Robert Więckowski
Sprawozdanie z VI konferencji
"Filozoficzne i
naukowo-przyrodnicze elementy
obrazu świata", zorganizowanej
przez Katedrę Metodologii Nauk
Systemowo-Informacyjnych WFCH
UKSW w dniu 20.11.2002 r.
Studia Philosophiae Christianae 39/1, 270-277
4. M gr E. Łażewski zwrócił uwagę na zagadnienie cnót w kon tekście ciemnej nocy miłości. U znał on, iż jest to tem at bardzo waż ny wychowaczo, bowiem przetrw anie ciem nej nocy miłości polega właśnie na rozwoju cnót. M gr Łażewski zauważył, że poprzez roz poznanie prawdy o dobru możemy zidentyfikować zagrożenie i p o radzić sobie z nim. N atom iast w kwestii zajm owania się przez filo zofię zagadnieniam i do tej pory należącymi do kom petencji psy chologii, M gr E. Łażewski stwierdził, że p rzede wszystkim należy udow odnić wiarygodność źródeł tej decyzji.
Reagując na wypowiedź m gra E. Łażewskiego, prelegent dodał, że badania nad treścią relacji miłości m ogą wzbogacić sam ą a n tro pologię filozoficzną.
Na tym posiedzenie zakończono.
Izabella Andrzejuk R O B E R T W IĘ C K O W S K I Instytut Filozofii U K SW SPR A W O ZD A N IE Z VI K O N F E R E N C JI F IL O Z O F IC Z N E I N AU K O W O -PRZYRO D NICZE E L E M E N T Y O BRAZU ŚW IATA , Z O R G A N IZ O W A N E J P R Z E Z
K A TED R Ę M E T O D O L O G II NAUK SY STEM O W O -IN FO R M A C Y JN Y C H W F C II U K SW W D N IU 20.11.2002 R.
Z arów no nauka, jak i filozofia n ieu stan n ie weryfikują nasz o b raz świata. Żyjemy w czasach, w których w iedza naukow a odgrywa znaczną rolę w kształtow aniu się poglądu na świat większości sp o łeczeństw a. W obec ciągłego w zrostu inform acji o nowych odkry ciach przyrodniczych dotyczących świata i człowieka, daw ne w iel kie pytania filozoficzne nie straciły na swojej aktualności, ale o d żywają z nową siłą, wywołując nowe dyskusje i nowe pytania. K on ferencja Filozoficzne i naukowo-przyrodnicze elementy obrazu świa
ta, k tó ra odbyła się dnia 20 listopada 2002 r., na U niw ersytecie
K ard. S tefana W yszyńskiego, włącza się w tę dyskusję. To szóste już z kolei spotk an ie (pierw sze sym pozjum z tej serii odbyło się w roku 1996) było świadectwem nie gasnącej wciąż potrzeby rze
czowego głębszego nam ysłu n ad czynnikam i form ującym i wizję świata człowieka.
W k onferencji zorganizow anej przez K ated rę M etodologii N a uk System ow o-Inform acyjnych na W ydziale Filozofii C hrześcijań skiej UKSW, pod k ierunkiem p ro d ziek an a W ydziału prof, dr hab. A nny L ataw iec i ks. dr G rzegorza Bugajaka, wzięli udział nim.: ks. prof, d r hab. Ja n M arceli D ołęga - dziekan W ydziału, ks. prof, d r hab. M ieczysław Lubański, prof. dr hab. A nna L em ańska, prof, dr hab. Stanisław B utryn (PAN), prof, dr hab. R om an D u d a (U W r), prof. dr. hab. Jezry K opania, prof, d r hab. Stanisław O l szewski (PAN), prof, d r hab. Stefan Z am ecki (PAN), dr M arek Adam kiew icz (WAT), d r Jarosław M rozek (U G ), d r M aria N o w acka (UwB).
D r hab. prof. UKSW A nna Lataw iec dokonała otwarcia konfe rencji oraz wygłosiła referat wstępny poświęcony przeglądowi ujęć obrazów świata i możliwych płaszczyzn dyskusji. W pierwszej części konferencji podjęto zagadnienia ze styku filozofii oraz m atem atyki i chemii. W ygłoszono następujące referaty: dr Jarosław M rozek (Instytut Filozofii i Socjologii U G , G dańsk): Jak matematyka
kształtuje nasz obraz świata?', prof, dr hab. Rom an D u d a (Instytut
M atem atyczny UW r, Wrocław): Matematyczne paradygmaty p o zn a
wania świata: prof, dr hab. Stefan Z am ecki (Instytut H istorii N auk
PAN, W arszawa) Atom istyczno-m olekulam a koncepcja Johna Dalto-
na. W 200-leciepowstania. W części drugiej omówiono zagadnienia
filozoficzno-medyczne. Z aprezentow ano w niej następujące refera ty: d r M aria Nowacka (Wydział Filologiczny UwB, Białystok): Filo
zoficzne konteksty relacji lekarz - pacjent; dr M arek Adamkiewicz
(Instytut N auk Hum anistycznych WAT, Warszawa): Wizja świata
w świetle doświadczeń w stanie śmierci klinicznej. Po referatach o d
była się dyskusja.
D r Jarosław M rozek w swoim wystąpieniu wyraził przekonanie, że całościowy obraz świata nie jest - wbrew potocznem u p rzekona niu - zbiorem przekonań ukształtow anych przez poszczególne n a uki. O braz taki jest wynikiem filozoficznej syntezy, często uwzględ niającej koncepcje wypracowane w ram ach poszczególnych nauk. Specyfiką współczesnych teorii naukowych odnoszących się do świata, a więc teorii fizycznych, czy kosmologicznych, jest to, że nie m ogą obejść się bez ap aratu m atem atycznego. M atem atyka jest ich istotnym i stałym elem entem . M ożna więc powiedzieć, że poznaw
czy sukces przyrodoznawstw a jest w dużej m ierze sukcesem zasto sowań m atem atyki. W edług prelegenta, mimo, że m atem atyka jest tw orzona niejako „w oderw aniu od rzeczywistości”, to przez jej ści sły związek z naukam i empirycznymi kształtuje obraz świata. W pły wa ona na poziom treści, np. w m odelach kosmologicznych, czy w teorii strun, zarów no w skali m ikro, jak i w skali m akro. Chodzi więc o wyobrażenie tych obszarów świata, które nie są bezpośred nio dostępne doświadczeniu zmysłowemu. W odniesieniu do pew nych dziedzin jedynie m atem atyka pozwala na konceptualizację za gadnienia, jak w przypadku badania realnej geom etrii W szechświa ta. O kreślone struktury m atem atyczne pozwalają dostrzec niektóre aspekty świata fizycznego, np. odkrycie pozytonu dzięki teoretycz nym przewidywaniom D iraca. Wreszcie m atem atyka jest sitem dla treści poznawczej, jak to jest w przypadku opisu cząstek kw anto wych przez rów nanie Schrödingera. A utor, używając m etafor, p o równując m atem atykę do „pryzm atu”, „reflektora”, czy „selekto ra ”, przedstaw ił filozoficzną analizę kształtow ania się przyrodni czego obrazu świata.
Prof. dr hab. R om an D u d a dokonał swoistego przeglądu histo rycznego m atem atycznego opisu rzeczywistości. O d starożytnych G reków m atem atyka stała się jednym z języków opisywania świa ta. Pitagorejczycy głosili pogląd, że w świecie panuje ład m atem a tyczny, a m atem atyka jest niezbędna do poznania tego ładu. J e d nakże język ten posłużył jedynie do opisu ciał niebieskich - na Ziem i bowiem „zapanow ała” jakościow a i am atem atyczna fizyka A rystotelesa. R ozszerzenie języka m atem atyki na fizykę ziem ską legło u podstaw nauki nowożytnej. Powstanie i rozwój analizy m a tem atycznej przyniosły tej nauce wielkie sukcesy poznawcze, a w rezultacie pojaw ienie się podstaw owego do dzisiaj paradygm a tu opisywania świata w postaci równań różniczkowych - paradyg m atu determ inistycznego. Nie jest to jed n a k paradygm at w pełni zadowalający, bo nie radzi sobie z układam i złożonymi. Rozwinął się więc drugi paradygm at m atem atyczny: probabilistyczny, niede- terministyczny. Różnice m iędzy ogólną teo rią względności i teorią kwantów zdają się pokazywać, że połączenie tych dwu paradygm a tów jest niemożliwe. Stosunkow o nowy k ierunek w m atem atyce - teoria chaosu - rzuca jed n a k nowe światło na związki między nim i. Teoria ta p otrafi opisać większą skalę zjawisk jak procesy biolo giczne, społeczne, czy dem ograficzne. Jako nauka o strukturze
globalnej odw raca też tendencję redukcjonistyczną, przywracając perspektyw ę holistyczną.
Prof. d r hab. Stefan Z am ecki omówił okoliczności pow stania i niektóre aspekty koncepcji angielskiego chem ika Johna D altona (1766-1844) określanej zwykle w literaturze historyczno-chemic- znej m ianem „teorii atom istycznej”. A utor zwrócił uwagę na ste- chiom etryczne motywy dom inujące w koncepcji D altona. M ożna w niej dopatrzyć się efektu stale postępującej m etaforyzacji wyj ściowej koncepcji L eukipposa i D em okryta. Istotną częścią wystą pienia była analiza stosunku koncepcji D alto na do wcześniejszej - Lavoisiera, dającej wzm ocnienie m etanaukow ej tezy o występowa niu ciągłości w dziejach chemii.
W dyskusji, w nawiązaniu do pierwszego referatu, jeden z uczest ników konferencji zauważył, że niektórzy p róbują interpretow ać tw ierdzenie G ódla tak, że tzw. „teoria wszystkiego”, gdyby w przy szłości powstała, to byłaby niezupełna. Oznaczałoby to, że pewne tezy tej teorii nie m ogą być dowiedzione. Ks. dr J. Kukowski zapy tał, czy w ostatnim 30-leciu daje się zauważyć m ocne przesunięcie od empiryzm u ku racjonalizmowi.
W naw iązaniu d r J. M rozek stw ierdził, że ostatnio m ożna o d notow ać „ironiczny” e ta p rozwoju fizyki. M ożna się spodziewać, że n iek tó re aspekty rzeczywistości opisywanej przez w spółczesną fizykę nie b ęd ą mogły być zw eryfikowane eksperym entalnie przy najm niej przez najbliższe kilkaset lat. O dpow iadając na drugie pytanie, p releg en t zauważył, że w o statnich pięciu latach em piria wyraźnie p odbudow ała w iedzę kosm ologiczną. Pewne elem enty tej wiedzy, np. dotyczące ciem nej m aterii, pojaw iają się na p o d staw ie obserw acji, po u d oskonaleniu technik obserwacyjnych. D latego nie koniecznie trzeb a by mówić o przesunięciu na linii em piryzm - racjonalizm , jeśli racjonalizm pojm uje się jak o speku- latywne rozum ow anie.
Prof. R. D u d a postaw ił prelegentow i pytanie: jaka jest cena, któ rą się płaci za absolutyzację narzędzia m atem atycznego? D r J. M rozek w odpowiedzi przeform ułow ał je na pytanie: czy m ate m atyka nie fałszuje obrazu świata? Jest to problem obrazu świata w kontekście realizm u. Jakąś odpow iedzią m oże być kategoria re alizmu niereprezentatyw nego A laina C halm ersa. Dla prelegenta, kategoria świata prawdziwego, jedynie ważnego obrazu świata, jest nie do utrzym ania. Człowiek zmuszony jest do tw orzenia obrazu
świata. K olejne obrazy świata ustawiają się w ciąg. Nie m ożna także mówić, że zbliżają się one do prawdziwego. Każdy kolejny jest ja kimś zyskiem, bo w ogóle mamy jakiś obraz świata. R eferent o po wiedział się za realizm em , ale nie uważa, że obraz świata dany czło wiekowi prezentuje już obraz gotowy.
W odpowiedzi na pytanie prof. R. Dudy, czy m etafizyka da się zmatem atyzow ać, oraz w nawiązaniu do uwagi prof. Butryna, że by ły takie próby u M ikołaja z Kuzy, prelegent odparł, że nie spotkał się z ta k im opracow aniem . Jest to w gruncie rzeczy pytanie o p ro blem m atem atyzacji nauk. Np. prace Bocheńskiego i Salamuchy pokazały, według referenta, że taka próba się nie powiodła. Były to prace z dziedziny filozofii religii i zawierały jedynie pewne elem en ty logiczne, zaś sam o zastosowanie symboli wcale nie jest m atem a- tyzacją. Prelegent przyznał, że osobiście nie wierzy w możliwość m atem atyzacji metafizyki, a jedynie w schem atyzację m etody stoso wanej w danej nauce. Z drugiej strony, współcześnie m atem atyka wkracza w różne najdziwniejsze dziedziny, jeszcze nie tak dawno będące całkowicie poza jej zastosowaniem . Przykładem jest choćby m atem atyczne ujęcie pewnych problem ów w medycynie takich, jak np. chorób serca.
W odniesieniu do wystąpienia prof. R Dudy, prof. S. Olszewski zauważył, że tw orzenie nowych teorii z użyciem nowych środków m atem atycznych było często sprawą wygody. Zw iązane było także ze zm ianą paradygm atów w nauce. W nawiązaniu prelegent dodał, że rzeczywiście powstanie nowych teorii często było sprawą wygody i dostępności narzędzi m atematycznych. Przykładem jest tzw. do gm at kołowy w astronom ii. R uch ciał niebieskich opisywano jedy nie za pom ocą ruchu kołowego. Stąd pojawiły się epicykle. Wyła m anie się z kołowego opisu ruchu w przypadku praw K eplera m ia ło duże znaczenie epistemologiczne.
Je d en z uczestników dyskusji dodał, że ruch planet, w tym Ziemi, dookoła Słońca podał już A rystarch z Samos. Dzięki tem u wyjaśnił on pory roku, noc i dzień, choć jego prace były z czasem zapom nia ne. K opernik świadomie wrócił do koncepcji A rystarcha, ale lepiej uzasadnił on swoją teorię, używając do tego m atem atyki.
W związku z prelekcją prof. St. Zam eckiego postaw iono pytanie, czy, skoro budow ą atom u zajęła się fizyka, istnieje jeszcze chem ia teoretyczna? P relegent dał odpowiedź twierdzącą, zaznaczając, że od X X wieku fizyka zajęła pozycję dom inującą w stosunku do che
mii, np. pojaw iła się chem ia fizyczna. Chem ia powoli traci swoje obszary badań na rzecz fizyki.
D ruga część konferencji rozpoczęła się od wystąpienia dr M arii Now ackiej. W skazała ona na dwa m odele relacji lekarz - pacjent: paternalistyczny m odel europejski oraz prawny m odel anglosaski. W spółczesna etyka m edyczna odrzuca postaw ę paternalistyczną w stosunku lekarza do pacjen ta jak o nie dającą się pogodzić z uj m ow aniem człow ieka jak o osoby. Jed n ak , w edług prelegentki, ze względu n a skuteczność działania m edycznego pew ien sto pień p a ternalizm u jest niezbędny. W ielkość i zakres przyzwolenia na p o stawę paternalistyczną zależą od tego, k tó rą z zasad uznajem y za n ad rzęd n ą: zasadę czynienia d o bra czy zasadę autonom ii. Przy zwalamy lekarzow i na większy zakres działań paternalistycznych, jeśli uznajem y, że z faktu, iż pacjent jest osobą, wynika dla lekarza w pierwszym rzędzie nakaz czynienia dobra. Przyzwalamy na mniejszy zakres działań paternalistycznych, gdy uznajem y, że z faktu tego wynika p rzed e wszystkim nakaz poszanow ania a u to nom ii p acjen ta. Pierw sze z tych stanow isk jest charakterystyczne dla francuskiej etyki m edycznej i wyraża się w traktow aniu m edy cyny jak o misji i pow ołania. D rugie charakterystyczne jest dla am erykańskiej etyki medycznej i wyraża się w traktow aniu działań m edycznych jak o usług regulow anych k o n trak tem prawnym. O bie postaw y m ają swe filozoficzne źród ła w X V II wieku. Filozoficzną p odstaw ą pierwszej jest racjonalistyczna ontologia typu p la to ń skiego w jej wersji kartezjańskiej; podstaw ą drugiej - empirystycz- n a ontologia typu arystotelesow skiego w wersji angielskiego em- piryzm u X V II wieku.
D r M arek A dam kiew icz w swoim w ystąpieniu odniósł się do wizji rzeczywistości pozagrobow ej w św ietle dośw iadczeń śm ierci klinicznej. G łów ne religie, od p o czątk u swego istnienia, głoszą w iarę w życie pozagrobow e, a k ażda k u ltu ra organizuje „tam ten św iat” na swój sposób. O d przynajm niej stu lat b a d an e są relacje o zaśw iatach i odw iedzinach zm arłych. Ludzie nie chcą um ierać. Liczą na m ożliwość p rzen iesien ia ich egzystencji w inny, p o śm iertny wym iar. Perspektyw a życia po śm ierci i świata duchow e go, b ęd ąceg o w zespoleniu najw iększą zagadką ludzkości (p om i m o postępów w n auce starającej się oddalić owe wizje) stale zaj m uje naszą uwagę. Z tego pow odu, w n au ce i w filozofii ścierają się sprzeczne poglądy, zak o rzen io n e nie w dow odach na istnienie
lub n ieistnien ie życia po śm ierci, ale w h ip o tezach przyjm ujących lub odrzucających m ożliw ość p o n ad doczesnej egzystencji. Tym czasem , ja k stw ierdzi! p releg en t, w opisach zjawiska śm ierci kli nicznej uw ypuklają się psychologiczne efekty jej doznania, k tó re zm ieniają zupełnie h ierarch ię w artości uznaw anych przez d o św iadczanego człow ieka. W m iejsce pospolitych „w artości życia” (pieniądze, d o b ra m aterialn e, sukces, w ładza, p restiż społeczny, itp.) na p lan pierwszy wysuwają się „w artości wyższe” (m iłość bliźniego, altruizm , chęć niesienia pom ocy innym, em p atia dla otoczenia, itd.). N adto , osoby m ające k o n tak t z „zaśw iatam i” osiągają zadziwiający spokój egzystencjalny, przejaw iający się głów nie w u tracie lęku przed nieznanym (zwłaszcza przed śm ier cią) oraz w tęsknocie za przeżytym doznaniem . N ierzadk o w ślad za tym idzie radość z życia pożytecznego, zasadzająca się na uczuciu m iłości do świata i ludzi. P on ad to , śm ierć kliniczna w in nym świetle staw ia pro b lem istn ien ia Boga. W edle większości r e lacji (tu nel, jaskraw e i nie oślepiające ciepłe św iatło, dw ustronny ruch świetlistych form energetycznych), istnieje Isto ta (pełna m i łości i przeb aczen ia), k tó ra p rze ra sta możliwości ludzkiego p o j m ow ania tego bytu.
W dyskusji, dr M. Nowackiej zadano pytanie o wpływ czynnika ekonom icznego na związek lekarz - pacjent? Rynek ekonomiczny m oże bowiem wypaczyć owe relacje. Lekarz otrzym uje wynagro dzenie za proces leczenia, a nie za wyleczenie. Wynika stąd, że le karz m oże być bardziej zainteresow any wydłużaniem procesu le czenia, niż wyleczeniem. W odpowiedzi prelegentka przyznała, że czynnik ekonomiczny m a znaczny wpływ na relacje lekarza do p a cjenta. W Polsce lekarz zaczyna być m enadżerem . L ekarz otrzym u je określone pieniądze, a pacjent zleca m u określone działania m e dyczne. Zaczyna obowiązywać m odel anglo-amerykański, w którym daje o sobie znać odpersonalizow anie, dehum anizacja. B rak ludz kiego spojrzenia i zaangażow ania się z obu stron. N atom iast m odel paternalistyczny jest bardzo ciepły. Chory, który zgłasza się do le karza nie myśli o tym, czy jest autonom iczny, czy też nie. Przycho dzi ze swoim cierpieniem i oczekuje od lekarza pomocy. Te relacje są bardziej partnerskie.
Jed en z dyskutantów, odnosząc się do prelekcji dr M. A dam kie wicza, poddał w wątpliwość działanie substancji chemicznych (np. endorfiny) w stanie śmierci klinicznej. Nie sposób bowiem przyjąć
ewolucyjnego wykształcenia się takiego m echanizm u. Nie m ożna bowiem przekazać czegoś potom stwu, czego się w danym m om en cie nie posiada. Czy zatem , jest to jakaś własność mózgu, albo świa dom ości rozum ianej jako pew ien proces, którego jeszcze nie rozu miemy? W odpowiedzi prelegent przyznał, że ewolucyjnie wizje nie m ogą być przekazane. Jed n ak natura m oże wyposażyć człowieka w pew ne mechanizmy, k tó re np. w m om encie um ierania, pow odują zajście takich reakcji chemicznych, które pozwalają na spokojną śmierć.
Prof. J. K opania stwierdził, że prow adzone rozw ażania są wadli we logicznie i nie m ają wartości poznawczej. Celem tych dyskusji jest uzyskanie odpowiedzi na pytanie, czy istnieje rzeczywistość po- nadnaturalna. Tymczasem rzeczywistość przyrodnicza nie wypro wadza poza sam ą siebie. Jakie są przesłanki, taki jest wniosek. J e dynym sposobem wejścia w kon takt doświadczalny z omawianym zjawiskiem jest popełnienie samobójstwa. Stąd, jedyną motywacją tych rozważań jest olbrzymi lęk przed tym, co czeka człowieka po śmierci i lęk przed um ieraniem .
J e d e n z uczestników k o n feren cji zapytał się, czy po tw ierdzono istn ien ie wizji u osób, k tó re były w stanie śm ierci klinicznej w dłuższym czasie, powyżej 30 m in.? Inny dyskutant pytał o tych, którzy nie m ają żadnych wizji w tym stanie, albo m ają przeżycia negatyw ne. Padło też pytanie o wizje ateistów . W odpow iedzi p re le g e n t przyznał, że nie zna badań, k tó re by potw ierdzały obecność wizji u osób w stanie śm ierci klinicznej trw ającej d łu żej, niż 30 min. W ogólnej grupie badanej u 10% po tw ierdzono obecność tych wizji. O soby, k tó re miały wizje piekieln e, pozbyły się lęku śm ierci. Rów nież ateiści przeżywają jak ieś wizje, ale nie widzą św ietlistej istoty, ja k to m a m iejsce u osób wierzących. W ielu z nich, po tych przeżyciach, zaczynało być ludźm i w ierzą cymi. R e fe re n t zaznaczył, że zanotow ano już ok. 13 m in. św iad ków śm ierci klinicznej.
Z agadnienia podejm ow ane w czasie konferencji potwierdziły dużą wieloaspektow ość kształtow ania się obrazu świata u współ czesnego człowieka i aktualność podejm owanych dyskusji. P oru szone problem y nie zostały rozstrzygnięte raz na zawsze, ale rodzą dalsze pytania i dom agają się nowych odpowiedzi. N a zakończenie organizator konferencji, prof. d r hab. A nna Lataw iec podziękow a ła wszystkim obecnym za udział w spotkaniu.