• Nie Znaleziono Wyników

Jak rozumieją poezję religijną uczniowie klas maturalnych

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Jak rozumieją poezję religijną uczniowie klas maturalnych"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Małgorzata Chmiel

Jak rozumieją poezję religijną

uczniowie klas maturalnych

Język - Szkoła - Religia 1, 47-61

(2)

M ałgorzata Chm iel U niw ersytet Gdański

JAK ROZUMIEJĄ POEZJĘ RELIGIJNĄ UCZNIOWIE

KLAS MATURALNYCH

„Zbadanie zjaw isk odbioru liryki w szkole je s t zadaniem złożonym , w ym aga w ielu uzupełniających się studiów szczegółow ych zróżnicow a­ nych w m etodzie, szerokich pod w zględem zakresu inform acji”1. Tak roz­ poczyna się rozpraw a Z enona U rygi na tem at odbioru liryki w klasach m aturalnych, w ydana ponad 20 lat tem u. A utor podjął się tego zadania nie tylko po to, aby ustalić m echanizm y uczniow skiego rozum ienia liry­ ki, ale także sform ułow ał w zakończeniu w nioski m etodyczne dotyczące nauczania rozum ienia liryki.

O d tego czasu pow stało w iele prac dotykających problem u rozum ie­ nia tekstów literackich, ale niew iele zm ieniła się szkolna rzeczywistość. Lekcje z poezji w ciąż n ależą do m niej lubianych, w idać w yraźną niechęć uczniów do podejm ow ania analizy utw orów lirycznych (w ystarczy przyj­ rzeć się statystyce ukazującej w ybory tem atów m aturalnych - odsetek uczniów realizujących tem at 4. n a tzw. starej m aturze był znikomy, np. w szkole, w której pracuję, w ybrało go w roku szkolnym 2004/2005 za­ ledw ie pięć osób). Jestem przekonana, że przyczyną niechęci uczniów są po części trudności w zrozum ieniu tekstu poetyckiego, ale także obawa, że nie odczytają, „co autor m iał na m yśli” , bo niestety, takie sposoby pracy nad p oezją pokutują do dziś. N ie oznacza to jednak, że uczniow ie poezją się nie interesują. P rzeciw nie, istnieje ogrom na rzesza m ło dzie­ ży czytającej w iersze i w iersze piszącej. Przekonałam się o tym 10 lat tem u , k ie d y z m u sz o n a b y ła m w y b ra ć i o p ra c o w a ć d o w o ln y te m a t w zw iązku z egzam inem na stopień specjalizacji zaw odow ej. P ostano­ w iłam w ów czas zanalizow ać tw órczość w łasn ą uczniów , zbadać, jak ie

(3)

problem y in teresu ją m łodzież, ja k ie form y w ybiera do w yrażan ia sw o­ ich em ocji i przem yśleń. K u m ojem u zaskoczeniu okazało się, że zd e­ cydow ana w iększo ść tekstów dotyczy zagadnień religijnych, a fo rm ą ekspresji były niem al w yłącznie w yznania liryczne, ja k m ó w ią u czn io ­ w ie, w iersze. A w ięc poezja je s t dla n ich czym ś istotnym , je s t form ą w ja k iś sposób b lisk ą i potrzebną. A je d n a k trudno skłonić uczniów , by podejm ow ali rozm ow ę o utw orach lirycznych, b y starali się dociekać sensów , k tóre zam knął w ję z y k o w y k ształt poeta. Jest tak, ja k m ów i Szym borska: N iektó rzy lubią p o e zję ( ...) /czyli nie w szyscy ( . . . ) / nie licząc szkół, gdzie się m usi... N ie lubią, ale tw orzą, po cichu czytają. To w łaśnie skłoniło m nie do przyjrzenia się ponow nie, ja k uczniow ie - ci najbardziej dojrzali, bo tuż przed egzam inem m aturalnym - o dczytują w iersze o tem atyce religijnej, a w ięc tej, k tóra okazała się tak istotna dla ich starszych kolegów.

D ruga przyczyna m iała naturę praktyczną: standardy w ym agań egza­ m inacyjnych zakładają, że naw et uczeń zdający egzam in m aturalny na poziom ie podstaw ow ym opanow ał um iejętność analizy i interpretacji tek ­ stów literackich (także poetyckich), autorzy tem atów teksty poetyckie w ykorzystują chętnie, nie licząc się z tym , że staw iają przed uczniam i niezw ykle trudne zadanie.

Do badań w ybrałam niew ielką grupę (ok. 50 osób) uczniów klas m a­ turalnych z Ostródy, ale uczących się w różnych szkołach i różnych kla­ sach - m atem atycznych, hum anistycznych, zawodowych. W niosków więc, do których doszłam, nie m ożna uogólniać, ale n a pew no m ożna na ich podstaw ie stwierdzić, z jak im i trudnościam i borykają się m łodzi odbior­ cy poezji, a co nie spraw ia im kłopotu.

Z agadnienie rozum ienia tekstu m a b o g atą literaturę, a p rezentow a­ nie je j w y kracza p o za ram y niniejszej w ypow iedzi. D la m nie zro zu ­ m ieć tekst znaczy tyle, co zrekonstruow ać inform acje w yrażone przez autora w określonej form ie językow ej w kontekście innych inform acji języ k o w y ch i pozajęzykow ych2, w ięc rozszyfrow ać, w ytłum aczyć zn a­

ki, które ów tek st tw orzą. O ile w odniesieniu do p rzekazów prostych zadanie nie w ydaje się bardzo trudne, o tyle je ś li m am y do czynienia z tekstem literackim , a szczególnie poetyckim , sytuacja m ocno się k o m ­

2 Za: D. Kądzielowa, Czynności rozumienia mowy. Analiza neuropsychologiczna, Wrocław 1983.

(4)

plikuje. C zytelnik staje przed zadaniem rozszyfrow ania nie tylko zn a­ czeń dosłow nych, ale także sensów w tórnych użytych p rzez autora zn a­ ków język ow ych, często oryginalnych, w cześniej niespotykanych. P o ­ nadto uporządkow anie w ersyfikacyjne tekstu także w ym aga zrozum ienia i in terp retacji.

B adanie stopnia rozum ienia tekstu je s t zadaniem niełatw ym przede w szystkim ze w zględu na niedoskonałość narzędzi. Często dziś pojaw ia­ jące się testy nie przekonują m nie. Zazwyczaj polecenia dotyczą poszcze­ gólnych elem entów utw oru3, a przecież to w łaśnie w zajem ne relacje tych elem entów tw orzą now y świat, który czytający m usi poznać i zrozum ieć. Dlatego zdecydow ałam się polecić uczniom napisanie rozpraw ki inter­ p re ta c y jn e j do o k re ślo n e g o tek stu . Ta fo rm a w y p o w ie d z i w y m ag a przekształcenia danego tekstu za p o m o cą operacji zdaniow ych4 aż po rekonstrukcję rzeczyw istości odw zorow yw anej przez cały tekst.

Jako m ateriał literacki w ybrałam dwa wiersze: Janusza Pasierba Ogró- je c 5 i Jana Tw ardow skiego m odlitw a6. P rzy w yborze kierow ałam się w ła­

snym i preferencjam i, ale chciałam także, b y uczniow ie obcow ali z tek­ s te m p o e ty , o k tó ry m p r z y n a jm n ie j s ły s z e li. D la te g o n a jp ie r w przeprow adziłam bardzo krótką ankietę, zaw ierającą dwa pytania: 1) Co to je st poezja religijna? 2) Jakich znasz tw órców poezji religijnej? W śród nazw isk autorów najczęściej pojawiało się nazwisko ks. Jana Twardow­ skiego, tak że ks. Jan u sza P asierba, p o za tym p ojaw iło się nazw isk o ks. M ieczysława Malińskiego, W acława Oszajcy, A nny Kamieńskiej (jed­ nostkowe odpowiedzi). Co ciekawe, uczniowie nie wspom inali o autorach m inionych epok, a przecież z poezją religijną m ieli do czynienia przez cały czas trw ania nauki w szkole średniej. M oże to oznaczać, że właśnie w spół­ czesna poezja religijna je st dla m łodzieży najbardziej czytelna.

O dpow iedzi na pytanie pierw sze nie zaskoczyły oryginalnością. N aj­ częściej odpow iadano, że są to w iersze o Bogu, w iersze w yrażające prze­ życia religijne, rodzaj modlitwy.

3 Por. G. Szyling, O przydatności dydaktycznej testowego sprawdzania umiejętności analizy i interpretacji awangardowego utworu poetyckiego, [w:] „Język Polski w Szkole Średniej”, R. XIV, nr 3, Kielce 2003, s. 46-67.

4 Za: M. Kreutz, Rozumienie tekstów. Badania psychologiczne, Warszawa 1968; R. Pawłowska, Lingwistyczna teoria nauki czytania, Gdańsk 1993.

5 J. Pasierb, Wiersze religijne, Warszawa 1983.

(5)

Zadaniem uczniów, ja k wcześniej w spom niałam , było napisanie ro z­ praw ki interpretacyjnej. U czniow ie, pracując nad tekstam i, zm uszeni byli do w ykorzystania w iedzy w łasnej, zw łaszcza dotyczącej znajom ości B i­ blii. B adani pracow ali w dom u. Poniew aż nie groziły im słabe oceny, zadanie nie było obow iązkow e, sądzę, że pracow ali sam odzielnie. N ie pozostaw iłam piszących całkow icie bez pom ocy. K ażdy uczeń sam w y ­ bierał wiersz, który m iał być przedm iotem analizy, a ja do każdego w ier­ sza przygotow ałam zadania, które m iały w tej analizie pom óc. A naliza prac uczniow skich pozw oliła m i sprawdzić, w jak im stopniu badani od­ kryli ideę tekstu poetyckiego. Prace te są bogatym źródłem w iedzy o j ę ­ zyku uczniów, o poziom ie ich spraw ności jak o nadawców. Jednak pod tym kątem ich nie analizuję. P rezentuję jedynie aspekt dotyczący rozu­ m ienia.

Pierw sza grupa analizow ała w iersz Janusza Pasierba Ogrójec. P onie­ w aż jestem przekonana, że do zrozum ienia tekstu konieczne je s t w ielo­ krotne z nim obcowanie, zadania przygotow ane przeze m nie tego w ym a­ gały. Po uw ażnym przeczytaniu utw oru (zad. 1 ) uczniow ie m usieli policzyć zw rotki, wersy, ilość sylab w w ersach, zdania (zad. 2). W ym agało to w ie­ lokrotnego odczytyw ania utw oru i to w różny sposób.

Tytuł m oże być kluczem do zrozum ienia utw oru, w ięc trzecie zadanie nakazyw ało przypom nienie zdarzeń opisanych w Biblii (uczniowie m ieli sam i odszukać stosowne fragm enty). K olejne trzy zadania (4, 5, 6) w y ­ m agały obserw acji i analizy form językow ych i pozw alały - tak sądzę - na odkrycie najw ażniejszych treści zaw artych w w ierszu. Ostatnie pole­ cenie dotyczyło formy, ja k ą m a przybrać w ypow iedź ucznia.

Zanim przedstaw ię w yniki pracy uczniów, chciałabym pośw ięcić chw i­ lę uw agi tekstow i Janusza Pasierba. Oczywiście, nie przygotow ałam żad­ nego m odelu odpowiedzi, ale świat, który stw orzył poeta, m usiał stać się zrozum iały rów nież dla mnie.

W iersz O grójec to poetycki zapis refleksji, ja k ie m o gły naw iedzić C hrystusa w Ogrodzie Oliwnym , gdy m odlił się, czekając na spełnienie w oli Ojca. Ew angeliści opisali tę noc bardzo szczegółow o (M t 26, 36-46; M k 14, 32-42; Ł k 22, 39-46, J 18, 1-10), dokładnie odtw orzyli zdarzenia, jak ie się tam rozegrały, a poeta w zbogacił te relacje, dokonując swoistej ich interpretacji. Chrystus, bo on je s t podm iotem lirycznym w iersza, p od ­ sum ow uje sw oją dotychczasow ą działalność i zapowiada, co zdarzy się tej niezw ykłej nocy. D oskonale posłużył tem u zabieg polegający na uży ­

(6)

ciu czasow ników w czasie przeszłym i przyszłym : J u ż objaw iłem im B oga (...) Jeszcze objaw ię im człow ieka (...). Paralelny układ pierw szej strofy, zastosow anie czasow ników w form ie dokonanej oraz użycie m odulan- tów ju ż, je szc ze podkreślają dobitnie rozdzielność etapów, o jak ich m ów i bohater. Z aim ek im dotyczy oczywiście tow arzyszących M u uczniów, ale Chrystus m yślał zapew ne o w szystkich, którzy kiedykolw iek poznają Jego dzieje. O bjaw ienie B oga dokonało się w blasku i mocy. Być m oże chodzi tu o najbardziej spektakularny m om ent - przem ienienie na Górze Tabor, sugerow ać m oże to ów blask (w szyscy ew angeliści, prócz Jana, podkre­ ślają, że szaty Jezusa stały się w ów czas lśniące), ale m oc sw oją ujaw niał Chrystus w ielokrotnie, czyniąc cuda, których św iadkam i było w iele lu­ dzi.

Czas najbliższej nocy m a być w ykorzystany na pokazanie, że Jezus to także człowiek. B lask i m o c kontrastują z nocą równie m ocno, ja k B ó g z człowiekiem. C iekaw a je st użyta tu konstrukcja składniowa: objaw ię im człowieka, nie objawię, że je ste m człowiekiem . Chrystus zam ierza p oka­ zać, co to znaczy być człow iekiem w ogóle.

D alsze zw rotki odtw arzają w zasadzie zdarzenia opisane w Ew ange­ liach, ale w świetle pierw szej zdarzenia te nabierają innych wym iarów, stają się szczególnie ważne. B yć człow iekiem to znaczy dośw iadczać sa­ m otności i w yobcow ania, czuć obojętność świata, a naw et jeg o wrogość. Pasierb pisze o obojętności oliwek, nieruchom ości św iateł i cieni. Świa­ tło i cień nie zm ieniają swego położenia tylko wtedy, gdy nie m a żadnego ruchu, znaku życia; obojętne m o g ą być istoty m yślące, tu są to oliwki. P ersonifikacja ta w zm aga poczucie w yobcow ania człow ieka, który do­ św iad cza takiej o b o jętn o ści.

B yć cz ło w ie k iem to n a b ie ra ć sił/le ż ą c tw a rzą p r z y tu lo n ą do z ie ­ mi. P o k o ra n ie je s t u lu b io n ą p o sta w ą lu d zi, ale ty lk o p ełn e z a w ie ­ rz en ie, p o d d a n ie się w o li B o g a m o że dać siły do zn o sz e n ia lud zk iej k o n d y cji.

Być człow iekiem to w ołać do B oga i słuchać Jego m ilczenia, a więc czuć się odrzuconym , m ało tego, to zobaczyć zim ny blask kielicha. Poeta naw iązuje do słów w ypow iedzianych przez C hrystusa w Ogrójcu: „ O j­ cze m ój, jeśli to m ożliw e, niech M nie om inie ten kielich. W szakże nie ja k Ja chcę, ale ja k Ty [niech się stanie]”7. K ielich w ysyła zim ny blask, to

7 Mt 26, 39, [w:] Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Biblia Tysiąclecia, Poznań 2000, s. 1322.

(7)

znak, że przeznaczenie się dokona bez w zględu na ogrom lęku człow ie­ czego.

Być człow iekiem to w końcu także być żebrakiem. Ta praw da nazw a­ n a je st ostatnią praw dą, najw stydliw szą z tajem nic człowieka. Pośw ięca jej poeta aż dwie zw rotki. Żebrakiem nazyw a C hrystus siebie - zapow ia­

da, że będzie trzy razy budził towarzyszy, którzy nie w ytrzym ają trudów czekania, bo będzie nim targał lęk (serce bijące o żebra - to św ietna pe- ryfraza pojęcia strach, pow stała przez przyw ołanie typow ych dla tej em ocji objaw ów fizycznych, w ystępujących przy dużym nasileniu lęku), będzie błagał o obecność innych, by ten lęk pokonać. Zapow iada Chrystus, że potrzeba bliskości drugiego człow ieka nigdy nie ustanie, naw et w obli­ czu śmierci, a m oże przede w szystkim wów czas. Słowo żebra k um iesz­ czone zostało w osobnym w ersie, ono w łaśnie najlepiej charakteryzuje człow ieka.

W iersz, choć sm utny i poruszający, m a spokojny nastrój, który zbu­ dow any został dzięki pew nem u zrytm izow aniu w ypow iedzi - tekst dzieli się na czterow ersow e strofy o dość zbliżonej liczbie zestrojów akcento­ w ych w w ersach (2-4). Rytm, zw łaszcza w pierw szych trzech zw rotkach, dodatkow o podk reślają rym y żeńskie w iążące ze so b ą drugi i czw arty w ers każdej strofy.

Jak poradzili sobie ze zrozum ieniem om ów ionego (z konieczności pobieżnie) utw oru uczniow ie? N ie znalazłam prac, które ujaw niłyby cał­ kow ite niezrozum ienie tekstu. N aw et w ypow iedź PS1 będąca niem al w ca­ łości odtw orzeniem treści kolejnych zw rotek zaw iera kilka uw ag o cha­ rakterze kom entarza. W szyscy piszący popraw nie zinterpretow ali tytuł w iersza. W iększość zauw ażyła po prostu, że utw ór dotyczy m odlitw y Jezusa w O grójcu opisanej w B iblii (np. DF2 pisze: Sam tytuł zaczerp- n ię ty je st z Biblii. Ogrójec j e s t miejscem, w k tó ry m m odlił się Jezus, MW3: J a k sam tytuł wskazuje, w iersz będzie naw iązyw ał do Biblii). Inni starali się podać dokładne m iejsca, w których je st m ow a o Ogrójcu: M D13 w y ­ m ienia Ew angelie w g św. M arka i w g św. M ateusza, podaje też dokładne num ery w ersów ; BJ5 odwołuje się do Ew angelii św. M arka; PS10 - do Ew angelii św. M ateusza; dwie osoby - RW 16 i M G4 zauważają, że m o ­ dlitw a w Ogrójcu opisana je st w e w szystkich czterech Ewangeliach, R W 16 podaje dokładne num ery wersów.

O grójec nazyw any je s t przez uczniów różnie: Getsem ani AZ6, Góra Oliwna RW 16, O gród O liw ny RW 16, M O15, PS1, DF2, M W 3, M G4,

(8)

BJ5, zaw sze jed n ak je s t identyfikow any popraw nie - jak o m iejsce w aż­ nej i trudnej m odlitw y Chrystusa.

N iew ielki problem pojaw ia się przy odkryciu, kim je s t podm iot li­ ryczny. D w ie osoby uznają, że nadaw cą nie je st Chrystus. D la BJ5 i M G4 je s t to B óg (Ojciec), który - ja k pisze uczennica - m ów iąc o Bogu, m a na m yśli sw ego syna Jezusa Chrystusa, a d la R K 12 m oże to być człow iek cierpiący, je d n a k ( ...) m ożna w nim odnaleźć sam ego Chrystusa.

Zazwyczaj po zidentyfikow aniu podm iotu lirycznego uczniow ie sta­ ra ją się w skazać odbiorcę tekstu. D la zdecydowanej w iększości je s t on oczywisty, ale i tu zdarzają się potknięcia. O bok ogólnych sform ułowań, że tekst je st skierow any do nas, m am y niew łaściw e w yjaśnienie znacze­ nia zaim ka im (w tekście odnosi się on do apostołów), który np. KS8 czy M S17 uznaje za określenie wszystkich ludzi.

U czniow ie zauw ażają zastosow any przez autora chw yt polegający na użyciu w pierw szej zw rotce czasow nika w czasie przeszłym , a w pozo­ stałych w czasie przyszłym . Interpretacja tego zabiegu (jeśli się pojawia) je s t poprawna.

B lask i m oc, o których m ow a w drugim w ersie, to dla piszących licz­ ne cuda, których dokonyw ał Chrystus, niektórzy przypom inają w skrze­ szenie Łazarza, cud w K anie Galilejskiej. Jedynie M G4 dostrzega w tym w ersie naw iązanie do przem ienienia na Górze Tabor.

Uczniowie rozum ieją też, co kryje się pod słowami jeszcze objawię im człowieka dzisiejszej nocy. W prawdzie nikt nie zauważył wszystkich m oż­ liwych do odczytania praw d o naturze człowieka, ale dostrzegli uczniowie, że w ielką w artością i źródłem siły je st modlitwa, poprawnie zinterpreto­ wano wers leżąc twarzą przytuloną do ziem i jak o obraz pokornej postawy m odlącego się (np. M D13, TW 14, M O15). Część zauważa, że doświad­ czeniem Boga-człowieka, a więc każdego człowieka, jest czasem m ilcze­ nie Boga (np. MD5, TW 14, AZ6, BJ5). Kilka osób jako kom entarz przy­ wołuje słowa wypowiedziane przez Jezusa w Ogrójcu: Jeśli możliwe..., ale tylko nieliczni sięgają do Biblii. Niew iele je st w pracach uw ag dotyczą­ cych owego m ilczenia Boga, sądzić jednak m ożna, że m om ent ten je st w ła­ ściwie zrozumiany, zw łaszcza że jest to najczęściej punkt w yjścia do roz­ w ażań o sam otności i lęku p rzed nią. W szyscy p iszący zauw ażyli, że najw iększym utrapieniem podm iotu lirycznego było poczucie opuszcze­ nia. W prawdzie nie każdy poradził sobie ze zinterpretowaniem ostatniej zwrotki, ale wszyscy próbowali. Badani piszą o apostołach, którzy zasnęli,

(9)

czekając na Jezusa (RW16, M S17, M D13, PS10...), jed ni odw ołują się do konkretnych fragm entów Biblii, inni po prostu przypominają, że Jezus nie poszedł do Ogrójca sam. Zdarzają się interpretacje zaskakujące. BJ5 pró­ buje rozszyfrować znaczenie ostatniej zwrotki, (słowa trzy razy obudzę śpią­ cych sercem bijącym o żebra), jako m etaforę m ów iącą o ludziach pogrążo­ nych w grzechu (śpiący) którzy boją się swojej grzeszności (serce bijące o żebra to wyraz strachu). Także milczenie Boga ta właśnie uczennica trak­ tuje jako B oską form ę w ychowywania człowieka grzesznego. RK12 tak że dokonuje zniekształcenia tekstu biblijnego i pisze, że z Chrystusem byli towarzysze, którzy m ieli z nim czuwać aż do śmierci.

K łopotliw ym w yrazem dla uczniów je s t słowo żebrak. B adani ro zu ­ m ieją, że człow iek, także C hrystus-człow iek, potrzebuje obecności in­ nych ludzi, zw łaszcza w trudnych m om entach życia, ale nie w idzą w tym fakcie zw iązku z żebrakiem . C zęść pom ija tę m etaforę, nie w yjaśnia jej, inni próbują, raczej z m arnym skutkiem. DF2 sądzi, że żebrakiem staje się człow iek wtedy, gdy w okół siebie nie ma żadnej osoby, która m ogłaby go pocieszyć, a w ięc zrów nuje znaczenie w y razu ż e b ra k z p ojęciem potrzebujący, biedny. M G4 zupełnie niezrozum iale interpretuje ostatnią zw rotkę jak o w ezwanie Ojca Niebieskiego. D la PS10 żebrak to odrębna osoba, a C hrystus w zyw a do m odlitw y z ż e b ra k ie m . W łaściw ie tylko M D13 i M O15 zauważają, że żebrak to nie kto inny tylko proszący, bła­ gający Chrystus: M usiał budzić ich 3 razy. N ie chciał być sam. B ó g nie m ógł się bać. B a ł się człowiek. P rosił (...) nie żądał, błagał niczym żebrak... Ten uczeń także nie dostrzegł tow arzyszącego tej części w ypow iedzi uczu­ cia upokorzenia.

S ą też inne fragm enty tekstu, które uczniow ie pom ijają. N ie wiedzą, ja k rozum ieć w yrażenie o m ilczeniu oliw ek i zim nym blasku kielicha. TW 14 odczytuje to ja k o znak, że św iat będzie obojętny w obec cierpie­ nia, naw et w ielkiego, podobnie R K12. D la M W 3 słow a zobaczą zim ny bla sk kielicha są zapow iedzią śm ierci, a M G 4 uw aża, że j e s t to m etafo­ ra obaw ludzkich, a w zm ianka o aniele sugeruje, że B ó g człow ieka nie opuści.

Inne błędy to uznanie, że w iersz m ów i o pojm aniu Jezusa, a m ilczenie B oga m a m iejsce, gdy Chrystus um iera na krzyżu (przyw ołane są słowa B oże mój, Boże, czem uś m nie opuścił). W tej samej pracy A D 9 uczennica pisze, że kielich, o którym m ow a, to kielich z octem , który podano Jezu­ sowi, gdy w isiał na krzyżu.

(10)

N ależy jed n ak stwierdzić, że w iększość uczniów analizujących w iersz ks. Pasierba zrozum iała najw ażniejsze jeg o przesłanie, choć nie odczyta­ ła w szystkich zaw artych w nim sensów. W zakończeniach prac zazw y­ czaj pojaw ia się próba podsum ow ania. U czniow ie piszą, że w iersz uczy ufności, pokazuje, że człow iek pow inien czerpać otuchę z historii C hry­ stusa, Bo O n przeżyw ał to samo, co ludzie, w ięc ich rozum ie, a ludzie m o g ą i pow inni Go naśladow ać, że w iersz uczy, ja k w ielka je st siła m o ­ dlitw y oraz że każdem u człow iekow i potrzebny je s t drugi człowiek.

Praw dziw e zrozum ienie tekstu dokonuje się w ów czas, gdy czytający potrafi dokładnie odtw orzyć rzeczyw istość ukazaną w utworze. W w y ­ padku w iersza Pasierba tak się nie stało, ale należy w ziąć pod uw agę, że uczniow ie pracow ali sam odzielnie, i sądzę, że nie korzystali z tzw. „opra­ cow ań”, w spółczesne w iersze religijne nie były n a lekcjach analizowane, w tej sytuacji stopień zrozum ienia utw oru uw ażam za dość wysoki.

N ie poddaję analizie języka, jak im posługują się badani, a je st on da­ leki od popraw ności, ale to osobne zagadnienie.

M łodzież pracująca z w ierszem ks. Jana Tw ardow skiego m odlitw a także otrzym ała w skazów ki do analizy. U czniow ie pow inni byli w iersz kilkakrotnie odczytać (zad. 1 i 2), przyjrzeć się ukształtow aniu wersyfi- kacyjnem u i składniow em u tekstu (zad. 2), odkryć sytuację m ów ienia poprzez analizę form językow ych (zad. 4), przyw ołać w iedzę spoza utw o­ ru, z B iblii (zad. 4), z dośw iadczenia lub słow nika (zad. 5). Język ks. Jana Twardowskiego obfituje w w yrażenia oryginalne, nietypow e, a przez to m oże trudniejsze do zrozum ienia, na nie w łaśnie zw racam uw agę uczniów w zad. 7.

W iersz Twardowskiego m odlitw a je st n ią w istocie. W pierw szej chwili nasuw a skojarzenie z litanią - w szystkie w ersy pierw szej zw rotki zaczy­ n ają się zaim kiem który, któryś - jed n ak je st to jedy ne podobieństw o do litanii. W iersz w istocie je s t prośbą, w której podm iot liryczny bardzo dużo m iejsca pośw ięca przygotow aniu B oga do w ysłuchania owej proś­ by. W dziesięciu w ersach zw raca się do N iego, nazyw ając Go rozm aity­ m i im ionam i. W yłania się stąd niezw ykle bogaty obraz B oga - odbiorcy modlitwy. Przede w szystkim je s t to B óg wieczny. C iekaw ie w ykorzystu­ je Twardowski czasow niki w czasie przeszłym i teraźniejszym w żaden

szczególny sposób nieuporządkow ane: któryś się modlił, który m asz w ię­ cej niż p ię ć ran. O panow aniu B oga nad czasem św iadczy też w ers odsła­ niasz czas j a k piękno, kierujący uw agę czytelnika do K sięgi Rodzaju.

(11)

B óg w w ierszu Twardowskiego je s t m iłosierny - pięknie w yraża to m etafora któryś rozgrzeszył M agdalenę nie słuchając j e j grzechów tylko łez, a także końcow y w ers pierw szej zw rotki który się nie gniew asz na cerem onie niew iary. Słow o nie g n iew a sz się w o d n iesien iu do B oga zm niejsza dystans, czyni Go bliskim , ludzkim. B óg je st tajem nicą - któ­ ryś nie tłum aczył do końca cierpienia - ale nie tylko w tym ona się kryje. W w ersie szóstym nazw any je s t tym , który w idział w B etlejem trzech m onarchów. M agdalenę rozgrzeszył Chrystus, do niego też przybyli trzej królow ie. W tym w ersie odkrył Twardowski tajem nicę B oga w cielonego. C złow iek nie m ógł pam iętać zdarzenia z niem ow lęctw a, ale B óg - tak.

Jest to te ż B óg, k tó ry p o k azu je człow iekow i, na czym p o leg a p ra w ­ d ziw a m odlitw a. W ykorzystany zo stał do tego p arad ok s któ ryś m o d lił się bo było Ci za ciasno w p a c ie r z u , a w ięc n ie o o d m aw ian ie m o ­ d litw chodzi. P o tw ierd za to ostatni w ers pierw szej strofy - k tó ry nie g n iew a sz się na cerem onie niew iary, a tak że zab aw ne p o zo rn ie w y ra ­ żenie k tó ry rozgadanym ka zn o d ziejo m kła d ziesz do u st g ą b kę ciszy. M odlitw a B og a-czło w iek a to trw an ie w ciszy, życie w św iętości, a nie puste słow a.

Z tej części w iersza w yłania się też postać przeciętnego człow ieka w ierzącego i obraz jeg o religijnych zachowań. Sm utny i żałosny to ob­ raz. W praw dzie ja k trzej m onarchow ie oddaje on B ogu hołd, ale ja k i u nich w iele w tym hołdzie strachu - przecież leżą n a ziem i j a k trzy złote p lacki. C złow iek nie pojm uje Boga, nie ogarnia jeg o dobroci, nie dostrzega zwyczajności. S w ą niepew ność ubiera w form uły - ciasne p a­ cierze, cerem onie niewiary. Próbuje też sw ą niepew ność „zagadać” , naj­ lepiej czynią to uczeni w piśm ie - kaznodzieje.

W takim św iecie porusza się podm iot liryczny w iersza. O n jed n ak wie, ja k i B óg je st napraw dę i w N im szuka ostoi, pom ocy. D ruga strofa je s t krótka, zaledw ie trzyw ersow a. Jest bezpośrednią pro śb ą o kryjów kę w cienkim kąciku Twych ludzkich r ą k /p r z e d zgrają form uł. O ile zabaw ­ ne, choć ja k na m odlitw ę dość niezw ykłe sform ułow anie zgraja fo r m u ł je s t jasne, w yraźnie łączy się z cerem oniam i n iew iary czy ciasnym p a c ie ­

rzem, o tyle m iejsce kryjów ki potrzebnej podm iotow i lirycznem u nie je st ju ż tak oczywiste. W postaci Boga, ja k i w yłania się z tego w iersza, w y­

raźnie podkreślone zostało Jego człow ieczeństw o. M oże w ięc chodzi o m ożliw ość odkrycia B oga w drugim człow ieku, o praw dziw e spotka­ nie, nie poprzez św ięte formuły, nie poprzez pacierz, ale przez dostrzeże­

(12)

nie w innym obrazu Boga, a w ięc B oga sam ego, a m oże bohater w iersza przypom ina, że je śli trudno je st z ufnością zw rócić się do Boga, którego nie m ożem y sobie w yobrazić, to przecież zaw sze m ożna skierow ać swe m yśli ku B ogu - człow iekow i - Chrystusowi.

Zrozum ienie w iersza w ym aga od czytającego odkrycia subtelnej iro­ nii, z ja k ą podm iot liryczny w ypow iada się o praktykach religijnych, iro­ nii w ypływ ającej w łaśnie ze stosow ania niekonw encjonalnych sposobów m ów ienia o rzeczach wielkich, ze zderzenia języ k a codziennego, naw et potocznego, z podniosłym tem atem .

W iersz ks. Twardowskiego opracowało dw adzieścia sześć osób. Dwie ograniczyły się do w ykonania poleceń m ających pom óc w napisaniu roz­ praw ki interpretacyjnej. Te niepełne prace są jed n ak także źródłem w ie­ dzy o poziom ie rozum ienia czytanego tekstu.

Podobnie ja k w odniesieniu do utw oru Pasierba, nie znalazłam w ypo­ wiedzi, które ujaw niałyby zupełną ignorancję czytających. N iew iele też (bo dwie) prac było w yrazem w nikliw ego i głębokiego zrozum ienia tek­ stu. W szyscy piszący zauważyli, że w iersz m a form ę m odlitw y błagalnej. U zasadniali to, odw ołując się do tytułu oraz czasow nika p roszę ujaw nia­ jącego postaw ę podm iotu lirycznego. Zdecydow ana w iększość utożsa­ m iała ów podm iot liryczny z autorem, pow ołując się na fakt, iż je s t on kapłanem . K ilka osób zauważyło, że nadaw cą m oże być każdy wierzący.

W szyscy dostrzegli, że w pierw szej części w iersza w skazany został adresat w ypow iedzi. D la dużej grupy był to Chrystus (Jezus, P a n Jezus), co uzasadniano tym , że przyw ołane zostały zdarzenia z Jego życia. O bok takiej interpretacji pojaw iają się sform ułow ania B ó g w osobie Chrystusa (AC30, M D18) oraz stwierdzenie, że adresatem je s t B ó g (M M 37), Oj­ ciec (OG31, EG23), Stwórca (AL24, X 25), P an (AS32), B ó g obserw ator św iata (M C29), B ó g - w spaniały ojciec (AK35). U czniow ie nie potrafili zauw ażyć (poza BD38, A B 42), że podm iot liryczny podkreśla dwoistość natury C hrystusa - m ów i o N im jak o o B ogu i jak o o człowieku. N ik t nie zw rócił uw agi na użycie czasow nik ów w czasie przeszłym i teraźniej­ szym, nikt też nie zastanow ił się nad paradoksem zaw artym w w ersie szó­ stym Jednak badani zdają się przeczuw ać skom plikow aną naturę adresa­ ta, ch oć n ie p o tra f ią je j d o k ła d n ie o p isać. N a jb liż s z e p ra w d y j e s t sform ułow anie B ó g w osobie Chrystusa. N ie zostało ono jed n ak w yja­ śnione, w dalszej części pracy słowo Chrystus byw a używ ane zam iennie z B ó g .

(13)

U w agę w szystkich uczniów zw róciła konstrukcja pierw szej zwrotki. W skazyw ano na zastosow anie apostrofy, na litanijny charakter (p odobna do litanii, j e s t to litania). W szyscy też dostrzegli, że z tej części w yłania się obraz adresata, który z lepszym lub gorszym skutkiem odtwarzano. Przede w szystkim pow oływ ano się na w ydarzenia, do których naw iązuje podm iot liryczny. N iektórzy (np. BW 22, OG31) po prostu przepisali frag­ m enty w iersza, niczego nie wyjaśniając. Pozostali starali się tłum aczyć, ja k a w iedza o B ogu-C hrystusie w ynika z odw oływ ania się do tych, a nie innych treści biblijnych. N ależy stwierdzić, że nie popełniono w ielu błę­ dów. Zdarzenie z M arią M agdaleną (niektórzy opow iadali całą historię, np. DN28, M D 18, A L24, K P40) interpretow ane je s t jak o w yraz m iło ­ sierdzia Boga, Jego dobroci i m ądrości. U czniow ie piszą, że najw ażniej­ szy był żal, że Jezus był w rażliw y na skruchę (M K20), że dla B oga liczyły się łzy, czyli żal, ból, a nie błędy (X25). Obok takich, m oże nieco uprosz­ czonych, ale praw dziw ych w ypow iedzi m am y w yraźne znaki niezrozu­ m ienia przypow ieści o M agdalenie. A K 35 uw aża, że B ó g n ie zw raca

uw agi n a nasze grzechy, a DN28 stwierdza: K ościół katolicki uczy nas, że warunkiem odpuszczenia grzechów j e s t wypow iedzenie ich p r z e d spo­ wiednikiem, a nie o to chodzi. Tu znow u p o d m io t liryczny p ra g n ie udo­ wodnić, że fo rm a j e s t mało istotna. Także uznanie, że B óg je s t tolerancyj­ ny, bez w yjaśnienia, co to znaczy, budzi wątpliw ości.

U c zn io w ie n ie m ieli dużego k ło p o tu ze zin terp reto w an ie m sfo r­ m u ło w an ia któ ry m a sz w ięce j n iż p ię ć ran. P raw ie w szy scy odw ołali się do p o w szech n ie w y k o rzy sty w an ej m etafo ry (obecnej np. w p ie ­ śniach k ościeln y ch ) o g rzech ach ja k o ra n ach zad aw an y ch C h ry stu so ­ wi. C iekaw ie zin terp reto w ał ten frag m en t B O 38, k tó ry pisze: J e s t to n a w iązanie do ran Je zu sa odniesionych na krzyżu: p rz e k łu te ręce i nogi o ra z p r z e b ity bok. A le to n ie w szystko ! J e zu s m ia ł zn a c zn ie w ięce j ran. A le n ie o sa m e rany tu chodzi. M oim zdan iem chod zi o p o zn a n ie Boga, o sto p ień tego p o zn a n ia . Wielu w yd a je się, że j u ż tego d o ko n a ­ li, że p o tra fią B o g a d o kła d n ie opisać, ze w szystkim i szczegółam i. N ie m a On j u ż p r z e d nim i żad n ych tajem nic. Tym czasem p o e ta p o ró w n u je ich stan w iedzy o B o g u do w iedzy o p ię c iu ranach Jezusa. To w ażna w iedza, ale ja k ż e niew ielka.

N ikt też nie m iał w ątpliw ości, że trzy złote p la cki to trzej królow ie, którzy przybyli z pokłonem do B etlejem , ale choć uczniów niepokoiło dość niezw ykłe porów nanie, nie potrafili często w yjaśnić jeg o znaczenia.

(14)

O graniczali się do przyw ołania zdarzenia lub zaznaczenia, że porów na­ nie pokazuje potęgę B oga (SB21), m ałą w artość dóbr m aterialnych dla N iego (M M 26).

W ięcej k łopotów spraw iły p o zostałe wersy. N ależy zaznaczyć, że uczniow ski sposób radzenia sobie z tym, czego się nie rozum ie, polega po prostu na om ijaniu rzeczy niejasnych i dlatego w w ielu pracach nie m a odniesienia do w ersów 1, 3, 4, 5, 9. C zęść jed n ak postanow iła zm ie­ rzyć się z refleksją poety.

F ragm ent któryś się m odlił bo było ci za ciasno w p a cierzu próbuje w yjaśnić sześć osób. U czniow ie K Z27, X 25, K P40, A C 30 uznali, że je s t on protestem przeciw ko schem atycznym m odlitw om , ujaw nia, że C hrystus pragnie m odlitw y żyw ej, spontanicznej. D la SB21 w ers ten znaczy tyle, że C hrystusow i nie w ystarczyło być w ychw alanym p r z e z ludzi w m odlitw ach i dlatego zstą p ił na ziem ię. T łum aczenie to raczej trudno przyjąć, podobnie ja k refleksje K P43, który ujaw nia sw o ją ig no ­ rancje, pisząc: P an Jezus, kied y p r a g n ą ł p rzeb aczen ia , m o d lił się do sw ego ojca.

Problem em okazało się zrozum ienie w yrażenia który odkryw asz czas ja k o p iękno. Tylko kilka osób zatrzym ało się przy tym sform ułowaniu. Przytaczam ciekawsze myśli. D la X25 poeta w ten sposób po ka zu je ogrom czasu panow ania B oga (...) widzimy, że B ó g był o d zawsze. M M 26 uw a­ ża, że w ten sposób w yrażona je st praw da, iż upływ czasu nie je s t strasz­ ny, gdy się je s t blisko B oga, a KP40 sądzi, że odkryw anie czasu jak o piękna to m etafora życia Jezusa, który nie pow iedział ludziom od razu, po co pojaw ił się n a ziem i, ale pow oli odkryw ał sw oją misję.

Często opuszczany był także przy interpretacji wers któryś nie tłum a­ czył do końca cierpienia. BO38 bardzo prosto (i logicznie) zauważa, że choć Chrystus w iele m ów ił o cierpieniu, nie tłum aczył go do końca, bo człow iek nie je s t w stanie objąć w szystkiego rozum em , podobnie KP40, A C30, M M 26.

Jan Twardowski w rozbudowanej apostrofie do Chrystusa, niejako przy okazji, zam ieszcza dość szczegółow y w izerunek przeciętnej religijności. W praw dzie badani uczniow ie nie om aw iają tego zagadnienia osobno, jed n ak dostrzegają jeg o obecność. W pracach m ożna znaleźć próby w y ­ jaśnienia sform ułow ania w ygadanym kaznodziejom kładziesz do ust g ąb ­ kę ciszy. Najczęściej interpretow ane ono je s t jak o ocena nudnych, bez­ m yślnych kazań (M M 37, A C32), ale także (SB21) jak o m etafora m ądrości

(15)

Jezusa - odniesienie do spotkania z uczonym i w świątyni, których m łody Jezus niezw ykle zadziwił, czy w reszcie, ja k zauw aża BO38, jak o sposób na podkreślenie w artości ciszy, w której m ożna usłyszeć Boga. O bok tych, m oże niew yczerpujących, ale logicznych interpretacji ten w łaśnie wers byw a rozum iany całkow icie opacznie - jak o krytyka K ościoła katolic­ kiego (AK35), czy obraz ludzi głoszących fałszywe św iadectw a (X25). Cztery osoby uznały, że Twardowski podejm uje w swoim utw orze pro­ blem atykę społeczną, pisze o zniew oleniu czasów kom unizm u i stanu w ojennego (AC30, R K 36).

Jak w ięc w idać, obraz C hrystusa ukazanego przez Jana Tw ardow skie­ go udało się uczniom dość dobrze odczytać. W iększym problem em oka­ zało się w yjaśnienie, o co prosi podm iot liryczny. W szyscy zauw ażyli, że pragnie się on ukryć, ale nie zaw sze w iedzieli, gdzie (w kąciku Twych ludzkich rąk) i przed czym (zgrają fo rm u ł). Ta ostatnia m etafora byw ała odczytyw ana rozm aicie: jak o źle funkcjonujący K ościół (AK 53), codzien­ ne życie, rzeczyw istość cywilizacyjna (X25), pokusy w spółczesnego świata (PK43), zepsucie św iata (M K20),

N iew ielu uczniów starało się w yjaśnić, co kryje się pod w yrażeniem w cienkim kąciku Twych ludzkich rąk. U czniow ie skupili się na słowie kryjówka. KP40 pisze, że je s t to m etafora spokoju, R K 36 niejasno stw ier­ dza, że naw et najm niejsza kryjów ka uczyni z podm io tu lirycznego czło­ wieka. AP33 na w yjaśnienie jednej m etafory używ a innej: P odm iot li­ ryczny chce zatopić się w Chrystusie, podobnie czyni M K20, który pisze o schow aniu się p o d skrzydła Boga. N ależy zauważyć, że ostatnie w ypo­ w iedzi są bliskie prawdy, choć niepełne.

N ajbliższy w łaściw ego odczytania idei w iersza je st BO38, który p i­ sze: Wydaje się, że p o d m io t liryczny chce uciec o d kultu Jezusa ja k o Boga. Widzi, że ludzie uczynili Jezusa-B oga kim ś odległym, że nie p otra fią się do N iego należycie modlić. Twardowski sądzi, że Jezus-człow iek j e s t kim ś znacznie łatwiejszym do poznania dla współczesnych wierzących.

W iersze Jana Twardowskiego cieszą się popularnością w śród uczniów, w śród badanych także więcej osób wybrało utw ór tego poety. U rzeka on m łodych sw oim ciepłem, niezw ykłym językiem (w rozpraw kach sporo m iejsca pośw ięcają uczniow ie na zachw yt niecodziennym , potocznym - ja k p iszą - językiem poety), ale praw dziw ie pełne zrozum ienie tej poezji

(16)

W n io sk i:

1. B adani uczniow ie chętnie podjęli się zanalizow ania i zinterpreto­ w ania w ybranego w iersza (czas nie był dogodny, brak było zw yczajow ej m otyw acji), co m oże w skazyw ać, że w łaśnie typ utw oru był dla nich za­ chętą.

2. Odczytali podstaw ow e sensy om aw ianych tekstów, w ykorzystując w łaściw e konteksty. C zęść piszących zadała sobie trud sięgnięcia do B i­ blii, inni pam iętali i dość popraw nie w ykorzystyw ali stosowne fragm en­ ty Biblii. B łędy oczyw iście wystąpiły, ale niew iele było rażących, tzn. całkow icie zniekształcających ideę utw oru, choć interpretacje uczniow ­ skie nie były pełne, a uczniow ie pom ijali pew ne fragmenty, jeśli były one dla nich zbyt trudne.

3. Problem em , n a który należy w skazać, je st słaba um iejętność opisy­ w ania znaczeń struktur językow ych. U czniow ie są nieporadni w sposo­ bie opisu, naw et je śli rozum ieją znaczenie określonej struktury (zastępo­ w anie jednej m etafory inną).

4. W idać pew ne stereotypy w sposobie pracy nad tekstem poetyckim . N ajlepszym przykładem m oże być odniesienie w iersza Twardowskiego do czasów PRL. Ciągle pokutuje też przekonanie, że w iersz składa się z „treści” i „form y” . (tak skom plikow ana je s t część prac). M uszę tu je d ­ nak nadm ienić, że także w tym zakresie nastąpiła pew na poprawa.

5. Bardzo duży problem spraw ia uczniom ukształtow anie w ersyfika- cyjne utworu. Poniew aż w poleceniach pom ocniczych znalazło się takie, które zachęcało do przyjrzenia się tej stronie tekstów, uczniow ie zrobili to, ale nie um ieli sform ułow ać żadnych wniosków, po prostu zostały n i­ czem u niesłużące wyliczenia.

C ieszy fakt, że m łodzież czyta poezję. Teraz od nauczyciela zależy, czy potrafi rozw inąć te zainteresow ania, dać m łodym ludziom w łaściw e narzędzie do pracy z tekstem poetyckim .

Cytaty

Powiązane dokumenty

1.Obliczanie przyrostu naturalnego i rzeczywistego (przypomnieć sposób liczenia, wartości i rozmieszczenie dla świata; uzupełnić o ich wartości

5.Migracje Polaków-rodzaje, przyczyny, skutki, kierunki[przypomnieć o migracjach na świecie oraz skutkach i przyczynach dla państw imigracyjnych i emigracyjnych].. 6.Struktury

Wysokość w trójkącie zawsze związana jest z bokiem, na który opada, więc żeby znaleźć długości pozostałych wysokości tego trójkąta, musimy mieć długości jego

Wynikiem współpracy dzieci z tej podgrupy było skonstruowanie w pierwszej i drugiej próbie odmiennych budowli, z których każ- da różniła się od pierwowzoru. Oto przykładowe

Przez chwilę rozglądał się dokoła, po czym zbliżył się do cesarskiego podium i kołysząc ciało dziewczyny na wyciągniętych ramionach, podniósł oczy z wyrazem

Tegoroczna edycja będzie składała się z dwóch niezależnych nurtów: matematycznego z elementami programowania, zatytułowanego Od zera do grafiki komputerowej, oraz

Wykreśl wyrazy, które nie powinny znaleźć się w zdaniu.. Mama przyniosła do domu

Zasady bezpieczeństwa i higieny jakie należy zastosować aby uchronić się przed