• Nie Znaleziono Wyników

K O niezwykłej użyteczności logarytmu naturalnegoO niezwykłej użyteczności logarytmu naturalnegoO niezwykłej użyteczności logarytmu naturalnegoO niezwykłej użyteczności logarytmu naturalnegoO niezwykłej użyteczności logarytmu naturalnego K¹cik matematyczn

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "K O niezwykłej użyteczności logarytmu naturalnegoO niezwykłej użyteczności logarytmu naturalnegoO niezwykłej użyteczności logarytmu naturalnegoO niezwykłej użyteczności logarytmu naturalnegoO niezwykłej użyteczności logarytmu naturalnego K¹cik matematyczn"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

PISMO PG PISMO PGPISMO PG PISMO PG PISMO PG 4141414141

Każdy z nas zna ze szkoły zadania tekstowe. Są one prosty−

mi ćwiczeniami z zakresu matematyki stosowanej. Nie wy−

magały one jednak użycia zaawansowanego aparatu analizy matematycznej. Natomiast chcąc opisać prawidłowość pewnych zjawisk w czasie i przestrzeni, musimy sięgnąć do poważniej−

szej wiedzy matematycznej.

Prawa przyrody są formułowane za pomocą pewnych rów−

nań. Wiążą one nie tyle podstawowe wielkości, którymi się interesujemy, lecz szybkość, z jaką wielkości te zmieniają się w czasie. Ponieważ szybkość zmiany dotyczy różnicy między rozważaną wielkością teraz a tą wielkością w chwilę później, prowadzi to do równań zwanych równaniami różniczkowymi.

Tu zaś dość często spotyka się tzw. równania rzędu wykładni−

czego. Rozwiązania ich są związane z dwiema funkcjami: wy−

kładniczą eeeeexxxxx i logarytmiczną lnxlnxlnxlnx, zwaną logarytmem natural−lnx nym. Ciągle zadziwia mnie występowanie w przyrodzie liczby Eulera (e ª 2,71), a stąd funkcji eeeeexxxxx i trwającej z nią w nieroze−

rwalnym związku funkcji lnxlnxlnxlnxlnx (lnx=a <=> x=ea). I o niej będzie moja opowieść. Zatem do dzieła.

Przykład 1

(użyteczność logarytmu naturalnego w archeologii)

Jak wyznaczyć „absolutny” wiek wykopanych kości, kawał−

ka obrobionego drewna czy odkrytej czaszki (p. jeden z odcin−

ków serialu kryminalnego „Wzór”)? W jaki sposób archeolog może określić czas, z którego pochodzi dane znalezisko? Taka informacja wydaje się nieosiągalna i stracona. Ale tak nie jest.

Z pomocą przychodzą chemia i matematyka.

Chemik Willard Libby (Nagroda Nobla w 1960 r.) i jego współpracownicy dokonali wielkiego odkrycia nazwanego da−

towaniem węglem. Węgiel występuje w trzech odmianach: C12, C13 i C14. Ważna jest odmiana C14 – rzadka i „ulotna”. Jest to

izotop radioaktywny, z czasem połowicznego rozpadu około 5568 lat. Znajdujący się w biosferze węgiel C14 pochodzi z jej górnych warstw, gdzie pod wpływem promieniowania kosmicz−

nego powstaje z azotu. Następnie reaguje z tlenem i powstaje radioaktywny dwutlenek węgla. Część węgla C14 przedostaje się ostatecznie na powierzchnię ziemi i współtworzy środowi−

sko żywych organizmów. Jeśli rośliny żyją na koszt dwutlenku węgla, to wszystkie one będą zawierały pewną ilość węgla ra−

dioaktywnego, i jeżeli zwierzęta żyją kosztem roślin, to też będą go miały. Jest to tzw. łańcuch pokarmowy.

W konsekwencji węgiel radioaktywny jest obecny w buracz−

kach, które jemy na obiad, w pelargonii na balkonie, w twoim chomiku i w prezydencie USA.

Gdy organizmy „krzątają się”, podtrzymując życie, uzupeł−

niają w sposób ciągły utracony węgiel C14, a tym samym utrzy−

muje się dość stała równowaga w proporcji węgla. Natomiast gdy organizm umiera, zapas węgla przestaje być uzupełniany.

Tylko węgiel znajdujący się w chwili śmierci organizmu może pozostać w tkankach na stałe. No a dalej wraz z czasem ubywa go, bo po prostu węgiel radioaktywny podlega rozpadowi pro−

mieniotwórczemu. Te zaniki węgla C14 zaczynają się w mo−

mencie śmierci i trwają przez wieki, aż do dnia, gdy części organizmu (kości, czaszka) zostaną wykopane. Wówczas che−

micy, wykorzystując aparaturę specjalistyczną, mogą określić zawartość węgla C14.

O niezwykłej użyteczności logarytmu naturalnego O niezwykłej użyteczności logarytmu naturalnego O niezwykłej użyteczności logarytmu naturalnego O niezwykłej użyteczności logarytmu naturalnego O niezwykłej użyteczności logarytmu naturalnego

Dla większości osób niezajmujących się matematyką, matematyka z czasów szkol−

nych rzadko jawi się jako opis rzeczywistości. Wiedza o niej ogranicza się najczęściej do działań arytmetycznych (dodawania, mnożenia). Wzory, których uczono w szkole (na deltę, objętość stożka czy zależności trygonometryczne), ulatują z pamięci szybciej niż cykl rozwojowy komara. Tyle że z komarem możemy się spotkać, a z deltą nie.

Matematyka jednak to nie znajomość wzorów, to umiejętność ich poszukiwania, to zdolność postrzegania w pracy umysłowej formalnych reguł. Dlatego skuteczność ma−

tematyki tak zadziwia. Chcąc pokazać choć troszeczkę użyteczności matematyki w życiu i nie zanudzić Czytelników, podam tylko dwa przykłady stosowalności matematyki (omi−

jając wzory na tyle, na ile jest to możliwe). Mając na uwadze, że listopad jest miesiącem szczególnym, przykłady będą miały jego klimat. Pogoda i święta w tym miesiącu stwa−

rzają nastrój pełen melancholii i zadumy. Dlatego chyba częściej zastanawiamy się nad sprawami życiowymi. Może więc i podane przykłady skłonią do refleksji.

Wszechświat to wielka księga, której nie możemy zrozu−

mieć, dopóki nie pojmiemy języka i nie nauczymy się czytać liter składających się na ten język. Jest zaś ona napisana w języku matematyki.

Galileusz

O matematyce można myśleć w dowolnym miejscu i o dowolnej porze

K¹cik matematyczny

(2)

42 4242

4242 PISMO PGPISMO PGPISMO PGPISMO PGPISMO PG

W fizyce zakłada się, że rozpadem atomów promieniotwór−

czych rządzą tzw. prawa przyrostowe, co w konsekwencji pro−

wadzi do odpowiednich równań różniczkowych. I tu wkracza matematyka, rozwiązując je.

W wyniku tej działalności, otrzymujemy zależność:

A AA A

Asssss = A = A = A = A = A00000·e·e·e·e·e−−−−−lllllttttt gdzie:

l l l l

l=0,693/5568, A

A A A

Asssss – aktualny poziom radioaktywności wykopaliska,

A A A A

A00000 – poziom radioaktywności aktualnie żyjącego obiektu tego samego rodzaju,

ttttt – czas, który minął od śmierci badanego reliktu.

Przypuśćmy, że archeolodzy wykopali fragment drewnia−

nego poszycia statku. Analizy chemiczne drewna pozwoliły określić aktualny poziom radioaktywności na AAAAAsssss=9,7=9,7=9,7=9,7=9,7 rozpa−

dów na minutę na gram węgla. Świeżo ścięte drzewo tego sa−

mego rodzaju wykazuje poziom radioaktywności AAAAA00000=15,3=15,3=15,3=15,3=15,3 roz−

padów na minutę na gram węgla. Celem jest wyznaczenie ttttt, tj.

wieku wykopanego kawałka statku. Podstawiając dane warto−

ści AAAAAsssss, AAAAA00000 do podanego wzoru, otrzymamy 9,7=15,3e9,7=15,3e9,7=15,3e9,7=15,3e9,7=15,3e−−−−−lllllttttt (lllll=0,693/5568=0,693/5568=0,693/5568=0,693/5568=0,693/5568), a stąd eeeeelllltttttl=15,3/9,7=15,3/9,7=15,3/9,7, co daje e=15,3/9,7=15,3/9,7 eeeelllltttttl=1,577=1,577=1,577.=1,577=1,577

Z zależności tej należy wyznaczyć ttttt, a to wymaga logaryt−

mu naturalnego. Wówczas mamy lllllt=ln(1,577)t=ln(1,577)t=ln(1,577)t=ln(1,577)t=ln(1,577). Wartość ln(1,577)

ln(1,577)ln(1,577) ln(1,577)

ln(1,577) wyliczamy np. z użyciem kalkulatora, co daje ln(1,577)=0,457

ln(1,577)=0,457ln(1,577)=0,457 ln(1,577)=0,457 ln(1,577)=0,457.

Ostatecznie t=5568·0,456/0,693t=5568·0,456/0,693t=5568·0,456/0,693t=5568·0,456/0,693, a stąd t=3663,8t=5568·0,456/0,693 t=3663,8t=3663,8t=3663,8 lat.t=3663,8 Wyliczenia te pozwalają stwierdzić, że statek został zbudo−

wany 3664 lata temu. Oczywiście jest to pewne przybliżenie, jednak gdy przyjmiemy, że było to 3700 lat temu, będzie to informacja dość wiarygodna.

Łącząc wiedzę o drewnie, węglu i logarytmach, odkryliśmy sekret starożytności.

Tak oto dzięki chemii i matematyce, przeszłość stała się bliż−

sza.

Przykład 2

(opowieść z mrocznego świata zbrodni i kary)

W ciemną, deszczową noc wezwano o północy policję do mrożącej w żyłach krew zbrodni. W pobliskim parku znalezio−

no ciało Grubego Rycha, notorycznego kryminalisty. Znany on był z rozległych powiązań ze światem przestępczym.

Przybyły oficer śledczy zanotował, że temperatura powie−

trza wynosiła 20OC, zaś ciała 29,4OC. O godzinie drugiej po północy, gdy zdjęto już wszystkie możliwe odciski i przesłu−

chano świadków, ciało miało temperaturę 23,3OC. Na podsta−

wie zebranych informacji, policja aresztowała Frankę, dziew−

czynę Grubego Rycha. Franka spędziła wieczór w barze „Pod Upadłym Aniołem”. Piła zbyt dużo i ciągle groziła Grubemu Rychowi. Z baru wypadła pół godziny przed północą w bardzo paskudnym nastroju. Wydawało się wszystkim oczywiste, że to ona zabiła Grubego Rycha.

Na szczęście Franka za dawnych, dobrych czasów chodziła do elitarnej szkoły, gdzie uczono logarytmów naturalnych.

Znała też prawo Newtona, dotyczące oziębiania się ciał. Mówi ono, że szybkość ochładzania się ciała jest proporcjonalna do różnic pomiędzy temperaturą stygnącego obiektu i tempera−

turą otoczenia. W języku potocznym znaczy to, że jeżeli jakiś obiekt jest dużo cieplejszy od otaczającego powietrza, to szyb−

kość stygnięcia jest duża i temperatura szybko spada. Nato−

miast jeżeli ta różnica jest niewielka, obiekt stygnie wolniej.

Żywy człowiek nie stygnie, bo przemiana materii utrzymu−

je temperaturę ciała powiedzmy w okolicy 37OC. W ciele mar−

twego człowieka nie zachodzi przemiana materii i dlatego cia−

ło traci temperaturę. W celu więc przedstawienia powyższego opisu w postaci zwięzłej formuły matematycznej i dokonania obliczeń, Franka skorzystała tak z fizyki, jak i z matematyki.

Ponieważ mowa jest o szybkości zmian, to zasada wyrówny−

wania temperatur daje odpowiednie równanie różniczkowe.

Rozwiązanie zaś tego równania wyraża się formułą:

T(t) = 20 T(t) = 20 T(t) = 20 T(t) = 20

T(t) = 20OOOOO+9,4+9,4+9,4+9,4+9,4OOOOO·e·e·e·e·e−−−−−lllllttttt gdzie:

l

llll=0,5207=0,5207=0,5207=0,5207=0,5207, T(t) T(t) T(t) T(t)

T(t) – temperatura ciała ttttt godzin po północy.

Istotnym wyzwaniem dla Franki było określenie, kiedy Gru−

by Rycho wyzionął ducha. W tym celu musiała jakoś wyko−

rzystać wzór, obliczając czas t, w którym temperatura ciała Gru−

bego Rycha wynosiła jeszcze 37OC. Od tego momentu ciało stopniowo traciło ciepłotę. Pisząc równość 3737373737OOOOO=20=20=20=20=20OOOOO+9,4+9,4+9,4+9,4+9,4OOOOO·e·e·e·e·e−−−−−lllllttttt, otrzymała eeeeelllllttttt=0,5555=0,5555=0,5555=0,5555=0,5555. Następnie chcąc wyliczyć ttttt, musiała użyć logarytmu naturalnego. Okazało się, że temperatura ciała Gru−

bego Rycha wynosiła w chwili t=1/t=1/t=1/t=1/t=1/lllll ln(0,5555)ln(0,5555)ln(0,5555)ln(0,5555)ln(0,5555) (lllll=0,5207=0,5207=0,5207=0,5207=0,5207), co daje t=−1,13t=−1,13t=−1,13t=−1,13t=−1,13 godz. W tym przypadku ttttt (które oznacza licz−

bę godzin po północy) jest ujemne. Interpretacja tego wyniku jest prosta. Ciało miało temperaturę 37O na 1,13 godz. przed północą. Można więc przyjąć, że Gruby Rycho zaczął stygnąć około 60 minut przed północą. To ustala z grubsza czas jego śmierci na 23.00. Jednak wtedy widziano Frankę pijącą alko−

hol w barze. Miała więc żelazne alibi.

Podczas procesu adwokat Franki przedstawił powyższy wywód matematyczny. Nazwał go dowodem z praw natury i logarytmu naturalnego i uzyskał uniewinnienie. Tak oto dzięki logarytmowi naturalnemu zwyciężyła sprawiedliwość. Tym też akcentem chciałabym skończyć tę niezwykłą opowieść. Podob−

nych przykładów użyteczności logarytmu naturalnego można podać dużo, dużo więcej. Mam jednak nadzieję, że chociaż te dwa zwrócą na siebie uwagę, a tym samym na matematykę.

Krystyna Nowicka Studium Nauczania Matematyki Rys. z: K. Ciesielski, Z. Pogoda, „Bezmiar matematycznej wyobraźni”

Och, ta matematyka stosowana ,

,

(3)

PISMO PG PISMO PGPISMO PG PISMO PG PISMO PG 4343434343

1. Być albo nie być, Oto jest pytanie

W. Szekspir: Hamlet Żyjemy dziś w świecie, który jest istot−

nie niepodobny do jakiegokolwiek istnie−

jącego wcześniej. Duchowy i materialny przekaz pokoleń minionych tylko bardzo mozolnie adaptuje się do wymogów współczesności. W ciągu pięciu ostatnich generacji świat doznał przeobrażeń nie−

znanych i na pewno nieprzewidywalnych w całej poprzedniej historii. Życie nabra−

ło nieprawdopodobnego tempa. W krajach rozwiniętych, często kosztem tych zaco−

fanych, człowiek nie ma czasu na nor−

malną refleksję. Tę lukę wypełniają me−

dia, podając mu gotową „strawę” na tacy.

Tymczasem dziś, bardziej niż kiedykol−

wiek, właśnie od człowieka, a tego zwią−

zanego z nauką i techniką – w szczegól−

ności, zależą istotnie dalsze losy ludzko−

ści. W samej rzeczy, nasza współczesna cywilizacja kształtowana jest, przede wszystkim, przez naukę i technikę.

Znane są dziś, już od kilku dziesięcio−

leci, liczne zagrożenia dla duchowej i materialnej równowagi człowieka, płyną−

ce z negatywnych stron cywilizacji tech−

nicznej. Bardzo często jednak, wobec do−

raźnych wymogów, zagrożenia te są nie−

doceniane i lekceważone. Tymczasem, coraz bardziej potrzeba w podejściu do tych spraw istotnego przełomu, głównie – w mentalności szerokich warstw spo−

łecznych, bowiem zmiany w tym zakre−

sie są absolutnie pilne i niezbędne dla przeżycia ludzkości jako gatunku. Prze−

łom ten powinien też odbyć się w global−

nym środowisku elit i decydentów.

2. Gdy więc ujrzycie obrzydłość spustoszenia

(Mk 15:14) Powstaje pytanie, czy „warto” zajmo−

wać się zwykłymi zagrożeniami dla spraw rozwoju ludzkości, gdy istnieje dziś real−

ne niebezpieczeństwo, że może ona zgi−

nąć z powodu zgoła innego. Jest nim moż−

liwa „apokalipsa”, mogąca nastąpić w wyniku użycia broni nuklearnej. W oce−

nie amerykańskiego specjalisty tego pro−

blemu (McNamara – Gazeta Wyborcza, 28–29 maja 2005), obecna polityka nu−

klearna jest niemoralna (…), a z wojsko−

wego punktu widzenia (…) potwornie nie−

bezpieczna. Ryzyko przypadkowego lub omyłkowego odpalenia pocisku jest skan−

dalicznie wysokie. Aktualne arsenały gło−

wic strategicznych tej broni są w przybli−

żeniu następujące: USA – 4500, Rosja – 3800, Wielka Brytania, Francja i Chiny – po 200 do 400, Indie i Pakistan – po 100.

Pojedyncze bomby mogą mieć Korea Pół−

nocna i Izrael, a kilka dalszych krajów jest blisko ich wyprodukowania. W dzisiej−

szych realiach istnieje ponadto duże nie−

bezpieczeństwo, że broń ta może się do−

stać w ręce terrorystów. Wszystko to spra−

wia, że prawdopodobieństwo użycia bro−

ni nuklearnej wynosi obecnie ok. 50%.

Niekiedy, żyjący dziś niektórzy ludzie chętnie powróciliby do dawnego mniej zagrożonego i znacznie mniej intensyw−

nego sposobu życia.

Zbliżone uczucia miał już przed dwo−

ma tysiącami lat rzymski poeta Owidiusz, gdy pisał:

Kiedyś …

Nikt nie ranił ziemi ciężkim pługiem, żaden mierniczy nie zdobił kraju jakimś kamieniem granicznym.

Nie pędzono z zanurzonymi wiosłami poprzez wzburzone morze,

Poza brzegiem nie było dla śmiertelników żadnej drogi.

Naturo ludzka, twój talent twórczy zwró−

cił się przeciwko tobie,

a miałaś zbyt wiele ochoty, aby szkodzić samej sobie.

Po co opasywać miasta murami zbrojny−

mi w wieże?

Po co jeszcze dawać oręż w ręce przeciw−

ników?

(Amores – tłum. z j. niem.: Z. C.) Tymczasem, powrót do takiej „sielan−

ki” jest dziś praktycznie nierealny, cho−

ciaż – uwzględniając ukazane zagrożenie użycia broni jądrowej – możliwy.

Jak w tej sytuacji ma się zachować zwykły człowiek, a ten związany z nauką i techniką – w szczególności? Oczywiście, musi on – przede wszystkim – mieć tego zagrożenia świadomość i je zwalczać, choćby poprzez własne, czynne potępia−

nie i odrzucanie „filozofii” broni nukle−

arnej. Równocześnie, powinien on poczu−

wać się do obowiązku zabiegania o bez−

konfliktowy postęp w całokształcie życia rodzaju ludzkiego. Trochę pisałem o tym w Piśmie PG Nr 7/2004; tutaj chciałbym to rozszerzyć.

Stosowne wysiłki trzeba czynić natych−

miast, i to w skali całego globu, bo obec−

ne hasło „postęp bez granic i bez końca”, choćby tylko podyktowany burzliwym przyrostem ludności świata, musi prowa−

dzić do przekroczenia granicy możliwo−

ści opanowania tych zjawisk i samoistne−

go rozpoczęcia dramatycznego efektu domina.

3. Abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną

(Rdz 1:28) Jest faktem, że wszelki postęp jest wy−

nikiem działania człowieka w dążeniu do ujarzmienia wszystkiego, co go otacza: te sprawy niewolne są przy tym od obaw.

Warto tu przytoczyć stosowne słowa Jana Pawła II, jakie zawarł w encyklice Re−

demptor Hominis (1979):

Człowiek (…) żyje w lęku, że jego wytwory (…) mogą zostać obrócone w sposób radykalny przeciwko (niemu).

Mogą stać się środkami i narzędziami ja−

kiegoś wręcz niewyobrażalnego samo−

zniszczenia, wobec którego wszystkie znane nam z dziejów kataklizmy i kata−

strofy zdają się blednąć. (…)

Ów stan zagrożenia człowieka ze stro−

ny samego człowieka ma różne kierunki i różne stopnie nasilenia. Zdaje się, że jeste−

śmy coraz bardziej świadomi, że eksplo−

atacja Ziemi, (…), domaga się jakiegoś ra−

cjonalnego i uczciwego planowania. Rów−

nocześnie eksploatacja ta dla celów nie tyl−

ko przemysłowych, ale także militarnych, nie kontrolowany wszechstronnym i auten−

tycznie humanistycznym planem rozwój techniki, niesie z sobą często zagrożenie naturalnego środowiska człowieka, alienu−

je go w stosunku do przyrody, odrywa od niej. Człowiek zdaje się często nie dostrze−

gać innych znaczeń swego naturalnego śro−

dowiska, jak tylko te, które służą celom doraźnego użycia i zużycia. (…)

Rozwój techniki oraz naznaczony pa−

nowaniem techniki rozwój cywilizacji współczesnej domaga się proporcjonalne−

go rozwoju moralności i etyki. Tymcza−

sem ten drugi zdaje się, niestety, wciąż pozostawać w tyle. I stąd też, skądinąd zdumiewający postęp, (…) musi rodzić wielorakie niepokoje. Niepokój zaś doty−

czy zasadniczej i podstawowej sprawy:

czy postęp, którego autorem i sprawcą jest człowiek, czyni życie ludzkie na ziemi pod każdym względem „bardziej ludzkim”, bardziej „godnym człowieka”? (…) Czy człowiek (…) rozwija się i postępuje na−

Refleksje egzystencjalistyczne Refleksje egzystencjalistyczne Refleksje egzystencjalistyczne Refleksje egzystencjalistyczne Refleksje egzystencjalistyczne

(4)

44 4444

4444 PISMO PGPISMO PGPISMO PGPISMO PGPISMO PG

przód, czy też cofa się i degraduje w swym człowieczeństwie?

Dziś chodzi o to, aby nie tylko więcej mieć, ile bardziej być. Niekorzystne stają się struktury związane ze sferą finansów, polityki i kultury. Tymczasem, w człowie−

ku tętni i pulsuje to, co jest najgłębiej ludz−

kie: poszukiwanie prawdy, nienasycona potrzeba dobra, głód wolności, tęsknota za pięknem, głos sumienia.

Z powyższych myśli wynika, że praw−

dziwy postęp rodzi się – niezależnie od indywidualnego stosunku do spraw fides et ratio – w duchowo−materialnej ekosfe−

rze człowieka, czerpiącej ze ścisłej inte−

gracji środowiska naturalnego i kulturo−

wego, gdzie – na szerokiej bazie filozofii – obok środowiska funkcjonują również takie pojęcia, jak: etyka, estetyka, dzie−

dzictwo i zrównoważony rozwój, przy czym całość trzeba rozważać w dymensji całego globu i we współczesnych realiach technologii informacji. Wszystko to two−

rzy tzw. krajobraz kulturowy, który moż−

na zdefiniować jako „przestrzeń wykre−

owaną i ukształtowaną za pomocą więzi i relacji wzajemnego oddziaływania ludzi i środowiska”. Człowiek nauki i techniki, a inżynier budownictwa – w szczególno−

ści, powinien być tu bardzo wyczulony.

Tak więc, wszelki postęp inspirowany przez świat techniki powinien dziś sięgać nie tylko do nauk technicznych, ale także – humanistycznych, co pozwala mu także znajdować właściwy stosunek do wszel−

kich spraw egzystencjalnych.

Może warto tu jeszcze przypomnieć pewną wypowiedź Zbigniewa Brzeziń−

skiego (Tygodnik Powszechny, 25 wrze−

śnia 1994):

Zachód ma dziś trudność ze zdefinio−

waniem czegoś bardzo podstawowego, bardzo prostego, a przecież najzupełniej fundamentalnego: na czym polega sens udanego życia?

Czy odpowiedź na to pytanie należy formułować jedynie w kategoriach kon−

sumpcji? Tylko według kryteriów wzro−

stu ekonomicznego i dochodu narodowe−

go? Czy namiastki szuka się w tej po−

wszechnej ucieczce od rzeczywistości, za jaką uważam oglądanie telewizji, dostar−

czającej rzeczywistości alternatywnej lu−

dziom niezdolnym do tworzenia? Gdyby zapytać, jaką wartość przedstawia owa rzeczywistość alternatywna, (…) trudno byłoby zaprzeczyć, że na płaszczyźnie fi−

lozoficznej jest to wartość zerowa.

Nowy „pomysł na świat” musi uwzględniać współczesne różnice cywi−

lizacyjne społeczeństw – głównie w sfe−

rze mentalnej – które kształtowały się przez wieki. Widać dziś bowiem wyraź−

nie, że występujące obecnie „niestabilno−

ści” rodzą się najczęściej ze zderzeń cy−

wilizacyjnych.

4. Oni mówili: „Burzcie, burzcie – nawet jej fundamenty!”

(Ps 136:7) Według definicji encyklopedycznej, cywilizacją jest:

O stan rozwoju społeczeństwa w danym okresie historycznym, uwarunkowany stopniem opanowania przyrody przez człowieka;

O ogół nagromadzonych dóbr material−

nych, środków i umiejętności produk−

cyjnych oraz instytucji społecznych.

W tym drugim wypadku dodałbym, że wspomniany ogół powinien dotyczyć również dóbr duchowych.

Na powitanie XXI wieku sformułowa−

no następujące pytania (Paweł Lisicki – Rzeczpospolita, 10–11 czerwca 2000):

Co nas czeka w XXI wieku? Dalszy i niepowstrzymany rozwój ekonomiczny, czy okres gwałtownych kryzysów? Wy−

równanie poziomu życia między krajami ubogimi i bogatymi, czy głębsze rozwar−

stwienie? Powstanie jednej globalnej wspólnoty, obejmującej wszystkie kręgi kulturowe, czy trwanie skonfliktowanych cywilizacji? Ostateczne rozliczenie z ko−

munizmem i tęsknotą utopijną, czy nowe jej postacie? Odrodzenie religijności jako siły publicznej, czy jeszcze szybsza seku−

laryzacja?

Aleksander Kołodziejczyk (Pismo PG Nr 8/2001) czyni tu następujące spostrze−

żenia:

O Ludzka wyobraźnia podsuwa scenariu−

sze terrorystycznych ataków z użyciem broni bakteriologicznej, chemicznej czy nawet jądrowej.

O Futurolodzy przepowiadają, że nowe technologie (…) spowodują gwałtow−

ny spadek liczby zatrudnionych. (…) kilka procent ludzi w wieku produk−

cyjnym będzie w stanie wyprodukować dobra potrzebne całej ludzkości.

O Postęp medycyny, dietetyki i innych nauk sprawia, że wydłuża się średnia życia ludzi, a tym samym rośnie udział emerytów wymagających osłony so−

cjalnej. (…) medycyna oferuje coraz bardziej spektakularne (…) zabiegi (…), np. przeszczep zużytego organu (…) specjalnie wyhodowanego z ko−

mórek macierzystych. Jak długo będzie można wymieniać po kolei poszczegól−

ne narządy? Kto podejmie decyzje kie−

dy zaprzestać? Ile to będzie kosztować?

Kto za to zapłaci?

O Czy (politycy) potrafią się zdobyć na rozsądne, etycznie uzasadnione decy−

zje, nie zawsze popularne? Jak dotąd, nic na to nie wskazuje.

Jak widać, spektrum cywilizacyjne doznaje dziś gwałtownej rozbudowy, a możliwości zderzania się poszczególnych interesów wielokrotnie wzrastają.

Z problemem zderzenia się cywilizacji wiąże się integralnie zagadnienie globali−

zacji. Globalizacja wyraża dzisiejszy za−

awansowany, systemowy etap funkcjono−

wania działalności gospodarczej w skali świata – na poziomie przedsiębiorstw, branż i rynków. Dokonuje się ona w róż−

nych sferach ludzkiej działalności, żeby wymienić tylko ekonomię, technikę, so−

cjologię, czy kulturę. Głównymi czynni−

kami obecnego żywiołowego rozrostu globalizacji są (Tadeusz Kołodziej – Wia−

domości, IPB, Nr 7/2003):

O Postęp naukowo−techniczny i wpływ nowych technologii (mikroelektroniki i biotechnologii) na infrastrukturę (środki transportu i łączności), nowe produkty, metody organizacji i zarzą−

dzania. Rozwój informatyki zniwelo−

wał czas i przestrzeń przekształcając świat w „globalną wioskę”.

O Polityka ekonomiczna państw nacelo−

wana na liberalizację międzynarodo−

wych przepływów towarów, usług i ka−

pitałów, na mocy porozumień wielo−

stronnych i dwustronnych.

O Zmiany w konkurencji międzynarodo−

wej prowadzące do ogromnego wzro−

stu skali, mobilności oraz integracji światowych rynków, a zwłaszcza ryn−

ku finansowego. (…) Obrót gospodar−

czy w skali światowej w coraz mniej−

szym stopniu polega na wymianie pro−

duktów materialnych, a w coraz więk−

szym na obrocie produktami bankowy−

mi czy finansowymi: obligacjami, ak−

cjami, pożyczkami, bonami skarbowy−

mi, itp.

Globalizacja może dotyczyć gotowych produktów, ale może też polegać na roz−

lokowaniu serwisów funkcjonalnych zgodnie z kryterium efektywności: w jed−

nym kraju firma ma swoją księgowość, w kilku innych swe zakłady wytwórcze, a jeszcze gdzie indziej centrum zarządza−

nia. Wreszcie – proces produkcji może zostać tak rozczłonkowany, że produkt nie

(5)

PISMO PG PISMO PGPISMO PG PISMO PG PISMO PG 4545454545

nosi żadnych znamion umożliwiających jego narodową identyfikację.

Jak można spostrzec, wszystkie te aspekty, odnoszące się głównie do mate−

rialnej sfery procesów rozwojowych, mogą w konkretnych wypadkach gwał−

townie się zderzać z indywidualnym czy społecznym rozumieniem spraw ducha.

Dlatego, wszelkie zabiegi międzynarodo−

we, ukierunkowane na promowanie glo−

balizacji, spotykają się dziś z gwałtowny−

mi protestami osób, środowisk i całych społeczeństw – głównie tych poszkodo−

wanych lub wyznających inne wzorce sty−

lu życia.

W sytuacji, gdy trzech najbardziej ma−

jętnych ludzi świata, wyłącznie – Amery−

kanów, dysponuje bogactwem równym sumie majątków narodowych czterdziestu ośmiu najbiedniejszych krajów naszego globu (Ronald Wright – A Short History of Progress, Edinburgh 2005), zderzenie się tych dwóch światów, nie tylko – ide−

owe, jawi się jako nieuniknione.

Jakkolwiek globalizacja dotyczy głów−

nie spraw materialnych, to jednak kreuje (właśnie!) również uniwersalistyczne idee, wprowadzając je na rynek i traktu−

jąc jak każdy towar. Taka globalizacja jest – jak uważają niektórzy myśliciele – „por−

nografią znaków i wartości”.

Spraw dzisiejszego, wielobiegunowe−

go zderzania się cywilizacji (zachodniej, prawosławnej, islamskiej, chińskiej, ja−

pońskiej, hinduskiej, latynoamerykańskiej i afrykańskiej) nie będę tu dalej rozwijać;

pisze o tym bardzo wyczerpująco Samuel P. Huntington w swej książce Zderzenie Cywilizacji, Warszawa 1996. Przytoczę tu tylko następującą jego opinię: O wiele po−

ważniejsze od kwestii ekonomicznych i demograficznych są problemy wynikają−

ce z upadku moralności, kulturowego sa−

mobójstwa i braku jedności politycznej Zachodu.

Szczególne postulaty formułuje on w stosunku do Europy: Cywilizacja zachod−

nia w Europie może także zostać podko−

pana przez słabnięcie chrześcijaństwa, będącego jej centralnym składnikiem.

Coraz mniej Europejczyków wierzy, prak−

tykuje, przestrzega nakazów religii. Na−

tomiast do szczególnych „grzechów” w USA zalicza on zastępowanie praw jed−

nostki prawami grup, szeroko definiowa−

nych w kategoriach rasy, przynależności etnicznej, płci i orientacji seksualnej – co stoi w pewnej sprzeczności z ideą Ame−

rykańskiego Credo (American Creed), głoszącego wolność, demokrację, rów−

ność wobec prawa, konstytucjonalizm, własność prywatną, oraz z hasłem Ojców Założycieli USA: e pluribus unum (z wielu jedno).

Według Huntingtona, lekarstwem na uratowanie cywilizacji zachodniej może być tylko odnowa moralna Ameryki Pół−

nocnej i Europy, oparta na wspólnych ce−

chach kulturowych i ścisłej integracji eko−

nomicznej i politycznej. Należy natomiast odrzucić przekonanie o uniwersalności zachodniej kultury, które może doprowa−

dzić do wielkiej międzykulturowej woj−

ny pomiędzy państwami−ośrodkami cywi−

lizacji. Trzeba pamiętać, że jeśli ma się kiedykolwiek wyłonić cywilizacja uni−

wersalna, dojdzie do tego stopniowo po−

przez doszukiwanie się (…) cech wspól−

nych i ich rozwijanie.

W tym całym kontekście, należy ja−

sno dostrzegać znaczenie działalności człowieka nauki i techniki w kształto−

waniu dzisiejszych cywilizacji na świe−

cie – w duchu poszukiwania ich punk−

tów stycznych, a nie konfrontacji. Dla−

tego jego potencjał humanistyczny, a w nim – treści filozoficzne, wysuwają się tu na plan pierwszy jako conditio sine qua non kwalifikacji naukowca i inży−

niera i odpowiednich przeobrażeń w mentalności całych społeczeństw. Może wówczas zaniknie też widoczna dziś ochota różnych ekstremistów do hołdo−

wania przemocy i praktykowania samo−

unicestwienia.

5. Jam Mądrość – Roztropność mi bliska, Posiadam głęboką wiedzę

(Prz 8:12) O kondycji naszego świata decyduje człowiek. Artykuł 1 Powszechnej Dekla−

racji Praw Człowieka głosi:

Wszyscy ludzie rodzą się wolni i rów−

ni pod względem swej godności i swych praw. Są oni obdarzeni rozumem i sumie−

niem i powinni postępować wobec innych w duchu braterstwa.

Procesy rozumowania przebiegają w komórkach mózgu (fot.). Mówi się, że sie−

dzibą sumienia jest nasza dusza. Duch i materia, lub Fides et Ratio leżą u podstaw naszego działania. W stosownej encykli−

ce Jana Pawła II (1998) czytamy: Wiara i rozum (…) są jak dwa skrzydła, na któ−

rych duch ludzki unosi się ku kontempla−

cji prawdy. W naszym wypadku, prawda dotyczy miejsca nauki i techniki w dzi−

siejszym świecie i człowieka, jako wła−

ściwego tu podmiotu. Ten człowiek, jako istota myśląca, jest odbiciem Mądrości.

Jego sumienie jest uosobieniem kardynal−

ności spraw etyki.

Jeszcze przed wojną, we Lwowie, Wi−

told Aulich (Czasopismo Techniczne, Nr 21/1938) sformułował następująca opinię:

Największą potrzebą dzisiejszego ogłu−

piałego świata jest filozof−inżynier; pójdź−

my tym śladem.

Od wieków wiadomo, że w życiu ludzi funkcjonują trzy rodzaje wartości: dobro, piękno i prawda (Platon) i trzy rodzaje czyn−

ności: teoria, działanie i twórczość (Arysto−

teles). Dalsza analiza tych kategorii dopro−

wadziła w XIX w. do wyodrębnienia trzech działów filozofii: etyki, estetyki i logiki, oraz – związanych z nimi trzech obszarów działalności: moralności, sztuki i nauki. Wi−

dzimy, że nauka tkwi tu par excellence, a istnienia techniki możemy się domyślać. Za−

równo w nauce, jak i technice, kryją się ele−

menty ducha i materii.

Według Maksa Plancka, naukowcy muszą mieć żywą, intuicyjną fantazję, ponieważ nowe pomysły nie pojawiają się na drodze dedukcji, lecz dzięki artystycz−

nej wyobraźni twórczej. Zwolennicy tej opinii twierdzą, że naczelną cechą myśle−

nia naukowego jest niespodziewana, nie−

uświadomiona iluminacja (duch). Inni znów stawiają na pierwszym miejscu eks−

peryment (materia). Ten dualizm wiąże się

(6)

46 4646

4646 PISMO PGPISMO PGPISMO PGPISMO PGPISMO PG

z samą naturą człowieka. Genialny Albert Einstein przenosi te sprawy nawet na grunt religii, głosząc: Nauka bez religii jest ułomna, religia bez nauki ślepa (Lewis Wolpert – Nienaturalna natura nauki, Gdańsk 1996).

Podczas gdy nauka tworzy teorię, ce−

lem techniki jest praktyczne jej urzeczy−

wistnienie na użytek człowieka. Tym nie−

mniej, również w technice zawarte są związki prawdy, dobra i piękna, jak to wynika np. z więzi poezji i techniki (Pi−

smo PG, Nr 6/2005). Widzimy, że obok spraw etyki pojawia się tu również istot−

ność pojęcia estetyki.

Jak ukazał w r. 1998 Stefan Zabieglik (ZN PG, Nr 562), zabarwienie filozoficz−

ne mają dziś także problemy środowiska ludzi; zajmuje się tym tzw. filozofia eko−

logiczna.

W analizie postawy człowieka nauki i techniki i jej wpływu na rozwój ludzko−

ści, ważną rolę odgrywa także jego stosu−

nek do spuścizny minionych pokoleń, a dziedzictwa techniki – w szczególności.

Wszystko to jest ważne z punktu wi−

dzenia tzw. rozwoju zrównoważonego, który właśnie powinien odbywać się rów−

nocześnie w sferze materialnej i ducho−

wej.

Analizując rolę człowieka nauki tech−

niki w dziele tworzenia postępu, ważny

jest także obszar samej pracy człowieka.

W encyklice Jana Pawła II Laborem Exer−

cens (1981) czytamy: Ostatnia epoka dzie−

jów ludzkich, (…), niesie z sobą słuszną afirmację techniki jako podstawowego współczynnika postępu ekonomicznego;

równocześnie jednak z tą afirmacją po−

wstały i stale powstają nowe pytania, te mianowicie, które dotyczą pracy ludzkiej, od strony jej podmiotu, czyli właśnie sa−

mego człowieka. Pytania te zawierają w sobie szczególny ładunek treści i napięć o charakterze etycznym i etyczno−społecz−

nym.

Podobny temat poruszył wcześniej Jó−

zef Chałasiński (Nauka Polska, Nr 5/

1957), pisząc: (…) ambicja mistrzostwamistrzostwamistrzostwamistrzostwamistrzostwa jest rdzeniem nowoczesnej kultury nie tylko technicznej, lecz także humanistycz−

nej. (…) Po mistrzowsku wykonane dzie−

ło pracy materialnie produkcyjnej, (…) budynek czy samochód, podobnie jak mistrzowskie dzieło sztuki, jest zjawi−

skiem jednocześnie kultury technicznej, estetycznej i w pewnym sensie etycznej.

(…) postęp intelektualny pociąga za sobą w sposób naturalny postęp techniczny i na odwrót – postęp techniczny w jakiś spo−

sób przyspiesza postęp intelektualny. (…) kultura duchowa jest przede wszystkim kulturą pracy ludzkiej, a więc w pewnym sensie kulturą techniczną.

6. Pouczę cię i wskażę drogę, którą pójdziesz

(Ps 31:8) Wszystkie wyżej wymienione spostrze−

żenia stawiają dziś człowieka nauki i tech−

niki wobec fundamentalnych pytań co do jego postępowania na odcinku rozwoju współczesnego świata. Pełna harmonia spraw ducha i materii, wynikająca ze zdro−

wia jego intelektu, powinna tu być zawsze naczelnym drogowskazem.

Zakończmy te rozważania jedną z ostatnich wypowiedzi Benedykta XVI (Gazeta Wyborcza, 19–20 sierpnia 2006):

Postęp może być prawdziwy jedynie wtedy, gdy służy osobie ludzkiej, jeśli sam człowiek wzrasta, i to nie tylko w sensie wzrostu możliwości technicznych, ale tak−

że w zakresie zdolności moralnych. (…) formacja osobowa jest prawdziwą receptą, kluczem do wszystkiego.

Niech to będzie dla nas zachętą, żeby – myśląc o postępie – właściwie kształcić i formować siebie samego i nasze młode pokolenie. Bowiem, takie będą Rzeczpo−

spolite, jakie ich młodzieży chowanie.

Zbigniew Cywiński Emerytowany profesor PG

Dbajmy o jêzyk ! Dbajmy o jêzyk !Dbajmy o jêzyk ! Dbajmy o jêzyk ! Dbajmy o jêzyk !

Biznes BiznesBiznes Biznes Biznes

Słowo biznesbiznesbiznesbiznes występuje w polszczyźnie przynajmniejbiznes od stu lat. W 1904 r. prenumeratorzy „Tygodnika Ilu−

strowanego” otrzymali jako bezpłatny dodatek książkę Im−

perium Biznesu. Napisał ją słynny milioner filantrop, z po−

chodzenia Szkot (sic!), Andrew Carnegie (1835–1918), który credo swojej filozofii życiowej wyraził w słowach:

The man who dies rich dies in disgrace („Człowiek, który umiera bogaty, umiera w niesławie”). Przy okazji warto dodać, że ten emigrant ze Szkocji dorobił się w Stanach Zjednoczonych olbrzymiej fortuny („król stali”), którą – po wycofaniu się z interesów – przeznaczył w ogromnej większości na cele dobroczynne (np. w 1891 r. ufundował słynne centrum muzyczne w Nowym Jorku przy 57 ulicy i 7 Ave., znane odtąd jako Carnegie Hall). Był też utalento−

wanym mówcą i często wygłaszał pogadanki dla pracow−

ników lub studentów. Swoje myśli zebrał w dwóch książ−

kach: The Gospel of Wealth (Ewangelia Bogactwa, 1900) oraz Imperium Biznesu (The Empire of Bussiness, 1902).

W czasach PRL−u słowo biznes nie miało, przynajmniej w języku oficjalnym, dobrych konotacji. Pod tym wzglę−

dem dzieliło los takich określeń jak prywaciarz czy bady−

larz. W Małym słowniku języka polskiego z 1968 r. są hasła bizmut i bizon, ale nie ma biznesu. Nie zajmował się też tym słowem Witold Doroszewski w znanym poradni−

ku językowym O kulturę słowa. Jedynie w Słowniku wy−

razów obcych i zwrotów obcojęzycznych Władysława Ko−

palińskiego znalazło się hasło biznes, w znaczeniu ‘inte−

res(y), sprawy (handlowe)’, oraz biznesman (‘człowiek in−

teresów, przedsiębiorca, kupiec, handlowiec, przemysło−

wiec’).

(7)

PISMO PG PISMO PGPISMO PG PISMO PG PISMO PG 4747474747

W latach 90. ubiegłego wieku, wraz z przemianami ustrojowymi i modą na język angielski, słowo biznes usu−

nęło w cień jego wcześniej zadomowione w polszczyźnie odpowiedniki, w pierwszym rzędzie interes lub interesy.

Wtedy też biznes pojawił się w słownikach języka pol−

skiego.

Co się tyczy słowa interes, to przyszło ono do polsz−

czyzny z języka niemieckiego (Interesse). Słownik języka polskiego PWN (SJP) <http://sjp.pwn.pl/> podaje nastę−

pujące jego znaczenia (w tym dwa potoczne): 1. ‘sprawa do załatwienia; też: omówienie sprawy’; 2. ‘pożytek, ko−

rzyść’; 3. ‘przedsięwzięcie przynoszące korzyść mate−

rialną’; 4. pot. ‘sklep, przedsiębiorstwo’; 5. pot. ‘członek męski’.

W słowniku tym występuje już wiele haseł zawierają−

cych słowo angielskie business lub jego spolszczenie biz−

nes:

biznes, business [wym. „biznes”] ‘przedsięwzięcie han−

dlowe lub produkcyjne przynoszące zysk; potocznie też:

firma realizująca to przedsięwzięcie’ • biznesowy;

biznes class, business class [wym. „biznes klas”] ‘część samolotu pasażerskiego z miejscami o podwyższonym standardzie’;

show−biznes [wym. „szołbiznes”], show−business [wym.

„szołbiznes”] 1. ‘produkcja programów rozrywkowych, zwłaszcza komercyjnych’, 2. ‘ludzie oraz przedsiębiorstwa zajmujące się taką działalnością’;

pornobiznes, porno biznes, porno−biznes ‘działalność związana z produkcją i rozpowszechnianiem wydawnictw, filmów, przedmiotów itp. o charakterze pornograficznym’;

e−business [wym. „ibiznes”], e−biznes [wym. „ibiznes”]

‘prowadzenie działalności gospodarczej przez Internet’;

small business [wym. „smol biznes”], small biznes [wym. „smol biznes”] ‘działalność produkcyjna, handlo−

wa prowadzona na niewielką skalę; też: małe i średnie przedsiębiorstwa zajmujące się taką działalnością’;

biznesmen, businessman [wym. „biznesmen”] 1. ‘czło−

wiek prowadzący rozległe interesy’, 2. ‘właściciel firmy handlowej, produkcyjnej lub usługowej’, • biznesmeński

• biznesmenka;

biznesplan, business plan [wym. „biznesplan”] ‘plan ekonomiczny i produkcyjny przedsiębiorstwa lub jakie−

goś przedsięwzięcia; też: dokument zawierający taki plan’;

bizneswoman, businesswoman [wym. „biznesłumen”]

‘kobieta zajmująca się biznesem’.

W Słowniku wyrazów obcych PWN z 2002 r.

<swo.pwn.pl/> obok haseł biznes i biznesmen, są też: bu−

siness, businessman (z odsyłaczem do biznesmen) oraz bu−

sinesswoman (‘kobieta zajmująca się biznesem, zwłasz−

cza prowadząca własną firmę; kobieta interesu’), bizne−

splan z odsyłaczem do business plan, , , , , show−business z od−

syłaczem do show biznes oraz porno biznes.

Nowy słownik poprawnej polszczyzny z 2002 r. poda−

je zarówno formę spolszczoną biznes (‘przedsięwzięcie

przynoszące zyski; także: własna firma; interes’), jak i ory−

ginalną: business, odsyłając tę ostatnią do wspomnianego spolszczenia. Świadczy to wyraźnie o utrwaleniu się we współczesnej polszczyźnie formy: biznes. W słowniku tym znalazły się także, oprócz wyżej wymienionych, następu−

jące wyrazy: biznesmen oraz businessman, biznesmenka, biznesowy i businessowy, a także bizneswoman i busi−

nesswoman. W wypadku wersji zawierających pisownię oryginalną, podobnie jak dla wyrazu business, słownik odsyła do wersji spolszczonej. Wyjątkiem jest ostatnia para, gdyż po bizneswoman mamy odsyłacz do businesswoman (‘kobieta prowadząca interesy’) – oba te rzeczowniki są nieodmienne. Wyraz biznesmenka określono jako potocz−

ny (z odsyłaczem do businesswoman). Podano także zale−

caną wymowę: „biznes”, nie: „byznes”. Co się tyczy ak−

centu, to w wypadku mianownika lp rzeczowników biz−

nesmen i biznesmenka NSPP zaleca akcent na pierwszej sylabie, dopuszczając jako potoczne akcentowanie na przedostatniej.

W okresie transformacji polski wyraz kierownik zaczął być wypierany przez angielski manager lub jego spolsz−

czenie menedżer. Ten ostatni zadomowił się dość szybko w polszczyźnie, choć w SJP jest jeszcze manager (z odsy−

łaczem do menedżer). Pod hasłem menedżer mamy zaś:

menedżer, menadżer, manager [wym. „menedżer, mena−

dżer”] 1. ‘osoba zarządzająca przedsiębiorstwem lub jego częścią’, 2. ‘osoba zajmująca się organizowaniem wystę−

pów artysty, sportowca, zespołów artystycznych lub spor−

towych i dbająca o ich interesy’. Podano także formy po−

chodne: • menedżerski, menadżerski, managerski • mene−

dżersko, menadżersko • menedżerka, menadżerka • mene−

dżerstwo, menadżerstwo • menedżerować, menadżerować.

NSPP podaje, że forma spolszczona menadżer jest ‘rzad−

sza’. Warto zauważyć, że w dawniejszych słownikach wy−

stępował też wyraz menażer, będący spolszczeniem fran−

cuskiego ménager. Jego znaczenie (‘osoba zajmująca się organizowaniem występów artysty, sportowca albo zespo−

łów artystycznych lub sportowych’, np. Menażer sławnej gwiazdy filmowej) odpowiada włoskiemu impresario.

Obecnie jednak, w dobie mody na angielszczyznę, upo−

wszechniła się forma będąca spolszczeniem ang. mana−

ger, podobnie jak to się stało z francuskim image (wym.

„imaż”), wypartym przez ang. image (wym. „imidż”). W NSPP jest hasło menażer, ale z odsyłaczem do jednego ze znaczeń wyrazu menedżer (‘ktoś, kto zajmuje się organi−

zowaniem występów artysty, sportowca albo zespołów ar−

tystycznych, sportowych’). Rozróżnianie znaczeń wyra−

zów menedżer i menażer jest dla Polaków dość trudne.

Niektórzy sądzą, że są to synonimy, i posługują się nimi wymiennie [zob. np. M. Malinowski, Czy „menedżer” to

„menażer”?, Obcy język polski (41) <http://www.obcyje−

zykpolski.interia.pl/>].

Stefan Zabieglik Wydział Zarządzania i Ekonomii

(8)

48 4848

4848 PISMO PGPISMO PGPISMO PGPISMO PGPISMO PG

Czy niemoc twórcza dosięga geniuszy?

Czy zdarza im się wycofać z próby rozwiązania problemu, który stwarza trud−

ności nie do rozgryzienia? Czy łatwo pod−

dają się zniechęceniu? Zawsze fascyno−

wali mnie ludzie, którzy konsekwentnie dążyli do wyznaczonego celu, nie ulega−

jąc po drodze pokusie rezygnacji z obra−

nych priorytetów. Żądza wiedzy, pragnie−

nie poznania tego, co jeszcze jest tajem−

nicą, są siłą napędową ludzi wielkich.

Dzisiejszy człowiek jest wygodny – ni−

czego nie zamierza odkrywać, nie pali się do rozwiązywania zagadek świata i wszechświata, przyjmuje gotowe odpo−

wiedzi, wyjaśnienia i możliwości i stosu−

je je, nie zastanawiając się zazwyczaj nad ich pochodzeniem. Jest konsumentem dóbr odkrytych i stworzonych przez in−

nych. Brakuje nam pasji poszukiwawczej, brakuje wewnętrznej siły, która popchnę−

łaby nas do robienia rzeczy niemożliwych.

Wiem, że wiele osób obruszy się czy−

tając te słowa, ale powyższe wnioski wy−

snułam, patrząc na osoby, które mnie ota−

czają. Nie ma dzisiaj ludzi takich jak pięt−

nastowieczny artysta i inżynier Leonardo da Vinci. Okrzyknięto go geniuszem wszechczasów. Jeszcze niedawno sądzi−

łam, że określenie to jest mocno przesa−

dzone. Jednak gdy zaczęłam o nim czy−

tać, gdy obejrzałam obrazki przez niego wykonane, uznałam, że brakuje określe−

nia, które pokazałoby prawdę o tym czło−

wieku. Był to naprawdę geniusz. Sam o sobie mówił, że wszystkie jego talenty to efekt miłości rodziców, którzy dali mu życie. Nieprawe łoże nie miało tu żadne−

go znaczenia. Ważna była tylko miłość – uskrzydlająca siła napędowa, którą za−

wsze cenił i którą szanował.

Był wielkim humanistą i wielkim in−

żynierem. Nie posiadał żadnego wykształ−

cenia, nad czym zawsze ubolewał, ale był genialnym samoukiem. Chociaż nie sza−

nował wiedzy akademickiej, jednak miał świadomość, że praktyka bez wiedzy nic nie znaczy. Ponieważ brakowało mu wia−

domości teoretycznych, dlatego zdobywał je metodą prób i błędów, wykonując nie−

zliczoną ilość doświadczeń, zawsze kie−

rując się intuicją i ogromnym pragnieniem rozwiązania problemu, którym aktualnie się zajmował. A zajmował się wszystkim, wszystko go interesowało. Był poetą i genialnym malarzem, poszukiwanym ar−

chitektem i geologiem, fizykiem, matema−

tykiem i znakomitym gawędziarzem, ku−

charzem i twórcą instrumentów muzycz−

nych, rzeźbiarzem i choreografem, docie−

kliwym anatomem, botanikiem i wspania−

łym urbanistą, teoretykiem wojskowości i filozofem. Przez wieki widziano w nim tylko wielkiego malarza, chociaż niewie−

le obrazów namalował do końca. Dzisiaj ceniony jest bardziej jako inżynier i wy−

nalazca niż artysta. Sam chętnie podkre−

ślał swoje umiejętności konstruktorskie i zmysł praktyczny, zwłaszcza wtedy, gdy starał się o posadę na dworach możno−

władców. Tego rodzaju umiejętności (szczególnie w dziedzinie obronności) były bardzo przydatne ze względu na to−

czące się w tamtych czasach wojny.

Nie ma dziedziny ludzkiej działalno−

ści, w której Leonardo da Vinci nie po−

wiedział chociaż jednego słowa. Wszyst−

ko, co robił, cechowała oryginalność, po−

mysłowość i swoboda twórcza. Tworzył

świat, który był jego własną interpretacją świata rzeczywistego. Trudno odmówić ponadczasowości jego dziełom – tym małym (rysunkom) i tym wielkim (obra−

zom, jak Mona Liza, czy freskom, jak np.

Ostatnia Wieczerza). Miał talent do wi−

dzenia szczegółów i pokazywania ich.

Wyobraźnia pozwalała mu widzieć rze−

czy, które trudno pokazać dzisiaj bez spe−

cjalnych urządzeń. Dla celów wojsko−

wych sporządził między innymi mapy te−

renów operacji wojskowych widziane z lotu ptaka – z uwzględnieniem gór, rzek i zalesienia. Ujawniła się tutaj nie tylko jego konkretna wiedza, ale również perspek−

tywy umysłowe i symboliczne oraz potę−

ga intelektualna i strategiczna.

Wszystko, co robił, robił z rozmachem.

Nie stawiał wyobraźni żadnych granic.

Gdy patrzę na jego projekty urządzeń, któ−

re dzisiaj są naszą codziennością, jak np.

rowery, skafandry dla nurków czy rowy irygacyjne, nie mogę wyjść z podziwu dla szerokiego wachlarza jego zainteresowań.

Rysunki anatomiczne Leonarda przez całe stulecia były najdokładniejszymi i najbar−

dziej perfekcyjnymi rysunkami w tej dzie−

dzinie. Opierał je na dokładnej bezpośred−

niej obserwacji. Nie odpowiadała mu wie−

dza czerpana z ówczesnych podręczni−

ków. Osobiście przeprowadzał sekcje zwłok, co nie zawsze spotykało się ze zro−

zumieniem i aprobatą. Ciału ludzkiemu poświęcił ogromną ilość rysunków. Swoją uwagę skupiał przede wszystkim na pro−

porcjach ciała, anatomii i fizjologii, a szczególnie na mięśniach i ruchu. Zdo−

bytą wiedzę wykorzystywał jako artysta,

Część pierwsza Część pierwszaCzęść pierwsza Część pierwsza Część pierwsza

Posiąść wszelką wiedzę leży w zasięgu możliwości człowieka. Leonardo da Vinci Okazujemy mu szacunek, gdy uczymy się od niego. Freud o Leonardzie

Leonardo – mój ideał Leonardo – mój ideałLeonardo – mój ideał Leonardo – mój ideał Leonardo – mój ideał

Studia kości tułowia. Fragment

Studium głowy Ledy. Fragment

Cytaty

Powiązane dokumenty

ale caly mur ceglany nie wazy 1 kg. Kazde dziecko w Masie ma dwie r^ce, ale nie ma sensu zdanie: cala klasa ma dwie r^ce.. zdanie: kazdy dorsz jest mniejszy od wieloryba -

Recenzent pragnie wyrazić Autorce słowa uznania i podziękowania za tę cenną analizę życia i działalności wybitnego polskiego uczonego, za umiejętny sposób

Celem badań była ocena wpływu czasu przechowywania nasienia królika na para- metry ruchu oceniane przy użyciu systemu CASA oraz zdolność zapładniającą plem- ników.. materiał

In this research, NetCDF file based solutions and a multidimensional (MD) array database management system (DBMS) applying chunked storage structure are benchmarked to determine

W przypadku (b) różnica użyteczności (oczekiwanych) jest mała, ale faktyczne różnice mogą być duże, więc dodatkowa informacja może mieć istotną wartość. W przypadku

W przypadku (b) różnica użyteczności (oczekiwanych) jest mała, ale faktyczne różnice mogą być duże, więc dodatkowa informacja może mieć istotną wartość. W przypadku

w której grupa charytatywna nie istniała (39,6%), niz˙ respondenci maj ˛acy kontakt z wolontariatem przed rozpocze˛ciem formacji (32,1%) oraz wywodz ˛a- cy sie˛ z parafii, w

Znalazł się tu także jeden fragment naczynia, który posiada bardzo bliskie analogie do ceramiki typu „drohiczyńskiego&#34;.. Jest to część górnej partii naczynia o wylewie