• Nie Znaleziono Wyników

Historia pewnej fotografii

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Historia pewnej fotografii"

Copied!
3
0
0

Pełen tekst

(1)

Urszula Gronowska Lublin, 2008

Historia pewnej fotografii

To skromna historia małej dziewczynki i jej świata. Świata, który już nie istnieje, a był naprawdę, choć nie pozostał po nim żaden ślad, jedynie na pożółkłych fotografiach.

Rozpoznałam tę fotografię od razu. W jednej chwili spotkały się nasze dzieciństwa: moje i tamtej dziewczynki, choć dzieliło nas pół wieku historii i jej wydarzeń. Dziś w żaden sposób nie umiem wytłumaczyć obecności tamtego zdjęcia pośród innych rodzinnych drobiazgów, ale zapamiętałam go bardzo dobrze, przechowywane w drewnianej szkatułce.

Nawet nie przypuszczałam jak pewna książka przywoła dalekie wspomnienia…

Ale nim odkryłam ten znajomy mi wizerunek, dostrzegłam w tamtych zdjęciach coś więcej, niż tylko dokument historyczny i portret socjologiczny epoki, zatrzymanej na starych fotografiach, jakby one były jedynymi świadkami tamtej nieistniejącej rzeczywistości. To było coś, co dotyczy delikatnej i osobistej materii osób patrzących na tamten świat z drugiej strony obiektywu – ich spojrzenie, wrażliwość i uczucia tam ukryte. Może nawet jakaś nostalgia, zapisana pod pozorem obiektywności, może nawet smutne przeczucie zniknięcia tamtej przestrzeni?

Dla mnie tamte fotografie były okazją do refleksji i zetknięcia się z prawdą, której nie mogłam być bezpośrednim świadkiem z racji wieku, ale byłam jej wdzięcznym słuchaczem.

Te czarno-białe zdjęcia przypomniały mi dziecięce obrazy, nie zawsze precyzyjne po latach, a jednak mocno tkwiące w pamięci. Stały się swoistą podróżą w przeszłość do miejsca ważnego także i dla mnie. Teraz już wiem, że niegdysiejsza opowieść mojej babci była żywą lekcją historii, a pewne zdjęcie fragmentem świata, którego już nie ma i nigdy nie powróci.

Nie zapomniałam tamtej twarzy… Może nazbyt poważnej, tamtej postawy prawie dorosłej kobiety z kubkiem w dłoniach, w błysku światła wpadającym przez okno, w klasie ze skromnymi drewnianymi stołami i ławami. Nie zapomniałam dziewczynki siedzącej pomiędzy innymi żydowskimi dziećmi o inteligentnym spojrzeniu jasnych oczu, z warkoczem

(2)

spływającym po jej plecach, choć na fotografii tego nie widać, ubranej w kwiecistą bluzkę i ciemną spódnicę, uszytą przez matkę. Zapamiętałam 10-letnią Rywkę, córkę żydowskiej krawcowej, u której moja babcia jako panienka też szyła sukienki.

Byłam w podobnym wieku, słysząc po raz pierwszy jej historię. Teraz, po latach, dzięki zwykłemu przypadkowi, znów mogę patrzeć na małą Rywkę, uczennicę szkoły żydowskiej, podczas przerwy śniadaniowej na fotografii z 1918 roku, w miasteczku na wschodzie Polski, w którym i ja przyszłam na świat. Tu budziły się moje dziecięce i nastoletnie marzenia.

Dojrzewałam z tym miejscem, choć z biegiem lat bardzo się zmieniło. Tamta przestrzeń i jej czas są we mnie zapisane na zawsze. Dzięki tej fotografii historia zatoczyła koło także i dla mnie.

Moje wspomnienia o życiu Rywki są rozproszone i nieco ulotne jak to bywa w pamięci dziecka, ale z opowieści babci pamiętam, jak bardzo przykładała się do swoich obowiązków i pomagała matce we wszystkich domowych i krawieckich pracach. Przyszywała guziki, wstążki i haftki. Prasowała sukienki i bluzki ciężkim żelazkiem na węgiel i zanosiła je do klientek. Wiele razy widziałam ją w mojej wyobraźni biegnącą brukowanymi uliczkami miasteczka z pakunkiem pod pachą i w ciągłym pośpiechu, w słotę i niepogodę, przeskakującą kałuże i błotniste drogi; albo prowadzącą za rękę siostry i braci, ponieważ na nią spadał obowiązek opieki nad młodszym rodzeństwem. Stąd ta powaga w jej oczach, odpowiedzialność.

Starałam się zapamiętać każdy szczegół związany z jej życiem, z pewnym niedowierzaniem z jednej strony i podziwem z drugiej, że była taka zapracowana, zaabsorbowana tyloma zajęciami, daleka od własnego dzieciństwa, które jej przecież przynależało, nie mająca czasu na nic, nawet na zabawę. A jej dziecięce marzenia? Czy je miała? Może nie wyobrażała sobie innego życia.

Byłam nią zafascynowana. Chciałam mieć bluzkę o podobnym kroju, podobne uczesanie.

Stawałam przed lustrem w salonie, próbując odnaleźć fizyczne podobieństwo do niej. Dla mnie Rywka była prawdziwą bohaterką. Dobrze zapamiętałam tę drobną dziewczynkę, obciążoną wiadrami pełnymi wody czy skoncentrowaną na cerowaniu w pełgającym świetle lampy naftowej. Wstrzymywałam oddech, słuchając opowieści na babcinym ganku w kroplach letniego deszczu.

(3)

To były wizerunki tak sugestywne i pełne koloru, że prawie czułam zapach materiałów, prasowanych żelazkiem na duszę, jakbym przeniosła się cudownym zrządzeniem losu w czasy małej Rywki i młodości mojej babci.

Z jaką radością wróciłam do moich słodkich lat dzieciństwa, do beztroski tamtego czasu i jego bezpieczeństwa, czasu wypełnionego szczęściem, bez cienia zmartwień, tak przecież odmiennego od skromnych i pracowitych dni Rywki. Patrzyłam na tę fotografię długo i dokładnie, z rosnącym wzruszeniem, przywołując ciepły głos babci i magii jej opowieści, nie gubiąc najdrobniejszego szczegółu sylwetki, twarzy i fałd spódnicy tamtej żydowskiej dziewczynki.

Nie ma już tej fotografii w rodzinnych pamiątkach. Nie wiem, co się z nią stało. Pewnie podzieliła los tamtego nieistniejącego już świata. Dla mnie życie Rywki zatrzymało się tylko w dzieciństwie, nigdy nie poznałam jej późniejszych losów. Wróciła do mnie niespodziewanie w książce z dalekiego kraju. Na szczęście.

Lublin, 2008.

Cytaty

Powiązane dokumenty

[A Suwałki to okres] do czternastego [roku życia, kiedy] się kończy ośmioklasową podstawówkę.. Wtedy to było małe miasteczko, jeszcze

Pszczoły w tej chwili u nas nie bardzo się opłacają, bo jest taka zasada, że przywożą miód z Chin czy z Argentyny.. Kiedyś dostałem beczkę na wymianę, to

La poignée est typique pour les épées à antennes: la coupe transversale est ovale; au milieu où elle s'élargit elle est ornée de deux rangs de focettes disposés en

W najwyżej ce- nionych periodykach naukowych udział publikacji odnoszących się do ewolucji i historii świata żywe- go wciąż jest nieproporcjonalnie większy niż udział

Celem artykułu jest pokazanie, jak manipuluje się fotografią oraz w jaki sposób sam obraz może stać się potężnym narzędziem dezinformacji w warunkach wojny

Przedsięwzięcia związane z angażowaniem mieszkańców oraz artystów we współtworzenie projektów tożsamościowych poprzez tworzenie historii, legend, herbów, logo,

–1937), profesor Katedry Historii Białorusi Uniwersytetu w Mińsku (1927), badacz magdeburskiego prawa białoruskich miast, oraz zajmujący lojalną po- zycję wobec władz, jeden

Zwracając się do wszystkich, Ojciec Święty raz jeszcze powtarza słowa Chrystusa: „Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by