm an. Z jej b adań wynika, iż wbrew potocznym opiniom o upadku i apatii kulturalnej po pow staniu 1830 r. W ilno tw orzyło silny i żywy ośrodek naukow y i nauczający. Zam knięcie U niw ersytetu ograniczając wszechstronność kształcenia nie spow odow ało jednak — aż d o likwidacji A kadem ii M edyko-Chirurgicznej i Akademii Duchownej — zupełnego przerw ania nauczania, uczelnie te prowadziły swego rodzaju działalność zastępczą. Jej zasięg niech określą cyfry: w roku akadem ickim 1830/31 w Uniwersytecie było im m atrykulow anych około 1500 studentów , w 1834 A kadem ia M edyko-Chirurgiczna liczyła 865 studentów (s. 124).
Przegląd wysiłków, inicjatyw i osiąganych rezultatów , wydawanych książek i czasopism , który zaprezentowała M . Stolzm an zmienia nieco obraz okresu popow staniow ego; wskazuje na potrzebę dalszych jego badań, wyjaśnia fenomen niesłychanie ożywionej i wartościowej produkcji literackiej W ilnian w okresie popow staniow ym . Z drugiej jednak strony pokazuje, jak odbywał się proces przechodzenia od działalności naukow ej upraw ianej profesjonalnie (zwłaszcza dopóki żyło pokolenie byłych pracow ników U niw ersytetu bądź jego absolwentów) do inicjatyw i działań am atorskich, dyletanckich. Pokazuje też, czym dla badań naukow ych 1 rozwoju nauki w Litwie stał się U niwersytet W ileński w okresie jego w spaniałego rozw oju oraz jakie kierunki nauk dały największe rezultaty, wyrażające się w pracach i wydawnictwach już po zam knięciu uczelni. C hodzi, rzecz jasna, o nauki medyczne i — co ciekawe — histo- ryczno-etnograficzne.
Jeśli chodzi o publikację J. D ybca — um ieszczoną w niniejszym zbiorze — m ożna mieć do au to ra pewne pretensje: szkic dotyczący wyjazdów zagranicznych stypendystów wileńskich m a charakter tak zwięzły, że aż encyklopedyczny. D ołączony do niego m ateriał źródłow y w postaci raportów Znoski z lat 1809 i 1810 niezupełnie pasuje do poprzedzającego go tekstu. Aż prosi się o uzupełnienie go chociażby o d an ą Znosce przez U niw ersytet instrukcję, dotyczącą trasy wojażu i zagadnień m erytorycznych oraz — przynajm niej fragm enty k orespon dencji rektora Śniadeckiego dotyczące raportów i spraw ozdań Znoski (do sam ego stypendysty i do k u rato ra A. J. Czartoryskiego). Ilustrow ałoby to lepiej intencje (a może nawet i k o n tro wersje) zgrom adzenia uniwersyteckiego, jego orientacje naukow e, m etodykę kształcenia młodych. Takie ustawienie materiałów wzbogaciłoby zarów no publikację J. D ybca, ja k i cały ten tom studiów, o którym mowa.
W sumie jednak otrzymaliśmy zbiór publikacji ciekawych, niebanalnych i bardzo pożytecz nych. Nie ulega wątpliwości, iż wnosi on nowe elementy do wiedzy o dziejach i funkcjono waniu Uczelni Wileńskiej, o jej znaczeniu społecznym, jej żywotności. Tom na pew no przy datny zarów no badaczom polskim , jak i litewskim.
Kalina Bartnicka
(Warszawa)
Jerzy R ó z ie w ic z : Polsko-radzieckie stosunki naukowe w latach 1918— 1939. W rocław-W ar- szawa 1979. Ossolineum 319 s. Polska A kadem ia N auk. Instytut H istorii N auki Oświaty i Techniki.
Ukazanie się książki Jerzego Róziewicza wypada przychylnie pow itać z paru przynajmniej względów. Porusza ona tem at ważny i potrzebny. Obecnie — gdy polsko-radziecka w spółpraca