Zbigniew Nosowski
Karla Rahnera teologia codzienności
Studia Theologica Varsaviensia 30/2, 89-119
Studia Theol. Vars. 30 (1992) nr 2
Z B I G N I E W N O S O W S K I
KARLA RAHNERA TEOLOGIA CODZIENNOŚCI
T r e ś ć : W s t ę p ; I . C o d z i e n n o ś ć j a k o m i e j s c e s p o t y k a n i a B o g a ; I I . R e l i g i j n e p r z e ż y w a n i e c o d z i e n n o ś c i ; P o d s u m o w a n i e .
W S T Ę P
W przedmowie do pierwszej książki Karla Rahner a wydanej w języku polskim ks. Stefan Moysa napisał, iż „ten uczony
teolog nie p o c zyty w a ł sobie za u jm ę schylenie się nad z w y czajnością życia ludzkiego” \ Sformułowanie „nie poczytywał
sobie za ujm ę” można naw et uznać za zbyt słabe. Rahner w i dział bowiem w refleksji nad codziennymi sprawami ludzkimi wręcz obowiązek teologa, który zastanawia się nad życiem człowieka. Temat codzienności — pozornie mało znaczący — stał w centrum teologicznego m yślenia Karla Rahnera. Mam
tu na m yśli porządek raczej logiczny niż faktyczny. Trudno
bowiem stwierdzić, że tem at codzienności był poruszany przez niego w większości prac na poczesnym m iejscu. B ył on w rze czywistości obecny dość często, rzadko jednak samodzielnie, raczej jako fragm ent większych opracowań. Jednak logicznie może on zostać uznany za punkt, w którym ogniskuje się cała teologia Rahnera.
Rzadko kiedy i rzadko który teolog zajmuje się tak przy ziemnym tematem, jak dzień powszedni. W przypadku Rah nera zainteresowanie to było m ożliwe dzięki specyficznym cechom jego m yślenia teologicznego. Nie interesowałby się on codziennością, gdyby nie antropologiczna koncentracja teo logii, gdyby nie koncepcja „anonimowego chrześcijaństwa”, gdyby nie przełam ywanie dualizmu sacrum i profanum, gdyby nie szukanie Boga w e w szystkim wzorem św. Ignacego Loyoli, gdyby nie wizja doświadczenia duchowego jako właściwego
1 S . M o y s a , P rze d m o w a do pierw szego w yd a n ia , w : K . R a h n e r , O m o żliw o ści w ia ry dzisiaj, K r a k ó w 1 9 8 3 , s . 8 — 9 .
każdemu człowiekowi, gdyby nie całościowa koncepcja roli religii w życiu człowieka. Bez akceptacji odbóstwienia świata w skutek sekularyzacji i zainteresowania świeckim i członkami Kościoła również trudno by pozytyw nie m ówić o codzienności.
Odrzuciwszy podział świata na sacrum i profanum, Rahner przestrzega zarazem przed fałszyw ym sekularyzm em. Pisze, że chrześcijaństwo „może i m usi p rzeżyw a ć i rozum ieć całe
św ieckie życie jako proces zbaw ienia (albo grzechu) właśnie dlatego, że b y nie popaść w fa łs z y w y se k u la ry zm " 2. Dlatego
pisze on, że to, co zw ykliśm y nazywać życiem religijnym , jest w istocie rzeczy odbiciem „życia łaski realizowanego pośrodku 'św ieckiego* życia” s. W bardzo subtelny sposób opinia ta w y rażona została w jedynej własnej syntezie Rahnera, książce
G rundkurs des Glaubens: „Jeżeli sam oudzielanie się Boga jest w n a jw y ż s zy m ' stopniu radykalizującą m odyfikacją naszej transcendentalności jako ta k iej, dzięki k tó re j je ste śm y pod m iotam i, i jeżeli m y jako owe p o dm io ty o' tran scendentaln ej nieograniczoności poruszam y się w najbardziej banalnej, co dzienn ej eg zysten cji, za jm u je m y się św ieckim i, b yle jakim i i jed n o stk o w ym i spraw am i, to w yn ik a stąd w, sposób zasad n iczy, że pierw otne doświadczenie Boga, n aw et doświadczenie Jego sam oudzielania Siebie, m oże b yć tak ogólne, tak a tem a tyczn e, tak °n iereligijn e% że aktualizuje się w szędzie tam — w sposób anonim ow y, ale realny — gdzie p rzeży w a m y naszą eg zysten cję” 4.
W tym skomplikowanym zdaniu warto zwrócić uwagę na proces rozumowania: wychodzi ono od człowieka i jego do świadczeń zarazem transcendentalności i codzienności, by dojść do Boga, który anonimowo w tej codzienności jest obec ny. Jest to typow y dla Rahnera ciąg rozumowania. Dla nasze go tem atu ważne jest podkreślenie, że Rahner wyraża zainte resowanie codziennością ze względu na człowieka, który ją przeżywa, a nie ze względu na Boga. Argum entacja typu „Bóg jest Panem wszystkiego, a więc także i codzienności” u Rahnera pojawiała się bardzo rzadko i raczej w e w cześniejszym okre sie twórczości. Teolog spoglądający na codzienność od strony
Boga poświęca jej mało uwagi, zgodnie z proporcjami jej
banalnego znaczenia. Teolog spoglądający na codzienność od strony człowieka, jak Rahner, poświęca jej w ięcej uwagi zgod
9 0 Z B IG N IE W N O S O W S K I J 2 ]
2 K . R a h n e r , R y z y k o chrześcijanina, W a r s z a w a 1 9 7 9 , s . 8 6 . 5 J . w .
[3] R A H N E R A T E O L O G IA C O D Z IE N N O Ś C I 91
nie z proporcjami jej znaczenia w życiu ludzkim — jest ba nalna, ale ileż czasu pochłania każdego dnia.
Jak Karl Rahner rozumie codzienność? W łaściwie przyjmuje
to słowo w potocznym, codziennym właśnie, rozumieniu —
inaczej wszak nie mogłoby być, skoro mowa ma być uczciwie 0 doświadczeniu powszedniego życia. Jedynie w dwóch m iej scach zdarzyło się, że Rahner opisywał, co ma na m yśli, m ówiąc „codzienność”. W ym ieniał wówczas elem ent rutyny, przymusu biologicznego, płytkości uczuć i przeżyć, stale po wtarzanych obowiązków i konieczności, do znudzenia spotyka nych lu d z i5. Do istoty zaś codzienności zaliczył poczucie od dalenia od Boga pośród rzeczy całkowicie świeckich (brak jest polskiego słowa dla oddania sformułowania, że codzienność to
die W elt vo ller Profanität) e.
Bóg jest jednak głęboko zakorzeniony w doświadczeniu czło wieka — powiada Rahner — także w tym najbardziej codzien nym . „Bóg kieruje nam i za pomocą pow szedniego dnia z nie
zw y k łą celnością” 7. Trzeba przyjąć na siebie tę codzienność,
jeśli chce się przyjąć Boga. Uciekanie od codzienności jest
uciekaniem od człowieczeństwa, od samego siebie. „Nie m oże
m y um knąć codzienności, g d yż zabieram y ją ze sobą, gdzie k o lw iek b y śm y szli, je s t bow iem nam i — n aszym codziennym sercem , gnuśnym duchem , m ałą miłością, która czyn i lichym 1 z w y k ły m n a w et to, co je st w ielkie. I dlatego nasza droga prow adzić m usi p oprzez samą codzienność, poprzez je j obo w iązki i niedole” 8. Świadom e przyjęcie na siebie codzienności
ma też wynikać z troski o w łaściw y charakter chrześcijańskie go świadectwa: „Nasza w iara m usi brać początek z tego świata,
jeśli pra w dziw ie m a m y b yć ludźm i d zisie jszy m i (...) Sytu acja ta (dzisiejszego świata, Z. N.) m usi w p ły w a ć na k szta łt sam ej w ia ry, przenikać ją, oczyszczać i testow ać, czynić ją pokorną i skrom ną, gotow ą ponownie staw iać czoła te j sytuacji. Nasza wiara m usi b yć taka, b y tzw . n iew ierzący nie m ógł za p rze czyć, że oto stoi przed nim człow iek taki jak on sam, człow iek d zisiejszy, k tó ry nie u żyw a słow a *Bóg’ łatw o i bezm yśln ie, k tó ry nie przypu szcza, że zgłębił tę tajem nicę; skrom ny,
5 K . R a h n e r , C hancen des G laubens. F ra g m en te einer m o d ern e n S p iritu a litä t, F r e ib u r g i.B r. 1971, s. 127.
6 K . R a h n e r , E ucharistie u n d alltägliches L eben, w : S c h r ifte n zu r Theologie B d. 7, E in s ie d e ln —Z ü ric h —K ö ln 1966, s. 205.
7 K . R a h n e r , K ie d y się m odlisz, w : P rze z S y n a do Ojca, K ra k ó w
1979, s. 69. 8 T a m ż e , s. 68.
92 Z B IG N IE W N O S O W S K I
[4]
chłodno sc ep tyczn y człow iek d zisie jszy taki ja k on sam, a k tó ry pom im o w szy stk o — nie, nie pom im o w szystk o , lecz w łaśnie dlatego, w ie r zy ” 8.
I . C O D Z I E N N O Ś Ć J A K O M I E J S C E S P O T Y K A N I A B O G A
Cechą specyficzną refleksji Karla Rahnera nad codziennością jest pozytywna ocena samej rzeczywistości dnia powszedniego. Dla niego szare wydarzenia zw ykłych dni nie były czymś, od czego należałoby uciekać — wręcz przeciwnie, to w nich sa m ych można spotkać Boga schylającego się ku człowiekowi. Stąd tak w iele pisał Rahner o m istycyzm ie życia codziennego, o łasce wśród codzienności i o samej codzienności jako łasce.
1 . M i s t y k a ż y c i a c o d z i e n n e g o
Szeroko znane jest powiedzenie Rahnera,' że „chrześcijanin
przyszłości albo będzie m istyk iem , albo go w ogóle nie b ę dzie” 10. Jakiego rodzaju m istycyzm m iał Rahner na myśli?
Słowo „m istyczny” pojawia się w jego dziełach w dwu znacze niach: pierwsze, zgodne z powszechnym rozumieniem tego słowa, oznacza najwyższe w zloty ducha ludzkiego, drugie zaś odwołuje się do ignacjańskiego szukania Boga w e wszystkim , do zakorzeniania wszechrzeczy w wym iarze misterium. To drugie rozumienie m istycyzm u jest znacznie częściej używane przez Rahnera niż pierwsze, i ma ono doniosłe znaczenie w jego teologii codzienności.
Mówiąc o chrześcijaninie przyszłości jako m istyku, Rahner ma na m yśli człowieka żyjącego pełnią życia, także w jego najbardziej zwykłej i nużącej części, odnajdującego zarazem w tym życiu ślady Boga. Do takiego spojrzenia na życie za chęcał Rahner w swych pismach. Pisał: „to doświadczenie
łaski, ten tru d n y do określenia em is ty c y z m * życia codziennego, będzie uznany za istotę chrześcijaństw a” “. W Rahnerowskim
rozumieniu świata m isterium — wym iar głębi, duchowej ta jem nicy — jest składnikiem każdego istnienia. „Potencjalnym
czyn nikiem w k a żd ym życiu je st pew ien elem en t nie dający się w ysłow ić; krótko: tajem nica. To nie oznacza te j części rzeczyw istości, którą w ciąż m u sim y odkryw ać, k tó re j jeszcze
9 K . R a h n e r , F a ith Today, L o n d o n 1 9 6 7 , s . 1 6 .
10 K . R a h n e r , I m G espräch. B d . 2 : 1 9 7 8 — 1 9 8 2 , r e d . P . I m h о f i H . В i a 1 1 о V о n s , M ü n c h e n 1 9 8 3 , s . 3 4 .
[5] R A H N E R A T E O L O G IA C O D Z IE N N O Ś C I 93
w pełni nie zrozu m ieliśm y, nie osiągnęliśm y, czy nie uzna liśm y za rzec zy w istą dla nas. Tajem nica, raczej, je st skład nikiem podsta w o w ym , k tó ry im pliku je i p o d trzy m u je r z e c z y w istość, jaką zn a m y” u.
B ardziej poetyckim językiem w y rażał to R ahn er, gdy pisał o obecności dośw iadczenia ostatecznego w pow szednim lu d z kim dniu, k ied y to „człow iek zaw sze, z a ję ty ziarnkam i piasku
na brzegu, m ieszka w rzeczyw isto ści na skraju nieskończonego m orza tajem nicy" 1S. Podobnie określał np. w iedzę akadem icką
jako „małą w ysep k ę (...) w bezkresn ym oceanie nienazyw al-
nego m isteriu m ” t4. Bóg nie przychodzi z zew n ątrz do naszej
codzienności, by ją przem ieniać, On jest już od początku m il cząco w n iej obecny 1S.
M ożna zatem — stw ierd za R ah n er — z całym przekonaniem m ówić o „ m istycyzm ie życia codziennego, o m istyce n ajbar
d ziej szarych dni” ie. „ G d yb yśm y chcieli nazw ać 'm is ty c y z m e m ’ to doświadczenie transcendencji, w k tó ry m człow iek w pośrodku swego codziennego życia zaw sze przekracza samego siebie i poszczególne p rzedm ioty, z k tó ry m i jest zw iązany, m oglibyśm y pow iedzieć, że m istyc y zm w ydarza się zaw sze w codzienności, u k r y ty i bezim ienn y, oraz że jest w arunkiem m ożliw ości najbardziej przyziem n ych i św ieckich doświadczeń życia codziennego” 17. „Istnieje m istyk a codzienności, odnaj dyw ania Boga w e w szystk ich rzeczach, trzeźw eg o upojenia Bogiem, o k tó ry m m ów ią O jcowie Kościoła i starożytn a litu r gia” 18. W m istyce codzienności R ah n er o d n a jd u je elem en ty
bliskie m istycyzm ow i ro zum ianem u w ęziej (trady cyjn ie), np. dośw iadczenie nicości. Dzień pow szedni pełen jest
doświadcze-12 K . R a h n e r , T h e E xperience o f God Today, w : T heological I n vestig a tio n s X I, L o n d o n 1974, s. 155.
13 K. R a h n e r , S c h r ifte n z u r Theologie, B d. 9, Z ü ric h 1970, s. 170. C yt. z a : A. S к o w r o n e к, Słow o w stę p n e do w y d a n ia polskiego, w : K . R a h n e r , H. V o r g r i m l e r , M ały S ło w n ik Teologiczny, W a rs z a w a 1987, s. IX .
14 K . R a h n e r , E xp erien ce o f th e H oly S p irit, w : Theological I n vestig a tio n s X V III, L o n d o n 1984, s. 196.
15 P o r. K. R a h n e r , E ucharistie u n d alltägliches L eben, dz. cyt., s. 213.
16 K . R a h n e r , G laube, der die Erde liebt. C hristlich e B esin n u n g im A llta g der W elt, F r e ib u r g i.B r. 1966, s. 57.
17 K. R a h n e r , E rfa h ru n g des Geistes. M ed ita tio n a u f P fin g sten ,
F r e ib u r g i.B r. 1977, s. 29.
13 K . R a h n e r, Im G espräch. B d. 2, dz. cyt., s. 212. P o r. E rfa h ru n g des G eistes, dz. cyt., s. 45.
94 Z B IG N IE W N O S O W S K I [6]
nia p u stk i, bezładu, nicości, a „o w y m 'nic’ je s t w rz e c z y w i
stości obecność Boga” 19.
T ak ro zu m ian y m istycyzm nie jest zjaw iskiem e lita rn y m , jak np. ekstaza, lecz d o stęp ny m dla każdego chrześcijanina, dla każdego człow ieka. Bóg jest blisko, „św ięta tajem nica jest
rów n ież ochraniającą bliskością, przebaczającą intym nością, sam ym dom em , m iłością, która się udziela, czym ś sw ojskim i p rzyn oszącym pokój” 20. W codzienności — ta k jak i w w iel
kich chw ilach — człow iek z n a jd u je się w obliczu Boga. J e d n a k nie każdy p o tra fi dostrzegać za szarym i w y d arzeniam i Jego tw arz. „Trzeba się uczyć te j m isty k i codzienności (...)
T rzeba się ćw iczyć w te j m istyce codzienności. Jest ona p rze ciw ień stw em “obow iązkow ości* pedanta, k tó ry za tw a rd zia ły w sw e j ‘cnocie’ chciałby eg zysten cję Bożego urzędniczka p rze dłu żyć te ż na całą w ieczność” 21.
Codzienność m ożna zatem rozum ieć jako swego ro d zaju test w iary , spraw dzian jej głębi i autentyczności. „W szystko w ięc
sprow adza się do tego, jak o d b yw a m y próbę codzienności —
pisze R ahn er. — Może ona czynić człow ieka 'codzien n ym ”,
m ,ałostkowym . Może też — jak nic innego — w yzw a la ć go od niego sam ego” 22. „Zapewne m o żem y to w szy stk o po prostu m artw o zignorować. M ożem y tw ierd zić, że nie w iem y, co m a m y z ty m począć. M ożem y próbować trzym ać się tego, co zw y k łe , codzienne i bez r e sz ty p r z e jr z y s te ; przyglądać się tem u, na co pada św iatło, a jednocześnie odwracać się i za m yka ć przed ty m n ie p o ję ty m św iatłem , dzięki którem u w ogóle w id zim y ” 23. Z am iast o d n ajd y w an ia Boga w e w szystkich
rzeczach, człow iek może popaść w „w ykruszanie się istnienia
w sza rym scep tycyzm ie codzienności, nie prow adzącym n aw et do p rotestu p rzeciw życiu, uchylanie się od odpow iedzi na m ilcząco nieustępliw e pytan ie, k tó ry m m y sam i jesteśm y, nie w y trzy m u ją c go ani te ż nie podejm ując, lecz uchodząc przed nim k ręto w lichotę codzienności” 24.
W codzienności — pisze R a h n e r — życie człow ieka jaw i się jak ..jakaś gigantyczna stodoła, do k tó rej, dzień po dniu, w je ż
dża w szy stk o ze w szystk ich stron, bez w yboru, aż napełni się
19 K . R a h n e r . B ó g s ta ł się c z ło w ie k ie m . M e d y ta c je , P o z n a ń 1978, s. 113.
20 K . R a h n e r , P o d s ta w o w y w y k ła d w ia r y , dz. cyt., s. 113. 21 K . R a h n e r , B ó g s ta ł się c z ło w ie k ie m , dz. cyt., s. 113, 115. 22 K. R a h n e r, K ie d y się m o d lis z , dz. cyt., s. 70.
25 K . R a h n e r , B ó g s ta ł się c z ło w ie k ie m , dz. cyt., s. 55.
[7] R A H N E R A T E O L O G IA C O D Z IE N N O Ś C I 95 po dach codziennością” 25. T ak dzieje się każdego dnia, aż do śm ierci, a „wów czas cały ten kram , k tó ry m ży liśm y , zostanie
w ym iecio n y ze sto d o ły” 2e. F o rm u łą stosow aną przez R a h n era
dla opisu sy tu acji zagubienia w codzienności, zagłuszenia głosu dobiegającego z n ajgłęb szy ch pokładów człow ieczeństw a, jest
„serce zasypane” gru zem spow szednienia, sceptycyzm u, zgorz
kniałości i rozpaczy. Człowiek jest wówczas uw ięziony w skoń- czoności, w p rzem ijan iu , w codzienności, w rozczarow aniu, w nędzy, w beznad ziejn y ch w y s iłk a c h w.
J a k zatem otw ierać „zasypane serce”, jak o dnajdyw ać Boga w codzienności, skoro je j w y m iar tra n sc e n d e n tn y ta k łatw o może u m kn ąć uw adze, skoro jest on obecny „ tylko jako u k r y
ty składn ik” 28? O dpow iedź R a h n era jest dw utorow a. Po p ie rw
sze, „m istyka codzienności je s t łaską, w całej pełni łaską” 29, a więc owocem przychylności Boga w zględem człow ieka. Ł a ska d aje człow iekowi do b rą wolę, a ta „darowana człow iekow i
przez Boga dobra wola w ygląda z naszej p e rsp e k ty w y jak w ielk i i szczery w y siłe k samego człowieka. A le ty m w ysiłk iem trzeba kierow ać w łaściw ie, ucząc się odnajdyw ać sm ak w ie c z ności w czasie, ćwicząc się w m istyce najb a rdziej szarych dni” 80. D ruga część odpow iedzi R a h n e ra leży po stro n ie czło
w ieka. T u ta j nie d aje on, rzecz jasna, żadn y ch recep t, an i nie p rzed staw ia Skutecznych zasad ascetycznych S1, pro p o n u je je d n a k pew ne w skazów ki i drogow skazy m yślenia.
O pisując rolę w ia ry w życiu chrześcijanina, R a h n e r pisze, iż nieraz może ona stać się fałszyw ą, k ru c h ą nadbudow ą ideo logiczną, sk ry w ającą całkow icie laickie istn ien ie i laickie po
dejście do ż y c ia 3î. To n ierozpracow ane szerzej przez niego
rozróżnienie dw óch sposobów podejścia do życia — laickiego i z w ia rą — w y d aje się kluczow e dla zrozum ienia sposobów, jakie widzi R a h n e r n a przezw yciężenie spow szednienia egzy stencji. P o trzeb n e jest podejście do życia „z w ia rą ” , k tó ra po zw ala inaczej w idzieć te sam e w y d arzen ia i fak ty , pozw ala się gać głębiej, w idzieć d a le j i jaśn iej, dostrzegać te w y m iary rz e
25 K . R a h n e r , K ie d y się m o d lis z , dz. cy t., s. 68. 26 J.w .
27 T a m ż e , s. 19.
23 K . R a h n e r , P o d s ta w o w y w y k ł a d w ia r y , dz. cyt., s. 35. 29 K . R a h n e r , G la u b e , d e r d ie E rd e lie b t, dz. cy t., s. 56. P o r. te n ż e ,
B ó g s ta ł się c z ło w ie k ie m , dz. cyt., s. 114.
80 K . R a h n e r , B ó g s ta ł się c z ło w ie k ie m , dz. cy t., s. 114.
31 P o r. K. R a h n e r, I m G e sp rä c h . B d. 1: 1964— 1977, M ü n c h e n 1982r s. 281.
96 Z B IG N IE W N O S O W S K I
[8]
czyw istości, k tó re, choć u k ry te pod pow ierzchnią w ydarzeń, są n ajisto tn iejsze.
P ierw szy m kro k iem ku o tw arciu zasypanego serca jest sp o j rzenie w praw dzie n a sw oje życie, dostrzeżenie w łasn ej niew y- starczalności i słabości, w yzn an ie w m odlitw ie: „ w ierzą, Pa
nie, zaradź n iedow iarstw u m o jem u ” 3S. Człowiek doświadcza
niebezpieczeństw a przepaści, n ad k tó rą się z n a jd u je, a z a ra zem może dostrzec, że „owa przepaść p rzy jm u je go ja/co jego
praw dziw e i przebaczające ocalenie” s4, o feru jąc m u ty m s a m ym now ą in te rp re ta c ję tego fa k tu , „która w id zi w o w ym do
świadczeniu w ydarzen ie radykalnego sam oudzielenia się Bo g a ” ss. P rz y podejściu „z w ia rą ” rzeczyw istość zew n ętrzn a nie
zm ienia się, zm ienia się n a to m ia st je j in te rp re ta c ja , jako że
człow iek dostrzega w y m iar głębi i tran scen d en cji. Podobnie
in te rp re tu je R a h n era W. D ych, k tó ry pisze, że w edle R a h n era w ia ra o feru je „now y horyzont, w ramach którego m ożna w i
dzieć w szy stk ie rzec zy w n a dprzyrodzon ym kontekście, a za razem m o żliw ym się staje odnajdyw anie Boga w e w szystkich rzeczach, n a w et najbardziej naturalnych i św ieckich” ®*.
Podejście do życia „z w ia rą ” um ożliw ia uzn anie życia co
dziennego za u p rzy w ilejo w an e i szczególnie isto tn e pole ży
cia chrześcijańskiego. To „zw ykłość właśnie i gorycz codzien
nego dnia stanowią rzec zy w istą sytu ację, w k tó rej ż y je m i łość” ,7 — ta miłość, k tó ra jest najw ięk szy m z charyzm atów ,
a zarazem n a jb a rd z ie j codziennym spośród n ich — ty m , k tó ry dom aga się realizacji każdego dnia niezależnie od n a stro ju , w y d arzeń zew n ętrzn y ch i nieznośności bliźnich. H ans K üng w przedm ow ie do jed n ej z książek R a h n era napisał: „Codzienny
bieg spraw ludzkich jest pełen aktyw ności: pracujem y, chodzi m y, siadam y i p a trzy m y, śm iejem y się i śpim y. Takie a k ty w ności czynią nas bogatym i lub biednym i. Jest zadaniem chrze ścijanina p rzeżyw ać te a ktyw n ości i zarazem w św ietle w iary chrześcijańskiej odsłaniać ich u k ry te bogactwo i głębię” ss.
Słowa te dobrze streszczają m yśl K a rla R ahn era.
„Całe życie człow ieka, w jego osobistym rozum ieniu i w o l
33 P o r. K. R a h n e r , K ie d y się m o d lis z , dz. cyt., s. 22 ; te n ż e , F a ith
T o d a y , dz. cy t., s. 24.
34 К . R a h n e r , P o d s ta w o w y w y k ła d w ia r y , dz. cy t., s. 114. 35 J.w .
35 W . V. D у с h, T h e A c h ie v e m e n t o f K a r l R a h n e r , „T h eo lo g y D i g e s t” 1984 n r 4, s. 327.
37 K . R a h n e r , K ie d y się m o d lis z , dz. cyt., s. 101.
33 H . K ü n g , P re fa c e , w : K. R a h n e r , B e lie f T o d a y , N e w Y o rk , 1967, s. 5.
[9] R A H N E R A T E O L O G IA C O D Z IE N N O Ś C I 97
ności, a za tem i w jego codzienności, je st historią laski” 3) —
pisze R ah ner. H istoria lu d zk iej codzienności jest zarazem h i
sto rią łask i obecnej w te j codzienności,, h isto rią od kry w ania
m istycznego, nadprzyrodzonego w y m iaru ludzkiego życia. Co dzienność łaski to nie łaska „ ta n ia ”, gorsza czy szara, to je d y nie łaska tru d n ie j dostrzegana.
2. K o p e m ik a ń sk i p rzew ró t w pobożności
K a rl R a h n e r pow iada w swoich pism ach, że istn ieje codzien ność łaski, że łaski Bożej m ożna i należy szukać także w śród pow szednich zw ykłych spraw . Ale pow iada też, że istn ieje ła ska codzienności — Boży d ar, za w a rty w n ajzw y k lejszy ch w y darzeniach szarego życia, k tó ry trw a dopóty, dopóki trw a ich zw yczajność i szarość. O dkrycie tego drugiego w y m iaru n a z y
w a R ah n er „p rzew rotem k o p e rn ik ań sk im ” w e w spółczesnej
po bożno ści40.
P rzełom ten dokonał się zarów no w teologii, jak i w p ra k ty ce życia duchowego. D ogm atyka k ato lick a — pisze R ah n er — św iadom a b y ła zawsze tego, że nie ty lk o specyficzne a k ty pobożności są pożyteczne dla człow ieka w ierzącego i p rzy czy n ia ją się do w zrostu łaski, ale że „to samo odnosi się także do
w szystk ich czyn ów , które człow iek w obliczu Boga spełnia w sw oim codziennym życiu, jeżeli owe czyn y spełniane są dobro w olnie i nie są grzeszne” 41. Je d n a k ta ogólna św iadom ość nie
znajdow ała przełożenia n a pobożność p rzeciętnego ch rześcija
nina. Sam a teologia też b y ła w te j dziedzinie dw uznaczna.
„W zniosła duchowa nauka w iedziała w p raw dzie coś niecoś o "dobrej in ten cji*, która m oże uświęcić rów nież u czyn ki i cier pienia codziennego dnia, ale dla przeciętnego chrześcijanina po zostaw ało to odległą teorią, a n aw et w sam ej te j nauce dobra intencja w ydaw ała się przew ażnie ze w n ę trzn y m dodatkiem , k tó ry spraw ia, że zupełnie św iecki uczynek, pozostający sam w sobie uczynkiem św ieckim , dodatkow o staje się ^pożyteczny”. B y ły dw a św ia ty, ziem ski, św iecki, w k tó ry m z w y k ły czło w iek chcąc nie chcąc m usi się głównie poruszać, i religijn y, k tó ry jako inny, dodatkow y, należy przede w szy stk im do księ ż y i zakonników ” 42.
Dzisiaj — pow iada R a h n e r — teologia ch rześcijańska po
K. R a h n e r , C h a n c e n d e s G la u b e n s, dz. cyt., s. 127. 40 K . R a h n e r, R y z y k o c h r z e ś c ija n in a , dz. cyt., s> 87. 41 T a m ż e , s. 85.
12 T a m ż e , s . 86.
w oli uczy sią, b y całe życie w idzieć jako proces zbaw ienia (lub grzechu). „W szystko, co nie je s t grzechem , ale co spełniane
je s t w sposób w o ln y i odpow iedzialny, je st dla chrześcijan znajdujących się w stanie łaski w yd a rzen iem te j łaski, częścią historii zbaw ienia, inspirowaną p rzez Ducha Bożego, p r z y ję ciem Jego w ieczności” 4S. P rz e w ró t k o p ern ik ań sk i w pobożno
ści w spółczesnej polega n a o dkryciu, że „praw dziw a głębia
ty lk o pozornie pow ierzch ow n ej i św ia to w ej codzienności w y pełniona jest, m oże być w ypełniona, p rzez Boga i Jego łaskę” 44.
To dośw iadczenie — stw ierd za R a h n e r — sta je się p ierw o tne dla w ielu chrześcijan i dopiero w „św ietle tego znaczenia na
pozór św ieckiego życia sta je się zrozum iała i w ykonalna dla dzisiejszego człow ieka zew n ętrzn a religijność” 45. N ieskończo
ność p rzen ik a codzienną ak tyw ność ludzką, jest w n iej „nie
uchronnie obecna” 4®. E w angelia w zyw a do rad y k alizm u , do oddania całego siebie, lecz owa rad yk aln o ść dotyczy k o n k re t nego ludzkiego, życia, a więc codziennych re la c ji z bliźnim i pośród n u d n y c h pow szednich obowiązków. R adykalność w ia ry m a być realizo w an a w b analności ż y c ia 47. „Isto ta chrześci jań stw a (...) m usi stać się k on kretn ym , bezpośrednim , trze źw y m ,
zw y c za jn y m życiem w ta k zw a n ej doczesnej, św ieck iej codzien ności” 4B.
C hrześcijanin nie pow inien zatem — uw aża K a rl R a h n e r — uciekać od codzienności k u w yim aginow anym w yższym sferom ducha, lecz w łaśnie pośrodku te j codzienności przeżyw ać sw ą w iarę. „Nie pow inniśm y prosić Boga: uczyń z m ego dnia p o w
szedniego dzień św ię ty , lecz raczej: daj, aby m ój dzień p o w szedni pozostał dniem pow szedn im ” 4S. Codzienność jest i m a
pozostać codziennością — w ielok ro tnie stw ierdza R a h n e r w.
P ow iad a on b ardzo stanow czo, że istn ieje specyficzna łask a
codzienności, k tó re j m ożna dośw iadczyć jedynie p rzy jm u ją c
rzeczyw istość tak ą, jak a ona jest. T rzeba „przyjąć i w idzieć
w szy stk o takim , jakim ono jest: w ielkie — w ielkim , m ałe — m a łym , poważne — na pow ażnie, śm ieszne — ze śm iechem ” 51.
9 8 Z B IG N I E W N O S O W S K I j j g j 43 J.W. 44 T a m ż e , s. 87. 45 J.w . 46 P o r. K . R a h n e r , P o d s ta w o w y w y k ł a d w ia r y , dz. cyt., s. 53. 47 P o r. K . R a h n e r , C h a n c e n d e s G la u b e n s , dz. cy t., s. 21. 43 K . R a h n e r , R y z y k o c h r z e ś c ija n in a , dz. cy t., s. 104.
49 K . R a h n e r , E u c h a r is tie u n d a lltä g lic h e s L e b e n , dz. cyt., s. 218. 50 Zob. K . R a h n e r , C h a n c e n d e s G la u b e n s , dz. cy t., s. i2 8 ; te n ż e ,
K ie d y się m o d lis z , dz. cy t., s. 71; E u c h a ristie ..., dz. cy t., s. 215.
„Sama zw yczajność rzec zy codziennych je s t siedliskiem w iecz nego cudu, m ilczącego m isteriu m Boga i Jego łaski. Z achow u je je jed yn ie dopóty, dopóki zachowana je s t ich zw ycza jn ość” 52.
K to ucieka od codzienności, tra c i szansę sp o tk ania w n ie j Bo ga. Ł aska codzienności — ja k każda łask a — jest o fe rtą dla
wolności człow ieka. M ożna ją p rzy ją ć lu b odrzucić (w ty m
p rzy p a d k u odrzucić łaskę znaczy odw rócić się od rzeczyw i
stości życia codziennego).
K a rl R a h n e r w sw oich p o p u larn y c h re fle k sja c h d u sz p aste r
skich u k a z u je św iętych, k tó rz y um ieli p rz y ją ć n a siebie co
dzienność z całym jej ciężarem . D obrym przy k ład em je s t jego re fle k sja o św. Józefie. R a h n e r pisze o o piekunie Jezu sa, że jest on p rzy k ład em „cichej wierności i zw y k łeg o uczciw ego
w ypełnian ia obow iązków ”. O pisując „ubogą codzienność życia szarego człow ieka”, „tw arde życie skrom nego cieśli w m ałej dziu rze położonej w zapadłym kącie św iata ”, R a h n e r pisze, iż
jest ono p rzy k ład em m ęskiej postaci miłości: w ażne są d lań — w ierność sw ym obow iązkom i rzeczow a spraw iedliw ość. „Życie
tego szarego człow ieka m iało t r e ś ć — tę jedyn ą treść, o k tó rą w ka żd ym życiu ostatecznie chodzi: Boga i Jego wcieloną Ł askę”. Ś w ięty Jó zef to „człow iek ubogiej codzienności”, k tó
rem u dane było „dotykalnie opiekować się Łaską Boga” 5S.
I dlatego jest on p a tro n e m codzienności, życia pełnego głębi prow adzonego w śród szarości zw ykłego dnia.
W c h a ra k te ry sty c e św. Jó zefa dokonanej przez R a h n e ra
p o w tarzający m się w ątkiem jest „uczciw e w ypełnian ie obo
w ią zk ó w ”. E lem en t te n — ta k c h a ra k te ry sty c z n y dla codzien
ności — dobrze pozw ala ukazać specyfikę m y śli R ah n era. A u to r te n — ta k przeciw ny drobnom ieszczańskiej m entaln ości — n ap isał w liście do m łodego człow ieka, zbuntow anego przeciw konw enansom życia: „W ypełnianie obowiązku, czego dom aga
ją się po m ieszczańsku m ieszczanie, m ając w ty m w yp adku —
0 dziw o — w końcu rację, je s t ty lk o odwagą podążania dalej
1 lekceważenia bożka fa łszyw eg o szczęścia chw ili” 54. W yp ełn ia
nie codziennych, n u d n y c h obow iązków to zasadniczy ele m en t akcep tacji codzienności jako d an ej przez Boga. G łów ną cechą codzienności jest to, że nie jesteśm y w n ie j w olni, że zm usze n i jesteśm y do spełn iania czynów, n a k tó re w cale nie m am y
ochoty — m y śli R ah n er. Lecz w ty m w łaśnie trzeb a szukać
52 K . R a h n e r , E v e r y d a y T h in g s , L o n d o n 1965, s. 2.
58 K . R a h n e r , M a ły r o k k o ś c ie ln y , dz. cy t., s. 76—81 i p a ss im . 64 K . R a h n e r , M ó j p r o b le m . K a r l R a h n e r o d p o w ia d a n a p r o b le m y
m ło d z ie ż y , W a rs z a w a 1985, s. 11.
100 Z B IG N IE W N O S O W S K I [12]
Boga, „ponieważ p oprzez te w szy stk ie niew ole naszej e g zyste n
cji Bóg ofiarow uje nam samego siebie” 55.
A k cep tacja codzienności z je j ograniczeniam i i konieczno- ściam i jest ak tem lu d zk iej wolności, do którego człow iek jest w ezw any. Posłu szn a ak c ep ta cja losu sam a już go p rzekształca,
„ponieważ i o ile d zieje się w łasce objaw ienia, je s t ju ż w ia rą i (jeżeli osiąga sw oją pełnię) m iłością, je s t ju ż anonim ow ym chrześcijaństw em , akceptacją, która je s t przezw yciężen iem , od kupieniem losu” 5e. W olność w ro zu m ien iu R a h n era to w d u
żej m ierze ak cep tacja konieczności zw iązanych z lu dzk im istn ie niem . „W olność to dla Rahnera wolne '“tak* pow iedziane Bo
gu p rzez pójście za absolutnie określonym , co do każdego czło w ieka, planem B ożym . Tak p ojęta wolność jest w gruncie rze c zy rozum ną i wolną zgodą na konieczność” 57 — pisała S.
G rabska. Podobnie uw aża S. M oysa, k tó ry pisał, że w edle
R ah n era los lu d zk iej eg zystencji „rozgryw a się w okół tego, czy
człow iek całą tę eg zysten cję w raz ze w szy stk im i daram i, które od n iej są niezależne, p rzyjm u je , czy m ó w i i ty m sa m ym ją potw ierdza, czy też przeciw niej p ro testu je i odm awia je j uzna nia” 58.
N aw iązując do w ą tk u zaw artego w poprzednim punkcie n i niejszego rozdziału, m ożna stw ierdzić, że pełn a a k cep tacja co dzienności — w olna zgoda n a zw iązane z n ią konieczności —
jest podstaw ow ym w a ru n k ie m podejścia do życia „z w ia rą ” ,
któ re pozwoli dostrzec głębiny rzeczyw istości. W ówczas rz e
czyw istość codzienna odsłania sw e za k ry te oblicze i stać się
może tra n sc en d e n taln y m dośw iadczeniem D ucha Św iętego. 3. Ję zy k teologii wobec dośw iadczenia codzienności Codzienność jest m iejscem sp o ty k an ia Boga, szansą dośw iad czenia D ucha Św iętego i łaski — to jest głów na m y śl teologii codzienności K a rla R ah n era. J a k jed n a k teologicznie opisać tę Bożą obecność w pow szednich w y darzeniach? P od ty m w zglę d em sty l stosow any przez R a h n e ra jest b ard ziej su b iek ty w n y niż obiektyw ny, bliższy raczej fenom enologii religii niż teologii. N ajlepszym p rzy k ład em m ogą być jego opisy dośw iadczenia
S5 K . R a h n e r , P o d s ta w o w y w y k ła d w ia r y , dz. cyt., s. 325. 36 K . R a h n e r , H. V o r g r i m l e r , M a ły s ło w n ik te o lo g ic z n y , dz. cy t., s. 209. 57 S. G r a b s k a , K a r la R a h n e r a te o lo g ia w o ln o śc i, „ W ię ź ” 1985 n r 7—8—9, s. 47. 58 S. M o y s a , U z a s a d n ie n ie w ia r y w e d łu g K a r la R a h n e r a , „ P r z e g lą d P o w s z e c h n y ” 1984 n r 9, s. 368.
łask i (ew. dośw iadczenia D ucha Św iętego — ty ch pojęć u ży w a w łaściw ie zam iennie) w codzienności. W w ielu m iejscach R a h n e r p re z e n tu je opis w ydarzeń, k tó re uznać m ożna za do św iadczenie tego, co duchow e w człow ieku. W ym ienia ta m t a kie przeżycia, jak m. in. m ilczenie, gdy należałoby się bronić, zapom nienie w yrządzonej niespraw iedliw ości, zaniechanie czy
n ien ia w ym ów ek, cierpliw ość, ryzyko zaufania, ak cep tacja
k ry ty k i, ciągły w ysiłek k ochania (nie tylk o znoszenia ze złością), p róba zobaczenia w „głupocie” drugiego człow ieka in n ej roz tropności, czynienie dobra bez oglądania się n a lu dzk ą w dzięcz ność (a n a w e t sam ozadow olenie), ab so lu tn a sam otność, p o k o r ne sp ełnianie obowiązków, m iłow anie Boga, gdy zdaje się, że b ra k odpow iedzi z Jego stro n y 59. W ielką zasługą R a h n e ra jest, że um ie ta k opisać te w yd arzenia zw ykłej lu d zk iej m ałej h i storii, by pokazać w n ich tw a rz Boga. W ybitny teolog nie p rz e prow adza jedn ak w y starczającej analizy teologicznej ty c h opi sów. N ajczęściej z a trzy m u je się na poziom ie ogólnych s tw ie r
dzeń. W n iek tó ry ch p racach w y o d rębn ia k o lejn e stopnie do
św iadczeń duchow ych. B yłyby to: 1. dośw iadczenie duchow ego
elem en tu w człow ieku, 2. dośw iadczenie D ucha (wieczności),
3. dośw iadczenie nadprzyrodzoności, 4. dośw iadczenie D ucha
Św iętego, 5. dośw iadczenie Bożego św iata i życia wiecznego N iezbyt czytelne są jedn ak granice pom iędzy poszczególnym i etapam i, niek ied y odnosi się w rażenie, że R ahnerow i b ardziej chodzi o k o lejn e stopnie in te rp re ta c ji dośw iadczenia niż o róż ne dośw iadczenia.
K a rl R ah n er zdaw ał sobie sp raw ę z tego ograniczenia, jakie w yżej zostało opisane: „pow staje wrażenie opisyw ania czegoś
su biektyw nego, czy poetyckiego; nastroju, k tó ry jest z b y t nie u ch w ytn y, by b y ł w eryfik o w a ln y” ei. Ja k o a lte rn a ty w ę w idział
jed n a k jedynie język wysoce a b stra k cy jn y , te rm in y dokładnie określone filozoficznie, poziom ściśle ko n cep tu aln y . To kłóciło by się z celem , dla którego in tereso w ał się teologią codzienno
£ 1 3 ] R A H N E R A T E O L O G IA C O D Z IE N N O Ś C I J Q J
59 O p isy ta k ie — częścio w o to ż s a m e , c z ęścio w o u z u p e łn ia ją c e się n a w z a je m — m o ż n a z n a le ź ć w w ie lu k s ią ż k a c h R a h n e r a . Zob. n p .: B ó g
s ta ł się c z ło w ie k ie m , dz. cyt., s. 106— 112; R y z y k o c h r z e ś c ija n in a , dz.
cyt., s. 63; O m o ż liw o ś c i w ia r y d z is ia j, dz. c y t., s. 176; G la u b e , d e r d ie
E rd e lie b t, dz. cy t., s. 55; E r fa h r u n g d e s G e iste s, dz. cyt., s. 37; E v e r y d a y T h in g s , dz. cyt., s. 35—36; E x p e r ie n c e o f th e H o ly S p ir it, dz. cy t. s. 200— 203. 00 Zob. K. R a h n e r , U b er d ie E r fa h r u n g d e r G n a d e , „ G e is t u n d L e b e n ” 27 (1954), s. 460—462. P o r. E v e r y d a y T h in g s , dz. cyt., s. 34—39; te n ż e , V o m G la u b e n i n m it t e n d e r W e lt, F r e ib u r g 1961, s. 44—48. 81 K. R a h n e r , T h e E x p e r ie n c e o f G o d T o d a y , dz. cyt., s. 154.
ści — a b y ł to cel p asto raln y . D latego język R a h n e ra w te j dziedzinie pozostał b a rd z iej poetycki, n ieja sn y , pełno w nim
p rzybliżeń, często p ojaw ia się słów ko „jak g d y b y ”. R a h n e r
b ro n ił się, że rzeczyw istość ostateczna nie m oże być w łaściw ie opisana w term in a c h różnych od n iej s a m e j 82. To nic, że d a le ko tu do jasności. W szak Boga nie m ożna objąć rozum em . „Nie
m o żem y pow iedzieć, że w in n iśm y m ilczeć na ten tem a t z po w odu braku zdolności "jasnego* w yrażania się. Bo czym jest jasność? (...) Skoro racjonalistyczn i filozofow ie i p o zy ty w iśc i nie chcą o ty m m ów ić, czy n ależy zabronić m ów ienia także ś w ię ty m , poetom i in n ym , k tó rzy odsłaniają pełnię istnienia jako całości?” 83. W ty c h przeżyciach przecież „Bóg jako p rze d m iot doświadczenia nie je s t obecny w sposób analogiczny do innych przed m iotó w (sposób, w jaki opisuje takie dośw iadcze nie ontologizm). P ow inn iśm y raczej stw ierd zić, że Bóg jest obecny jako a sy m p to ty c zn y cel, u k r y ty sam w sobie, dośw iad czenia bezkresn ej dynam icznej siły za w a rtej w duchu w zboga conym w iedzą i w olnością” 04. D ośw iadczenie Boga nie jest jed
n y m z w ielu dośw iadczeń n a ty m sam ym poziom ie, sięga ono raczej w głąb każdego z n ich oraz stanow i głębię i isto tę w szy stk ich dośw iadczeń duchow ych i osobistych — pow iada R ahn er. W te j p ersp e k ty w ie zadaniem ch rześcijań sk iej teologii, zw ła szcza teologii m isty ki, s ta je się w iarygodne i zrozum iałe p o k a zanie, że podstaw ow e elem en ty m istycznego dośw iadczenia tra n sc en d e n c ji są obecne w p ro sty c h czynach życia ch rześcijań skiego. Bóg — n ien azw an a T ajem n ica — jest przez sw oją ła skę obecny już w sam ej w ierze, nadziei i m iło ś c ies. R a h n e r p i sze, iż „Jest praw dą w ia ry, że chrześcijanin poprzez k ażd y do
b ry czyn, poprzez k a żd y a k t codziennej wierności w zrasta w łasce danej m u od Вода” вб. Ł ask a bow iem nie jest term in em
ograniczonym jedynie do życia m od litw ą, a „zam ykanie łaski
w sferze tego, co ’’czysto duchow e’’, było w gruncie rzec zy nie zgodne z chrześcijaństw em , poniew aż ty m , którego obejm uje łaska i k tó ry staje się m anifestacją łaski, je s t cały człow iek” *7.
W ydarzenie łaski m a m iejsce wszędzie, gdzie człow iek w spo
1 0 2 Z B IG N IE W N O S O W S K I 62 T am że, s . 156. 63 T a m ż e , s. 159— 160. 04 T a m ż e , s. 153. 65 "Por. K . R a h n e r , P r a x is d e s G la u b e n s : G e is tlic h e s L e s e b u c h , re d . K . L e h m a n n i A. R a f f e l t , Z ü r ic h —K ö ln —F r e i b u r g —B a s e l— —W ie n 1982, s. 113—114. 08 P o r. K. R a h n e r , E u c h a ristie ..., dz. cyt., s. 218. 07 K. R a h n e r , H. V о r g r i m 1 e r, M a ły s ło w n ik te o lo g ic z n y , dz. cyt., s. 62.
[15] R A H N E R A T E O L O G IA C O D Z IE N N O Ś C I 103
sób w olny, zgodnie ze sw ym sum ieniem , p rz y jm u je n a siebie i rea liz u je w y m ag ania p łynące z k o n k retn ości jego życia, n a w e t jeśli ostateczna głębia tego życia w d an y m m om encie nie jest przezeń uśw iad am iana. Teologia szkolna w tak ie j sy tu acji m ów i o „ in te n cji w irtu a ln e j” — pisze R ahn er. On sam jed nak nie chce w tak ie rozw ażania wchodzić.
K a rl R a h n e r p a trz y n a rzeczyw istość całościowo, a nie w y cinkowo. D la niego „każde p yta n ie o p rzed m iot je s t jedn ocze
śnie p yta n iem o istotą samego podm iotu poznającego’’ e9. P a
trz ą c jako teolog w idzi zatem całą rzeczyw istość i całe życie człow ieka jako stojące „w obliczu Boga”. Teolog — jego zda niem — m usi ta k patrzeć: „T ylko takie pytan ie je s t teologicz
ne, które w idzi k ażdy poszczególny p rzed m io t jako pochodzą cy od Boga i doń zm ierza ją cy” 70. Takie rozw ażania to oczyw is
tości dla teologa — pow iada R a h n e r — „nie są jedn ak takim i
w życiu przeciętnych chrześcijan” 71.
W R ah n erow sk iej teologii codzienności jest jed n a k elem ent,
k tó ry m oże w zbudzić zaintereso w an ie p rofesjonalistów . J e s t
nim rozróżnienie czynów d obrych o ró żnej w adze znaczeniow ej. „Są g rzechy ciężkie i lekkie, pow szednie, za tem te ż dobre c z y
n y ciężkie i m a łej w agi” 72. G ran ica pom iędzy grzecham i ciężki
m i i lek k im i jest w p ra k ty c e często tru d n a do p rzep ro w adze nia, ale przecież oznaczają one rzeczyw istości całkiem odm ien ne jakościowo. Podobnie jest z w olnym i, dob ry m i czynam i lud z
kim i. Pom iędzy n im i też istn ieje różnica jakościowa. R a h n e r
posługu je się tu rozróżnieniem św. Tom asza z A kw inu pom ię dzy decyzjam i o celu oraz decyzjam i o śro d kach i drodze do tego celu 7S. D obre czyny „ciężkie” to te, k tó re u sta w ia ją całe ludzkie istnien ie wobec Boga, a „m ałe” to te, k tó re są ko n sek w en cją ty ch „w ielk ich”. Codzienność je st dom eną tego, co m ałe i niepozorne. J e s t m iejscem , gdzie poprzez m ałe a k ty w ie rn o ści potw ierd za się zasadnicze decyzje życiowe.
W arto jeszcze w skazać n a pew ien w ą te k obrazu jący ew olu cję m yśli R ah n era. Z ain tereso w an ie codziennością m ożna od naleźć w jego dziełach już od sam ych n iem al początków . J e d n a k kluczow a dla jego teologii codzienności i ta k p o dk reślana w a rty k u le pozytyw na ocena sam ej rzeczyw istości dnia pow
63 P o r. K . R a h n e r , C h a n c e n d e s G la u b e n s, dz. cyt., s. 127. fi9 K . R a h n e r , T e o lo g ia a a n tr o p o lo g ia , „ Z n a k ” 1969 n r 12, s. 1539. 70 T a m ż e , s. 1540. 71 K . R a h n e r , C h a n c e n d e s G la u b e n s, dz. cyt., s. 128. 72 K . R a h n e r , B ó g s ta ł się c z ło w ie k ie m , dz. cy t., s. 104. 78 P o r. K. R a h n e r , C h a n c e n d e s G la u b e n s , dz. cyt., s. 130.
104 Z B IG N IE W N O S O W S K I [16]
szedniego jako siedliska Bożej Łaski, nie pojaw iła się od razu. We w cześniejszych p racach znaleźć m ożna inne podejście do codzienności. C h ara k te ry sty c zn e są pod ty m w zględem rozw a żania w książeczce W orte ins Schw eigen. Z aintereso w anie co dziennością w ypływ a tu raczej z fak tu , że Bóg jest P an em w szy stkiego, a więc i codzienności. Sam a codzienność m a być u św ię cana, nie zaś p rzy jm o w ana jako tak a 74. K siążka ta n ap isan a zo stała w roku 1947. S iady podobnego m yślen ia znaleźć jeszcze m ożna w Von der N ot u n d d em Segen des G ebetes, w y d an ej w 1949 roku, gdzie w ątk i p rzem ien ian ia dnia pow szedniego i jego akcep tacji p rz e p la ta ją się 75. W lata ch pięćdziesiątych R ah n er całkow icie już porzucił n eg aty w n e spojrzenie n a codzienność i w ezw ania do jej sak ralizacji, m ów iąc o n iej jako m iejscu do św iadczenia Bożej łaski. To podejście n a jp e łn ie j zostało ukazan e w książeczce A lltäg lich e Dinge, w y d an ej w ro k u 1964. Owa ew o lu cja poglądów R a h n e ra sy m p to m aty czn a jest dla tego okresu, k tó ry był czasem w ielkich p rzem ian nie ty lko w teologii k a to lickiej, ale i w całym K ościele, do czego zresztą teologowie (a w śród nich w dużej m ierze R ahner) wielce się przyczynili.
II. R E L IG IJ N E P R Z E Ż Y W A N IE C O D Z IE N N O Ś C I
W p oprzedniej części p rzedstaw iono R ahnerow skie ro zum ie nie podejścia do życia — także do życia codziennego — „z w ia r ą ”. O becnie trzeb a zaprezentow ać to podejście do życia w ca łej jego różnorodności. M owa tu zatem będzie zarów no o sp ra w ach, będących dom eną tra d y c y jn ie rozum ianego sacru m (mo dlitw a, E u charystia), jak i o rzeczach bardzo b an a ln y c h (spa nie, jedzenie itp.). W yodrębnienie ty ch dw u sfe r w poszczegól
n y c h p u n k ta c h jest zabiegiem jedynie porządkow ym , trzeb a
bow iem cały czas pam iętać — chcąc być w iern y m m yśli R a h n e ra — o ich jedności n a poziom ie św iadom ości przeżyw ającego je podm iotu — w ierzącego człowieka.
1.. M odlitw a w śród codzienności
K a rl R ah n er postrzega rzeczyw istość jako jedność tego, co
cielesne, z tym , co duchow e i tran scen d en tn e. Jego w idzenie roli i znaczenia m odlitw y w życiu człow ieka jest św ietn ym te go p rzykładem . M odlitw a — jak i cały w y m iar re lig ijn y czło
74 P o r. K. R a h n e r , W o r te in s S c h w e ig e n , I n n s b r u c k 1954, s. 43—44. 75 Zob. K. R a h n e r , K ie d y się m o d lis z , dz. cyt., s. 69.
[17] R A H N E R A T E O L O G IA C O D Z IE N N O Ś C I 105
w ieczeństw a — nie jest dlań specyficznym dodatkiem do lu d z
k iej egzystencji, lecz n ajgłębszym jej w yrazem . M odlitw a w
rozum ieniu R a h n era w y ra sta z życia i do życia prow adzi. Mo d litw a w y raża przeżyw ane problem y, a z d ru g ie j stro n y sam o życie może stać się m odlitw ą bez słów. „ M odlitw y w je j n a j
g łębszej istocie nie m ożna uw ażać za coś dodatkow ego i osobne go, z c zy m m a m y do czynienia "ró w n ie ż' obok w ielu inn ych spraw. Trzeba ją rozum ieć jako w y ra z i realizację całości naszej eg zysten cji, n a w e t jeżeli nom inalna m o d litw a za jm u je n a m ty lk o m ałą cząstkę naszego czasu” 7e. R ah n er p a trz y na m odlitw ę
— zgodnie z p o stu la te m an tropologicznej k o n c e n trac ji teologii — poprzez p ry zm a t m odlącego się człowieka. S tając do m odlitw y f sta ją c wobec Boga, człow iek jest „ k o n k re tn y m człow iekiem , a
nie a b stra k c y jn y m ideałem , nie czysto re lig ijn y m czło w iekiem k tó r y pragnie ty lk o Boga. J e st to człow iek codziennych, św iec kich i prozaicznych życio w ych potrzeb i niepokojów . I ta k im też pow inien stanąć w obec Boga w m o d litw ie, ta ki ja ki jest, ja ki je s t w sw oim n ie w y tłu m a c za ln y m i b y n a jm n ie j nie dającym się sprow adzić do c zy ste j religijności pędzie życia i w swoich potrzebach życio w ych , w iedząc, że Bóg sam chce, że b y ta k im b y ł” 77.
M odlitw a to — dla R a h n era — z jed n e j stro n y d y stan s w o bec różnorodności i powszedniości życia, z d ru g iej zaś. szansa przedstaw ien ia Bogu w szystkich m yśli, zadań, trosk, rozczaro w ań, sm u tk ó w i radości zw iązanych z tą różnorodnością i pow szedniością 7S. M odlitw a dzieje się zatem nie n a uboczu, lecz „w
środku codzienności, w nurcie życia z jego p otrzebam i, rado ściam i i cierpieniam i, jego sukcesam i i p o ra żka m i” n .
W codzienności człow iek często zepch n ięty jest na jałow e
płycizny życia. Czym że wówczas sta je się m odlitw a? Tylko
obow iązkiem i przyzw yczajeniem ? „Codzienność sprawia,
że m o d litw a dnia pow szedniego p ow szednieje, robi się m echaniczną, pow ierzchow ną, bezduszną "d rętw ą m o w ą ”, w y k o n y w a n ie m z ze w n ą trz nałożonego "św iadczenia*, które odrabia się m ożliw ie szyb ko , by m óc w ziąć się zno w u dó w eselszych rzeczy. M odlitw a taka je s t więc ja k b y czasem d a w a n y m Bogu w b rew w ła sn ej woli, bo inaczej nie bar dzo m ożna, bo lepiej nie psuć sobie z N im sto su n k ó w ” 80.
Ra-70 K . R a h n e r , R y z y k o c h r z e ś c ija n in a , dz. cyt., s. 61—62. 77 T am że, s. 60.
78 P o r. K . R a h n e r , M ó j p ro b le m ..., dz. cy t., s. 28. 79 K . R a h n e r , R y z y k o c h r z e ś c ija n in a , dz. cyt., s. 62. 80 K . R a h n e r , K ie d y się m o d lis z , dz. cy t., s. 61.
106 Z B I G N IE W N O S O W S K I [18]
h n e r nie ucieka od te j k o n statacji. P ow iada w ręcz, że w łaśnie dlatego, iż człow iek nie może n a zaw ołanie docierać do n a j głębszych w a rstw sw ojej isto ty , nie m ożna sp raw y ta k w ażnej jak m odlitw a pozostaw ić n a łasce usposobienia i przelotnego uczucia. W łaśnie dlatego m odlitw a jest rów nież sp raw ą w olno ści, odpow iedzialności i cierpliw ego ćw iczenia 81. J a k to już z re sztą poprzednio podkreślano, pojęcie obow iązku — ta k istotn e dla zrozum ienia codzienności — m a u R a h n e ra k o n otację po zytyw ną. S tąd też tra k to w a n ie codziennej m od litw y jako obo w iązku nie jest dla niego żadną m ia rą jej u m niejszeniem . M ó wi on w ręcz o m odlitw ie jako o „osobistym o bow iązku i u m i
ło w a n y m p rzy zw y c za je n iu ” 82.
R eflek sja R a h n e ra o m odlitw ie w śród codzienności nie k o ń czy się jed n a k n a w ezw aniu „m ó d lm y się w codzienności”. A pe lu je on także: m ó d lm y się codziennością” ss. T u ta j chodzi R ah- nero w i o do strzeganie Bożego w y m iaru rzeczyw istości, o ćw i
czenie n a codzień cnót w iary , nadziei ’ i m iłości, co spraw i, że codzienność stanie się podobieństw em m odlitw y. G dy m iłość znajdzie swój n a jb a rd zie j pow szedni w yraz, gdy życie człow ie k a w ierzącego „będzie ro d zen iem się m iłości, aż cała codzien
ność stanie się je j oddechem , oddechem w ierności i tę sk n o ty , w ia ry, gotowości, oddania Bogu. W te d y rzeczyw iście stanie się ona m o d litw ą bez słów , choć pozostanie t y m c zy m jest: ciężką, z w y k łą , prozaiczną i szarą dolą pow szednią. I m u si taką pozo stać, g d yż ty lk o w te d y s łu ży m iłości Boga odbierając n a m sa m y c h siebie” u . W ówczas codzienność może się stać m odlitw ą
w ychow ującą „do dobroci i cierpliw ości, do w yrozum iałości, po
ko ju , pobłażliw ości i łagodności, do w ierności nie szu ka ją cej siebie” 85. W ówczas dostrzec m ożna głębszy n u r t codzienności,
w k tó ry m „ w szystkie p rzem ija ją ce g o dziny życia, pospolite,
pełne banalnych zg ryzo t, w szy stk ie dni jed na kow o obojętne i jedn a ko w o żm u d n e w lew a ją się, ja k s tr u m y k i w ocean, w je den w ie lk i d zień Boga, k tó r y nie zna w ieczo ru” 80.
Szczególnie in te re su ją c a jest reflek sja K a rla R ah n era o zw iąz k a c h szczególnego ro d zaju m o dlitw y, jakim jest E u ch ary stia, z życiem codziennym . Spojrzaw szy n a isto tę E u ch ary stii i isto tę codzienności R a h n e r pisze, że m ożna by stw ierdzić, iż „nie
81 Zob. K . R a h n e r , R y z y k o c h r z e ś c ija n in a , dz. cyt., s. 63. 82 K . R a h n e r , K ie d y się m o d lis z , dz. cyt,., s. 60.
83 P o r. ta m ż e , s. 67. 04 T a m ż e , s. 70— 71. r5 T am że, s. 71. 88 J.w .
m a nic bardziej sprzecznego, nic bardziej oddalonego od siebie, co się w za jem n ie odpycha, ja k te dw ie rzeczyw istości: z jed n ej stro n y św ięta celebracja bliskości Boga, s zc zy to w y p u n k t na sze j p ojed n a w czej historii zbaw ienia, spotka n ie z w cielo n ym o d w ie c zn y m sło w em Boga, a z d ru giej stro n y codzienność”87
(chw ilę w cześniej jako isto tn ą cechę codzienności w ym ieniał R a h n e r poczucie oddalenia od Boga). J u ż kilk a w ierszy d alej n a zyw a on jed n a k E u ch ary stię „ sa kra m en tem codzienności” 8S.
K a rl R a h n e r z n a jd u je w iele podobieństw m iędzy E u ch ary stią a życiem codziennym . E u ch ary stia sam a jest pow szednim po karm em . Je s ona „ pokarm em człow ieka, k tó r y wciąż na nowo
staje się głodny, k tó r y wciąż na now o sta je się słaby, k tó r y za te m w życiu d u c h o w y m jest c zło w iekiem p o w szed n im ” 89. E u
ch a ry stia w yzw ala od grzechów pow szednich, co sam o w skazu je, jak bliski i in ty m n y jest zw iązek m iędzy obu ty m i rzeczy- w istościam i. E u c h a ry stia to sa k ra m e n t U krzyżow anego, E u ch a ry stia to św iętow anie taje m n ic y K rzyża. W w ielkopiątkow ym losie Jezu sa R a h n e r z n a jd u je analogię do tego, co jest w łaści
wością dnia pow szedniego w spółczesnych chrześcijan. W ielki
P ią te k to odczucie darem ności życia, n ienaw iści w rogów , z d ra dy przyjaciół, sam otności, oddalenia od Boga. W szystko to jest isto tą przeciętn y ch w y d arzeń prozaicznej co d zien n o ścieo. Sło w a kończące Mszę św iętą: Ite , m issa est, R a h n e r od czytu je ja ko posłanie w codzienność, jako pow ołanie i zadanie do w yk o n an ia 91. Dla niego E u c h a ry stia jest n ie ty le źródłem m ocy do p rze trz y m an ia codzienności, co raczej dziełem Boga, k tó ry po syła ludzi w codzienność 92.
Dzień pow szedni jest dla R a h n era ciągiem dalszym K om unii euch ary sty czn ej. W codzienności w y d arza się to, co jest istotą K om unii: w zrastan ie w łasce, u m acn ian ie w ięzi z Jezusem . To, co w E u ch ary stii odbyw a się za pom ocą znaków sa k ra m e n ta l nych, w codzienności p rzy b ie ra szarą, pow szednią postać. „Co
dzienność jest d a lszym ciągiem i w zra sta n iem K o m u n ii w sza r e j rzeczyw isto ści” n.
Z d ru g iej stro n y R a h n e r dostrzega, że codzienność jest też
przygotow aniem K om unii. P rzeżycia eu ch ary sty czn e zakorze nione m uszą być w zw ykłym życiu, ab y n ie tk w iły w próżni.
87 K . R a h n e r , E u c h a ristie ..., dz. cyt., s.208. 88 T a m ż e , s. 209. 85 J.w . 90 P o r. ta m ż e , s. 211. 91 J.w . 82 Zob. ta m ż e , s. 212. T a m ż e , s. 21. [ 1 9 ] R A H N E R A T E O L O G IA C O D Z IE N N O Ś C I Ю7
108 Z B IG N IE W N O S O W S K I [20]
W E u ch ary stii drobne o fiary ludzkiego życia łączone są z o fiarą C hry stu sa. T ej m yśli R a h n e r szerzej nie rozw inął. J e j u z u p eł nienie — w duchu rah n ero w sk im — m ożna znaleźć w słow ach ks. M. N ow aka: „Jeśli E ucharystia jest w ie lk im d zię k c zy n ie
n iem za dzieło zbaw ienia, to m u si naw iązyw a ć do z w y k ły c h oznak w dzięczności, do m a łe j litu rg ii co dziennych óbdarowań. Jeśli życie jest z n iej w y z u te , w ielka liturgia nie m a się w c zy m za ko tw iczyć (...). To w szy stk o , co jest k o n ie c zn y m cięża re m życia, p r z y ję te z m iłością, i to w szy stk o , co je st dobrow ol n y m w y rze cze n iem i ofiarą — we M szy św ię te j sta je się cząstką w ie lk ie j sp ra w y Bożej, k tó re j na im ię zbaw ienie św ia ta ” M.
2. T ajem nice niepozorności
„ Jesteśm y rzeczyw iście posłani w codzienność, to zn aczy w m a ło stko w ą codzienność” 55 — pow iada K a rl R a h n e r pod k o
niec ro zp raw y o zw iązkach E u ch ary stii i życia codziennego. On n ap ra w d ę w idział to, co najzw y k lejsze, co n a jb a rd z ie j niep o zorne, jako siedlisko m isteriu m , szansę sp otk ania Boga, a co n a jm n ie j jako okazję do p ra k ty k o w a n ia cnót chrześcijańskich. M odlitw a i E u ch ary stia, opisyw ane pow yżej, są a k ta m i re lig ij nym i explicite, zaś zw ykłe, prozaiczne w yd arzen ia dnia pow szedniego są nim i im plicite. N ie m ożna jed n ak w ątpić, czy są ak tam i relig ijn y m i, gdyż po pierw sze są spełniane przez czło w ieka, k tó ry n ieu stan n ie, w każd ej chw ili, jest zw iązany (reli gatus) z Bogiem — o stateczn ą T ajem nicą, oraz — po d rug ie — bo m ożna odkryć ich duchow ą głębię. T em u d ru g iem u zadaniu pośw ięcił R a h n e r kilk a esejów , a także p o p u larn ą książeczkę
R zeczy codzienne, w k tó re j p isał o pracy, k rz ą ta n iu się, siedze
niu , p a trz en iu , śm iechu, jedzeniu i spaniu.
G łów ną m y ślą przew odnią R a h n era w reflek sji n a d sp ra w a m i n a jb a rd zie j codziennym i jest prag n ien ie w y trw a n ia w ich
zw yczajności. N iem ożliw e i n ierozsądne b y ły b y p ró by p rz e
kształcen ia dnia codziennego w dzień św ięty. „Dni tygodnia
i dni robocze m u szą pozostać zw y c za jn e , z w y k łe , ’’c o d z ie n n i. T y lk o w ów czas będą one dla chrześcijanina ty m , c z y m b yć po w in n y — m iejscem p ra ktyko w a n ia zasad chrześcijańskich, s z k o łą zdrow ego rozsądku, tre n in g ie m cierpliw ości, fo ru m , na k tó r y m napuszone gadulstw o i zm y ślo n e id eały poddaw ane są słu
94 M. N o w а к. O n o w ą w iz j ę p a r a fii, W a rs z a w a 1992 (w d r u k u — w y d . B ib lio te k a „ W ię z i”).
95 K. R a h n e r . E u c h a ristie ..., dz. cyt., s. 218. 89 K . R a h n e r , E v e r y d a y T h in g s , dz. cyt.; s. 2.
[21] R A H N E R A T E O L O G IA C O D Z IE N N O Ś C I 109 szn e j d eflacji, szansą w idzenia rzeczy ta kim i, ja kie one są w rzeczyw isto ści” 9e. R a h n e r zdaje się pow iadać: m ałe je s t piękne,
m ałe jest zapow iedzią i obietnicą w ielkiego, „czas je st zarod
k ie m w ieczności" 97.
Można w oparciu o analizę a rty k u łó w R a h n era stw orzyć
sch em at jego reflek sji o sp raw ach pow szednich. Zaczyna się ona zazw yczaj od b ib lijn y c h obrazów zw iązanych z dan ym te m atem , by następ n ie poprzez analizę treści d an ej czynności i tego, co ona w yraża, dojść do odniesień ku sferze ducha i sym boliki ostatecznej. R efleksję R a h n era cechuje trzeźw ość, u m ia r i zdrow y rozsądek. P rzy k ład ow o o p rac y pisze on, iż nie jest ona w cale sp raw ą najw y ższą i n a jszlach etn iejszą w życiu, jest po p ro stu p rac ą 08. Takie poczucie zdrow ego rozsądku jest — w edle R a h n era — w a ru n k ie m teologii codzienności, jest rz e czą niezbędną do tego, b y owa teologia nie o d fru n ęła zb yt w y soko w górę ponad rzeczyw istość dnia powszedniego. Pisząc o śm iechu (zw ykłym , pozbaw ionym raczej głębi śm iechu, k tó ry gorszy ludzi pow ażnych i czułych n a p u n k cie sw ej godności), napisał R ah n er m. in.: „Czy m oże on te ż b yć p rzed m io te m ro z
ważań? O ta k, i to n a w e t bardzo. R ów nież rzec zy śm ieszne są bardzo poważne. Ich powagę dostrzega jed n a k ty lk o ten , k to w idzi w nich to, c zy m one są: rzeczy śm ieszne, z k tó ry c h m o ż na się śm iać” ".
W idząc te rzeczy w e w łaściw ych p ro p o rcjach , R a h n e r odw aż nie sn u je reflek sje nad ich zakorzenieniem w m isteriu m . Nié w aha się napisać: „Czy jest rów nież teologia snu? J a k na jb a r
dziej!” 10°. R ów nie stanow czo stw ierdza, że jedzenie i s p a
nie to czynności głęboko tajem nicze. U danie się n a nocny
spoczynek oznacza bow iem w yrażenie zau fan ia w w ew n ętrzn ą praw ość, bezpieczeństw o i dobroć ludzkiego św iata, a k t zgody n a to, co jest poza k o n tro lą człowieka. We śnie człow iek — k tó ry zawsze p rag n ie być w olnym i pan em sam ego siebie — tra c i k o n tro lę n ad sobą, w ystaw ia się n a działanie sił podśw ia domości. Sen zatem to nie ty lk o kw estia fizjologii, to także czynność w y m ag ająca św iadom ego z a u fa n ia W1. Jed zen ie może być dla kogoś czynnością podobną do tan k o w an ia benzyny, ale — przypom ina R a h n e r — człow iek je, a nie tylk o pożyw ia się
97 T a m ż e , s. 4. 98 T a m ż e , s. 5.
99 K. R a h n e r , M a ły. r o k k o ś c ie ln y , dz. cyt., s. 49. 100 К . R a h n e r , E v e r y d a y T h in g s , dz. cy t., s. 29. 101 P o r. ta m ż e , s. 30.