Zbigniew Jarosiński
Tekst użytkowy i tekst literacki w
drugiej połowie XIX wieku
Teksty : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 4 (22), 7-27
1975
Szkice
Zbigniew Jarosiński
Tekst użytkowy i tekst
literacki w drugiej połowie
XIX wieku
1
Łącząc w jed n y m ty tu le „ te k st u ży tk o w y ” i „ te k s t lite ra c k i” , a zatem u zn ając je oba za swój ró w n orzędn y p rzed m io t zain tereso w an ia, po d e jm u ję p e w n ą decyzję m etodologiczną. S k ła d ają się na nią d w a założenia, jedn o dotyczy p rzed m io tu pierw szego, d ru g ie — p rzed m io tu drugiego. Z ak ła dam w ięc p o pierw sze, że te k s t uży tk o w y m a jak ąś poetykę, k tó ra p o d d a je się ta k samo analizie jak p oetyka u tw o ru pow ieściow ego, lirycznego czy ese istycznego. Ta sp raw a w y d a je się dosyć oczywista. A le su g u ru ję przecież coś w ięcej. To m ianow icie, że p o etyka te k s tu użytkow ego d a je się badać za pom ocą ty ch sam ych m n iej w ięcej narzędzi, k tó re służą b a daniu lite ra tu ry . P rzeprow adzić trz e b a bez w ą tp ie nia m od ernizację w a rsz ta tu , porzucić zwłaszcza r u ty n ę, jed n a k podstaw ow e k a teg o rie an ality c z n e za
chow ują sw ą w ażność i moc. Otóż to n ie je s t w cale
pew ne. A jeżeli zastosow anie ty c h narzędzi do m a te ria łu przekazów u żytkow ych p row adzi do w yników najzu p ełn iej pozornych? Je że li będą one odnajd ow a ły to, co w nich sam ych tylko, a nie w m a te ria le było zaw arte? To znaczy, poniew aż n ależą do w yposażenia badaczy lite ra tu ry , k ażd y przekaz, z k tó ry m się
Modernizacja lub zmiana w arsztatu
ZBIGNIEW JAROSIŃSKI 18
Obszar stoso wania poetyki
zetkną, zam ien iały będą w tw ó r literatu ro po do bn y? A u to r p rzek azu użytkow ego ma do dyspozycji p e w ien re p e r tu a r środków językow ych i pew ien system konw encji ok reślający ch m ożliw ości ich w y k o rzy sta nia. Ale czy ów r e p e r tu a r środków i zasób konw en cji są jed n o ro d n e z tym i, jak im i posługuje się a u to r u tw o ru literackiego? Być m oże przekaz użytkow y dzieli się na jed n o stk i innego niż litera c k i ty pu , jego znaki m a ją in n ą s tru k tu rę , jego składnia rządzi się innym i regułam i. Może więc, badając tek sty użytkow e, słuszniej byłoby uczynić obiektem uw agi przede w szystkim zjaw iska, k tó re ro zg ry w ają się w nich na poziom ie języka n a tu ra ln e g o , analizow ać w ięc nie sty l i reto ry k ę, ale zasady pow iadam iania, fu n k cje wypow iedzi, osobliwości sam ego a k tu m ó w ie n ia 1. W ówczas je d n a k nie m a pow odu nazyw ać tego „po e ty k ą ” , chodzi bow iem raczej o ogólniejsze m echa nizm y k om u nik acji językow ej. Albo też — inne w yjście — m usim y stw orzyć zupełnie now y a p a ra t badaw czy, p ro p o n u jący in n ą segm entację w ypo wiedzi, specjaln e rozum ienie procesu (w najszerszy m znaczeniu) tw órczego, od m ien n ą koncepcję stosunku m iędzy zbiorow ym a in d y w id u aln y m . W ten sposób postępow ał P ro p p w analizie ry sy jsk ie j b a jk i czaro dziejskiej. I w ty m rów nież w y p ad k u słowo „po ety k a ” okazuje się n iepotrzebne; stu d iu m P ro p p a p rzy n ajm n iej nie posługiw ało się żadnym i k ateg o riam i poetyki. To są w ątpliw ości, jak ie budzi sform ułow a nie „poetyka tek stó w uży tk o w y ch ” .
J e d n a k teza, iż znaczna część, choć b y n ajm n iej nie całość, w ypow iedzi n ieliterack ich m a poetykę w ścis łym sensie, poety kę bliską lu b analogiczną do tej, k tó rą odczy tu jem y w u tw o rac h literackich, d a je się bronić. Za nią też sam o b staję i ona je s t fu n d a m e n tem tego szkicu. Sądzę jed n ak , że przekazy, w obec
1 Znam jedną, nader kształcącą pracę tego rodzaju: artykuł J. Lalewicza Napis i w y p o w ie d ź („Teksty” 1973 nr 1) Suge stiom zawartym w tej i innych pracach tego autora w iele zawdzięcza następny rozdziałek niniejszego szkicu.
9 TEiKST UŻYTKOWY I TEKST LITERACKI W XIX W.
k tó ry ch zasadnie stosować m ożna kateg o rie poetyki, prócz tego, iż zostały sfo rm uło w an e w języku, odzna czają się jeszcze do datkow ym i cecham i. W ym ienię je w skrócie. Po pierw sze, są to te k sty publiczne. W yłączam w ięc stąd w szystkie u stn e w ypow iedzi p ry w a tn e , n o tatk i, zapiski, listy in ty m n e. To praw da, że lite ra tu ra im itu je je od d aw n a i bardzo udatnie, lecz dzieje się to, ja k sądzę, dlatego, że fascyn u ją ją one sw oją innością. Po drugie, są to form y w y p o w iedzi, k tó ry m tow arzy szy tra d y c ja reto ryczn a, fo r m y więc, k tó re w ym ag ają specjaln ego i w ysoko zor ganizow anego sty lu lub k tó re u zn aw ane są po p rostu za p ok rew ne lite ra tu rz e . Nie je st to k ry te riu m zbyt ostre, pozw ala je d n a k stw ierdzić, że nie m a poetyki ogłoszenie drobne w gazecie i książka adresow a, ma ją n ato m iast rek la m a prasow a i p rzem ów ienie g u b e rn a to ra .
T ekst litera c k i in te re su je m n ie tu ta j w stopniu je szcze w iększym niż użytkow y. D la badacza tw ó r czości dziew iętn asto - i dw udziestow iecznej lite ra tu ra je s t fen om en em stosunkow o w y ra ź n ie w yodrębnio nym . Toteż podstaw ow y u k ład, w jak im umieszcza on zajm ujące go utw ory , stan ow i system litera c k i lub też — p rzy innej o rie n tac ji naukow ej — porzą dek n a ra sta n ia i p rzetaso w y w an ia się literackich rozw iązań. Nie znaczy to, a b y h isto ry k lite ra tu ry po zostaw ał obo jętn y wobec d o ku m entów innego typu, donoszących na p rzy k ła d o spraw ach politycznych, ideologicznych czy obyczajow ych. Tyle, że ten kto pisze o lite ra tu rz e i ideologii, m a zw ykle na uw adze nie ty le w ypow iedzi ideologiczne, co sam e idee fu n k cjo n u jące w epoce. P odobnie k o n fro n tu je się lite ra tu rę z obyczajam i po p ro stu — nie zaś z p rz e kazam i, k tó re są d o k u m en tam i obyczaju. W obu tych 1 różnych in n y ch w y p ad k ach chodzi nie o „ te k sty ” , a le o „p ro b lem y ” 2. Nie w ątp ię w słuszność takiego
2 Stosunek m iędzy heterogenicznym i tekstam i staje się jed nak dla historyka literatury bardzo interesujący w dwu w y padkach: 1) gdy m am y do czynienia z w pływ em jakiejś
nie-Teksty czy problemy?
ZBIGM EEW JA iR O SIŃ SK T
10
C zytelnik X IX --w iecznej gazety
sta w ia n ia sp raw y. Sądzę jednak, że m ożna zapropo now ać rów nież in n ą persp ek ty w ę poznaw czą: zapy tać m ianow icie, ja k ie było m iejsce utw orów litera c k ich pośród całości tek stó w pew nej epoki. Można b a dać lite ra tu rę , śledząc jej pozytyw ne i n egaty w n e odniesienia do innego ty p u w ypow iedzi w d an y m h isto ry czn y m m om encie. Takie sp ojrzenie w y d a je m i się b ard zo obiecujące. Dzięki niem u bow iem m ogłaby pow stać historyczna definicja lite r a tu r y jako swois teg o fen om en u k u ltu ro w eg o i sw oistej in sty tu c ji spo łecznej 3. To je s t d ru g i p u n k t w yjścia ty ch rozw ażań.
2
U żytkow nik tek stó w u ży tk o w ych przeb yw a w św iecie w ypełnion y m przez b ardzo różnorodne fo rm y w ypow iedzi. C zyteln ik gazety z d ru g ie j połow y X IX w . w ciągu jed n ej w ieczornej leiktury w ę d ru je od spraw ozdania z procesu do fe lie tonu, potem do korespo n d encji z innego zaboru, póź n iej do zarządzenia w ładz policyjnych w sp raw ie u p rzą tan ia śniegu, re k la m y firm y k raw ieckiej lub gorseciarskiej, w reszcie ogłoszenia składu a p teczn e go, k tó re zapoznaje go zw ykle z p ełny m a so rty m e n tem o fero w an y ch tow aró w . Je śli przeczyta jeszcze list przy jaciela, p rze stu d iu je encyklopedyczny a r ty k uł z k alen d arza Urngra, p rz e k a rtk u je p o ra d n ik go sp o d arstw a dom owego, tylk o w ieloletn ia w p ra w a pozw ala m u rozeznać się w ty m bogactw ie form i konw encji, a więc odczytać w szystko w sposób
literackiej retoryki na literaturę (np. publicystyki na poezję pozytywistyczną, por. w tej sprawie M. R. Mayenowa: J ę z y k
liryki pozy ty w isty c zn e j. Próba pokazania p roble m aty ki. W: P o z y ty w iz m . Cz. I. W rocław 1950, s. 511—512); 2) gdy m am y
do czynienia ze stylizacją.
8 Problem taki staw ia R. Escarpit (por. Literatura a społe
czeństwo. W: Współczesna teoria badań literackich za grani cą. Antologia. Oprać. H. Markiewicz. T. III. Kraków 1973,
11 TEKST UŻYTKOWY I TEKST LITERACKI W XIX W.
w łaściw y. K ażd y z ty ch k o m u n ik ató w zmusza go do u ruch om ien ia innego zasobu w iedzy i in n ej sfery społecznego czy p ry w atn eg o dośw iadczenia. K ażdy oczekuje od niego innego ro d zaju akty w n o ści i in n e go stopnia zaangażow ania w spraw ę. P rzed e w szyst k im zaś — k ażd y n arzu ca m u odm ienną rolę spo łeczną.
C zytelnik raz je st obyw atelem m iasta, raz Polakiem , raz poddany m ro syjsk im , ra z członkiem jakiegoś śro dow iska, u rzędnikiem , k lien tem , p rzy jacielem itd. W szystkie te ro le odznaczają się ty m jed n ak, że m ają w y m iar — b y ta k rzec — życiow y. U kształtow ane zostały w tra k c ie różnego rod zaju in te rak c ji rzeczy w istych, in te rak c ji, k tó re odbyw ały się w m a te ria l n y m św iecie i pośród p raw d ziw y ch 'ludzi. Przekaz w łącza czytelnika w istn ieją cy w cześniej, pozateksto- w y porządek życia. Je śli jak a ś rola jest czytelnikow i niedostępna lu b n ie m a p o tw ierd zen ia w jego życio w ym dośw iadczeniu, n ie zostaje w cale podjęta. Czy te ln ik p rz y jm u je wów czas postaw ę, k tó rą nazw ać m ożna rolą obserw atora. K toś, kto nie jest farm aceu tą czy lekarzem , czyta an o ns sk ład u aptecznego z tak ą sam ą p e łn ą re s p e k tu obojętnością, z ja k ą przecho dzień p rzy g ląd a się przez w itry n ę słoikom z łaciński m i nazw am i, k tó re z a p ełn iają p ó łk i apteczne.
Dla te k s tu użytkow ego odniesienie życiowe m a wagę podstaw ow ą. K o m u n ik at ściśle zrośnięty je st z k o n k re tn y m m iejscem i k o n k retn y m m om entem , w ja kim się re a liz u je , tzn. je st p rzek azy w an y i odbierany. O kreślony rodzaj te k s tu zazw yczaj pojaw iać się m oże ty lk o w określo n ych w aru n k ach . N ajczęściej więc trw a le zw iązany je s t z jak im ś środkiem p rzekazu — gazetą, p lak atem , zebran iem pu blicznym itp. D alej: z jak im ś w zo rem re la c ji m iędzy lud zk ich — le k tu rą in d yw idu aln ą, zachow aniam i zaw odow ym i czy to w a rzyskim i, u czestn ictw em w zorganizow anym zgro m adzeniu itd., m ożliw ości zróżnicow ania tych re la c ji je s t zresztą nieskończenie dużo. N astępnie: z p e w nym typem n adaw cy; na p rz y k ła d w d ru g iej połow ie
Teksty w sytuacji
ZBIGNIEW JAROSIŃSKI
12
Poza językow y charakter sytuacji
X IX w. lekarzow i nie w y p ad a polecać sw ych usług w tak i sposób, ja k czyni to kupiec, toteż re k la m y p ra sowe fu n d u ją sobie tylko w ynalazcy „cudow nych śro d k ó w ” na p o ro st włosów, nagn iotk i, p ięk ną cerę, jed n y m słow em — szarlatani. W reszcie: z określoną publicznością. Okoliczności, k tó re tow arzyszą tek sto wi użytkow em u, nie są więc tylko otoczeniem , sta now ią jego dopełnienie in teg raln e. T w orzą ja k b y r a mę sem antyczną, d e te rm in u ją c ą glob alny sen s całej w ypow iedzi. Toteż przen iesien ie k o m u n ik a tu uży tko wego w in n e środow isko całkow icie pozbaw ia go sensu lub też n ad aje m u sens z g ru n tu odm ienny niż m iał na początku, nieoczekiw any i przypadkow y. K a zanie zamieszczone w specjaln ej Bibliotece K azno dziejskiej s ta je się w zorem stylistyczny m . A rty k u ł polityczny tra c i aktualność razem z gazetą, a nieoo później — jeśli nie zostanie zniszczony — zam ienia się w doku m en t przeszłości i aby go wówczas ożywić, nie w y starczy przeczytać go uw ażnie, trzeba go po now nie w ydać (np. w zbiorze arty ku łów ). P ew n e fo r m u ły ry tu a ln e lub urzędow e n a d a ją now y p o rząd ek jak ie jś rzeczyw istości (Bóg zstąpił m iędzy w iern y ch, dw oje ludzi staje się m ałżeństw em , jak iś p rzed m iot zm ienił w łaściciela itd.), lecz m uszą być w ygłoszone przez osobę upow ażnioną i zw iązane z w yk on aniem bardzo szczególnych, ściśle określonych czynności. S y tu acja k o m u n ik acy jn a, ;z ja k ą m am y do czynienia w w y p a d k u p rzek azu użytkow ego, odznacza się za tem c h a ra k te re m pozajęzykow ym . Toteż w ielokroć w ogóle nie d aje się ona odczytać z sam ego p rzekazu. Chcąc ją zrekonstruow ać, m usim y przekroczyć g ra nice te k stu i w pierw szym rzędzie ro zp atry w ać szer szy układ, w obrębie k tórego tek st fu n k cjo n u je. Moż na by dlatego też powiedzieć, że sy tu acja k o m u n ik a cyjna jest logicznie u p rzed n ia w obec przekazu. Cza sem publiczne zabranie głosu w danej sy tu a c ji tr a k tow ane je s t jako konieczne (to p rzy pad ek w y po w iedzi okolicznościowych), albo też w ygłoszenie p e w n ych słów je s t ty lk o fo rm a ln y m w aru n k iem , a b y
13 TEKST UŻYTKOWY I TEKST LITERACKI W XIX W.
pew na in te ra k c ja m ogła być uw ażana za spełnioną (to rola fo rm u ł okolicznościowych). Oba ostatn ie przy p ad k i są n iew ątp liw ie krańcow e, one jed n ak n a jw y ra ź n ie j d e m o n stru ją osobliwość m odelu języ kow ej k o m u n ik a c ji użytkow ej.
Z auw ażm y na m arginesie, że podobnego ro d zaju -bezpośredni udział w sam ej w ypow iedzi — okolicz
ności, k tó re jej tow arzyszą, znam ien n y je s t tak ż e dla m ow y potocznej. A by zdać spraw ę z tego, jak i k o n k re tn y sens m a p arę k w estii tw orzących codzienną p ry w a tn ą rozm owę, uw zględnić trzeba, k im są dla siebie ludzie, k tó rz y rozm aw iają, z jakiego środo w iska pochodzą, gdzie i k ied y toczy się ich dialog, czym dla n ich je st sam a sp ra w a itd .4 S y tu ację ko m u n ik a c y jn ą w yzn aczają w ięc czynniki poza języko w e. Pod ty m w zględem w ypow iedź p ry w a tn a i u ż y t kow a w ypow iedź publiczna bardzo zbliżają się do siebie. Zdecydow anie różni je jedno: w p ry w a tn e j rozm ow ie re a ln y u k ład życiowy, k tó ry stanow i se m an tyczną ram ę w ypow iedzi, je s t jednorazow y i w każdym w y p ad k u zasadniczo odm ienny. Im głębiej w n ik am y w n iepo w tarzaln y splot pozatekstow ych de
term in a n t, ty m lepiej rozu m iem y znaczenie słów. Na to m iast sy tu a c je k o m u n ik acy jn e w łaściw e p rzek a zom użytk ow y m są p o w tarzaln e i stereotypow e. To też w y m ag ają zachow ań m ający ch re g u ły w w yso k im sto p n iu ustabilizow ane, zachow ań, k tó ry c h moż
na, a często trz e b a się nauczyć.
Z te k ste m litera c k im rzecz m a się zupełnie inaczej. P rz ed e w szy stk im dzieło litera c k ie zawsze uniezależ n ia się od w aru n k ó w , w jak ich pow stało, w jakich było rozpow szechniane i w jak ich je st czytane. Moż n a czytać w gabinecie, w przedziale kolejow ym , głoś n o w salonie — zaw sze je s t to ta sam a lek tu ra. Moż
4 Na ten aspekt w ypow iedzi potocznej szczególną uwagę zw racał W. W ołoszynow (por. zwłaszcza Sło wo w żizni i sło-
w o w poezii. K woprosom sociołogiczeskoj poetiki. „Zwiezda”
1926 nr 6), uważając go za szczególnie doniosły z punktu w i dzenia „socjologii słow a”.
Sytuacje stereotypow e
Czytanie dzieł literackich
ZBIGNIEW JAROSIŃSKI 14
U tw ór projek tu je sytuację
na czytać z książki, z gazety, z antologii, z ch resto - m atii — zawsze je s t ito te n sam u tw ór. Można czytać, b ędąc adw okatem , kupcem , czeladnikiem , służącą — w k ażd ym w y p a d k u m a się te sam e praw a. I od w ro tn ie, w jed n y ch i ty ch sam ych okolicznościach czytać m ożna u tw o ry n a d e r różne: powieść histo ryczną, powieść w spółczesną, to m ik w ierszy, d ram a t. O graniczenia, jak im p odlega k o n k re tn y w y bó r czy telniczy, są w ty m w zględzie zupełnie innego rodza ju: po p ro stu nie w k ażd y ch w a ru n k a c h ud aje się osiągnąć ten sta n sk u p ien ia i sw obody m yśli, k tó re g o w ym aga nip. cykl sonetów czy w ierszow ana trag ed ia. P rz e strz e ń życiowa, w jak iej istn ieje tek st użytkow y, je s t ja k b y już w cześniej w ypełniona przez różnego ro d za ju zakazy, dyspozycje i oczekiw ania, k tó re p o w in ien on respektow ać; p rzestrzeń , w k tó re j pojaw ia się te k s t literack i, je st ja k b y p u sta. D opiero u tw ó r ją o rganizuje. Będzie p rop o zy cją postaw ioną c z y te ln i kow i. Dodać je d n a k w y p ad a, że n ie każdy u tw ór. T ekst należący do lite r a tu r y p o p u larn ej zw iązany je s t z określonym śro d k iem przekazu (wiersz do ty godnika), ad reso w an y je s t do pew nej publiczności (powieść dla kobiet, d la m łodzieży), dostosow uje się do w aru nkó w , w jak ic h będzie czytany (w X IX w. p o w sta je no w y g atu n ek : now ela w igilijna) dtd. O d n o to w u ję to tylko, lite r a tu r a p o p u larn a n ie będzie m n ie bow iem dalej zajm ow ała.
U tw ó r lite r a tu r y w y so ko arty styczn ej sam p ro je k tu je sy tu a c ję k o m u n ik acy jn ą. W ty m sensie m ożna po w iedzieć, że jest logicznie od niej w cześniejszy. W d ru g ie j połow ie X IX w . ko n w encje językow e, jak im i p o słu g u je się przekaz literack i, nie m ają ju ż zasad niczo pozaliterackich m otyw acji. Ściślej, n a w e t jeśli m o ty w acje takie istn ie ją (w n iek tó ry ch fo rm ach w ypow iedzi trw a le odciśnięty je s t ślad ich p ie rw o t nego zw iązku z pew nym i obyczajam i, a p rzem iany k o n iu n k tu r gatu nk o w y ch sta n o w ią w ostatecznym r a ch u n k u re z u lta t p rzem ian publiczności czytającej itp.), nie są one n a co dzień uśw iadam iane an i p rzez
15 TE/K ST UŻYTKOWY I TEKST LITERACKI W XIX W.
pisarzy, ani przez czytelników i nie m ają znaczenia p rzy k o n k re tn y c h a k ta c h lek tu ry . Na p rz y k ła d w yło nienie się w powieści osobnego n a rra to ra , k tó ry nie m usi być identyczny z au to rem , czyni z niej coś z g ru n tu odm iennego od gazetow ego spraw ozdania, r e lacji w spom nieniow ej czy opow iadania ustnego. Może się zdarzyć, że n a rra to r p re z e n tu je się jako pisarz, m ów i w pierw szej osobie i o w ydarzeniach , k tó re w i dział n a w łasn e oczy. S y tu a cja tak a by łab y identyczna z tą, ja k a w łaściw a je st przekazom n ieliterack im . Ale w łaśnie uderzałab y sw oją sztucznością. W obszernym utw orze pow ieściow ym sta ła b y się b ardziej n ie n a tu ra ln a niż trzecioosobowa n a rra c ja w szechw iedząca. Podobnie też u p raw ian ie poezji je st — w znacznie w yższym sto pn iu niż m iało to m iejsce w pierw szej połow ie w ieku — czynnością ekskluzyw ną. Polega na tak im użyciu języka, jakiego nie spoty ka się w żad nych in n y ch społecznych in te rak c jac h . Dla ówczes nego czy teln ik a i k ry ty k a stan ow i spraw ę nie ty le um iejętności, co ta le n tu , pojm ow anego jako w y ją t kowa i sam oistna cecha osobowości 5.
N ie w y n ik a jed n a k z tego, ab y k o n w en cje literack ie b yły ty lk o um ow ne i żyły n a m ocy k o n w enan su w y łącznie. P rzeciw nie, p rzy słu g u je im sensowność, jeśli „sensow ność” rozum ieć jak o „celowość” . Sądzę m ia now icie, że istn ie ją p e w n e pro ste, e le m en ta rn e ja kości literackie, obecne w różnego ty p u u tw o rach i bardziej ogólne niż w yznaczniki gatunkow e. Są nim i m iędzy innym i n arracy jn o ść, liryczność, ek sp resy w - ność. K o n w en cje litera c k ie służą realizacji ty ch ja kości. Rozszczepienie n ad aw cy u tw o ru epickiego po tęg u je m ożliwości n a rra c y jn e , w pro w ad zając do a k tu opow iadania dodatkow e p a ra m e try . Podobnie dziw ność i niecodzienność język o w a u tw o ru poetyckiego
u w y p u k la jego c h a ra k te r eksp resy w ny : każda de
5 Wówczas to stałym składnikiem potocznej świadom ości li terackiej staje się fetyszyzm talentu, z którym później w a l czyć będą Irzykowski i awangardziści.
Elem entarne jakości literackie
ZBIGNIEW JAiROSIŃSKI 16
Zróżnicowanie pragm atyczne
cyzja d a je się tra k to w a ć jako w y raz osobowości a u to rsk ie j. Jeżeli więc sem an tyczną ram ą tek stu użytkow ego jest sy tu acja życiowa, w k tó rej uczest niczy, to sem an tyczn ą ra m ą tek stu literakieg o jest jeg o literackość.
3
M ówiłem do tąd o tekście u ży t kow ym w ogóle. W istocie m iędzy poszczególnym i w ypow iedziam i uży tk o w y m i zachodzą bardzo głębo kie różnice rodzajow e, a n a w e t bliskie sobie form y są zazw yczaj n ajzu p ełn iej n aw zajem niezastępow al- ne. W spom nienie p o śm iertn e n a p rzy k ład je s t czymś in n y m niż nekrolog, inne p rzy słu g u je m u m iejsce w gazecie, jego a u to r w y stęp u je w innej roli, z innej p e rsp e k ty w y ukazyw ać pow inno zm arłego.
Zróżnicow ania rodzajow e na tym obszarze tw órczości językow ej ufundow ane są n a odm iennych zasadach niż podziały gatu n k o w e w litera tu rz e . Znaczenie p ry m a rn e m a tu ta j p rag m a ty k a . Poniew aż — ja k p i sałem — te k s ty użytkow e ściśle zrośnięte są ze swo im życiow ym k o n tek stem , więc d y fe re n c ju ją się p rzede w szystkim ze w zględu na to, ja k ą sy tuację społeczną obsłu g u ją i jak ie m u celowi służą. W łaśnie na asp ek t p rag m aty czn y zw raca uw agę N a jn o w szy
sekreta rz, czyli pod ręczny p rzew o d n ik pisania listów , próśb, k o n tra k tó w i in n yc h korespondencji w róż n y c h p rzedm iotach, kied y podaje ta k ą definicję:
„L ist je s t rozm ow ą m iędzy dw iem a osobami nieobec nym i, prow adzoną n a piśm ie; posiadać p rze to po w in ien w szelkie p rzy m io ty rozm ow y osób dobrze w y chow anych i ukształco ny ch” . I zaleca d alej: „W listach m am y stosow ać się do c h a ra k te ru , sposo b u m y ślen ia i stan o w isk a osoby, do k tó re j piszem y. T rzeba w ięc sta ra ć się znać ludzi, a m ianow icie oso bę, z k tó rą zostajem y w listow nych stosunkach, jeżeli p rag n iem y , ab y pism o nasze dopięło celu. K ażdy
17 TEKST UŻYTKOWY I TEKST LITERACKI W XIX W.
człow iek m a pew ną stronę, k tó rą łatw iej p oruszyć” 6. W zględy p rag m a ty c z n e d ecy d u ją rów nież o dalszych, drobniejszych podziałach g a tu n k u epistolarnego. N a j
n o w szy sekreta rz w y o d ręb n ia m iędzy inn y m i tak ie
podgrupy: „ listy z d o n iesien iem ” , „listy z zapy tan iem i p rośbą o radę, pomoc, w sp arcie etc.”, „listy z po d ziękow aniem ” , „listy polecające lub w staw iające się za k im ” .
Zauw ażm y m im ochodem , że genologia tekstów u żytkow ych 'będzie m iała te d y c h a ra k te r n ie- system ow y. O drębność g a tu n k u użytkow ego nie jest bow iem u w aru n k o w an a przez jego p o zy ty w n e i n e g a ty w n e odniesienia do g atu n k ó w innych. Ma u za sadnienia poza językow e. Toteż p arad y g m aty , jak ie się tu ta j tw orzą, są ty lk o odblaskiem re la c ji p o w sta jących m iędzy różn y m i ty p am i in te ra k c ji publicz nych. W rezu ltacie p o zostają n ieustabilizow ane i czą stkow e. Ł atw o n a to m ia st d a ją się zauw ażyć na obsza rze ty ch tek stó w p e w n e n a jb ard ziej g en eraln e opo zycje, k tó re p o rzą d k u ją cały św iat zachow ań języ kow ych: opozycje m ow y u stn e j i m ow y p isan ej, w y pow iedzi oficjalnej (gdy w y stę p u je się jako re p re z e n ta n t zbiorowości lub fun k cjon ariu sz) i w ypow iedzi podejm ow anej w e w łasn y m im ien iu itp.
Za w y różnik drugiego sto p n ia w ażności uw ażałbym p rzed m iot w ypow iedzi. Inaczej pisze się spraw ozda nie z w yd arzeń p olitycznych w e F ran cji, inaczej spraw ozdanie o sk an d alach w P ary żu , inaczej sp ra w ozdanie z w ystęp ó w śpiew aczki, inaczej spraw oz danie z odczytu publicznego. K o resp o n d en t re sp e k to w ać m usi h iera rc h ię w ażności spraw . Pow inien k w e stie g abinetow e p rzed staw iać rzeteln ie, o skan d alach m ów ić z dy stan sem , n a te m a t odczytu w ygłosić sw oją opinię dotyczącą bądź m eritu m , bądź p o ży tku sam ej im prezy. H ierarch ia w ażności sp raw odznacza się
8 J. N. C. {Czarnowski]: N a jn o w szy sekretarz, czyli podręcz
ny przew odn ik pisania listów, próśb, k o n tra k tó w i innych korespodencji w różnych przedmiotach... Warszawa 1870,
s. 1, 3.
Przedm iot różnicuje wypow iedzi
Z B IG N/TE W J A R O S IŃ S K I
18
Stylistyka na trzecim miejscu
p rzy ty m obiektyw izm em i uniw ersalnością. P o lity ka, sztu k a i n au k a są sam e w sobie doniosłe, toteż a u to r spraw ozdania nie m usi liczyć się z tym , czy m ają one w p ły w n a życie jego czytelników . P u n k t w idzenia, ja k i p rzy jm u je , po w inien być — jeśli m ożna ta k rzec — ogólnospołeczny. W inn ej s y tu acji jest ten, kto p rzed staw ia zajścia skandaliczne, w y d arzen ia tow arzyskie czy drobniejsze w ypad ki m iejskie. On a p e lu je do potocznego dośw iadczenia czytelników , indyw idualnego, choć stereotypow ego. D latego posługuje się językiem osobistym i żartob li w ym . M iejscem , gdzie om aw ia się tego rodzaju s p ra wy, sta je się w X IX w. felieto n — „pogad anka” , „k ronika tygodniow a” .
D opiero na trzecim m iejscu postaw iłby m d y fere n - cjację sty listy czn ą tekstów użytkow ych. C zytelnika dzisiejszego uderza, ja k w ielk a w spólnota sty listy c z na istn ie je w X IX w. m iędzy ich n a jz u p e łn ie j od m iennym i g atu n kam i. Te sam e tro p y , słow a-klucze i sen ten cje odnaleźć m ożna w rozbiorze w y p ad ków politycznych, felietonie, p o rad n ik u gospodarstw a do m owego, a — jeśli sądzić po w zorach zam ieszczonych w „ sek re ta rza c h ” — pew nie i w korespondencji. P o jaw ia ją się one niezależnie od k a lib ru spraw i nieza leżnie od sta tu su tego, kto m ówi; tylk o czasem w ięk sze m ają m ożliwości dojścia do głosu. N iew ątpliw ie „list do u rzędnika na w yższy stopień p o su n ięteg o ” oraz list, w k tó ry m „przy jaciel w staw ia się do ojca za synem jego” 7, p isan e będą w odm iennych ko n w encjach. Ale odm ienność ta odzw ierciedlała będzie fak t, że każdy z listów należy do zdecydow anie in nego porząd k u stosunków m iędzyludzkich. P odziały stylistyczne tek stó w u ży tkow ych w y d ają się w tó rn e wobec dw u w yróżników poprzednich. W w iększości w y padków pisarskie decyzje a u to ra p rzek azu pozw
a-7 A. Z.: S ekre tarz dom ow y. N ie z w y k ł y zbiór listów to w a
rzyskich i okolicznościowych, dokładny podrę czn ik dla sła bych w sty lu i koncepcie. L w ów 1872 (tytuły, jakim i opat
19 TEKST UŻYTKOWY I TEKST LITERACKI W XIX W.
łają się tra k to w a ć jako w ym uszone przez sytuację, w jakiej rea liz u je się w ypow iedź, bądź też jako n a rzucone przez c h a ra k te r przedm iotu, o k tó ry m rzecz idzie.
Dla powieści now ożytnej u n iw ersu m tekstów u ży tko w ych stanow i o b iek t bezustannego zainteresow ania. Pow ieść może z zuipełną n iem al sw obodą k orzystać z elem entów językow ych, na k tó ry c h odciśnięte jest p iętn o użytkow ości. Bez tru d u dałoby się przytoczyć z jak iejk o lw iek powieści, poczynając od X V III w., rozliczne ustępy, gdzie w n a rra c ję zaangażow any zo stał rzeczyw isty słow nik gospodarstw a w iejskiego, k u - piectw a, sztuki w o je n n e j czy naw igacji. Pow ieść dziew iętnastow ieczna poszła tą drogą dalej. R eto ryk a tek stu publicznego je s t żyw iołem nie m niej jej b lis kim niż re to ry k a p oetycka. O rzeszkow a pisze na przykład: „K ap itał serca, jak każdy in n y k ap itał, ro z prasza się, gdy źle użyty, i w m ik ro sk o p ijn ych zda się cząstkach rzucony, to p n ie je szybko; coraz m niej p ro ce n tu je rozkoszą i zadow oleniem — aż pew nego pięknego p o ran k u n ieostrożny k a p ita lista spostrzega, że je st b a n k ru te m ” 8. Nie je s t to opinia żartobliw a. Idzie o sp ra w ę po w ażn ą i w odpow iednio pow ażny sposób została ona przedstaw iona. A ty m sam ym i s ty l użytkow y, k tó ry służy jej w ysłow ieniu, został w p e łn i litera c k o upraw om ocniony. F ak t, iż je s t on stylem obcym, pochodzącym spoza lite ra tu ry , n a d a je sam ej w ypow iedzi p ew n ą kategoryczność i bez względność.
Bardzo tru d n o odpowiedzieć na p y tan ie, na czym po lega w X IX w. różnica sty listy czn a m iędzy pow ieścią a szkicem p o p u larn o n auk o w ym , poradnikiem , kaza niem , tra k ta te m m o rali sty czn y m , pu b licystyk ą. Czy teln ik rozpoznaje tek st pow ieściow y, biorąc pod u w a gę obszerny zespół k ry te rió w , z k tó ry c h każde z osob na nie je st stanow cze. Przypuszcza n a p rzy k ład , że
8 E. Orzeszkowa: Rozstajne drogi. W: Pisma zebrane.
T. XXXVII. Warszawa 1952, s. 141.
Mała różnica stylistyczna
ZBIGNIEW JA'ROSIŃSKI
2 0
Elem enty pozajęzykow e
m a w rę k u powieść, 'kiedy w idzi dialogi, ale p rzy puszczenie to w ym aga jeszcze w eryfikacji, poniew aż pow ieść n ie m usi w cale zaw ierać dialogów, a z d ru giej stro n y dialog zjaw iać się m oże rów nież w e w n ą trz w ypow iedzi p u b licystycznej. K ró ciu tk ie opo w iad an ia z tezą p isy w an e przez P ru s a są czymś do skonale p ośrednim m iędzy lite r a tu r ą a felietonistyką, w łaściw ie m ogłyby być um ieszczone w gazecie za rów no w dziale literackim , ja k i pod nagłów kiem „kro n ik a tygodniow a” .
T ekst użytkow y 'ponadto w chodzi do pow ieści na p raw ach cy tatu . W jej s tru k tu rz e z ajm u je wówczas dokładnie to sam o m iejsce, co w ypow iedź postaci, w łaściw ie je st po p ro stu je d n ą z odm ian w ypow iedzi postaci, niczym isto tn y m , ja k sądzę, się nie w y ró ż niającą. Nie będę w ięc bliżej ch arak tery zo w ał te j sy tuacji. P o p rzestanę na stw ierdzeniu, że p rzed p isa rzem sto ją nieograniczone m ożliw ości takieg o czer p an ia z użytkow ego m ate ria łu . K ażd y tek st w szel kiego ty p u stać się m oże sk ład n ik iem dzieła pow ieś ciowego. Co w ięcej: pow ieść n astaw io n a je st na uchw ycenie w ielotekstow ości i wielogłosowości św ia ta, w spółbrzm ień i k o nflik tó w stylów , różnicow ania się fo rm w ypow iedzi. P row adzi ciągłą obserw ację ję zyków sw ojego czasu.
Z auw ażm y jed n ak , że d o stęp do pow ieści m ają n ie m al w yłącznie tek sty w ypow iedziane w jęz y k u n a tu ra ln y m . T ylko w yjątko w o zdarza się, aby znalazł się w niej tek st n iejęzykow y lub coś, co nie je st tekstem , ale tylko rzeczą (jak m arm u rk o w y p ap ier, k tó ry W klejony był — zw ażm y: w X V III w . — m ię dzy k a rtk i T ristram a S h a n d y ). W olno w pow ieści um ieścić słow a greckie, n ie pow inno się jed n a k um ieszczać ry su n k ó w i znaków nutow ych. Z p iosen ki, k tó rą śpiew a b o h ater, pow ieść w y n o to w u je ty lko słowa, cy tu jąc plak at, w iszący na słu p ie ogłoszenio w ym , p o m ija jego grafikę, tak że z odgłosów n a tu r a l ny ch r e je s tru je te, k tó re m a ją już swój sta ły odpo w iedn ik w języku. G dy tym czasem ud ział elem en tó w
2 1 TEKST UŻYTKOWY I TEKST LITERACKI W XIX W.
poza językow ych w w ypow iedziach użytkow ych nie jest niczym szczególnym . In te g ra ln ą częścią podręcz nika, a rty k u łu czy te k stu reklam ow ego byw a ry cin a lub schem at; przem aw iając publicznie m ożem y coś pokazać, zresztą w u stn e j w ypow iedzi publicznej sło wo sam o sta je się sk ład n ik iem pew nego p o rząd k u rzeczy i działań. P odobnie w m owie potocznej: zanu cenie w rozm ow ie (jeśli m a uzasadnienia m ery to ryczne, tzn. służy kom unikacji) nie stanow i fa k tu bardziej niezw ykłego niż w ygłoszenie łacińskiej s e n tencji. Dla te k stu pow ieściow ego granica języka n a tu ra ln eg o jest g ran icą nieprzek raczaln ą. Pow ieść m oże sięgnąć aż do niej. Poza nią jed n a k sięgnąć ju ż nie może.
4
W d rug iej połow ie X IX w. w p e riody kach a także pośród efem ery dy czn y ch w y d a w nictw okolicznościowych poczesne m iejsce zajm u je studium biograficzne. W owych czasach, k ied y w ie rzy się św ięcie w u zd raw iającą moc dobrego p rz y k ła du, stu d iu m biograficzne jest w rów nej m ierze ency klopedyczną in form acją, co w ypow iedzią w spraw ach publicznych. Przytoczm y początkow y fra g m en t a r t y k ułu o P au lin ie K rakow ow ej, k tó ry niedługo po jej śm ierci u k azał się w „T ygodniku Ilu stro w an y m ” :
„Tradycja Hoffm anowej nie izamarła o tyle, aby przykład tej kobiety zasłużonej nie zachęcił do naśladow nictw a za równo na polu autorstwa jak prac w ychow awczych. Potrze ba nauczania i moralnego przygotowania kobiet do przy szłych zawodów m atki i obyw atelki w yradzała zaw sze od pow iednie pracownice, w rzędzie których stanęła od lat kilkudziesięciu i Paulina z Radziejowskich Krakowowa. O tw orzywszy zakład naukowy dla dziewcząt, jako ochm is trzyni, ożyw iła go duchem H offm anowej i w tym duchu pro w adziła aż do ostatnich prawie chw il życia, bo parę lat temu dopiero oddała go w inne ręce.
Nazw isko Krakowowej dobrze jest znane w ielu, bardzo w ielu rodzinom naszym. Pod jej kierunkiem kształciły się
O Paulinie Krakowowej
ZBIGNIEW JAROSIŃSKI
2 2
Poetyka szkicu
biograficznego
setki kobiet, które dzisiaj dzieciom swoim w szczepiają te sam e zasady, jakie w ynosiły z jej szkoły. A zasady to były głęboko m oralne i głęboko obyw atelskie. Panna, która ukoń czyła pensją «pani Kraków», m ogła być pewna, że w tow a rzystw ie żaden salonowy wietrznik nie zawiąże z nią poga w ędki lekceważącej; że w kwestiach poważniejszych i jej w olno zabrać głos, płynący z przekonania i uczucia, w y kształconego zacnie a poważnie. U «pani Kraków» uczono się bowiem w szystkiego, co hartuje duszę, uszlachetnia serce, rozszerza widnokrąg pojęć nie tylko w zakresie um iejętno ści programowych, ale ii w sprawach życia. Praca poważna, nauka zastosowana do potrzeb kobiety, estetyczna strona wychow ania, wdzięk naturalny, niezbędny w towarzystwie dobranym, ludzkość bez afektacji, zapał dla wszystkiego, co dobre i piękne — oto nabytki, jakie się wynosiło z pensjo natu zacnej w ychow aw czyni” ®.
A u tor w dalszym ciągu bardziej szczegółowo opow ia da o k o lejach życia i p rac K rakow ow ej. Tego ty p u in fo rm acje tw o rzą ja k b y p ry m a m y porządek a r ty kułu biograficznego. One — m ożna powiedzieć — p o w ołu ją go do życia. A le biograf rów nocześnie u ru cham ia porządek inny. O pisując działalność K ra k o w ow ej, w skazuje na n ajogólniejsze ideały, k tó re przyśw iecać m uszą in icjatyw ie pedagogicznej (w y chow anie „m atk i i o b y w atelk i”), k reśli p o rtre t ko b iety należycie w ykształconej, w reszcie w ym ienia cnoty p rak ty czn e, jak im i każda p an n a odznaczać się pow inna. R eto ryk a jego w yw odu zm ierza w ięc do tego, ab y to, o czym pisze się, osadzić w porządk u społecznych w artości, w zorów obyczajow ych i norm m oralnych. F u n d am entem , na k tó ry m m a się opierać porozum ienie m iędzy au to re m a czytelnikam i, je st w spólnota tych ideałów , w zorów i norm .
Zauw ażm y, że porozum ienie to do konuje się na dw u drogach. W pierw szym akapicie a u to r p rz y jm u je p e r spek ty w ę ogólnospołeczną i w łącza życie K rak ow o w ej w u k ład spraw , k tó re w ażne są dla całej zbioro wości narodow ej. Toteż p rzedstaw ia ją jako „pracow nicę” na n iw ie pedagogiki, „stojącą w rzędzie”
in-8 St. M. Rz. [R zętkow ski]: Paulina K rakow ow a. „Tygodnik Ilustrow any” 1882 nr 322.
2 3 TEKST UŻYTKOWY I TEKST LITERACKI W XIX W.
nych pracow nic. P rzy o k azji jak b y m im ow olnem u zatarciu u leg a fakt, że K rakow ow a i H offm anow a przez jak iś czas w spó łp raco w ały z sobą. T ek st su g e ru je raczej, iż związki m iędzy n im i b y ły znacznie m niej k o n k re tn e . T w orzy o b raz n astęp stw a pokoleń, k tó re p rze k a z u ją sobie duchow y sp ad ek i kolejno p rz y stę p u ją do tej sam ej społecznej służby.
W d rugim ak apicie n a to m ia st a u to r je s t rep re z en ta n te m w ęższej społeczności środow iskow ej. T y tu łu je sw oją b o h a te rk ę „zacną w ychow aw czynią” i — za jej p en sjo n ariu szk am i — „p anią K ra k ó w ” . O dw ołuje się do bardziej codziennych dośw iadczeń życiow ych, będących udziałem czytelników . I teraz jed n ak język, k tó ry m się posługuje, upraw om ocniony jest przez od niesienie do ra c ji zbiorow ych.
Ten ty p porozum ienia m iędzy au to re m a czytelni k iem po w tarza się nag m inn ie w ówczesnej publicys tyce gazetow ej, spraw ozdaniach, korespondencjach, felietonach. Ż u rn a lista drugiej połow y d ziew iętn as tego w ieku n a d e r silnie m an ifestu je sw oją p rz y n a leżność do społeczności, ogółu obyw atelskiego czy — w in n y ch sy tu acjach — to w arzy stw a. A p elu je stale, otw arcie lub za p o śred n ictw em sw ojej reto ry k i, do zbiorow ego sum ienia, u n iw ersaln eg o rozum u, pow szechnie p rz y ję ty c h zasad społecznych, potocznego dośw iadczenia. W stopniu bez p orów nania w iększym niż dzien n ik arz w spółczesny w y stę p u je jak o p rze d staw iciel zbiorowości i jej opinii. O parciem dla jego w ypow iedzi je s t consensus omnnium.
Je d e n z k o resp ond en tów „B luszczu” dał kied y ś p u bliczny w y raz niepokojom , jak ie w zbudziła w nim m yśl, że m ógłby stracić to oparcie.
„W dzisiejszych czasach — pisał — sprawozdawcy z życio w ego ruchu Europy nie mogą się uskarżać na posuchę pod w zględem nowin, inna w szelako trudność nieraz stanowi tamę w rozbiorze zaszłych w ypadków. W chw ili tylu w aż nych dziejowych przewrotów, na jakie od kilku m iesięcy patrzeć nam przychodzi, niepodobna prawie spodziewać się jasnego przedstaw ienia zachodzących zdarzeń ani liczyć na pobłażliw ość czytających. Starając się n aw et o najbardziej
Dziennikarz przedstaw i cielem czytelników
ZBIGNIEW JAROSIŃSKI 24
Fragm ent pow ieści
bezstronne przedstaw ienie faktów, m ożna być uwiedzionym przez w łasne uczucia czy przekonania, m ożna jeszcze łatw iej narazić się czytelnikowi, nie usiłując stosow ać się do jego uczuć czy przekonań, ale w ystaw iając rzeczy w kształtach, w jakich się one same narysow ują” 10.
Poniew aż w ty m m iejscu re fle k sja się uryw a, nie wiadom o, czy a u to r uw aża za słuszniejsze trzym ać się m niem ań pow szechnych, czy raczej ryzykow ać opis zdarzeń, tak , ja k się one „sam e n a ry so w u ją ” . W każdym razie nie ulega d lań w ątpliw ości, że opi nia zbiorowa je s t a u to ry te te m , a rozm inięcie się z n ią — to w y p ad ek n aru szen ia n o rm aln y ch reg uł kom unikacji.
Ó w czesny t^ k s t pow ieściow y znacznie m niej, ja k s ą dzę, m usi liczyć się z ty m a u to ry tete m . P o ró w n a j m y fra g m en t poprzedni z początkiem E m a n c y p a n te k :
„Około roku 1870 najznakom itszą szkołą żeńską w War szawie była pensja pani Latter.
Stamtąd w ychodziły najlepsze matki, w zorow e obywatelki i szczęśliw e żony. Ile razy gazety donosiły o ślubie panny m ajętnej, dystyngowanej i dobrze wychodzącej za mąż, można było założyć się, że m iędzy zaletam i dziewicy znajdzie się wzmianka, iż taka to a taka, tak a tak ubrana, tak a tak piękna i promieniejąca szczęściem oblubienica ukończyła pensję — pani Latter.
Po każdej podobnej wzm iance na pensję pani Latter w stę powało kilka nowych uczennic jako przychodnie albo jako stałe m ieszkanki zakładu.
Nie dziw, że i pani Latter, której pensja ty le szczęścia przy nosiła jej w ychow ankom , sama była uważana za osobę szczęśliwą. Mówiono o niej, że choć zaczęła pracę skrom nymi funduszam i, musi jednak posiadać kilkadziesiąt tysięcy rubli gotówką; n ie wiedziano tylko, czy kapitał jest um iesz czony na hipotekach, czy w banku? Nikt o m ajątku nie wątpił, widząc balow e stroje jej córki H eleny, prześlicznej dziewiętnastoletniej panienki, a nade w szystko słysząc o w y datkach syna Kazimierza, który nie żałował p ieniędzy”11.
M am y tu od razu znane ju ż ideały społeczne: „ n a j lepsza m a tk a ” , „w zorow a ob y w atelk a” . P ru s d o daje
10 Korespondencja z K rakowa. „Bluszcz” 1871 nr 4.
11 B. Prus: Em ancypan tki. W: Pisma. T. XIV. W arszawa 1949, s. 5.
25 TEKST UŻYTKOWY I TEKST LITERACKI W XIX W.
trzeci: „szczęśliwa żona” . Ideał ten w ydaje się pocho dzić z tego sam ego kodeksu m oralno-obyczajow ego. Ale już w n astęp n y ch zdaniach podlega k o n k rety z a cji i w ów czas okazuje się dw uznaczny. U w aga o sła wie, jak iej zakładow i p a n i L a tte r p rzy sp a rza ły udane śluby jej w ychow anic, pozw ala bowiecm przypuszczać, że „szczęśliwa żona” to ta, k tó re j udało slię zrobić dobrą p a rtię . Słowo „szczęście” po w tarza się w ogóle w ty m frag m en cie p a ro k ro tn ie i za każdym razem brzm i troch ę eufem istycznie. Pow iedzenie, że „p en sja ty le szczęścia przy n o siła w ychow anicom ” , oznacza nie to, że uczennice b y ły szczęśliwe, ile — że m iały zapew nione pow odzenie w życiu. Podobnie p a n ią L a tte r uw ażano za „osobę szczęśliw ą” , bo m yślano, że jest m aję tn a . T w orzy 'się w ten sposób jak b y d ru g a skala m oralno-obyczajow a. Na niej n ajw yższą w a r tością je s t suikces (powodzenie, bogactw o, osiągnięcie stan u , w k tó ry m am b icje nasze są zaspokojone). Obie skale są n ajzu p ełn iej różne, choć z cytow anego u ry w k a n ie w y n ika, że m uszą pozostać w k o n flik cie. Jeżeli z pierw szego p u n k tu w idzenia spraw ą głów ną je s t ideał w ychow aw czy, to z drugiego isto tna s ta je się okoliczność, że odbycie ed u kacji w tej, a nie innej szkole d ecyduje o m iejscu, jak ie zajm ie się w h ie ra rc h ii prestiżu. Jeśli z pierw szego p u n k tu w idze nia p en sja je st św iąty n ią cn ó t kobiecych, to z d ru g ie go — je s t in sty tu c ją życia tow arzyskiego oraz p rze d sięw zięciem finansow ym .
N a rra to r nie id en ty fik u je się z żadną z ty c h skal w artości i żadnego z ty ch p u n k tó w w idzenia nie uzn aje za w łasny. O pow iadając, streszcza opinie c u dze. Język, w k tó ry m m ów i się o „najlepszych m a t k a c h ” i „w zorow ych o b y w atelk ach ” , jest dla niego oficjalnym językiem środow iska, re to ry k ą k ro n ik i to w arzyskiej. Język, w k tó ry m ocenia się pozycję pani L a tte r, je s t języ kiem codziennej p ra k ty k i a n a w e t — częścią — p o k ątn ej plotki. To w łaśnie sam a odm ien ność ty ch języków go in te resu je. S tra te g ia n a rra to ra polega na k o n fro n ta cji różnych, społecznie p rz y ję
D w ie skale wartości
ZBIGNIEW JAROSIŃSKI 26
Instancje u w ierzyteln ia jące tek sty
tych, p u n k tó w w idzenia i ró żn ych sk al w artości. K o n fro n ta c ja ta k a pozbaw ia je doniosłości sam oist n ej. Pozw ala na p y tan ia, ko m u służą, jak ich sy tu acji są składnikiem , jakiego ty p u porządek w prow ad zają w społeczne życie. C onsensus o m n iu m nie jest już a u to ry te te m , sam sta je się przed m io tem socjologicz nego b adania.
To p raw d a , że pow ieściopisarz polski drugiej połowy X IX w. często staw ia przed sobą zadanie „w prow a dzić na ja w drżącą jeszcze, ale ju ż zrodzoną m y śl ogółu” 12 i z p u n k tu w idzenia „zdrow ych zasad” p ię t n u je anom alie życia. N ajw ażniejsze jed n a k w y daje się to, że jego w ypow iedź nie m usi w cale p rzy jm o w ać takiej p e rsp e k ty w y . Może „m yśl ogółu” p rz e kraczać, p rzed e w szy stk im zaś — i ta k dzieje się w n a jw y b itn ie jszy c h pow ieściach tego czasu — p o d e j m ować tru d jej opisania i analizy. D la te k s tu użytko w ego in stan cją, k tó ra u w ierzy teln ia jego język, jest sy stem społecznie aprob o w any ch w zorów m oralnych i n o rm obyczajow ych. Dla te k stu pow ieściow ego — je s t nią sam a powieściowość. P raw o k ry ty k i społecz nej, tw o rzen ia utopii, p ro je k to w a n ia now ego ład u m o ralneg o itd., z k tórego korzysta pow ieściopisarz, p rzy słu g u je m u jak o pow ieściopisarzow i w łaśnie. (S tw ierd zen ie to k o resp o n d u je z w ygłoszoną n a po czątku tezą, że tek st lite ra c k i sam p ro je k tu je sy tu a c ję k o m u n ik acy jn ą; dotyczy też całej lite ra tu ry , nie ty lk o powieści). P ru s uw aża „ k ro m k ę” za jed en z g atu n k ó w literack ich . A le jego „K ro nik i Tygodnio w e ” są d o k u m en tem świadom ości epoki. Jego po w ieści p rzynoszą w iedzę o tej świadomości.
N ie p o tra fię ukryć, że uw agi ostatnie odbiegają od p ew n y ch p rzek o n ań w śró d te o re ty k ó w pow ieści — a i czytelników zapew ne — pow szechnie dosyć p rz y jęty ch . W yd ają się m ianow icie przeczyć w yo brażeniu o dziew iętnastow iecznej pow ieści jak o „ tra k ta c ie m o
12 E. Orzeszkowa: K ilk a uwag nad powieścią. W: Pisma
krytycznoliterackie. Zebrał i oprać. E. Jankow ski. Wroc
27 TEKST UŻYTKOWY I TEKST LITERACKI W XIX W.
ra ln y m ” o p arty m na „idealnym p o ro zu m ien iu ” ze sw oim czytelnikiem . W yobrażenie to u g ru n to w ał do brze M ichał Głowiński, pisząc:
„Sfera potencjalnej m oralistyki w powieści X IX w. sprowa dza się do tego, że narracja, odw ołując się do istniejącego intersubiektyw nie kompleksu m niemań i norm, nieustannie aktyw izuje świadom ość m oralną czytelnika. Pisarz z za dziw iającą w spółcześnie pewnością zakłada istnienie tej św iadom ości, traktuje ją jako rzecz z góry daną i oczywistą. Zakłada, bo jest świadom, że ona powszechnie obowiązuje, że jest ustabilizowana i nie podlega żadnym w ahaniom ” 13.
Z auw ażm y jed n ak , że opinia ta zrodziła się w w y n i k u k o n fro n ta cji pow ieści dziew iętnastow iecznej z d a l szym i dziełam i g a tu n k u powieściowego. D opiero — p rzy w y k liśm y m niem ać — pow ieść w spółczesna oby w a się 'bez żadnych a u to ry tetó w , łam ie konw encje, zniew aża czytelnika, nieograniczenie sobie pozw ala. Otóż niezupełnie. G dy zestaw iać powieść d ziew iętna stow ieczną z inn y m i przek azam i epoki, widać, że r o biła ona to samo. S tosunek m iędzy tek ste m u ży tko w ym a te k s te m pow ieściow ym , jak sądzę, nie zm ie n ił się w isto tn iejszy sposób od poprzedniego stulecia. U legła n a to m ia st przek ształcen iu g en eraln a n o rm a w ypow iedzi publicznej. Mówiąc o pow ieści realisty cz nej jako tra k ta c ie m oralnym , m ów im y, być może, po p ro stu o d ziew iętnastow iecznym stanie tej norm y . O ogólnym s ty lu k u ltu ry , w łaściw ym epoce. Czy in a czej: o tym , co w starośw iecki sposób dałoby się n a zwać „duchem d ziew iętnastego w ie k u ” .
Pow ieść X IX -w iec zna robiła to sam o
13 M. G łow iński: Powieść i a u torytety. W: Porządek, chaos,