Onufrego Kopczyńskiego mariaż
gramatyki z polityką
Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 10, 119-136
'K sfW S
Seria X 2004Jacek W ójcicki
Onufrego K opczyńskiego mariaż gramatyki z polityką
P
rzydatność wielojęzycznych poradników konwersacyjnych zarów no dla ich bezpośrednich użytkowników, jak i dla badaczy oglądających zjawiska kulturow e z rozm aitego od dalenia czasowego i przestrzennego, jest w oczywisty sposób co najmniej dwojaka.Pierwsza korzyść — można ją nazwać uzualną — to praktyczne poznanie świata gospoda rzy w jego namacalnych, wielowym iarowych kształtach, w zakresie niezbędnym do znalezie nia przez przybysza właściwej drogi w śród fenom enów dotąd nieznanych lub zaledwie łu dząco podobnych do miejsc i sytuacji oswojonych. Jest to spojrzenie z p unktu w idzenia go ścia, o charakterze, nazwijmy to, statyczno-topograficznym . Z kart „rozm ów ”, „skarbczy- ków ”, „kluczy”, „drzw i” (lub jeszcze inaczej tytułow anych tom ików ) czytelnicy dowiadują się, gdzie się znaleźli, co się tu zwykle dzieje, a także, co pow inni zrobić, by osiągnąć ten cel, dla którego w ędrów kę ku obcym krajobrazom i między nowych rozm ów ców w ogóle przed siębrali — z własnej woli bądź posłuszni jakiejś wyższej nad nich sile.
Druga sfera poznawcza ukazuje przybyszowi nie tylko to, co w nowym dlań świecie z przyczyn utylitarnych robić warto, wypada lub trzeba, lecz także to, czego uczynić nie w ol no, pod karą niekiedy urzędową, zapisaną w dokum entach sądowniczych, ale najczęściej wy nikającą ze zwyczaju i niepisanego kodeksu honorow ego danej społeczności (przez co nieraz dotkliwszą od sankcji oficjalnych). Teraz na cudzoziem skiego gościa zaniepokojonym w zro kiem spoglądają gospodarze — z obawą, ma się rozum ieć, ju ż tylko m etaforyczno-m etafi- zyczną, gdy „gościem” książki po dziesięcioleciach czy wręcz wiekach jest badacz, lecz jakże zrozum iałą i prawdziwą, gdy terenem ryzykownego spotkania ma być czyjaś „mała ojczyzna” na Ziem i. Tę część nauki wypływającej z poradników językow ych wypada nazwać norm atyw - n o -p e r s waz yj n ą.
Rzecz jasna, rzadko kiedy książeczki użytkowe, mające dopom óc rozm ów ić się w podró ży studentom , żołnierzom , rzem ieślnikom , handlarzom czy po prostu w ojażerom , ogarniają
cale bogactwo kulturow ego uniw ersum gospodarzy — a i różnice między nim i a gośćmi nie zawsze są bardzo głębokie. Przeważnie też pow szechnie uznane wskazówki etyczne zawierają się jedynie im plicite i fragm entarycznie w przykładowych rozm ow ach dotyczących handlu, konsum pcji, usług, spraw bytowych lub rozrywek. Dlatego przedstaw iona powyżej typologia ma walor jedynie m odelu, a jego jednostkow e realizacje w bardzo różny sposób obejm ują obie dziedziny poznania. W arto jed n ak spostrzec, że granica m iędzy nim i jest zazwyczaj nieo stra, ponieważ w kontaktach m iędzykulturow ych — m oże od razu należałoby uściślić: kon taktach pokojowych — korzyść utylitarna bywa jed n ak uw arunkow ana przestrzeganiem w ar tości m oralnych, a pełne poznanie realiów7 wymaga orientacji w im ponderabiliach. Przynaj m niej w świetle użytkowych publikacji jaw7nych ; wszak tam, gdzie skuteczność bierze rozbrat z m oralnością, wskazówki dla różnej rangi oszustów — wyjąwszy m oże traktaty o podstępach w ojennych, Księcia M achiavellego i zawierające ten m otyw m oralitety w rodzaju K u p ca M iko łaja Reja — pozostają dom eną konspiracyjnego przekazu m ówionego.
Ciekawym przykładem przeplatania się w ym ienionych wcześniej w ątków są wydane na początku lub w pierwszej połowie 1807 roku we W rocławiu u Korna francu sk o -p o lsk o -n ie- mieckie rozm ów ki, wieńczące trójjęzyczny słownik P etit vocabulaire des vo yageurs... p o u r servir
à l'e n tre tie n de trois n a tio n s'. Przeznaczonoje po pierwsze dla żołnierzy napoleońskich — w tym
rów nież niemieckojęzycznych, pochodzących z krajów Zw iązku Reńskiego, świeżo utw o rzonego (w lipcu 1806 roku) pod egidą Francji, walczącej przeciw czwartej koalicji (Prus, R o sji i Anglii):
— (...) To jest izba Waćpana, dostaniesz jeszcze dw óch kamratów. — C óż to są za ludzie?
— Są to W ircburczyki, Bawarczyki, I lassy, Prymasowscy2, W irtem berczyki itd.
(R o z m o w a ż o łn ie rza na m a rszu z g o sp o d a rzem , s. 107)
Po w tóre zaś — użytkownikam i publikacji mieli być m ieszkańcy tych terenów Królestwa Prus, przez które wiódł szlak ówczesnej Wielkiej Armii.
Podstawkowym zadaniem rozm ów ek wydaje się praktyczne ukazanie kłopotliwych sytua cji, w których znaleźć się mogą i maszerujący żołnierze, i przym uszeni kwaterować ich m ie szczanie (pierwsza z nich właściwie tw orzy spójną jednoaktów kę, której „fabuła” opowiada o nieporozum ieniach na tym tle, ostatecznie przezwyciężonych przez obie strony sporu). O dm alow ana przy tej okazji odm ienność zwyczajów życia codziennego Francuzów od N iem ców 7 (w7 tym także polskich obywateli Prus) miewa rów nież niebagatelną wartość po znawczą:
Z o b . A . M ą c z a k , F rancuz w p olskiej g o spodzie czyli grzeczność, z d a m i się, żołn ierska, [w :] F ran cja-P olska A I 7 //- A 7 A ir. Studia z dziejów kultury i polityki pośw ięcon e Profesoroiri A n d rzejow i Z ah orskiem u w sześćdziesiątą rocznicę urodzin . W arsz a w a 1983. s. 1 0 5 -1 1 1 (te k s t p o ls k i, b e z u w s p ó łc z e ś n ia n ia p is o w n i, p r z y to c z o n y o d s. 107: s ta d d a ls z e c y ta ty — w p is o w n i z m o d e r n i z o w a n e j — z lo k a liz a c ją w n a w ia s ie ); to ż w s k r ó c ie (b e z p r z y p i s ó w i b e z r o z m ó w k i K ied y kto z b łą d z i w m ieście): .,M ó w ią W ie k i" 2001 n r 5 (4 9 7 ). s. 6 - 1 0 .
O n u f r e g o K o p c z y ń s k ie g o m a ria ż g ra m a ty k i z p o lity k ą 121
— Łóżko m usi być po francusku posłane, to jest materac trzeba położyć na pier nacie, a zamiast tej pierzyny proszę mi dać w ełnianą albo przeszywaną kołdrę z prześcieradłem . Francuzi nie sypiają w pierzach (...) (s. 108).
Jednak, ja k się wydaje, p u nkt ciężkości pada na kwestie moralne: przede wszystkim na za chowywanie przez wojsko w stosunku do ludności cywilnej podczas działali m ilitarnych norm etycznych z czasów pokoju. A utor publikacji zadbał o to, by racje obu stron rozłożone były rów nom iernie. Spokojny mieszczanin zm uszony jest udostępniać i sporym kosztem ogrzewać izby dla niezadow olonych żołnierzy oraz żywić ich, wprawdzie smacznie, lecz nie zawsze podług gustu:
— Proszę, panie gospodarzu, daj mi zamiast piwnej zupy rosół albo polewkę z mleka; żaden Francuz nie lubi piwnej polewki, bo ta u nas nie jest wcale w używaniu (s. 109).
Przecież nie on odpowiada za polityczny zamęt; sam też znosi uciążliwości trudnych cza sów. Dlatego obroną gospodarza — form alnie mieszkańca kraju nieprzyjacielskiego — przed gwałtami ze strony wojska (a w każdym razie pretensjam i: „.. .nie pytam się o Waćpana wy m ówki, ja chcę mieć pieczenię, biały chleb i w in o ” — s. 107) mają być dokum enty urzędowe: „cesarska załoga” i „regulam ent” (s. 108). Przydaje się też zim na krew i stanowczość:
— Ja wolę sam stać; daj mi Waćpan inszą izdebkę.
— Tego nie mogę uczynić; ta izbajest dla m nie i mojej familii. G órne piętro na jęte, a więcej nie mam izb. (...)
— (...) Albo mi Waćpan daj osobną izdebkę, albo mi zapłać talara, a ja pójdę i wyrobię sobie inszy bilet.
— (...) Ci obydwa panowie ustąpią W aćpanu tego łóżka, któreja czysto oblokę. Chcesz Waćpan tym się kontentow ać, to dobrze, ale pietiiędzyja nie dam, i nie potrzebuję dawać, bo choć Waćpan pójdziesz, to ja dostanę inszego żołnierza (s. 107).
— Ten regulam ent służy tylko dla garnizonu, ale nie dla wojsk przechodzących, dla tych, co z marszów zm ordow ani.
— Pozwól Waćpan, ten regulam ent nie czyni żadnej różnicy, i owszem, stoi wy raźnie: „każdy żołnierz”. D o tego my się stosujemy, i od tego ja nie odstąpię (s. 108).
— Kawa będzie o godzinie szóstej gotowa, ale co mięsa, tak rano Waćpanu dać nie mogę, bo go nie m am , i żona moja w nocy gotować nie może. Zam iast tego dam W aćpanu dobry kawał chleba z masłem i naleję Waćpanu w flaszeczkę w ódki (s. 109).
Ale zdecydowanie gospodarza nie wyklucza wcale, przez przym usow ego lokatora zauwa żanej w którejś chwili z akceptacją, indywidualnej jego „grzeczności” (s. 108). Bowiem w oj
skowi długo maszerują, bywają zm ęczeni, chorzy i ranni (to tem at rozm ów ki drugiej); im także należy się współczucie, a ich uspraw iedliw ieniem w oczach gospodarza w inna być — choć to akurat słowo w rozm ów kach nie pada — „ludzkość”. W podtekście obecny pozostaje bow iem m oralny sens wysiłków żołnierzy N apoleona: w dalszej perspektywie niosą oni p rze cież pożądany pokój, kiedy to wreszcie m ożliwe będzie prawdziwe spotkanie trzech narodów, w spom nianych w ttytule rozm ówek:
— A d ie u , szczęśliwej drogi życzę Waćpanu, a jeżeli Waćpan zdrów powrócisz z w ojny i tędy przechodzić będziesz, to proszę m ię odwiedzić i opowiedzieć mi, ja k m u się powodziło. Bądź Waćpan zdrów (s. 109).
O kazuje się jednak, że w tym sam ym okresie nadzwyczaj w zm ożonych nadziei narodo wych, wywołany cli na jesieni 1806 roku proklam ow aniem „wojny polskiej”3, a w net um o c nionych — m im o wielu wątpliwości i zastrzeżeń — pow ołaniem do życia w lipcu 1807 roku, na m ocy układu w Tylży, Księstwa Warszawskiego, wydana została, na pozór tylko utylitarna, publikacja językowa, której niespodziew any a silny charakter persw azyjno-etyczny pozosta wał dotąd nierozpoznany. Jest nią — jak głosi tytuł — „zarys praktycznej i rozum ow anej gra matyki polskiej dla Francuzów ”4, opracowany przez najwybitniejszy ówczesny autorytet j ę zykoznawczy, na którego podręcznikach wychowywały się ju ż kolejne pokolenia — O n u fre go Kopczyńskiego3.
Oczywiście, tych jego zasług szerzej roztrząsać nie trzeba. Ponieważ jed n ak o wiele m niej rozpow szechniona jest wiedza o dorobku Kopczyńskiego jako płodnego tw órcy literatury okolicznościowej — dodajmy: w języku łacińskim (z jed n y m tylko wyjątkiem) — nie od rze czy będzie przypom niećjego dokonania na tym polu, by uzyskać szersze tło, na którym zosta nie przedstawiona zawartość owej „perswazyjnej” gramatyki polskiej dla cudzoziem ców, dzieła tyleż opisowego, co kreacyjnego.
Jeszcze przed dokonaniem jakichkolw iekobscrw acji tekstowych m ożna zauważyć, że po wtarzającą się cechą formalną okolicznościowych wierszy Kopczyńskiegojest łączenie w je d - nym zestawie „obiektywnego” utw oru głównego (zwykle stosującego retoryczny chwyt pro- zopopei — fikcyjnej wypowiedzi osoby, którą m oże być nie tylko człowiek, lecz także uperso- nifikowane zwierzę czy nawet kam ienny posąg) oraz bardziej subiektyw nego, krótszego do powiedzenia pod adresem postaci realnej bądź w yobrażonej (jak na przykład złośliwego prze ' „ T r u d n o o p is a ć e n t u z j a z m P o la k ó w " — s tw ie r d z a w p r o s t o fic ja ln y 3 6 . b i u l e t y n W ie lk ie j A r m ii , d a t o w a n y z P o z n a n ia I g r u d n i a 180 6 r o k u N a j w a ż n i e j s z y m u c z u c i e m , j a k i e p a n u je , n a jw ię k s z y m p r a g n i e n i e m , to sta ć s ię z n ó w n a r o d e m " ; P o la c y „ W ło ż y li j u ż w s z ę d z ie n a s ie b ie s w e d a w n e s tro je i w ra c a ją d o d a w n y c h o b y c za jó w '" (c y t. za: N a p o l e o n B o n a p a r t e , M ow y i rozkazy , tl. K. Z n a m ie r o w s k i, W arsz a w a 2 0 0 2 , s. 86). 4 Z o b . O . K o p c z y ń s k i, E ssai de gram m aire polonaise pratique et raisonner p ou r les Français, V a rso v ie 1808. A vertisse m ent w e f r a n c u s k o ję z y c z n e j p ra s ie w a rs z a w s k ie j z a p o w ia d a ł k s ią ż k ę j u ż w m a ju r o k u p o p r z e d n ie g o — z o b . „ G a z e tte d e V a rso v ie " 1807 n r 5 3 (1 8 m a ja ).
" S y lw e tk ę u c z o n e g o p ija ra p r z e d s ta w iła k ilk a k r o t n i e Ir e n a S ta s ie w i c z - J a s iu k o w a — z o b . e a d e m , O n u fy K o p czyński ( 1 7 3 5 -1 8 1 7 ) . lw :J P isarze polskiego ośw iecenia, re d . T. K o s tk ie w ic z o w a , Z . G o łiń s k i, t. 2, W a rsz a w a 1994, s. 1 8 1 -2 0 6 : o b s z e r n ie js z a m o n o g r a f i a z o b . e a d e m . O nufry K op cz y ń sk i w spólpracoirnik K om isji E d u ka cji N a ro d o wej. Studium o społecznej roli uczonego w Polsce stanisław ow skiej, W ro c ła w 1987.
O n u f r e g o K o p c z y ń s k ie g o m a r ia ż g ra m a ty k i z p o lity k ą 123
śmiewcy — bożka M om usa, nazwanego w polskiej wersji autorskiej swojskim im ieniem „Gryzosława”).
Z roku 1776 pochodzi pierwTsza tego typu znana nam publikacja — ulotny druk, zawiera jący cykl w ierszy poświęcony zmarłej i pochowanej w7 Polsce córce ambasadora rosyjskiego
O ttona M agnusa Stackelberga, która zresztą w ostatnim utw orze sama przemawia do braci „z Pól Elizejskich”^. Żałobny trójgłos poetycki akcentuje ludzki wym iar straty poniesionej przez ambasadora, a zarazem podkreśla więzi przyjacielskie i rodzinne, których kultyw ow a nie, ja k należy wnosić z wierszy, jest osobistą jego cnotą. W ten sposób poeta pijarski pozostaje w zgodzie z regułam i zakonu, zakazującymi tworzenia pochlebczych panegi ryków, a je d n o cześnie form ułuje pośrednio pod adresem wszechwładnego dyplom aty taki kom plem ent, który nie odnosi się do jego funkcji politycznych.
Adresatem drugiego utw oru łacińskiego z tegoż roku — tym razem obszernego poem atu — jest sama cesarzowa Rosji, nad której rzeźbą pracował wówczas jeden z nadw ornych sny cerzy Stanisława Augusta, G iacom o M onaldi7. U tw ór, w prawdzie pełen mitologicznej e ru dycji i wieszczego zapału, i tym razem mieści się w ramach decorum , uw arunkow anego oko licznościami politycznymi. Równolegle z uczczeniem im ienin Katarzyny II Kopczyński sławi bow iem artystę, a szerzej — geniusz człowieka, przy okazji głosząc zasługi króla jako m ecena sa artystów i opiekuna wszelkich sztuk w rozkwitającym kraju.
|u ż po niecałych dwóch miesiącach Kopczyński wystąpił z dwujęzycznym drukiem ulot nym ku chwale rocznicy urodzin Stanisława Augusta (17 stycznia)*. O patrzony licznymi przypisami utw ór je st rozbudow anym konceptem heraldycznym , wykorzystującym skoja rzenia herbu królewskiego (Ciołek) i mitologicznej legendy o Jow iszu, pod postacią byka uprowadzającym księżniczkę Europę. N ow y „C iołek” opowiada perypetiach swoich i Polski, cierpiącej zam ęt (w domyśle: wojny dom ow ej, interwencji sąsiedzkiej i rozbiorów ), ostatecz nie jed n ak dźwigającej się ku pomyślności, ponieważ bogini mądrości Pallas Atena raczy dalej zaszczycać władcę swoją opieką.
fl Z o b . In am ore dolor XI\ ’ C alendas D ecem bres A / D C O A A i 7. |b . m . d r.) (1 .A d comitem de Stackelberg Russorum legatione iii Polonia fuugentem iii obitu eius fdiae Itdiaiiae O. K . solatii ergo autorem et dolorctn dioideus: 2. M athaeus R a - d z ifiliu s com iti dc Stackelberg maestissimo ex obitu filiaep atrig ratu m aninnm i e Petropoli: 3. Itiliana M agdalena de S ta- ckelberg w aereutibus sua niorte fratribus ab Elysiis salutem ). K o rz y s ta łe m z u n ik a tu B ib lio te k i P A U - P A N w K ra k o w ie (s y g n . 1 0 6 0 8 ). ze z b i o r ó w C y p r i a n a W a le w s k ie g o .
7 Z o b . M onum entum C atharin ae Seciuulae, [b. m . dr. | ( l . D i e nalali C atharin ae Secnndae R nssonim C aesaris in m ar- morenni einsdem m onnm entum auspiciis S tan islai August i Polonia runi Regis opera rero M on aldi statuarii regi i propediem peificienduni O uuplirius K opczyń ski Scli. P. 3 I I X X <1..XXI 7 I arsariae: 2. A lath aeop rin cip i R ad z irilio poeta Petropolim S. P ) . — M o n a ld i c z y n n y b y l w P o lsc e o d ro k u 1768; notabene m o n o g r a f is ta n ie w y m ie n ia w ś r ó d p ra c te g o r z e ź b i a r z a p o p ie r s ia K a ta r z y n y II, z n a j d u ją c e g o się d o g r u d n i a 1795 r o k u w z b io r a c h k ró le w s k ic h — z o b . T. M a ń k o w s k i, R z eź b y zbion t Stanisław a Augusta, K ra k ó w 1948. s. 3 3 , 5 6 - 5 7 , 6 6 - 6 9 .
s Z o b . Serm ociiiantis Iiw enci P on iatorii prosopopaeia. U danie głosu i osoby m ówiącego C io łk a P on iatow skich, W arsz a w a, P D u f o u r . 1777 (1 . Sapieutissim o clem entissim oąue regi sno p oeta: 2. D ie natali Stanislai August i P olouiarum regis ser- mocinantis itwenci Poniatouii prosopopaeia M D C C U K K l I I — IV dzień narodzenia Stanisław a Augusta króla polskiego iidanieglosu i osoby m ów iącego C io łk a Poniatowskich', 3. Poeta M o w o salutem et silentium — W ierszopis G ryzoslaw ow i zdrow ia i m ilczenia).
Kilkuletnia przerwa w twórczości okazjonalnej spowodowana została intensyw ną pracą Kopczyńskiego nad gramatyką polską, którą w kolejnych tom ach (trzy części przeznaczone dla uczniów, każda z towarzyszącymi P r z y p is a m i — kom entarzam i m etodycznym i dla nau czycieli, oraz syntetyczny U k ła d g r a m a ty k i dla s z k ó ł narodow ych i elem entarna N a u k a p isa n ia
i c zyta n ia ) wydawał w latach 1778-1785. Skutkiem rów nolegle prow adzonej, w ytężonej pracy
nad tablicami słow nikowym i języka polskiego była m iędzy innym i choroba oczu, której zara dził sławny warszawski okulista W alenty Gagatkiewicz, w roku 1783 obdarzony królew skim m edalem M e re n tib u s, a przy tej okazji uczczony przez pijara łacińską elegią^. I tym razem w laudacji nie chodzi jedynie o partykularne zasługi lekarza czy też o chęć wywyższania włas nej osoby piszącego, lecz o pochwalę um iejętności, pielęgnow anych w śród poddanych dzięki królew skiem u m ecenatowi i systemowi nagród, tak by ludzie wykształceni i zdolni m ogli sto sować swoje talenty w praktyce, skutecznie przeciwstawiając się przeszkodom stawianym przez naturę przed rozw ojem człowieka jako indyw iduum oraz ludzkości jako takiej.
W okolicznościach w rzenia politycznego epoki Sejmu W ielkiego Kopczyński opowiadał się po stronie patriotów, dążąc jednocześnie do propagowania i utrwalania, za pom ocą dostęp nych sobie środków wyrazu, koncepcji politycznej „Król z narodem , naród z k ró lem ”. Służy ły tem u dwa różnych rozm iarów utwory. Pointą krótkiego, anegdotycznego opisu okoliczno ści w dziania przez króla podanej 11111 czapki szlacheckiej, gdy udawał się galerią z Z am ku do katedry na nabożeństw o dziękczynne po uchw aleniu Konstytucji 3 Maja, jest odczytanie tego zdarzenia w sposób symboliczny, jako potrzebyjedności szlachty i monarchy, spojonych u m i łow aniem w olności10. Dłuższy poem at, znów — jak wcześniej prozopopeja herbow ego Ciołka z roku 1777 — przeznaczony na styczniowe obchody królewskich urodzin, skierowa ny został w burzliw ym roku 1792 „przeciw P olakom -niedow iarkom ”, wątpiącym w pow o dzenie ojczyzny".
N iebaw em jed n ak wszelkie nadzieje gwałtownie przygasły, a Kopczyński — wyjątkowo aktywny, ja k świadczą różne źródła współczesne, po stronie powstańczej w czasie insurekcji kościuszkowskiej — osobiście odczuł ciężar klęski. Aresztowany przez Austriaków i w latach 1798-1802 w ięziony w klasztorach o zaostrzonym rygorze, dopiero w początkach XIX wieku.
M Z o b . t a la n in o G agatow icz medico sito die na tal i cins sacra O unpltrius K opczyń ski pro I’alcriidincociiloruni salu tan et re- gnu u nunnsnia d. </., M D C C I X X X I I I , [b. n i. d r.] (1. Elegia', 2. A d eu n d an acceptare m unisnia rau ien ta n epigram m a) — B ibliografia polska E s tre ic h e ra (t. 2 0 . K ra k ó w 1905. s. 7 4 ) p o d n a z w is k ie m K o p c z y ń s k ie g o n o tu je te ż nieza- c h o w a n y d z iś d r u c z e k ze z b i o r ó w B ib lio te k i K r a s i ń s k ic h l a la n in o G a g a tk ieii’icz ocnlormn suonini medico di1 14 F ebrn a r[iiJ 1 792 (..s tro fk a p o ła c in ie i p o p o ls k u n a ć w ia r tc e ” ).
"* Z o b . Pilens libertatis sym bolon et palladiu m quo ususest Stanislaus Augustus Polon iarum rex dum m em orabili die 3 M a ii 1791 a d cantandum A nibrosianum liym num iret iu ecclesiam, aeriteru ae m em oriae ac cultui in Z alu scian a R eipublica B ibliotheca dicatus (1. I ulgat'it totum gratissim a F am a p e r o r b e m . . . ; 2. Lechiacu m regent E u ropae spectate tyran n i!). N i e b a w e m u k a z a ły się d r u k i e m tr z y t ł u m a c z e n i a w s p ó ł c z e s n e n a ję z y k p o ls k i: C z a p k a z n a k i p u k le rz w oln ości.. M i c h a ła W y s z k o w s k ie g o . C z a p k a w olności s k ła d . .. J a n a S z lu b o w s k ie g o ( u n ik a t — d r u k w r p s i e B ib lio te k i C z a r rn r y s k ic h w K ra k o w ie , s y g n . 9 3 8 ) o ra z C z a p k a cecha i załoga w oln ości... J ó z e fa E p ifa n ie g o M in a s o w ic z a (z k ilk o m a w ła s n y m i d o d a t k a m i tłu m a c z a ) .
11 Z o b . A d quosdam Polonos diffidentes adhuc rebus patriis M D C C X C I I [V a rso v ia e, P D u f o u r ? ] (1 .In libertatis sintu lacrum die 17 la n n a rii; 2. A d quosdam diffidentes).
O n u f r e g o K o p c z y ń s k ie g o m a ria ż g ra m a ty k i z p o lity k ą 125
uw olniony dzięki staraniom Adama Jerzego Czartoryskiego, mógł wrócić do pracy zgodnej ze swoim pow ołaniem . W tedy to nawet wybrany został na stanowisko prowincjała zakonu (w latach 1804-1807). Inaugurację swego urzędowania, ju ż jako poddany króla pruskiego, za znaczył m iędzy innym i kolejnym łacińskim utw orem okolicznościowym — w form ie w ier szowanej zachęty pod adresem współbraci zakonnych, i w ogóle duchow ieństw a, do w ytrw a łej pracy w zm ienionych w arunkach politycznych12.
W tym m iejscu m ożna przerwać przegląd chronologiczny dla dokonania paru spostrze żeń ogólnych. W okolicznościowej poezji Kopczyńskiego da się mianowicie wyróżnić kilka zm iennych z upływem czasu kręgów tem atycznych, zawsze jednak, ja k się wydaje, dostrze galna jest spajająca je zasada, którą trafnie określiłoby, nieco paradoksalne, m iano „powstrzy mywanego m aksym alizm u”. Za każdym razem w centrum politycznego układu odniesienia dla owych utw orów znajduje się jakaś znacząca postać, uosabiająca stabilność (najczęściej tyl ko pozorną i pożądaną) kolejnego odcinka dziejów, ale też za każdym razem poeta, sięgając jak najdalej ku granicom pauegiryzm u, stara się tych granic nie przekroczyć. Służy tem u przede wszystkim sam w ybór języka. Łacińska szata poezji uczonej, obwarowanej przepisami poety ki i retoiyki, oddala osobę „wieszcza” na bezpieczny dystans od rzeczywistości, pozwalając oddzielić realną jednostkę od spełnianej przez nią funkcji „głosu publicznego”. W szczegól ności pom ocna jest tu w spom niana ju ż zasada prozopopei, ożywiająca figurę zastępczą, na której konto zapisać m ożna ew entualną niepożądaną przesadę. Pijarski poeta stroni też od kierowania swoich słów bezpośrednio ku każdorazowej postaci centralnej, wybierając na ad resatów raczej pośredników: dyplomatów, parlamentarzystów, artystów.
N ie trzeba chyba dodawać, że tak pojm ow ana poezja okolicznościowa nie ma charakteru twórczości subiektywnej, lecz podyktowana je st obiektywnym i, nadrzędnym i racjami zbio rowości. Kopczyński jest tu kontynuatorem drogi twórczej wielkiego poprzednika, Stanisła wa Konarskiego, który w poezji łacińskiej13 poruszał tem aty istotne z dwóch głównych p u n któw widzenia: moralności indywidualnej (w ychow anków edukow anych w C o lleg iu m N o b i-
liu m i innych szkołach, gdzie wiersze reform atora pijarów mogły być czytane i kom entow ane)
oraz — wyrastającej z poprzedniej — m oralności zbiorowej, ważnej ze względu na obywatel ski ideał publicznej służby dla dobra Rzeczypospolitej.
Z ew nętrzne okoliczności sprawiły, że na pierwszym etapie okolicznościowej twórczości poetyckiej Kopczyńskiego-regalisty (i realisty) jako niew zruszone centrum politycznej ko n iunktury europejskiej jawiła się Katarzyna II, uosobienie stabilizacji w Polsce epoki Rady N ieustającej14 (czyli czasu „rządów am basadorskich”, stąd zapewne także uwaga poety zw ró cona na postać Stackelberga). Tu wysłowienie i koncepty poety budzić mogą najwięcej w ątpli
12 Z o h . A llocutio poiitificiuu ascciisuroniiit suas catbcdras facta noininc Scholantm P ian iin , |b . m . d r.].
11 W p rz e w a ż a ją c e j w ię k s z o ś c i z g r u p o w a n e j w z b io r a c h O pera lyrica (V arso v iae 1767) i C an n in a postlum ia (V ar- so v ia e 177 8 ). ' "
M W p r z y p is ie d o d e d y k a c ji k r ó lo w i w ie r s z a Scrniocinantis Iiircnci P on iatorii prosopopacia a u to r w y lic z a trz y p o p r z e d n i e p o e z j e o k o lic z n o ś c io w e , w ty m d w a te k s t y z n a n e o b e c n i e (lii obitum lu liaiiac coniitis dc Stackelbcrg', A Io- num entum C athariu ac S ea n id a c). U t w ó r w y m ie n io n y p o d ty tu łe m R ada N ieustająca p o z o s ta je d z iś n ie z n a n y .
wości, czy istotnie Kopczyński nie przekroczył owych granic panegirycznego „m niejsze go zła”, dopuszczalnego z przyczyn politycznych. W w ierszu do Stackelberga (cz. II, w. 5-10) Maciej Radziwiłł pisze z Petersburga, że zmarła Julianna M agdalena jest w podobnym do nie go samego, a nawet lepszym odeń położeniu: jego (Radziwiłła) los jest wciąż niepewny, p o d czas gdy M agdalena, jakjej ewangeliczna im ienniczka, osiągnęła ju ż spokój u boku Chrystusa — przede wszystkim zaś Radziwiłł ogląda stale tylko „ziemską boginię” (Katarzynę!), a Sta- ckelbergówna samego B oga... N a uspraw iedliw ienie tego skrajnego ześlizgu pióra dodać na leży, iż w części III autor kaze zmarłej córce am basadora podkreślać fakt, że pogrzebana zosta ła w gościnnej polskiej ziemi nie jako „wygnanka”, a cała jej przem ow a zza grobu kończy się apelem do Polaków o kultywowanie cnót przodków.
Poem at poświęcony m arm urow em u posągowi cesarzowej pozostaje rów nież w nastroju entuzjazm u, lecz — jak w spom niano — tłumaczyć go m oże zarów no poetyka wzniosłości, jak i konw encjonalny w sum ie charakter pochwał „Sem iram idy Północy”. Jako gorzką pointę dodać m ożna, że Kopczyński, przesyłający M aciejowi Radziwiłłowi wyrazy zazdrości z po- w’odu stałego przebywania adresata 11 boku wielkiej władczyni, znajduje się w tym okresie swojej twórczości okolicznościowej w całkiem dobranym gronie — D iderota i W oltera...
D rugi etap poezji okolicznościowej Kopczyńskiego oznacza twórczość pod znakiem k ró la Stanisława Augusta. Ideow o m ożna odczytywać to przesunięcie akcentów jako chęć propa gandowego w zm ocnienia wiary narodu we własne siły. Widać, że w zakresie wysłowienia au tor posługuje się nadal rozbudow anym i barw nym aparatem m itologicznej erudycji, ale ciężar poruszanych problem ów zwiększa się stopniow o — od teatralnej ogólnikowości U d a n ia głosu
i osoby m ówiącego C io łka P o n ia to w sk ic h ... po ważkie obywatelskie tyrady obszernego (478 w er
sów) poematu/4</ quosdam P olonos d iffid e n te s..., w którym obrazowanie fantastyczno-m itolo- giczne zastąpione zostało argum entacją historyczną1'3.
Bolesna pauza biograficzna to także czas jałow y dla twórczości okolicznościowej Kop czyńskiego. A llo cu tio p o n tific itm ... z (praw dopodobnie) 1804 roku jest u tw orem w stosunku do poprzednicli dokonań dość krótkim (52 wersy) i bardzo zgaszonym. Króla pruskiego trudno tym razem nazwać postacią centralną świata poety — Kopczyński koncentruje się na własnym pow ołaniu duchow nego oraz pow ierzonych swojej pieczy księży; od polityki odwraca się — by tak rzec — ku pobożności praktycznej.
D opiero twórczość napoleońska stanowi pełnowymiarowy, trzeci etap poetyckiej drogi uczonego gramatyka. Zgodnie z zarysowanymi wcześniej zasadami, Kopczyński jako pijai i jako polski patriota woli kierować swoje wypowiedzi pod adresem nie tyle samego cesarza co bliższego rodzim ym realiom księcia warszawskiego Fryderyka A ugusta16, lub osób
zna-^ W ie rs z t e n b y l j e d n y m z d w ó c h u t w o r ó w d o b y S e jm u W ie lk ie g o ( o b o k P oitrotn posła J u lia n a U r s y n a N i e m c e w ic z n ) o m ó w i o n y c h w p ra s ie n i e m ie c k o j ę z y c z n e j; w e d le „ A llg e m e in e L i t c r a t u r z c i t u n g ” (1 7 9 2 III, s. 3 7 5 z d ra d z a ł „ w ię c e j e n e r g ii u s p o s o b ie n ia n iż w a r to ś c i p o e ty c k ic h " (c y t. za: P D r e w s , R ecepcja beletrystyki p o lsk iej 11, n iem ieckim obsz a rz e ję z y k o tty m tr drugiej p o ło w ie osiemnastego tricku . „ W ie k O ś w ie c e n ia " 13: IV dirusetuą rocznic śm ierci A d a m a N a rn sz eiricz a , W arsz a w a 1998, s. 2 0 4 , p rz y p . 7 9 ).
16 Z o b . Religtostis et sapiens princeps Fridericus Augustus rex S a x o n ia e el du x I arsaviae religionis ct iitterarmn in Scholi Piis stator. E pigrainm a [1 8 0 9 ].
O n u f r e g o K o p c z y ń s k ie g o m a r ia ż g ra m a ty k i z p o lity k ą 127
czących w hierarchii urzędowej, dzięki którym m ożna wpłynąć na złagodzenie doraźnych uciążliwości w ojennych — jak cesarski rezydent w Księstwie W arszaw skim l7, albo też postaci ważkich ze względu na ich ogólnoeuropejski rozgłos — jak narodzony właśnie oficjalny na stępca tro n u 1*.
O statni etap aktywności Kopczyńskiego jako poety okolicznościowego — co łączyło go z wielom a innych literatami klasycyzmu „warszawskiego” czy „postanisławowskiego” — przebiegał w blasku (czy też: w cieniu?) postaci cesarza Aleksandra I, „anioła pokoju” (jak pi sał o nim Alojzy Feliński w pierw otnym tekście pieśni „Boże, coś Polskę.. który zdawał się, podejm ując się imperialnej opieki nad Królestwem Polskim, zaspokajać polskie nadzieje w stopniu wyższym i pewniej niż N apoleon. Już podczas Kongresu W iedeńskiego, w paź dzierniku 1814 Kopczyński zwracał się ku przew idyw anem u now em u protektorow i Pola ków; przypom inał i logicznie argum entow ał nie tylko niedaw ne złudzenia narodowe, związane z postacią cesarza Francuzów, lecz także odwoływał się do tradycji odsieczy w iedeń skiej fana III Sobieskiego, sytuując obrady kongresu w ramach etycznej powinności zadośću czynienia za bohaterstw o Polaków, zarów no to niedawne, m otyw ow ane pragnieniem odzy skania utraconej ojczyzny, jak i tam to sprzed stu trzydziestu lat1 '. O statnie zaś wersy Kop czyńskiego pod adresem cara, składane pod w pływem okoliczności zew nętrznych, przenik nął jeszcze duch panslaw izm u20 — były to je d n ak ju ż dow ody zm ierzchu sił twórczych ponad osiem dziesięcioletniego starca.
★ ★ ★
Fakt, że w zm iankę o gramatyce polskiej dedykowanej „Najjaśniejszem u Cesarzowi i jego Wielkiej Armii wkraczającej do Polski” Kopczyński uznał za stosowne zamieścić jako przypis
17 Z o b . p o e m a t a l e g o r y c z n y (p r z e z a u t o r a n a z w a n y „ h i s t o r y c z n y m " ) n a k a n w ie z a ję c ia b u d y n k u C ollegium N o - bilinni p rz e z fr a n c u s k i s z p ita l w o js k o w y , a n a s tę p n ie c z ę ś c io w e g o o d z y s k a n ia g o p r z e z z a k o n : D c \arsariensi coiwictn M arta n interatqne M in eream rcrtainai a G alłiaru m legato, I arsariae residen tej. S a r a annis ctscriptis indyto cli- rcinptnm M D C C C A I I I . . ., [ b. m . d r. ]. — L ite ra c k ą s y lw e tk ę Serry. a u to r a s ty liz o w a n y c h n a rz y m s k ą p r o z ę h i s to r y c z n ą C on im entarii de bello G en i lai liro .... p a rs I - I I , P a risiis I N07, i C om m en tarion im d cbcllo Sarm adco liben ti li a is, D re s d a e , [b. r.], p rz y p o m n ia ł o s ta tn io M a r ia n P le z ia— z o b . Z ap o m n ian y łaciński dziejopis N apoleon a
I,
[w
t : ]id e m , Z d ziejów filologii klasycznej w Polsce, W a rsz a w a 1993. s. 1 2 8 -1 3 6 ; p i e r w o d r u k (z d e d y k a c ją d la J e r z e g o A x e ra ): „ P rz e g lą d H i s t o r y c z n y " t. 8 2 , 1991 z. 3 - 4 , s. 4 9 7 - 5 0 3 .
IS Z o b . N apoleon is M agn i prim ogenito, nato R om an orum regi, carmen sacrum — a n o n im o w y rę k o p is B ib lio te k i J a g ie llo ń s k ie j w7 K ra k o w ie , sy g n . 5 6 3 3 (z e z b i o r ó w Z e g o t y P a u le g o ). S z c z e g ó ło w e u z a s a d n ie n ie a tr y b u c ji a u t o rs k ie j. a n a liz a tre ś c i u t w o r u i e d y c ja te k s t u ła c iń s k ie g o z o b . |. W ó jc ic k i, „Król rzym ski nam się narodził". Polacy u kołyski N apoleon a / / , N a p is " seria 4, 1998, s. 1 7 3 -1 8 8 (e d y c ja p o e m a tu o d s. 181).
Z o b . K alen d a e O ctobres M D C C C X I I ' A d ( AUigrcssiim I indobonensem [b. m . d r.]. W s p ó łc z e ś n ie u k a z a ły się w d r u k a c h u l o t n y c h t łu m a c z e n ia : w ie r s z o w a n e p o ls k ie J ó z e fa D i o n i z e g o M in a s o w ic z a i fr a n c u s k ie p r o z ą J a n a B a u d o u i n a d e C o u r te n a y .
2(1 Z o b . A d A lcxandrn m R ossianim Im peratorem Poloniaeqite regem ta ras suas in risaitem Scholac P ia e, [1 8 1 6 ]. W s p ó łc z e ś n ie u k a z a ło się w7 d r u k u u l o t n y m t ł u m a c z e n i e fr a n c u s k ie p r o z ą J a n a B a u d o u i n a d e C o u r te n a y . — I I i s to r y k i b i b l i o g r a f z a k o n u w7ś r ó d r ę k o p i s ó w p o z o s ta w io n y c h p rz e z K o p c z y ń s k ie g o w y m i e n i a ta k ż e „ n i e d o k o ń c z o n y p o e m a t o z j e d n o c z e n i u S ło w ia n " — z o b . Sz. B ie lsk i. (Jatalogus librorum bibliotliecae C ołlegii R egi i I iir- sariensis C lcriconim R egularinm Scholarnm P ian i m renoratns, V arsaviae 1822, s. 4 9 7 (p o z . 12): „ V n io SLworum , p o c- ma non term inatiun, a rk u s z y k ilk a ".
do swego nazwiska21 ju ż na karcie tytułowej D c l arsaviensi c o n v ic tu ..., świadczy nie tyle o jego poczuciu własnej wartości jako autora, lecz o wadze, jaką pijar przykładał do propagowania wiedzy o w alorach kultury polskiej w środow isku m iędzynarodow ej elity intelektualnej — a taką z pewnością byli czytelnicy łacińskiego poem atu o sporze M arsa i M inerwy, rozstrzyg niętym dzięki Salomonowej interw encji francuskiego rezydenta22.
W tym miejscu można więc przedstawić ideę i niektóre szczegóły wykonania E ssai dc g ra m
m aire p o lo n a is e ..., tego jakże cennego dla autora, a dziś prawie nieznanego dzieła.
W zakres działań perswazyjnych Kopczyńskiego w chodzi ju ż rama tytułow a pierwszego wstępu. N apoleon, „ E m pereur des Français et R o i d ’Ita lie ”, nazwany tu został zwyczajowo W iel kim, lecz dalsze określenia mają em ocjonalne zabarwienie rodem z sarmackiej retoryki, sil niejsze od stosowanych wr cesarskiej kancelarii. N ie bacząc na wszelkie wahania ostrożnej ofi cjalnej propagandy:
C zy zostanie ponow nie ustanow iony tron Polski, i czy ten wielki naród pow ró ci do istnienia i odzyska niepodległość? C zy powstanie do życia z głębi swego grobu? Sam Bóg, w którego rękach spoczywają losy wydarzeń, rozstrzygnie ten wielki problem polityczny23—
— N apoleon obdarzony został m ianem ..Toujours A nglistę, Toujors I ainquettr, R esta u ra teu r et P ro
tecteur dc la P ologne”.
O ba wstępy: dedykacja cesarzowi (jako m iędzy innym i „Zbawcy i O piekunow i Polski”) i przedm ow a (skierowana po prostu „do Francuzów ” — A u x Français) uświadamiają od razu, ja k autor dba o wysoki poziom stylistyczny i rzetelność w yw odu. N ie tylko odezwa do uży
tkow ników dzieła ma charakter użytkowy, lecz naw et adresow any do N apoleona w stęp, dale ki od jałow ych pochlebstw, jest w zasadzie m iniaturow ym treściw ym esejem o naturze naro dów, uwidaczniającej się w ichjęzykach; Kopczyński pow ołuje się tu na zdanie Francisa Baco na. N astępnie ukazuje cesarzowi m ożliwość dow iedzenia się z kart prezentow anej książki, j a ka je st „dusza, uczucia, postrzeżenia i myśli zarów no dawnego Sarmaty, jak i dzisiejszego Po laka”24. Osi em stuleci — powiada autor — kształtowało naród rolników i rycerzy, w yposażo ny we wszystkie cnoty „towarzyskie” (społeczne). N a naszą korzyść przemawiają także nie dawne w ydarzenia polityczne: Sejm Wielki, Konstytucja 3 Maja, „rewolucja roku 1794”, i „wszystkie tyloletnie wysiłki podejm ow ane w obronie wolności i w celu zrzucenia niew ol
21 .A u tor G ram m aticae Polouae ad lis im i G alloru m dcdicatac Sereuissim o Im pcratori ciusque m aguo excrcitui iutranti Po- loniam ".
21 Z a ję c ie g m a c h u C ollegium X obiliu m u a la z a r e t p r z y s p ie s z y ło d e c y z ję w ła d z z a k o n n y c h o p r z e n ie s ie n iu całe g o z a k ła d u n a u k o w e g o n a s ta le d o le tn ie j r e z y d e n c ji p ija rs k ie j n a Ż o l i b o r z u . — J a k o m a r g i n a l n y lite ra c k i ślac l o k a lo w y c h k ł o p o t ó w z a k o n u m o ż n a w s k a z a ć p o w t a r z a n i e się m o t y w u „ k w a t e r u n k u " w i m i e n i n o w y c h w i e r s z a c li M a r c in a M o ls k ie g o . a d r e s o w a n y c h w la ta c h 1 8 1 4 - 1 8 1 6 d o p r o w in c ja ła i r e k t o r a k o l e g i u m w a rs z a w s k ie g o S z c z e p a n a S a w ic k ie g o ( z o b . M . M o ls k i. Pù/h<). . ., s e ria 2, w y d . W. R a d l iń s k i, W a rsz a w a 186 5 , s. 3 1 0 - 3 1 8 ) . 11 N a p o l e o n B o n a p a r t e . M o n y i rozkazy , o p . cit. (36. b iu le ty n W ie lk ie j A rm ii z 1 g r u d n ia 180 6 r o k u ) . 24 W s z y s tk ie cytaty ' z e w s t ę p ó w d o E s s a i... w m o im p rz e k ła d z ie — | .W . — W d a ls z y c h p r z y to c z e n ia c h p o m i j a m r ó w n o le g łą d o p r z y k ła d ó w p o ls k ic h e g z e m p lif ik a c ję f r a n c u s k ą .
O n u f r e g o K o p c z y ń s k ie g o m a ria ż g r a m a ty k i z p o lity k ą 129
niczego jarzm a”. Także język polski należy do „najlogiczniejszych, najwyrazistszych i najbar dziej harm onijnych w E uropie”; jego dokładność, jasność i bogactwo odcieni pozwala wyra żać nawet najsubtelniejsze myśli. Z atem mówiący nim naród ma swoje miejsce w śród in nych, i godzien je st łaskawej opieki cesarza.
Przedm ow a do Francuzów nie pozostawia też wątpliwości co do nastawienia autora. O pracow anie gramatyki polskiej jest w je j świetle tylko aktem wdzięczności za „największą przysługę, jaką ludzie oddać mogą sobie naw zajem ”: przyw rócenie praw, które wydarły nam „zdrada, podstęp i tyrania”. W późniejszym czasie — przew iduje Kopczyński — za tymi skrom nym i początkami pójdą opracowania szersze, które umożliwią przybyszom nie tylko m ów ienie po polsku, lecz i zapoznanie się z polską literaturą, a jej walory docenią może fran cuscy uczeni. W zakończeniu autor przypom ina, ze czytelnicy nie znajdą tego wyszukania stylu, do jakiego przywykli, bow iem „więcej uciekał się do swej gorliwości niż zdolności”.
W zasadach pisowni Kopczyński podkreśla prostotę wymawiania tego, co się pisze (z wy jątkiem „ch”), nawiązując do pom ysłów uproszczenia pisowni francuskiej z czasów R ew olu cji; niem niej w dalszych rozdziałach pilnie przestrzega, dość przecież skom plikowanego, kre skowania samogłosek i spółgłosek wedle swoich stałych reguł, znanych z innych jego po dręczników.
Ciekawie autor tłumaczy bogactwo zarów no samogłosek, jak i spółgłosek polskich: pier wsze są znam ieniem i w ytw orem narodu łagodnego i gościnnego, drugie — tegoż samego na rodu, lecz tym razem w ojowniczego i groźnego dla wrogów.
N ie w arto w tym m iejscu przytaczać form ułow anych na kartach E s s a i... zasad gram atycz nych, ponieważ tym, co stanowi o persw azyjno-etycznym wydźwięku książki, je st przede wszystkim charakter użytych przykładów. M ówiąc krótko: nawet psalm LXVIII w tłum acze niu Jana Kochanowskiego, ilustrujący części m ow y (s. 26-27), dobrany został pod kątem te matyki imperialnej i walki w słusznej sprawie:
O, któiy światem władasz i królujesz wiecznie. Powstali, Panie, a m uszą tył podać koniecznie Nieprzyjaciele Twoi; wszyscy którzy śmieją U p ó r wieść przeciw tobie, do czysta zniszczeją. Tak zniszczeją, jako dym na pow ietrzu ginie, Albo jako topniący wosk od ognia płynie.
Dlatego oprócz przykładowego „wykrzyku”: „Aha! znam cię, piękny ptaszku!” („ H e !je te
connais, bel oiseau!") częściej pojawiać się będą sform ułow ania z rejestru: „Daj go Bogu, co za
zwycięstwo!” („P arbleu! quelle victoire!", s. 31). O dm ianę rzeczow ników żeńskich ukażą przy kłady: „Polska”, „wieża”, „pani” (s. 59-60); nijakich: „książę”, „słońce”, „wojsko” (s. 63-64); przym iotników męskich: „sam król”, „sam tro n ” (s. 67). Okazją wpływu na m oralne usposo bienie czytelników mogą być nawet enklityki: „Ten to zbawca naszej ojczyzny? — Taż to ręka dobroczynna? (...) Tenże to uspokoiciel świata?” (s. 74-75). N ic zatem dziwnego, że przykła dy form słowna posiłkowego „być” to zwroty: „M iałem być u Cesarza. — M iałem go prosić. —
M ani to zrobić ju tro . — Ten, który ma się stać królem polskim, ma być koronow any w Krako w ie” (s. 116), a form y m ianow nika (s. 146-147) ilustrow ane są następującymi pytaniam i i od powiedziami:
Kto tam jest? — Ja żołnierz.
Kto mię tam czeka? — Matka Ojczyzna. Kto tam plącze? — Dzieciątko, sierota. C o pali? — O gień. — C o gasi? — Woda. Który to żołnierz na warcie? — Polak. Która to matka Ojczyzna? — Polska.
Które to dziecię wychowujesz? — Podrzucone. C o za zwycięstwo odniesione? — Pod Jeną.
Podobnie z w zorów przypadka szóstego („narzędnika lub narzędziow ego”, s. 151) fran cuski czytelnik dowiaduje się także (s. 150):
Bogiem a prawdą, wszystko się dobrze dzieje. Sarmaci orzą ziemię pługiem.
Rysują granice, czym? szablą: jaką? zwycięską. Karmią się gościnnością.
Płacą w dwójnasób wdzięcznością.
W edług tego samego klucza ułożony został wykaz przyim ków (s. 83-84), co — zwłaszcza po przepisaniu tekstu ciągłego w wersach — nadaje 11111 pozór nieledwie podniosłej prozy pa triotycznej o zacięciu psalm odycznym :
B lisk o dwakroć sto tysięcy Francuzów dla równowagi europejskiej
do Polski uciem iężonej na poratowanie jej słabości
na d wszelkie spodziewanie, nie stojących, tylko o honor i sławę, przyszedłszy
od oceanu zachodniego, p o d opieką niebios,
p r z e miłość ludzkości, oświadczając
p r z e d niebem i p r z e d ziemią, że ich sprawa była słuszną, i lecąc nieustraszenie p r z e z góry, lasy i rzeki,
p r z y powadze i szczęściu W ielkiego N apoleona,
rozbiwszy całą potęgę pruską, s całą wojskową siłą
w zimie dżdżystej
urszli w Podlasie, i/'j'bili część M oskałów
O n u f r e g o K o p c z y ń s k ie g o m a r ia ż g ra m a ty k i z p o lity k ą 131
2 odwagą niesłychaną; resztę wyrzucili
z a granice,
a z a pow rotem tryum falnym ogłosili Polskę wolną.
Po takim tonr de force wystarczy przytoczyć początek i koniec wykazu przyim ków (s. 156-159), by dać pojęcie tako nim , ja k i o innych objaśnieniach zjawisk gramatycznych:
Lećmy na plac utarczki, odniesiem y ^ niego wawrzyny, p ó jd źcież nami, m ężni Polacy, idzie tu o waszę ojczyznę.
Moskalem bojaźni uciekli do łasa (...) piechota wpada w nieład,
wołają na świętego M ikołuszkę (ils crient a S t. N ic o la s), ale dobry Bóg je st z nami,
rzucają się w krzaki,
spod ziemi ich dobędziemy, sponad księżyca spadną,
p r z e d N apoleonem idzie śmiałość i szczęście, na prawej Francuzi, na lewej Polacy,
zwycięstwo i try u m f idą z a N im .
Trudno w obec tego przypuszczać, aby przykłady zdań rozkazujących (s. 171) mogły brzm ieć inaczej niż: „N iech Polska będzie wolną. — N iech Polacy będą niepodległymi. — N iechaj trzej łupieżcy wracają, co cudzego. — N iech każdy swoje dzierży”.
Tomik zamykają trzy R o z m o w y p o to czn e (s. X II-X IX ). O ile N a w ic d z in y nie różnią się zbyt nio od typowych przykładów uprzejm ej konwersacji, o tyle ju ż Ś n ia d a n ie i obiad kończy się kwestią Francuza trudną do funkcjonalnego zreprodukow ania w żywej mowie:
Ten barszcz jest rozkoszny. Sztuka mięsa przedziwna, pieczenia uzarska w y borna. N apój wasz zwany m alinnikiern i wiśuiakiem podobny nektarowi. Co za śliczne, co za słodkie owoce wydane w północnej krainie!
N atom iast najobszerniejsza „rozm ow a” trzecia, K ra j i jeg o j ę z y k , składa się z pięciu zale dwie kwestii, z których pierwsza Francuza to rozbudow ana wypowiedź na tem at „Co Waćpan rozum iesz o Polsce?”, a dwa razy dłuższa Polaka to wr zasadzie wykład „jeografii i statystyki krajowej”. Francuz wyznaje:
(...) A lejuż wychodzę z dawnego i pospolitego przesądu gardzić i nazywać gru- biańskim , co tylko jest cudzoziem skim . W idzę tu dobre obyczaje, szczerość i grzeczność, w rodzoną gościnność, przywiązanie do Francji przez podobność charakteru i przez wdzięczność. (...)
(...) Polska do dawnego stanu przyw rócona będzie Francji bardzo pożyteczna. Przez położenie swoje stanie się m ocnym wałem dla sprzym ierzonej Europy, a przez urodzaje swoje powiększy handel przedaży i kupna. (...)
★ * *
C o za m orze do czerpania w księgach waszego języka! Pałam chęcią nauczenia się go z gruntu (...) —
dom aga się Francuz w ostatniej części rozm ów ek z E s s n i...
Jak zaś naprawdę — o ile wierzyć ów czesnym przekazom — wyglądała kwestia orientacji cudzoziem ców w zawiłościach języka polskiego?
Zacząć m ożna od przypom nienia, że jed n y m ze zjawisk, obserw ow anych przez ośw ieco nych przybyszy na ziemie polskie na przestrzeni kilkudziesięciu lat, a ocenianym zw yklejako kolejny paradoks narodu jednocześnie nędznego i dum nego, była m ożliw ość porozum ienia się w języku łacińskim nawet z najniższymi kręgami społeczeństwa. Tak oto Anglik William Coxe (autor niezwykle popularnej w Europie schyłku XVIII w ieku książki o naszym kraju) rzucone podczas rozm ow y spostrzeżenie króla Stanisława Augusta o pow szechnej w śród Po laków znajom ości łaciny opatruje przypisem:
M iałem niejednokrotnie sposobność zauważyć ogólną um iejętność władania tym językiem w Polsce. Kiedy zwiedzałem więzienia, rozm aw iałem po łacinie ze zwykłym żołnierzem stojącym na warcie u wejścia; m ówił tym językiem bardzo biegle23.
Jeszcze po piętnastu latach w tórują mu: ŚlązakJohann Joseph Kausch (przy okazji cier pkich uwag pod adresem kleru katolickiego, niedbałego w staraniach na rzecz społeczeń stwa):
(...) ciągle jeszcze do rzadkości należy na polskiej wsi porządnie prow adzona, chociaż jeszcze niedoskonała szkoła. M im o to częściej tu niż w innych krajach cywilizowanych spotkać m ożna służącego znającego choć pobieżnie łacinę; spotkałem właśnie takiego w oźnicę26—
oraz dwaj arystokraci francuscy, skądinąd dostrzegający chłodnym okiem przerażającą biedę większości kraju:
W С о х е . P odróż p o Polsce (1 7 7 8 ), tl. E . S u c h o d o ls k a , [w :] P olska stanisław ow ska w oczach cu dzoziem ców , o p i W. Z a w a d z k i , t. 1. W a rsz a w a 1963. s. 6 5 9 .
2b J . J . K a u s c h , W izerunek narodu polskiego | 1 7 9 3 ]. tl. W. Z a w a d z k i, [w : ] ib id e m , t. 2, s. 3 2 8 ; a u to r o b ja ś n ia tak s ta n rz e c z y w n a s t ę p n y m z d a n i u : „ P o c h o d z i to s tą d , z e b a r d z o c z ę s to p r z y j m u j e się d o d o m ó w s z la c h e c k ie ! j e d n e g o lu b k ilk u m ł o d y c h c h ło p c ó w , a b y u c z y li u s łu g iw a ć , a r ó w n o c z e ś n i e , a b y ry w a liz o w a l i w n a u c e z m ł o
Język łaciński jest często używany w Polsce, i to w różnych warstwach ludności. Zdarzało nam się napotkać żołnierzy wcale nieźle władających łaciną. Pocztm i- strze, gdy podróżny nie odpowiada na pierwsze pytanie w języku polskim, uciekają się do łaciny27.
W dobie napoleońskiej funkcjonalność łaciny okazywała się jed n ak złudna, a porozum ie nie ju ż niem ożliwe. Kazimierz Władysław Wójcicki z tradycji rodzinnej przytacza opowieść o darem nym zachwycie „zbawcami” francuskim i, którą objawiał burm istrz Pragi Jezierski. Przeprawiwszy się przez Wisłę, wygłosił 011 do wartownika przed Zam kiem „przem owę po łacinie, czego żołnierz słuchał z podziw em i uśm iechem ", aliści po kilku dniach Francuzi, d o tarłszy ju ż na prawy brzeg Wisły, podczas furażu zerwali go nocą z pościeli i zmusili, by bez przyodziew ku natychm iast prowadził ich i dostarczył siana i owsa dla koni:
Kiedy go mój dziad, spotkawszy, zapytał z uśm iechem : „A co nasi zbawcy?’' — „N iech ich wszyscy diabli porw ą!” — zawołał Jezierski i opowiedział swoje zdarzenie28.
Tyle co do łaciny, długo postrzeganej jako skuteczne narzędzie porozum ienia. Jednak sto sunek większości cudzoziem ców do samej polszczyzny oddają chyba dość wiernie słowa zna nego jako „Inflantczyk” Friedricha Schulza, nie pozostawiającego ew entualnym adeptom zbyt wiele nadziei:
Polacy m ówią bardzo szybko i umieją dwie lub trzy spółgłoski tak prędko po so bie w sunąć, iż jednym tchem spadają na samogłoskę i w je d e n się ton spływają. Ich długie wyrazy o połowę się skracają, a wyraz, na papierze wydający się bez końca długim , prędzej się wymawia niż niem iecki d w u - lub trzygłoskowy. Po trzebnej ku tem u zwinności organów głosowych m ożna tylko nabyć wprawą od dzieciństwa zyskaną; po latach pięćdziesięciu pobytu w Polsce cudzoziem ca zawsze wym owa zdradzi, że się w tym kraju nie urodził. (...) Francuzom ła twiej przychodzi wyuczyć się dobrze po polsku, zdradzają się tylko nosowym i tony swymi. Włosi o wiele trudniej uczą się po polsku, bo ich język, jak nie miecki, ma chód powolniejszy. Anglika po polsku m ówiącego nie słyszałem, ale się dom yślam , że m u jego język, plączący się ciągle koło zębów, i dziecinna w y mowa do polskiej mowy nie są pom ocne. W ogólności należy przypuszczać, że naród, którego m ow ajest najszybszą, najlepiej się po polsku wyuczyć potrafi24.
27 F. d e P ile s , B . d e K o rd u , Podróż dwóch F rancuzów , tl. W. Z a w a d z k i, [w :] ib id e m , s. 727.
:x K. W. W ó jc ic k i, P am iętn iki dziecka W arszaw y i inne w spom nienia w arszaw skie, w y b . J . W G o m u lic k i, o p r. Z . L e - w i u ó w n a , w s t. M . G r a b o w s k a , t. 1. W a r s z a w a 1974, s. 5 3 - 5 4 . — O d m i e n n y p o z y ty w n y , c h o ć z a r a z e m o d o s o b n i o n y p r z y k ła d f u n k c j o n a l n o ś c i ła c in y w k o n ta k ta c h P o la k ó w z d w o r e m c e s a r s k im p o d c z a s k a m p a n ii 1 8 0 6 /1 8 0 7 r o k u , z o b .: |. W ó jc ic k i, B óg wojny i suplika Sarmaty. Franciszek Ignacy N a rock i przed N apoleon em , „ N a p is ” , s e r ia 5, 1999, s. 1 5 3 - 1 6 7 .
F. S c h u lz , P odróże Inflantczyka z Rygi do W arszawy i po Polsce w latach 1 7 9 1 -1 7 9 3 . tl. [. I. K ra s z e w s k i, [w :] Polska sta n isław o w sk a ..., o p . c it., t. 2, s. 613.
W charakterze kom entarza do lingw istyczno-pośredniczących starań Kopczyńskiego w arto też w spom nieć, że akurat w związku z m ilitarnym w ysiłkiem w ojsk napoleońskich na ziem iach polskich, w wypowiedziach przybyszów wyraziście ujawnił się krzywdzący stereo typ niskiego poziom u um ysłowości Polaków i prym ityw nego poziom u ich języka. Interesu jący wydaje się przy tym nie tyle początek (zapewne tylko zwięzły, dow cipny i w sum ie n e u tralny opis pewnego zjawiska), ile stosunkow o krótka, lecz zadziwiająco efektowna w ędrów ka tego m otyw u, z każdym przyw ołaniem otaczającego się nowym i znaczeniam i, na kształt śniegowej kuli na zboczu.
Najwcześniej ogłoszonym źródłem owego kuriozalnego opisu polszczyzny, w edle d o świadczenia Francuzów złożonej z czterech zaledwie wyrazów, są ogłoszone w roku 1823 pa m iętniki generałajeana Rappa, któryjednocześnie przytacza anegdotę związaną z postacią sa m ego cesarza — dość oryginalnie, tak że „nikt się ju z więcej niczego nie dom agał”, oddala jącego skargę na kłopoty aprowizacyjne armii, spow odow ane błotnistym i drogami:
Q u a tre m ots constituaient, p o u r eu x, tout l'id io m e polonais: Kleba? niema; vota? sara; du p a in ? il n ’y en a pas; de l'eau? ou va en apporter. C 'é ta it h) toute la Pologne. N a p o lé o n traversait u n jo u r u n e colonne d ’infanterie a u x environs de N a sie lsk , ou la trou p e éprouvait de grandes p riva tio n s à cause des boues q u i em pêchaient les arrivages. „Papa, kleba?", lu i cria un soldat. „ N ie m a " , répondit l ’empereur. Toute la colonne p a rtit d 'u n éclat de rire; personne ne dem a n d a p lu s rienM).
Jeśli wierzyć w spom nieniom oficera sztabowego marszałka Lannesa, Jakuba Kierzkow- skiego, ta „rozm ow a” z wojskiem , zręcznie sterowana socjotechnicznie przez cesarza, toczyła się w większym gronie, w dynam icznej scenerii bliżej mesprecyzowanego czasowo przeglądu 5. korpusu, gdy żołnierze (już nie tylko „uu so ld a t’’) krzyczeli wr m arszu: „Papa, chleba!”:
N ie rozum iał N apoleon, co to jest „chleba”, dopiero przywołali kapitana Fał kowskiego, aby go po polsku nauczył, ja k odpowiedzieć: „nie masz chleba”. N auczył się też prędko tego N apoleon, a gdy wojsko m aszerowało koło niego (...), on się obraca z uśm iechem i odpowiada im po polsku:
— N ie masz chleba!
Wówczas oczarowani żołnierze krzyczeli: — l 'ive l ’em pereur!i]
}. R a p p . M ém o ir es ..,, P aris 1823, s. 1 1 9 -1 2 0 (r o z d z . X V I). Z a R a p p e m a n e g d o tę r y c h ło u p o w s z e c h n ił (bes lo k a liz a c ji z d a r z e n ia ) m ię d z y i n n y m i A n t o i n e V i n c e n t A r n a u l t w b o g a to i l u s t r o w a n y m a l b u m i e Vie politiqu e e m ilitaire de N a p o leo n , t. 2. P a ris 1826, s. 64. B ez p o w o ła n ia się n a ź r ó d ło (a m ie js c e m s p o tk a n ia c z y n ią c ty m r a z e m k u r p i o w s k i „Л lysigniez") w p o d o b n y m k s z ta łc ie o p o w ie ś ć p o w ta r z a p o k o jo w ie c N a p o le o n a (z o b . M ém o i res de Constant, prem ier r a id de cham bre de l'E m p ereu r.. ., t. 3, S tu ttg a r t 1830, s. 3 0 4 - 3 0 5 ) . S z c z e g ó łó w n ie z aw ie r; te ż w z m i a n k a p o ls k ie g o p a i n iç tn ik a r z a : „I t a k na p rz y k ła d p r z y p o m i n a m s o b ie , ż e w y r a ż e n ia : k le b a n ie m a w o d a z ara. b y ły n a u s ta c h k a ż d e g o F r a n c u z a , a n a w e t s a m e g o c e s a r z a ” (J. S z y m a n o w s k i, P am iętn iki, L w ó v 1898, cy t. za: D a l nam p rz y k ła d Bonaparte. W spom nienia i relacje żołn ierz y polskich 1 7 9 6 - 1 8 1 5 , w y b ., k o m e n l i p rz y p . R . B ie le c k i, o p r. te k s t ó w A . T . T y sz k a, t. 1, K r a k ó w 1984, s. 150, 159 — tu o b j a ś n i e n i e a u to r a ) . 11 J . K ie r z k o w s k i. P am iętn iki. W arsz a w a 1903, cyt. za: D a ł nam p rz y k ła d B o n a p a r te .... o p . c it., t. 1. s. 153.
O n u f r e g o K o p c z y ń s k ie g o m a ria ż g ra m a ty k i z p o lity k ą 135
W olno sądzić, żc owo „oczarowanie” dotyczyło tylko niespodzianki językowej, sprawio nej przez cesarza, chcącego podchw yceniem doraźnego odezwania i zaskakującym podję ciem stylu kontaktu z podw ładnym i rozładować napięcie podskórnie nurtujące żołnierzy, a tym razem zam anifestowane zaledwie półżartem — jeśli rzeczywiście w głos odzywało się wielu, n iejed en tylko gwardzista. Ale z kolei popularny biograf (a właściwiej rzec: hagiograf) N apoleona z lat czterdziestych pod hasłem Stara g w a rd ia chce jeść rozbudował skrótową ane gdotę aż do rozm iarów dłuższego i statyczniejszego dialogu (bez lokalizowania go geograficz nie; jakoby po bitwie pod Iławą Pruską, więc ju ż na początku lutego 1807 roku), gdzie en tu zjazm wojska (co prawda, lekko surrealistyczny), początkowo zbuntow anego, idzie o lepsze z rysami doskonałości cesarza, który nie m usi ju ż u nikogo zasięgać porad językowych:
— (...) N o i co to ma wszystko znaczyć? Dlaczego stanęliście pod bronią bez m ego rozkazu?
— Papa, „kleba”! — jed n y m głosem wrzasnęli grenadierzy. Cesarz, rozum iejąc słowo „chleb”, odpowiedział tak, że wszyscy dobrze słyszeli.
— E li hien, nie ma!
— N iech żyje cesarz! — odkrzyknęła Gwardia z takim zadow oleniem , jak gdy by ju ż ją nakarm iono do syta32.
D o stereotypów i uprzedzeń kulturow ych, a zarazem do zagadnień językowych, odnosi się też zanotow any w ówczesnym źródle nieco późniejszy epizod kontaktów polsko-francu skich. Podczas balu w Teatrze N arodow ym 5 listopada 1807 roku, zorganizowanego przez ge- neralicję francuską w rewanżu za ucztę wydaną na cześć Francuzów przez oficerów polskich, przedstaw iono także kom edię w języku francuskim. W spółczesna antologia literacka przyta cza z niej trzy strofy (po polsku, zapewne wr przekładzie na użytek owej antologii). N ie jest jed n ak jasn e, czy inicjatywa zaprezentow ania takiego pojednawczego występu wyszła od cu
dzoziem ców („Strofy te śpiewa oficer na scenę wchodzący, świeżo niby z Francji przybyły” — głosi nagłówek utw oru), czy też — w olno podejrzewać raczej taką okoliczność — okazję tę pośpieszyli wykorzystać autorzy polscy:
M niem ałem , ze antypody U jrzę pom iędzy Polaki, Lecz co widzę! nasze mody,
Ten sam dowcip, ubiór taki. Obyczaje grzeczne, żywe,
Język, co ich do nas zbliża,
E . M . d e S a i n t - I lila ire . H istoria N ap oleon a, tl. L. R o g a lsk i, p r z e d n i. A. N ie u w a ż n y , G d a ń s k 2 0 0 4 , s. 2 0 3 ( r o z d z . X V I). P i e r w o d r u k p r z e k ła d u p o ls k ie g o : W a rsz a w a 1844; d o s ł o w n y c y ta t (b e z w s k a z a n ia ź ró d ła ) w s w o i m z b io r z e ..a n e g d o t i h is to r y je k " n a p o l e o ń s k i c h p rz y ta c z a S ta n is ła w W a s y le w s k i— z o b . i d e m . Z er u uiia k ok a rd a , K ra k ó w 1965 (p ie r w o d r u k i o b u częs'ci to m u ; 1923. 1927), s. 1 3 7 -1 3 8 .
I dam y tak urodziw e,
Jak gdyby w pośrzód Paryża. ( . . . ) " '
C zy rzeczywiście, w świetle choćby powyższych cytatów, „językiem, co ich do nas zbliża” m ógł być wówczas polski? „Gramatyka dla zbawców”, nie tylko z przyczyn zew nętrznych, polityczno-historycznych, nie miała chyba szans stać się czymś więcej niż tylko szlachet nym złudzeniem wybitnego nauczyciela narodu. Przenikająca k a r ty E ssai ck g ra m m a ire p o lo n a i
s e ... p o u r les Français perswazyjność i etyczne w aloryzowanie przykładów gramatycznych,
a zwłaszcza zupełnie niepraktycznych rozm ów ek, i tak zaciążyły nad przydatnością tom u. N iem niej książka Kopczyńskiego — w form ie praktycznego poradnika językow ego pragnąca uśw iadom ić zdobywcom świata ich pow inności m oralne w stosunku do narodu poniżonego politycznie, lecz bogatego kulturow o, sprawnego intelektualnie, duchow o niezawisłego, w samej strukturze mowy przechow ującego um iłow anie niepodległości34, którą m u nie tak daw no w ydarto — wydaje się zjawiskiem wyjątkowym w dziejacli kontaktów m iędzykultu rowych całej epoki napoleońskiej. Jej autor podjął trud zaprzeczenia kłam liwym stereotypom i uśw iadom ienia czytelnikom — zarów no Cesarzowi, jak i każdem u szeregowcowi w szyku, w obozie czy na kwaterze — że przem arsz Wielkiej Armii przez ziemie Polski to nie tylko m o zolna pogoń głodnych i zziębniętych, skorych do b u n tu żołnierzy za kryjącym się w puszcze nieprzyjacielem, lecz że przede wszystkim tędy wńedzie szlak, którym w ędruje w olność — choćby nawet były to grząskie bezdroża, jakże niesprawiedliwie obrzucane pogardliwym i po m rukam i wiarusów:
Q u o i! les Polonais osent appeler cela u n e p a trie !..
” Trzy strofy z k o m e d ii..., [w : ] K rótki z b ió r wierszy, pieśn i i m ów patriotycznych p rzy rozm aitych uroczystościach narodo w ych ... od roku 1 8 0 6 ... a ż do czasu teraźniejszego, p r z e z różnych autorów napisanych. W a rsz a w a 1809, n a k ł. M . C h m i e l e w s k i e g o , s. 5 2 - 5 3 .
w ..Les P olonais u 'aim entpas l 'esclavage, m êm e dans le discours" (p o c z ą te k w y ja ś n ie n ia s w o b o d y s z y k u z d a ń p o ls k ic h — O . K o p c z y ń s k i, E ssai. .., s. 134).
^ [M .J d e M a r b o t , M ém oires. . . . t. 1, P aris [b. r.]. s. 3 1 6 (r o z d z . X X X I). — M i m o c a łe g o ła d u n k u e m o c ji te r e f e k t o w n y a f o r y z m s p ra w ia w r a ż e n i e o b ie g o w e g o z w r o t u , n ie z w i ą z a n e g o g e n e t y c z n ie z k a m p a n ią p o ls k ą W p r a w d z ie J ó z e f S z y m a n o w s k i (o p . c it., s. 150) o d n o s i s ło w a te d o re a k c ji F r a n c u z ó w n a w a r u n k i t e r e n o w i M a z o w s z a w o k o lic a c h G o ł y m i n a i P u łt u s k a , w g r u d n i u 180 6 r o k u : „ .. .m a s z e r u j ą c w b io c ie p o k o la n a , w s z y s c y p r a w ie w o ła li: « A ch, c o za p r z e k lę te b a g n o , i o n i n a z y w a ją to o jc z y z n ą !» ’'. J e d n a k d e S a i n t - H i l a i r e (o p . cit. r o z d z . X I I I . s. 171) p r z y ta c z a j e ja k o r e f le k s ję g r e n a d ie r a f r a n c u s k ie g o , s tą p a ją c e g o p o z a n i e d b a n y c h u lic a c l W ie d n ia p o d c z a s u r o c z y s te g o w k r o c z e n i a d o p o k o n a n e j s to lic y A u s t r ii 13 lis to p a d a 1805 r o k u : „— 1 o n i — w s k a z a ł p r z y ty m n a W ie d e ń c z y k ó w , p r z y p a t r u j ą c y c h się c ie k a w ie ż o ł n i e r z o m — n a z y w a ją to o jc z y z n ą , a p rz e c ie ż to ty lk o b ło to " .