• Nie Znaleziono Wyników

Zapis Kazimierza Wielkiego dla Kazimierza Bogusławowica

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Zapis Kazimierza Wielkiego dla Kazimierza Bogusławowica"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Zapis Kazimierza Wielkiego dla Kazi­

mierza Bogusławowica.

(D ok o ń c z e n ie ) . III.

Teorya jednolitości państwa polskiego a testament

K a ­

zimierza Wielkiego.

Ż e ż y c ie W ł a d y s ł a w a Ł o k i e t k a i K a z im ie rz a W i e l k i e g o b y ło w całości p o ś w ię c o n e z b ie r a n iu i s k u p i a n iu o s o b n y c h k s ię s tw i dzielnic w r ę k u t y c h w ł a d c ó w , — p o w y ż s z e w y w o d y d o s t a r c z a j ą d o s ta te c z n e j ilości f a k tó w p e w n y c h i d o w o d ó w w y r a ź n y c h . Z a ­ sługi ich w t y m k i e r u n k u s ą n ie z a p rz e c z o n e : to b y ł t r u d ich życia, to b y ł cel ich is tn ie n ia , to b y ła ich w ie lk a r o l a h i s t o ry c z n a . G d y j e d n a k m a m y o d p o w ie d z ie ć n a p y ta n ie , co uczynili d ła z je d n o c z e ­

n ia tych k s ię s t w i dzielnic w e w n ę t r z n i e , d la p o ł ą c z e n i a ich ze s o b ą o r g a n ic z n ie , to tu u r y w a się j u ż w ą t e k r o z u m o w a n i a , — nie zn a j­ d u j e m y nic, co b y r z u c a ło ś w i a tł o n a ich p r a c ę i d z ia ła ln o ść w ł a ­ ś n ie w t y m k ie ru n k u . I n a jle p s z y m d o w o d e m , j a k dalek ą , j a k o b c ą i n i e z n a n ą b y ła im m y ś l p a ń s t w a j e d n o li te g o , z łą c z o n e g o silnie w e w n ę t r z n i e , z ideą ciągłości, tr w a ło ś c i, sp o is to ś c i na w e w n ą t r z i o p o rn o ś c i n a z e w n ą trz , j e s t fakt, z w y k le p r z y d y s k u t o w a n i u te g o p y t a n i a przemilczany/, czy p r z e p o m i n a n y , że n ik t in n y , j a k s a m K a z im ie rz W ie lk i w y s z a r p n ą ł z w n ę tr z n o ś c i sw e g o , r z e k o m o j e d ­ n o l i te g o p a ń s tw a , o lb rz y m ie u p o s a ż e n ie dla s w e g o w n u k a , k t ó r y m to c z y n e m niszczył c a łą d o t y c h c z a s o w ą k o n s t r u k c y ę p a ń s t w o w ą , t a k n a p o z ó r o d - l a t p ię d z ie się c iu j e d n o l itą . I n ie o b a w i a j m y się, b y ś m y mieli p rz e k r e ś l i ć „ je d n e m z a m a c h e m p ió r a n ie m a l w s z y s tk o , czein dla idei z je d n o c z e n ia P o ls k i b y ło życie Ł o k i e t k a i K a z im ie ­ r z a “, — nie o b a w i a j m y się t e g o , b o u c z y n ił to j u ż s a m K a zim ie rz W ie lk i, ro z d z ie ra ją c s w y m t e s t a m e n t e m p a ń s t w o s w e n a części.

(3)

2 9 6 Z A P I S K A Z IM IE R Z A W I E L K I E G O .

Rozdarta przez króla Ludwika ostatnia wola ostatniego Piasta była hasłem zjednoczenia.

W obec tégO faktu stali obrońcy t. zw. państwa jednolitego bezradni,·—również i wytłumaczenie tego czynu Kazimierza W iel­ kiego nie było łatwe. Jedni, jak St. Smolka i J. K. Kochanowski, zapatrzeni w mądre oblicze jedynego z pośród naszych władców, którego potomność zaszczjrtnym przydomkiem „Wielkiego“ o b d a­ rzyła, pragnęli tłumaczyć akt ten „głębszą myślą polityczną“, chę­ cią oskrzydlenia Zakonu, z którym król przegrał sprawę o Pomo­ rze, — inni, jak prof. Balzer, oskarżają wprost króla o słabość dla krewnych, i o to, że nie był piastunem idei państwowej, która odniosła zwycięstwo tylko dzięki Ludwikowi i panom małopol­ skim.

I na to zgoda! Kazimierz bez żadnego skrupułu rozrywał rzekomą jedność, burząc w ten sposób ów gmach państwowy, owoc pracj? całego życia jego i jego ojca, tworzony w heroicznym trudzie, w potokach krwi, w pożarach i zniszczeniach, wśród naj­ straszniejszych udręk osobistych: Kazimierz pracę tę i trud, ojca i własny, własnymi rozkruszal rękoma, zabijał ideę, dla której miały żyć i władać dwie szlachetne generacye kujaw-skich Piastów, popełniał czyn ideowo jeszcze haniebniejsz}^ niż zrzeczenie się Śląska lub Pomorza ,— bo tam była bodaj jakaś polityka, bodaj coś się za to w zamian zyskiwało,—testament, rozrywający Polskę na części, być musiał bez cienia jakiejkolwiebądż ntyśli politycz­ nej, byl owocem ty lk o ,— jak mówi prof. Balzer, — uczucia rodzin­ nego, uczucia, które nietylko w tym wypadku miało tragicznie zapa­ nować nad dziejami Kazimierza Wielkiego. Przedewszystkiem zaś

manifestował sw3mi testamentem Kazimierz, jak mu była obcą

i nieznaną idea jednolitego państwa.

Fakt ten daje nam prawo wyniknięcia w szczegóły tego zja­ wiska, bliższego zbadania węzła, który łączył ze sobą poszczególne księstwa i dzielnice, tworzące razem państwo Kazimierza W iel­ kiego. Byloż to państwo jednolite, jak chcą jedni, czy też mecha­ niczny zlepek poszczególnych dzielnic, jak twierdzą drudzy?

W nauce naszej od niedawna dopiero pytanie, czy p ań­ stwo polskie W ładysława Łokietka i Kazimierza Wielkiego było jednolite, cz3r też Ьз^іо tylko związkiem o charakterze unii per­

sonalnej, czy też federacyi, zostało postawdone. Już prof. M. Bo- brzjmski oceniał państwo polskie XIV w. jako unię p e rs o n a ln ą 1).

(4)

Z A P I S K A Z I M I E R Z A W I E L K I E G O . 2 9 7

Dziś przedstawicielami tego ostatniego kierunku są prof. Bolesław Ulanowski i prof. Stanisław Kutrzeba, broni zaś teoryi państwa jednolitego prof. Oswald Balzer. Pierwszy z nich, prof. Ulanow­

ski, jeszcze w r. 1891, w „Sprawozdaniach z posiedzeń wydziału historyczno-filozoficznego Akademii Umiejętności w Krakowie", ogłosił referat p. t.: „Geneza statutów Kazimierza Wielkiego" x), gdzie wypowiedział zdanie następujące w tej sprawie: „Państwo polskie w tej postaci, jak utworzyło się za Łokietka, jest federa-

C3^ą kilku odrębnych organizmów polityczitych, między którymi

„regnum Poloniae“ t. j. Wielkopolska, stanowi odrębną całość,

w przeciwstawieniu do księstw krakowskiego, sandomierskiego, sieradzkiego, łęczyckiego i kujawskiego. Sensu latiori „Regnum

Poloniae"· to całe terytoryum, nad którym panuje monarcha, któ­

rego głównym tytułem jest „rex P o l o n i a e s e n s u striciiori jest to Wielkopolska, t. j. ziemia poznańska, gnieźnieńska i kaliska“.

Prof. Ulanowski dla poparcia swej tezy przedstawia następu­ jące a r g u m e n t y : „Każda z odrębnych dzielnic (państwa) posiada własny zastęp urzędników, począwszy od wojewody, skończj^wsz}'· na funkcyonaryuszach najniższych... Wielkopolska ma wprawdzie kilku wojewodów', i ze względu na hierarchię ziemską nie stanowi tak ja k np. ks ęstwo krakowskie, jednego organizmu, ale „conven-

tio dominorum s e n i o r ů m zbierające się w Poznaniu, jest dla całej

Wielkopolski tem, czem „colloquium generale“ krakowskie dla ziemi krakowskiej, a wiślickie lub sandomierskie dla ziemi sando­ mierskiej. „Capitanetis M aioris Polomaeu je st namiestnikiem kró­ lewskim w całej Wielkopolsce, tak jak starostowie krakowski, san- dumierski, sieradzki, kujawski i t. d. w odpowiednich ziemiach“. „Panujący szanować musi odrębność ziem w jedną połączonych całość, a sfera interesów wspólnych zawsze jeszcze daleko jest mniejszą od tej, która dla każdej ziemi jest odrębną. P artykula­

Prof. O. B a l z e r : P a ń stw o polskie w p i e r w s z e m s i e d e m d z ie s ię c i o le c i u X I V i X V I w. (Kwart. hist. t. X X I , p. 203), uw aża, ż e B obrzyński m ó w i o „jednem k r ó l e s t w i e “ i że odnosi p o j ę c i e unii p e r s o n a l n e j do c a łe g o X V w., stąd sądzi że „chodzi tu w id o czn ie o c z ę ś c i o w o odmienną, aniżeli w niniejszej dysk usy i, k w alifikacyę teg o pojęcia (unii p e r so n a ln e j)“. T ru d n o się z g o d z ić na takie p o ­ sta w ien ie kwestyi, bo p r a w n e p oję c ie unii p erson aln ej nie m o ż e ule gać „ c z ę ­ ś c i o w o odmiennej kwalifikacyi“, w r e s z c i e n ale żałoby p rzep row ad zić dow ód, że albo zdanie S. K u trzeb y o zrośn ięciu s ię cz ęści państwa polsk iego po r. 1370 j e s t mylne, i ż e stało się to znacznie późnie j, albo, że prof. Bobrzyński się myli, uważając p aństw o pols kie X V w. za unię personalną.

(5)

ryzm dzielnicowy i ziemski przejawia się zwłaszcza w sprawach sądowych, w zwyczajach ziemskich i przepisach prosessualnych“. „Panujący, jeżeli chciał wydawać ustawy, musiał to czynić odrę­ bnie dla każdej z części składowych swego państwa...“ „Ustawo­ dawstwo wiecowe dawało wyraz partykularyzmowi prawnemu w ziemiach należących do państwa polskiego, partykularyzm ten, jeszcze w XVI w. przyczynił się głównie do odrzucenia tak do­

skonałej kodyfikacyi, jaką byla korektura Taszyckiego“.

Takie argumenty na poparcie owej tezy podał prof. В. Ula- nowski. Zwolennik teoryi jednolitego państwa, prof. Balzer, uważa separatyzm dzielnicowy za przeżytek tych czasów, kiedy dzielnice te rzeczywiście osobnym, własnym, niezależnym cieszyły się by­ tem politycznym, lub za naturalny rozwój szerokiej autonomii, którą p o s ia d ły 1). A jakżeż wielkie ten separatyzm dzielnicowy zdołał sobie wywalczyć prawa i atrybuty, gdy widzimy „nietylko to, że każda ziemia ma swoje osobne sejmiki, wiece, hierarchie ziemskie, jednem słowem cały aparat autonomiczny i samorządny, ale i to, że kiedy się już wytworzył szereg spraw i organów wspól­ nych dla całej korony, przecież jeszcze separatyzm bruzdził tu nie­ jednokrotnie, cz3?to kiedy od pospolitego ruszenia usuwały się zie­ mie mniej zagrożone, czy to kiedy na sejmie nie dopuszczano do powzięcia uchwały podatkowej i odsyłano sprawę do załatwienia bądź to na sejmiku dzielnicowym, bądź naw et na sejmikach ziem­ skich (przy czem różne sejmiki według różnej zasady i stop\r n a­ kładały podatek), czy też, gdy jakąkolwiek ustawę ogólnego zna­ czenia przjrjmowały tylko niektóre ziemie, przy równoczesnem jej odrzuceniu przez inne i t. d.“ 2). W świetle teoryi prof. Balzera, rozbita w XIII w. na szereg samodzielnych politycznie organizmów Polska, wkroczyła w wiek XIV złączona nie mechanicznie, lecz organicznie, po to, by już za pierwszych Jagiellonów to, co zdzia­ łał trud Łokietka i mądrość Kazimierza, rozsypało się w gruzy, by poczucie separatyzmu, nurtującego mimo niwelacyjnej ргасз^ dwu ostatnich Piastów organizm państwa i społeczeństwa, mogło rozsadzić pęta jednolitej organizacyi całego życia państwowego, i doprowadzić do tak dalece rozwiniętego, tak destrukcyjnego w swych skutkach systemu autonomii.

Prof. St. Kutrzeba паїегз^ do grup3;r tych, którzy uważają pań­ 2 9 8 Z A P I S K A Z I M I E R Z A W I E L K I E G O .

‘) О. В a 1 z e r: Z p o w o d u n o w e g o zarysu historyi ustroju Polski (Kwart, hist. t. X X ), p. 20 — 29; P a ń s t w o polskie w p ie r w s z e m sie d e m d z ie s ię c i o le c i u XIV i X V I w . (Kwart. hist. t. XXI), p. 202—221.

(6)

Z A P I S K A Z IM IK R Z A W I E L K I E G O . 2 9 9

s t w o p o ls k ie X I V w. za u t w ó r z ł o ż o n y , g d z ie „ p ró c z o s o b y w ł a d c y j e s z c z e nic ty c h dzielnic n ie łą c z y , a w ła ś c iw ie on j e t y lk o ł ą c z y w s w o ic h r ę k a c h “ x). W p o le m ic e , k t ó r ą prof, K u t r z e b a p r z e p r o ­ w a d z ił w tej s p r a w i e z prof. B a l z e r e m 2), r o z u m o w a n i u o b u u c z o ­ n y c h p o d l e g a ł y k w e s t y e : czy t y t u ł „ re x P o l o n i e “ o d n o s i się do całej P o lsk i, czy ty lk o do d z ie ln ic y w i e lk o p o ls k ie j, czy k w e s t y a i s tn ie n ia lub n ie i s t n ie n i a w s p ó l n y c h c e n tr a l n y c h in s ty tu c y i p a ń ­ s t w o w y c h m a z n a cze n ie w o b e c z a s a d y o s o b i s ty c h r z ą d ó w p a n u j ą ­ cego, i czy ta k ie w s p ó l n e i n s t y tu c y e p a ń s t w o w e istnieją. W d o ­ w o d z e n i u ty c h d w u o s t a t n ic h s p r a w p o r u s z y ł prof. K u t r z e b a w ie le takich s a m y c h a r g u m e n t ó w , j a k i e j u ż p r z e d nim p o s t a w i ł prof. U la n o w sk i, z a s ta n a w i a j ą c się n a d t e m s a m e m p y ta n ie m . Z a p r z e c z a p r z e to K u t r z e b a i s tn ie n iu w s p ó l n y c h n a j w y ż s z y c h in s ty tu c y i p a ń ­ s t w o w y c h , tw ierd z i, że ani w s p ó l n y c h u r z ę d ó w , ani w s p ó l n y c h zjaz d ó w , ani w s p ó l n e g o s ą d u n ie było. Ł ą c z y ł a w s z y s tk ie dziel­ n ice w s p ó l n a o s o b a m o n a rc h y , k t ó r y o s o b n o d la k aż d ej dzieln icy p r a w a s w e m o n a r s z e w y k o n y w a ł , p r z y p o m o c y o d r ę b n y c h w ła d z i o r g a n ó w d z ie ln ic o w y c h . N a t a k p o s t a w i o n ą k w e s t y ę , z ro b ił p ro f. B a lz e r s ł u s z n ą m e m z d a n ie m u w a g ę , że „takie o d r ę b n e w ł a d z e n a c z e ln e m o g ą b y ć w y r a z e m rz e c z o n e j o d r ę b n o ś c i , ale nimi b y ć nie m uszą; s a m fa k t i s t n ie n ia ich n ie j e s t d o w o d e m rz ecz o n ej t e z j ? " 3). A l e z r ó w n ą s łu s z n o ś c ią m o ż n a tw i e r d z e n i e to o d w ró c ić , i t w ie rd z ić , że istn ie n ie p e w n y c h c e n t r a l n y c h czy w s p ó l n y c h o r g a ­ n ó w n^bże, ale nie m usi d o w o d z ić , iż o rg a n iz m p a ń s t w o w y j e s t s k o n s o l id o w a n y , j e d n o l i ty . A tem w ięcej z a ło ż e n ie ta k ie j e s t słu ­ szne i u s p r a w i e d l iw io n e , iż m a m y d o c z y n ie n ia ze s t o s u n k a m i p i e r ­ w o tn e j form y, gdzie, j a k to u d o w o d n i ł prof. B alzer, d ł u g o je s z c z e ż y ł a z a s a d a o s o b i s ty c h r z ą d ó w m o n a r c h y 4)· J e d n e m s ło w e m , n a

*) S t . K u t r z e b a : H istorya ust roju Polski w zar ysie, w yd. II, p. 49. 2) S t . K u t r z e b a : Kilka k w esty i z h is toryi ustroju Polski. P rzyczyn k i i polemika, (Kwart. hist. t. X X ), p. 591— 595.

3) О. В a 1 z e r: P a ń s tw o polsk ie i t. d. 1. c., p. 208.

4) О. В a 1 z e r: P a ń s tw o polsk ie i t. d. 1. c. p. 206—210. O słu szn o ści za p a try w a n ia p o w y ż s z e g o cf. G e o r g J e 1 l i n e k: D i e Leh re v o n d en Staa­ ten v erb in d u n g en . Berlin 1882, p. 85: In ab solu ten Monarchien und ständi­ schen, w e l c h e d e m F ü rsten e in e n breit en S p ielra u m u n e in g e s c h r ä n k te r p e r ­ s ö n lich er Thätigkeit g e w ä h r e n , kann ein e P e r so n a lu n io n bezüglich der dem p ersö n lich en V e r fü g u n g s r e c h te der Fürste n ü b er la s se n e n A n g e le g e n h e it e n e in e w e it g e h e n d e factische G em ein schaft nach sich zie h e n , w e l c h e nach dem B e ­ l i e b e n d er Fürsten e r w e ite r t oder v e r e n g e r t w e r d e n kann, aber natürlich mit d e m Aufh ören der P e r so n a lu n io n erlischt. A n d ers in den m o d e r n e m constitu- t ionellen Monarchien...

(7)

3 0 0 Z A P I S K A Z I M I E R Z A W I E L K I E G O .

p o d s t a w i e tej w ła ś n i e w s k a z ó w k i p ro f. B alze ra, d o c h o d z im y do p rz e k o n a n ia , że z a k r e s d o w o d ó w , p rz y ta c z a n y c h na p o p a r c i e te z y o j e d n o l i t e j czy złożonej fo r m ie p a ń s t w a p o ls k ie g o X IV w., nie j e s t d o s t a t e c z n y i d o ść silny, b y s p r a w ę prz e s ą d z ić . T o też i sam prof. B alzer, m im o że b r o n ił g o r ą c o , z c a ły m z a s o b e m m o ż liw y c h a r g u m e n t ó w te z y j e d n o l i t e g o p a ń s t w a , za ją ł d o ść n ie ja s n e i w za­ ło ż e n iu n i e z d e c y d o w a n e s tu n o w i s k o . „Jeżeli b o w ie m twierdzenia,·— m ó w i prof. B a l z e r , —że d o śm ie rc i K a z im ie rz a n ie m a p o jęcia p a ń ­ s t w a p o ls k ie g o , i że d o p ie r o p o t e m zro sło się o n o n a p r a w d ę , nie b ę d z ie m y brali j a k o p u s t e g o ty lk o fraze su , ale ro z g lą d n i e m y się za j e g o p o d k ł a d e m p r a w n y m , ...jeżeli z a p y ta m y : cz em że w ła ś c iw ie b y ł a P o ls k a za o s ta tn ic h d w u P ia s tó w , j a k j ą zjednoczyli p o d sw o- j e m b erłe m , to c h y b a n ie b ę d z ie m y się w a h a ć , j a k ą t u dać o d p o ­

w iedź: t r z e b a b ę d z ie tw ie rd z ić , że b y ł a p o łą c z e n ie m s z e r e g u o d ­ r ę b n y c h , sa m o d z ie ln y c h p a ń s t e w e k p o d w ła d z ą w s p ó l n e g o p a n u ­ ją c e g o . T e r t i u m n o n d a t u r “ l). Z d a n i e to, z g a d z a ją c e się z

zapa-■) O. B a l z e r : Z p o w o d u n o w e g o zarysu i t. d. 1. c. p .- ‘20. Nie z a j ­ muję się tu już argumen tami prof. Balzera, mający mi ś w ia d c z y ć o jednolitości p a ń stw a p o ls kie go w X IV w . U w alnia mię od tego zało żenie, ż e istn ie nie lub n ieistnienie w s p ó ln y c h o r g a n ó w p a ń s t w o w y c h , nie m o ż e się w żadnej m ierze p r z y c z y n ić do rozw ią zania pytania. Ponadto, na zn aczną c z ę ś ć a rg u m en tó w o d p o w ie d z ia ł (1. c.) prof. Kutrzeba. D odam w ię c tu kilka uw ag, w s p ra w a ch pom in iętych lub n ied o s ta teczn ie w y ja śn io n y c h p r z e z ostatniego. S p r a w ę tytułu k r ó le w s k i e g o , i zn aczenia „rex P o lo n i a e “, ro zw a ża łem w mej pracy „O Kró­ le s t w ie W ie l k o p o ls k ie m “, tu dodam tylko u w a g ę , że nadaw any przez L u x e m - b u r g ó w Ł o k ie tk o w i i K azim ierzow i tytuł „rex C ra co v ie“, w id o czn ie w y s t ę p u j e p r z e c i w w ie lk o p o lsk ie m u znaczeniu tytułu „rex Polonie", pragnąc w ten s p o ­ s ó b ogranic zyć i o d k reślić ten tytuł od W ie lk o p o ls k i, do której tytuł k r ó le w ­ ski bj'ł p rzyw ią zany. Jest to p r z e c i w s t a w i e n i e W jelk op olsce. R ó w n i e ż nie u d o ­ w o d n ił n iczem prof. Balzer, że na Łokie tk a i H en ry k a g ło g o w s k i e g o , u ż y w a ­ ją c y c h tytutu „h eres regni Maioris P o io n i e “ d zia łał w p ł y w czeski, ograniczając p o ję c i e k r ó le w s k o ś c i,— bo zarów no co do p ie r w s z e g o , jak i d r u g ie g o aktu op a ­ t r z o n e g o tym tytułem, n ie da się s t w i e r d z ić ja k i k o lw ie k w p ł y w czeski, a co do H en ry k a , to w i e m y , że p r e t e n s y e j e g o na podbtawie testamentu P r z e m y ­ śla II o d n o s i ły się w y łą c z n ie do W ie lk o p o ls k i. J est to tylko n iczem nie p o ­ parta su p p o z y c y a prof. Balzera. M ów ią c o w s p ó ln y m dla c a łe g o p aństw a pod­ kancle rzym , należy zaznaczyć, że chara kterem j e g o w ła d z y było podkan cler- s t w o w o b e c każdeg o z kanclerzy li c z n y c h d zie lnic ow ych, w y s tę p u ją c y c h za r z ą d ó w Ł o k ietk a i Kazimierza, p r z y c z e m podkancle rzy, jako fa ktyczny w tym cz asie s z e f kancela ryi, skupił w s w y c h rękach dzia łanie za tych kanclerzy, któ­ rzy coraz rzadziej byli do praktycznej s łu żb y p o w o ły w a n i. Mów ią c o w s p ó l ­ nych zjazdach, z których ch yb a je d n a w zm ian k a w Janku z Czarnkowa (Mon. Pol. II, p. 624) m a dość p r a w d o p o d o b i e ń s tw a za s o b ą (lubo w y r a ż e ń takich

(8)

Z A P I S K A Z IM IE R Z A W I E L K I E G O . 3 0 1

t r y w a n ia m i prof. K u trz e b y , stoi w sp rz e c z n o śc i z n a s t ę p n y m i w y ­ w o d a m i prof. B alze ra.

J a k j u ż z a z n a c z y łe m pow jrżej, 's tro n n ic y j e d n e j i dru g iej tezy nie d o sta rc z y li do tej chw ili d o w o d ó w b e z w a r u n k o w y c h i b e z ­ w z g lę d n y c h , d la ro z w i ą z a n ia i n t e r e s u j ą c e g o n a s p y ta n ia . P r z y ­ p u szc zam , że n o w e k r y t e r y a , k t ó r e s t a r a łe m się w p r a c y n in ie j­ szej w y k r y ć i zg ro m a d z ić , m o g ą p rz y c z y n ić się do jej w y ja ś n ie n ia . P r a g n ą łe m w y k r y ć je, szu k a ją c r o z w i ą z a n ia nie w o r g a n iz a c y i w ł a ­ dzy p a ń s t w o w e j , iecz w t y t u ł a c h p r a w n y c h , k t ó r e p rz y s łu g i w a t y m o n a r s z e w s t o s u n k u do ziem p o s z c z e g ó ln y c h .

W t y t u l e K a z im ie rz a W ie l k i e g o , w r e d a k c y i n a j o b s z e r n i e j ­ szej, ja k ą z n a m y , w y m i e n i o n e s ą n a s t ę p u j ą c e dzielnice, k s i ę s t w a i ziemie, k t ó r e z t y tu ła m i p r a w n y m i p o niżej w y m ie n ia m :

i ) R ex Polonie (czasami: et Russie Ł)

n ec n o n terra- ru 5^ ( et ducatuum) 2)

W ielkopolska, tron elekcyjny, Ł okietek w y ­ brany elekcyą w r. 1296, traci ją w r. 1300, odzyskuje w r. 1313/4.

jak o m n e s terre regni nostri, totius nostri regni etc., nie należy p rzy jm o w a ć b ez zastrzeżeń, gdyż bardzo często są to tylko fr a z e s y st ylisty czne, bez g ł ę b ­ s z e g o podkładu p r a w n e g o ), w y m ie n i a prof. Balzer zjazd p o w s z e c h n y chęciński z r. 1331, g d zie m ło d y Kazimierz m iał b yć n am iestnikie m w ielk o p o lsk im m ia ­ n ow any. P r z e c iw k o w ia d o m o ś c io m w tej cz ęści rocznika t. zw. T rask i (Mon. Pol. II p. 855) m ożna p o d n ieś ć kilka zarzutó w , jak: w e r s y a o zdradzie W i n ­ c e n t e g o z S z a m o t u ł w y k o lo r y z o w a n a , jak w ia d o m o ś ć, że K azim ierzowi o d ­ dano rządy n am ie stn ic z e w W i e l k o p o l s c e , S ie r a d z u i K ujawach , k ied y w i e m y , ż e S ieradz posiadał od r. 1327 p r z e z lat p r z e s z ł o 11 książę P r z e m y s ł . Nie p o ­ siadamy po za tem ani śladu dzia łaln ości Kazimierza na te r en ie W ie lk o p o ls k i. T e d y przekaz tego rocznik a n ależy brać o s t r o ż n ie i podejr zliw ie . P o za tem w sz y stk ie m nie m ożna się dziw ić i temu, g d y b y zjazd w sp r a w ie w i e l k o p o l ­ skiej z w o ła n o do Małopolski, do Chęcin. Można w y k a za ć w ielo m a p rzykła ­ dami z c z a s ó w Kazimierza, jak król w z y w a b a r o n ó w w ie lk o p o lsk ic h do K r a ­ kow a, by tu sp r a w y w ie lk o p o lsk ie załatwiać. S w ia d k u ją oni w raz z M ałopol a­ nami w do kumentach. T r z e b a w r e s z c i e z a st a n o w ić się nad sytuacyą ó w c z e ­ sną: b y ł to m o m e n t p rzed r o z p o c z ę c i e m w alk i z Zakonem , stary król z a jęty b ył p rz e z cały ten czas p r z y g o t o w y w a n i e m obro n y , w której Małopolska była podst aw ą operacyi w o j e n n y c h Łokie tka. C zy ż m ożna s ię dziwić, ż e w o b e c teg o w e z w a ł W ie l k o p o la n do Małopolski?

') Kod. dypl. w ie lk o p . III. N. 1372. Żnin 1358. 28. I. (Dyktat i pis m o Jana z B u sk a—dw u eg z e m p la r z y , pismo trzeciego: Mikołaja z W iś li c y ).

(9)

3 0 2 ZAPTS K A Z IM IE R Z A W I E L K I E G O -2) Cracovie 3) Sandomirie 4) Lancicie 5) Siradie 6) Cuiauie 7) Dobrinie

Małopolska (księstwa krakowskie i sando­ mierskie), tron elekcyjny, Łokietek wybrany e lekcyą w r. 130Ď.

księstwo łęczyckie, dziedziczne Kazimierza ks. kujawskiego, otrzymane przez Łokietka po ojcu, wydzielone następnie młodszemu bratu Kazimierzowi, po którego śmierci (10. VI. 1294), Łokietek je znowu dziedziczy. W r. 1327 przekazuje to księstwo W ład ysła­ w o w i ks. dobrzyńskiemu, w zamian za D o ­ brzyń, w dożywocie. P o śmierci tegoż (po 15. VII. 1352) wraca księstwo łęczyckie do Kazimierza W ielkiego.

księstw o sieradzkie, dziedziczne Kazimierza ks. kujawskiego, wydzielone za życia, przy­ najmniej od r. 1264 synowi, Leszkowi Czar­ nemu, po tegoż śmierci (30. IX. 1288) prze­ chodzi na Łokietka. W r. 1327 oddaje Ł o ­ kietek księstwo sieradzkie Przemysłowi, ks. kujawsko inowrocławskiemu, nie posiadają­ cemu potomstwa, w zamian za Kujawy ino­ wrocławskie i W yszogród. Po śmierci Prze- mysła (przed 16. II. 1339), księstwo s ie ­ radzkie wraca do Kazimierza W ielkiego. księstw o kujawskie, dziedziczne Kazimierza ks. kujawskiego. P od zielon e po j e g o śmierci na kilka części: a) Kujawy inow rocław skie, w posiadaniu syna Kazimierza Ziemomysła i j e g o potomstwa. Z t}^ch część otrzymuje (j. w.) Łokietek w r. 1327 od bezpotom nego Przemysła, część zaś, ks. gniewkowskie, odku­ puje Kazimierz Wielki (nie długo po 29. V. 1363) ew. Ludwik, od ostatniego księcia, W ładysława Białego; b) Kujawy brzeskie, w posiadaniu W ładysława Łokietka.

księstwo dobrzyńskie, dziedziczne Kazimie­ rza ks. kujawskiego. W posiadaniu jeg o sy n a Ziemowita i jeg o potomstwa. W r. 1327 zamienione z synami tegoż, W ładysła­ wem i Bolesławem, za księstwo łęczyckie (j· w.).

') W y p a d k i użycia t e g o tytułu w dokumen tach Kazimierza W ielk ieg o , zob. w y ż e j, g dzie m o w a o s p r a w ie zastawu ziemi D ob rzyń sk iej Zakonow i.

(10)

Z A P I S K A Z I M I E R Z A W I E L K I E G O . 3 0 3

8) Mazouie *) 9) P l o c e n s i s 2)

10) Pomoranie

księstw a lenne, na m ocy układów z r. 1351 і *355 — pozostające jednak w stosunku lennym tylko w ciągu życia Kazimierza W i e l ­ kieg o i j e g o męskich potomków.

księstwo pomorskie, uzyskane przez W ł a ­ d ysława Łokietka e lek cy ą z r. 1296, utra­ cone w r. 1308, — pretensya prawna.

1 1) et R ussie 3) dominus et heres

Ruś, uzyskana w r. 1340, zgodą i układem z baronami ruskimi, — w posiadaniu warun- kowem Kazimierza, na podstawie układów z Ludwikiem węgierskim.

P o z a t y tu łe m , n ie w y m i e n i a n e w nim , p o z o s t a w a ł y jeszc ze n i e k t ó r e s h o ł d o w a n e k s i ę s t w a ru s k ie , i d r o b n e t e r y t o r y a le n n e n a p o g r a n i c z u W ie l k o p o l s k i , m arc h ii i P o m o r z a , k t ó r y c h tu ju ż nie w y m ie n ia m .

J a k w id zim y z p o w y ż s z e g o p rz e g l ą d u , p a ń s t w o , k t ó r e g o p o ­ s z c z e g ó ln e części b y ły w t y t u l e m o n a r s z y m w y m i e n i o n e , s k ła d a ło się z r ó ż n y c h i r ó ż n o r o d n y c h części. O d r z u c a j ą c P o m o r z e , do k t ó ­ r e g o p rz ez ca łe s w e ży c ie w y r a ż a ł p r a w n e p r e t e n s y e K a zim ie rz W i e l k i s w y m t y t u łe m , R u ś i k s i ę s t w o m a z o w ie c k ie p o z o sta w a ł} ' ty lk o c z a s o w o i w a r u n k o w o p r z y P o ls c e , p i e r w s z a b y ł a z ł ą c z o n a ty lk o u n ią o so b is tą , d r u g ie b y ło le n n e m , z a w is łe m o d tr w a ło ś c i linii K a z im ie rz a W i e lk ie g o .

P o z o s t a j e j e d n a k jeszcze r e s z ta dzielnic i k s i ę s t w , w t y t u le k r ó le w s k im K a z im ie rz a W i e lk ie g o r e p r e z e n t o w a n y c h .

’) T ytuł m a zo w ieck i pojaw ia się w następujących dokum entach Kazi­ mierza W ie lk ie g o : Brześć. 1357. 14. III. (Kod. dypl. pol. II. N. 509); Raciąż 13 58 18. I. (Kod. dypl. W ie lk n p . ЦТ. N. 1369); Żnin 1358 28. I. (ib. III. N. 1372); K raków 1358. 5. VIII. (Kod. dypl. Małop. III. N. 724); N ie p o ło m ic e 1358. 4. X, (Kod. dypl. pol. III. N. 120);—nadto w falsyfikacie: K r a k ó w 1356. 26. VI. (Kod. dypl. małop. III. N. 960). Nb. tytulatura ta trafia się ty lk o w dokument ach pi­ sanych, lub okazujących dyktat Jana z Buska.

2) T y t u ł pło cki pojaw ia się w n a stęp u ją cy ch dokum entach Kazimierza W i e l k i e g o : Ł o w i c z 1359. 14. II (Kod. dypl. maz. N. 81); P ło c k 1361. 2Ь. IV. (Kod. dypl. pol. I. N. 123); Monkolino ] 361. 26. IV. ( U l a n o w s k i : D o k u m e n ty 1. c. p. 329. N. 39).

3) C y to w a n y często, jako p i e r w s z y d okum ent Kazimierza W ie l k ie g o , z tytułem ruskim d. d. W iś li c a 1337. 24. VI (K od. dypl. małop. III. N. 651, A. C h m i e 1: Zbiór d o k u m e n t ó w , N 4) j e s t g rubym i n iezgrab n ym falsyfikatem P ie r w s z y m , zn a n y m mi, dok u m en tem z tym tytułem jest: S an d o m ie r z 1346. 2. II (Akta gr. i zie m . t. VII N. 6)

(11)

3 0 4 Z A P I S K A Z IM IE R Z A W I E L K I E G O .

Już z powyższych w ywodów możemy wyciągnąć pewną ilość

wniosków, i to odnosząc3^ch się zarówno do spraw y testamentu

króla Kazimierza Wielkiego, jak i do wewnętrznego układu pań­ stwa polskiego. Jeżeli Kazimierz Wielki mógł obdarować swego wnuka, księcia Kazimierza pomorskiego częścią Kujaw, z grodami kruszwickim, bydgoskim, wielatowskim i wałeckim, księstwami S ieradzkiem , łęczyckiem i d o b rz y ń s k ie m , t. j. ziemiami linii kujaw­ skiej, tymi, które Łokietek po ojcu i braciach, lub które po naj­ bliższych krewnych po mieczu jako odumarlizny otrzymał, i jeżeli następca Kazimierza król Ludwik ani słowem nie poruszył kw e­ sty i swych praw do tych ziem, któreby, jakby się mogło wyda­ wać, płynęły z tytułu jego traktatów o następstwo po Kazimierzu, to stąd można wywieść tylko jeden wmiosek, że układy Andega- wenów z Kazimierzem nie obejmowały całego terytoryum, nad któ- rem Kazimierz Wielki panował: księstwa dziedziczne linii Piastów' kujawskich były widocznie z traktatów wyłączone, a Kazimierz na podstawie zwyczaju zachował sobie prawo wyznaczenia w nich sukcessora. Stąd drugi wniosek, że traktaty o następstwo Andega- wenów dotyczyły (prócz Rusi) dwu tylko dzielnic, Wielkopolski i Małopolski, to jest tych, gdzie nie miało zastosowania prawo sukcesyjne piastowskie, ale rozstrzygała w braku uprawnionych do tronu następców elekcya. A należy przypomnieć, że były to układy obustronnie zaprzysiężone1), tak iż nie można naw et przy­ puszczać, by Kazimierz na łożu śmierci chciał łamać zaprzysiężony Ludwikowi układ dziedziczenia. O elekcyi Ludwika w Wielkopol­ sce i Malopolsce, jej formie, okolicznościach i sposobie, nie jeste­ śmy prawie zupełnie powiadomieni, ani przez akta, ani przez współ­ czesnego Janka z Czarnkowa, ani przez późniejszego Długosza. Zaznacz\dem już wyżej, że nie można przypuszczać, by Kazimierz zostawił swym baronom swobodę deliberowania nad następstwem tr o n u 2),—że raczej sam przyszedł z gotowym wnioskiem, którego przeprowadzenia był pewien. Wiemy, z ust wiarogodnych, że K a­ rol R obert nie żałował w tej sprawie pieniędzy, i że najwj'bitniejsi dygnitarze, ci których rad Kazimierz najchętniej słuchał, jak k a n ­

clerz krakowski, Zbyszko i kasztelan krakowski Spytko byli na

■) Janko z C zarn kow a, Mon. Pol. II, p. 638: ...certis p actionib us iura- m e n t o et litteris praem unitis roboratis...

2) O pow ia danie D łu g o sza , (Hist Pol. III p. 192 — 193), w s zczegółach , jak η p. św iadkach, n ie z g o d n e z rz e c z y w ist o śc ią , nie oparte na aktach, które, g d y b y b y ł y istniały, b y łb y p rzyto czył, op iera się s w e m o p o w ia d a n ie m na elek- cyach X V w., np. na ele k c y i z r. 1446 B o l e s ł a w a m a z o w ie c k i e g o (ib. V, p. 17).

(12)

Z A P I S K A Z I M I E R Z A W I E L K I E G O . 3 0 5

żołdzie w ęg iersk im 1) , — nie ulega też wątpliwości, że ż opozycyą Kazimierz przy pomocy środków węgierskich dalb}/ sobie w ten czy ów sposób radę. Zresztą i sprawa cała, niewątpliwie bardzo ważna, nie miała w r. 1339 jeszcze ani cechy aktualności, ani na­ głości i nowości, owszem, z dawna musiała bj?ć prz}rgotowywaną i często omawianą, a kandydatura węgierska musiała się sama przez się wysunąć na widownię na wiele lat przed r. 1339. Jeżeli chodzi o aktualność tej sprawy, to była ona równie aktualną w r. 1320, podczas koronacyi, jak w r. 1327, kiedy był młody Kazi­ mierz beznadziejnie c b o i y 2), jak następnie, gdy mu się z Ałdonjr dwie po kolei córki urodziły. Już w tenczas, w r. 1320 i 1327, musiano się poważnie zastanawiać nad tem, co będzie, jeżeli je ­ dyny syn Łokietka umrze, bez zostawienia męskich potomków. Małżeństwo Karola Roberta z Elżbietą, w ytrw ała przyjaźń i do­ wody pełnego poświęcenia i ustawicznego poparcia, jakie okazy­ w a ł Karol Robert Łokietkowi, usiłowania wywarcia silnego wpływu

na Kazimierza, zaborczość i chciwość Andegawenów, tudzież cha­ rakter samej Elżbiety, wskazują na to, że myśl osiągnięcia tronu w Polsce mogła być żywiona od dawna. Z myślą tą musiano się już oswoić, — lubo uważano ją w r. 1339 raczej jako przezor­ ność, zabezpieczenie na wszelkie możliwOści, niż jako rzecz pewmą i nieuniknioną. Kazimierz liczył lat 29, był młody, — Aldona, w ła­ śnie kończ}da swój żywot, — nikt nie mógł wątpić, że król w no- wem małżeństwie doczeka się potomstwa. T e szczegóły musiały odejmować ostrze całej sprawie sukcesyi andegaweńskiej. Ludwik zaprzysiągł szereg warunków, postawionych przez baronów, „sibi viceversa proceres et nobiles totius regni Polonie et suis tantum- modo filiis promiserunt (fidem), si et in quantum ipsis per eun- dem dominum promissa serv aren tur“ 3). T a k dalece, według Janka z Czarnkowa, miał być Ludwik zależny od baronów, którzy w ten sposób swe prawa wobec króla cudzoziemca obwarowywali. W jaki sposób tę sprawę załatwiono, również nie wiemy, Długosz w sp o ­ mina tylko o zjeździe w r. 1339 w sprawie sukcesyi w K ra k o w ie 4); byłby to zapewne zjazd małopolski. Podobnie jest i z zachowanymi aktami z r. 1335, które należy uważać za małopolskie, jak w sk a­ zuje zarówno przechowanie ich w archiwum kapituły krakowskiej, jak też i imiona pełnomocników, dygnitarz}'· małopolskich4). Z poza

*) Janko z Cza rnkowa, Mon. P ol. II, p. 638. A. T h e i n e r: Vet. M o n .,Pol. I. N. 344. 3) Jan ko z Czarnkowa, Mon. P ol. II, p. 639, *) Hist. Pol. III, p. 192.

5) Kod. dypl. kat. krak. 1. N. 201, 202.

(13)

3 0 6 Z A P I S K A Z I M I E R Z A W I E L K I E G O .

Małopolski wymieniono tylko Florj^ana, kanclerza łęczyckiego, ale ten chyba, jako duchowny, kanclerz, zatem dygnitarz dworski, i małopolanin, nie reprezentował interesów Wielkopolan, lecz był w Budzie, jako przedstawiciel Kazimierza. Musiał być zatem w y­ stawiony osobny akt, w takim samym brzmieniu, dla Wielkopol­ ski, wydany w ręce przedstawicieli tej dzielniej^, którzy w Budzie n a równi z Małopolanami znajdować się musieli.

Że Kazimierz Wielki uważał, iż ma zupełną swobodę dyspo­ nowania ziemiami, które swemu wnukowi zapisywał, wynika to zarówno ze zwyczaju sukcesyi, jak to dowodzi prof. Balzer, jak z tego, iż Ludw'ik używał dalekich i nie jasnych dróg przy zwa­ leniu tego zapisu. Dowodzi wreszcie tego fakt, że Kazimierz da­ w ał je Kazkowi we władanie nieograniczone zupełnie, o ile po­ szlaki nie mylą. S praw a tej darowizny nie była bynajmniej aktem ostatnich chwil Kazimierza, może przyćmionych długo trwającą chorobą, lecz była lat kilka już przedtem rozważaną, poprzedzona adopcyą,—o czem Ludwik wiedzieć musiał. To też, gdyby układy z Ludwikiem o następstwo tronu obejmowały i ziemie dziedziczne Kazimierza, musianoby doprowadzić z góry do wspólnego p oro­ zumienia się, a napewno i zamiar oddania tych ziem w lenno bez

zgoày Ludwika by się nie obył. A, jak wynika z opowiadania

Janka z Czarnkowa, zgody i porozumienia się z Ludwikiem nie było, bo byłby się na to Kazko niechybnie powołał, tak jak po­ woływał się na adopcyę i obietnice za życia Kazimierza czynione. Janko z Czarnkowa, mówiąc kilka razy o legacie Kazimierza dla wnuka, mówi o darowiźnie, bez dodawania jakichkolwiek zastrze­ żeń. Dopiero kiedy opowiada o nadaniu Kaźkowi przez Ludwika w lenno ziemi dobrzyńskiej, dodaje, zapominając niewątpliwie o istniejąc3^ch bliskich przykładach: „haec autem infeodatio aliis Polonorum ducibus erat penitus inconsueta, nam omnes duces Po- łoniae consueuerant sibi esse aequales, пес alter ab altero quic- quam dominii recognoscebat, sed unusquisque suo dominio gau- debat. Et hoc ideo, quia de una stirpe processerant, unde uno et eodem iure gaudebant, seu gaudere volebant...“ *). Так, jakb}^ ta infeudacya była w Polsce nowością, wprowadzoną przez władcę, który nie był de stirpe Piastów, i jakby zmieniała ona warunki legatu Kazimierza Wielkiego. I kiedy poprzednio, gdy była mowa o darowiźnie Kazimierza, Janko nie dodawał nigdy jakiegokol- wiekbądź ograniczenia tego legatu, to dopiero przy wyznaczeniu

(14)

Z A P I S K A Z I M I E R Z A W I E L K I E G O . 3 0 7

przez Ludwika Kazkowi ziemi dobrzyńskiej w lenno, zaznaczył, że „terram Dobrinensem in feodum a domino rege et a corona regni Poloniae accepit“ Ł). I prof. Balzer, w swej pracy „O n astęp­ stwie tronu w Polsce“ przyznaje, że Kazimierz miał prawo zapis swój dla Kazka uczynić, oczywiście bez zastrzeżeń i ograniczeń, nieznanych zwyczajowi dziedziczenia piastow skiego2).

Jak widzimy z powyższych wywodów, na podstawie pozna­ nia tytułu posiadania poszczególnych dzielnic i księstw, i na pod­ stawie interpretacyi zapisu Kazimierza dla Kazka, organizm pań­ stwa polskiego (po za Rusią i Mazowszem) rozpadał się na kilka części. Były to Wielkopolska, obdarzona tytułem królewskim, z tro­ nem elekcyjnym, Małopolska, a właściwie księstwa krakowskie i sandomierskie, z tronem elekcyjnym, i księstwa dziedziczne linii kujawskiej, wszystkie razem złączone ze sobą unią personalną.

Już wyżej wskazałem i wykazałem, że nieledwie całe patry- monium Kazimierza kujawskiego stanowiło dla siebie odrębną ca­ łość, silnie od reszty państwa wyodrębnioną, skoro Kazimierz Wielki mógł je przekazać swemu wnukowi, skoro układy o sukcessyę An- degawenów tych dzielnic nie dotyczyfy. Łokietek i Kazimierz je odziedziczyli, bądź po ojcu lub braciach, bądź po najbliższych krew ­ nych po mieczu, przy czem, zdaje się, wpływ porządkujący sprawy dziedziczenia w rodzinie piastowskiej przebijał się w tytule kró­ lewskim. Po zatem zauważyć należy, że kraje te w XIV w., za Łokietka i Kazimierza, były odmiennie traktowane od W ielkopol­ ski i Małopolski: kiedy równie w Wielkopolsce, jak w Małopolsce możemy wykazać szereg wieców, z którymi król załatwiał sprawy państwowa,—na terenie tych księstw dziedzicznych po rok 1370 od­ był się tylko wiec jeden, i to nie dla załatwienia spraw miejsco­ wych, lecz wielkopolskich. Mam na myśli zjazd Piotrkowski, w spra­ wie statutu wielkopolskiego. Zwrócił na to po części już uwagę prof. B a lz e r3). Już ś. p. Fr. Piekosiński zastanawiał się nad tem, dlaczego dzielnica sieradzko-łęczycko-kujawska nie otrzymała swego statutu 4). Pomijając ten wzgląd, że księstwo łęczyckie, było w chwili

*) Janko z C zarnkow a, Mon. Pol. II, p. 642. .

2) O n a s t ę p s t w ie tronu w P o ls c e , 1. c. p. 420, 421, 425. S ta n o w is k a prof. Balzera, ja k o b y L u d w ik zgod ził się na c z ę ś c i o w e n a s t ę p s t w o Kazka (p. 420), które to za p a try w a n ie opie ra na p iś m ie U rbana V (A. T h e i n e r : Mon. Hung. II N. 171), z p o w y ż s z y c h p o w o d ó w nie m o g ę podzie lać. Są to o g ó ln e zast r z e ­ żenia, odnoszące, się do w szystk ich w tym cza sie najb liż szych po kądzieli k r e w ­ nych Kazimierza.

3) P a ń s t w o pols kie i t. d. 1. c. p. 215.

4) U w a g i nad u s t a w o d a w s t w e m w iślic k o -p io tr k o w sk ie m (Rozpr. w ydz. hist. fil. Ak. Um. t. X X X V III) p. 225.

(15)

3 0 8 Z A P I S K A Z I M I E R Z A W I E L K I E G O .

w y d a n i a s t a t u t ó w w i e lk o p o l s k i e g o i m a ł o p o l s k ie g o p o za o b r ę b e m w ł a d z y K a z im ie rz a W ie l k i e g o , i że nie w i a d o m o d o b rz e , k i e d y o s t a te c z n ie K u j a w y do P o ls k i w r ó c i ły Ł), w id a ć , że p o d t y m w z g lę ­ d e m K a z im ie rz inaczej t r a k t o w a ł s w e ziem ie d ziedz iczne , o d W i e l ­ k o p o l s k i i M ało p o ls k i, g d z ie s p r a w a u s t a w o d a w s t w a p i s a n e g o b y ł a p r o g r a m e m n ie t y l k o i n ie ty le k ró la, ale i p i e r w i a s t k u sp o łe c z n e g o , ż y w o się w t e n c z a s p o r u s z a j ą c e g o . W k s i ę s t w a c h d z ied z iczn y c h , w k t ó r y c h nie s p o t y k a m y ś l a d u z j a z d ó w i w ie c ó w , n ie m a też i ko- dýfikacyi p r a w a , —u s t a w o d a w s t w o K a z im ie rz a nie m a też t a m z a ­ s t o s o w a n i a , t a k że w ziem i łęcz yckiej d o p ie r o w p o c z ą tk a c h X V w . u ł o ż o n o o b s z e r n ą k o m p ila c y ę , s k ł a d a j ą c ą się z k ilk u d z ie s ię c iu a r t y ­ k u ł ó w , z e s t a w i o n ą n a p o d s t a w i e u c h w a ł ziem skich, t. zw. C o n s ti- t u t i o n e s L a n c i c i e n s e s 2). W p o d o b n é m p o ł o ż e n i u m u s i a ł y się też z n a jd o w a ć i n n e ziem ie d z ied z iczn e , j a k S ie r a d z , K u j a w y i D o b rz y ń . O d p o w i e d z i c a łk ie m p o z y t y w n e j n a to p y t a n i e t r u d n o d o s ta rc z y ć , w o b e c b r a k u w ia d o m o ś c i; p r z y an alogii j e d n a k Ł ę c z y c y , i p r z y d z ie l n i c o w y m c h a r a k t e r z e u s t a w o d a w s t w a K a z im ie rz a W i e l k i e g o w y d a je się ta k w e s t y a b a r d z o p r a w d o p o d o b n ą . W i e m y , że i w X V w., za J a g i e ł ł y , nie w s z y s tk ie części p a t r y m o n i u m linii k u ja w s k ie j cje- s z jd y się p r a w a m i, p r z y z n a n e m i p r z y w i le je m ko szy c k im , — część K u j a w i D o b rz y ń , k t ó r e w chw ili n a d a n i a te g o p r z y w ile j u b y ły p o za o b r ę b e m w ł a d z y L u d w ik a , i k t ó r e d o p i e r o w k o ń c u X IV i p i e r w s z y c h la ta c h X V w. w r ó c iły do k o r o n y , d łu g o c z e k a ły n a z u p e łn e z r ó w n a n i e ich w p r a w a c h z r e s z t ą p a ń s t w a . W i e m y dziś, dzięki p r a c y p ro f. K u t r z e b y 3), j a k a b y ł a p o d s t a w a te g o o d r ó ż n ie ­ nia, j a k i e b y ł y p r e c e d e n s y h is t o r y c z n e — z jaw isk a , że o t r z y m a ł y o n e r ó w n o u p r a w n i e n i e t a k późno; w t a k d ł u g i e m o c z e k iw a n iu , m o ż n a się d o p a t r y w a ć p rz y c z y n , głęb iej je s z c z e tk w ią c y c h w d z i e ­ j a c h t y c h dzielnic, m ia n o w i c i e w tem , że K u j a w y i D o b rz y ń , j a k o

n a le ż ą c e do k s i ę s t w d z ie d z ic z n y c h Ł o k ie tk a , n ie z d o ł a ł y ro z w i n ą ć się d o s t a t e c z n i e w s w y c h p r a w a c h ' w z g l ę d e m m o n a r c h y , k t ó r y r z ą ­ dził w nich b e z u d z ia łu zjaz d ó w . B j d y o n e silniej z w ią z a n e z m o ­ n a r c h ą , s t o s u n e k t e n n o s i ł je s z c z e w y b i t n e c e c h y s t o s u n k u p r a w n o - p r y w a t n e g o 4). T u w ty c h z iem iac h d z i e d z ic z n y c h w y z n a c z a ł Ł o ­

') Zdàjë się, ż e z w r ó c o n o j e p óźnie j zn aczn ie , niż r. 1343, z a p e w n e d o p ie r o koło r. 1349, kie dy nast ąpił układ o granic e (Kod. dypl. w ie lk op. Π. Ń. 1286).

2) B. U 1 a n o w s к i: G eneza statu tó w Kazim ierza W ie l k ie g o , 1. c. p. 42. 3) S t . K u t r z e b a : P rzyw ile j je d l n e ń s k i z r. 1430 i nadanie praw a p o l­ sk i e g o Rusi, p. 6 — 10.

(16)

Z A P I S K A Z I M I E R Z A W I E L K I E G O . 3 0 9

kietek uposażenia dla swych bratanków, tu szukał Kazimierz tery- ryów, które, zastawiał, jak Dobrzyń, Zakonowi. I administracyjnie były te księstwa osobno rządzone, wyjątkowo tylko Kujawy znaj­ dowały się, i to krótko, w rękach starostów wielkopolskich.

Silnie również wyodrębnione są Wielkopolska, i stojąca do niej w antagonizmie ustawicznem, Małopolska, t. j. księstwa kra­ kowskie i sandomierskie. Starałem się wrykazać w mej pracy „O królestwie wielkopolskiem“, że tytuł „rex P olonie“ i „heres regni Polonie“ od koronacyi Przemyśla II w r. 1295 mogły sięjedyr nie do Wielkopolski odnosić. Rozpatrywania moje w tej sprawie dadzą się streścić w następujących punktach: 1) Przemysł II, książę wielkopolski, „dux P olonie“, nie zmienia po koronacyi tytułu swego w ten sposób, byśmy go posądzać mogli o chęć stworzenia tytułu uniwersalnego. 2) Jego następcy, Łokietek i W acław II, dopiero po wyniesieniu na tron przez Wielkopolan, przyjmują tytuł „dux regni Polonie“ lub „rex Polonie“, — H enryk głogowski również, bądź jako pretendent do Wielkopolski, bądź jako faktyczny jej władca, tytułu „heres regni Polonie“ używa. 3) W ładysław Łokie­ tek tytułu „heres regni Polonie“ używa, gdy o Wielkopolskę wal­ czy, przybiera go na stałe dopiero po zajęciu Wielkopolski. 4) W tytule króla czy dziedzica królestwa dzielnica wielkopolska nie mogła być opuszczona росі żadnym pozorem, zatem „heres regni Polonie“, czy „rex Polonie“ może się jedynie i wyłącznie do W ie l­ kopolski odnosić. T rzebaby bowiem przypuścić, że chyba roz­ myślnie opuszczono w tytule królewskim Wielkopolskę, aby tą drogą zostawić pretendentom (t. j. Luxemburgom i Piastom gło­ gowskim) wolną rękę do swobodnego i bez zaprzeczenia ze strony Łokietka i Kazimierza, wyrażania i dochodzenia swych praw; po­ nieważ zaś takie przypuszczenie nie da się pomyśleć, więc sądzić trzeba, że tytuł wielkopolski nie został opuszczony, a wtenczas ukrywać się jedynie może w terminie „rex P olonie“. O przypad­ kowości opuszczenia w tytule największej dzielnicy (rzekomo ze względów estetyki i stylu, by nie powtarzać: rex Polonie, dux P o­ lonie), dzielnicy, która była obok Małopolski najważniejszą częścią składową państwa Lokietkowego, która dotychczas wraz z Mało­ polską kroczyła na czele rozwoju narodowego, która wreszcie i z tytułu elekcyjności swego tronu miała prawa, które uwzględ­ nione być musiały, mowy być nie może. 5) Nadawany Łokietkowi i Kazimierzowi przez Luxem burgów tytuł „rex Cracovie“ wyklu­ cza w ten sposób wyraźnie Wielkopolskę, której tytuł królewski stwierdza Karol IV w swym pamiętniku. 6) Rejestr ziem, wymie­ nionych w tytule królewskim po słowach „rex Polonie“ lub

(17)

„he-3 1 0 Z A P I S K A Z I M I E R Z A W IE L K I E G O .

res regni P o lo n ie“ nie jest zatem wyjaśnieniem, rozprowadzeniem myśli, zawartej w tych słowach, lecz stanowi osobną dla siebie całość.

T ak wyraźnie odcinała się Wielkopolska od Małopolski i re­ szty księstw, w tytule W ładysław a Łokietka i Kazimierza Wie- kiego reprezentowanych, charakterem królewskim swego tytułu. Przemiana ideowa terminu „Polonia-Wielkopolska“, na „Polonia- P olska“ nastąpiła zwolna, niepostrzeżenie, tak iż moment tej prze­ miany uchyla się zupełnie z pod zbadania i stwierdzenia. A jesz­ cze w początkach XVI w. (Acta Tomiciana) niejednokrotnie uży­ wano określenia Polonia na oznaczenie Wielkopolski. Ponieważ tytułu, który się wytworzył w XIV w. używano tradycyonalnie nadal (z dodatkami i uzupełnieniami oczywiście) a zatarcie się zna­ czenia właściwego terminu „Polonia“ nastąpiło powoli, i zaginęło w czasie, gdy termin „rex Po lon ie“ miał już niewątpliwie uniw er­ salne znaczenie od dawna, przeto nie przyszło nigdy do tego, bý dodano w tytule osobne odpowiednie określenie dla brakującej tam wtedy Wielkopolski. Nadto, jak to już wyżej zaznaczyłem, w w. XIV czy XV, kiedy rozróżnienie między terminem „Polonia- Wielkopolska“ a „Polonia-Polska“ żyło w umysłach współczesnych ludzi, nie było momentu, w którymby takie rozróżnienie w tytule mogło mieć praktyczny cel i zastosowanie, — o ile bowiem W iel­ kopolska znajdowała się zawsze w posiadaniu tego, któty dzierżył Małopolskę (i inne dzielnice), mogło być obojętne to, że termin „rex Polonie“ może mieć dwa znaczenia. A do rozłączenia takiego nie przyszło. Ponadto wypadki dziejowe zmusiły organizm ten do związania się silniej; już sam fakt, iż przez lat 70 (1313/14— 1382), znajdowała się Małopolska, Wielkopolska i reszta księstw pod rzą­

dami Łokietka, Kazimierza i Ludwika, musiał wytworzyć szereg interesów wspólnych, które również ważne były dla każdej z dziel­ nic z osobna, jak dla wszystkich razem, a których utrzjrmanie było możliwe tylko wspólnymi siłami. Unia z Węgrami, a następnie z Litwą, musiały wpływać na tem silniejsze wyodrębnianie się tego organizmu, jako osobnej całości. Szło za tem i silniejsze złączenie się wewnętrzne, płynące z wspólnych interesów politycznych, jak i wspólnego długiego pożycia. Już przywilej koszycki rozszerzony był na wszystkie dzielnice polskie, jakie się w r. 1374 w ręku Ludwika znajdowały, a niedługo potem, w czasie bezkrólewia po Ludwiku, wszystkie dzielnice wspólnie radzą nad swem położeniem. Na czele tego ruchu, dążącego do zniwelowania odrębności dzielnico­ wych, stoją Małopolanie, piastunowie idei państwowej, jak ich prof. Balzer nazywa, wyrobieni politycznie, dobrzy statyści, zimni p o ­

(18)

Z A P I S K A Z I M I E R Z A W I E L K I E G O . 3 1 1

litycy. P r z e c i w k o nim z w r a c a się z a w iś ć W i e l k o p o l a n , z a z d r o s z c z ą ­ cy c h im g ł ó w n e j roli, w y b i t n y c h s t a n o w is k , z y s k ó w m a t e r y a l n y c h , 0 których nie zapominali przy łatwiejszych niż dla innych sposobno­ ściach,—przy płonącym ogniu. T a k oponowali Wielkopolanie prze­ ciw koronacyi Ludwika w Krakowie, przeciwko sukcesyi jego córek, z ich kół wyszła kandj^datura Ziemowita mazowieckiego, oni po śmierci Jagiełty naznaczyli dzień koronacj’i Warneńczyka, bez py­ tania się o zgodę Małopolan, którzy się o to mocno gniewali. Bo­ daj w ten sposób pragnęła W ielkopolska zaznaczyć swą odręb­ ność wobec znienawidzonych malopolan, a duch ten separatyzmu przepaja dzieje Wielkopolski w ostatnich 30 latach XIV w. O sta­ tecznie jednak było to bezradne szamotanie się w walce z rosnącą wciąż przewagą Małopolski i Małopolan, którzy swej polityce po­ trafili otworzyć szerokie horyzonty. Tak z separatyzmu dzielnico­ wego z biegiem czasu pozostawał tylko partykularyzm, praw da że w formácii ltypertroficznie zwyrodniałych. Jak bjd on wielki, jak rozkładowy, dowodzą bez komentarz}7 przytoczone powyżej słowa prof. Balzera.

Ostatnim właściwie aktem, ostatnim objawem niejednolitości państwa polskiego, był właśnie testament Kazimierza Wielkiego,— zapis dla Kazka, z dn. 3 listopada 1370 r. Złamanie przez króla Ludwika prawa, które Kazimierz Wielki uważał za słuszne, doko­ nane dn. 9 listopada 1370 r., było, rzecby można, pierwszjon obja­ wem nowego porządku rzeczy. Ludwik, wjrchow-arty w trad y cjach neapolitańskiego dworu i królestwa Neapolu i Sycjdii, pierwszego państwa o nowożytnym typie, wychowany w trad y cjach silnych 1 b e z w z g lę d n y c h r z ą d ó w K a r o l a R o b e r t a n a W ę g r z e c h , i p o z o s t a ­ jący p o d w p h 'w e m m atk i, p e w n i e je d n e j z n ajm n iej s y m p a ty c z n y c h p o sta c i k o b ie c y c h n asz ej h isto ry i, ale m ą d re j, zręcz nej, p rz e b ie g łe j, b e z w z g lę d n e j i zim nej w ła d c z y n i, p o s t ą p i ł tak, j a k m u t r a d y c y e i p r z e k o n a n i a u cz y n ić n a k a z y w a ł y . Z ła m a ł p ie rw sz jm i s w y m k r o ­ k ie m g n ie ż d ż ą c y się w p a ń s t w i e K a z im ie rz a s e p a r a t y z m , zniszczył t e s t a m e n t K a zim ie rza , s p y c h a ją c p rz y te m o d p o w ie d z ia ln o ś ć n a in ­ n y c h , o d m ó w i ł ż ą d a n i o m W i e l k o p o l a n k o r o n o w a n i a się w G n i e ź ­ nie, z m u s ił „ z a m a c h e m s t a n u “ ty c h ż e do u z n a n i a n a s t ę p s t w a t r o n u có rek , w re sz c ie , g d y s a m z m u s z o n y b y ł do w y d a n i a przj^wileju k o s z y c k ie g o , w jrd a ł go d la c a łe g o s w e g o d z ie d z ic tw a p o ls k ie g o , m a n ife stu ją c te m n ie u z n a w a n i e s e p a r a t y z m ó w d z ie ln ic o w y c h . M ożna n a p r a w d ę ż a ło w a ć , że z n a k o m it y te n k ró l m ó g ł ty lk o r z a d k o z a jm o w a ć się s w e m p ó ł n o c n e m k r ó l e s t w e m , — z b y t s a m z a ję ty W ę ­ gra m i, s p r a w a m i b a lk a ń s k ie m i, N e a p o le m , W e n e c y ą , m u s i a ł z o s t a ­ w ić rządjr w P o l s c e k o b ie c i e ,—niegdj^ś ty le ś w ie tn e j, w ó w c z a s ju ż

(19)

3 1 2 Z A P I S K A Z I M I E R Z A W I E L K I E G O .

starej i niedołężnej. Ludwik był niewątpliwie tym, który jednym zamachem więcej się przyczynił do złączenia w jeden organizm pań­ stwa Kazimierzowego, niż rządy Łokietka i Kazimierza, tkwiące jeszcze głęboko w starych tradycyacb. Być może, że gdyby Kazi­ mierz Wielki miał syna, któryby ciągłość dynastyi utrzymał, do­ szłoby się drogą naturalnej ewolucyi do takiego samego, a może i wiele lepszego rezultatu, — w tych warunkach jednak, w jakich państwo się znalazło w r. 1370, początek rządów Ludwika zazna­ czył się siłą i tendencyą do zwalczenia rozbieżności interesów po- szczególtwch organizmów. I może słowa, że śmierć Kazimierza Wielkiego była kitem dla państw a polskiego, nie są takim para­ doksem, jakim się na pierwszy rzut oka wydają.

Zaznaczyłem już wyżej, że związek pomiędzy dzielnicami, które tworzyły państwo Łokietka i Kazimierza Wielkiego, n ależy . uważać za unię personalną.

Wiadomo, że w żadnym dziale praw a publicznego nie ma tylu niejasności i niepewności, co w nauce o związkach państw o­ wych M. Tem trudniejsze do rozpoznania i rozwikłania są te kwe- stye, im bardziej wstecz sięgamy, w czasy niewj/robionych i nieu­ porządkowanych pod względem prawtio-publicznym stosunków średniowieczn37ch, kiedy rzadko tylko spraw y te bywały regulo­ wane aktami prawiwmi, a które przj^chodzi nam dziś sądzić po większej części na podstawie studyum historycznego. Grozi tu ponadto niebezpieczeństwo, by nowoczesnych pojęć prawno-pań- stwowych nie przenosić do czasów, kiedy „życie średniowieczne nie zawsze liczyło się z abstrakcyami i subtelnościami prawnemi, i nie każdą z nich przeprowadzało konsekwentnie; często znów brało stosunki z ich stroiw faktycznej, jak się na zewnątrz, na pierwszjr rzut oka przedstawi aty“ 2). I słusznie można tu zacyto­ wać pow3^ższe zdanie prof. Balzera, gdjr mowa o czasach, w któ­ rych ż\rcie i jego warunki bjdy zgoła różne od dzisiejszych, w y ­ soce skomplikowanych i zróżniczkowanjrch, dążących do wyraź­ nego i jasnego sformułowania wszelkich prawnych zjawisk i za­ gadnień 3).

Unia personalna, wredług Jełlinka, jest prawnie przypadkową wspólnością większej ilości państw, złączonych osobą monarchy,

') J e 11 i u e k G e o r g: D ie L e h r e von den S ta a ten v erb in d u n g en . B e r ­ lin 1882, р. 3.

2) O. B a l z e r : O n a s t ę p s tw ie tronu w P o ls c e , 1. c. p. 396. !) J e 11 i n e к G.: 1. с. p. 6, 8; 15.

(20)

Z A P I S K A Z I M I E R Z A W I E L K I E G O . 3 1 3

który prawnie tyle osobistości przedstawia, ilu państwami rządzi Ł). Powstaje zaś przez w ybór lub prawo sukcessyjne, i trwa tak długo, jak długo równolegle obok siebie kroczą warunki, które unię stwo­

r z y ły 2). W monarchiach absolutnych i stanowych, które władcom dają szerokie pole nieograniczonej osobistej działalności, może dojść do daleko idącej faktycznej wspólności, która zależnie od woli władcy może być rozszerzoną lub zwężoną, a która gaśnie z chwilą rozwiązania się unii 3). Gdzie są trwale wspólne interesy, albo gdzie takie się w ytw arzają na podstawie długiego wspólnego pożycia, tam często przjrchodzi do stworzenia prawdziwego związku, albo i do zupełnego przejęcia jednego państwa przez d r u g ie 4).

T ak a właśnie prawnie przypadkowa wspólność jest cechą państwa polskiego XIV w., a odźwierciadla się ona najsilniej w róż­ norodności. tytułów nabycia poszczególnych części. T ak W ielko­ polskę nabył Łokietek elekcyą z r. 1296, Małopolskę również elek- cyą z r. 1306, Pomorze elekcyą z r. 1296, Ruś,.której posiadanie określały jeszcze układjr z Węgrami, nabyta została w r. 1340, na podstawie umowy, zaprzysiężonej z baronami ruskimi. Księstwa dziedziczne: Sieradz, Łęczyca, Kujawy, Dobrzyń, nabyte zostafy na podstawie praw a sukcessyjnego, w rozmaitych czasach i w arun­ kach. Tylko Wielkopolska i Małopolska po śmierci Kazimierza miały pozostać w związku ze sobą, a to na podstawie wspólnego zgodzenia się na sukcessyę Andegawenówr. Prawie cały kompleks księstw dziedzicznych miał przejść na Kazimierza księcia szczeciń­ skiego. W ten sposób częściowo unia personalna, łącząca te księ­ stwa z Wielkopolską i Małopolską, miała być rozwiązana. Do roz­ wiązania unii nie dopuścił Ludwik, można też przypuszczać, że starał się on doprowadzić do silniejszego związania tych osobnych organizmów politycznych, łamiąc objawy separatyzmu i rozszerza­ jąc przywilej koszycki na wszjrstkie dzielnice polskie, które w jego

władaniu pozostawały. T rw a ła wspólność interesów przyczynić

się musiała do ułatwienia tej sprawy, — liczne od końca XIV w. inkorporacye i nadania polskich przywilei ziemskich dowodzą, że w tych dzielnicach i księstwach, którymi rządził niegdyś Ludwik, proces zjednoczenia wewnętrznego musiał się już odbyć. W s k a ­ załem już powyżej na momenty historyczne, które do tego najbar­ dziej musiały się przyczynić.

J e I 1 i n e к G : 1. с. p. 82, 85', 88. ä) J e 11 i n e к G.: 1. с. p. 87. 3) J e 1 1 i n e к G.: 1. c. p. 85. 4) J e 11 i n e к G.: 1. c. p. 86.

(21)

3 1 4 ZAPTS K A Z I M I E R Z A W I E L K I E G O .

I je s z c z e je d n a u w a g a , o d n o s z ą c a się do s p r a w y t e s t a m e n t u K a zim ie rza . N i e c h ę t n y A n d e g a w e n o m , p rz e z nich s k r z y w d z o n y , J a n k o z C z a r n k o w a pisz e , że sąd, k t ó r y za ją ł się w y d a n i e m o rz e ­ cz e n ia o za pisie K a z im ie rz a dla K a z k a , o ś w ia d c z y ł „ n e m in e m in m o r t e a s u i s p r o p i n q u i s a liq u a p o s s e s e u p o t u i s s e l e g a r e “ L). Non- s e n s i n i e p r a w n o ś ć t a k i e g o o r z e c z e n ia o c e n io n o słu s z n ie i s p r a w i e ­ d l i w i e 2), — p y t a n i e ty lk o , czy czerniącj? n ie ra z L u d w i k a i j e g o r z ą d y J a n k o p o d a ł n am ściśle t e k s t i s ł o w a m o t y w ó w w y r o k u . G d y b y w m iejsce s ł o w a „ n e m i n e m “ p o d s t a w i ć „nu llu m p r i n c i p e m “, to b y ­ ś m y m ieli d o w ó d , że L u d w i k w ę g ie rs k i j a k o „ re x P o l o n i e “ w tym w y p a d k u u żył ty lk o t e g o s a m e g o p r a w a , ja k ie g o u ż y w a ł Ł o k i e t e k i K a z im ie rz w ś c ią g a n iu ziem b e z p o to m n ie z m a r ły c h P ia s t o w i c ó w . B y ł o b y to ty lk o w y k o n a n i e z a s a d y J a n i s ł a w a „rex P o lo n i e e s t d o m in u s o m n iu m t e r r a r u m in fra r e g n u m P o lo n i e c o n s is te n c iu m , e t d a t cui vu lt, et cui v u l t a u f e r t “, i s ł ó w s a m e g o K a zim ierza, k t ó r y tw ie rd z i, żę „ o r d in a tio e t q u e l í b a t d is p o s itio te r r a r u m , du- c a tu u m e t d o m i n i o r u m “ d o n ie g o , j a k o k r ó l a n a le ż y . B y ł o b y to j e ­ d y n e m o ż liw e w y j a ś n i e n i e z d a n ia J a n k a z C z a r n k o w a , ra ż ą c e g o s w ą n ie lo g ic z n o ś c ią i n o n s e n s e m , a z a r a z e m j e d e n d o w ó d w ięcej, że L u d w i k o p a r ł się tu n a p r a w a c h koron}'·, o d la t w ie l u prz ez Ł o k i e t k a i K a z im ie rz a w y k o n y w a n y c h .

I nie m o ż n a się d ziw ić, jeże li Ł o k i e t e k , g d y w s a m y c h p o ­ c z ą t k a c h X I V w. p r z y s tą p ił d o w i e lk ie g o d zieła t w o r z e n i a p a ń s t w a , n ie m ó g ł p r z e p r o w a d z i ć z je d n o c z e n ia w e w n ę t r z n e g o , a m u s ia ł o p i e ­ ra ć się n a ty c h p o d s t a w a c h p r a w n y c h , k tó r e b y ł y z a s a d ą i t y t u łe m p o s i a d a n i a p o s z c z e g ó ln y c h k s ię s tw i dzielnic. P r z y p o m i n a ć nie m a p o t r z e b y w s z y s tk ic h ciężkich p r z e s ile ń , p rz e z k t ó r e p r z e s z ł y r z ą d y Ł o k ie tk a . U s t a w ic z n e w a lk i z e w n ę t r z n e i w e w n ę t r z n e z u p e łn ie u s p r a w ie d liw ia ją n i e m o ż l iw o ś ć za ję cia się b a rd z ie j r e f o r m ą w ty m k i e ru n k u . T r z e b a w re s z c ie p o w ie d z ie ć , że c z asy w k tó r y c h Ł o k i e ­ t e k t w o r z y ł s w e p a ń s t w o , b y ł y w ie lc e dla idei je d n o li te g o p a ń ­ s t w a n i e k o r z y s tn e . D z ie ln ic e ,— z łą c z o n e ra zem , z b y t je s z c z e p r z y ­ z w y c z a jo n e do w ł a s n e g o do n i e d a w n a ż y c ia p o lity c z n e g o , w z o r ó w bliskich n a o k ó ł b ra k . B r a k ł o t a k ż e i w e w n ę trz m ^ c h w a r u n k ó w , k t ó r e b y , d ając w ł a d c y o d p o w i e d n i ą siłę, d a w a ł y m o ż n o ś ć ś c i e ś n i e ­ n ia ż e la z n ą o b r ę c z ą ro z b ie ż n y c h d ąż n o ści. Ł o k i e t e k , m im o w o je n u s ta w ic z n y c h , n ie by ł w s t a n i e w y t w o r z y ć o rg a n iz a c y i m ilitarnej, k t ó r a b y d o d a w a ł a siły j e g o władzjr. Z p o w o d u w o je n , nie m ó g ł

*) Mon. Pol. II p. 640.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Cały Katechizm Religii Katolickiej w nowej redakcji wraz z opraco­ wanymi postaciami świętych czy wielkich chrześcijan został aprobowany przez Komisję Episkopatu do

utworzył Akademię Krakowską – obecnie Uniwersytet Jagielloński (pierwsza szkoła wyższa na ziemiach polskich, kształciła lekarzy, prawników, dyplomatów). • wzmocnienie

Na mocy dekretu Kazimierza Wielkiego około 1342 roku Lublin otrzymał też mury miejskie z blankami, opatrzone Bramą Grodzką i Krakowską (jeszcze bez przedbramia,

Koronę (symbol panowania i niezależności) oderwano od osoby monarchy i związano z paostwem jako całością. Korona stała się ucieleśnieniem paostwa i jego praw

Obejmowała swoim zasięgiem partie polityczne (Stronnictwo Demokratyczno- -Narodowe, Związek Ludowo-Narodowy i Stronnictwo Narodowe), organizację ponadpartyjną (Obóz

het genormeerde proces de functiewaarde t.. Beschouwen we nu weer de duinkust. gemiddelde ligging. per periode of ongunstigste ligging per

Żaden z respondentów uczęszczających do liceum ogólnokształcącego nie angażuje się w czynna formę uczestnictwa w fandomie jaką jest cosplay, w technikum jest to połowa

Dnia dzisiejszego (oświadcza dalej Paweł Popiel), zebrali się rano w katedrze przy tumbie pomnika Kazi­... Sylwester Grzybowski prałat katedry krakowskiej,