• Nie Znaleziono Wyników

Marzenia o autonomii człowieka

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Marzenia o autonomii człowieka"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Stefan Treugutt

Marzenia o autonomii człowieka

Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6, 166-169

1972

(2)

T riu m fu jący racjonalizm P a w ła V a lér y ’ego, św iadom ość w ład zy nad sobą i nad w ła sn y m d ziełem k ry je coraz to dochodzące do głosu p oczu cie zagrożenia, ludzkiej k ruchości opancerzanej w ciąż na nowo w zn oszon ym i form am i. U n iw ersalizm , k tórym tak się rozkoszuje w e W s tę p ie do m e t o d y L eon arda d a Vinci, je st n ie ty le radosną ek sp ansją w św iat, ile ru ch em introw ersji, p ow rotu do sieb ie i za­

b iegiem red u k cyjn ym . W szsytk o sprow adza się do jed yn ej rzeczy, na której m ożem y polegać — do operacji u m ysłu od szu ku jącego w szę­ dzie te sam e p raw id łow ości, praw id łow ości w ła sn eg o działania. T w ór­ ca ży je w w ąsk iej przestrzen i w yznaczon ej jak b y przez dw a lustra: rzeczy, k tóre m u od syłają odbicie jego w łasn ej m yśli, i odbiorców, „am atorów dobrej liter a tu r y ”, dla k tórych i razem z k tórym i k on ­ stru u je tę w ą tłą budow lę, gd zie zam knięta została cała nasza god­ ność i cała nadzieja, i jed yn a d ostęp n a nam postać w olności.

Ewa Bieńkowska R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y 1 6 6

Marzenia o autonomii człowieka

David Riesman oraz Nathan Glaaer i Reuel Denney:

S am otn y tłum. Przełożył i w stępem opatrzył Jan

Strzelecki. Warszawa |1971 PWN, s,s. XXVI, 1 mlb., 410, 1 inlb., 1 iluisitracja. Bibliolteka Soqjologicizina.

Czasam i p ojaw ia się w m oim m ieszkaniu p rzy­ jaciel z d aw n ych lat — człow iek o w ielk im talen cie w trudnej sp ec­ ja ln o ści — n ie zaw sze je st n ietrzeźw y, ale p raw ie zaw sze w spom ina o sw ej chorobie, chorobie na alkoholizm , o tym , jak go ostatnio k u row ali w zakładzie sp ecjaln ym , albo o tym , że się znow u do ta­ k iego zakładu w yb iera. Jego rzeczow e u w a gi na tem at w łasn ej „ ch orob y” w p raw iają p ew n ie n ie ty lk o m nie w przygn ęb iające roz­ d rażn ien ie. Po prostu je st „ch ory”, zw ycza jn ie chory i n a w et się le c z y — i w szy stk o w ła ściw ie w porządku, na tak ie losow e spraw y, jak choroba, rady p rzecież n ie ma, pom óc tu m oże m edycyna, nie zaś jak ieś tam archaiczne m etod y, w y c ią g n ięte z rupieciarni zeszło- w iec zn eg o w olu ntaryzm u, jak dobre postan ow ien ia, sam odzielne zerw a n ie z n ałogiem , m oralna chęć rekon struk cji czy in n e takie d yrd ym ałk i. Bo pom yślm y: alk oh olizm jest rzeczy w iście chorobą, są n au k ow e m eto d y leczen ia, co w ięc ej, sp o łeczn y obow iązek lecz e­ nia, są ja w n e p ożytk i traktow ania alkoholizm u jako choroby — i jest coś jed n ocześn ie degrad u jącego w takim ch orob ow ym urzeczow ieniu w ła sn eg o n iedom agania, coś z n azb yt ła tw eg o u sp raw ied liw ien ia, rozgrzeszenia... Jak że dobrze m ożna uzasadnić łyk an ie uspok ajają­ cy ch sp ecy fik ó w stan em zdrow ia, w arun k am i pracy, naturalną n er­

(3)

w ow ością, jak n iezau w ażaln ie leczen ie z k łop otów życia zm ienia się potem w leczen ie z proszkom anii. N ie w olno nam n ie w ierzyć w nau­ kę, bo tego nas nauczyli propagatorzy i popularyzatorzy nauki, ale c z y dobra n aw et książka o fizjologii życia sek su aln ego jest akurat najlepszą lekturą dla m łodego, zakochanego osobnika? Czy dla ży ją ­ cego jako tako norm alnie człow ieka w e w sp ółczesn ym sp ołeczeń st­ w ie akurat n ajlep szą lek tu rą jest socjologiczna analiza zachow ań człow iek a w e w sp ółczesn ym sp ołeczeństw ie...

Z ponurego a n aw et i groźnego ekshibicjonizm u nauki o zachow a­ niach człow ieka zdaje sobie spraw ę uczon y m iary D avida Riesm ana.

Gdy stw ierdza, że dotąd badacze zajm ow ali się nade w szystk o spo­ łeczn ym charakterem w y tw ó rcy i że dopiero k ieru ją u w agę na czło­ w iek a jako k onsum enta (pisane przeszło 20 lat tem u, teraz aż w nad­ m iarze opisuje się analityczn ie te spraw y, p osłu gu jąc się kategorią

konsum pcji bądź jako straszakiem , bądź jako zachętą), i że jeszcze m niej w iem y naukow o o zjaw isku zabaw y, to dodaje z godną podzi­ wu sam orefleksją: „C złow iek baw iący się czeka dopiero na sw ego K olum ba. Czy jednak nakłanianie do badań nad zabaw am i człow ieka jest rzeczą rozsądną? P rzecież m oże to doprow adzić do zw iększen ia publicznego nadzoru nad dziedziną, w której panow ać p ow inna d y ­ sk recja i swoboda? A m oże zm ow a m ilczenia w ok ół spraw czasu w o l­ nego i zab aw y jest ich najlepszą ochroną?”

Po tej k rytyczn ej reflek sji nie rzuca jednak R iesm an m a szy n y do pisania, tak jak w yszk o lo n y żołnierz nie p rzestaje w y k o n y w a ć zadań pod w p ły w em p acyfistyczn ego w spom nienia pokojow ej sielan k i. D a­ vid R iesm an n ie jest jednak zrutynizow anym w ojow n ik iem socjolo­ giczn ego frontu nauki i jego św ietn a książka jest n ie tylk o serią opi­ sów zachow ań, jest nie tylk o d etek ty w istyczn y m w y k ry w a n iem re­ guł gry, której przedm iotem je steśm y m y, żyw i ludzie, ale autor ma całk iem au ten tyczn e poczucie w łasn ego człow ieczeń stw a — a w ięc i człow ieczeń stw a innych. „M usim y uprzytom nić sobie — pisze — że każde życie jest rodzajem stanu w yjątkow ego; zdarza się tylk o raz i ocalen ie jego ind yw id ualn ego charakteru u sp raw ied liw ia tro­ sk ę i w y s iłe k ” . Zdanie godne m isjonarza! D latego p ew n ie Jan S trze­ lecki, tłum acz i k om p eten tn y przedm ów ca p olskiego w yd an ia S a m o t ­

nego tłu m u , zw raca uw agę, że książka ta jest jakby stopem dw u ty ­

pów w id zen ia i p rzedstaw iania tem atu, że obok tem p eram entu nau­ kow ego zagrał także tem p eram ent a rty sty czn y uczonego badacza. Ten bardzo d elik atn ie zapisany zarzut — a w każdym bądź razie w sk azan ie na ek straw agancję w sposobie pisania książki naukow ej — n iech św iad czy, jak d alece w p ew n y ch dziedzinach nauki o czło ­ w iek u rygory m yślen ia ścisłego w yp ierają to w szystko, co b y m ogło m ieć charakter sy n tez y projektującej, co by do opisu technik doda­ w ało szczyp tę p rob lem atyk i w artości, a przynajm niej zaw ierało oso­ biste zdanie autora na ten tem at. To już artyzm , czyli n ieo d p o w ie­ dzialność, n aw et dla h u m an isty tak przeżartego etyczn ą korozją, jak

(4)

Jan S trzeleck i. W yk ryć re g u ły gry społecznej, opisać zachow ania ty ­ pow e, ok reślić p rzyczyn y i stop ień od ch yleń in d yw id u a ln ych , co n a j­ w y żej u lep szyć p rzy pom ocy dobrych receptur fu n kcjon ow anie m e­ chanizm u społecznego, oto w zn iosłe zadania ty ch panów , oto „escha­ tologia” czasu drugiej rew o lu cji p rzem ysłow ej, godna blacharza i m ontera sam ochodow ego. N a szczęcie m aszyneria je st tak sk om p li­ kow ana, że op isy są niedokładne, re g u ły g ry są m od elow ą fik cją, dobre rad y u czon ych zaś n ie trafiają na ogół do p rzepracow anych uszu lu d zi z ekip k ierow n ik ów (gdyby socjologiczne donosy chociaż po części b y ły zrealizow ane...!). A lkoholizm je st stanem chorobo­ w ym , zgoda, n iech b ędzie sk u teczn ie leczony, ale żadna diagnoza i terapia n ie zlik w id u je m oraln ych p rob lem ów p ijaństw a. K ry zy s osob ow ości ma sw e od pow iedn iki w ch em ii fizjologiczn ej i w m ech a­ n ice sp ołeczn ych przesunięć, ale do sta ty sty k i zachow ań sp ołeczn ych i do rachunku praw d op odob ień stw a zredukow ać się nie da. W ie o tym p olicjan t, ksiądz, sędzia, a w ięc p rak ty cy od k ry zysó w osobo­ w ości — czasem w ie o tym rów nież badacz n au k ow y życia sp ołecz­ nego. Czasem b y w a ted y „ a rty stą ”, co m a go u sp ra w ied liw ić w opi­ n ii w ła sn ej gru p y zaw odow ej. Grupa zaw odow a u czonych w ie, że esch atologia n ie n a leży do nauki, że je st m oralistyczn ym m a rzy ciel- stw em , i że u c z o n y a n a lizu je m o ralisty k ę eschatologiczną, choć sam p rzecież n ie je st m oralistą. A le nauka całkiem bez esch atologii czym jest... lep iej n ie m ów ić dokładniej.

K siążka R iesm ana zajm u je się przede w szy stk im d iagn ostyk ą i pro­ jek tow an iem sy tu a cji w U S A . K siążka n ieb aw em liczy ć b ędzie sobie ćw ierć w iek u i tak samo odegrała dużą rolę w m y ślen iu n aukow ym , jak i poddana została zasłu żon ej k ry ty ce. Z w ięzły i ce ln y rejestr b łęd ów R iesm an a-d iagn ostyk a odnajdzie p olsk i czy teln ik w e w s tę ­ p ie Jana S trzeleck iego. D o k ry ty k i ilu zoryczn ych poglądów , jakoby

w ład za roztopiła się w S tan ach w śród konkurujących grup nacisku, dochodzi to jeszcze oporne w ob ec tez R iesm ana prześw iadczen ie, iż h istoryczn a i w sp ółczesn a rzeczy w isto ść n ie da się sprow adzić do tak efek to w n ego, trójd zieln ego u sch em atyzow an ia, a m ian ow icie na sp ołeczn ości stero w a n e tradycją, sp ołeczn ości tzw . w ew n ą trzstero w - n e i zew n ątrzsterow an e. R iesm an p isał n ajlep sze strony sw y ch analiz w e d le m a teriału zebranego w śród am erykańskiej k la sy średniej, na u ży tek też tej w ła śn ie sp ołeczn ości p roponow ał środki zaradcze, a to w postaci zachow ania w zg lęd n ej autonom ii. D obudow ana natom iast do jego tez partia historyczna, ujm u jąca w kategoriach u n iw ersa l­ n y ch fa z y rozw oju sp ołeczn ego, a tak że liczn e w y w o d y szczeg ółow e m ają m ieć zastosow an ie n ie ty lk o do osobników z am eryk ańsk ich k las średn ich , ale do całej p opu lacji U SA , w ięcej, jakby do w sz y st­ kich sp ołeczeń stw . N ie u lega w ątp liw ości, iż sp o łeczeń stw o tak zło ­ żone i obszerne, jak w sp ółczesn a A m eryka, je st ogrom nym labora­ torium , i że z racji zaaw ansow an ia tech n iczn ego w y rastające tam p rob lem y stają su k cesy w n ie przed in n ym i sp o łeczeń stw am i — lu b

(5)

m ogą przed nim i stanąć. N iem niej takie ob iecyw an ie nam w szy stk im A m eryk i i straszen ie A m eryk ą jest w sum ie przesadą i p rzyk ładem zadufanego w sobie am erykocentryzm u.

D enerw u jąca zaś strona książki — dla n iesp ecjalisty, specjaliści od­ znaczają się w tej m ierze kom pletną ątrofią w yobraźni — polega oczyw iście n ie na obaw ach przed am erykańską konsum pcją i am e­ rykańskim i kłopotam i z konsum pcją, ale na tym , iż czytając d ajem y się w ciągnąć i rozw ażam y całkiem osobiście, eksh ib icjon istycznie, ile w nas sam ych i naszych zachow aniach tradycyjn ej starom odnej „w ew n ątrzsterow n ości”, ile zaś rów nież groźnej, zabijającej in d y w i­ dualność „zew n ątrzsterow ności” . Trzy b ow iem R iesm anow skie fazy

rozw oju przecinają schem atow o w szystk ie sp ołeczeństw a na form a­ cje p rzedk ap italistyczn e (sterow ane tradycją), na czas po p ierw szej rew olu cji przem ysłow ej, ch arak teryzu jący się in d yw id ualizm em , li­ beralizm em ekonom icznym i staw ian iem sobie am bitnych celó w tak

produkcyjnych, jak m oralnych (społeczność w ew nątrzsterow n a), oraz na najnow szą form ację (zew nątrzsterow ną), która żyje w dobie m asow ych środków przekazu, przeżyw a drugą rew olu cję p rzem y­ słową, n astaw iona je st na konsum pcję i m ęczące upodobnianie się do otoczenia. I m y śl tu człow ieku, złap any przez autora w sy n te ­ tyczną u n iw ersaln ość w yw odu, ile w tobie p rzystosow ań tra d y cy j­ nych, m echanicznych, ile z kolei idiotyzm u p urytań sk o-k arierow i- czow skiego, paskudnej sam oobłudy, ile udaw anej przyjaźni do ludzi w im ię n ajn ow ocześniejszego konform izm u grupow ego, czy je steś bardziej k ierow an y „żyroskopem ” m itów starych, czy „radarow ym urządzeniem ” przystosow ań do m itologii w sp ółczesn ej. D en erw u ją ­ ce. D latego z tak osob istym i odrucham i n iech ęci czytałem książkę

Riesm ana. To książka św ietna, bo zm usza do tak n aiw nych, n ieco­ dzien nych przy lek tu rach naukow ych, osobistych re flek sji i zd en er- w ow ań. To co w niej najbardziej w ątp liw e, ów sy n te ty c z n y rozmach i u niw ersalizm , to najbardziej w ciągające i n ajcenn iejsze.

Trzy fa z y zbudow ane są oczyw iście w ed le dobrej trad ycji eu rop ej­ skiego m yślen ia, przede w szystk im w ed le sy stem o w y ch h istoriozo- fii rom antycznych. Tam też z regu ły b y ły trzy fa z y rozw oju lu d z­ kości, pierw sza zw y k le do narodzenia C hrystusa, druga do rew olucji francuskiej, trzecia m iała się zacząć. To trójk ow e m y ślen ie zapo­ w iadało w ielk ie rzeczy, całk ow itą przebudow ę życia społecznego i do­ skonałość człow ieka. R iesm an, szlach etnie broniąc ludzkiej in d y w i­ dualności, obiecuje bardziej osobisty stosunek do w oln ego czasu, za­ baw y, obiecuje nie dorosłość rodzaju ludzkiego, ale dziecinadę. Ża­ łosne. R om an tycy b y li m niej n aukow i od R iesm ana. A le o człow ieku m y śleli serio. S p ołeczeń stw o b yło dla nich czym ś żyw y m . Jeszcze n ie u m ieli się nim tak m od elow o baw ić ani rozbierać na części sk ła ­ dowe.

Stefan Treuguit j g g R O Z T R Z Ą S A N IA I R O Z B IO R Y

Cytaty

Powiązane dokumenty

Po 1939 roku Mieczysław nie odwiedził już Polski, nie spotkał się również z ojcem. Rozmawiał z nim jedynie jeden raz przez

Poddzierżawca zobowiązany jest do wykonywania swojego prawa na Przedmiocie poddzierżawy zgodnie z wymogami prawidłowej gospodarki oraz zasadami współżycia społecznego i nie

Peter Goldmann Coaching Und Consulting Austria

mówiący jest powiązany wielorakimi związkami z sytuacją, adresatem, tradycją kulturową [...]. Może je przytaczać, parafrazować, parodiować [...] 10. W świadomości jednostki

Biuro Prasowe - Rudna - Rynek - Ratusz, 15 minut po dekoracji konferencja prasowa ze zwyciêzc¹ etapu Press Office Rudna the market place the town hall 15 minutes after

b) następnie powoli zwolnić tłok zapewniając gładki jego przesuw i zassanie cieczy do końcówki, c) odczekać 2-3 sekundy, wyciągnąć końcówkę z cieczy przesuwając po

Utrata praw obejmuje prawo do sprzedaży produktów Kyäni oraz prawo do otrzymywania przyszłych prowizji, premii i innych przychodów ze sprzedaży i innych działań byłej

(Dz.Urz.Woj.. Rozstrzyga się o sposobie rozpatrzenia uwag do projektu zmiany planu zgodnie z załącznikiem Nr 1 do niniejszej uchwały. Rozstrzyga się o sposobie