• Nie Znaleziono Wyników

Dialog małżeński : kilka praktycznych uwag

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dialog małżeński : kilka praktycznych uwag"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Dialog małżeński : kilka

praktycznych uwag

Chrześcijaństwo-Świat-Polityka nr 2 (9), 27-32

2009

(2)

1 P. Claudel, Le soulier de satin, a.III. sc.8 (éd. La Pléiade, II, Paris 1956, s. 804, cyt za: R. Cantalamessa, Czystego serca, Wydawnictwo Sióstr Loretanek, Warszawa 2003.

2 Lepiej możemy poznać panujące w Izraelu relacje rodzinne oraz wyznawane przez rodziny war-tości dzięki księgom mądrościowym – Księdze Psalmów, Księdze Przysłów i Mądrości Syracha – aniżeli poprzez księgi historyczne (które opisują właśnie przywódców). Księgi mądrościowe kła-dą nacisk na wierność małżeńską, wychowanie potomstwa oraz szacunek dla rodziców. Ta ostat-nia wartość stanowi jedno z dziesięciu przykazań: “Czcij ojca swego i matkę swoją”.

3 B. Wannenwetsch, Mariage, w: Dictionnaire Critique de Théologie, a cura di J.-Y. Lacoste, Parigi 1998, s. 700

4 Która jest nieobecna u Marka i mogła być później dodana przez Mateusza w celu dostosowania słów Jezusa do sytuacji panującej we wspólnocie.

5 Por. G. Campanini, Matrimonio, w: Dizionario di Teologia, Ed. San Paolo 2002, s. 964

6 Podniesienie małżeństwa do rangi “sakramentu” nie jest więc jedynie oparte na słabym argumen-cie, jakim była obecność Jezusa na weselu w Kanie Galilejskiej, ani na rozdziale piątym Listu do Efezjan. W pewien sposób zaczyna się ono od ziemskiego życia Jezusa i jest częścią Jego przy-wracania rzeczy do ich pierwotnego stanu. Rację ma również Jan Paweł II, określając małżeństwo mianem “najstarszego sakramentu”.

7 Ważne jest, aby pamiętać o tym, o czym łatwo się zapomina. Celibat i dziewictwo oznaczają wy-rzeczenie się małżeństwa a nie płciowości, które – chociaż przeżywane inaczej – zachowuje całe swoje bogactwo znaczenia. Osoba żyjąca w celibacie i dziewica (w oryginale słowo to odnosi się zarówno do kobiety, jak i mężczyzny – przyp. tłum.) również czuje pociąg do – a tym samym za-leżność od – osób płci przeciwnej i to jest właśnie to, co czyni wybór czystości cennym i nadaje mu znaczenie.

8 Tekst Listu do Efezjan odegra znaczącą rolę w procesie, który doprowadził do uznania sakramen-talności małżeństwa: “Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica (łac. sacramentum) to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła” (Ef 5,31-32). Nie chodzi tu o przypadkowe odosobnione stwierdzenie oparte na luźnym tłumaczeniu słowa “tajemnica” (“mysterion”) przy pomocy łacińskiego “sacra-mentum”. Małżeństwo, jako symbol związku Chrystusa i Kościoła, opiera się na licznych wypo-wiedziach i przypowieściach, w których Chrystus odnosi do siebie tytuł Oblubieńca, nadany Bogu przez proroków.

9 Jan Paweł II, Discourse at the general audience of 16 January 1980, w: Insegnamenti di Giovanni Paolo II, Libreria Editrice Vaticana 1980, s. 148

10 Benedykt XVI, Encyklika Deus caritas est [11]

11 Naszą jedyną nadzieją jest to, że zdrowy rozsądek ludzi oraz “pragnienie” drugiej płci, połączo-ne z potrzebą macierzyństwa i ojcostwa, które Bóg wpisał w ludzką naturę, oprą się próbom za-stąpienia Boga, podyktowanym raczej spóźnionym poczuciem winy mężczyzny, niż prawdziwym szacunkiem i miłością do kobiety. (Wszystkie te teorie są proponowane prawie wyłącznie przez mężczyzn!)

12 Por. H. Mühlen, Der Heilige Geist als Person. Ich -Du -Wir, Muenster 1966 13 Lucretius, De rerum natura, IV,2 w. 1104-1107

14 F. Sheen, Three to Get Married, Appleton-Century-Crofts 1951

15 P. Claudel, Le soulier de satin, a.III. sc.8, éd. La Pléiade, II, Paris 1956, s. 804

o. Mirosław Pilśniak OP

Dialog małżeński

– kilka praktycznych uwag

Kilka lat temu błogosławionymi ogłoszeni zostali małżonkowie Maria i Luigi Beltrame Quatrocci. Święte było ich życie małżeńskie. W ich małżeństwie Kościół dopatrzył się objawienia i realizacji Bożej prawdy o pierwotnym powołaniu mężczyzny i kobiety i po-dobieństwie pary osób żyjących w jedności do obrazu Bożego. Jedną z cech świętości ich życia było to, że przez całe wspólne życie prowadzili ze sobą bardzo głęboki dialog. W czasie rozłąki pisali do siebie listy. Wydaje się, że właśnie dialog małżeński jest tym, co łączy doświadczanie jedności przez bardzo wiele małżeństw.1 Dialog jedności

opisy-wany bywa jako charyzmat małżeństwa, bo jest z całą pewnością przejawem Obecności Bożej w małżeństwie i przygotowaniem do wzajemnej służby. Sprawia on, że w gestach wypływających z miłości obecne jest działanie Boga, który w tajemniczy sposób udosko-nala ludzkie działanie. Poprzez gest ręki człowieka, która dotyka drugiego z miłością, do-tyka go Duch Święty, a poprzez kochające serca osób kocha Duch Święty. Nie oznacza to oczywiście, że każde działanie będzie udane. Ale bez względu na miarę ludzkich zabie-gów, w miłości ludzkiej wyrażającej się w działaniu, obecna jest Miłość Boga.

Zasadniczą cechą dialogu jest takie formułowanie słów i wypowiedzi oraz pielęgnowa-nie wewnętrznej postawy przebaczenia, w której widać dążepielęgnowa-nie do jedności, albo trwa-nie w jedności, która trwa-niesie człowiekowi szczęście. Jest więc postacią miłości. Dialog mał-żeński, to realizowanie treści przysięgi małżeńskiej w zwyczajnych chwilach wspólnego życia. Ta miłość jest z jednej strony dawaniem, a zarazem zdolnością do nieegoistyczne-go przyjmowania. Miłość wyrażana przez dialog pozwala doświadczać własnej wartości i potwierdzić pragnienie szczęścia dla drugiej osoby.

Prowadzony przez męża i żonę dialog jest także doświadczaniem prawdy o ich więzi, za-razem więc odziera z fałszu we wzajemnej relacji. Małżeństwa – nawet te, którym uda-ło się zbudować głęboką więź i są rzeczywiście szczęśliwe – będąc ze sobą w dialogu do-świadczają specyficznych trudności we wzajemnej relacji. Kiedy nie prowadzili dialogu trwali w jakiejś iluzji: wydawało się, że są dobrym małżeństwem. Kiedy zbliżają się do sie-bie, bo doświadczyli dialogu i chcą go dalej prowadzić, odkrywają znacznie więcej trud-ności i braków. Doświadczają frustracji, niezadowolenia z siebie, ze swojej pracy, z tego, jacy teraz są. Odkrywają fałsze, zagubienia, sprawy niedomówione.

(3)

Z perspektywy wiary wiadomo, że zbliżanie się do prawdy wyzwala. Ale dokonuje się przez cierpienie, które może być jednocześnie drogą wyzwolenia.

Zadajmy więc pytanie, jak dialog osób objawia w praktyce życia małżeńskiego Bożą obecność i pozwala się doświadczyć przez obraz małżeństwa? Zadajmy też pyta-nie: czy jedność małżeńska budowana przez dialog daje się zobaczyć i sprawdza się w praktyce?

Nie wdając się w rozważania teoretyczne chciałbym podać kilka przykładów, które dla mnie stały się inspiracją i potwierdzeniem praktycznym tezy o widocznej świętości obec-nej w codziennym mozole życia małżeńskiego.

Dzień poślubny

Po skończonym weselu młoda para przyjeżdża do domu, w którym mieli razem zamiesz-kać. Zamykają drzwi, spoglądają na siebie – zmęczonych, spoconych, w zużytych, brud-nych strojach, potem patrzą na mieszkanie, które stało się składowiskiem prezentów i my-ślą: „To już? Tak wygląda to nasze «na zawsze»? Na to tyle czekaliśmy?”.

Wiele małżeństw wspomina, że najtrudniejszym dla nich okresem były pierwsze dwa lata budowania więzi. Na porozumienie się muszą poświęcić całą swoją energię. Od tego, jak się dogadają na tym pierwszym etapie, w znacznej mierze zależy to, jak poradzą sobie w następnych. Każda nowa sytuacja: narodziny dziecka, zmiana lub utrata pracy, prze-prowadzka, będzie wymagała ponownego przedyskutowania wielu dotychczasowych ustaleń. Będą z tego wynikać kryzysy, otwierające następne etapy ich wspólnego życia. W tych nieuniknionych kryzysach związek będzie mógł dojrzewać. Ale warunkiem suk-cesu będzie wytrwanie w przekonaniu, że chcą trwać razem, jak również troska o pielę-gnowanie wzajemnej relacji.

Za mała kołdra

Pewna młoda para otrzymała w prezencie ślubnym od krewnych piękną, ciepłą, pucho-wą kołdrę. Prezent był bardzo cenny, lecz długo nie mogli z niego korzystać, bo kołdra była dla nich stanowczo za mała. Zawsze w nocy któreś z nich ściągało ją na swoją stro-nę i druga osoba marzła. Nie pozostało im nic innego, jak spać pod starymi śpiworami. Kilkanaście lat po ślubie, gdy dzieci wyrosły na tyle, aby wyjechać samodzielnie na obóz, musieli pożyczyć im śpiwory i skorzystać z zapomnianej kołdry. Ku ich zdumieniu oka-zało się, że kołdra jest dla nich w sam raz. Dzięki temu uświadomili sobie, jak bardzo zdołali się zbliżyć do siebie, mimo iż tego długo nie dostrzegali.

Na tej podstawie można sformułować ogólniejszą zasadę, że mąż i żona tym bardziej sta-ją się sobą, im lepiej mieszczą się pod jedną kołdrą. Wydaje się, że historia ta pokazu-je mało widoczny proces budowania pokazu-jedności męża i żony, którego nie sposób doświad-czyć, kiedy tkwi się na co dzień w codziennych zadaniach. Codzienność bowiem uwy-pukla raczej nieprzyjemne uczucia i problemy w porozumiewaniu się, a bliskość traktu-je się jako coś oczywistego i nie zauważa traktu-jej.

„My”, a nie „ja” albo „on”

Kobieta szczerze bała się o męża pracującego tak dużo, że zaczynało to zagrażać jego zdro-wiu. Zdarzały mu się nawet wypadki drogowe spowodowane przemęczeniem. W roz-mowie z nią udało się wymyślić jakieś sposoby, którymi mogłaby zadziałać, aby ochro-nić jego życie. Były to takie działania trochę pedagogiczne, a trochę próbujące postawić jemu granice bezpieczeństwa. Jednak pod koniec spotkania rozmówczyni zauważyła: „Powiedzieliśmy o nim i o mnie, ale ja potrzebuję rozmowy o nas”.

Potrzeba było innego rozwiązania niż to pedagogizowanie. Żadne, które odnosiło się tylko do jednego z nich, nie było właściwie. Ich problem rozgrywa się w niedostęp-nej z zewnątrz tajemnicy ich jedności i to ona powinna być ochroniona przed wszyst-kim innym. Tamto spotkanie zaowocowało dla mnie ważną zmianą w całej później-szej praktyce duszpasterzowania małżeństwom. Wkładam wiele wysiłku, aby osoby będące w małżeństwie zawsze traktować jak reprezentanta całości ich wspólnoty mał-żeńskiej. Zwiastuna ich małżeństwa będącego znakiem – Sakramentem Chrystusa. Tajemnica świętości ich wspólnoty trwa także wtedy, gdyby, w danej chwili znajdowa-li się dość daleko od siebie.

Kryzys, jako początek

Kryzys wpisany jest w czas życia człowieka. Związany jest z przechodzeniem od jednego do kolejnego etapu życia. Osoby zaangażowane w małżeństwo oczekują spełnienia w nim wielkich pragnień: miłości pięknej i nieskończonej, absolutnej jedności z tym drugim. To naturalne oczekiwanie związane z małżonkiem, będzie skutkowało cierpieniem braku. Pamiętam pewną parę, która po sześciu latach małżeństwa stwierdziła, że mimo iż na-prawdę uczciwie pracowali nad swoją relacją i pielęgnowali dialog, odkrywają coraz więcej obszarów, w których nie mogą się porozumieć. W końcu odkryli straszną dla siebie prawdę, że na tej wspólnej drodze stają się coraz bardziej indywidualni, a to ro-dzi obawy, że nie są całkowitą jednością. Ten ich niepokój jest odbiciem prawdy, że małżeństwo na całe życie ma zadanie budowania jedności. Świadomość, że ich

(4)

zwią-Z perspektywy wiary wiadomo, że zbliżanie się do prawdy wyzwala. Ale dokonuje się przez cierpienie, które może być jednocześnie drogą wyzwolenia.

Zadajmy więc pytanie, jak dialog osób objawia w praktyce życia małżeńskiego Bożą obecność i pozwala się doświadczyć przez obraz małżeństwa? Zadajmy też pyta-nie: czy jedność małżeńska budowana przez dialog daje się zobaczyć i sprawdza się w praktyce?

Nie wdając się w rozważania teoretyczne chciałbym podać kilka przykładów, które dla mnie stały się inspiracją i potwierdzeniem praktycznym tezy o widocznej świętości obec-nej w codziennym mozole życia małżeńskiego.

Dzień poślubny

Po skończonym weselu młoda para przyjeżdża do domu, w którym mieli razem zamiesz-kać. Zamykają drzwi, spoglądają na siebie – zmęczonych, spoconych, w zużytych, brud-nych strojach, potem patrzą na mieszkanie, które stało się składowiskiem prezentów i my-ślą: „To już? Tak wygląda to nasze «na zawsze»? Na to tyle czekaliśmy?”.

Wiele małżeństw wspomina, że najtrudniejszym dla nich okresem były pierwsze dwa lata budowania więzi. Na porozumienie się muszą poświęcić całą swoją energię. Od tego, jak się dogadają na tym pierwszym etapie, w znacznej mierze zależy to, jak poradzą sobie w następnych. Każda nowa sytuacja: narodziny dziecka, zmiana lub utrata pracy, prze-prowadzka, będzie wymagała ponownego przedyskutowania wielu dotychczasowych ustaleń. Będą z tego wynikać kryzysy, otwierające następne etapy ich wspólnego życia. W tych nieuniknionych kryzysach związek będzie mógł dojrzewać. Ale warunkiem suk-cesu będzie wytrwanie w przekonaniu, że chcą trwać razem, jak również troska o pielę-gnowanie wzajemnej relacji.

Za mała kołdra

Pewna młoda para otrzymała w prezencie ślubnym od krewnych piękną, ciepłą, pucho-wą kołdrę. Prezent był bardzo cenny, lecz długo nie mogli z niego korzystać, bo kołdra była dla nich stanowczo za mała. Zawsze w nocy któreś z nich ściągało ją na swoją stro-nę i druga osoba marzła. Nie pozostało im nic innego, jak spać pod starymi śpiworami. Kilkanaście lat po ślubie, gdy dzieci wyrosły na tyle, aby wyjechać samodzielnie na obóz, musieli pożyczyć im śpiwory i skorzystać z zapomnianej kołdry. Ku ich zdumieniu oka-zało się, że kołdra jest dla nich w sam raz. Dzięki temu uświadomili sobie, jak bardzo zdołali się zbliżyć do siebie, mimo iż tego długo nie dostrzegali.

Na tej podstawie można sformułować ogólniejszą zasadę, że mąż i żona tym bardziej sta-ją się sobą, im lepiej mieszczą się pod jedną kołdrą. Wydaje się, że historia ta pokazu-je mało widoczny proces budowania pokazu-jedności męża i żony, którego nie sposób doświad-czyć, kiedy tkwi się na co dzień w codziennych zadaniach. Codzienność bowiem uwy-pukla raczej nieprzyjemne uczucia i problemy w porozumiewaniu się, a bliskość traktu-je się jako coś oczywistego i nie zauważa traktu-jej.

„My”, a nie „ja” albo „on”

Kobieta szczerze bała się o męża pracującego tak dużo, że zaczynało to zagrażać jego zdro-wiu. Zdarzały mu się nawet wypadki drogowe spowodowane przemęczeniem. W roz-mowie z nią udało się wymyślić jakieś sposoby, którymi mogłaby zadziałać, aby ochro-nić jego życie. Były to takie działania trochę pedagogiczne, a trochę próbujące postawić jemu granice bezpieczeństwa. Jednak pod koniec spotkania rozmówczyni zauważyła: „Powiedzieliśmy o nim i o mnie, ale ja potrzebuję rozmowy o nas”.

Potrzeba było innego rozwiązania niż to pedagogizowanie. Żadne, które odnosiło się tylko do jednego z nich, nie było właściwie. Ich problem rozgrywa się w niedostęp-nej z zewnątrz tajemnicy ich jedności i to ona powinna być ochroniona przed wszyst-kim innym. Tamto spotkanie zaowocowało dla mnie ważną zmianą w całej później-szej praktyce duszpasterzowania małżeństwom. Wkładam wiele wysiłku, aby osoby będące w małżeństwie zawsze traktować jak reprezentanta całości ich wspólnoty mał-żeńskiej. Zwiastuna ich małżeństwa będącego znakiem – Sakramentem Chrystusa. Tajemnica świętości ich wspólnoty trwa także wtedy, gdyby, w danej chwili znajdowa-li się dość daleko od siebie.

Kryzys, jako początek

Kryzys wpisany jest w czas życia człowieka. Związany jest z przechodzeniem od jednego do kolejnego etapu życia. Osoby zaangażowane w małżeństwo oczekują spełnienia w nim wielkich pragnień: miłości pięknej i nieskończonej, absolutnej jedności z tym drugim. To naturalne oczekiwanie związane z małżonkiem, będzie skutkowało cierpieniem braku. Pamiętam pewną parę, która po sześciu latach małżeństwa stwierdziła, że mimo iż na-prawdę uczciwie pracowali nad swoją relacją i pielęgnowali dialog, odkrywają coraz więcej obszarów, w których nie mogą się porozumieć. W końcu odkryli straszną dla siebie prawdę, że na tej wspólnej drodze stają się coraz bardziej indywidualni, a to ro-dzi obawy, że nie są całkowitą jednością. Ten ich niepokój jest odbiciem prawdy, że małżeństwo na całe życie ma zadanie budowania jedności. Świadomość, że ich

(5)

zwią-zek jest jeszcze niespełniony, potwierdza prawdę o tym, że są ciągle na drodze pogłę-biania się jedności.

Słabe małżeństwo może nie mieć kryzysów choćby dlatego, że ułożyło, porozdzielało so-bie skutecznie dziedziny życia, w których doświadczają braków. Mają część spraw wspól-nych, które pielęgnują i z których się cieszą, mają piękne plany na wakacje, ale równo-cześnie duże obszary spraw, do których nie dopuszczają drugiego. Część życia przeży-wają niezależnie, nawet w bliskiej sympatycznej zgodzie, ale nie pracują dla ich jedno-ści. Pomimo tego, że żyją w zgodzie, zagraża rozpad, bo w takim związku brakuje jego najgłębszego sensu i dlatego szukając wypełnienia braku mogą poszukiwać go poza swo-im małżeństwem.

Z rozpadem więzi mamy do czynienia już wtedy, kiedy mąż i żona przestają sobie oka-zywać miłość i nie próbują tego zmienić. Może to być już powolne odchodzenie od sie-bie i separacja.

Znam pewne małżeństwo. Było im tak trudno ze sobą wytrzymać, że całkowicie rozdzie-lili swoje zajęcia. Na zmianę opiekowali się dziećmi, osobno jadali i sypiali, do kościoła też wychodzili pojedynczo, a nawet jeśli szli na tę samą Mszę, ona szła pieszo, a on jechał na rowerze. Nie widzieli potrzeby zmiany aż do momentu, kiedy dzieci zaczęły sprawiać mnóstwo problemów w szkole i w domu. Dzieci nie mogły dłużej znieść sytuacji rodzi-ców. Były bardziej wrażliwe na problem niż rodzice. Wtedy dopiero rodzice postanowi-li zrobić coś dla swojego małżeństwa. Czasem trudno rozpoznać czy to kryzys, czy już rozpad. Widać to czasami dopiero po skutkach.

Umiejętność dialogu.

Ktoś ponoć wyliczył, że przeciętny czas rozmowy męża i żony trwa siedem minut na dobę. W tych siedmiu minutach mieszczą się też komunikaty, ustalenia i wymiana informa-cji. Przeciętne polskie małżeństwo przez kilka minut na dobę rozmawia o tym, co waż-ne: „Kim jesteś dla mnie, co dzisiaj ważnego przeżyłaś czy przeżyłeś”. A tylko taki dialog daje szansę postępu w jedności.

Spotkałem kiedyś parę artystów, którzy chętnie chodzą do kina, bo to część ich pasji i pracy zawodowej zarazem. Oglądają film, a po wyjściu z kina zaczynają dyskusję. Najczęściej kłó-cą się, bo z zasady i z przyzwyczajenia mają zawsze różne zdania. Są przekonani, że prowa-dzą dialog, bo przez cały wieczór dyskutują. Tylko że to nie dialog, nie spotkanie z drugim człowiekiem, ale spotkanie z filmem. Wspólne pasje budują więzi, ale nie zastępują dialogu.

Czasem bywa trudno, ale kiedy jeden z małżonków mówi do drugiego: „chciałbym się z tobą spotkać, ale widzisz, że nie mam siły i nawet nie mogę ci obiecać, że będę miał ju-tro czy pojutrze”. Takie słowa nawet wypowiadane jednosju-tronnie są dialogiem, bo mąż i żona mówią prawdę o sobie i o swojej sytuacji i powierzają się sobie w ten sposób. Dialog prowadzi do komunii osób, bo jedność budowana na tej drodze widocznie owo-cuje. Osoby stają się bardziej pokorne i proste w relacjach z otoczeniem. Zarazem rodzi się w nich silne pragnienie pogłębiania istniejących relacji. Powierzchowne spotkania męczą i nie wystarczają. Jednym z dowodów potwierdzającym ten proces jest na przy-kład wyraźnie rodząca się potrzeba łaski sakramentalnej i pragnienie powrotu do jed-ności z Bogiem nieomal za każdą cenę wśród małżeństw, które nie mogą przyjąć sakra-mentu małżeństwa, ale które pielęgnują sztukę dialogu. Jest to znakiem, że dialog, któ-ry wydaje się tylko metodą komunikacji, jest wewnątrz obdarowany Bożym działaniem. Doświadczanie braków

Charakterystyczne jest, że zwykle dobre pary uważają, że nie są dostatecznie przykład-nym małżeństwem, aby coś przekazywać inprzykład-nym. Znaczy to, że doświadczyli już rzeczy-wistego spotkania w dialogu, więc tym bardziej razi ich brak pełnej komunii z Bogiem i z sobą nawzajem. Ujawnia się wyraźniej ich ubóstwo duchowe, mają więcej niż kiedyś problemów do rozwiązania. Niekiedy również pojawiają się ostre kryzysy w ich małżeń-stwie, do tego stopnia, że z wielkim trudem udaje się im utrzymać jedność. A jednak może to być często znakiem ich duchowego rozwoju: dostrzegają lepiej swoją małość i grzesz-ność, bo wiedzą już do jakiej jedności może prowadzić miłość, pomimo że droga wzrostu miłości nigdy się nie kończy. Na tym etapie każdy brak jedności rani bardzo dotkliwie. Świadome wejście na drogę dialogu małżeńskiego stawia męża i żonę w jaskrawym świe-tle: pokazuje ich bliskość i pragnienie jedności, ale też każe im zmierzyć się ze słabością i chęcią ucieczki i ze słabością drugiego. Podobne jest więc do nawrócenia. Człowiek na-wrócony lepiej widzi swoje grzechy i braki, a zarazem uznaje swoje dobre strony i bar-dziej niż dotąd pragnie pełnej przemiany, chcąc równocześnie wprowadzić innych na podobną drogę. Tak rozpoznaje się w praktyce Boże powołanie.

Równocześnie, od momentu nawrócenia czyny człowieka będą miały już poważniejsze skutki duchowe. Dobro udzielane będzie rzeczywiście wielkim dobrem, ale grzech bar-dziej będzie niszczył wewnętrznie. W małżeństwie nawróconym, praktykującym mał-żeński dialog, jedność będzie wyraźniej widoczna, ale ewentualna zdrada miłości byłaby śmiertelnym ciosem wymierzonym w drugiego. Nieprzebaczona, bez trudnego dialogu

(6)

zek jest jeszcze niespełniony, potwierdza prawdę o tym, że są ciągle na drodze pogłę-biania się jedności.

Słabe małżeństwo może nie mieć kryzysów choćby dlatego, że ułożyło, porozdzielało so-bie skutecznie dziedziny życia, w których doświadczają braków. Mają część spraw wspól-nych, które pielęgnują i z których się cieszą, mają piękne plany na wakacje, ale równo-cześnie duże obszary spraw, do których nie dopuszczają drugiego. Część życia przeży-wają niezależnie, nawet w bliskiej sympatycznej zgodzie, ale nie pracują dla ich jedno-ści. Pomimo tego, że żyją w zgodzie, zagraża rozpad, bo w takim związku brakuje jego najgłębszego sensu i dlatego szukając wypełnienia braku mogą poszukiwać go poza swo-im małżeństwem.

Z rozpadem więzi mamy do czynienia już wtedy, kiedy mąż i żona przestają sobie oka-zywać miłość i nie próbują tego zmienić. Może to być już powolne odchodzenie od sie-bie i separacja.

Znam pewne małżeństwo. Było im tak trudno ze sobą wytrzymać, że całkowicie rozdzie-lili swoje zajęcia. Na zmianę opiekowali się dziećmi, osobno jadali i sypiali, do kościoła też wychodzili pojedynczo, a nawet jeśli szli na tę samą Mszę, ona szła pieszo, a on jechał na rowerze. Nie widzieli potrzeby zmiany aż do momentu, kiedy dzieci zaczęły sprawiać mnóstwo problemów w szkole i w domu. Dzieci nie mogły dłużej znieść sytuacji rodzi-ców. Były bardziej wrażliwe na problem niż rodzice. Wtedy dopiero rodzice postanowi-li zrobić coś dla swojego małżeństwa. Czasem trudno rozpoznać czy to kryzys, czy już rozpad. Widać to czasami dopiero po skutkach.

Umiejętność dialogu.

Ktoś ponoć wyliczył, że przeciętny czas rozmowy męża i żony trwa siedem minut na dobę. W tych siedmiu minutach mieszczą się też komunikaty, ustalenia i wymiana informa-cji. Przeciętne polskie małżeństwo przez kilka minut na dobę rozmawia o tym, co waż-ne: „Kim jesteś dla mnie, co dzisiaj ważnego przeżyłaś czy przeżyłeś”. A tylko taki dialog daje szansę postępu w jedności.

Spotkałem kiedyś parę artystów, którzy chętnie chodzą do kina, bo to część ich pasji i pracy zawodowej zarazem. Oglądają film, a po wyjściu z kina zaczynają dyskusję. Najczęściej kłó-cą się, bo z zasady i z przyzwyczajenia mają zawsze różne zdania. Są przekonani, że prowa-dzą dialog, bo przez cały wieczór dyskutują. Tylko że to nie dialog, nie spotkanie z drugim człowiekiem, ale spotkanie z filmem. Wspólne pasje budują więzi, ale nie zastępują dialogu.

Czasem bywa trudno, ale kiedy jeden z małżonków mówi do drugiego: „chciałbym się z tobą spotkać, ale widzisz, że nie mam siły i nawet nie mogę ci obiecać, że będę miał ju-tro czy pojutrze”. Takie słowa nawet wypowiadane jednosju-tronnie są dialogiem, bo mąż i żona mówią prawdę o sobie i o swojej sytuacji i powierzają się sobie w ten sposób. Dialog prowadzi do komunii osób, bo jedność budowana na tej drodze widocznie owo-cuje. Osoby stają się bardziej pokorne i proste w relacjach z otoczeniem. Zarazem rodzi się w nich silne pragnienie pogłębiania istniejących relacji. Powierzchowne spotkania męczą i nie wystarczają. Jednym z dowodów potwierdzającym ten proces jest na przy-kład wyraźnie rodząca się potrzeba łaski sakramentalnej i pragnienie powrotu do jed-ności z Bogiem nieomal za każdą cenę wśród małżeństw, które nie mogą przyjąć sakra-mentu małżeństwa, ale które pielęgnują sztukę dialogu. Jest to znakiem, że dialog, któ-ry wydaje się tylko metodą komunikacji, jest wewnątrz obdarowany Bożym działaniem. Doświadczanie braków

Charakterystyczne jest, że zwykle dobre pary uważają, że nie są dostatecznie przykład-nym małżeństwem, aby coś przekazywać inprzykład-nym. Znaczy to, że doświadczyli już rzeczy-wistego spotkania w dialogu, więc tym bardziej razi ich brak pełnej komunii z Bogiem i z sobą nawzajem. Ujawnia się wyraźniej ich ubóstwo duchowe, mają więcej niż kiedyś problemów do rozwiązania. Niekiedy również pojawiają się ostre kryzysy w ich małżeń-stwie, do tego stopnia, że z wielkim trudem udaje się im utrzymać jedność. A jednak może to być często znakiem ich duchowego rozwoju: dostrzegają lepiej swoją małość i grzesz-ność, bo wiedzą już do jakiej jedności może prowadzić miłość, pomimo że droga wzrostu miłości nigdy się nie kończy. Na tym etapie każdy brak jedności rani bardzo dotkliwie. Świadome wejście na drogę dialogu małżeńskiego stawia męża i żonę w jaskrawym świe-tle: pokazuje ich bliskość i pragnienie jedności, ale też każe im zmierzyć się ze słabością i chęcią ucieczki i ze słabością drugiego. Podobne jest więc do nawrócenia. Człowiek na-wrócony lepiej widzi swoje grzechy i braki, a zarazem uznaje swoje dobre strony i bar-dziej niż dotąd pragnie pełnej przemiany, chcąc równocześnie wprowadzić innych na podobną drogę. Tak rozpoznaje się w praktyce Boże powołanie.

Równocześnie, od momentu nawrócenia czyny człowieka będą miały już poważniejsze skutki duchowe. Dobro udzielane będzie rzeczywiście wielkim dobrem, ale grzech bar-dziej będzie niszczył wewnętrznie. W małżeństwie nawróconym, praktykującym mał-żeński dialog, jedność będzie wyraźniej widoczna, ale ewentualna zdrada miłości byłaby śmiertelnym ciosem wymierzonym w drugiego. Nieprzebaczona, bez trudnego dialogu

(7)

wyjaśniającego do dna motywy niewierności i przyjęcia drugiego całkiem na nowo, by-łaby w praktyce jakąś duchową śmiercią.

Jedną z reguł życia duchowego jest ta, że drogą jaką warto iść po nawróceniu, to iść dalej w miłości i nie zniechęcać się żadnymi przeciwnościami. Miłość się będzie oczyszczać poprzez praktykę życia małżeństw, które zdecydowały się na duchową pracę nad swoim małżeństwem. Jest w interesie wszystkich, aby takich było jak najwięcej.

O. Mirosław Pilśniak, dominikanin, od 12 lat zaangażowany w  ruch rekolekcyjny i formacyjny małżeństw “Spotkania Małżeńskie”. Wykłada teologię małżeństwa i etykę na Dominikańskim Studium Filozoficzno-Teologicznym w Krakowie.

Przypisy:

1 Kościół za pośrednictwem Papieskiej Rady do spraw Świeckich zatwierdził statut Ruchu Spotkania Małżeńskie. W ten sposób potwierdził wartość duchowej drogi małżeństw, która polega na pogłę-bianiu swojej świętości przez pielęgnowanie małżeńskiego dialogu. Charyzmat małżeństwa od-krywany w ruchu „Spotkania Małżeńskie” opisany został w w statucie Wspólnoty, jako „dar dia-logu osób, który prowadzi do SPOTKANIA czyli zrozumienia i przyjęcia małżonków przez siebie nawzajem. Poprzez ten dialog ujawnia się jednocząca moc miłości dana ich małżeństwu poprzez sakrament”. Dialog rozumiany jest szeroko, jako spotkanie dokonujące się z zachowaniem pierw-szeństwa słuchania przed mówieniem, rozumienia przed pouczaniem i pierwszeństwo dzielenia się przed dyskutowaniem i postawy przebaczenia wobec każdego braku w miłości. Zatwierdzenie Ruchu jest bardzo wyraźnym znakiem czasów i zachętą Ducha Świętego do korzystania ze źródła prawdy, jakim jest nauka o małżeństwie i jej praktyczne potwierdzenie w doświadczeniach jed-ności małżeństw.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wiązka światła przechodząca przez prosty układ optyczny, złożony z jednej soczewki, rozszczepi się zarówno na granicy powietrze/soczewka, jak i na granicy soczewka/powietrze,

W najwyżej ce- nionych periodykach naukowych udział publikacji odnoszących się do ewolucji i historii świata żywe- go wciąż jest nieproporcjonalnie większy niż udział

Concluding his considerations the author advanced a proposal th at all traces of pre-historic mining be carefully safeguarded for the future generations th ro ­

Po zwrocie, jaki dokonał się w twórczości Chomsky ’ ego w połowie lat sie ­ demdziesiątych, jego badania koncentrują się na wykryciu struktury i zawartości gramatyki

Nie opiera się na dowodach, które można sprawdzić.. Fakt można sprawdzić i

W praktyce, organy założycielskie w niektórych przypadkach uzależ­ niały wydanie decyzji o reaktywowaniu samorządów (bądź jako waru­ nek wznowienia działalności

Świadczenie usług porządkowo-czystościowych wewnątrz budynku Centrum Pediatrii im. Jana Pawła II w Sosnowcu Sp. Przedmiotem zamówienia jest kompleksowe świadczenie

Niedawne kontrowersje związane z organizacją na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii, Uniwersytetu Wrocławskiego konferencji naukowej poświęconej prawnym aspektom