• Nie Znaleziono Wyników

Leśmian : poezja przeczenia

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Leśmian : poezja przeczenia"

Copied!
47
0
0

Pełen tekst

(1)

Michał Głowiński

Leśmian : poezja przeczenia

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 67/2, 127-172

(2)

P a m ię tn ik L ite r a c k i L X V II, 1976, z. 2

MICHAŁ GŁOWIŃSKI

LEŚM IAN : PO E Z JA PR ZEC Z EN IA

L ite ra tu ra przedm iotu, założenia p rac y

Ta w łaściw ość poezji L eśm iana od daw n a rzu cała się w oczy k r y ty ­ kom : w y stę p u ją c e w niej przeczenia, ju ż choćby przez sw ą obfitość, nie m ieściły się w n o rm aln y ch użyciach języka, a także — nie daw ały się sprow adzić do żadnego z obiegow ych stylów poetyckich, z k tó ry m ew en­ tu a ln ie m ożna b y łoby tę tw órczość zestaw iać. C zynnika frek w en cji nie m ożna w praw dzie lekcew ażyć, nie jest on je d n a k najw ażniejszy. N egacja w prow adza w sam o sedno św iata L eśm ianow skiego i zw iązanej z nim p ro b lem aty k i. Bodaj jako pierw szy kw estię tę p o d jął A r tu r S an d au er w sw ym zn an y m eseju (1946):

N ie bez kozery tak olbrzymią ilość użytych przez niego [tj. Leśmiana] w y­ razów poprzedzają niszczące przedrostki przeczenia [...]. Co w ięcej, ledw o w y ­ powiedział wyraz lub zdanie, pośpiesza z jego negacją, tworząc rodzaj obojnia- ków słow nych [...] lub zdaniowych [...], gdzie — ledw o rozpoczęta m yśl cofa się, dochodząc w ostatecznym w yniku do logicznego sam obójstwa *.

K ry ty k w y ja śn ia ł tę osobliwość poezji L eśm iana zw iązkam i z daw ną poezją słow iańską, a tak że w skazał na jej rolę w sw oistej dialektyce poe­ ty oraz w k ształto w an iu jednego z głów nych tem ató w tej poezji: tem a tu śm ierci. Do owego „ d ra m a tu nicości” pow rócił S an d a u e r po lata ch w d ru g im eseju o L eśm ianie, zająw szy się jego „in sta la c ją w nieb ycie”. T ym razem analizow ał in n ą stro n ę spraw y, połączył m ianow icie przecze­ nie z L eśm ianow ską ero ty k ą, w y jaśn iając te n osobliw y alians w sposób psychoanalityczny. Z w rócił jed n a k także uw agę n a a m b iw alen tn y sens słów zaprzeczonych, n a sw oistą zasadę ich działania: niesprzeczność nie obow iązuje w sferze, k tó rą poeta określał jako na tura naturans. W ażne je s t rów nież to, że

niszczący komentarz zatruwa twory jego wyobraźni już w zarodku; negacja staje się cechą nie zdania o nich w ypowiedzianego, lecz ich samych. Noszą sw ą klęsk ę w sobie i — jeszcze nie narodzone — już g in ą 2.

1 A. S a n d a u e r , Filozofia Leśmiana. W; Moje odchylenia. Kraków 1956, s. 87—88.

2 A. S a n d a u e r , Pośm ie rtn y triu m f Młodej Polski. W: S am obójstw o M itry -

(3)

S p ra w y przeczenia zn alazły należn e m iejsce w K o m e n ta rzu do L eś­

m iana (1949) W acław a K ubackiego, pochodzącym z czasu, g d y zajm ow ał

się on jeszcze h isto rią lite ra tu ry . P u n k te m w yjścia je s t polem ika z p ierw ­ szym esejem S an d au era. K u b ack i k w estio n u je in te rp re ta c ję słów zaprze­ czonych i „obojniaków słow nych” jako p rze jaw u tzw. słow ianizm u i n a szerokim tle p orów naw czym pokazuje rolę zagadki w p oetyce Leśm iana, zagadki bezpośrednio łączącej się z przeczeniem , a tak że — z u ja w n ie ­ n iem niew iedzy w w ypow iedzi p oetyckiej. N astępnie K uback i kw estio­ n u je zw iązek „an ty tety czn eg o sposobu m y ślen ia i przeżyw an ia św ia ta ” z H eglem , w skazuje n a określenie Boga przez n egacje, c h a ra k te ry sty c z ­ n e dla tra d y c ji m is ty c z n e j3.

F o rm acje zaprzeczone przy ciąg nąć m u siały także uw agę badaczy z a j­ m u jący ch się języ k iem Leśm iana. Z tego p u n k tu w idzenia in teresow ały one przede w szystkim jak o p rzy czy n ek do h istorycznej c h a ra k te ry sty k i słow nictw a Leśm iana, a w ięc k lasyfik o w ano je ze w zg lędu n a ich p rz y ­ należność do g ru p y archaizm ów lu b neologizm ów. T ak u jm u je problem S tan isław K . P ap ierk o w sk i w książce o języ k u L e ś m ia n a 4. P rz y tego ro d za ju p o staw ien iu sp ra w y n ie m ogły się zarysow ać p rob lem y fu n k cji fo rm acji zaprzeczonych an i też — k w estie ich znaczenia. Ew a O lkuśnik w sw ym stu d iu m w yk racza poza ta k ie ujęcie sp raw y. K w estio nu je fo r­ m u łę S a n d a u e ra „niszczące p rze d ro stk i p rzeczenia” :

W tej konstrukcji [Leśmian] sugeruje raczej rzeczyw iste istnienie jakichś poza językow ych odpow iedników stworzonych [przez siebie] w y ra z ó w 5.

Zaprzeczone a b s tra k ta tra k to w a n e są ja k słow a k o n k retn e , dokonuje się tu obiektyw izacji i k o n k rety z ac ji tego, co nie istn ieje ®. Ja k o przykład a u to rk a obszernie an alizu je często pojaw iające się u p o ety słowo „bez- czas”, a tak że czasow niki ty p u „zanieistnieć” oraz przed ro stek „niedo-” , zw iązany z c h a ra k te ry sty c z n y m dla św iata Leśm ianow skiego w iecznym staw aniem się. W arto tu przypom nieć także uw agę M arii P o d ra zy -K w ia t- kow skiej, że L eśm ian nagrom ad za w sw ych u tw o rach nie ty lk o te słow a zaprzeczone (zwłaszcza z p rzed ro stk iem „bez-”), k tó re są w y nik iem jego poetyckiej inw encji, ale także od d aw n a istn iejące w języ k u 7.

D la analizy przeczenia w poezji L eśm ian a doniosłe znaczenie m a rozp raw a Ja n u sz a Sław ińskiego o reg u łach sem anty czny ch poety, cho­ ciaż k w estia sam a nie n ależy w niej do cen tralny ch.

3 W. K u b a c k i , K om en tarz do Leśmiana. W: Lata terminowania. Szkice lite­

rackie. 1932—1962. Kraków 1963, s. 334—345.

4 S. K. P a p i e r k o w s k i , Bolesław Leśmian. S tu d iu m ję zyk o w e. Lublin 1964. 5 E. O l k u ś n i k , S ło w o tw ó rstw o na usługach filozofii. W zbiorze: Studia

o Leśmianie. W arszawa 1971, s. 154.

6 Zob. także m oje uw agi na ten tem at: Leśmian, czyli poeta jako człowiek

pierw otn y. „Pamiętnik Literacki” 1964, z. 2, zwłaszcza s. 407—409.

7 M. P o d r a z a - K w i a t k o w s k a , Gdzie umieścić Leśmiana? Próba lokali­

(4)

Dobrze wiadomo, jak w ielką rolę odgrywały w słow niku Leśmiana słowa 0 sensach zaprzeczonych [...]. W ydaje się, że w łaśnie one stanow iły najbardziej skuteczne narzędzie pozwalające ograniczać duże całości semantyczne. Wyraz zaopatrzony w prefiks przeczący zawiera zawsze znaczenie dwóch wyrazów. Sens zaprzeczający jest nadbudowany nad sensem zaprzeczanym. „Bezpole” zamyka w sobie „pole” nie tylko form alnie, ale i znaczeniowo. Użycie takiego wyrazu aktualizuje równocześnie dwa krańce pewnej strefy sensu, bieguny w y ­ tyczające przestrzeń, w której jest miejsce dla znaczeń w ielu innych m ożli­ w ych słów „pośrednich” 8.

1 ta sp raw a będzie jed n y m z zasadniczych p rzedm iotów naszych roz­ w ażań: sw oista d ia le k ty k a pozytyw ności i neg atyw no ści w w yrażeniach zaprzeczonych. Isto tn e są tak że uw agi Sław ińskiego n a te m a t a n to n i­ mów, „opozycji m iędzy w y razam i o znaczeniu k o n k re tn y m a w yrazam i 0 znaczeniu a b stra k c y jn y m ” , przede w szy stk im zaś — jego analiza L eś- m ianow skich paradoksów , często w ta k i czy in n y sposób uzupełn ian ych przez tautologię. S k ład n ik iem p arad o k su je s t przeciw staw ienie, a w ięc choćby ju ż z tego w zględu n eg acja m usi m ieć w n im n ależne m iejsce. Zw łaszcza że „n ajb ard ziej o ste n ta cy jn y w yraz tech n ik a p aradoksu u zy s­ k u je w oksym oronie” .

J a k w idzim y, p ro b lem przeczenia w poezji L eśm iana analizow any b y ł już szeroko i w ielostro n n ie. I jeśli p o d ejm u ję tę kw estię od now a, to b y n ajm n iej nie dlatego, by polem izow ać z poprzed nik am i — p rze ­ w ażnie prace ich p rzynoszą propozycje, k tó re w praw d zie w y m agają niek ied y rew izji i uzup ełnień , ale stanow ią trw a ły d orobek leśm ianow - skiej k ry ty k i. W ięcej: zrefero w an e tu ujęcia są m oim p u n k tem w yjścia 1 n iera z przy jd zie m i się do nich odw oływ ać w to k u dalszych analiz. U jęcia te, choć ta k bogate i różnorodne, nie w y c z e rp u ją jed n a k p ro b le­ m u, jednego z n ajisto tn ie jszy c h dla p o ety k i L eśm iana, zarazem je d n e ­ go z jej p u n k tó w w ęzłow ych.

Z am ierzeniem tego szkicu jest całościowe u jęcie kw estii. Całościo­ w e — w w ielorak im sensie. Dotychczasow e rozw ażania n a te n tem a t podzielić m ożna — w praw d zie dość schem atycznie — n a „językow e” i „filozoficzne” ; w p ierw szy m p rzy p a d k u zm ierzały one do c h a ra k te ry ­ sty k i przede w szy stk im słow nictw a L eśm iana, w d ru g im — in te reso ­ w a ły się jego, szeroko pojętą, w izją św iata. Oczywiście podejm ow ano program ow o p ró b y p rzerzu can ia m ostów m iędzy ty m i dw iem a sferam i (by w spom nieć ty lk o esej Sandauera), w y d aje się wszakże, iż re z u lta ty są dziś już n iew y starczające. Otóż w n in iejszy m szkicu, pośw ięconym sem anty ce i fu n k cjo m L eśm ianow skiej negacji, chciałby m u n ik n ąć tego ro d za ju podziałów, tra k tu ją c obydw ie stro n y jak o u zu pełn iające się a sp e k ty te j sam ej kw estii.

K ied y m ów ię o u jęciu całościow ym , m am n a uw adze in n ą jeszcze spraw ę. W dotychczasow ych rozw ażaniach o słow ach zaprzeczonych

8 J. S ł a w i ń s k i , S em a n tyk a poetycka Leśmiana. W zbiorze: Studia o Leśm ia­

(5)

b ra n e b y ły pod uw agę te p rzede w szystkim , k tó re w ta k i czy in n y spo­ sób odbiegały od w spółczesnej L eśm ianow i polszczyzny, a w ięc — a r ­ chaizm y i, zwłaszcza, neologizm y. Za tego ro d za ju postępow aniem k ry ło się prześw iadczenie, że n a jisto tn ie jsze w łaściw ości język a poetyckiego u ja w n ia ją się wówczas, gdy się je in te rp re tu je jako odejście (écart w te r ­ m inologii fran cu sk iej) od n o rm obow iązujących w zw ykłych, a więc po­ tocznych i niepoetyckich, użyciach języka. W p rz y p a d k u n egacji u Leś­ m ian a takie postaw ienie p ro b lem u w ydaw ać się m ogło uzasadnione, choćby z tego ty lk o w zględu, że słów zaprzeczonych n ie zn an y ch w spół­ czesnej polszczyźnie jest bardzo dużo (zob. listy w yrazó w w pracach P apierkow skiego i O lkuśnik) i że one w łaśnie n a rz u c a ją się za spraw ą sw ej widoczności. J e st to wszakże ty lk o pozór słuszności, przeczenia w tej poezji nie o graniczają się do ty c h w yrazów n a jb a rd zie j w sw ej n egatyw ności w y razisty ch . K rótko: słow otw órstw o je st jed n y m tylko p rze jaw e m Leśm ianow skiego sposobu m ów ienia przeczeniam i, sze­ rzej — m ożna pow iedzieć, że sp ra w a nie ogranicza się w ogóle do słow ­ nictw a, ogarn ia całość języ k a poetyckiego Leśm iana.

W y n ik ają z tego isto tn e w nioski. W zakresie słow nictw a przedm io­ te m analizy uczynić należy w szystkie słow a, w k tó ry c h w tak iej czy inn ej fo rm ie u ja w n ia się żyw ioł przeczenia. S ięg n ijm y po p rzykłady: isto tn e w ięc będą n ie ty lk o osobliw ie brzm iące „ n ieb y w ałk i”, ale także całkiem zw yczajna „niew iedza” , niezw y k ła „bezżałoba” i całkiem o rd y - n a ry jn y „b ezk res” . U w zględnienie tego ro d za ju słów zw yczajnych sta ­ now i konieczność ty m b ard ziej, że — ja k m ożna się dom yślać — ich częstotliw ość je s t dużo w iększa u L eśm iana niż w m ow ie potocznej i u w spółczesnych m u poetów (n aw et w ów czas, gdy się uzna, że skło n­ ność do sform uło w ań przeczących jest te n d e n c ją ogólnie c h a ra k te ry ­ sty czn ą d la ję z y k a 9). N astępnie w o bręb przeczeń w łączam rzeczow niki oznaczające nieobecność czegoś. N a p ierw szy m m iejscu trz e b a oczywiście um ieścić ta k częstą u L eśm ian a i w ielo k ro tn ie ju ż analizow aną „nicość”. Z zespołu słów w yposażonych w przeczący p refik s w ziąć t u trz e b a pod uw agę „nieskończoność” , p rzy k ła d w y ra z u zleksykalizow anego, w k tó ­ ry m elem en t przeczący u lec m oże z a ta rc iu i ju ż w ogóle nie być odczu­ w any; w tak ic h w y p ad k ach raczej n e g a ty w n y bądź raczej po zy ty w n y odcień znaczeniow y zależy od użycia i k o n tek stu , m ożna w ięc t u m ówić o w yrażen iach p o ten cjaln ie zaprzeczonych.

W ob ręb słów oznaczających nieobecność, b ra k czegoś w łączam także

9 Np. D. G a a t o n e (E tude descriptive du sy stèm e de la négation en français

contemporain. G enève 1971, s. 7) zauważa skłonność do używ ania form uł negatyw ­

nych w kontekstach, w których m ogłyby pojaw ić się równoważne form uły pozy­ tyw ne. Podobne zjaw isko w ystęp uje i w polszczyźnie, zwłaszcza gdy w grę wchodzą oceny: m ówi się w ięc raczej „nieładny” niż „brzydki”, „niesłuszny” zam iast „myl­ n y” lub „fałszyw y”. Wiąże się to z kw estią eufem izm u, w przypadku Leśm iana niem al nieistotną.

(6)

licznie rep rezen to w an e u L eśm iana w y ra z y nie w yposażone w zew n ętrz­ n ą oznakę przeczenia, p rzede w szystkim „próżnię” i „ p u stk ę ” (do g ru p y te j należy n iekied y tak że i „o tch łań ”) — i in te rp re tu ję je jak o w y raże­ nia przeczące. N ajisto tn iejszy m poszerzeniem w y d a je m i się w zięcie pod uw agę użyć czasow nika w try b ie przeczącym . Czasow niki zaprze­ czone n ie b y ły w dotychczasow ych rozw ażaniach o Leśm ianow skiej n e ­ g acji niem al w ogóle b ra n e pod uw agę, co się tłu m ac z y ty m , że sfera ta stosunkow o nieznacznie podlega o p eracjo m słow otw órczym . W ty m za­ kresie, p rzy n ajm n iej z pozoru, poeta w n iew ielk im sto p n iu odchodził od norm alnego u zusu językow ego. Jed n ak że uży w an ie czasow ników zap rze­ czonych jest tu zjaw iskiem w ażn y m nie ty lk o dla pełności obrazu. Je śli się ich nie uw zględni, sądzić b y m ożna, że L eśm ianow skie przeczenia odnoszą się do ab stra k tó w , stanów rzeczy, cech i że poza sfe rą ich w p ły ­ w ów pozostają działan ia i różnego ro d za ju czynności. J a k zobaczym y, poddanie przeczeniu te j w łaśn ie sfe ry je s t d la p o e ty k i L eśm iana szczegól­ n ie istotne, o d działyw ając zwłaszcza n a poetyckie k ształto w anie p ro b le­ m aty k i poznaw czej oraz n a budow anie fabuł.

W okół B ergsona

P ro b lem negacji in te reso w ał różne dziedziny re fle k s ji h u m an isty cz­ n e j. J e s t on p rzed m io tem an alizy w lo g ic e 10. O statn io szczególnie dużo uw agi pośw ięcają m u językoznaw cy n , dla p o d jęty c h t u rozw ażań szcze­ gólne znaczenie m a ro zp raw a A n ny W ierzbickiej 12. Z a jm u je się ty m pro blem em m etodologia n a u k 13, a tak że — psychoanaliza: F re u d w spe­ cja ln y m a rty k u le (1925) p oddał analizie pew nego ty p u potoczne w yp o ­ w iedzenia przeczące i w ydobył w nich n a pow ierzchnię te tre śc i pozy­ ty w n e , k tó re w łaśnie m iały b y ć u k ry te przez sform u łow anie n eg aty w n e

(zdanie ty p u „nie żyw ię do p a n a u ra z y ” u ja w n ia jed n a k u razę osoby m ów iącej w zględem a d r e s a ta 14). N egacja je st oczywiście tak że dom eną zaintereso w ań ró żn y ch k ieru n k ó w filo z o fiiI5, jej pośw ięcona re fle k sja

10 Por. hasło „Negacja” w Małej encyklopedii logiki (Wrocław 1970) oraz arty­ kuł A. N. P r i o r a Negation w The Encyclopedia of Philosophy (N ew York 1967). 11 Np. G a a t ο n e, op. cit. — E. S. K l i m a , Negation in English. W zbiorze:

The Structu re of Language. Ed. J. J. K a t z and J. F о d о г. Englewood C liffs

1964. — R. S. J a c k e n d o f f , A n In terpretative Theory of Negation. „Foundations of Language” 1969, nr 2. — A. B o g u s ł a w s k i , O negacji. W zbiorze: S łow n ik

i sem antyka. W rocław 1975.

12 A. W i e r z b i c k a , Negacja — je j miejsce w struktu rze głębokiej. W: Docie­

kania semantyczne. W rocław 1969.

12 Zob. np. G. B a c h e l a r d , La Philosophie du Non. Paris 1973. (Wyd. 1: 1940).

14 Zob. analizę Freudowskiej teorii negacji w rozprawie J. H у p p o 1 i t e ’a

Com menta ire parlé sur la „Verneinung” de Freud, opublikowanej jako A ppe n ­ dice I w: J. L a c a n , Écrits. Paris 1966.

15 Zob. W. S t r ó ż e w s k i , Z p roblem atyki negacji. W zbiorze: Szkice filozo­

(7)

sta ła się składnikiem ró żn y ch stylów m yślenia, by w ym ienić ty lk o Hegla, B ergsona i egzystencjalistów . W szkicu n in iejszy m n ie będę je d n a k re fe ­ row ał ty c h m niem ań, pow rócę n iebaw em ty lk o do te o rii przeczenia sfo r­ m ułow an ej przez B ergsona, gdyż stanow i ona bezpośredni k o n tek st dla n eg a cy jn y c h poczynań Leśm iana. Z w ielu w spom nianych tu ta j (a tak że i nie w spom nianych) p ra c pośw ięconych tej p ro blem atyce, niezależnie n aw et od różnic, k tó re je dzielą, w yw ieść m ożna trz y podstaw ow e cechy negacji:

1. N egacja nie je st p ro sty m odw róceniem zdania pozytyw nego, sto ­ sun ki m iędzy nim i są b ard ziej skom plikow ane.

Ma się wrażenie, jakoby zdanie przeczące, po to, aby zaprzeczyć danemu zdaniu, m usiało uprzednio uczynić je w pew nym sensie p raw d ziw ym le.

S tą d asym etryczność rela cji pom iędzy tw ierdzen iem p ozy ty w n ym a jeg o zaprzeczeniem : p ierw sze nie zakłada fo rm u ły n eg aty w n ej, p od ­ czas gdy drugie im p lik u je zawsze pew ne stw ierdzenie pozytyw ne. W nio­ sek: w szelkie m ów ienie n eg aty w n e w nosi ta k czy inaczej dochodzący do głosu żyw ioł pozytyw ności. R ad y k aln a form uła: „przeczenie jest ty l­ ko in n y m sposobem stw ie rd z an ia ” 17, nie m usi w ięc stanow ić ty lk o efektow nego paradoksu.

2. N egacja — co p o d k reśla szczególnie W ierzbicka (a m yśl ta nieobca je s t także Bergsonowi) — stan o w i ak t polem iczny w obec in n y ch w y ­ pow iedzi, rzeczyw istych bądź ty lk o p o tencjalny ch. W p ew n y m sensie negacja jest odparciem czy re fu ta c ją tw ierd z eń po zytyw nych, zakłada w ięc ich n ie u sta n n ą obecność. T eoretycznie odnosi się to do w szelkich negacji, trz e b a jed n a k w ziąć pod uw ag ę fa k t, że w jęz y k u istn ie ją fo r­ m u ły zew n ętrzn ie przeczące, w k tó ry c h negaty w no ść uległa zatarciu i w to k u potocznego m ów ienia nie je st ju ż rozpoznaw ana. W tak ic h w y p a d ­

kach m ożna m ówić o przeczeniach zleksykalizow anych. T a sw ojego r o ­ d zaju leksyk alizacja spow odow ała osłabienie, a w p ew n y ch w yp ad k ach — całkow itą elim in ację polem iczności. U w zględnienie jej jest jed n a k czyn­ n ik iem dużej w agi, pozw ala bow iem sytuow ać w ypow iedzi neg atyw ne wobec p ew n y ch u ta rty c h sposobów m ów ienia, u trw alo n y c h w yobrażeń i stereoty p ow y ch oczekiw ań odbiorcy. T ak rozu m ian a polem iczność jest szczególnie isto tn a dla p o etyckich użyć negacji, sta je się jed n ą z postaci literackiego nonkonform izm u.

3. N egacja — co szczególnie p o d k reśla K e n n e th B u rk ę 18 — jest ja k b y n a jb a rd zie j ludzkim sk ładnik iem k o m u n ik acji, bo ty lk o człow iek m a

13 L. W i t t g e n s t e i n , Dociekania filozoficzne, I, 447. Cyt. w przekładzie B. W o l n i e w i c z a (Warszawa 1972).

17 E. G i l s o n , Linguistique e t philosophie. Essai sur les constantes philosophi­

ques du langage. Paris 1969, s. 165.

18 Zob. dwa eseje B u r k e ’a z tom u Language as S ym bolic Action. Essays on

Life Literatu re and Method (Berkeley and Los A ngeles 1966): Definition of Man; A Dramatistic V i e w of the Origins of Language and Postscripts of th e Negative.

(8)

m ożliwość m ów ienia o tym , czego nieobecność stw ierdza. W ty m sensie n eg acja jest cudem języka, a zarazem — jego isto tą. W żadnym w y ­ p a d k u bow iem nie m ożna utrzym yw ać, że m a ona odpow iedniki w n a ­ tu rze. Pisze E. M. Cioran:

Jedynie um ysł dysponuje zdolnością odrzucania tego, co jest, i lubowania się tym, czego nie ma; on sam fabrykuje, sam w ytw arza n ieob ecnośćI9.

S tąd już ty lk o k ro k do w yznania; „jestem , odkąd przeczę” . Tak tr a k ­ tow an a negacja s ta je się dom eną tw órczości językow ej, dziedziną, w k tó ­ rej k rea c y jn e moce m ow y u jaw n ia ją się ze szczególną intensyw nością. D la użyć poetyckich przeczenia jest to zjaw isko o w adze podstaw ow ej.

Z anim jed n a k p rzy stą p i się do analizy L eśm ianow skich sposobów kształto w an ia negacji, zastanow ić się w a rto n ad k o n tek ste m in te le k tu a l­ nym , w k tó ry m one się k ry stalizu ją. Chodzi tu o k o n tek st historyczny, co w ym aga specjalnego p odkreślenia, bo tak ie czy in n e ele m en ty poety ki Leśm iana n iejed n o k ro tn ie łączono z tym , z czym żadne zw iązki h isto ­ ry czne nie istn ia ły bądź też — częstokroć — w ogóle istn ieć nie m ogły. W p rzy p a d k u przeczenia nie będziem y w ięc odnosić p ra k ty k poetyckich L eśm iana an i do H egla, an i — ty m b ardziej — do egzystencjalistów , choć w ich filozofow aniu tak ie k ateg o rie ja k „nicość” i „ n ie b y t” o dg ry­ w ają dużą rolę, m ożna by w ięc m ówić o L eśm ianow skim w yprzed zeniu 20. K ontekstów pozahistorycznych, n a w e t gdy nie m a się na w idoku celów p rezentysty czn y ch, szuka się zw ykle wówczas, gdy k o n te k sty historyczne zary so w ują się n iejasno lu b gdy w y d a ją się m ało istotne. Przeczenia w poezji L eśm iana w iążą się w sposób ja k b y całkiem n a tu ra ln y z is to t­ ny m i zjaw iskam i jem u w spółczesnym i, a także, o czym dobrze wiadomo, doskonale m u znanym i.

Źródeł Leśm ianowskiej predylekcji do przedstawiania tego, czego nie ma [...], u autora Ewolucji tw ó rc ze j szukać n a le ż y 21.

I tu w łaśnie u jaw n ia się zasadniczy p u n k t odniesienia: L eśm ian— Bergson. Zw iązki p o ety z fran cu sk im filozofem zarysow ano już w w ielu płaszczyznach, J a n B łoński pięknie pokazał, ja k się p rze jaw ia ją w p ro ­ g ram ie literack im po ety 22, jednakże p rzy podejm ow aniu ko lejn ych p ro ­ blem ów p o ety k i L eśm iana u k azu ją się now e, nie znane do tąd aspek ty tego związku. J e st to w istocie zjaw isko zadziw iające: poezja Leśm iana, ta k n ied y sk u rsy w n a, ta k daleka od tra d y c y jn ie p ojętej refleksyjności,

19 E. M. C i o r a n Le S ceptique et le barbare. W: La Chute dans le temps. Paris 1964, s. 64.

20 W kontekście egzystencjalistycznym interpretuje twórczość Leśmiana

J. T r z n a d e l w swej książce: Twórczość Leśmiana. (Próba przekroju). Warszawa 1964.

21 P o d r a z a - K w i a t k o w s k a , op. cit., s. 195.

22 J. B ł o ń s k i , Bergson a program poetycki Leśmiana. W zbiorze: Studia

(9)

okazuje się jako całość przesycona niezw y k le głęboko m y ślą w spółczes­ nego m u filozofa; je s t to zjaw isko zadziw iające n a w e t wów czas, gdy się uzna, że filozofia B ergsona m iała c h a ra k te r w w ysokim sto p n iu litera c k i i że się zw racała nie ty lk o do p ro fesjo n aln ej filozoficznej publiczności.

U proszczeniem b y łoby je d n a k w y jaśn ien ie tego zjaw isk a ty lk o tzw. w pływ am i, m im o że — ja k w iadom o — L eśm ian tw órczość B ergsona zn ał i o n iej pisał. T rzeba p rzy ją ć, że i poeta, i filozof n ależeli do tej sam ej fo rm acji k u ltu ra ln e j, fo rm acji, n a k tó rą w sposób bezpośredni oddziałał fra n c u sk i sym bolizm ; b y ł to bow iem sto su n ek d w u stro n n y : n ie ty lk o B ergson odcisnął p iętno n a d ru g iej fazie francu skieg o sym bo­ lizm u, tak ż e sym bolizm w p ły w ał n a s ty l filozofow ania B ergsona, n a pod­ ję tą przez niego p ro b le m aty k ę i sposoby jej form ułow ania.

S praw d za się to tak że w p rz y p a d k u przeczenia. P ośw ięcony te j sp ra ­ w ie o b szern y fra g m en t E w o lu cji tw ó rczej oddziałał n a dalszy rozw ój lite ra tu ry , ale sam w jak iś sposób w y n ik n ą ł z litera c k ie j a tm o sfe ry epoki. P ro b le m przeczenia, n ieb y tu , nicości, isto tn y b y ł bow iem dla sym bo­ liz m u francuskiego, przed e w szy stk im zaś — d la M allarm égo 23. U form o­ w ała się więc p ew n a in te le k tu a ln a w spólnota, w spólnota o zasięgu euro ­ pejskim , jeśli się zw aży, ja k w ielk i b y ł n a przełom ie w ieków prom ień oddziaływ an ia lite r a tu r y i m y śli fran cu sk iej. L eśm ian do w spó ln oty tej też bez w ą tp ie n ia należał.

Po p rzy ję ciu ty ch w stęp n y ch zastrzeżeń m ożna p rzed staw ić B ergso- now ską teorię przeczenia jak o zasadniczy p u n k t odniesienia dla p ra k ty k L eśm iana w tej m a te rii — trz e b a być jed n a k św iadom ym tego, że p ie rw ­ sze w iersze z d o m in u jącą ro lą przeczenia u k azały się jeszcze p rze d p u b li­ k acją E w olu cji tw ó rczej, ja k rów nież fak tu , że fo rm u ły zaprzeczone w y ­ stęp ow ały dość często w poezji M łodej Polski, zanim nazw isko B ergsona

w ogóle pojaw iło się w polskim życiu literack im .

R ozw ażania z a w a rte w e frag m en cie E w o lu cji tw ó rc ze j z a ty tu ło w a ­ n y m Istn ien ie i nicość b y ły L eśm ianow i bliskie z w ie lu w zględów. P rzed e w szystkim w sw ym k ształto w an iu negacji po eta p rz y jm u je — ja k zoba­ czym y w dalszej części tego szkicu (s. 159— 164) — także p ersp ek ty w ę poznaw czą (prag m aty czn y asp ek t te o rii B ergsona, p o d k reślan y przez W ierzbicką, je st tu m niej isto tn y ). T ak m ożna by sform ułow ać p y tan ie podstaw ow e: ja k m yślim y nicość? W ujęciu B ergsona nicość n ig dy nie stan o w i p rostego p rzeciw ieństw a istn ien ia, w chodzi zaś z nim w różno­ ra k ie zw iązki. A więc, gdy się m y śli nicość, gdy się ją sobie w yobraża, procesow i tem u tow arzyszy choćby n iew y raźn a m yśl o ty m procesie, jego w yobrażenie, ju ż tu ta j w ięc u ja w n ia się pew ien elem ent p ozy tyw - ności. Dochodzi on do głosu także wów czas, gdy ro z p a tru je się relację

гз Zob. J. P. R i c h a r d , L ’Univers imaginaire de Mallarmé. Paris 1961, zw ła­ szcza s. 183—208.

(10)

nicość—przedm iot. N ie m a nicości bezw zględnej, k tó ra polegałaby na zniw eczeniu w szystkiego:

pojęcie nicości bezwzględnej, rozumiane w znaczeniu zniw eczenia w szystkiego, jest pojęciem, które samo siebie unicestwia, pojęciem pozornym, prostym sło­ wem . Jeżeli usunięcie jakiejś rzeczy polega na zastąpieniu jej przez inną, je­ żeli pom yślenie nieobecności jakiejś rzeczy jest m ożliwe tylko za pomocą mniej lub w ięcej w yraźnego wyobrażenia sobie obecności jakiejś innej rzeczy, sło­ wem, jeśli zniw eczenie oznacza przede w szystkim zastąpienie, pojęcie „zniwe­ czenia całości” jest równie niedorzeczne jak pojęcie kwadratowego koła

M ożem y m yśleć o d an y m przedm iocie jako n ie istn iejący m , ale nie znaczy to po p ro stu , że od b ieram y m u a try b u t istn ien ia; skoro o n im m yślim y, to m y ślim y o n im jako o istniejącym , zak ład am y więc, że jest jako ś rzeczyw isty. B ergson w n a stę p u jąc y sposób podsum ow uje tę część sw oich rozw ażań:

jakkolwiek dziwnym w ydać się może nasze twierdzenie, w i ę c e j jest, nie zaś m n i e j , w pojęciu przedm iotu pom yślanego jako „nie istniejący” niż w pojęciu tego sam ego przedm iotu pom yślanego jako „istniejący”, gdyż pojęcie przedmiotu „nie istniejącego” jest z konieczności pojęciem przedmiotu „istniejącego” z do­ daniem przedstaw ienia w ykluczenia tego przedmiotu przez rzeczywistość aktual­ ną, wziętą w ca ło śc i25.

I tu w łaśnie z n a jd u je się klucz in te rp re ta c y jn y do Leśm ianow skiej „nicości” i w szelkich zalu d n iający ch jego św iat „ b y tó w zaprzeczonych” , klucz pozw alający uchw ycić organizującą ów św iat dialek tyk ę: „ je s t” — „nie je s t” ; „ istn ie je ” — „nie istn ieje ” . T ym bardziej że zjaw iska te p o tra k to w a n e zostały przez B ergsona jako sk ład nik procesu poznaw ania i pow iązane ze zdolnością w spom inania i oczekiw ania („Nieobecność istn ieje ty lk o dla osoby zdolnej do w spom inania i oczekiw ania” 26). W szel­ kie przeczenia, w szelkie u jęcia n eg aty w n e zw iązane są w ięc ze sferą podm iotowości.

T eoria B ergsona dotyczy nie tylk o tej specyficznej fo rm y przeczenia, ja k ą stanow i słowo „nicość” , je st ona teo rią n eg acji w ogólności. P ew n e jej ele m en ty zaw ierają się w tym , co w y o d ręb n iliśm y w yżej jak o po­ w szechne w łaściw ości przeczenia. Zdanie przeczące nie je st d o k ładn ym rów now ażnikiem zdan ia tw ierdzącego:

przeczenie polega zawsze na odsunięciu twierdzenia m ożliwego. Przeczenie jest tylko postawą zajętą przez ducha wobec ew entualnego twierdzenia. [...] Tak więc, podczas gdy twierdzenie odnosi się wprost do rzeczy, przeczenie odnosi się do rzeczy pośrednio tylko, poprzez pew ne twierdzenie, stające na drodze. Zdanie twierdzące wyraża sąd orzeczony o przedmiocie: zdanie prze­

24 H. B e r g s o n , Ewolucja twórcza. Przełożył F. Z n a n i e c k i . Warszawa 1957, s. 248.

25 Ibidem, s. 251. 26 Ibidem, s. 247.

(11)

czące wyraża sąd orzeczony o innym sądzie. Przeczenie różni się w ięc od tw ier­ dzenia w łaściw ego tym, że jest twierdzeniem w drugim stopniu: twierdzi coś o twierdzeniu, które ze sw ej strony twierdzi coś o przedm iocie 27.

T ak rozum iane przeczenie u ch y la pew n ą m ożliwość zw iązaną ze zda­ niem tw ierd zący m i w ty m sensie n ig d y nie jest sam odzielne.

Sądy staw iające nieistnienie jakiejś rzeczy są w ięc sądami wyrażającymi kontrast między tym , co m ożliwe, a tym , co aktualne (to znaczy między dwoma rodzajam i i s t n i e n i a , jednym m yślanym , drugim stwierdzanym ), w w y ­ padkach, w których jakaś osoba, rzeczywista lub w ym yślona, przypuszczała niesłusznie, że pew na m ożliwość jest urzeczywistniona 28

M niejsze m a dla nas znaczenie ów w ą te k p rag m atyczn y, k tó ry tu ta j się u jaw n ia, w ażne je s t to p rzede w szystkim , że dochodzi tu do głosu in n y a sp ek t pozytyw ności z a w a rte j w przeczeniu. Do idei B ergsona b ę­

dziem y jeszcze n ieje d n o k ro tn ie w racać w to k u teg o szkicu. F o rm u ły p ry w aty w n e

W jed n y m z w ierszy L eśm iana czytam y:

Bezsporna, bezsilna, bezbronna, bezwiedna Niechaj, grzesząc pragnieniem , leży sam a jedna!

(Zaklęcie 20)

T akie nagrom adzenie słów z p rzed ro stk iem „bez-” stanow i w w ie r­ szach L eśm iana rzadkość, u jaw n ia jed n a k c h a ra k te ry sty c z n ą dla jego poezji tenden cję, tow arzyszącą jej niem al od najw cześniejszych poczy­ n a ń aż po u tw o ry o statnie: w y rażeń tego ro d za ju jest w n iej niezw ykle dużo, podlegają też one w ielorakim zróżnicow aniom . T u ta j m u sim y p rz y ­ pom nieć założenie, k tó re sform ułow ane zostało na początku: przedm io­ te m analizy są nie ty lk o te w y rażen ia, k tó re dotychczas budziły zain te­ reso w anie badaczy, a więc odchodzące od n orm w spółczesnej L eśm iano­ w i polszczyzny, ale w szystkie słow a, w k tó ry c h w y stę p u je „bez” ; dopiero w te d y bow iem , ja k się zdaje, k ied y p rz y jm u je się to założenie, scha­ rak tery zo w ać m ożna zak res zjaw isk a i — p rzede w szystkim — jego znaczenie. U w zględnić trzeb a jed n a k nie ty lk o poszczególne słow a, lecz rów nież form uły , w k tó ry c h „bez” w y stę p u je nie w iążąc się ze szczegól­ n y m i operacjam i słow otw órczym i. Pod uw agę w ięc biorę tu ta j także fo rm u ły w ro d zaju „Bez pom ocy, bez żalu, bez śpiew u, bez czasu” (N ie­

g d y ś dom m ó j ochoczy...), w k tó ry c h „bez” w y stę p u je w postaci niczym

się nie różniącej od użyć w potocznej p ra k ty c e językow ej.

27 Ibid em , s. 252. 28 Ibidem, s. 254.

29 W szystkie cytaty z w ierszy L e ś m i a n a — w edług wyd.: Poezje. Opracował J. T r z n a d e l . W arszawa 1965. Incipity w ystępujące jako tytu ły utw orów podaję w zapisie uproszczonym wobec przyjętego przez edytora, tzn. skracam je i opa­ truję wielokropkiem , pomijam klamry.

(12)

„bez” znaczy w pełni tylko, gdy rządzi dopełniaczem rzeczownika. Operacja słowotwórcza, jakiej dokonał Leśm ian (wzorując się oczyw iście na zadomowio­ nych w języku form acjach typu: bezład, bezruch itp.), polega na zastosowaniu przyimka „bez” jako przedrostka. Jest to m ożliwe tylko z pominięciem owego związku rządu, co znacznie osłabia przeczący [...] charakter przyimka „bez” 30.

W szystkie w yrażen ia, w k tó ry c h w y stęp u je „bez” , zarów no jako p rzy im ek jak i przed ro stek , nazyw ać będę w y rażen iam i p ry w aty w n y m i. Rzecz u jm u ją c n ajp ro ściej, ich podstaw ow ą s tru k tu rę sem an tyczn ą p rze d ­ staw ić m ożna n astęp u jąco : coś jest pozbaw ione czegoś. Ju ż w jęz y k u owo pozbaw ienie odnosić się m oże do różnych zjaw isk, dotyczyć a try b u ­ tó w , przedm iotów , w łaściw ości u jm o w an y ch za pom ocą w y ra ż eń a b stra k ­ cy jn y ch itp.; k ażda z ty ch g ru p podlega dalszym zróżnicow aniom w e­ w n ę trz n y m . Leśm ian, k o rzy stając z tej zaw artej w jęz y k u możliwości, a k tu a liz u je ją w sposób ra d y k a ln y i różnoraki.

W łaściw ości przeczące „bez” u jaw n ia ją się — ta k w jęz y k u ogólnym, ja k u L eśm iana — w ró żn y m n atężeniu, zależy to od ty p u w ystępow ania skojarzonego z n im słow a w m owie (istn ieją fo rm u ły p ry w a ty w n e w p e ł­ n i zleksykalizow ane, w k tó ry c h zaciera się ów elem en t pozbaw ienia; ta k np. częste u po ety „bezdroże” w iąże się n a ogół z całkiem pozy tyw n ym w yobrażeniem p rze strz e n n y m , n a dalszym planie dopiero może być in ­ te rp reto w a n e ja k o 'b ra k d ró g ’ czy 'okolica pozbaw iona d ró g ’, w tó rn ie jed n a k owa p ry w a ty w ność b y w a ponow nie ak tu alizow an a, zależy to od kontek stu). A le nie tylk o . J e st pochodną także c h a ra k te ru słowa. P r y ­ w a ty wność jest silniej odczuw ana w w yrażeniach, k tó re rad y k a ln ie od­ chodzą od n o rm aln y ch użyć językow ych. „B ezrobota” d aje się in te rp re to ­ w ać jak o 'bycie pozbaw ionym ro b o ty ’. A le ja k in te rp re to w a ć po jaw iający się u L eśm iana k ilk a k ro tn ie „bezśw iat” — może on przecież spraw iać w rażenie nonsensu? P ry w a ty w n o ść „b ezśw iata” jest silniejsza nie ty lk o dlatego, że je s t on dalszy niż „b ezrobota” od codziennej p ra k ty k i języ ­ kow ej (choć i to d ru g ie słowo je s t przecież jej obce). W chodzi tu w g rę jeszcze jed en w zgląd — u ja w n i go porów nanie „bezśw iata” np. z „bezza- ciszem ” . O bydw a w y ra z y odnoszą się do przedm iotów , pryw aty w n o ść silniejsza je s t w „bezśw iecie” z tej racji, że n eg aty w n ie „d en o tu je” on zjaw isko o zasięgu najw iększym . „Zacisza” może być pozbaw iona pew na jed no stka, n ad rz ę d n a bądź rów norzędna („Onże ta k m nie unosi w szału bezzacisze” , W locie). A jak ie zjaw isko da się pom yśleć jako pozbaw ione św iata? S ięgnijm y po przy k ład y :

Aż zabrnął [...]

[ ]

W taki bezświat zarośli, w taki bezbrzask głuchy, (Topielec) 31 30 O 1 к u ś n i k, op. cit., s. 153.

31 Zob. o tym wierszu studium J. M. R y m k i e w i c z a : „Odczłowieczając d u ­

szą”. („Topielec” Bolesława Leśmiana na tle porów nawczym ). W zbiorze: Studia o Leśmianie (uwagi o użyciu „bez” na s. 224—225). W związku z tym fragm entem

(13)

I nam dlew ał z nim razem rozkoszy bezsiłą, Aż nam dlał w taki bezświat, że go już nie było.

(Pururawa i Urwasi)

Dróg nie było, w ięc drogi na pew no nie zm ylił, I z w ozu gasnącego w bezświat się w ychylił.

(Eliasz)

M ożna chyba zaproponow ać w y jaśn ien ie — z pozoru bezsensow ne: św ia ta pozbaw iony może być ty lk o św iat. N asu w ają się tu p roblem y, do k tó ry c h będziem y m ieli jeszcze okazję pow rócić (zob. uw agi o „nicości” w dalszej części tego szkicu, s. 151— 159; „bezśw iat” je s t chyba jej syno­

nim em ). Użycie „bezśw iata” w y d aje się in te resu jąc e jeszcze z jednego w zględu, tow arzyszą m u bow iem inn e fo rm u ły zaprzeczone, opow iada się tu o ty m , czego n ie było, co zostało zatracone. W Topielcu „bezśw iatow i” to w arzy szy „bezbrzask ” , choć je s t m niej ogólny i — jeśli b rać rzecz n a zdro w y rozsądek — całkow icie m ieści się w „bezśw iecie”, nie stanow i tu je d n a k red u n d an cji. L eśm ianow skie b y ty zaprzeczone ro zk ładaln e są n a elem enty , zachodzi t u w ięc sto su n ek części do całości (w Topielcu rzecz je s t jeszcze osobliw a o ty le, że „bezśw iat” s ta ł się składn ikiem m eta fo ry , k tó ra — jako całość — ogranicza jego zakres: „bezśw iat za­ ro śli” ; tego ty p u k o n stru k c je m etafo ry czn e są raczej rzadkością). P o ­ d o b n ie w E liaszu b ra k dróg je s t sk ład n ik iem „bezśw iata” . W tak im k sz ta łto w an iu stosunków pom iędzy elem en tam i u jaw n ia się pozy tyw ny żyw ioł p ry w aty w no ści, n a w e t w ty m jej n a jb a rd zie j zaaw ansow anym w cieleniu.

W sposób zbliżony rzecz p rzed staw ia się z „bezczasem ” , aczkolw iek ze w zględu n a różne użycia tego słow a m ożliw e je s t w y jaśn ien ie idące n ie ta k daleko, wów czas „bezczas” b y łb y a try b u te m in n ej rzeczy lub też okolicznością, w jak iej rzecz ow a się pojaw ia. S am L eśm ian jed n a k podsuw a in te rp re ta c ję zasadniczą, pisząc w poem acie A so ka o „czasie bez czasu”. O na też jest w jego poezji najczęściej przyw oływ ana. W n a j­ w iększej liczbie p rzy p ad k ó w „bezczas” to ja k b y zniesienie czasu (np. „N ie zn ający pór roku, z a m a rły w bezczasie”, Prolog; czy „Poczną nam się p rzyg ląd ać w bezczasie, ja k snom ” , M arsjanie). W większości w y ­ p ad k ó w „bezczas” znaczy ty le co 'czas w zaśw iecie’, a w ięc — 'w iecz­ ność’. Sam o sform ułow anie neg aty w n e, nie zacierające pozytyw ności, je s t je d n a k szczególnie isto tne, tw o rzy pew ien u k ład odniesienia, nieko­ niecznie zachodzący wówczas, gdy używ a się słow a „w ieczność”. T rzeba tu je d n a k zwrócić uw agę n a jed no ch a ra k te ry sty c z n e użycie — słowo to p ojaw ia się rów nież w liczbie m n o g ie j32:

wiersza pow staje pew ien problem filologiczny: w wyd. 2 Ł ąk i zam iast „bezświata” pojaw ił się „bezświt”. Zgadzam się z T r z n a d l e m (ed. cit., s. 509), że w łaśnie „bezświat” jest w ersją poprawną.

32 A nalizy „bezczasu” dokonała O l k u ś n i k (op. cit., s. 154), ale ten fakt przeoczyła.

(14)

Wróć mi w olę ruczajną, wróć staw ne bezczasy!

(Pururaw a i U rw asi)

B yw ały różne czasy i różne bezczasy... (Kopciuszek)

I w tych strasznych bezczasach taka nagła dziewczyna Tak niebacznie poza życiem — cieleśnieje!

(Pan Błyszczyński)

Liczba m noga n iem al całkow icie w yklucza ra d y k a ln ą in te rp re ta c ję jako 'czasu bez czasu’, a tak że m ożliwość tra k to w a n ia słow a jak o syno­ n im u 'w ieczności’, k tó ra w zasadzie nie w y stę p u je w pluralis. Można więc

powiedzieć, że sto su n ek m iędzy „bezczasem ” a „bezczasam i” je s t odwzo­ ro w an iem re la c ji pom iędzy „czasem ” a „czasam i” w ich n o rm aln y ch u ż y ­ ciach. P arado ksaln ie: i w użyciach niepoetyckich, i w w e rs ji L eśm ianow - skiej liczba m noga u jm u je zjaw isko k o nk retn ie, odnosi się jed y n ie do pew nego seg m en tu zjaw iska, którego całość o k reśla się u ży w ając liczby pojedynczej 33. D la „czasów ” znaleźć m ożna ro zm aite synonim y ('epoka’,

'o k res’ itp.), w p rzy p a d k u „czasu” jest to niem ożliw e.

U żyw anie fo rm p ry w a ty w n y c h wiąże się z ogólnie ch a ra k te ry sty c z n ą d la L eśm iana ten d e n c ją do m ów ienia poprzez przeczenie. W pew n ych w ypadk ach ich przyw ołanie nie przy n o si daleko idących konsekw encji, np. „b ezu kry cie” sta je się sw ojego ro d za ju odpow iednikiem 'jaw n ości’ czy 'widoczności’, n a d d a tk i znaczeniow e są stosunkow o niew ielk ie (acz­ kolw iek w yelim inow ać ich nie m ożna):

Motyl, którem u skrzydła posklejał miód słodki, Na bakier w pięty w kitę zachwianej tym otki, K ołysze się w cudownym oczom bezukryciu,

(O m a jo w y m poranku...)

Owe użycia słabsze czy p rzy tłu m io n e stano w ią jed n a k raczej z ja ­ w isko odosobnione. L eśm ian w pełni w y k o rz y stu je m ożliwości, jak ie otw iera p ry w aty w n o ść — i to dla różnych celów. N iekiedy dla sfo rm u ­ łow ania zasad, w edług k tó ry c h b u d u je swój św ia t poetycki. M am y n a uw adze w skazyw anie b ra k u przyczyn; isto tn y jest tu m o m en t polem icz- ności wobec pow szechnego przekonania, że w szystko, co pojaw ia się w sferze zdarzeń, stać się m usiało za sp raw ą ja k ie jś przyczyny. Słowo „bezprzy czy na” u ży te zostało bodaj raz ty lk o („nagła śm ierci bezp rzy - czyna” , N ieznana podróż Sindbada-Źeglarza), w y stę p u ją je d n a k fo rm u ły w skazujące n a w y elim inow anie tego ta k istotnego ele m en tu naszego u jm ow ania św iata:

33 Warto jednak zauważyć, że u Leśm iana abstrakcyjny „bezczas” bywa po- dzielny na m niejsze jednostki: „Nieco drwin i objawień i nieco bezczasu” (Uczta). W tym odosobnionym przypadku jest to zapewne pryw atyw na postać wyrażenia „trochę czasu”.

(15)

Cień, nie m ający przyczyn wśród przestworu, Rośnie, by zw iększyć potęgę wieczoru,

(Wieczór, inc. „Słońce, zachodząc”) Został po nich — rozpęd wzw yż,

I ta oddal bez przyczyny, I ten złoty nadmiar cisz — I te srebrne szum owiny...

(Wiersz księżycowy)

W yłoniłem z mroku ogród, oderwany od przyczyny, R ozkw ieciłem próżnię, namnożyłem ścieżek —

(Pan Błyszczyński)

Ten rodzaj pryw aty w n o ści, choć niezbyt licznie rep re z en to w a n y , jest szczególnie w ażny, gdyż u jaw n ia w poety ckim sfo rm u łow aniu pod sta­ wow e w łaściw ości poety k i L eśm iana. P ierw szą z n ich określić m ożna jak o fenom enalizm : uw agę k o n c e n tru je się nie n a genezie zdarzenia, przedm iotu czy sta n u rzeczy, ale n a nim sam ym , św iat te n jest jak b y pozbaw iony czynników zew n ętrzn y ch , k tó re m ogłyby określać czy w a ru n ­ kow ać jego istnienie. Z asada fenom enalizm u obow iązuje tak że w p rz y ­ p ad k u b y tó w zanegow anych, k tó re istn ie ją w te j postaci, w jak iej się o nich bezpośrednio m ówi, i jak b y nie w y m ag ają żadnych uzasadnień zew n ętrzn y ch . D ruga w łaściw ość niew iele m a w spólnego z poprzednią, odnosi się do całkiem in n ej sfe ry św iatopoglądu poetyckiego: w jego obrębie w szelkie tw orzenie jest czynnością, k tó ra w y n ik a sam a z siebie, a więc w łaściw ie pozbaw ioną przyczyn. T w orzenie w sensie dw ojakim , odnosi się to bow iem ta k do czynności tw órczych poety, ja k do w izji po w staw an ia i tw o rzen ia się, n ieu sta n n ie w w ierszach L eśm iana po w ra­ cającej; n a tu ra naturans, o k tó re j p o eta pisał w sw ych esejach, je s t w łaś­ nie św iatem bez przyczyn.

Polem iczność w obec p rz y ję ty c h czy ty lk o m ożliw ych ujęć, in te rp re ­ tacji, rozum ień (przypom nijm y, że w polem iczności dostrzega W ierzbicka jed n ą z n ajisto tn iejszy ch cech w szelkiego przeczenia) u jaw n ia się oczy­ w iście nie ty lk o w o d ry w an iu zjaw isk od przyczyny. D otyczy to w szel­ k ich fo rm u ł p ry w aty w n y ch . Ó w żyw ioł polem iczności u jaw n ia się zarów no w n ieu sta n n y ch rela cja c h pom iędzy pozytyw nością a negatyw nością, jak też w koniecznych odw ołaniach do zw yczajów językow ych oraz do po­ w szechnych w yo brażeń i m niem ań. P okażm y rzecz n a przykładach:

Ogród pana Błyszczyńskiego zielenieje na wymroczu, Gdzie się cud rozrasta w zgrozę i bezprawie.

(Pan Błyszczyński)

W szechświat stał mu się błędną w okół bezmogiłą,

(Eliasz)

Z acznijm y od analizy w e rsu z drugiego poem atu. N ajp ierw żywioł pożytyw ności: jeśli coś jest „bezm ogiłą’’, to elem ent „m ogiły” nie został w ty m z a ta rty , w szechśw iat nie jest w oln y od podejrzeń, że w jakieś

(16)

zw iązki z ową „m ogiłą” wchodzi; tłu m aczy się to całym kontekstem poem atu: lot Eliasza je s t lo tem p o śm iertn y m , w szelka zaś śm ierć im p li­ k u je w yobrażenie m ogiły, n a w e t wówczas, gdy m a c h a ra k te r ta k nieco­ dzienny, ja k w p rzy p a d k u proroka. M ożna w ięc pow iedzieć, że tu ta j

„bezm ogiła” częściowo u ch y la owo nasu w ające się w yobrażenie. Je śli zaś in te rp re tu je się sk ład n ik n e g a ty w n y całej form u ły, to pow iedzieć m ożna, że w y rażen ie „stał m u się b łęd n ą w okół bezm ogiłą” m ów i o w szechśw ie- cie jako o m ogile o tw a rte j, ja k b y pozbaw ionej zam knięcia; w ten sposób odebrano Eliaszowi w jego p o śm iertn y m locie sw ojego ro d zaju dom.

D w uw iersz z Pana B ły szc zy ńskiego u jaw n ia in ne w łaściw ości form u ł p ry w a ty w n y c h . P rzed e w szystkim zauw ażyć należy, że w yrażenie ozna­ czające pozbaw ienie czegoś w y stęp u je — jest to zjaw isko u L eśm iana częste — w k o n iu n k cji ze słow em nie zaprzeczonym : „w zgrozę i bez­ p ra w ie ”. Z w iązek tego ro d zaju silnie u jaw n ia elem ent pozytyw ności, w analizow anym p rzy p a d k u w idoczny ty m b ard ziej, że „bezpraw ie” jest słow em należącym do słow nictw a języka, zleksykalizow anym , odczucie b ra k u p raw a n arzu ca się w ięc sam o przez się. W analizo w an ym epizodzie u jaw n ia się jed n a k specyficzna cecha Leśm ianow skiej pryw atyw ności. Chodzi o spacjalizację w y rażen ia oznaczającego b ra k czegoś; je s t to zresztą zw iązane ze zjaw isk iem szerszym : n ad aw an iem znaczeń p rzestrzen n y ch w szelkiego ro d zaju w yrażen iom a b stra k c y jn y m (do p ro b lem u spacjaliza- cji przeczeń pow rócim y w dalszej części tej pracy). T u taj w ięc w y m iar p rze strz e n n y u zyskały zarów no „zgroza” ja k „b ezp raw ie”. Do tego w szak­ że sp raw a się nie ogranicza. O bydw a w y rażen ia oznaczają także — w ja ­ k iejś p rzy n a jm n ie j m ierze — sposób, w ja k i niezw ykłe zjaw isko p rzebie­ ga. T akie n ak ład an ie się ró żn y ch k ateg orii w obrębie jednego w y rażen ia (sposób, p rz e s trz e ń )34 je s t dla kształto w an ia Leśm ianow skiej negacji istotne.

W yrażen ia p ry w a ty w n e dotyczyć m ogą w poezji L eśm ian a w szelkich sfe r rzeczyw istości: zjaw isk p rzestrzen n y ch („Są t u sa d y bez w yjścia” ,

M eta fizyka ), w ykonaw ców czynności („taniec bez ta n c e rz y ” , Kabała; „lira

bez lirn ik a ” , G łuchoniem a), czasu („dw ie bez ju tr a d łon ie” , Z m ierzch

bezpow ro tn y), k ateg o rii su b sta n c ja ln y ch (analizow ane t u ju ż poprzednio

w y rażenia ty p u „bezśw iat”), sposobu w y k o n yw ania czynności („A potem spojrzę w ciebie n a w skroś i bezgłośnie!” , Łąka). W istocie nie m a sfe ry zjaw isk, k tó re nie m o g ły b y być przed m io tem d ziałań p ry w a ty w n y c h . Nie m ożna jed n a k sp ra w y ujm ow ać ty lk o w p ersp e k ty w ie przedm iotow ej, isto tn e — a m oże n a w e t isto tn iejsze — je s t odniesienie fo rm u ł p ry w a ty w ­ n y c h do u ta rty c h zw yczajów językow ych oraz do oczekiw ań odbiorcy,

84 Inny charakterystyczny przykład dwuznaczności „przestrzeń”/„sposób” (Do

śpiewaka):

Czemu tak się przyglądasz [...]

[...] musze, co kołując z starannym pośpiechem , Zbacza nagle donikąd i m knie na bezwieści?

(17)

zw iązanych z pow szechnym i w y o b rażeniam i i m n iem aniam i (w ty m w y ­ pa d k u jęz y k i św iadom ość społeczna to często dw ie stro n y tego sam ego zjaw iska). Poczynań L eśm iana nie da się sprow adzić do jednego sche­ m a tu , są one bardzo zróżnicow ane. N iekiedy fo rm u ła p ry w a ty w n a odnosi się do czegoś, co jest bezpośrednio im plikow ane przez d an ą form ułę, ujęcie p ry w a ty w n e jaw n ie w ięc k w estio n u je oczekiw anie:

Widzimy Czerwiec, zbłąkany wśród cieni, Rozkw itły w nieba szafirowym skwarze

Bez drzew, bez k w iatów — a śniący w bezm iarze O jagód leśnych padolnej czerwieni...

(Oczy w niebiosach)

W potocznym , całkiem oczyw istym w y o b rażen iu „czerw iec” to w łaśnie 'p o ra ro zk w itła d rzew am i i k w ia ta m i’; L eśm ian n iejako nie dopuszcza do sk rystalizo w ania się najp ro stszego w te j s y tu a c ji w yobrażenia, ja k b y p rew e n cy jn ie je uchyla. S p raw a się k o m p lik u je, gdyż w chodzi tu w grę ujęcie zbliżone do o ksym oronu („R ozkw itły [...] / Bez drzew , bez k w ia­ tó w ”). K w estię tę zostaw iam je d n a k tym czasem n a uboczu, b y pow rócić do niej w rozdziale n astęp n y m . U chylanie oczyw istości — ta k p rze d sta ­ w ia się jed n o z rozw iązań krańcow ych. S p o ty k am y u L eśm iana postępo­ w an ie a k u ra t przeciw staw n e — fo rm u ły p ry w a ty w n e służą nie u ch y ­ lan iu tego, co z głów nej fo rm u ły w y n ik a, ale p o d k reśla n iu jakiegoś ele­ m e n tu im p licite w n iej zaw artego:

Gdy w grobie Zdziwię się nagle — bezniebny, beztęczny,

(Wieczory)

P oprzez w y ra ż en ia zaprzeczone p o e ta w ydobyw a n a pow ierzchnię je ­ den z elem en tów zaw a rty c h w s u p o z y c ji35 słowa: k ied y m ów i się o gro­ bie, p rzy p isu je m u się „bezniebność” i „beztęczność” , je s t to bow iem rzeczyw istość nie w chodząca w k o n ta k t a n i z p rze strz e n ią o tw a rtą , ani ze św iatem b arw . T ak tra k to w a n a p ry w aty w n o ść zbliża się do tau tolo gii (zob. rozdział n astępny); służy bezpośred n iem u sfo rm u łow an iu tego, co z a w iera się w słow ie, do którego odnoszą się fo rm u ły pozbaw iające, choć nie zawsze m usi być bezpośrednio aktualizow ane. J e s t to szczegól­ n ie d o b itn y p rzy k ła d p o zy tyw n o -n eg aty w n eg o c h a ra k te ru p ry w a ty w n o ś- ci: u jm u jąc , w istocie się dodaje. Stosunkow o rzadko u L eśm ian a m am y do czynienia z rozw iązaniam i krańcow ym i. P o e ta su g e ru je nieobecność nie ty lk o tego, co bezpośrednio oczekiw ane i co w cale nie oczekiw ane, ale także tego, co m ożliw e, choć nie n a rzu cające się; k w estio n u je — chciało­ b y się pow iedzieć — w y b ra n e ele m en ty z pew nej sfe ry m ożliwości. Żeby uchw ycić isto tn y c h a ra k te r poszczególnych fo rm u ł pryw aty w n y ch , trz e b a b rać pod uw agę kon tek st; nie ty lk o k o n tek st najbliższy, niekiedy

86 Do sprawy: przeczenia a supozycja, powrócę w rozdziale następnym. Opie­ ram się na teorii supozycji, zawartej w książce: O. D u с r o t, Dire et ne pas dire.

(18)

w chodzi w grę cały poem at. W p rzy p ad k ach k rańco w y ch in te rp re ta c ja „ im m a n e n tn a ” jest a k u ra t przeciw staw n a in te rp re ta c ji uw zględniającej odpow iednio rozległy k o n tek st:

Są takie gardła, których zew

U m ilkł w m ogile — bezpowrotnie. (W czas zm artw ych w stan ia)

G dy czyta się te n d w uw iersz w izolacji, fo rm u ła p ry w a ty w n a m usi być in te rp re to w a n a jako red u n d a n c ja , skoro o zam ilknięciu w m ogile nie m y śli się zazw yczaj jako o zam ilknięciu n a pew ien czas ty lk o . Z in te rp re ­ ta c ji te j trz e b a będzie w szakże zrezygnow ać, k ied y w eźm ie się pod uw a­ gę cały w iersz, stanow iący sui generis polem ikę z w yo brażeniem po­ w szechnego zm artw y ch w sta n ia po końcu św iata. Ju ż pierw sza stro fa każe

cytow any dw uw iersz rozum ieć inaczej:

W czas zm artwychwstania Boża moc Trafi na opór nagłych zdarzeń. N ie w szystko stanie się w tę noc

Według niebieskich wyobrażeń.

W dalszym to k u w iersza konieczność tak ie j w łaśn ie in te rp re ta c ji w zm acniają fo rm u ły w ro d zaju : „ Je st ta k a du m na w ziem i kość, / Co się sprzeciw i — zm a rtw y ch w sta n iu !” czy „N ie k ażda łza się da pow tó­ rzyć!” J e s t to szczególnie w y ra z isty p rzy k ła d częstej u L eśm ian a re d u n ­ d a n c ji pozornej.

W pływ k o n tek stu n a zakres i c h a ra k te r fo rm u ł p ry w a ty w n y c h jest zjaw iskiem o dużym zasięgu. K o n tek st w pły w ać m oże n a nie w ielorako. W p ew ny ch p rzy p ad k ach n a d a je im znaczenie ściśle k o n k retn e , czyni je jednoznacznym i i jednow ym iarow ym i:

Stał Jawrzon przy dwóch ulach — ubrany od święta. „Kto się tak bezcieleśnie w mym sadzie w ałęta?”

0Migoń i Jawrzon)

C zytając w izolacji, m ożna m ieć w rażenie, iż przysłów ek „bezcieleś­ n ie ” m etafo ry cznie o kreśla sposób poruszania się in tru z a . T rzeba jed n a k

zrezygnow ać z takiego przypuszczenia, skoro o kazuje się, iż M igoń je s t duchem , a więc kim ś „ w ałętający m się” z n a tu ry rzeczy „bezcieleśnie” . W tak ich w y p adkach k o n tek st sprow adza w y rażen ia p ry w a ty w n e do ich znaczenia podstaw ow ego, odbiera im szansę m etaforyczności (w idealn ie podobny sposób postąpił L eśm ian np. w P annie A n n ie , k ied y kazał „ko- chanow i z d re w n a ” pieścić b o h a te rk ę „bezdusznie”). Z d ru g iej stro n y — fo rm u ły p ry w a ty w n e w chodzą czasem w skład k o n stru k c ji m etafory cz­ n y c h w ro d zaju „stu w iosen bezdeń” (Topielec), aczkolw iek są one sto­ sunkow o rzadkie.

Do tej p o ry obserw ow aliśm y fo rm u ły p ry w a ty w n e w poszczególnych epizodach w ierszy. N iekiedy jed n a k p ry w aty w n o ść s ta je się zasadą b u ­ dow ania w iększych p a rtii te k stu , stro fy , a w k ilk u w y p ad k ach — n a w e t

(19)

całego w iersza. M ożna pow iedzieć, że wówczas przed m io tem re la c ji jest pozbaw ianie czegoś tra k to w a n e jako proces, albo — inaczej — zanik:

Śniło mi się, że znika treść kw iatów w ątpliw a, I że ogród, istnienia zlistw ionego syt —

Ginie, szepcząc tw e imię, dziewczyno wróżb chciwa — A śmierć szarpie na strzępy twój spieszczony byt.

(Sen, inc. „Śniło mi się, że znika”)

N ajw y razistszą realizacją kom pozycji p ry w a ty w n e j jest D w oje ludzień -

k ó w , opowieść o stopniow ym zan ik an iu w szystkiego. K om pozycja ta k a

n ie m usi się w iązać bezpośrednio z w ystęp o w an iem „bez” , aczkolw iek w ty m w ierszu p rzed ro stek ów często je st przy w oły w an y:

N ie w idzieli się długo z czyjejś w oli i winy, A czas ciągle upływ ał — bezpowrotny, jedyny.

[ ]

Pod jaworem dw a łóżka, pod jaworem — dwa cienie, Pod jaworem ostatnie, beznadziejne spojrzenie. I pomarli oboje bez pieszczoty, bez grzechu, Bez łzy szczęścia na oczach, bez jednego uśmiechu.

W iersz je s t ja k b y rela cją o odejm ow aniu, stopniow ym , ogarn iający m coraz szersze kręgi, m ają cy m w zakończeniu — osiągnąć te n stopień, k tó ry w in n y ch w ierszach L eśm iana ok reślan y by w a jako „bezśw iat” :

Więc sił resztą dotrwali aż do wiosny, do lata, B y powrócić na ziem ię — lecz nie było już świata.

K om pozycja p ry w a ty w n a je s t jed n y m z p rzyp adk ów b ud o w an ia f a ­ b u ł poprzez przeczenie, zjaw iska, k tó re m a w poezji L eśm iana szerokie zastosow anie (zob. s. 169— 171 tej pracy). J e j osobliwością — p o k reśl­

m y — jest to, że kładzie nacisk n a stopniow y proces zanikania, pozba­ w iania rzeczy ty ch składników , k tó re im p rzy sług ują.

Negacja, tautologia, przeciwstawienie

F o rm u ły p ry w a ty w n e s ta ją się jed n y m z elem entów tau to lo g ii i ściśle z n ią zw iązanego p rzeciw staw ienia. Tautologie L eśm ianow skie b y ły już p rzedm iotem analizy. Zw rócono p rzed e w szystkim uw agę n a te, w k tó ­ ry c h rzeczow nik pow iązany został z u tw o rzo n y m od niego czasow nikiem bądź rzeczow nikiem odsłow nym , chodziło w ięc o in fo rm a c je ty p u : s tr u ­ m ień „się s tru m ie n i” , stodoła podlega „stodoleniu” , a zm ory zajm u ją się „zm orow aniem ” 36. W teg o ro d za ju tau tolo g iach przeczenie nie u czest­ niczy, nie będą w ięc one p rzed m io tem naszej analizy. S ław iński an a li­ zow ał tau to lo g ie z inn ego p u n k tu w idzenia: dostrzegł w n ich realizację te j re g u ły sem an ty k i L eśm ianow skiej, w edług k tó re j „słowo w w y po­ w iedzi poety ck iej pow inno przeg ląd ać się i o d n ajd yw ać w słow ach o ta­

(20)

czających ” 37; ta k rozum iana tau to lo g ia stanow i odw rotność (i uzup ełn ie­ nie) paradoksu. T u taj w ięc w łaśnie u jaw n ia się ro la przeczenia. Takie po trak to w an ie sp raw y tw o rzy pozycję u p rzy w ilejo w an ą dla pew nego t y ­ p u tautologii, tego m ianow icie, w któ reg o obrębie słow a w chodzące w jej sk ład o p e ru ją analogicznym i p ierw iastk am i słow otw órczym i; ta k a tau to - logia, gdy p rzen ik a w nią żyw ioł przeczenia, najczęściej sta je się p rz e ­ ciw staw ieniem . Nie stanow i to jed n a k zasady, n iekied y rela cje są b ardziej skom plikow ane :

Trwa i śpiew a o bramach, gdzie w progach u celu Nic nas jeszcze n ie czeka, prócz oczekiwania,

(Kabała)

O czyw isty zw iązek m iędzy „czeka” a „oczekiw aniem ” każe in te rp re ­ tow ać tę form u łę jak o tau to lo g ię, jej niezw ykłość w y n ik a z tego, że czasow nik u ż y ty został w potocznym znaczeniu m etafory czn ym , u tw o ­ rzo n y zaś od niego rzeczow nik sprow adza rzecz n a całkiem in n ą płasz­ czyznę: stan o w i on tu ta j — z jed n e j stro n y — sw oiste guasi-udosłow nie- nie czasow nika, z d ru g iej — w tó rn ie w prow adza ele m en t pozytyw ności. Podobnego ty p u tautologie, n iek ied y o p a rte po p ro stu n a pow tórzeniu odpow iedniego słowa, rozciągają się n a całe zdanie. P rz y k ła d e m n a jw y ­ razistszym są dw ie p a ra łeln e fo rm u ły z S ze w c zyk a : „W szyciu nic nie m a, oprócz szycia” , „W życiu nic nie m a, oprócz życia” . S tw ierdzen ia nib y oczyw iste, a zarazem — zaskakujące. N iekiedy na tautolo gię sk ła d a ­

ją się dw ie rów noległe w obec siebie fo rm u ły , z k tó ry c h d ru g a je s t ja k b y bezpośrednim — choć in n y m i słow am i — potw ierdzeniem tego, co za­ w ie ra się w pierw szej:

Wszystko dzisiaj się skończy, nic się już nie zdarzy — (W trw odze)

W tak ic h w ypadkach zjaw isk iem n a jisto tn ie jszy m jest sy m e tria m ię­ dzy fo rm u łą p ozy tyw n ą a fo rm u łą neg aty w n ą. S y m e tria ow a d aje m ożli­ w ość su b teln y ch m an ip u lacji odcieniam i znaczeniow ym i:

Jeden idzie w w eselu, drugi w bezżałobie,

(Żołnierz)

W w ersie ty m „bezżałoba” z pew nego p u n k tu w idzenia stan o w i ścisły odpow iednik „w esela” ; oba słow a m ają u w y d a tn ić podobne położenie nieszczęsnego k alek i i p ry m ity w n eg o przydrożnego św iątka, ta k ą in te r ­ p re ta c ję w sposób nie budzący w ątpliw ości n arzu ca k o n tek st. Ze w zględu je d n a k n a p ry w a ty w n y c h a ra k te r „bezm ogiły” utożsam ienie je s t tu w ja ­ k iejś m ierze także odpodobnieniem , pow staje zjaw isko k o n tra s tu w ana- logiczności. J a k w iem y, p rzeciw staw ienie — i to w po staciach dużo b a r ­ dziej w y razisty ch — n ieu sta n n ie tautologii tow arzyszy.

Z anim jednakże przejd ziem y do om aw iania te j kw estii, m usim y zw ró­ cić uw agę n a fa k t dla L eśm ianow skich tau to log ii podstaw ow y: nie ogra­

37 S ł a w i ń s к i, op. cit., s. 107.

(21)

niczają się one do ty ch przypadków , w k tó ry c h słow a w chodzące w obręb tautologii są ze sobą słow otw órczo spokrew nione (o czym św iadczą już choćby p rz y k ła d y z w ierszy W trw o d ze i Żołnierz). W M ałej e n c yk lo ­

p ed ii logiki czytam y:

Logiczne pojęcie tautologii należy odróżniać od potocznego rozum ienia tego term inu, przy którym znaczy on tyle co: powtórzenie tego, co zostało już po­ w iedziane **.

D la języ k a poetyckiego isto tn e je s t to w łaśnie znaczenie potoczne; po w staje tu jed n a k p y tan ie , ja k w łaściw ie n ależy rozum ieć to, co „zo­ stało ju ż pow iedziane” . N asuw a się odpow iedź n ajp ro stsza: chodzi o po­ w tó rzen ie — in n y m i słow am i — tego, co ju ż podległo w erb alizacji. W y­ d a je się, że tak ie rozum ienie tau to log ii o b ejm u je jed y n ie część p rz y ­ padków , sp ra w y nie m ożna bow iem ograniczać do tego, co jaw n ie zosta­ ło pow iedziane. P rzez tau to lo g ię rozum iem także te p rzy pad ki, w k tó ­ ry c h bezpośrednio w yrażo n e zostało to , co zaw iera się w supozycji słow a w ystępująceg o w d an y m w ypow iedzeniu. W ta k im u jęciu tauto log ia nie dotyczy jed y n ie elem entów pow ierzchniow ych i bezpośrednio danych, w iąże się z głębszą s tr u k tu rą sem antyczną, o b ejm uje bow iem także su ­ pozycje. W ty m w łaśn ie p rze k ro ju u jaw n ia się isto tn y c h a ra k te r L eśm ia- now skich tautologii:

głow o w koronie z chw astów niejadalnych, Z byle rośnej pokrzyw y, z b yle złego zielska!

(Do śpiewaka)

Już czas ukochać w sadzie pustkowie bezdomne

(Już czas ukochać...)

C h w asty n iejad aln e? W S ło w n ik u ję z y k a polskiego pod h asłem „c h w a st” czytam y:

zielsko, roślina dziko rosnąca, zanieczyszczająca ogrody i pola, w pływ ająca niekorzystnie na rozwój roślin uprawnych przez pobieranie z gleby składników pokarmowych i wilgoci.

C hw ast stanow i więc przeciw staw ien ie ro ślin bądź jad alny ch , bądź dek o racy jn y ch , je st przeto z definicji n iejad aln y , su po nu je niejadalność. Zaprzeczony e p ite t jest w ięc tu ta j e p ite te m tautologicznym ; w tak ich p rzy p a d k a c h n eg acja u w a ln ia się od jed n ej ze sw ych podstaw ow ych w łaściw ości, ginie w niej elem en t polem iczności (norm alnie polem izuje on a przede w szy stk im z tym , co się zaw iera w supozycji zanegow anego term in u ). Tautologiczność owego e p ite tu p o d k reślan a je s t jeszcze d o b it­ n iej przez k o n tek st, k tó ry — z jed n e j stro n y — w skazuje, że k ateg oria „niejad aln o ści” jest tu ta j m ało isto tn a, z dru g iej zaś — w jego obrębie ow e „c h w a sty ” zostają w yliczone, żad n em u z nich a try b u tu „jadalności” w jęz y k u się nie p rzy p isu je. P odo b n y m echanizm działa w p rzy p a d k u

Cytaty

Powiązane dokumenty

Napięcie hamujące jest niezależne od natężenia ś wiatła padającego, natomiast natężenie prądu nasycenia jest wprost proporcjonalne do natężenia. ś

Grant Polsko-Niemieckiej Fundacji na rzecz Nauki (nr projektu 2014-24, nr umowy 200262), realizowany przez Institut für Stadtforschung, Planung und Kommunikation (ISP)

Adama Mickiewicza w Poznaniu „Gospodarka Przestrzenna – kluczowe problemy, koncepcje badawcze, wyzwania praktyki, profil i innowacyjność edukacji”, Poznań, 24-25.11.2016

Modrzewski B., Rybak K., (2011), Urban Water, Recomposition and Perception of Poznań Waterfronts, w: Annals of Warsaw University of Life Sciences – SGGW, Horticulture and

The 7 th International Urban Geographies of Post-communist States Conference: A View on Cities from Elsewhere, Kijów-Dniepropietrowsk, 2017. 6th EUGEO Congress on the Geography

Modrzewski B., Rybak K., (2011), Urban Water, Recomposition and Perception of Poznań Waterfronts, w: Annals of Warsaw University of Life Sciences – SGGW, Horticulture and

Второй мотив поэмы - свобода и не­ воля (тюрьма), узничество, которые становятся пожизненной расплатой поэ­ та: свобода в

Skończył i zaraz oznajmia, że w tej samej książeczce „ za jedyne dziesięć groszy” jest jeszcze tango: „Ja mam czas ja poczekam” i „Prawdziwe zdarzenie, jak brat