ROCZNIKI G L E B O Z N A W C Z E TOM LII, NR 3 /4 W A R SZ A W A 2001: 6 1 -6 2
WSPOMNIENIE O PROFESORZE
FELIKSIE KAZIMIERZU TERLIKOWSKIM
Dnia 23 lipca 2001 r. minęło 50 lat od śmierci wybitnego agrochemika, gleboznaw cy i przyrodnika prof, dra F.K. Terlikowskiego. Jak niejeden polski uczony został On prawie całkowicie zapomniany. Odeszła już z tego świata większość znakomitych profesorów, głównie rolników i leśników, których prof. Terlikowski promował w ten lub inny sposób. Prof. dr. W iktor Schramm, autor obszernej biografii prof. Terliko wskiego, wymienia (w porządku alfabetycznym) wśród Jego wychowanków lub habilitantów profesorów: K. Boratyńskiego, A. Byczkowskiego, L. Królikowskiego, B. Kuryłowicza, M. Kwinichidzego, A. Musierowicza, J. Tomaszewskiego, T. Wło- czewskiego i J. Ziemięcką. Do tych wybitnych postaci dodać można profesorów: S. Borowca, A. Kowalkowskiego, J. Marcinka, S. Rząsę i niżej podpisanego oraz nieżyjących już profesorów: M. Hoffmanna, B. Reimana, M. Strzemskiego, B. Adamczyka, W. Cieślę, W. Dzięciołowskiego, W. Muchę.
Wobec istnienia opublikowanej w roku 1958 w „Pracach wybranych ...” Terliko wskiego wyczerpującej Jego biografii pióra W. Schramma powtarzanie opisu życia i działalności Profesora nie jest chyba celowe. Do zawartych w biografii faktów dodam tylko jedno wspomnienie osobiste z ostatnich z Nim kontaktów.
Ciężko chory Profesor pisał jeszcze ostatnią pracę, będącą rodzajem syntezy części swych naukowych doświadczeń i przemyśleń. Pisał ją w swoim mieszkaniu, znajdu jącym się na piętrze willi, w której mieścił się stworzony przez Niego Zakład Gleboznawstwa Uniwersytetu Poznańskiego. Rękopis tworzył wiecznym piórem siedząc z podkurczonymi nogami na kanapce i gromadząc zapisane kartki kolorowego papieru dość bezładnie na stojącym obok stoliku zawalonym notatkami i źródłową literaturą.
Byłem wówczas świeżo upieczonym pracownikiem Zakładu i do dziś nie wiem, czemu zawdzięczam, że wybór Profesora padł właśnie na mnie. Zadanie moje pole gało na tym, że co jakiś czas wchodziłem do pokoju Profesora, zbierałem i porządko wałem rozrzucone kartki i znosiłem piętro niżej do pracowni, gdzie dyktowałem treść biegłej maszynistce, która przepisywała wszystko na „woskówkach”, powielanych potem w sposób dziś już zapomniany.
Wspomniany już W. Schramm tak określił sposób pisania Profesora: „Pisał
niełatwo ... ałe pisał mądrze". Zdarzało się, że jakiegoś zdania rękopisu nie mogłem
dobrze zrozumieć. Wówczas biegłem do Profesora, uzgadniałem z Nim odnośny fragment i kontynuowałem dyktowanie. Praca była obszerna. W druku zajęła później ponad 130 stron. (Była dwukrotnie wydawana drukiem przez PWRiL - raz w roku 1956 w III. tomie zbiorowego dzieła Nawozy i Nawożenie i powtórnie w roku 1958 w opracowanym redakcyjnie przez M. Kwinichidze i K. Boratyńskiego oddzielnym tomie zatytułowanym Prof. dr F.K. Terlikowski - Prace wybrane z dziedziny glebo
znawstwa, chemii rolnej i nawożenia.)
Jednak w roku 1951 najważniejsze było dzieło aktualnie tworzone. Profesor zatytułował je Próchnica a żyzność gleb i zadedykował: Słuchaczom Wydziału
62 W spomnienie o Profesorze F. К. Terlikowskim
L e ś n e g o i R o ln e g o U P s k r y p t te n o f ia r u ję \ Jak już wspomniałem, dzieło było
obszerne i przepisywanie na woskówkach trwało kilka tygodni. Zdarzały się przerwy, kiedy chorego Profesora trzeba było transportować na zabiegi do szpitala. Poza tym jednak praca postępowała intensywnie. Pewien kłopot sprawiło opracowanie strony tytułowej. Profesor zapragnął, aby znalazł się na niej rysunek - symbol przedstawia jący zegar słoneczny istniejący na ścianie zakładowej willi. Dla gasnącego Profesora ważny był zwłaszcza okalający zegar łaciński napis: „U m b r a e d o c e n t f u g a c e t v i t a ”
(Cienie (zegary) pouczają, że życie ucieka). Kłopot polegał na tym, że na woskówce trudno było wrysować odpowiedni symbol. Jeden z kolegów pokonał tę trudność wykłuwając na woskówce rysunek szpilką.
Wreszcie kilkadziesiąt egzemplarzy opracowania poszło do oprawy. Jedną z gotowych książek otrzymałem od Profesora w podarunku z dedykacją: , J n t m g r Z b i g n i e w o w i P r u s i n k ie w ic z o w i n a p a m i ą tk ę p r z y j a z n e j w s p ó ł p r a c y n a u k o w e j vr Z a k ł a d z i e G l e b o z n a w s t w a ”. Podpis i data 23.IV. 1951, dwa miesiące przed śmiercią. Ten podarunek uważam za jedną z najcenniejszych pozycji mojej biblioteki. Książka, napisana na kilka lat przed powszechnie cytowanym podręcznikiem M. Kononowej. przedstawia całość ówczesnej wiedzy o próchnicy gleb. Wiele zawartych w niej stwierdzeń do dziś nie straciło aktualności.
Na marginesie nasuwa się refleksja: Dlaczego wśród młodych polskich glebo znawców utarł się zwyczaj cytowania prawie wyłącznie autorów, których często jedynym tytułem do popularności jest obco brzmiące nazwisko i data publikacji, która
nie powinna być starsza niż 10 lat?