• Nie Znaleziono Wyników

O poszukiwaniu światopoglądu : interpretacja "Granicy" Zofii Nałkowskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "O poszukiwaniu światopoglądu : interpretacja "Granicy" Zofii Nałkowskiej"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

Ewa Frąckowiak

O poszukiwaniu światopoglądu :

interpretacja "Granicy" Zofii

Nałkowskiej

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 64/1, 75-105

1973

(2)

EWA FRĄCK OW IAK

o p o s z u k i w a n i u Św i a t o p o g l ą d u IN TER PR ETAC JA „G R A NIC Y ” ZOFII N A Ł K O W SK IE J*

P ragn ąc na to o sta teczn e pytan ie, p y ta n ie co do kierunku i w a rto ści naszych czynów , o d p ow ied zieć za p om ocą rela­

ty w isty czn y ch p ojęć i sta n o w isk nauki, podobni jesteśm y do barona M ünchhausena, w y cią g a ją ceg o się w ra z z koniem z błota za w ło sy . [S. B rzozow ski] 1

1

In terp retacja Granicy przedstaw ia pewną charakterystyczną trudność.

Z jednej strony jesteśmy w tej dwuznacznie dobrej sytuacji, że istnieją liczne wypowiedzi Nałkowskiej dotyczące zamiarów twórczych związanych z tą powieścią, interpretacji poszczególnych problemów, aż do autokomen- tarza włącznie. Z drugiej strony musimy wziąć pod uwagę to, o czym, wychodząc z norm atyw nych żądań wobec powieści, następująco pisał Ka­

zimierz Wyka, omawiając Granicę:

D ziw n a k siążk a — gd yb y ją sąd zić ty lk o w e d łu g tego, co rzeczy w iście z a ­ w iera, sąd w y p a d łb y bardzo in n y n iż ten, na jak i z ra cji ubocznych w yzn ań pisarki i rozsianych w k sią żce u ogóln ień p sych om oraln ych skazani je s t e ś m y 2.

W ydaje się, że to w łaśnie spostrzeżenie określa główną przyczynę — abstrahujem y w tej chwili od motywacji pozaliterackich — dla której re­

cepcja Granicy układa się w ciąg antynom icznych stwierdzeń. Dotyczą one prezentow anej w powieści postawy relatyw istycznej lub jej przezwycię­

żenia, istnienia lub nieistnienia kw estii odpowiedzialności m oralnej, pre-

* A rtyk u ł n in iejszy je s t fra g m en tem w ięk szej całości.

1 S. B r z o z o w s k i , K u l t u r a i życie. Z a g a d n ie n ia s z tu k i tw ó rc z o śc i. W w a lce o ś w ia t o p o g lą d . L w ó w 1907, s. X X .

2 K. W y k a , S p ó r o „ G r a n ic ę ”. „C zas” 1935, nry 306— 307.^Cyt. za: S ta r a s z u fla ­ da. K rak ów 1967, s. 136.

(3)

ferow ania psychologicznego, społecznego czy ogólnoludzkiego punktu w i­

dzenia, a w efekcie typologii Granicy jako powieści psychologiczno-spo- łecznej czy filozoficznej, wreszcie podkreślania mistrzowskiej czy też chy­

bionej kompozycji.

Z poszukiwania w samej powieści odpowiedzi na pytanie, dlaczego ta k ułożyła się jej recepcja, czynimy punkt wyjściowy niniejszej analizy. Gra­

nicą bowiem rządzi niepodzielnie duch dychotomii. Dwudzielność organi­

zuje całą rzeczywistość przedstawioną, w yraża się w kompozycji, kon­

strukcji postaci i interpretacji faktów, jaką książka proponuje. Dwudziel­

ność, którą możemy poszerzyć n a znane nam zamiary, świadomość twórczą pisarki i sposób nadania jej wyrazu, zamknięcia w św iat powieściowy.

A więc pisarskie zamiary. Jeszcze przed ukazaniem się powieści N ał­

kowska udzieliła wywiadu, w którym mówiła, jakie były „powody” je j napisania:

U .samego początku tk w i tam zagad n ien ie schem atu. C zło w iek w id z ia n y z zew n ątrz — w d ziałan iu sw o im daje się z a w sze sp row ad zić do jak iegoś g o to ­ w e g o i p ow tarzającego się u k ład u stosunków , elem en ty jeg o charakteru d ają s ię ok reślić p ew n y m typem , k on flik ty, w które w ch od zi, w y d a ją się już p rze­

w id zia n e w g otow ych sch em atach i m ożna go na ich p o d sta w ie jak oś z a k w a li­

fik o w a ć. B ohater G r a n ic y u siło w a ł się w y ła m a ć z teg o p raw a i to jest przyczyn ą je g o upadku. [...] W yd aje m i się, że początk iem istotn ej m oraln ości b y ło b y w id z e n ie sie b ie o czym a in n ych 3.

Zdania te, jakby w yjęte z narratorskiego kom entarza samej Granicy ? znajdują się na antypodach słów innych, dotąd wygłaszanych z aprobatą:

„pomiędzy człowiekiem i człowiekiem jest ciemność” ; „każda postawa ży­

ciowa ma swoje uspraw iedliwienie” 4.

Zwrot więc zasadniczy, a rezygnacja z ideowych założeń psychologiz- m u 5, skojarzona z datą w ydania Granicy, mówi już nie tylko o indyw i­

dualnych decyzjach, ale każe je włączyć w rytm przem ian literatu ry m ię­

dzywojennej. W tej wypowiedzi pojawiają się przecież słowa-klucze świa­

domości literackiej drugiego dziesięciolecia: „człowiek z zew nątrz”,

„w działaniu”, „istotna moralność’’. A trakcyjne stają się wówczas filozo-

3 S. S z u r l e j ó w n a , W io se n n e n a ro d z in y. R o z m o w a z Z o fią N a łk o w s k ą . „Pro­

sto z m o stu ” 1935, nr 22.

4 S form u łow an ia z D o m u k o b ie t i N ie d o b r e j m iło ś c i (cyt. za: P is m a w y b r a n e - W yd. 2, rozszerzone. T. 1. W arszaw a 195*6, s. 674, 514).

5 T rzeba tutaj w y ja śn ić, iż przez „p sychologizm litera tu ry d w u d ziesto lecia ” ro­

zu m iem jed n ą z id eologii literack ich , która sta ła się m otorem k szta łto w a n ia ok reślo­

n ych środków artystycznych, n ie zw ią za n y ch z n ią jed n ak w sposób k o n ieczn y . J ed n o cześn ie u w ażam , iż dla in terp retacji e w o lu cji prozy w d w u d z ie sto le c iu k o n iecz­

n e je st w p ro w a d zen ie tego term inu, a lb o w iem toczon a w la ta ch trzy d ziesty ch dy­

sk u sja w o k ó ł tzw . kryzysu p sych ologizm u sta n o w i n iezm iern ie w a ż n y w y ra z zm ia n d ok on u jących się w św iad om ości i tw órczości literack iej ok oło r. 1932.

(4)

fie dające rozwiązanie problem u wzajemnego stosunku jednostki i społe­

czeństwa, pozwalające budować światopogląd jako odpowiedź na pytanie, dla czego żyć warto, a więc prowadzący do egzystencjalizmu personalizm oraz marksizm.

Nie tu miejsce na rozważania, jak kształtow ała się recepcja tych kie­

runków w dwudziestoleciu. Niewątpliwe jest jedno: Nałkowska wracała

„do źródeł”. Stanowisko relatywistyczne, płodne poznawczo, nie mogło stać się podstawą dla stw orzenia światopoglądu, jak to już dawno, rozpra­

wiając się z Machem i Avenariusem, wykazał Brzozowski. A samo „nie- uprzedzone” poznanie, np. równowartościowość postaw prezentowanych w Romansie Teresy H ennert, już nie wystarczało. Z refleksji nad pozna­

niem zaczynają się rodzić zagadnienia ontologiczne. Przeciwstawienie ja —nie-ja, nieprzekraczalne w Domu kobiet, powoli ustala się n a innych zasadach. Następuje mianowicie próba obiektywizacji względności pod­

miotowej przez odwołanie się do, bliskiego marksizmowi, m aterialistycz- nego monizmu.

W krytycznoliterackich wypowiedziach autorki, w udzielanych w yw ia­

dach z la t poprzedzających wydanie Granicy napotykam y wyraźny ślad światopoglądowych niepokojów i poszukiwań. Wiele z postawionych tu problemów, ustalonych stwierdzeń i sformułowań znajdzie się potem w tekście powieści.

Odpowiadając na ankietę „Wiadomości Literackich” w 1933 r. „Pisa­

rze polscy a Rosja Sowiecka” Nałkowska tak określała swoje stanowisko:

Ś w ia t ludzki, p rzygn ęb ion y w zg lęd n o ścią poznania, sam sieb ie nastraszy!

i u jarzm ił n iew iad om ym . [...] C złow iek został ob stąp ion y zew szą d przez fik cję, którą sam stw o r z y ł i która — z n ieg o biorąc p o czątek — narasta ju ż poza nim w e d le praw sw ej odrębnej autonom ii. [...] E k sp erym en t so w ieck i, p o d ją w szy próbę zastosow an ia d ia lek ty k i m aterialistyczn ej do zorgan izow an ego życia z b io ­ row ego, p rzyw raca n ieja k o czło w ie k o w i ow o u tracon e czu cie z. rzeczyw istością.

K aże m u św ia t o b iek ty w n y u w ażać p rzede w sz y stk im za d zied zin ę tw ó rczeg o d ziałan ia lu d zk iego, za m ateriał, k tóry n a jw y ższy m n a tężen iem sw ej pracy m usi k szta łto w a ć i w e d łu g w y p ro w a d zo n y ch d ia lek ty czn ie praw o r g a n iz o w a ć 6.

Ten współcześnie brzmiący passus, powściągliwie patetyczny i daleki t>d ankietowej konwencjonalności, uderza przede wszystkim zwróceniem uwagi n a procesy alienacyjne, na funkcjonowanie fałszywej świadomości.

Mówi też, że nie tylko orędowniczką „spraw y” Brzozowskiego, lecz także uważną czytelniczką jego pism była Nałkowska.

Stanowisko zajęte w przedmiotowej ocenie „eksperym entu kom uni­

stycznego” powróci — już jako osobisty pogląd, wyrażony w wywiadzie

6 Cyt. za: Z. N a ł k o w s k a , W i d z e n i e bli sk ie i d ale kie. W arszaw a 1957, s. 55—

(5)

dla „Pionu” z 1934 roku. To, co wyzna tu Nałkowska, stanowić będzie credo obowiązujące odtąd całą jej twórczość:

N ie u znaję o d cięcia c zło w ie k a od św iata, rozgran iczan ia tego, który p ozn aje, od tego, co m a być poznane. N ie p rzystaję na ten d efety sty czn y p ew n ik , ż e św ia t jest n iep ozn aw aln y. C zło w iek jest zrobiony m niej w ięcej z teg o sam ego co św iat, jest z n im jednorodny. N ie m a p rzyczyny, aby b y ł odeń od cięty w ie ­ k u istym bezradnym p rzeciw sta w ien iem . T k w i w n aturze, w niej s ię gnieździ, cały jest z niej i na tym sw y m poch od zen iu opiera n ajbardziej śm ia łe sw e p rzen ik an ie w „n iew ia d o m e”. Z teg o w y b u d o w a ł w sz y stk ie sw o je fik c je i m ito ­ lo g ie — w b rew w ła sn y m złu d zen io m n igd y n ie u m iejąc zerw a ć tych n ici i p o­

w ią za ń 7.

Zrozumienie dialektycznej zależności podmiotu i przedm iotu poznania wyzwala człowieka od presji „gotowego św iata”, jak mówił Brzozowski.

Jednakże w światopoglądowych wypowiedziach Nałkowskiej oprócz inspi­

racji marksistowskiej obecny jest jednocześnie i n a równych prawach w ątek inny. Otóż zacytowany tu passus o „eksperymencie sowieckim”

kończy stwierdzenie następujące:

R ozw ażana od tej strony p rzyszłość i trw ałość ek sp ery m en tu sow ieck iego w y d a je m i się za leżn a od tego, czy „m ateria”, jako k ategoria gnozeologiczna, w y k a że — że ta k p o w iem — zd o ln o ść rozw ojow ą, zd oln ość adaptacji do w ciąż bardziej za d ziw ia ją cy ch odkryć w za k resie n auki ścisłej, rozsadzającej istotę i jakość m aterii jak o p rzedm iotu fizy k i.

Sposób argum entacji i jej stylistyczny w yraz przypomina, iż młodość pisarki upływała w atmosferze nie tylko radykalizm u społecznego, lecz również panowania scjentyzmu. Przecież świat, rozum iany procesualnie, ujęty jest tu nie tyle od strony dialektyki ludzkich dziejów co od strony zmienności naszej wiedzy o świecie, idącej w rytm odkryć nauk ścisłych.

Jedność człowieka ze światem rozum iana jest nadal przyrodniczo, a nie humanistycznie, czemu zdaje się patronować przekonanie, że nauki przy­

rodnicze i społeczne to ten sam rodzaj wiedzy. Zatem będąc w ierną czy­

telniczką Brzozowskiego, używając jego argumentacji, autorka sedna jego myśli nie przyjęła. Nie chodzi w tej chwili o dyskutow anie racji. Chodzi natom iast o zwrócenie uwagi n a eklektyczny sposób kształtow ania się światopoglądu, który u Nałkowskiej nie staje się całościową i spójną wizją świata, ma zadanie porządkujące, służy rozumieniu, nie działaniu.

Bergsonizm, pragmatyzm, jako obiegowa m oneta intelektualna po pierwszej wojnie światowej, oddziałują na twórczość pisarki poglądami teoriopoznawczymi, nigdy konsekwencjami metafizycznymi. Tak przez Nałkowską podkreślany aktyw ny udział um ysłu w poznawaniu jest za­

7 S. E s s m a n o w s k i , Dia lo gi a k a d e m i c k ie . R o z m o w a z Z ofią N a łk o w sk ą .

„ P io n ” 1934, nr 10.

(6)

równo właściwością tych filozofii jak empiriokrytycyzmu. No i przede wszystkim odgrywał rolę autorytet ojca. We wszystkich jej próbach okreś­

lenia się światopoglądowego Wacław Nałkowski powraca jako wzór i in­

spirator.

Powrót „do początku”, jako poszukiwanie odpowiedzi na pytania w y ­ nikające z biegu wydarzeń historycznych, staje się też nowym punktem wyjścia omawianego tu okresu. Pojaw ia się nieobecny dotąd, a konieczny dla zbudowania światopoglądu elem ent — problem atyka etyczna. Sposób jej podjęcia wyznaczają dotychczasowe zainteresow ania pisarki. M ianowi­

cie jednym z ideowych elementów psychologizmu był indyferentyzm mo­

ralny — „każda postawa życiowa m a swoje uspraw iedliwienie”. Owa moralistyka à rebours, która aprobuje samooszustwa człowieka, odkryw a­

jąc tylko ich mechanizm, odsyła do charakterystycznego dla psychologiz­

mu sposobu myślenia, jakim jest paradoksalność.

„Zdroworozsądkowy” obraz świata, koncepcja człowieka, związki m ię­

dzyludzkie, norm y etyczne podlegają zanegowaniu jako schematyczne uproszczenia. W tym ujęciu wszystko się komplikuje, jest nieostre, nie­

jednoznaczne, gotowe w każdej chwili przejść w swoje zaprzeczenie, jest właśnie paradoksalne. Ale paradoksalne w imię czego? Paradoks rodzi się z chęci pogodzenia sprzeczności czy przeciwieństw, które nagle, z jakiegoś nowego punktu widzenia, w ydają się pozorne, zaś jego rezultatem jest niespodziewane przewartościowanie dotychczasowych norm czy praw d 8.

„Wszystko jest inne” i „nic nie jest samo” — pow tarza uparcie Nałkow­

s k a 9. Oczywiste, wydawałoby się, antytezy: ja—nie-ja, podmiot—przed­

miot, stan—zmiana, przeszłość—przyszłość, praw da—kłamstwo, pozwalają się paradoksalnie pogodzić przy przyjęciu „nowego” punktu widzenia. Jest nim uznanie jednostkowego człowieka z jego „hic et nunc” m iarą rzeczy.

Filozoficzne tło dla realizowanej przez Nałkowską koncepcji osobowoś­

ci stanowi Bergsonowska teoria trw ania pojętego jako ciągła zmienność, nieprzewidywalność i „niezakończoność,? człowieka. Jednakże brak zainte­

resowań metafizycznych, świadome ich eliminowanie, położenie zaś głów­

nego nacisku na relatyw izm epistemologiczny i etyczny — każe powiązać jej twórczość przede wszystkim z ideą pragm atyzm u.

Bo jakaż jest motywacja przyjęcia pragm atystycznej teorii praw dy?

Filozofia ta, którą sam jej twórca określał jako „pośredniczącą m etodę m yślenia”, daje człowiekowi szansę zgody na życie, aprobaty jego sensu.

8 Zob. zn ak om ite uw agi n a tem a t p arad ok su i parad ok saln ego sty lu m y śle n ia z a w a rte w k siążce J. K w i a t k o w s k i e g o U p o d s t a w li r y k i L e o p o ld a S ta f fa

(W arszaw a 1986). Z u sta leń ty ch w dużej m ierze tutaj korzystam .

9 U lu b ion e przez autorkę eu fem isty czn e form u ły, w y ra żo n e po raz p ie r w sz y w D o m u k o b ie t i N ie d o b r e j m iło ś c i (cyt. za: P is m a w y b r a n e , t. 1, s. 670, 398).

(7)

N arzucając światu ludzkie normy, kształtuje go na m iarę zarówno lu dz­

kich słabości jak i zalet. Co więcej, przez swój relatyw izm pozwala tra k ­ tow ać je wymiennie. Na tle tej teorii poznania, któ ra zdobywanie wiedzy 0 świecie tłumaczy w ostatecznej instancji biologicznie, jako dostosowanie się organizmu do potrzeb stwarzanych przez życie, samooszustwa człowie­

ka mogą być m utacją samozachowawczego instynktu. „Zdrowie organizmu ludzkiego zbudowane jest na kłam stw ie” — pisze w Zazdrości i m ed ycy­

nie Choromański. A w Romansie Teresy H ennert Nałkowska charaktery­

zuje jedną ze swych bohaterek:

W tej paradoksalnej fo rm ie usp ok ajania sie b ie tk w iła potrzeba w iary, k o ­ nieczn ość zgody z życiem , [t. 1, s. 193] 10

Ale efekt takiego stanowiska to sytuacja Rufina z Charakterów :

W idząc zja w isk o k ażd e ze w szy stk ich stron, R u fin n ie m oże u stalić sw eg o stosunku do św iata, co w ięcej — n ie m o że u sta lić w ła sn e g o m n iem a n ia o sobie, [t. 1, s. 260]

Toteż Nałkowska mówiła w cytowanym już tu wywiadzie z 1934 roku:

W obec każd ego zja w isk a czy czło w ie k a za jm o w a ła m odręb n e sta n o w isk o , przem ieszczałam sw ój p unkt w id zen ia, w ie d z io n a jed y n ą — zd a je się — chęcią, literack ą: osiągn ięcia m ak sim u m p lastyk i d ok ład n ości i n a św ie tle n ia w g ra n i­

cach m ej kom p eten cji. W ostatn ich jed n ak la ta ch ten m ój arty sty czn y in d y fe - ren tyzm w ob ec zagad n ień p ozn aw czych z w o ln a u stęp u je m iejsca bardziej u p o ­ rządkow anem u sto su n k o w i do św iata.

„Bardziej uporządkowany stosunek do św iata” to przede wszystkim po­

szukiw anie hierarchii zjawisk, a tym samym nadaw anie im wartości. Pró­

ba wyjścia z relatyw istycznej ślepej uliczki, kiedy to pytanie o istotę 1 praw dę jest pytaniem źle postawionym.

Toteż problem atyka Granicy rodzi się już z pytania innego: czy i jak jest możliwe uzyskanie wiedzy obiektywnej o sobie i świecie i czym się człowiek w swoim postępowaniu w inien kierować. Odpowiedź na pytanie pierwsze stanowi zarazem rozwiązanie pytania drugiego — próba ustabi­

lizowania nieograniczonej względności ludzkiego poznania jest jednoznacz­

na z próbą odnalezienia ogólnie obowiązującego porządku moralnego.

Kwestia ta m a interesującą genezę w obrębie już samej twórczości Nał­

kowskiej. Jako w ynik rozważnego w różnych w ariantach faktu współżycia ludzi od dawna kształtuje się myśl, że elementem integrującym rozbitą na strum ień przeżyć i doznań osobowość są, niezależne od jednostkowej m otywacji, rezultaty czynów — podległe społecznej ocenie.

10 W ten sposób lo k a lizu jem y cyta ty z N a ł k o w s k i e j P i s m w y b r a n y c h . P ie r w ­ sz a liczb a w sk a zu je tom , druga — stronicę.

(8)

W roku 1929 Nałkowska ogłosiła bardzo znamienny, przewrotnie d y ­ daktyczny artykuł, co więcej, napisany dla kobiecego pisma, Obrona plot­

karstwa. Przytaczam y tu spory fragm ent tego tekstu, jako że sformu­

łowania w nim zaw arte przekazują już myśli, które staną się poznawczo- moralną tezą Granicy.

T ylko czło w ie k daleki, ty lk o różni lu d zie r a z e m , ty lk o sąd zbiorow y naszego czyn u m oże nam dać jego obraz o b iek ty w n y , jego p rzed m iotow ą k w a li­

fikację. Ż ycie n asze zu p ełn ie in ty m n e, nasz stosu n ek do m atki, do żony lu b m ęża, do dzieci, do służby — n ie s ą to b y n ajm n iej rzeczy dla zb iorow isk a ob o­

jętn e. K szta łtu ją je o n e w p e w ie n sposób, w n o szą w n ie coś jak o w artość d o ­ d atn ią lu b ujem ną, podnoszą lub ob n iża ją jego ogóln y poziom . Ze w szystk iego, co robim y, coś w y n ik a , w szy stk o p ociąga za sobą jak ieś k o n sek w en cje. Jakże m ożem y sobie w yobrazić, że zb iorow ość pozostan ie na to obojętna, że n ie sk o ­ rzysta ze sw e g o p rzyrodzonego p raw a sądu, a n a w et ingeren cji. T oteż gdy sam i m ów im y: „nie lu b ię plotek, nic m n ie n ie obchodzą cudze sp r a w y ”, to m ó w im y rzecz n iem o ra ln ą * 1.

W artykule tym , w sposobie jego argumentacji, widać wyraźnie, jak na relatyw istycznych paradoksach kształtow ana dociekliwość intelektualna autorki w pływ a n a formowanie się u niej filozofii życia codziennego. OćL- wrócona mianowicie została perspektyw a: związki międzyludzkie trakto­

w ane są nie z punktu widzenia jednostki, lecz społeczeństwa. Inna perspek­

tywa, a więc inny obraz rzeczywistości, lecz paradoksalność pozostaje. Al­

bowiem konsekwencje płynące z tego nowego punktu widzenia zyskują z kolei charakter wyłączności, jedynej prawdy. W tej innej perspektyw ie liczą się nie motywy, lecz czyny. Jeżeli przedtem aprobowano system fik­

cji, jakim człowiek „oswajał” świat, a odkryw ano tylko ich mechanizm, to teraz odkryw a się mechanizmy regulujące wzajemne interesy jednostki

i zbiorowości, nadal je aprobując.

Założenie, że „wszystko, co jest” posiada uzasadnienie i sens, który należy tylko znaleźć, prowadzi do odkryw ania w codzienności, w obycza­

jow ym ceremoniale ogólnie obowiązujących praw życia. Postępowanie to narażone jest na pewne, dość istotne, niebezpieczeństwo. Na jego źródła w skazuje m. in. ów przytaczany artykuł. Mianowicie codzienność jako re- w elatorka tajem nic życia skazuje często na mówienie oczywistości, efek­

tem uogólnień jej przejawów byw a filozoficzny banał. Przed efektem tym ratu je się autorka paradoksalnością — fakt społecznego życia ludzi staje się asum ptem do „obrony plotkarstw a”. Ale ratu n ek to krótkotrwały. Bo przecież w samej istocie paradoksalnego stylu m yślenia leży podobne nie­

bezpieczeństwo. Myśl odarta z paradoksalnej szaty traci całą odkryw ­ czość. Przed tym i konsekwencjami ostrzegał autorkę Stefan Kołaczkowski w bardzo surowej, „antyfefhinistycznej” recenzji Granicy :

11 Z. N a ł k o w s k a , O b ro n a p l o t k a r s t w a . „K obieta W sp ółczesn a” 1929, nr 23.

6 — P a m ię t n ik L ite r a c k i 1973, z. 1

(9)

I co tu trzeba b yło tak m istern ie dem on strow ać — truizm , że regu ły ety czn e m ają w zględ n ą w artość, a le istn ieje w artość b ezw zg lęd n a ? U lu b ion ym tem atem pań b yły za w sze op ow iad an ia o dram atach rodzinnych i słu żących , k o m en tow an e u w agam i ch arak terologiczn ym i i sofistyk ą p seu d oetyczn ą. W dobie p sych ologizm u zaczęto to robić w salon ik ach burżuazyjnych su b teln iej... z zastosow an iem sp o ­ p u laryzow an ych zdob yczy n au k ow ych 12.

Jednak nie w odkrywczości myśli, która stanowi słabą stronę pisarstw a Nałkowskiej, upatryw ać należy novum postawy autorki wobec okresu po­

przedzającego Granicę. Lecz właśnie w poszukiwaniu uzasadnień dla tr u ­ izmu, iż istnieją wartości bezwzględne, które z kolei staną się podstawą dla integracji rozbitej na momenty trw ania osobowości. W ten sposób daje Nałkowska swój w ariant odpowiedzi na dwa główne problem y literatury drugiego dziesięciolecia: kwestię zagrożonych totalitaryzm em wartości h u ­ m anistycznych oraz przeświadczenie o konieczności w yjścia poza wąski

krąg indywidualnego przeżycia. •

2

K rytycy międzywojenni z uznaniem w itali dwa konstrukcyjne chwyty, jakie zastosowała w powieści pisarka: pretekstowość fabuły i rozpoczęcie utw oru „od końca’*. Oba — przeniesienie nacisku z anegdoty na jej in­

terpretację oraz zerw anie z chronologicznym porządkiem zdarzeń — w chwili pisania Granicy miały już ustaloną tradycję literacką. Ich uzasad­

nieniem mogły być i były najrozmaitsze sensy ideowe. Tradycję i określo­

ny sens ideowy miały one także w twórczości samej Nałkowskiej.

Zaczynając od kwestii ostatniej, kompleks ideowo-tematyczny, którego artystyczne tworzenie i przezwyciężanie jest nerw em międzywojennej twórczości pisarki, nazwano tu taj, za k ry ty k ą dwudziestolecia, relatyw iz­

mem poznawczym i psychologicznym. W pierwszym w ypadku term in ten określa postawę autorki wobec rzeczywistości, w drugim — teorię osobo­

wości, która stała się podstawą konstrukcji bohatera. Należy jeszcze dodać, że w ybór postawy relatyw istycznej stanowił myślowe przezwyciężenie mo­

dernizmu, albowiem pozwalał pogodzić tragiczną antynom ię mózgu i du­

szy oraz wszystkie pochodne od niej dualizmy. Pogodzić w nadrzędnych praw ach Ż y c i a , którego n aturę stanowi równoczesne występowanie sprzecznych, ale nawzajem na siebie oddziałujących pierwiastków. O nto- logiczną podstawą relatyw izm u byłby więc witalizm.

Powieści Nałkowskiej (Romans Teresy Hennert, Niedobra miłość, Gra­

nica) pow tarzają pewien kompozycyjny dwuplanowy schemat: „romans”

i „tło” — wątki erotyczne i p r z e n i e s i e n i e w ynikającego z nich pro­

12 S. K o ł a c z k o w s k i , O granicę preten sjo n a ln o ści. „M archołt” 1935/36, nr 3.

(10)

blemu psychologicznego w sferę pozaosobistą — obyczajowo-społeczną.

Konsekwentne budowanie więzi problemowej między tym i dwoma plana­

mi stanowi, w węższym zakresie indywidualnej ewolucji twórczości au to r­

ki, kierunek doskonalenia kompozycyjnego jej prozy 13. W zakresie szer­

szym, historycznoliterackim, jest to próba przesunięcia tylko, bo nie prze­

łamania, konwencji realistycznej powieści społeczno-obyczajowej w stronę

„eksperym entalnej” powieści psychologicznej. Jej skrajnym przypadkiem byłaby Zazdrość i m edycyna Chorom ańskiego14. Jako właśnie przypadek

„czysty” jest ona na gruncie polskim znakomitym punktem odniesienia dla analizy przemian, które w strukturze — a nie problematyce — gatu n ­ ku wywołały filozoficzne założenia dotyczące psychologicznych praw kie­

rujących ludzkim poznaniem.

I tak „romans” — np. erotyczny tró jk ąt — jako podjęcie najbardziej zbanalizowanego, właściwego trzeciorzędnej literaturze schematu fab u lar­

nego decyduje o degradacji fabuły, która staje się pretekstem do psycho­

logicznych dociekań. A programowym uzasadnieniem tej degradacji jest odkryw anie ogólnych praw życia w zjawiskach banalnych.

Banalny schemat rom ansu zyskuje nobilitację literacką dzięki jawności dokonywanych na nim zabiegów kompozycyjnych, która przeciw stawia się tak lirycznemu rozchwianiu kompozycji powieści młodopolskiej, jak i „niezauważalności” kompozycji XlX-wiecznej powieści realistycznej.

Jawność chwytu kompozycyjnego to przede wszystkim zastosowanie in- wersyjnego toku fabuły, której porządek wyznacza nie „naturalny” prze­

bieg wydarzeń, lecz badanie ściśle określonego problemu psychologicznego.

Ten problem jako intelektualne założenie staje się konstrukcyjną zasadą utw oru 15. A zaczerpnięte z nauk przyrodniczych term iny — badanie, eks­

perym ent — pasują tu o tyle ściśle, że m ateriał powieściowy nie m a „od­

zwierciedlać” rzeczywistości, lecz potwierdzać kierujące nią prawa. Jak

13 t> k w e stii tej p isa li : K. I r z y k o w s k i an alizu jąc N a r c y z ę (P o w i e ś c i N a ł ­ k o w s k i e j . W : C z y n i słowo. L w ó w 1913) oraz L. F r y d e (w rec. : „ G ra n ica ” Z o fii N a ł k o w s k i e j . „D roga” 1936, nr 7/8). W yd aje się, że w ła ś n ie brak w ię z i p ro b lem o w ej m ięd zy p ierw szym p la n em a tłem w R o m a n sie T e r e s y H e n n e r t sp o w o d o w a ł o g ó ln e n a rzek an ia k rytyk i na w a d y k om p ozycyjn e tej p ow ieści.

14 Zob. J. S ł a w i ń s k i , „ Z azdrość i m e d y c y n a ” p o w ie l u latach. „T w órczość”

1957, nr 12. O pieram się na następ u jącym stw ierd zen iu autora (s. 139) : „ Z a z d r o ś ć i m e d y c y n a jest p o w ieścią »eksperym entalną« w ty m sen sie, że zasada jej b u d ow y, p o d sta w o w y »chw yt« organ izu jący w e w n ę tr z n ie u tw ór, zo sta je w y ek sp o n o w a n y na czo ło w ła ś n ie w sw o jej roli »eksperym entatorskiej«, jak o sposób u jęcia p ew n e g o z ja ­ w isk a p sy ch o lo g iczn eg o w całk ow itej izo la cji od w szy stk ich czyn n ik ów , k tó re m u za zw y cza j tow arzyszą [...]”.

15 Z w rócił na to u w a g ę S. B a c z y ń s k i , om a w ia ją c w R z e c z y w i s t o ś c i i f i k c j i (W arszaw a 1939) m o ty w y p sych ologiczn e w sp ó łczesn ej p o w ieści p olsk iej (cyt. za:

P i s m a k r y t y c z n e . W arszaw a 1963, s. 385) : „Innym rodzajem p sych ologii p o w ie śc io w e j je s t t e z a p s y c h o l o g i c z n a jako zasada k on stru k cyjn a u tw oru ”.

(11)

to lapidarnie ujął Stanisław Baczyński — „Fakty są tu tylko potw ierdze­

niem tezy, a nie teza rozwija się w fak ty” 16.

Efekt tych zabiegów kompozycyjnych stanowi konstruktyw istyczna kompozycja, która naw iązując do m etod powieści k ry m in aln ej17, porządek fabuły zastępuje procesem jej rekonstruow ania. Stąd predylekcje do re tro ­ spektyw nych układów fabularnych. Tworzą one świat zamknięty, który, zgodnie z Bergsonowską przyczynowością i psychoanalitycznym genetyz- mem, można tłumaczyć tylko ex post.

W Granicy tak rozum iany konstruktyw izm kompozycyjny doprowadzo­

ny został do perfekcji, co zawsze wzbudzało zachwyty krytyki. Inw ersja fabularna nie otrzym uje niotywacji realistycznej (demonstracja praw p a­

mięci, przekazywanie toku wspomnień) — jak to m a miejsce np., by nie sięgać do Prousta, w Cudzoziemce Kuncewiczowej — lecz bezpośrednio w yraża wyłożone w pierwszym rozdziale założenia interpretacyjne autorki wobec rzeczywistości przedstawionej w książce. Polegają one na rekon­

strukcji życia bohatera, n a odtworzeniu tego, co skończyło się z jego śmiercią. Kolejne fakty referowane najpierw skrótowo i z oddalenia — doczekują się stopniowych rozwinięć i interpretacji. Jednym słowem, w ie­

lostronnie' się komplikują. Co więcej, ten sam fak t relacjonowany byw a w kilku różnych wersjach. S tru k tu ra taka, korzeniami sięgająca praktyki narracyjnej Conrada, m a ukazywać wieloznaczność pozornie jednoznacz­

nego faktu, -powstającą w w yniku powiązania zdarzenia z jego różnymi obserw atoram i.

Jeden z interpretatorów Granicy — Alfred Łaszow ski18 — wskazywał n a analogię między tym typem kompozycji a Peiperowską teorią „ukła­

du rozkw itania”. W dwudziestoleciu modny był jeszcze inny term in dla kompozycji, która nie tylko porządkowała znany nam z doświadczenia świat, ale go układała we wzór już odmienny, będący tego świata interpre­

tacją — konstrukcja formistyczna lub muzyczna. Owe terminologiczne ana­

logie sięgały w istotne procesy intelektualne, tłum aczyły przem iany powieści i w ogóle przem iany sztuki. W dokumencie intelektualnym epoki, jakim jest Kontrapunkt, znajdują się następujące rozważania:

U m y zy k a ln ien ie p o w ieści. N ie w sposób sy m b o liczn y , p rzez pod p orząd k ow a­

n ie treści dźw ięk om . [...] A le n a w ie lk ą sk alę, w sam ej kon stru k cji. [...] T em at je st p rzed staw ion y, n a stęp n ie rozw in ięty, p otem n iep o strzeżn ie zn iek ształcon y,

16 I b id e m , s. 386.

17 K. I r z y k o w s k i w recen zji D nia jeg o p o w r o t u („R obotnik” 19&1, nr 140) p isze o „tech n ice d etek ty w izm u m o raln ego”. Z k olei S ł a w i ń s k i {op. cit., s. 141) zau w a ża : „ Z azdrość i m e d y c y n a m a coś w sobie z m etod y d ociek ań d etek ty w isty cz­

n y c h ”. Zob. tak że R. C a i l l o i s , P o w i e ś ć k rym in a ln a . W : O d p o w i e d z ia l n o ś ć i styl.

Eseje . P rzeło ży ł J. B ł o ń s k i i inni. W arszaw a 1967.

18 A. Ł a s z o w s k i , % Z agadn ien ie p o w ie ś c i filo zo ficzn ej. „Studio” 1936, n ry 3/4, 5/6.

(12)

aż staje się zu p ełn ie inny, choć m ożna poznać, że to ten sam . [...] Trzeba je d y ­ nie w p ro w a d zić d ostateczn ą ilość p ostaci i rów n oległą, k on trap u n k tow ą in ­ trygę 19.

Nietrudno spostrzec, iż w Granicy postulaty Huxleya znajdują częścio­

wą realizację. Tyle że ich m anifestacyjna odrębność od kanonów klasycz­

nej powieści jest tu mniej zdecydowana, w yraźnie złagodzona. Poszczegól­

ne zabiegi nakładają się na tradycyjny wzór powieści społeczno-obyczajo­

wej, tworzą kompozycyjne „naddanie”, które zm ienia semantykę wzoru, ale go zupełnie nie likwiduje.

W Granicy zdarzenia porządkowane są i prezentowane według odmien­

nej niż tradycyjna hierarchii, na co pierwszy zwrócił uwagę M anfred Kridl 20. Obroty losów postaci, a więc mom enty dynamiczne, zostają jakby ujęte w nawias, czego kompozycyjnym odpowiednikiem jest ów w yod­

rębniony z całości pierwszy, a w stopniu jeszcze większym — ostatni roz­

dział. N arracyjny zaś odpowiednik tego nawiasowego potraktow ania fak­

tów „zewnętrznych” — takich jak ślub, urodziny dziecka, etapy kariery politycznej bohatera — stanowi ich „streszczenie”, zwięzłe opowiadanie informacyjne, operujące retrospekcją, antycypacją czy aluzją. Natom iast spraw y na pozór błahe otrzym ują rangę pierwszeństwa, zaświadczoną siłą

przeżycia i możliwością symbolizowania odwiecznych kwestii ludzkich, jak to m a miejsce np. w drobiazgowym opisie „bytow ania’’ psa łańcuchowego Fitka 21.

„Streszczona” na w stępie fabuła staje się więc punktem wyjściowym, po pierwsze, dla jej rekonstrukcji z punktu widzenia przeżywających ją postaci, po drugie, dla wniosków o charakterze uniwersalnym, które przy­

nosi kom entarz narratora.

Wbrew zapowiedziom pierwszego zdania powieści, iż będzie to rzecz o „krótkiej i pięknej karierze”, główny przedm iot narracji stanowią oso­

biste kłopoty bohatera — ów klasyczny już dla Nałkowskiej, powielany w kolejnych utw orach „rom ans”. Toteż zżymał się w recenzji Granicy Ludwik Fryde:

C iągle jed n a k au tork a w y k a z u je z a sta n a w ia ją cy brak głęb szego zrozu m ien ia i za in tereso w a n ia d la isto tn y ch sp ra w m ęsk ich ; am b icje Z enona, d zieje jego k ariery, red a g o w a n ie d zien n ik a i d ziałaln ość na sta n o w isk u p rezyd en ta m iasta, in trygi, p rotekcje, g rzęźn ięcie w k om prom isie, w szy stk o to w y p a d ło w p o w ieści nad w y ra z m g listo i b la d o 2Z.

39 A. H u x l e y , K o n t r a p u n k t . P rzeło ży ła M. G o d l e w s k a . W arszaw a 1957, s. 419.

20 M. K r i d l , T r e ś ć „ G r a n ic y ”. W : W r ó ż n y c h p r z e k r o ja c h . W arszaw a 1939:

21 R efero w a n y tu sto su n ek do fa b u ły E. A u e r b a c h (M i m e s i s . R z e c z y w i s t o ś ć p r z e d s t a w i o n a w li te r a tu r z e Z achodu. P rzeło ży ł i w stę p e m op atrzył Z. Z a b i с к i.

T. 2. W arszaw a 1968, s. 413) u w aża za je d e n z g łó w n y ch w y zn a czn ik ó w „n ow oczesn ej p o w ie śc i p sy ch o lo g iczn ej”.

22 F r y d e , op. cit.

(13)

Trudno wyrokować, w jakiej mierze autorka rozumiała „istotne spraw y m ęskie”. Pewne jest natomiast, iż jej młodzieńcza twórczość była p ro ­ gramowo feministyczna. A tutaj, w konwencji, którą przyjęła, kariera po­

lityczna nie mogła odgrywać pierwszoplanowej roli. Albowiem w Granicy człowiek zostaje zredukowany do swej pryw atnej przeszłości, do m oty­

wów, jakie nim kiedyś kierowały. Podlega więc interpretacji psycholo­

gicznej. Że tak jest, świadczy analogiczne i wzajemnie się w yjaśniające potraktow anie dwóch planów życia bohatera — pryw atnego i publiczne­

go. Nie m a między nimi konfliktu 23. Asumptu do tych samych rozważań i wniosków dostarcza w powieści tak fakt uwiedzenia dziewczyny jak i zo­

stania prezydentem miasta. Co więcej — o tym, iż bohater był komisa­

rycznym, a nie w ybieralnym prezydentem, dowiadujemy się tylko z auto- kom entarza do powieści. A byłaby to okoliczność zasadnicza dla zrozumie­

nia jego kariery politycznej.

Zgodnie z zasadą psychologicznego prawdopodobieństwa tzw. tło — prowincjonalne miasto, m agistrat, redakcja — stanowi jedynie domenę aluzyjnych napom knień i przelotnych myśli postaci. Podobnie ma się sp ra­

w a z czasem fabularnym . W narracji z punktu w idzenia postaci obowią­

zuje nie „przed” i „potem ”, ale psychiczne „teraz”. Odwijanie zaś taśm y zdarzeń wstecz, kiedy to n arrator całkowicie panuje nad ich zamkniętą już całością, sprawia, iż wszystko jest tu właściwie przedakcją, zmierzającą do tragicznego finału zaanonsowanego na początku.

Innymi słowy Granica stanowi realizację typow ej stru k tu ry psycholo­

gicznej: fabuła — pretekstem do „drążenia w głąb”, odkryw ania w banal­

nych losach niebanalnych przeżyć, stwierdzeń, że „dno jest inne”.

Jednakże Granica jest nie tylko powieścią psychologiczną, lecz również

„powieścią z tezą”, i to tezą sięgającą dużo dalej, niżby pozwalała psy­

chologiczna interpretacja ludzkiego losu.

Problem, którem u podporządkowany został m ateriał powieściowy, n a­

zwała autorka „schem atem”. Wynika on z elem entarnej obserwacji, iż każ­

de ludzkie życie można interpretow ać dwojako: podmiotowo i przedmio­

towo. A więc z jednej strony człowiek w kręgu swej własnej świadomości, z drugiej — podległy społecznej obserwacji i ocenie. Inaczej mówiąc,

„schem at’’ można by określić jako kategorię świadomości zbiorowej, fakt społeczny, w sensie nadanym mu przez Emila D urkheima. P rzyjm ując tę linię rozumowania, Nałkowska w obrębie świata powieściowego Granicy

23 J. Z i o m e k (P o w i e ś ć p o li ty c z n a — p o w i e ś ć o p o li ty c e . W zbiorze : Z p r o ­ b l e m ó w l i te r a tu r y p o ls k ie j X X w ie k u . T. 3 W arszaw a 1965, s. 75) a n alizu jąc strukturę p o w ieści p olityczn ej stw ierdza, iż regułą w niej jest „d w u zn aczn y charakter działań lu d zk ich , in n y w p la n ie osobistym , in n y w p lan ie h isto ry czn o -p o lity cz n y m ”, co w ią ­ że się z odkryciem an on im ow ości w ład zy.

(14)

sprowadza wielość punktów widzenia do dwóch: indywidualnego i społecz­

nego, czyli, idąc za ustaleniam i socjologów, subiektywnego i obiektywnego.

Dwa możliwe oglądy rzeczywistości ludzkiej znajdują wyraz w dw u­

dzielnej budowie świata przedstawionego. Fabułę otrzym ujem y w dwóch w ariantach: z p unktu widzenia postaci i w obiektywnej relacji narratora.

W ykorzystując konwencjonalną funkcję, jaką w powieści społeczno- -obyczajowej pełnił tem at nierównej stanowo miłości, autorka przez w pro­

wadzenie bohaterki „spoza sfery” uzyskuje przecięcie się dwóch dotąd w jej twórczości równoległych planów: erotycznego i społeczno-obycza­

jowego. Zobaczyć się „z zew nątrz” — to dla Zenona, kochanka Justy n y Bogutówny i narzeczonego Elżbiety Bieckiej, znaczy: ocenić się tak wobec Justyny jak całego świata miejskiej i wiejskiej nędzy oraz robotniczego buntu, który ona wprowadza. Postacie i ich rodzinno-towarzyskie środo­

wiska reprezentują już nie tylko różne grupy, ale dwie antagonistyczne klasy społeczne jako dwa przeciwstawne w e wszystkich aspektach światy.

I Nałkowska konsekwentnie poszczególne elementy rzeczywistości przed­

stawionej układa w opozycyjne pary, nakłada n a nią siatkę z pionowych i poziomych podziałów, w ykorzystuje symbolikę „sposobu bycia” przed­

miotów m aterialnych i świata zwierzęcego:

Oba te p rzeciw sta w n e i w za jem n ie u za leżn io n e św ia ty rozłam an e b y ły na progu d zielącym k u ch n ię od p ok ojów i strzeżo n y m przez .n iezło m n e p o sta cie kam erdynera, gospodyni i lok aja A n ton iego, [t. 2, s. 34]

Tym samym udało się Nałkowskiej to, co nie powiodło ,się pisarzom grupy „Przedm ieście”, a mianowicie wyjście w opisie poza obyczajowy obrazek i dokument.

Jednak powyższe stw ierdzenia nie w yczerpują całości związanych z Granicą zagadnień kompozycyjnych. Albowiem pojawia się w niej idea przeciwna, która także podporządkowuje sobie m ateriał powieściowy.

Kompozycyjne podziały zostają zrównoważone przez kompozycyjne pow ią­

zania. Przepaście między ludźmi — przez określające ich zależności.

„Oba te przeciwstawne i w z a j e m n i e u z a l e ż n i o n e św iaty [...]”

(podkreśl. E. F.) — te cytowane już tu słowa odnosiły się do kulinarnej działalności kucharki Bogutowej i wskazywały na jeden, tylko ekonomicz­

ny, aspekt związków między ludźmi. Związki te jednak, podobnie jak po­

działy, prezentowane są w w yraźnie zdążającej do syntezy mnogości ich aspektów. Wskazuje na to zam knięta i skończona, symetryczna, pozbawio­

na luzów i przypadkowości budowa powieściowego świata.

Budowę trzech głównych wątków powieści — tj. wątków Zenona, Elż­

biety, Ju sty n y — cechuje dokładny paralelizm. Polega on na analogicz­

nym konstruow aniu ich losów i analogicznej funkcji środowisk, w jakich postacie te sie obracają. Losy — to biograficzny ciąg, w którym akcentuje

(15)

się wagę tych samych momentów oraz dążenie bohaterów do niezależności.

F unkcja zaś środowisk polega n a stworzeniu punktu odniesienia, „sche­

m atu ” pokoleniowego i społecznego dla indywidualnych poczynań trójki bohaterów.

Z kolei paralelizm wątków tego pierwszego i drugiego planu — po­

wtarzalność losów rodziców d dzieci — dem onstruje niemożność w yrw a­

nia się z biologicznych i społecznych determ inacji. Koło się zamyka, życie bohaterów kształtuje się według ustalonych już kolein, a oni sami giną lub w racają do p unktu wyjścia. Świat Granicy jest tak zbudowany, że nie m a z niego ucieczki, czemu strukturalny wyraz daje zam knięte zakończenie książki.

Co więcej, w ątki biegną nie tylko równolegle, ale ściśle się ze sobą splatają. Jest to także stała cecha konstrukcyjna utworów Nałkowskiej 24.

Uzasadnienie ideowe tej cechy stanowi teza psychologii relatyw istycznej:

nie mogąc poznać ludzi, poznajemy tylko stosunki, zależności między n i­

mi. Ukazaniom tych zależności służy więc eksponowanie więzi między po­

staciami, kompensujące zarazem naruszony porządek fabularny. Przy czym w szystkie związki międzyludzkie, co też jest cechą psychologizmu, przed­

staw ia autorka jako o s o b o w e , tzn. erotyczne, rodzinne, towarzyskie.

W ydaje się, iż tw orzenie ścisłych związków między postaciami m a również szersze, historycznoliterackie znaczenie. Mianowicie ich ekspono­

wanie (w miejsce dotychczasowych fabularnych) staje się regułą w po­

wieściach, które przenosząc akcję „do w ew nątrz”, pragną pokazać ludzi, psychologicznie pogłębionych, a jednocześnie „zanurzonych” w społecz­

nym życiu. I to w życiu określonym historycznie, a nie — sprowadzonym tylko do modelowych sytuacji, jak u egzystencjalistów. To samo zjawisko zaobserwować można w Fałszerzach Gide’a, w powieściach Huxleya, w twórczości Brezy. Zbagatelizowanie znaczenia fabuły ma także jeszcze inną konsekwencję, wiążącą się z poprzednią. Ośrodkiem konstrukcji staje się, nie bez wpływów Dostojewskiego, traktow ana jako pretekst intryga krym inalna czy bulwarowa, stw arzająca te sytuacje krańcow e i uniw er­

salne, w których — jak zauważa Michaił Bachtin 25 — może się znaleźć każdy człowiek jako człowiek w ogóle.

Natom iast jaw ne podporządkowanie m ateriału powieściowego określo­

nej koncepcji myślowej, połączone ze świadomością roli konwencji w sztu­

ce, sprawia, że pisarze nie ukryw ają kompozycyjnych czynności, wręcz przeciwnie, demonstracyjnie je akcentują. Stąd konstruktyw istyczna kom­

pozycja, w której „wszystko się zgadza”. Czytając Fałszerzy, K ontrapunkt

24 Z w rócił na to u w agę F r y d e (op. cit.).

25 M. B a c h t i n , P r o b l e m y p o e t y k i D o s to je w s k ie g o . P rzeło ży ła N. M o d z e ­ l e w s k a . W arszaw a 1970, s. 158.

(16)

czy Granicę, możemy z satysfakcją śledzić, jak -początkowo nie związane ze sobą w ątki stopniowo się zazębiają, zmierzając do wspólnego rozwiąza­

nia. Nie darmo H uxley pisze o sztuce kontrapunktu, a Gide powołuje się n a Bachowską fugę.

Zmienia się też czytelniczy odbiór. Albowiem świadomość, że jesteśm y świadkami życia komponowanego, którego sensy stopniowo się przed nam i odkrywają, w pływ a na w ytw orzenie dystansu między czytelnikiem a przedstawionym światem. Dystansu, który w dużym stopniu uniemożli­

wia identyfikację z owym światem, a tym samym jego emocjonalne współprzeżywanie.

3

Sposób konstruow ania postaci w Granicy ulega pewnym modyfikacjom w porównaniu z dotychczasową twórczością autorki. Jednocześnie — że uprzedzimy wnioski — najw yraźniej odsłania w ew nętrzne sprzeczności charakteryzujące powieść.

Najpierw jednak rozważmy modyfikację. Stanowi o nich przede wszystkim dążność do pełniejszego zbudowania postaci. Nie tw orzy jej już tylko jedna dom inanta konstrukcyjna, jeden psychiczny kompleks, jak to było np. w Niedobrej miłości. O innowacji tej decyduje połączenie w łaś­

nie w konstrukcji postaci osobnego dotąd „rom ansuv i osobnego „tła”, ero­

tyki i kariery. Proustowski relatywizm osobowości zostaje zachowany, lecz zmienia się jego kwalifikacja. Rozbijające osobowość, a zależne od społecz­

nego miejsca i czasu różne oblicza człowieka — tu ulegają przesunięciu do w nętrza jednej świadomości, stają się świadomie przeżywanym proble­

mem. Tym samym sytuacja z zasady niedram atyczna nabiera znamion moralnego konfliktu, który organizuje jedność osobowości.

P unkt wyjścia stanowi znane każdemu poczucie swej osobności, świa­

domość siebie samego, wiążąca się z metafizycznym niepokojem i lękiem.

Prowadzi ona bohaterów powieści do zakończonej klęską próby stworzenia niezależnej postawy, skierowanej przeciw rodzicom, społecznemu środo­

wisku. Dlaczego jednak bohaterowie ponoszą klęskę? Jest to pytanie za­

sadnicze — pytanie o m otywację losów postaci.

W Granicy m amy do czynienia jak gdyby z dwoma piętram i m otywa­

cyjnymi. Przede wszystkim uzasadnieniem przeżyć i zachowań postaci jest odwołanie się do ich przeszłości, w ystępuje tu więc m etoda psycho­

analityczna w sensie jej genetyzmu. Stąd biograficzny układ losów posta­

ci, stąd każdą z nich, naw et jak najbardziej drugorzędną, wprowadza się nie tak, byśmy ją „widzieli”, lecz byśm y znali jej życiorys. Stąd, dalej, zacieranie chronologii, obecność różnych pokładów psychicznych naraz,

(17)

które stosownie do potrzeby przywołuje się, by wyjaśnić dany gest czy odruch.

Oto elementy pierwszego szeregu motywacyjnego: b u n t przeciwko starszym tłumaczą przeżycia w ieku dojrzewania, am biw alentny stosunek do rodziców rozpatruje autorka w yraźnie w kategoriach kompleksu Edy­

pa — zazdrość Elżbiety o matkę, niechęć Zenona do ojca, wspomnienia

jz dzieciństwa Karola Wąbrowskiego. Różne motywy uwiedzenia Justyny zbiegają się w jednym : w powrocie do ciemnych i niewytłumaczalnych sił instynktu, do biologicznej koncepcji człowieka.

Ale jak wspomniano, istnieje w powieści jeszcze drugie piętro m otywa­

cyjne. Uzasadnienia dla losów bohaterów szuka autorka nie tylko w nich samych, ale i w otaczającym ich świecie. Determinizm psychologiczny uzupełnia społecznym. Zbrodnia Justyny otrzym uje symboliczną klasyfi­

kację zemsty klasowej, wyrażoną w dwuznacznych słowach, iż została ,,'przysłana od um arłych”. Bohaterowie ponoszą klęskę, ponieważ swoboda działania i decyzji człowieka, w brew jego złudzeniom, jest ograniczona.

Otóż problem w tym, że determ inanty życia bohaterów tworzą właśnie dw a piętra motywacyjne, a nie spoistą całość wzajemnie przenikających się czynników. Przeżycia postaci analizuje autorka niezależnie od ich spo­

łecznie wym iernych działań. Związek między indywidualnym losem a spo­

łeczeństwem m a charakter jedynie fabularny.

Każdy z dwóch szeregów motywacyjnych wzięty z osobna mógłby w całości wytłumaczyć dziejące się w powieści zdarzenia. Tę strukturalną cechę Granicy bardzo w yraźnie dem onstruje jej recepcja. Zależnie od upo­

dobań krytyka, jego postawy światopoglądowej, akcentowanie li tylko spo­

łecznej czy też psychologicznej wymowy powieści .nie nastręcza żadnej interpretacyjnej trudności. Tak czy owak, „wszystko się zgadza”. Oto dwa interpretacyjne przykłady — freudowski i marksistowski:

D la N a łk o w sk iej n ie u lega w ą tp liw o ści, że pod ep tan ie in sty n k tu w czło ­ w iek u stan ow i za w sze p o g w a łcen ie granicy. Z duszony in sty n k t jest zaw sze m otorem i p od św iad om ym m o ty w em zbrodni.

Zbrodnia Ju styn y to rew o lu cja sp ołeczn a w m iniaturze, to pryw ata, która staje się sp ra w ą p u bliczną przez p ow iązan ie i sp o k rew n ien ie z tysiączn ym i podobnym i. [...] odkryw czość tego d zieła p olega w ła śn ie na k on k retn ym u p osta­

ciow an iu znanej tezy m ark sistow sk iej, że „byt ok reśla św ia d o m o ść” 26.

W Granicy mamy zatem do czynienia ze-zjawiskiem nazwanym przez Michała Głowińskiego „konfliktem m otywacyjnym ”, który

w y stęp u je w p ro zie w sp ó łczesn ej w te d y zw yk le, gdy pisarz ek sp on u je in d y w i­

d ualne w ła śc iw o śc i bohatera i chce jed n ocześn ie, by b y ł on w y ra zicielem czasu, 26 E. B r e i t e r , Dno j e s t inne. „W iadom ości L itera ck ie” 1935, nr 42. — J. N.

M i l l e r , J u s t y n a B ogu tów n a. „R obotnik” 1936, nr 121.

(18)

epoki, u gru p ow an ia czy p o sta w y społeczn ej, gdy łączy w ię c czyn n ik i je d n o s t­

k ow e z tym i, które są w ja k iś sposób o g ó ln e 27.

Oto jak sama Nałkowska interpretuje problem, który określa m ianem

„społecznego stanowiska Granicyv. Konieczne jest przytoczenie na ty m miejscu dłuższego fragm entu z autorskiego kom entarza powieści z r. 1936, ponieważ stał się on obowiązującym kanonem interpretacyjnym 28:

W w y p a d k u Z iem b iew icza zagad n ien ie sch em a tu lub — p o w ied zm y sk ro m ­ niej — ob aw a sch em atu m a charakter sam oob ron y jed n ostk i przed zb iorow ością i jej m oraln ym i norm am i. Ta obaw a jest p odw ójna. C hodzi n ie ty lk o o to, że odkryty zo sta n ie i p od d an y osąd ow i jego k rzyw d zący stosu n ek do J u styn y.

N ieb ezp iec zn iejszy jest d la n ieg o schem at jego roli p u b licznej, z a k w a lifik o w a n ie go socjalne. [...]

W m om en cie, w k tórym ob a aspekty jego osoby, su b iek ty w n y i so cja ln y , zo sta ją sk on fron tow an e, w k tórym się przecinają (sceny u liczn e przed m a g istra ­ tem ) — jeg o asp ek t su b ie k ty w n y u lega skom prom itow aniu. I ten m om en t u czu - w a Z iem b iew icz jako granicę, poza którą d alsze złu d zen ie jest n iem o żliw e.

Schem at, przed k tórego p rzy jęciem s ię bronił, narzuca m u się o czy w isty m d o ­ w o d em , k tórego p rzek on yw ającą d ialek tyk ę m u si uznać. D ochodzi do w n io sk u , że „jest się tak im jak m iejsce, w k tórym /się je s t” — chociaż długo n ie c h cia ł w to u w ierzyć. I n ieza leżn ie od prób darem nych in d y w id u a ln eg o ro zw ią za n ia spraw , k tóre za ła tw ić m oże ty lk o zb iorow ość — rozum ie, że „jesteśm y tacy w ła śn ie , jak m y ślą o nas in n i”, [t. 2, s. 224—2.25]

Casus Ziembiewicza ma rzeczywiście dwa aspekty. Jednakże, w brew sugestiom autorki, nie jest to aspekt „subiektyw ny” i aspekt „socjalny”.

Nie budują ich m niem ania bohatera o sobie i sądy innych o nim. Albo­

wiem notatkę z kroniki w ypadków oglądamy od strony jej aktorówT. Za­

m iast czynów śledzimy ich motywy. Tym samym nie jesteśmy świadkami przeobrażania się niebanalnych — z punktu widzenia bohatera — losów w ich banalny, społeczny schemat, lecz ów schemat oglądamy w jego w y­

jątkow ym i niepowtarzalnym kształcie.

Innym i słowy, „schem at” w powieściowej realizacji w ystępuje nie jako społeczna prawidłowość, lecz jako jedna z dwóch możliwych, dokonywa­

n ych przez samego bohatera, interpretacji jego życia:

— Słu ch aj, E lżbieto, n ie p o w in n a ś p atrzeć na to tak, jak to w y g lą d a . P o ­ w ie sz , co zech cesz — i tak będ zie, jak b ęd ziesz chciała. A le m u sisz to zrozu m ieć, 27 M. G ł o w i ń s k i , P o r z ą d e k , chaos, znaczenie . W arszaw a 1968, s. 247.

28 Ś w ia d czy o ty m d o w o d n ie w stę p W. W ó j c i k a do w y d a n ia G ra n ic y w „B i­

b lio te c e N a ro d o w ej” (I 204, W rocław 1971), p o św ięco n y przede w szy stk im sp ołeczn ej p ro b lem a ty ce p o w ieści, trak tow an ej w od erw an iu od sposobu jej w y ra żen ia . P o s tę ­ p o w a n ie to d aje w efe k c ie a n ach ron iczn y sch em at in terp retacyjn y, p ozostający w k ręgu stereo ty p o w y ch od czytań G r a n i c y : ro zw a żen ie treści d zieła i osobne u w a g i o fo rm ie. W ta k im u jęciu p o w ie ść N ałk ow sk iej, trak tow an a a p rio ri jak o m o n o li­

ty c z n e arcyd zieło, w y a b stra h o w a n a została tak z w ew n ętrzn ej ew o lu cji tw ó rczo ści p isa rk i, jak i z dyn am ik i p rocesu historyczn oliterack iego.

(19)

ty w ła śn ie m usisz, że to n ie je s t ja k zaw sze, że to n ie jest ta k ie posp olite, ż e tam ona, a tutaj ty. Tak często b yw a, ja w iem , a le to ty lk o pozór jest taki...

A dno jest inne.

N ie u m iał p ow ied zieć, n a czym p o leg a ta różnica. C hyba, że każda rzecz najp osp olitsza od w ew n ą trz jest jedyna. A le ju ż m ó w ią c m y śla ł, że w ew n ętrzn y stosu n ek do ty ch rzeczy jest złu d zen iem p ersp ek ty w y , że n ie orzeka o niczym . Z ostaje fak t ordynarny i nagi, sch em a t n ie p o zo sta w ia ją cy żadnej w ą tp liw o ści.

Ju styn a była w sa m ej rzeczy u czciw ą d ziew czy n ą , którą u w ió d ł korzystając z jej zakochania. E lżb ieta b yła narzeczoną, którą zdradził. To ostateczn ie b y ło istotne, taki b y ł fa k ty czn y sta n rzeczy, [t. 2, s. 114]

W pierwszym akapicie zacytowanej wypowiedzi Nałkowska prezentuje mechanizm terapeutyczny, według recepty Niedobrej miłości :

B ieg życia b o w iem w ogóle dlatego ty lk o je s t m o żliw y , że k ażd y w sąd zie o sobie i o zw ią za n ej ze so b ą rzeczy w isto ści in n y c h u ży w a k ryteriów , a n iżeli gdy sądzi innych, [t. 1, s. 513]

W drugim akapicie — „pierw iastek pałubiczny”, próbę dotarcia do niezafałszowanych motywów postępowania. Zenon i Elżbieta niczemu się nie przeciwstawiali. Oni właśnie ulegali społecznej opinii. Stw arzali je­

dynie własną, wygodną dla ich samopoczucia w ersję wypadków.

Natomiast nową jakość do pisarstw a autorki Niedobrej miłości wnosi psychologiczna autokom prom itacja bohaterów, odrzucenie pragm atystycz- nej teorii i spojrzenie rzeczywistości w twarz. „Schem at” to po prostu od­

kłamanie, dotarcie pod pozory, zdobywanie m oralnej samowiedzy. Drugi człowiek, cudza krzywda, czyny, które nie należą tylko do nas, bo, niezależ­

nie od ich motywów, posiadają obiektyw ną w artość mierzoną społecznym pożytkiem — oto granica indyw idualnych upraw nień jednostki. Powieść staw ia postulat moralnego drogowskazu, który jedynie jest w mocy zaha­

mować bezbłędnie działający mechanizm samooszustw jednostki, jej sa­

mozachowawczą zdolność przystosowania się. R elatyw istyczne stanowisko m oralne — „każda postawa m a swoje uspraw iedliw ienie” — ulega prze­

zwyciężeniu.

Sytuację poszukiwania norm ludzkiego współżycia, z której powieść wyrosła, oddaje form ułująca najogólniejszy sens ideowy książki dyskusja księdza Czerlona z Karolem Wąbrowskim. Pierw szy w yraża przekonanie o niemożności porozumienia się ludzi i ucieka się do pośrednictwa bożego.

Cierpienie i w alka z tym, co w człowieku popędowe, okupuje jego czło­

wieczeństwo. Drugi potrafi przezwyciężyć w zajem ną nieufność i odnaleźć drogę międzyludzkiego porozumienia. Karol, w przeciwieństwie do Elżbie­

ty, nie wstydzi się swych uczuć i zdąży je wyznać matce.

Tak więc odbywa się pow rót do pewnych praw d elem entarnych, zagu­

bionych w psychologicznych komplikacjach, jednakże całość tych kompli­

kacji uwzględniający, nie w yrzekający się ich ponownego rozpatrzenia.

(20)

Z kolei pow rót ten ma charakter częściowego przezwyciężenia dawnej postawy. O co chodzi, w ytłum aczym y w racając raz jeszcze do postaci głównego 'bohatera. Zwracano uwagę na niejednoznaczny, budowany an- tytetycznie charakter Zenona Ziembiewicza. Zgodnie z relatywizm em oso­

bowości — raz taki, raz inny, ciągle gubiący swą tożsamość. Przedstawione wyżej dwa aspekty postaci Zenona ten sąd. krytyki potwierdzają. Zenon

„od zew nątrz” jest m arnym człowiekiem, oszukującym się konformistą,

„od w ew nątrz” — ofiarą niepomyślnego zbiegu okoliczności. C haraktery­

zuje go więc dwuznaczna jakość emotywna, na co moglibyśmy się zgodzić, gdyby utw ór w yrażał postawę relatywistyczną. W momencie gdy relaty­

wizm staje się w ew nętrznym problemem postaci i nabiera cech m oralne­

go konfliktu, jest to nieporozumienie. Jego ofiarą pada bohater. Oszukują­

cy się konformista, który zdobywa się na heroiczny gest spojrzenia praw ­ dzie w oczy i form ułuje m orał powieści, sam pozostając moralnie dw u­

znaczny, to już „niedozwolony’’ eksperym ent dokonywany na powieścio­

wej postaci.

Nałkowska w yraźnie stw ierdzała w jednym z wywiadów:

K lu cz G r a n ic y tk w i w m y śli Z iem b iew icza: „I to, czym jesteśm y dla ludzi, jest w a ż n ie js z e n iż to, czym je ste śm y w e w ła sn y ch ocżach” 29.

Ale jak wierzyć tem u bohaterowi i jak nie podejrzewać, czy aby n a­

stępny formułowany przez niego wniosek powieści — „jest się takim jak miejsce, w którym się jest” — to nie nowy w ykręt, usprawiedliwienie biernej postawy.

4

Zadane powyżej pytanie — jak wierzyć powieściowemu bohaterowi — to innym i słowy pyfanie o konstrukcję narratora. Aby na nie właściwie odpowiedzieć, m ając na uwadze poczynione wyżej zastrzeżenia dotyczące budowy postaci, należy zestawić pisarskie zam ierzenia z pisarskim i reali­

zacjami.

Zdaniem autorki, sprowadzenie dziejów człowieka do „schem atu” jest jego jedyną oceną obiektyw ną i m iarodajną z punktu widzenia społecz­

nego pożytku. Przypom inam y w tym miejscu dużo wcześniejszy od Gra­

nicy artykuł Nałkowskiej Obrona plotkarstwa.

Z założeń powieści, ujaw nionych w jej pierwszym rozdziale, wynika, iż praw da o zam kniętym już życiu bohatera rodzić się będzie z konfron­

ta cji jego m niem ań o sobie i sądów o nim innych ludzi. Formą sądu zbio­

29 St. Br., P r y z m a t r z e c z y w i s t o ś c i społeczn ej. R o z m o w a z Z ofią N a ł k o w s k ą ,

„ C za s” 1936, nr 25.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W tym czasie, jak stwierdził I sekretarz POP, podjęta zo­ stała uchwała solidaryzująca się z or­ ganizacjami partyjnymi w Lodzi i w Warszawie co do powołania

Zgłoszone na konkurs utwory oceni Sąd Konkursowy w składzie 5-osobowym, powołany przez kierownictwo Ośrodka Badawczego Ad­ wokatury.. Wyniki konkursu zostaną

Nie zgodził się z tym stanowiskiem prof.. się za nowelizacją obowiązującego kodeksu karnego z 1969 r., gdyż, jego zdaniem, przygotowany projekt, będąc dziełem oryginalnym,

Trzeciego dnia rozjaśniło się i w ostrości ożywczej powietrza i światła zeszedłem, jeśli się nie mylę, na Halę Gąsienicową (dziś już gubię się w tych

A design methodology is developed to reveal the dependence of nonlinear slow motion dynamics of Turret Mooring Systems (TMS) on several design parameters, such as water depth,

The general view is that the CODP cannot be shifted further backwards than the point where these the production time equals the demand time.. The last method is based on

WSM w Warszawie urochomiła nowy ośrdodek dydaktyczny w Bełchatowie ponieważ była taka potrzeba. Zaczęło się od pisma starosty Beł- chatowa z prośbą o utoworzenie w tym

W naszych warunkach ustrojowych obie te dziedziny znajdują się nieomal wyłącznie w ręku lub pod kontrolą państwa, a więc dyskusja o tych warunkach dialogu jest dyskusją o