• Nie Znaleziono Wyników

"Les relations de la France avec l'Empire Ottoman durant la première moitié du XVII siècle et l'Ambassade à Constantinople de Philippe de Harlay, comte de Césy (1619-1640)", Gérard Tongas, Toulouse 1942 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Les relations de la France avec l'Empire Ottoman durant la première moitié du XVII siècle et l'Ambassade à Constantinople de Philippe de Harlay, comte de Césy (1619-1640)", Gérard Tongas, Toulouse 1942 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

sylii i Saint-Malo odm aw iali udziału w kom paniach zakładanych przez K ar­ dynała. H. przypisuje to ich przyzw yczajeniu do indyw idualistycznych metod handlow ych. Sądzę, że m ogły tu w chodzić w grę i inne w zględy. O bserw ując po litykę fiskaln ą Richelieu, k tó rą sam autor określa jako bardzo uc iążliw ą d la k ra ju i chaotyczną, kupcy nie m ogli żyw ić za ufan ia do posunięć K ard y­ nała w zakresie handlu zagranicznego. Z ra ża ła ich też na pewno perspekty­ w a ciężkich w alk z potężnym i ko m p an iam i angielskim i i holenderskim i. Zre­ s z tą ucisk podatkow y niew ątpliw ie ha m o w a ł nagrom adzenie k apitałów u ku p ­ c ów i utrud n iał ich m obilizację dla celów gospodarczych.

H. mocno podkreśla ujem ne cechy polityki finansow ej Richelieu. K ardynał z d a w a ł sobie spraw ę z konieczności zredukow ania ciężarów podatkow ych, ale jego wielka polityka europejska pchała go w przeciw nym kierunku. O b ­ ciążenie fiskalne w zrasta za jego rządów , w finansach państw a szerzy się chaos. H. w idzi zasad niczą sprzeczność m iędzy działalno ścią gospodarczą ; po lityką zew nętrzną K ard yn ała. W s k a zu je rów nież na w y raźny u Richelieu brak zdolności finansow ych. Zreferow ane tu w yw ody w ybitnego francuskiego histo ryka św iadczą jednak o tym, że źróde ł niepow odzenia pla n ó w gospo­

darczych K a rd y n ała należy szukać przede wszystkim w ówczesnej strukturze państw ow ej Francji, a dopiero potem w braku uzdolnień finansow ych w iel­

kiego m ęża stanu.

M a r i a n M a ło w i s t

T o n g a s G é ra rd : Les relations de la France avec l'E m pire O ttom an d u ra n t la première m oitié du X V II siècle et l'A m bassade à C onstantinople de P hilippe de H arlay, comte de Césy (1619— 1640), T oulouse 1942, pp. 10 nib + VI + 340 + 4 nlb.

G é ra rd T ongas, doktor U niw ersytetu w T uluzie i w y chow anek Sorbony, dał się poznać jako turkołog, a raczej jako turkofil. Spędziw szy przed w o jn ą kilka la t w T urcji, zadebiutow ał w charakterze entuzjasty K em ala Paszy. O pracy tej pt. A taturk et le vrai visage de la T urqu ie m oderne (P aris 1937), jeśli w ierzyć reklamie, m iał się Kem al w y razić n astępująco : „T e n Francuz jest jedynym zachodnim Europejczykiem , który nas o sądził i zro zu­ m iał; zna on nas lepiej, n iż m y sam; siebie“ . D ru g a praca o podobnej ten­ dencji ukazała się ju ż w czasie w o jn y pt .„La T urqu ie centre de gravité des B alkan s et du Proche-Orient (P a ris 1940). Jako historyk dał się T . poznać p u b lik a c ją L 'am bassadeur Louis D eshayes de C orm enin (1600— 1632). Les relations de la France avec l'E m pire O ttom an, le D anem ark, la Suède, la Perse et la Russie (P a ris 1937). T urecka część tej p u b lik a c ji' weszła w streszczeniu w skład niżej om aw ianej książki.

K siążka T. składa się z trzech części. Część pierw sza (str. 5— 65) om a­ w ia stosunki polityczne francusko-tureckie n a przestrzeni lat 1591— 1660, d aje prze gląd działalności wszystkich w tym czasie am b asad francuskich w K o nstantynopolu (ze szczególnym uw zględnieniem am b asad y de Césy) o ra z inform acje o francuskich projektach „k ru c ja t“ przeciw Porcie. Część d ru g a (str. 67— 136) m ów i o stosunkach religijnych na Bliskim W s c h o d z:e,

(3)

szczegółow o za jm uje się próbam i dyplo m atów francuskich uzyskania przez Francję opieki nad chrześcijanam i w państw ie tureckim i n ad G robem C hry­ stusa oraz sporo miejsca pośw ięca akcji m isjonarzy, głów nie k apucynów francuskich. T rzecia część (str. 137— 213) pośw ięcona jest hand low i lewan- tyńskiem u, trudnościom , jakie ze strony P orty pod tym w zględem napotykali Europejczycy, wreszcie handlow ej ryw alizacji W e n e cjan , Francuzów , H olen­ drów i A nglików . N a zakończenie podane zostały, ja k o aneks, teksty 22 do­ kum entów (przew ażnie d otąd nie p u b likow any ch), odnoszących się do d zia ­ łalności am b asad o rów de Césy i de Marcheville.

Com te de Césy o b ją ł am basadę francuską w mornencic, gdy w Eu-opie w ybuchła W o jn a T rzydziestoletnia, gdy zatem F ra nc ja zerw ać m usiała z dc.tć chim erycznym i w skazaniam i „G ra n d D essein“ H enryka IV (a raczej S ully'ego) i zw rócić baczne oko na poczynania swej ryw alki, „L a M aison d 'A utriche“ , która pod przewodem F e rdynanda II zd a w a ła się znow u sięgać po hegem o­ nię w Europie.

Z d a w a ć by się m ogło, że w takiej kon fig uracji politycznej F rancja w in na naw rócić do trady cji Franciszka I i w c iąg n ąć pow oli T urc ję do akej' auty habsburskiej. Tym czasem w oficjalnej instrukcji poselskiej i w tych następ­ nych dyrektyw ach dw oru, które T. d rukuje w aneksie do swej pracy, nie ma praw ie ani słow a o spraw ach wielkiej polityki, natom iast cały nacir.k yolo- żono na spraw y w yznaniow e i kwestię utrzym an ia przyw ilejów , ja k !e Fran­ cuzi od r. 1537 po siad ali w han d lu lew antyńskim . Ten w z g lą d pokierow ał zapew ne autorem , iż większość swej książki pośw ięcił tym d w óm zag ad n e· niom, kwestie polityczne p o zo staw iając na uboczu.

T rzeba o tym pam iętać, że spraw am i m isyjnym i na Bliskim W schodnie zajm o w ał się we Francji nie byle kto, bo „S zara E m in en cja“ , o sław :otiy ka­ pucyn, o. Józef, rom antyczny zw olennik krucjaty antym uzułm ańskiej. je.-'·!: się w eźm ie pod uw agę, że am b asad o r de Césy był bliskim m u człowiekiem i niejako z jego poręki w yjechał do S tam b ułu, łatw o zrozum ieć, iż now y a.r- basador dołożył wiele energii, by punkty instrukcji, m ów iące o spraw ach ochrony chrześcijan na Bliskim W schodzie (redagow ane niezaw odnie przez o. Jó ze fa ), w y konać ja k najsum ienniej.

A utor, m a ją c zresztą drogę b ard zo przetarty przez uprzednie pubhkacje H. B arentona, A. Piołan.ta .i C. Fam ina, z satysfakcją w ylicza wszystkie sukcesy odniesione przez de Césy, z uznaniem opow iada, ja k to am basador prze pro w ad ził ustalenie m isji kapu cyn ów w Stam bule (1624) i na Archipe­ lagu, ja k osadzi! jezuitów w Aleppo (1626), jak uzyskał opiekę francuską nad w szystkim i księżm i katolickim i w Porcie, ja k to obronił jezuitów przed d ep ortacją ze S tam bułu, ja k utw orzył konsulat francuski w Jerozolim ie i g o ­ dził pow aśnionych a zazdrosnych m nichów , ryw alizu jący ch o praw o straży u G ro b u Chrystusa, ja k wreszcie usiłow ał bezowocnie nakłonić patriarchę carogrodzkiego C yryla Lukarisa, by zaw arł unię z Kościołem Katolickim itd. D zia ła ln o ść L ukarisa (str. 130— 135), n a jb liże j interesująca historyka pol­ skiego, opow iedziana głów nie słow am i de Césy, zg adza się z opiniam i, jakie k rąży ły w ów czas w Polsce i jak ie utrw aliła „szkoła kato licka“ , za jm u jąc a się dziejam i unii kościelnej, n a 'c z e le z E. Likowskim . Césy m ianow icie tw ier­ dzi, że Lukaris był istotnie kalw inistą, że rozpow szechniał „herezje“ po

(4)

ca-fym Bliskim W schodzie za pom ocą ksiąg heretyckich, drukow anych w języku greckim, że całą akcję antykatolicką prow adził w oparciu o am basadę an ­ gielską, która m u dostarczyła 30 kaset z czcionkam i greckim i do pu blikacji w ydaw nictw . „O n zrobi więcej złego w c iąg u sz_eściu miesięcy — w ykrzyki­ w ał z oburzeniem am basador — niż wszyscy razem wzięci m isjonarze zdo­ ła ją uczynić dobrego w ciągu stu la t!“ .

M iędzy tymi dw om a lud źm i w y w iąza ła się w alka. A m b asado r zaapelow ał do P ary ża i Rzym u, a otrzym aw szy stam tąd pieniądze, dał (kom u trzeba) „ avan ie “ i uzyskał deportację patriarchy na· w yspę Tenedos. C óż, kiedy suł­ tan po dwóch latach znow u osadzi! Lukarisa na tronie patriarszym . Césy znow u dał łapów kę — i tym razem w ysłano patriarchę na Chios. T a za b a ­ wa, b ardzo intratna d la m inistrów tureckich, po w tarza ła się pięć razy ! W r e ­ szcie, gdy w r. 1638 Lukaris po raz pTąty zostal zesłany, tym razem nad M orze Czarne, „fut étranglé sur la route de ľ e x i ľ (zd a je się, że nie bez pom ocy am basadora, którem u T. składa z tej racji g ratu lacje ) (str. 134).

N ajlepsze i najciekawsze są rozdziały poświęcone francuskim interesom handlow ym na Bliskim W schodzie. Jakkolw iek autor idzie głów nie za swy­ mi poprzednikam i (G . D a m b m a n n , B runeau, Charles-Roux, a zw łaszcza Ma- gson), to jednak w niósł sporo nowych m om entów z okresu am basady de Césy. O d czasów Franciszka 1 F ra nc ja m iała m onopol na handel lewantyń- ski, który je dn ak kończy się z początkiem X V II w., kiedy to przyw ileje h a n ­ dlowe o trzy m ują rów nież Anglicy i Holendrzy. O d tej chwili handel francus­ ki (jego charakter i zasięg autor om aw ia d ro biazgo w o ) kurczy się i m imo w ysiłków takiego „zd oln e go “ am basadora, ja k de Césy, zostaje daleko w tyle za konkurentam i. Ten okres dekadencji trw a do czasów Colberta.

P rzyczyny tej dekadencji autor częściowo po d aje ustam i de Césy, częś­ ciowo uzupeł.nia jego w yw ody w łasnym i spostrzeżeniam i, na o g ó ł trafnym i. G łów ne przyczyny — to konkurencja obca, niedołęstwo am b asad o ró w fra n ­ cuskich, a zw łaszcza konsulów , brak stałego przedstaw icielstw a tureckiego we F rancji, a wreszcie zary so w ujący się an ta g o n izm francusko-turecki na tle projektów tzw. krucjat antytureckich.

T u wreszcie dochodzim y do części pierwszej pracy, poświęconej stosunkom dyplom atycznym turecko-francuskim, części najkrótszej i n ajsłabszej. R o z ­ dział n ajbardziej interesujący, choć najm niej sam odzielny, bo w łaściw ie bę­ dący streszczeniem m ało u nas znanej, a bardzo ciekawej pracy T . G. Dju- vara: Cent projets de portage de la T urqu ie (P a ris 1914), pośw ięcony jest projektom „ k ru c ja t“ , które przyniósł ze so b ą początek X V II w. P rojekty te, częściowo w ysuw ane ze w zg lę dó w ideowo-religijnych (w e W ło s ze c h ), m iały przede wszystkim na celu stworzenie koalicji państw europejskich celem do­ konania rozbioru Im perium O ttom ańskiego. P rojekty takie pow staw ały i we Francji, a dw a z nich, tj. „ G ra n d Dessein“ H enryka IV i S ully'ego (1606 r.) oraz K arola G on zag i i o. Józefa (1615— 18) nabrały w ielk;ego rozgłosu i za ­ sięgu. Z w łaszcza projekt ostatni, przy znanej energii o. Józefa, zatoczył w ielkie kręgi i został ostatecznie s paraliżow any przez w ybuch W o jn y T rzy­ dziestoletniej (E u ro p a tiiiala inne zm artw ienie, n iż krucjata antyturecka).

T u naw iasem m o żn a dodać, że projekt G o n zag i i o. Józefa w łącza ł rów ­ nież i' Polskę.’ Jeżeli się w eźm ie pod uw agęj że w r. 1618 projekt takiej kru­

(5)

c ja ty w yszedł rów nież spod pió ra kapucyna, niejakiego fra Valeriano, a m am głębokie podejrzenie, że był nim znany doradca Z y g m un ta III, o. W a ­ lerian M a g n i — kto wie, czy te chimeryczne projekty nie byłyb y jednym z kluczów do zrozum ienia zagadkow ej polityki naszego k ró la z lat 1618— 20, która ostatecznie dop ro w ad ziła do Cecory. Coś niecoś wie o tym T ., skoro pisze o upadku tych p la n ó w i w spom ina Cecorę: „ C ‘est ce, qui faillit se pro­ duire, nottam m ent, lorsqu'au cours d‘une guerre m alheureuse de la P ologne contre ľE m p ir e O ttom an Sigism ond fit appel à la chrétienté“ (str. 61). (A ż dziw, że autor nie dod ał: „braves, pauvres P o lo n a is !“ .)

O tó ż te francuskie projekty dochodziły do T u rc ji i w yw oływ ały złą krew, a zbiegały się one z rosnącym w tym czasie fanatyzm em m u zułm ańskim i niechęciam i do „g ia u ró w “ . Jeśli do tego dodam y, że am basadorow ie fra n ­ cuscy w latach 1591— 1619 nie stali na wysokości zadania, nic dziw nego, iż stosunki francusko-tureckie pogarszały się z roku na rok, że dochodziło do tego, iż sułtan pozw alał sobie w ięzić am b asad o rów i w ypuszczać ich za sło­ nym okupem. W reszcie, jako człow iek znany z taktu, udał się do S tam bułu de Césy, który m iai odrobić błędy poprzedników .

Jak w ynika z pracy T ., now y am basador zje dn ał sobie m ir u T urkó w ; wiem y, co zrobił dla spraw Kościoła, m ów i autor szeroko o jego staraniach natury handlow ej. Czy nic po n a d to ? Czy am basador nie upraw iał żadnej polityki w ścisłym tego stówa znaczeniu?

D e Césy byt am basadorem do r. 1631, kiedy to przysłano now ego a m b a ­ sadora de Marcheville. O b a j panow ie aż do r. 1634 byli razem w Stam bule, kłócąc się zawzięcie, aż w r. 1634 „ce gâcheur“ de M archeville został o d ­ w ołany, a Césy pozostał do r. 1640 ja k o am basador ad interim. O tó ż autor szeroko się rozw odzi o nietaktach Mercheville‘a, o jego zatargach z Kapu- d a n ^ a s z ą , o kłótniach m iędzy am basadoram i, o p o w iad ając wiele anegdot —· a!e nie w spom ina ani czemu przysłano drugiego am basadora, ani czemu de Césy nie w yjechał do F rancji ju ż w tedy. A ż do w y ja zd u de MarcheviHe'a nie po d aje autor nic o działalności politycznej swego bohatera, a przecież ten ro z d z ia ł zatytułow any jest „Les relations politiques“ .

J u ż historycy polscy w ied zą coś więcej. Przecież zadaniem am basadora francuskiego ( W o jn a T rzydzie stole tn ia!) byto rzucić sułtan a przeciw H a m b u r­ g o w i, a tym sam ym w m iarę m ożności w pły w ać n a zażegnyw anie k onfliktów

T urc ji z państw am i neutralnym i. W iem y, że de Césy w m iarę m ożności (a chyba nie na w łasn ą rękę) akcję ta k ą p ro w a dził; wiem y, ile m u zaw d zię­ czał Z baraski w czasie swego poselstw a do Stam bułu, wiemy, że do pew­ nego stopnia zaw dzięczał m u swe uw olnienie z w ięzienia hetm an K oniecpol­ ski. Z hetm anem tym później de Césy utrzym yw ał stale korespondencję, bę­ dąc jednym z głów nych in fo rm a to ró w Koniecpolskiego o spraw ach turec­ kich. A utor m ó g łb y się o tym przekonać, gdyby, p racując w B ibliothèque N a ­ tionale, n ie poprzestał na dziale M anuscrits Français, ale z a jrza ł do C o l­ lection Baluze, gdzie zn alazłb y cały woäumen korespondencji swego b o ­ hatera z Koniecpolskim i innym i P olakam i.

Oczywiście, że autora nie o bchodzą spraw y polskie, ale przecież m ó g ł po­ ruszyć spraw y m iędzynarodow e, d la których S tam buł b ył jednym z pu nktów n ew ralgicznych. T ym czasem aż do r. 1631 ani słow a o tym. A i w okresie

(6)

„ad interim “ (1634— 40) praw ie nic, a przecież była to ju ż „guerre ouverte“ . A utor ciekawie opow iada, ja k to de Césy na wieść o narodzeniu D elfin a k a ­ zał bić z dział, aż się harem sułtański przeraził sądząc, że to n apad K o za­ ków — ale o „relations politiques“ — znow u nic. Owszem, są opisane dw a zdarzenia. Jedno m iało miejsce w r. 1637, kiedy to Richelieu kazał am basa­ dorow i starać się o pomoc turecką, a ten uzyskał obietnicę ad m irała turec­ kiego przysłania stu galer „na każde żą d a n ie “ . Co wyszło z tej szum nej obietnicy — autor nie podaje. D ru g i fakt, to w ysłanie do S tam b ułu (17.1. 1638) specjalnego posła francuskiego, p. Alexandre, który m iał od sułtana uzyskać zgodę na przem arsz „pew nej liczby K o za k ó w “, którzy by uderzyli na A ustrię od tyłu. D e Césy m ia ł w tej sprawie p o m ag ać posłow i nadzw y­ czajnem u. „N ie wiem y, ja k się ta spraw a za ko ńc zy ła “ — d odaje sentym en­ talnie autor (str. 35).

N ie m ożem y nie w ierzyć autorow i, skoro się pow ołuje na dokum ent z a r­ chiw um M .S .Z., ale zachodzi tu jakieś nieporozum ienie, św iadczące niedo­ brze o w yw iadzie dw oru francuskiego, w co w ątpię, bo w tym czasie Cana- silles, d 'A vaug ou r i du M ouriez, będący w Polsce, stale nadsyłali relacje, i to dość sumienne. Że rząd francuski nie zw rócił się w tej sprawie do k ró ­ la W ła d y s ła w a — to jasne: było to ju ż po m ałżeństw ie naszego k r ó la z Ce­ cylią R e n atą i w przeddzień uw ięzienia Jan a K azim ierza we Francji. Ale czy Kozacy, gdyby nawet chcieli i g dy by sułtan się zgodził, m ogli najechać A u ­ strię? Przecież byli dopiero co (g ru d zie ń 1637 r.) pokonani pod K um ejkam i i szykow ali się do rew anżu (pow stanie O stranicy i H u n i), a U k ra in a praw o­ brzeżna była w rękach w ojsk ko ronnych! Coś tu nie pasuje.

O to i wszystko, jeżeli chodzi o „akcję po lity c zn ą“ . M ało, ja k na 20 lat pobytu w Stam bule. A m oże istotnie Césy nie pa ra ł się polityką. M oże dla­ tego w tej sprawie kozackiej przysyłano specjalnego posła. M oże z tych w zg lę dó w w kwietniu 1636 „ce bon d ip lo m a t“ m iał być odw ołany, by ustą­ pić miejsca zdolniejszem u ď A v a u x — o czym zresztą p. T o ng as nic nie w spom ina.

A m oże to w łaśnie autora te spraw y nie interesowały. Ale, w y daje mi się, że skoro się całą część książk i zatytułow ało .„relations politiques“ , to trzeba było w yzyskać szerszą podstaw ę źró d ło w ą. A rchiw um M inisterstw a S praw Z ag raniczny ch m a to do siebie, że nie w ystarczy przejrzeć jeden dział (w danym w y padk u „T u rq u ie “ ) ; sądzę, że przynajm niej akta działu wenec­ kiego i austriackiego dałyby dużo uzupełnień. T o sam o z m ateriałam i d ru ­ kow anym i. Jak w ynika z przedm ow y prof. Villa.t, autor spędziw szy wiele czasu w T urc ji „ze brał w ielką liczbę d okum entów “ . Niestety, w pracy nie w idać żadnych m ateriałów tureckich, a dzieje T urc ji zna autor tylko z o p ra ­ cow ań francuskich.

M im o tych zastrzeżeń książk a jest interesują«a przez nagrom adzenie licz­ nych szczegółów , choć rozproszonych i nie ujętych systematycznie. Jak ka­ żda praw ie prąca francuska, odznacza się o na żyw ością stylu.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Można mieć uzasadnioną nadzieję, że coraz więcej podmiotów będzie się skupiało na badaniach, które będą lepiej służyły promowaniu zdrowia pacjentów.. Pozytywne zmiany,

tellus, au contraire, les diffćrences les plus importantes ont ćtć consta- tees chez les individus de trois ans, car les males avaient les cerveaux plus lourds de 0,126 g et

En d’autres termes, la Belgique pourrait bien s’enfoncer au rythme d’un millimètre par an, sauf l’Est du pays : un ré- sultat inattendu de nos mesures étant

A challenging signal processing problem is the blind joint space- time equalization of multiple digital signals transmitted over mul- tipath channels.. This problem is an abstraction

Poza tym dziecko w okresie późnego dzieciństwa „odznaczać się zaczyna coraz częściej trwalszymi przejawami i formami reakcji emocjonalnych niż te, które

Dlatego też zawsze z dużym oczekiwaniem sięga się po prace, które podej- mują się prób dokonania pewnego oglądu, syntezy czy bardziej pogłębionej analizy aktualnych

Automatisch rijden tussen droom en realiteit Self Driving Car Summit, 12 october 2016, Expo Houten. Wij moeten ook

Ustawodawca w przepisie art. dopuścił możliwość uczestniczenia kierowcy, jak również osoby posiadającej pozwolenie do kierowania tramwajem, wpi- sanego do ewidencji