• Nie Znaleziono Wyników

Spleen, nuda, melancholia: czytając "Eugeniusza Oniegina"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Spleen, nuda, melancholia: czytając "Eugeniusza Oniegina""

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Maksymilian Wroniszewski

Spleen, nuda, melancholia: czytając

"Eugeniusza Oniegina"

Prace Literaturoznawcze 3, 31-43

2015

(2)

2015 31-43

Ma k s y m i l i a n Wr o n i s z e w s k i

Uniwersytet Gdański

S p le en , n u d a , m e la n ch o lia . C zytając Eugeniusza O niegina

S p leen , B ored om , M elanch oly. R e a d in g Eugene Onegin

Słow a kluczow e: Aleksander Puszkin, romantyzm, melancholia, nuda, acedia, nostalgia

Key words: Alexander Pushkin, romanticism, melancholy, boredom, acedia, nostalgia

Wraz z rozwojem świadomości rośnie smutek, a człowiek staje się tym bardziej melancholijny, im doskonalszą i prawdziwszą ma świadomość swego stanu.

Jacques Legrand, Uwagi o śmierci i Sądzie Ostatecznym [...] biegły w nauce życia [...] widziałem, jak inni bez tej biegłości są szczęśliwi.

Michaił Lermontow, Bohater naszych czasów

„Pisząc zach ły stu ję się żółcią”1 - notow ał P u s z k in w liście do A le k sa n d ra T u rg ien iew a z końca ro k u 1823, rozpoczynając w ów czas p ra cę n a d dziełem , k tó re okazać się m iało później n ajd o sk o n alszy m jego poetyckim o siąg n ię­

ciem . C zytając E u g e n iu sza O niegina, nie sposób je d n a k oprzeć się w rażen iu , że żółć t a b a rw i się n a czarno i w lew a w du sze b o h ateró w P u szkinow skiego p o em atu , ciążąc n a d ich egzystencją, znacząc koleje ich losu. Zbyt w iele je d n a k n a p isa n o ju ż o m elancholii - bo t a zajm ow ać n a s będzie szczególnie - dość ju ż zajęła o n a stro n n ic w to m ach tra k ta tó w , by wytyczyć jej stałe, n iezm ien n e ram y, ra z n a zaw sze zdefiniow ać, w tłacz ając w p a ra d y g m a t, w k tó ry m m ogłyby zaw rzeć się w szystkie jej odcienie. D latego szkic te n je s t p ró b ą z m ierzen ia się ze złożonością zap rez en to w an y c h w u tw orze m odeli m elancholii, p ró b ą w sk a z a n ia ich cech, n a w ią z a ń do trad y c ji i filozofii oraz w y ty c z e n ia ich, cz ęsto k ro ć k rz y ż u ją c y c h się, źród eł. Z d aje się bow iem ,

1 Cyt. za: R. Łużny, Wstęp, w: A. Puszkin, Eugeniusz Oniegin. Romans wierszem, przeł.

A. Ważyk, Wrocław 1970, s. XIX.

(3)

że złożoność tę doskonale d o strzeg ał sa m P u s z k in i u k a z u ją c przekrój ro sy j­

skiego sp ołeczeństw a sw oich czasów w dziele będącym „su m ą [jego] w iedzy [...] o świecie, o człow ieku, o Rosji, o p ięk n ie”2, klaro w n ie oddał też szerokie s p e k tru m m elan ch o lijn eg o d o św iad czen ia, k tó rego p ię tn o - je ś li w ierzyć te m u , co w O nieginie n a p is a ł - rów nież i jego sam ego nie oszczędziło.

Z w iązek P u s z k in a ze środow iskiem d ek a b ry stó w i k ry ty k a rząd ó w A lek­

s a n d r a I spowodowały, iż w la ta c h 1 8 2 0-18 26 p o e ta p rzeb yw ał n a zesłaniu, z którego zw olnił go dopiero obejm ujący tro n c a rsk i M ikołaj I. O kres te n nie był bynajm n iej jed y n ie czasem dojm ującej sam otności, lecz ta k ż e p o rą roz­

k w itu lite ra c k ie g o k u n s z tu poety, czego dow odem s ą p o w sta łe w ów czas pierw sze cztery rozdziały E u g e n iu sza O niegina. M ożliwe przejaw y m e la n ­ cholijnego u sp o so b ien ia dostrzec m o żn a je d n a k n ie tylko w h isto rii u to ż sa ­ m ian ego z sam y m P u sz k in e m n a r r a to r a p o em atu , którego losy znaczone s ą tę s k n o tą za m inionym czasem m łodzieńczej m iłości oraz cyklotym icznym 3 w a h a n ie m m iędzy m a ra z m e m a optym izm em . Z asa d n e w ydaje się rów nież spojrzenie n a p o e m a t P u s z k in a p rzez p ry z m a t jego k o n stru k cji, w y k o rzy sta­

ny ch chw ytów retory czn y ch i stylistycznych, k tó re w skazy w ać m o gą n a spo­

sób p is a n ia o k re śla n y przez M a rk a B ieńczyka m ian em écriture m elancoli- que4. Owo „pism o m elan ch o lijn e”, c h a ra k te ry z u ją c e się m nogością cytatów, en u m eracji, dygresji, stosow anych p rzez p is a rz a w n ad z ie i n a zapełnien ie uczu cia p u stk i, n a k tó ry m u fu n d o w an e j e s t m elan ch olijn e dośw iadczenie, stanow ić bow iem m oże - zd a n ie m B ień czyk a - św iadectw o trap ią cej a u to ra m elancholii.

N a szczególny s ta tu s w yliczenia ja k o sposobu o rg a n iz acji stroficznej w sk azu je R yszard Łużny, p odając za p rz y k ła d trz y strofy z rozdziałów końco­

w ych i nazy w ając je „z w ro tk am i-k atalo g am i”5. P odobnie pisze on ta k ż e o sce­

nie, w k tó rej T a tia n a odw iedza m ieszk a n ie O n ieg ina, zw racając u w agę n a

„katalogow e” odtw orzenie jego w n ę trz a 6. E n u m e ra c ja je s t bow iem d la m elan- cholika sposobem osw ojenia rzeczyw istości, s tra te g ią stw a rz a ją c ą iluzję cało­

ściowej, spójnej i w iernej odbudow y u traco neg o św iata. H o m o m elancholicus wylicza, poniew aż chce ów św ia t odtw orzyć, a gdy zdarzy m u się zapom nieć, czy w ym ienił ju ż w szy stk ie jego elem enty, p o w ta rz a je ta k , by nie uron ić niczego z wizji idealnej rzeczyw istości. U w agę szczególną n ależ y zwrócić n a pojaw iające się w en u m e ra c ja c h P u s z k in a n a w ią z a n ia do in n y ch tw órców

2 B. Galster, Aleksander Puszkin, w: Literatura rosyjska w zarysie, red. Z. Barański, A. Semczuk, Warszawa 1976, s. 266.

3 Piotr Sniedziewski określa za Jeanem Grenierem cyklotymię jako „zaburzenia rów­

nowagi psychicznej, w których po okresach wzmożonej pobudliwości następują okresy de­

presji” - P. Sniedziewski, Melancholijne spojrzenie, Kraków 2011, s. 21. W tym kontekście por. ostatnią strofę rozdziału VI z drugą zwrotką części VII.

4 M. Bieńczyk, Melancholia. O tych, co nigdy nie odnajdą straty, Warszawa 2012, s. 31-47.

5 R. Łużny, Wstęp, s. LXXXV.

6 Tamże, s. XXXV.

(4)

i ich dziel. A u to r nie tylko każdej z części p o e m a tu przy d aje m o tto i o p atru je j ą p rzy p isam i, lecz ta k ż e odnosi się do daw n ych i w spółczesnych m u p isarz y i poetów - J u w e n a la , T eokryta, P e tra r k i, R o u sseau , K n ia ż n in a , B yrona, S chillera, G oethego i w ielu innych, ta k ja k b y ich n a z w isk a stano w ić m iały p a m ią tk ę niegdysiejszej lek tu ry , osobliwe św iadectw o is tn ie n ia , k tó re nie je s t b y n ajm n iej d la m elan c h o lik a fa k te m t a k oczyw istym , j a k m o żn a by sądzić. P u sz k in cytuje D antego, S z e k sp ira i Iw a n a D m itrije w a - a u to ra sm ętn y ch sen ty m en taln o -lu d o w y ch piosenek , przyw ołując n a m yśl w tym geście po stać R o b e rta B u rto n a - ow ładniętego o b sesją cy to w an ia i p o rząd k o ­ w a n ia filozofa, a u to ra słynnej A n a to m ii m elan cho lii, n a k a r ta c h której p rz y ­ ta c z a ł on słow a p o n ad ty sią c a in n y ch tw órców 7. Z B u rto n e m łączy P u sz k in a ta k ż e skłonność do dygresji, choć - rzecz ja s n a - form ę p o e m a tu d y g resy jn e­

go, którego po stać p rz y b ie ra dzieło poety, tłu m aczyć n ależ y w pierw szym rzędzie rozpow szechnieniem tego g a tu n k u w lite ra tu rz e rom an tyczn ej. Nie w yk lucza to je d n a k możliwości sp o jrze n ia n a ń rów nież jak o n a s tra te g ię écriture m élancolique. To bow iem B u rto n w łaśn ie u p a try w a ł w dygresji, od­

wodzącej od p o g rą żen ia się w sm u tn ej kontem placji, le k a rs tw a n a m elancho- lię8, a notu jąc: „piszę o m elancholii po to, by tru d z ą c się u n ik a ć jej p u ła p e k ”9 - w skazyw ał kolejny sposób n a oddalenie w id m a czarnej żółci. P u s z k in zdaje się iść ślad em angielskiego filozofa, nie tylko opisując w łasn e dośw iadczenie i k re ślą c h isto rie b o h ateró w p o e m a tu - z k tó ry ch każd y re p re z e n tu je od­

m ien n y c h a ra k te r i w a ria n t p o staw y 10 (oraz m elancholii) - lecz zw łaszcza te m a ty z u ją c fenom en m elancholii przed e w szy stk im w noszącym p ierw o tnie ty tu ł C ha n d ra , pierw szym rozdziale p o em atu , w k tó ry m p rz e d s ta w ia czy tel­

nikow i po stać E u g en iu sza.

„Zakończenie ro m a n s u w ierszem - pisze B ogdan G a lste r - ściśle odpo­

w ia d a jego początkow i: ponow nie, j a k w ro z d ziale I, u k a z u je O n ie g in a w P e te rsb u rg u , opanow anego p rzez »ból św iata« ”11. E w olucja p o staw y głów­

nego b o h a te ra nie pozw ala je d n a k n a p o staw ien ie z n a k u rów ności m iędzy k reślo n y m n a p o cz ątk u i w za kończen iu u tw o ru w ize ru n k iem O niegina. C h a ­ r a k te r m elancholii, k tó ra go d otyka, u le g a z biegiem cz asu p rz em ian ie i oscy­

luje kolejno wokół trz e c h k o n sty tu u ją cy ch j ą d o m in an t: m odnego spleenu, n u d y i n o stalg ii. E u g e n iu sz a poznajem y ja k o p rz ed staw iciela „złotej p e te r s ­ b u rsk ie j m łodzieży”, zam ożnego szlachcica k ształtu jące g o swój sto su n e k do św ia ta n a po d staw ie n ieu sy stem aty zo w an ej le k tu ry i o g ląd any ch s z tu k t e ­ a tra ln y c h , k tó ry ch znajom ość je s t raczej w ynik iem pan u jącej w ów czas m ody

7 T. Sławek, Saturniczny pątnik. Robert Burton i jego „Anatomia melancholii”, „Lite­

ratura na Swiecie” 1995, nr 3, s. 71.

8 Tamże, s. 72.

9 Cyt. za: tamże, s. 70.

10 R. Łużny, Aleksander Puszkin, w: Historia literatury rosyjskiej, t. I, red. M. Ja- kóbiec, Warszawa 1976, s. 470.

11 B. Galster, dz. cyt., s. 269.

(5)

niż żywego z a in te re so w a n ia b o h a te ra . T ak p rzygotow any O niegin, w ładający biegle fran cu sk im , czarujący i n ie n a g a n n ie wychowany, w k ra cza w św ia t ra u tó w i to w arzy sk ich k o nw ersacji ja k o dan d y s, z u p od ob aniem rozkochują- cy w sobie kobiety. P rz y b ie ra m a sk i - te nieodłączne elem e n ty m elan ch olij­

nego im a g in a riu m - w śród k tó ry c h m a s k a pozornej erud ycji m łodzieńca, potrafiącego każdego te m a tu jed y n ie „dotknąć z le k k a ” (I, 65)12, nie je s t by najm n iej jed y n a. E u g en iu sz - pisze P u sz k in -

wcześnie zaczął oszukiwać, Nadzieję kryć, odsłaniać zazdrość, To wpajać wiarę, to podrywać,

U d a w a ć s m u t e k [podkr. moje - M. W.], czynić na złość, Słuchać gorliwie, obojętnie,

Trwać w posłuszeństwie albo w dumie!

Milczenie w mrocznej kryć zadumie.

(I, 113-119)

P o sta w a O n ieg in a w ty m o k resie m a więc zdecydow anie iluzoryczny c h a ra k te r, sm u te k , k tó ry rzekom o go tra w i, je s t efek tem „d z ie w iętn asto ­ w iecznej m ody n a bycie znudzonym , n a sp leen i m elan ch o lię”13. E u g en iu sz te a tra liz u ją c w łasn e istn ie n ie , u d aje kogoś, k im n ie je s t, g ra p rz ed pu bliczno­

ścią złożoną z gości z a p ra sz a n y c h n a kolejne w y staw n e przyjęcia. Ten „tow a­

rz y sk i” a s p e k t m elancho lii n ie je s t w szak pom ysłem rom anty czn ym . Jego n a tu r ę d o strzeg ali ju ż p isa rz e epoki elżb ie ta ń sk ie j, w której przeciw staw iono tra g iz m m elancholii H a m le ta kom izm ow i n iek tó ry c h postaci ze s z tu k B en a J o n s o n a 14. P odobnie o postaw ie tego ro d z aju m ówił będzie P ieczo rin - głów­

ny b o h a te r p ow ieści L e rm o n to w a i duch ow y p o to m e k O n ie g in a , k tó ry w jed n ej z rozm ów stw ierd z i w prost, że „sm u tek w to w arzy stw ie j e s t śm iesz- ny ”15. M im o początkow ej skłonności do m elancholijnej sty lizacji E u g en iu sz rychło tra c i je d n a k z a in te re so w a n ie ro lą a k to ra i ró w n ie szybko z a n ik a o s ta tn i p rzejaw jego to w arzy sk ich in te ra k c ji - słabość do m iłosnych pod­

bojów, k tó ra w c h ło n ięta zostaje p rzez czczą p u stk ę „jedn ostajnie b arw neg o życia” (I, 455). P u s z k in tej p rz e m ia n ie b o h a te r a i p rz ejściu od sz ta fa ż o ­ wej p o staw y o garniętego spleenem m łodzieńca do głębokiego - w ty m w yp ad ­ k u opartego n a n u d zie - dośw iadczenia m elancho lii d aje w yraz w ty ch sło­

w ach:

12 Wszystkie cytaty pochodzą z: A. Puszkin, Eugeniusz Oniegin. Romans wierszem, przeł. A. Ważyk, wstępem i przypisami opatrzył R. Łużny, Wrocław 1970. W nawiasach podaję kolejno rozdział oraz wers lub zakres cytowanych wersów.

13 P. Sniedziewski, dz. cyt., s. 155.

14 „Dzięki ci, panie, będę tak śmiały, zapewniam; czy masz tam krzesło, żeby można na nim melancholijnie usiąść?” - pyta Stefan z Każdy w swym humorze Jonsona. Cyt za:

R. Klibansky, E. Panofsky, F. Saxl, Saturn i melancholia. Studia z historii, filozofii, przyro­

dy, medycyny, religii oraz sztuki, przeł. A. Kryczyńska, Kraków 2009, s. 266.

15 M. Lermontow, Bohater naszych czasów, przeł. W. Rogowicz, Warszawa, 1985, s. 79.

(6)

Czy wśród hulanki i zabawy Był lekkiej myśli, zdrów i żwawy?

Nie: wcześnie zwiędło w nim uczucie;

Zmęczył go widok świetnych strojów;

Niedługo stracił smak do uciech, Do pięknych kobiet i podbojów;

Szybko znudziła mu się zdrada;

Zbrzydła mu przyjaźń i kompania, Bo któż ma chęć do zapijania Krwawych befsztyków przy obiadach, Gdy głowa ciąży mu jak bela?16

(I, 461-471)

O n ieg in a z biegiem d n i opanow uje c h a n d ra , w której doszukiw ać się m o żn a pow inow actw z n iem ieckim W eltsch m erzem 17. P ogrążony w zadum ie E u g en iu sz tra w i o d tą d godziny n a sam o tn y ch ro zm y ślan iach , u siłu je z a ­ m i e n i ć f r a k n a p i ó r o, zerw ać z żyw otem d a n d y sa i zacząć pisać, by w geście ty m uciec od ś w ia ta , k tó ry tyleż j e s t przytłaczający, co nudny.

B o h a te r n ie m oże je d n a k w yrazić ta rg a ją c y c h jego u m y słem m yśli, słuszn ie bow iem za u w a ż a G eorge S tein er, pisząc, że im „gw ałtow niejszy n a p ó r m yśli, ty m silniejszy opór sta w ia język, w k tó ry m m y śl j e s t zask le p io n a”18. Tym cza­

sem sk azanego n a k o nfrontację ze św iatem O n ieg in a n u ż y w szystko. N u d z ą go k obiety i odrzucone w k ą t książk i, now e m iejsca i ro d z in n y dwór, do którego przybyw a. N udzi go w końcu m iłość i sam otność, sąsied zi, n az w an i p rz eze ń „hołotą” (IV, 565), i bale, w k tó ry ch - choć n iech ę tn ie - uczestniczy.

A w ersja do p rz eb y w an ia n a salo n ac h n ie tk w i je d n a k , ja k chciałby L a Roche-

16 Motyw opadającej głowy podtrzymywanej najczęściej jedną bądź obiema rękoma jest charakterystycznym elementem przedstawień Melancholii i melancholików. Pojawia się już w starożytności w niektórych wizerunkach Saturna. Tak też Melancholię w swej Ikonologii przedstawia i opisuje Cesare Ripa: „[Melancholia to] kobieta stara, ponura i zbolała, ubra­

na w brzydkie suknie, bez żadnych ozdób, siedząca na głazie z łokciami na kolanach, obiema dłońmi podpierająca brodę” - C. Ripa, Ikonologia, przeł. I. Kania, Kraków 2013, s. 272. Wśród innych dzieł plastycznych, wykorzystujących ów motyw, wymienić wypada m.in.: Melencolię I (1514) Albrechta Durera, Melancholię (ok. 1614) Domenica Fetiego czy Melancholika (1898) Wojciecha Weissa.

17 Należy przy tym dopowiedzieć, iż charakter „narodowych melancholii” to kwestia bardziej złożona. Wspomnijmy tylko dociekania Madame de Stael, według której osjaniczne z ducha pisma poetów Północy - pozostających w opozycji do wywodzących się od Homera poetów Południa - przepełnia mroczna, kontemplacyjna melancholia. Zob.: P. Sniedziewski, dz. cyt., s. 105-123. O narodowym odcieniu melancholii pisze także Jan Mitarski, powołu­

jąc się przy tym właśnie na poemat Puszkina: „Wydaje się, że poeta zbyt uprościł zagad­

nienie, identyfikując te dwa słowa [tj. spleen i chandrę - M. W.]. Każde z nich ma specy­

ficzny odcień narodowy. W spleenie kryje się też snobizm właściwy tej epoce w Anglii, chandra jest bardziej pierwotna, żywiołowa, dramatyczna” - J. Mitarski, Z dziejów melan­

cholii, w: A. Kępiński, Melancholia, Warszawa 1985, s. 318-319.

18 G. Steiner, Dziesięć (możliwych) przyczyn smutku myśli, przeł. O. i W. Kubińscy, Gdańsk 2007, s. 35.

(7)

fo u cau ld 19, w n u żącym zach o w an iu in nych, lecz w p rz y p a d k u O n ieg in a je s t w ynikiem kroczącej za n im k ro k w k ro k chandry, której źródło bije w nim sam ym . B liższa je s t o n a więc koncepcji P asca la , d la którego n u d a stanow i, ja k o k reślił to M ichał P aw e ł M arkow ski, „c zarn ą d ziu rę w człow ieku, k tó rą m o żn a jed y n ie przykryć, ale nigd y u s u n ą ć ”20. O ile je d n a k n a d fran cu sk im filozofem czuw a Bóg, Izajaszow y deu s a b sco n d itu s, u kryty, choć zsyłający co ja k iś czas dowody swojej obecności, a le k a rstw e m n a n u d ę sta je się d lań ro zry w k a21, o tyle d la E u g e n iu s z a z n ik ąd szu k ać pomocy, nic go ju ż nie baw i, a o w ierze w O p a trzn o ść n a w e t n ie w spom ina.

S m u te k i id ą c a z n im w p a rz e n u d a , k tó re t r a p ią O n ieg in a w tym ok resie jego p eregrynacji, z d a ją się m ieć d w a źródła. P ierw szym z n ich je s t sw o iste a n a g n o rism o s - poczucie głębokiego ro z p o z n a n ia n a tu r y ś w ia ta i człow ieka, stanow iące najw iększe z nieszczęść b o h a te ra . W ersy w ieńczące ro z d ział c z w a rty explicite u k a z u ją ów s t a n O nieg in ow sk iej św iadom ości, a sa m P u s z k in zdaje się odpow iadać w n ich n a p y ta n ie , sta w ia n e ju ż przez w spom nianego w cześniej P asca la , pytającego, czy n ie lepiej byłoby „nie znać siebie, aby być szczęśliw ym ”22:

Biedny kto wszystko dziś przewidzi, W kim trzeźwy pokutuje duch, Kto pojmie w lot i znienawidzi Każde słóweczko, każdy ruch;

Serce mu zetnie chłód lodowy I nie pozwoli stracić głowy!

(IV, 596-601)

M yśl o ro z ry w k ach i w y staw n y m życiu w zb u d za w ięc w E u g e n iu sz u jed y n ie śm iech pow odow any św iadom ością nikłości św iatow ych dóbr i nicości ludzkiej egzystencji. Z bliża go on do p ostaw y D e m o k ry ta - „śm iejącego się filozofa”, p a tro n a B urtonow sk iej A n a to m ii m ela ncholii, kpiącego z ludzkiej zach łan n o ści i pychy. O niegin je d n a k nie rozpoznaje w yłącznie czczości po­

sta w m ateria listy cz n y ch , lecz ta k ż e u łu d ę m y śle n ia k a te g o ria m i id ealisty cz­

nym i, czego n ajlep szy m dowodem je s t jego pobłażliw y i podszyty n u t ą ironii sto su n e k do św iatopoglądu L eńskiego, o k tó ry m w te n sposób myśli:

19 La Rochefoucauld pisał m.in.: „Nudzimy się prawie zawsze z ludźmi, z którymi nie wolno się nudzić”; „Nudzimy się prawie zawsze tymi, których my nudzimy” oraz: „Przeba­

czamy często tym, którzy nas nudzą; ale nie możemy przebaczyć tym, których my nudzi­

my” - F. de La Rochefoucauld, Maksymy i rozważania moralne, przeł. oraz wstępem i objaśnieniami opatrzył T. Boy-Zeleński, Warszawa 2009, s. 118; 165; 109.

20 M. P. Markowski, „L’ennui”: ułamek historii, w: Nuda w kulturze, red. P. Czapliński, P. Śliwiński, Poznań 1999, s. 298.

21 „Nie ma w człowieku nic równie nieznośnego, jak zażywać pełnego spoczynku, bez namiętności, bez spraw, rozrywek, zatrudnienia” oraz „Ale odejmijcie im [ tj. niedostrzega- jącym czczości świata - M. W.] rozrywkę, ujrzycie, iż będą usychać z nudów” - B. Pascal, Myśli, przeł. oraz wstępem i objaśnieniami opatrzył T. Boy-Zeleński, Warszawa 2008,

s. 82; 97.

(8)

Na razie niechaj sobie wierzy W ten ponoć doskonały świat;

Niech żyje w błędzie czy ułudzie — Młodości żar młodemu ujdzie.

(II, 207-210)

M im o to E u g e n iu sz a z L eń sk im łącz ą w spólne rozm ow y i z a in te re so w a ­ n ia, a zw łaszcza n u d a i m elancholia, k tó ry m obaj u leg ają, choć m a ją one zu pełnie o dm ienne podłoże. L eński, b ęd ąc typow ym , w ykształcon ym w „du­

c h u g ety n g eń sk im ” (II, 78), ro m an ty c zn y m id e a listą , egzem plifikuje m odel dziew iętn asto w ieczn ej m elan c h o lii w łaściw y d la „podm iotu słabego p rz ed m o m en tem zm iany, p rz ed progiem m etam orfozy ”23. M om entem ty m j e s t dla niego m iłosne spełnienie, w yobrażenie o u czuciu doskonałym , gdyż w ierzy on, że „losem p rz ezn aczo n a / D u sza się zejdzie z n im b liźn iacz a” (II, 99-100).

P o b rzm iew a w ty m p rz eśw iad c zen iu w y raźn e n a w ią z a n ie do m itu A ndrogy­

n e - p ra g n ie n ia idealnego zjednoczenia, „upragnionego pogodzenia, syntezy, h ipotetycznej p ra je d n i, oczekiw anej p o stjed n i”24 - k tó ry m oże być odczytany ja k o w yraz m elancholijnej tę sk n o ty za u tra c o n ą p e łn ią is tn ie n ia 25. Te m a rz e ­

n ia L eńskiego - ja k w iadom o - nie ziszczą się, z a m ia s t ich s p e łn ie n ia czeka go śm ierć z rę k i p rz y jaciela i spoczęcie n a w iejskim c m e n ta rz u w grobie, k tó ry w y staw iony n a d ziała n ie sił n atu ry , coraz b ardziej niszczejący i nieczy­

telny, n a trę tn ie i p a ra d o k s a ln ie p rzy p o m in ał będzie o zapo m n ien iu , sta n ie się fig u rą owej m elancholii zap o m n ien ia, fig u rą niem ożliw ej do o dtw o rzenia pam ięci po zm arły m poecie26.

R óżnica w p o strz e g a n iu m a łż e ń stw a przez W łodzim ierza i E u g e n iu sz a prow adzi n a s do drugiego źró d ła O nieginow skiej m elanch olii - p o c z u c i a n i e z a k o r z e n i e n i a. E u g en iu sz n ie j e s t z n ik im i z niczym - p rzy n ajm n iej do cz asu ponow nego p rz y ja zd u do P e te rs b u rg a - trw a le em o­

cjonalnie zw iązany, dlatego też w p ersp ek ty w ie m ałżeńskiego zw iązk u do­

strz e g a on jed y n ie „łańcuch n u d n y c h scen” (IV, 583). O n ieg in a n ie fascynuje ta k ż e dw ór stry ja, do którego przyjeżdża, m im o ro dzin n y ch sto su n k ó w łącz ą­

cych b o h ateró w i bogatej h isto rii posiadłości. D aleko m u rów nież do poczucia

22 Tamże, s. 92.

23 M. Bieńczyk, Oczy Durera. O melancholii romantycznej, Warszawa 2002, s. 17.

24 M. Piwińska, Zle wychowanie, Gdańsk 2005, s. 275.

25 W kontekście mitu Androgyne Bieńczyk snuje rozważania nad melancholią Krasiń­

skiego i Baudelaire’a - M. Bieńczyk, Oczy Durera..., s. 135-174; 237-269. Temat androgy- nii jako jednego z fantazmatów melancholijnych poruszony zostaje także w: A. Araszkie- wicz, Wypowiadam wam moje życie. Melancholia Zuzanny Ginczanki, Warszawa 2001.

26 Jean Starobinski wskazuje na zbieżność figur cmentarza i ruiny, pisząc: „Melancho­

lia ruiny polega na tym, że stała się ona pomnikiem utraconego znaczenia. [...] We wrażli­

wości europejskiej temat wiejskiego cmentarza jest współczesny tematowi ruin: oznacza ten sam ruch niemożliwej reminiscencji, ten sam wysiłek bezradnej pamięci, która zadaje pytania, lecz nie potrafi pokonać zapomnienia” - J. Starobinski, Wynalezienie wolności.

1700-1789, przeł. M. Ochab, Gdańsk 2006, s. 200.

(9)

więzi z d uch em narodow ym , co u ja w n ia się szczególnie w y ra źn e w obliczu k o n stru k c ji u tw o ru o d tw arzającej cykl pór ro k u , św iąt, zwyczajów i obrzę­

dów rosyjskiego lu d u 27.

P ara d o k saln ie łączą się zatem w O nieginie cechy b o h a t e r a b a j r o­

n i c z n e g o - w ystępującego przeciw k o n w en an so m b u n to w n ik a , anacho- re ty obarczonego p ię tn e m zb rodni i spędzającego d n i n a sam o tn y ch rozm y­

śla n ia c h oraz odm aw iającego w szelkiego d z ia ła n ia a c e d y k a, którego życie z bios p rz e m ie n ia się w zoe28. A cedyczna p o sta w a b lis k a j e s t z re sz tą ta k ż e innej dziew iętnastow iecznej figurze - p ostaci rosyjskiego in te lig e n ta , ta k zw anego „człow ieka zbędnego”. O zw iązku ty m pisze L id ia M acheta, staw iają c O n ieg in a w je d n y m szereg u z b o h a te ra m i O blom ow a Iw a n a Gon- czarow a i R u d in a Iw a n a T urgieniew a:

Acedycznego mnicha i rosyjskiego człowieka zbędnego łączy wyraźna zgodność doznań psychicznych. Obaj z jednakową mocą doświadczają znudzenia i zobojęt­

nienia, żywią podobną głęboką niechęć do najbliższego otoczenia.

Acedycznego mnicha i rosyjskiego człowieka zbędnego jednoczy także podobny sposób zachowania. Obaj często zmieniają swe środowiska lub tylko najbliższe otoczenie. Obaj nie są w stanie dokończyć rozpoczętych prac.29

P o zb aw io n ą zn a cze n ia egzystencję P u szk in ow sk ieg o b o h a te ra , którego n ie in te re su je św iatow e życie, ry tm zm ieniającej się przyrody a n i o taczająca go p rz e strz e ń , opisać m o żn a tra fn ie ta k ż e słow am i W ojciecha B ału sa, stw ie r­

dzającego, iż:

człowiek obdarzony nie zagospodarowanym czasem, pozbawiony rytm u pracy, nie wie, co ze sobą zrobić. Snuje się więc pośród nic niewartych przedmiotów.

Melancholia i nuda łączą się wtedy we wszechogarniającym poczuciu bezsensu, jednakowości i „sypkości” rzeczywistości.30

S tąd w zbierające w bohaterze poczucie, że praw dziw e, szczęśliwe życie je s t gdzie indziej czy, ja k w yraził to w motcie, przyśw iecającym jed n em u z rozdzia­

łów, b o h ater kom edii Gribojedowa: „tam , gdzie n a s nie m a”31 . E u g en iu sz czuje, 27 R. Łużny, Wstęp, s. LXV.

28 Powołując się na pisma Ewagriusza, eremity z IV w., Bieńczyk tak ujmuje różnicę między bios a zoe: „To pierwsze [bios - M. W.] jest życiem, które prowadzimy, zajmując się jakimiś rzeczami. Zoe natomiast to życie, w którym jesteśmy, kiedy żyjemy [...] Acedia przekształca zatem bios w zoe, naszą obecność wobec rzeczy - w zwykłą obecność wśród rzeczy” - M. Bieńczyk, Melancholia..., s. 102.

29 L. Macheta, Demon Południa i zafałszowanie egzystencji. O acedii starożytnego mni­

cha i „zbędności" inteligenta rosyjskiego XIX wieku, Kraków 2003, s. 13. Na temat objawów acedii zob. także: G. Bunge, Acedia - duchowa depresja. Nauka duchowa Ewagriusza z Pontu o acedii, przeł. J. Bednarek, A. Ziernicki, Kraków 2007, s. 81-108.

30 W. Bałus, Muzyka, melancholia, nuda, w: Nuda w kulturze., s. 288.

31 Chodzi o motto rozdziału VII, zaczerpnięte z komedii Mądremu biada Aleksandra Gribojedowa, w tłum. J. Tuwima: „A gdzież jest lepiej? / - Gdzie nas nie ma” - cyt. za:

A. Puszkin, dz. cyt., s. 163.

(10)

że życie je s t gdzieś obok niego, że ro zm ija się z nim , w y dan y n a p astw ę ciążącej św iadom ości is tn ie n ia . L e k a rs tw a n a te n s ta n n ie sta n o w ią n a w e t ciągłe podróże, przen o szen ie się z m ia s t n a prow incję i z prow incji do m ia st, gdyż O niegin chcąc rozpocząć życie n a nowo, niczym średniow ieczny acidio- su s, zaw sze p o w ta rz a te n sa m a k t złego z a czy n a n ia32, inicjacji uw ik łanej w „ d ram aty czn y splot d ąż eń i niem ożności”33, k tó rej p rz ezn aczen iem je s t po­

rzu cen ie dopiero co podjętego za m ia ru . N a d zieja n ie sio n a p rzez m yśl o n o ­ w ym początku, o ponow nych n a ro d z in a c h z d a la od ponurego ś w ia ta g aśn ie n im jeszcze n a dobre u d a się jej rozbłysnąć. D latego gdy O n iegin przyjeżdża z P e te r s b u r g a do dw o ru s try ja , „jedynie d w a d n i ś w ia t go b aw i now y”

(I, 659), kiedy zaś z n ik a z h o ry z o n tu cz y te ln ik a n a la t k ilk a, n a r r a to r relacjo­

n u jąc jego poczy n an ia w ty m czasie, m ów i dość enig m aty czn ie jed y n ie o tym , że ta rg a n y niepokojem , skłonny do „ciągłej zm ian y m iejsc” (V III, 160) b o h a ­ t e r stra w ił je n a w ielu bezcelow ych podróżach.

O dm iennie p re z e n tu je się m elan c h o lia T atiany, k tó ra zw iedziona u ro ­ kiem „zbójeckich k sią ż e k ”, w p a trz o n a w okno, tę niem o żliw ą do p rzek rocze­

n ia m e lan c h o lijn ą g ran icę m iędzy rzeczyw isto ścią a w sp an ia ły m św iatem ro ztaczający m się gdzieś w oddali, oczekuje n a n ad ejście swego w yim agino­

w anego idealnego k o ch an k a. Rzecz j a s n a o kazuje się n im O niegin, choć nie tylko w ty m p ra g n ie n iu b o h a te rk i, której „dziew częca d u sz a ż ą d n a je s t s m u t­

k u ” (VI, 228), u ja w n ia się s e n t y m e n t a l n y ry s jej m elancholii. Tym, co łączy jej odczucia z ckliw ą m elan c h o lią se n ty m e n ta ln y c h w z ru szeń i u n ie ­ sień, je s t zw łaszcza n o sta lg ia za p o rzuco ną z konieczności w sią. O braz p ro ­ w incji k reo w an y w w yobraźni przez T a tia n ę n ija k m a się do rzeczyw istej p rz e strz e n i. W ieś je s t bow iem d la niej m iejscem spokoju i w y tch n ien ia, p rz e ­ strz e n ią , w której kontem plow ać m oże jej w yidealizow any, nastrojow y, po­

strze g an y n a wzór arkadyjskiej krainy, obraz. Nie m a w tej im aginacji m iejsca 32 M. Bieńczyk, Melancholia..., s. 103. Pojęcie i zjawisko acedii rozpowszechniło się w kręgach mnichów epoki patrystycznej. Wśród znamionujących ją symptomów wymienia­

no zwłaszcza niechęć do miejsca, w którym się przebywa, skutkującą nieustannym pra­

gnieniem podróży. Tak m.in. pisali o tym Ojcowie Pustyni: „[Acedyk] rozpoczyna pochwałę odległych klasztorów, gdzie mógłby w pełnym zdrowiu szczęśliwie spędzać czas” - Jan Ka- sjan, cyt. za: tamże, s. 99; „Duch acedii wypędza mnicha z jego celi [...] Mnich włóczęga [jest] pustynnym krzakiem, trochę pobył w spokoju i znów go niesie mimo woli” - Ewa- griusz z Pontu, O acedii, przeł. L. Nieścior, w: tegoż, Pisma ascetyczne, t. I, przeł.

K. Bielawski, i in., Kraków 1998, s. 393-395. O złożoności fenomenu melancholii oraz jej artystycznych i literackich przedstawień niech świadczy asymilacja tego terminu z innymi bliskoznacznymi pojęciami. Zauważmy, że Ewagriusz pisząc o ośmiu złych duchach, osobno zajmuje się smutkiem (tristitia) i acedią. Z czasem zostaną one utożsamione i pod nazwą acedii przejdą do doktryny chrześcijańskiej jako ostatni z siedmiu grzechów głównych (w tłumaczeniu polskim acedii odpowiada termin „lenistwo”). Koniec średniowiecza przyno­

si zespolenie melancholii i acedii mimo tego, że wierzono wówczas, że ta pierwsza rodzi się w ciele człowieka, druga zaś dotyka osoby kuszone przez Szatana. Począwszy od baroku melancholię łączyć zaczęto natomiast z ideą vanitas. Na temat acedii por.: W. Bałus, Mun- dus melancholicus. Melancholiczny świat w zwierciadle sztuki, Kraków 1996, s. 55-57.

33 R. Łużny, Wstęp, s. IX.

(11)

n a rz e te ln ą w izję znojnej p ra cy chłopów, n a tr u d codziennego życia i w alki o p rz e trw a n ie w ciężkich rosyjsk ich w a ru n k a c h . N ajd ob itn iej t a dysproporcja u ja w n ia się w obrazie zimy, k tó rą T a tia n a jak o „R osjanka z całej duszy, ko ch a sercem m łodem ” (V, 43-4 5 ). N ie stan o w i więc o n a d la b o h a te rk i, od­

m ien n ie niż d la m ieszkańców wsi, cz y n n ik a w aru n k u jąceg o przyszłoroczny byt, je s t n a to m ia s t jed y n ie okresem , w k tó ry m podziw iać m oże „chłodną ro sy jsk ą jej u ro d ę ” (V, 46), sku w ający szyby szron, m g liste w ieczory i piękno w schodniej zorzy. Po w yjeździe do M oskw y tra w i j ą tę s k n o ta za t a k ą w łaśn ie n ie re a ln ą , p rz e sło n ię tą n o stalgicznym w spom n ien iem w izją w iejskiego życia:

Tatiana patrzy i nie widzi;

Nieznośny wir wielkiego świata Odpycha duszę, pierś przygniata...

Marzenie woła ją gdzie indziej - Do wsi, gdzie mieszka chłop ubogi, Gdzie na ustroniu jasny zdrój Opływa łąki i rozłogi,

Gdzie książki - swoje, kwiatek - swój, Gdzie stoi mrok lipowych alej,

Tam, gdzie we dwoje się spotkali.

(VII, 691-700)

P o ru sza ją c problem n o stalg ii, dochodzim y do trzeciej - o s ta tn ie j - odsło­

n y m elancholii E u g e n iu sz a O niegina. W izja w si wyw ołuje poczucie tęsk n o ty u T atiany, podobnie w spom nienie jej niegdysiejszej m iłości n a p a w a n o s ta lg ią głównego b o h a te ra . O ile je d n a k n o s ta lg ia T a tia n y je s t, by ta k rzec, niep ełn a, gdyż rodzi się z p ra g n ie n ia p ow ro tu do opuszczonego m iejsca i w zw iązku z tym , w raz z chw ilą tegoż p ow rotu, m oże zostać w pew nej m ierze u śm ierzo ­ n a, o tyle n o sta lg ia O n ieg in a m a c h a ra k te r K a n to w sk i34, w y n ik a z tęsk n o ty za u tra c o n y m bezpow rotnie czasem , w k tó ry m d o strze g a on n ierozpo znan e w porę szczęście. W szak „n o stalg ia - ja k pisze M a re k Z aleski - um ieszcza id eał w przeszłości i je s t to je d y n a rzecz p ew n a, j a k ą m o żn a o niej powie- dzieć”35. W reszcie O niegin żywi tę sk n o tę za czym ś, co m oże określić, u jąć w słowa. Ponow nie je d n a k p rz ed m io t p ra g n ie n ia znajd u je się poza jego za się­

giem . N iedaw no sąd ził jeszcze, że lepiej je s t „gdzie ind ziej”, te ra z , w sp o m in a­

ją c u tra c o n ą n a zaw sze szan sę, wie, że lepiej było „kiedyś”. M a r ta P iw iń sk a w ty ch słow ach opisuje tę, s k u tk u ją c ą p ra g n ie n ie m p ow rotu do opuszczonych m iejsc i u traconego czasu, ro m a n ty c z n ą postaw ę:

przyszły rom antyk zwykle sądził, że źle trafił ze swoim życiem, że coś się popsuło w świecie, że żyje w n i e o d p o w i e d n i m m i e j s c u i c z a­

s i e [M. W.]. [...] Nie wiedział, że jest szczęśliwy, że już nigdy nie będzie taki

34 Por.: M. Zaleski, Formy pamięci, Gdańsk 2004, s. 16.

35 Tamże, s. 11.

(12)

szczęśliwy jak teraz i ze całe życie będzie tęsknił do tego czasu zatrzymanego w miejscu i do tych miejsc, skąd teraz chce uciekać, mając nadzieję, że gdzie indziej jest inaczej.36

M ożliwość szczęśliw ej egzystencji ja w i się w tej p ersp ek ty w ie ja k o w y n i­

k a ją c a z afirm acji życia i ś w ia ta ta k im i, ja k im i są. S ta je się więc w utw orze u d ziałe m ludzi prostych, o rganicznie zw iązany ch z lu d o w ą tra d y c ją i w iejsk ą społecznością. P rzy k ład e m p o d aw anym przez P u s z k in a pod rozw agę je s t po­

sta ć n ia n i Tatiany, d la której za w zór posłu ży ła A rin a R odionow a - p ia s tu n ­ k a a u to ra . K luczow ą j e s t d la ty ch ro z w aża ń scena, w k tó rej F ilip iew n a opo­

w ia d a n ieszc zęśliw ie zak o ch an e j T a tia n ie , że o n a s a m a w y szła z a m ąż z p rz y m u su i p rzek o n u je ją , że m ałżeń stw o za m ie n ia ją c się z biegiem czasu w ru ty n ę , p rz e sta je być o d b ieran e jak o k rz y w d a w y rząd zo n a m łodej dziew ­ czynie. S cen a t a u w id ac zn ia opozycję m iędzy m e lan c h o lijn ą św iadom ością ułom ności św ia ta i ludzkiej n a tu ry a n ieśw iad o m ą a lte rn a ty w n y c h w ersji, s k a z a n ą n a przyzw yczajenie i p o w tarzaln o ść ścieżkę egzystencji egzem plifi­

k o w a n ą t u przez m o d u s vive n d i chłopów37. P ro b lem je d n a k tk w i w tym , że zrozu m ienie tej opozycji n ie u ch ro n n ie w iąże się z poczuciem tę sk n o ty za dosk onalszym istn ie n ie m . D latego jego isto ty nie rozum ie F ilip iew n a i, nie pojm ując n a tu r y p ra g n ie n ia T atiany, tłu m a czy jej tęsk n o ść i ro zm arzen ie chorobą. Tę m e lan c h o lijn ą niem ożność w yboru, sk a z a n ie n a znaczące koleje losu s a tu rn ic z n e piętno, k tó re pozw ala co najw yżej n a św iad o m ą decyzję o k ro c z e n iu d ro g ą życiow ej ru ty n y , c e ln ie o d d a je P u s z k in c y to w a n y m i w p rz y p isa ch słow am i C h a te a u b ria n d a : „G dybym był ta k nierozum ny, aby jeszcze w ierzyć w szczęście, szu k ałb y m go w przy zw y czajeniu ”38.

Z a r a d ą fran cu sk ieg o p is a rz a zdaje się iść T a tia n a , k tó ra u siłu je w yle­

czyć się z m elancholii, o p ierając się n a sile w arto ści m o ralny ch, k tó re nie p o zw alają jej opuścić m ęża. T akże n a rra to r, początkow o u to żsam iając y się w części z głów nym b o h aterem , z biegiem cz asu identyfikow ać zaczyn a się z p o sta w ą T a tia n y 39 i ta k ja k o n a o d d ala od siebie w idm o m elancholii. Ś w ia­

dectw em tego s ta ją się w ieńczące p o em at wersy, k tó re odnieść m o żn a zaró w ­ no do c h a rak tery sty c zn eg o d la p ism ro m an ty czn y ch otw arteg o zak o ń czen ia u tw o ru , ja k i do ro z b ra tu z w łaściw ym i n a rra to ro w i e le m e n ta m i Onieginow- skiej postaw y:

Szczęśliwy ten, kto w życia święto Nie dopił wina aż do dna,

Kto powieść życia rozpoczętą

36 M. Piwińska, dz. cyt., s. 73.

37 Por.: W. Benjamin, Źródło dramatu żałobnego w Niemczech, przeł. A. Kopacki, po­

słowie A. Lipszyc, Warszawa 2013, s. 176-177.

38 Cyt. za: A. Puszkin, dz. cyt., s. 228. Na temat łagodzących melancholię przyzwycza­

jeń zob.: A. Leder, Melancholie i rytuały, „Res Publica Nowa” 1994, nr 6.

39 R. Łużny, Wstęp, s. CIII.

(13)

Potrafił przerwać, tak jak ja, Kto się z powieścią, kto się z winem Rozstał, jak ja z mym Onieginem.

(VIII, 753-758)

„O niegin zaczynał od końca, od k a b o ty ń sk ich póz i od czystej formy, żeby dojść - do czego w łaściw ie?”40 - p y ta P iw iń sk a. Podczas gdy T a tia n a i n a r r a ­ to r p o e m a tu - ja k pow iedzieliśm y - p rzezw yciężają sw oja m elancholię, E u g e ­ n iu sz p o g rą ża się w niej coraz b ardziej. N a w e t je ś li c y ta ty za zn ac zan e w c z y ­ ta n y c h p rzez niego k sią ż k a c h tra k to w a ć jak o d id a sk a lia do obranej przezeń życiowej roli, to koleje jego losu rychło z a tr ą g ra n ic ę m ięd zy t ą m a s k ą a p raw dziw ym dośw iadczeniem . P u s z k in k re śli więc życiow ą drogę ty tu ło w e­

go b o h a te ra p o em atu , rozpoczynając od w p is a n ia jej w c h a ra k te ry sty c z n y dla postaw y ro m an ty czn ej m it d an d y sa , którego n o n sz a la n c k a i „odgryw ana” n a to w arzy sk ich ra u ta c h n u d a szybko p rz e m ie n ia się w dojm ujące eg zy sten cjal­

n e w ykorzenienie. To podszyte ironicznym sto su n k ie m do św ia ta wyobcowa­

n ie zb liża E u g e n iu sz a z kolei do p o staw aced y k a i b o h a te ra bajronicznego, k tó ry ch p u n k t w spólny w yznacza p rześw iadczenie o u trac o n ej, lepszej p rz e ­ s trz e n i egzystencji, p ra g n ie n ie „bycia gdzie in d ziej”. K ońcow ym s ta d iu m O nieginow skiej m elanch olii je s t n a to m ia s t n o stalg ia, św iadom ość b ezp ow ro t­

nej u tr a t y m iłości T atiany, w zb u d zająca tę sk n o tę za m inio ny m czasem . O nie­

g in kroczy więc od n u d y p rz e sy tu do n ied o sy tu pow odow anego tę s k n o tą za u k o ch a n ą. Z aczyna od spleenu, szafu jąc po zoro w aną m elan cho lią, by n a ko­

n iec popaść w n ią bez reszty.

B ib lio g ra fia

Źródła

Ewagriusz z Pontu, O acedii, przeł. Leon Nieścior OMI, w: tegoż, Pisma ascetyczne, t.

I, przeł. Krzysztof Bielawski i inni, Kraków 1998, s. 393-395.

La Rochefoucauld François de, Maksymy i rozważania moralne, przeł. oraz wstępem i objaśnieniami opatrzył Tadeusz Boy-Zeleński, Warszawa 2009.

Lermontow Michaił, Bohater naszych czasów, przeł. Wacław Rogowicz, Warszawa 1985.

Pascal Blaise, Myśli, przeł. oraz wstępem i objaśnieniami opatrzył Tadeusz Boy- -Zeleński, Warszawa 2008.

Puszkin Aleksander, Eugeniusz Oniegin. Romans wierszem, przeł. Adam Ważyk, wstępem i przypisami opatrzył Ryszard Łużny, Wrocław 1970.

Ripa Cesare, Ikonologia, przeł. Ireneusz Kania, Kraków 2013.

O pracow ania

Araszkiewicz Agata, Wypowiadam wam moje życie. Melancholia Zuzanny Ginczanki, Warszawa 2001.

Bałus Wojciech, M undus melancholicus. Melancholiczny świat w zwierciadle sztuki, Kraków 1996.

40 M. Piwińska, dz. cyt., s. 233.

(14)

Bałus Wojciech, Muzyka, melancholia, nuda, w: Nuda w kulturze, red. Przemysław Czapliński, Piotr Śliwiński, Poznań 1999, s. 271-289.

Benjamin Walter, Źródło dramatu żałobnego w Niemczech, przeł. Andrzej Kopacki, posłowie Adam Lipszyc, Warszawa 2013.

Bieńczyk Marek, Melancholia. O tych, którzy nigdy nie odnajdą straty, Warszawa 2012.

Bieńczyk Marek, Oczy Durera. O melancholii romantycznej, Warszawa 2002.

Bunge Gabriel, Acedia - duchowa depresja. N auka duchowa Ewagriusza z Pontu o acedii, przeł. Jerzy Bednarek, Arkadiusz Ziernicki, Kraków 2007.

Galster Bogdan, Aleksander Puszkin, w: Literatura rosyjska w zarysie, red. Zbigniew Barański, Anotni Semczuk, Warszawa 1976, s. 246-284.

Klibansky Raymond, Panofsky Erwin, Saxl Fritz, Saturn i melancholia. Studia z historii, filozofii, przyrody, medycyny, religii oraz sztuki, przeł. Anna Kryczyń- ska, Kraków 2009.

Leder Andrzej, Melancholie i rytuały, „Res Publica Nowa” 1994, nr 6, s. 74.

Łużny Ryszard, Aleksander Puszkin, w: Historia literatury rosyjskiej, t. I, red. Ma­

rian Jakóbiec, Warszawa 1976, s. 440-486.

Łużny Ryszard, Wstęp, w: A. Puszkin, Eugeniusz Oniegin. Romans wierszem, przeł.

Adam Ważyk, Wrocław 1970, s. III-CXIX.

Macheta Lidia, Demon Południa i zafałszowanie egzystencji. O acedii starożytnego mnicha i „zbędności” inteligenta rosyjskiego X IX wieku, Kraków 2003.

Markowski Michał Paweł, „»L’ennui«”: ułamek historii, w: N uda w kulturze, red.

Przemysław Czapliński, Piotr Śliwiński, Poznań 1999, s. 290-316.

Mitarski Jan, Z dziejów melancholii, w: Antoni Kępiński, Melancholia, Warszawa 1985, s. 279-323.

Piwińska M arta, Złe wychowanie, Gdańsk 2005.

Sławek Tadeusz, Saturniczny pątnik. Robert Burton i jego „Anatomia melancholii”,

„Literatura na Świecie” 1995, nr 3, s. 58-73.

Starobinski Jean, Wynalezienie wolności. 1700-1789, przeł. Maryna Ochab, Gdańsk 2006.

Steiner George, Dziesięć (możliwych) przyczyn sm utku myśli, przeł. Ola i Wojciech Kubińscy, Gdańsk 2007.

Śniedziewski Piotr, Melancholijne spojrzenie, Kraków 2011.

Zaleski Marek, Formy pamięci, Gdańsk 2004.

Summary

The aim of this paper is to analyze the emerging theme of melancholy in Eugene Onegin.

The variety of personalities of the main characters of the poem - Onegin, Lensky and Tatiana and the transition in lifestyle of the former do not allow to disambiguate their experience of melancholy. This gives impulse to consider the way of life of the main character as fluctu­

ating, consecutive, constituting this experience dominants: nineteenth-century fashion for sple­

en, boredom and nostalgia. In the context of Onegin the issues of his affinity with the figure of a dandy and a Byronic hero are raised as well. The philosophical inclinations of the boredom troubling him (Pascal, La Rochefoucauld) and acedia (Bieńczyk, Evagrius Ponticus) are also investigated. Lensky’s melancholy is presented by described by Marek Bieńczyk’s model of a nineteenth-century attitude of weak entity waiting for metamorphosis. Lensky’s tomb is shown as one of the most important figures of melancholic oblivion (Starobinski), from Tatia­

na’s experience the elements connecting them with sentimental melancholy are extracted.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Poproszony przez redakcję ״ Studiów Włocławskich” o artykuł z okazji 65-lecia urodzin biskupa Romana Andrzejewskiego, uznałem za najbardziej właściwe ukazać w

As  far  as  the  recent  ethnic  migration  of  Romanians  is  concerned,  probably  the  most  prominent  is  the  massive 

Podstawowym zaś pojęciem tego badania czynić będą zatem „kształt, formę wyraz artystyczny, jako obiektywnie każdy tekst warunkujący” (s. Tekst literacki jest, w

Nadanie członkom adwokatury odznaki „Adwokatura PRL” za wzorową i długoletnią pracę.. zawodową i aktywną działalność w

dwie zinstytucjonalizowane tradycje, które maj ą ze sob ą kontakt niewie- lki. Do filozofii Richarda Rorty'ego mo żna starać się dojść z wielu różnych stron,

In Part II, the investigation of two Dutch and two German urbanized water front developments along different river segments of the Rhine according to their synergetic potential,

Autorka stara się ukazać z jednej strony znaczenie tych rozważań tradycji poetyckiej, przedfilozoficznej jeszcze, z drugiej zaś — podkreślić fakt, iż w tej

Within the Rotterdam-Delft-The Hague we focus on two types of bottom-up sustainability initiatives: The energy initiative Vogelwijk Energie(k), and the Repair Cafés of Delft,