R O C Z N I K I H U M A N I S T Y C Z N E To m XLV-XLVI, zeszyt 7 - 1997-1998
W ITOLD KOŁBUK Lublin
MOJE SPOTKANIA
Z PROFESOREM RYSZARDEM ŁUŻNYM
Po raz pierwszy zetknąłem się z Profesorem Ryszardem Luźnym przed 15 laty w Krakowie. Spotkanie zainspirował nieżyjący ju ż dziś Profesor Ludom ir Bieńkowski - historyk, znakomity znawca problemów Wschodniej Słowiańszczy zny i prom otor mojej pracy doktorskiej, wówczas finalizow anej. C hodziło wtedy o ewentualne poszerzenie - o historyka zajm ującego się W schodem Europy - składu osobowego powstającego właśnie w Lublinie przy Katolickim U niw ersytecie Lubelskim M iędzyw ydziałow ego Zakładu Badań nad K ulturą Bizantyńsko-Słowiańską. Ponieważ Zakład miał mieć oblicze interdyscyplinar ne - obok dwu filologów m iałem być „tym trzecim ”, specjalistą od spraw hi storii krajów i narodów w schodniosłow iańskich. Ten pierw szy mój kontakt zaowocował, po wstępnej rozmowie, akceptacją ze strony P rofesora mojej osoby jako kandydata na w spółpracownika, a z mojej strony autentycznym uznaniem nieprzeciętnej Jego osobowości. M yślę tu o dostrzeżonej ju ż w ów czas przeze mnie u Profesora, niezłomnej wręcz woli realizacji idei podjęcia szerszych badań kultury i dziejów W schodniej Słow iańszczyzny, w olnych od obowiązujących wówczas schem atów m arksistowsko-komunistycznych. Takie zamysły mógł mieć tylko ktoś o tak nieprzeciętnej osobow ości, ja k Profesor Łużny, wywodzący się z zawsze niepokornego U niw ersytetu Jagiellońskiego, a możliwość ich realizacji m ogła znaleźć p ełniejszą m aterializację na tak bar dzo autonomicznej placówce, w stosunku do panującego system u, jak im był Katolicki U niw ersytet Lubelski. Stąd też ograniczyw szy sw ą dotychczasow ą współpracę z Instytutem Geografii Historycznej Kościoła w Polsce przy KUL-u chętnie przeniosłem się do środow iska słow ianoznawczego.
Jesienią 1982 r. M iędzywydziałowy Zakład Badań nad K u lturą B izantyń sko-Słowiańską przy KUL rozpoczął sw ą działalność ju ż w 3-osobow ym skła dzie, poza Profesorem Luźnym i piszącym te słowa, dołączyła do niego
dr Anna W oźniak. Przez pięć następnych lat mojej przynależności organizacyj nej do tego Zakładu mogłem podziwiać, brać wzór, ale też uczyć się aktywnej postaw y w spółczesnego badacza, ja k ą reprezentow ał Profesor. Imponująca energia, niew yczerpany zasób pom ysłów, choć niełatw ych do zrealizowania, ale zawsze realnych, wreszcie wielka kultura osobista w stosunku do młodych pracow ników (zawsze trochę krnąbrnych w swych działaniach), stanowiły dla mnie istotną podnietę do pracy naukowej. Dokończyłem pracę doktorską, angażo wałem się w zajęcia dydaktyczne na uczelni na różnych sekcjach, a przede wszystkim starałem się czynnie uczestniczyć w licznych inicjatyw ach nauko wych Profesora. Do najważniejszych ale i największych zarazem należały dwie kilkudniowe konferencje naukowe zorganizow ane przez nasz Zakład w Lubli nie. Pierw sza „Dzieło chrystianizacji Rusi Kijowskiej i jego konsekwencje w kulturze Europy” odbyła się w 1983 r., druga „Chrześcijański W schód a kul tura polska” m iała m iejsce jesie n ią 1985 r. W obu sym pozjach wzięło udział po kilkudziesięciu słow ianoznawców z niemal wszystkich znaczących w tej dziedzinie badań ośrodków polskich. Pokłosie obu konferencji w postaci artyku łów zostało wydane drukiem jako trwały dorobek M iędzywydziałowego Zakła du Badań nad K ulturą Bizantyńsko-Słow iańską. Czynnie uczestniczyłem w przygotowaniu i obradach tych konferencji, jak również w przygotowaniach do opublikow ania m ateriałów naukowych, i nawet dziś, po upływie wielu lat, trudno mi zrozum ieć, jak w tam tym trudnym czasie, gdy kłopoty piętrzyły się na każdym kroku, udało się zorganizować z sukcesem te przedsięw zięcia. Pro blemy finansowe, uzyskanie zgody różnych władz i kłopoty z cenzurą wydawa ły się barierami nie do przebycia, ale myślę, że tylko dzięki determinacji Profe sora przedsięw zięcia powiodły się. Podobnie było z organizacją com iesięcz nych posiedzeń naukowych przez Zakład. Profesor Łużny dzięki swym rozle głym „koneksjom ” naukowym potrafił zachęcić do w ystąpień z referatam i w ielu w ybitnych słow ianoznawców, a ich referaty w postaci artykułów były publikowane w czasopismach naukowych KUL-u. Regularnie, co dwa tygodnie odbywane zebrania pracow ników Zakładu zmuszały nas do aktywnego, czy naw et - m ożna by to ostrzej określić - dynam icznego działania na niwie na ukowej. M ówiąc krótko, energia Profesora udzielała się tym, którzy byli jego podwładnym i.
W 1987 r., po śmierci Profesora Ludomira Bieńkowskiego, przyszło mi „za silić” sw ą osobą sekcję historii na W ydziale Nauk Hum anistycznych KUL, a konkretnie Katedrę Historii Europy W schodniej. Nadal jednak współpracowa łem z „Zakładem Profesora Luźnego”. W następnym roku z ust samego Profe sora usłyszałem zdum iew ającą dla mnie inform ację o podjęciu starań o
utwo-rżenie na W ydziale Nauk Humanistycznych KUL sekcji filologii słow iańskiej, inaczej krótko nazywanej slawistyką. Trudno mi było uw ierzyć, że realne bę dzie zorganizow anie, zwłaszcza personalno-lokalow e tego kierunku studiów. Okazało się jednak, że było to m ożliwe dzięki ogrom nem u zaangażow aniu osobistemu właśnie Pana Profesora. Opracowany przez N iego program tych studiów zakładał położenie nacisku nie tylko na nauczanie języków i literatur wschodniosłowiańskich, ale też historii i szeroko rozumianej kultury przy je d noczesnym uw zględnieniu kwestii południow osłow iańskich i literatury po wszechnej. W szystko to miało być w założeniu m ocno zw iązane z duchem chrześcijańskim, co przecież mogło być uzasadnione konfesyjnym charakterem uczelni, ale co wynikało może nawet bardziej z przekonań środow iska, które zaangażowało się w ideę organizacji studiów słow ianoznaw czych na K U L-u. Wśród tych, którzy byli pierwszymi wykładowcami na sekcji, byłem i ja, zobli gowany do tego przez Profesora, ale i chętnie angażujący się w to p rzedsię wzięcie. Wtedy miałem ju ż silne przekonanie, że osobowość Profesora gwaran tuje trw ałość temu dziełu.
Zmienne koleje losu rzuciły mnie w 1990 r. na pewien czas poza W ydział Nauk Humanistycznych KUL i na krótki okres m usiałem zaw iesić współpracę z Profesorem Luźnym w ramach sekcji slawistyki, choć spotykaliśm y się nadal na różnych konferencjach i sympozjach naukowych. Profesor nie dał za wygra ną i w 1992 r. znów mogłem podjąć ściślejszą w spółpracę z sek cją slaw istyki (zajęcia zlecone) ju ż zresztą jako doktor świeżo „wyhabilitow any” . W spółpraca ta i moje konsekwentne zaangażowanie się w problematykę kultury W schodniej Słowiańszczyzny zaowocowały moim definityw nym przejściem w 1995 r. do Katedry Kultury Bizantyńsko-Słow iańskiej na W ydziale N auk H um anistycz nych KUL. I wcześniej, i teraz staram się jak najaktywniej uczestniczyć w na ukowych przedsięwzięciach w najróżniejszych ośrodkach słow ianoznawczych, których zresztą Profesor Łużny jest z reguły w spółpracow nikiem , a często i animatorem, np. Komisja W schodniosłowiańska Polskiej Akademii U m iejętno ści w Krakowie.
Chociaż Profesor Łużny i ja reprezentujem y różne dziedziny naukow e (fi lologia i historia) to udało mi się spotkać z nim, i uzyskać p ełną aprobatę dla swoich naukowych poczynań, na gruncie kulturologii. Trochę przypadkow e zetknięcie się z tym wybitnym uczonym było dla mnie jed ny m z dobrych zda rzeń w moim życiu. W iele razy, w trudnych m om entach życiow ych, m iałem ochotę porzucić działalność naukową, sprow adzającą się przecież z reguły do satysfakcji czysto niem aterialnych. Jednak postaw a Profesora, jeg o osobista inspiracja, a i konkretne działania pozwoliły mi robić w życiu to, co lubię, co
- mam nadzieję - je st także pożyteczne dla innych. M yślę, że inspiracje nau kowe, przepojenie osobistej postawy duchem chrześcijańskim , życzliwość dla innych i energia działania będą mi towarzyszyć, tak jak Profesorow i. Trudno dziś uwierzyć, że przechodzi On „w stan spoczynku” i po cichu liczę na wielo letn ią Jego aktyw ność naukow ą ju ż jako Profesora em erytow anego.