• Nie Znaleziono Wyników

Ciało (nie)widzialne : spektakl wykluczenia w "Przy torze kolejowym" Zofii Nałkowskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ciało (nie)widzialne : spektakl wykluczenia w "Przy torze kolejowym" Zofii Nałkowskiej"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Aránzazu Calderón Puerta

Ciało (nie)widzialne : spektakl

wykluczenia w "Przy torze

kolejowym" Zofii Nałkowskiej

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 6 (126), 137-153

2010

(2)

Interpretacje

Aränzazu Calderón PUERTA

Ciało (nie)widzialne: spektakl wykluczenia

w

Przy torze kolejowym

Zofii Nałkowskiej1

Z ostaje więc - z ciałem i d uszą - pod gołym niebem , bezb ro n n y wobec w szyst­ kich spojrzeń. P rzeb ran ie go b ro n i i rów nocześnie w yodrębnia i oddziela: u k ry ­ wa go i w ystaw ia na pokaz.2

I w ystaje z czarnego tylu głów natłoku, Ja k z m orza łeb d elfin a, naw ałnicy wieszcza, Ta ręka i ta głowa zostały m i w oku, I zo stan ą w mej m yśli - i w drodze żywota.3

Il s’agit, en é n o n ça n t ce q u i a été d it, de red ire ce qui n’a jam ais été prononcé.4

W ro k u 1963 A ndrzej Brzozowski postanow ił przenieść na ekran opow iadanie

Przy torze kolejowym z Medalionów Zofii N ałkow skiej. Film , zatytułow any tak jak

literac k i pierwowzór, został jed n ak zatrzym any przez cenzurę i 27 lat przeleżał na półce w w ytwórni. F akt te n w ydaje się zastanaw iający, bo przecież Medaliony tra fi­ ły do p u b liczności od raz u i zadom ow iły się w polskiej k u ltu rz e jako część k an o ­ nu. Stały się le k tu rą szkolną. Były czytane, choć pew ne w ątki konsekw entnie p o ­ m ijano i przem ilczano zarówno w recepcji naukow ej, jak i szkolnej. Sprawa sto­ su n k u Polaków z „aryjskiej stro n y ” do Żydów ginących w H olokauście, ta k ostro

1 Tekst pow stał dzięki w sparciu Kasy M ianow skiego.

2 O. Paz Labirynt samotności, przeł. J. Z ych, W L, K raków 1991, s. 13. 3 A. M ickiew icz Dziady, W arszaw a 1979, s. 141-142.

4 M. F o u cau lt Naissance de la clinique. Une archeiologie du regard meidical, PU F, Paris

1963, s. XII.

13

(3)

138

postaw iona w Kobiecie cmentarnej i w Przy torze kolejowym, przez długie lata nie p rzedostaw ała się do p u blicznej świadom ości. W film ie nie m ożna było nie za­ uważyć tego, czego nie chciano dostrzec w Medalionach jako całości. U rzędnicy z M ysiej m u sieli zareagować.

Tekst N ałkow skiej funkcjonow ał w k u ltu rz e na szczególnych zasadach. A u to r­ ka cieszyła się o p in ią narodow ego au to ry tetu , co z jednej strony pozw alało jej p o ­ w iedzieć wiele, ale z drugiej im pregnow ało na treść jej słów. Jako czło n k in i Głów­ nej K om isji B ad an ia Z b ro d n i N ie m ie c k ic h w Polsce w ypow iadała się n ie jak o w im ien iu n a ro d u oskarżającego hitlero w sk ich oprawców. N a tle nazistow skich z b ro d n i relacje polsko-żydow skie trac iły na znaczeniu. Staw ały się niew idoczne. K ontekst spraw iał, że chętniej sk upiano się na koszm arze okupacji niż na tym , jak działały w n im i jak się w eń w pisyw ały w zory polskiej k u ltu ry i zachow ania lu d ­ ności. W k rótkom etrażow ym film ie Brzozowskiego h isto ria spotkania uciekającej Żydów ki z m ieszkańcam i polskiej wsi okazywała się - jak to ujął sam reżyser - „nazbyt szokująca”5.

Czekanie

„D roga do cm entarza prow adzi przez m iasto po d ta m ty m m urem . W szystkie okna i balk o n y - daw niej pełne uw ięzionych, stłoczonych ludzi, w yglądających na świat zza m u ru - są dziś bezludne. [...] D roga na cm en tarz pow oli z m iejsca ży­ wych zam ienia się na m iejsce u m a rły ch ” (s. 33)6. Tak N ałkow ska kończyła relację 0 w arszaw skim getcie w opow iadaniu Kobieta cmentarna. N astęp n e opow iadanie -

Przy torze kolejowym - zaczyna się od słów: „N ależy d o t y c h z m a r ł y c h jesz­

cze jedna, ta m łoda kobieta przy torze kolejow ym , której ucieczka się nie u d a ła ” (s. 35). Dw ie pierw sze lin ie rea su m u ją i zapow iadają treść opow iadania. Początek te k stu przedstaw ia em blem atyczne sytuacje i w prow adza zdania-klucze, które wy­ przed zają b ieg w ydarzeń. W iemy, że b o h aterk a nie przeżyje wojny. Jej h isto rię poznajem y z perspektyw y końca, bez nadziei. O czekiw anie na fin ał staje się tym tru d n ie jsze , że czytelnik m a do czynienia z w ydarzeniam i spisanym i na p o d sta­ wie świadectw.

„Ale niew ielu się na tak ą ucieczkę ważyło. W ym agało to odwagi większej, niż ta k bez nadziei, bez sprzeciw u i b u n tu jechać na pew ną śm ierć” (s. 43). Skacząc z pociągu, m łoda Żydówka zdobyła się na wysiłek, k tó ry świadczył o determ in acji 1 woli przetrw ania. Było to coś wyjątkowego: „Kobieta leżąca p rzy torze należała

„K iedy doszło do realizacji film u, do w yjęcia z tego k o n tek stu - nie z ap o m in ajm y - tych opow iadań, tego jednego opow iadania, wydało się ono na tyle groźne, że zatrzym ano m i film ” mówi Brzozowski. I dodaje: „mów ili, że to n apisane nie jest ta k groźne jak opow iedziane o b razem ” i że film „może być w ykorzystany jako p ro p a g an d a an ty p o lsk a”. W ypow iedzi z film u d o k u m en taln eg o M. N ekandy-T repki

Przy torze kolejowym z 2001 roku.

Z. N ałkow ska Medaliony, C zytelnik, W arszaw a 1946. C ytaty lokalizuję w tekście. W yróżnienia m oje - A.C.P.

5

(4)

Puerta

Ciało (nie)widzialne: spektakl wykluczenia.

do odw ażnych” (s. 44). N a rra to r uprzedza jednak w ypadki. Z apow iada, co się sta­ nie, kiedy m ówi, że ludzie skaczący z wagonów g inęli albo „łam ali ręce i nogi, w y d a n i w t y m s t a n i e n a w s z e l k i e o k r u c i e ń s t w o w r o g a ” (s. 44). W pierw szej lek tu rze w ydaje się oczywiste, że wróg to oku p an t. Powracając do tego zdania po za p o zn a n iu się z całością, wiemy, że u n ie ru c h o m io n a postrzałem w kolano b o h aterk a m a do czynienia tylko z m iejscow ą ludnością. W opow iada­ n iu N ałkow skiej nie pojaw iają się nazistow scy żołnierze.

„Ona jedna została ta k - an i żywa, an i u m a rła ” (s. 45). N ałkow ska przedstaw ia ra n n ą Żydówkę jako kogoś zawieszonego m iędzy życiem a śm iercią. N adzieja, która p opchnęła kobietę do ryzykow nego skoku z w agonu, znika bezpow rotnie, kiedy wokół zaczynają grom adzić się ludzie. Jej m ąż leży zabity, pozostała całkiem sama. Siedzi w m iejscu, które - co nie ulega dla niej w ątpliw ości - uniem ożliw ia jaką­ kolw iek pom oc. K iedy rozpoznaje sytuację, p ro si o w eronal z oczywistym zam ia­ rem sam obójstw a. C hociaż spotyka się z odm ową, ciągle zabiega o szybką śm ierć. „Z ażądała, by [polscy policjanci] ją zastrzelili. U m aw iała się o to z n im i półgło­ sem, byle nie daw ali nigdzie zn ać” (s. 47).

N adzieja szybkiej śm ierci rozwiewa się tak, jak w cześniejsza nadzieja na oca­ lenie: „Znow u pow iedziała, by ją zastrzelili, ale bez wiary, że to zro b ią” (s. 48). Żydówce nie będzie oszczędzone poniżenie, oczekiw anie i w ystaw ienie na spoj­ rzenia obcych. Jej czekanie jest naznaczone sam otnością i izolacją. Wszyscy, nie w yłączając niej sam ej, w iedzą, że jedynym m ożliw ym rozw iązan iem pozostaje śm ierć. Tę wydobyw aną przez n a rra to ra oczywistość uznają zarówno m iejscowi, jak b oh aterk a. Jest to rodzaj praw dy przyjm ow anej jako coś n atu ra ln eg o i niepod- legającego dyskusji.

N ie sposób u n ik n ąć pytania: dlaczego?

Dlaczego w szystkim wydaje się oczywiste, że ta h istoria m usi skończyć się śm ier­ cią? Jakie elem enty rzeczywistości przekonują o tym od razu sam ą b ohaterkę, skoro w zasięgu w zroku nie m a hitlerowców? Kogo boi się i przed kim chce się ukryć? D laczego wreszcie niem ożliw e okazuje się uw alniające od koszm aru samobójstwo?

Kw estie te pozostaw m y póki co otw arte. N ałkow ska zdaje się sucho relacjo n o ­ wać zdarzenia. O kazuje się jednak, że w idzi w ięcej, niż m ogłoby się wydawać na pierw szy rzu t oka. Jest w nikliw ą obserw atorką i in te rp re ta to rk ą społecznych za­ chowań. D zięki szczególnego ro d za ju n a rra c ji sięga - jak się za chw ilę p rze k o n a­ m y - do głębokich m echanizm ów społecznych d eterm in u jący ch działania postaci.

Głos narratora i głos społeczny

Fabuła opow iadania Przy torze kolejowym jest prosta. H isto rię m ożna streścić w jednym akapicie. N ałkow ska rozw inęła ją na k ilk u stronach, zm uszając czytel­ nika, żeby został p rzy um ierającej przez p o n ad dobę. Czy chodzi tylko o em patię? Realia okupacji stanow ią dla N ałkow skiej n iedające się pom inąć tło, jej uwaga skupia się jednak na czym innym : obserw ujem y zachow anie gru p y przeciw staw io­ nej w yraźnie wyizolowanej jednostce. N a rra to r m ówi często głosem ogółu, dla któ-

139

(5)

14

0

rego zd arzenie p rzy torze jest czymś n atu ra ln y m . S próbujem y wydobyć m echa­ n iz m w ykluczenia ukryw ający się w dyskursie i p rak ty k a ch zakładających tego ro d zaju oczywistość oraz tow arzyszące m u koncepcje tożsam ości7.

„Gdy znalazł ją, była sam a. Ale pow oli zjaw iali się ludzie w tym p u stk o w iu ” (s. 45). P ojaw ienie się Żydów ki pow oduje zam ieszanie. Szybko otacza ją k rąg gapiów, jej ciało przyciąga spojrzenia i uwagę. M iejsce, gdzie leży, zam ienia się w scenę: „Staw ali lękliw ie, p atrz y li z o d d alen ia” (s. 45). R anna staje się m im ow olnie cen­ tru m spontanicznego zainteresow ania. Z aciekaw ienie n ie przekształca się jednak ani w k o m unikację, ani w działanie. Dlaczego?

Sem icki w ygląd oznacza wyrok. C iało m ów i sam o za siebie przez m e d iu m ci­ szy, któ ra je otacza. „ R z e c z n i e p r z e d s t a w i a ł a w ą t p l i w o ś c i . Jej k ręte k rucze włosy były rozczochrane w s p o s ó b z b y t w y r a ź n y , jej oczy p rze le­ w ały się z b y t czarno i n iep rzy to m n ie pod opuszczonym i pow iekam i” (s. 45). D la kogo? Głos n arra to ra m ówi o tym , co na poziom ie społecznym uważa się za n ie ­ p odw ażalną praw dę. R ozpoznane odstępstw o od n orm y opiera się na ko n k retn y m system ie d y sk u rsu 8, w tym w ypadku dyskursu polskiej kultury. Sem ickie rysy same w sobie nie m ają żadnego znaczenia, ale zyskują je, kied y zam ien iają się w człon opozycji (słow iański i k atolicki versus żydowski), któ ra rozszerza się na ideę „n a s” (Polaków) i „ich ” (Żydów).

W ygląd n a ty c h m ia st określa k obietę jako należącą do obcej g ru p y i innej k a­ te g o rii społecznej, sy tu u jąc ją na zew n ątrz w spólnoty, k tó ra na n ią patrzy. O po­ zycja im p lik u je relację w ładzy9 tym w yraźniejszą, że rzecz dzieje się w rea liac h

„Jednostki zajm u ją zm ieniające się pozycje w św iatach społecznych, połączonych i splecionych. Te św iaty zobow iązują je do pew nych sposobów d ziałan ia, które prow adzą do rozw oju ko n k retn y ch autokoncepcji i tożsam ości m oralnych oraz płciowych. K ażdy z tych św iatów jest k o nkretnym w szechśw iatem d yskursu, znaczenia i d o św iadczenia” (A.R. L in d esm ith , A.L. Strauss, N.K. D en zin Psicologia

social, C en tro de Investigaciones Sociológicas, M a d rid 2006, s. 527).

„ In te rp retacje odnoszące się do św iata społecznego tw orzą się w o p arciu o system y dyskursu. Rzeczy nie m ają znaczenia sam e w sobie albo ze w zględu na siebie; ich znaczenia w yłaniają się z procesów in terak cji in te rp retacy jn ej. Proces ten jest częścią k o n tin u u m kulturow ych znaczeń i przedstaw ień - tego, co nazyw am y kręgam i kultury. P oznajem y cokolw iek tylko za pośrednictw em owego procesu p rzed sta w ian ia” (tam że, s. 527-528).

„Różne system y w ładzy przen ik ają cale społeczeństwo. System y te pom agają regulować p r o d u k c j ę c i a ł i o s ó b o d b i e g a j ą c y c h o d n o r m y . [...] Relacje w ładzy osadzają się na «wszystkich poziom ach życia społecznego i tym sam ym d ziałają w całej jego przestrzeni»” (tam że, s. 529; podkreślenie moje - A.C.P). Z daniem C. G u illau m in rasa jest k o nstruktem kulturow ym w pisanym w relacje władzy: „Idea endodeterm inow anej n atu ry g ru p jest w łaśnie jedną z form , którą przybiera antagonizm m iędzy sam ym i gru p am i społecznym i, których on dotyczy” (C. G u illau m in Rasa i natura. System oznaczeń. Idea grupy naturalnej i stosunków

społecznych, w: Ch. Delphy, C. G uillaum in, M. W ittin g Francuski feminizm

materialistyczny, przekł. i red. M. Solarska, M. Borowicz, IH UAM, Poznań 2007, s. 34.

7

8

(6)

o kupacji. W w y padku Żydów ki jej „z b ro d n ia ” polega po p ro stu na tym , że jest Ż ydów ką10.

Spektakl dyskryminacji

N ałkow ska zm ienia jed n ak perspektyw ę. R anna kobieta także ogląda zachow a­ nie p rzyglądającej się jej „ p u b licz n o ści” . W idzów , k tó rzy się boją, choć za jm u ją w okupacyjnej rzeczyw istości zu p e łn ie in n e m iejsce. W rela cja ch z o k u p a n te m są uprzyw ilejow ani w p o ró w n a n iu z Ż ydam i, d zięki czem u m ogliby przy n ajm n iej próbow ać ją ocalić. P ro p ag an d a nazistow ska n ak ład a ła na Żydów k ry m in a lizu - jącą etyk ietę, w yciągając stą d o stateczne konsekw encje. M ięd zy Ż ydam i a aryj- czykam i pow staw ała w te n sposób relacja - w p o ró w n a n iu z Żydów ką - w zględ­ nej podległości i władzy. Los tro p io n y c h zależał p rzecież od zachow ania tych, k tó rzy m ie li praw o do życia. N a k ła d a ł się na to od lat obecny w polskiej k u ltu rz e obraz Żyda jako w ykluczonego ze w spólnoty. „Żyd znaczyć m oże tyle, co ten , którego uw ażam za obcego, ten , którego nie lu b ię czy w ręcz - te n k tó ry m g a r­ d zę” - p isa ł M ic h ał G ło w iń sk i11. Z d a n ie m socjologów i psychologów społecz­ n ych „odstępstw o od n o rm y i jego defin icje w y rastają z in te ra k c ji m ię d zy je d ­ n o stk a m i, k tó re przyw łaszczają sobie różne zakresy w ładzy i au to ry te tu w sto ­ su n k u do p ozostałych członków grupy. [...] N ało ż en ie k ry m in a lizu jac ej etykiety na jed n o stk ę lu b g ru p ę je d n o ste k oznacza p o lityczne w ykonyw anie zastosow a­ nej w ładzy” 12.

Tekst N ałkow skiej wydobywa te n społeczny i k u ltu ro w y fenom en. M ilczenie b u d u je n i e w i d z i a l n y m u r m iędzy g ru p ą a ra n n ą . Jest z n a k ie m jej n ieprzy- należności, tego, że ro zp o z n an o ją jako obcą i pozbaw ioną praw . W d łu g im ocze­ kiw an iu n a śm ierć Żydów ka pozostaje tym bard ziej sam otna, że znalazła się w śród lu d z i13.

W śród lu d z i, ale poza m ożliw ą k o m u n ik a cją. „D o niej n ie odezw ał się n ik t. To ona zapytała, czy ci, co leżą po d lasem , nie ży ją” (s. 45). G ru p a k o n sek w en t­ nie u trzy m u je izolację, k tó ra jest w yraźną form ą i stra c h u , i przem ocy. M ilcze­

Puerta

Ciało (nie)widzialne: spektakl wykluczenia...

10 Zob. E. Said Orientalizm, przeł. M. W yrw as-W iśniew ska, Zysk i S-ka, Poznań 2005, s. 77.

11 M. G łow iński M owa i zło, w: tegoż Pismak 1863 i inne szkice o różnych brzydkich

rzeczach, O pen, W arszaw a 1995, s. 43.

12 A.R. L in d esm ith , A.L. Strauss, N.K. D en zin Psicologia social, s. 531-532. 13 „O dstępstw o od norm y nie jest wewnętrzną w łasnością każdego zachow ania; jest

w łaściw ością p r z y p o r z ą d k o w y w a n ą zachow aniu przez pozostałych członków grupy, k tórzy b ezpośrednio lub p ośrednio w chodzą z n ią [z g ru p ą ] w kontakt. Jedyny sposób, za pom ocą którego obserw ator może dow iedzieć się, czy styl postępow ania odbiega od norm y [...], jest z n a j o m o ś ć s t a n d a r d ó w p u b l i c z n o ś c i , k t ó r a n a ń r e a g u j e ” (tam że, s. 533). P odkreślenie m oje -

(7)

14

2

n ie otaczające ra n n ą stanow i k o n tra st z zachow aniem chłopów. C i „rozm aw iali z cicha m iędzy sobą, w zdychali, jakoś się n a ra d z a li odchodząc” (s. 45). Lęk m iesz­ kańców w ioski w yraża się w p o ru sz e n ia c h ich ciał: trzy m ają się z daleka, zb liż a ­ ją, o d d alają się znow u. W tym sp e k tak lu , k tó ry oglądam y, w yraża się tra n sm isja p rzem ocy w yw ieranej p rzez najeźdźców (nazistow skie N iem cy) na okupow anych (Polacy) i w k o ń cu na n a jsła b szą i n a jb a rd z ie j b e z b ro n n ą g ru p ę - m niejszość żydow ską. „C zas był w zm ożonego te rro ru . Za d an ie pom ocy lu b sc h ro n ie n ia gro ­ ziła pew na śm ierć” (s. 45).

Spojrzenie z drugiej strony

C iało jest nie tylko p rz e sła n k ą w ykluczenia. P ra k ty k i m a rg in a liz a c ji to spo­ soby p ostępow ania z ciałam i, k tó re w te n sposób zostają p rze k szta łc o n e w zn ak i społecznego sta tu su . C iało jest m iejscem , gdzie m a rg in aliz ac ja się w yraża i staje doty k aln a.

R anna stara się oddzielić od otoczenia. Pije. U siłuje zerwać k o n ta k t ze świa­ tem : zam yka oczy. „Była p ija n a, d rze m ała”; „C hw ilę leżała, zam knąw szy oczy”; „Leżała długo i spokojnie, o c z y z b y t c z a r n e m ocno zakryła p o w iek am i” (s. 46); „Obie ręce położyła na oczach, żeby już nic nie w idzieć” (s. 48). Zam ykając oczy, ukryw a p ię tn o i unik a spojrzeń, które są w yrokiem odbierającym nadzieję na ucieczkę. O ddziela się od patrzących. „G dy je w reszcie odsłoniła, zobaczyła wokół siebie nowe tw arze” (s. 46). N ap ierająca przem oc staje się w idoczna dzięki p rzyjęciu p erspektyw y osaczonego ciała. Żydówka w ycofuje się w siebie, szuka we- w nętrzności, w której m ogłaby się u k ry ć14.

C h ło p i n ie sta ra ją się naw et ochronić jej p rz e d k o m e n tarza m i: obcy ciągle na nowo o b ja śn ia ją sytuację świeżo przybyłym , p rzy p o m in a ją c b o h a te rc e o kosz­ m arze, w k tó ry m się z n a la zła , choć ona sam a ro b i w szystko, żeby się od tego k o sz m aru oddzielić. Skoro koniec się odw leka, k obieta p ro si o p ap iero sy i w ód­ kę. Jedyne, co jej p ozostaje, to w m ia rę m ożliw ości znieczu lić ciało i zapom nieć o czek an iu . U śpić św iadom ość i odizolow ać się od otoczenia. Skazana p ró b u je uciec w zrokiem w otaczający pejzaż. N a rra to r m ów i z jej perspektyw y: „Za p u ­ stym po lem stało p arę dom ków, z d rugiej stro n y k ilk a n ied u ży ch , ch u d y c h sosen z a m ia ta ło gałęziam i niebo. L as, do któ reg o m ie li uciec, zaczynał się dalej od to ru , poza jej głową. To p ustkow ie było całym św iatem , k tó ry o g lą d ała”; „L ekki ru ch o m y zm ierzch n asuw ał się na niebo od w schodu. N a zachodzie k łę b k i i sm ugi c h m u r w stępow ały b y stro k u gó rze” (s. 47). O czy otw ierają się, żeby nie w idzieć, oczy zam ykają się, żeby nie w idzieć. Inaczej niż dźw ięki, słow a... i w reszcie fak ­

„O bojętność jest pancerzem obcego: nieczuły, zdystansow any, w ydaje się być w głębi poza zasięgiem ataków i o d rz u can ia [...]. D ystans, k tóry się w okół niego wytwarza, odpow iada tem u, gdzie on sam się um ieszcza, wycofując p oniżenie w k ieru n k u bezbolesnego jąd ra tego, co nazyw am y duszą, poniżenie, które jest n apraw dę czystą b ru ta ln o śc ią ” (A. A raszkiew icz Wypowiadam wam moje życie. Melancholia Zuzanny

(8)

Puerta

Ciało (nie)widzialne: spektakl wykluczenia.

ty - od n ic h n ie sposób uciec. „S pod uchylonej pow ieki zobaczyła, jak p o lic ja n t w yjął rew olw er z fu te ra łu i pod ał n ie z n a jo m e m u ” (s. 48).

C iało m ów i bez słów przez sam ą swoją pozycję. K obieta siedzi, p o te m k ła ­ dzie się i pozostaje ta k p rzez jakiś czas; znów siada, żeby zbadać ran ę w kolanie. R elacje p rz e strz e n n e w yrażają obow iązującą h ie ra rc h ię : ra n n a nie dośw iadcza b liskości, jest b ezsiln a i b ez b ro n n a wobec tych, k tó rzy są górą - otaczają, stoją i w m ilc z e n iu p atrz ą. S pojrzenie z góry n ie jest n e u tra ln e . O db ierając praw o do so lid arn o ści i sc h ro n ie n ia w ystaw ia na cios. Jest faktycznym w yrokiem , o czym m ów i sam n a rra to r N ałkow skiej. W ian u szek g apiów nie jest k ręg iem św iadków 15.

C iało pozbaw ione m ożliw ości ru c h u staje się dla b o h aterk i w yrokiem w świe­ cie, gdzie konieczna jest ciągła ucieczka od spojrzeń. W ygląd, donos i ran a w kola­ nie sum ują się. Z m uszają do uczestnictw a w sytuacji społecznej: „Ten wyrok śm ierci na nią, uw ięzły w jej kolanie, tkw ił tam jak gwóźdź, którym przybita była do zie­ m i” (s. 46).

Ciało widzialne, ciało niewidzialne

Ciało Żydówki rzuca się w oczy. W idać je z każdego p u n k tu . N ie m oże się ukryć an i zostać u kryte przez innych: „Był b iały dzień, m iejsce otw arte, z dala zewsząd w idoczne” (s. 45).

B ezbronność i nadchodząca, pow olna, społecznie u znana za n ie u ch ro n n ą za­ głada w yeksponow anego ciała stają się w idow iskiem : „Co chw ila tw orzył się n ie ­ w ielki w ianuszek ludzi, którzy stojąc oglądali się n iespokojnie i p rędko odchodzi­ li. P rzychodzili in n i, ale też nie zatrzym yw ali się dłużej. R ozm aw iali z cicha m ię ­ dzy sobą, w zdychali, jakoś się n ara d zali odchodząc” (s. 45). „G rom adka na zboczu nasypu ściągała uwagę. W ciąż ktoś nowy się p rzyłączał” (s. 46).

15 W koncepcji Ja n a B łońskiego w ina Polaków polegała na obojętności (J. Błoński

Biedni Polacy patrzą na getto, W L, K raków 1994). K rytykę idei „obojętnego

św iadka” opisuje E. Janicka: „ciągle b ra k u je nam języka, by nazw ać to m iejsce - polskie m iejsce, które na pew no nie jest m iejscem św iadka, choć ta kategoria przyjęła się w refleksji n ad Z ag ład ą i organizuje analizy na przykład R oberta J. L iftona czy M ichaela C. S teinlaufa. Bo czy św iadek zaangażow any - w p rzenośni i/lu b dosłow nie - to jeszcze świadek? [...] Bo jak zakw alifikow ać na przykład tak zw aną obojętność? Tw ierdzę, że z racji u p rzedniego «przygotow ania», «w prow adzenia w tem at», «w tajem niczenia» nie było czegoś takiego.

P roponow ałabym tu term in «obserw acja uczestnicząca w tajem niczona», bo sam a «obserwacja uczestnicząca» to za mało. Byłaby ona dokonyw ana w trybie m yśli, mowy, uczynku i zan ied b an ia. W tej kategorii - wydaje m i się - jest m iejsce na m nogość i zn iuansow anie przejawów. I być m oże otw iera ona także furtkę do zro zu m ien ia, że tu taj chodziło o większość - zdecydow aną, a nade wszystko decydującą: o tym , że «cała Polska była gettem »” (Mord rytualny

z aryjskiego paragrafu. O książce Ja n a Tomasza Grossa „Strach. Antysemityzm w Polsce tu ż po wojnie. Historia moralnej zapaści , „K u ltu ra i społeczeństw o”

(9)

14

4

„ N iep rzep arta była ta siła, która oddzielała ją od n ic h w szystkich pierścien iem p rze ra ż e n ia ” (s. 46)16. A jed n ak nie sposób zawiesić p y ta n ia, czy reakcja byłaby taka sam a, gdyby ofiarę rozpoznano jako swoją?

P rzerażenie, o k tórym m ów i n arrato r, jest rzeczyw iście obawą p rze d rep resja­ m i o k u p an ta, ale w in n y m sensie, niż do tego przyw ykliśm y. S trach b u d zą swoi, p o te n cja ln i donosiciele. N ałkow ska pokazuje, że antysem ityzm był ta k głęboko w pisany w realia epoki, że wszyscy, którzy litu ją się n a d cierp ien iem Żydówki, jednocześnie odczuw ają strach. Jeśli zdecydują się pom óc ran n e j, doniesie na n ich któryś z sąsiadów 17. Ten w łaśnie strac h p a ra liż u je jakąkolw iek p róbę zbliżenia i spraw ia, że pom oc jest w oczywisty sposób niem ożliw a.

„N iew idzialny k rą g ” jest zatem m etaforą nie tylko strachu, ale także w yklu­ czenia. O ba m echanizm y n ak ład a ją się na siebie. L iczni i ró żn i ludzie, którzy zb li­ żają się do niej, są dla m łodej Żydów ki całkow icie obcy. O na także jest dla nich obca. R anna „wdziera się” w rzeczyw istość wsi ze swoją „obcością”, sam a jej n ie ­ chciana obecność jest inw azją. Jesteśm y przy społecznym ro zu m ien iu „obcości”, k tó ra zam ykając Żydówkę w narzuconej definicji, pozbaw ia ją praw, um ieszcza w re la c ji d o m in u jąc y /zd o m in o w an y , choć jed n o cześn ie b u d z i za in te re so w an ie i skupia uwagę: „Leżała pośród ludzi, ale nie liczyła na pom oc. Leżała jak zwierzę ra n n e na polow aniu, którego zap o m n ian o dobić” (s. 46). W opow iadaniu nie tylko p orów nuje się b o h aterk ę do zw ierzęcia. D od an ie słów „o któ ry m z a p o m n ia n o ” oznacza, że odm ów iono jej naw et łaski skrócenia cierpień. M im o że kobieta leży „pośród lu d z i”, sam a sym bolicznie przestała już być człow iekiem jak inni. O d­ m ów iono jej u zn a n ia od chw ili, kied y zaczęli pojaw iać się przy niej ludzie.

W Korzeniach totalitaryzmu H an n a h A rendt p oddaje krytyce ideę praw czło­ w ieka. Stosuje się ją do tych, którzy w ykluczeni ze w spólnoty narodow ej pozostają lu d ź m i jedynie abstrakcyjnie, poza w szelkim k o n k rete m pozw alającym zabezpie­ czyć i zrealizow ać ich ludzkie praw a. Człow ieczeństw o okazuje się cechą tych, k tó ­ rzy n ie m ają do niego d ostępu jako do realnego u zn a n ia i m ogą liczyć tylko na h u m a n ita rn e w spółczucie18.

16 W okupacyjnym praw odaw stw ie kara śm ierci groziła za w iele przestępstw i wykroczeń. Pom oc Ż ydom nie była w yjątkiem . R ealne zagrożenie zależało od w ielu czynników , w śród których w ażne m iejsce zajm ow ała solidarność otoczenia zabezpieczająca p rzed w ykryciem i in terw en cją w ładz n iem ieckich. Zob. A. W rzyszcz Okupacyjne sądownictwo niemieckie w GG 1939-1945, a także

A. Leszczyński Polska, kolonia I I I Rzeszy, „G azeta W yborcza” 6-7 czerwca 2009, s. 28. 17 „U kryw anie Żydów nie było postrzegane jako akt bohaterstw a czy h u m an itary zm u ,

lecz w łaściw ie jako akt zdrady, d ziałan ia przeciw polskiem u interesow i n arodow em u” - pisze K. Jasiew icz w książce Pierwsi po diable. E lity sowieckie

w okupowanej Polsce 1939-1941 (ISP PAN, W arszaw a 2001). Cyt. za E. Jan ick a Mord rytualny z aryjskiego paragrafu, s. 243.

18 Por. H. A re n d t Korzenie totalitaryzmu, przeł. D. G rinberg, M. Szawiel, WAiP, W arszaw a 2008.

(10)

R anna Żydówka - jeśli w ogóle jest w oczach gapiów osobą, a nie tylko skaza­ nym na zagładę obcym - pozostaje człow iekiem jedynie w tym abstrakcyjnym sen­ sie. M oże być p rze d m io te m litości jako istota ludzka w ogóle, odm aw ia się jej jed­ n ak ochrony i solidarności zw iązanej z u zn an iem jej przynależności do w spólnego św iata. Świadczy o tym nie tylko gra spojrzeń, ale i b ra k k o m u n ik acji. O prócz m ałom iasteczkow ego „ fra n ta ”, który cały czas jest obok, przyniósł wódkę i p a p ie ­ rosy, n ik t b ezpośrednio n ie zwraca się do ran n ej. M im o to - pow tórzm y - in fo rm a­ cje ciągle krążą w śród chłopów: „Nowi ludzie przystaw ali, w racając z roboty. D aw ­ n iejsi o b jaśniali tych nowych, co się stało” (s. 47). Ich słowa k o n tra stu ją z ciszą, któ ra kobietę otacza. L udzie nie tylko nie zw racają się do Żydów ki. Choć jest p rze d m io te m zainteresow ania, faktycznie ją ig n o ru ją 19. Jesteśm y p rze d ciałem obecnym (w idzialnym ) i nieobecnym (niew idzialnym ) zarazem : „M ówili tak, jak­ by nie słyszała ich wcale, jakby jej już nie było” (s. 47).

Nieśw iadom e działanie

Izolacja Żydówki w ynika z jej narzucającej się w idzialności. M ożna mówić „o n ie j”, ale nie „do n ie j” . Jej obecność tw orzy niew ygodną sytuację, ale jednocześnie b u d z i fascynację: fascynację różnicą. C iało, które okazuje się zagrożeniem , p ro ­ w okuje dylem aty i w ątpliw ości: „Żeby to z lasu, to by ją było łatw iej gdzie wziąć. Ale tak, n a l u d z k i c h o c z a c h - nie m a sposobu” (s. 48). D o kogo odnosi się sform ułow anie „na lu d z k ich oczach”? „Tak więc n ik t nie zap rag n ął zabrać jej stąd p rze d zm rokiem an i wezwać doktora, an i odwieźć do stacji, skąd m ogłaby doje­ chać do szp itala. N i c t a k i e g o n i e b y ł o p r z e w i d z i a n e . S z ł o j u ż t y l k o o t o, a b y t a k c z y i n a c z e j u m a r ł a ” (s. 48).

M iejscow i zb ierający się wokół Żydów ki uczestniczą w szczególnego rodzaju w idow isku. Śm ierć ran n ej jest w n im niekw estionow aną oczywistością. Z d an iem Joanny T okarskiej-B akir „przednow oczesny antysem ityzm , religijny, etniczny i spo­ łeczny w n a rra c ji sym bolicznej w yznaczał im [Żydom] praw dziw e «miejsce n ie ­ bezpieczne», które w każdej chw ili m ogło zniknąć z pow ierzchni zie m i”20. W pol­ skiej k u ltu rz e ludow ej Żyd należał do „antyśw iata”, którego zagładę postrzegano jako w pisaną w p o rządek kosm osu i zaw ieszoną jedynie tym czasowo. R ozpozna­ nie T okarskiej-B akir czerpie nie tylko z dokum entów historycznych. Jest zadzi­ w iająco trw ałym w zorem kultury, potw ierdzanym także przez b ad a n ia terenow e

Puerta

Ciało (nie)widzialne: spektakl wykluczenia...

19 „U znanie oznacza, że postrzegam y Innego jako kogoś oddzielnego, ale fizycznie u strukturyzow anego w form ach, w których sam i uczestniczym y. [...] sam a ko m u n ik acja zam ien ia się zarów no w w ehikuł, jak i w p rzykład uzn an ia. [...] U znanie [...] m a m iejsce d zięki ko m u n ik acji, w pierw szym rzędzie - chociaż nie w yłącznie - przez k om unikację w erbalną, d zięki której p odm ioty z o s t a j ą p r z e k s z t a ł c o n e m ocą prak ty k i ko m u n ik acy jn ej, w której u czestn iczą” (J. B u tler Deshacer el género, E diciones P aidós Ibérica, B arcelona 2006, s. 190. P odkreślenie m oje - A .C .P ).

20 J. T okarska-B akir Ż ydzi u Kolberga, „Res P ublica N ow a” 1999 n r 7-8, s. 38.

14

(11)

14

6

z końca X X i początku XXI w ieku21. W zorem , który w edle wszelkiego praw do­ podobieństw a obowiązywał także w czasie i m iejscu zdarzeń przedstaw ionych w Przy

torze kolejowym w form ie wzm ocnionej z pewnością politycznym antysem ityzm em

m iędzyw ojennej endecji. N ałkow ska jest dotkliwie świadoma tego kontekstu. O po­ w iadanie Kobieta cmentarna, które poprzedza Przy torze kolejowym i tw orzy z nim rodzaj dyptyku, z całą ostrością przedstaw ia p roblem polskiego antysem ityzm u. Bohaterka Kobiety cmentarnej reaguje na Zagładę w sposób, który łączy logikę unice­ stw ienia „antyśw iata” z językiem nowoczesnego rasizm u: „Ale proszę Pani, dla nas lepiej, jak ich N iem cy wyniszczą. O ni nas nienaw idzą gorzej niż N iem ców ” (s. 38).

D la społeczności podzielającej ów obraz św iata żydowska śm ierć n ab iera zn a­ czenia i zam ienia się w spektakl. „P rześladow anie Żydów daje chrześcijaninow i u dział w gigantom achii, k tóra trw a od ukrzyżow ania C hrystusa i skończy się do­ p iero z D ru g im Przyjściem - pisze T okarska-B akir - Z abicie Żyda, sekciarza-zło- czyńcy, m oże tylko przybliżyć ów szczęśliwy fin ał czasów”22. Sytuacja z Przy torze

kolejowym staje się zrozum iała na tle obrazów notow anych przez kro n ik arzy i et­

nologów. P łonie synagoga; „Widać jak na d łoni całą tę sytuację: p rze d płonącym b u d y n k ie m stoi grom ada, któ ra naw et nie udaje, że pom aga gasić pożar. G rom ada przygląda się, «co się ta m b in d z ie dziać»”23. T okarska-B akir podkreśla, że w n a r­ racjach X X-wiecznych - a d okładnie tych dotyczących Z agłady - „słychać w yraź­ ne echo” opow ieści o unicestw ieniu antyśw iata.

Z ainteresow anie tłu m u ra n n ą kobietą należy do tego sam ego p orządku. L u ­ dzie oglądają m iste riu m losu. Śm ierć Żyda jest w n im „częścią odwiecznego ła d u Bożego na ziem i”24. S tosunek poszczególnych w idzów do owego m isteriu m m oże być różny - od satysfakcji przez obojętność do litości. Moc antysem ickiego m itu polega jed n ak na paraliżu jący m d ziałanie p rze k o n an iu o n ie u ch ro n n y m w yroku w pisanym w p orządek świata. N aw et ci, którzy decydują się na lu d z k i odruch, jak kobieta u k rad k ie m podająca ran n ej k ubek m leka, nie p ró b u ją niczego zm ienić i nie w ierzą w możliwość zm iany, nie mówiąc o tym , że czują na sobie czujne oko grupy.

Spektakl w yznacza role uczestnikom . G apie zam ien iają się w św iadków losu, k tóry dopełnia się na ich oczach. O glądają p otw ierdzenie ich własnego p rze k o n a­ n ia o „niebezpiecznym m ie jsc u ” zajm ow anym przez Żydów. P atrząc, zyskują p o ­ czucie niew inności, bo przecież w yrok zapadł gdzieś indziej i należy do osnowy świata. Tym czasem w rzeczyw istości przedstaw ionej przez N ałkow ską to w łaśnie grom ada patrzących dokonuje de facto egzekucji. Żydówkę zabijają w yobrażenia,

21 Zob. J. T okarska-B akir Legendy o krwi, W.A.B., W arszaw a 2008; n u m er „S ocietas/ C o m m u n itas” 2009 n r 2(8) został pośw ięcony p odlaskim bad an io m A rchiw um Etnograficznego.

22 J. T okrska-B akir Żydzi u Kolberga, s. 36. 23 Tam że, s. 38.

(12)

Puerta

Ciało (nie)widzialne: spektakl wykluczenia.

które oddzielają ją od w idzów i jednocześnie spraw iają, że wieś nie jest zdolna dostrzec w łasnego w spółudziału w zadaw anej śm ierci. P odział ról w arunkow any antysem ickim w zorem k u ltu ry ludowej leży u podstaw rozpoznania w spólnoty jako św iadków Zagłady. R ozpoznania, które w św ietle relacji N ałkow skiej okazuje się fałszyw e25.

Dobijający strzał

Tylko jedna osoba - pow tórzm y - jest p rzy m łodej Żydówce przez cały czas aż do m o m e n tu jej śm ierci. To ów m iejscow y m ałom iasteczkow y „ fra n t”, który tow a­ rzyszy jej, k u p u je w ódkę i papierosy, podaje ogień. O n b ędzie k atem ran n ej kobie­ ty. Z agadka tej postaci pozostaw ała w ce n tru m zainteresow ania in te rp re tato ró w opow iadania N ałkow skiej.

W Przy torze kolejowym m am y do czynienia z podw ójną n arracją. N arra to r, k tó ­ rego m ożna utożsam iać z głosem autorskim , opow iada h isto rię zasłyszaną od n a ­ ocznego św iadka: „Człowiek, który nie m oże zrozum ieć i nie m oże zapom nieć, opow iada to jeszcze ra z ” (s. 45). N ałkow ska wydobywa jego zd u m ien ie finałem h istorii: „Ale dlaczego to on do niej strzelił, to nie jest jasne - m ów ił opow iadają­ cy. W łaśnie o n im m ożna było m yśleć, że m u jej ż a l...” (s. 49). P odobnie reagują na czyn „ fra n ta ” miejscowi: „L udzie m ałą g ru p k ą stojący dalej w idzieli, jak n a ­ chylił się n a d nią. U słyszeli strzał i odw rócili się z e z g o r s z e n i e m . - Już m ogli lepiej wezwać kogo, a nie tak. J a k t e g o p s a ” (s. 48).

N ałkow ska przyw ołuje słowa swego in form atora w fu n k cji w yraźnie ironicz­ nej. Z jego w ypow iedzi - podobnie jak z reak cji gapiów - p rzebija coś, co zadaje k łam in ten cjo m m ów iących i ich ro zp o zn an iu sytuacji. W zgorszeniu b rzm i nu ta fałszu, skoro dla w szystkich było jasne, że pom oc nie w chodzi w grę i że jest n ie­ m ożliw a „na lu d z k ich oczach”, a więc ze w zględu na dyscyplinę w ytw orzoną przez spojrzenie grupy. O bu rzen i nie rozum ieją, że przedłużające się oczekiw anie na śm ierć trak to w an e przez n ic h jak rodzaj w idow iska pow oduje ból, wobec którego dobijający strzał m ożna rozum ieć jako akt m iłosierdzia. Ci, którzy trak to w ali Ży­ dówkę „jak zwierzę ra n n e na polow aniu, którego zap o m n ian o dobić” (s. 46), gor­ szą się, k iedy ktoś decyduje się skończyć jej udrękę. F akt, że strzela jeden ze swo­ ich i to na oczach w szystkich, okazuje się bulw ersujący. Jednocześnie n ik t nie w i­ dzi p ro b lem u w tym , że grom ada przygląda się kobiecie, któ ra cały d zień leży u m ierająca i w ystawiona na fizyczne i psychiczne cierpienia.

Strzał zaburza p orządek widow iska. W edle m itycznego scenariusza śm ierć ma przyjść z zew nątrz. K rąg gapiów w olałby zachować status św iadków losu: „lepiej wezwać kogo, a nie ta k ” (s. 48). „ F ra n t”, w ykonując w yrok jako ktoś spośród m ie j­ scowych, ujaw nia faktyczny sens zgrom adzenia, które otacza Żydówkę i uniem oż­ liwia jej ucieczkę. Przyw ołane przez N ałkow ską słowa św iadka n ab ierają sensu

25 O p ołączeniu antysem ityzm u nowoczesnego i tradycyjnego pisze także J. T okarska-

-B akir w ko n k lu zji tek stu Żydzi u K o lb e r g a ., tam że.

14

(13)

14

8

oskarżenia. C hłop opow iadający h isto rię nie jest w stan ie zrozum ieć zabójcy, bo postrzega fak ty w edług tego sam ego schem atu, co reszta wspólnoty. Litość zam ie­ n iająca się w działan ie - choćby w dobijający strzał - jest w tej perspektyw ie n ie ­ m ożliw a, bo liczy się m iste riu m losu, a nie ból ofiary, k tó ry jest czymś oczywi­ stym . „ F ra n t” psuje zatem spektakl i uniem ożliw ia grupow e katharsis: przyw róce­ nie p orządku, w k tórym nie m a m iejsca dla Żyda, oraz jednoczesne uw olnienie w spólnoty od w iny i św iadom ości w spółuczestnictw a w przemocy.

M iejscowi widzą i kom entują zabójstwo, ale nie staje się ono początkiem refleksji. Pozostaje zagadką. W świetle opow iadania Nałkow skiej okazuje się dopełnieniem ich własnego zachowania. „Leżała ta m jeszcze całą noc i p o ran e k ” (s. 49). Pozycja ciała Żydówki - teraz już m artwej - nie zm ieniła się. Ciągle leżała na ziem i w idocz­ na i ignorow ana przez wszystkich. Paralelizm jest wyraźny: przejście od sym bolicz­ nej śm ierci zadanej przez grupę do śm ierci fizycznej okazuje się płynne.

Podwójne wykluczenie

In te rp re ta c ja ta nie usuw a jednak pytań. Jeśli „ fra n t” był rzeczyw iście kim ś życzliwym ran n e j, dlaczego nie czeka do nocy, kiedy ludzie siłą rzeczy rozeszliby się, a ciem ności um ożliw iłyby działanie? Samo odw leczenie egzekucji do n a s tę p ­ nego dnia i odejście gapiów stw arzałoby szanse ra tu n k u . N ałkow ska inform uje, że kiedy „zrobiło się ciem no, wyszło z lasu dwóch ludzi, żeby ją za b rać” (s. 48). N ie był to z pew nością n ik t z m iejscow ych, bo w okolicy wszyscy w iedzieli, co się sta­ ło. Po ra n n ą przyszli więc Żydzi, ci, którym udało się przeżyć skok z w agonu, ale ich pom oc okazała się spóźniona. Powraca pytanie, jakie były m ożliw e m otywy zachow ania m ałom iasteczkow ego „ fra n ta ”?

N a sytuację przedstaw ioną przez N ałkow ską składają się trzy czynniki: m ów i­ łam już o kontekście okupacji oraz nakładających się na H olokaust w ykluczają­ cych w zorach k u ltu ry polskiej lat 30. i 40. Trzeba do tego dodać jeszcze jeden kluczow y aspekt: b o h aterk a jest kobietą.

P ołączenie dwóch cech skazujących na w ykluczenie - żydow skości i kobieco­ ści - staw iało kobiety, ofiary Szoah, w szczególnie tru d n e j sytuacji. Ich ciała sta­ w ały się w idoczne i b u d ziły zainteresow anie aktyw izując dwa zestaw y prześladow ­ czych stereotypów : an ty sem ity zm u i p a tria rc h a tu . S praw iały także, że przem oc uchodziła zwykle uw agi jako zachow anie należące do akceptow anej społecznie normy.

S artre pisał: „Jest w słowach «piękna Żydówka» bardzo określone znaczenie seksualne, zu p ełn ie różne od tego, któ re zaw arte jest w słowach «piękna R zym ian- ka», «piękna G reczynka» czy też «piękna A m erykanka». Słowa te jak gdyby p ac h ­ ną gw ałtem i k rw ią”26. M aria Ja n io n ta k ko m en tu je te n fragm ent: „Ich b ez b ro n ­ ność [Żyda i kobiety] podnieca go [silnego] do ślepej w ściekłości. [...] «To, co leży

26 J.-P. S artre Rozw ażania o kwestii żydowskiej, przekł. i w stęp J. Lisow ski, F u tu ra Press, Ł ódź 1992, s. 50.

(14)

Puerta

Ciało (nie)widzialne: spektakl wykluczenia.

pow alone, ściąga na siebie atak: najwięcej radości spraw ia upokorzyć kogoś, kto już został d o tk n ię ty nieszczęściem ». Taki w łaśnie bywa los «pięknej Żydówki»”27.

Litościwy gwałciciel

K obieta leżąca przy torze jest m łoda i - jak w iem y - m a w yraźnie sem ickie rysy. R ep rezen tu je „egzotyczne p ię k n o ” i jest sam a. Jej m ąż zginął przy próbie ucieczki. W edle tradycyjnego sch em atu sam otna kobieta nie jest sam odzielna i p o ­ trze b u je pom ocy ze strony m ężczyzny, odpłacając się m iłością do w ybawiciela.

W czasie w ojny przem oc leżąca u podstaw y p atriarch a ln eg o m odelu daje o so­ bie znać ze w zm ożoną siłą. K obiety są b ardziej niż zwykle narażo n e na seksualne w ykorzystanie. Role gw ałciciela i wybawcy zlew ają się przy tym ze sobą. W opo­ w iad a n iu Idy F in k m łoda Żydówka p łaci za dok u m en ty podw ójną cenę: oddaje pieniądze i idzie do łóżka z m ężczyzną, który dostarcza jej „aryjskie p ap iery ” . Choć m am y do czynienia z oczywistym gw ałtem , spraw ca czuje się raczej dobroczyńcą i o p iek u n em ofiary. Jest przekonany, że m a praw o do jej ciała, a ona jest m u w inna w dzięczność za pom oc. U H an n y K rall pom ieszanie ról o piekuna i opraw cy daje o sobie znać w ta k im choćby zd a n iu o dziew czętach, k tó re zdołały przeżyć: „a trz e ­ cią, k tóra ukryw ała się na wsi, p a n i wychow awczyni m usiała k ilk a k ro tn ie prosić, żeby nie opow iadała n ikom u, co chłopi ro b ili z nią na strychu, bo dobrze w ycho­ w ane p a n ie n k i o ta k ich rzeczach w tow arzystw ie nie opow iadają”28. Przykładów znalazłoby się znacznie więcej.

O pieka i gwałt w ystępują w parze, w której jeden z członów jest w idoczny i ak­ ceptow any, d ru g i n ato m iast u kryty i pom ijany. N ajp ierw na pierw szy p la n w ysu­ wa się „rycerskość” i „ojcowska och ro n a”, które m ają jed n ak w yraźnie erotyczny charakter. Z w nętrza p a tria rc h a ln y c h wzorów k u ltu ry postrzega się je jako coś n atu ra ln eg o i bezrefleksyjnie akceptuje. D ruga faza przynosi sadyzm i przem oc, przyzw olenie na gw ałt, psychiczne i fizyczne poniżenie, wyzysk i n ierzadko ko ń ­ czy się zabójstw em . M ęska rozkosz jest tu najintensyw niejsza.

Przem oc drugiej fazy, w w arunkach pokoju m niej lub bardziej ukryta, w czasie w ojny staje się jawna. Gra opieki i gw ałtu okazuje się codziennością relacji m iędzy płciam i. Kobiety, szczególnie te najbardziej bezbronne, nie m ają żadnych innych środków, żeby walczyć o przetrw anie29. Są zdane na w arunki narzucone przez tych, którzy m ogą oferować pom oc i zwiększyć szanse na przeżycie. O chrona nakłada na

27 M. Jan io n „Prze-pisać” los Ginczanki, w: A. A raszkiew icz Wypowiadam wam moje

życie..., s. 8.

28 H. K rall Z dążyć przed Panem Bogiem, W L, K raków 2005, s. 74.

29 Jed n a z postaci powieści A. M oravii M atka i córka mówi: „N ie w idziałaś, że ten obwieś przez cały czas patrz y ł na jej p iersi?”. N a co m atka odpow iada: „Jest w ojna, a jak w iadom o, podczas w ojny kobiety nie pow inny p rzeb ierać ani oczekiwać szacunku jak w pokojow ych czasach” (A. M oravia M atka i córka, przeł. Z. E rnst,

C zytelnik, W arszaw a 1960, s. 88).

14

(15)

15

0

nie zobow iązanie wobec rycerskiego mężczyzny. M ilczący ko n trak t przew idujący seksualną uległość pozwala gwałcicielowi zachować status „człowieka h o n o ru ” i nie ściąga społecznej uwagi na przem oc związaną ze w zorem rycerskości.

W tekście N ałkow skiej na erotyczną relację d om inacji w skazują nieliczne, choć w yraźne ślady. M łody człow iek jest niezadowolony, kiedy dow iaduje się, że m a r­ twy m ężczyzna, k tó ry leży n ieopodal, jest m ężem rannej: „podszedł z n im i ten u p r z e j m y młody, k tó ry podaw ał jej ogień do papierosów zap aln iczk ą nie chcą­ cą się zapalić. I k tó rem u pow iedziała, że jeden z tych dw óch zastrzelonych pod lasem to jej m ąż. W ydawało się, że ta w iadom ość była m u n ie p rz y jem n a” (s. 47). Rodzaj usług - przyniesienie papierosów i w ódki, podaw anie ognia - w pisuje się we w zory szarm anckiego nadskakiw ania. Także słowo „u p rz ejm y ” nie przystaje do sytuacji. R anna i skazana na śm ierć kobieta nie p o trze b u je „u p rzejm o ści”, ale działania. N a tym tle znaczenia nabiera także słowo „ fra n t”, które dodatkow o okre­ śla rodzaj stosunku, który stara się naw iązać z Żydówką m łody człowiek.

N ałkow ska zaznacza, że rozpoczęta gra - prośba o w eronal i odmowa, p otem spełniona prośba o wódkę i papierosy, podaw anie ognia - nie zostaje podjęta. Ranna w ycofuje się w siebie: „In n i rozeszli się też. Tylko te n jeden m ałom iasteczkow y fra n t, k tó ry przyniósł w ódki i papierosów , dotrzym yw ał jej w ciąż jeszcze tow arzy­ stwa. A l e o n a n i e c h c i a ł a j u ż o d n i e g o n i c w i ę c e j ” (s. 46). W re ­ aliach H o lo k au stu ta k i b ra k en tu zja zm u wobec m ęskiego zainteresow ania i „go­ towości pom ocy” m ógł oznaczać dla Żydów ki u tra tę szans na przeżycie.

W czasie w ojny erotyzm i dom inacja m ogą przybierać skrajnie drastyczne for­ my. Zadaw anie śm ierci zam ienia się w znak absolutnego p osiadania, a strzał w sub­ stytut pen etracji. U N ałkow skiej m ożna go także rozum ieć jako reakcję na odm o­ wę erotycznej odpow iedzi na m ęskie zainteresow anie. Przem oc okazyw ałaby się w tedy p róbą zatrzym ania w ym ykającego się p rze d m io tu pożądania. M ałom iastecz­ kowy „ fra n t” byłby podobny do Tomasza z Doliny Issy, który zabija w iewiórkę z „czy­ stej m iłości do n ie j”, chw aląc tym sam ym jej delikatność i piękno. G est ok ru cień ­ stwa byłby p ró b ą przyw łaszczenia wym ykającego się o b ie k tu 30.

Przy tego ro d za ju in te rp re ta c ji dobijający strzał oznacza k u lm in ac ję dwóch rodzajów przem ocy sym bolicznej - po pierw sze, ujaw nia działan ie grupy, zam y­ kającej ra n n ą w roli, której jedynym m ożliw ym fin ałem jest śm ierć; po drugie, ujaw nia rew ers erotycznej fascynacji innością oraz opieki zw iązanej z p atriarch a l- n ym i w zoram i kultury. Oba rodzaje przem ocy okazują się niew idoczne dla świa­ dom ości uczestników zdarzenia i w te n sposób zyskują przyzw olenie. W świecie N ałkow skiej pom oc Żydówce jest nie do pom yślenia, o czym w iedzą wszyscy uczest­ nicy zdarzeń. Co innego zabójstw o. Jest ono nie tylko m ożliw e, ale pozostaje na p ogran iczu akceptow anych kulturow o zachowań.

30 P odobny m echanizm d ziała w p rzy p ad k u zabójstw będących p róbą zatrzym ania kobiet przez byłych lub ak tu aln y ch partnerów . W Polsce w 2007 roku 150 kobiet zginęło w w yniku n iep o ro zu m ień dom owych. Zob. B. G ruszczyńska Przemoc wobec

kobiet w Polsce. Aspekty prawnokryminologiczne, W olter K luw er Polska, W arszawa

(16)

Puerta

Ciało (nie)widzialne: spektakl wykluczenia.

Dystans i zmiana

W to k u analizy przyjm ow ałam założenie, że w szystko, co dotyczy ciała, jest społeczne. M ówiąc słow am i Ju d ith Butler, znaczenie ciała zostaje w ytw orzone na sposób kulturow y. Jak zauw aża badaczka, jednostki, któ re zajm ują pozycję d om i­ nacji, nie m ają anatom ii, szczególnych cech cielesnych, fizjonom ii, ich seksual­ ność w ydaje się „oczyw ista”, a ich cech fizycznych nie trzeba w żaden sposób p o d ­ kreślać, jakby ludzie ci w ogóle nie m ieli ciała. Ci, którym przypadła rola zdom i­ now anych, są za to w c a ł o ś c i c i a ł e m i są m u całkow icie podlegli. W Przy

torze kolejowym w idzialność ciała kobiecego naznaczonego jako odbiegające od

n orm y skazuje b o h aterk ę na w ykluczenie i na z góry pew ną śm ierć. W łaśnie d la­ tego uciekinierzy z lasu n ie chcą być w idziani. D la należących do g ru p y pozba­ w ionej w ładzy (Żydzi, kobiety) w idzialność oznacza pow ażne zagrożenie, czasam i ryzyko śm ierci.

N ałkow ska w prow adza w świat uw arunkow anych dyskursem spojrzeń zasad­ niczą zm ian ę - m ożliwość dystansu. O pow iadanie P rzy torze kolejowym jest grą luster. W idzim y reakcje g ru p y skontrastow ane z reakcjam i rannej. Jesteśm y św iad­ k am i sp e k tak lu jej śm ierci, ale nie na zasadach, na jakich uczestniczą w n im m ie j­ scowi gapie. M ożem y z zew nątrz zrekonstruow ać reguły tego szczególnego w ido­ w iska i dostrzec role rozdane jego u czestnikom i aktorom .

N a o sta tn im - najw yższym poziom ie - N ałkow ska wydobywa kw estię pam ięci. Z drugiego ak a p itu opow iadania dow iadujem y się, że m am y do czynienia ze św ia­ dectw em zasłyszanym i przytoczonym przez n arrato ra. H isto ria rannej Żydówki „daje się poznać już dziś tylko w opow iadaniu człowieka, k tó ry to w idział i który nie m oże tego zrozum ieć. I żyje też już tylko w jego p am ięc i” (s. 43). N ałkow ska spraw ia w rażenie, że chce zachować ową pam ięć i przekazać ją innym . Tworzy jed n ak dyptyk - łącząc Kobietę cmentarną i Przy torze kolejowym - którego sens p rze­ kracza hory zo n t św iadka. C zyni z niego nie tyle m e d iu m p am ięci, co jednego z uczestników zdarzeń, ta k jak jednym z ukazanych p rzez N ałkow ską aktorów jest dyskurs oraz obraz świata, w którym z a n u rzen i są ludzie zgrom adzeni wokół Ży­ dówki. W efekcie pam ięć, z któ rą zostają czytelnicy, jest p am ięcią zasadniczo inną od tej, którą rep rezen tu je „świadek” . O kazuje się obrazem zm odyfikow anym o m oż­ liwość d ystansu, a co za tym idzie oceny i zm iany.

Tekst N ałkow skiej znaczy zatem nie tylko jako opis w ydarzeń. Staje się in te r­ w encją w zastany m odel kom un ik acji. U jaw nienie prak ty k , sproblem atyzow anie ich i u d o stęp n ien ie społecznej św iadom ości jest perform atyw ne i zm ienia rzeczy­ w istość. Status quo nie daje się dłużej utrzym ać.

O p o te n cja le zm ian y tkw iącym w tekście N ałkow skiej św iadczą pró b y z a p a­ now ania n a d jego recepcją. S p adkobierczynie p raw au to rsk ich przygotow ały notę do h isz p ań sk ieg o w ydania M edalionów, której w łaściw ym te m a te m jest kw estia polskiej w iny wobec ofiar H o lo k au stu , choć m ów ią o tym w prost tylko dwa spo­ śród ośm iu o pow iadań N ałkow skiej. Ire n a W róblew ska-K orsak pisze n ajp ierw o w ojennych c ie rp ie n ia c h polskiego społeczeństw a, n a s tę p n ie w spom ina o cier­

15

(17)

152

p ie n ia c h Żydów, przyw ołując n aty ch m iast S praw iedliw ych. I kończy: „N ikt z oca­ lonych n ie m oże pow iedzieć, że zro b ił dość dla rato w an ia innych. Jednocześnie n ik t, kto nie p rzeszed ł p rzez p o d o b n e dośw iadczenia, nie p o w in ie n - w celach p olity czn y ch lu b p o lem iczn y ch - ta k po p ro stu oskarżyć tych, któ rzy nie byli b o h a te ra m i”31.

Ile m iejsca pozostaje na m yślenie o tekście N ałkow skiej przy zachow aniu tak daleko idącej ostrożności? W dokum encie M ichała N ekandy-T repki o now eli fil­ mowej Przy torze kolejowym A ndrzeja Brzozowskiego lu d zie k u ltu ry w ypow iadają się o przedstaw ionej przez N ałkow ską sytuacji w d u ch u uniw ersalizm u. T rak tu ją zd arzenie jako zn ak tragicznych w ojennych wyborów, nierozw iązyw alnych ko n ­ fliktów m oraln y ch i lu d z k ich dram atów . W długiej rozm ow ie nie pada an i razu słowo „antysem ityzm ”, któ re - jak się w ydaje - pow inno pojawić się p rzynajm niej w trybie p y tan ia o to, co w łaściwie w ydarzyło się p rzy to rach do T reblinki. D ys­ k u rs produkow any wokół w ypow iedzi N ałkow skiej i Brzozowskiego stoi w w yraź­ nej sprzeczności z tym , co m ożem y przeczytać i zobaczyć. O pow iadanie i jego fil­ m owa adap tacja dobitnie św iadczą o tym , że bohaterow ie tej h isto rii nie są abs­ trak cy jn y m i p o d m io tam i odw iecznych dylem atów. N ie są „lu d źm i” w ogóle, ale m ężczyznam i i k obietam i, p o lic ja n tam i lub ro b o tn ik a m i, Ż ydam i zza m u ru getta i P olakam i z aryjskiej strony.

N ałkow ska pokazuje społeczną dystrybucję owych ról i zaw iązujące się wokół n ic h gry w raz z ich staw kam i, ta k im i jak niew inność w spólnoty gapiów, statu s świadków, szczególny sta tu s ofiar jako prześladow anych w yłącznie z w yroku losu i o kupanta. Jedną z w ażnych staw ek jest także oczywistość kategorii, w których sform ułujem y problem : to p rzym us za trzym ania refleksji na nierozstrzygalnym dylem acie m o raln y m i n ie p rz ek rac za ln y m z d u m ie n iu św iadka, k tó ry nie m oże zrozum ieć, dlaczego p ad ł dobijający strzał. N ałkow ska - w swojej relacji - otwiera znacznie szersze pole analizy sam ego zd arzenia i jego k u lturow ych przesłanek.

S pojrzenie na losy b ohaterów Przy torze kolejowym jako na losy „ lu d zi” w ydaje się n ieu p raw n io n e, o ile nie łączy się z p o stu late m zm iany p rak ty k społecznych, któ re faktycznie o d bierają aktorom dostęp do „ludzkiego” sta tu su w ynikającego z solidarności grupy. Język praw człow ieka byłby więc - ta k jak u jm u je to Jacques R ancière - p rzesłan k ą przeform ułow ania obow iązującego „podziału postrzegal- nego”, w k tórym „prawa człowieka są to praw a tych, któ rzy n ie m ają praw, jakie im przysługują, i k tórzy m ają praw a, któ re im nie p rzy słu g u ją”32. R ancière pisze dalej:

31 I. W róblew ska-K orsak N ota, w: Z. N ałkow ska Medallones, przeł. B. Z aboklicka, F. M iravitlles, E d ito rial M in û sc u la, B arcelona 2009, s. 87. Z am ieszczenie Noty było w aru n k iem u d z ie len ia praw a do tłu m aczen ia i d ru k u M edalionów.

32 W tym parad o k sie R an cière streszcza krytykę idei praw czlow ieka przeprow adzoną p rzez H. A ren d t (J. R ancière K to jest podmiotem praw człowieka?, przeł.

A. C zarn ack a, aneks do: tegoż Nienawiść do demokracji, przeł. M. K ropiw nicki, In sty tu t W ydaw niczy Książka i Prasa, W arszaw a 2008, s. 128.

(18)

Puerta

Ciało (nie)widzialne: spektakl wykluczenia.

W ygląda na to, że c z ł o w i e k nie jest term in em pustym , przeciw staw nym rzeczyw istym praw om obyw atela. Z aw iera w sobie treść, która zasadza się na podw ażeniu jak iejk o l­ w iek różnicy m iędzy tym i, któ rzy zostali zakw alifikow ani do życia politycznego, a tym i, którzy odpadli. Praw dziw a różnica pom iędzy człow iekiem a obyw atelem nie tkwi w z n a ­ ku dy sju n k cji, dow odzącym , że praw a są albo puste, albo tautologiczne. Różnicę tę w y­ znacza otw arcie p rzestrzen i politycznego upodm iotow ienia. [...] P odm ioty polityczne [...] testu ją w ładzę rozm aitych określeń, ich zakresów o d n iesien ia i sposobów, w jakie m ożna je interpretow ać. [...] Scalają ze sobą dwa światy, ten, w którym praw a obow iązu­ ją, i ten, gdzie tych praw nie ma. Z estaw iają w jedno relacje w ykluczenia i in k lu z ji.33

Takie w łaśnie pole - m ieści się w n im zarów no p o stu lat upodm iotow ienia w yklu­ czonych ze w zględu na żydostwo, jak i ze w zględu na płeć - otw iera N ałkow ska. D odajm y, że dla R an cière’a jest ono żywiołem polityczności, od którego chcieliby oddzielić N ałkow ską in te rp re ta to rz y za tro sk an i o obraz polskiej wspólnoty.

Abstract

Aränzazu Calderón PUERTA

The Institute of Literary Research of the Polish Academy of Sciences (Warszawa)

A Body (in)Visible: The Exclusion Spectacle in Zofia Nałkowska’s Przy

torze kolejowym

In the short-story Przy torze kolejowym (By the Railway Track), Nałkowska shows a situation that becomes a spectacle for the local people: waiting till a Jewess, wounded as she fled while transported to an extermination camp, dies. The visibility of a female Jewish flesh pushes the character out to an excluded, alien position. The author centres her attention on the practices of the onlookers surrounding the victim, as they symbolically dispose of her before she really perishes. Nałkowska introduces a fundamental change into a world of discourse-conditioned glances: a distanced viewing option. W e can reconstruct from the outside the rules of this peculiar show and identify the roles distributed to its participants and actors. On the last, and top, level does the author distil and reinterpret the issue of memory and testimony, which forms the short-story's compositional frame.

15

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wydaje się, że podobną funkcję w filmie pełnią materiały, które pojawiają się już po zakończeniu właściwej Symfonii, celowo oddzielone od niej napisami końcowymi. W

Mówi też, że nie tylko orędowniczką „spraw y” Brzozowskiego, lecz także uważną czytelniczką jego pism była Nałkowska?. Stanowisko zajęte w przedmiotowej

A design methodology is developed to reveal the dependence of nonlinear slow motion dynamics of Turret Mooring Systems (TMS) on several design parameters, such as water depth,

Sformułowanie to jest jednak na tyle niejednoznaczne, że można się zastana- wiać, czy w ten sposób trybunał wyraził akceptację dla konstrukcji kontratypu rela- cji prasowej, czy

The following paper will provide (1) an overview of eco-engineering origins and principles, (2) a basis of risk and current status of risk re- duction criteria (models and

JuZ na pierwszy rzut oka rozprawa doktorska pani mgr Agnieszki Motyki Tw6rczoi6 poetycka Adriana Waclawa Brz6zki budzi szacunek u niLej podpisanego; za{ lektura

Antoni Kępiński w swej słynnej książce zatytułowanej Lęk stawia diagno- zę: „Nerwicowa hiperaktywność, rzucanie się w wir życia, nadmierne życie towarzyskie i

Czy należy dziwić się, że dziś ludzie boją się ludzi, że jedni lękają się władzy drugich, i często w konsekwencji wolą nie słyszeć o jakimkolwiek autorytecie.. Dotyczy