• Nie Znaleziono Wyników

"Co wolno wojewodzie"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Co wolno wojewodzie""

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Marian Filar

"Co wolno wojewodzie"

Palestra 42/3-4(483-484), 73-75

(2)

Co p iszczy w praw ie

Marian Filar

■ „Co wolno wojewodzie”

Emocje nie są dobrym doradcą. Zw ła­ szcza dla felietonisty dwumiesięcznika, który z konieczności widzieć musi spra­ wy z większego dystansu i szerszej per­ spektywy. Trudno jednak nie ulegać emocjom, gdy w wyniku działań pod­ jętych przez państwowy organ ochrony prawa ginie kilkunastoletni dzieciak, jak to miało miejsce na początku stycznia w Słupsku. Do czasu, gdy ukaże się ten felieton wszelkie okoliczności tej nie­ szczęsnej sprawy zostaną, mam nadzieję precyzyjnie wyjaśnione, winni ukarani i co najważniejsze - ogólne płynące z niej wnioski organizacyjne ku pożyt­ kowi dla nas wszystkich wyciągnięte. Gdy tak wiele spraw o zasadniczej wa­ dze przed nami, nie stać nas na luksus zafundowania sobie prywatnej wojenki między Policją a „szalikowcami” często przeradzającej się w fajerwerki wzajem ­ nej agresji dwu armii odmiennie um un­ durowanych frustratów. Mam swoje lata niejedno widziałem i daleki jestem od traktowania jednych jako bandy sadys­ tycznych satrapów, drugich zaś jako wy­ lęknionego stadka niewiniątek, o m ental­ ności m inistrantów, tak jak daleki od widzenia pierwszych jako nieskazitelnej grupy „Strażników Teksasu”, drugich

zaś jako zdziczałych hord współczes­ nych Hunów. Ani też myślę serwować tu Czytelnikom napuszonych delibracji o socjalnych przyczynach frustracji po obu tych stronach. Chcę napisać o czymś innym - o aksjologicznych podstawach wzajemnych relacji między instancjami mającymi strzec porządku prawnego a tymi, którzy mają chrapkę na jego naruszenie, a mówiąc dokładniej, o aks- jologiczno-prawnych granicach działań tych pierwszych. W przypadku tych dru­ gich bowiem mówienie o takich grani­ cach byłoby bzdurą, gdyż dla ich działań granic takich niestety nie ma. I tę prostą prawdę, iż stróż prawa musi go z defini­ cji przestrzegać, ten zaś, który je naru­ sza, z definicji musi go nie przestrzegać, trzeba sobie jasno uświadomić. Nie ma więc sensu dąsać się na przestępcę, że jest przestępcą, tylko postarać się, by przestępcą nie został, a gdy ju ż zostanie, by mu się odechciało nim być w przy­ szłości. Tylko starania te odbywać się muszą w granicach prawa, bo to jest podstawowy standard państwa prawnego w odróżnieniu od państwa totalitarnego, którego jedynym idolem jest skutecz­ ność uzyskiwania zamierzonych przezeń celów.

(3)

M arian F ilar

Jeden z klasyków kryminalistyki napi­ sał kiedyś, że najlepszą bronią policjanta jest m aszyna do pisania. To oczywiście literacka przenośnia. Chodzi o to, że wszelkie organy państwa, a zwłaszcza Policja, która przecież jak żaden z nich występuje na pierwszej linii frontu ochrony prawa mając naprzeciwko bar­ dzo specyficzną grupę obywateli, w rela­ cjach, a czasami niestety i konfrontac­ jach z tą grupą, z a w s z e działała

w oparciu o prawne procedury. Bo gdy działa w oparciu o nie, jest stróżem prawa i w praworządnym państwie za­ wsze liczyć będzie mogła na poparcie społeczeństwa. Gdy zaś je lekceważy, staje się po prostu jedną ze stron „ulicz­ nej zadymy” . Gdy procedury te są ana­ chroniczne lub nieefektywne, trzeba się szybko zastanowić nad ich zmianą w drodze stosowanych aktów prawnych, ale n i g d y nie można ich ignorować, bo to droga donikąd. I nic nie uspraw ied­ liwia takiego zignorowania. W wyw ia­ dzie dla GW z 12 stycznia poseł J. M. Rokita komentując sławetne „taśmy pra­ wdy” prezentując starcie Policji z „szali- kowcam i” w Gdyni powiedział: „...nie mam pewności... czy działanie Policji nie było reakcją, na zdemolowanie przez szalikowców pociągu, którym przyje­ chali...” A ja mam tę pewność - oczyw i­ ście było! Tylko co z tego?! Gdyby nawet „szalikowcy” postawili pociąg do góry kołami, to i tak nie uspraw ied­ liwiało by to działań w stylu pokazanym na filmie z kopaniem leżącego, biciem po twarzy czy zmuszaniem do wypowia­ dania kloacznych bzdur o „marszczeniu freda” . Bo obowiązujące prawo wyraź­ nie określa co i jak ma Policja w takich przypadkach robić. A w przepisach tych o żadnym „fredzie” nie ma mowy. I nie

na wiele zda się tu podnoszony niekiedy argum ent, że owe „fredow skie” działa­ nia znajdą uznanie w społeczeństw ie, które ma ju ż dość rozw ydrzonych hord m ałolatów i dom aga się, by dać im ostro popalić. I że nie uczynienie za­ dość tym oczekiw aniom byłoby (tu cy ­ tuję znów posła R okitę) „lekcew aże­ niem społecznego żądania zw iększenia poczucia bezpieczeństw a” w w ykona­ niu profesorów praw a, pozostających (znów cytuję) w „przepełnionym w yż­ szością przekonaniu, że... lepiej niż społeczeństw o w iedzą, w jak i sposób w yznaczać granicę m iędzy w olnością a bezpieczeństw em ” .

Gdyby słowa te nie padły z ust poli­ tyka tak wpływowego i o takim wym ia­ rze intelektualnym ja k J. M. Rokita, zbyłbym je wzruszeniem ramion, czego jednak w tym przypadku zrobić nie m o­ gę. Istotnie, dla ochrony bezpieczeństwa społeczeństwo gotowe byłoby poświęcić wiele wolności. Tylko niestety, Panie Pośle Rokita, wypowiadający się w ten sposób jego członkow ie mają, na myśli w ł a s n e bezpieczeństwo, a c u d z ą wolność. I mogę Pana zapewnić, iż ich opinia wyglądałaby zgoła inaczej, gdyby chodziło o ich wolność, a cudze bez­ pieczeństwo! W praworządnym państ­ wie nie może być sytuacji, w której dla ochrony jakichkolw iek dóbr prawnych organy tego państwa posługują się bez­ prawnymi metodami, nawet gdyby wy­ dawały im się one być skuteczne. O r­ gany takie powinny działać zdecydowa­ nie w każdej sytuacji naruszenia prawa, niezależnie od tego czy naruszającym jest małolat przebiegający jezdnię na czerwonym świetle, czy ktokolwiek in­ ny, nawet pozornie najbardziej nobliwy. Działać powinny jednak w ramach prze­

(4)

„Co wolno wojewodzie”

widzianych dlań procedur prawnych. I jeśli tak działają, ich funkcjonariusze powinni znaleźć pełną ochronę prawną i nie może im spaść nawet włos z głowy, nawet gdyby w wyniku takich działań

spadł on naruszającym prawo, gdyż gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Ale tylko wtedy! Bo w państwie prawa na­ wet wojewodzie wolno tylko tyle, na co prawo to mu zezwala.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Mówiąc najprościej, Gellner stara się wyjaśnić dwa zdumiewające zjawiska współczesności: błyskawiczny i pokojowy zanik komunistycznego imperium wraz z ideologią

Miejska Biblioteka Publicz- na w Lublinie i Urząd Miasta zapraszają od 1 do 4 czerwca na Dni Wolności, które będą się odbywać na placu przed CK

sezonu najczęściej pojawiają się Misha Col- lins (anioł Castiel) i Mark Sheppard (demon Crowley). Częste występowanie tych postaci jest nie tylko związane z ciekawymi

Natomiast z mecenatu nad zespołami artystycznymi KUL i Studium Nauczycielskiego i Rada Okręgowa będzie musiała zrezygnować, ponieważ zespoły te od dłuższego czasu

„Nie umiał!” a dyrektor tego szpitala abramowickiego, wiadomo że to jest psychiatryczny szpital, Brennenstuhl, był absolwentem liceum Staszica, zadzwonił do pani

Być może zaś wystarczyłoby powiedzieć, że podstawowy podział to podział na użycia UR i UA i że użycie UR dzieli się na użycia URI (referencyjneStrawson>

Firma musi też podpisać kontrakt z dyrektorem placówki, w której są wykonywane badania, oraz z badaczami – mówi dr Paweł Dyras, dyrektor krakowskiej firmy Brillance, jednej z

Sprawdza się na całym świecie, więc my też po- winniśmy do tego dążyć?. jest wpisany algorytm przekształceń