Krzysztof D. Szatrawski
Dynamika kultury : od
quasi-naturalnej indywidualności do
cywilizacji mas = Dynamics of
Culture : From Quasi-Natural
Individual to Civilisation of Masses
Humanistyka i Przyrodoznawstwo 12, 175-184HUMANISTYKA I PRZYRODOZNAWSTWO 12
K r z y s z to f D. S z a tr a w s k i
U n iw e rsy tet W arm iń sk o -M azu rsk i U n iv ersity o f W arm ia an d M azu ry w O lszty n ie in O lsztyn
DYNAMIKA KULTURY. OD QUASI-NATURALNEJ
INDYWIDUALNOŚCI DO CYWILIZACJI MAS
Dynamics of Culture. From Quasi-Natural Individual
to Civilisation of Masses
S ł o w a k l u c z o w e : k u ltu ra , cywilizacja, in- K e y w o r d s : c u ltu re, civilisation, in fo rm atio n , form acja, technologia, społeczeństw o m asow e, technology, m ass society, selfidentity.
tożsam ość.
S t r e s z c z e n i e A b s t r a c t K u ltu ra przek ro czy ła granice w yznaczone
jej w b in arn y m ro z ró ż n ien iu ze św iatem n a tu ry . O siągnięcia cyw ilizacyjne um ożliw iły głęboką in gerencję w procesy przyrody, uniem ożliw iając ro zp o zn an ie rzeczyw istych jej cech. Technologie inform acyjne sta ły się system em nerw ow ym to ż sam ości m as. U m asow ienie społeczeństw a i roz wój technologii doprow adziły do takiego sta n u ludzkiej cywilizacji, w k tó ry m n a tu r a sta ła się rzeczyw istością m ityczną.
In b in n a ry d ifference o f c u ltu re an d n a tu re b o rd ers b etw ee n th e m h av e b een crossed. Civili satio n c reated th e possibilities to c hange o f n a tu ra l ru le s an d m ade im possible to u n d e rs ta n d th e n a tu re o f reality. In fo rm atio n technologies b eca m e th e n e rv e system o f m ass id en tity . H u m an civilisation by c re a tin g m ass society an d develo pin g technologies h a s reach ed th e p o in t o f t u r n in g n a tu re in to th e m yth.
B inarny układ k u ltu ry i n a tu ry czerpiący inspirację z osiem nastowiecznych koncepcji filozoficznych, w ielokrotnie podważany, a w końcu niem al całkowicie odrzucony przez teoretyków kultury , funkcjonuje nie tylko w przestrzen i języka potocznego, gdzie stanow i podstaw ę uproszczonego rozum ienia pojęcia kultury. Jego echa powracają wszędzie tam , gdzie w artości wypracowane w epoce racjonalizm u zachowały swą trw ałość, w tym także n a gruncie nau k hum anistycznych i społecznych w teoriach dotyczących postępu, rozwoju technologicznego czy przem ian społecznych. Konsekwencją oświeceniowej w iary w pry m at rozum u z jednej strony stało się w yabstrahow anie ludzkich dokonań i przeciw staw ienie ich natu rze, z drugiej waloryzacja postępu i
roz-woju, rozum ianych jako nadaw anie wszelkim przem ianom k ieru n k u w znoszą cego. Przed pułapk ą ta k rozum ianego postępu i ludzkiej kreatyw ności nie ustrzegł się naw et Rousseau. Choć dostrzegał on słabość ludzkiego rozum u wobec n a tu ry , to przenosząc p u n k t ciężkości z działań społecznych n a doskona lenie jednostki, nie u n ik n ął charakterystycznej dla tej epoki skłonności do dychotomicznych rozróżnień i nadm iernego optym izm u1. I mimo iż znaczną część dorobku intelektualnego XIX i XX wieku m ożna traktow ać jako próbę krytycznego przezwyciężenia oświeceniowego paradygm atu wiary we władzę ludzkiego rozum u, wciąż rozbrzm iew ają echa ukonstytuow anych w pracach W oltera i K anta wartości. Najlepiej utrw alo na była idea wolności indyw idual nej i wynikających z niej zobowiązań m oralnych oraz powiązane z wizjami człowieka wyzwolonego przekonanie o zasadniczej roli ludzkiej kreatywności.
Pozycja, ja k ą zajmował homo creator w XIX i XX wieku, była coraz bardziej uprzywilejowana, a owoce jego twórczej działalności, w rom antycznych ideo logiach często podnoszone do rang i kreacji natchnionej przez Boga, współ tworzyły św iat dwubiegunowego u k ład u n a tu ry i k ultury. Od czasów K an ta rangę twórcy k u ltu ry przyznaw ano jednostce, a pozycję ogółu ograniczano do roli konsum enta, jed n a k przew aga ilościowa i ekonom iczna społeczeństw a nad indyw idualnym tw órcą decydowała o stopniowym ograniczeniu roli jednostki. Przem iany demograficzne i ekonomiczne doprowadziły do sytuacji, w której już w końcu XIX stulecia Georg Simmel zauważył, że rozwój k u ltu ry ogranicza wolność człowieka, a społeczeństwo dąży w swym rozwoju do obiektywizacji relacji m iędzyludzkich2. Jednym z efektów przem ian ekonomicznych dokonu jących się po rewolucji przemysłowej była dem okratyzacja kultury, której kolejne w arstw y obejmowała dynam iczna równowaga popytu i podaży. W ten sposób kreow ane przez kupujących hierarchie decydowały o ostatecznym kształcie ku ltu ry , k tó ra w coraz większym stopniu staw ała się dorobkiem całego społeczeństwa.
K u ltu ra jako część rzeczywistości przeciw staw na n a tu rz e nie je s t jej sym et rycznym odbiciem. M echanistyczny model dzielący św iat n a dwa obszary n astręcza wiele wątpliwości naw et z p u n k tu widzenia elem entarnej wiedzy 0 relacjach pomiędzy pojęciami reprezentującym i te dwie rzeczywistości. T ak rozum iana k u ltu ra je s t połączeniem procesów porządkujących, im itujących 1 twórczych, które pozwalają okiełznać siły n atu ry . Potw ierdzeniem słuszności takiego stanow iska mogłyby być sukcesy ludzkości w dziele przeciw staw iania się zjawiskom zew nętrznym , jed n a k każdy sukces okupiony je s t serią kolej nych klęsk, a każda odpowiedź generuje szereg nowych pytań. Odrzucając poznawczy pesymizm należy zadać pytanie o zasadność tego założenia.
1 N. Po s t m a n, W stronę X V I I I stulecia. J a k przeszło ść może dosko n a lić n aszą przyszłość, PIW ,
W arszaw a 2001, s. 36-39.
D ynam ika kultury. Od quasi-naturalnej indywidualności..
177
Idea m im etycznego ch a ra k te ru twórczości i w artość przyznaw ana postępo wi to dwa rozstrzygnięcia, k tó re dominowały w różnych okresach historii myśli europejskiej. Z jednej strony obecne od czasów A rystotelesa przekonanie 0 naśladowczym i uzupełniającym w sto su n k u do n a tu ry charakterze wszelkiej twórczości i wytwórczości przyznaje człowiekowi pozycję uprzyw ilejow aną wśród sił n atu ry . Z drugiej strony wywodząca się z tradycji judeochrześcijańs- kiej opozycja człowieka wobec n a tu ry i lin earn a koncepcja czasu oraz rozw ijana szczególnie w teologii chrześcijańskiej teza o celowości histo rii stanęły u pod staw przekonania o w artości postępu, którym w ostatnich tylko stuleciach objęto ta k ważne obszary ludzkiej działalności, ja k ekonomia, medycyna, nauk i techniczne, n au k i społeczne, a w znacznym stopniu również hum anistykę 1 k u ltu rę artystyczną.Przeciw staw ienie k u ltu ry i n a tu ry prowadziło do binarnego uproszczenia i sprow adzania obserwowanych sprzeczności pomiędzy św iatem porządkow a nym przez człowieka a rzeczywistością n a tu ry do dwóch wykluczających się modeli. Konsekwencją takiego rozróżnienia były system y wartości, które wy znaczały nie tylko perspektyw ę poznawczą, ale też ch a ra k te r ludzkiej aktyw no ści w kolejnych epokach. Linia dem arkacyjna m ogła przebiegać n a granicy ludzkich osiedli, ale też w rozróżnieniach, oddzielających wszystko to, co w człowieku n a tu ra ln e i fizjologicznie zdeterm inow ane, od um ysłu. Znaczący je s t w tym kontekście stosunek do świadomości traktow anej jako wyższe funkcje psychiczne. U kształtow ane w filozofii Fichtego, Schellinga i Hegla spekulatyw ne pojęcie jaźn i opierało się n a w yabstrahow aniu władz um ys łowych i n a binarnym przeciw staw ieniu ich m echanistycznie pojm ow anem u organizmowi. O dniesienie do filozofii niemieckiego idealizm u n abiera istotnego znaczenia, jeśli uwzględnim y społeczne, polityczne i ekonomiczne konsekw en cje owego filozoficznego absolutyzm u, którego nauk i em piryczne nie p rze zwyciężyły dotychczas. Stereotypowe ujęcie binarnego podziału n a ciało i um ysł funkcjonuje nadal, mimo w yraźnie widocznej w dwudziestowiecznej psychologii tendencji uznaw ania coraz większej części zjawisk psychicznych za efekt zm ian biochemicznych zachodzących w organizmie.
Sym etrycznym problem em je s t wpływ k u ltu ry n a fizjologię człowieka i n a postrzeganą w szerszej perspektyw ie n atu rę. N ieokreślona liczba pokoleń odżywiała się według przekazyw anych kulturow o, a często regulowanych przez zdecydowane nakazy religijne norm , zam ieszkiw ała środowisko o określonych właściwościach geograficznych, klim atycznych, biologicznych. Efektem było zarówno wytworzenie genetycznie przekazyw anych zdolności dostosowaw czych ludzkiego organizm u, ja k i kulturow ych zasad funkcjonow ania zgodnego z charak terem środowiska. U zasadniona kulturow o, ale podporządkow ana możliwościom wytwórczym dieta prow adziła do u stalen ia równowagi pomiędzy zapotrzebow aniem organizm u i wydolnością środow iska zaopatrującego okreś
loną populację. Z kolei postępujący n a p rzestrzeni wieków proces dostosow ania człowieka do ustalonych n a poziomie społecznym reguł owocował nie tylko przystosow aniem ludzkiego organizm u, ale także p rzem ianą otaczającej przy rody, k tó ra coraz lepiej odpowiadała potrzebom społeczności zamieszkującej określone obszary.
Także ustalone n a poziomie k u ltu ry zasady doboru partnerów decydowały o genetycznym zdeterm inow aniu cech organizm u potom ka. Dobór partnerów według klucza pozycji społecznej sprzyjał pogłębianiu różnic i dysproporcji w ew nątrz społeczności. B adania zróżnicow ania genetycznego grup społecz nych i ras wykazały, iż większe różnice w ystępują pomiędzy przedstaw icielam i tej samej rasy niż pomiędzy rasam i jako takim i. W yniki tych badań stały u podstaw konkluzji, iż rasa je s t wyłącznie kategorią kulturow ą i społeczną, zaś w odróżnieniu od zróżnicow ania społecznego, zróżnicowanie w ew nątrz- gatunkow e nie je s t uzasadnione z p u n k tu widzenia genetyki3. Zm iana rozu m ienia kategorii rasy, początkowo pojmowanej jako jedno ze zjawisk n a tu ra l nych, a obecnie sytuowanej w obrębie konstrukcji kulturow ych, ujaw nia rzadko uśw iadam ianą stronę ludzkiej umysłowości, poszukującej w naukach przyrodniczych uzasadnienia swych założonych a priori sądów.
Takie przesunięcie kategorii poznawczych z obszaru przyrodoznaw stw a w k ieru n k u n au k społecznych ujaw nia n a tu rę wielu pojęć, k tóre w XIX, a często przez większą część XX wieku trak to w an e jako teoretycznie uzasad nione, coraz częściej stają raczej w k ręgu zainteresow ań n a u k hum anistycz nych i społecznych jako konstrukcje o istotnym znaczeniu kulturow ym . N aw et h isto ria klęsk naturalny ch , do niedaw na traktow anych jako świadectwo nie- przezwyciężalnej dominacji sił n a tu ry , dostarcza przesłanek, aby dotykające pozornie przypadkowych ludzi zdarzenia losowe postrzegać jako uzasadniony z p u n k tu widzenia psychologii społecznej m echanizm racjonalizacji społecz nych klęsk. Ted S teinberg analizując h istorię ulegania zdarzeniom n a tu ra l nym, zauważył, iż procesem tym w większym stopniu rządzą idee społeczne niż przypadek. Zezwalając n a budowę osiedli n a teren ach zagrożonych, nie pode jm ując adekw atnych i dostępnych technologicznie środków zaradczych, ludz kość prowokuje stra ty pełniące rolę oczyszczającego d ram atu, a zarazem decorum skrywającego ekonomiczne i polityczne jego przyczyny albo odwraca jące uwagę od nieszczęść dotykających znacznie większą część populacji4.
3 O św iadczenia A m erican A nthropological A ssociation o raz A m erican Sociological A ssociation p okryw ają się z oficjalnym stan o w isk iem U N ESC O w tej kw estii, co jed n a k nie zm ien ia fa k tu , że n iezależn ie od genezy pojęcie ra sy pozostaje u z a sad n ie n ie m dom inacji społecznej i k u ltu ro w ej. Por. T. Du s t e r, B u rrie d A live. The Concept o f R ace in Science, (w:) A.H. Go o d m a n, D. He a t h, M.S. Li n d e e
(red.), G enetic N ature/C ulture. A n thropology a n d Science beyond the Tw o-C ulture D ivide, U n iv e rsity of C alifornia P ress, B erkeley 2003, s. 263.
4 T. St e i n b e r g, A cts o f God. The U n n a tu ra l H isto ry o f N a tu r a l D isaster in A m erica, Oxford
D ynam ika kultury. Od quasi-naturalnej indywidualności..
179
Zdeterm inow ane kulturow o kategorie in telek tu alne nie tylko wpływają n a sposób postrzegania rzeczywistości, ale również m ają istotny udział w k sz ta ł tow aniu wszelkich odniesień wobec św iata n atury . Ludzka k u ltu ra modyfiko w ała św iat przyrody ożywionej i nieożywionej, co prowadziło do nasilających się w każdym stuleciu działań porządkujących. Ich efektem je s t świat, w k tó rym elem enty n a tu ry w ielokrotnie poddane kulturow ym przekształceniom , m anipulacji i rein terp retacji składają się n a s tru k tu rę sztuczną, pozbawioną swych przyrodzonych cech. Podstaw ą owej s tru k tu ry je s t system wartości pełniący rolę wzorca ideowego w procesie tw orzenia, ja k i opisu rzeczywistości5. W arto jed n ak pam iętać, iż wbrew zapew nieniom reprezentantów różnych hierarchii wartości, również one są produktem określonych w arunków społecz nych i wynikiem twórczego wysiłku człowieka.Podobnie ja k porządkow anie otaczającego św iata, kształtow anie n a tu ra l nych zachow ań człowieka zm ierza do w ytw orzenia tożsam ości będącej od wzorowaniem m odelu uznanego za pożądany. W ychowanie je s t procesem obejmującym ograniczanie n atu raln y ch odruchów, n arzucanie pożądanych przez społeczeństwo reakcji i zachowań, a jego efektem je s t ukształtow anie jed no stki spełniającej norm y przyjęte w określonym m odelu społecznym. I tyl ko takie jednostki m ają możliwość uczestniczenia w porządkow aniu rzeczywis tości bądź ocenie już istniejącego porządku. Człowiek, który w ogóle nie zostałby poddany tem u procesowi, nie mógłby naw et uczestniczyć w życiu społecznym, gdyż b rak kom petencji kom unikacyjnych skazywałby go n a m il czenie.
W brew oczekiwaniom n a tu ra nie je s t zatem punktem odniesienia dla porządku stanowiącego podstaw ę ludzkiej wizji rzeczywistości. Elem enty świa ta zew nętrznego postrzegane z perspektyw y cywilizowanego człowieka tra c ą swój n a tu ra ln y ch arak ter, albowiem n arzędzia poznawcze, w jakie cywilizacja go wyposażyła, nie pozwalają n a pokonanie b ariery sensu nadaw anego zjawis kom n a poziomie pojęciowym. Jeżeli obserw ator zjawiska fizycznego u stala inform acje dotyczące sta n u założonego, to do tej obserwacji m uszą być do stosow ane również narzędzia, którym i się posługuje. Z tego powodu w ielokrot nie w dziejach n a u k przyrodniczych nie dostrzegano istotnych aspektów opisywanych zjawisk. I nie przypadkiem histo ria odkryć je s t zarazem histo rią narzędzi, za pomocą których m ożna było dokonać pom iaru nie uw zględnianych wcześniej zjawisk. Dwudziestowiecznej fizyce zawdzięczamy świadomość in wazyjnego c h a ra k te ru wszelkiej obserwacji, ale filozoficzną konsekwencją teorii H eisenberga nie stał się pow rót do heraklitejskiego poglądu n a n a tu rę rzeczywistości - jeżeli już, to raczej obecne w epoce ponowoczesnej n a rastan ie pesym izm u poznawczego.
Za m anifestacje n a tu ry nie zawsze mogą uchodzić także praw a fizyki. Choć teorie fizyczne przez wieki uchodziły za stanow iące horyzont ludzkiego po znania, w epoce nowoczesnej znaczna ich część okazała się zestawem rudym en tarn y ch założeń poznawczych i stw ierdzeń opartych n a założonej z góry perspektyw ie poznawczej. Sprzyjało to rozw iązyw aniu problemów oraz za spokajaniu doraźnych potrzeb, ale oparte n a teoretycznych rozstrzygnięciach udoskonalenia skazywało n a niedoskonałość i tymczasowość. Postępow anie takie nie przybliżyło rozstrzygnięcia problem ów rodzących się n a styku ludz kiego działania i praw n atu ry , okazało się n ato m iast skuteczne w praktycznym działaniu6.
P róba odpowiedzi n a podstawowe p ytania dotyczące n a tu ry rzeczywistości tworzy in telek tualn y k o n tek st solipsyzmu bądź prowadzi do agnostycznego poddania się determ inizm ow i. Podobnie ja k w diltheyowskiej wizji jednostki wybór kilku podstawowych idei w arunkuje system w artości i ufundow aną n a nich całościową wizję świata, ta k w wym iarze społecznym uznanie kilku założeń prowadzi do skonstruow ania porządku, który jakkolw iek może być oparty n a szlachetnych ideach, to w swym ostatecznym kształcie najczęściej okazuje się narzędziem ograniczającym wolność poznawczą i wytwórczą jedno stek. T en w ielokrotnie w h isto rii ludzkości spraw dzony m echanizm samoza- przeczenia sztucznego porządku prowadził do u znaw ania przede wszystkim skutków przekształceń stopniowych, które nie podważały istniejącego porząd k u wartości. N a bazie niewielkich modyfikacji poszukiw ano takich rozw iązań, które poprzez ewolucję mogłyby ulepszyć istniejące stru k tu ry . W takim też kontekście postrzegano zwykle postęp.
W dwudziestowiecznej hierarch ii w artości idea postępu będącego wynikiem ludzkiej kreatyw ności zyskała decydujące znaczenie. N aśladow anie n a tu ry nie było cenione ta k wysoko, ja k twórcze jej uzupełnianie czy popraw ianie, a w ąs kie rozum ienie przyrody jako sum y zjawisk i bytów zostało poszerzone o wszel kie praw a i potencjalne możliwości z nich wypływające7. Podobnie funkcja m im etyczna w dwudziestowiecznej sztuce u stąp iła miejsca najpierw poszuki w aniu potencjalnych możliwości tkwiących w m aterii i form ie ekspresji, a n a stępnie przekraczaniu ograniczeń związanych z tradycyjnym i nośnikam i wypo wiedzi artystycznej. Takich prób przełam an ia konwencjonalnego procesu tw o rzenia histo ria XX stulecia odnotow ała wiele, a eksperym enty dadaistyczne, m uzyka k on kretna, action p ain tin g i perform ance z czasem stały się fu n dam entem przedsięwzięć artystycznych w coraz krótszych okresach p rze kraczających granice rewolucji i wcześniejszego „kresu sz tu k i”. Kolejne przeło
6 K.R. Po p p e r, F ilozofia a fiz y k a , (w:) idem , M it schem atu pojęciowego. W obronie n a u k i
i racjonalności, K siążka i W iedza, W arszaw a 1997, s. 129-136.
7 G. Bo h m e, F ilozofia i estetyka p rzyro d y w dobie kryzysu śro d o w iska naturalnego, W arszaw a
D ynam ika kultury. Od quasi-naturalnej indywidualności..
181
my pozostawiały w przeszłości wciąż jeszcze nie wyeksploatowane formy ekspresji, zanim jed n a k wyczerpały możliwości eksperym entow ania, doszło do całkowitego wyczerpania k redytu zaufania publiczności. W końcu jasn e się stało, że oczekiwanie n a u kształtow anie się wyrazistego k ieru n k u w sztuce je s t jedynie oglądaniem się wstecz. Podobnie ja k w nauce i technice, w sztuce pow rót do dziewiętnastowiecznej idei twórczości nie był już możliwy. Miejsce hierarch ii w artości zajął rach u n ek ekonomiczny, a k u ltu ra popularna w yparła elitarne formy sztuki, któ re stały się mało istotnym m arginesem działań twórczych.Przyśpieszenie przem ian we współczesnej nauce i sztuce je s t zjawiskiem towarzyszącym i wzajem nie uw arunkow anym ze w zrostem znaczenia infor macji. Technologie przechowyw ania i p rzetw arzan ia inform acji początkowo wydawały się jedynie uzupełnieniem możliwości, w jakie nowoczesna epoka wyposażyła ludzkość. Rozwijające się społeczeństw a poszukiwały form prze chowywania i p rzetw arzan ia dużych ilości informacji. N a terenach podbijanych przez dziew iętnastow ieczne im peria prowadzono spisy powszechne, urzędowo nadaw ano nazw iska i kontrolow ano rozwijającą się populację. W następnym stuleciu okazało się, że procedury przetw arzania inform acji o społeczeństwie nie m ogą być w pełni wydolne, jeżeli nie będą się opierały n a niepow tarzalnych identyfikatorach cyfrowych. Rozwinięty przez firm ę IBM system stosowany podczas spisów powszechnych zastosowano w niem ieckich obozach koncent racyjnych i mimo że był to system oparty n a pięciocyfrowych num erach identyfikacyjnych, spełniał swoją rolę n a tyle skutecznie, że współpracę z am e ry k ań sk ą firm ą kontynuow ano naw et w czasie, kiedy A m erykanie przystąpili do wojny. W powojennych społeczeństwach system cyfrowych identyfikatorów wprowadzono we wszystkich uprzem ysłow ionych krajach i chociaż każde państw o stosowało w łasne rozw iązania, niepow tarzalne num ery nadaw ane obywatelom stały się rozw iązaniem stosow anym n a szeroką skalę. Fakt, że nie tatu u je się ich n a ram ieniu, niewiele znaczy w sytuacji, gdy pełni praw obywatelskich nie może zachować ktoś, kto nie p am ięta swojego num eru.
Obserwacja, ja k od czasów Pico della M irandoli zmieniły się symbole ludzkiej tożsam ości i kategorie relacji człowieka wobec św iata n atu ry , d o star cza przesłanek przesądzających o pesymistycznej ich interpretacji. Adamowi postaw ionem u w centru m wszechśw iata, organizującem u n a w łasną odpowie dzialność swój stosunek do rzeczywistości, wystarczyło imię, a pozostałe atry b u ty swej tożsam ości mógł kształtow ać wedle własnej woli8. Wchodząc w relacje społeczne, stając się obywatelem, został określony nazw iskiem i in nym i tytułam i. O ile nazwisko będące świadectwem przynależności rodzinnej, społecznej i kulturow ej nie ogranicza indywidualnej tożsam ości obywatela,
zastosowanie num erów identyfikacyjnych wskazuje n a cechy jednostkow e będące wynikiem przynależności grupowej n a znacznie szerszym poziomie organizacyjnym, niż to miało miejsce kiedykolwiek wcześniej. Redukcja toż samości indywidualnej do m iejsca w grupie stała się elem entem przejm ow ania kontroli nad jed n ostką przez s tru k tu ry państw owe, a zarazem podstaw ą równości wszystkich ponum erow anych jednostek. W tak i sposób obywatel stał się anonim owym , chociaż wciąż podlegającym identyfikacji elem entem masy. Ju ż nie indyw idualne cechy osoby, ale wspólne cechy jednostek okazały się podstaw ą tożsamości. Przeprow adzone ju ż w XXI w ieku w USA próby znako w ania obywateli wszczepianymi pod skórę p rzedram ienia chipam i zawierający mi kom pletne dane osobowe i pozwalającymi n a dokładne zlokalizowanie w dowolnym punkcie p rzestrzen i są kolejnym krokiem w procesie przejm ow a n ia przez państw o kontroli nad człowiekiem i przekształcania tożsam ości indywidualnej w tożsam ość jedn o stki podporządkowanej organizacji funkcjo nującej n a poziomie globalnym.
Równość, będąca jednym z w arunków p rzek ształcen ia społeczeństw a w m asę9, s ta ła się też cechą ograniczającą indyw idualność jed n ostki, atom izu- jącą społeczeństwo i przesuw ającą tradycyjne, ufundow ane n a pryncypial
nych założeniach ideowych system y w artości k u staty stycznie najczęstszym wyborom. M ierzona kateg o rią powszechności u zn aw an ia w artość staje się jed n a k cieniem tego, co wcześniej było tra k to w a n e jak o w artość n a mocy arb itraln eg o założenia, zaś m echanizm popularności wynoszący elity, oparty n a m anipulacji i oddziaływ aniu mediów m asowych, coraz częściej okazuje się jedynie kolejną zasłoną skryw ającą porażkę i w ew n ętrzną pustkę. Populizm , będący rzeczyw istym m echanizm em spraw ow ania władzy n a d społeczeńst wem m asowym, staje się cechą decydującą o coraz większych obszarach ludzkiej aktyw ności. D ziennikarze zarzucający politykom demagogię, schle bianie wyborcom i składanie obietnic bez pokrycia, nie ró żnią się od nich kieru nk iem działań. W istocie w ykorzystyw ane przez m edia i polityków m echanizm y przepływ u inform acji decydują o skuteczności docierania do tłum ów , a skoro k sz ta łtu ją publiczną opinię, m ają też wpływ n a wyniki wyborów. W system ach opartych n a powszechnych w yborach i w olnoryn kowej gospodarce m edia m asowe sta ją się zatem raczej pierw szą niż czw artą władzą, a k o n struo w any w nich obraz rzeczyw istości je s t w większym stopniu odbiciem intencji nadaw cy niż odwzorowaniem zew nętrznego św iata. O cena wiarygodności inform acji, o p a rta n a przejrzystości p rocedur przepływ u in fo r macji, m ożliw a je s t tylko dla niewielkiej grupy osób posiadających określone kom petencje, nie m a je d n a k znaczącego w pływu n a skuteczność oddziaływ a n ia w skali masowej.
D ynam ika kultury. Od quasi-naturalnej indywidualności..
183
Zjawiskiem towarzyszącym budowie k u ltu ry masowej stało się u k onstytu o wanie nowego rodzaju m echanizm ów regulacyjnych opartych n a swobodnym przepływie inform acji oraz związanych z nim i procedurach technologicznych i organizacyjnych10. Powszechny dostęp do mediów powoduje zw ielokrotnienie równoległych przekazów i rozproszenie informacji, a to prowadzi do nad- miarowości. Chaos sprzecznych kom unikatów i redundancja to cechy system u, którego dynam iczna równowaga pozwala społeczeństw u n a zachowanie kom u nikacyjnej sprawności, jakkolw iek nie gw arantuje stabilnych s tru k tu r wiedzy cechujących m entalność m inionych epok. W k u ltu rze masowej stabilne są rozw iązania technologiczne i procedury, ale nie s tru k tu ry porządkujące infor mację, której zm ienność je s t w prost proporcjonalna do poziom u społecznej frustracji. To potrzeby, tęsknoty i lęki masowego odbiorcy wyznaczają m ediom k ierunek i zakres zainteresow ań. A celem nadrzędnym dziennikarzy w sytuacji rozproszenia technologicznego i programowego przekazów je s t skupienie m oż liwie największej uwagi odbiorców.Technologiczna spójność i dynam ika ponowoczesnej rzeczywistości k u l turow ej wskazuje n a istotny aspekt przem ian. Przebiegają one w stałej łączno ści z potrzebam i m as, poddają się sterow aniu i równocześnie sterują. N a tak ą właściwość przem ian wskazywał B ertran d Saint-Sernin, stw ierdzając, iż h isto rię technologii znam ionuje „istotow a nieprzew idyw alność”11, jed n a k nie za uważył on, iż rozw iązania technologiczne zajęły miejsce zajmowane dotychczas przez rozstrzygnięcia teoretyczne w s tru k tu rz e wiedzy. T raw estując słynne hasło M arshalla M cLuhana m edium is message, m ożna stwierdzić, iż techno logia je s t odpowiedzią.
Postulow ana w klasycznych pracach: S tru ktu ra ln a transform acja sfery
publicznej H ab erm asa i Teoria sprawiedliwości Rawlsa równość dostępu do
inform acji i swoboda decyzji proporcjonalnych postrzegane są jako m echani zmy regulujące spraw iedliw ą równowagę sfery publicznej i obywatelskiej wol ności. Są to rozw iązania modelowe, nie uw zględniają jed n a k wpływu m echaniz mów rynkowych n a m edia oraz nierówności, ja k a pojawia się w konkurencji jedn ostki i koncernów m anipulujących odbiorcą m asow ym 12. Posiadane kom petencje, s tru k tu ra wiedzy, m etody rozum ow ania i weryfikacji informacji pozwalają jednostce przezwyciężyć sk u tk i m anipulacji, dopóki jed n ak nie u zna ona akceptowanego przez grupę p u n k tu widzenia, znajduje się n a m arginesie społeczeństwa. W społeczeństwie masowym jednostka, tracąc swą podm ioto wość, sta ła się sum ą egalitarystycznych założeń społecznych oraz k sz ta łtu ją
10 P.N . Ed w a r d s, In fra stru ctu re a n d M odernity: Force, T im e a n d S ocial O rganisation in the
H isto ry o f Sociotechnical S ystem s, (w:) T .J. Mi s a, J . Br e y, A. Fe e n b e r g (red.), M odernity a n d
T echnology, T he M IT P ress, C am bridge, M a ssac h u se tts 2003, s. 191.
11 B. Sa i n t-Se r n i n, R o z u m w X X w ieku, Słow o/obraz te ry to ria , G d ań sk 2001, s. 304.
12 L. Wi l k i n s, R. Co l e m a n, T he M oral M edia. H ow J o u rn a lis ts R eason A b o u t E th ics, L aw rence
cych jej odm ienność przypadkowych przeżyć i dokonań. J a k zauważył P e ter Sloterdijk: „przeobrażenie wszelkiej różnicy w ertykalnej w h o ry zo n taln ą” spraw ia, że tożsam ość zostaje sprow adzona do indyferencji wszelkich różnic13. Skoro zatem zatracone zostały m echanizm y rozwoju „n a tu raln e j” osobowości każdego człowieka, należy zwrócić uwagę n a przyśpieszenie procesów tw orze n ia się osobowości zbiorowej, w której technologie inform acyjne pełnią rolę analogiczną do mózgu.
W ku ltu rze masowej n a tu ra stała się arkadyjskim m item . U pow szechniana przez ruchy ekologiczne wizja n atu raln ej równowagi obowiązującej w świecie n a tu ry je s t w większym stopniu wynikiem ludzkiej kreacji niż kiedykolwiek istniejącym stanem . Pod względem złożoności i dynam izm u procesy zachodzą ce w n a tu rz e nie u stęp ują dynamice rzeczywistości kulturow ej. Rozbudzana z n arastającą częstotliwością tęsk n o ta za światem , w którym istnieje narzuco ny porządek, nie wydaje się jed n a k pragnieniem porządku czy wartości, a odrzuceniem trudów życia w kreow anym przez ludzką cywilizację świecie. J a k zauważył Canguilhem , pragnienie reg resu związane je s t z wizją życia poza k u ltu rą i bez pracy, m itologizacją tęsknoty do św iata pozbawionego n o rm 14. Ale pragnienie regresu zawieszone je s t w ontycznej pustce. Nie m ożna cofnąć się do pu n k tu , który nie istnieje. I nie m a znaczenia fakt, iż wyobrażony obraz n a tu ry nigdy nie istniał, gdyż wyjście poza k u ltu rę mogłoby się dokonać jedynie pod w arunkiem całkowitego odrzucenia wytworzonych w jej ram ach s tru k tu r, co z kolei byłoby rów noznaczne z odrzuceniem człowieczeństwa. W indyw idual nej skali byłoby to tru d n e , ale w skali społecznej nie je s t to ju ż możliwe.
13 P. Sl o t e r d i j k, P ogarda m as, C zytelnik, W arszaw a 2003, s. 12 i n.