Aleksandra Budrewicz
"Zygmuntowskie czasy" Józefa
Ignacego Kraszewskiego wobec
Charlesa Dickensa
Wiek XIX : Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 5
(47), 421-433
Wi e k x i x. Ro c z n i k To w a r z y s t w a Li t e r a c k i e g o i m. Ad a m a Mi c k i e w i c z a
R O K V (XLVI1) 2 0 1 2
A l e k s a n d r a Bu d r e w i c z
Z
y g m u n t o w s k i e c z a s yJ ó z e f a I g n a c e g o
K r a s z e w s k i e g o w o b e c C h a r l e s a D i c k e n s a
P
a r a l e l a Ch a r l e s Di c k e n s - Józef Ignacy Kraszewski nie jest nowościąw h isto rii literatu ry p o lsk iej1. O pinii D ickensa o polskim pisarzu nie znamy. M o że m y je d n a k sp ek u lo w ać, że an gielsk i p isarz, m a ją c y duże poczucie hum oru, najpewniej doceniłby komplement polskiego korespon denta, który w 1856 roku porównywał pisarską płodność autora Pickwick Pa-
pers do literackiej aktywności Kraszewskiego: „Popularny powieściopisarz
A n glii - K r a s z e w s k i w y s p i a r z y - D ickens, spędza zim ę w Paryżu i rozpoczął ładniutką powieść M ała D orrit, która wychodzi poszytam i m ie sięcznie”2.
Rok wcześniej, m im ochodem , Jó zef K rem er zasygnalizow ał p o d o bień stwo m iędzy Kraszewskim a Dickensem w pierwszym tomie Listów z K ra
1 Paralela ta zasu gerow ana jest w następujących studiach: M . K o cięck a, Z d z iejó w
recepcji Dickensa w Polsce XIX w. (do r. 1900), „Przegląd H um anistyczn y” 1962, nr 6,
s. 149-158; J. Kulczycka-Saloni, Dickens w Polsce, „Przegląd H um anistyczny” 1970, nr 5, s. 2 7 -4 0 ; D. B ielecka, D ickens in P o la n d , w: Literatu ra an g ielska i am ery k a ń sk a .
Problem y recepcji, pod red. A. Zagórskiej, G. Bystydzieńskiej, Lublin 1989, s. 119-135.
N a korespondencje m iędzy narracją powieści Dickensa a pow ieścią polską XIX w ie ku zw raca uw agę Tom asz Sobieraj w p racy F a b u ły i „św ia to p o g lą d ”. Stu dia z h i
storii polskiej p ow ieści XIX-w iecznej (Poznań 2004, s. 54, 60, 69,77, 9 9 ,119 , 2 0 8 -2 11).
2 K ronika zagraniczna. 24-go stycznia, „G azeta W arszaw ska” 1856, n r 79, s. 5, podkr.
- A .B . P o d o b n ego z estaw ien ia, które z ró w n y w a ło obu p isarzy, u ż y ł ta k ż e Sew er (Ignacy M aciejow ski) w szkicach z A n glii: „A n g lic y nie boją się o sław ę D ickensa, tak ja k m y nie będ ziem y się lękali o p rzyćm ienie zasłu g K raszew sk iego ” (K ro nika
• Al e k s a n d r a Bu d r e w i c z •
kowa (1855). Najpierw połączył ich nazwiska w spisie treści: „Paweł Kock - Kra
szewski - Boz”, a następnie obu włączył do szkoły „flamandzkiego malowania” :
A co do poezji, któż nie zabawił się tymi obrazam i prawdziw ie flam andzkiej szkoły, ja k je skreśla w rom ansach np. D ikens [sic! - A .B.], którego pióro i figury tak jędrne i pożywne, jak ta ojczysta jego kuchnia angielska, albo K ock lub Kraszew ski w pierw szej epoce autorstwa swojego.3
Kraszewski cenił Dickensa, a nawet propagował jego twórczość jako re daktor oraz jako k rytyk literacki. „Gazeta Polska”, której kierun ek w yzna czył, była w latach sześćdziesiątych XIX wieku organem najczęściej druku jącym przekłady Dickensa. K raszew ski-krytyk ju ż w roku 1852 uważał, że „ [...] Dickens w Anglii, Balzac we Francji, Gogol w Rosji - nową otworzyli epokę, nową szkołę powieści, opartej na obrazowaniu rzeczywistości” 4. Z a lecał wręcz naśladowanie jego sztuki powieściowej, kiedy pisał w tonie im peratywnym :
T łem jej ideałów pow inna być rzeczywistość żywa. Świeżo zm arły G ogol, który tak u d erzające m a p o w in o w a c tw o z n ie p o ró w n a n y m D ick en sem (p o ró w n a ć proszę
Świerszczyka jego z Pam iętnikam i wariata na przykład), Dickens i Balzac - jakeśm y
rzekli wyżej - wwiedli, zdaje m i się, powieść na w łaściw ą jej drogę rzeczyw istości.5
Kraszewski obserwował cechy poetyki Dickensa i zauważył, że każda scena i karta jego powieści jest autonomiczna („m a właściwe sobie życie i cerę” 6). Dom agając się nowej form y dla powieści, w skazywał na nowatorstwo D ic kensa i W illiam a Thackeraya, którzy „m ają każdy oddzielną m anierę”7, cze go brakuje m łodym polskim autorom. W połow ie lat pięćdziesiątych XIX wieku Kraszewski za godne zalecenia uznawał takie cechy powieści Dickensa, jak: realistyczne odwzorowanie rzeczywistości, malarskość oraz podrzędność fabuły wobec artystycznego przedstawienia charakterystycznego obrazu8.
3 }. Krem er, Listy z Krakow a, t. 1: (Wstępne zasady estetyki), N au m b u rg 1869, s. 233, 262-263. C ytow ał te słowa Stefan Buszczyński (por. S. Buszczyński, Pogląd na sztukę
i stanowisko Kraszewskiego w literaturze naszej, „Teka W ileńska” 1858, nr 3, s. 94).
4 J.I. Kraszew ski, K ilka słów o pow ieści, w: Kraszewski o pow ieściopisarzach i p o w ie
ści. Z b ió r w ypow iedzi teoretycznych i krytycznych, oprać. S. B urkot, W arszawa 1962,
s. 113 (pierw odruk: „G azeta W arszaw ska” 1852, nr 168,172). 5 Tam że, s. 116.
6 J.I. K raszew ski, [Rom anse francuskie, angielskie i niem ieckie], w: Kraszewski o p o
wieściopisarzach i p ow ieści..., s. 164 (pierw odruk: „B lu szcz” 1869, n r 7-8).
7 Tenże, O brazy przeszłości, w: K raszew ski o pow ieścio pisarzach i p o w ie ści... s. 126 (pierw odruk: „G azeta W arszaw ska” 1855, nr 62).
8 Przeciw staw ienie pow ieści francuskiej o dom inacji in tryg i oraz angielskiej, która dba o ukształtow anie obrazów i scen (Kraszewski o pow ieściopisarzach i pow ieści...,
A m orficzność kom pozycyjn ą pisarstw a K raszew skiego, którą potępiał Piotr Chm ielowski, inni krytycy współcześni łączyli właśnie z poetyką D ic kensa i potrafili znaleźć jej przyczyny oraz uzasadnić w artość artystyczną. O Latarni czarnoksięskiej pisano:
[...] jest rodzajem panoram y społecznej, szeregiem obrazów życia różnych sfer, spo jo nych przew odnią m yślą odrodzenia. Utwór ten da się porów nać ze słynną powieścią Dickensa Nickleby, którą tak sam o zrodził szlachetny duch dem okratyczny i gorące współczucie dla m oralnej i materialnej nędzy klas upośledzonych. Obie te powieści stanow ią ty p o w y p rzykład w p ływ u złożon ości i b o gactw a życia n o w oczesnego na przeobrażanie się artystycznej form y utworów literackich. Bujna i męska fala re alizmu, rw ący potok rzeczyw istości w prow adził w dziedzinę sztuki ogrom ną rozm a itość przejawów życia, całe gorączkowe szerzenie się idei pojęć nowego wieku, zerwał nie tylko akadem ickie form uły, ale nawet odsunął na drugi plan popraw ność archi tektoniczną, o którą zawsze tak chodzi krytykom , przeceniającym form alny żyw ioł w sztuce. Dla bogactwa ruchu i kolorytu, dla żywotności założenia przebaczam y obu tym utworom ich szerokie, poszarpane kontury.9
To ocena Józefa Kotarbińskiego, k tó ry przeprow adził paralelę m iędzy Kraszewskim a Dickensem , dotyczącą w ym iaru architektoniki. Najpewniej nie była znana autorow i najbardziej erud ycyjn ego i głębokiego studium genetyczno-kom paratystycznego na temat obu pisarzy - Adam owi Barowi. We wstępie do edycji Zygmuntowskich czasów ten napisał bowiem:
O ile w całości na wielu m iejscach znać niedbałość i lekceważenie w opracowaniu, co się tyczy samej kom pozycji, o ile pod względem technicznym poważnych jeszcze niedociągnięć dopatrzyć by się można, o tyle poszczególne fragm enty i epizody m u szą wzbudzić zainteresowanie i zaciekawić czytelnika. Ta właśnie fragm entaryczność już na pierw szy rzut oka uderza. A le pow ied zm y na uspraw iedliw ienie autora, że w ten sposób spłacał on tylko daninę ówczesnej m odzie. Pamiętać bow iem należy, że Kraszewski w yszedł ze szkoły Stern ea i Skarbka, że w łaśnie Sterne dla obudzenia ciekawości czytelnika lubow ał się we fragm entaryzacji akcji, ja k p osłu giw ał się nią Jean Paul Richter (np. w D ie unsichtbare Loge), Schiller (D er G eisterseher), Goethe
(Faust), a za jego i rom antycznych poetów przykładem M ickiew icz (D ziady). Frag
m entaryczność i uryw anie akcji w najbardziej ciekawych m om entach było m anierą s. 164) p o z w a la na s tw ie rd z e n ie , że a u to r Z y g m u n to w sk ich czasów św ia d o m ie sto sow ał k om p o zycję a m o rfic z n ą . C h m ie lo w sk i c z y n ił mu z tego pow odu ostre zarzuty: „A k c ja w ogólności idąca u ry w k a m i i w ybu ch am i słu ży tylko za środek p ow iązan ia szeregu o b ra z k ó w ” (P. C h m ie lo w sk i, Jó z e f Ign acy Kraszewski. Z arys
historyczno-literacki, K rak ó w 1888, s. 174). M ieczysław Rettinger sądził podobnie:
„Sam a fabuła - jak o k ro n ika losów ludzkich - nie daw ała Kraszew skiem u niczego do m yślen ia i nie p rz ed sta w iała żadn ych arty sty cz n y ch z a g a d e k ” (M . R ettinger,
O technice pow ieści Kraszewskiego, „P a m ię tn ik Literack i” 1912, z. 3, s. 394).
9 J. Kotarbiński, Jó z e f Ignacy Kraszewski ja k o działacz społeczny, „K ło s y ” 1887, nr 1147, s. 403.
romantycznej szkoły. Dlatego ten zarzut, który Kraszew skiem u czyniła w spółczesna krytyka, stanowczo odeprzeć należy.10
„Poszczególne fragm enty i epizody” mogące „wzbudzić zainteresowanie czytelnika” odpowiadają m odelowi powieści, który Kraszewski definiował już w roku 1836. W artykule O polskich rom ansopisarzach w yró żn iał dwa typy ro m an sów : „w yp ad ko w e, zasadzone na in tryd ze” oraz „o b raz o w e”, w których autonomiczne obrazy „sam ą rzecz stanowią i pozszywane są tylko jed n ością osób, d ziałania, interesu” 11. W tym sam ym roku, ja k wiadom o, Dickens zaczął publikować The Posthumous Papers ofthe Pickwick Club (pod pseudonim em Boz i z ilustracjam i R oberta Seym oura). Pierw sze polskie w zm ianki o Dickensie pochodzą dopiero z roku 1839. N a podstawie rów no ległości dat pow stan ia Pickw icka i O polskich pow ieściopisarzach oraz na podstaw ie przytoczonej obserw acji Kotarbińskiego o tym , że Kraszew ski i Dickens wprowadzili do powieści „ogrom ną rozmaitość przejawów życia”, co rozbijało uporządkowaną formę, m ożna wyciągnąć w niosek o niezależ ności pisarzy od ustalonych m odeli tworzenia. Zygmuntowskie czasy są ta kim sam ym układem obrazów połączonych m otywem drogi. A b y ukazać
10 A . Bar, Wstęp, w: J.I. K raszew ski, Zygm untowskie czasy, oprać. A . Bar, K ra k ó w 1926, s. XLI. B ar niepotrzebnie „stanow czo odpiera zarzu ty”. Jed yn y sąd krytyczny, na ja k i się pow ołuje, dotyczy Chm ielow skiego. Recenzje pow ieści zarzu cały p isarz o wi b ra k n aro d ow ego c h arak teru w k reacjach p ostaci oraz n ie k o n k re tn ą „cechę niew ykończenia” (zob. K ilka słów o stanie obecnym literatury polskiej, a w szczegól
ności o pow ieściach J.I. Kraszewskiego: „C zasy Z ygm un tow skie" i J. K orzeniow skiego „K o llo k a cja ”, „P rzyjaciel Ludu” 1847, nr 21, s. 167). Z ło śliw a recenzja w „Bibliotece
W arszaw sk iej”, p od pisan a kryp ton im em L .Z ., jest n iem iaro d ajn a, poniew aż p o tępia n iem al w szystko, co K raszew ski napisał. M oże je d n a k być w skazów ką, gdyż autor napisał, że om aw iana pow ieść łączy się z L ata rn ię czarnoksięską w m etodzie pisarskiej: „[...] jest to napisać nie jedno dzieło, ale skleić k ilka powiastek, w ypadków, opow iad ań , aby się jak o tako kupy trz ym a ły ”. To, zdan iem L .Z ., błędna strategia narracyjn a, gdyż w utworze sztuki p ow in na panow ać „od początku do końca jedna m yśl”. A utor recenzji dostrzega, że K raszew ski, tw orząc pojedyncze obrazy, sko m ponow ał panoram ę: „A le to wszystko są tylko oddzielne stąd i zowąd zerw ane rysy; w iern ego i całego ob razu nie ju ż Z y g m u n to w sk ich czasów , ale p an o w a n ia Z y g m unta A u gusta tu nie m a, boć nie taka m usiała być m yśl autora, choć taki tytuł. Jest to niezła pan oram a K rakow a, nic w ięcej” (L .Z ., [rec. J.I. K raszew ski, Z ygm u n
towskie czasy, pow ieść z roku 1572], „B iblioteka W arszaw ska” 1846, t. 4, s. 624-625.
Recenzja w „K u rierze W arszaw skim ” zaw ierała zupełnie inn ą ocenę: „K ilk a praw dziwie m alow niczych opisów przyrody, szkice obyczajów i zw yczajów niektórych k la s ów czesnej społeczn ości, w reszcie sposób p row ad zen ia i ro z w ik łan ia intrygi głów nej, stanow iącej rzecz tego dzieła, postaw ią ono w rzędzie najbardziej cen io nych płodów naszego pisarza a rty sty ” („K u rier W arszaw ski” 1846, nr 238, s. 1134). 11 J.I. K raszew ski, O polskich rom ansopisarzach, w: K raszew ski o pow ieściopisarzach
i p o w ieści..., s. 30.
jak najobszerniejszą panoramę społeczeństwa i sportretować bogactwo form życia, obyczajów i problem ów natury prawno-obyczajowej, obaj pisarze sy tuują swoich bohaterów w różnych miastach, prowincjach i wnętrzach m iesz kalnych. Z ygm u n to w skie czasy tylko tem atem h isto ryczn ym ró żn ią się od Latarni czarnoksięskiej, podobnie jak The Life and Adventures o f Nicholas
Nickleby (18 36 -18 39 ) m a cechy obrazkowej panoram y. Nicholas N ickleby
w przekładzie polskim ukazał się pod w ym ow nym tytułem N ickleby czyli
panoram a ruchoma społeczeństwa angielskiego (tłumaczył Marceli Skotnicki,
Warszawa 1847). Nawet gdyby nie było Dickensa, Kraszewski i tak pisałby powieści „obrazow e” i panoramiczne, ponieważ już w roku 1836 wyobrażał sobie ten m odel powieści. Podsum owując tę część rozważań, zauważmy, że w tym sam ym czasie Kraszewski i Dickens stosowali podobne rozwiązania; m ożem y je zestawiać i porównywać, ale ryzykiem byłoby na tej podstawie m ówić o wpływach.
W pływ D ickensa na Kraszewskiego jako oczyw isty i niew ym agający żad nych dow odów poza wskazaniem podobieństw opisywano w okresie dw u dziestolecia m iędzywojennego. Kategorię wpływ u dostrzegali i używali jej w odniesieniu do specyfiki pisarskiej Kraszew skiego Zygm unt Szw eykow ski12, w spom niany już Bar i W iktor Hahn. Sądy Hahna o w tórności stoso wanych przez autora Ulany pom ysłów fabularnych były zbyt kategoryczne. Nawet w pow szechn ym m otyw ie kłótn i w rodzin ie (o m ajątek, o spadek, 0 pozycję w grupie etc.) widział on oddziaływanie uznanych wielkości litera tury europejskiej. Pisał na przykład: „Kraszewski naśladuje tu Waltera Scotta 1 Dickensa, ale obok tego przeważnie sam kanwę powieści obmyśla, w pro wadzając nieraz m otyw y sensacyjne” 13. Hahn stawiał program owe zadanie
12 Z . Szw eykow ski, Pow ieści historyczne H enryka Rzewuskiego, W arszaw a 1922, s. 248, przypis 3.
13 W. H ahn, Jó z e f Ignacy K raszewski: życie i twórczość, K rakó w 1925. Być m oże łatw iej byłoby w ykazać, iż to dzięki D ickensowi pojawiają się częste u K raszew skiego m oty w y sensacyjne, gdyż m o ty w y „kon fliktó w ro d zin n ych ” b y ły w ów czas powszechne. N ie w id z ia ła p o trzeb y odn o szen ia się do Scotta an i do D icken sa Ew a W arzenica, k ied y p isała: „g łó w n y m w ątkiem fabu larnym Zygm untowskich czasów są n iep o ro zu m ien ia m ajątk o w e w ro d zin ie k siążąt S o ło m o re ck ich . Ten fak t, zn an y ów cze snym kron ikarzo m , pod piórem K raszew skiego został rozbudow any w ielką m asą m ate ria łu z u p e łn ie fik c y jn e g o , d ając w rezu ltacie p o w ieść sen sa c y jn ą, p o w ieść p rz y g ó d ” (E. W arzen ica, J.I. K raszew ski, W arszaw a 1963, s. 103). P odobnie sądził W in cen ty D anek: „o w ocem nowego stan o w iska teoretycznego b y ły Z ygm u n to w
skie czasy (1846), zbudow ane om al w całości z m ateriałów źró d ło w ych , ale skom
ponowane według przyjętych wzorów powieściowej intrygi, w oparciu o znany m otyw prześladow anego przez krew nych sieroty, dziedzica rodow ego nazw iska i m ajątku ” (W. D anek, Pow ieści historyczne J.I. Kraszewskiego, W arszawa 1966, s. 148).
• Al e k s a n d r a Bu d r e w i c z •
historykom literatury, aby sporządzili dokum entację w pływ ów obcych na pisarzy polskich:
Nie m am y dotąd jeszcze prac przygotow aw czych, które by pozw oliły ju ż dzisiaj określić dokładnie rozm iary w pływów obcych powieściopisarzy na powieści K raszew skiego i ich skutki. Stw ierdzić jednak m ożna ponad wszelką wątpliwość, że w rażliw y um ysł pow ieściopisarza w chłonął niejeden m otyw z pow ieści obcej i naszej, przejął m etodę pewnych kierunków, zwłaszcza nowszych. [...] W ażnym bardzo jest w pływ Korzeniow skiego, D ickensa, Balzaca, Gogola (w latach 1851 i n.) na charakterystykę osób i opisy zew nętrzne.14
W czasie, w którym Hahn pisał te słowa, ukazała się obszerna m onografia Bara Charakterystyka i źródła pow ieści Kraszewskiego w latach 18 30 -18 50 15, a w krótce i wstęp tegoż autora do Zygm untowskich czasów, w którym b a dacz pow tórzył swoje sąd y Bar stanął na stanowisku konsekwentnie wpły- wologicznym , zakładającym , że twórca bardziej znany przekazuje zdobycze swego warsztatu artystycznego mniej uzdolnionym autorom; arcydzieła są w ytw oram i m istrzów , p o d p atryw an ym i i n aśladow an ym i przez twórców nieoryginalnych; m ięd zy (dom niem anym ) wzorem a (hipotetycznym ) na śladownictwem obowiązuje reguła post hoc ergo propter hoc (po tym, zatem wskutek tego). W swojej rozprawie Bar, porównując Zygmuntowskie czasy z Oliverem Twistem, w nioskował, że Kraszewski, pisząc swą powieść, „m iał przed oczym a” dzieło Dickensa, które stało się „zasadniczym zrębem jego [Kraszewskiego - przyp. A.B.] pow ieści” 16. Dowody, które mają to pośw iad czyć, są następujące: fragm entaryczność fabuły, „podobieństw o głównych i pobocznych figur” 17, układ zdarzeń fabularnych18. Ostatni argum ent w y daje się osłabiony uwagą, że i Dickens, i Kraszewski są w istocie uczniami w szkole Scotta, co Bar stwierdza bardzo kategorycznie („N ie ulega kwestii, że m otyw y obu powieści pochodzą od Scotta” 19).
Przeciwieństwem stanowiska wpływologicznego w interpretacji Zygm un
towskich czasów jest propozycja Wincentego Danka, który wskazuje, że „ele
14 T am że, s. L-LI.
15 A. Bar, Charakterystyka i źródła powieści Kraszewskiego w łatach 1830-1850, W arszawa [1924], s. VI, 229.
16 T am że, s. 86. 17 T am że, s. 89. 18 Tam że, s. 8 9 -9 0.
19 Tam że, s. 90. D alej autor precyzow ał: „Schem at pow ieści Scotta jest zazw yczaj taki: w sku tek rozm aitych okoliczności, np. z powodu dumy, błędów rodziców itd. ja k iś dziedzic w ie lk ieg o m ajątk u i im ien ia zostaje p o rw a n y lub też up row ad zon y; spo tykają go liczne przygody, prześladow ania ze strony n ieprzyjaciół; zawsze uk ryw a się pod ob cym nazw iskiem ; w końcu dochodzi z pow rotem do fortuny zagrabionej oraz im ienia przez n iep rzyjació ł kw estionow anego” (tamże).
menty fabularne” powieści Kraszewski wyprow adził ze zjawiska typowego dla szlachty polskiej i dla „obyczajowości feudaln ej”, czyli w alki krew nych o majątek. Pisarz już wcześniej wprowadzał takie m otywy, kiedy opisyw ał Halszkę z O stroga i Zofię Słucką.
Takie, życiow e i historyczne, pochodzenie fabuły Zygm untowskich czasów w ydaje mi się - pisze D anek - o wiele bliższe ogólnie spraw dzonym m etodom pracy twórczej Kraszew skiego, aniżeli całkow ite uzależnienie tejże fab u ły od w p ływ ów literackich, w tym w ypadku Olivera Twista Dickensa.20
Przedstawione powyżej wykluczające się propozycje m etodologiczne są w tym sam ym stopniu aprioryczne. Bar zakładał, iż w pływ literacki na K ra szewskiego „n ie ulega kwestii” oraz że Kraszewski, tworząc Zygmuntowskie
czasy, „m iał przed oczym a” Olivera Twista. D anek wychodzi z założenia, że
Kraszewski był wystarczająco oryginalnym twórcą i m iał na tyle ustabilizo waną metodę pracy, iż nie m usiał naśladować cudzych wzorów. Z nakom ity znawca życia i twórczości autora Starej baśni słusznie podkreślał zjawisko stabilizowania się m etody twórczej pisarza. Jednak przeciwstawiając się „ca ł kowitem u uzależnieniu” Kraszew skiego od „w pływ ów literackich”, D anek odsunął w n iep am ięć w yznania sam ego pisarza, k tó ry w Rzucie oka na
ścieżkę, którą poszedłem wprost przyznawał się do inspirowania się wielom a
autorami na czele ze Scottem:
• Z y g m u n t o w s k i e c z a s y J.I. K r a s z e w s k i e g o w o b e c Ch. D i c k e n s a •
20 W. Danek, Pisarz wciąż żywy: studia o życiu i twórczości J.I. Kraszewskiego, W arszawa 1969, s. 158. Danek odnosił się tylko do Wstępu Bara, a nie do Charakterystyki i źródeł
p ow ieści K raszew skiego w latach 1830-1850. W p rzyp isie na s. 165 m ów ił o w yk a
zaniu przez Bara „szeregu niezaprzeczonych zbieżności fabularnych”. W obszernej, najw n ikliw szej z istniejących, interpretacji Zygm untow skich czasów D anek d o w o d z ił, że p isarz w y p ra c o w a ł fo rm u łę p o w ieści h isto ry c z n e j, k tó ra łą c z y ła m odel d o k u m en ta rn y z m odelem sco tto w sk im . M oże d latego e w en tu a ln y m w p ły w o m D ick en sa p o ś w ię c ił m ało u w agi, zazn aczając je d y n ie w p rz y p isie: „D o sy ć o cz y wiste podobieństw o fabularne w kreśleniu niektórych sytu acji i w ch arak terystyce postaci z p o w ie śc ią D ick en sa O live r Twist w y k a z a ł A . B a r za S zw e y k o w sk im ” - W. Danek, Wstęp, w: J.I. Kraszew ski, Zygm untow skie czasy, W rocław 1966, s. LXIV. Zatem i w tym w ypadku Danek powołuje się tylko na Wstęp Bara, ale już nie na C h a
rakterystykę i źródła pow ieści Kraszewskiego w latach 1830-1850. Ta op in ia k rz y w d z i
Bara, gdyż przypisuje Szweykowskiem u całkow itą zasługę w yk azan ia podobieństw fabularnych. Szw eykow ski zaś napisał w tej kwestii tylko jed no zdanie: „W Z y g m u n
towskich czasach w p ły w O livera Twista jest bardzo w yra ź n y : c a ły m otyw m ęczenia
dziecka przez bandę rabusiów, na których czele stoi Żyd H ahngold, jest p rzejęty od D ickensa” (Z. Szw eykow ski, dz. cyt., s. 248, przypis 3). O pinia Szw eykow skiego jest także przesadna, gdyż „m ęczenia” dziecka dopuszcza się tylko Lagus. W praw dzie w zatrzym an iu chłopca pom aga mu U rw is, ale nie n ależy on do „b an d y rabu sió w ”, jest z w yk łym żakiem , który nie lubi głów nego bohatera.
• Al e k s a n d r a Bu d r e w i c z •
W ypada m i teraz zrobić wyznanie grzechów i uderzyw szy się w piersi, w ym ienić kogo naśladowałem : śm iejcie się, gniew ajcie się, róbcie, co chcecie, czytelnicy, ja do naśladowania się nie przyznaję; źle czy dobrze, sam sobą się kontentuję i piszę.21
Jak widzimy, Kraszewski myślał zatem raczej o inspiracji, a nie naśladow nictwie, co podkreślił w przywołanym powyżej zdaniu wyraźnie i stanowczo.
Z metodologicznego punktu widzenia nieprzydatne byłoby całkowite od rzucenie perspektyw y kom paratystycznej. Niew iele też w nosi do interpre tacji utw oru całkow ite skupienie się na w yliczeniu w szelkich m ożliwych podobieństw do innych powieści i zarzucanie pisarzowi „braku oryginalno ści” 22. W obec tego, korzystniej poznawczo byłoby przyjąć drogę pośrednią, którą zresztą zaproponowano już w pierwszych syntezach twórczości K ra szewskiego powstałych bezpośrednio po jego śmierci:
K raszew ski, p ierw szo rzęd n y p o w ieściop isarz, nie był tw órcą, k tó ry by p rzynosił z sobą jakąś wielką myśl oryginalną, zdolną poruszyć świat, obudzić dyskusje lub na m iętności; nie przyszedł nawet z nową form ą, ja k Balzac lub Dickens, ale raczej p rzy stosował się w powieści do tych form , które tylko naginał gw oli tw órczości w łasnej.23
Wobec przyw ołanych powyżej określeń: „przystosow ał”, „n agin ał”, czyli adaptow ał, tw órczo przekształcał do w łasnych, odm ienn ych potrzeb ar tystycznych, nie m ożem y lekceważyć zgodnych twierdzeń Bara, Szweykow skiego, a później i Hahna o bliskim podobieństwie Zygmuntowskich czasów do Olivera Twista lub o „niewątpliwym wpływie”24 tej powieści. W ymienieni autorzy dostrzegali je w dwóch płaszczyznach: kreacji postaci oraz układzie fabuły.
D w ie te p ow ieści zbliżają się do siebie przede w szystkim przez osobę bohatera. O liwer Twist, ja k w romansach przygód, jest słabym , nieznanych rodziców chłopcem . Prześladow any w rodzinnym m ieście udaje się do Londynu . W drodze spotyka Ja kuba D aw kinsa, który go prowadzi do szajki złodziejskiej Fagina, ale Oliwer, widząc, gdzie się dostał, ucieka i dostaje się do p. Brownlow. W tedy złodzieje w obawie, aby
21 J.I. K raszew ski, R zut oka na ścieżkę, którą poszedłem , w: K raszew ski o pow ieściopi-
sarzach i po w ieści..., s. 28.
22 A. Bar, Charakterystyka i źródła pow ieści..., s. 92. Oceniając M alepartę, Bar pisze, że jest pow ieść „zlepkiem w p ływ ó w W altera Scotta, Suego i B alzaca” (tam że, s. 78). 23 K. Kaszew ski, Kraszewski ja k o powieściopisarz, „Tygodnik Ilustrow any” 1887, nr 221,
s. 199. B ar zacytow ał tylko fragm ent tego zdania na dow ód, że K raszew ski tylko „n a g in a ł” B alzaca i D icken sa do własnych potrzeb, w yłą cza ją c z cytatu kluczow e
pojęcie „fo rm y ” (A. Bar, Charakterystyka i źródła p o w ieści..., s. 171).
24 Z. Szweykowski, dz. cyt., s. 248 („wpływ Olivera Twista jest bardzo w yraźny” ); W. Hahn,
Przedm ow a, w: J.I. Kraszewski, Zygmuntowskie czasy. Powieść z roku 1572, W arszawa
ich nie zdradził, postanawiają go schwytać. G d y raz sam wyszedł na ulicę, pochwyciła go N ancy i Sikes. Fagin chce go bić, ale w obronie jego staje Nancy.
W powieści Kraszew skiego Staś, prześladowany przez stryja, udaje się pieszo do Krakowa, przy czym czytelnik odnosi wrażenie, że na urodzeniu jego spoczyw a jakaś tajem nica. B ierze go pod opiekę Agata, ja k O liw era p. B row nlow . A gata wie coś o pochodzeniu Stasia, ja k p. Brow nlow tw orzy pewne przypuszczenia o pochodzeniu O liwera. Staś wpada w ręce złodziei-żebraków. G d y raz w yszedł na ulicę, chw yta go Lagus (odpow iednik Sikesa), przy pom ocy U rw isa (jakby Nancy). U rw is jed n ak staje w ob ron ie Stasia. Jedn ym słow em zasadnicza fab u ła u tw oru jest przeszczepiona z powieści Dickensa - każda niem al scena da się stamtąd w yprow adzić, a różnice bez trudności w ytłum aczyć.25
Podstawowy model funkcjonalny obu powieści jest rzeczywiście tożsamy strukturalnie: c h ł o p i e c (s i e r o t a) - p r o w i n c j a - z a g r o ż e n i e - u c i e c z k a d o m i a s t a - z ł o c z y ń c y i p o m o c n i c y - p o r w a n i e - r a t u n e k. To stan dardow y wzorzec powieści awanturniczej, który m ożna także wiązać z opo wieścią m ityczną lub z baśnią. M ocniejszym dow odem na wzór D ickensa jest układ postaci towarzyszących głównem u bohaterowi w przełom owych m om entach. W O liverze Twiście to para N an cy - Bill Sikes. N ależąca do świata zła (gangu Fagina) N ancy lituje się nad Oliverem i pom aga mu, ryzu- kując własne życie, ale także odkupując wcześniejsze zło (udział w grupie przestępczej i aktywna pom oc w porwaniu Olivera). Sikes z kolei jest zde moralizowanym łotrem, który za swe podłości ponosi śmierć; nikt nie wątpi, że Sikes będzie słusznie potępiony. W Zygmuntowskich czasach pom ocni kiem bohatera jest Urwis, który najpierw czyni zło, a później - jak N ancy - przechodzi wew nętrzną przem ianę i pom aga Stasiowi. O dpow iedn ikiem Sikesa jest Lagus. Bar zwraca także uwagę na stylistyczną zbieżność określeń charakteryzujących bohaterów , co istotnie chyba trzeba uznać za proste skopiowanie z D ickensa. M onks u D ickensa w ystępuje jako „n iezn ajo m y w czarnym płaszczu”, a jego odpowiednik u Kraszewskiego, książę Sołome- recki, jako „nieznajom y w zielonym ubraniu”.
W związku z powyższymi ustaleniami, układ postaci towarzyszących głów nym bohaterom analizowanych powieści m ożem y zaprezentować w form ie równania: STAŚ (Urwis + Lagos + Hahngold + Sołomerecki) = O L IV E R (N ancy + Bill Sikes + Fagin + M onk). Schemat ten może być dowodem na bliskie podobieństwo strukturalne m iędzy dwiem a pow ieściam i26. Ich fabuła jest skonstruowana podobnie: Oliver i Staś występują jako sieroty. O liver musi
25 A. Bar, Charakterystyka i źródła p o w ieści..., s. 87.
26 W m oich ro zw ażan iach pom ijam kw estię w yraźnego faw oryzow an ia przez Bara artystycznej w yższości D ickensa w psychologicznej kreacji postaci. Tego argu m en tu nie udow odnił bow iem badacz, a tylko w y ra z ił swoje subiektyw ne odczucia.
• Al e k s a n d r a Bu d r e w i c z •
uciekać do Londynu i przypadkiem staje się członkiem gangu m łodocia nych przestępców. Tworzy się przeciw niemu koalicja ludzi, którzy mu źle życzą, a którzy są narzędziem w ręku Mońka, nienawidzącego Olivera z po wodów osobistych, m ajątkowych i rodzinnych. O liver ucieka złoczyńcom i dostaje się pod opiekę pana Brownlowa. M im o dramatycznych chwil boha ter znajduje rodzinę i poczucie bezpieczeństwa. Tajemnice zostają wyjaśnio ne dzięki dokumentom urodzenia Olivera. Podobnie jest w Zygmuntowskich
czasach: brak aktu ślubu formalnie czyni ze Stasia sierotę; prześladowany przez
stryja chłopiec musi uciekać do Krakowa, gdzie znajduje pomoc, ale także staje się celem porywaczy. Stasiowi pomaga wiele osób, chłopiec dostaje się na dwór wojewody Firleja, a później jest ukrywany w Wilnie na dworze Sapiehy.
Droga Olivera od dnia narodzin jest naznaczona cierpieniem. Jako w ycho wanek „dom u roboczego” musi zarabiać na życie za głodowe porcje żywności (znany m otyw owsianki), jest prześladowany przez większych i silniejszych, później dostaje się do „szkoły m łodocianych przestępców ”. Kilkakrotnie jest pod d aw an y próbom charakteru i m oralności, a każd y z testów zdaje pozytyw n ie27: nie pozw ala na szarganie pam ięci m atki; nie chce być zło dziejem kieszonkowym ani pom ocnikiem włamywaczy. W opisanych pró bach m ożem y także widzieć działanie diabła, który pod ludzkim i postacia mi różnych bohaterów wodzi Olivera na pokuszenie. Z a każdym razem , gdy chłopiec jest kuszony do złego, odmawia. O soby pełniące funkcje pom ocni ków O livera przyglądają się głównie jego walce o godność człowieka uczci wego. Świat dobrych dorosłych zdaje się sugerować Oliverowi, by najpierw pom ógł sobie sam, a dopiero potem liczył na pom oc innych. Taką w ykład nię m ożem y wiązać z charakterologią angielską lub anglikanizm em . Licze nie na własne siły i wiara w to, że człowiek może uczynić bardzo wiele, jeśli z należytą determ inacją podejm ie się wykonania zaplanowanego celu, jest swoistym dogm atem kultury angloamerykańskiej.
Historia Stasia jest nieco inna. M a świadom ość, że ma matkę, przez całe lata wie, że ktoś z oddali się nim opiekuje. Staś cierpi z powodu braku m iłości, ale nie z niedostatku. W Krakowie dostaje się do szkoły i zyskuje przyjaciół- -rów ieśników . Od pierw szego pojaw ien ia się na p ow ieściow ej scenie Staś
27 W ięcej o charakterze Olivera jako dziecka, które musi szybko stać się d orosłym , p i sali np. M alcolm A ndrew s (Dickens an d the G row n-U p C hild, Iowa 1994) i A rth u r A d rian (D ickens a n d P a ren t-C h ild Relationships, O hio 1984). Z o b . też: C. Waters,
D ickens a n d the Politics o f the Fam ily, C am b rid ge 1997, a także num er specjalny
„D ickens Q u arterly” (1987, vol. 4, nr 2) opublikow any z okazji 150. roczn icy w yd an ia
O livera Twista (tu zwłaszcza artyk u ły: K.J. Fielding, Bentham ite U tilitarianism and „O liver Tw ist”: A N ovel o f Ideas [s. 49-65]; I. C raw ford, ‘Shades o f the Prison H ouse’:
budzi w inn ych b o h aterach uczucia lito ści: k ażd y śpieszy m u z pom ocą. Agata i Czuryło pełnią role aniołów Stróży; Magda, gospodyni księdza, która
m iała w przeszłości kontakty ze światem przestępczym, naraża się, aby rato wać Stasia. Na dworze Firleja nowi koledzy szybko akceptują chłopca jako jednego z nich. Na dworze Sapiehy ma zapewnione utrzymanie oraz naukę rzem iosła rycerskiego i łowieckiego.
H istoria Stasia to egzem plum dow odzące słuszności niew zruszonego przekonania o stałej opiece Bożej nad sprawiedliwym i. Kiedy Staś (jeszcze jako M aciek Skowronek) pojawia się na powieściowej scenie, słychać dźwięk kościelnych dzwonów, chłopiec m odli się. G d y wkracza do miasta, właśnie odbywa się msza, a głów ny bohater pogrąża się w żarliwej m odlitwie i pła cze. Pobożność chłopca robi wrażenie na wszystkich zgrom adzonych. Prze kupki pocieszają Stasia słowam i: „kto z Bogiem , Bóg z n im !” ; nieznajom y starzec (Czuryło) wyraża filozoficzny optymizm chrześcijański w przysłowiu: „N ad syrotoju Boh z kaletoju” 28. Możemy zgodzić się z Chmielowskim, który otwarcie irytow ał się wyjątkową biernością bohaterów powieści (zwłaszcza matki Stasia oraz samego bohatera)29 i zarzucał Kraszewskiem u psycholo giczne nieprawdopodobieństwa w kreacji tych postaci. M ożem y także, się gając do dzieła Dickensa jako tła powieści, interpretować działania bohate rów w kategoriach zawierzenia w Boską opiekę. Eksponując etykę katolicką i światopogląd, podkreślający pełną ufność w opiekę oraz sprawczą m oc B o ską, zagadnienie narodzin reformacji religijnej w Polsce (poboczny temat p o wieści) odczytam y jako waloryzowane negatywnie, bo propagujące fałszywe
zasady. W szyscy w yznaw cy nowej w iary to przeciw nicy Stasia, ludzie po stronie zła. Natom iast Staś, jego matka i cały szereg pom ocników są gorli wym i katolikam i, nie m yślą o zmianie religii, dlatego Bóg nagradza ich za cnoty osobiste i w ytrw ałość w wierze.
W losie
01
ivera Dickens ujawnił akt oskarżenia przeciw angielskiemu pra w odaw stw u (konkretnie dotyczył on praw a o ub o gich 30) oraz system owi28 D osi.: „nad sierotą Bóg z kaletą”, czyli Bóg opiekuje się sierotam i i pom aga im (ka
leta - m ieszek z pieniędzm i).
29 P. C h m ielow ski, dz. cyt., s. 174.
30 C. Tom alin, Charles Dickens. A Life, New York 2011, s. 53. Michael Slater zwrócił uwagę na to, że d rastycznym i op isam i niehigienicznych w aru n k ów panujących na Ja c o b s Island w O liverze Twiście D ickens w łączył się także w dyskusję dotyczącą polepsze nia w arunków sanitarnych w Londynie (zob. M. Slater, Charles Dickens. Life D efined
by W riting, N ew H aven -Lon d o n 2009, s. 304). Beata O bsulew icz-N iew ińska pisze
o w rogiej postawie D ickensa wobec praw odaw stw a (względem ubogich) i pozornej, pełnej hipokryzji filantropii wiktoriańskiej (por. B. O bsulewicz-N iewińska, „N ieoba-
łam ucona w rażliw ość’. Pisarze okresu pozytywizm u o filantropii i miłosierdziu, Lublin
2008, s. 56,197, 203, 232, 312, 316,326).
• Al e k s a n d r a Bu d r e w i c z •
prawno-obyczajowem u. Był zaniepokojony rosnącą przestępczością na pro wincji i w Londynie, będącą zorganizowaną i zhierarchizowaną instytucją, z własną edukacją, systemem nakazów i kar. Publiczne instytucje administra- cyjno-praw ne są nieskuteczne, pisał Dickens; system opieki nad bezdom ny mi jest korupcjogenny, policja i sądownictwo działają w sposób sform alizo wany i nie w ypełniają funkcji prewencyjnych. Jeśli jednostka przypadkiem dostanie się w tryby machiny zła - zginie, chyba że los przypadkowo ją ocali.
W porównaniu z tłem angielskim, los Stasia wydaje się spokojniejszy i bez pieczniejszy. System prawny w Polsce Jagiellonów, pokazany w panoram icz nym obrazie, jest skuteczny, zarządzenia władców są respektowane, a sama władza kieruje się zasadniczo poczuciem sprawiedliwości. Zło tkwi w osobie w ładcy, k tó ry nie ma w oli ani siły do m ądrego rządzenia, a także w nad m iernym poczuciu dum y rodowej. Ludzie zasadniczo są dobrzy, a ich egzy stencja uporządkowana (żacy, klarowne reguły żebractwa, kwitnące miesz czaństwo, realizowane prawo spadkowe). Staś jest ogniwem łańcucha ludzi dobrej woli, albo raczej - paciorkiem w różańcu katolickim, który jest jed nak zagrożon y przez obcych religią i n arodow ością. Pod sum ow u jąc: zło czyha, ale jeszcze nie opanowało kraju.
Nie ulega wątpliwości, że na kreacji Stasia odbił się portret
01
ivera. Kiedy poznajem y Stasia, ma już lat czternaście. Na dworze Sapiehy przygotowuje się do profesji żołnierza, tymczasem ustawicznie ma łzy w oczach i opłaku je każdą przykrość, czym niemal budzi irytację czytelnika. Dickens każe pła kać O łiverow i, aby wzbudzić litość i poruszyć sum ienia czytelników. Jego bohater jest m łodszy od Stasia o kilka lat, jed n ak w reakcjach em ocjonal nych obaj w yglądają na rówieśników. Sympatia i litość, którą budzą chłopcy, uzasadnia gotowość pomocy, którą niosą im ich rówieśnicy oraz osoby d o rosłe. Ten w ym iar sztuki postaciowania Kraszewski wykorzystał do kreacji Stasia, która ma wzbudzić sympatię czytelników, a w konsekwencji natchnąć ich gniewem przeciw wszystkim, którzy źle życzą bohaterowi. Po stronie złych Kraszewski um ieścił Żydów i protestantów, czyli obcych. O tym , że należą oni do św iata niezrozum iałego, gorszego i pozbaw ionego elem entarnych odczuć sprawiedliwości, świadczą wplecione w tekst powieści dwie historie o egzotycznych podróżach (o Janie z Tęczyna i o niewoli tatarskiej). Do ta kich konkluzji może prowadzić uwzględnienie w interpretacji Zygmuntow-skich czasów kontekstu powieści Dickensa.
Do cech wspólnych pisarstwa Kraszewskiego i D ickensa zaliczyć można wprowadzenie obszernej reprezentacji różnych typów ludzkich, a zwłaszcza charakterystycznych i często wyjaskrawionych sylwetek „dziw aków ”. Typy te są synekdochą charakterystycznych grup społecznych. D ru ga cecha to
kształtowanie fabuły, w której m otywy podróżowania i wątki sensacyjne dają realistyczny obraz współczesnego świata, a estetyka m elodram atu31 pozwala na szczęśliwe rozwiązania konfliktów w końcowych partiach utworów.
Nie m iał racji Bar, kiedy przypisywał Kraszewskiem u brak oryginalności i bierne kopiowanie Dickensa. Stanowisko Danka, który ewentualne pod o bieństwa z Dickensem uznawał za nic nieznaczące, także trzeba skorygować. Pam ięć o rozw iązan iach D ickensa pozw ala bow iem zobaczyć w powieści Kraszew skiego dodatkow e treści. Taka optyka poszerzy także zakres „geo grafii” literatury, pozwalając na uzupełnienie „atlasu powieści europejskiej” XIX wieku o ważne pozycje polskie32.
A B S T R A C T
J ó z e f - I g n a c y K r a s z e w s k i ’s Zy g m u n t o w s k i e c z a s y
v e r s u s C h a r l e s D ic k e n s
The parallel betw een K raszew ski and D ick en s has been noticed and an alysed by scholars (J. K u lczyck a-Salo n i, M . K o cięcka, T. Sobieraj). The aim o f this article is to take part in this very research; on the basis o f K raszew skis novel Zygmuntowskie czasy [‘K ing Sigism u nd s Tim e’ ], the paper offers another branch of the comparative dialogue. The author com pares K raszew sk i’s Zygm untow skie czasy and D ick en s’s O liver Twist. Such idea has already been offered by A dam Bar, whose study is shortly d iscu ssed and taken as a point o f dep arture for the au th o r’s ow n dis cussion (B ar’s strict statem ent related to K raszew ski’s passive copying o f Dickens, and his lack o f originality). The article offers a com parison o f the fate o f the main characters, Staś (Zygmuntowskie czasy) and Oliver
(O liver Twist), the novels’ social and cultural backgrounds, the depic
tions o f the society. Em phasised are the convergences in the depictions o f these orphans’ lot and the reactions o f the surrounding society.
k e y w o r d s
Józef-Ignacy Kraszewski, Charles Dickens, English-Polish literary connections, literary comparative studies, the figure o f the child in literature
• Zy g m u n t o w s k i e c z a s y J . I . K r a s z e w s k i e g o w o b e c C h . D i c k e n s a •
31 Zob. w a ż n ie jsz e o p ra c o w a n ia p o św ię c o n e m e lo d ra m ie w p is a rs tw ie D ick en sa: T. Rem , Dickens, M elodram a, an d the Parodie Im agination, B roo klyn 2002; J. John,
D ickens’s V illains: M elodram a, Character, P o pu lar Culture, O x fo rd -N e w York 2001.
32 Pojęcia te z o stały u żyte w p ra cy F ran co M orettiego A tla s o f the E u ropean N ovel
1800-1900 (London-N ew York 1998). Autor opisuje szereg powiązań m iędzy literaturą
a p rz estrz en ią , w k tó rych tek sty literack ie oraz m ap y tra k to w a n e są ja k o w ażne narzędzia badawcze literaturoznawcy.