• Nie Znaleziono Wyników

Opinia Rufina o władzy kapłańskiej i sakramentach

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Opinia Rufina o władzy kapłańskiej i sakramentach"

Copied!
113
0
0

Pełen tekst

(1)

Kazimierz Nasiłowski

Opinia Rufina o władzy kapłańskiej i

sakramentach

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 32/3-4, 157-268

1989

(2)

32 (1S©9) nr 3—4'

KS. KAZIMIERZ NASIŁOWSKI

OPINIA R U F IN A O W ŁADZY K A P Ł A Ń SK IE J I SA K R A M E N T A C H T r e ś ć : W stęp — I. Władza kapłańska i jej podstawy — A. Władza sakram entalna i władza niesakram enta'na — 1.. Podział w ładzy ka­ płańskiej — a. Znaczenie miana „używanie urzędu — usus o ffic ii” — b. Podstaw y w ładzy kapłańskiej z uw zględnieniem podziału w ła­ dzy sędziowskiej i jej podstaw — c. Wzmożone tendencja dekrety- stów„ zmierzające do sprecyzowania dawnych pojęć i ujednolicenia zróżnicowanej term in o lo g ii — B. Urzędy św ięceń i urzędy zarządiza- nia — C. Św ięcenia i instytuow anie — D. Św ięcenia i pozw olenie na ich w ykonyw anie — E. Prym at władzy papieskiej — 1. Wykład Rufina — 2. P odstaw y prymatu — F. Zasady przestrzegania rygoru dyscypliny i stosowania m iłosierdzia — II. Sakram enty — A. Sa­ kram enty godności — 1. Św ięcenia udzielone bez tytułu lub przez obcego biskupa — 2. Święcenia udzielone przez ordynatorów here­ tyckich — a. K w estia zasadności R ufinowego powołania się na w y ­ powiedź Urbana II — b. K w estia zasadności Rufinowego powołania się na orzeczenie Innocentego I — c. Stosunek opinii Rufina do opi­ nii Gracjana — 3. Święcenia udzielone przez ordynatorów ekskom u- nikow anych — B. Sakram enty konieczności oraz sakram enty koniecz­ ności i za:azem godności — 1. Chrzest — 2. Bierzm owanie i Eucha­ rystia — C. A utorstw o opioii o całkowitej niew ażności sakram entów spraw ow anych przez niektórych heretyków i ekskom unikowanych — Zakończenie.

W s tę p

W literaturze historyczno-kanonistycznej istnieją aż po dzień dzisiejszy trzy opinie w sprawie ważności sakramentów poza- kośeielnych w okresie święceń relatywnych. Opinie te można by ogókiie scharakteryzować w następujący sposób. Według p i e r ­ w s z e j opinii urzędowa tradycja kościelna w tej sprawie była jednolita, podobna do dzisiejszej. Kościół uznawał za ważne pod względem sakramentalnym sakramenty sprawowane według for­ my katolickiej czy to w Kościele czy poza nim. Zwolennicy d r u ­ g i e j opinii utrzymują przeciwnie, mianowicie że Kościół uzna­ wał, iż odłączony od niego biskup lub prezbiter nie może waż­ nie sprawować sakramentów. Zwolennicy natomiast t r z e c i e j opinii twierdzą, że tradycja kościelna w tej sprawie była nie­ jednolita i chwiejna: niekiedy sakramenty pozakościelne uzna­ wano za ważne, niekiedy zaś za nieważne.

Za główną podstawę wszystkich tych opinii uważa się oczy­ wiście Dekret Gracjana, ostatni największy zbiór okresu święceń

(3)

relatyw nych. Zbiór ten, niestety, nigdy nie został dokładnie, m e­ todycznie i kom pleksow o zbadany. Słusznie stw ierdził Sohm, że D ekret G racjan a stał się księgą zam kniętą na siedem pieczęci ta k samo dla uczonych z czasów następnych, jak i dla uczonych ze schyłku dw unastego w ieku i pozostał niezrozum iały aż po dzień dzisiejszy *. Nic przeto dziwnego, że w ty ch w a ru n k ach zw olennicy w szystkich w spom nianych opinii nie m ieli w y s ta r­ czających podstaw do ich uzasadnienia.

Między innym i z ty ch względów prow adziłem przez w iele la t szczegółowe badania nad D ekretem G racjana. N iektóre z tych b adań opublikow ano w P raw ie K anonicznym w latach 1980—1985 i 1988. Z bad ań ty ch okazało się, że ty lk o 'pierw sza opinia z w ym ienionych m a uzasadnienie w ustaw odaw stw ie i nauce o k re­ su św ięceń relatyw nych, a pozostałe dw ie są zupełnie bezza­ sadne.

W tym stanie rzeczy pow stał now y problem , m ianow icie skąd się te dwie błędne opinie w zięły i gdzie jest ich początek. F akt, że opierają się one na niedostatecznej ilości tekstów a u to ry ta ­ tyw ny ch i na dow olnej, często błędnej ich in terp re tacji oraz na niezrozum ieniu opinii G racjana, nie ulegał wątpliwości. P ozosta­ ło więc odpowiedzieć na pytanie, kto pierw szy sprowadził- na niew łaściw ą drogę następnych badaczy ' p ro tle m u . I okazało się, że naukow ym p ro to plastą dwóch ostatnich, bezpodstaw nych opi­ nii był R ufin, którego w ypow iedzi o w ładzy kapłańsk iej i sa­ k ram en tach p rzedstaw iam y na podstaw ie jego sum m y, pow stałej w latach 1157—1159.

I. W ładza k apłańska i jej podstaw y

A. W ładza sakram entalna i w ładza nie sakram entalna

1. P o d z i a ł w ł a d z y k a p ł a ń s k i e j

O m aw iając sytuację p raw n ą w yśw ięconych przez biskupów k a ­ tolickich duchow nych niegodnych, a więc tych, k tóry ch zgodnie z kanonam i usuw a się od święceń, R ufin w ysuw a i rozw iązuje następ u jącą kw estię:

(1 )2 „Lecz staw ia się p y t a n i e : jeżeli ci, k tó rzy są niegodni, p rzy jm u ją w czasie sw oich św ięceń tylko sa­ k ra m e n t święceń, to cóż więc tracą, gdy później depo­ n u je się ich od św ięceń (ab ordine deponuntur)? Przecież

1 R u d o i p h S o h m , D as a ltk a th o lis c h e K irc h e n r e c h t u n d d a s D e­ k r e t G ra tia n s, Miinchen — Leipzig 1918, s. 59.

2 Na te num ery będziemy się powoływać niżej, wskazując oznaczone n im i odnośne fragm enty przytoczonej tu w ypow iedzi Rufina.

(4)

nie mogą oni u tracić owego sakram en tu . W p rz-ciw ny m bow iem razie, jeśli na podstaw ie dyspensy (ex dispensations) będzie się ich pow tórnie przyjm ow ać w sw oim stopniu św ięceń (in suo or dine), to zostaną oni re ordynow ani, a przecież ta k sądzić jest rzeczą nierozum ną (quod sentire d em en tis est)!”

(2) „ O d p o w i a d a m y na to, że gdy się tak ich deponuje, to nie tra c ą oni sak ram en tu absolutnie, lecz co do w3adzy uży­ w ania owego sak ram en tu (quoad p o te s ta te m utendi ilio Sacra­ mento): na przyszłość bowiem nie będą mogli go używ ać (eo uti non poterunt). W urzędzie kapłańskim (in officio sacerdotali)

są dw ie rzeczy, używ anie i w ładza ((usus (dignitas: Ms) et po-> testas)). W ładza też jest tro jak a : zdolności, zdatności i re g u la r­ ności (a p titu d in is, habilitatis e t regularitatis). Lub jedna w ładza jest sakram en taln a, druga godności, trzecia regularności.”

(3) „W ładza zdolności to ta, przez k tó rą kap łan jest zdolny do odpraw iania Mszy na podstaw ie sak ram en tu św ięceń (ex sa- cram ento ordinis), k tó ry przyjął. W ładza zdatności (habilitatis) to ta, przez k tó rą na podstaw ie godności urzędu (ex dignitate officii), k tó rą kapłan jeszcze ma, jest on zd atn y (habilis e s t) do odpraw iania Mszy. W ładza regularności jest ta, przez k tó rą kapłan jest godny odpraw iać Mszę na podstaw ie zasługi życia (ex vita e merito), na podstaw ie nieskazitelności osoby (ex inte- gritate personae), na podstaw ie w ystarczającego w ykształcenia (ex sufficienti eruditione).”

(4) „Tak więc k ap łan niekiedy popełnia przestępstw o, lecz jed ­ nak nie zostaje zasuspendow any od urzędu. N iekiedy upad a i zostaje zasuspendow any. N iekiedy upada i nie tylko zostaje za­ suspendow any, lecz także i deponow any.”

(5) „K iedy kap łan upada i nie zostaje zasuspendow any, to nie trac i w praw dzie używ ania u rzęd u (usum officii), a’e odm aw ia się m u owej trzeciej władzy. Nie może bow iem odpraw iać Mszy na podstaw ie zasługi życia (ex m e rito vitae)."

(6) „Gdy zaś kap łan upada i zostaje zasuspendow any, to w p ra w ­ dzie trac i używ anie urzędu (usum officii), ale nie traci w ładzy zdatności (habilitatis potestatem ). Z łatw ością trowiem, m ianow i­ cie na podstaw ie zw ykłego.. nakazu (sim p'ici iussione) biskupa, może odzyskać używ anie urzędu (u sum officii) ten, kto nie u trac ił godności (non p e r d id it dignitatem ).’’

i(7) „G dy zaś kap łan up ad a i zostaje zasuspendow any i depo­ now any (suspenditur e t deponitur), to trac i oczywiście używ anie u rzęd u (u su m officii) razem z w ładzą zdatności i w ładzą regu ­ larności (cum p o testa te habilitatis e t regularitatis), lecz ta k samo nie może m u nigdy zabraknąć w ładzy zdolności (potestate a p ti­ tudinis), ja k — dopóki żyje — nie może m u zab rak nąć owego sak ram en tu .”

(5)

(8) „ T o z a ś d o d a l i ś m y w c e l u z a s p o k o j e n i a w ą t p l i w o ś c i n i e ­ k t ó r y c h c z ę s t o d o p y t u j ą c y c h s i ę o d n a s , c o w i ę c e j o d k a p ł a n a z a s u s p e n d o w a n e g o t r a c i k a p ł a n d e p o n o w a n y p o s w y m z ło ż e n iu z u r z ę d u l u b o d z y s k u j e r e s t y t u o w a n y — quid plus sacerdos de~ positus, quam suspensus, a m itteret deiectus vel reciperet resti- t u t u s s.”

1 R u f i n u s v o n B o l o g n a (M a g is te r R u fin u s ), S u m m a d e c r e t o - r u m , h e ra u s g e g e b e n v o n H e in ric h S in g e r (N e u d ru c k d e r A u sg a b e P a d e r b o r n '1.900) P a d e r b o r n 1903, s. 210—2 dl. B ę d z ie m y c y to w a ć : R u - f i n u s , S u m m a . — J a k w id z ie liś m y , R u fin o d ró ż n ia t u w ła d z ę n a ­ z w a n ą p o t e s t a s a p t i tu d i n is od w ła d z y n a z w a n e j p o te s ta s habilitatis. W p ra w d z ie sło w a a p t i t u d o (h a b ilita s ; zdolność, u z d o ln ie n ie ) i habilitas (zdolność, z d a to o ść ) s ą w z n a c z n e j m ie rz e b lisk o z n a c z n e , a le je s t r z e ­ czą c h a r a k te r y s ty c z n ą , że m a t e r ia ł le k s y k a ln y u z a s a d n ia w p e w n y m s to p n iu R u fin o w e ro z ró ż n ie n ie . A p t u s b o w ie m oznacza: z w ią z a n y (colli- gatu s, connexus), złąc zo n y b ez p rz e rw y , z je d n o c z o n y (co h a eren s).. W se n s ie s p e c ja ln y m a p t u s o z n a c z a : ,.ta k z je d n o c z o n y z d ru g ą rzeczą, iż od n ie j z a le ż y ” czyli n a n ie j p o leg a. W e d łu g A u g u s ty n a „ z d a tn e ” — k tó r e m u p rz e c iw s ta w ia się „ n ie d o rz e c z n e ” — o s ą d z a się n ie z r a c j i je g o samego,, lecz z r a c j i teg o , z czym je s t złączo n e. P o n a d to p r z y ­

m io tn ik a a p tu s u ż y w a się w r e la c ji do bogów , w iary., n ie b a i gw iazd . W z n a c z e n iu zaś p rz e n o ś n y m u ż y w a się te g o p rz y m io tn ik a n a o k r e ś ­ le n ie teg o , co je s t j a k n a jś c iś le j złąc zo n e i z e sp o lo n e z czy m ś in n y m .

N a to m ia s t p r z y m io tn ik habilis o zn acza w se n s ie w ła ś c iw y m to , co m o ż n a ła tw o m ieć, tr a k to w a ć lu b z d z ia ła ć . J e s t b o w ie m m o w a o p rz y d a tn o ś c i z ie m i do zas-ew ó w , ż o łn ie rz y do b r a n i, r ę k i do p is a n ia , m ie c z a do w a lk i. W se n s ie zaś p rz e n o ś n y m je s t m o w a o t a k j ą k a ­ ją c y c h się lu b m a ją c y c h t a k ra ż ą c y głos, że n a w e t g d y b y b y li w y ­ p o sa ż e n i w e w ła śc iw o ś c i p rz y ro d z o n e (ingenio v a l e a n t ), to je d n a k n ig d y n ie m o g lib y by ć z a lic z a n i do m ó w có w . S ą te ż n ie k tó rz y t a k u z d o ln ie n i d a r a m i n a t u r y w ty c h s p r a w a c h , że m o g lib y się w y d a w a ć n ie u ro d z o n y m i, lecz u k s z ta łto w a n y m i p rz e z ja k ie g o ś b o g a (A e. F o r - c e l l i n i , L e x ic o n t o t iu s la tin ita tis, se c u n d a im p re ss io a n a s ta tic e c o n ­ fe c t a q u a r t a e editdonas a a . 1$64—i№i2© P ataivii, t. I, s. W ir—(2i9Q i t. II, s. 680—631).

Z p rz e d s ta w io n e g o tu p o k ró tc e sp o so b u s to s o w a n ia o b y d w ó c h ty c h p rz y m io tn ik ó w w a ż n e je s t d la n a s to, że „ z d a tn e — a p t u m ” je s t c a łk o w ic ie i j a k n a jb a r d z ie j u z a le ż n io n e od tr w a ł e j p o d s ta w y , n a k tó r e j się o p ie ra . N a to m ia s t to. co o z n a c z o n o p rz y m io tn ik ie m hab ilis, o p ie ra się n a p o d s ta w ie b a rd z ie j z a le ż n e j od ró ż n y c h w a r u n k ó w a k tu a ln y c h , czy to w p rz y r o d z ie czy w d z ia ła ln o ś c i c z ło w ie k a , ja k n p . w y k s z ta łc o n e m o d u ’o w a n ie g ło su . O k a z u je się z teg o , że łe d n a k is tn ia ła ró ż n ic a m ię d z y a p t i t u d o i habilitas, i w o b ec teg o R u fin o w e ro z ró ż n ie n ie p o m ię d z y p o t e s t a s a p t i tu d i n is i p o te s ta s h a b ilita tis n ie b y ło g o ło sło w n e , lecz o k re ś la ło b a rd z o is to tn ą ró ż n ic ę m ię d z y ty m i w ła d z a m i.

Z p rz y to c z o n e g o m a t e r ia łu le k s y k a ln e g o n ie n a 'e ż y je d n a k w y s n u ­ w a ć z b y t d a le k o id ą c y c h w n io s k ó w co do c h a r a k t e r u w ła d z k a p ła ń ­ sk ic h ro z ró ż n io n y c h p rz e z R u fin a . Z a p r z y k ła d m oże t u p o słu ż y ć n a s tę p u ją c e ro z u m o w a n ie . M o d u lo w a n ie g ło su , w c h o d z ą c e w z a k re s o z n a c z o n y p rz y m io tn ik ie m habilis, o p ie ra się ta k ż e n a d a r a c h n a tu r y , a w ięc n a je d n e j i t e j s a m e j p o d s ta w ie , n a k tó r e j o p ie r a ją się rz e c z y o k re ś lo n e p rz y m io tn ik ie m aptu s. W obec te g o je s t ty lk o je d n a tr w a ła p o d s ta w a w o b y d w ó c h p rz y p a d k a c h ,, m ia n o w ic ie n a t u r a lu b d a r y

(6)

Można z a p y t a ć , dlaczego R ufin podzielił n iesak ram entaln ą w ładzę kap łańską na kilka gatunków . Otóż G racjan nie w yjaśnia szczegółowo, co i w jak i sposób tra c ą k ap łan i obłożeni różnym i k aram i kościelnym i, lecz w spom ina ogólnie o utracie „w ykony­ w ania.” Mówi on np., że „w ykonyw anie” byw a u tracan e, jak np. przez zasuspendow anych (ve lu ti a suspensis; dictum p. c. 37 C. X X IV q. 1). Również w § 2 swego dictum p. c. 97 C. I q. 1 G ra cjan utrzy m u je, że „po zasuspendow aniu... lub deponow aniu kap łan a nie pozostaw ia się m u żadnej w ładzy składania o fiar” i że „zdegradow any... biskup nie m a w ładzy udzielania św iętych święceń...” A przecież surow szą k a rą od suspensy jest depo- zycja. Jeśli zaś zasuspendow any kap łan trac i n iesak ram en taln ą w ładzę w ykonyw ania, oznaczoną tylko ogólnie, to nic więcej od niego n ie może utracić k ap łan deponow any, gdyż obydw aj trac ą to sam o mimo tego naw et, że różnią się bardzo od siebie pod w zględem stopnia k ary. P roblem em tym zajął się więc R ufin i podzielił G racjanow e „w ykonyw anie” na różne gatunki, odpo­ w iadające różnym stopniom k a r nakład an ych na kapłanów .

a. Z n a c z e n i e m i a n a „ u ż y w a n i e u r z ę d u — usus officii

J a k w iem y, G r a c j a n podzielił w ładzę kap łań ską na sa k ra ­ m entalną, nazw aną „w ładzą p rzy jętą w sposób sak ram en taln y ”, i n iesak ram entaln ą, zw aną niekiedy „w ładzą”, niekiedy zaś „w y­ konyw aniem w ładzy p rzy jętej w sposób sak ram en taln y ”, „w yko­ nyw aniem urzęd u ”, „skutkiem sak ram en tu ” święceń lub „sk u t­ kiem w ładzy p rzy jętej w sposób s a k ra m e n ta ln y 4.” K rótko m ó­ wiąc, G racjan odróżnia w ładzę sak ram en taln ą od w ładzy niesa- k ra m e n taln ej, zw anej w ładzą lub w ykonyw aniem .

R u f i n natom iast zarów no od w ładzy sakram entaln ej, zw anej

n a tu r y . D la te g o a n a lo g ic z n ie n a le ż a ło b y u z n a ć , że R u f in o zn aczy ł d la o b y d w ó c h w s p o m n ia n y c h w ła d z ty lk o je d n ą p o d s ta w ę , m ia n o ­ w ic ie s a k r a m e n t k a p ła ń s tw a .

W n io s e k t a k i n ie m o że je d n a k w p ły w a ć n a o cen ę R u fin o w e g o p o ­ d z ia łu w ła d z , g d y ż ró ż n e są d a r y B oże. J e d n y m z n ic h je s t in s ty tu c ja s a k r a m e n t u k a p ła ń s tw a , n a k tó r e j o p ie r a się w ła d z a s a k r a m e n ta ln a , d ru g im — in s ty tu c ja p r y m a tu , n a k tó r e j o p ie r a się w ła d z a n ie s a k r a - m e n ta łn a . I ch o cia ż o b y d w ie te in s ty t u c je są o b ję te w s p ó ln y m p o ­ c h o d z e n ie m z je d n e g o ź ró d ła , to je d n a k k a ż d a z n ic h m a in n ą p o d ­ s ta w ę , o p ie ra się b o w ie m n a in n y m d a rz e te g o sa m e g o B oga. Z re s z tą , czy R u fin u z n a w a ł s a k r a m e n t k a p ła ń s tw a za je d y n ą p o d s ta w ę w s z e l­ k ie j w ła d z y k a p ła ń s k ie j, j a k c h c ie lib y n ie k tó rz y b a d a c z e p ro b le m u , czy u z n a w a ł te ż i in n e p o d s ta w y t e j w ła d z y , o k aże się d o p ie ro z o m ó w io n y c h n iż e j, d a ls z y c h w y p o w ie d z i sa m e g o d e k re ty s ty .

4 Z ob. K . N a s i ł o w s k i , K a p ł a ń s k a w ł a d z a n i e s a k r a m e n t a ln a w e ­ dłu g G ra cja n a , P ra w o K a n o n ic z n e 20 /.1S8'5>/ n r 3— 4, &. 73-—80', 151—173.

(7)

w ładzą zdolności, jak i od w ładzy niesakram en talnej, podzielo­ nej na w ładzę regularności i w ładzę zdatności, odróżnia „używ a­ nie — usus” lub „używ anie urzędu — usus officii”. Ja k bow iem zaznaczono wyżej (2), dek rety sta pow iada, że „yv urzędzie k a­ płańskim są dwie rzeczy, m ianowicie używ anie (usus) i władza (potestas).”

W ygląda więc na to, że R ufin tra k tu je owo używ anie jako czynność, a nie jako władzę, gdyż w yraźnie dodaje, że w ładza jest tro jak a: władza zdolności (potestas aptitud inis), k tó ra jest sakram en talna, i w ładza niesakram entalna, k tó rą dek rety sta dzie­ li na w ładzę zdatności (potestas habilitatis) czyli władzę w yw o­ dzącą się z godności posiadanego urzędu, i władzę regularności, w ynikającą z zasługi życia (potestats regularitatis ex m erito vitae) (2) (3) (5). Skoro więc w edług R ufina w ładza u rzędu kap łań skie­ go jest tylko trojak a, przeto owo czw arte czyli „używ anie — usus” nie jest władzą. Jedyn ie tak ie znaczenie Rufinowego roz­ różnienia można by uznać za konsekw entne i logiczne.

Tym czasem z wypowiedzi R ufina w ynika zupełnie co innego. Zam iennie bow iem stosow anym i m ianam i „używ anie — usu s” i „w ykonyw anie — exsecutio” dek rety sta oznaczył władzę. W ska­ zują na to np, następujące w yrażenia dotyczące „używ ania” : „traci używ anie urzędu — usum officii perdit... usum officii a- m ittit”, może odzyskać używ anie urzędu — usum officii recu­ perate p otest” 5, „w ładza używ ania owego sak ram en tu (świę­ ceń) •— potestas utendi illo sacram ento” s i dotyczące „w ykony­ w an ia” : „będzie mógł w ykonyw ać urząd — officiu m exsequi po- te r it” 7, „czy m ógłby w ykonyw ać urząd — u tru m possit officium exsequi” 8.

O tym , że w przytoczonych w yrażeniach chodzi o w ł a d z ę , świadczą słowa: „utracić” lub „odzyskać” używ anie urzędu. Sa­ m ej bowiem czynności używ ania czegoś nie można ani otrzym ać ani utracić. Można ją tylko w ykonyw ać albo jej nie w yko ny ­ wać. Można natom iast otrzym ać lub utracić władzę lub u p ra w ­ nienie do używ ania czegoś. I takie w łaśnie znaczenie R ufin n a­ daje m ianu „używ anie”, określając je słowam i „władza używ a­ n ia” i „móc”.

Z ty ch sam ych racji władzę oznaczają podobne w yrażenia, jak np. „czy wolno w ykonyw ać święcenia — u tru m liceat ei ordine

5 Zob. w yżej, s. 159, n ry (5) i (6). 6 Zob. w yżej, s. 15®, nr (Si).

7 R u l i o u s , Sum m a, dz. cyt., s. 160.

8 T a m ż e , s. 2)95i Je s t rzeczą charakterystyczną, że w jędrnym z ręko­ pisów R u fin o w e j Sum m y (M s) słowo „u żyw an ie — usus" zastąpiono w yrazem dignitas, k tó ry w edług R u fin a obejm uje przecież i pojęcie w ładzy. Zob. w yżej, s. 1S®, .nr ([2).

(8)

ju n g i" *, „będzie m ógł w ykonyw ać biskupie u rzęd y — episcopalia officia exercere poterit” 10, „kapłan może składać ofiarę... nie może składać o fiary — sacerdos potest sacrificare... non potest sacrificare” “ , „ma być pow strzym an y od celebrow ania Mszy —■ prohibeatur a m issarum celebratione; ab officio arcebitur” ls. Na to, że i w ty ch w yrażeniach chodzi o władzę, w skazują słowa: „wolno — liceat”, „móc — posse” i „pow strzym ać — prohiberi, arceri”.

O tym natom iast, że we w spom nianych w yrażeniach chodzi o w ładzę n i e s a k r a m e n t a l n ą , świadczą w zm ianki o oka­ zyw aniu m iłosierdzia, jak np. „będzie mógł w ykonyw ać św ięce­ nia z racji m iłosierdzia — ordine pro misericordia Ju n g i pote­ rit 13.” W zm ianki te bow iem w skazują, że władza, o k tó rej m o­ wa, dotyczy niesakram entalnego zakresu dyscypliny kościelnej, polegającego na przestrzeganiu rygoru praw a i stosow aniu m iło­ sierdzia z pow odu konieczności lub pożytku, nie odnosi się n a ­ tom iast do zakresu sakram entalnego, dotyczącego ważności łub nieważności adm inistrow anych przez kapłana sakram entów . P o­ dobne znaczenie m a rów nież w zm ianka o tolerow aniu, jak np. gdy do słów kano nu „nie pow inien być b i s k u p e m ” R ufin do­ daje w yjaśnienie: „co do w ykonyw ania (exsecutionem ) urzędu biskupiego, chyba że przypadkiem Kościół by to niekiedy tole­ row ał ze względu na konieczność lub w ielki p o ż y te k 14.”

Zasługuje na uw agę fakt, że jak w całym poprzednim okresie, ta k rów nież i w edług R ufina m iano „biskup” oznacza pojęcie złożone, w edług którego uw aża się kogoś za biskupa pod w zglę­ dem otrzym anego przez niego sak ram en tu święceń, a jednocześ­ nie nie uw aża się go za biskupa pod w zględem w ykonyw ania urzędu biskupiego.

O n iesakram en talny m ch arak terze władzy, w spom nianej w przytoczonych w yrażeniach, świadczą rów nież w zm ianki o utracie tzw. używ ania lu b w ykonyw ania. Przecież w edług R ufina nie można utracić w ładzy sak ram en taln ej (1) (7). Z atem na jej pod­ staw ie można zawsze w ażnie spraw ow ać przynajm niej niektóre sakram en ty . I to jest w łaśnie w ykonyw anie w ładzy sak ram en ­ talnej: Z d rug iej stro n y g dy kapłan wyposażony we w ładzę nie­ sak ram en taln ą w ykonuje święcenia, to jest to w ykonyw anie w ła­ dzy niesakram en taln ej. G dyby zaś k ap łan w ykonyw ał święcenia, nie m ając te j władzy, to m ożna by mówić ty lk o o w ykonyw a­

9 B u l i m u s , S u m m a , dz. cyt., s. 2S2, por. s. 2i2il>. 10 T a m ż e , s. 208.

11 T a m ż e , s. 183,. 12 T a m ż e , s. 296. 13 T a m ż e , s. i2i3i2i. 14 Tamże, s. 15®—15>&.

(9)

niu przez niego w ładzy sak ram en taln ej, ale nie o w ykonyw aniu w ładzy n iesak ram en taln ej, k tó rej przecież b y nie m iał.

W tym ostatnim znaczeniu należy rozum ieć w ypow iedzi R u fi­ na o „u tracie używ ania u rz ęd u ” i o „odzyskaniu używ ania u rz ę­ d u ” lub o biskupie, k tó ry nie jest biskupem „co do w ykonyw a­ nia urzęd u biskupiego”. Może się więc w ydaw ać, że należało by w łaściw ie mówić tylk o o jednym w ykonyw aniu, m ianow icie s a k ra ­ m entalnym , tym zaś dozw olonym lub zabronionym . Taka opinia by łab y jed n ak nieuzasadniona. Przecież R ufin w yraźnie rozróżnia w ładzę sak ram en taln ą i w ładzę niesak ram en taln ą (2). Z n ie u tra - calnym sakram en tem święceń d ek rety sta ściśle łączy n ieu tra cal- ną w ładzę k apłańską, a więc i jej sak ram en taln e w ykonyw anie, k tó re odróżnia od u trac aln ej w ładzy niesak ram en taln ej (7) —• o p arte j na u trac aln y m urzędzie (3) — a więc i od jej w y ko ny ­ w ania.

Rozróżnienie to okazuje się rów nież z fak tu , że d ek rety sta u znaje św ięcenia absolutne za ważne pod względem „praw dziw o­ ści sak ram en tu ”, a więc i pod w zględem ich sakram entalnego w ykonyw ania. Te sam e jed n ak ścięcenia d ek rety sta uznaje za niew ażne (irrita, vacua) co do „w ykonyw ania urzęd u ” 15. Skoro bow iem kapłan, w yśw ięcony w siposób absolutny, nie m a o p artej n a urzędzie w ładzy niesak ram en taln ej, to rów nież nie może mieć i jej w ykonyw ania. Z ty c h względów nie m ożna mówić o jednym tylko w ykonyw aniu władzy, a konsekw entnie i o istn ieniu tylko jed n ej w ładzy kapłańskiej.

Trzeba też dodać, że skoro u tracaln e „w ykonyw anie — exsecu-tio ” oznacza w edług G racjana u trac aln ą w ładzę k ap łań ską u, p rze­ to nie w idać przyczyny, dla k tó rej użyte przez R ufina u trac aln e „w ykonyw anie”, często zastępow ane przez niego m ianem „uży­ w anie u rz ęd u ”, nie m iałoby oznaczać w ładzy n iesakram en talnej ty m bardziej, że d ek rety sta mówi w yraźnie o u tracie w ładzy używ ania sak ram en tu św ięceń (2).

J a k powiedziano, R ufin rozróżnił pom iędzy „używ aniem ” i „w ładzą”, tw ierdząc, że „w urzędzie kapłańskim są dw ie rzeczy, używ anie i władza... w ładza jest trojaka... jedna sak ram entalna, druga godności, trzecia regularności” (2). D ekrety sta więc z jed ­ nej stro ny oddziela od u tra c a ln e j w ładzy kap łań skiej u trac aln e „używ anie u rzęd u ” lub rów nież u tracaln e „używ anie sak ram en tu św ięceń”, z d ru giej zaś strony, ja k w ykazano, w yraźnie lu b je ­

15 T a m ż e , s. 161’—1I 6&. Ś w ię c e n ia zaś u d z ie lo n e p rz e z b is k u p ó w n a j ­ p ie r w k o n s e k r o w a n y c h w K o ś c ie le k a to lic k im , a p o te m z n ieg o w y ­ d a lo n y c h , R u fin o k re ś la ja k o : ordinatio nullo modo irrita quantum ad sacramenti veritatem, sed vana quantum ad officii exsecutioncm; ta m ż e , s. 293'—-2.9i9-.

16 K . N a s i ł o w s k i , Kapłańska władza, a r t . c y t., ,s. 73—8®, 87—93, 107—118), li3'0—-148, 1511—'1615', lffi—176.

(10)

dnoznacznie p rzypisuje tym m ianom c h a ra k te r w ładzy n iesak ra- m entalnej. Czy wobec tego m ożna postaw ić R ufinow i zarzu t nie­ konsekw encji?

Otóż w ydaje się, że nie. Przecież w ładza jest w jakiś sposób pojęciowo „u chw ytna” w jej udzielaniu lub w ykonyw aniu lub używ aniu. Używanie zaś to zarów no w przytoczonej wypowiedzi R ufina, jak i w p rak ty ce kościelnej łączy się zawsze z w ładzą i z jej rodzaju lub g atu n k u nab iera swego odrębnego c h a ra k te ru i sw ej odrębnej mocy. Nie m a więc ono jednego tylko rodzaju lub gatunku , jak i m a sam a w ykonyw ana czynność, rozum iana w sam ej sobie, lecz rodzaj „używ ania” lu b jego g atu n ek zależy od rodzaju lub g atu n k u władzy, do k tó rej się ono odnosi. I ta k nP- „w yśw ięcenie” kap łan a przez laika, rozw ażane w sobie sa­ mym, jest tak ą sam ą czynnością, jak ą jest w yśw ięcenie k apłan a przez biskupa. P o jęte jed n ak jako używ anie lub w ykonyw anie w ładzy nie jest żadną czynnością kościelną, ani sak ram en taln ą ani niesak ram en taln ą, poniew aż laik nie ma w tym p rzy pad ku ani w ładzy sak ram en taln ej ani niesakram entaln ej.

Podobnie użycie w ładzy sak ram en taln ej przez kap łan a depo­ now anego jest nie tylko czynnością, lecz także czynnością sa k ra ­ m entalną, gdyż kap łan zawsze m a tę władzę, nie jest natom iast użyciem lub w ykonyw aniem w ładzy niesak ram entaln ej, poniew aż kap łan deponow any tę w ładzę u trac ił i nie może używ ać lub w ykonyw ać tego, czego nie ma.

Z tych względów można mówić o nieu tracaln y m „używ aniu” lub „w ykonyw aniu” jako o w ładzy sak ram en taln ej, gdyż one do niej się odnoszą i od niej w sw ym charak terze są uzależnione. P odobnie m ożna mówić o u trac aln y m „używ aniu u rzęd u ” kościel­ nego lub jego „w ykonyw aniu” jako o w ładzy n iesakram entaln ej, poniew aż z niej czerpią one sw ą moc i n ab ierają sobie w łaści­ wego ch arak teru .

Z tych też względów nie m ożna opowiadać się, jak chcieliby niektórzy, za istnieniem tylko jednej w ładzy w Kościele i je d ­ nego jej w ykonyw ania (legalnego lu b nielegalnego). Chociaż trz e ­ ba przyznać, że w spom niane m iana „używ anie” i „w ykonyw a­ nie”, oznaczające potocznie zw ykłą czynność, w prow adziły w błąd w ielu autorów okresu św ięceń absolutnych, zajm ujących się p ro ­ blem am i w ładzy kościelnej z okresu św ięceń relatyw nych.

b. P o d s t a w y w ł a d z y k a p ł a ń s k i e j z u w z g l ę d n i e n i e m p o d z i a ł u w ł a d z y s ę d z i o w s k i e j i j e j p o d s t a w

Poza podziałem w ładzy kapłań skiej i w skazaniem różnych jej podstaw R ufin opisuje szczegółowo podstaw y w ładzy sędziow skiej. Poniew aż zaś w ykład te n w znacznej m ierze u łatw ia zrozum ienie

(11)

podstaw w ładzy kapłańskiej, przeto m usim y poświęcić m u nieco uwagi.

Na p y t a n i e , kiedy ktoś może być sędzią, R ufin zn ajd uje od­ powiedź w Piśm ie Sw., gdzie — jak zaznacza — pow iedziano, iż można czegoś dokonać w czw oraki sposób: w ładzą n a tu ra ln ą (fa­ cilitate naturae), za pozw oleniem p raw a (iuris perm issions), na podstaw ie zasługi życia (vitae m erito) i z obow iązku urzędow e­ go (officii debito). Chodzi bow iem o to, czy sędzia m ający są­ dzić w innego sam jest w inny przestępstw a czy nie. Jeśli jest w inny przestępstw a, to chodzi jeszcze o to, czy jest on tolerow a­ n y czy napiętnow any.

Jeśli sędzia nie popełnił żadnego przestępstw a, to może skazać w innego na każdej z w ym ienionych podstaw , chyba że' Kościół, w prow adzony przypadkiem w błąd, skazałby sędziego niew inn e­ go. W tedy bow iem nie m ógłby on sądzić na podstaw ie praw a (ex iuris perm isso) i n a podstaw ie obow iązku urzędow ego (ex officii debito), dopóki nie zostałby restytuow any. Jeśli zaś sędzia jest w inny przestępstw a, a jed n ak Kościół go znosi czyli toleruje, to może on być sędzią na podstaw ie obow iązku urzędow ego (o ffi­ cii debito), lecz nie może sądzić na podstaw ie zasługi życia i zezwolenia p raw a (vitae m erito iurisque permisso). Jeśli n ato ­ m iast został on napiętnow an y przez Kościół z powodu przestęp­ stw a, to zatrzym uje tylko pierw szą możność s ą d z e n ia 17.

W w ykładzie więc R ufina o w ładzy k apłańskiej p o d s t a w y tej w ładzy stanow ią: sa k ram en t św ięceń ((gdyż ten, kto go m a, dopóki żyje, nie może u tracić w ładzy zdolności (7))), d ys­ pensa, godność urzędu, zasługi życia, nieskazitelność osoby, w y ­ starczające w ykształcenie, nakaz biskupa.

W w ykładzie zaś o w ładzy sędziow skiej R ufin podał n astęp u ­ jące jej podstaw y: w ładza n atu ra ln a czyli uzdolnienie przez sam ą natu rę, zezwolenie praw a, godny sposób życia i obowiązek u rz ę­ dowy. 17 R u f i n u s , S u m m a , dz. cy t., s. 268. p o r. s. 3il3 i 415. R u fin o w y p o d z ia ł p o d s ta w w ła d z y s ę d z io w s k ie j z n a jd u je sw e u z a s a d n ie n ie w te k s ta c h a u to r y ta t y w n y c h z a ró w n o p r a w a św ieck ieg o , ja k i k o ś c ie l­ n eg o , z a m ie sz c z o n y c h w C. I I I q. 7 o ra z w d ic tu m G ra c ja n a p. c. 1 q. 7 C. II I . W d ic tu m ty m w s k a z a n o n a p o d s ta w y w ła d z y sę d z io w ­ s k ie j p rz y p o m in a ją c e n ie k tó re p o d s ta w y te j w ła d z y w y m ie n io n e p rz e z R u fin a . S tw ie rd z o n o b o w ie m : „ S ą tr z y rz e c z y sta n o w ią c e p rz e s z k o d ę do te g o , b y ja c y ś m o g li b y ć sę d z ia m i: N a tu r a , j a k n p . g łu c h y , n ie m y i p o z b a w io n y n a s ta łe u ż y w a n ia ro z u m u (p e r p e t u o fu rio sus) o ra z n ie ­ le tn i (i m p u b e s ), p o n ie w a ż b r a k im ro z e z n a n ia (iu dicio carent). P ra w o , j a k n p . u s u n ię ty z s e n a tu . Z w y c z a je , ja k n ie w ia s ty i n ie w o ln ic y , n ie d la te g o , ja k o b y n ie m ie li ro z e z n a n ia , lecz d la te g o , że z o sta ło p rz y ję te , b y n ie s p r a w o w a li u rz ę d ó w c y w iln y c h (u t c iv i li b u s non f u n g a n t u r officiis).”

(12)

P odstaw y w ładzy w obydwóch sw ych w ykładach R ufin określił dosłownie w n astępujący sposób: ex sacramento ordinis (3), e x dispensatione (1), e x dignitate offićii, e x vitae m erito, e x integri- tate personae, e x sufficienti eruditione (3), e x iuris permisso, ex officii de bito.

U żyty tu przyim ek ex oddaliśm y słow am i „na podstaw ie”, w ska­ zując ty m sam ym na podstaw y lub źródła w ym ienionych przez R ufina władz. W ścisłym bowiem sensie używ a się tego przyim - ksf m. in. na oznaczenie m aterii, z k tó rej coś pow staje. W szer­ szym nato m iast sensie stosuje się ten przyim ek m. in. na ozna­ czenie czegoś całego, z którego wywodzi się w jakikolw iek spo­ sób jakaś część. Przyim ek ten często w skazuje też na źródło, z którego coś w ypływ a pod w zględem fizycznym lub duchowym, albo na przyczynę spraw czą, dzięki k tó rej coś się staje, albo na początek, od którego coś zaczęło istnieć. P rzyim ek ten łączy się szczególnie ze słowem esse, k tóre niekiedy n aw et się opuszcza 18. Nic więc dziwnego, że w p rzyp ad k u w ładzy k apłańskiej przed­ m iot w skazany ty m przyim kiem należy uw ażać za podstaw ę, na k tó rej ta w ładza się opiera, i za źródło, z którego się ona w y­ wodzi.

Takie tłum aczenie przyim ka e x można uzasadnić w ypow iedzia­ m i R ufina. I ta k d ek rety sta m ówi np. o ku pu jący m rzeczy do­ czesne, pochodzące z konsekracji (ex consecratione), tj. ze św ię­ tych urzędów lub r z e c z y 19. W spom ina też o potoku w yp ły w ają­ cym ze źródła (e fo n te) 20. Nie ulega więc w ątpliw ości, że w po­ dobny sposób R ufin w skazał przyim kiem e x rów nież źródła łub podstaw y różnych rodzajów i gatunków w ładzy kapłańskiej i sę­ dziowskiej.

Trzeba podkreślić, że na te źródła lu b podstaw y R ufin w ska­ zuje zam iennie albo rzeczow nikiem z poprzedzającym go przy­ im kiem ex, np. e x sacram ento (3), albo sam ym tylko rzeczow ni­ kiem użytym w szóstym przypadku, np. sim plici iussione (6), officii debito, facultate naturae, iuris permissione, vitae m erito, officii debito, iuris p e rm isso 21. Taki zam ienny sposób w yrażania się świadczy o tym , że we w szystkich w ym ienionych p rzy p ad ­ kach chodzi o w skazanie źródeł lub podstaw w ładzy k apłańskiej i w ładzy sędziowskiej.

W ywodząc władzę kapłań ską albo z sak ram en tu konsekracji lub święceń albo z godności urzędu, R ufin w skazał tym sam ym nie tylko na d w a r o d z a j e te j w ładzy, lecz także i n a dw a źródła lub na dwie jej podstaw y, którym i są s a k r a m e n t a l n y

16 F o r c e 11 i n i, dz. cy t., t. II, s. 323t—3S5. R u f i n u s , S u m m a , dz. cy t., s. 228. 20 Tamże, s. 858.

(13)

u r z ą d św ięceń i n i e s a k r a m e n t a l n y u r z ą d zarządzania lub adm inistrow ania, o p arty na instytuow aniu.

Można to uzasadnić w n astępujący sposób. R ufin m ówi o u tra - calnej „godności” (6) lu b „godności u rz ęd u ” (3), na k tó rej opiera się w ładza zdatności (3) (6). K apłan zasuspendow any nie traci „godności” (6). K apłan zaś deponow any nie trac i w ładzy zdol­ ności, opartej na sakram encie święceń (3), poniew aż nie może go utracić (7). Traci natom iast władzę zdatności (7), a więc trac i rów nież „godność” czyli „godność urzęd u ”, na k tó rej ta w ładza się opiera, podobnie ja k n a sakram encie św ięceń opiera się władza sakram entalna.

O tym , że m ianem „g o d -n o ś ć” R ufin oznaczył „ u r z ą d ”, św iadczą rów nież inne wypowiedzi tegoż dek retysty , w któ ry ch w odniesieniu do kapłanów niegodnych używ a on obydwóch tych m ian zam iennie Skoro zaś d ek rety sta określa u rz ąd m ianem „godność”, to nie m ożna nie uznać, że rów nież i w sw ym w y ­ kładzie o w ładzy kapłańskiej oznaczył on tym sam ym m ianem urząd. Tym bardziej, że na tak ie znaczenie m iana „godność” w skazuje użyte z nim zam iennie m iano „godność u rz ęd u ”.

O kazuje się z tego, że k ap łan deponow any trac i godność, k tó ­ ra jest godnością urzędu czyli po p ro stu — urzędem , na k tó ry m opiera się u trac aln a w ładza zdatności. U rząd te n jest więc pod­ staw ą lu b źródłem u trac aln ej w ładzy zdatności. Z n ajd uje to uza­ sadnienie rów nież w R ufinow ym stw ierdzeniu, że „w urzędzie kapłańskim są dw ie rzeczy, używ anie i władza... tro jak a : zdol­ ności, zdatności i regularności. Lub w ładza — jedna sak ram en ­ talna, druga — godności, trzecia — regularno ści” (2).

J a k więc widzim y, u t r a c a l n a w ł a d z a z d a t n o ś c i , o p ar­ ta na godności u rzęd u (3) lub na godności (6) czyli po p rostu na urzędzie, istnieje „w urzędzie k apłańskim ” (2). Istn ieje ona je d ­ nak w u r z ę d z i e u t r a c a l n y m , a w i ę c n i e s a k r a m e n - t a l n y m . G dyby bow iem istniała w urzędzie sak ram en taln y m i nieutracalnym , to nie m ogłaby być u tracalna. I odw rotnie, skoro się ją traci, to tra c i się rów nież i urząd, na k tó ry m się ona opiera. G dyby bow iem u rz ąd ten by ł n ieu tracaln y , to rów ­ nież i w ładza n a nim o p arta byłaby nieutracalna.

„W urzędzie k apłańskim ” istnieje także w ł a d z a s a k r a m e n ­ t a l n a . A przecież ta może istnieć tylko w u r z ę d z i e s a k r a ­ m e n t a l n y m . G dyby bowiem istniała w urzędzie n iesak ram en - taln y m i utracalny m , to nie m ogłaby być sak ram en taln a i nie­ utracalna.

W te n sposób doszliśm y do wniosku, że kapłań ska w ładza sa ­ k ram en taln a i nieu tracaln a może istnieć tylko w urzędzie s a k ra ­

(14)

m entalnym , w ładza zaś niesak ram en taln a — tylko w urzędzie n ie - sakram en taln ym . Tym czasem — jak pow iada R ufin — „w u rzę­ dzie k apłańskim ” istnieją obie te w ładze (2). Jed y n y m więc lo­ gicznie i źródłowo uzasadnionym w yjaśnieniem tego fa k tu jest przyjęcie, że w e w spom nianym w yrażeniu d ek rety sta użył miana- „urząd ” w znaczeniu o g ó l n y m , a więc złożonym, ob ejm u ją­ cym zarów no u rząd sakram entalny, jak i niesakram en talny . P rz e ­ cież — ja k będzie o ty m m owa niżej — od godności konsekracji lub święceń, jak ą jest godność biskupa, p rezb itera i diakona, R u ­ fin odróżnił godność zarządzania lub adm inistrow ania, ja k ą jest np. godność arch iprezb itera lub archidiakona. W edług R ufina m a­ m y więc dw a rodzaje godności lu b urzędów : n ieu tra caln y urząd sak ram en taln y i u trac aln y u rz ąd niesakram entalny.

J a k się okazuje z przedstaw ionego wyżej Rufinowego w yk ładu o w ładzy kapłańskiej, d ek rety sta w yraźnie rozróżnia p o m i ę d z y

kapłańską w ładzą s a k r a m e n t a l n ą , k tó rą nazyw a w ładzą zdolności, i różnym i gatu n k am i w ładzy n i e s a k r a m e n t a l n e j , ja k „używ anie u rz ęd u ” lub „w ykonyw anie”, „w ładza zdatności — potestas habilitatis” oraz „w ładza regularności”.

W ładza sak ram en taln a jest n i e u t r a c a l n a . Nie mogą je j bow iem utracić naw et duchow ni obłożeni najsurow szym i k aram i kościelnym i, ja k np. deponow ani. N ieutracalność te j w ładzy R u ­ fin uzasadnia tym , że wywodzi się ona z sak ram en tu święceń, którego nie można utracić (7) (3). Skoro więc w ładza ta raz o- trzy m an a jest nieutracaln a, przeto jest rów nież i n i e p r z y - w r a c a l n a . D eponow anych bow iem duchow nych nie święci się pow tórnie w czasie ich restytuow ania, gdyż byłoby to rzeczą nierozum ną (1) (7).

W ładza zaś niesak ram en taln a jest u t r a c a l n a we w szystkich w ym ienionych przez R ufina jej gatu n k ach (2) (3), gdyż duchow ni w ystępni tra c ą w ładzę regularności, zasuspendow ani — w ładzę regularności i używ anie urzędu, deponow ani — w ładzę re g u la r­ ności, używ anie u rzędu i w ładzę zdatności (5) (6) (7). W ładza niesak ram en taln a jest p r z y w r a c a l n a . R ufin bow iem m ówi o odzyskaniu przez zasuspendow anego „używ ania u rzęd u ” — a więc, jak powiedziano w yżej, w ładzy — na podstaw ie zw ykłego n akazu biskupa czyli pozw olenia biskupa (6) i w spom ina o re sty ­ tuo w an iu k ap łan a deponow anego (8). W ty m zaś przy p ad k u cho­ dzi o u rząd n iesakram entalny, otrzym yw any w n iesak ram en tal- nym instytu ow aniu lub p rzy w racan y rów nież w n iesak ram en tal- nym restytuow aniu.

W ładza więc sak ram en taln a opiera się na sam ym sakramencie- święceń, ściślej m ówiąc — na u r z ę d z i e s a k r a m e n t a l n y m , otrzym yw anym w tym sakram encie, k tó ry stanow i jej jedyną ad ekw atn ą podstaw ę. W ładza zaś n iesak ram en taln a opiera się

(15)

w sposób bardziej trw a ły na u r z ę d z i e n i e s a k r a m e n t a l - n y m, otrzym yw anym w instytuow aniu, krótko m ówiąc — na i n s t y t u o w a n i u . Obok tego opiera się ona na zw ykłym p o- z w o l e n i u biskupa, m ającym z zasady m niej trw a ły c h a rak ter od instytuow ania. Różnicy pom iędzy instytuow aniem a pozw ole­ niem biskupa lub jego nakazem (6) nie należy przeceniać. P rz e ­ cież, jak będzie o tym mowa, i instytuow anie duchow nego jest istotnie uzależnione od zgody i zatw ierdzenia biskupiego, a nie

od woli wyborców.

W spom niany przez R ufina „zw ykły n ak az” (6) czy pozwolenie biskupa m a zazwyczaj c h a ra k te r czasowy, u rząd natom iast ma ch a ra k te r bardziej stały. R ufin w yjaśnia to na innym m iejscu. Pow iada on m ianowicie, że suspensa jest odsunięciem kap łan a tylko na pew ien czas od „w ykonyw ania posługi — ab exsecu- tione m in isterii”, depozycja zaś jest odsunięciem k apłana na stałe od „urzędu godności — a dignitatis officio”. Biskup nakłada suspensę, zakazując urzędu kapłanow i w zw ykły sposób, bez żadnych uroczystych form alności (sim pliciter o fficiu m episcopo interdicente). Depozycji zaś biskup dokonuje w pew ien sposób uroczysty, zdejm ując m ianow icie z kapłana lub diakona szaty li­ turgiczne wobec zebranych duchow nych. W p rzy pad ku n iespra­ w iedliw ej depozycji dokonuje się r e s t y t u o w a n i a duchow ­ nego, w podobnie uroczysty sposób zw racając m u szaty litu rg i­ czne otrzym ane w jego św ięceniach (por. C. XI q. 3 c. 65). De- k re ty sta p rzyrów nuje obydw ie te k a ry do in sty tu c ji p raw a św ie­ ckiego: suspensę — de r e l e g a c j i , depozycję — do d e ­ p o r t a c j i ” .

Ze zrelacjonow anych tu wypowiedzi R ufina m ożna w ysnuć n a­ stępujące wnioski, dotyczące podziału i podstaw w ładzy k a p ła ń ­ skiej. P o p i e r w s z e , R ufin stw ierdził, że kap łan i zasuspendo- w ani nie trac ą u trac aln ej „godności” (6) czyli „godności u rzęd u ” (3). O kap łan ach zaś deponow anych dek rety sta wspom niał, że tra c ą oni władzę zdatności — potestatem habilitatis (7), o partą na „godności u rz ęd u ” (3). Tu zaś d ek rety sta pow iada, że suspensa jest odsunięciem k apłana na pew ien czas „od w ykonyw ania po­ słu g i”, a więc jest pozbaw ieniem tylko „używ ania u rzęd u ” (6), a nie pozbaw ieniem sam ego urzędu. Depozycja natom iast jest odsunięciem kap łana na stałe od „urzędu godności”. A więc użyte zam iennie w tym sam ym przedm iocie m iana: „godność”, „godność

23 T a m ż e , s. 66. Co się zaś ty c z y z n a c z e n ia m ia n „ d e p o r ta c ja ” i „ r e l e g a c ja ” w p r a w ie rz y m s k im , zob. H . H e u m a n n — E. S e c k e l , H a n d l e x i k o n z u d e n Q u e lle n d e s rö m is c h e n R e c h ts 10, G ra z s. 137 i 501—502, P r a w o r z y m s k i e , S ł o w n i k e n c y k l o p e d y c z n y , pod re d . W. W o­ ło d k ie w ic z a , W a rs z a w a 19&S, s. 48 i 131.

(16)

urzęd u ” i „urząd godności” oznaczają jedno i to samo, mianowicie u tra c a ln y urząd kościelny.

P o d r u g i e , R ufin w spom ina o „zw ykłym nakazie”, na mocy którego zasuspendow any kapłan może odzyskać „używ anie u rzę­ du ” (6). Mówi też o pozbaw ionym w szelkich uroczystych form al­ ności, „zw ykłym zakazaniu u rzędu przez b iskupa — sim pliciter officium episcopo interd icen te” przez nałożenie suspensy na du- chonmego. W obydwóch więc przypadkach chodzi właściw ie o rzeczy podobne: o czasowy nakaz „używ ania u rzęd u ” (6) u tra c a ł- nego (3) czyli niesakram entalnego lub o „zakaz w ykonyw ania po­ sługi” kapłańskiej, k tó ra nie jest niczym innym , jak tylko „uży­ w aniem urzęd u ”.

P o t r z e c i e , użycie słowa „dyspensa — dispensatio” w oby­ dwóch zrelacjonow anych w ypow iedziach R ufina w skazuje, że za­ rów no suspensa, jak i depozycja oraz w spom niany nakaz i za­ kaz biskupa dotyczą n i e s a k r a m e n t a l n e g o z a k r e s u dys­ cypliny kościelnej, polegającej na przestrzeganiu ry goru p raw a i stosow aniu m iłosierdzia, w żaden sposób zaś nie odnoszą się

do sak ram en tu święceń i sakram en talnego ich urzędu.

P o c z w a r t e , nakaz czyli pozw olenie biskupa na „używ anie u rz ę d u ” (6) lub pozwolenie na „w ykonyw anie posługi” stanow ią p o d s t a w ę w ładzy niesak ram en taln ej, podobnej do w ładzy u- dzielanej duchow nem u w czasie jego instytuow ania, a p olegają­ cej n a zatw ierdzeniu w yboru duchow nego przez biskupa i tym sam ym na przekazaniu m u niesakram entalneg o u rzędu kościel­ nego.

N a zakończenie w arto podkreślić, że sam R ufin uw ażał, iż w ładza kościelna opiera się nie tylko na sakram encie święceń. O kreślając bow iem podstaw y w ładzy św ieckiej, lub w ładzy w ogóle, d ek rety sta stw ierdza w yraźnie, że dobra w ładza opiera się, ja k na d w ó c h k o l u m n a c h , na legalnym instytuow aniu i na kierow aniu spraw iedliw ością (legitima in stitutio et iustitiae moderatio). D ekretysta zaznaczył też, że nie można aprobow ać żadnej władzy, a więc i kościelnej, nie o partej na ty ch pod­ staw ach 24.

M am y więc dwie zasadniczo r ó ż n e w ł a d z e , gdyż jedn a jest o p arta n a sakram encie św ięceń i nieu tracaln a, d ru g a zaś u tra c a l- na, o p arta na różnych podstaw ach m oralno-praw nych, jak na godnym sposobie życia duchow nego, nakazie czyli pozw oleniu bis­ kupim oraz na insty tu o w an iu na urzędzie kościelnym . Innym i słowy: k r y t e r i a r o z r ó ż n i e n i a obydwóch w ładz są n a­ stępujące: otrzym anie w ładzy sak ram en taln ej w sakram encie święceń, jej nieutracalność i nieprzyw racalność; udzielenie w ła­

(17)

dzy n iesak ram en taln ej w pozw oleniu biskupim lub w in sty tu o - w aniu, k tó re są n iesak ram en taln e, oraz jej utracalność i p rzy - w racalność. W tym stanie rzeczy nie m ożna więc mówić o je d ­ nej w ładzy kapłańsk iej i o jednej jej podstaw ie lu b źródle, k tó ­ ry m — jak chcą n iektórzy — m iałby być sam sak ram en t św ię­ ceń.

Na ty m jed n ak nie w yczerpu ją się dowody przem aw iające — w brew niek tórym odm iennym , k ursu jący m do dziś opiniom — za zaakceptow aniem przez R ufina starodaw nego podziału w ładzy kapłańskiej n a w ładzę sak ram en taln ą i n iesak ram en taln ą i oz­ naczeniem przez d ek rety stę różnych g atunków w ładzy n ie sa k ra ­ m entalnej oraz w skazaniem przez niego w ielorakich podstaw tych władz. W przytoczonym bow iem wyżej w ykładzie R ufina o po­ dziale w ładzy kapłań skiej jest m owa o urzędzie kapłańskim (2) (3) (5)—(7), o resty tu o w an iu (8), a więc pośrednio i o in sty tu o w a- niu, o zw ykłym nakazie biskupa (6) czyli o pozwoleniu, i o dys­ pensie (1), a więc i o zasadach p rzestrzegania surowości dyscy­ p lin y i stosow ania łagodności. Są to istotne składn iki om aw iane­ go problem u i dlatego w ym agają dalszych w y jaśnień na (podsta­ w ie innych w ypow iedzi d ekretysty. Zanim jed n ak zajm iem y się nim i, m usim y poruszyć pew ne kw estie, zw iązane bezpośrednio lub pośrednio ze sposobem trak to w an ia przez dek rety stó w po­ działu w ładzy kapłańskiej.

c. W z m o ż o n e t e n d e n c j e d e k r e t y s t ó w , z m i e r z a j ą c e d o s p r e c y z o w a n i a d a w n y c h

p o j ę ć i u j e d n o l i c e n i a z r ó ż n i c o w a n e j t e r m i n o l o g i i

W Dekrecie G racjana m am y najczęściej do czynienia z auto­ ry taty w n y m i rozstrzygnięciam i różnych kon k retn y ch spraw . U sta­ w odaw cy kościelni w yrażają swoje decyzje — a n aw et podają ich w yjaśnienia, jak np. Innocenty I (C. I q. 1 c. 18) — w sposób w ystarczająco zrozum iały dla współczesnych. W tek stac h au to ry ­ taty w n y ch spotykam y często określenia podobne, jak i w yraże­ nia w praw dzie brzm ieniow o różne, ale treściow o jednoznaczne i ty m sam ym naw zajem się in terp re tu ją ce. D latego n a pytanie, o jak ą w ładzę w dany m przypadk u chodzi, sak ram en taln ą czy niesak ram en taln ą, m imo term inologicznego dy stan su n iem al za­ wsze m ożna odpowiedzieć na podstaw ie: albo sam ych określeń władzy, albo k ontek stu poszczególnego orzeczenia, albo k on tek stu ustaw odaw stw a, czy to tego samego praw odaw cy czy na koniec na podstaw ie u staw odaw stw a kościelnego, dotyczącego podobnych spraw . B ardzo często bowiem , pow ołując się n a ustaw odaw stw o poprzednie, ustaw odaw cy przy taczają je treściow o nie zmienione,.

(18)

ale podane w now ej form ie słow nej, a n aw et nierzadko je ko­ m entują.

Nic w ty m dziwnego, że term inologia ówczesna była zróżni­ cow ana. G łów nym przecież celem ustaw odaw ców było osiągnięcie skuteczności zarządzeń, a nie doskonałej jednolitości term in olo­ gicznej. Rolę tę spełniali w m niejszym lub większym stopniu teologowie i kanoniści, ja k choćby A ugustyn, Izydor lub G racjan, w którego D ekrecie nie b ra k w ielu śladów tak iej działalności. Polegała ona głów nie na w yjaśnian iu zarządzeń w edług u stalo­ nego p o rządku rozw ażanych kw estii oraz na segregow aniu ob­ jęty ch tym i zarządzeniam i przypadków z szerokim uw zględnie­ niem różnych ich okoliczności, przyczyn i skutków . Nie b ra k też w e w spom nianym D ekrecie śladów b ad ań sem antycznych. T ra k ­ tow ano p rzy ty m ustaw odaw stw o kościelne z w ielkim pietyzm em i skrupulatnością.

Dlatego jak nie należy nie doceniać, ta k rów nież nie należy i przeceniać roli nau k i w kształtow aniu się p raw a kościelnego, a jej w pływ na to praw o trzeb a trak to w ać z w ielką ostrożno­ ścią. Przecież jak zasadniczym celem ustaw odaw ców nie było naukow e w yjaśnienie p raw a, ta k rów nież i głów nym celem za­ rów no G racjana, ja k i w szystkich d ek rety stó w nie było prze­ kształcanie p raw a, lecz tylko w yjaśnianie w bardziej nowoczes­ n y sposób przepisów praw nych, zam ieszczonych w ostatnim , n a j­ w iększym zbiorze okresu święceń re laty w n y ch ■— D ekrecie G ra ­ cjana.

Co się zaś tyczy tendencji zm ierzających do ujednolicenia t e r ­ m inologii kanonistycznej, to m ożna podać następu jące p r z y ­ k ł a d y . W kanonach D ek retu G racjan a m am y bardzo dużo do­ wodów św iadczących o znanym w całym okresie św ięceń re la ­ tyw ny ch rozróżnieniu pom iędzy w ładzą sak ram en taln ą i władzą n iesakram entalną, zakresem sak ram en taln y m i niesak ram en tal- nym , hierarch ią święceń i jurd y sd y k cji — te j zaś p ojętej naw et w ogólnym znaczeniu, podobnym do dzisiejszego ■— oraz m iędzy dotyczącym i zakresu niesakram entalnego zasadam i rygo ru dyscy­ pliny i m iłosierdzia.

I ta k w kanonach D ekretu G racjana kapłańsk ą w ładzę niesa­ k ra m e n taln ą oznacza się w sposób p rak ty czn y i dla współczes­ nych łatw o zrozum iały, np.: móc w ykonyw ać swoje święcenia lub pełnić fu nkcje kapłańskie — nie móc ich w ykonyw ać (po- test — non potest: exsequi, exercere, ju n g i etc.). Różne określenia w ładzy n iesak ram en taln ej G racjan stara się ujednolicić, obejm u­ jąc je wspólnym , choć nie wyłącznym , m ianem „w ykonyw anie — exsecutio”.

Ściślej m ówiąc, m ianem ty m obejm uje G racjan raczej tę część w ładzy n iesakram entalnej, k tó ra w praw dzie nie m a w pływ u na

(19)

ważne lub niew ażne spraw ow anie sakram entów , ale od k tó rej zależy prawom ocność kapłańskiego ich spraw ow ania. Kościół nie m iał i nie przypisyw ał sobie w pływ u na sam e sak ram en ty, • ale mógł w ydaw ać i w ydaw ał rozstrzygające decyzje o ich skutecz­ ności m oralnej i kościelno-praw nej. J a k zaś niekiedy sak ram en ty byw ały bezskuteczne pod w zględem u trac aln ej i p rzy w racaln ej łaski, tak byw ały też nieskuteczne pod względem utracaln ej i przyw racalnej ich prawom ocności. J a k u trac aln a łaska sak ram en ­ tów zależała nie tylko od nich sam ych, lecz i od spraw u jący ch i przyjm ujących je, tak i prawom ocność sakram entów zależała nie tylko od nich samych, lecz także od uznania i woli przeło­ żonych kościelnych. Nic przeto dziwnego, że ro zp atru jąc od s tro ­ ny sakram entów kapłańską w ładzę n iesakram entaln ą, G racjan określił ją m ianem „skutek sakram entu k ap łań stw a” lub „skutek w ładzy p rzy jętej w sposób sa k ram en taln y ”.

S tarodaw ny więc podział w ładzy kap łań sk iej n a władzę sa ­ k ram en taln ą i n iesakram entalną, różnorako i raczej um ownie przedtem w yrażany, G racjan obejm uje dw um ianam i: w ładza o- trzy m an a w sposób sak ram en taln y — sku tek te j władzy, lub: w ładza sakram en taln a —• w ykonyw anie te j w ładzy poprzez u zna­ ne przez Kościół spraw ow anie sakram entów (§ 3 dictum ,p. c. 97 C. I q. 1 )25. Chociaż rozw iązanie to nie było doskonałe, to jednak ujednolicenie term inologii zostało w znacznym stopniu osiąg­ nięte.

T rudno tu nie zwrócić uw agi na rzucającą się w oczy niedo­ skonałość G racjanow ego rozróżnienia. N azw anie kościelnej w ła­ dzy n iesak ram entalnej m ianem „skutek w ładzy p rzy jętej w spo­ sób sak ra m e n ta ln y ” (§ 1 dictum Gr. p. c. 97 C. I q. 1) mogło zrodzić i zrodziło potem nieuzasadnione podejrzenie, że G racjan na podstaw ie tekstów au to ry taty w n y ch uznaw ał tylko jedn ą w ła­ dzę kościelną i jeden „skutek” sak ram en tu kapłaństw a. T ym ­ czasem jest to sprzeczne zarów no z tek stam i autorytatyw nym i, jak i z opinią G racjana.

J a k bowiem w tek stach źródłowych, ta k i w w ypow iedziach G ra ­ cjana uznaje się w sposób jak n ajbardziej oczyw isty dw a ro ­ dzaje skutków sak ram en tu kapłaństw a. Jed e n sk utek — sa k ra ­ m en taln y — to ten, że uznaje się za w ażny sak ram en t k ap łań ­ stwa, udzielony w edług form y katolickiej czy to w Kościele czy poza nim. J e st to skutek nieodw racalny. D rugi sk utek — nie- sak ram en taln y — to ten, że udzielony sak ram en t kap łań stw a Kościół u znaje za w ażny rów nież w zakresie jego w ykonyw ania poprzez spełnianie sakram entalnych posług. Ten sk utek jest od­

25 K . N a s i ł o w s k i , K a p ła ń s k a w ła d z a , a r t . cy t., s. 08—89, 93—103-, 1,48M15łL; zoto. te ż w y ż e j, p rz y p . 16.

(20)

w racalny i zależy całkow icie od woli Kościoła, k tó ry go może dopuścić lub nie dopuścić. A u to ry taty w n e niedopuszczenie do spo­ w odow ania takiego, m oralno-praw nego skutku określano w u sta ­ w odaw stw ie kościelnym m ianem „święcenia niew ażne lub nie uznane •— ordinatio irrita”.

Podobną niedoskonałość w ykazuje rów nież G racjanow e rozróż­ nienie pom iędzy k ap łań sk ą w ładzą sak ram en taln ą i jej w ykony­ w aniem (§ 3 dictum Gr. p. c. 97 C. I q. 1). N aczelną zasadą G racjana, w yrażoną dobitnie w § 7 tegoż dictum , jest, że w ażne są sak ram en ty —r oczywiście udzielone w edług form y katolickiej ■— czy to w Kościele czy poza nim. N azyw a się zaś je niew ażnym i lub nie uznanym i (irrita) nie z racji ich sam ych, lecz z racji brak u ich skutku. To znaczy: sak ram en ty takie nie użyczają łaski, a niegodnego kap łan a składa się z urzędu, jak można się 0 tym przekonać z licznych przepisów praw nych. I — na te j sam ej podstaw ie nieważności sak ram en tu kap łań stw a pod w zglę­ dem sk utku — określa się takiego kapłana jako „fałszywego, nie­ praw dziw ego” itp.

O dstępujący od Kościoła katolickiego biskupi trac ą w edług G ra­ cjana w spom niane w ykonyw anie, a mimo to udzielają w ażnie święceń. U tracili więc oni jedno „w ykonyw anie” czyli niesa- k ram entalne, ale m ają jeszcze drugie „w ykonyw anie” czyli nie- u tracalne, tj. w ładzę sak ram entalną. Skoro G racjan — co nie ulega w ątpliw ości — rozróżnił w ładzę sak ram en taln ą i niesa- k ram entalną, to trzeba przyznać, że nazw anie przez niego tylko w ładzy niesakrarrtentalnej m ianem „w ykonyw anie”, m ającym swe w łasne odniesienie do w ładzy sakram entalnej, nie było zbyt u d a­ ne. M ianem bowiem „w ykonyw anie”, rów nie dobrze oznaczającym w ładzę sak ram en taln ą w działaniu. G racjan określił tylko władzę- niesakram entalną.

Do sp raw y nazew nictw a nic godnego uw agi nie w nieśli pierw si znani nam dekretyści — P aucapalea i R o la n d M. R ufin natom iast w ykazał dużą aktyw ność i inw encję zarów no w dziedzinie p re ­ cyzowania pojęć, jak i ujednolicania term inologii. P rzede w szy­ stkim podzielił on G racjanow e „w ykonyw anie”, pojęte w znacze­ niu niesakram entalnym , na różne gatu n k i w ładzy n iesak ram en - talnej, precyzując w yraźniej to, co trac ą kap łan i niegodni, zarów ­ no tolerow ani przez Kościół, jak i zasuspendow ani lub depono­ w ani. R ufin określił też w yraźniej podstaw y różnych rodzajów 1 gatunków w ładzy kapłańskiej.

J a k wiadomo, G racjan nazw ał kapłańską władzę n iesak ram en­ taln ą „sku tk iem ” lub „w ykonyw aniem ” w ładzy sakram en talnej. 26 K. N a s i ł o w s k i , Z g o d n o ść p ie r w s z y c h d e k r e t y s t ó w z o p in ią G ra c ja n a o w ła d z y k a p ła ń s k ie j i o s a k r a m e n ta c h , P r a w o K a n o n ic z n e

(21)

J a k zaś zaznaczono wyżej, R ufin określa k ap łań sk ą w ładzę nie- sak ram en taln ą m ianem „używ anie” łub „używ anie u rz ęd u ” lub „w ykonyw anie”, gdyż w sw ych w yw odach stosuje te w yrażenia zam iennie. J e s t więc w ty m przypad ku zgodny z G racjanem . A poniew aż k ap łańską w ładzę n iesak ram en taln ą R ufin dzieli na „używ anie u rz ęd u ”, w ładzę regularności i władzę zdatności (po- testas habilitatis), przeto było by nonsensem tw ierdzić, że uw ażał on, iż G racjan m ianem „w ykonyw anie” nie oznaczył w ładzy nie- sakram entalnej.

D ekrety sta nie w ysnuw a jed nak w niosku z faktu, że słowo „w y­ konyw anie”, zastępow ane przez niego słowem „używ anie”, nie n ad aje się do oznaczenia sam ej ty lko w ładzy niesak ram en taln ej, gdyż rów nie dobrze odnosi się sam ą siłą rzeczy zarów no do niej, ja k i do w ładzy sak ram en taln ej. I dlatego nie może ono stan o ­ wić adekw atnego k ry te riu m rozróżnienia obydwóch władz.

A przecież stw ierdzając, że „w urzędzie kapłańskim są dwie rzeczy, używ anie i w ładza” (2) i rozum iejąc — jak to w yjaśnio­ no w yżej — w ty m p rzy p ad k u „urząd” w znaczeniu ogólnym, tj. jak o sak ram en taln y lub niesakram entalny , R ufin m iał już w rękach w łaściw y wniosek. W niosek ten mianowicie, k tó re ­ go — n iestety — nie w ykorzystał, że i „używ anie” może być rozpatryw ane zarów no pod w zględem sakram entalny m , jak i nie- sakram entalny m , a wobec tego nie jest ono odpow iednim k ry ­ te riu m rozróżnienia dw óch władz.

Ze w zględu na „eksplozję” rozróżnień w okresie d ek retysty cz- nym oraz częste ich podobieństw o i odniesienie do w ładzy k a ­ płańskiej w arto o niektórych z nich p rzynajm n iej wspomnieć, n iektóre zaś uw zględnić szerzej. I ta k d ek rety sta odróżnią od ślubow ania w yrażonego i odrębnego ślubow anie dołączone do in ­ nego ślubow ania (vo tu m expressum et praecisum — vo tu m a lii voto а п п е х и т ) г\ lub ślubow anie od ślubow ania dołączonego (wo­ tu m — v o tu m а п п е х и т ) 2S. D ekretysta w spom ina też: o ślubo­ w aniu chociaż nie w yrażonym , to jed n ak dołączonym (votum etsi non expressum , saltem а п п ех и т ), np. do święceń su b d ia k o n a 29, 27 R u f i n u s , Summa, dz. cy t., s. 5-04. — B y zaś n ie b y ć g o ło sło w ­ n y m w tw ie r d z e n iu , że R u fin w p ro w a d z ił w sw e j s u m m ie o lb rz y m ią

ilość w y ja ś n ie ń a lt e r n a t y w n y c h , w y s ta r c z y w s k a z a ć p rz y k ła d o w o m ie j­ sca n ie k tó r y c h z n ic h : s. 11, 12, 1Q, 29, 36, 3&, 4ll, 46', 46, 48, 52, 54— es., 71— 76, 7®, Sil— 812, SU—185, 88—aa, 93', 95^—96, 100, Ш —1Ш , 106, 110-^111, 1.1«, 1.191—'120, 1(26, 112.7', 11301, 1312, 147— 14», 1511. 182, 167, 170— 171., 186, Ш —il9.1, 203—2Ю&, 207, 21.8—219, 2212, 225., 229—230, 233, 23.7, 2ЙЙ, 253—256, 2 5 ą 260», 264, 277, 28», Ш .—0Ш, 290, 3<04, 316, 319, 32», 331, 34®—349, 360, 384— 386, 40(2—403, 408t, 416, 420—4121, 423, 4(29., 430, 450, 4-66—4i67„ 470, 4712, 476, 4®4, 4816, 488, 495, 501, 508, 5.1-6, .5118, 5i26, 527, 533., 542, 546, 568, 566, 5&»—5611, 5,64^565, 568, 28 T a m ż e , s. 7i2. 28 Tamże, s. 65 i 76.

Cytaty

Powiązane dokumenty

The measured intensity profile recorded by the camera at each wavelength using this monochroma- tor scan is imported (without normalization) into a signal processing algorithm to

Kiedy tajne studium polonistyczne w W arszaw ie jęło się ro zrastać, p rofesor K rzyżanow ski w ciągnął W iw atow skiego do tej nowej roboty.. Książki, do któ

Na ogólną liczbę 2274 spraw o zabójstwo, w których akty oskarżenia wpłynęły do sądów w podanych wyżej latach, 290 czynów popełniły kobiety i spośród nich 109 za-

Nast ę pnymi najcz ęś ciej wskazywanymi były bezstronno ść (69,3%) oraz umiej ę tno ść planowania przesłuchania (53,3%).. Odpowiedzi udzielane przez policjantów były

Z tej też racji odwołują się do niej oso- by konsekrowane, jak też dlatego, że jest modelem skutecznie realizo- wanego człowieczeństwa.. To, co należy do istoty życia

Powoli obniżającą się liczbę seminarzystów zaczęli zastępować studenci świeccy przyjmowani na nowe kierunki, które ks. Bernard (przy współpracy niektórych nowych

W miarę rozwoju choroby stawało się coraz bardziej pewne, że Pani Profesor już nie wróci do Krakowa, by znowu zamieszkać „na Alejach”.. Gdzie teraz

Les résultats de la coopération des réfugiés pen- dant la Seconde Guerre mondiale (s. 22–43), Arkadiusza Indraszczyka L’«In- ternationale verte» et ses visionnaires polonais