• Nie Znaleziono Wyników

Obalenie muru berlińskiego i zjednoczenie Niemiec

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Obalenie muru berlińskiego i zjednoczenie Niemiec"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Uniwersytet Jagielloński

Obalenie muru berlińskiego i zjednoczenie Niemiec

Odważnych Węgróww dziele wychodzenia z komunizmu stale życzliwie, zjak najlepszej strony, wspominają Niemcy. Wciąż przypominają, że pierwszą cegłę z muruberlińskiego wyjęli właśnie Węgrzy. „BramaBrandenburskaspoczywa na węgierskiej ziemi” - oświadczyłuradowany Helmut Kohl, świętujączjednoczenie Niemiec.

Przez lata na zachodniej granicy Węgier znajdowała się dosłownie żelazna kurtyna, czyli systemzaoranychpasów ziemnych,strażnic, reflektorów, zasieków z drutu kolczastego i przewodów elektrycznych. Mogły to być i były skuteczne przeszkody zniechęcające śmiałkówprzeducieczką z „komunistycznegoraju”na Zachód. Niemniej stale zdarzały siępróby ucieczki. Wlatach1966-1989 naliczono ich13 500,aletylko300 zakończyło sięsukcesem. 2 maja 1989 r. grupa pogranicz­ ników węgierskich zaopatrzonych włomy i obcęgi zebrała się do rozcinania że­ laznejkurtyny, narazie jedynie jejczęści elektrycznej. Czyli zasieki pozostały,ale niepopłynąłjużw nich prąd. Umożliwiło to bawiącym na wakacjach Niemcom chwilowo nielegalneprzekraczanie granicy. Takie próby,ito udane, rzeczywiście podejmowano, ale ich skala, cozrozumiałe, byłaniewielka. Honecker dowiedział się o tymztelewizji i nie był w stanie ukryć swojego oburzenia. Jego interwencje nie skłoniły jednak Węgrów do zmianyrazpodjętej decyzji. Tymczasem obywate­ le NRD przebywający na terytorium Węgier dosłownie okupowali konsulat RFN w Budapeszcie, prosząc o przyznanie im politycznego azylu. O azyl zabiegali też w konsulatach RFN w Warszawie i Pradze. Jak mantrę powtarzali zdanie: „Na wschodzie niema dlanas przyszłości”.Węgrzy ustawili Niemcom wBudapeszcie liczne sanitariaty, cysterny z wodą,a wieczorami przyjeżdżały barobusy.Wkrótce nakempingach koczowało kilkanaścietysięcyNiemców, wśród których pojawili się agenci Stasi, zachęcający do powrotu.Dalej Węgry były odcięte od świata, tak jaki obywatele NRD, niemniej był jakiś promień nadziei,że biwakujący uzyskają możliwość wyjazdu naZachód. Na razie przeciwna otwarciugranicbyłaMoskwa.

Wzdłuż granicy z Austrią stacjonowało kilkadziesiąttysięcy żołnierzy Kraju Rad, których zadaniem było m.in. jej nadzorowanie. Jednakpolitycy węgierscy przeko­ nali Gorbaczowa, żeutrzymanie żelaznej kurtynyjest bardzo kosztowne i Węgry

(2)

nie stać na wielkieiniezbędneinwestycje.Ponadto Węgrzy podkreślali, żepodpi­ sali aktkońcowy KBWE z Helsinek, którynakazywał pomocjejoczekującym,tak jak Niemcy z NRD.

Kiedy w czerwcu na Węgry przyjechał Bush, Węgrzy ofiarowali mu opra­ wiony w szkło fragment zdemontowanej żelaznej kurtyny. Jak do tego doszło?

Mianowicie 27 czerwca ministrowie sprawzagranicznych WęgieriAustrii, Gyula Horn i Alois Mock, podpisali umowę o małym ruchuprzygranicznym, jednak otwartym tylko dla Austriaków i Węgrów. A biwakujący dalej Niemcy nie traci­

li nadziei. 19sierpnia 1989 r. w przygranicznym mieścieSopron z okazji pikni­ ku paneuropejskiego na 48 godzinotwarto granicę z Austrią,ale znów tylko dla Węgrów. Niemcy poczuli, że musząwziąć sprawywswoje ręce, otworzyli bramę i w liczbie 700 pojechali na Zachód. Nikt ich nie zatrzymywałaninie ścigał. Au­ striacka opinia publiczna była za uciekinierami. Za Niemcami przemaszerowała przez „soprońską” granicę m.in.grupa Rumunów. W telewizji świata pojawił się obraz przedstawiający moment przechodzenia, a faktycznie forsowania drew­ nianej granicznej bramy. Niemcy z NRD zrozumieli, że niemożliwe może stać się możliwe. Ceausescu i Honecker zażądali od Układu Warszawskiegozbrojnej interwencji przeciwko Madziarom. Napięcie między Bukaresztem a Budapesz­

tem doszłodo zenitu. Demonstracyjnie obie strony odwołały ambasadorów. Ale Budapeszt wiedział, żeMoskwa nie poprze Bukaresztu. Wtej sytuacji Rumunia nakazała jedynie swoim służbom budowę dodatkowych umocnień na granicy międzyRumunią a Węgrami. Tymczasemcoraz więcej Niemcówudawało się do Węgier „na wakacje”. 25 sierpnia Budapeszt zawarł transakcję z Bonn. Niemcy przekazali 1 mldmarek w zamian za wyrażenie zgody na wyjazdobywateli NRD w kierunku wolności. „Węgrzy wiedzieli, że zdradzają nie tylko towarzyszyener- dowskich, ale że wraz z enerdowskimi uciekinieramisamiprzechodzą na Zachód.

(...) Musieliśmy znaleźć humanitarnerozwiązanie, bez względu na konflikt, jaki mógłwybuchnąć. Nie miałemwątpliwości, że tadecyzja zapoczątkuje lawinęwy­ darzeń” - powiedział Horn.

8 września stało się to,na co czekano odkilkumiesięcy. Ambasadorowi NRD w Budapeszcie wręczono notę informującą o otwarciu granicy. Imre Pozsgay, węgierski polityk, powiedział, że system przeszkód zwany w języku służb bez­ pieczeństwaSz-100„przeżył się moralnie, technologicznie i politycznie”. Niemcy oszaleli z radości.Kilkadziesiąt tysięcy Niemcówautokaramii specjalnymi pocią­ gami przejechało przezgranicę. Wiwatom nie byłokońca. NapamiątkęNiemcy zostawili Węgrom bezużyteczne już dla nich enerdowskie znaki potęgi motory­ zacyjnej, czyli trabanty, zwane przez Niemców pieszczotliwie „mydelniczkami”, orazwartburgi zwane „plastykowymi czołgami”.Zatem Węgry przyczyniły się do przyspieszenia wydarzeń w NRD i do upadku tamkomunizmu.

Tymczasem obywatele NRD swoje niezadowolenie i chęć zmian wyrażali w ulicznych demonstracjach. Centrumsprzeciwu narodziło się w Saksonii, a jego stolicaLipsk miała największyudział wzmianach, które się zaczęły dokonywać.

Drugim centrum wieców i demonstracji było Drezno. 2 października w Lipsku

(3)

manifestowało 50 tys. osób. Była to największa manifestacja antyreżimowa od pamiętnego 1953 r. Ten okres w dziejach NRD nazwano Niemiecką Rewolucją Październikową. Istotny wpływ na gotowość Niemców do wyrażenia sprzeciwu wobec reżimu Honeckera miał Gorbaczow, który gościł w Berlinie Wschodnim 7 października z okazji 40-lecia NRD. Odmówił Honeckerowi pomocyarmiira­

dzieckiej w zdławieniu manifestacji. Podkreślił, że życie karze tych, co się spóź­

niają, i wezwałtowarzyszyniemieckich do podjęcia reform. Stała się rzecz tylko pozornie niespodziewana, a mianowicie ZSRR, zwierzchnik sił okupacyjnych, opowiedział się za wolnością. Choćpostawa Gorbaczowabyła zgodna z przesła­ niem pieriestrojki, niemniej zaskakiwała. Honecker nie skorzystał z radradziec­

kiegoprzywódcyi zarządziłprzyspieszenieprac prowadzących do wprowadzenia stanu wojennego w państwie.Przygotowywano specjalne formacje milicji, wojska i Stasi, ustalano listy osóbprzewidzianych doaresztowania, szykowanoobozydla internowanych, a 10 października zamkniętogranice z Czechosłowacką Republi­ ką Socjalistyczną. Skwapliwie korzystano z doświadczeń ekipy generała W. Jaru­

zelskiego z roku 1981. Jednak Honecker i jegotwardogłowiprzyjacieleniebyli już w stanieprzekonać do idei stanu wojennego pozostałych członków BP i KC SED.

Również enerdowscy generałowie meldowali o możliwych trudnościachw prze­

prowadzeniu operacji ze względu na skalę wzburzeniaspołeczeństwa. Niektórzy politycyi wojskowizaczęli sięobawiać nie tylkooswojeposady, lecz także życie.

Nie było chętnych, a ryzyko już było wielkie. Tylko wdalekim Pekinie chińscy towarzysze wspierali Honeckera, proponując nawet szybkie przysłanie ekspertów, którzy wsławili się wczerwcu 1989r. w Pekinie. Komuniści chińscy niezapomnieli przywódcy NRDpoparcia, którego udzielił Chinom po masakrzena Tienanmen.

Zaniepokojeni rozwojem sytuacji politycy wschodnioniemieccy postanowilipo­

zbawićHoneckerawładzy.Porzucili wodza, ratując własną skórę. Jakpostanowili, tak i uczynili. 18 października rozgoryczony Honecker został zmuszony doustą­

pieniaze stanowiskasekretarza generalnego SED. Później schronił się wradziec­

kim szpitalu wojskowym, skąd przeszmuglowano go do ZSRR. Po zjednoczeniu Niemiecprzygotowywano jego proces, oskarżono go o zbrodnie komunistyczne i korupcję, ale ostatecznie nie stanął przed sądem ze względuna stan zdrowia.

Uzyskał zgodę na wyjazd do Chile, gdzie zmarł w 1994 r., dokońca był przekona­ ny, że dobrze czynił,budując i ratując komunizm.

Jego następcą zostałEgon Krenz. To w istocie aparatczyk taki samjakwielu innych, obciążony zakomunistyczne zbrodnie. Terazmiał grać rolę polityka li­ beralnego. W 11 lat później, w2000r.Krenz miał proces izostałskazany na 6 lat więzienia m.in. za rozkaz strzelania do uciekinierów przekraczających granice.

Okazałsię jedynym dyktatorem komunistycznym, którego dosięgła -jak się pięk­

nie powiada - ręka sprawiedliwości. Teraz zgodniez tym, co wyżej powiedziano, był skłonny dopewnych ustępstw na rzeczdemonstrantów. Tymczasem manife­

stacje się wzmogły. Do boju ruszyłwreszciespóźnialski Berlin.4 listopada 1989 r., nadSprewą, przy Alexanderplatz, demonstrowało kilkaset tysięcy osób, być może nawet milion,żądających wolności, wolnych wyborów, swobody podróżowania.

(4)

Mieli w rękach zapalone świeczki, co wyglądałojak „las świeczek”. Najgłośniej, podobnie jak i w innych miastach, grzmiało: „To my jesteśmy narodem” oraz

„Gorbi, Gorbi,Gorbi”.To jużniebyła rewolta dysydentówczy, jak pisano w NRD,

„zwrot”, to masowa rewolucja narodowa,rewolucja zwykłych ludzi, którzy zdecy­

dowali się wyrwać spod kurateli państwa komunistycznego. Niektórzyna włas­ nąrękę forsowalimur. Niktjużnie strzelał. Ostatnim uciekinierem zabitym przy murze był Chris Gueffroy,costałosię 6 lutego 1989r. Nikt nie potrafił teraz wziąć odpowiedzialnościza rozkazo strzelaniu. Komuniści zrozumieli, że muszą iśćna ustępstwa, gdyżinaczej rewolucjamoże przybrać bardzo niekorzystne dla nichna­ stępstwa, że sytuacja wymknie im sięspod kontroli, a na czołgi Armii Radzieckiej nie mogli już liczyć. 9 listopada podczas konferencji prasowej szef SED w Berli­ nie,a jednocześnie odpowiedzialnyza propagandę GüntherSchabowskizapowie­ dział, żestrażgranicznaniebędziejuż stawiać przeszkódtym, cochcąwyjechać, a „mur przestałbyć zaporą broniącą wyjścia”. To był najważniejszy i od dawna oczekiwany moment. Co prawda, jednocześnie zapowiedział, żemurzaporąnie będzie, aletylko dla tych, którzybędą miećspecjalne dokumenty upoważniające do przejścia „bez żadnych warunków wstępnych”, lecznikt jużnie chciał słuchać dodatkowych wyjaśnień ikomentarzy.

Tej nocy zaczęto demontować mur berliński długości 45,1 km,zwany przez berlińczyków „parkanem” albo „granicą”,który był najbardziej charakterystycz­ nym symbolem zimnej wojny, podziału Europyizniewolenianie tylko Niemców wschodnich, lecz takżeświatapodległegoMoskwie. A wydawało się, żetak solid­

niezbudowanymuritak dobrze chroniony jest trwałym i niezniszczalnym skład­

nikiem życia tegoi następnych pokoleń. Zaczęło się Mauerspechte,czyli kruszenie muru zapomocą młotówi łomów, a następnie masowy exodus wschodnichberliń­

czyków na stronę zachodnią. Ponieważ najczęściej przejeżdżali trabantami, dlatego ich wyziewy z rury wydechowejnazywano „perfumami wolności”. Tylko nieliczni spodziewali się, żemur takszybkoupadnie. Jeszcze8października, kiedy Wałęsa wczasie rozmowy z kanclerzem Kohlem powiedział, że mur upadnie wciągu ty­

godni, ów odpowiedział: „Jest pan młodym człowiekiem. Obalenie muru będzie trwałowielelat”, a 24godziny później przerwałwizytę w Polscei powrócił doNie­ miec, by powalczyć o coś więcej, o zjednoczenieNiemiec.Tymczasem mur stale ulegał mitologizacji,żyjąc własnym życiem,coraz bardziej odległymodrealiów.

Według niemieckich ustaleńod 1 stycznia do końcapaździernika 1989 r. róż­

nymi drogami NRDopuściło 110 tys. Niemców, a 1,8 min złożyłoprośbęo wy­ jazd. Kiedy nastała wolność,większość znichwyjechała ito na stałe. Gdy w 1949r.

NRD liczyła 19 min mieszkańców, to w 1991 r. tylko nieco ponad 16 min. Ko­ munistyczni aparatczycy zdecydowali się na otwarcie granic i zburzenie muru, gdyż uważali,że tylko wten sposób ostudzisię głowy,znikną manifestanci z ulic i nastanie czas oczekiwanego spokoju i stabilizacji. Czyli według planów liderów komunistycznych NRD miała trwać dalej, aczkolwiek już nie wtakiej opresyjnej wersjijak za Honeckera. Jednaklawiny zmiannie udało się już powstrzymać.Za­

chowaniem komunizmu w NRD tylko stosunkowo nieliczni byli zainteresowani.

(5)

Dlatego podobnie jak na Węgrzech tosamikomuniści wykreślili z konstytucji za­ pis, że na czele państwa stoi klasa robotnicza i jej partia, co stało się 1 grudnia, aSED,podobnie jak naWęgrzech, zmieniła nazwę na PDS/Partię Demokratycz­ nego Socjalizmu. Na czele nowegoijaksięokazałoostatniego już rządu, sformo­

wanego 13listopada, stanął HansModrow, popularny szef SED wLipsku, który podczas manifestacji jednoznacznie dystansowałsięwobecHoneckera. Następnie 7grudnia rozpoczęły sięobradyokrągłegostołuwładzyiopozycji. Ustalono datę nowych i wolnych wyborów na dzień 18 marca 1990 r.

Zatem jesienią 1989r. upadł jeden z najbrutalniejszych reżimówbloku komu­ nistycznego, aczkolwiek jeszcze 19 stycznia tegoroku Honecker oświadczył, że

„mur tak oto wygląda itakwyglądaćbędzie za 50, a może i 100 lat”. NRD-owscy przywódcyuciekali się do represji, terroru i kłamstw i to na wielką skalę. Reżim był niezwykle skutecznyw produkcji i eksporcie fałszywych danych. Cosiódmy dorosłyNiemiec z NRDpozostawał w kontakciez okrutną iwszechwładną Stasi.

Reżim trwał, mając, co oczywiste, poparcie Moskwy i ciesząc sięzrozumieniem, co mniej oczywiste -nawet poparciem ze strony Bonn. Zwłaszczaczynilito nie­ mieccysocjaldemokraci, finansowo i politycznie. Opozycja antykomunistyczna nie mogła liczyć na pomoc Bonn, natomiast Honecker jak najbardziej. Wynikało to zprzekonaniapolityków bońskich, że szybkiezjednoczenieNiemiec, tym bar­ dziejdokonanena drodze pokojowejrewolucji, nie jest możliwe. Dlatego prowa­

dzili politykę, której celem było powolne zbliżanie się gospodarcze obu krajów niemieckichorazbudowanie wspólnej infrastruktury. WBonn liczono, żeza po­

mocą instrumentów ekonomicznych uda się stopniowozlikwidować odrębność NRD, że powstanie unia gospodarcza RFN-NRD, żemożejuż niedługo państwo wschodnioniemieckie znajdzie sięw granicach EWG. Taka była strategia w dobie detente. DlategoBonnbałsięjakogniawszystkiego, co prowadziłoby dodestabi­ lizacji NRD?Dlategoantyreżimowemanifestacjez jesieni 1989 r. przyjęto w Bonn z prawie niemniejszym niepokojem, jak w komunistycznym Berlinie?

Z tygodnia na tydzieńNiemców wschodnich coraz bardziejabsorbował przy­ szłyprocesjednoczenia sięobu państw. Coraz częściej powtarzalihasła:„Niemcy jedną ojczyzną” czy „powszechne zjednoczenie tak -socjalistyczna biedanie”. Do rządu Modrowadokooptowano przedstawicieli ugrupowań opozycyjnych. W cią­ gu kilku pierwszychtygodni 1990 r. scena polityczna NRDzaczęłaprzypominać zachodnioniemiecką. Obok chadeków działalisocjaldemokraci oraz liberałowie.

Bardzo aktywniewłączylisięw kampanię wyborczą znani politycy zachodnionie- mieccyna czele z chadekiem Kohlem, socjaldemokratą WillymBrandtem, libe­ rałem Hansem-Dietrichem Genscherem. Mieszkańcy NRD mieli pełną świado­

mość, że losjest w ich rękach,dlatego tłumnie zjawilisię wlokalachwyborczych, doprowadzającwskaźnikfrekwencjido poziomu 93,5%.Tą drogą nade wszystko chcieli zademonstrować chęć zjednoczenia z Niemcami zachodnimi. Dlategoteż nie powinno dziwić, że najpopularniejszym hasłem kampanii wyborczej było: „Je­ steśmy jednymnarodem”,czylinie ma, jakkiedyś przekonywano wNRD,dwóch narodów niemieckich,zktórych jedenjest narodem socjalistycznym, kochapokój

(6)

iZwiązekRadziecki, drugi, gorszy, jest narodem kapitalistycznym, kocha rewizjo­ nistów, militarystów i USA. Według sondaży około 89% wschodnich Niemców pragnęłozjednoczenia, jednak około 11% było zazachowaniemNRD. Zgodnie z sondażami zdecydowanie zwyciężyły ugrupowania prozjednoczeniowe. Partia chadeckakojarzonaz Kohlem zdobyła 48,5%głosów, socjaldemokraci 21,88. Nie­ zły wynik, 16,4% uzyskała PDS, czylipartia postkomunistyczna, która niepodzie­ lała entuzjazmuwiększości wschodnich Niemców. „SpołeczeństwoNRD ma się zadowolić miejscami na widowni,role tymrazemobsadza Bonn” - komentował zgryźliwieorgan PDS „NeusDeutschland”. Premierem został chadek, Lothar de Maiziere. Sukces chadekównie stanowił niespodzianki, gdyż to Kohl przedstawił Niemcom zachodnim i wschodnim atrakcyjną i przekonującą wizję zjednoczenia, prezentując 28 listopada 1989r. 10-punktowy plan reunifikacji. Według planu naj­ pierw miała powstać luźna konfederacja, a następnie federacja obupaństw. Kre­

śląc kontury przyszłychNiemiec, jednoznacznie je wpisywałw przyszłą architek­ turę Europy. To było bardzo zręczne i mogło liczyć nadobre przyjęcie mocarstw.

Jednak sprawa zjednoczenia wymagała rozwagi i poważnych uzgodnień między czterema mocarstwami oraz innymi zainteresowanymi krajami, w tym i Polską. Podział Niemiec, taki jaki siędokonałw Poczdamie w 1945 r„był dzie­ łem zwycięzców w II wojnie światowej: USA, ZSRR, Wielkiej Brytanii i Francji.

Dlategobez ich zgody zjednoczenie nie było możliwe. Czyli klucz do zjednocze­

nia byłw Waszyngtonie, Moskwie,Londynie iParyżu. Entuzjazmu Niemców do szybkiego zjednoczenia świat nie podzielał. 18 listopada 1989 r. tej kwestii było poświęcone nadzwyczajne posiedzenie Rady Europejskiej w Paryżu, skupiające 12 państw EWG. Paryski „Le Monde” tak pisał: „Jedenastu partnerów Niemiec zachodnich jest zgodnych codo tego, że choćjuż nie należy przemilczać sprawy zjednoczenia Niemiec, to jednak trzeba zrobić wszystko, aby stało się ono ak­ tualne dopiero za kilka lat”.Jeden z etapów zakładał „finlandyzację” NRD, czyli jej neutralizację. Obawiano się destabilizacjikontynentu oraz powstania Niemiec jako europejskiego supermocarstwa, co by zachwiało równowagą europejską.

RównieżAmerykanie byli przeciwniszybkiemuczyteż, jak powiadali,„dzikiemu zjednoczeniu Niemiec” i podkreślali, że sprawa jest zbytpoważna, by mogli tylko o tym decydowaćNiemcy.

Także opinia publiczna w krajachZachodu nie była bynajmniejentuzjastycz­ nieustosunkowanado zjednoczenia, gdyżobawiano się jejskutków. Generalnie, czym dalej od Niemiec, tym mniej obaw. 27 stycznia 1990r. brytyjski „The Econo- mist” opublikowałnastępujące wyniki ankiety.Wyniki w procentach (%).

Czy jesteś za zjednoczeniem Niemiecczy przeciwniemu?

WielkaBrytania Francja Polska USA

Za 45 61 41 61

Przeciw 30 15 44 13

Aniza, aniprzeciw 19 19 14 9

Nie wiem 6 5 1 17

(7)

Czynieobawiaszsię, że zjednoczoneNiemcy stałybysiędominującą siłąwEuropie?

Wielka Brytania Francja Polska USA

Tak 50 50 69 29

Nie 37 43 25 62

To nienastąpi 10 4 6 1

Nie wiem 3 3 0 8

Jednak Kohl nie chciał czekać zbyt długo i 28 listopada 1989 r. zaprezento­ wał w Bundestagu 10-punktowy plan przezwyciężenia podziału Niemiec, któ­ ryzakończyłby się w ciągu... pięciu lat. Kohl obiecywał Niemcom wschodnim

„kwitnące krajobrazy”. Jednak nie chcieli oni tak długoczekać i masowo zaczęli opuszczaćNRD. Bywało, że nawetpodwatysiące dziennie. Kondycja gospodarki NRD była fatalna, poziom życia w stosunku do Niemiec zachodnich niski, stąd tenwielkiexodus. W Bonn zrozumiano, że depopulację NRD powstrzymać może jedynie - jak mówiono- przeniesienie Niemiec zachodnich na wschód do NRD.

Dlatego już 18 maja 1990 r. zostałapodpisana uniawalutowaigospodarcza obu państw niemieckich, a1 lipca wprowadzono zachodnią markędo NRD po kursie 2:1, czyli niezwykle atrakcyjnym dla jej mieszkańców. Za dwie marki enerdow- skie otrzymywalijedną zachodnią. Postanowiono tak wbrewsprzeciwowi prezesa zachodnioniemieckiego Bundesbanku Karla Otto Pohla. Była to zatem decyzja polityczna,otrudnych jeszcze doustaleniaskutkachekonomicznych. Płace z dnia na dzień przeliczono w stosunku 1:1. Niemcy wschodni zostali włączeni w system ubezpieczeń socjalnych RFN. Czylipełna równość, ale dla Bonn okazało się to niezwyklekosztowne.

23 sierpnia 1990 r. IzbaLudowa NRD stosunkiem głosów 294 za, 62przeciw podjęłauchwałę o przyłączeniu NRD doRFN orazakceptacji jej ustawyzasad­ niczej i praw Wspólnot Europejskich, a w osiem dni później został podpisany traktat zjednoczeniowy między RFNa NRD. Liczba landów wzrosła z 10do 16, a kanclerzem Niemiec został Kohl. 20 września 1990 r. Bundestag i Izba Ludo­ wazatwierdziły traktaty zjednoczeniowe. 3października 1990 r. NRD przestała istnieć jako państwo. ByłtoDzień Jedności Niemiec. Prawie zdnia na dzień, po 11 miesiącachodzburzeniamuru, mieszkańcy NRD przeszli ze Wschodu naZa­

chód. Powszechnie im zazdroszczono, że tak szybkostalisię członkiem Wspólno­ ty Europejskiej i EWG. Zatem zjednoczenie dokonałosię tak, jak tosobie wyobra­

żali chadecy na podstawieart. 23 ustawy zasadniczej RFN, czyli przez dodanie landówwschodnich do zachodnich.

Oczywiścieto, co sięstało, było możliwe dzięki uzgodnieniom czwórki mo­ carstwidwóchpaństw niemieckich, czyliw formule „2 i 4”podczasczterech rund spotkań. Pierwsza runda odbyła się 5 maja wBonn, druga wBerlinie, a trzecia, decydująca, 17 lipca 1990 r. w Paryżu. Najważniejsza dla procesu zjednoczenia

(8)

była postawa Związku Radzieckiego, który przez długie dziesięciolecia posiadał kluczoweinteresy w Niemczech wschodnich. Początkowo Moskwa byłaprzeciwna Anschlussowi NRD. Po pierwsze, obawiała się, żebyła NRD znajdzie sięw NATO, ajej armia powiększy armię RFN. Dlatego Gorbaczow proponował, byzjednoczo­

ne Niemcy należały jednocześniedo Układu Warszawskiego i do NATO. Jednak szybko zrozumiał,że jest to zupełnie nierealne, tym bardziejże dni UkładuWar­ szawskiegozdawały się być policzone. Po drugie, Moskwanie miała finansowych możliwościtransportu do ZSRR i przyjęcia 380tys. żołnierzy radzieckich oraz ich rodzin. Czylirównież to musiało być uzgodnione.Ostatecznie Gorbaczow ustą­

pił. Świat uznał to, i słusznie, za wielką sensację. Podczas spotkaniawMoskwie Gorbaczowa i Kohla 15-16lipca 1990 r. doszło dooczekiwanego przełomu. Stro­ ny w zasadniczych kwestiach sięporozumiały. Gorbaczowposzedł na ustępstwa, gdyż był mocno zaabsorbowanytym, cosię działo w ZSRR. Poza tym Moskwa już wówczas nie walczyła o zachowanie kolonialnego imperium. Z jego rozpadem pogodziła się już wcześniej, czegoświadectwem był brakreakcji na demokratycz­

ne zmianyw Polsce,na Węgrzech, wCzechosłowacji. Moskwęucieszyłrównież francuskiplansilnego zintegrowaniazjednoczonych Niemiec zestrukturami eu­ ropejskimi, tak by silne Niemcy nie zagrażały stabilizacjiw Europie, co oznaczało zmniejszenieryzyka kolejnych napięć. NatomiastMoskwaoczekiwała sowitej re­

kompensaty finansowej.I rzeczywiście, otrzymałaodBonn równowartość 71 mld dolarów. W tej kwocie znajdowały sięśrodki przeznaczone na transport oddzia­ łówKraju Rad zNiemiecnaWschódoraz zapewnienie żołnierzomiichrodzinom pracyidachunad głową po powrocie. Niemcy zobowiązały się dowybudowania w ZSRR kilkudziesięciu tysięcy mieszkań dla radzieckich oficerów i podoficerów.

Na razie pozostawienisami sobie żołnierze radzieccyklepali biedę.„Zaradniejsi”

handlowali sprzętem wojskowym i benzyną, nieraz i biżuterią, za jedną markę wozili klientów niemieckich, a ci mniej zaradni grzebali w śmietnikach.Armia Radziecka została upokorzona,czegoświadkiem był między innymi młody oficer KGB Władimir Putin. Byłto jeden zpowodów ostrej krytyki,z jaką spotkał się Gorbaczow w ZSRR. Wielu twardogłowych polityków i generałów radzieckich nie było w stanie ukryć oburzenia z powodu zgody nazjednoczenie. Zarzucali Gorbaczowowi bezmyślność i zaprzedanie się niemieckim i amerykańskim im­

perialistom.

Skoro Moskwa nie była jużzainteresowana obroną swego imperium i zgo­ dziła się na zjednoczenie, to mocarstwa zachodnie też nie zgłaszały już zastrze­

żeń. Proatlantyckie, zjednoczone Niemcy to dobra wiadomość dla zachodnich aliantów, zwłaszcza USA. Ostatnia i w istocie już tylko formalna runda„2 i 4”

odbyła się w Moskwie 12 września 1990 r. Przyjęto tam dokumentzatytułowany Układ o ostatecznej regulacji w odniesieniu do Niemiec. Obapaństwa niemieckie zobowiązały siędo rezygnacjiz posiadania iprodukcji broni masowegorażenia.

Wojska radzieckie miałazastąpić Bundeswehra, ale na terytorium byłej NRDnie możnabyło umieszczać nośników broni jądrowej. 1 października pokonferencji w Nowym Jorku cztery mocarstwa wydałyoświadczenie, że zdniem 3 paździer­

(9)

nikazrzekająsię swoichpraw i odpowiedzialności w stosunkudoBerlina i Nie­

miecjako całości. Zatemtego dnia NRD, zwana w Niemczechzachodnich„strefą”, przestała istnieć jako podmiot prawa międzynarodowego. Upadek komunizmu doprowadził,bo w istocie rnusiał doprowadzić, do likwidacji NRD. Na ten mo­

ment stolicą Niemieckiej Republiki Federalnej pozostał Bonn. Od tego dnia nie było już Berlina Wschodniego i Zachodniego, tylko Berlin. „Nie byłby normalny ktoś, ktoutrzymywałby, że normalne jest życie wBerlinie podzielonym murem” - podkreślano.

Wycofywanie Armii Radzieckiej z Niemiec rozpoczęło się 12 października 1990 r„ a zakończyło w 1994 r.Jednocześnie postępowała redukcja armii niemiec­ kiej do 370 tys. żołnierzy. Likwidowano niektóre jednostki lotnictwa bojowego oraz formacje pancerne, a poenerdowski sprzęt bojowyzostał sprzedany m.in.do Polski i krajów postjugosłowiańskich.

Sprawązasadniczą było ostateczne uznanieprzezNiemcypolsko-niemieckiej granicy na Odrze i Nysie. W tej sprawie Kohl zmieniał zdanie, kluczył, zwodził partnerów. Natomiast prezydent RFN Weizecker i wicekanclerzGenscherpodkre­

ślali,że zjednoczenie Niemiec musi przyczynić się do stabilizacji w Europie,zatem, chcącnie chcąc,granice muszą być zaakceptowane. Cztery mocarstwa solidarnie uznały, że nie dojdzie do zjednoczenia, dopóki Niemcynie uznajągranicy za de­ finitywną. Polska dyplomacja stale podkreślała, że nie wyobraża sobie dalszych obrad mocarstw z państwami niemieckimi bez polskiego delegata ze względuna problem granicy. 6 maja 1990 r.przybył doWarszawy sekretarz stanuUSA James Bakeri przekazał oficjalne zaproszenie dla rządu polskiegodoudziału wkolejnej rundzie„2i4”, by ostatecznieprzesądzić sprawęgranicy.I tak się stało. Polska była obecna, a jej głos z uwagą wysłuchany. Podczas paryskiej rundy „2 i 4” 17 lipca 1990 r. złożono do protokołu oświadczenie, że „granice zjednoczonych Niemiec będą miały charakter ostateczny, który nie będzie mógłbyć podważonyprzez żad­

ne zewnętrzne wydarzenialubokoliczności”. Wcześniej jednak, 21 czerwcaparla­ mentyRFNi NRD przyjęły jednobrzmiącądeklarację o nienaruszalności granicy polsko-niemieckiej, a 14 listopada ministrowie spraw zagranicznych Genscher i Skubiszewski podpisali w Warszawie traktat o potwierdzeniu istniejącej grani­

cy. Mocarstwa zdawały sobiesprawę, że brakakceptacji dla granictostworzenie nowego obszaru braku stabilizacji, anawet potencjalnej wojny. Poza tym trudno w ogóle było sobie wyobrazić kolejnemasowe, wielomilionowe przesiedlenia, tym razem polskiejludności, gdyby Wrocławznów stał sięBreslau, a Szczecin Stetti- nem. Zatemw tej kwestiiNiemcy nie miały pola manewru.

Euforia po zjednoczeniu nie trwała długo i temuprocesowi nie towarzyszył taki entuzjazm jak podczas burzenia muru. Powszechnie zdawanosobie sprawę, że nie będzie łatwo, żekonsumpcja zwycięstwa będzie rozłożona na latai tobez gwarancji ostatecznego sukcesu. Gospodarka wschodnioniemiecka okazała się być w znacznie gorszej kondycji,niż ocenialiją najwięksi optymiści zachodnionie- mieccy. Wieloletniaenerdowska propaganda sukcesu, staleprzypominane hasło:

jesteśmy10 gospodarką świata- torobiło wrażenie. Jednak dekapitalizacja mająt­

(10)

ku trwałego wieluprzedsiębiorstw sięgała 70-80%, organizacjapracy była staro­ świecka, oparta namodelu centralnego sterowania, wzłymstanie znajdowała się infrastruktura. Jedynie w porównaniu z pozostałymi krajami komunistycznymi gospodarka i infrastrukturaNRD wypadałykorzystnie. Toporównanie bardziej świadczyło o kondycji państw komunistycznych jako takich niż o pomyślności NRD. Pełna integracja oznaczała wystawienie produkcji wschodnioniemieckiej na ryzyko twardej konkurencji rynkowej, konkurencji, któraokazała się jej wiel­

ką przegraną. Towary produkowanewe wschodnich landach bardzo podrożały, z trudem znajdując nabywców, tym bardziej żeich jakość często była przeciętna, anawet zła.W ciągu kilku lat zlikwidowano 75% stanowisk pracy w przemyśle oraz 80% w skolektywizowanym rolnictwie. Podjęte restrukturyzacja i prywa­ tyzacjaoraz napływkapitału zachodniego przyniosły efekty dopiero po latach.

Następstwem tego był spadek liczby zatrudnionych, rosnąca liczbabezrobotnych i młodych emerytów żyjących z pomocyopiekuńczego państwa. Do 1997 r. aż o 70% spadła produkcjaprzemysłowa, a liczba bezrobotnych przekroczyła trzy miliony. Jeszcze w2000r.bezrobociewynosiło ponad 17%. Musiało to wywołać spore niezadowolenie społeczne. Naulice znówwyszli ludzie, tymrazem skan­

dowali antykapitalistycznei antyzachodnie hasła. Żądali zwrotu zagrabionychja­

koby przez„obcych”pieniędzy. I znówjak przed latyna czelelisty protestujących znalazł się Lipsk. Problemywynikałyi z tego, że kapitał zachodniniezbytchętnie inwestował w byłej NRD, głównieze względu na postkomunistyczną mentalność enerdowskich pracowników. Wessi (Niemcy zachodni) żartowali, że Ossi (Niem­

cy wschodni) mają „mur w głowach”. Rządy komunistyczne osłabiły etos pracy, niemieckąsumienność isolidność. Zamiast umiłowaniapracy pojawiły sięrosz- czeniowość i pretensje do państwa. Ludzieoczekiwali, że państwo wszystko za nich załatwi i pomoże.Enerdowscy pracownicyoduczylisięrównieżprzestrzega­ nia regułi dyscypliny pracy. W efekcie bardziej sięopłacało inwestować na przy­ kład w Polsce niż w byłej NRD. Polscy robotnicy potrafili pracować wydajniej od byłych enerdowskich. Zatem dziedzictwoepoki Honeckeradalej rzutowało na losy ludzipracy.

Aby ratować byłą NRD i jej mieszkańców, by powstrzymać dalszą masową emigrację i uspokoić nastroje, bydoprowadzić do osłabienia wpływowych partii skrajnie lewicowych i prawicowych, władze musiały uruchomić program efek­

tywnej pomocywschodnim landom. Do końca 2006r.wartośćtransferu finanso­

wego do landów wschodnich przekroczyła 1,6 bilionaeuro,czyli kwotę nawet nie astronomiczną, co wręcz astralną. Jakie były źródła finansowania? Początkowo rząd niemiecki korzystał zrezerw oraz oszczędności. Z czasem wprowadził nowe podatki pośrednie i zaczął drenaż zachodnioniemieckich kieszeni. Wessi zaczęli się uważać za„ofiary zjednoczenia”. Jednak faktycznie i praktycznie za zjedno­

czenie płaciła solidarnie UE, uruchamiając programy i subwencje dla wschod­ nich landów. Kohl wpraktyce wyeksportował kosztzjednoczenia. To też był mało doceniany sukces Kohla, nagroda Europy za porzucenie przez Niemców marki iprzyjęcie euro.

(11)

Niemcy uruchomiły liczne programy pomocowe, z których dwa byłynajważ­ niejsze. Pierwszy w 1991 r. pod nazwą: „Wspólne Dzieło Ożywienia Wschodu”, drugi wdwa latapóźniej: „Pakt Solidarnościowy”. Programy służyły między in­ nymi prywatyzacji, czyli wykupowi i sprzedaży państwowej własności. Poza tym państwo lokowałośrodki główniew celu poprawy infrastruktury, w siecigazowe, kanalizacyjne na wsi, nowelinie energetyczne. Podjęto wielki programmoderni­

zacjikoleiżelaznych i taboru kolejowego oraz jeszcze większy budowy sieci auto­ strad. W stosunkowo krótkimczasiepowstały setki kilometrów nowych dróg pro­ wadzących dogranic z Czechami i Polską. Dopiero wostatnim czasieautostrady niemieckie uzyskały połączenie z polskimi. Modernizowanoi budowano obiekty administracjipaństwowej i samorządowej, szkoły, zakładano nowe skwery iparki.

Budynki uzyskały świeżą elewację. W sumie miasta i wsie radykalnie zmieniły swój wygląd. W wielu miastach burzono domy z wielkiej płyty lub je skracano do trzech, czterech pięter.Ale w unowocześnianych domachznajdowałosię wiele pustostanów, gdyż w niektórychmiastach liczba mieszkańcówzmniejszyłasięna­ wet ojedną trzecią. W związku ze starzeniem sięspołeczeństwa, emigracją mło­

dychna Zachód i bezrobociem landywschodnie mogą robić wrażenieskansenu, w którym zamykasię żłobki iprzedszkola, a buduje się domyspokojnej starości.

Tak rzeczy się mają z perspektywy Hamburga czy Frankfurtu, jednak zpolskiego punktuwidzeniawyglądającałkiem znośnie.

Planowano, że dzięki wielkim inwestycjom poziom życia Ossi osiągnie po­ ziom życiaWessi do 2000 r. Tak się jednak nie stało, a różnice między obiema częściami Niemiec jeszcze się powiększyły. W 2006 r. Hamburg, najbogatszy land, miał 188% średniej unijnej dochodu, anajbiedniejszy Saksonia - Anhalt w byłej NRD72%. W 2008 r. dochód na osobę wcałych Niemczech osiągnął 116% UE, ale w landach wschodnich tylko 86%, czyli poziom niewiele wyższy niż w Czechach.

Tegopowodysą wielostronne izłożone, darujemy więc sobieichwyjaśnianie.

20czerwca 1991 r. Bundestagnie bez dyskusji iprotestów zdecydowałprze­

nieść stolicę z sennego iskromnegoBonn dowielkiego Berlina skupiającego około 3,4 minludności.Za przeniesieniem głosowało 338 deputowanych, przeciwnego zdania było 320. Czyli Berlin pokonał Bonn, ale bardzo niewielką liczbągłosów.

Zaczęły się intensywne dyskusjemiędzy rządemfederalnyma rządem landu (Se­

natem) Berlina na temat możliwej lokalizacji gmachów federalnych. Bundestag wróciłna stare miejsce parlamentu, w pobliżuSprewy obok niego znalazł swoją siedzibę urząd kanclerza. W dawnym, a teraz mocno przebudowanym gmachu Banku Rzeszy przytulne miejsce otrzymało MSZ. To tylko tytułem przykładu.

W 1999 r. odbyło siępierwszeposiedzenieBundestagu w Berlinie.Miejsce „repu­

bliki bońskiej”zajęła „republikaberlińska”. Berlinstał się lokomotywąprzemian.

W latach 90. był największym placem budowy RFN. Wznoszono w nim nowe obiekty rządowe, hipermarkety, galeriesztuki, muzea, kluby, osiedla mieszkanio­ we, nowelinie metra i szybkiej kolejki miejskiej. Berlin wypiękniał, zachowując jednak w znacznejmierzeswój monumentalnycharakter, jakinadali mukajzero- wie w drugiejpołowie XIX w.

(12)

Wraz z inwestycjami i nowymi instytucjami napływali pracownicy z Nie­ miec zachodnich. Wielu enerdowskich pracowników administracji, szkolnic­ twa i sądownictwa utraciłopracę, podobniejak pracownicy aparatu partyjnego byłej NRD. Musiało to wywołać niezadowolenie zwalnianych, którzy oskarżali Niemców z „republiki bońskiej” o kolonialnąpolitykę, o wywyższanie się,nieuza­ sadnionezadzieranie nosa itp. Natym tle narastało napięciemiędzy Niemcami wschodnimi i zachodnimi. Coraz częściej w latach 90. wzajemnie się oskarżano o wszystko, co najgorsze. Znakomicie sięmiałyanegdotyi dowcipy oOssi iWes- si. Niektóre znich zrobiły światową karierę.Wynikały one nie tylko z powodów obiektywnych,lecz takżeze względu na zasadnicze różnice mentalne.„Murzbe­ tonu przestał istnieć, ale murw naszych głowach nadal stoi. Choć przywrócono fizycznąi finansową jedność Berlina, choć połączono nanowo ulice i tory tram­

wajowe, nadal głęboki okop oddziela emocje, uczucia i wzajemne zrozumienie interesów ludzize Wschodu i z Zachodu” - podkreślał PeterJakob,rzecznik ber­ lińskiego magistratu.

W ostatnich latach osłabło napięcie po obu stronach dawnej granicy. Obie części wolno, ale jednak się integrują. Oczywiście różnice mentalne pozostały, a w byłej NRD dalej jest obecna nostalgia za tym państwem, co niemieccysocjolo­

gowienazywają„płaczem za NRD”. Szczególnie są cenione enerdowskie papierosy ipiwo.Ludziechętnie oglądają dawne filmy isztuki teatralne. Zdarzająsięjeszcze osoby,które twierdzą,że wojska enerdowskie walczyły u boku Armii Czerwonej, wyzwalając ich kraj spod władzy Hitlera. Niemcy wschodni z dumąpodkreślają sportowe sukcesy ich dawnej ojczyzny. Przypominają,że metodytreningui orga­ nizacji sportu przejęły takie terazpotęgi sportowe,jak Chiny,Japonia, Australia.

Z sentymentem wspominają enerdowskie samochody. Istnieją liczne kluby mi­ łośnikówtrabantów, znacznieliczniejsze niżw Polsce syren.Wyjazd zbramyfa­ brycznej w Zwickauostatniego trabanta w 1991 r. stał sięwielkim enerdowskim świętem. „Trąbi” do dzisiaj jest towarem eksportowym niemieckiej popkultury.

Jeździłnimchoćby BradPitt w hollywoodzkich superprodukcjach, a U2 używali

„trabiego”wteledyskach.

W ostatnich kilku latach obie części Niemiec coraz bardziej i intensywniej różni stosunekdo emigrantów spozaEuropy.Lipsk i Drezno, które kiedyś stanę­ łyna czele rewolucji przeciwkoreżimowikomunistycznemu, obecnie przewodzą ruchom i stowarzyszeniom antyimigracyjnym. Pod tymwzględem bliżej im do innych krajów postkomunistycznych Europy Środkowej niżdoZachodu.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Panie Redaktorze, sądzę, iż w mojej odpowiedzi na w yzwania recenzji Włodzi­ mierza Boleckiego — zawarte są nie tylko elem enty wojny obronnej (cios za cios),

Rządy premiera Kamila Cavoura – rozwój gospodarczy Piemontu (stolica Turyn) – negatywne skutki rozbicia.. Polityka zagraniczna Kamila Cavoura skierowana przeciwko

Ponieważ nie godził się na powolną asymi- lację i wchłonięcie ludności polskiej przez niemczyznę, a te tendencje od 1897 roku dominowały w „Warmiaku”, to spowodowało, że

stałej v oznaczającej jakiś inny stan percepcji wzrokowej, to będziemy mieli do czynienia z sytuacją, w której ktoś widzi listonosza, listonosz jest przed jego oczami,

Autor podkreśla więc wyjątkową rolę Mickiewicza, robi to od razu od siebie, sytuując się w naturalny sposób jako przewodnik wprowadzający ucznia w świat literatury, jako badacz,

n a wspólną naradę nad dotkliw ym brakiem religijnej opieki, dotkliw ym zwłaszcza i groźnym w obec niezm ordow anej agitacyi socyalistów , którzy obecnie z

Grunty orne na cele nierolnicze zaklasyfikowane do IV klasy bonitacyjnej (korzystnej z punktu wi- dzenia plantatora roślin energetycznych) to aż 811 ha [1]. Celem artykułu

Для одной из первых в СССР конференций по истории репрессий, состоявшейся в Алма-Ате, автором статьи были подготовлены доклады,