H istoria m yśli ekonom icznej. W ykłady. Praca zbiorowa pod redak
cją Seweryna Ż u r a w i c k i e g o , zesz. 1, . Państw ow e W ydawnictwo Naukowe, Warszawa 1955, s. 110, 2 nlb.
Wydane drukiem w ykłady z historii m yśli ekonomicznej, zatwierdzone przez Mi nisterstw o Szkolnictw a Wyższego do użytku w szkołach wyższych, są próbą przed staw ienia w bardzo skondensowanej form ie dziejów m yśli ekonomicznej społeczeń stwa antycznego oraz feudalnego (Europa zachodnia i Rosja) do m erkantylizm u w łącznie. Zgodnie z założeniam i autorów, podkreślających ścisły zw iązek m yśli eko nomicznej z dziejam i gospodarczymi oraz innym i formami życia społecznego i m yśli społecznej, pragniem y spojrzeć na pracę recenzowaną oczami historyka pamiętając, że jako podręcznik, z którego korzystać będą studenci w ielu specjalności, ma ona stosunkowo szeroki krąg oddziaływania.
Rozdział I ma charakter w stępu — wprowadzenia. Omawia on „przedmiot i m e todologię historii m yśli ekonom icznej“. Część pierwsza analizuje m iejsce tej d yscy p lin y w rodzinie nauk historycznych, druga zaś podaje praktyczne przepisy m eto dyczne postępowania badawczego, wskazując sposoby zastosowania czterech zasad dialektyiki do dziedziny badań historii m yśli ekonomicznej. Uwagi te zajmują 14 stronic druku w obec 94 poświęconych w łaściw em u przedstawieniu rozwoju poglą dów. Proporcja ta w ydaje się niesłuszna. W ywody rozdziału I nie stanow ią specjal nego osiągnięcia m etodologicznego; jest to po prostu w prowadzenie typu prosem ina- ryjnego, m ało przydatne w druku, natom iast zasługujące z pew nością na rozw inię cie w ramach ćwiczeń dla studentów ekonom ii politycznej. W rozdziale m etodolo gicznym zasadniczego typu zastrzeżenia budzą sform ułowania końcowe: „Naszym zadaniem jest w ięc dowieść, że Polska ma swój cenny dorobek w ogólnej m yśli ek o nomicznej ... Musimy dowieść, że idee Marksa i Lenina n ie przypadkowo znalazły tak żyw y oddźwięk w Polsce...“ itd. (s. 16). N ie chcem y w daw ać się w szczegółową polem ikę z owym i tezami, które w ydają się w zasadzie słuszne, a naw et już obecnie banalne; najw yższy niepokój w yw ołuje jednak kategoryczna, postulatyw na forma· ich ujęcia: ,,m usimy dow ieść“ ; obca prawdziw ej najuce form uła taika n ie powinna zna leźć się ani w um yśle uczonego, ani w m onografii, ani w podręczniku.
Rozdział II zawiera historię m yśli ekonomicznej społeczeństwa antycznego. Ze w zględu na szczupłość m iejsca autorzy ograniczają się jedynie do poglądów przed staw icieli Grecji i Rzymu. Tradycyjne rozpoczynanie rozwoju m yśli ludzkiej od Grecji jest i w tym wypadku niesłuszne. Wyraźniej naw et niż w innych dziedzinach narzuca się tu potrzeba nawiązania do dorobku innych społeczeństw (np. babiloń skiego lub egipskiego). Trzeba jednak podkreślić w łaściw ą m etodę rów noległego uj m owania poglądów greckich i rzymskich.
Rozdział ten zawiera następujący schemat periodyzacyjny, który uwzględnia trzy etapy rozwojowe form acji niewolniczej:
„1. oikres rozkładu ustroju rodowego i form owania się stosunków niew olniczych, 2. okres dominacji niew olniczych stosunków produkcji,
3. okres rozkładu niew olniczych stosunków produkcji i kiełkow ania zalążków feudalizm u“.
Dla pierwszego okresu rozwoju niew olnictw a autor opiera się na H o m e r z e i H e z j o d z i e . Odbicie poglądów ekonomicznych okresu dominacji niew olniczych stosunków produkcji stanow ią m. i. reform y Solona i K lejstenesa w Grecji oraz prawo XII tablic, ustaw y Licyniusza i Sekstiusza oraz „prawo“ (poprawnie — u sta wa) Petelliusza z r. 326 (wg L i w i u s z a nie zaś 362) w Rzymie. Autor zaznacza wprawdzie, że elem enty ustroju rodowego odgrywają w ówczas znaczną roilę, a p eł ny rozkw it niew olnictw a przypada na okres późniejszy, w ydaje się jednak bardziej
w łaściw e powiązanie m yśli ekonomicznej wyrażonej w spom nianym i ustawam i z okresem w cześniejszym niew olnictw a patriarehalnego. Odnosi się to szczególnie do Rzymu, gdzie rozwój n iew olnictw a typu klasycznego dokonuje się po w ielkich podbojach, t.j· w końcu III i w II w., a w żadnym razie nie można go w idzieć jiuż w połow ie V w. U staw y Licyniusza i Sekstiusza w ykazują n iew ątpliw y rozwój w kierunku koncentracji ziem i w ręku jednostek (w IV w.). Nie dowodzą natom iast dom inującego znaczenia niew olniczej siły roboczej. Odnośnie tego punktu trzeba zresztą podkreślić, że zarówno treść, jak i datowanie tej ustaw y są sporne. Ograni czenie ziem i do 500 jug. dotyczy jednak n iew ątpliw ie ager publicus. Również termin
possidere — posiadać użyty może być tutaj tylko w znaczeniu, jakie nadało mu
prawo rzym skie, tj. nierównoznacznym z własnością.
M yśl ekonomiczna okresu dom inowania n iew olnictw a przedstawiona jest nieco bliżej, gdy chodzi o Grecję, natom iast bardzo pobieżnie — gdy m owa o Rzymie. Trzeba jednak zaznaczyć, że naipróżno czytelnik doszukiw ałby się tam oryginalniej szych now szych obserwacji. W zasadzie autor n ie w ychodzi daleko poza m yśli za w arte w gotow ych sform ułowaniach lub m arginesowych uwagach rzucanych przede w szystkim przez M a r k s a w „K apitale“ i „Przyczynku do kirytyki ekonomii p oli tycznej“. M yśli te są zresztą niekiedy zniekształcane. Przykładem cytat z T u k i d y d e s a , który w yrw any z kontekstu nie uzasadnia ani stw ierdzenia Marksa, ani opinii autora o dostrzeganiu przez Tukidydesa wyższości gospodarki towarowej. Autorzy chrześcijańscy (głównie K l e m e n s A l e k s a n d r y j s k i ) oraz K o l u m e l l a re prezentują poglądy charakterystyczne dla okresu trzeciego. Szkoda, że autor nie uwzględnił tutaj dzieła P l i n i u s z a S t a r s z e g o lub listów P l i n i u s z a M ł o d s z e g o .
K olejno referowane poglądy przedstaw icieli m yśli antycznej są trudne do zesta wienia, gdyż dotyczą za każdym razem odm iennych dziedzin ekonomiki; w p ew nym stopniu w iąże się to z brakiem zwartego system u ekonomicznego u poszczegól nych m yślicieli. Szczególne trudności sprawia badanie poglądów ekonomicznych na podstawie dzieł poetyckich. N ie można na przykład, jak to czyni autor, utożsamiać programu Praksagory z kom edii A r y s t o f a n e s a „Sejm n iew ieści“ ze zdaniem sam ego autora (s. 26); podobnie więcej ostrożności w ym aga w nioskow anie z pism C y c e r o n a ze w zględu na charakterystyczną dlań koniunkturalność ocen. Niektóre np. w ypow iedzi Cycerona przeznaczone były do publikacji, inne nie; jedne zawarte są w mowach obrończych — inne w oskarżycielskich.
Poza w ym ienionym i uwagam i natury ogólniejszej omawiany rozdział nasuwa również w iele problem ów innego rodzaju. Pow ażne zastrzeżenia budzi stw ierdzenie, że o program ie „walki ekonomicznej i społeczno-politycznej n iew oln ik ów “ wiem y niew iele, poniew aż m asy niew olnicze b yły niepiśm ienne. W ym ieniony argum ent w y suwa autor jako podstaw owy i jedyny. Zrozumiałe jest jednak, że niew olnicy jako klasa społeczna n ie w ytw orzyli ogólnego programu zarówno ze w zględu na niski poziom św iadom ości klasow ej, jak i na różnice w sytuacji poszczególnych grup n ie w olniczych. Czy jednak autorowi chodzi tu tylko o poglądy niew olników? Używa on dezorientującego określenia „masy lu dow e“. Pojęcie to bardzo rozciągłe i n ie określone, miało w różnych epokach różnorodne znaczenie.
N ie można zgodzić się z uznaniem powstań w królestw ie bosporańskim i perga- mońskim, a tym bardziej wojny sprzymierzeńców z Rzymem za w alki narodow o-w y zw oleńcze (s. 39). Jest to a) błąd m etodologiczny, b) m erytoryczny (przebieg i zakoń czenie w ojny z Italikam i w skazyw ały, że zależało im przede w szystkim na zwiększeniu uprawnień gospodarczych i politycznych). Pow ażny sprzeciw budzi używ anie przez autora terminu „klasa“. Na ś. 18 wspom ina on o wyodrębnieniu się klasy kupców,
których na stronicy następnej włącza w raz z posiadaczami okrętów, wojownikam i, w łaścicielam i i ziem i i trzód oraz rządcami (sic!) do nowej klasy — przeciwstawnej biedocie. Widać tu całkow ite pom ieszanie pojęć, które nie w ym aga chyba obszer n iejszych w yjaśnień.
Spośród błędów term inologicznych m ożna by jeszcze w ym ienić następujące: Na s. 36 autor podaje, że Gajusz Grakchus zostaje „zabity przez obszarników“. D alej mamy w zm iankę o wprowadzeniu ustaw y w interesie plebejuszy. P l e b e - . j u s z e jako grupa społeczna n ie istnieją już w II w. Część uboższych rodów p le- bejskich wchodzi natom iast w skład p l e b s u m i e j s k i e g o i tę w arstw ę zapewne autor ma na m yśli.
Podobnie niesłusznie użyto teinminu „rewolucja“ w odniesieniu do reform K lei- .stenesa (s. 23).
Autorzy stali przed trudnym zadaniem skondensow ania ogromnego materiału :na kilkunastu zaledwie stronicach. W rezultacie dali nam szereg sform ułowań błędnych przez sw oją ogólnikowość. W okresie rozkładu ustroju rodowego —· in form uje autor — pojaw iają się udoskonalone narzędzia, nabierają znaczenia: wyrób w ina i oliw y ... obróbki metali, wozy i rydwany, budowa- okrętów ... początki archi tektury oraz grody“ (s. 18). Pom ijając już spraw ę w ątpliw ej słuszności użycia ter m in u „grody“ trzeba przede w szystkim zwrócić uw agę na nielogiczne i niepropor cjonalne zestaw ien ie różnych zjawisk. Szczupłość m iejsca nie może tłumaczyć tego typu uproszczeń, których w tym rozdziale znaleźć można w iele. Dla przykładu można .jeszcze przytoczyć problem „Iliady“ i „Odyssei“. Obydwa te utw ory są „odbiciem po
glądów ekonom icznych w okresie rozkładu ustroju rodowego i stosunków n iew ol niczych“ (?) (s. 19). Pochodzą jednak — jak podaje autor ■— z okresu m ykeńskiego. To ostatnie jest niezgodne z prawdą, gdyż obydwa poem aty w obecnej postaci są znacznie późniejsze i stanow ią przede w szystk im źródła dla w ieku VIII.
Przechodząc do om awiania okresu rozw iniętego n iew olnictw a autor wspom ina o licznych buntach i powstaniach n iew oln ik ów greckich, choć wiadomo, że w prze ciw ień stw ie do Rzymu w Grecji nie dochodzi do w ielkich pow stań niewolniczych. Ruina drobnego chłopstwa w Rzym ie jest zagaidnieniem bardziej skom plikow a nym, niż się to w ydaje autorowi. Obok konkurencji siły niew olniczej trzeba tu w i dzieć w iele innych czynników, jak np. n ap ływ znacznych ilości zboża z prowincji, czyniący drobną gospodarkę zbożową nieopłacalną. Jeśli jednak w II w. następuje ruina drobnej w łasności na korzyść w ielkich latyfundiów opartych na pracy n ie wolniczej, czy nie za w cześnie (w I w.) dostrzega autor zjaw isko „Chylenia się ku upadkowi k lasy w ielkich w łaścicieli ziem skich“ (s. 37)? N iesłuszna jest także ocena pow stań niew olniczych w II i I w. p. n. e. Są one n iew ątpliw ym dowodem wzrostu antagonizm ów klasowych i świadomości niew olników, ale nie wyrazem rozkładu niew olniczych stosunków produkcji. W okresie tym im perium rzym skie przeżywa wyraźny kryzys ustroju politycznego, n ie można go jednak utożsamiać z kryzysem form acji niew olniczej.
W zakończeniu sprostować należy błędny sąd, jakoby w raz z upadkiem formacji niewolniczej w zrastał terror w stosunku do niew olników (s. 42). A kty ustaw odaw cze, źródła literackie (Kolumella), stwierdzone zjawisko rozpowszechnienia się n ie w olników w yrosłych w domu (vem a e) św iadczą przeciwnie.
Szczególnie w iele błędów znajdujem y w pisow ni imion własnych. Wybija się
wśród nich Marek A u r e l i u s z Cycero na str. 38. W zakresie im ion i terminów greckich błędy te stanow ią konsekw entny system . Autor przyjm uje ich brzm ienie za opracowaniem w jęz. rosyjskim , co daje w w yniku dziw olągi językowe, jak: ,,geom ory“ (γεω,ιΐΛροι), „fetow ie“ (zam iast używanego ,.theci“). Obok czytamy o bit
w ie z „Megarami“ (nfe zaś —■ Megary jeżykami, s. 22), dalej natrafiam y na w y spę „Korkiir“ (s. 25), dwódh zaś starożytnych utopistów Euhemerosa i Iambulosa od najdujem y jako „Eugemera“ i „Jambiułę“ (s. 35). Spod tej reguły w yłam ują się je dynie nazw iska najbardziej znane — spolszczane poprawnie, oraz Teognis, który na s. 44 przybrał form ę „Theognides“. K onfrontacja z dowolnym podręcznikiem pol sk im lub jakim kolw iek innym pozw oliłaby uniknąć elem entarnych błędów.
Rozdział III, obejm ujący m yśl ekonomiczną „w dobie feudalizm u“, nasuw a w ie le poważnych zastrzeżeń tak z punktu widzenia naukowego, jak i dydaktycznego. Zastrzeżenia te ugrupujemy według kryteriów rzeczowych.
W pierwszym rzędzie zadać należy pytanie, jakie kierunki m yśli ekonomicznej uwzględniono, jakie zaś pominięto. W zakresie Europy Zachodniej autorzy w ydzie lili dwa kierunki panujące: doktrynę kanoniczną i m erkantylizm , osobne rozdziały poświęcając nadto „plebejskiej m yśli społeczno-ekonom icznej“ (XIV i XV w.) oraz „ideologii plebejskiej okresu rozkładu feudalizm u na zachodzie Europy“.
W opisie poglądów ekonomicznych „kanonistów“ główną uw agę zwrócono słu sz n ie na problem atykę struktury społecznej oraz na zagadnienie pieniądza. Podrozdział następny, pośw ięcony m yśli „plebejskiej“ bierze za podstaw ę w niosków ruchy spo łeczne od Dolcino poprzez żakerię, powstanie Waba Tylera do husytów. N ie zrozu m iałe jest oddzielenie tych zagadnień od program ów chłopskich 1525 r., tak prze cież blisko z nim i związanych. Pom ieszczone zostały one wraz z poglądami Tomasza M o r e i C a m p a n e l l i w osobnym rozdziale, po problem ach merkantylizmu. Wy nika to z form alistycznie zastosowanego schem atu periodyzacyjnego, zaliczającego początek X V I stulecia już do okresu III feudalizm u (por. s. 45), nie zaś ze w zglę dów rzeczowych. Błędność stosow ania tego schem atu uw ydatniają także inne przy kłady: z układu m ateriału wynika, że n ie należy się doszukiwać objawów rozkładu (pow iedzielibyśm y — kryzysu) feudalizm u w X V -w iecznych Czechach, natom iast że w X V I-w iecznych Niem czech rozkład ten dokonuje się w całej pełni. A utorów przy tym n ie uderzają daleko idące analogie żądań chłopskich i plebsu m iejskiego w obu przypadkach. Układem tym autorzy przeczą sw ym w łasnym słusznym uwagom na s. 45, gdzie piszą: „W w ieku XIV, X V zarysowują się na zachodzie początki rozkła du feudalizm u, którego w yrazem są w i e l k i e a n t y f e u d a l n e p o w s t a n i a c h ł o p s k i e przeplatane walką plebejskich w arstw społecznych m iast“ (podkr. rec.). Podobna niekonsekw encja cechuje także dobór tem atyki w y kładów w tej dziedzinie. Pom inięta została całkow icie walka toczona z doktryną ka noniczną przez przedstaw icieli Reform acji (poza Miinzerem). Nazw isko Lutra znaj dujem y wprawdzie na s. 78 i 79, pomieszczono go jednak w rozdziale o m erkantyliz- mie, sugerując czytelnikowi, że b ył on w p ełni m erkanty listą! Lapidarne określenie dodane do tego nazwiska: „burżuazyjny reformator kościoła“ jest w swej pierwszej części fałszyw e, w drugiej ·—■ niepotrzebne. N iezw ykle ciekaw a problem atyka eko nomiczna kalw inizm u, m ająca bogatą literaturę naukową, została całkow icie pom i nięta i czytelnik m oże sądzić, że np. zasada iu stu m p re tiu m straciła aktualność w okresie Reformacji. O powiązaniach rosnącego kapitalizm u i Reformacji, które w yw ołały tyle zainteresow ania w nauce (M. W e b e r , T a w n e y ) ·— nie znajduje m y ani słowa. A przecież problematyka rozważana przez ekonom istów XVI i X V II w. nie ograniczała się do teorii pieniądza i handlu zagranicznego. Autorzy dbając, by utrzym ać w w ykładzie związek m iędzy teorią a życiem gospodarczym, pom inęli specyficzny dla rozwoju nauki i w ogóle kultury fakt, że now a ideologia rozwija się w w alce ze starą, zam iast w yskakiw ać w gotowej naukowej form ie bezpośrednio pod naciskiem nowych potrzeb społecznych.
Skoro poruszyliśm y k w estię zagadnień n iesłusznie pom iniętych, w spom nieć w ar to o problemie „m onopoli“ handlowych przełom u XV i XVI w., który stanow ił je den z głów nych przedm iotów zainteresow ań ekonom icznych przedstaw icieli naj liczniejszej grupy m ieszczaństw a — pospólstwa.
W ywody dotyczące okresu feudalizm u w stosunkowo dość szerokim stopniu po ruszają problem atykę historyczną, a zw łaszcza życia społeczno-gospodarczego, przed staw iając n iestety jednak w iele zagadnień w sposób m ylny i niesłuszny. Oto przy kłady: s. 51 ■— dow iadujem y się, że T o m a s z z A k w i n u „chłopów feudalnych“ określa m ianem „niew olników “, w czym zaw iera się nieporozum ienie term inolo giczne (servus — sclavus). N a tejże stronicy autorzy przyjm ują jako pew nik, że w starożytności zajm owanie się przez człow ieka w olnego pracą fizyczną było hań biące; jak wiadomo, w ielu badaczy w ysuw a poważne argum enty przeciw tej tezie (ostatnio — R. M o n d o l f o , „Past & P resent“ 1954). O trzy stronice dalej czytamy, że „ceny w okresie istnienia i umacniania się ustroju cechowego ustalane b yły przez organizacje cechow e“. W rzeczyw istości sytuacja n ie przedstawiała się tak prosto: decydujący w p ływ na ustalanie cenników obowiązujących w m ieście m iała rada m iejska, co zm ienia diam etralnie obraz. Przy okazji warto zauważyć, że bardziej- w skazane jest pisać tu o c e n n i k a c h , n ie zaś o cenach, które — jak uczy ek o nomia polityczna — kształtują się n ie zaw sze w zależności od św iadom ych dążeń, ludzkich.
N iedopuszczalną w ulgaryzacją jest określenie (w odniesieniu do k anon istyczne- go zakazu pobierania procentu), że „chodziło po prostu o stw orzenie etycznej za słony dla konkurencyjnej w alki z innym i feudałam i i lichw iarzam i“ (s. 57). Prze cież na poprzedniej stronicy autorzy opisują różne rodzaje w ybiegów , w ynajdyw a ne przez sam ych kanonistów, a służące także kupcom i bankierom św ieckim ! Takie- tanie uproszczenia n ie budują zaufania do naukowej ścisłości wykładu. W iele nie porozum ień za-wiera podrozdział o m yśli „plebejskiej“. W szystko w skazuje na to, że autorzy n ie u stalili, co pod term inem „plebs“ („plebejusze“), w cudzysłow ie lub bez, należy rozum ieć. W tytułach oznacza on ogóln ie chłopstwo + część (niejasno określoną) m ieszczaństwa. Już jednak na w stępie podrozdziału znajdujem y zdanie o „myśli społeczno-ekonom icznej, sform ułowanej z pozycji szerokich m as uciska nego chłopstwa pańszczyźnianego, plebejuszy“ (e. 58). N iezręczne i nieprecyzyjne sform ułowanie n ie pozw ala zdać sobie sprawy, czy plebejusze utożsamieni są z chłopstwem , czy też tu brak spójnika „i“, „oraz“ lufo tp. A oto in ne zdanie rów nież
niekonsekw entne: „Na czele odłamu p l e b e j s k i e g o stanął Tomasz Münzer...,,
który znalazł oparcie w m asach c h ł o p s k i c h i w p l e b e j s к i c h elem entach m ieszczańskich“ (s. 93), (podkr. rec.).
Niedopuszczalnym kardynalnym błędem jest zastosowanie do chłopstwa zachod nio-europejskiego X IV i X V w. określenia „pańszczyźniane“; w om awianym roz dziale przydawka ta pojaw ia się niem al zaw sze przy w yrazie „chłop“, na s. 62 przy streszczeniu żądań sm ithfieldzkieh zastępuj© ona poprawny termin — „poddańcze“. W tych sam ych zdaniach znajdujem y także echo obalonych już od dawna teorii, że feudał dążył „do nieograniczonego wzrostu produktu dodatkowego“.
W podrozdziale następnym, poświęconym m erkantylizm owi, tok w yw odów roz poczyna opis stosunków produkcji. N iestety i tu już na pierwszej stronicy natra fiam y na szereg poważnych błędów. Zaskakuje term in „piece ziem ne“, oznaczający zapew ne dymarki; przeczy jaskrawo faktom zdanie, że dopiero w w ieku XV roz powszechnia się poziome krosno tkackie. N iew ątpliw ie (mimo ogólnej niejasności' tekstu) do w ieku XV odnosi się zdanie: „Kształtują się w yspecjalizow ane ośrodki produkcji rzem ieślniczej, produkujące n ie tylko na lokalny rynek zbytu, ale również:
za granicę. Sław ne stają się w całej Europie, np. sukna flandryjskie, pancerze po chodzące z Mediolanu itd.“ (s. 64). Záanie jest błędne potrójnie, gdyż: 1) specjaliza cja ta jest znacznie w cześniejsza, 2) n ie w iąże się ona genetycznie, w brew konteksto w i cytatu, z rozw ojem kapitalizm u na tych terenach, 3) sform ułow anie sugeruje, że w procesie historycznym pierw otne jest zaspokajanie lokalnych rynków zbytu, w tórny zaś daleki handel.
Przedstaw ienie teorii m erkantylistycznych nasuw a o w iele mniej zastrzeżeń. B u dzi je jednak sam stosow any termin — „m erkantylny“. „M erkantylna“ jest p olity ka, „m erkantylni“ — pisarze, „m erkantylny“ system . Natomiast, z niew ątpliw ym brakiem konsekw encji, n ie stosują autorzy term inu „kapitalny“ (od „kapitalizmu“) i trzymają się określenia „m erkantylista“ (zam. „merfcantyla“?). Rozdział ten n a leżałoby uzupełnić w części końcowej. Czytelnik n ie w iele będzie w iedział o kam e- ■ ralistycznej polityce Fryderyka II, jeżeli n ie znajdzie ani jednego zdania o jego sto sunku do chłopstwa (s. 91).
Całkowicie odm ienny od poprzednich charakter posiada podrozdział 6 „Myśl ek o nomiczna okresu kształtowania się scentralizowanego P aństw a M oskiewskiego“ (s. 99—110), obejm ujący jednak, w brew tytułow i, okres od Iwana K ality do- R adisz- czewa. Zam iast w ydzielenia i om ówienia zagadnień najw ażniejszych mamy tu bardzo pobieżny przegląd rozwoju społeczno-gospodarczego Rosji w ciągu pięciu wieków , w yliczenie w ielu tendencji społecznych i gospodarczych poszczególnych w arstw i klas, głów nych aktów prawodawczych i w reszcie —■ poglądów przedstaw icieli m yśli ekonom icznej. Czytelnikow i m ieszanka ta n ie da żadnego obrazu, n ie pozw oli ze staw ić m yśli ekonomicznej zachodniej i rosyjskiej. Student n ie zapam ięta licznych dat i oderw anych faktów z dziedziny stosunków społeczno-gospodarczych, n ie przy sw oi sobie licznych, pospiesznie w yliczonych nazw isk, które będąc często jedynie pozycjam i w yliczenia nie kojarzą się z indyw idualną m yślą czy poglądem. Wielu kw estiom pośw ięcono m iejsce zupełnie niepotrzebnie. Jaki np. cel ma w yliczan ie za łożycieli m anufaktur lub pośw ięcanie jednego krótkiego akapitu pojaw ieniu się ga zet? Omawiając już „Domostroj“ popa S ylw estra należałoby podać, jak ie zawiera Jon m yśli; uwaga, że „przypomina (on) w pew nej m ierze «Gospodarstwo» Gostom - skiego w Polsce, chociaż problem y społeczne ośw ietlan e są z odmiennych, niż to czyni Gostomski, pozycji“ — n ie daje n ic (s. 101).
Porów nanie ze sobą poszczególnych rozdziałów, zwłaszcza zestaw ienie rozdziałów „zachodnich“ i „rosyjskiego“, nasuw a krytyczne uw agi dotyczące konsekw encji w redakcyjnym opracowaniu całości. Obok tegó w skazać m ożna niekonsekw encje innego rodzaju. Na s. 94 w w ierszach 13—16 od góry w ylicza się postulaty chłop skie z r. 1525 w edług „12 artykułów “: zn iesienie poddaństwa, ograniczenie w yzysku pańszczyźnianego itd. U dołu tej samej stronicy dowiadujem y się natom iast, że chłopi „nie uzyskali poparcia ani rycerstwa, ani m iast, gdyż w ystępow ali z progra m em obalenia feudalizm u w ogóle“. Sprzeczność jest wyraźna, gdyż, jak wiadomo, feudalism m oże istnieć bez poddaństwa, a tym bardziej bez pańszczyzny. Student mniej m yślący nabierze w tym m iejscu fałszyw ego wyobrażenia o feudalizm ie i pow staniach chłopskich; bardziej dociekliw y — znajdzie w dowolnym podręczniku w y jaśnienie, że pomieszano tu różne odłamy ruchu chłopskiego, w ysuw ające odrębne programy.
*
Osobno om ówić należy zew nętrzne usterki opracowania recenzowanego pod ręcznika. Liczne błędy w opracowaniu edytorskim nie należą niestety w naszych
pracach naukow ych do rzadkości, „Historia m yśli ekonom icznej“ bije w tym jed nak sw oisty rekord. N ie starając się zastąpić pom iniętej przez W ydawnictwo erraty,
w skażem y niektóre:
-Szczególnie liczne są szczegółow e błędy rzeczowe. Niektóre ze w zględu na jaw ne sprzeczności pow inny były, naw et będąc zw ykłą om yłką zecera, w paść w redakcyj ne oko. Oto H enryk VII, król angielski, w ygłaszać ma pew ną m ow ę w r. 1478, gdy przypis informuje, że królem został on w r. 1485 (s. 69). Niepokoić musi fakt, że nie wzbudziło w autorach i w ydaw cach w ątpliw ości zestaw ienie dat dotyczących W il liam a Stafforda: 1554 i 1612 —■ lata urodzenia i śm ierci, zaś 1549 — rok wydania przypisywanej mu pracy „A Compendious of B riefe Exam ination...“, powtórzony nad to na s. 87. Na s. 99 dwuznacznie sform ułowane pierwsze zdanie rozdziału pozwala sądzić, że bitwa na K ulikow ym Polu (nie zaś „pod Kulikowym Polem “, jak czytamy, w rec. pracy) stoczona została przez Iwana Kalatę. Na s. 100 napotykam y raz W assja- na Kossokiego, drugi — takiegoż Teodozjusza. K onsekw encji brak rów nież w opisie bibliograficznym. Regułą stosowaną najczęściej jest podawanie skróconego tytułu omawianej pracy w języku oryginału. W yjątek jednak uczyniono dla Davenanta, w yliczając 4 jego prace, n ie podając zarazem, skąd pochodzą cytowane zdania jego autorstwa (s. 77). Inny w yjątek uczyniono dla Monchretiena, dając tytuł jego „Trak tatu“ po polsku. Nadaremne byłoby rów nież dociekanie konsekw encji w ortografii tytu łów angielskich (w ielkie i m ałe litery!).
B łędy grama tyczne: czasownik „zakazywać“ z dopełniaczem (s. 22), rusycyzm y typu „zaspokojenie potrzeb na luksusow e tow ary“ (s. 72, zarazem przykład w y jąt kowo nieudanej budowy zdania).
W ydawnictwo obciążają liczne usterki edytorskie. Nader liczne są rów nież ob ciążające korektę błędy literow e, których w yliczać n ie będziemy; każdy, kto książ kę weźm ie do ręki, natknie się na n ie już po kilku stronicach. W spomnieć jedynie trzeba, ża papież Innocenty IX (?, wspom niany na s. 52) jest postacią identyczną z Innocentym IV (tamże).
Recenzowany podręcznik składany był w drukarni przez 40 dni (wraz z korek tami); od podpisania do druku do jego ukończenia m inęło ponad dwa m iesiące. Długość trw ania tych ostatnich faz cyklu produkcyjnego książki liczącej zaledwie 8 arkuszy w ydaw niczych i 3160 egzem plarzy nie pozw ala naw et pośpiechem uspra w ied liw ić niechlujności opracowania edytorskiego.
Zatwierdzenie podręcznika historii m yśli ekonomicznej do użytku w szkołach w yższych i oddanie w obecnej postaci w ręce m łodzieży akademickiej wzbudzić po winno niepokój n ie tylko wśród historyków.
A n na M ączakowa, A n ton i M ączak
U padek cesarstw a rzym skiego i p o czą tk i feu dalizm u na Zachodzie i w Bizancjum . Opracował Marian Henryk S e r e j s k i . M ateriały źró
dłow e do historii powszechnej epoki feudalnej pod redakcją Μ. Μ β ί ο w i s t a, t. I, Państw ow e W ydawnictwo N aukow e, Warszawa 1954, s. 214.
Zagadnienie roli i w artości m ateriałów źródłowych w pracy pedagogicznej i w studiach uniw ersyteckich nie w ym aga uzasadnienia. Podkreślić tylko należy, że w ydaw nictw o tego rodzaju jest pierwszym poważnym przedsięwzięciem w n a szej nauce historycznej. Wydane bardzo dawno, w pierwszych latach po pierwszej w ojnie św iatow ej ,;Teksty źródłowe do nauki historii w szkole średniej“ są dzisiaj