JVŁb2. Warszawa, d. 25 Grudnia 1892 r. T o m X Ł
TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.
PRENUMERATA „W S Z E C H ŚW IA T A ".
W W arszawie
Z przesyłką pocztową:
rocznie rs. 8 k w artaln ie „ SJ rocznie „ 10 półrocznie „ 5
P renum erow ać m ożna w R edakcyi W szechśw iata i we w szystkich k sięg arn iach w k ra ju i zagranicą.
Komitet Redakcyjny Wszechświata
stanowią panowie:
Aleksandrowie* J ., Deike K„ Dickstein 8., łloyer II., Jurkiewicz K., Kwietniewski W ł., Kramsztyk 8., Natanson J., Prauss St., Sztolcman J . i Wróblewski W.
„W szechśw iat" p rzyjm uje ogłoszenia, k tó ry ch treść m a jak ik o lw iek zw iązek z nau k ą, n a następujących w arunkach: Z a 1 w iersz zw ykłego d ru k u w szpalcie albo jego m iejsce p o b iera się za pierw szy ra z kop. 7 '/i
za sześć następnych razy kop. U, za dalsze kop. 5.
A d res IRed-alccyi: SSZrałcowslsie-^rzed.inieście, IfcTr SS.
O B S E R W A C Y J E
M E T E O R O L O G I C Z N E
w górnych w arstw ach atm osfery.
S ieć stacyj m eteorologicznych rosprze- strzen iła się po całćj ziem i, opasała nawet, chociaż chw ilow o tylk o, gęstym łańcuchem okolice bieguna p ółnocnego. M ateryjał w szakże z dostrzeżeń tych grom adzony nic może stanow ić je szcze pełnych dokum entów do znajom ości objaw ów atm osferycznych, ty czy się bow iem ty lk o najniższych warstw pow ietrza, w których przebyw am y i które nas otaczają. A tm osfera w szakże cała tw o rzy jed en w spólny ocean pow ietrzny, a z ja w iska, które bespośrednio dokoła nas prze
biegają, wiążą się ściśle ze stanem warstw górnych, daleko się ponad nam i roskłada- jących. Jeżeli w ięc m eteorologija żyw ić może nadzieję, że drogą obserw acyi zdobyć zdoła p ełną znajom ość praw , ruchami at
m osfery rządzących, to nie m ożezadaw alniać się dostrzeżeniam i tuż nad pow ierzchnią
ziem i prow adzonem i, ale należy jój sięgnąć wyżój; w inna rozrzucić sw e stacyje obser
w acyjne n ietylk o po w szystkich zakątkach samśj pow ierzchni ziem i, ale rozm ieścić je nadto w różnych w ysokościach, o ile tylko środki nasze na to dozw alają.
K onieczność ta, przez m eteorologiją d z i
siejszą n ależycie uznana, w y w o ła ła już d o tąd znaczną liczbę stacyj obserw acyjnych na szczytach gór w różnych krajach E u ro py i A m eryki, a wykaz ich, jako też s z c z e g ó ły urządzenia przed k ilku laty podał W szechśw iat N ajw yżćj ze stanow isk tych um ieszczone obserw atoryjum znajduje się na górze Son n b lick , na w yniesieniu 3 1 0 0 metrów nad poziomem morza; o w iele w szakże ponad nie w ygóruje obserw atory
jum na szczycie M ontblanc, które, pom im o niesłychanych trudności, jak ie należało po
konać, wkrótce ma być ukończone.
') W ładysław K wietniewski, „O bserw atoryjum m eteorologiczne n a górze Ben Nevis w Szkocyi“
(W szechśw iat z r. 1886, str. 242); „N ajw yżej poło
żona stacyja m eteorologiczna w E u ro p ie " (W szechś.
z r. 1886, str. 460) oraz „S tacyje m eteorologiczne
na w ierzchołkach g ó r“ (W szechśw iat z roku 1887,
str. 450).
8 1 8
w s z e c h ś w i a t. N r 52- A tm osfera wszakże sięg a daleko ponad
te najw yższe w ierzch ołk i eu rop ejsk ie, a szczyty olbrzym ów azyjatyck ich i am e
rykańskich zb yt są niedostępne, by o u rzą
dzeniu tam podobnych stacyj górsk ich ma
rzyć można było. J ed en w ięc tylk o pozo
staje środek, który nam dostęp do tych da
lekich stref atm osfery u m ożeb n ia— m iano
wicie balon. D o c eló w naukow ych zaczęto się też balonam i p o słu g iw a ć rzeczyw iście ju ż w p ierw szych latach po w y n a lezien iu tćj „m aszyny latającej”, która w ów czas tak w ielk ie budziła nadzieje, a od czasu G ay- Lussaca podobne w yp raw y n aukow e przed
siębrano n iejednokrotnie. Tą drogą w szak
że zdobyte dostrzeżenia, tyczące się obni
żania tem peratury i ciśn ien ia wraz
7. w yso kością prądów górn ych , lub elek tryczn ości atm osferyczn ćj, zb yt m ogą być tylk o p o b ieżne i doryw cze, by się zestaw iać dały z obserw acyjam i, stateczn ie i sy stem a ty cz
n ie prow adzonem i. I w balonie zresztą czło w iek pew nej granicy przekroczyć nie zdoła. G laisher i C o x w e ll w zbili się w praw dzie w roku 1862 do w ysokości p rzech o
dzącej 1 0 0 0 0 m etrów , ale nieszczęsn a w y- pi-awa d. 25 K w ietn ia 1875 r., g d y w balo
nie „Z en it” śm ierć p onieśli dwaj uczeni francuscy C roce S p in e lli i S iv el, a trzeci tylk o u czestn ik , G aston T issan d ier, życie o calił, św iad czy, że ch w ilo w y n aw et pobyt człow iek a pow yżej 8 C00 m etrów grozi mu niebespieczeństw em ; w w ysok ości zresztą, i niższej, 7 000 lub 7 500 m etrów , tem pera
tura je st tak niska, a rozrzed zen ie pow ie
trza tak znaczne, że tu ju ż przypadają k re
sy dla żeglarzy p ow ietrzn ych dostępne.
D la żeglarzy, ale nie dla balonów . B alon sw obodny zu p ełn ie, n iezajęty przez aero- nautę, dotrzeć m oże wyżej i sp row ad zić nam w ieści ze stref rozłożonych daleko po
nad szczytam i gór najp otężn iejszych . Z a
danie obserw atora zastąpić m ogą bow iem przyrządy n otujące, sam opiszące, au tom a
tyczn e, które przecież i w zw y k ły c h obser- w atoryjach m eteorologiczn ych z niezłom ną działają czujnością, zapisując p e łn y prze
bieg i bezustanną zm ienność objaw ów atm o
sferyczn ych w sposób c ią g ły i ze sk rzętn o- ścią nieprzerw aną.
P o m y sł takich balonów , zaopatrzonych w przyrządy notujące, podał przed n ieja
kim czasem aeronauta francuski, p. Capaz- za, a pierw sze próby przeprow adził p. G u staw H erm ite we W rześniu r. b. O d tego czasu w y p u ścił ju ż d ziesięć balonów p apie
row ych, o średnicy 4 m etrów, które w od
pow iednich łódkach u n osiły na łaskę losu barograf i term ograf. B alon y te opadły w obszarze o prom ieniu stu kilom etrów , a w ogólności, stosow nie do instrukcyi um ieszczonej w łódce, odesłane zostały w ła ścicielow i. Jak się okazało z linij w ypisa-
| nych na barografach, balon, który się w zbił najw yżej, dotarł do w ysokości 8 7 0 0 m e
trów; term ograf jed n ego z tych balonów okazał do w ysokości 7 700 m etrów spadek term om etru o 27° C, drugiego do wysokości 8 2 0 0 m spadek o 32° C, co daje w p ierw szym razie obniżenie tem peratury o 1° na każde 280, d rugiego o 1° na każde 260 me-
| trów . R ezultaty te są bardzo zgodne, co tłum aczy się tem zapew ne, że w obu razach w iatry m iały kierunek jednakow y; gdyby prądy pochodziły ze stron p rzeciw nych,
! różnice b yłyb y zapew ne w iększe.
D aw niej ju ż jed n ak projekt takich do
strzeżeń pow ietrznych opracow ał p.R enard, znany dyrektor zakładu aerostacyi w ojen nej w C halais-M eudon, a zachęcony doko- nanem i ju ż próbam i przedstaw ił go ak ad e
mii n au k i tow arzystw u fizycznem u w P a ryżu. P. R enard zam ierza osięgnąć wyso-
! kości o w iele znaczniejsze, do 20 k ilo m e trów m ianow icie, a rachunki je g o w skazują, że k oszty balonów wraz z przyrządam i nie będą zbyt znaczne, tak, że spostrzeżenia te łatw o zw iązan e być mogą w system at d o strzeżeń statecznych. G dy się naraża życie lu d zk ie, balony posiadać w inny w ysok i stopień bespieczeństw a, jeżeli w szakże idzie tylk o o kilka przyrządów , posuw ać się moż
na aż do gran icy bespieczeństw a balonu, g d y w zam ian otrzym ać można kilka k ilo m etrów w ysokości.
B alony w ięc R enarda unosić mają w górę zbiór przyrządów , a m ianow icie, oprócz ba- rografu i term ografu, je szcze aktynograf, przyrząd do n otow ania zjaw isk elek trycz
nych oraz do sprow adzania pow ietrza z w arstw górnych. M ogą one zresztą być w ypuszczane oddzielnie, barograf tylko
| znajdow ać się w inien niezbędnie w każdym
1
balonie, ciśnienie bow iem atm osferyczne,
Nr 52. W SZECHŚW IAT. 819 które on notuje, daje miarę wysokości, do
jakiej balon dotarł.
Z doborem term ografu i barografu tru-
r i r>dności n ie było, do celu bow iem tego na
dają. się w ybornie znane przyrządy R ich ar
da, których ciężar zresztą konstruktor ten znacznie zm n iejszył. A k tyn ograf, to jest przyrząd do m ierzenia natężenia energii prom ieni słonecznych zbudow any ma być w ed łu g w skazów ek prof. Y iollea, który przy pom ocy ulepszonego przez siebie da w nego pyrheliom etru P o u illeta przeprow a
d ził w przedm iocie tym przed kilku laty ważne badania na górze M ontblanc. Do zbierania pow ietrza z warstw górnych przy-
sokością, w edle którego ciśnienie atm osfe
ryczne słabnie w postępie gieom etrycznym , g d y w ysokość wzrasta w postępie arytm e
tycznym .
Jakkolw iek idzie tu o osięgnięcie n aj
większej możliwój w ysokości, balony nie w in n y przekraczać objętości
1 0 0m etrów sześciennych, przy w ym iarach bowiem zna
czniejszych koszt b yłb y zb yt w ielkim , jeżeli w yprawy te mają pow tarzać się często. S iłę w zlotu balonu przy je g o w yjściu, na każdy m etr sześcienny objętości, daje różnica m ię
dzy ciężarem metra sześciennego pow ietrza a ciężarem takiejże objętości wodoru, t. j.
1 ,3 —0,09 czyli 1,21 kilogram a; w w aran-
Fig. 1. T erm ograf, służący do zapisyw ania tem pe- F ig. 2. B aro g raf w skrzynce ochronnej z trzciny
ra tu ry w w ysokich w arstw ach atm osfery. bam busowej.
goto w a ł balony, otw ierające się i za m y k a jące natychm iast autom atycznie, p L educ, znany z badań nad składem pow ietrza. N a suwa się tu wszakże w ątpliw ość, czy z ciś
n ien ia atm osferycznego, zapisanego przez barograf, daje się dokładnie w yprow adzać w ysokość w zlotu balonu, okazało się b o
wiem, że w zory logarytm iczne, służące do obliczania w ysokości z dostrzeżeń barome- trycznych, nie dają w ypadków dokładnych, gdy idzie o w ysokości bardzo znaczne. N a
leżałob y zatem balony zaopatrzyć jeszcze w przyrządy, któreby inną drogą daw ały miarę w zn iesien ia się balonu, a tem samem m ogłyby służyć do kontroli praw a, ty czą cego się zależności m iędzy ciśnieniem a w y
kach w szakże zw y k ły ch , przy użyciu w o
doru n iezupełnie czystego, wynosi tylko 1,122 kilogram a. W wysokości w ięc, gdzie ciśnienie obniżone jest do dziesiątej części ciśnienia pierw otnego przy pow ierzchni ziem i, balon objętości
1 0 0m etrów sześcien nych dźw ignąć może ju ż tylk o
1 1 , 2 2k ilo gram a, w czem mieści się i ciężar pow łoki, obejm ującej, przy podanej objętości balonu, 104 metry kw adratow e pow ierzchni. Jeżeli więc m etr k w adratow y tej pow łoki waży nie więcej nad 50 gram ów , to na ogól
| przyrządów , wraz z siatką i skrzynkam i ochronnem i, pozostanie około pięciu k ilo gram ów.
P ow łok a w ięc wyrabiana ma być z bar
820 W SZECH ŚW IAT. N r 52.
dzo cien k ieg o a m ocnego papieru ja p o ń skiego, którem u nieprzem akalność nada odpow iedni werniks; koszt tak iego balonu w ynosić ma około 150 franków , w razie zaś uszkodzenia łatw o napraw ianym być może.
Co się tyczy przyrządów sam opiszących, to barograf i term ograf w a ży ły p ierw o tn ie po
2 , 8
kilogram a, przez zm n iejszen ie jed n ak
ciężaru w szystkich ich części i szczęśliw e zastosow anie g lin u , p. R ichard sp row ad ził ciężar każdego z n ich do
1 , 2kg n iesp ełn a.
A b y zaś nie u leg a ły u szk od zen iu przy sp ad ku, w in n y być u m ieszczone w o d p o w ie
dnich skrzynkach och ron n ych , urządzonych z trzciny bam busow ej; przyrząd zaw ieszon y je st w takiej skrzynce za pośrednictw em ośm iu w stęg kauczukow ych, p rzy czep io nych do każdej z ośm iu jój kraw ędzi.
U rządzenie term ografu w idzim y d o k ła dnie na fig.
1. T erm om etr sk ład a się tu z rurki siln ie spłaszczonej i zgiętej sp ira l
n ie, um ieszczonej w w alcu, opatrzonym w otw orki, które dopuszczają do niój d o stęp pow ietrza. R urka w w ydrążeniu, w y- noszącem za led w ie
0 , 2m ilim etra, w y p e ł
niona je s t alkoholem , ja k o cieczą krzepnącą w nader niskiej dopiero tem peraturze, a p o dobnie, ja k w znanych term om etrach me
talicznych różna rosszerzalność dw u prąż
k ó w m etalow ych, tak tu rosszerzanie się i kurczenie alkoholu sprow adza zm ianę k rzy w izn y rurki, której k on iec p ołączon y je st z piórem , naciskającem lek k o p o w ierz
chnię papieru na bębnie w alcow ym . B ę
ben ten, ja k we w szystk ich przyrządach R icharda, obraca się dokoła osi pion ow ej zapom ocą urządzenia zegarow ego; pióro w ięc na przesuw ającym się przed nim, w skutek obrotu bębna, p a p ierze, kreśli li- niją k rzyw ą, oddającą w iern ie ru ch y te r m om etru. O d bespośredniego d ziałan ia p r o m ieni słon eczn ych w alec, za w ierający te r mometr, ochroniony je s t o d p ow ied n ią o sło ną, wyraża w ięc tylk o tem peraturę otacza
jących go w arstw pow ietrza. B a ro g ra f ma urządzenie podobne, m iejsce ty lk o term o m etru zajm uje tu szereg an eroid ów , k tó rych k ołysan ia, zależn e od ciśn ien ia a tm o sferyczn ego, notują się na p odobnym , ja k na fig.
1, w alcu. P o n iew a ż zaś ob roty obu w alców dokonyw ają się jed n o sta jn ie, można przez zestaw ien ie obu lin ij, n ak reślon ych
na d w u w alcach , odczytać w ysokość, której pew na tem peratura odpow iadała. F ig . 2 w skazuje, ja k barograf um ieszczony je st w klatce, czyli skrzynce ochronnej; osłona ta je st tak bespieczna, że pom imo silnego rzucenia o p od łogę przyrząd zegarow y nie u lega zatrzym aniu; poniew aż zaś przy opuszczaniu się balon stanow i jak b y rodzaj spadochronu, prędkość spadku nie może przejść sześciu m etrów na sekundę, u d erze
nie w ięc będzie o w iele słabsze, aniżeli przy rzuceniu i u szkodzenia nie m oże sp o w o d o wać. N a fig. 3 w reszcie w idzim y, ja k do balonu uw iązany je s t term ograf T i baro
gra f B.
F ig. 3. B alon unoszący przyrządy notujące:
T —te rm o g ra f, B—b aro g raf.
W ym iary sw ych balonów i ciężary róż
nych ich części podaje p. R enard, ja k na
stępuje:
Średnica balonu
6m O bjętość „ 113 m
3P o w ier zch n ia 113 m a
Ciężar p ow łok i 5,650 kg
„ siatki 0,573 „
„ dwu przyrządów sa-
m opiszących 2 ,3 0 0 „
„ sk rzyn ek ochronnych
1R azem 9,523 kg Ciężar zatem całego balonu w ynosi około
1 0
kilogram ów , a w w arunkach takich
N r 52. W SZECH ŚW IAT. 821 w zn osić się on będzie, dopóki ciężar inetra
sześciennego otaczającego go pow ietrza nie obniży się do
1 0/ n
3czyli 0,0885 kg\ dalszy zaś rachunek uczy, że to ma m iejsce w w y sokości 20 kilom etrów . P. Renard sądzi też, że to je st kres praktyczny w ysokości, do jakiój balony te dotrzeć m ogą, w ysok o
ści bow iem znaczniejsze w ym agałyb y o l
b rzym iego pow iększenia ich wym iarów.
W czasie pogod y balony napełniane będą tylko w części i w ydym ać się będą w miarę zm niejszania się ciśnienia w górze. W razie jed n a k n iep o g o d y trudność polega na p rz e
biciu w arstw y chm ur, trzeba się w ięc bę
dzie odw ołać do sposobu, użytego w roku 1870 przez p u łk ow n ik a G auliera w M etz.
B alon, d ok ład n ie w y p ełn ion y, obciążony je st w orkiem jed w ab n ym , zaw ierającym m ięszaninę w od y z alkoholem , która, z w o l
na w y p ły w a ją c, pow od u je przenoszenie się balonu do w arstw coraz w yższych. W obu zaś razach drobna szczelin a skróci czas p o bytu balonu w w ysokości naj większej, jaką osięgn ie, a cała je g o podróż trw ać m oże praw dopodobnie około sześciu godzin.
J e ż e li w ięc projekt Renarda zostanie urzeczyw istn ion ym , otrzym am y wiadom ości ze stref, które dotąd z u p ełn ie w y d a w a ły się dla dostrzeżeń niedostępne; jaką zaś z nich korzyść zdobędzie m eteorologija, przyszłość dopiero nauczy.
T. R .
(G A L L IN A G O S C O L O P A C IN A ;.
Sp om ięd zy naszego ptastw a błotnego do najciekaw szych i najorygin aln iejszych pod w zględ em budow y i obyczajów n a leży n ie w ą tp liw ie grupa ptaków bekasow atych, do których zaliczam y dobrze znane ogółow i ptaki ło w ieck ie: słom kę, dubelta, bekasa i ficlausa. N ajp osp olitszym , a tem sam em najp op u larn iejszym je st bekas zw y cza j
ny, znany w nauce i w łow iectw ie pod nazw ą k szyk a, wyrażającą dokładnie głos tego ptaka, ja k i przy zerw aniu się w y daje.
I Z całego ciałoskładu tego ptaka rzuca nam się w oczy przedew szystkiem budowa gło w y i dzioba, na czem też uczeni oparli w yróż
n ien ie tych ptaków od reszty pokrewnych im brodźców, tw orząc podrodzinę bekaso
w atych (Scolopacinae). G ło w a bekasów je st ku nasadzie dzioba m ocno zw ężona, nastę
pnie na lin ii oczu rosszerza się znacznie, poczem znów się zw ęża ku potylicy. O czy osadzone są bardzo ku tyłow i i ku górze, przez co otw ór kanału słuchow ego, którego pozycyja zw ykła u ptaków je st poza okiem , u bekasow atych leży pod okiem . D ziób je st bardzo długi i w p ołow ie końcowćj p o kryty m iękką błoną, która po w yschnięciu m arszczy się charakterystycznie. T a część końcow a dzioba zbudow ana jest z kości gąbczastćj, w której rossiane są nadzw yczaj rozw inięte zakończenia nerw ów . T ym s p o sobem dziób bekasa, opatrzony doskonale rozw iniętym system em nerw ów i pokryty m iękką błoną, a nie zw yk łym u ptaków n a skórkiem rogow ym , służyć może za organ dotyku, którym się ptak znakom icie p o słu gu je przy poszukiw aniu żeru.
R eszta budow y bekasa przypom ina p o krewne mu brodźce (T otan i). M ostek jest siln ie rozw inięty i daleko ku ty ło w i p ok ry
wa jam ę brzuszną; nogi d łu gie, zakończone bardzo długiem i i szczupłcm i palcam i, jak to zw y k le byw a u ptaków , zm uszonych bro
dzić po grzęskim m ule, lub naw et po rośli
nach w odnych. S k rzyd ła ma bekas n ie zbyt długie, lecz bardzo ostre, zastosow ane do szybkiego lotu. K rótki ogon składa się z dość wąskich sterów ek, których liczba zm ienia się od 12 do 16, a ja k Brehm tw ier dzi do 26. Skok (tibia) u zw yk łego bekasa bywa w '/3 części dolnej obnażony.
U b arw ien ie kszyka je s t bardzo sk om p li
kow ane. P rzyrod a, ja k zw y k le, starała się przy pom ocy różnobarwnej pstrocizny ochronić ptaka przed w zrokiem d rap ieżn i
ków , lub człow iek a. T ło na w ierzchu ciała je st brunatnawo czarne, a na niem rossiane m niejsze i w iększe sm ugi, lu b plam y barw y biaław ój, płow ej, rudaw ej, lub rdzaw ej.
T rzy podłużne sm ugi płow e biegną w zd łu ż g ło w y : dw ie boczne tworzą w yraźną brew, trzecia zajm uje środek g ło w y . P le c y p rze
cięte są w zdłuż czterem a pręgam i barw y
rd zaw o-p łow ej, z których dw ie środkow e
Nr 52.
p o czy n a ją się u nasady sz y i a kończą nad kuprem , gd y dw ie boczne b iegn ą od pachy ku tyln em u końcow i zło żo n eg o skrzydła.
P rzód szyi i piersi ma zasadniczą barw ę szaraw o-płow ą, na którój nieregularną mo- zajkę stanow ią p od łu żn e czarniaw e, lub blado rdzaw e plam ki; spód cia ła je s t czysto biały. O gon zło żo n y posiada tło rude z czarniaw em i zygzako watem i, p o p rzeczn e- mi smugami; sam k on iec je st biały. W ie lk ie w y p u k łe oko posiada tęczów k ę bardze c ie m no-brunatną, niem al czarną. D zió b od nasady je st barw y brudno c ie liste j, w p o ło w ie zaś końcowój czarny; n ogi b ru d n o-oliw - kow e.
K szy k zam ieszkuje c a ły obszar paleark- tyczn y, a w m igracyjach je sie n n y c h z a p ę dza się w A fry ce po 13 stop ień szer. p ółn ., w Indyjach zaś sięga C ejlon u .
P ta k ten mniój je st w ybrednym w w y borze sw ej sied zib y od b lisk iego sob ie d u belta i g d y ten ostatni w ybiera praw ie w y łą czn ie łąk i torfiaste n iezb yt m okre i o ile m ożności p ok ryte krzakam i, k szyk p rze
w ażnie w ybiera błota m okre, ch ętn ie jednak zapada po brzegach n iew ielk ich łu g ó w , j a kie się u nas często wśród p ól znajdują, na spuszczonych staw ach i t. d ., sło w e m tam w szędzie, gd zie ty lk o m ięk k ie błoto p o zw ala m u dziób z łatw ością zanurzać. Z eru szuka praw ie dzień c a ły , p ośw ięcając na spoczynek god zin y p o łu d n io w e, g d y sło ń ce zb ytn io dogrzew a. K arm i się różnem i dro- bnemi żyjątkam i, ja k gąsien icam i o w ad ów , ow adam i, ślim akam i i m ałżam i o delikatnćj i kruchój skorupie. Sądząc z n ie z w y k łe g o o ży w ien ia , jak iem chow ane k szy k i o d z n a czają się w nocy, p rzyp u szczać m ożna, że i nocną porą nie szukają od p oczyn k u .
K szy k i p rzylatu ją do nas w końcu M arca i trzym ają się n aszych ok olic do późnój jesien i, a niektóre osob n ik i p ozostają na całą zim ę, je śli ty lk o w o k o licy zn a leść m ogą niem arznące oparzeliska. S k oro t y l ko z wiosną n ad lecą, w n et się zaczynają krzątać ok oło b u d ow y gniazda i ju ż w K w ie tniu niektóre sied zą na jajach. G n iazd o ich jest nader proste, g d y ż składa się z p r o stego za g łęb ien ia w gru n cie, w y sła n eg o zlekka suchem i źdźbłam i traw y. T utaj sa
m ica n iesie jaja doskonałej form y g ru szk o-
w atej, o skorupie drobno-ziarnistój. T ło w jajach byw a rozinaitśj barw y p o czy n a jąc od blado-żółtaw ćj, pi'zechodząc przez piaskow ą gliniastą, oliw kow ą aż do brunat- nój. N a tem tle rossiane są dw ie seryje plam grubych i nieregularnych, zgrupow a
nych przew ażnie na grubym końcu: spo
dnia seryja je st szaro-brunatna, w ierzchnia zaś ciem no-brunatna, dochodząca niekiedy barwy niem al czarnej.
N ie zw y k le ruchliw ym jest sam iec w p o rze lęg o w ćj, latając praw ie dzień cały po
nad błotem , podczas czego w yk on yw a n aj
rozm aitsze ew o lu cy je. Sw ym szybkim lo tem w zbija się w górę tak, że nieraz z oczu go stracić m ożna i tam w przestw orzach opisuje łu k i i koła; n iek ied y opuszcza się n a g le po lin ii skośnćj, w ydając przytem d ziw n y g ło s, który m yśliw i „beczeniem ” nazyw ają, gd y ż rzeczyw iście przypom ina beczenie kozy; poczem w ybija się znów w gó rę, aby lotem strzały znów się ku p o w ierzchni zb liżyć i tak ten m anew r p ow ta
rza w ciągu kw adransa lub p ół god zin y, w ydając przy każdem spuszczeniu ch arak terystyczne beczenie. G dy się tak nalata d ow oli, stula sk rzyd ła i bezw ładnością sw e go ciała ja k strzała spada na ziem ię, już nad samą p ow ierzch n ią rospościera sk r z y d ła i w traw ę zapada, w ydając inny g ło s, dający się w yrazić sylabam i ti-k u t, ti-k u t.
B y ło i je st dotychczas zagadką, czem k szyk w ydaje sw oje ch arak terystyczn e b e
czen ie, a dziś to tylk o pew nego pow iedzieć m ożem y, że g ło s ten bezw arunkow o z g a r
d ła nie pochodzi. R óżnica zdań polega t y l
ko na tem , że je d n i z o rn itologów p rzy pisują b eczen ie k szyk a d rganiu lotek p ie r w szorzędnych, g d y in n i są zdania, że g lo s ten pow oduje drganie zw ężonych sterów ek sk rajn ych . B rehm w spom ina, że M eves ze S ztohkolm u robił przy nim następujące dośw iadczenie: skrajną lotk ę p ierw szo rzę
dną p rzy w ią zy w a ł do kija, a n astęp n ie po
ruszając nim szybko w pow ietrzu otrzym y
w ał doskonałe n aśladow anie beczenia k s z y
ka. T aczan ow sk i znów tw ierd zi, że to sam o
d ośw iadczenie zrobić m ożna ze skrajnem i
sterów kam i a nie z lotkam i. P o n iew a ż ptak
w ydaje g ło s ten w czasie najszybszego lotu,
niepodobieństw em je st spraw dzić, którzy
z uczonych mają racyją.
Nr 52.
w s z e c h ś w i a t. 823 J a k k olw iek k szyk jest ptakiem czysto
ziem nym , zdarza się jed n ak w idzieć go sia dającego na drzew ach, osob liw ie na w iosnę.
Sam widziałem wiosną, 1885 roku k szy
ka siedzącego na czubku w ysokiego dębu:
siadł tam po d łu giem bujaniu w p rze
- 1stw orzach i zaczął w ydaw ać klekotanie, które ju ż bezw arunkow o je st głosem g ar
dłow ym .
W L ipcu rozlatują się kszyki z m iejsc lęgow ych na w szystkie błota, które im tylko karm zapew nić m ogą. M yli się jednak Brehm , tw ierdząc, że ptaki te wędrują w y łą czn ie nocą, gd yż w idziałem raz pod B r ze
ściem stado k szyk ów , złożone z kilkunastu osob n ik ów , które zdaleka w idocznie p rzy-
jleciaw szy zapadły na błoto. B yła w tedy godzina
1 2w południe. W tych jed n ak i w ędrów kach nie lecą zbitem stadem, lecz w rossypce, na dość znacznój przestrzeni jed en od d ru giego i tak rossypane zapadają, na błoto.
U nas kszyk n ależy do bardzo pospoli
tych ptaków , m ało ju ż jed n ak błot w K r ó lestw ie Polakiem n aliczyć można, gdzieby się one w w iększych ilościach w yp row a
dzały. Zato w S ierpniu i w e W rześn iu na- latują do nas w znacznćj ilości i trzym ają się zw y k le do p ierw szych m rozów lub śn ie
gów . W F alentach pod W arszawą grom a
dzą się jesien ią na spuszczonych staw ach w tak znacznej ilość, że, ja k m nie zapew n ia ł znajom y mi m yśliw y, po kilka tysięcy sztuk tego ptastw a naliczyć można na j e dnym stawie.
Sm aczne m ięso kszyka czyni go bardzo j poszukiw aną zw ierzyn ą, lot jednak szybki utrudnia bardzo strzelan ie do niego. Może w sk u tek tego m iły ten ptak dłużój wytrzyma tęp ien ie, aniżeli pokrew ny mu dubelt, k tó rego ilość zm niejsza się rokrocznie.
J a n Sztolcman.
DYSOCYJACYJA
ELEKTROLITYCZNA.
(Stwierdzenie doświadczalne teoryi postworów).
~ ~ — ~ " -