400
R ecenzjei bardzo ż y w a ibyła chęć języ ko zn aw ców rekonstruk cji tego stanu. Jeśli chodzi nato miast o sam ą treść e w o lu c ji języków , co łączy się z zagadnieniem poznawczej fu n kcji
języka, to problem atyka ta nie b y ła uw zględn ian a w badaniach językoznawczych, lu b — jeśli b y ła u w zględn ian a — to tylko m arginesow o. Z m ian y przyniósł dopiero X X w.
D o jak ich n u rtó w m yślow ych, filozoficznych w łą c z a ła się leksykologia w toku sw ego ro zw oju ? Teoretyczną retrospekcję m ożna zacząć — pisze prof. D oroszew sk i — od p rzy słow io w yc h starożytnych G re k ó w ; ale autor p op rzestaje na X I X w., zaczy n ając tę retrospekcję od przedstaw ienia myśli, które o języku jako całości w y p o w ia d a ł Hum boldt.
Z. Br.
N A T E M A T H IS T O R II L E K S Y K O G R A F I I P O L S K IE J — N I E D O K Ł A D N I E W n rze 13/1968 „P rzegląd u K sięgarskiego i W y d aw n icze go ” ukazał się artykuł L eo n a B ielasa Polskie tradycje słownikowe. A u to r stw ierdził m.in., że „pierw szy d ru k o w an y słow nik łaciń sk o-p olski ukazał się w 1528 r.” ; tytułu i autora tego s ło w n ika nie podał. Id zie tu o Dictionarius varium reru m >[...] Jana M u rm e liu sa (w p r a w dzie nieco n iżej L . B ie la s użył określenia „słow nik M u rm e liu s a ”, ale jednocześnie nie p oin fo rm o w ał, że jest to p ierw szy nasz sło w n ik d ru k o w an y , pisząc: „jeden z {...] szesnastowiecznych sło w n ik ó w ”). 1528 r. to data d rugiego w ydania, a pierw sze uk a zało się w 1526 r. N ad to : słow nik ten o bejm ow a ł trzy języki (łaciński, niemiecki i polski), a nie dw a, ja k p od ał L . Bielas.
D a le j autor pisze, że „słynny dyk cjon arz A m bro że go C alepinusa z 1502 rok u za w ierał w y ra z y w 11 językach”, m.in. w y ra z y polskie. Rzeczywiście jedn ak język polski znalazł się dopiero w w y d a n iu z 1585 r.; p ierw otnie b y ł to „dykcjonarz [...] czysto łaciński, ty lk o grek ą przetykany. {...] P rzy p a d ł jedn ak do sm aku ówczes nym uczonym, którzy część jego łacińską — w m iarę u k azy w an ia się. licznych no w y ch w y d a ń — rozszerzali coraz innymi uzupełnieniam i, aż stopniowo zaczęto doda w a ć do tekstu łacińskiego także o dpow iedniki innojęzyczne” — jak pisał H . O ester- reicher w artyku le N iec o o dziale polskim w jedenastojęzycznym słowniku Kalepina (,P r a c e Filologiczne”, t. 12, 1927, ss. 466— 467).
Przy stęp u jąc do in fo rm acji o słow niku Lindego, L . B ielas pisze tak: „ W X I X Wieku, kiedy n a skutek za boró w Polak o m zaczęło grozić w ynarod ow ien ie, p o ja w ił się jednojęzyczny sło w n ik m o w y ojczystej” — w łaśn ie słow nik Lindego. L ecz przecież — poniew aż słow nik uk azał się w latach 1807— 1814, a m yśl jego opracow ania p o w stała oczywiście znacznie w cześniej — m otyw em p od jęcia przez L in d ego tego dzieła nie m ogło b y ć przeciw staw ienie się w y n a ra d a w ia n iu P o la k ó w .
D a le j L . B ielas in form uje, że słow n ika L in d ego „ostatni )[...] przedruk ukazał się w Polsce L u d o w e j ( P I W 1951)” . O kreślenie „ostatni” sugeruje, że b y ły przedruki wcześniejsze. R zeczywiście jedn ak w y d a n ie z 1951 r. jest pierw szym przedrukiem , zresztą nie w y d a n ia 1, lecz w y d a n ia 2 uzupełnionego z 1854 r., przez B ielasa nie wspom nianego.
O następnym po sło w n iku L indego dużym w y d a w n ic tw ie leksykograficznym , tzw. Słow niku wileńskim z 1861 r., B ielas też n ie w spom ina, pisze natomiast, że „następny [p o L in d em ] w ie lk i słow nik uk azał się także w W a r s z a w ie ” : tzw. Słownik W arszawski (1900— 1927), a zaraz jako k olejny w ym ien ia w y d a w a n y obecnie Słownik języka polskiego pod re d a k c ją W . D oroszewskiego.
Z okresu m iędzyw ojennego w ym ien ione są, przy końcu artykułu, tylko słow n iki specjalne, m .in. Słow nik popraw nej polszczyzny S. S zo bera ¡(1937 r.; w ła ś c iw ie m iał on w ó w czas inny tytuł: Słow nik ortoepiczny), znów z m yln ą in form acją: „przedruk
R ecenzje
401
P I W , 1958” . N a p r a w d ę przedru k ukazał się w 1948 r., nak ładem Spółdzielni W y d a w niczej „W ied z a” i W y d a w n ic tw a S. A rc t a (w yd an ie P I W - u , z 1958 r. jest w y dan iem uzupełnionym , a nie przedrukiem ).
L . B ielas w y m ien ia też: „Słow nik techniczny (niem ieck o-p olski i p o lsk o -n ie m iecki) in ży n ieró w S tad tm u lleró w [(ojca i syna) z okresu p ierw szej w o jn y ś w ia to w e j”.
Rzeczywiście słow nik ten w yszed ł w latach 1923— 1936.
N a zakończenie L . B ielas pisze: „P ra c sło w n ik ow ych nagrom adziło się w końcu tyle, że trzeba b y ło w y d a ć osobny «sło w n ik s ło w n ik ó w » czyli In d ex lexicorum P o - loniae. Bibliografia słow ników polskich P. G rzego rczy k a i(P W N )”. D o d a jm y o d siebie: b ib lio g ra fia ta uk azała się w 1967 r. Z a w ie r a w szystkie daty i in fo rm a c je ł , które tu przedstaw iliśm y, aby sprostow ać in form acje L . B ielasa. A le dlaczego do biblio grafii G rzegorczy k a n ie zajrzał w łaśn ie autor artykułu?
I jeszcze jedno: L . B ie la s pisze, że „sam w y ra z sło w n ik nie p o ja w ił się dopiero w tytule d zie ła Lindego. Inny uczony, J. S. B andtkie, użył go w tytule w ydan ego w e W ro c ła w iu w 1806 ro k u dzieła [...] (Słownik dokładny języka polskiego i nie m ieckiego), a n a P o m o rzu K . C. M ro n go w iu sz (D okładny słownik polsk o-n iem ieck i)” . T ym czasem choćby z b ib lio g ra fii G rzego rczy ka w id ać, że w y r a z u sło w n ik użyto w tytułach szeregu w y d a w n ic tw leksykograficznych przed 1806 r., począwszy już od p oło w y X V I I I w.
v Zyg m u n t Brocki
S E B A S T I A N P E T R Y C Y J A K O E K O N O M I S T A
W nrze 4/1968 k w a rta ln ik a .P rz e g lą d Ekonom iki P rzem ysłu O k rę to w e g o ” S ta n is ła w Sm oliński przedstaw ił artyku ł Sebastian P e try c y (1554— 1626), przedstawiciel m y ś li ekonom iczej polskiego odrodzenia. Jak w y n ik a z podanego n a końcu artyku łu w y k a z u literatury, oparty jest on n a J. C zark o w sk ie go Zarysie dziejów m yśli ekono m iczn ej w Polsce, E. L ip iń sk iego Studiach nad historią polskiej m yśli ekonom icznej i n a pracy zbiorow ej Sebastian P etry cy — uczony d oby odrodzenia (stąd zaczerpnięte są np. schematy podziału d óbr i sposobu n a b y w a n ia p r a w własności w e d łu g P e t r y - cego — reprod u k o w an e w re fe ro w a n y m artyku le).
W spisie literatury niespodziew anie zn ajd uje się też Słownik w yrazów obcych. C zy żby dlatego, że w jednym z p rzy p isów au tor objaśnia, iż w y ra z b ak ala u re at p o chodzi od łac. baccalaureus? O czyw iście taka p ozycja w w y k azie literatury podobnego arty ku łu , ja k ten, jest absolutnie zbędna.
Z drugiej strony autor n ie cytuje odp ow ied n iej pracy P. Czartoryskiego, choć w artykule pisze: „ O p ierając się n a system atyce zaproponow anej przez P a w ła C zarto ryskiego, w polskiej literaturze ekonomicznej- okresu odrodzenia m ożna w yróżnić £...]” (tu następuje wyszczególnienie n u rtó w ; s. 90).
T e fo rm a ln o -w arsztato w e drobne usterki n ie przeszkadzają jedn ak w odbiorze przez ekonom istów przem ysłu okrętowego tego artykułu, cennego z punktu w idzenia p op u laryzacji historii nauki.
Z. Br.
1 C yto w an a b ib lio g ra fia Grzegorczyka, w poz. 2399 notu jąca Słow nik techniczny p rof. K. Stadtm ullera i inż. K . Stadtm ullera, p od aje w adnotacji, że słow nik ten za w ie ra ok. 10 700 haseł. Jest to n iew ątp liw ie b łą d d ruk arn i; p ow inno b y ć: ok. 100 700 haseł (ju ż pierw sza w e r s ja tego słow nika, N iem ieck o-p olsk i słownik techniczny w y d an y przed I w o jn ą św iato w ą, w 1913 r., z a w iera ok. 80 000 haseł). L . B ie la s p od aje p op ra w n ie: „ponad 100000 term in ów ”, lecz niepotrzebnie dodaje tu taj, że słow nik L in d e g o zaw iera 59 000 haseł, p orów nanie b ow iem w artyku le p op u larn y m dwóch tak bardzo różnych sło w n ik ó w m oże czytelnika zdezorientować.