• Nie Znaleziono Wyników

Karla Rahnera teologia codzienności

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Karla Rahnera teologia codzienności"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

Zbigniew Nosowski

Karla Rahnera teologia codzienności

Studia Theologica Varsaviensia 30/2, 89-119

(2)

Studia Theol. Vars. 30 (1992) nr 2

Z B I G N I E W N O S O W S K I

KARLA RAHNERA TEOLOGIA CODZIENNOŚCI

T r e ś ć : W s t ę p ; I . C o d z i e n n o ś ć j a k o m i e j s c e s p o t y k a n i a B o g a ; I I . R e ­ l i g i j n e p r z e ż y w a n i e c o d z i e n n o ś c i ; P o d s u m o w a n i e .

W S T Ę P

W przedmowie do pierwszej książki Karla Rahner a wydanej w języku polskim ks. Stefan Moysa napisał, iż „ten uczony

teolog nie p o c zyty w a ł sobie za u jm ę schylenie się nad z w y ­ czajnością życia ludzkiego” \ Sformułowanie „nie poczytywał

sobie za ujm ę” można naw et uznać za zbyt słabe. Rahner w i­ dział bowiem w refleksji nad codziennymi sprawami ludzkimi wręcz obowiązek teologa, który zastanawia się nad życiem człowieka. Temat codzienności — pozornie mało znaczący — stał w centrum teologicznego m yślenia Karla Rahnera. Mam

tu na m yśli porządek raczej logiczny niż faktyczny. Trudno

bowiem stwierdzić, że tem at codzienności był poruszany przez niego w większości prac na poczesnym m iejscu. B ył on w rze­ czywistości obecny dość często, rzadko jednak samodzielnie, raczej jako fragm ent większych opracowań. Jednak logicznie może on zostać uznany za punkt, w którym ogniskuje się cała teologia Rahnera.

Rzadko kiedy i rzadko który teolog zajmuje się tak przy­ ziemnym tematem, jak dzień powszedni. W przypadku Rah­ nera zainteresowanie to było m ożliwe dzięki specyficznym cechom jego m yślenia teologicznego. Nie interesowałby się on codziennością, gdyby nie antropologiczna koncentracja teo­ logii, gdyby nie koncepcja „anonimowego chrześcijaństwa”, gdyby nie przełam ywanie dualizmu sacrum i profanum, gdyby nie szukanie Boga w e w szystkim wzorem św. Ignacego Loyoli, gdyby nie wizja doświadczenia duchowego jako właściwego

1 S . M o y s a , P rze d m o w a do pierw szego w yd a n ia , w : K . R a h n e r , O m o żliw o ści w ia ry dzisiaj, K r a k ó w 1 9 8 3 , s . 8 — 9 .

(3)

każdemu człowiekowi, gdyby nie całościowa koncepcja roli religii w życiu człowieka. Bez akceptacji odbóstwienia świata w skutek sekularyzacji i zainteresowania świeckim i członkami Kościoła również trudno by pozytyw nie m ówić o codzienności.

Odrzuciwszy podział świata na sacrum i profanum, Rahner przestrzega zarazem przed fałszyw ym sekularyzm em. Pisze, że chrześcijaństwo „może i m usi p rzeżyw a ć i rozum ieć całe

św ieckie życie jako proces zbaw ienia (albo grzechu) właśnie dlatego, że b y nie popaść w fa łs z y w y se k u la ry zm " 2. Dlatego

pisze on, że to, co zw ykliśm y nazywać życiem religijnym , jest w istocie rzeczy odbiciem „życia łaski realizowanego pośrodku 'św ieckiego* życia” s. W bardzo subtelny sposób opinia ta w y ­ rażona została w jedynej własnej syntezie Rahnera, książce

G rundkurs des Glaubens: „Jeżeli sam oudzielanie się Boga jest w n a jw y ż s zy m ' stopniu radykalizującą m odyfikacją naszej transcendentalności jako ta k iej, dzięki k tó re j je ste śm y pod­ m iotam i, i jeżeli m y jako owe p o dm io ty o' tran scendentaln ej nieograniczoności poruszam y się w najbardziej banalnej, co­ dzienn ej eg zysten cji, za jm u je m y się św ieckim i, b yle jakim i i jed n o stk o w ym i spraw am i, to w yn ik a stąd w, sposób zasad­ n iczy, że pierw otne doświadczenie Boga, n aw et doświadczenie Jego sam oudzielania Siebie, m oże b yć tak ogólne, tak a tem a ­ tyczn e, tak °n iereligijn e% że aktualizuje się w szędzie tam — w sposób anonim ow y, ale realny — gdzie p rzeży w a m y naszą eg zysten cję” 4.

W tym skomplikowanym zdaniu warto zwrócić uwagę na proces rozumowania: wychodzi ono od człowieka i jego do­ świadczeń zarazem transcendentalności i codzienności, by dojść do Boga, który anonimowo w tej codzienności jest obec­ ny. Jest to typow y dla Rahnera ciąg rozumowania. Dla nasze­ go tem atu ważne jest podkreślenie, że Rahner wyraża zainte­ resowanie codziennością ze względu na człowieka, który ją przeżywa, a nie ze względu na Boga. Argum entacja typu „Bóg jest Panem wszystkiego, a więc także i codzienności” u Rahnera pojawiała się bardzo rzadko i raczej w e w cześniejszym okre­ sie twórczości. Teolog spoglądający na codzienność od strony

Boga poświęca jej mało uwagi, zgodnie z proporcjami jej

banalnego znaczenia. Teolog spoglądający na codzienność od strony człowieka, jak Rahner, poświęca jej w ięcej uwagi zgod­

9 0 Z B IG N IE W N O S O W S K I J 2 ]

2 K . R a h n e r , R y z y k o chrześcijanina, W a r s z a w a 1 9 7 9 , s . 8 6 . 5 J . w .

(4)

[3] R A H N E R A T E O L O G IA C O D Z IE N N O Ś C I 91

nie z proporcjami jej znaczenia w życiu ludzkim — jest ba­ nalna, ale ileż czasu pochłania każdego dnia.

Jak Karl Rahner rozumie codzienność? W łaściwie przyjmuje

to słowo w potocznym, codziennym właśnie, rozumieniu —

inaczej wszak nie mogłoby być, skoro mowa ma być uczciwie 0 doświadczeniu powszedniego życia. Jedynie w dwóch m iej­ scach zdarzyło się, że Rahner opisywał, co ma na m yśli, m ówiąc „codzienność”. W ym ieniał wówczas elem ent rutyny, przymusu biologicznego, płytkości uczuć i przeżyć, stale po­ wtarzanych obowiązków i konieczności, do znudzenia spotyka­ nych lu d z i5. Do istoty zaś codzienności zaliczył poczucie od­ dalenia od Boga pośród rzeczy całkowicie świeckich (brak jest polskiego słowa dla oddania sformułowania, że codzienność to

die W elt vo ller Profanität) e.

Bóg jest jednak głęboko zakorzeniony w doświadczeniu czło­ wieka — powiada Rahner — także w tym najbardziej codzien­ nym . „Bóg kieruje nam i za pomocą pow szedniego dnia z nie­

zw y k łą celnością” 7. Trzeba przyjąć na siebie tę codzienność,

jeśli chce się przyjąć Boga. Uciekanie od codzienności jest

uciekaniem od człowieczeństwa, od samego siebie. „Nie m oże­

m y um knąć codzienności, g d yż zabieram y ją ze sobą, gdzie­ k o lw iek b y śm y szli, je s t bow iem nam i — n aszym codziennym sercem , gnuśnym duchem , m ałą miłością, która czyn i lichym 1 z w y k ły m n a w et to, co je st w ielkie. I dlatego nasza droga prow adzić m usi p oprzez samą codzienność, poprzez je j obo­ w iązki i niedole” 8. Świadom e przyjęcie na siebie codzienności

ma też wynikać z troski o w łaściw y charakter chrześcijańskie­ go świadectwa: „Nasza w iara m usi brać początek z tego świata,

jeśli pra w dziw ie m a m y b yć ludźm i d zisie jszy m i (...) Sytu acja ta (dzisiejszego świata, Z. N.) m usi w p ły w a ć na k szta łt sam ej w ia ry, przenikać ją, oczyszczać i testow ać, czynić ją pokorną i skrom ną, gotow ą ponownie staw iać czoła te j sytuacji. Nasza wiara m usi b yć taka, b y tzw . n iew ierzący nie m ógł za p rze­ czyć, że oto stoi przed nim człow iek taki jak on sam, człow iek d zisiejszy, k tó ry nie u żyw a słow a *Bóg’ łatw o i bezm yśln ie, k tó ry nie przypu szcza, że zgłębił tę tajem nicę; skrom ny,

5 K . R a h n e r , C hancen des G laubens. F ra g m en te einer m o d ern e n S p iritu a litä t, F r e ib u r g i.B r. 1971, s. 127.

6 K . R a h n e r , E ucharistie u n d alltägliches L eben, w : S c h r ifte n zu r Theologie B d. 7, E in s ie d e ln —Z ü ric h —K ö ln 1966, s. 205.

7 K . R a h n e r , K ie d y się m odlisz, w : P rze z S y n a do Ojca, K ra k ó w

1979, s. 69. 8 T a m ż e , s. 68.

(5)

92 Z B IG N IE W N O S O W S K I

[4]

chłodno sc ep tyczn y człow iek d zisie jszy taki ja k on sam, a k tó ry pom im o w szy stk o — nie, nie pom im o w szystk o , lecz w łaśnie dlatego, w ie r zy ” 8.

I . C O D Z I E N N O Ś Ć J A K O M I E J S C E S P O T Y K A N I A B O G A

Cechą specyficzną refleksji Karla Rahnera nad codziennością jest pozytywna ocena samej rzeczywistości dnia powszedniego. Dla niego szare wydarzenia zw ykłych dni nie były czymś, od czego należałoby uciekać — wręcz przeciwnie, to w nich sa­ m ych można spotkać Boga schylającego się ku człowiekowi. Stąd tak w iele pisał Rahner o m istycyzm ie życia codziennego, o łasce wśród codzienności i o samej codzienności jako łasce.

1 . M i s t y k a ż y c i a c o d z i e n n e g o

Szeroko znane jest powiedzenie Rahnera,' że „chrześcijanin

przyszłości albo będzie m istyk iem , albo go w ogóle nie b ę­ dzie” 10. Jakiego rodzaju m istycyzm m iał Rahner na myśli?

Słowo „m istyczny” pojawia się w jego dziełach w dwu znacze­ niach: pierwsze, zgodne z powszechnym rozumieniem tego słowa, oznacza najwyższe w zloty ducha ludzkiego, drugie zaś odwołuje się do ignacjańskiego szukania Boga w e wszystkim , do zakorzeniania wszechrzeczy w wym iarze misterium. To drugie rozumienie m istycyzm u jest znacznie częściej używane przez Rahnera niż pierwsze, i ma ono doniosłe znaczenie w jego teologii codzienności.

Mówiąc o chrześcijaninie przyszłości jako m istyku, Rahner ma na m yśli człowieka żyjącego pełnią życia, także w jego najbardziej zwykłej i nużącej części, odnajdującego zarazem w tym życiu ślady Boga. Do takiego spojrzenia na życie za­ chęcał Rahner w swych pismach. Pisał: „to doświadczenie

łaski, ten tru d n y do określenia em is ty c y z m * życia codziennego, będzie uznany za istotę chrześcijaństw a” “. W Rahnerowskim

rozumieniu świata m isterium — wym iar głębi, duchowej ta­ jem nicy — jest składnikiem każdego istnienia. „Potencjalnym

czyn nikiem w k a żd ym życiu je st pew ien elem en t nie dający się w ysłow ić; krótko: tajem nica. To nie oznacza te j części rzeczyw istości, którą w ciąż m u sim y odkryw ać, k tó re j jeszcze

9 K . R a h n e r , F a ith Today, L o n d o n 1 9 6 7 , s . 1 6 .

10 K . R a h n e r , I m G espräch. B d . 2 : 1 9 7 8 — 1 9 8 2 , r e d . P . I m h о f i H . В i a 1 1 о V о n s , M ü n c h e n 1 9 8 3 , s . 3 4 .

(6)

[5] R A H N E R A T E O L O G IA C O D Z IE N N O Ś C I 93

w pełni nie zrozu m ieliśm y, nie osiągnęliśm y, czy nie uzna­ liśm y za rzec zy w istą dla nas. Tajem nica, raczej, je st skład­ nikiem podsta w o w ym , k tó ry im pliku je i p o d trzy m u je r z e c z y ­ w istość, jaką zn a m y” u.

B ardziej poetyckim językiem w y rażał to R ahn er, gdy pisał o obecności dośw iadczenia ostatecznego w pow szednim lu d z­ kim dniu, k ied y to „człow iek zaw sze, z a ję ty ziarnkam i piasku

na brzegu, m ieszka w rzeczyw isto ści na skraju nieskończonego m orza tajem nicy" 1S. Podobnie określał np. w iedzę akadem icką

jako „małą w ysep k ę (...) w bezkresn ym oceanie nienazyw al-

nego m isteriu m ” t4. Bóg nie przychodzi z zew n ątrz do naszej

codzienności, by ją przem ieniać, On jest już od początku m il­ cząco w n iej obecny 1S.

M ożna zatem — stw ierd za R ah n er — z całym przekonaniem m ówić o „ m istycyzm ie życia codziennego, o m istyce n ajbar­

d ziej szarych dni” ie. „ G d yb yśm y chcieli nazw ać 'm is ty c y z ­ m e m ’ to doświadczenie transcendencji, w k tó ry m człow iek w pośrodku swego codziennego życia zaw sze przekracza samego siebie i poszczególne p rzedm ioty, z k tó ry m i jest zw iązany, m oglibyśm y pow iedzieć, że m istyc y zm w ydarza się zaw sze w codzienności, u k r y ty i bezim ienn y, oraz że jest w arunkiem m ożliw ości najbardziej przyziem n ych i św ieckich doświadczeń życia codziennego” 17. „Istnieje m istyk a codzienności, odnaj­ dyw ania Boga w e w szystk ich rzeczach, trzeźw eg o upojenia Bogiem, o k tó ry m m ów ią O jcowie Kościoła i starożytn a litu r­ gia” 18. W m istyce codzienności R ah n er o d n a jd u je elem en ty

bliskie m istycyzm ow i ro zum ianem u w ęziej (trady cyjn ie), np. dośw iadczenie nicości. Dzień pow szedni pełen jest

doświadcze-12 K . R a h n e r , T h e E xperience o f God Today, w : T heological I n ­ vestig a tio n s X I, L o n d o n 1974, s. 155.

13 K. R a h n e r , S c h r ifte n z u r Theologie, B d. 9, Z ü ric h 1970, s. 170. C yt. z a : A. S к o w r o n e к, Słow o w stę p n e do w y d a n ia polskiego, w : K . R a h n e r , H. V o r g r i m l e r , M ały S ło w n ik Teologiczny, W a rs z a ­ w a 1987, s. IX .

14 K . R a h n e r , E xp erien ce o f th e H oly S p irit, w : Theological I n ­ vestig a tio n s X V III, L o n d o n 1984, s. 196.

15 P o r. K. R a h n e r , E ucharistie u n d alltägliches L eben, dz. cyt., s. 213.

16 K . R a h n e r , G laube, der die Erde liebt. C hristlich e B esin n u n g im A llta g der W elt, F r e ib u r g i.B r. 1966, s. 57.

17 K. R a h n e r , E rfa h ru n g des Geistes. M ed ita tio n a u f P fin g sten ,

F r e ib u r g i.B r. 1977, s. 29.

13 K . R a h n e r, Im G espräch. B d. 2, dz. cyt., s. 212. P o r. E rfa h ru n g des G eistes, dz. cyt., s. 45.

(7)

94 Z B IG N IE W N O S O W S K I [6]

nia p u stk i, bezładu, nicości, a „o w y m 'nic’ je s t w rz e c z y w i­

stości obecność Boga” 19.

T ak ro zu m ian y m istycyzm nie jest zjaw iskiem e lita rn y m , jak np. ekstaza, lecz d o stęp ny m dla każdego chrześcijanina, dla każdego człow ieka. Bóg jest blisko, „św ięta tajem nica jest

rów n ież ochraniającą bliskością, przebaczającą intym nością, sam ym dom em , m iłością, która się udziela, czym ś sw ojskim i p rzyn oszącym pokój” 20. W codzienności — ta k jak i w w iel­

kich chw ilach — człow iek z n a jd u je się w obliczu Boga. J e d ­ n a k nie każdy p o tra fi dostrzegać za szarym i w y d arzeniam i Jego tw arz. „Trzeba się uczyć te j m isty k i codzienności (...)

T rzeba się ćw iczyć w te j m istyce codzienności. Jest ona p rze ­ ciw ień stw em “obow iązkow ości* pedanta, k tó ry za tw a rd zia ły w sw e j ‘cnocie’ chciałby eg zysten cję Bożego urzędniczka p rze ­ dłu żyć te ż na całą w ieczność” 21.

Codzienność m ożna zatem rozum ieć jako swego ro d zaju test w iary , spraw dzian jej głębi i autentyczności. „W szystko w ięc

sprow adza się do tego, jak o d b yw a m y próbę codzienności —

pisze R ahn er. — Może ona czynić człow ieka 'codzien n ym ”,

m ,ałostkowym . Może też — jak nic innego — w yzw a la ć go od niego sam ego” 22. „Zapewne m o żem y to w szy stk o po prostu m artw o zignorować. M ożem y tw ierd zić, że nie w iem y, co m a m y z ty m począć. M ożem y próbować trzym ać się tego, co zw y k łe , codzienne i bez r e sz ty p r z e jr z y s te ; przyglądać się tem u, na co pada św iatło, a jednocześnie odwracać się i za­ m yka ć przed ty m n ie p o ję ty m św iatłem , dzięki którem u w ogóle w id zim y ” 23. Z am iast o d n ajd y w an ia Boga w e w szystkich

rzeczach, człow iek może popaść w „w ykruszanie się istnienia

w sza rym scep tycyzm ie codzienności, nie prow adzącym n aw et do p rotestu p rzeciw życiu, uchylanie się od odpow iedzi na m ilcząco nieustępliw e pytan ie, k tó ry m m y sam i jesteśm y, nie w y trzy m u ją c go ani te ż nie podejm ując, lecz uchodząc przed nim k ręto w lichotę codzienności” 24.

W codzienności — pisze R a h n e r — życie człow ieka jaw i się jak ..jakaś gigantyczna stodoła, do k tó rej, dzień po dniu, w je ż ­

dża w szy stk o ze w szystk ich stron, bez w yboru, aż napełni się

19 K . R a h n e r . B ó g s ta ł się c z ło w ie k ie m . M e d y ta c je , P o z n a ń 1978, s. 113.

20 K . R a h n e r , P o d s ta w o w y w y k ła d w ia r y , dz. cyt., s. 113. 21 K . R a h n e r , B ó g s ta ł się c z ło w ie k ie m , dz. cyt., s. 113, 115. 22 K. R a h n e r, K ie d y się m o d lis z , dz. cyt., s. 70.

25 K . R a h n e r , B ó g s ta ł się c z ło w ie k ie m , dz. cyt., s. 55.

(8)

[7] R A H N E R A T E O L O G IA C O D Z IE N N O Ś C I 95 po dach codziennością” 25. T ak dzieje się każdego dnia, aż do śm ierci, a „wów czas cały ten kram , k tó ry m ży liśm y , zostanie

w ym iecio n y ze sto d o ły” 2e. F o rm u łą stosow aną przez R a h n era

dla opisu sy tu acji zagubienia w codzienności, zagłuszenia głosu dobiegającego z n ajgłęb szy ch pokładów człow ieczeństw a, jest

„serce zasypane” gru zem spow szednienia, sceptycyzm u, zgorz­

kniałości i rozpaczy. Człowiek jest wówczas uw ięziony w skoń- czoności, w p rzem ijan iu , w codzienności, w rozczarow aniu, w nędzy, w beznad ziejn y ch w y s iłk a c h w.

J a k zatem otw ierać „zasypane serce”, jak o dnajdyw ać Boga w codzienności, skoro je j w y m iar tra n sc e n d e n tn y ta k łatw o może u m kn ąć uw adze, skoro jest on obecny „ tylko jako u k r y ­

ty składn ik” 28? O dpow iedź R a h n era jest dw utorow a. Po p ie rw ­

sze, „m istyka codzienności je s t łaską, w całej pełni łaską” 29, a więc owocem przychylności Boga w zględem człow ieka. Ł a ­ ska d aje człow iekowi do b rą wolę, a ta „darowana człow iekow i

przez Boga dobra wola w ygląda z naszej p e rsp e k ty w y jak w ielk i i szczery w y siłe k samego człowieka. A le ty m w ysiłk iem trzeba kierow ać w łaściw ie, ucząc się odnajdyw ać sm ak w ie c z­ ności w czasie, ćwicząc się w m istyce najb a rdziej szarych dni” 80. D ruga część odpow iedzi R a h n e ra leży po stro n ie czło­

w ieka. T u ta j nie d aje on, rzecz jasna, żadn y ch recep t, an i nie p rzed staw ia Skutecznych zasad ascetycznych S1, pro p o n u je je d ­ n a k pew ne w skazów ki i drogow skazy m yślenia.

O pisując rolę w ia ry w życiu chrześcijanina, R a h n e r pisze, iż nieraz może ona stać się fałszyw ą, k ru c h ą nadbudow ą ideo­ logiczną, sk ry w ającą całkow icie laickie istn ien ie i laickie po ­

dejście do ż y c ia 3î. To n ierozpracow ane szerzej przez niego

rozróżnienie dw óch sposobów podejścia do życia — laickiego i z w ia rą — w y d aje się kluczow e dla zrozum ienia sposobów, jakie widzi R a h n e r n a przezw yciężenie spow szednienia egzy­ stencji. P o trzeb n e jest podejście do życia „z w ia rą ” , k tó ra po­ zw ala inaczej w idzieć te sam e w y d arzen ia i fak ty , pozw ala się­ gać głębiej, w idzieć d a le j i jaśn iej, dostrzegać te w y m iary rz e ­

25 K . R a h n e r , K ie d y się m o d lis z , dz. cy t., s. 68. 26 J.w .

27 T a m ż e , s. 19.

23 K . R a h n e r , P o d s ta w o w y w y k ł a d w ia r y , dz. cyt., s. 35. 29 K . R a h n e r , G la u b e , d e r d ie E rd e lie b t, dz. cy t., s. 56. P o r. te n ż e ,

B ó g s ta ł się c z ło w ie k ie m , dz. cyt., s. 114.

80 K . R a h n e r , B ó g s ta ł się c z ło w ie k ie m , dz. cy t., s. 114.

31 P o r. K. R a h n e r, I m G e sp rä c h . B d. 1: 1964— 1977, M ü n c h e n 1982r s. 281.

(9)

96 Z B IG N IE W N O S O W S K I

[8]

czyw istości, k tó re, choć u k ry te pod pow ierzchnią w ydarzeń, są n ajisto tn iejsze.

P ierw szy m kro k iem ku o tw arciu zasypanego serca jest sp o j­ rzenie w praw dzie n a sw oje życie, dostrzeżenie w łasn ej niew y- starczalności i słabości, w yzn an ie w m odlitw ie: „ w ierzą, Pa­

nie, zaradź n iedow iarstw u m o jem u ” 3S. Człowiek doświadcza

niebezpieczeństw a przepaści, n ad k tó rą się z n a jd u je, a z a ra ­ zem może dostrzec, że „owa przepaść p rzy jm u je go ja/co jego

praw dziw e i przebaczające ocalenie” s4, o feru jąc m u ty m s a ­ m ym now ą in te rp re ta c ję tego fa k tu , „która w id zi w o w ym do­

świadczeniu w ydarzen ie radykalnego sam oudzielenia się Bo­ g a ” ss. P rz y podejściu „z w ia rą ” rzeczyw istość zew n ętrzn a nie

zm ienia się, zm ienia się n a to m ia st je j in te rp re ta c ja , jako że

człow iek dostrzega w y m iar głębi i tran scen d en cji. Podobnie

in te rp re tu je R a h n era W. D ych, k tó ry pisze, że w edle R a h n era w ia ra o feru je „now y horyzont, w ramach którego m ożna w i­

dzieć w szy stk ie rzec zy w n a dprzyrodzon ym kontekście, a za­ razem m o żliw ym się staje odnajdyw anie Boga w e w szystkich rzeczach, n a w et najbardziej naturalnych i św ieckich” ®*.

Podejście do życia „z w ia rą ” um ożliw ia uzn anie życia co­

dziennego za u p rzy w ilejo w an e i szczególnie isto tn e pole ży­

cia chrześcijańskiego. To „zw ykłość właśnie i gorycz codzien­

nego dnia stanowią rzec zy w istą sytu ację, w k tó rej ż y je m i­ łość” ,7 — ta miłość, k tó ra jest najw ięk szy m z charyzm atów ,

a zarazem n a jb a rd z ie j codziennym spośród n ich — ty m , k tó ­ ry dom aga się realizacji każdego dnia niezależnie od n a stro ju , w y d arzeń zew n ętrzn y ch i nieznośności bliźnich. H ans K üng w przedm ow ie do jed n ej z książek R a h n era napisał: „Codzienny

bieg spraw ludzkich jest pełen aktyw ności: pracujem y, chodzi­ m y, siadam y i p a trzy m y, śm iejem y się i śpim y. Takie a k ty w ­ ności czynią nas bogatym i lub biednym i. Jest zadaniem chrze­ ścijanina p rzeżyw ać te a ktyw n ości i zarazem w św ietle w iary chrześcijańskiej odsłaniać ich u k ry te bogactwo i głębię” ss.

Słowa te dobrze streszczają m yśl K a rla R ahn era.

„Całe życie człow ieka, w jego osobistym rozum ieniu i w o l­

33 P o r. K. R a h n e r , K ie d y się m o d lis z , dz. cyt., s. 22 ; te n ż e , F a ith

T o d a y , dz. cy t., s. 24.

34 К . R a h n e r , P o d s ta w o w y w y k ła d w ia r y , dz. cy t., s. 114. 35 J.w .

35 W . V. D у с h, T h e A c h ie v e m e n t o f K a r l R a h n e r , „T h eo lo g y D i­ g e s t” 1984 n r 4, s. 327.

37 K . R a h n e r , K ie d y się m o d lis z , dz. cyt., s. 101.

33 H . K ü n g , P re fa c e , w : K. R a h n e r , B e lie f T o d a y , N e w Y o rk , 1967, s. 5.

(10)

[9] R A H N E R A T E O L O G IA C O D Z IE N N O Ś C I 97

ności, a za tem i w jego codzienności, je st historią laski” 3) —

pisze R ah ner. H istoria lu d zk iej codzienności jest zarazem h i­

sto rią łask i obecnej w te j codzienności,, h isto rią od kry w ania

m istycznego, nadprzyrodzonego w y m iaru ludzkiego życia. Co­ dzienność łaski to nie łaska „ ta n ia ”, gorsza czy szara, to je d y ­ nie łaska tru d n ie j dostrzegana.

2. K o p e m ik a ń sk i p rzew ró t w pobożności

K a rl R a h n e r pow iada w swoich pism ach, że istn ieje codzien­ ność łaski, że łaski Bożej m ożna i należy szukać także w śród pow szednich zw ykłych spraw . Ale pow iada też, że istn ieje ła ­ ska codzienności — Boży d ar, za w a rty w n ajzw y k lejszy ch w y ­ darzeniach szarego życia, k tó ry trw a dopóty, dopóki trw a ich zw yczajność i szarość. O dkrycie tego drugiego w y m iaru n a z y ­

w a R ah n er „p rzew rotem k o p e rn ik ań sk im ” w e w spółczesnej

po bożno ści40.

P rzełom ten dokonał się zarów no w teologii, jak i w p ra k ­ ty ce życia duchowego. D ogm atyka k ato lick a — pisze R ah n er — św iadom a b y ła zawsze tego, że nie ty lk o specyficzne a k ty pobożności są pożyteczne dla człow ieka w ierzącego i p rzy czy ­ n ia ją się do w zrostu łaski, ale że „to samo odnosi się także do

w szystk ich czyn ów , które człow iek w obliczu Boga spełnia w sw oim codziennym życiu, jeżeli owe czyn y spełniane są dobro­ w olnie i nie są grzeszne” 41. Je d n a k ta ogólna św iadom ość nie

znajdow ała przełożenia n a pobożność p rzeciętnego ch rześcija­

nina. Sam a teologia też b y ła w te j dziedzinie dw uznaczna.

„W zniosła duchowa nauka w iedziała w p raw dzie coś niecoś o "dobrej in ten cji*, która m oże uświęcić rów nież u czyn ki i cier­ pienia codziennego dnia, ale dla przeciętnego chrześcijanina po ­ zostaw ało to odległą teorią, a n aw et w sam ej te j nauce dobra intencja w ydaw ała się przew ażnie ze w n ę trzn y m dodatkiem , k tó ry spraw ia, że zupełnie św iecki uczynek, pozostający sam w sobie uczynkiem św ieckim , dodatkow o staje się ^pożyteczny”. B y ły dw a św ia ty, ziem ski, św iecki, w k tó ry m z w y k ły czło­ w iek chcąc nie chcąc m usi się głównie poruszać, i religijn y, k tó ry jako inny, dodatkow y, należy przede w szy stk im do księ­ ż y i zakonników ” 42.

Dzisiaj — pow iada R a h n e r — teologia ch rześcijańska po­

K. R a h n e r , C h a n c e n d e s G la u b e n s, dz. cyt., s. 127. 40 K . R a h n e r, R y z y k o c h r z e ś c ija n in a , dz. cyt., s> 87. 41 T a m ż e , s. 85.

12 T a m ż e , s . 86.

(11)

w oli uczy sią, b y całe życie w idzieć jako proces zbaw ienia (lub grzechu). „W szystko, co nie je s t grzechem , ale co spełniane

je s t w sposób w o ln y i odpow iedzialny, je st dla chrześcijan znajdujących się w stanie łaski w yd a rzen iem te j łaski, częścią historii zbaw ienia, inspirowaną p rzez Ducha Bożego, p r z y ję ­ ciem Jego w ieczności” 4S. P rz e w ró t k o p ern ik ań sk i w pobożno­

ści w spółczesnej polega n a o dkryciu, że „praw dziw a głębia

ty lk o pozornie pow ierzch ow n ej i św ia to w ej codzienności w y ­ pełniona jest, m oże być w ypełniona, p rzez Boga i Jego łaskę” 44.

To dośw iadczenie — stw ierd za R a h n e r — sta je się p ierw o tne dla w ielu chrześcijan i dopiero w „św ietle tego znaczenia na

pozór św ieckiego życia sta je się zrozum iała i w ykonalna dla dzisiejszego człow ieka zew n ętrzn a religijność” 45. N ieskończo­

ność p rzen ik a codzienną ak tyw ność ludzką, jest w n iej „nie­

uchronnie obecna” 4®. E w angelia w zyw a do rad y k alizm u , do oddania całego siebie, lecz owa rad yk aln o ść dotyczy k o n k re t­ nego ludzkiego, życia, a więc codziennych re la c ji z bliźnim i pośród n u d n y c h pow szednich obowiązków. R adykalność w ia ­ ry m a być realizo w an a w b analności ż y c ia 47. „Isto ta chrześci­ jań stw a (...) m usi stać się k on kretn ym , bezpośrednim , trze źw y m ,

zw y c za jn y m życiem w ta k zw a n ej doczesnej, św ieck iej codzien­ ności” 4B.

C hrześcijanin nie pow inien zatem — uw aża K a rl R a h n e r — uciekać od codzienności k u w yim aginow anym w yższym sferom ducha, lecz w łaśnie pośrodku te j codzienności przeżyw ać sw ą w iarę. „Nie pow inniśm y prosić Boga: uczyń z m ego dnia p o w ­

szedniego dzień św ię ty , lecz raczej: daj, aby m ój dzień p o w ­ szedni pozostał dniem pow szedn im ” 4S. Codzienność jest i m a

pozostać codziennością — w ielok ro tnie stw ierdza R a h n e r w.

P ow iad a on b ardzo stanow czo, że istn ieje specyficzna łask a

codzienności, k tó re j m ożna dośw iadczyć jedynie p rzy jm u ją c

rzeczyw istość tak ą, jak a ona jest. T rzeba „przyjąć i w idzieć

w szy stk o takim , jakim ono jest: w ielkie — w ielkim , m ałe — m a łym , poważne — na pow ażnie, śm ieszne — ze śm iechem ” 51.

9 8 Z B IG N I E W N O S O W S K I j j g j 43 J.W. 44 T a m ż e , s. 87. 45 J.w . 46 P o r. K . R a h n e r , P o d s ta w o w y w y k ł a d w ia r y , dz. cyt., s. 53. 47 P o r. K . R a h n e r , C h a n c e n d e s G la u b e n s , dz. cy t., s. 21. 43 K . R a h n e r , R y z y k o c h r z e ś c ija n in a , dz. cy t., s. 104.

49 K . R a h n e r , E u c h a r is tie u n d a lltä g lic h e s L e b e n , dz. cyt., s. 218. 50 Zob. K . R a h n e r , C h a n c e n d e s G la u b e n s , dz. cy t., s. i2 8 ; te n ż e ,

K ie d y się m o d lis z , dz. cy t., s. 71; E u c h a ristie ..., dz. cy t., s. 215.

(12)

„Sama zw yczajność rzec zy codziennych je s t siedliskiem w iecz­ nego cudu, m ilczącego m isteriu m Boga i Jego łaski. Z achow u­ je je jed yn ie dopóty, dopóki zachowana je s t ich zw ycza jn ość” 52.

K to ucieka od codzienności, tra c i szansę sp o tk ania w n ie j Bo­ ga. Ł aska codzienności — ja k każda łask a — jest o fe rtą dla

wolności człow ieka. M ożna ją p rzy ją ć lu b odrzucić (w ty m

p rzy p a d k u odrzucić łaskę znaczy odw rócić się od rzeczyw i­

stości życia codziennego).

K a rl R a h n e r w sw oich p o p u larn y c h re fle k sja c h d u sz p aste r­

skich u k a z u je św iętych, k tó rz y um ieli p rz y ją ć n a siebie co­

dzienność z całym jej ciężarem . D obrym przy k ład em je s t jego re fle k sja o św. Józefie. R a h n e r pisze o o piekunie Jezu sa, że jest on p rzy k ład em „cichej wierności i zw y k łeg o uczciw ego

w ypełnian ia obow iązków ”. O pisując „ubogą codzienność życia szarego człow ieka”, „tw arde życie skrom nego cieśli w m ałej dziu rze położonej w zapadłym kącie św iata ”, R a h n e r pisze, iż

jest ono p rzy k ład em m ęskiej postaci miłości: w ażne są d lań — w ierność sw ym obow iązkom i rzeczow a spraw iedliw ość. „Życie

tego szarego człow ieka m iało t r e ś ć — tę jedyn ą treść, o k tó ­ rą w ka żd ym życiu ostatecznie chodzi: Boga i Jego wcieloną Ł askę”. Ś w ięty Jó zef to „człow iek ubogiej codzienności”, k tó ­

rem u dane było „dotykalnie opiekować się Łaską Boga” 5S.

I dlatego jest on p a tro n e m codzienności, życia pełnego głębi prow adzonego w śród szarości zw ykłego dnia.

W c h a ra k te ry sty c e św. Jó zefa dokonanej przez R a h n e ra

p o w tarzający m się w ątkiem jest „uczciw e w ypełnian ie obo­

w ią zk ó w ”. E lem en t te n — ta k c h a ra k te ry sty c z n y dla codzien­

ności — dobrze pozw ala ukazać specyfikę m y śli R ah n era. A u ­ to r te n — ta k przeciw ny drobnom ieszczańskiej m entaln ości — n ap isał w liście do m łodego człow ieka, zbuntow anego przeciw konw enansom życia: „W ypełnianie obowiązku, czego dom aga­

ją się po m ieszczańsku m ieszczanie, m ając w ty m w yp adku —

0 dziw o — w końcu rację, je s t ty lk o odwagą podążania dalej

1 lekceważenia bożka fa łszyw eg o szczęścia chw ili” 54. W yp ełn ia­

nie codziennych, n u d n y c h obow iązków to zasadniczy ele m en t akcep tacji codzienności jako d an ej przez Boga. G łów ną cechą codzienności jest to, że nie jesteśm y w n ie j w olni, że zm usze­ n i jesteśm y do spełn iania czynów, n a k tó re w cale nie m am y

ochoty — m y śli R ah n er. Lecz w ty m w łaśnie trzeb a szukać

52 K . R a h n e r , E v e r y d a y T h in g s , L o n d o n 1965, s. 2.

58 K . R a h n e r , M a ły r o k k o ś c ie ln y , dz. cy t., s. 76—81 i p a ss im . 64 K . R a h n e r , M ó j p r o b le m . K a r l R a h n e r o d p o w ia d a n a p r o b le m y

m ło d z ie ż y , W a rs z a w a 1985, s. 11.

(13)

100 Z B IG N IE W N O S O W S K I [12]

Boga, „ponieważ p oprzez te w szy stk ie niew ole naszej e g zyste n ­

cji Bóg ofiarow uje nam samego siebie” 55.

A k cep tacja codzienności z je j ograniczeniam i i konieczno- ściam i jest ak tem lu d zk iej wolności, do którego człow iek jest w ezw any. Posłu szn a ak c ep ta cja losu sam a już go p rzekształca,

„ponieważ i o ile d zieje się w łasce objaw ienia, je s t ju ż w ia­ rą i (jeżeli osiąga sw oją pełnię) m iłością, je s t ju ż anonim ow ym chrześcijaństw em , akceptacją, która je s t przezw yciężen iem , od­ kupieniem losu” 5e. W olność w ro zu m ien iu R a h n era to w d u ­

żej m ierze ak cep tacja konieczności zw iązanych z lu dzk im istn ie ­ niem . „W olność to dla Rahnera wolne '“tak* pow iedziane Bo­

gu p rzez pójście za absolutnie określonym , co do każdego czło­ w ieka, planem B ożym . Tak p ojęta wolność jest w gruncie rze ­ c zy rozum ną i wolną zgodą na konieczność” 57 — pisała S.

G rabska. Podobnie uw aża S. M oysa, k tó ry pisał, że w edle

R ah n era los lu d zk iej eg zystencji „rozgryw a się w okół tego, czy

człow iek całą tę eg zysten cję w raz ze w szy stk im i daram i, które od n iej są niezależne, p rzyjm u je , czy m ó w i i ty m sa m ym ją potw ierdza, czy też przeciw niej p ro testu je i odm awia je j uzna­ nia” 58.

N aw iązując do w ą tk u zaw artego w poprzednim punkcie n i­ niejszego rozdziału, m ożna stw ierdzić, że pełn a a k cep tacja co­ dzienności — w olna zgoda n a zw iązane z n ią konieczności —

jest podstaw ow ym w a ru n k ie m podejścia do życia „z w ia rą ” ,

któ re pozwoli dostrzec głębiny rzeczyw istości. W ówczas rz e ­

czyw istość codzienna odsłania sw e za k ry te oblicze i stać się

może tra n sc en d e n taln y m dośw iadczeniem D ucha Św iętego. 3. Ję zy k teologii wobec dośw iadczenia codzienności Codzienność jest m iejscem sp o ty k an ia Boga, szansą dośw iad­ czenia D ucha Św iętego i łaski — to jest głów na m y śl teologii codzienności K a rla R ah n era. J a k jed n a k teologicznie opisać tę Bożą obecność w pow szednich w y darzeniach? P od ty m w zglę­ d em sty l stosow any przez R a h n e ra jest b ard ziej su b iek ty w n y niż obiektyw ny, bliższy raczej fenom enologii religii niż teologii. N ajlepszym p rzy k ład em m ogą być jego opisy dośw iadczenia

S5 K . R a h n e r , P o d s ta w o w y w y k ła d w ia r y , dz. cyt., s. 325. 36 K . R a h n e r , H. V o r g r i m l e r , M a ły s ło w n ik te o lo g ic z n y , dz. cy t., s. 209. 57 S. G r a b s k a , K a r la R a h n e r a te o lo g ia w o ln o śc i, „ W ię ź ” 1985 n r 7—8—9, s. 47. 58 S. M o y s a , U z a s a d n ie n ie w ia r y w e d łu g K a r la R a h n e r a , „ P r z e ­ g lą d P o w s z e c h n y ” 1984 n r 9, s. 368.

(14)

łask i (ew. dośw iadczenia D ucha Św iętego — ty ch pojęć u ży ­ w a w łaściw ie zam iennie) w codzienności. W w ielu m iejscach R a h n e r p re z e n tu je opis w ydarzeń, k tó re uznać m ożna za do­ św iadczenie tego, co duchow e w człow ieku. W ym ienia ta m t a ­ kie przeżycia, jak m. in. m ilczenie, gdy należałoby się bronić, zapom nienie w yrządzonej niespraw iedliw ości, zaniechanie czy­

n ien ia w ym ów ek, cierpliw ość, ryzyko zaufania, ak cep tacja

k ry ty k i, ciągły w ysiłek k ochania (nie tylk o znoszenia ze złością), p róba zobaczenia w „głupocie” drugiego człow ieka in n ej roz­ tropności, czynienie dobra bez oglądania się n a lu dzk ą w dzięcz­ ność (a n a w e t sam ozadow olenie), ab so lu tn a sam otność, p o k o r­ ne sp ełnianie obowiązków, m iłow anie Boga, gdy zdaje się, że b ra k odpow iedzi z Jego stro n y 59. W ielką zasługą R a h n e ra jest, że um ie ta k opisać te w yd arzenia zw ykłej lu d zk iej m ałej h i­ storii, by pokazać w n ich tw a rz Boga. W ybitny teolog nie p rz e ­ prow adza jedn ak w y starczającej analizy teologicznej ty c h opi­ sów. N ajczęściej z a trzy m u je się na poziom ie ogólnych s tw ie r­

dzeń. W n iek tó ry ch p racach w y o d rębn ia k o lejn e stopnie do­

św iadczeń duchow ych. B yłyby to: 1. dośw iadczenie duchow ego

elem en tu w człow ieku, 2. dośw iadczenie D ucha (wieczności),

3. dośw iadczenie nadprzyrodzoności, 4. dośw iadczenie D ucha

Św iętego, 5. dośw iadczenie Bożego św iata i życia wiecznego N iezbyt czytelne są jedn ak granice pom iędzy poszczególnym i etapam i, niek ied y odnosi się w rażenie, że R ahnerow i b ardziej chodzi o k o lejn e stopnie in te rp re ta c ji dośw iadczenia niż o róż­ ne dośw iadczenia.

K a rl R ah n er zdaw ał sobie sp raw ę z tego ograniczenia, jakie w yżej zostało opisane: „pow staje wrażenie opisyw ania czegoś

su biektyw nego, czy poetyckiego; nastroju, k tó ry jest z b y t nie­ u ch w ytn y, by b y ł w eryfik o w a ln y” ei. Ja k o a lte rn a ty w ę w idział

jed n a k jedynie język wysoce a b stra k cy jn y , te rm in y dokładnie określone filozoficznie, poziom ściśle ko n cep tu aln y . To kłóciło­ by się z celem , dla którego in tereso w ał się teologią codzienno­

£ 1 3 ] R A H N E R A T E O L O G IA C O D Z IE N N O Ś C I J Q J

59 O p isy ta k ie — częścio w o to ż s a m e , c z ęścio w o u z u p e łn ia ją c e się n a w z a je m — m o ż n a z n a le ź ć w w ie lu k s ią ż k a c h R a h n e r a . Zob. n p .: B ó g

s ta ł się c z ło w ie k ie m , dz. cyt., s. 106— 112; R y z y k o c h r z e ś c ija n in a , dz.

cyt., s. 63; O m o ż liw o ś c i w ia r y d z is ia j, dz. c y t., s. 176; G la u b e , d e r d ie

E rd e lie b t, dz. cy t., s. 55; E r fa h r u n g d e s G e iste s, dz. cyt., s. 37; E v e r y ­ d a y T h in g s , dz. cyt., s. 35—36; E x p e r ie n c e o f th e H o ly S p ir it, dz. cy t. s. 200— 203. 00 Zob. K. R a h n e r , U b er d ie E r fa h r u n g d e r G n a d e , „ G e is t u n d L e ­ b e n ” 27 (1954), s. 460—462. P o r. E v e r y d a y T h in g s , dz. cyt., s. 34—39; te n ż e , V o m G la u b e n i n m it t e n d e r W e lt, F r e ib u r g 1961, s. 44—48. 81 K. R a h n e r , T h e E x p e r ie n c e o f G o d T o d a y , dz. cyt., s. 154.

(15)

ści — a b y ł to cel p asto raln y . D latego język R a h n e ra w te j dziedzinie pozostał b a rd z iej poetycki, n ieja sn y , pełno w nim

p rzybliżeń, często p ojaw ia się słów ko „jak g d y b y ”. R a h n e r

b ro n ił się, że rzeczyw istość ostateczna nie m oże być w łaściw ie opisana w term in a c h różnych od n iej s a m e j 82. To nic, że d a le ­ ko tu do jasności. W szak Boga nie m ożna objąć rozum em . „Nie

m o żem y pow iedzieć, że w in n iśm y m ilczeć na ten tem a t z po ­ w odu braku zdolności "jasnego* w yrażania się. Bo czym jest jasność? (...) Skoro racjonalistyczn i filozofow ie i p o zy ty w iśc i nie chcą o ty m m ów ić, czy n ależy zabronić m ów ienia także ś w ię ty m , poetom i in n ym , k tó rzy odsłaniają pełnię istnienia jako całości?” 83. W ty c h przeżyciach przecież „Bóg jako p rze d ­ m iot doświadczenia nie je s t obecny w sposób analogiczny do innych przed m iotó w (sposób, w jaki opisuje takie dośw iadcze­ nie ontologizm). P ow inn iśm y raczej stw ierd zić, że Bóg jest obecny jako a sy m p to ty c zn y cel, u k r y ty sam w sobie, dośw iad­ czenia bezkresn ej dynam icznej siły za w a rtej w duchu w zboga­ conym w iedzą i w olnością” 04. D ośw iadczenie Boga nie jest jed ­

n y m z w ielu dośw iadczeń n a ty m sam ym poziom ie, sięga ono raczej w głąb każdego z n ich oraz stanow i głębię i isto tę w szy­ stk ich dośw iadczeń duchow ych i osobistych — pow iada R ahn er. W te j p ersp e k ty w ie zadaniem ch rześcijań sk iej teologii, zw ła­ szcza teologii m isty ki, s ta je się w iarygodne i zrozum iałe p o k a­ zanie, że podstaw ow e elem en ty m istycznego dośw iadczenia tra n sc en d e n c ji są obecne w p ro sty c h czynach życia ch rześcijań ­ skiego. Bóg — n ien azw an a T ajem n ica — jest przez sw oją ła ­ skę obecny już w sam ej w ierze, nadziei i m iło ś c ies. R a h n e r p i­ sze, iż „Jest praw dą w ia ry, że chrześcijanin poprzez k ażd y do­

b ry czyn, poprzez k a żd y a k t codziennej wierności w zrasta w łasce danej m u od Вода” вб. Ł ask a bow iem nie jest term in em

ograniczonym jedynie do życia m od litw ą, a „zam ykanie łaski

w sferze tego, co ’’czysto duchow e’’, było w gruncie rzec zy nie­ zgodne z chrześcijaństw em , poniew aż ty m , którego obejm uje łaska i k tó ry staje się m anifestacją łaski, je s t cały człow iek” *7.

W ydarzenie łaski m a m iejsce wszędzie, gdzie człow iek w spo­

1 0 2 Z B IG N IE W N O S O W S K I 62 T am że, s . 156. 63 T a m ż e , s. 159— 160. 04 T a m ż e , s. 153. 65 "Por. K . R a h n e r , P r a x is d e s G la u b e n s : G e is tlic h e s L e s e b u c h , re d . K . L e h m a n n i A. R a f f e l t , Z ü r ic h —K ö ln —F r e i b u r g —B a s e l— —W ie n 1982, s. 113—114. 08 P o r. K. R a h n e r , E u c h a ristie ..., dz. cyt., s. 218. 07 K. R a h n e r , H. V о r g r i m 1 e r, M a ły s ło w n ik te o lo g ic z n y , dz. cyt., s. 62.

(16)

[15] R A H N E R A T E O L O G IA C O D Z IE N N O Ś C I 103

sób w olny, zgodnie ze sw ym sum ieniem , p rz y jm u je n a siebie i rea liz u je w y m ag ania p łynące z k o n k retn ości jego życia, n a ­ w e t jeśli ostateczna głębia tego życia w d an y m m om encie nie jest przezeń uśw iad am iana. Teologia szkolna w tak ie j sy tu acji m ów i o „ in te n cji w irtu a ln e j” — pisze R ahn er. On sam jed nak nie chce w tak ie rozw ażania wchodzić.

K a rl R a h n e r p a trz y n a rzeczyw istość całościowo, a nie w y ­ cinkowo. D la niego „każde p yta n ie o p rzed m iot je s t jedn ocze­

śnie p yta n iem o istotą samego podm iotu poznającego’’ e9. P a ­

trz ą c jako teolog w idzi zatem całą rzeczyw istość i całe życie człow ieka jako stojące „w obliczu Boga”. Teolog — jego zda­ niem — m usi ta k patrzeć: „T ylko takie pytan ie je s t teologicz­

ne, które w idzi k ażdy poszczególny p rzed m io t jako pochodzą­ cy od Boga i doń zm ierza ją cy” 70. Takie rozw ażania to oczyw is­

tości dla teologa — pow iada R a h n e r — „nie są jedn ak takim i

w życiu przeciętnych chrześcijan” 71.

W R ah n erow sk iej teologii codzienności jest jed n a k elem ent,

k tó ry m oże w zbudzić zaintereso w an ie p rofesjonalistów . J e s t

nim rozróżnienie czynów d obrych o ró żnej w adze znaczeniow ej. „Są g rzechy ciężkie i lekkie, pow szednie, za tem te ż dobre c z y ­

n y ciężkie i m a łej w agi” 72. G ran ica pom iędzy grzecham i ciężki­

m i i lek k im i jest w p ra k ty c e często tru d n a do p rzep ro w adze­ nia, ale przecież oznaczają one rzeczyw istości całkiem odm ien­ ne jakościowo. Podobnie jest z w olnym i, dob ry m i czynam i lud z­

kim i. Pom iędzy n im i też istn ieje różnica jakościowa. R a h n e r

posługu je się tu rozróżnieniem św. Tom asza z A kw inu pom ię­ dzy decyzjam i o celu oraz decyzjam i o śro d kach i drodze do tego celu 7S. D obre czyny „ciężkie” to te, k tó re u sta w ia ją całe ludzkie istnien ie wobec Boga, a „m ałe” to te, k tó re są ko n sek ­ w en cją ty ch „w ielk ich”. Codzienność je st dom eną tego, co m ałe i niepozorne. J e s t m iejscem , gdzie poprzez m ałe a k ty w ie rn o ­ ści potw ierd za się zasadnicze decyzje życiowe.

W arto jeszcze w skazać n a pew ien w ą te k obrazu jący ew olu­ cję m yśli R ah n era. Z ain tereso w an ie codziennością m ożna od­ naleźć w jego dziełach już od sam ych n iem al początków . J e d ­ n a k kluczow a dla jego teologii codzienności i ta k p o dk reślana w a rty k u le pozytyw na ocena sam ej rzeczyw istości dnia pow ­

63 P o r. K . R a h n e r , C h a n c e n d e s G la u b e n s, dz. cyt., s. 127. fi9 K . R a h n e r , T e o lo g ia a a n tr o p o lo g ia , „ Z n a k ” 1969 n r 12, s. 1539. 70 T a m ż e , s. 1540. 71 K . R a h n e r , C h a n c e n d e s G la u b e n s, dz. cyt., s. 128. 72 K . R a h n e r , B ó g s ta ł się c z ło w ie k ie m , dz. cy t., s. 104. 78 P o r. K. R a h n e r , C h a n c e n d e s G la u b e n s , dz. cyt., s. 130.

(17)

104 Z B IG N IE W N O S O W S K I [16]

szedniego jako siedliska Bożej Łaski, nie pojaw iła się od razu. We w cześniejszych p racach znaleźć m ożna inne podejście do codzienności. C h ara k te ry sty c zn e są pod ty m w zględem rozw a­ żania w książeczce W orte ins Schw eigen. Z aintereso w anie co­ dziennością w ypływ a tu raczej z fak tu , że Bóg jest P an em w szy­ stkiego, a więc i codzienności. Sam a codzienność m a być u św ię­ cana, nie zaś p rzy jm o w ana jako tak a 74. K siążka ta n ap isan a zo­ stała w roku 1947. S iady podobnego m yślen ia znaleźć jeszcze m ożna w Von der N ot u n d d em Segen des G ebetes, w y d an ej w 1949 roku, gdzie w ątk i p rzem ien ian ia dnia pow szedniego i jego akcep tacji p rz e p la ta ją się 75. W lata ch pięćdziesiątych R ah n er całkow icie już porzucił n eg aty w n e spojrzenie n a codzienność i w ezw ania do jej sak ralizacji, m ów iąc o n iej jako m iejscu do­ św iadczenia Bożej łaski. To podejście n a jp e łn ie j zostało ukazan e w książeczce A lltäg lich e Dinge, w y d an ej w ro k u 1964. Owa ew o­ lu cja poglądów R a h n e ra sy m p to m aty czn a jest dla tego okresu, k tó ry był czasem w ielkich p rzem ian nie ty lko w teologii k a to ­ lickiej, ale i w całym K ościele, do czego zresztą teologowie (a w śród nich w dużej m ierze R ahner) wielce się przyczynili.

II. R E L IG IJ N E P R Z E Ż Y W A N IE C O D Z IE N N O Ś C I

W p oprzedniej części p rzedstaw iono R ahnerow skie ro zum ie­ nie podejścia do życia — także do życia codziennego — „z w ia­ r ą ”. O becnie trzeb a zaprezentow ać to podejście do życia w ca­ łej jego różnorodności. M owa tu zatem będzie zarów no o sp ra ­ w ach, będących dom eną tra d y c y jn ie rozum ianego sacru m (mo­ dlitw a, E u charystia), jak i o rzeczach bardzo b an a ln y c h (spa­ nie, jedzenie itp.). W yodrębnienie ty ch dw u sfe r w poszczegól­

n y c h p u n k ta c h jest zabiegiem jedynie porządkow ym , trzeb a

bow iem cały czas pam iętać — chcąc być w iern y m m yśli R a h n e ­ ra — o ich jedności n a poziom ie św iadom ości przeżyw ającego je podm iotu — w ierzącego człowieka.

1.. M odlitw a w śród codzienności

K a rl R ah n er postrzega rzeczyw istość jako jedność tego, co

cielesne, z tym , co duchow e i tran scen d en tn e. Jego w idzenie roli i znaczenia m odlitw y w życiu człow ieka jest św ietn ym te ­ go p rzykładem . M odlitw a — jak i cały w y m iar re lig ijn y czło­

74 P o r. K. R a h n e r , W o r te in s S c h w e ig e n , I n n s b r u c k 1954, s. 43—44. 75 Zob. K. R a h n e r , K ie d y się m o d lis z , dz. cyt., s. 69.

(18)

[17] R A H N E R A T E O L O G IA C O D Z IE N N O Ś C I 105

w ieczeństw a — nie jest dlań specyficznym dodatkiem do lu d z ­

k iej egzystencji, lecz n ajgłębszym jej w yrazem . M odlitw a w

rozum ieniu R a h n era w y ra sta z życia i do życia prow adzi. Mo­ d litw a w y raża przeżyw ane problem y, a z d ru g ie j stro n y sam o życie może stać się m odlitw ą bez słów. „ M odlitw y w je j n a j­

g łębszej istocie nie m ożna uw ażać za coś dodatkow ego i osobne­ go, z c zy m m a m y do czynienia "ró w n ie ż' obok w ielu inn ych spraw. Trzeba ją rozum ieć jako w y ra z i realizację całości naszej eg zysten cji, n a w e t jeżeli nom inalna m o d litw a za jm u je n a m ty lk o m ałą cząstkę naszego czasu” 7e. R ah n er p a trz y na m odlitw ę

— zgodnie z p o stu la te m an tropologicznej k o n c e n trac ji teologii — poprzez p ry zm a t m odlącego się człowieka. S tając do m odlitw y f sta ją c wobec Boga, człow iek jest „ k o n k re tn y m człow iekiem , a

nie a b stra k c y jn y m ideałem , nie czysto re lig ijn y m czło w iekiem k tó r y pragnie ty lk o Boga. J e st to człow iek codziennych, św iec­ kich i prozaicznych życio w ych potrzeb i niepokojów . I ta k im też pow inien stanąć w obec Boga w m o d litw ie, ta ki ja ki jest, ja ki je s t w sw oim n ie w y tłu m a c za ln y m i b y n a jm n ie j nie dającym się sprow adzić do c zy ste j religijności pędzie życia i w swoich potrzebach życio w ych , w iedząc, że Bóg sam chce, że b y ta k im b y ł” 77.

M odlitw a to — dla R a h n era — z jed n e j stro n y d y stan s w o­ bec różnorodności i powszedniości życia, z d ru g iej zaś. szansa przedstaw ien ia Bogu w szystkich m yśli, zadań, trosk, rozczaro­ w ań, sm u tk ó w i radości zw iązanych z tą różnorodnością i pow ­ szedniością 7S. M odlitw a dzieje się zatem nie n a uboczu, lecz „w

środku codzienności, w nurcie życia z jego p otrzebam i, rado­ ściam i i cierpieniam i, jego sukcesam i i p o ra żka m i” n .

W codzienności człow iek często zepch n ięty jest na jałow e

płycizny życia. Czym że wówczas sta je się m odlitw a? Tylko

obow iązkiem i przyzw yczajeniem ? „Codzienność sprawia,

że m o d litw a dnia pow szedniego p ow szednieje, robi się m echaniczną, pow ierzchow ną, bezduszną "d rętw ą m o w ą ”, w y k o n y w a n ie m z ze w n ą trz nałożonego "św iadczenia*, które odrabia się m ożliw ie szyb ko , by m óc w ziąć się zno w u dó w eselszych rzeczy. M odlitw a taka je s t więc ja k b y czasem d a w a n y m Bogu w b rew w ła sn ej woli, bo inaczej nie bar­ dzo m ożna, bo lepiej nie psuć sobie z N im sto su n k ó w ” 80.

Ra-70 K . R a h n e r , R y z y k o c h r z e ś c ija n in a , dz. cyt., s. 61—62. 77 T am że, s. 60.

78 P o r. K . R a h n e r , M ó j p ro b le m ..., dz. cy t., s. 28. 79 K . R a h n e r , R y z y k o c h r z e ś c ija n in a , dz. cyt., s. 62. 80 K . R a h n e r , K ie d y się m o d lis z , dz. cy t., s. 61.

(19)

106 Z B I G N IE W N O S O W S K I [18]

h n e r nie ucieka od te j k o n statacji. P ow iada w ręcz, że w łaśnie dlatego, iż człow iek nie może n a zaw ołanie docierać do n a j ­ głębszych w a rstw sw ojej isto ty , nie m ożna sp raw y ta k w ażnej jak m odlitw a pozostaw ić n a łasce usposobienia i przelotnego uczucia. W łaśnie dlatego m odlitw a jest rów nież sp raw ą w olno­ ści, odpow iedzialności i cierpliw ego ćw iczenia 81. J a k to już z re ­ sztą poprzednio podkreślano, pojęcie obow iązku — ta k istotn e dla zrozum ienia codzienności — m a u R a h n e ra k o n otację po ­ zytyw ną. S tąd też tra k to w a n ie codziennej m od litw y jako obo­ w iązku nie jest dla niego żadną m ia rą jej u m niejszeniem . M ó­ wi on w ręcz o m odlitw ie jako o „osobistym o bow iązku i u m i­

ło w a n y m p rzy zw y c za je n iu ” 82.

R eflek sja R a h n e ra o m odlitw ie w śród codzienności nie k o ń ­ czy się jed n a k n a w ezw aniu „m ó d lm y się w codzienności”. A pe­ lu je on także: m ó d lm y się codziennością” ss. T u ta j chodzi R ah- nero w i o do strzeganie Bożego w y m iaru rzeczyw istości, o ćw i­

czenie n a codzień cnót w iary , nadziei ’ i m iłości, co spraw i, że codzienność stanie się podobieństw em m odlitw y. G dy m iłość znajdzie swój n a jb a rd zie j pow szedni w yraz, gdy życie człow ie­ k a w ierzącego „będzie ro d zen iem się m iłości, aż cała codzien­

ność stanie się je j oddechem , oddechem w ierności i tę sk n o ty , w ia ry, gotowości, oddania Bogu. W te d y rzeczyw iście stanie się ona m o d litw ą bez słów , choć pozostanie t y m c zy m jest: ciężką, z w y k łą , prozaiczną i szarą dolą pow szednią. I m u si taką pozo­ stać, g d yż ty lk o w te d y s łu ży m iłości Boga odbierając n a m sa­ m y c h siebie” u . W ówczas codzienność może się stać m odlitw ą

w ychow ującą „do dobroci i cierpliw ości, do w yrozum iałości, po­

ko ju , pobłażliw ości i łagodności, do w ierności nie szu ka ją cej siebie” 85. W ówczas dostrzec m ożna głębszy n u r t codzienności,

w k tó ry m „ w szystkie p rzem ija ją ce g o dziny życia, pospolite,

pełne banalnych zg ryzo t, w szy stk ie dni jed na kow o obojętne i jedn a ko w o żm u d n e w lew a ją się, ja k s tr u m y k i w ocean, w je ­ den w ie lk i d zień Boga, k tó r y nie zna w ieczo ru” 80.

Szczególnie in te re su ją c a jest reflek sja K a rla R ah n era o zw iąz­ k a c h szczególnego ro d zaju m o dlitw y, jakim jest E u ch ary stia, z życiem codziennym . Spojrzaw szy n a isto tę E u ch ary stii i isto ­ tę codzienności R a h n e r pisze, że m ożna by stw ierdzić, iż „nie

81 Zob. K . R a h n e r , R y z y k o c h r z e ś c ija n in a , dz. cyt., s. 63. 82 K . R a h n e r , K ie d y się m o d lis z , dz. cyt,., s. 60.

83 P o r. ta m ż e , s. 67. 04 T a m ż e , s. 70— 71. r5 T am że, s. 71. 88 J.w .

(20)

m a nic bardziej sprzecznego, nic bardziej oddalonego od siebie, co się w za jem n ie odpycha, ja k te dw ie rzeczyw istości: z jed n ej stro n y św ięta celebracja bliskości Boga, s zc zy to w y p u n k t na ­ sze j p ojed n a w czej historii zbaw ienia, spotka n ie z w cielo n ym o d w ie c zn y m sło w em Boga, a z d ru giej stro n y codzienność”87

(chw ilę w cześniej jako isto tn ą cechę codzienności w ym ieniał R a h n e r poczucie oddalenia od Boga). J u ż kilk a w ierszy d alej n a ­ zyw a on jed n a k E u ch ary stię „ sa kra m en tem codzienności” 8S.

K a rl R a h n e r z n a jd u je w iele podobieństw m iędzy E u ch ary stią a życiem codziennym . E u ch ary stia sam a jest pow szednim po ­ karm em . Je s ona „ pokarm em człow ieka, k tó r y wciąż na nowo

staje się głodny, k tó r y wciąż na now o sta je się słaby, k tó r y za ­ te m w życiu d u c h o w y m jest c zło w iekiem p o w szed n im ” 89. E u ­

ch a ry stia w yzw ala od grzechów pow szednich, co sam o w skazu ­ je, jak bliski i in ty m n y jest zw iązek m iędzy obu ty m i rzeczy- w istościam i. E u c h a ry stia to sa k ra m e n t U krzyżow anego, E u ch a­ ry stia to św iętow anie taje m n ic y K rzyża. W w ielkopiątkow ym losie Jezu sa R a h n e r z n a jd u je analogię do tego, co jest w łaści­

wością dnia pow szedniego w spółczesnych chrześcijan. W ielki

P ią te k to odczucie darem ności życia, n ienaw iści w rogów , z d ra ­ dy przyjaciół, sam otności, oddalenia od Boga. W szystko to jest isto tą przeciętn y ch w y d arzeń prozaicznej co d zien n o ścieo. Sło­ w a kończące Mszę św iętą: Ite , m issa est, R a h n e r od czytu je ja ­ ko posłanie w codzienność, jako pow ołanie i zadanie do w yk o­ n an ia 91. Dla niego E u c h a ry stia jest n ie ty le źródłem m ocy do p rze trz y m an ia codzienności, co raczej dziełem Boga, k tó ry po ­ syła ludzi w codzienność 92.

Dzień pow szedni jest dla R a h n era ciągiem dalszym K om unii euch ary sty czn ej. W codzienności w y d arza się to, co jest istotą K om unii: w zrastan ie w łasce, u m acn ian ie w ięzi z Jezusem . To, co w E u ch ary stii odbyw a się za pom ocą znaków sa k ra m e n ta l­ nych, w codzienności p rzy b ie ra szarą, pow szednią postać. „Co­

dzienność jest d a lszym ciągiem i w zra sta n iem K o m u n ii w sza­ r e j rzeczyw isto ści” n.

Z d ru g iej stro n y R a h n e r dostrzega, że codzienność jest też

przygotow aniem K om unii. P rzeżycia eu ch ary sty czn e zakorze­ nione m uszą być w zw ykłym życiu, ab y n ie tk w iły w próżni.

87 K . R a h n e r , E u c h a ristie ..., dz. cyt., s.208. 88 T a m ż e , s. 209. 85 J.w . 90 P o r. ta m ż e , s. 211. 91 J.w . 82 Zob. ta m ż e , s. 212. T a m ż e , s. 21. [ 1 9 ] R A H N E R A T E O L O G IA C O D Z IE N N O Ś C I Ю7

(21)

108 Z B IG N IE W N O S O W S K I [20]

W E u ch ary stii drobne o fiary ludzkiego życia łączone są z o fiarą C hry stu sa. T ej m yśli R a h n e r szerzej nie rozw inął. J e j u z u p eł­ nienie — w duchu rah n ero w sk im — m ożna znaleźć w słow ach ks. M. N ow aka: „Jeśli E ucharystia jest w ie lk im d zię k c zy n ie ­

n iem za dzieło zbaw ienia, to m u si naw iązyw a ć do z w y k ły c h oznak w dzięczności, do m a łe j litu rg ii co dziennych óbdarowań. Jeśli życie jest z n iej w y z u te , w ielka liturgia nie m a się w c zy m za ko tw iczyć (...). To w szy stk o , co jest k o n ie c zn y m cięża­ re m życia, p r z y ję te z m iłością, i to w szy stk o , co je st dobrow ol­ n y m w y rze cze n iem i ofiarą — we M szy św ię te j sta je się cząstką w ie lk ie j sp ra w y Bożej, k tó re j na im ię zbaw ienie św ia ta ” M.

2. T ajem nice niepozorności

„ Jesteśm y rzeczyw iście posłani w codzienność, to zn aczy w m a ło stko w ą codzienność” 55 — pow iada K a rl R a h n e r pod k o ­

niec ro zp raw y o zw iązkach E u ch ary stii i życia codziennego. On n ap ra w d ę w idział to, co najzw y k lejsze, co n a jb a rd z ie j niep o ­ zorne, jako siedlisko m isteriu m , szansę sp otk ania Boga, a co n a jm n ie j jako okazję do p ra k ty k o w a n ia cnót chrześcijańskich. M odlitw a i E u ch ary stia, opisyw ane pow yżej, są a k ta m i re lig ij­ nym i explicite, zaś zw ykłe, prozaiczne w yd arzen ia dnia pow ­ szedniego są nim i im plicite. N ie m ożna jed n ak w ątpić, czy są ak tam i relig ijn y m i, gdyż po pierw sze są spełniane przez czło­ w ieka, k tó ry n ieu stan n ie, w każd ej chw ili, jest zw iązany (reli­ gatus) z Bogiem — o stateczn ą T ajem nicą, oraz — po d rug ie — bo m ożna odkryć ich duchow ą głębię. T em u d ru g iem u zadaniu pośw ięcił R a h n e r kilk a esejów , a także p o p u larn ą książeczkę

R zeczy codzienne, w k tó re j p isał o pracy, k rz ą ta n iu się, siedze­

niu , p a trz en iu , śm iechu, jedzeniu i spaniu.

G łów ną m y ślą przew odnią R a h n era w reflek sji n a d sp ra w a ­ m i n a jb a rd zie j codziennym i jest prag n ien ie w y trw a n ia w ich

zw yczajności. N iem ożliw e i n ierozsądne b y ły b y p ró by p rz e ­

kształcen ia dnia codziennego w dzień św ięty. „Dni tygodnia

i dni robocze m u szą pozostać zw y c za jn e , z w y k łe , ’’c o d z ie n n i. T y lk o w ów czas będą one dla chrześcijanina ty m , c z y m b yć po­ w in n y — m iejscem p ra ktyko w a n ia zasad chrześcijańskich, s z k o ­ łą zdrow ego rozsądku, tre n in g ie m cierpliw ości, fo ru m , na k tó ­ r y m napuszone gadulstw o i zm y ślo n e id eały poddaw ane są słu ­

94 M. N o w а к. O n o w ą w iz j ę p a r a fii, W a rs z a w a 1992 (w d r u k u — w y d . B ib lio te k a „ W ię z i”).

95 K. R a h n e r . E u c h a ristie ..., dz. cyt., s. 218. 89 K . R a h n e r , E v e r y d a y T h in g s , dz. cyt.; s. 2.

(22)

[21] R A H N E R A T E O L O G IA C O D Z IE N N O Ś C I 109 szn e j d eflacji, szansą w idzenia rzeczy ta kim i, ja kie one są w rzeczyw isto ści” 9e. R a h n e r zdaje się pow iadać: m ałe je s t piękne,

m ałe jest zapow iedzią i obietnicą w ielkiego, „czas je st zarod­

k ie m w ieczności" 97.

Można w oparciu o analizę a rty k u łó w R a h n era stw orzyć

sch em at jego reflek sji o sp raw ach pow szednich. Zaczyna się ona zazw yczaj od b ib lijn y c h obrazów zw iązanych z dan ym te ­ m atem , by następ n ie poprzez analizę treści d an ej czynności i tego, co ona w yraża, dojść do odniesień ku sferze ducha i sym boliki ostatecznej. R efleksję R a h n era cechuje trzeźw ość, u m ia r i zdrow y rozsądek. P rzy k ład ow o o p rac y pisze on, iż nie jest ona w cale sp raw ą najw y ższą i n a jszlach etn iejszą w życiu, jest po p ro stu p rac ą 08. Takie poczucie zdrow ego rozsądku jest — w edle R a h n era — w a ru n k ie m teologii codzienności, jest rz e ­ czą niezbędną do tego, b y owa teologia nie o d fru n ęła zb yt w y ­ soko w górę ponad rzeczyw istość dnia powszedniego. Pisząc o śm iechu (zw ykłym , pozbaw ionym raczej głębi śm iechu, k tó ry gorszy ludzi pow ażnych i czułych n a p u n k cie sw ej godności), napisał R ah n er m. in.: „Czy m oże on te ż b yć p rzed m io te m ro z­

ważań? O ta k, i to n a w e t bardzo. R ów nież rzec zy śm ieszne są bardzo poważne. Ich powagę dostrzega jed n a k ty lk o ten , k to w idzi w nich to, c zy m one są: rzeczy śm ieszne, z k tó ry c h m o ż­ na się śm iać” ".

W idząc te rzeczy w e w łaściw ych p ro p o rcjach , R a h n e r odw aż­ nie sn u je reflek sje nad ich zakorzenieniem w m isteriu m . Nié w aha się napisać: „Czy jest rów nież teologia snu? J a k na jb a r­

dziej!” 10°. R ów nie stanow czo stw ierdza, że jedzenie i s p a ­

nie to czynności głęboko tajem nicze. U danie się n a nocny

spoczynek oznacza bow iem w yrażenie zau fan ia w w ew n ętrzn ą praw ość, bezpieczeństw o i dobroć ludzkiego św iata, a k t zgody n a to, co jest poza k o n tro lą człowieka. We śnie człow iek — k tó ry zawsze p rag n ie być w olnym i pan em sam ego siebie — tra c i k o n tro lę n ad sobą, w ystaw ia się n a działanie sił podśw ia­ domości. Sen zatem to nie ty lk o kw estia fizjologii, to także czynność w y m ag ająca św iadom ego z a u fa n ia W1. Jed zen ie może być dla kogoś czynnością podobną do tan k o w an ia benzyny, ale — przypom ina R a h n e r — człow iek je, a nie tylk o pożyw ia się

97 T a m ż e , s. 4. 98 T a m ż e , s. 5.

99 K. R a h n e r , M a ły. r o k k o ś c ie ln y , dz. cyt., s. 49. 100 К . R a h n e r , E v e r y d a y T h in g s , dz. cy t., s. 29. 101 P o r. ta m ż e , s. 30.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Z prowadzonych wykazów stowarzyszeń i statystyk Kościołów i związków wyznaniowych wynika, że w latach 1945-1950 na terenie województwa katowi- ckiego działali

Niech dane b¦d¡ dwa ciaªa o masach M i m, przy czym M  m.. Problem dwóch ciaª sprowadza si¦ bowiem przez zamian¦ ukªadu wspóªrz¦dnych i przy u»yciu wielko±ci zwanej

Moim zdaniem, z faktu iż obowiązek podatkowy ma charakter osobisty, publicznoprawny i nie może być znoszony przez umowy cywilnoprawne nie można wyprowadzić, iż zapłata podatku

Janusz Arabski (University of Silesia) Larissa Aronin (Trinity College, Dublin) Simon Borg (University of Leeds) Piotr Cap (University of ód ) Anna Cie licka (Texas

ubiegłego wieku, ograniczył się w zasadzie jedynie do tych, za których „(…) skuteczność odpowiadają organy władzy państwowej”, i dodał jed- nocześnie, że wśród

Intertwined with the language is the issue of class divisions, which is omnipresent in the poem, particularly emphasised in the line spoken by the skinhead, or Harrison’s alter

Celem pracy jest weryfikacja hipotezy o słabej formie efektywności informacyjnej polskiego rynku kapitałowego za pomocą testu autokorelacji, serii i obecności pier­

O ile semiotyka miasta jest metodą (warto podkreślać właśnie jej meto- dyczny charakter) interpretacji dość dobrze ugruntowaną, często w badaniach nad miastem wykorzystywaną