• Nie Znaleziono Wyników

w ła ś c iw y stosunek do sztuki lu d o w ej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "w ła ś c iw y stosunek do sztuki lu d o w ej"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Słron 1

Cena 2 5 zł,

J U o U i, s jf r -

r

C \ p ,xy ^

T Y G O D N I K S P O Ł E C Z N O - L I T E R A C K I

Rok VI Ł ó d i, 19 czerw ca 1949 r. N r 25 (2 0 4 )

--- W NUMERZE ---

między innymi:

J. M . Gisges — S z tuka lu d o w a K ie le cczyzny.

W . Strzemiński — W s p ra w ie „ p r y m ity w u “ ludow ego.

K. P iw arski — K s ią ż k a o przyczyn ach d ru g ie j w o jn y ś w ia ­ to w e j.

M . Janion — P ow ieść o p o w s ta n iu c h ło p s k im .

E. Bagriana, ,1. Stubeł, Ch. Smirnenski, C. Spasow, M . Bucz- kówna, K . Łupiec — w iersze.

W. K ubacki — N o w a M oskw a.

J. Baculewski — Czego szuka le k a rz w lite ra tu rz e ? K . Kewes — L o u is A ra g o n — poeta w alczący.

B. Chęciński — O „s a m o u k a c h “ lite ra c k ic h . W. Dunarow ski — C iężar rąk.

A . W róblew ski — S ztuka p la s ty k ó w - a m a to rów . L . G o liń s k i — L is t z; W ro c ła w ia .

V .

Włodzimierz Sokorski t *

O w ła ś c iw y stosunek do sztu ki lu d o w ej

Z Festiw alu Polskiej M u zyki Ludowej

Fot.. W. Kondracki Z Festiw alu Polskiej M u zyki Ludow ej

■■■■■' ; <: . Fot. W. Kondracki

■ A e s tiw a l S z tu k i L u d o w e j, z o rg a n i- z o w a n y przez M in is te rs tw o K u lt u -

• r y i; .S ztuki i P o ls k ie R adio, posta­

c i w ił w n o w e j z u p e łn ie płaszczyźnie p ro b le m p rz e w a rto ś c io w a n ia i w c h ło n ię c ia potężnego n u r tu lu d o w e j tw ó rc z o ś c i w ło ż y s k o s z tu k i o g ó ln o n a ro d o ­ w e j naszych czasów.

S z tu k a lu d o w a w naszym p o ję c iu je s t b o w ie m n ie ty lk o z ja w is k ie m społeczeń­

s tw a klasow ego, lecz ja k o s a m o d zie ln y, w ła s n y n u r t k u ltu r a ln y mas lu d o w y c h , po ­ w s ta ła i u k s z ta łto w a ła się ja k o a n ty te z a s z la ch e ckie j, d w o rs k ie j k u ltu r y , ty m sa- m y m k o rz e n ia m i s w y m i, sięgając sp o łe ­ czeństw a, o p a rte g o na p ańszczyźnianej p ra c y n a jsze rszych mas c h ło p s k ic h .

W ty c h w ię c w a ru n k a c h , o ile k u ltu r a d w o rs k a , w m ia rę sw ego w y ra d z a n ia się, o d ry w a ła się od n a ro d o w e g o podłoża i u le g a ła k o s m o p o lity c z n e m u i fo rm a ln e m u s k o s tn ie n iu , o ty le sztu ka lu d o w a ż y w iła się zawsze w ie c z n ie tw ó rc z y m , g łę b o k o n a ­ ro d o w y m , a je dnocześnie g łę b o k o k la s o ­ w y m n u rte m społecznym , u le g a ją c , w te n sposób w s z y s tk im p rz e m ia n o m , p rz e ­ k s z ta łc e n io m i p rz e w a rto ś c io w a n io m ó w ­ czesnego życia w s i p o ls k ie j.

D ia le k ty c z n ą jedność tre ś c i i fo r m y m o ­ że n ig d z ie in d z ie j n ie je s t ta k o s tro ż a ry - so w a ń a i u w y p u k lo n a ja k w ła ś n ie w s z tu ­ ce lu d o w e j. Jest to b e zpośredni re z u lta t je j z w ią z a n ia z p o d g le b ie m życia, je s t to re z u lta t bezpośredniego p rz e rz u tu co­

d z ie n n y c h p rz e ja w ó w b y tu w s fe rę tańca, p ie ś n i, rze źb y, u b io ru , w z o ru , tk a n in y i a rc h ite k tu ry .

S tą d też k o n s e rw a ty z m czy też tr a d y ­ c jo n a liz m s z tu k i lu d o w e j je s t .ty lk o p o zo r­

n y m , z e w n ę trz n y m p rz e ja w e m , chociaż n ie w ą tp liw ie w o ln ie js z e te m p o p rz e m ia n fo r m u s tro jo w y c h na w s i n ie m o g ło poz<v stać bez w p ły w u na te m p o p rze kszta łce ń je j a rty s ty c z n y c h fo rm a c ji.

S p ro w a d z a n ie w ię c za kre su i zasięgu s z tu k i lu d o w e j do ja k o b y n ie z m ie n n y c h i zako ń czo n ych ju ż w s w o im ro z w o ju m o ­ ty w ó w , to n a c ji, w ą tk ó w te m a ty c z n y c h , czy też w z o ró w a rty s ty c z n y c h je s t p o w a ż­

nym. n ie p o ro z u m ie n ie m , z a is tn ia ły m w pe­

w n y c h k o ła c h a rty s ty c z n y c h t y lk o na s k u ­ te k nie d osta te czn e j znajom ości p ra c ba-

d a w c z o -p o ró w n a w c z y c h .

H is to ria ró ż n y c h ro d z a jó w s z tu k i lu d o ­ w e j w s k a z u je n ie zb icie , że z m ie n ia ła się n ie t y lk o je j kla s o w a treść i k la s o w a p ro ­ b le m a ty k a , lecz p o w s ta w a ły ,, z a m ie ra ły , lu b o d ra d z a ły się w n o w e j postaci te w ą t k i te m a ty c z n e i te m o ty w y m uzyczne, taneczne, czy też pla styczn e j k tó rę w „te j lu b in n e j p o sta ci b y ły o d p o w ie d n ik a m i

ów czesnych ; . p rz e m ia n . społecznych lu b c jo n a liz m u m iS tv c z n o -re lig ijn e g o , pozba- Wręez b u n tó w , czy re w o lu c ji ch ło p skich . w ionego' tre ś c i społecznej, ta k c h a ra k te ry - O zęstokroć p o z o rn ie m a rtw a ju z tr ą d y - sty c z n e j d la szeregu m o ty w ó w re lig ijn y c h cja z e w n ę trz n e j o b rzę d o w o ści p rz y ¡Juz- o«.iesu pańszczyźnianego.

Z Festiw alu Polskiej M u zyki Ludowej Fot. W. Kondracki

szym zb a d a n iu zdradza n o w e z u p e łn ie s p o jrz e n ie i n o w ą z u p e łn ie in te rp re ta c ję te m a tyczn ą , a n a w e t fo rm a ln ą , ta k cha­

r a k te ry s ty c z n ą d la danej e p o k i i d la da­

nego k lim a tu społecznego.

W te n sposób s z tu k a lu d o w a je s t o k re ­ śloną z u p e łn ie k a te g o rią h is to ry c z n ą , h i­

s to ry c z n ie p o w s ta łą i u le g a ją cą h is to ry c z ­ n y m p rz e k s z ta łc e n io m , k a te g o rią w k ra c z a ­ ją c ą w n o w ą epokę ja k o z ja w is k o żyw e, tw ó rc z e i k s z ta łtu ją c e się w c ią ż na now o.

Z a sa d n iczym z w ro tn y m p u n k te m w ro z ­ w o ju s z tu k i lu d o w e j b y ło o czyw iście z n ie ­ s ie n ie pańszczyzny i p rze jście w s i do go­

s p o d a rk i d ro b n o to w a ro w e j w k a p ita lis ty ­ czn ym społeczeństw ie.

W ty c h n o w y c h z u p e łn ie w a ru n k a c h p o stę p u ją ce z k a ż d y m d n ie m ro z w a rs t­

w ie n ie k la s o w e w s i m u s ia ło pociągnąć za sobą ró w n ie ż i kla s o w e ro z w a rs tw ie n ie k u lt u r y lu d o w e j.

B ogatsze e le m e n ty w si p o ls k ie j m u s ia ły ciążyć i c ią ż y ły coraz b a rd z ie j do o d e rw a ­ n ia te m a ty k i i sw o ich za interesow ań od podłoża klasow ego w s i pańszczyźnianej czy b ie d n ia c k ie j i p rzesunięcia p u n k tu ciężkości sw o ich z a in te re so w a ń a rty s ty c z ­ n y c h do z e w n ę trz n e j obrzędow ości, tra d y -

W ty c h w a ru n k a c h do s z tu k i lu d o w e j, re p re z e n to w a n e j p rze z b o g a tą część w si, zaczął za kra d a ć się s p e c y fic z n y .fo rm a liz m :

s p ro w a d z a n ie je j w y d ź w ię k u do p o w ie rz - c h o w n o -z e w n ę trz n y c h m o ty w ó w taneczno- m uzyczn ych , o g ra n iczo n ych zresztą tema-«

ty c z n ie .d o o b rzę d o w o ści o b y c z a jo w e ; >>■

m o ż n y c h gazdów , g ospodarzy czy k m ie c i.

N u r t te n , tra c ą c coraz b a rd z ie j k o n ta k t z re a ln y m ży c ie m o lb rz y m ie j w ię kszo ści w s i, u le g a ł c h a ra k te ry s ty c z n e j d e fo rm a c ji p o p rze z w c h ła n ia n ie e le m e n tó w k u l t u r y d ro b n o m ie szcza ń skie j, ro z k ła d o w e j k u lt u r y k a p ita lis ty c z n e g o św ia ta . N a s tę p u je proces zaśm iecania k u lt u r y lu d o w e j, fa łs z y w e j s ty liz a c ji, p rz e rz u c a n ia tr a d y c y jn y c h m o ­ ty w ó w na obce, w ro g ie w s i t ło k a b a re to - w e i lu m p o w s k o -d ro b n o m ie s z c z a ń s k ie . N a ­ s tę p u je s p e c y fic z n y proces z a k ra d a n ia się

do s z tu k i lu d o w e j fo r m a liz m u i kosm o­

p o lity z m u , k t ó r y w k ra ja c h Z a c h o d n ie j E u ro p y i A m e r y k i p rz y b r a ł fo r m y ta k zdegenerow ane, ja k .z n e g ry ty z o w a n ie s z tu ­ k i a m e r y k a ń s k ie j, na k a n w ie f o rm alistycz-- n ie p rz e s ty liz o w a n y c h m o ty w ó w lu d o w e j s z tu k i m u r z y ń s k ie j,, zu p e łn ie zresztą, o d e r­

w a n e j od sw ego społecznego i n a ro d o w e ­ go podłoża.

W ta k ja s k ra w o zdege n e ro w a n e j p o sta ci proces te n u nas rzecz p ro s ta n ig d y się n ie u ja w n ia ł. L e cz ko ń czą cy , się d z is ia j fe s ti­

w a l s z tu k i lu d o w e j o b o k w ie lk ic h o s ią g i n ię ć z o b ra z o w a ł p o w ażne niebezpieczeń­

s tw o zaśm iecania p ra c y zespołów o b c y m i n a m n a le c ia ło ś c ia m i d ro b n o m ie szcza ń skie j p s e u d o -k u ltu ry , s ty liz o w a n e j na s z tu k ę l u ­

dow ą. A ty m s a m y m n ie b ezp ie cze ń stw o s p ro w a d z e n ia s z tu k i lu d o w e j do tr a d y c jo - n a lis ty c z n e j o brzędow ości, ilu s tr u ją c e j w

Zespół kielecki (Bieliny) Fot. Z, Januszewski

J3/v\\ V*\ o

(2)

Str. 2 „W I E S " N r 25 (204)

g ru n c ie rze czy re a k c y jn o -a g ra ry s ty c z n ą p o sta w ę b o g a te j częśei w s i, w s i z ra s ta ją c e j się z m ie js k im s p e k u la n te m . P ro w a d z i to rzecz p ro s ta u w ie lu k ie ro w n ik ó w zespo­

łó w do lu b o w a n ia się w fo rm a lis ty c z n y c h sm aczkach, o d e rw a n y c h od w ła ś c iw e g o tła życia, p ra c y i w a lk i o lb rz y m ie j w ię k s z o ­ ści w s i p o ls k ie j.

Jednocześnie je d n a k F e s tiw a l S z tu k i L u d o w e j u ja w n ił z całą s iłą , ja k w ie lk ie m o ż liw o ś c i i p e rs p e k ty w y ro z w o jo w e po­

siada dziś s z tu k a lu d o w a , g d y p a trz y m y na n ią w je j h is to ry c z n y m p rz e k ro ju , g d y ś w ia d o m ie w y d o b y w a m y z je j d o ro b k u to w s z y s tk o , co i w tre ś c i, i w fo r m ie b y ło z w ią za n e z w ie k o w a , h is to ry c z n ą w a lk ą w s i p o ls k ie j. G d y s iła , tężyzna, p ię k n o i b o g a c tw o m o ty w ó w lu d o w y c h rzu co n e zo­

s ta n ie na p ra w d z iw e , n ie sfa łszow a n e tło społeczne i k u ltu r a ln e naszego n a ro d u . G d y p rz e n o s im y je na obecne t ło życia p o ls k ie j w s i, w ią ż ą c e j się z m ia s te m w s w o je j p ra c y i w s w o je j w a lc e o now e, lepsze ju tr o .

W a lk a o so cja lizm , to k la s o w a w a lk a o z b u d o w a n ie n ie k la s o w e g o społeczeństw a, a w ię c ró w n ie ż k la s o w a w a lk a o zb u d o ­ w a n ie je d n o lite j k u lt u r y n a ro d o w e j, osią­

g a ln e j je d n a k d o p ie ro w epoce z w y c ię s ­ k ie g o s o c ja liz m u .

P ro b le m w ię c n ie s to i dziś w p ła szczy­

ź n ie b e z k ry ty c z n e g o , a w ię c o b ie k ty w n ie fa łs z y w e g o k u lty w o w a n ia odrę b n o ści k u l­

t u r y lu d o w e j, p o d o b n ie ja k n ie s to i on w p ła szczyźn ie przenoszenia m o ty w ó w czy w y c in a n e k lu d o w y c h n a obce je j t ło m ie ­ szczańskiej, s c h y łk o w e j, k o s m o p o lity c z n e j ju ż dziś k u ltu r y .

N a to m ia s t p ro b le m s to i w pła szczyźn ie w y d o b y c ia z k u lt u r y lu d o w e j żyw e g o n u r ­ tu , z a ró w n o w tre ś c i, ja k i fo rm ie . Ż y w e ­ go n u rtu , p rz e w a rto ś c io w u ją c e g o się co d zie ń i co go d zina w tw ó rc z y m m a rszu w s i p o ls k ie j do s o c ja liz m u . S ię g a m y w k u ltu rz e lu d o w e j po te je j bezcenne s k a r­

b y , k tó re b y ły w y ra z e m je j społecznej od­

rę b n o ś c i i społecznego p ro te s tu w sto su n ­ k u do k u lt u r y d w o rs k ie j i w s to s u n k u do k o s m o p o lity c z n e j s z tu k i drob n o m ie szcza ń - s k ie j i chcem y w to p ić te n ż y w y , p o tę ż n y n u r t mas lu d o w y c h w n o w ą , n a ro d o w ą k u ltu r ę e p o k i s o c ja liz m u , k u ltu r y , k tó r e j d ro g ę w p rzyszło ść o tw o rz y ła w a lk a i z w y c ię s tw o k la s y ro b o tn ic z e j.

O d rz u c a m y fa łs z y w ą s ty liz a c ję , g ło s im y n a to m ia s t św ia d o m e k s z ta łto w a n ie , a n a ­ w e t in s c e n iz o w a n ie z a ró w n o w tre ś c i ja k i fo r m ie tw o rz y w a s z tu k i lu d o w e j.

O d rz u c a m y s p ro w a d z e n ie s z tu k i lu d o w e j do fo rm a lis ty c z n e j o b rzę d o w o ści i m echa­

n icznego przenoszenia je j w z o ró w na obce je j tło . N a to m ia s t g ło s im y h a sło czerpa­

n ia p rze z tw ó rc ó w , p is a rz y , k o m p o z y to ró w p e łn y m i g a rś c ia m i z je j b o g a ctw , celem p rz e to p ie n ia je j tre ś c io w e g o i fo rm a ln e g o w k ła d u w n o w ą , codzienną tw ó rczo ść a r t y ­ s tyczn ą d n ia dzisiejszego.

S z tu k a lu d o w a i s z tu k a naszej rze czy­

w is to ś c i zahacza o sie b ie n ie w c ie k a w o s t­

k a ch fo rm a ln y c h i n ie w a to n a ln o ś c i m o ­ ty w ó w , k tó r e w y rw a n e ze sw o je g o p o d ­ łoża s ta ją się fo rm a lis ty c z n ą , bezduszną ig ra s z k ą . S z tu k a lu d o w a i s z tu k a naszej rz e c z y w is to ś c i w ią ż e się z sobą w s ile bez­

p o ś re d n ic h doznań, w s ile w y ra z u s z tu k i g łę b o k o n a ro d o w e j i jednocześnie g łę b o k o lu d z k ie j, s z tu k i będącej b e zp o śre d n im w y ra z e m czło w ie c z y c h tro s k , radości, szczęścia, p ra c y , tru d u , w a lk i i t r iu m f u z w y c ię s tw a .

W N U M E R Z E 23— 24 (202— 203) T Y G O D N IK A

„ W IE Ś “ z dnia 5— 12 czerwca 1949 r.:

Bronisław Chęciński — S tr a jk w e w s i D re w n ia n e j; M aciej K oliba — P isa rz w a l­

czący d ia le k ty c z n ie . Z przeszłości w p rzy­

szłość: Zespół „W s i“ — K z u t oka; J. A . K ró l

— P ie rw s i p a m ię tn ik a rz e , L. Sobierajski — E m ig ru ją c y z c h ło p ó w na ro b o tn ik ó w , W ł.

Błachut — P ie rw sze dziesięciolecie D ru g ie j N iepodległość:, J. A. K ró l — D w ie d ro g i, J.

Pogan — O braz w s i w o s ta tn ic h la ta c h przed w o jn ą , St. Ig n ar — O kla sow e oblicze ru c h u lu d o w e g o , J. Cbałasiński — M a n ife s t m ło d e ­

go pokolenia, D. G alaj — W Polsce L u d o w e j

— sam orzutna s p ó łd z ie ln ia p ro d u k c y jn a , H.

M in c — Sojusz ro b o tn ic z o -c h ło p s k i; M a ria Żm igrodzka — W w a lc e o lite r a tu r ę p ro le ­ ta ria c k ą ; W ładysław K ow alski — W ieś stoi o tw o re m ; Jerzy M ille r — W iersze. Zofia Rze.

plińska — D o r o li słu gi k a p ita liz m u ; W ła d y ­ sław Kuszyk — P rzed K on gre sem Z w ią z ­ k ó w Z a w o d o w ych ; Franciszek Apryas — T a ­ k a je s t odpow iedź k la s y ro b o tn ic z e j; Tadeusz Krępow iecki — N arodow ość (C e ntralizacja).

W itold Łukaszewicz — Głos chłopskiego so­

c ja lis ty sprzed 115 la ty ; P iotr Pigw a — O r­

ga nizacja postępu na w s i; W ito ld Jedlicki — T w ó rc y nauko w eg o s o cja lizm u ; Gustaw T o.

mała, Józef Grabowicz, L u d w ik M ło t — u w a g i; F a k ty i zdania. 33 ilu s tra c je , 16 stron.

Z bieżność p ie ś n i lu d o w y c h i p ie ś n i m a­

so w ych p r o le ta r ia tu to n ie zbieżność f o r ­ m a ln a i n a w e t ni,e zbieżność te m a tyczn a . T o zbieżność s z tu k i tę tn ią c e j ży c ie m d n i naszych, uczuć n a s z y c h -i w a lk i naszej. T o zbieżność d y n a m ik i naszych czasów.

Je ż e li ta k s p o jrz y m y na is to tę s z tu k i lu d o w e j, to, rzecz p ro sta , z ro z u m ie m y , że je j proces ro z w o jo w y n ie m ó g ł u le c h e r­

m e ty c z n e m u z a m k n ię c iu czy też tw ó rc z e ­ m u za h a m o w a n iu . P o w s ta ją i będą po ­ w s ta w a ć w naszych czasach n o w e p ie ś n i, n o w e tańce, n o w e obyczaje, n o w e g r y ze­

społow e, n o w e w z o ry tk a n in , n o w e rze źb y i n o w a a rc h ite k tu ra .

Z a ty m procesem ro z w o jo w y m m u s i podążać p ra ca naszych tw ó rc ó w i p raca k ie ro w n ik ó w naszych zespołów lu d o w y c h . W in n a n a m w te j p ra c y p rz y ś w ie c a ć za­

sada w ie rn o ś c i i p ra w d z iw o ś c i tła o ra z ś w ia d o m y proces u k s z ta łto w a n ia postępo­

w e g o żyw e g o n u r t u tw ó rc z o ś c i lu d o w e j.

A to s ta w ia p rze d n a m i szereg w ie lk ic h zadań.

Pierw sze zadanie.

T o p rz e s ta w ie n ie p ra c lu d o w y c h zespo­

łó w ś w ie tlic o w y c h z to r u bezdusznej ob ­ rzę d o w o ści na t o r ż y w e j, tw ó rc z e j, k o n ­ c e p c y jn e j p ra c y poszukiwania nowych rozw iązań in s c e n iz a to rs k ic h , re ż y s e rs k ic h , w o p a rc iu o całe b o g a c tw o a n ty d w o rs k ie j, a n ty k a p ita lis ty c z n e j i a n ty k u ła c k ie j s z tu ­ k i lu d o w e j.

D ru gie zadanie.

T o oczyszczenie s z tu k i lu d o w e j z fa ł­

s z y w e j s ty liz a c ji fo rm a ln e j, się g a ją ce j k o ­ rz e n ia m i k a b a re tu i d ro b n o m ie szcza ń skie j, z w y ro d n ia łe j k u ltu r y .

Trzecie zadanie.

T o rozszerzanie za in te re s o w a ń zespołów lu d o w y c h na tw ó rczo ść n o w e j, id ą c e j do s o c ja liz m u s z tu k i d n i naszych.

C zw arte zadanie.

T o o rg a n iz a c y jn e p o w ią z a n ie o lb rz y m ie ­ go ru c h u zespołów lu d o w y c h z S am opom o­

cą C h ło p s k ą i Z w ią z k a m i Z a w o d o w y m i o ra z z a g w a ra n to w a n ie ideologicznego, re ­ p e rtu a ro w e g o o ra z s z k o le n io w e g o k ie ro w ­ n ic tw a p a ń s tw a poprzez G łó w n a K o m is ję do S p ra w K u lt u r y p rz y R adzie M in is tró w i M in is te rs tw o K u lt u r y i S z tu k i.

P iąte zadanie.

Listy do redakcji

K a ta rzy n a Łupiec

D Ł U G Ś W I A T U

C zytałam wczoraj w książce, Że u ludów dzikich

P rzy obrzędzie w tajem niczania chłopca Pokazują m u z ziem i usypany pagórek, W zgórze długu.

P am iętaj, że dłużny jesteś zarówno swoim przodkom Jak i potomkom!

Kocham lud zi za ich tru d ,

Z a drogę ogromną, k tó rą odbyli z ciemności, Z a ich w ytrw ałość, w alkę,

Z a wszystko, co zdobyli.

Z a miłość, do k tó re j są zdolni, K tó ra jest twórczością najwyższą, Z k tó re j rodzi się czyn.

Z a to, że u w ie rz y li, że po nich p rzy jd ą inni, Że nie boją się śmierci,

K tó ra jed yn ie przecież przem ienia nas w zboże, W owoc, w drzewo, w k w ia t,

Z a pracę każdego człowieka,

K tó ry stw arza dla nas dzień dzisiejszy,

Z a to, że jeden człow iek jest towarzyszem drugiego N a Z iem i.

Jeśli słońce wygaśnie,

Przeniesiem y się na inną planetę, Przeniesiem y nasze Życie.

N ie wolno nam odpoczywać,

N ie w olno zapomnieć, co dłużni jesteśmy Sw oim braciom, m ilionom B ohaterów , K tó rz y w ie rz y li w nas!

S z a n o w n y P anie R e d a k to rz e !

C z y tu ję stale „W ie ś “ i w idzę, że w ty m p iś m ie m o g ą nareszcie pisać lu d z ie p ro ­ ści. C z y ta ła m p ię kn e rze czy p isa rza M ło ­ ta i J ó z e fy W ito w s k ie j, k tó r e j p a m ię tn i­

k i, ch o cia ż b y ła ty lk o „b ie d n ą służącą“ , d ru k u je c ie , i t y lu in n y c h , k tó r z y nie m o ­ g lib y m a rz y ć n a w e t o ty m , g d y b y nie

„W ie ś “ . K ie d y teraz p rz e c z y ta ła m p ię k ­ n y p o e m a t „ S t r a jk we w si D re w n ia n e j“

T o dalsze p ra ce badaw cze n a d s z tu k ą f ie / ° p if f ^ c z ło w ie k bez e d u k a c ji, to lu d o w ą , je j d o k u m e n ta c ją i u tr w a la n ie m P ostnnnw l1am o ś m ie lić się i s w ó j w iersz

— p ro w a d z o n e pod k ą te m w y d o b y c ia nur* ‘

1

° . R e a k c j i w ysłać. C h c ia ła m z ro b ić to tu historycznego — w je j ro z w o ju . ł u ^ d a w n o, ale n ie m ia ła m śm iałości.

Szóste zadanie. M a m l a t 25, m ie szka m w T u s z y n ie i do- T o tw ó rc z a p ra ca k o m p o z y to ró w i p is a - 'chodzę d o p o s łu g i w s a n a to riu m w T u ­ r z y n a d w c h ło n ię c ie m w s z tu k ę n a ro d o w ą sz y n k u . O jc ie c nie ż y je , m a tk a p ra c u je naszej e p o k i te g o bo g a ctw a , k tó r e z a w ie ra

i k tó re z k a ż d y m d n ie m p o g łę b ia P o ls k a S z tu k a L u d o w a .

I w re szcie siódme zadanie.

T o w y k s z ta łto w a n ie n o w y c h fo r m o rg a ­ n iz a c y jn y c h , k tó r e za p e w n ią p la n o w y , ś w ia d o m y je j ro z w ó j.

W ty m c e lu zostaje p o w o ła n y do życia N a c z e ln y K o m ite t do s p ra w s z tu k i lu d o ­

w e j, k tó re g o za d a n ie m będzie k o o rd y n a c ja m ó j p o em at p *. ,,S tr a jk we w si D re w n ia

1 k ie ro w n ic tw o p ra c a m i n a d w ła ś c iw y m je j ro z w o je m .

N a czele tego K o m ite tu , do k tó re g o w e j-

w m le c z a rn i, starsza sio s tra dojeżidża do fa b r y k i w Ł o d z i. M a m jeszcze d w ó c h b ra c i, k tó r z y chodzą do s z k o ły pow szech­

n e j w T u szyn ie . J a sam a s k o ń c z y ła m t y lk o 7 k la s s z k o ły pow szechnej, ch o cia ż o jc ie c c h c ia ł się w yrze c w ie lu rze czy, m ó ­ w ił, że d la m n ie n a w e t i ty to n iu b y sobie nie k u p o w a ł, b o m u m ó w ili w szkole, że je tem ch ętna. W czasie w o jn y b y ła m na ro b o ta c h w N ie m cze ch p o d K a sse l u bauera, teraz to m i tro ch ę tru d n o u c z y ć się, choć c z y ta m d u żo , bo do ks ią ż e k m a m dostęp.

C h c ia ła b y m t y lk o b a rd z o , je ż e li m ó j w iersz je s t z ły , że b y P a n R e d a k to r n a p i­

sa ł m i, co m a m z ro b ić, to napiszę le p szy.

Katarzyna Łupiec

Bronisław Chęciński

O ,, s a m o u k a c h “ l i t e r a c k i c h

Z ra d o ścią p o w ita łe m ś w ią te c z n y n u ­ m e r „ W s i(‘, w k tó r y m z o s ta ł u m ieszczony

dą p rz e d s ta w ic ie le w s z y s tk ic h za in te re so ­ w a n y c h o rg a n iz a c ji, s ta n ie M in is te r K u l ­ t u r y i S z tu k i.

n e j“ * ) . D la p o c z ą tk u ją c e g o p isa rza , w s y ­ tu a c ji u tru d n io n e g o d e b iu tu ja k m ó j, sta ­ n o w i to oczyw iście p o w a ż n y k r o k a w a n ­ su lite ra c k ie g o .

N ie spodziew ałem się, że ż y c io ry s m ó j P rz y M in is te rs tw ie K u lt u r y i S z tu k i po - zostanie zam ieszczony w bezp o śre d n ie j w o ła n e zostanie ró w n ie ż do życia B iu r o ' ' ‘ '

A m a to rs k ie g o R u c h u A rty s ty c z n e g o , o b e j- m u ją c e d w a zasadnicze d z ia ły p ra c y : p ro - g ra m o w o -re p e rtu a ro w e j i ś w ie tlic o w o - w id o w is k o w e j.

P rz y B iu rz e z o rg a n izo w a n e zostanie — w o p a rc iu o G łó w n ą K o m is ję d la S p ra w

s u ro w e j fo rm ie , m y ś la łe m , że m a on s łu ­ ż y ć re d a k c ji ja k o m a te ria ł do o m ó w ie n ia Z a le ż a ło m i w ię ce j na te j części b io g ra fii, w k tó r e j d a łe m za rys m o je g o lite ra c k ie g o ro z w o ju . B r a k tego z a ry s u w ze sta w ie n iu z n o ta tk ą re d a k c ji m oże s tw o rz y ć u czy- K u lt u r y — K o m is ja re p e rtu a ro w o -p ro g ra - teln ik a m y ln y p o g lą d co do a u to ra i jego m ow a, w s k ła d k tó r e j w e jd ą p rz e d s ta w i- w ystę p u . M o ż e on ( c z y te ln ik ) ła tw o p o- c ie le z a in te re s o w a n y c h in s ty tu c ji. m yśle ć, że c z y ta n y u tw ó r s ta n o w i ow oc

I w re szcie p o w o ła n a zostanie do życia odosobnionego jedn ora zo w e g o w y s iłk u p i- C e n tra la T e a tró w a m a to rs k o -w id o w is k o - satskiego cz ło w ie k a nie dość w ty m k ie - w y c h , Z< w ła s n y m C e n tra ln y m T e a tre m r u n k u przysp o so b io n e g o i że c h y b a nie

,S tu d io , ja k o p o d s ta w o w a baza, w zorzec je s t to ta k z n o w u tru d n o

1 re z e rw u a r k a d r in s tru k to rs k ic h .

C e lo w o z a trz y m u ję się t y lk o na zasad­

n ic z y c h p ro b le m a c h i w n io s k a c h o rg a n iz a ­ c y jn y c h n ie chcąc się rozpraszać i n ie chcąc zaciem niać w ła ś c iw e g o obrazu.

P rze d n a m i s to ją b o w ie m w ie lk ie i t r u ­ dne zadania.

F e s tiw a l S z tu k i L u d o w e j p o ka za ł n a m o lb rz y m ie m o ż liw o ś c i tw ó rcze , tk w ią c e w naszym lu d z ie i w p o ls k ic h m asach p ra ­ c u ją cych , jednocześnie je d n a k p o ka za ł n a m ró w n ie ż i nasze b r a k i oraz pow ażne n ie d o ­ ciągnięcia.

Co je d n a k je s t n a jw a ż n ie js z e i decydu-

z n o w u tru d n o p rz y d o b re j w o li, d o b ry m społecznie tem acie i o d p o ­ w ie d n ie j „ż y łc e “ do p is a n ia w y k ro p ić w a rto ś c io w y u tw ó r p o e ty c k i. M ó w ię na

dość często, a b y rde za p o m n ie ć n a z w i­

ska a u to ra m ó w im y , że ja k o ś on się ła d - ' nie ro z w ija . O czyw iście w ta k ic h w a ru n ­ k a c h ro z w ó j p o s tę p u je dość s z y b k o u z d o ln ie js z y c h je d n oste k. W ie lu piszą cych , p o z b a w io n y c h m ożności p u b lik o w a n ia n a ła m a c h p is m we w cze śn ie jszym okresie p isarskiego ro z w o ju , z d a n y c h je s t na w ła ­ sne s iły i u p a rtą w ia rę w sw oje m o ż li­

w ości. T a c y ro z w ija ją się w odoso b n ie ­ n iu i g d y im się u d a je wreszcie w y p ły n ą ć z a d z iw ia ją sobą niejednego, w z b u d z a ją c p y ta n ie — s k ą d się w z ię li?

C o do okre śle n ia „s a m o u k “ to n ie cie­

szy się ono m o im z a u fa n ie m . P o w ie m szczerze, nie lu b ię tego słow a. Jest to te r­

m in obosieczny. Z je d n e j s tro n y ka że w zb u d zać u c z y te ln ik a p e w ie n p o d z iw d la p is a rz a określonego ty m m ia n e m , z d r u ­ g ie j ro d z i w s to s u n k u d o niego znaczną n ie u fn o ść i n ie w ia rę w jego m o ż liw o ś c i.

A c h , sa m o u k, cóż o n ta m może s tw o rz y ć . S ka rżą się na to za a w a nso w a n i pisarze ja k J a n B rz o z a , c z y J ó ze f P ogan. N ie ­ rz a d k o f a k t s a m o u ctw a pisarza, ja k u p o d s ta w ie w łasnego dośw iadczenia, g d y ż nas- u tr u d n ia lite ra c k ą egzystencję i trz e - i w okresie m o ic h z a p a lc z y w y c h p o c z ą tk ó w osiągnąć w y b itn ą lite ra c k ą rangę,

pa m ia rę C o n ra d a c z y G o rk ie g o , a b y ten f a k t n ie b u d z ił n ic z y ic h w ą tp liw o ś c i co d o p isa rskie g o ta le n tu . M o im zd a n ie m o k re . sienie s a m o u k w o d n iesie n iu do poszcze­

gólnego p isarza je s t nie w ła ściw e o ty le , że k a ż d y p is a rz je s t przecież s a m o u kie m w swoitoi rzem iośle p is a rs k im . Jego w y ­ ksz ta łc e n ie ogólne s ta n o w i osobne za g a d ­ nienie, m oże b y ć ono osiągane przez s tu - - - - , -- — d ia szkolne, m oże je p isa rz z d o b y ć n a n a m jasno, to droga, po k t ó r ° j iść o d tąd ra c k i, konieczna je s t du ża z a p ra w a te ch - drodze u c ią ż liw y c h s tu d ió w sa m o d zia ł- m u siln y.

N a w ie c z n ie żyw e, nieskończenie p ię k n e tło s z tu k i lu d o w e j m u s im y rz u c ić tw ó rc z ą myśl naszych czasów, w s k a z u ją c k ie ru n e k i m etodę ro z w ią z y w a n ia zagadnień,

I to są e le m e n ty naszej w a lk i o p rz y ­ szłe o b licze s o c ja lis ty c z n e j k u lt u r y P o ls k i L u d o w e j.

Włodzimierz Sokorski

lite ra c k ic h sam z b y t często u le g ałe m p o ­ d o b n y m z łu d z e n io m .

O czyw iście „ s iła i p a to s fa k tó w społecz­

n y c h o ra z p rz e k o n a n ia a u to ra “ sta n o w ią s iln ą p o d n ie tę tw ó rczą , sam to s tw ie rd z i­

łe m w s w o im ż y c io ry s ie , m ó w ią c o fa k c ie z w ią z a n ia p o e z ji z ży c ie m i jego społecz- jące, to droga, k tó ra d z ię k i in ic ja ty w ie u y m i p rz e ja w a m i. N ie za le żn ie je d n a k od o rg a n iz a to ró w F e s tiw a lu za ry s o w a ła sie tego, a b y p o w s ta ł d o jrz a ły u tw ó r lite -

konieczna je s t duża z a p ra w a tech­

n iczn a , w y ro b ie n ie lite ra c k ie , będące re ­ z u lta te m d u ż e j p ra c y p rz y g o to w a w c z e j.

N ie k tó rz y ten okres p rzysp o so b ie n ia m a ­ ją szczęście p rze ch o d zić na oczach c zy­

te ln ik ó w . W id z im y d ru k o w a n e ic h u tw o - r y , s to p n io w o coraz lepsze i c z y ta ją c je

•) „W ieś“ N r 23-4.

n y c h , fa k te m jest, że d la osiągnięcia o d ­ p o w ie d n ie g o p o z io m u a rty s ty c z n o -lite ra c ­ k ie g o ta k ie , cz y in n e s tu d ia są konieczne i c z y te ln ik , zd a je sobie z tego sprawę.

O czyw iście w b io g ra fii a u to ra tru d n o p o ­ m in ą ć f a k t tego sa m o u ctw a , lecz n a le ża ło , b y go o d p o w ie d n io o b ja ś n ić , ukar-ać w k la s o w e j drodze ro z w o ju .

1

(3)

Ńr 25 (204) „W I E S" Str. 8

tru s tó w i k a r te li m ię d zyn a . res dla ś w ia ta

ro d o w ych .

N ie w ą tp liw ie je d n y m z po w a żnych „ b łę -

° ? w p o lit y k i fra n c u s k ie j po p ie rw s z e j w o j-

??e. ś w ia to w e j b y ło fo rs o w a n ie k o n c e p c ji ro z ­ b ic ia je dn ości N ie m ie c przez p o p ie ra n ie f i k ­ c y jn y c h se p a ra tyzm ó w (k tó ry c h je d y n ą w g ru n c ie rzeczy osto ją b y ły je d n o s tk i ku p io n e zą pieniądze fra n c u s k ie ). Dużego rozgłosu n a ­ b ra ła zwłaszcza spra w a tw o rz e n ia osobnego

„p a ń s tw a na d re ń skie g o “ . In s p iro w a ły ją w is to c ie k a rte le fra n c u s k ie , k tó re c h c ia ły po­

ło żyć rę k ę na k o p a ln ia c h i fa b ry k a c h n a d - re ń s k ic h . R e z u lta ty b y ły op ła kane : „s é p a ra , ty z m ó w “ , k tó re n ie m ia ły żadnego isto tn e g o podłoża, n ie dało się sztucznie s tw o rz y ć ; sa­

m e zaś tego ro d z a ju p ró b y b y ły ty lk o wodą n a m ły n a g ita c ji n a c jo n a lis tó w n ie m ie c k ic h , o ż y w ia ły hasła re w a n ż u i to ro w a ły drogę — h itle ry z m o w i. P odobne r e z u lta ty p rz y n io s ła ró w n ie ż o k u p a c ja Z a g łę b ia R u h r y przez w o j­

ska fra n c u s k ie w r . 1923, prze pro w ad zon a przez rz ą d fra n c u s k i pod n a c is k ie m k a rte lu m etalow ego (com ité de forges). P rz y p o m n ij­

m y , że cała spra w a prz e d s ta w io n a b y ła w p ra s ie n a c jo n a lis ty c z n e j fra n c u s k ie j ja k o s p ra w a h o n o ru F ra n c ji: k ie d y ze s tro n y k ó ł le w ic o w y c h podnoszono głosy, prasa n a cjo n a ­ lis ty c z n a odsądzała ow e k o ła od p a trio ty z ­ m u, n ie c o fa ją c się prze d z a rz u ta m i z d ra d y n a ro d o w e j! J o u v e n e l po da je n ie o d p a rte d o . w o d y , że cała k a m p a n ia pra sow a in s p iro w a ­ n a b y ła przez w s p o m n ia n y k a r te l m e ta lu r­

g ic z n y i b y ła n a jś c iś le j zw iązan a z k o m b in a ­ c ja m i o lig a rc h ii fin a n s o w e j fra n c u s k ie j, w szczególności ro d z in y W end el (je d n a z o w y c h

„200 ro d z in “ , rządzących fa k ty c z n ie F ra n ­ c ją !). N a stę pstw a p rz e jś c io w e j zresztą o k u p a ­ c j i b y ły z p u n k tu w id z e n ia is to tn y c h in te ­ re s ó w F r a n c ji n ie z w y k le szko d liw e . D o d a j­

m y , że ow e „w ysoce p a trio ty c z n e “ k o ła k a r ­ te lu m e ta lu rg iczn e g o o d e g ra ły ba rdzo p o . d e jrz a n ą ro lę w to k u p ie rw s z e j w o jn y ś w ia ­ to w e j, k ie d y to s p rz e c iw ia ły się (w y w ie ra ją c s k u te czn y n a c is k na k ie ro w n ic tw o p o lity c z ­ ne i w o js k o w e fra n c u s k ie !) b o m b a rd o w a n iu oku po w an eg o przez N ie m c ó w lo ta ry ń s k ie g o zag łę bia B rie y , k tó re g o eksp lo a ta cja b y ła w ażną p o dp orą p ro d u k c ji w o je n n e j n ie m ie c ­ k ie j, p rz y c z y n ia ją c się w te n sposób n ie m a ło do p rze dłużen ia w o jn y !

A jeszcze dalsze fa k ty . W tra k ta c ie w S a in t-G e rm a in (1919) po stano w io no u trz y m a ­ n ie m ałego p a ń s tw a a u stria ckie g o , k tó re m ia ło cieszyć się pe łn ą niep odległością i su w e re n ­ nością. E g z y s te n c ji A u s t r ii za g ra ż a ły szcze­

g ó ln ie dążenia n a c jo n a lis tó w n ie m ie c k ic h , w k tó r y c h p ro g ra m ie ' b y ł tz w . „A n sch lu ss“ . O b o w ią z k ie m p a ń s tw zachodnich, ja k o sygn a­

ta riu s z y tra k ta tu , b y ło c h ro n ie n ie A u s t r ii prze d za ku sa m i na je j niepodległość. • P a d a ły is to tn ie gęsto tego ro d z a ju z ap ew nie nia ze s tro n y k ó ł rz ą d o w y c h p a ń s tw zachodnich,, ale t y lk o d o czasu. K ie d y b o w ie m w p o lity c e p a ń s tw zachodnich p rz e w a ż y ło zdanie, że po­

ro z u m ie n ie z H itle re m i s k ie ro w a n ie go p rz e ­ c iw k o ZS R R je s t znaczniej w ażniejsze n iż u p ie ra n ie się p rz y poszanow aniu tra k ta tó w , n ie czyn io n o przeszkód H itle r o w i i pozw o­

lo n o m u w ra m a c h p o lit y k i „z a s p o k o je n ia “ (appeasement) na zag arn ięcie A u s trii.

k u rs zdecydow anie a n ty ra d z ie c k i p r z y r ó w ­ noczesnej fa k ty c z n e j w s p ó łp ra c y z H itle re m , p ro w a d z ił P olskę na dro gę „ p o lit y k i sam o­

b ó jc z e j“ : ta k o k re ś lił ją w lip c u 1938 r. jeden z czołow ych k o m u n is tó w fra n c u s k ic h G a b rie l P e r i1), a Jouvenel, c y tu ją c to określenie, p o d ­ k reślą, że zostało ono w p e łn i po tw ie rdzon e dalszym prze biegiem w y p a d k ó w .

W y ty k a ją c „b łę d y “ p o pe łnion e przez w ie l­

k ie m oca rstw a, nie p o m ija J o u v e n e ł m ilc z e ­ niem ta k ż e , i „b łę d ó w “ k ó ł rządzących w in ­ n y c h państw ach, k tó re zresztą, m im o fo r m a l­

nej niezależności, p o zostaw ały przew ażnie

w a n ie m s a n k c ji gospodarczych w obec agreso­

ró w . A le znow uż p o trz e b n a b y ła tu ta j dobra w o la w s z y s tk ic h p a ń s tw (a w szczególności W ie lk ic h m oca rstw ) p o s ta w ie n ia ta m y agre­

sorom. Tym czasem zaś is to tn e d o w o d y do bre j w o li z ło ż y ł je d y n ie Z S R R , k tó r y bezustannie n a w o ły w a ł do w s p ó łp ra c y n a d org an izacją zbiorow ego bezpieczeństwa. B ra k ło n a to m ia s t do bre j w o li po s tro n ie m o c a rs tw zachodnich, k tó re w o la ły w y b ra ć dro g ę „n ie in te r w e n c ji“ ,

„p o b ła ż a n ia “ (appeasem ent) i p a k to w a n ia z agresoram i fa s z y s to w s k im i. C h od ziło o u g ła ­ skanie ag reso rów i n a k ło n ie n ie ic h d o z g o d n e -

F la n y im perialistyczne hitlerow skich Niemiec: granice „W ie lk ie j Europy",

„Romańsko - germańskich obszarów kolonialnych“, oraz „Daleko - wschodniej S trefy Dobrobytu“

W szczególnie zaś d ra s ty c z n y sposób zazna­

c z y ła się z m ia na p u n k tu w id z e n ia p a ń s tw zachodnich w sto su n ku do C zechosłow acji.

Z ra z u p u p ilk a w p ły w o w y c h k ó ł w p a ństw a ch zachodnich została w ko ń c u C zechosłow acja oddana na pa stw ę H itle r o w i z c a ły m c y n iz - rpem i bezw zględnością w M o n a c h iu m — pod p re te k s te m konieczności „ra to w a n ia p o k o ju “ , a w istocie w celu „z a s p o k o je n ia “ H itle ra , osiągnięcia trw a łe g o p o ro z u m ie n ia czterech m o c a rs tw (W. B r y ta n ii, F ra n c ji, N ie m ie c i W łoch), zgodnego p o d z ia łu E u ro p y na s fe ry w p ły w ó w i zw ró c e n ia zaborczej e k s p a n s ji h itle ro w s k ie j p rz e c iw k o ZSRR.

Z zagadnieniem ty m łą c z y się o g ólny p r o ­ b le m p o lit y k i p a ń s tw zach od nich w sto su n ku do p a ń s tw m n ie js z y c h i m a ły c h , p rz y w ró c o ­ n y c h do sam odzielnego b y tu , n o w o kre o w a - nych , w z g lę d n ie w y d a tn ie po w ię kszon ych w do bie w e rs a ls k ie j, ja k np. P o ls k i, Czechosło­

w a c ji, R u m u n ii. P a ń s tw o m ty m w y z n a c z a ły m o c a rs tw a zachodnie d w o ja k ą ro lę : szacho­

w a n ia N ie m ie c od w schodu (m o ty w te n w y ­ stę p o w a ł w p o lity c e F ra n c ji) oraz tw o rz e n ia

„ b a r ie r y “ , „ w a łu ochron neg o“ czy też „ d r u tu kolczastego“ , izo lujące go Z S R R od re szty E u ­ ro p y . S top nio w o je d n a k d o k o n y w a ła s ię zna­

m ie n n a e w o lu c ja p o g lą d ó w na te spraw y.

P ie rw s z y m tego w y ra ź n y m Sygnałem b y ło L o c a m o (1925), gd zie p a ń stw a zachodnie za­

d o w o liły się g w a ra n c ją rz ą d u niem ie ckie go zach ow ania status quo na zachodzie, pozosta­

w ia ją c w te n sposób fa k ty c z n ie w o ln ą rę k ę N ie m co m na w schodzie. W m ia rę zaś ja k po­

ro z u m ie n ie z N ie m c a m i w y d a w a ło się im c o - , ra z cenniejsze, rz ą d y pa ń s tw zachodnich, k r o ­ c z y ły d a le j po te j drodze — aż do M on ach ium , N iniejsze i m ałe p a ń stw a na w schód od g ra ­ n ic N ie m ie c s ta n o w iły w ko ń c u ty lk o ob ie k t p rz e ta rg ó w m o c a rs tw zachodnich w kle ce n iu u p rag nio ne go po ro zu m ie n ia z H itfle m n . R ó w ­ nocześnie je d n a k n ig d y nie s tra c iła na a k tu a l­

ności d la m o c a rs tw zachodnich d ru g a rola, ja k ą w y z n a c z a ły w s p o m n ia n y m p a ństw o w m . S tąd też p ły n ę ło po pa rcie udzielane elem en­

to m re a k c y jn y m , a n ty ra d z ie c k im w ow ych państw a ch. T aka p o lity k a p ro w a d z iła w k o ń ­ cu do k o m p le tn e j iz o la c ji tychże pa ństw i ska z y w a ła je n a zagładę. Rzecz prosta, że p o ga rszały jeszcze znacznie sy tu a c ję rod zim e e lem e nty re a k c y jn e , ja k to m ia ło m iejsce np.

w Polsce, gdzie re ż im san acyjny, u trz y m u ją c *)

*) W czasie d ru g ie j w o jn y ś w ia to w e j G.

P é ri, w y b itn y uczestnik R uchu O poru, został w y d a n y przez p o lic ję re ż’m u V ic h y w ręce gestapo i zam ordow any przez h itle ro w s k ic h op raw ców .

w o rb ic ie w p ły w ó w w ie lk ic h m o c a rs tw i u le ­ g a ły ró ż n y m , w z a je m n ie k rz y ż u ją c y m się in s p ira c jo m . W re z u lta c ie w cią gu całego okre su m ię d zyw o je n n e g o z b ie ra ło się coraz w ię c e j m a te ria łu zapalnego, grożącego ladą c h w ila w yb u ch e m . T u i ó w dzie dochodziło ju ż do m n ie jszych , lo k a ln y c h e k s p lo z ji. Gzyż m ożna b y ło w ty c h w a ru n k a c h zażegnać w ie lk ą k a ta s tro fę ? N ie w ą tp liw ie ta k — odpo­

w ia d a Jou ven el — g d y b y n ie zasadnicze sprzeczności, w y n ik łe z sam ej is to ty im p e ria ­ liz m u . T a k np. je d n y m z zasadniczych w a ­ ru n k ó w zabezpieczenia i u trw a le n ia p o k o ju b y ło b y powszechne ro z b ro je n ie . A le p ro b le m te n b y ł n ie do1 ro z w ią z a n ia wobec b ra k u do­

b re j w o li w k o ła c h rządzących w państw ach k a p ita lis ty c z n y c h . Każde z p a ń s tw m ia ło sw o je „słuszne p o w o d y “ u trz y m y w a n ia pogo­

to w ia zbro jn ego : ro z b ro je n ie i owszem, ale żadne p a ń stw o n ie c h c ia ło zaczynać od sie­

bie, czekało — na sąsiada, p o d e jrz e w a ją c stale z je go s tro n y in tr y g ę czy podstęp. W a tm osfe­

rze w z a je m n e j n ie u fn o ści, przesyconej te n ­ d e n c ja m i zab orczym i, w z g lę d n ie o d w e to w y m i nie b y ło m o w y o rz e te ln y m , po d e jściu do k w e s tii powszechnego ro z b ro je n ia . W iadom o zresztą, że w s z y s tk ie tego ro d z a ju p r o je k ty b y ły torpe do w an e przez „ fa b r y k a n tó w ś m ie r­

c i“ , t j. prze z k o ła k ie ro w n ic z e tru s tó w i , k a r ­ t e li p rz e m y s łu zbro jeniow ego. Cóż m ożna b y ło te m u prze c iw s ta w ić ? N ależało b y chyba w p ie rw s z y m rzędzie w y rw a ć ś m ie rte ln ą bro ń z r ę k i s p e k u la n tó w , in k a s u ją c y c h rosnące z y ­ s k i kosztem k r w i i łe z m ilio n ó w lu d z i: a w ię c u p a ń s tw o w ić owe gałęzie prze m ysłu. T o je d ­ na k b y ło n ie m o ż liw e w u s tro ju k a p ita lis ty c z ­ nym . B łędne koło, z k tó re g o je d n i n ie chcieli, a in n i nie u m ie li znaleźć w y jś c ia .

Zasada powszechnego ro z b ro je n ia została pogrzebana. N ie u c h ro n n y m tego następstw em b y ł n a w ró t do w y ś c ig u zb ro je ń . Z decyd ow a­

nie w k ro c z y ły na tę drogę państw a, p rz y g o ­ to w u ją c e no w e agresje: Japonia, N ie m c y h i­

tle ro w s k ie , W ło c h y faszystow skie. W tem pie przyspieszonym p o w ię k s z y ły sw ój p o te n c ja ł w o je n n y , co znow uż b y ło m o ż liw e d z ię k i w y ­ da tn e j pom ocy k a p ita łu m iędzynarodow ego Jouvene! p rzyta cza znane zresztą fa k ty fin a n ­ sow ania z b ro je ń n ie m ie c k ic h przez k a p ita ł anglosaski i fra n c u s k i, k tó re w ten sposób k u ły oręż także i p rz e c iw k o w ła s n y m pań stw om : znów te sprzeczności im p e ria liz m u ' Po p rz y g o to w a n ia c h n a s tą p iły fa k ty ag resji.

Czyż m ożna było. się im prz e c iw s ta w ić ? Oczy­

wiście, pisze Jouvenel, ale ty lk o pod w a ru n ­ k ie m zorg an izow an ia zbiorow ego bezpieczeń­

stwa, choćby w ram a ch L ig i N a rod ów , w zg lę ­ dnie poza je j ra m a m i. W o d p o w ie d n im m o­

m encie m ożna b y ło p o s k ro n rć agresorów choćby ty ik o p e łn y m i w y tr w a ły m zastoso-

go rozd zie le n ia s fe r w p ły w ó w . T ru d n o p rz y ­ puszczać, a b y w k o ła c h k ie ro w n ic z y c h p a ń s tw zachodnich łu d zo n o się, że taicie p o ro zu m ie n ie może być trw a łe . N a razie uw ażano je p rz e ­ cież za n a d e r potrzebne d la r e a liz a c ji je d n e ­ go celu: zabezpieczenia bezpośrednich in te re ­ sów m o c a rs tw zachodnich i s k ie ro w a n ia e k s p a n s ji ja p o ń s k ie j czy h itle ro w s k ie j p rz e ­ c iw k o Z w ią z k o w i Radizieekiem u.

Szerząc ob łu d n e hasła „ra to w a n ia p o k o ju ", z d ra d z a li im p e ria liś c i zachodni w istocie spra w ę p o k o ju i p rz y g o to w y w a li rozp ętan ie n o w e j w o jn y . W k o n flk e ie zasadniczym m ię ­ dzy faszyzm em i socjalizm em z a ję li po zycje po s tro n ie faszyzm u, w id z ą c w n im p rz y d a tn e narzędzie d la u ra to w a n ia b a n k ru tu ją c e g o k a ­ p ita liz m u . Z apew ne, m e to d y d z ia ła n ia faszy­

stow skie n ie zawsze b y ły dość s tra w n e dla p o lity k ó w zachodnich, k tó r z y swe posunięcia na w e t s k ra jn ie im p e ria lis ty c z n e c hę tnie gar- n ir o w a li frazesa m i pseudodem ofcratycznym i czy p s e u d o h u m a n ita rn y m i. N ie uleg a k w e s tii, że n ie ra z z ż y m a li się na d y k ta to ró w , z k tó ­ r y m i ro z m o w y b y w a ły ba rdzo tru d n e . R ó w ­ nocześnie je d n a k b y n a jm n ie j nie ż y c z y li so­

bie u p a d k u re ż im ó w faszystow skich, o b a w ia ­ ją c się n ie u c h ro n n y c h w ta k im w y p a d k u w strząsó w socjaln ych, re w o lu c ji. S tąd też p o d trz y m y w a li w is to c ie re ż im y fas z y s to w ­ skie: ta k n a le ż y ro zu m ie ć p o lity k ę im p e r ia li­

stów' zachodnich w obec M usso lin ie go w dobie k o n f lik t u afoisyńskiego czy też w obec H itle r a w dobie ■ k o n f lik t u sudeckiego. Ł a tw o te d y zrozum ieć, dlaczego to rp e d o w a li s p ra w ę z o r­

ga nizow a nia zbiorow ego bezpieczeństwa i o d ­ rz u c a li p r o je k ty Z w ią z k u Radzieckiego zm on­

to w a n ia cho ćby w o s ta tn ie j c h w ili w spólnego fr o n tu p rz e c iw agresorom . Im p e ria liś c i za­

c ho dn i u w a ż a li przecież za niedopuszczalne w m ieszanie się w k o n f lik t w o je n n y p rz y bo­

k u Z w ią z k u Radzieckiego. R y z y k o b y ło z b y t w ie lk ie — z p u n k tu w id z e n ia „w yż s z y c h i n ­

teresów “ ś w ia ta ka p ita lis ty c z n e g o . Same zre­

sztą założenia ic h p o lit y k i b y ły zup ełnie in n e : chodziło w ła ś n ie o posłużenie się h itle ry z m e m ja k o narzędziem do ob alenia ZSRR. W ś w ie tle ty c h u w a g z u p e łn ie jasne je s t postępow anie m o c a rs tw zachodnich w dobie M o n a ch iu m (1938): celem ic h b y ła iz o la c ja Z S R R i w y e li­

m in o w a n ie go ze s p ra w e u ro p e jskich , z a ra ­ zem zaś „zasp oko jen ie“ H itle r a i s k ie ro w a n ie jego e ksp an sji zaborczej n a Wschód. Z k a r t k s ią ż k i Jou ven ela w n io s k i ta k ie na rzuca ją się nieodparcie. Dodać należy, iż a u to r nie dysponow ał jeszcze p u b lik a c ją M in is te rs tw a S pra w Z a g ra n ic z n y c h ZSRR „D o k u m e n ty i m a te ria ły d o genezy d ru g ie j w o jn y ś w ia ­ to w e j“ . k tó re j m a te ria ły (zaczerpnięte prze­

ważnie z a rc h iw u m M in is tr. S. Z-) od sła nia ją

k u lis y p o lit y k i m o c a rs tw zachodnich: zna jo­

mość te j p u b lik a c ji p o z w o liła b y J o u v e n e ló w i jeszcze le p ie j u g ru n to w a ć i ro z w in ą ć zasad­

niczą tezę.

M o n a c h iu m b y ło pró b ą z m o n to w a n ia p a k tu czterech m o c a rs tw , k tó re n a rz u c a ły s w ó j d y k ta t C zechosłow acji a następnie — w e d le k o n c e p c ji p re m ie ra b ry ty js k ie g o C h a m b e rla i­

na — m ia ły ro z d z ie lić zgodnie s fe ry w p ły w ó w w E uropie. A le , ja k to z w y k le b y w a m ię dzy im p e ria lis ta m i, szło o podejście i p rz e c h y - - trz e n ie p a rtn e ró w . R y w a liz a c ja b o w ie m p o ­

m ię dzy poszczególnym i p a ń s tw a m i im p e r ia li, s ty c z n y m i s ta n o w i in te g r a ln y s k ła d n ik im p e ­ ria liz m u . Cel zasadniczy im p e ria lis tó w z a - chodach i faszy s to w s k ic h b y ł n ie w ą tp liw ie w is to c ie t a k i sam : zniszczenie s o cja lizm u . N ie oznaczało to je d n a k re z y g n a c ji z in n y c h celów. Im p e ria liś c i zach od ni p ra g n ę li, a b y H it le r s p e łn ił w yznaczoną m u ro lę ..żandar­

m a E u ro p y “ i u w ik ła ł się w k o n f lik t n a W schodzie: k o rz y ś c i z tego g łó w n e m ie li w y ­ ciągnąć ostatecznie im p e ria liś c i zachodni.

Ina czej je d n a k ro z u m o w a ł H itle r , k t ó r y c h c ia ł d la sie bie w y łą c z n ie zebrać owoce ostateczne­

go zw ycięstw a. W stosunkach m ię d z y p a ń ­ s tw a m i im p e ria lis ty c z n y m i m ia ro d a jn y je s t je d y n ie a k tu a ln y u k ła d s ił p o lity c z n y c h i go­

spodarczych. W prze dd zień M o n a c h iu m b y ł H it le r p a rtn e re m słabszym i s k ło n n ie js z y m do po ro zu m ie n ia . U k ła d m o n a c h ijs k i w zm o c­

n i ł o g ro m n ie jego pozycję : dalsze posunięcia H itle ra , k tó re b y ły zresztą ko n se kw e n cją M o ­ n a c h iu m , sp o w o d o w a ły znaczne jeszcze p rz e ­ sunięcie w u k ła d z ie s ił na je g o korzyść.

W re z u lta c ie r o s ły je go a p e ty ty : fo rm u ło w a ł cora z n o w e żąd an ia zaborcze. N ie m y ś la ł ju ż ograniczać się do w yzn aczo nej m u ta k ie j czy in n e j s fe ry w p ły w ó w : c z u ł się na s iła c h do sięgnięcia po hegem onię w E uropie.

U zgodnienie poczynań z p a ń s tw a m i zachodu n im i s ta w a ło się coraz tru d n ie js z e , ja k k o l­

w ie k te a n i n a c h w ilę n ie re z y g n o w a ły z p ró b po rozu m ien ia .- W obec z m ia n y w w za jem n ym - u k ła d z ie s ił s ta ra ły się zyskać no w e a tu ty ; w . ro z g ry w c e z H itle re m . T a k w ię c w r. 1939 s ta ra ły się go zaszachować p o d ję c ie m p o zo r­

n y c h ro k o w a ń o p o ro z u m ie n ie ze Z w ią z k ie m : R a d z ie c k im - (p rz y czym w istocie c h o d z iło t y lk o o po zory ro k o w a ń , a n ie o szczere p o ro ­ zum ie n ie i w s p ó łd z ia ła n ie z Z S R R !) i g w a ­ ra n c ja m i u d z ie lo n y m i Polsce. Jedno 'i d ru g ie tra k to w a n e b y ło ja k o posunięcia n a szachow­

n ic y . W istocie n ie cho dziło a n i o p ra w d z iw e p o ro zu m ie n ie i rz e te ln ą w sp ó łp ra cę z ZSRR, a n i też o r a to w a n ie P o ls k i p rze d zagładą. W y ­ s ta rc z y zaznaczyć, iż rów nocześnie k o ła a n ­ glosaskie n ie szczędziły w y s iłk ó w celem n a ­ k ło n ie n ia H itle r a jeszcze w o s ta tn im m om e n­

cie do „ro z s ą d n e j“ w y m ia n y , zdań. G ra b y ła n a d to p rz e jrz y s ta , a b y m o g ła być skuteczna.

S kończyła się te d y d la im p e ria lis tó w zachod­

n ic h k o m p le tn y m fia s k ie m :, w e w rz e ś n iu 19.39. r . s ta n ę li w o b lic z u w o jn y z H itle re m :

W y n ik i d ru g ie j w o jn y ś w ia to w e j nie zado­

w o liły im p e ria lis tó w anglosaskich. Z w ią z e k R a d z ie c k i n ie ty lk o zd o ła ł odeprzeć całą fu r ią a g re s ji h itle ro w s k ie j, ale w ko ń c u zadał cios ostateczny h itle r y z m o w i w jego w ła s n y m gnieździe. U s tró j s o c ja lis ty c z n y z d a ł doskona­

le eg zam in sw e j trw a ło ś c i i słuszności. Z S R R w y s z e d ł z W o jn y jeszcze po tę ż n ie js z y n iż b y ł przedtem . W yzw olone orężem ra d z ie c k im spod ja rz m a h itle ro w s k ie g o n a ro d y e u ro p e j­

s k ie w y z w o liły się zarazem z p ę t w y z y s k u ka p ita lis ty c z n e g o . W śród ipas lu d o w y c h . na c a ły m św iecie w z ró s ł p o d z iw i u zn a n ie d la ZSRR, w k tó r y m te ra z w id z ia n o słusznie g łó w n ą osto ję postępu, w olno ści, p o k o ju . W śród n a ro d ó w k o lo n ia ln y c h ro z w in ą ł się s iln y ru c h w y z w o le ń c z y , z a p o w ia d a ją c y r y ­ c h ły zm ie rzch w ła d z tw a im p e ria lis tó w . Rze­

czyw istość p o w o je n n a zaczęła k s z ta łto w a ć się 0 w ie le in acze j n iż to sobie p la n o w a li im p e ­ r ia liś c i zachodni, szczególnie a m e ryka ń scy, k tó r z y m a r z y li o p a n o w a n iu n a d św iatem . T o m ia ł być „p o k ó j a m e ry k a ń s k i“ (pa x am e­

ric a n a ). T ym czasem zaś ludzkość coraz s iln ie j a k c e n tu je p ra g n ie n ie p o k o ju p ra w d ziw e g o , p o k o ju w o ln y c h n a ro d ó w i w o ln y c h lu d k i.

Rzecz prosta, że im p e ria liś c i zach od ni n ie życzą sobie ta k ie g o p o k o ju , co w ię c e j, że go się pa n iczn ie bo ją , gdyż prze czu w a ją osta­

teczne b a n k ru c tw o k a p ita liz m u . W re z u lta c ie w ra c a ją do s w y c h d a w n y c h p la n ó w a n ty ra ­ d z ie c k ic h (k tó ry c h zresztą n ig d y n ie zarzu­

c ili), a n ty d e m o k ra ty c z n y c h , s k ie ro w a n y c h p rz e c iw p o k o jo w i. P odżegają do n o w e j w o j­

n y . O czyw iście, p rz y s ła n ia ją swe p ra w d z iw e cele fa łs z y w y m i h a s ła m i o b ro n y d e m o k ra c ji 1 p o ko ju .

S tara to śpiew ka, ale coraz m n ie js z y zastęp w dzięcznych słuchaczy. Straszne doświadcze­

n ia lu d z k o ś c i n ie po szły na m arne. R ośnie zrozu m ien ie , k to je s t p ra w d z iw y m a k to f a ł­

s z y w y m obrońcą p o k o ju . N ie m a łą ro lę o d ­ g ry w a ją w ty m ta k ie p u b lik a c je , ja k ksią żka Jouvenela, k tó r a n a po d s ta w ie o b fite g o m a­

te r ia łu dow odow ego pom aga u s ta lić is to tn y c h a u to ró w „b łę d ó w “ okre su m ię d zyw o je n n e g o i zarazem s p ra w có w d ru g ie j w o jn y ś w ia to ­ w e j: o ś ro d k i d ysp ozycyjne w ie lk o k a p ita li­

styczne.

W k o n k lu z ji k o ń c o w e j Jo u ve n e l pisze:

„Ś w ia t będzie m ia ł p o k ó j. do piero wówczas, k ie d y de m okra cja, p ra w d z iw a , a n ie ta na usługach k a p ita liz m u , zostanie trw a le z a p r o - J w adzona w e w s z y s tk ic h k r a ja c h “ . N ie zam y­

k a oczu ńa fa k t, że ■ im p e ria liś c i, podżegacze w o je n n i, po siadają jeszcze n ie m a łe ś ro d k i w rę k u . D lateg o też; po dkre śla konieczność w sp ó ln e j a k c ji w s z y s tk ic h p ra w d z iw ie dem o­

k ra ty c z n y c h c z y n n ik ó w na świecite, „ k tó r e m a ją w s tr ę t , do w o jn y i tę przewagę, że n ie u p a tru ją w n ie j żadnego d la siebie in te re s u “ . T y lk o na te j drodze m ożna ostatecznie u c h ro ­ n ić ś w ia t od w o jn y i zapew nić ludzko śai tr w a ły p o k ó j.

.Kazim ierz Piwarskl

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zastrzeżenie o którym mowa w ust.1 dotyczy także umów na podstawie których wierzytelność względem Zamawiającego będzie stanowiła zabezpieczenie zobowiązań

Skutki braku wyłączenia sędziego, co do którego zaszły przesłanki odsunięcia od orzekania z mocy ustawy są doniosłe, stanowią bowiem odpowiednio w procedurze

C hory znajdow ał się na naszym oddziale z przerw am i od początku r.. w śród ob jaw ów niedom ogi sercow ej. Pod nazw ą „pierwotnej** w yżej w ym ien ieni

niono zasadniczego cierpienia. Już z tego nasuwałby się wniosek, że podniesiona ciepłota usposabia do powstawania krwiomoczu przy podawaniu urotropiny. Że rozpad

1, Posiadam akcje w spółkach handlowych z udziałem powiatowych osób prawnych lub przedsiębiorców, w których uczestniczą takie osoby - należy podać liczbę i

Utrata praw obejmuje prawo do sprzedaży produktów Kyäni oraz prawo do otrzymywania przyszłych prowizji, premii i innych przychodów ze sprzedaży i innych działań byłej

podmiotów (nazwa, adres, nip, regon, telefon, e- mail) wraz z danymi osób uprawnionymi do reprezentowania tych podmiotów (imię, nazwisko,.. Projekt współfinansowany ze środków

Przy czym przedstawiony tu obraz wartości wyłania się nie tylko dzięki analizie bezpośrednich werbalizacji na temat tych zjawisk (por. na przykład omówienie wartości w: