• Nie Znaleziono Wyników

View of Drzewo Krakowskie. Sprawa Polski w II poł. XVIII w. w opinii nowiniarzy paryskich

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Drzewo Krakowskie. Sprawa Polski w II poł. XVIII w. w opinii nowiniarzy paryskich"

Copied!
31
0
0

Pełen tekst

(1)

M IECZYSŁAW A SEKR ECKA

DRZEW O K R A K O W SK IE

S P R A W A P O L S K I W II PO L. X V III W . W O P IN I I N O W IN IA R Z Y P A R Y S K IC H

D rzewo K rakow skie, spokrew nione z P o lsk ą przez sw ą nazw ę, losy swe związało z Paryżem , a ściśle m ówiąc, z ogrodem słynnego P alais Royal.

Pom im o sw ej nazwy, P alais R o y a l1, w h isto rii swego istn ien ia w k ró t­ kim tylko okresie służył m onarchii. Z budow any przez słynnego a rc h ite k ­ ta Jacquesa Le M erciera na życzenie k a rd y n a ła R ichelieu, p ałac b ył od początku w spaniale w yposażony. W śród kolek cji dzieł sz tu k i b y ły rów ­ nież d a ry pochodzące z Polski. Szereg kilim ów h a fto w an y ch jedw abiem i złotem R ichelieu otrzym ał, ja k tw ierd zą V. C ham pier i G. R. Sandoz, od królow ej Polski, praw dopodobnie od C ecylii-R enaty, żony W ła d y sła w a , IV. Ta sam a królow a ofiarow ała k ard y n ało w i kaplicę rzeźbioną w k r y s z ­ tale górskim i takiż sam g abinet w ysadzany szafiram i, tu rk u s a m i i p e r­ łam i 2.

Jeszcze przed zakończeniem budow y (1 czerw ca 1636 r.) R ichelieu sporządził a k t donacyjny, k tó ry m to a k te m d aro w ał p ałac w zniesiony przez siebie królow i L udw ikow i X III, w prow adzając p rz y ty m w ażną klauzulę: pałac pod żadnym p o zorem nie m ógł być odłączony od m o­ narchii. A k t te n h isto ry cy in te rp re tu ją różnie. Z daniem C h am piera k a r­ dyn ał chciał w te n sposób odsunąć od siebie za rz u t rozrzutności i upo­ dobania do przep y ch u i pozyskać ty m sam ym zaufanie podejrzliw ego L udw ika X III. W edług zaś a u to ra m onografii L es T u ileries et le Palais

Royal m otyw y k a rd y n a ła by ły podyktow ane w zględam i am bicjonalnym i.

D um ny m in ister chciał ty m ak tem upokorzyć m onarchę, k tó re m u służył: „Richelieu v o u lu t faire u n acte de so u v erain eté en p laç a n t celui q u i r e ­

1 Zob. V. C h a m p i e r , G. R. S a n d o z . L e P a la is R oyal. P a ris 1900; J. V a - t o u t . Sou ven ir s his to riq u es d e s r és id en ces royales, Palais Royal. T. 2. P aris 1830;

L es T uilerie s e t le P a la i s -R o y a l p a r le v i c o m t e S. d e L[,..]. P a ris 1833; F o n t a i n e . L e P ala is-R o ya l. P aris 1829.

(2)

80 M IE C Z Y S Ł A W A S E K R E C K A

çoit au-dessous de celui qui do n ne” 3. P rzed śm iercią, w testam encie spo­ rządzonym w m aju 1642 r., k a rd y n a ł odnowił a k t donacyjny. L udw ik X III nie skorzystał, niestety, z d aru, zm arł bow iem w kilka m iesięcy później. Siódmego p aździernika 1643 r. do pałacu przeniosła się z dziećpai, przyszłym L udw ikiem X IV i ks. d ’A njou, reg e n tk a A nna A ustriaczka.. Wówczas to pałac przez v o x populi został nazw any Palais Royal, mimo że jeszcze długo w isiała um ocow ana nad jego w ejściem tablica z białego m a rm u ru z napisem w ykonanym złotym i literam i: Palais C ardinal. Za reg encji A nn y A ustriaczki p ałac przeżył okres k ró tk ie j świetności. Tam to, m iędzy innym i, m iały m iejsce n iek tóre uroczystości w eselne M arii L u dw iki Gonzagi z W ładysław em IV, reprezen to w an y m przez K rzysztofa Opalińskiego i bisku p a W a rm ii4.

W 1652 r., po rozruch ach Frondy, L udw ik XIV, przeniósłszy się z dw orem do L u w ru , oddał pałac królew ski na rezydencję królow ej a n ­ gielskiej, córce H en ry k a IV, żyjącej na w ygnaniu we F rancji. Rok 1692 stanow i d atę przełom ow ą w h isto rii Palais Royal: L ud w ik XIV ofiaro­ w ał pałac na w łasność b ratu . Łam iąc klauzulę k a rd y n a ła Richelieu, mo­ n arc h a fran cu sk i m iał k u tem u w ażne racje osobiste: Filip II, książę o r­ leański, w yraził zgodę na zw iązek syna, ks. de C hartres, z Mile de Blois, córką królew ską, zrodzoną z nielegalnego zw iązku z Mme de M ontespan. Był to zatem ze stro n y L ud w ika XIV zarów no posag, jak i n agroda za zgodę na m ałżeństw o uchodzące w oczach ogółu za m ezalians, mimo. że Mile de Blois posiadała w szelkie p rzy w ileje przysługujące córce królew ­ skiej. K siążę o rleański w szedłszy w posiadanie pałacu zab rał się z en e r­ gią do przepro w adzania zm ian w jego w nętrzu, chcąc uczynić „de cette résidence u n lieu plus digne de la g ran d e u r du frère de Louis XIV et de ses d escen d an ts” 5. Rozpoczęte dzieło znalazło zapalonego k o n ty n u ato ­ ra w F ilipie III, księciu orleańskim . Odziedziczywszy po ojcu ty tu ł i m a-, jątek, a po śm ierci L u dw ik a X IV objąw szy godność regenta, zebrał on w sp an iałą kolekcję obrazów pochodzących z różnych szkół, co uczyniło z P alais Royal jedno z najw sp anialszy ch m uzeów sztuki w Europie.

W histo rii P alais R oyal jego ogród, najw iększy, jaki istn iał w owym czasie w P a ry żu p rz y pałacu, stanow i oddzielny, nie m niej ciekaw y roz­ dział. Do jego zakład ania przystąpiono niem al rów nocześnie z budow ą p a ła c u 6. P race nad nim pow ierzył k a rd y n a ł R ichelieu królew skiem u ogrodnikow i Desgots, k tó ry otrzym aw szy na ten cel 1150 liw rów i 25 •ogrodników do pomocy, zabrał się energicznie do dzieła. H ołdując ówczes­ nej modzie, na środku ogrodu zostaw ił m iejsce na dw a baseny, wokół

któ-3 Les T u il e r ie s e t le Pala is R o y a l s. 2S9. 4 V a t o u t , jw . s. 32n.

5 T am że s. 83.

(3)

rych m iały się rozpościerać klom by kw iatów , przypom inające kunsztow ne hafty. Po obu stron ach zostały zasadzone drzew a, k tó ry ch wysoko osadzo­ ne listow ie m iało daw ać złudzenie praw dziw ego lasku. Jed n ak że głów ną ozdobą i p u n k tem cen traln y m ogrodu była A leja W ielka, n ad k tó re j zało­ żeniem czuwał sam k ard y n ał, a k tó ra była w ysadzona pięknym i, dorod­ nym i kasztanam i, tw orzącym i gęste, zielone sklepienie, spow odow ane przez zbliżenie się w ierzchołków drzew k u sobie. E fekt te n b ył dziełem specjalnego zabiegu: na każdej z głów nych gałęzi um ieszczono żelazne ko­ ła, które n ad ały im k ieru n e k ukośny, n ag in ając je ku środkow e! alei. W następnych lata ch ogród został p o d d any dalszym upiększeniom . W 1674 r. słyn n y Le N ôtre kierow ał pracam i w nim prow adzonym i. D okończył zaś dzieła syn reg en ta. W 1723 r., odziedziczywszy po ojcu ty tu ł i m ajątek , zastał pałac ta k w spaniale wyposażony, że nie pozostało m u nic innego, jak skierow ać sw ą troskę gospodarza ku ogrodowi. E fek tem ty ch różnych, ale skoordynow anych zabiegów było dzieło w spaniałe, przyciągające u w a ­ gę Europy. H istorycy P ary ża są zgodni co do tego, że ogród P alais Royal, zw any pow szechnie „salonem N arodów ” 7, „stolicą P a ry ż a ” 8, stan o w ił centrum życia paryskiego i m iędzynarodow ego. W edług Caraceiolego oblicze P ary ża byłoby zupełnie inne, g d yb y nie istn iał ogród P alais R o y a l9. A nonim ow y zaś a u to r listu pt. O bservations sur la destru ction

de la prom enande du Jardin du'P alais-R oyal pisze: „C ’é ta it le rend ez-vo ­

us général des é tra n g ers de toutes les n atio n s de l ’U p ivers [...] J e ne crois pas exagérer, en vous d isan t que to u te s les liaisons qui se so n t faites dans ce siècle, e n tre P a ris et les a u tre s capitales de l ’Europe, se sont form ées dans la g rande a llé e ” 10. Istotnie, k u A lei W ielkiej, n a j­ piękniejszej prom enadzie Paryża, kierow ali swe pierw sze k ro k i cudzo­ ziem cy p rzy b y w ający do stolicy nad Sekw aną, pew ni, że zobaczą tam nie tylko najm odniejsze stro je, ale i n ajsław n iejsze osobistości F ra n cji. K a- ram zine, przyby w szy do P aryża, n aty ch m iast u d ał się do P alais Royal, k tó ry był w edług niego „sercem , duszą, m ózgiem ” stolicy. D opiero po spędzeniu tam pew nego czasu, tw ierd zi podróżnik rosyjski, m ożna było powiedzieć: „w szystko w idziałem , w szystko p oznałem ” u . Ogród Palais Royal był ponadto w X V III stu leciu czymś w ro dzaju dzisiejszej ścieżki zdrowia. S ły n n y lek arz Du M oulin, po p rzepisaniu sw oim pacjen to m ko­ niecznych leków, m iał zw yczaj zalecać im jeszcze długi spacer każdego

7 L e t t r e écrite d u P ala is R o y a l a u x q u a tr e p a r t i e s d u m o n d e . P aris 1785 s. 7.

8 F. F u n c k - B r e n t a n o . L e s n o u v e llis te s. P aris 1905 s. 196.

9 [L. A. C araccioli]. L e s E n tr e t ie n s d u P ala is R o y a l d e Paris . P a ris 1786 s. 95. 10 O b se rv a tio n s sur la d e s t r u c ti o n d e la p r o m e n a d e d u J a r d i n d u P alais-R oyal,

L e tt r e d ’un Angla is é ta b l i à Paris, à M ilord P + + + à L on d res. A m sterd am 1781 s. 31.

11 K a r a m z i n e . V o y a g e en Fra nce 1789-1790. P aris 1885 s. 152.

(4)

82 M IE C Z Y S Ł A W A S E K R E C K A

ra n k a w A lei W ielkiej, co m iało ułatw iać pow rót do zdrow ia n . Stoso­ w anie się do ty c h w skazań sp raw iało jakoby cuda. Uczęszczany od rana. do w ieczora ogród zaludn iał się szczególnie po zakończeniu p rzedstaw ie­ nia wT operze: przychodzono tam nie tylk o dla spaceru, ale i dla osławio­ nych lodów w k a w ia rn i Foya. W tork i i p iątk i b y ły dniam i szczególnie uczęszczanym i. W tę dni a rty śc i daw ali często bezpłatne koncerty, któ re b y ły przy jm o w an e przez zeb ran y tłu m entu zjastycznym i oklaskam i. W śród publiczności dom inow ały ak tork i, ze sły n n ą Zofią A rnould na czele. To zapew ne spraw iało, że ogród P alais R oyal słynął z obyczajów n iezb y t p rzy k ład n y ch . Mimo że b ył strzeżo n y przez Szw ajcarów opłaca­ ny ch przez księcia orleańskiego, pełno w n im było kobiet lekkich oby­ czajów. L. A. Caraccioli tw ierdzi, że w iele z nich, chcąc uzyskać praw o w stęp u do ogrodu, przeb ierało się w s tro je zakonne 13.

Je d n a k ogród P alais R oyal w P a ry ż u X V III w ieku b ył znany przede w szystkim jako n ajw ięk szy p u n k t zborny now iniarzy i n a ty m szczegól­ nie polega jego znaczenie w życiu epoki O św iecenia 14.

In sty tu c ja n o w in iarzy sięga daw ny ch czasów. Istn ieli oni, jak stw ie r­ dza E. H a tin w e w stępie do sw ej H istoire de la presse en France, już w s ta ro ż y tn o ś c i15. S taw ali się coraz b ardziej liczni począw szy od d ru g iej połow y X V II w ieku, od chw ili po w stania k a w ia r n i1#. Zrodzili się n ato ­ m iast w sk u te k b ra k u p rasy i żądzy now in, w łaściw ej n a tu rz e ludzkiej. P ra sa ówczesna skąp a w inform acje, często nieścisła, podająca w iadom oś­ ci sprzeczne, daw ała szerokie pole do popisu now iniarzom , k tó rzy nie ty lk o uzu p ełn iali i pro sto w ali jej dane, ale dorzucali do n iej w łasne ko­ m en ta rz e i n ajnow sze wiadom ości, często okraszane pew ną dozą sensacji. A u to r N ovellom anie o k reślał no w in iarzy takim i słow y: „Un nouvelliste est u n hom m e qui sait tous les jo u rs les plus fraîches nouvelles” I7.

Zgodnie ze sw oim i zainteresow aniam i now iniarze dzielili się na poli­ tyków , p asjo n u jący ch się spraw am i politycznym i; w ojskow ych, śledzą­ cych pilnie działania w ojenne; ekonom sitów , k tó rzy w ypłynęli na widow­ nię szczególnie w epoce fizjo k ratyzm u ; literató w , in teresu jący ch się

li-12 O b s e r v a t i o n s su r la d e s t r u c ti o n d e la p r o m e n a d e d u J a r d i n d u P a la is-R o ya l

s. 5n.

î3 L. A. C a r a c c i o l i . P a r is m é t r o p o l e d e l ’u n iv e r s . P a ris 1802 s. 31. 14 Zob. F u n c k - B r e n t a n o , jw.

15 E. H a t i n . H is t o ir e d e la p r e s s e en France. P a ris 1859 s. 15.

16 S a in t-E v rém o n d p isa ł: „C’e s t u n e v é r ita b le P a ssio n q u e le goût q u e l’on a pour les N o u v elles. L e n om bre d es N o u v e lliste s s ’est accru con sid érab lem en t dep u is q u e le s C afés so n t étab lis; on n e ren con tre person n e ailleu rs; toutes les so ciétés so n t d éran gées, to u s le s co m m erces son t rom pus” (O e u v re s m e s .é e s ou M é ­

lange C u rie u x des m e i ll e u r e s P iè ces a tt r i b u é e s à M onsie ur S a in t-E v ré m o n d . T. 7,

L on d res 1711 s, 249).

(5)

te ra tu rą i m ogących uchodzić za p ierw szych k ry tyków ; m uzyków , r e je ­ stru jących nowe u tw o ry m uzyczne i p o p u larn e piosenki; k ry ty k ó w sztu­ ki; i w końcu na now iniarzy galants, w yperfum pw anych, eleganckich, w ciskających się do salonów i buduarów . N ow iniarze poszczególnych orientacji tw orzyli stow arzyszenia zw ane najczęściej bureaux, k tó re po­ siadały, podobnie jak w szystkie to w arzy stw a specjalistyczne, sw ój w łasny słow nik i sobie w łaściw e obyczaje. O byczaje te znalazły sw ój w y raz w litera tu rz e epoki. K ilku pisarzy takich, jak L a B ru yère, S ain t-E v rém o n d , pozostawiło doskonale podchw ycony na żywo p o rtre t now iniarza. N ow i- niarz, tw ierdzi a u to r C harakterów , sp raw ia w rażenie, że w yszedł przed chw ilą z am basady lub z w ażnej n a ra d y m in isterialn ej. P rzek azu jąc no­ w iny do ucha, in syn uu je z tajem niczy m w y razem tw arzy , że w ie o w ie­ le więcej, niż mówi; zna przy czy ny nieporozum ień m iędzy m inistram i, niezgody m iędzy braćm i, źródła różnych in try g na dw orze. Co w ięcej, on je przew idział, ale niestety, nie chciano go słuchać 18. W śród now in ia­ rzy pan u je sw oista ryw alizacją, co się objaw ia szczególnie w ich zacho­ w aniu: słu ch ają z m iną p ogardliw ą i ironiczną tego, co m ów ią ich kole­ dzy, dając w ten sposób do zrozum ienia, że są lep iej poinform ow ani od­ nośnie do przekazyw anych wiadomości. Sam i n ato m iast rozgłaszają czę­ sto rzeczy, k tó re nie m ają n aw et pozoru p raw dy , p o p ełn iają p rzy ty m rażące błędy geograficzne, podając górę za rzekę, m iasto za prow incję, m ieszając zarów no nazwy, jak i pan ujący ch . N atom iast a u to r L e ttr e écrite

du Palais-Royal ośmiesza asp iracje polityczne now iniarzy: to oni, nie

ruszając się z P aryża, fo rm u ją najlepsze arm ie, odnoszą n ajśw ie tn ie jsz e zwycięstwa, dzielą państw a, ko ro n u ją i pozbaw iają w ładzy m onarchów 19. J. H. M archand do tych słabostek n o w in iarzy dorzucił cały szereg śm iesz­ ności charak tery sty czn y ch dla ich sposobu bycia. W tra k c ie zebrań, tw ie r­ dzi, dochodzi często do bójek. Zw yczaj zak ładan ia się jest pow szechny. Zdarza się często, że p rzegryw ający, k tó ry z zapalczyw ością b ro n ił sw ej racji przed kw adransem , przychodzi pokornie prosić o pożyczenie k ilk u sous na obiad. N ajw iększym jed nak próbom now iniarze są poddani ocze­ kując w ażnych wiadomości: tra c ą w tedy ap ety t, nie piją, nie śpią. J e d e n z now iniarzy w czasie w o jn y F ra n c ji z A nglią, opow iada M archand, nie mogąc dłużej żyć w niepew ności, w yru szy ł do N antes, aby sta m tą d udać się do K anad y i n a m iejscu ocenić sytuację. In n y zaś zaprzysiągł, że nie będzie obcinać ani włosów, ani paznokci, póki nie n adejdzie pom yślna wiadomość, na k tó rą oczekiw ał z niecierpliw ością. Słow a dotrzym ał, ale podrapał się ta k bardzo, że zm arł od zakażonych ran 20. '

N ow iniarze m ieli kilk a p u n k tó w zbornych w P ary żu : sły n n y P o n

t-18 La B r u y è r e . L es C aractères. P aris t-1819 s. 61-63. 18 L e t t r e écrite d u P a la i s -R o y a l s. 10.

(6)

84 M IE C Z Y S Ł A W A S E K R E C K A

-N euf, k tó ry w edług L. S. M erciera był ty m w życiu stolicy Francji, czym jest serce w organizm ie ludzkim ; ogrody klasztorów A ugustianów , C elestynów , K ordelierów , ogród A rsenału. W ogrodzie Luksem burskim , k tó ry był u lubionym m iejscem spacerów filozofów, zbierali się przede w szystkim literaci, w śród k tó ry c h królow ał ksiądz znany powszechnie pod im ieniem „ T ren te m ille hom m es”, poniew aż solennie obiecywał, że g dyby m iał do dyspozycji 30 000 żołnierzy, zniszczyłby doszczętnie potę­ gę Anglii. W d ru g iej połowie X V III w ieku jed n ak ogród L uksem burski pustoszeje. N ow iniarze przen ieśli się do T uileries, gdzie dyskutow ano o w szystkim , zarów no o polityce, jak 'i ciekaw ostkach i skandalach życia tow arzyskiego. To tam , w edług ks. M orełleta, po kolacji u p. Geoffrin, u daw ali się filozofowie ciekaw i najnow szych wiadomości.

Je d n a k głów nym ośrodkiem życia n ow iniarzy paryskich w XVIII s tu ­ leciu, szczególnie w d ru g iej jego połowie, staje się ogród Palais Royal. J a k tw ierd zi F u n ck -B ren tan o , ogród P alais Royal był „le cen tre de nou­ vellistes le plus b rilla n t, le plus anim é, celui qui ex erçait su r la ville •entière le plus d ’actio n ” n . Jeśli w P ary żu było dużo n ow iniarzy — je­ den co n a jm n ie j na 12 m ieszkańców — to w ogrodzie Palais Royal dwóch na trz e ch byw alców , pisze C araccioli w sw ych E ntretien s du Palais Royal, przy p isy w an y ch niesłusznie L. S. M ercierow i n . N ajsław n iejsi now iniarze zbierali się w Alei W ielkiej, gdzie m ieli sw oje stałe m iejsce, „au tour d ’un m a rro n ie r au tro n c p u issan t qui, de ce fait, d evin t célèbre dans tout Paris, on p o u rra it d ire dans to u te l ’E u ro p e” 23. Tym kasztanem było słyn ne ,,l ’A rb re de C racovie”, Drzew o K rakow skie. Drzewo było jakoby w y ją tk c w ej urody. Rozłożyste konary, bogate, gęste listow ie chroniło w sw ym cieniu, jak pod parasolem , zbierających się tam now iniarzy. N ie­ k tó rz y nazy w ali je w p ro st „Polskim D rzew em ”. W XV III w ieku pod­ w ójna była in te rp re ta c ja pochodzenia nazw y „Drzew o K rakow skie”. J e d ­ ni w iązali ją z tru d n ą sy tu a c ją polityczną Polski i żyw ym zainteresow a­ niem tą sy tu a c ją w P ary żu . V ato u t tw ierd zi w sw ych Souven irs histo­

riques, że kied y zaczęły się pierw sze p róby Rosji carskiej, aby zawładnąć

Polską, w P a ry ż u żywo i z w ielką sym p atią dla Polaków om aw iano sp ra­ w y Polski. Drzew o zatem , pod k tó ry m najczęściej debatow ano nad tru d ­ n ym położeniem Polski, otrzym ało nazw ę jed n ej z jej stolic u . J e st rzeczą wysoce praw dopodobną, że p ierw o tn y rodow ód nazw y istotnie był zwią­ zany z Polską. W X V III w ieku jed n ak ogólnie p rz y ję ta była inna in te r­ p reta cja : nazw ę ,,A rb re de C racovie” wywodzono od słów craque i cra­

quer, co oznaczało kłam ać, opow iadać kłam stw a, gdyż uw ażano, że tak

21 F u n c k - B r e n t a n o , jw . s. 196.

22 [C araccioli]. Les E n tr e t ie n s du P a la i s -R o y a l s. 187. 23 F u n c k - B r e n t a n o , jw . s. 211.

(7)

jak gazety podaw ały często wiadom ości niepraw dziw e, podobnie now inia- rze spod D rzew a K rakow skiego często p rzek azy w ali w iadom ości w yssane z palca. „Avoir ses le ttre s de C racovie”, w edług opinii p rz y ję te j w P a ­ ryżu osiem nastego stulecia, oznaczało „avoir u n b re v e t de m ensonge” 2S. Zgodnie z tą opinią F ougeret de M ontbron w sw ej La H enriade tra vestie nazw ał now iniarzy łachm aniarzam i p rzy m ierający m i głodem , próżniaka­ m i spędzającym i swe życie pod D rzew em K rakow skim „pour y débiter

des m ensonges” 26. ^

Cechą c h arak tery sty czn ą no w in iarzy spod D rzew a K rakow skiego była ich różnorodność klasow a: rep rezen to w ali w szystkie w a rstw y spo­ łeczeństwa. W przeciw ieństw ie do no w in iarzy L uksem b u rg a czy T uile­ ries można było tam spotkać zarów no ary sto k rató w , daw ny ch dyplom a­ tów, stary ch w ojskow ych, bankierów , m ieszczan, jak rów nież p rze d sta ­ wicieli ludu i robotników . G łów ną dziedziną zainteresow ań now iniarzy zbierających się pod D rzew em K rakow skim była polityka. To ta m w łaś­ nie, pisze Caraccioii:

,,[...] l ’esprit des politiques se déploie dans to u te son éten d u e [...] c’e st là q u ’on fabrique des tra ité s, q u ’on déplace des m inistres, q u ’on fait viv re et m ou rir des souverains à son gré; c’est là q u ’on p ré te n d co n n aître les opérations en cours, savoir le secret des cab in ets” 27.

Scena rozgryw ająca się każdego ra n k a pod D rzew em K rako w sk im od­ byw ała się w edług ustalonego ry tu a łu . N a początku jeden z n ow iniarzy składał spraw ozdanie z gazet, in n y z wiadom ości rękopiśm iennych, a jeszcze inny referow ał now iny na podstaw ie listów n ad esłan y ch z róż­ nych stro n F ran cji i Europy. Po ty m p odaniu inform acji now iniarze rozchodzili się w grupach po ogrodzie, ab y spokojnie p rze tra w ić i p rze ­ dyskutow ać usłyszane przed chw ilą now iny. N astępnie siadali n a jed n e j z ławek, noszącej nazwę „d ’a rriè re banc des n o u v ellistes”, a b y poddać, często w żyw ej dyskusji, otrzym ane wiadom ości rzeczow ej k ry ty c e i do­ k ładnej selekcji. Nie w ahali się, szczególnie w ogrodzie P alais Royal, za­ czepiać znaczące osobistości i prosić o p otw ierdzenie lu b zdem entow anie w iadom ości28. We środy i soboty m iały m iejsce zebrania, do k tó ry c h przyw iązyw ano najw iększą wagę. W te dni zbiegali się pod Drzew o K ra ­ kowskie redaktorzy, ab y zdobyć od K rak o w ian dodatkow e i pew ne in ­ form acje dla sw ych gazet druko w an ych lu b pisanych ręcznie i k olpor­ tow anych następnie zarów no we F ran cji, jak i w całej E uropie. Czynili to, pisał k aw aler de M ouhy, bez żadnej żenady, w ciskali się i n a d sta ­

25 F u n c k - B r e n t a ń o , jw . s. 211.

26 [Fougeret de M ontbron]. L a H en r ia d e tr a v e s ti e en v e r s bu rlesq ues. A m ster­ dam 1706 s. 79.

27 [Caraccioii], L es E n tre tie n s d u P a la i s -R o y a l s. 186. as F u n c k - B r e n t a n o , jw . s. 203.

(8)

86 M IE C Z Y S Ł A W A S E K R Ę C K A

w iali u ch a n a w e t tam , gdzie m ówiono po cichu, nie bacząc na przyk roś­ ci, jakie ich z tego pow odu często s p o ty k a ły 29. J e st to oczyw isty dowód, że now iniarze spod D rzew a K rakow skiego w brew opinii cieszyli się d u­ żym a u to ry tete m . W iadom ości w ychodzące z ich k ręgu uchodziły nie ty l­ ko za najp ełn iejsze, ale i n ajpew niejsze. W ystarczyło, że „G azette de la R égence” 5 w rześnia 1718 r. podała, że ślub córki reg en ta z synem księ­ cia sabaudzkiego jest podaw any w w ątpliw ość przez now iniarzy z Palais Royal, aby wiadom ość była uzn ana za p e w n ą 30. Z ty ch względów ud a­ w ali się pod D rzew o K rakow skie m ieszkańcy P aryża, zwłaszcza w dniach w ażnych w ydarzeń, ab y tam szukać po tw ierdzenia lub zaprzeczenia w ia­ dom ości rozgłaszanych w m ieście. A w y p raw a ta łączyła się często z du­ żym ryzykiem . Bow iem ry g o ry stosow ane przez now iniarzy spod D rze­ wa K rakow skiego w sto su n k u do słuchaczy by ły surow e. Tych, którzy podaw ali w w ątpliw ość wiadom ości przez nich przekazyw ane, spotykała k a ra w postaci kąpieli w basenie. Zw yczaj jakoby był stary . Ju ż w 1709 r. pew ien N orm andczyk, k tó ry pozwolił sobie zakpić z now in głoszonych przez now iniarzy, u n ik n ął k ąpieli tylko dzięki in terw en cji strażników p iln u jąc y c h o g ro d u 31. Zw yczaj p rz e trw a ł przez cały XV11I wiek. Po­ cząw szy od 1789 r. kąpano w basenie, n astępn ie obrzucano kam ieniam i i na nowo zan u rzano w wodzie tych, k tó rzy b y li przeciw nikam i rew o­ lucji. J e s t to dow ód lib e raln y c h ńastrojów , jakie panow ały w ogrodzie P alais Royal, a k tó re p rze jaw ia ły się nie tylko w tym , że now iniarze z dużą dozą k ry ty c y z m u odnosili się do gazet oficjalnych, zarzucając im daleko p o su n ięty konform izm i służalczość, ale rów nież w tym , że pozwa­ lali sobie na daleko idącą k ry ty k ę p an u jący ch stosunków . W praw dzie po ogrodzie k rąż y ła policja, ale była to policja u trzy m y w an a przez ks. or­ leańskiego, k tóry' nie był p rzy jaźn ie nastaw iony do panującego domu królew skiego 32. N iem niej w arch iw ach B astylii znalazło się wiele rap o r­ tów policji przeciw ko now iniarzom zbierającym się w ogrodzie Palais R o y a l33.

W 1781 r. zarów no A leja W ielka, jak i Drzew o K rakow skie przestały

istnieć. 1

A ktem d o n acy jnym z 30 g ru d n ia 1780 r. L udw ik-F ilip, ks. orleański, podarow ał pałac z ogrodem synow i, ks. de C hartres, przyszłem u Filipowi Egalité. K onsekw encje tego k ro k u nie d ały na siebie długo czekać. Staw - szy się w łaścicielem pałacu, ks. de C h a rtre s postanow ił powiększyć pa­ łac, chcąc go uczynić nie tylk o o w iele piękniejszym , ale i bardziej

uży-28 T am że s. 212. 30 T am że s. 204. 31 T am że s. 200.

32 C h a m p i e r , S a n d o z , jw . s. 436. 33 F u n c k - B r e n t a n o, jw . s. 214.

(9)

tocznym, a n aw et dochodowym . W śród w ielu planów , k tó re m u p rzed ­ stawiono, w ybrał plan a rc h ite k ta Louisa, otoczonego au reo lą sław y po w ybudow aniu w yjątkow o ud an ej sali w idow iskow ej w B ordeaux. Isto t­ nie, p ro je k t przebudow y w yko n any b y ł z godnym podziw u rozm achem 34. Realizacja jęgo natom iast n ap o tk ała różnego ro d zaju trudności. P rz e ­ de w szystkim b rak było funduszy. P ro je k ty pożyczki zawiodły. P róba w y­ najęcia sklepów pod arkadam i, nazw anym i przez sły n n ą ak to rk ę Zofię A rnoułd „trous m adam e”, nie dała rów nież oczekiw anych rezultatów : • nieufność do księcia była tego powodem . W reszcie pom oc nadeszła z n a j­ m niej, zdaje się, oczekiwanego źródła: z Polski, w sum ie sześciuset ty się ­ cy liwrów. K to jej dostarczył? A u to r in form acji, n iestety , m ilczy n a ten te m a tss. D rugim nieodzow nym w a ru n k ie m przebudow y pałacu było w y ­ cięcie Alei W ielkiej i D rzew a K rakow skiego k u ogrom nem u zaskoczeniu i oburzeniu m ieszkańców Paryża. A leja w ysadzona w sp aniałym i k aszta­ nam i o wysokości i grubości w y ją tk o w e j ciągle b y ła niezw ykle piękna. Fakt, że została obśadzona pod okiem k a rd y n a ła R ichelieu, zw iększał do niej przyw iązanie. Ks. de C h a rtre s był jed n a k głuchy na głosy delegacji przychodzących w obronie alei. T w ierdził n ieubłaganie, że drzew a zm u r­ szałe od w ew nątrz trzeb a zastąpić now ym i. N iem niej w ycięcie A lei W iel­ kiej wyw ołało niezadow olenie i gorycz pow szechną, n a w e t w śród cudzo­ ziemców. Naoczny św iadek, cytow any już anonim ow y a u to r listu pt.

Observations sur la destruction de la prom enade du Jardin d u Palais Royal, tak ą oto zdaje relację z tego w ydarzenia: N igdy nie w idziano w

stolicy F ran cji w idow iska b ard ziej w zruszającego niż m om ent, kiedy przystąpiono do w ycinania A lei W ielkiej. N a pierw szą wiadom ość zbiegł się cały Paryż. Na w idok padających d rzew zapanow ała cisza, bladość pokryła czoła. Nagle z tłu m u w ystąpiło trzech now iniarzy, zdecydow anych rzucić się pod Drzewo K rakow skie w chw ili jego ścięcia, aby zginąć ra ­ zem z nim. Przeszkodził im jed n ak w ty m jeden z ich p rz y ja c ió ł36.

Podobnie B achaum ont w swoich M ém oires secrets zapisał tak ie oto . słowa:

*

,,On p a rle d ’une le ttr e abom inable contre le Duc d e C h artres, où les ennem is de ce P rin ce se p e rm e tte n t les in ju re s et v raise m b lab le m e n t les calomnies les plus atroces; on ne pou v ait croire, si l ’on n ’en é ta it tém oin, à quel degré de ferm en tatio n se sont élevés les esp rits depuis cette m alh eu ­ reuse affaire du Palais-R oyal, q u i in téresse non seu lem en t to u t Paris,

34 t a t o u t, jw. s. 175..

35 Correspondance secrète , p o li ti q u e e t littéra ire ou M é m o ir e s po u r s e r v i r à

l’H istoire d e s Cours, d e s Sociétés e t d e la L i t t é r a t u r e e n France, d e p u is la m o r t de Louis X V . T. 15. L ondres 1787 s. 335.

36 O b s e r v a t io n s sur la d e s t r u c ti o n d e la p r o m e n a d e d u J a r d i n d u P a la i s -R o y a l s. 2n.

(10)

88 M IE C Z Y S Ł A W A S E K R E C K A

non seu lem en t les diverses provinces du Royaum e, m ais m êm e les é tra n ­ gers dont le ja rd in de son A ltesse é ta it le ren dez-vous” 37.

I ten sam B achaum ont dodaje, zapisując 3 lipca 1781 r., że każdego dnia, po tajem n ie w nocy rozw ieszano złośliw e s a ty ry przeciw ko księciu, k tó re n astępnego dnia czytał cały P a r y ż 38. Szczególnie długo pozostało w pam ięci m ieszkańców stolicy Drzewo K rakow skie. P rzybyw szy do P a ­ ry ża w 1790 r., a więc w dziew ięć l a t po ścięciu drzew a, K aram zine był jeszcze św iadkiem sk arg i żalów z pow odu jego s tra ty . P rz y pałacu, p i­ sał, zn ajd u je się ogród nowo założony. Mimo jego piękna m ieszkańcy P a ry ża nie zapom nieli daw nego ogrodu słynnego z pięknych kasztanów 0 gęstym listow iu, w którego cieniu k ry li się w Upalne letnie dni. Żało­ w ali szczególnie D rzew a K rakow skiego, pod k tó ry m zbierali się politycy, aby przekazyw ać sobie najw ażn iejsze wiadomości. Było to źródło in fo r­ m acji polity czn ej dla przy b y w ający ch z pro w in cji do P ary ża 3fl.

J a k pow iedziano pow yżej, now iniarze na ogół nie cieszyli się w ielkim szacunkiem u sw oich współczesnych. Z nany Dictionnaire de T ré v o u x podaw ał ich c h a ra k te ry sty k ę w tak ich oto słowach: „C h arak ter now inia- rza prow adzi do śmieszności, jest to rodzaj zawodu, k tó ry poniża czło­ w ieka. Szlachcic z ru jn o w a n y albo próżniacy są zazw yczaj now iniarzam i”. Z upełnie in n e stanow isko zajm u je h isto ry k now iniarzy F. F unck -B ren ta- no, k tó ry pośw ięcił im obszerną m onografię 40. F unck-B rentano, nie u k ry ­ w ając ani w ad, an i śm ieszności now iniarzy, p rzyp isuje im w iele zasług. Jego zdaniem to now iniarze, a nie zawodowi dziennikarze X V III w ieku są p rek u rso ra m i d zien n ik arstw a nowoczesnego. N ad zaw odow ym i dzienni­ k arzam i w ykazyw ali oni wyższość pod w ielu względam i: nie podlegając cenzurze, czym byli skrępow an i ci o statni, mogli oni przekazyw ać w iado­ mości praw dziw e, b ard ziej bogate w treść, i to nie tylko sam e fakty, ale' 1 ich ocenę. P ełn ili zatem rolę praw d ziw ej p rasy w e F ra n c ji ancien ré -g im e’u. Rolę tę przyszło im spełniać ty m łatw iej, iż dzięki koresponden­ tom, w dzisiejszym n iem al rozum ieniu tego słowa, u trzy m y w an y m na p ro w incji byli doskonale zorganizow ani w przekazyw aniu sobie infor­ m acji i bardzo w cześnie w ypracow ali m etodę k ry ty c z n ą w7 ich ocenie. Podobnie już w X V II w. ocenił rolę now iniarzy w form ow aniu się dzien­ n ik arstw a G. M ongrédien. Z daniem jego to now iniarze byli praw dziw ym i d ziennik arzam i w X V II w ieku. B yli to ludzie różnych zawodów, ale chci­ w i now in, k tó re to now in y rozpow szechniali potem w P ary żu i na p ro ­ w incji. M ieli bogatą sieć „ b iu r” in fo rm acy jn y ch oraz swoich koresponden­ tów na p row incji, czego brakow ało gazetom o fię ja ln y m 41.

37 B a c h a u m o n t . M é m o ir e s se crets. L ondres 1782-1789 — t. 18 s. 79. 38 T am że t. 12 s. 286. 39 K a r a m z i n e , jw . s. 154n.

40 - F u n c k - B r e n t a n o , jw. '

(11)

Na tym jedn ak nie kończy się rola no w in iarzy w ocenie ich biogra­ fów. W epoce kosm opolityzm u, jakim b y ł w iek XV III, oni byli gorliw y­ mi in sp irato ram i uczuć patrioty czn y ch . Będąc gorącym i p atrio tam i, nie ograniczali się tylk o do przekazyw ania faktów , ale zajm ow ali określone stanow isko w stosunku do bieżących w ypadków . A ni p o lity k a F ran cji, ani jej pozycja w E uropie nie b y ły im obojętne. P o tęp iając i ośm ieszając modę na „anglom anię” i k ry ty k u ją c zw olenników zw iązku z A ustrią, zw anych p opularnie „A u striak am i”, w skazyw ali na niebezpieczeństw a grożące F ra n c ji ze stro n y ty ch państw .

W końcu now iniarze m ieli swój udział nie do pogardzenia w przy go ­ tow aniu rew olucji francuskiej. Ju ż w 1732 r., pisze F u n ck -B ren tan o , no­ w iniarze, św iadom i istniejącego stan u rzeczy, przepow iadali, w edług św ia­ dectw a agenta policji, up ad ek m onarchii i n arodziny republiki. Nic więc dziwnego, że M arat w idział w n ow iniarzach ogrodu P alais R oyal „ p ra w ­

dziwych restau rato ró w w olności” 42. N atom iast R ivarol tw ierdzi, że r e ­ w olucja z pew nością p rzy ję ła b y in n y obrót, g d yby sta ra n n ie j pilnow ano kaw iarni, zakazano zgrom adzeń, a szczególnie gdyby zam knięto b ram y ogrodu Palais Royal. To w ty m ogrodzie, zdaniem M erciera, pod pobłaż­ liw ym okiem policji Filipa Egalité, decydow ały się n ajw ażniejsze w y d a­ rzenia polityczne: pożar R atusza, dziesiąty sierpnia. To tam po raz p ie rw ­ szy przypięto trójko lorow ą kokardę.

*

Drzewo K rakow skie znalazło sw oje odbicie w lite ra tu rz e X V III w ieku w kilku różnych postaciach. Z okazji jego ścięcia pow stała poezja oko­ licznościowa pt. Les A d ie u x de l ’A rbre de Cracovie, k tó re j au to rem był D. B e a u m o n t43. Poem at m imo swego ty tu łu nie m iał c h a ra k te ru żałob­ nego; przeciw nie, u trzy m an y był w tonie pogodnym , filozoficznym , zgod­ nie z duchem epoki. Drzewo K rakow skie, ro zstając się z m ieszkańcam i Paryża, podchodziło do sw ej śm ierci po stoicku, jako do fa k tu n a tu ra l- negOj nieuniknionego. Pożegnawszy now iniarzy, k tó ry c h chroniło pod swoimi k onaram i, naw oływ ało ich do zachow ania spokoju, obiecując, że jego następca, w k rasie młodości, jeszcze lep iej będzie ich chronić w

42 L ’a m i d u P e u p le s. 2*84 — cyt. za: F u n c k - B r e n t a n o , jw . s. 298. 43 Oto poem at w p ełn y m jego b rzm ieniu:

„A dieu, N o u v e lliste s fa m eu x , Qui la can n e en m ain sur la terre, T raciez, près de m on tron c poudreux,

La M anche ou les E tats perdus pour l ’A n gleterre; A dieu F rançois, A n giois, C hinos, to u t l’U n ivers.

V ous frém issez, d’effro i m on sort v o u s glace; U n arbre d écrépit vou s fa it verser des pleurs;

(12)

90 M IE C Z Y S Ł A W A S E K R E C K A

cieniu swego listow ia. N ależy z tego wnosić, że B eaum ont nie b rał tak tragicznie do serca, jak to czyniło w ielu jego współczesnych, ścięcia D rze­ w a K rakow skiego. Treść poem atu w skazuje, że był raczej zwolennikiem zaplanow anej przez ks. de C h a rtre s przebudow y ogrodu i pałacu. .

D rzew o K rakow skie było rów nież w X V III w ieku tem atem dwóch sztu k te a tra ln y c h , w ystaw io nych pod ty m sam ym ty tu łem : L ’A rbre de

Cracovie.

A u to rem p ierw szej b y ł C harles F rançois P a n a rd 44, pisarz, k tó ry ucho­ dzi, w edług C lém enta i L a P o rte, za pierw szego, k tó ry nazw ał L udw ika XV „Louis b ien -aim ć” 45. Zm uszony zarabiać na życie, pracow ał na sk rom ny m stanow isku, k tó re jed n ak zapew niało m u niezależność. Wolne chw ile od zajęć pośw ięcał kom ponow aniu piosenek. P rzy p ad ek spraw ił, że kilk a jego piosenek w padło w ręce L egranda, a k to ra K om edii F ra n ­ cuskiej. L egrand, odkryw szy w P an ard zie a u ten ty czn y ta le n t literacki, za­ chęcił-go do dalszej p rac y i do p isania sztu k teatraln y ch . W śród autorów d ram aty czn y ch X V III w ieku P a n a rd jest m ało znany, aczkolw iek dużo o nim pisali w sw ych p a m iętn ik ach w spółcześni m u pisarze: Collé 46, P i- ron, M arm ontel. W 1911 r. P a n a rd doczekał się tezy uniw ersyteckiej, bronionej w N ie m c z e ch 47. D ziałalność litera c k a P a n a rd a zam yka się w lata ch 1726— 1754. B ył pisarzem niezw ykle płodnym . A utor N ouvelle bio­

graphie générale szacuje całość jego tw órczości na ponad 80 sztuk. Pisał

o p ery kom iczne, parodie, kom edie, pantom im y, balety. Uzdolniony w szechstronnie, P a n a rd w ykazy w ał jed n a k szczególne predyspozycje w k ie ru n k u w odew ilu i piosenki. N azw any przez M arm ontela „La Fon- tain em w od ew ilu ”, nie uległ próżności i am bicji w ielu literató w , nazy­

R a ssu rez-v o u s se n sib le s coeurs,

B ien tô t un p lan n o u v ea u , p lu s brillant, m e rem p lace Or écou tez m on oracle d ivin:

V ous v o y e z ces débris et ce terrain sa u vage, C ’e st là q u ’en colon n ad e un m a g n ifiq u e o u vrage F orm era le contour d’un su perbe Jardin;

J ’y v o is m on su ccesseu r cou vrir de so n fe u illa g e A in si q u e m oi, le fou, le sage

L ’hom m e ignorant, l’h om m e lettré, L e fa t et le héros de la terre adoré”.

P o em a t b y ł w y d a n y trzyk rotn ie: w od d zieln ym a n o n im o w y m w yd a n iu (La H aye 1781); w O p u sc u le s p o é t i q u e s d é d ié e s au beau sexe, p a r l’A u t e u r d e s A d i e u x de

l ’A r b r e de C ra c o v ie (A m sterdam —P aris 1786); i w d w u n astym tom ie Correspondance sec r è te , p o li t i q u e e t l i tt é r a i r e (L ondres 1787 s. 71-73).'

44 Zob. na tem a t P anarda: O e u v r e s choisies d e Pan a rd , H o m m a g e re n d u à sa

m é m o i r e p a r A r m a n d Gouffé, Paris A n X I ; N o u v e lle bio graphie gén érale. T. 39.

P aris 1863.

45 C 1 é m e n t, d e La P o r t e. A n e c d o te s d r a m a ti q u e s . T. 3. Paris 1775, s. 378. 46 Ch. C o l l é . J ournal e t M ém o ires . T. 2. P aris 1868 s. 244n.

(13)

w ając siebie po p ro stu „passable c o u p le te u r”. W spółcześni w idzieli, po­ dobnie jak" i cenzura, w sztu k ach P a n a rd a w iele alu zji saty ry czny ch, skierow anych pod adresem znanych osobistości. Ta aiuzyjność zapew niała m u za życia powodzenie, ale w okresie późniejszym , tru d n a do rozszyfro­ wania, była uw ażana za jeden ze słabych p u n k tó w jego twórczości.

Dzieła P a n a rd a doczekały się dw óch w ydań: w 1763 i w 1803 r. Ż ad­ ne jednak z w yd ań nie zaw iera L ’A rb re de Cracovie. S ztuka, w ystaw iona w 1742 r., spoczyw a dotychczas w śród rękopisów B iblioteki N arodow ej w P aryżu 4S.

Oto jej treść. W dw óch pierw szych scenach o c h a ra k te rz e alegorycz­ nym jesteśm y św iadkam i rozm ow y K łam stw a i Szelm ostw a, z k tó re j do­ w iadujem y się, że potęga K łam stw a, szczególnie w P ary żu , jest b ezgra­ niczna. To K łam stw o rządzi św iatem , p an u jąc we w szystkich dziedzinach życia: w polityce, w sztuce, w życiu p ry w a tn y m i tow arzyskim . Na po­ parcie tych słów, w scenie trzeciej, Pochlebstw o śpiew a rad o sn y h y m n na cześć K łam stw a, stw ierdzając, że jego panow anie rozszerza się w ta ­ kim tem pie, że w krótce P ra w d a nie znajdzie dla siebie m iejsca n a ziemi. Na scenę w kracza Szelm ostw o i przypom ina, że P raw d a, n ajw ięk szy wróg K łam stw a, nie tylko jeszcze istn ieje, ale p ra c u je n a d zniszczeniem jego panow ania. W ty m celu kazała zasadzić w jed n y m z ogrodów P a ry ża drzewo. Tym drzew em jest sły n n e „TA rb re J de C racovie”. „C et a rb re suivant l ’o rdre du destin doit craq u er, m ówi Szelm ostw o, chaque fois que l ’on m entira soüs ses b ran c h e s” 49. Z atem głów ną cechą D rzew a K rak o w ­ skiego, w edług koncepcji P an a rd a , b y ły jego w łaściw ości dem askatorskie, odsłaniające obłudę, fałsz i kłam stw o. Zasięg jego oddziaływ ania nie p rz e ­ kraczał jedn ak pow ierzchni w iększej od tej, jak ą po kryw ało jego listo­ wie. Mimo to K łam stw o i Szelm ostwo, zaalarm ow ane niebezpieczeństw em , p o stan aw iają zniszczyć Drzewo K rakow skie. D ecydują, że jego w łaściw oś­ ci stan ą się przyczyną jego zguby. P o stan aw iają dostarczyć D rzew u K ra ­ kow skiem u ta k dużo okazji do w ydaw ania trzasków , że te trz a sk i spo­ w odują jego rozpadnięcie. N astęp uje szereg scen saty ry czn y ch , k tó re m a­ ją m iejsce pod D rzew em K rakow skim . Na w idow nię w y stę p u ją now inia- rze. Podczas ożyw ionej d y sk usji do starczają oni D rzew u K rakow skiem u kilka okazji do w ydaw ania charak tery sty czn ego odgłosu: crac. Po n ow in ia- rzach pod D rzew em K rakow skim chron ią się zakochani: N icaise i Co­ lette. Podczas gdy p rzy sięg ają sobie m iłość do śm ierci, D rzew o w y d a je swój c h a ra k te ry sty c z n y trzask : crac. Szelm ostw o dziw i się, że m im o ty lu trzasków Drzewo K rakow skie jeszcze żyje.

O statnia scena, jedna z najdłuższych, stanow i zakończenie. K łam stwo,, udając się do wyroczni, aby zasięgnąć ra d y w spraw ie D rzew a K ra k ó w

-« L’A r b r e d e C ra co vie, 1742, p a r P a n a rd . N ° 1207. 49 T am że s. 296.

(14)

-92 M IE C Z Y S Ł A W A S E K R E C K A

skiego, o trzy m u je odpowiedź enigm atyczną, m ianowicie, że przyczyną śm ierci D rzew a K rakow skiego będzie Drzewo K rakow skie. Szelmostwo postan aw ia prosić o w yjaśn ien ie sensu w yroczni astrologa, k tó ry zjaw ia się na scenie ze stosem kalendarzy. A strolog jednak, zanim dopuści Szel­ m ostw o do głosu, uśw iadam ia je o sw ojej olbrzym iej w ładzy nad św ia­ tem . J e s t nie ty lk o w dobrych stosu n k ach ze w szystkim i planetam i, ale reg u lu je w ichry, pio run y , deszcze, trz y m a w uległości Koziorożca i Skor­ piona. W iedza, k tó rą m a w swoim posiadaniu, jest kluczem do poznania przyszłości i przeznaczenia ludzkiego. Szelm ostw o, korzystając z p rze­ chw ałki astrologa, prosi go o odsłonięcie przyszłości na rok 1742, szcze­ gólnie przyszłości te a tró w paryskich. Zaczynając od Opery, astrolog prze­ pow iada jej w ielkie sukcesy, na co Drzew o K rakow skie reaguje swym ch ara k te ry sty c z n y m : ' crac. To samo po w tarza się odnośnie do T eatru W łoskiego i do O pery K om icznej z tą ty lk o różnicą, że astrolog zdradza n ajlepszą sztukę roku, k tó ra pobije w szystkie dotychczasow e rekordy. Tą sztu k ą będzie L ’A rb re de Cracovie. Apollo, w pełny m blasku swej władzy, m a zejść na ziemię, aby ukoronow ać auto ra, do którego astrolog przem aw ia w -n a stę p u jąc y sposób: ,,Scavez-vous pourq uo y ce dieu daigne a u jo u rd ’h u y v en ir s u r la te rre . C’est sans doute p o u r couronner l ’illu stre a u te u r de la pièce nouvelle, aprochez m ignon des m uses, aprochez, venez recev oir le p rix im m ortel que le dieu du parnasse vous ap o rte po ur votre d e rn ie r chef d ’o e u v re ” s0. Tym razem Drzewo K rakow skie pada na ziemię jak b y rażone piorunem . W yrocznia spełniła się. Szelm ostw o woła: „P ar cette a v e n tu re tra g iq u e le sens de l ’oracle s ’explique, ce q u ’il a p ré d it s’accom plit. E t l ’a rb re p a r l ’a rb re p é rit” 51. K łam stw o, Szelmostwo, Pod­ stęp w e w spólnej radości w ołają: zwycięstwo. Panow anie K łam stw a nie zn ajd u je już żadnych przeszkód. C ała sztu k a o dużym ład u n k u satyrycz­ nym była p rze p lata n a licznym i k u p letam i, często jed n ak odbiegającym i sw ą zaw artością od treści kom edii.

Daleko m n iej in fo rm acji posiadam y na tem a t drugiego tw órcy L ’Arbre

de Cracovie, Je an -F ra n ço is M ussot-A rnoulda ®2. Czując niechęć do sp ra ­

w ow ania zaw odu p raw n ik a, A rnould zaangażow ał się do tru p y ks. Conti, gdzie dzięki u jm u ją c e j pow ierzchow ności g rał role zakochanych. Zetknąw - w szy się z A udinotem , przeszedł w 1770 r. do jego te a tru , Am bigu-Co- m ique. To jem u te a tr zawdzięcza najlepsze la ta swojego rozw oju. L inguet określił A rnoulda jako człow ieka wysoce utalentow anego i pełnego en­

50 T am że s. 327a. 61 T am że s. 328a.

52 Zob. na tem a t A rnoulda: B iograph ie U n iv e r s e lle Ancien n e e t M oderne. T. 2. P aris 1843; H.- L y o n n e t . D ic tio n n a ir e d e s C o m é d ie n s Français. F aris b.r.; F. G a i f f e. U n d r a m a tu r g e b is o n tin au X V I I I e siècle, A rn o u ld - M u sso t. B esançon 1905.

(15)

tuzjazm u. Te cechy osobowości u w y d a tn iły się w jego działalności te a t­ ralnej. W A m bigu-C om ique p row adził ro d zaj szkoły d ram aty czn ej dla dzieci od 8 do 15 lat, k tó re g rały kom edie nie zawsze przystosow ane do ich wieku. W ystaw iał b alety -p an tom im y , k tó re pod w zględem pom ysło­ wości u suw ały w cień p rzedstaw ien ia choreograficzne Opery. W yprow a­ dziwszy b alet na bulw ary,- spotkał się z olbrzym im entuzjazm em publicz­ ności, co z kolei spowodowało zazdrość O pery i doprow adziło do zam knię­ cia A m bigu-C om ique. W ro k później A udinot odzyskał jed n a k sw ój teatr. A rnould pełnił w nim fu nkcję nie ty lko reżysera, ale — obok A udinota — d y rek to ra i dostaw cy re p e rtu a ru . O kazał się przed e w szystkim m i­ strzem pantom im y. Początkow o jego pan to m im y b y ły m elo d ram atam i o wysokich w alorach sp ek tak u larn y ch , w k tó ry c h dialog b y ł zastąpiony ży­ wą gestykulacją, baletem , dobrze opracow aną stro n ą w idowiskową. W krótce jednak słowa zaczynają się coraz częściej w ciskać i pow staje w ten sposób pantom im a dialogow ana, przeciw ko k tó re j żywo p ro te stu je K o­ m edia F rancuska. A rnould w sw ych sztu kach u m iał w ykorzystać w szyst­ kie okoliczności, jakich d ostarczyła m u współczesność. P isał rów nież p a­ rodie. W sum ie A rn ou ld był pisarzem bardzo płodnym . Nie doczekał się jednak dotąd zbiorowego w yd an ia sw ych dzieł. W X V III w ieku u kazały się tylko n iek tó re jego sztuki. Nie m a jed n a k w śród n ich L ’A rb re de

Cracovie, rękopis sztuki nie został dotąd rów nież odnaleziony. Istn ieje

jednak kilka dowodów, że A rnould by ł a u to re m sztu ki o ty m ty tu le. C lém ent i La P o rte w sw ych A necd o tes d r a m a tiq u e s S3, podając listę sztuk A rnoulda, w ym ieniają L ’A rb re de Cracovie. Podobnie w L es S p ec­

tacles de Paris ou Calendrier historique et chronologique des th éâ tre s 54

na rok 1774 na liście sztuk w ystaw io ny ch w A m bigu-C om ique w 1772 fig u ru je L ’A rbre de Cracovie. N atom iast w A lm a na ch forain w K a ta ­

logu n o w ych s z tu k granych w A m bigu-C om ique w 1772 r. czytam y na

stronie B2: „Le 13 janvier, l ’A rb re de Cracovie, pièce épisodique en u n acte et en p ro se ” 55. W zmiance te j nie tow arzyszy jed n a k żaden kom en­ tarz. N ależy z tego wnosić, że L ’A rb re de Cracovie było u w ażane za sztukę podrzędną, gdyż w szystkie sztuk i o w iększym znaczeniu b y ły za­ opatrzone obszernym streszczeniem .

W końcu D rzew o K rakow skie służyło za m isty fik ac y jn y a d res d ru ­ karski dla w ielu książek w y daw anych we F ra n c ji w X V III w ieku. T. Mi­ kulski w sw ych stu d iach n ad .książką pisze: „W ielka część p ro d u k cji piś­ m ienniczej fran cu sk iej, ściśle: d ru k o w an ej w P ary żu, k tó ra przygoto­

53 C l é m e n t , de La P o r t e , j w . 's. 16.

54 L es S p e c ta c l e s de Paris ou C a le n d r i e r ■ h is to r i q u e e t ch ro n o lo g iq u e des

th éât res. Paris s. 149.

55 A lm a n a c h fo r a in ou les D ifférens S p ecta cles d e s B o u le v a r d s e t des Foires

(16)

94 M IE C Z Y S Ł A W A S E K R E C K A

w u je rew olu cję społeczną, tłoczy n a karcie ty tu ło w e j fik cy jn y napis Lon­ dres. Z am ierza ujść w te n sposób czujności urzędników dw oru. N ieraz 0 podobnej m isty fik acji będą ro zstrzy g ały w zględy żartobliw e. Np. druk i p a ry sk ie o treści m ało sk ro m n ej u k azu ją się pod ad resem bibliograficz­ n y m „A l ’a rb re de C racovie”, ń iby pod w ielkim drzew em krakow skim w P a rc R oyal w P a ry ż u ” 56. Tę sam ą inform ację, w kilka la t później, p o w tó rzy K. B udzyk 57.

*

Że o Polsce w śród now in iarzy p ary sk ich była m owa, św iadczą liczne w ypow iedzi p isarzy epoki. D onneau de Visé w szkicu sw ojej kom edii o now iniarzach p rzed staw ia jednego z n ich w trak cie liczenia po nocach, p rz y b lask u świecy, na palcach lub za pom ocą pióra, potęgi kaw alerii 1 p iech oty tu re c k ie j, k tó ra zagrażała Polsce. L. A. Caraccioli, ocierający się blisko o now iniarzy, o czym m ów ią jego L es E n tretien s du Palais-

-R oyal, w sw ych L e ttre s à un e illu stre m o rte tw ierdził, że bardzo dużo

m ów iono o Polsce. Bądź to T urcy, bądź to Rosjanie, bądź to konfederaci trzy m ali u m y sły w napięciu, w oczekiw aniu ważnego w ydarzenia s8.

Je d e n zaś z a u to ró w C orrespondance secrète podaje do wiadomości sw ojem u korespondentow i, że „les politiques o n t depuis quelque tem ps m is sé rie u se m en t la Pologne su r le ta p is ” *9. J a k wiadomo, Polska w d ru g ie j połow ie X V III stu lecia w eszła w okres trag iczn y swoich dziejów. T ru d n o b yłoby zatem p rzyjąć, że jej sy tu a c ja polityczna nie odbiła się głośnym echem w e F ran cji, zw iązanej z nią licznym i w ięzam i w przesz­ łości, we F ra n cji, ku k tó re j oczy w ielu p atrio tó w polskich były zwrócone w przełom ow ym okresie ich ' histo rii. Trudność jed n ak polega na czym innym . W iadom ości kolp ortow an e p rze z 'n o w in iarz y XV III w ieku w swej olbrzym iej większości nie dochow ały się do naszych czasów. To praw da, że na początku wiadom ości te b y ły p rzekazyw ane tylko ustnie, ale już bardzo w cześnie w y tw o rzy ł się zwyczaj, jak w ykazuje E; H atin, zapisy­ w ania n ajw ażniejszy ch now in i w yd aw an ia ta k zw anych „N ouvelles à la m a in ”, ro d za ju gazet rękopiśm iennych, tajn y ch , na k tó ry c h d ru k cen­ zu ra ze w zględu na ich zaw artość n iekonform istyczną nie d ałab y zezwo­ lenia. K opie ty ch „N ouvelles à la m a in ”, często w postaci dziennika lub fik c y jn ej k orespondencji, k rąż y ły n astęp nie po P ary żu . K ażde środow is­

50 T. M(i k u 1 s k i, S t u d i a n a d k s i ą ż k ą p o ś w ię c o n e p a m i ę c i K a z i m i e r z a P i e k a r ­

skiego. W arszaw a 1951 s. 72n.

57 K. B u d z y k . S t u d i a z z a k r e s u n a u k p o m o c n i c z y c h i h is to rii li t e r a t u r y p o l ­

s k ie j. T. 1. W ro cła w 1956 s. 22.

58 L. A . ' C a r a c c i o l i . L e t t r e s à u n e il lu s tr e m o r t e d é c é d é e en Polo gne depu is

p e u d e t e m p s . P aris 1770 s. 337.

#• C o rre s p o n d a n c e s e cr ète in é d i te sur L ouis X V I , M a r ie -A n to i n e tt e , la cour et

(17)

ko now iniarzy, dysponujące w łasnym organem prasow ym , m iało sw oją redakcję, swoich korespondentów w P a ry żu i na p ro w in cji oraz sw oich abonentów . H atin podaje w sw ojej H istoire de la presse, że około 1728 r. now iniarz D ubreuil w ydaw ał dziennik ręk op iśm ienny na czterech s tro n i­ cach in-4° 60. Ks. C iam arens w y d aw ał b iu le ty n wysoce ceniony ze w zglę­ du na praw dziw ość podaw anych faktów , ale przeznaczony jedy nie dla kręgu p rz y ja c ió ł61. N ajsłynniejsze jed n ak b y ły w iadom ości w ychodzące przez 40 la t z salonu p. D oublet. W spółpracując z licznym i pisarzam i i now iniarzam i, k tó rzy każdego dnia przychodzili w pisyw ać świeżo uzys­ kane wiadomości w dużej księdze rozłożonej na stole w jed n y m z sa­ lonów, rozpow szechniała ona swe „N ouvelles à la m a in ”, k tó re by ły ro ­ dzajem kro nik i tow arzyskiej P aryża, za pośrednictw em służby, ciągnącej w ten sposób pokaźne zyski. Z aufanie czytelników do w iadom ości kol­ portow anych przez p. D oublet, tw ierd zi H atin , było ta k w ielkie, że w y­ starczyło stw ierdzenie, że pochodzą z jej salonu, aby przyjm ow ać je z pełną w ia r ą 62. Je d n a k żyw ot ty ch „N ouvelles à la m ain ” był bardzo krótki, efem eryczny. Podobnie jak w spółczesne gazety żyły one nie dłu ­ żej niż 24 godziny, aby ustąpić m iejsca now ym , k tó re z re g u ły sp o ty k ał ten sam los. C hyba że n iek tó re z nich m iały szczęście być u trw alo n e drukiem . W te n sposób dzięki M ém oires secrets B achaum onta, stałego byw alca jej salonu, zostały ocalone od zapom nienia w iadom ości w ycho­ dzące z „ b iu ra ” p. Doublet. W edług opinii ogólnie p rz y ję te j M ém oires

secrets są w dużym stopniu rep ro d u k c ją b iu le ty n u w ydaw anego' przez

p. Doublet.

W iadomości o najpow ażniejszym jedn ak ład u n k u treściow ym , n ajcie­ kawsze, jakie w yszły z k ręg u n ow iniarzy pary sk ich X V III stulecia, są -przypisyw ane now iniarzow i o nazw isku M étra. Są one nie tylko w n ik li­

wie p o trak tow anym w ycinkiem życia francuskiego pew nego okresu, ale możliwie w szechstronnym obrazem oraz dość tra fn ą oceną politycznych stosunków, europejskich.

K im był M étra? N iestety, inform acje dotyczące jego osoby nie są ani wyczerpujące, ani pew ne, często n aw et sprzeczne. I to począw szy od je­ go im ienia. W edług jedny ch m iał na imię Franciszek, jego biograf jednak, Leclerc de Sept-C hênes 63, podaje inne imię: Joach im -A lek sand er. U rodził się w P a ry ż u w 1714 r„ zm arł w 1787 r. w w ieku 73 lat. B ył n ow inia- rzem w P ary żu ogólnie znanym i pow szechnie cenionym . Z nanym przede wszystkim ze w zględu na sw ój w ygląd: nos o niezw ykłym kształcie i o niezw ykłych rozm iarach. M eister pisze w sw ojej korespondencji, w czerwcu 1783 r., że był to nos najw ięk szy nie ty lko w całej F ran cji, ale

60 H a t i n , jw . t. 3 s. ,45(31 61 T am że s. 459. 62 T am że s. 462.

•3 L eclerc de S e p t - C h ê n e s . Eloge de J. A. M é t r a , L e N o u v e llis te . P aris 1879.

(18)

96 M IE C Z Y S Ł A W A S E K R E C K A

być może n a świećcie. Cechą c h a ra k te ry sty c z n ą tego nosa było ponadto to, że rosło na nim k ilk a m niejszych nosów, co nadaw ało jego obliczu w ygląd niezw ykły. M étra m iał zw yczaj przesiadyw ania każdego dnia w ogrodach pary sk ich , najczęściej w T uileries, na sły n n y m tarasie F eu il­ lan ts. C eniony w śród now iniarzy p ary sk ich jako a u to ry te t w ysokiej k la­ sy, M étra w opinii ogółu uchodził za „w yrocznię polityków ” 64. Ludw ik XVI jak o b y każdego dnia m iał zw yczaj pytać, jeśli chodziło o ważne w y d arzen ie polityczne: a co m ów i na ten tem at M étra. Ze względu na szacunek, jakim się cieszył, był w bliskich sto sunkach z hr. A randa, am ­ b asadorem h iszpańskim w P ary żu , ja k i z inn y m i wysoko postaw ionym i osobistościam i św iata politycznego. Od nich o trzym yw ał cenne info rm a­ cje, a w zam ian za to rozsiew ał w śród szerokiego ogółu wiadomości, na rozpow szechnianiu k tó ry ch zależało jego inform atorom . M étra pełnił za­ tem w X V III w ieku, podobnie jak w ielu innych now iniarzy, rolę nieofi­ c ja ln e j agencji prasow ej. W edług B arb ier M étra był b ankierem z zawodu. Z a ję ty jed n a k polity ką, źle pilnow ał sw oich interesów , co go doprow a­ dziło do b a n k ru c tw a 65. To było przyczyną jego w yjazdu do Niemiec, gdzie osiedlił się w N euw ied, m ałym m ieście nad Renem . I tam , przy pom ocy kilk u w spółpracow ników , w ydał sw oje dzieło w 19 tom ach pt.

Correspondance littéraire secrète 66. W ydanie to jest, niestety, niezw ykle

rzadkie. N aw et B iblioteka N arodow a w P a ry żu posiada zaledw ie kilka tomów. N a szczęście drugie w ydanie te j niezw ykle cennej koresponden­ cji, daleko b ard ziej dostępne, ukazało się w 18 tom ach w L o n d y n ie 67. Nie jest to jed n a k w iern a rep ro d u k c ja w ydana w N euw ied. Jeśli treść została ta sam a, to jej po rządek został często zm ieniony, podobnie jak i styl.

Czy M étra był isto tn ie au to rem Correspondance secrète? Zdania w te j kw estii są podzielone. F u n ck -B ren tan d d aje odpowiedź negatyw ną. Stanow isko sw oje opiera na przekonaniu, że M étra rep rezen to w ał m iesz­ czaństw o u m iark o w ane i jako ta k i nie był w rogiem m onarchii Ludw ika XVI, podczas gdy C orrespondance tch n ie cierpkim i, złośliw ym i uw agam i na te m a t ancien rég im e’u. W św ietle jed n ak u w ażnej le k tu ry korespon­ dencji arg u m e n t ten nie w y trzy m u je k ry ty k i. J e s t praw dą, że pew ne p a r­ tie? Correspondance nie są p rzy ch y ln e m onarchii, ale większość jest

ra-64 T am że ,s. V III.

65 B a r b i e r . D ic tio n n a ir e des o u v r a g e s a n o n y m e s t. 1 s. 776.

co C o rres p o n d a n ce li tté ra ire s e cr ète (depu is l’an n ée 1775 ju s q u ’au 7 m a r s 1793

in c l u s i v e m e n t). T. l-il9. N eu w ied 1775-1793.

117 C o r r e s p o n d a n c e s e c r è te , p o li ti q u e e t li tté ra ire ou M é m o ire s p o u r s e r v ir d

l ’H i s t o ir e d e s Cours, des S o c ié té s e t d e la L i t t é r a t u r e en France, d e p u is la m o r t d e Louis X V . T. 1-18. L ondres 1787-1790.

(19)

czej u trzy m an a w tonie p rzy jazn y m W ersalow i. Zatem , w y d a je się rz e ­ czą najsłuszniejszą przyjęcie stan o w isk a B a rb ie r i Q u érard a, w edług k tó ­ rych Correspondance secrète jest dziełem M étry, po w stały m p rzy w spół­ udziale takich w spółpracow ników , jak Guill, Im b e rt de B ordeaux, G ri- mod de la R eynière i w ielu innych. Za ty m stanow iskiem przem aw ia jeszcze in n y fakt. W ydaw nictw o „S latk in e R e p rin ts”w G enew ie w k a ta ­ logu 1971 rok u ogłosiło reed y cję C orrespondance secrète pod nazw is­ kiem M étry 68.

A czkolwiek au to rzy w przedm ow ie zapew niają, że inform acje, k tó re podają do wiadomości, zostały zaczerpnięte z te k m onarchów , m in istró w i książąt, jest jed n ak rzeczą niew ątpliw ą, że większość m ateriałó w C or­

respondance pochodzi ze źródeł now iniarskich. Św iadczy o ty m chociażby

częste pow oływ anie się na nich. K orespondencja ta jed n a k pod in n y m jeszcze w zględem jest cennym dokum entem : są w n iej zarejestro w an e, szeroko om aw iane i często p rze p lata n e długim i cy tatam i liczne b ro szu ry polityczne, k tó re w X V III w ieku rodziły się jak g rzy b y po deszczu, ale w ydaw ane ta jn ie ginęły najczęściej bez śladu. N iektó re z nich u n ik n ę ły zapom nienia dzięki autorom C orrespondance secrète.

Jeśli chodzi o sp raw y Polski om aw iane przez now iniarzy, to ogólnie biorąc, m ożna je podzielić na trz y grupy.

W kronice życia tow arzyskiego i p ry w atn eg o bogato re p re z en to w a n e j w Correspondance Polska m iała rów nież sw ój kącik. Nic dziw nego, n a ­ pływ Polaków do F ra n c ji w dobie p rzed rew o lu cy jn ej b ył duży i rzadko ich sposób bycia uchodził uw agi w ścibskich now iniarzy. W sie rp n iu 1774 r. sfe ry tow arzyskie P a ry ża obiega wiadom ość o p rz y k ry m incy­ dencie. M ianowicie h r. M otoński złożył skargę w sądzie przeciw ko ks. K. A. C zartoryskiem u o nieu reg u low an ie w term in ie długu, k tó ry m u był w inien teść księcia, a którego spłacenie ks. C zarto ry sk i w ziął na siebie. N iestety, książę nic nie w iedział o p ostępow aniu k arn y m , jakie w ytoczo­ no przeciw ko niem u, a to z w iny woźnego sądowego, k tó ry n a jp ra w d o ­ podobniej w zmowie z hr. M otońskim , nie do starczył w odpow iednim cza­ sie dwóch kolejnych zaw iadom ień. G dy nadeszło trzecie zaw iadom ienie, w pół godziny później zjaw ił się u rzę d n ik policji z rozkazem , w m yśl ówczesnych przepisów, areszto w an ia księcia. Słowo ks. C zartoryskiego nie odniosło żadnego sku tk u. Podobnie obietnica b a n k ie ra książęcego, zo­ bowiązującego się uiścić dług n azaju trz, sp o tk ała się z k atego ry czną od­ mową. Nie pozostało zatem nic innego bankierow i, ab y rato w ać księcia od więzienia, jak zm obilizowanie w szystkich istn iejący ch m ożliwości: za­ płacenie długu o 9 wieczorem . A le d odaje a u to r listu, iż „ L ’h u issie r [...] n ’av rait p e u t-ê tre pas eu la com plaisance d ’a tte n d re si longtem ps; m ais

68 L e siècle des L u m iè re s, X V I I I e siècle. L it té r a t u r e française, c r i ti q u e l i t t é ­

raire, G en ève 1971 s. 61.

(20)

9 8 M IE C Z Y S Ł A W A S E K R E C K A

M. le D uc de L auzun, a m a n t favorisé de la Princesse C zartoriński [sic] lu i en im posa” 69. W yszedłszy zę sp raw y pieniężnej z honorem , ks. Czar­ to ry sk i nie om ieszkał złożyć do P a rla m e n tu sk argi przeciw ko postępow a­ niu niezgodnem u z przepisam i p raw n y m i obow iązującym i urzędników są­ dowych. T ym razem praw o stan ęło po jego stronie. Hr. M otoński proces przegrał, a w oźny sądow y o trzy m ał w ym ów ienie z pracy 70.

Podobnie nie uszła uw agi w stolicy F ra n c ji w 1779 r. w izyta ks. K a­ zim ierza Poniatow skiego, b ra ta królew skiego. N iestety, jak w ynika z re ­ la c ji au to ró w Correspondance secrète, ks. Poniatow ski nie zrobił w P a ­ ry ż u najlepszego w rażenia. Nie b ył on dla swojego królew skiego b ra ta am b asad o rem te j m iary, co p ru sk i ks. H e n ry k dla F ry d e ry k a II. O ile ks. H e n ry k podróżow ał po F ra n c ji w aureoli filozofa, dorzucając swoim sposobem bycia splen d oru dw orow i berlińskiem u, o tyle ks. Poniatow ski s ta ra ł się zw racać na siebie uw agę m niej w yszukanym i środkam i. Pod­ różując zawsze w otoczeniu ośmiu tow arzyszy u b ran y ch po polsku, w W ielkim T ygodniu zabaw iał się w L asku B ulońskim rzucaniem na p ra ­ wo i lew o sk órek z p o m arańczy 71. W kilk a tygodni później, przybyw szy do M arły, pałacu słynącego z hazardo w ej gry, w szedł do salonu ze zw yk­ łą sw oją św itą. N iestety, ty lk o jem u przysługiw ało praw o w stępu. U ra­ żony zasiadł do g ry i po w y g ran iu 300 ludw ików opuścił ostentacyjnie salę i n a oczach w szystkich rozdał w y g ran ą swoim tow arzyszom 72.

W g ru d n iu 1782 r. jeden z korespondentów , najw idoczniej w bliskich z nim stosunkach, w spom inał w spaniałe przyjęcie, jakie hr. B rańicki w y­ dał w dzień św. J a n a w sw oim pałacu w B iałym stoku:

„Les personn es les plu s considérables qui se tro u v aien t alors dans le royaum e, y é ta ie n t invitées, et j ’y fus en 1762 avec le Nonce du P a ­ p e ” 73.

Rok 1783 obfitow ał szczególnie w skandale spowodow ane przez Pola­ ków lu b k tó re kładziono na ich k arb . Pew nego dnia pojaw ił się w ogrodzie P ałacu K rólew skiego rzekom y staro sta polski. Zakochany w p ięk n ej dziew czynie obiecyw ał jej tro n polski. Do chw ili koronacji żą­ d ał jednak, a b y pozostała w klasztorze. Po powrocie z W łoch ks. de C h ar­ tres rozopoznał, n iestety , w niedoszłym k rólu polskim sztachetkę pocho­ dzenia kroackiego 74,

W m a ju tegoż ro k u rozchodzi się wiadomość w śród now iniarzy w •ogrodzie P ałacu K rólew skiego, że ks. de Soubise zapłacił długi hrabiego

69 C o r r e s p o n d a n c e s ecr ète, p o li ti q u e e t l i tt é r a i r e t. 2 s. 54. 70 T am że s. 53n. 71 T am że t. 7 s. 372. 72 T am że t. 8 s. 44. 73 T am że t. 13 s. 421n. 74 T am że t. 14 s. 214.

Cytaty

Powiązane dokumenty

stan bezczynności zawodowej osób zdolnych do pracy i zgłaszających gotowość do jej podjęcia, dla których podstawą egzystencji są dochody z pracy” [Danecka, 2005, s. Z kolei

1 Grave nds and Final Neolithic settlements in Malopolska: a — Zlota culture cemeteries and single graves, b — Corded Ware culture barrows, c — Corded Ware culture cemeteries and

Metodyprzeszukiwania—przeszukiwaniegraf´ow25 Algorytmyprzeszukiwaniagrafu Rozwa˙zanetualgorytmyprzeszukiwaniagraf´owdzia laj ֒awed lugschematu:

Metodyopartenalogice—postacinormalneformuł29 PrzekształcanieformułdoCNF Rozważmyponownieprzykładowąformułęijejzerojedynkowątabelęprawdy:

Pixel-wise assessment of cardiovascular magnetic resonance first-pass perfusion using a cardiac phantom mimicking transmural myocardial perfusion gradients.. Milidonis, Xenios;

W odróżnieniu od aplikacji EIS programy DSS mogą dotyczyć róż nych zastosowań oraz wykorzystywać różne metody i modele, łącząc infor- macje z rachunkowości z

Postulat integrowania odnosi się do konieczności wią- zania nie tylko działań w zakresie poszczególnych instrumentów marketingu, ale także orientowania wszystkich

N ie inaczej przedstaw ia się analogiczna część w tom ie trzynastym (Pism a towianistyczne. Szkice filozoficzne), opracow anym przez Zofię Trojanow iczow ą.. O ba