• Nie Znaleziono Wyników

Na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej."

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

Elżbieta RZEWUSKA

NA UNIWERSYTECIE MARII CURIE-SKŁODOWSKIEJ

Obecność wielkich profesorów w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych była dla nas, wówczas młodych pracowników polonistyki Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej wielką war­

tością, mogliśmy bowiem zawsze liczyć na ich życzliwe rady i pomoc naukową.

Pani Profesor była nam znana nie tylko z publicznych wystąpień, z działalności w Towarzystwie Literackim imienia Adama Mickiewicza, lecz także doświad­

czaliśmy jej zainteresowania naszymi osobistymi postępami badawczymi. Na naszej uczelni pracowało wielu jej dawnych uczniów, seminarzystów i współpra­

cowników, zwłaszcza na filologii francuskiej i angielskiej, ale także na polonis­

tyce znalazło się kilku absolwentów i pracowników KUL, z mojego pokolenia byli to Maria Woźniakiewicz-Dziadosz, która studia polonistyczne zaczynała na KUL, Stefan Kruk, jej dawny asystent i adiunkt. Także dla osób nigdy niezwiązanych z KUL Pani Profesor była najwyższym autorytetem naukowym i niedościgłym wzorem posługiwania się piękną polszczyzną, a także godnym podziwu przykładem samodyscypliny osobistej. Wielkie wrażenie wywarła na nas jej opowieść o tym, że wyniosła z domu zasadę, by czytać książki, siedząc przy stole, niedbała poza jest bowiem wyrazem braku szacunku dla autora.

Osobiście doświadczyłam życzliwości Pani Profesor, gdy zechciała być re­

cenzentem mojej pracy habilitacyjnej, ale także wówczas, gdy zaprosiła mnie do udziału w przygotowanym przez nią tomie o dramacie religijnym i do uczest­

niczenia w prowadzonym przez nią seminarium doktorskim oraz w licznych konferencjach organizowanych w Lublinie i w Kazimierzu. Kilkakrotnie pro­

siła mnie o recenzje pisanych pod jej kierunkiem prac doktorskich i o przygo­

towanie recenzji wydawniczych książek jej uczniów, Mariana Lewki i Wojcie­

cha Kaczmarka.

Pięknym bezinteresownym gestem z jej strony było przyjęcie propozycji ówczesnego prorektora UMCS, prof. dr. hab. Jerzego Bartmińskiego, by wziąć udział w organizowanych wówczas Wykładach Otwartych UMCS. W semestrze letnim roku akademickiego 1992/1993 Profesor wygłosiła cykl wykładów na temat „Filozofia współczesnego dramatu”. Składał się on z trzynastu godzin­

(2)

462

Elżbieta RZEWUSKA

nych wystąpień, w których przybliżała koncepcje uczonych, o których trakto­

wały jej teatrologiczne prace. Robiła to za symboliczną, niską stawkę obowią­

zującą wówczas na uczelniach. Dla naszych studentów była to niezwykła oka­

zja, aby poznać i usłyszeć wielkiego Profesora. Wykłady odbywały się w auli humanistycznej, wówczas największej sali, jaką dysponował nasz wydział, i cie­

szyły się ogromną popularnością wśród studentów i pracowników, sądzę, że słuchało ich co tydzień co najmniej sto osób.

Był to już wówczas dla Pani Profesor spory wysiłek fizyczny, miała bowiem kłopoty z chodzeniem, w którym pomagała sobie sękatym kijaszkiem. Nie dało się jej jednak przekonać do eleganckiej laski, ponieważ wystrugał go dla niej Adam Chruszczewski. Już wtedy Pani Profesor musiała zrezygnować z ulubio­

nych pieszych wycieczek, ale jeszcze nie przestała podróżować po Europie i po Polsce, odwiedzając swoich wiernych uczniów mieszkających w różnych zakąt­

kach kraju. Zawsze dzielnie znosiła uciążliwości związane z wiekiem. „Ja nie chorowałam, ja miałam tylko operację” - mówiła po operacji stawu biodrowego.

Poza pasją podróżowania i potrzebą ruchu (kiedyś wspaniale pływała) Pani Profesor nie miała potrzeb osobistych. Siermiężne ubrania i stołówkowa dieta, które my młodzi znosiliśmy jako dopust losu i wynik biedy, były przez nią przyjmowane jako coś zupełnie naturalnego. W latach dziewięćdziesiątych spotkałam ją kiedyś w barze mlecznym, a był to już schyłkowy okres tych peerelowskich przybytków. Powiedziała mi wtedy, że jada obiady w tym barze, ponieważ - jej zdaniem - stołówka akademicka jest zbyt droga. Wolała wspo­

móc Laski. W roku 1989 zastałam Profesor własnoręcznie myjącą okno w jej skromnym pokoju. Aż do końca pobytu w Lublinie broniła się przed pomysła­

mi zorganizowania jej jakiejś stałej pomocy domowej i kuchennej, co - jak wiem - było nieustanną troską Wojciecha Kaczmarka.

Ostatnią okazją wysłuchania oficjalnego wystąpienia Pani Profesor był ot­

wierany przez nią panel pracowników obu naszych uczelni przed premierą Dziadów Mickiewicza w inscenizacji Krzysztofa Babickiego, zorganizowany w Teatrze imienia Juliusza Osterwy w listopadzie 2001 roku. Wszyscy wystę­

pujący tam byliśmy w pewnym sensie jej uczniami. I pozostał nam w pamięci jej obraz, gdy z charakterystycznym dla niej szerokim gestem mówi doniośle o wielkiej literaturze - broniącej wiecznych wartości.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Fakt powstania trzech prawosławnych parafii nie wzbudziłby zapewne tylu emocji, gdyby nie przejście na prawosławie ludności unickiej. Konwersja unitów dekanatu

Od Świętego Proboszcza z Ars - jak pisze papież Benedykt XVI w swoim Liście do kapłanów – my, kapłani możemy nauczyć się nie tylko niewyczerpanej ufności

wnego jest odwrotna sytuacja z liczebnością kobiet zamężnych w stosunku do m ężczyzn żonatych, m ianowicie na wsi mieszka znacznie więcej kobiet zamężnych niż

Skoro oliwa wypływa na powierzchnię wody, a w al- koholu opada na dno zlewki, można zrobić taką mieszaninę wody i alkoholu, żeby oliwa ani nie tonęła, ani nie pływała

W pierwszych latach istnienia studiów zajęcia dydaktyczne prowadzone były niemal wyłącznie przez pracowników bibliotek lubel­.. skich (mgr mgr

Laboratoria Wydziału Chemii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej zostały zmodernizowane i wyposażone w aparaturę naukowo-badawczą oraz utworzono nowe, specjalistyczne

[r]

Naste˛pnie pracował jako asystent w Katedrze Psychologii UJK oraz ro´wnolegle w kilku innych lwowskich instytucjach (m.in. w Studium Pracy Społecznej i poradni zawodowej przy