• Nie Znaleziono Wyników

Zarys rozwoju pojęcia i definicji gleby

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Zarys rozwoju pojęcia i definicji gleby"

Copied!
40
0
0

Pełen tekst

(1)

ZARYS ROZWOJU POJĘCIA I DEFINICJI GLEBY (Z Zakładu Gleboznawstwa IUNiG — Puławy)

Od najdaw niejszych czasów wyznawano zasadę, że gleba jest substra- tem świata roślinnego. U trzym yw anie roślin drogą zapewnienia im fizycz­ nych w arunków rozwoju, oraz zaopatryw ania ich w pokarm poczytywane było z reguły za główną funkcję gleby. Pod tym względem nie zaistniały od zamierzchłej przeszłości aż do dnia dzisiejszego żadne poważniejsze różnice zdań wśród przedstawicieli wiedzy o glebie. Ta zrozumiała zgod­ ność co do funkcji gleby nie przesądzała jednak trw ale możliwości pow­ szechnego uzgodnienia jej ściślejszego pojęcia, k tó re ulegało i w dalszym ciągu ulega istotnym zmianom. N ajbardziej sporną kw estię stanowiło za* wsze ustalenie dolnej granicy utw oru glebowego w przekroju litosfery, od czego w znacznej m ierze zależało zdefiniowanie obiektu. Rozbieżność poglądów w tej dziedzinie zaznaczała się zresztą nie tylko w czasie, bo­ wiem elastyczność in terp retacji prowadziła także do przeciwstawienia współczesnych sobie, a nader różnych pojęć, którym patronow ał jednako­ wy poziom wiedzy. W każdym razie nie od rzeczy będzie zastanowić się pokrótce nad rozwojem tych pojęć w ścisłym powiązaniu ze spornym pro­ blemem „głębokości” gleby.

Zacznijmy od gleboznawstwa starożytnej Grecji. Poglądy ówczesne zilustruje nam najlepiej „profil glebowy” , będący zdaje się w yrazem n a j­ głębszych w ierzeń przyrodników dawnej Hellady, a opracow any przez prof. В. В o g a j e w s k i e g о (10) na podstawie całokształtu zabytków piśmiennictwa starożytnego ze szczególnym uwzględnieniem T e o f r a - s t a. Otóż w edług uczonych tego okresu gleba miała się składać z nastę­ pujących w arstw lub — powiedzmy nowocześniej — z poziomów.

A. Poziom górny (o przeciętnej miąższości — 18,5 m); 1) W arstw a powierzchniowa — orna,

la) W arstw a zaopatrująca korzenie traw , rola 2) W arstw a zaopatrująca korzenie drzew,

(2)

124 M. Strzemsiki

3) W arstw a „tłuszczowa” będąca źródłem substancji odżywczych.

B. Poziom dolny, składający się z elementów: wody, powietrza i ognia. W poziomie tym cyrkulow ały także specjalne „soki ziemne” , które we­ spół z w ym ienionym i elem entam i składały się na pow staw anie w arstw y „tłuszczowej”.

Oba te poziomy stanowiły za tym „glebę” czyli w arstw ę chtoniczną ziemi, będącą utw orem żywym. Poniżej znajdowało się „podglebie” czyli w arstw a katachtoniczna, m artw a, przedstaw iająca sobą ciemną otchłań, na której dnie znajdował się ta rta r, królestw o widm i złych mocy.

Ja k w ynika z powyższego przedstawienia „gleba” przyrodników sta- rogreckich sięgała bardzo głęboko i obejmowała w pewnym zrozumieniu całą miąższość dzisiejszej litosfery. Należy jeszcze zaznaczyć, że według ówczesnych w ierzeń ziemia miała kształt naczynia, w którym w arstw a glebowa odgrywała rolę pokrywy.

W czasach późniejszych gleba ulega w yraźnem u „spłyceniu”. Chociaż Rzym starożytny przyswoił sobie w całości grecką wiedzę i filozofię, to jednak praktyczny umysł Rzym ianina redukow ał liczne pojęcia do obiek­

tów konkretnych i fizycznie nam acalnych. Tak np. V a r r o n (124) w roz­ dziale IX swego trak tatu „De re rustica” (lub — „Rerum rusticarum ”) po­ daje różne zastosowania słowa — terra i określając tym term inem glebę mówi zawsze o jej jakości, w ynikającej ze składu w arunkującego zdolność rodzajną. Gleba może być np. gliniasta lub kam ienista. W swoich rozważ- niach na tem at gleby nie sięga V a r r o n wzorem T e o f r a s t a i innych przyrodników greckich do w arstw g ł^ ie j położonych i niedostępnych dla oka ludzkiego. Zainteresowania jego streszczają się raczej do w arstw y or­ nej, do której też ogranicza się faktycznie odpowiadające takiem u tra k ­ towaniu przedm iotu pojęcie gleby.

Nieomal analogiczne podejście do tej spraw y znajdujem y u w szystkich łacińskich pisarzy rolniczych poczynając od С a t o n a, a kończąc na P a 1- .1 a d i u s i e. Średniowiecze nie stw orzyło w ty m zakresie nic nowego (116a).

Z biegiem czasu nauki przyrodnicze — ta k teoretyczne, jak i stosowane uw alniają się od dogmatów i sugestii starożytności. Wiek XVIII jest okre­ sem daleko już posuniętej indyw idualizacji myślenia i pewnego liberaliz­ mu w interpretow aniu zjawisk przyrodniczych. Także i gleboznawstwo za­ czyna w tedy kroczyć nowymi drogami dzięki rozwojowi chemii. Pojęcie samej gleby ulega w tym okresie pewnym wahaniom, o tyle trudnym do uchwycenia, że konkretne definicje należą jeszcze do rzadkości. Ścisłe definiowanie pojęć stało się po upadku świata starożytnego niewątpliw ą potrzebą umysłowości ludzkiej dopiero około połowy XIX stulecia. W dobie zatem pełnego rozkwitu szkoły fizyczno-chemicznej (wiek X VIII i począ­

(3)

tek wieku XIX) napotykam y niem ałe trudności przy ustaleniu treści wielu zasadniczych pojęć. Później nauka pozbywa się już całkowicie dzie­ dzicznych obciążeń o charakterze m etafizycznym i podchodzi realnie do obiektów poznania, co znacznie ułatw ia podążanie za biegiem myśli auto­ rów. Przyjm ując za zasadę, że pojęcie gleby pokrywa się z zasadniczym przedm iotem badań i obserwacji gleboznawców możemy ustalić cztery na­ stępujące główne w ariacje tego pojęcia we w spom nianym okresie: a) gleba jako w arstw a orna, b) gleba jako substrat świata roślinnego, obejmujący rozluźnioną część powierzchniową litosfery z zasięgu korzenienia się ro­ ślin, c) gleba jako wychodząca na powierzchnię skała luźna w swej całej kompleksowej miąższości, d) gleba jako pewna substancja (w oderwaniu od jej sytuacji).

Z definicji odpowiadających poniekąd pierwszej w ariacji pojęcia w y­ mienić można określenie gleby zaw arte w niemieckim ,,Leksykonie Eko­ nomicznym” z r. 1731 (3, wg 3 a; str. 660). Brzmi ono — „Gleba ... pod tą nazwą rozumiemy w gospodarstwie górną i utrzym ującą ziemiopłody w ar­ stwę, lub powierzchnię ziemi, w której zwykliśmy siać i sadzić”.

* i

Cały* szereg autorów ograniczał sWoje zainteresowania tylko do gle­ by w zrozumieniu tej ostatniej definicji. Także w okresach znacznie póź­ niejszych niektórzy ludzie nauki zacieśniali w idnokręgi gleboznawstwa do

zasięgu działania pługa. Na przykład K. B i r n b a u m podaje w swym podręczniku (7; str. 37) z drugiej już połowy zeszłego stulecia, że „gleba; czyli w arstw a orna, jest to najbardziej powierzchniowa w arstw a ziemi podlegająca wpływowi upraw y i atm osfery”.

O bszerniejsze horyzonty dla gleboznawstwa otw ierał punkt widzenia odpowiadający drugiej w ariacji pojęcia gleby. Był on od dawna bardzo w nauce powszechny, jak w ynika z ogromnej ilości dzieł rolniczych i przy­ rodniczych, ale w ypływ ająca zeń najwcześniejsza zwięzła definicja, jaką udało się odnaleźć autorow i pochodzi z r. 1823, kiedy to w podręczniku J.A.C. C h a p t a l a (13, wg 13 a; str. 24) znalazło się następujące określe­ nie — „Ziemia stanowi środowisko korzenienia się praw ie w szystkich ro­ ślin .... (rozpatryw ana z tej strony nazywa się ona glebą)”. Nieomal analo­ giczne określenie znajdujem y w podręczniku M. P a w ł o w a (83, str. 325), gdzie czytamy — „luźna w arstw a powierzchni ziemi, będąca środowiskiem korzenienia się roślin, nazywa się glebą”. Podobnie rozumie glebę G. S c h ü b 1 e r, gdy mówi — „Gleba, stanowiąca najbardziej pow ierzchnio­ wą w arstw ę ziemi i będąca środowiskiem korzenienia się roślin i zaopatry­ wania się ich w substancję odżywcze, ...” (103). Nie inaczeij ujm uje też tę sprawę w ybitny rolnik rosyjski S. M. U s o w (1837; 123; str. 52), twierdząc że „Roślina umocowuje się i rozrasta przy pomocy korzeni w wierzchniej w arstw ie ziemi, gdzie znajduje potrzebny sobie zapas pokarm u. Ta roślinna

(4)

126 M. Strzemski

w arstw a ziemi nazywa się glebą”. Według W. S c h u m a c h e r a glebą, czyli „poziomem w egetacyjnym jest to, co ogarnia korzenie roślin, czyli ta w arstw a -powierzchniowa ziemi, w której rozrastają się ich korzenie (1 0 2;

str. 52).

Nieubłagana tradycja pojęć spowodowała, że naw et w jednym z póź­ niejszych w ydań popularnego podręcznika rolnictw a J. A. S c h l i p f a (z r. 1894) nie dowiadujem y się o istocie gleby niczego praw ie więcej po­ nad to, że stanowi ona ,,... najbardziej powierzchniową w arstw ę ziemi bę­ dącą miejscem korzenienia się roślin i źródłem ich pokarm u” (1 0 0; str. 6).

S. M. B o g d a n o w (11) podając w r. 1895 nieomal analogiczną definicję gleby uważa ją słusznie za w yraz najbardziej rozpowszechnionych pojęć.

Bardzo powszechne było również utożsam ianie gleby ze skałą luźną. I. G. L e h m a n n (62; str. 3) pisze w połowie XVIII stulecia, że pod nazwą .gleby rozumie „złożoną z różnych składników substancję, która pokrywa

w szystkie m asyw ne części zamieszkałego przez nas globu...” Nieomal iden­ tyczne określenie spotykam y u autora współczesnego poprzedniemu A. A. S a m b o r s k i e g o (99; str. 4—5), jako referenta nauki angielskiej.

O ryginalny pogląd na glebę wygłasza w swym dziele z roku 1791 F. E n t n e r s f e l d (20). W skazuje on w prawdzie na to, że gleba stanowi w przyrodzie pewne zjawisko zindywidualizowane w stosunku do w szyst­ kich innych, ale nie interesuje się jej budową. Widzi on w niej natom iast

„swoisty m inerał, w yróżniający się całym szeregiem sobie tylko właści­ wych cech”. Także i wielu innych uczonych rolników i przyrodników okre­ su poprzedzającego narodziny klasycznej szkoły geologiczno-petrograficz- nej nie interesow ało się teoretycznie glebą jako utw orem powierzchnio­ wym o pewnej dającej się określić budowie i miąższości, poświęcając całą uwagę wyłącznie samej substancji glebowej i z jej wyłącznie treści w ypro­ wadzając naukow e pojęcie obiektu badań. A. T h a e r (120; wg 120 a; str. 346—347) mówi tylko, że „Powierzchnia naszej planety składająca się

z luźnej, rozkruszonej substancji, nazywanej przez nas glebą tw orzy się

z mieszaniny bardzo różnych elementów”. Uczeń T h a e r a G , E. W. C r o - m e (15, str. 11) wygłasza podobne tw ierdzenie w formlie streszczonej, poda­ jąc że gleba to „proszkowata pokrywa ziemi, powstała z rozdrobnionych mas kam ienistych i resztek organicznych”. Także i dla wielkiego agroche- m ika angielskiego H um phry D a v y (36 wg 36 a; str. 9) gleba nie jest n i­ czym innym jak tylko „mieszaniną różnych drobnych części ziemistych ze znajdującym i się w stanie rozkładu substancjam i pochodzenia zwierzę­ cego lub roślinnego, oraz z cząstkami różnych soli. Części ziemiste stanowią rzeczywistą treść gleby, natom iast wszelkie n atu raln e lub sztuczne do­ mieszki odgryw ają w niej rolę nawozów”.

(5)

Dla niektórych uczonych ograniczenie pojęcia gleby jako samej tylko substancji jest nie tylko najtrafniejsze i najdokładniejsze, ale i najbardziej naukowe. W. P r o t z mówi w r. 1855 w następujący sposób o glebie — „Ktoś powiedział, że gleby są jedynie sproszkowanymi skałami. J e st w tym część praw dy, ale w imię ścisłości należałoby je nazywać mieszaninami skal sproszkowanych i takich utworów geologicznych, k tóre rozpadły się drogą mechanicznej akcji wody i chemicznego oddziaływania pow ietrza” (87; str. 14). W rosyjskiej „Księdze podręcznej dla Rolników” z r. 1875 (75; str. 142) znajdujem y naw et zastrzeżenia, że o glebie może być mowa także w zupełnym oderwaniu od roli jaką odgrywa ona w stosunku do roślinności i człowieka. Poza tym znajdujem y tam określenie gleby, które mówi nam, że gleba jest masą, pow stałą z tych lub innych m inerałów albo skał, tą lub inną drogą.

C harakterystyczne jest, że znany gleboznawca niemiecki W. D e t m e r nie potrafił w okresie wspaniałego rozwoju gleboznawstwa geologiczno- -petroigraficznego (1876) znaleźć bardziej odpowiadającej ówczesnym p rą­ dom definicji i ograniczył się do stwierdzenia, że „Gleiba pow staje drogą nagromadzenia m niejszych lub większych ilości odłamków skalnych. W większości gleb obok m ateriału m ineralnego znajduje się jeszcze i orga­ niczny” (17, str. 1).

Rozwój szkoły geologiczno-petrograficznej w XIX wieku w pływ a do­ datnio na duże spopularyzowanie się trzeciej z w ymienionych w ariacji po­ jęcia gleby. Wg jednego z głównych założycieli tej szkoły J. Ch. H u n d e s - h a g e n a (1830) — „Gleba składa się z łatw o rozcierających się proszko­ w atych lub ziemistych i zmieszanych z mniej, allbo więcej rozdrobnionym i odłamkami skał, substancji powierzchni ziemi, w których korzenią się ro ­ śliny i które graniczą u spodu ze zwięzłymi, tw ardym i m asyw am i skalnymi, stanowiącymi ciało naszego globu. K onsekw entnie — w edług tego gdzie zaczyna się wskazana granica — gleba posiada m niejszą lub większą miąż­ szość”. (38, str. 10).

K. S p r e n g e l także naw iązuje pojęcie gleby do jej przeznaczenia jako su b stratu świata roślinnego i również nie ogranicza jej miąższości w pionowym zasięgu utw orów luźnych. Mówi on mianowicie, że „pod sło­ wem gleba rozumie się luźną w arstw ę ziemi, która w postaci cienkiej, lub grubej pokryw y spoczywa na powierzchni globu i stanowi podłoże dla roślin dzikich i upraw nych” (114, str. 113).

N ajdobitniej wyraża poglądy swej epoki W. H a m m w krótkim podręcz­ niku gleboznawstwa i chemii rolnej z roku 1858 (33, str, 23). Pisze on tam mianowicie, że „glebą nazyw am y rozdrobnioną powierzchniową część zie­ mi, która w mniejszych, lub większych i mniej, lub więcej luźnych masach oddzieliła się od tw ardego jądra globu ziemskiego”.

(6)

128 M. Strzemski

Założyciel gleboznawstwa naukowego, jako samodzielnej dyscypliny i główny przedstawiciel szkoły geologiczno-petrograficznej Fr. À. F a 11 o u także utożsamia glebę ze skałą luźną, czemu daje w yraz w swym podręczni­ ku gleboznawstwa z r. 1862 (23, str. 4), gdzie podaje następujące określe­ nie — ,,Gleba jest to rozdrobniona i mniej, lub więcej rozłożona, a więc tym samym oddzielona od nierozłożonej masy skalnej naszej skorupy ziemskiej i zmieszana częściowo z ciałami organicznymi skała przeobrażona o zmie­ nionej całkowicie form ie a często także i substancji”. Stanowisko tutaj re­ prezentow ane jest naw et o tyle dalej idące w stosunku do poprzednich przy­ kładów, że autor nie unika określenia gleby m ianem skały. A. S l a v i k , k tó ry usiłował stworzyć syntezę dziewiętnastowiecznego gleboznawstwa uważał (w roku 1882) za glebę „tę luźną p artię skorupy ziemskiej, która powstała drogą w ietrzenia i częściowo została uniesiona przez czynniki atmosferyczne i osadzona w oddaleniu od miejsca swego pow stania” (1 1 2;

str. 64). W edług bardzo popularnego gleboznawcy niemieckiego A. N o- w a c k i e g o — ,,To co nazywa «się glebą, lub ziemią jest w przeciwieństwie do skały nagrom adzeniem nieskończonej ilości drobnych ziarenek, które są ze sobą na tyle luźno związane, że zarówno w w ilgotnym, jak i w suchym stanie mogą być z łatwością oddzielane, mieszane... Na tych to własno­ ściach gleby opiera się możliwość upraw iania jej przy pomocy łopaty, płu­ ga, kultyw atora, brony i w ału. Skała nie może być upraw iana narzędziami i m aszynami rolniczymi, gdyż posiada zbyt m asyw ną budowę” (77, str. 10). M. P a s s o n (82, str. 33/4) tw ierdzi w roku 1901, że „Pod nazw ą gleby rozumiemy zrujnow aną przez procesy w ietrzenia zew nętrzną część skorupy ziemskiej, która stanowi m ieszaninę okruchów skalnych oraz resztek ro­ ślinnych i w postaci mniej lub więcej luźnej m asy pokrywa skały masywne, z których składa się kula ziemska”.

Pogląd na glebę jako na skałę luźną utrw alił się wśród znacznej części gleboznawców środkow o-europejskich i o wiele lat przeżył zasadniczo tryum fy szkoły, która go zrodziła. Jeszcze w roku 1920 Richard L a n g (61, str. 1) hołdujący zasadniczo najnow szym prądom w dziedzinie gleboznaw­

stwa nie odstępuje na kro k od najskrajniej geologiczno-petrograficznego pojęcia istoty gleby, twierdząc że „Jako część «skorupy ziemskiej, jako część nieożywianej m aterii, z której składa się stała pokryw a ziemi, nie jest gleba niczym innym , jak tylko pewnego rodzaju skałą”. W tym roku (1920), czy­ tam y w podręczniku S. P a s s a r g e’ a (81, str. 133), że glebę należy tra k ­ tować „jako luźne m asy ziemi stanowiące przeciwieństwo skał dojrzałych (masywnych)”.

Większość autorów naw iązuje pojęcie gleby do roli, jaką ona*"w przyro­ dzie odgrywa, chociaż nie zawsze daje tem u w yraz w oficjalnej definicji. Zdarzają się jednak gleboznawcy, którzy doceniają wprawdzie funkcję po­

(7)

kryw y glebowej, ale nie łączą jej z istotą utw oru glebowego, jako mogącego poniekąd istnieć w oderwaniu od swego przeznaczenia. Tak np. K. T r o m m e r podaje w r. 1857 (121; str. 1), że według niego „określamy te r­ minem gleba najbardziej powierzchniową w arstw ę naszej stałej pokryw y ziemskiej bez względu na to czy mamy do czynienia z w arstw ą utrzym ującą rośliny czy też nie”. W spomniany już powyżej M. P a s s o n (82; str. 34) mówi, że nie każda gleba nadaje się do upraw iania na niej organizmów roślinnych; -są takie gleby, na których — z powodu ich właściwości — nie mogą żyć rośliny. Do takich należy, np. żwir, ił czysty i inne. Gleby pokryte roślinnością, a za tym takie gleby które dają się przeobrazić w rolę, zowie- my glebami upraw ny m i”.

Przeciw staw ieniem takiego ujęcia jest pogląd Feliksa W a h s c h a f - f e g o (1887), który wzorem C . K r a u t a (1853) pod nazwą gleby rozumie „najbardziej powierzchniową, luźną i częściowo ziemistą w arstw ę naszej skorupy ziemskiej, o ile jest ona zdolna do utrzym yw ania bodaj najskrom ­ niejszej roślinności” (127; str. 3).

Rozpowszechnione w okresie rozkw itu szkoły geologiczno-petrograficz- nej całkow ite utożsam ienie gleby ze skałą luźną (ew entualnie wychodzącą na powierzchnię) nie uzyskuje jednak poparcia ze strony w szystkich zwo­ lenników tej szkoły. Oprócz wspomnianego ju ż K . T r o m m e r a także i H. G i r a r d , będący skądinąd nieomal ślepym naśladowcą F a 11 o u uważa za glebę tylko powierzchniową część skały luźnej. Jego definicja gleby z r. 1862 (27; str. 4) brzm i następująco: ,,Gleba jest to najbardziej powierzch­ niowa w arstw a skały luźnej, względnie rozdrobniona, i mniej lub więcej rozłożona w arstw a skały m asyw nej”. W r. 1877 zareagował na zbyt ,g łę ­ bokie ujęcie gleby G. B e h r e n d t (5; str. 69) stając w obronie geologii przed zachłannością gleboznawców. Chociaż mówi on, że gleba j e s t ,,niczym więcej jak tylko korą w ietrzeniową jakiejkolw iek dającej się geognostycz- nie, lub petrograficznie odróżnić w arstw y” , ale jednocześnie zaznacza, że „Gleboznawstwo jest niczym innym jak tylko nauką o powstawaniu, skła­ dzie i kształtow aniu się kory w ietrzeniowej w aktualnie powierzchniowej w arstw ie stykającej się z pow ietrzem ”. W późniejszym czasie bardzo po­ dobnie rozumiał glebę E. R a m a n n, który pomimo swej przynależności do nowych kierunków nie pozbył się nigdy właściwych szkole niemieckiej silnych akcentów geologiczno-petrograficznych. Gleba R a m a n n a to po prostu „najgłówniejsza w arstw a wietrzeniowa naszej stałej skorupy ziem­ skiej” (1905; 90, str. 1). W r. 1918 dodał jeszcze, że gleba „składa się z roz­ drobnionej i chemicznie zmienionej skały oraz resztek roślin i zwierząt, które na niej i w niej żyją” (92; str. 1).

Definicje R a m a n n a w podanej redakcji przyswoił sobie później H. P u c h n e r (8 8; str. 1) i cały szereg innych autorów. Także i jeden z

(8)

130 M. Strzemsiki

skich gleboznawców, mianowicie А. К a r p i ń s к i definiował glebę bardzo podobnie j a k R a m a n n (choć nie tak lakonicznie), mówiąc że „Jako część skorupy ziemskiej, jako część m artw ej m aterii, k tóra wchodzi do budow y tejże skorupy, gleba w najszerszym pojęciu geologicznym jest niczym in­ nym jak pewnego rodzaju skałą zw ietrzałą .... gleba w ściślejszym znacze­ niu jest produktem zwietrzenia skał, powstałych w czasie historii ziemi, ale złożonym już nie tylko z m ateriału skalnego, rozdrobnionego i chemicznie zmienionego, lecz i z resztek świata organicznego, tj. zwierzęcego i roślin­ nego. Resztki te ulegając rozkładowi tw orzą tzw. próchnicę. Pochodze­ nie zatem gleby może być bądź mineralne, bądź także organiczne, a więc jest ona produktem w ietrzenia skał i rozkładu m aterii organicznej” (43; str. 1).

Przytoczone ostatnio definicje bliższe już są nieco nowocześniejszym poglądom na glebę, ale nie zakreślają bynajm niej całkowicie konkretnie dolnej granicy utw orów glebowych w przekroju geologicznym.

Wśród autorów łączących ściśle pojęcie gleby ze składem substancji gle.bowej należy wymienić przede wszystkim Ferdynanda S e n f t a. Uczo­ ny ten w yróżniał w utw orach luźnych następujące składniki: a) krusz skalny, czyli niezmienione jeszcze praw ie odłamki skał, będące produktem rozdrobnienia tych ostatnich, b) miał ziemisty, będący produktem daleko posuniętego rozkładu skał (np. ił) i c) „m iał” organiczny, pochodzący z roz­ kładu organizmów zwierzęcych i roślinnych. O istnieniu gleby decyduje za­ w artość miału ziemistego, który stanowi jej naljistotniejszą i bezwzględnie obowiązującą treść. Gleba według S e n f t a to „mieszanina rozm aitych ro­ dzajów miału ziemistego z ew entualnym dodatkiem kruszu skalnego, czyli odłamków skał i rozłożonej substancji organicznej” (wg 106; str. 384). Wi­ dzimy tutaj po prostu pewien naw rót do pojęć XVIИ stulecia. Definicja taka przypom ina nam czasy E n t n e r f e l d a (1791; 20) czy też naw et jego poprzedników.

Analogiczny stosunek do gleby reprezentuje W ilhelm К п о р (1871), który, jednak nie jest geologiem, tylko rolnikiem i chemikiem, co decyduje, że pod nazw ą gleby w jego ujęciu „rozumiemy sum ę m ineralnych substan­ cji znajdującą się w odpowiedniej do upraw y w arstw ie ornej, lub jej po­ dłożu — plus roślinne i zwierzęce pozostałości poprzednich okresów wege­ tacyjnych i nawożenia (humus) — plus woda hygroskopowa i chemicznie związana” (44; str. 7).

Je st rzeczą zadziwiającą, że i niektórzy rosyjscy uczeni posługują się takim i określeniam i gleby w dobie pełnego rozkw itu zrodzonej przez D o- k u c z a j e w a szkoły genetycznej. I. B i e l e c k i j tw ierdzi w r. 1895, że —■ „gleba stanow i w arstw ę składającą się z rozdrobnionych części skał pierw otnie kam ienistych, do których mogły się następnie domieszać

(9)

pro-du(kty rozkładu substancji roślinnej i zwierzęcej” (6; str. 21). Jeśli chodzi

o Francuzów, to do dziś dnia ograniczają się oni na ogół do pojęcia glëby sprecyzowanego w r. 1902 przez P. P. D e h e r a i n (16; str. 370), dla k tó ­ rego nie stanowiła ona nic innego ja'k tylko „mieszaninę piasku, gliny, w ap­ na i próchnicy (na której rozw ijają się rośliny)”.

Takie ogromnie uproszczone traktow anie pokryw y glebowej nie zanikło bynajm niej w dalszych dziesiątkach lat dwudziestego stulecia także i w in­ nych krajach. Jeden z czołowych przedstawicieli, słabo zresztą rozwiniętego gleboznawstwa duńskiego J. A n d e r s e n głosi w r. 1924 (4; str., 29) z całą stanowczością, że „term in — gleba oznacza w ystępującą na powierzchni ziemi luźną masę złożoną z elementów organicznych i nieorganicznych”. Mniej więcej podobnie upra'szcza sobie zagadnienie w ybitny agrochemik niemiecki E. A. M i t s c h e r l i c h , twierdząc że „Gleba to mieszanina proszkow atych cząsteczek stałych, wody i powietrza, która będąc zaopa­ trzona w odpowiednie substancje odżywcze, może pełnić rolę substratu roślinności” (73; str. 1). Jak widać zainteresow anie substancją glebową przesłania całemu szeregowi ostatnio wymienionych autorów treść gleby jako dzieła przyrody posiadającego swoją w łasną oryginalną budowę i nie dającego się obiektywnie sprowadzić do pojęcia mieszaniny. Zadziwiającym jest, że także Georg W i e g n e r (1918), k tó ry odegrał niem ałą rolę w ugruntow aniu podstaw nowoczesnego gleboznawstwa, zachowuje wyłącz­ nie podobny styl w definiowaniu gleby. Stanowi ona dla »niego po prostu układ „dyspersyjny” i nic więcej (130; wg 130 a str. 17). O statnio przyto­ czone określenia świadczą wg E. B l a n c k a (1923) o przejaw iającej się po­ wszechnie tendencji do sumarycznego wyodrębnienia gleby jako pewnego m ateriału stanowiącego część składową skorupy ziemskiej. Ażeby zadość­ uczynić temu nastaw ieniu teoretycznych zainteresow ań wielu gleboznaw­ ców, ale nie pomijać całkowicie milczeniem genezy pokryw y glebowej, wysuwa B l a n e k następującą jej definicję. „Gleba jest to w ystępująca wszędzie na powierzchni ziemi, a powstała drogą w ietrzenia, mieszanina okruchów skał i minerałów z dodatkiem mniejszej lub większej ilości roz­ kładającej się albo już rozłożonej substancji organicznej” (9; str. 2 2).

Na uwagę zasługuje niew ątpliw y subiektywizm fachowy określeń S e n f t a , K n o p a, M i t s c h e r l i c h a i W i e g n e r a. Szczególnie trzej ostatni nie usiłują naw et zdobyć się na sprecyzowanie niezależnego pojęcia gleby, które mogłoby uzyskać ważność uniw ersalną. Wręcz prze­ ciwnie — wszystkie ich, świadomlie zresztą jednostronne, definicje noszą piętno specjalności swych autorów. Łatwo wywnioskować z samych defi­ nicji, że S e n f t jest petrografem , K n o p agrochemikiem, M i­ t s c h e r l i c h agrochemikiem i fizjologiem, a W i e g n e r specja­ listą w zakresie chemii fizycznej. Analogiczne, a może naw et bardziej

(10)

jesz-132 M. Strzemski

cze skrajne podejście do gleby od strony pewnej specjalności przejaw ia'się nadal w definicjach uczonych, reprezentujących w yraźniej uty lita rn ą stro­ nę wiedzy. Р. К o s t у с z e w (1884) pragnąc być dobrze zrozum iany przez rolnika pisze w jednej ze swych książek (52 wg 52 a, str. 38), że gleba to tylko „powierzchniowa w arstw a ziemi, która podlega obróbce przy upraw ie roślin rolniczych i w której zawsze znajduje się przeważająca część ich ko­ rzeni”. Takie egoistyczno-rolnicze ujęcie spraw y znalazło swój odpowied­ nik w literaturze leśniczej, również zastrzegającej sobie często definicyjny monopol na glebę. Przedstaw iciel tego ostatniego działu literatu ry K arol G r e b e (1886), podaje takie jej 'określenie, „Przeciwieństwem skały jest gleba jako taka, czyli górna, luźna w arstw a ziemi, która przedstawia sobą miejsce korzenienia się i rezerw uar żywnościowy roślinności leśnej” (32 a; str. 132).

Niesłusznie uchodzą za dziwolągi definicje gleby R. B r a u n g a r t a z r. 1876 (12; str. 57) iM . F e s c a z r . 1879 (24; str. 1). Według B r a u n g a r t a gleba to „nic innego, jak tylko zburzona stara «skała, znajdująca się na drodze do stania -się nową skałą”. Jeszcze dalej posuwa się w tym sam ym kierunku M. F e s c a (1879), twierdząc, że możemy określać glebę jako „byłą skałę masywną, która znajduje się na drodze do stania się z po­ w rotem skałą m asyw ną”. W definicjach tych mieści się bardzo głęboki sens, jeśli weźmiemy pod uwagę, że znaczna część dzisiejszych skał pocho­ dzenia osadowego jest obudowana z m ateriału 'stanowiącego niegdyś sub­ stancję glebową. U przytom nijm y sobie tylko jakiem u losowi uległy gleby eozoiczne, paleozoiczne, mezozioiczne lub choćby naw et trzeciorzędowe i dy­ lu wialne. Zjawiska ruinacji gleb i wzbogacania ich m ateriałem luźnych utw orów skalnych możemy zresztą i dzisiaj obserwować z największą w y­ razistością.

W roku 1879 rozpoczął dokonywanie przew rotu w gleboznaw stwie Bazyli D o k u c z a j ę w. U gruntow ując nieco później (1886) podwaliny gleboznawstwa genetycznego zaproponował on, żeby m ianem gleby okre­ ślać „te jedynie powierzchniowe poziomy skał (wszystko jedno jakich), które zostały w taki czy inny sposób mniej 'lub więcej przekształcone pod wpływem wody, powietrza i rozmaitego rodzaju organizmów żywych i m artw ych” (19; str. 227). Definicja ta uzyskiwała zupełnie realną treść w związku z wywodami autora, który bardzo konkretnie przedstaw ił jak się to przekształcenie w yraża w zakresie składu i własności substancji glebo­ wej. Największą rewelację stanowiło jednak, stw ierdzenie faktu, że profil glebowy zróżnicowany jest na poziomy (tzw. genetyczne), których pow sta­ nie nie ma nic wspólnego z procesami geologicznymi. Ponieważ jest to zja­ w isko ograniczone do gleby, więc przez w ykrycie jego rzeczywistej treści

(11)

geologicznych i gleby od skały. Tą również drogą zostało dowiedzione, że gleba to nie tylko pewna tak czy inaczej — mniej lub więcej przypad­ kowo — rozmieszczana zw ietrzała substancja skalna z domieszką próchni­ cy, ale że jest to logicznie kształtow any utw ór n atu ry podlegający swoistym i dającym się wyodrębnić prawom.

Zręczne uchwycenie indyw idualności gleby w zespole zjawisk przyrod­ niczych i odrębności tejże w stosunku do skał, będących jej utw oram i m a­ cierzystym i zrewolucjonizowało całkowicie gleboznawstwo rosyjskie i utrw aliło now e poglądy na istotę gleby. M yliłby się jednakże ten, kto.by sądził, że nowa szkoła w płynęła na uzgodnienie pojęcia gleby wśród szer­ szych sfer gleboznawców. Wręcz przeciwnie — odkrycia D o k u c z a j e - w a pobudziły niezmiernie fantazję badaczy i przyczyniły się naw et do przerostu rozważań teoretycznych ponad potrzeby rzeczywistości. Znalazło to swój w yraz w rozwoju pewnego rodzaju tworczości definicyjnej o ten­ dencjach nie tylko ,,m erytorycznych” , ale i „artystycznych”. Oczywiście różnice pomiędzy poszczególnymi określeniam i dotyczą częściej samej ty l­ ko formy, niż istoty rzeczy.

Uczeń D o k u c z a j e w a Mikołaj S i b i r с e w był jednym z pierw ­ szych gleboznawców, którzy po D o k u c z a j e w i e precyzowali samo­ dzielnie „genetyczne” pojęcie gleby. Jego definicja (1895) posiada zupełnie ten sam sens, co określenie zredagowane przez twórcę nowego kierunku, ale ma bardziej naukowy charakter. Brzmi ono następująco ,,glebami n a­ turalnym i należy nazyw ać takie lądowe utw ory powierzchniowe, albo takie zew nętrzne poziomy skał, w których zjawiska ektodynamiczne kojarzą się z oddziaływaniem przenikających ziemię organizmów, czyli ze zjawiskami pochodzącymi od elementów biosfery” (108; str. 12). Inaczej jeszcze for­ malnie, a także odmiennie rzeczowo u jął spraw ę drugi uczeń D o k u ­ c z a j e w a, K. D. G l i n k a , według którego „określając glebę jako pro­ dukt w ietrzenia, winno się nazywać glebą, skorupę ziemską w granicach wyraźnego przejaw iania się tych procesów glebotwórczych, k tó re w sposób szczególnie dający się zauważyć zmieniają powierzchniowe w arstw y zie­ mi” (np. 29; str. 3).. Nawiązując do łączących się z przytoczoną definicją rozważań G l i n k i na tem at istoty utw oru glebowego i określenia jego miąższości w przekroju geologicznym stw ierdzam y w ybitne „pogłębienie” gleby w stosunku do pojęć D o k u c z a j e w a i S i b i r c e w a . Nie ozna­ cza to bynajm niej odwrotu ze świeżo zdobytych pozycji w dziedzinie wie­ dzy o glebie. Jest to po prostu pewien swoisty „maksym alizm” teoretyczny, potęgowany przez mineralogiczny punkt widzenia G l i n k i , który wiele ze swych prac poświęcił procesom chemicznego wietrzenia. Jednocześnie G l i n k a nie uważa za glebę utw oru świeżo powstałego z substancji glebo­ wej drogą translokacji geologicznej, trak tu jąc go jako skałę osadową,

(12)

134 M. Strzemski

z której dopiero z czasem utw orzy się gleba. Nie może być za tym mowy o utożsamianiu przez tego autora gleby ze skałą luźną chociaż w ietrzenie jest w pełni objęte przez pojęcie procesu glebotwórczego. H istoria każdej danej gleby zaczyna się w jego zrozumieniu w momencie ustalenia się sta­ nu spoczynku geologicznego jej tworzywa i nie streszcza się — jakby moż­ na było wnioskować z nieudanej i nie bardzo zrozumiałej definicji — do samego w ietrzenia. W yrazem pewnej sprzeczności tej definicji z rzeczywi­ stymi poglądami autora są jego szczegółowe wypowiedzi na tem at kształto­ wania się gleb.

S krajnie klim atyczne stanowisko reprezentuje am erykański prof. E. W. H i l g a r d (1892), według którego gleba jest „rezultatem oddziaływania czynników atm osferycznych i meteorologicznych na skały powierzchniowe” (34). W porów naniu z D o k u с z a j e w e m , S ' i b i r c e w e m lub choćby naw et G l i n k ą obserwujemy u H i 1 g a r d a pewne zwężenie pojęcia o genezie gleby. O ile trzej pierwsi autorow ie starali się ująć zagadnienie czynników glebotwórczych możliwie najbardziej szeroko i wszechstronnie, o tyle H i l g a r d upraszcza sobie kwestię}, sprowadzając nader złożone zja­ wisko kształtow ania się utw orów glebowych do działania kom ponentów klim atu na utw ory skalne. Dla uniknięcia nieporozumień trzeba jednak zaznaczyć, że uczony ten nie neguje bynajm niej w pływ u innych czynni­ ków, a tylko wyznacza im stanowisko podrzędne. Ta „suprem acja k lim atu ” stała się nieco później kierunkiem praw ie panującym także w śród specja­ listów europejskich.

W tym samym roku, kiedy D o k u c z a j e w opublikował w yniki swych badań nad przem ianą powierzchniowych w arstw litosfery w pokryw ę gle­ bową pod wpływem różnych czynników zew nętrznych (1886) w ystąpił na widownię S. J. К o r ż i n s к i j '(47), który w ysunął zasadę specjalnego uprzyw ilejow ania szaty roślinnej, jako czynnika glebotwórczego. Od tego autora wywodzi się kierunek tzw. „geobiologiczny” ( R i z p o ł o ż e n - s k i j , J a r i ł o w i inni). N ajbardziej radykalnym przedstawicielem k ie­ runku geobiologicznego okazał się R. R i z p o ł o ż e n s к i j (1895), w e­ dług którego „w sensie oderw anym — teoretycznym , gleba jest po­ w ierzchnią zetknięcia się świata organicznego z nieorganicznym środowi­ skiem. W najbardziej zaś konkretnym znaczeniu glebę stanowi część jak iej­ kolwiek skały, przekształconej drogą akcji życiowej osiedlonych w niej organizm ów ” (94; str. 1).

Wychodząc z założeń teoretycznych w yróżniał R i z p o ł o ż e n s k i ^ f konsekw entnie: „1) gleby na granicy biosfery i litosfery — gleby stałe,

2) gleby na granicy biosfery i hydrosfery — gleby ciekłe i 3) gleby na g ra­ nicy biosfery i atm osfery — gleby lotne”. Obok tego dziwactwa, noszącego wszelkie cechy jakiejś niezdrowej m etafizyki i skrajnego przeteoretyzow

(13)

a-nia, znajdującego swój w yraz w operowaniu pojęciami szczytowo-abstrak- cyjnymi, znajdujem y u tego autora także niektóre zdrowsze, oryginalne po­ mysły. Pew ną w artość teoretyczną i praktyczną ma na przykład podział gleb konkretnie pojętych (stałych), czyli właściwych, któ re rozpadają się na — a) gleby lądowe, kształtujące się na granicy litosfery i atm osfery — gleby podatmosferyczne i b) gleby dna zbiorników wodnych — gleby pod­ wodne, kształtujące się na granicy litosfery i hydrosfery”. Zarówno jedne ja k i drugie zawdzięczają swe powstanie przyrodzie ożywionej.

Ja k widzimy — istota procesu glebotwórczego sprowadza się według R i z p o ł o ż e ń s k i e g o do oddziaływania organizmów na skały. Różne czynniki „glebotwórcze” w zrozumieniu D o k u c z a j e w a jak kjirnat lub ukształtow anie powierzchni biorą tylko pośrednio udział w form owa­ niu się gleby jako takiej,.uw arunkow ując rozwój świata organicznego, bę­ dącego jedynym rzeczywistym czynnikiem tw orzącym glebę. „Zasadniczą cechą gleby jest tö, że stanowi ona bezpośrednio źródło substancji pokar­ mowych dla organizmów a także i to, że pow staje ona ze skały m acierzy­ stej drogą działalności tychże organizmów”. W myśl tych w szystkich za­ łożeń tw ierdzi R i z p o ł o ż e n s k i j , że gleboznawstwo, czyli „geobiolo- gia” zajm uje się „badaniem stosunków między organizmami i skałami m a­ cierzystym i”.

Przytoczone do tej pory nieliczne jeszcze przykłady w skazują w yraź­ nie, że chociaż narodziny szkoły genetycznej pchnęły wiedzę o glebie na właściwe tory, to jednak nie przyczyniły się wcale do ujednolicenia poglą­ dów. Wręcz przeciwnie — nowe horyzonty stworzyły tylko inną płaszczyznę pojęć, która dała znacznie większe możliwości różnokierunkowego naświe­ tlania przedm iotu badań.

Koncepcje R i z p o ł o ż e n s k i e g o nie były traktow ane przez ogół specjalistów zbyt serio, ale pomimo to w yw arły bezsprzecznie dość głębo­ ki w pływ na kształtow anie się poglądów. Wpływ ten przejaw ia się m. in. w definicji G. Tumina (1 2 2; str. 225) z 1906 r. Gleba według tego ostatniego

autora jest „ciałem odzn£czającym się cechami, które w ynikają z w zajem ­ nego oddziaływania na siebie skały i żyjących na niej i w niej organizmów, oraz produktów rozkładu substancji organicznej. Jeżeli w ykreślić w szyst­ kie elem enty tego wzajemnego oddziaływania, unicestwić organizmy, to. po­ zostanie tylko skała, podlegająca tej lub innej formie w ietrzenia (proces skałotwórczy), którgo rezultatem będzie jednak w dalszym ciągu skała, a nie gleba. Ta ostatnia tw orzy się tylko tam, gdzie ma miejsce wymienione powyżej w zajem ne oddziaływanie, które przedstawia sobą właściwy proces glebotw órczy”.

Bardzo podobne ideologicznie, ale z punktu widzenia filozofii przyrody silniej ugruntow ane stanowisko reprezentuje W. W. К u r i ł o w (1906), w e­

(14)

136 M. Strzemski.

dług którego ,,glelba — kształtująca się z jednej strony kosztem skał wie­ trzejących, a z drugiej kosztem obumierania obfitujących w koloidy sub­ stancji zwierzęcych i roślinnych zajm uje w n aturaln ym porządku rzeczy — jako utw ór przyrodniczy — miejsce pośrednie między przyrodą m artw ą i ożywioną” (60; str. 1 1).

Zbliżone do poprzednich jest także pojęcie o glebie A. N. S a b a n i n a (98), który na poparcie swych poglądów posiada najbardziej konkretne a r­ gum enty w postaci danych o przem ianach substancji skalnej pod wpływ em czynników biotycznych. Mówi on, że „gleba jest znajdującym się w sta­ nie ciągłej zmienności utw orem fizyczno-geograficznym i stanowi w ynik w zajemnych stosunków i wzajemnego oddziaływania na siebie dwóch świa­ tów, organicznego i m ineralnego”.

Stanowisko D o k u c z a j e w a i jego najbliższych uczniów podtrzy­ m uje tymczasem w ybitny gleboznawca rosyjski P io tr K o s s o w i c z (48, 49, 50, 51). Istotna różnica pomiędzy definicjami tych uczonych polega je ­ dynie na tym, że D o k u c z a j e w naw iązuje bardziej bezpośrednio do kształtujących utw ór glebowy czynników zewnętrznych, a K o s s o w i c z łączy przede wszystkim pojęcie gleby z samym procesem glebotwórczym i dopiero pod tym wspomina o czynnikach. Gleba wg К o s s o w i с z a (49; str. 479; 1906) ,,jest w ypadkow ą procesu glebo twórczego, k tóry w yraża się w w ietrzeniu skał przy udziale roślin i zw ierząt” . C harakterystyczne za­ akcentow anie udziału elementów świata organicznego przypomina w praw ­ dzie kierunek geobiologiczny, ale inna wypowiedź autora (50; str. 3; 1910) zapobiega ew entualnym nieporozumieniom, gdyż jak się okazuje ,,każdy proces glebotwórczy jest rezultatem wzajemnego oddziaływania nader róż­ nych czynników — a więc: klim atu, skały, roślinności, położenia i gleby, przy czym od takiego lub innego zespolenia tych czynników zależą w ła­ ściwości oraz kierunek rozw oju owego procesu”.

W roku 1911 zaproponował K o s s o w i c z , żeby mianem gleby okre* śląc „te w szystkie powierzchniowe poziomy skał, w których pod w pływ em czynników atm osferycznych oraz roślin i zw ierząt zachodzą procesy fizyko­ chemiczne i biologiczne” (51; str. 5—6). To ostatnie określenie przyjęło się

w literaturze i tak np. w podręczniku.M. J. O s i p o w a z r. 1931 czyta­ my — „Glebą należy nazywać całą w arstw ę powierzchniowych, luźnych i rozm aitych morfologicznie poziomów skorupy ziemskiej, w których za­ chodzą procesy fizyko-chemiczne i biologiczne” (79; str. 9). Również S. P. K r a w k o w przyswoił sobie analogiczną definicję i zaliczał do gleby „ te wszyskie poziomy powierzchniowe pokryw y ziemnej, w których pod wpływem czynników atmosferycznych, hydrosferycznych i biosferycznych zachodzą procesy fizykochemiczne i biologiczne”.

(15)

Pierwszej Międzynarodowej K onferencji Gleboznawczej, k tóra odbyła się w Budapeszcie w r. 1909 (14; str. 84—86). Na zapytanie jednego z uczestni­ ków zjazdu — co to je st gleba? — w płynął szereg odpowiedzi ch arak tery ­ zujących bardzo różne kierunki. Zmaczma część obecnych, rekru tu j ąca się z przedstawicieli szkoły niemieckiej podtrzym yw ała żywą jeszcze na za­ chodzie Europy tradycję gleboznawstwa geologiczno-petrograficznego. Inni specjaliści ożywili nieco monotonię przestarzałych pojęć, w yprow adzając swoje określenia z założeń, będących najnowszymi sukcesami wiedzy o gle­ bie. Na uwagę zasługuje >np. określenie G l i n k i (różniące się od poprzed­ nio sprecyzowanego), które brzmi: „Gleba jest to produkt w ietrzenia po­ wierzchni skorupy ziemskiej, ukształtow any chemiczno-biologicznie na miejscu zalegania”. Do określeń reprezentujących poglądy klasycznej szko­ ły D o k u c z a j e w a zalicza się udana definicja* Sławomira M i k l a ­ s z e w s k i e g o — „Gleba jest utw orem pow stałym drogą oddziaływania atmosfery, hydrosfery, oraz biosfery na litosferę i stw arzającym w arunki egzystencji świata roślinnego”. Dość wszechstronnie ujął spraw ę A. V. S i g m o n d mówiąc, że „Gleba je st to ta najmłodsza geologicznie i n ajbar­ dziej powierzchniowa skorupa globu ziemskiego, która powstając w w y­ niku działalności rozm aitych czynników glebotwórczych, znajduje się w stanie ciągłych przeobrażeń, przy czym sama stanow i czynnik rozwo­ jowy św iata roślinnego, będący jego podporą fizyczną i regulujący sto­ sunki cieplne i wodne, oraz pobieranie przez rośliny pokarm ów ”. Według G. M. M u r g o c i ’ e g o „gleba jest geologicznym utw orem naturalnym , który pow staje kosztem skał pow ierzchniow ych przez procesy w ietrzenia fizycznego i chemicznego”. Bardzo uprościł sobie sprawę F. S c h u с h t, stw ierdzając, że „gleba je st skałą m ającą znaczenie dla w egetacji”. Inne definicje w ysunięte na tej konferencji n ie stanow ią żadnych ciekawych przyczynków do poznania rozwoju zasadniczych pojęć o glebie.

W ymieniony powyżej uczony Sławomir M i k l a s z e w s k i udosko­ nalił jeszcze później swoją definicję i nadał jej następującą formę: „Glebą zwiemy tę w ierzchnią w arstw ę skorupy ziemskiej, w której rozw ijają się korzenie roślin. Pow staje ona ze skał (i sama w pojęciu geologicznym jest skałą), przetw arzających się pod w pływ em zmian tem peratury, powie­ trza, wody oraz organizmów roślinnych i zwierzęcych . . . Łączne dzia­ łanie wszystkich czynników powyżej wym ienionych przetw arza skałę, przekształcając ją coraz bardziej z luźnego jałowego rum ow iska w utw ór, który możemy już nazwać glebą .... Gleba jest nie tylko skałą, lecz i środo­ wiskiem, k tó re pow staje przez działanie atm osfery, hydrosfery (woda atmosferyczna opadowa i krążąca w skorupie ziemskiej w e w szystkich swych postaciach i stanach) oraz biosfery (świat roślinny i zwierzęcy) — pobudzanych do tego przez energię słoneczną ■— na litosferę (skorupa

(16)

138 M. Strzemski

ziemska) i może służyć za siedlisko dla roślin. Tak też ją rozważać należy” (70; str. 1). W ,,Glebach Polski” z 1930 roku mówi M i k l a s z e w s k i o glebie następująco: „Skorupę ziemską pokryw ają skały zwane glebami. Są to powierzchowne w arstw y litosfery już przeobrażone pod działaniem, pobudzonych do tego przez energię słoneczną, atm osfery, hydrosfery i bio­ sfery, wobec czego mogą służyć za siedliska dla roślin” (71; str. 21).

Pomiędzy określeniem gleby w ysuniętym w swoim czasie przez D o- k u c z a j e w a , a definicjami M i k l a s z e w s k i e g o nie widzimy isto t­ nej różnicy. O dzw ierciedlają nam one poglądy szkoły powołanej do życia przez pierwszego z wymienionych.

N iektórzy z gleboznawców doszli do wniosku, że w definicji gleby powinno się silniej — niż to zrobił D o k u c z a j e w — podkreślić od­ rębność gleby w stosunku do skały m acierzystej. Na tym stanow isku stoi według wszelkiego praw dopodobieństw a B. F r o s t e r u s , w którego p ra ­ cy z r. 1924 (26; str. 147) czytamy: ,,Gleba jest częścią ziemi zm ieniającą się lub zm ienianą w toku procesów n atu ry klim atycznej, edaficznej lub biologicznej, ja k np. w ietrzenie — rozkład, wysychanie, efekty oddziały­ w ania mrozu itp. Od skały pod nią leżącej różni się ona zarówno chemicz­ nie jak i fizycznie”. Znacznie zgrabniej ujął w słowa nieomal identyczną treść G. M a c h o w w r . 1925 (65; str. 6) mówiąc, że „Glebami nazywam y

te powierzchniowe poziomy Skorupy ziemskiej, k tóre uległy przem ianie pod wpływ em wody, pow ietrza roślinności i zwierząt, a od skał pod nim i le­ żących różnią się w yraźnie zarówno budową, jak i składem oraz zabar­ w ieniem ”.

Podkreślanie w definicjach roli czynników zew nętrznych w procesie kształtow ania gleby prowadziło nierzadko do zupełnego zlekceważenia skały jako m ateriału glebotwórczego. Takiego niewłaściwego ujęcia nieco przesadnie starał się uniknąć przedstaw iciel nauki norweskiej К. В j ö r- l y k k e , który na Międzynarodowej K onferencji Gleboznawczej w Rzy­ mie, odbytej w r. 1926 stwierdził, że „Rodzaje gleb są utw oram i geolo­ gicznymi, a ich zróżnicowanie zależy częściowo od m ateriału, z którego one powstały, a częściowo od sił przyrody, k tóre je stw orzyły (8; str. 467).

Gleboznawcą, który w swej pracy naukowej nie przekroczył nigdy ram zakreślonych przez D o k u c z a j e w a , a starał się jedynie o roz- wnięcie i silniejsze ugruntow anie jego idei był J. A f a n a s j e w . N asta­ wienie takie przejaw ia się oczywiście również w określaniu gleby w ysunię­ tym w r. 1930 przez tego uczonego. Jest to właściwie dosłowne powtórze­ nie definicji założyciela szkoły genetycznej z załączeniem drobnej tylko uwagi uzupełniającej. Brzm i ono „... gleba stanowi zawsze i wszędzie funkcję prostą następujących czynników glebotwórczych — 1) charak­

(17)

w ieku m iejsca w ystępow ania gleby), 5) ukształtow anie powierzchni — D o k u c z a j e w. Tutaj wyliczone są główne, chociaż bynajm niej nie w szystkie czynniki glebo twórcze, w inno się wymienić jeszcze: wody grun­ towe, zwierzęta, drobnoustroje, człowieka” (2; str. 38).

Jeden z najw ybitniejszych przedstaw icieli szkoły gnetycznej D o k u ­ c z a j e w a S. A. Z a c h a r ó w zdobył się wprawdzie na w ielką orygi­ nalność i niezależność w całym szeregu swych gleboznawczych, nieprze­ ciętnie zresztą wartościowych koncepcji, ale jego definicja gleby nie od­ biega w niczym od właściwej tej szkole przeciętności. W podręczniku Z a- c h a r ó w a (1927, 1931, p atrz np. 137, 137 a; str. 17) czytamy ,,... glebą nazywać możemy luźną część powierzchniową skorupy ziemskiej, pow stałą w w yniku zbiorowego oddziaływania roślinności, zw ierząt i czynników atm osferycznych na skały.”

Bardzo zwięźle streszcza swój pogląd na istotę gleby A leksander S t e b u t t w r . 1930. Chcąc powiedzieć mniej więcej to samo co D o k u - c z a j e w, ale w form ie skróconej, mówi on, że „Gleba jest funkcją sub- stra tu geologicznego i sił zew nętrznych” (115; str. 2).

Niektórzy autorow ie reprezentujący zasadniczo ten sam kierunek, co k ilk u ostatnio w ym ienionych specjalistów, uw ażają jednak za stosowne wspomnieć także i w definicji o roli człowieka w kształtow aniu się po­ kryw y glebowej. Jest w tym niem ała doza słuszności, bowiem znaczne obszary gleb noszą już dzisiaj w yraźniejsze piętno gospodarki ludzkiej niż oddziaływania czynników naturalnych. A. N. K a c z y n s k i j , który interesował się bliżej wpływem tej gospodarki na glebę, tw ierdzi w praw ­ dzie, że „... pod l-iazwą gleby należy rozumieć w szystkie powierzchnio­ we w arstw y skał, k tó re są przerabiane i zmieniane w toku zbiorowego oddziaływania na nie klim atu (światło, ciepło, powietrze, woda)- oraz resztek organizmów roślinnych i zwierzęcych”, ale w zakończeniu defi­ nicji dodaje jeszcze, że „na obszarach zagospodarowanych także i dzia­ łalności człowieka” (42; str. 32).

Spotyka się czasami w publikacjach o charakterze naukow ym zarzut, że n ader liczne określenia istoty utw oru glebowego nie uw ypuklają zu­ pełnie najbardziej charakterystycznej właściwości gleby, a mianowicie zróżnicowania jej profilu na poziomy genetyczne. Nie można postawić tego zarzutu K. J. Ł u k a s z e w o w i (patrz 64; str. 26), w edług którego „Gleba stanowi rezu ltat wzajem nego oddziaływania na siebie w arstw powierzchniowych skorupy ziemskiej, oraz atmosfery, hydrosfery i bio­ sfery ” przy czym „każda gleba posiada właściwą sobie specyficzną budo­ wę, czyli — jak to się mówi — swoisty profil. Profil ten — w zależności od ch arak teru procesu glebotwórczego — składa się z poszczególnych po­ ziomów charakteryzujących się określonymi cechami morfologicznymi

(18)

140 M. Strzemsiki

i fizyko-chemicznymi ilustrującym i nam w ynik oddziaływania czynników glebot wórczych ”.

A. N. S o k o ł o w s k i j kładzie j esiz'cze większy nacisk na cechy m or­ fologiczne i w swoim podręczniku z r. 1934 nie precyzuje w ogóle pojęcia gleby z pun ktu widzenia jej powstania, a tylko przeciwstawia ją skale jako takiej na podstaw ie różnic zachodzących w budowie j ednej i d ru g ie j. „Jeżeli postawim y pytanie — mówi S o k o ł o w s k i j — czym się różni gleba od skały, to przyznać musimy, że zasadniczą cechą gleby jest w łaś­ nie to ‘następstw o poziomów w jej przekroju, poziomów nie m ających zu­ pełnie charakteru w arstw pow stających drogą naniesienia jakiegoś m a­ teriału przez wodę lub w iatr, jak to ma miejsce w w arstw ow anych iłach, piaskach itp. — następstwo pow tarzające się regularnie np. u gleb bie­ licowych, na ogromnych przestrzeniach ZSRR od Kemi i Chybin do pół­ wyspu Czukookiego i Kamczatki, następstwo charakteryzujące typ gleby, nadające swoisty w yraz profilowi gleby, który tym samym charaktery-? żuje glebę” (113).

Podczas gdy gleboznawstwo w stylu stworzonym przez D o k u c z a j e- w a rozwijało się i popularyzowało na całym świecie, nie zam ierał b y n aj­ mniej powołany do życia przez R i z p o ł o ż e n s k i e g o i ugruntow any w znacznym stopniu przez K u r i ł o w a i S a b a n i n a kierunek geo­ biologiczny. Tak np. G. M u r g o c i określa w r. 1924 (74; str. 257) gle­ boznawstwo jako „naukę o w zajem nym przenikaniu się św iata m ineral­ nego i organicznego”. Podobnego zdania jest również uczony polski Zyg­ m unt W e y b e r g , który akcentuje bardzo dobitnie, że gleba „nie jest częścią ani atm osfery, ani hydrosfery ani biosfery, ani litosfery ale jest tych sfer splotem, strefą ich kontaktu, stąd więc, acz z pozoru je st niejako częścią skalnej powłoki ziemskiej, właściwie nie należy do tej powłoki. Gleba bowiem jest to układ nieustannej symbiozy świata nieorganizowa- nego z organizowanym, jest to jednia w swoim rodzaju strefa jak najściś­ lejszego mechanicznego i fizykochemicznego zespolenia i stopniowego przejścia od wzlędnie prostych m ineralnych związków chemicznych do coraz bardziej złożonych połączeń organicznych, aż do m aterii żywej i z pow rotem od organizmów żywych przez liczne ciała przejściowe nie­

ożywione, organizowane i nieorgani’zowane, do m ineralnych połączeń roz­ padow ych” (129; str. 15).

K ierunek geobiologiczny pow stał jak wiem y w Rosji. Tam też się najbardziej rozwinął, jakkolw iek uległ poważnem u przekształceniu w ra ­ mach stworzonej przez W. R. W i 1 i a m s a szkoły historyczno-genetycz- nej, zwanej również nowo-genetyczną (w odróżnieniu od „staro-genetycz- n e j” szkoły D о к u с z a j e w a). Szkoła ta oparła się przede w szystkim na czterech następujących zasadach. Pierw sza z nich głosi, że jedynym

(19)

istotnym czynnikiem tworzącym glebę jest roślinność, a inne czynniki są po prostu m om entam i towarzyszącymi roślinie w jej oddziaływaniu na „su­ row iec” skalny i w arunkującym i efekt tego oddziaływania. Druga zasada mówi nam, najw ażniejszą cechą gleby jest urodzajność, którą też gleba różni się od jałowej w zasadzie skały. Treścią trzeciej zasady jest jedność procesu glebotwórczego, którego przestrzenne zróżnicowanie stanowi je ­ dynie w ynik pewnej jego różnofazowości, a nie rozbieżności tendencjo- nalnych na najdalszą metę. Wreszcie w edług czwartej zasady nieustanna zmienność pokryw y glebowej ma m iejsce nie tylko w przestrzeni, ale i w czasie.

Pierw sza z tych zasad spopularyzowała się i została uw ypuklona w de­ finicjach gleby jeszcze za czasów R i z p o ł o ż e n s k i e g o i K u r i ł o ­ wa . Przypom niał ją później św iatu W. R. W i l i a m s (np. 1914, 132). Słuszność jej stara się wykazywać m.in. także M. W. N o w o r u s s к i j, w którego podręczniku z r. 1922 (78; str. 4) czytam y — „gleba je st czymś związanym z roślinnością w jedną nierozerw alną całość... Botanika i geo­ logia sp latają się tu taj tak ściśle, że jesteśm y zmuszeni mówić jednocześ­ nie o m artw ej substancji i żywej roślinie”.

D rugą zasadę rozpowszechnił swymi definicjam i głównie sam W. R. W i l i a m s . Trzecia zasada nie byw a najczęściej w ysuw ana w samych określeniach gleby w przeciwieństwie do czw artej, k tó rą spotykam y w definicjach w ielu autorów.

Jest rzeczą niezm iernie znamienną, że bezpośrednie uw ypuklenie tej czwartej zasady (zmienność w czasie) w definicjach gleby wyprzedziło o szereg lat powstanie szkoły historyczno-genetycznej. S. W . S z c z u s j e w pisał w r. 1908 (117; str. 137), że za glebę powinna być uw ażana po­ wierzchniowa, wzbogacona w próchnicę i ożywiona do pewnej głębokości masa współczesnej pokryw y wietrzeniow ej, stanowiąca w zależności od fizyczno-geograficznych w arunków miejsca swego w ystępow ania w ar­ stwę glebową, lub też sformowany i zróżnicowany (w profilu) według określonego typu utw ór glebowy, w zględnie naw et form ację glebową. Gleba żyje swym w łasnym życiem i posiada swoją w łasną historię w prze­ strzeni i w czasie”.

W prawdzie W i 1 i a m s poświęcił większą część swych prac zagadnie­ niom ewolucji i m etamorfozy pokryw y glebowej, ale nie uw ypukla na ogół tych momentów w swych zwięźlej szych definicjach. Tym nie mniej definicje jego stanowią (m. in. dzięki swym szczególniej silnym akcentom geobiologicznym) niejako podstawowe wytyczne nowych prądów w gle­ boznawstwie. Jedna z nich (z r. 1926) brzmi: „Cała miąższość powierz­ chniowych w arstw utw orów skalnych, w której pod w pływ em dwóch za­ sadniczych kierunków procesów biologicznych zachodzi dw ustronny pro­

(20)

142 M. Strziemskî

ces przechodzenia jednej form y m aterii w d ru g ą (mineralnej w organicz­ ną i odw rotnie — przyp. autora niniejszej pracy) nazywam y w łaśnie gle­ bą” (134; str. 8 6). Później określenie to zostało przerobione i w r. 1938 uka­

zało się w następującej redakcji. „Gdy mówimy o glebie m am y na m yśli luźną w arstw ę powierzchniową lądów globu ziemskiego, zdolną do produ­ kowania roślin. Pojęcie gleby jest nierozdzielnie związane z pojęciem jej urodzajności. Urodzajność to najistotniejsza właściwość gleby, to jej ce­ cha jakościowa bez względu na swe nasilenie ilościowe. Pojęcie o urodzaj­ nej glebie przeciw stawiam y pojęciu bezpłodnego kam ienia, czyli — mó­ wiąc innym i słowami — pojęciu skały m asyw nej” (136 a; str. 35).

Jak widzimy W i l i a m s kładzie w swych definicjach główny nacisk na urodzajność jako najistotniejszą cechę gleby, natom iast nie wspomina o in ­ nych ważnych jej właściwościach, k tó re omawia tylko w tekstach swych publikacji. Dlatego też definicji W i l i a m s a nie można uważać za kom plet­ ne z punktu widzenia własnej jego szkoły (historyczno-genetycznej), tra k ­ tującej zasadę tworzenia gleby przez roślinę i fak t bezustannej zmienności pokryw y glebowej na rów ni z cechą urodzajności.

Jeden z najw ybitniejszych gleboznawców radzieckich starszego poko­ lenia — S. P. K r a w k o w stanął poniekąd również na stanowisku szkoły W i l i a m s a , czemu dał w yraz m. in. w takiej wypowiedzi: „... za zasadni­ czą właściwość gleby stanowiącą o odrębności jej w stosunku do skały m a­ cierzystej winniśm y uważać taki kom pleks elementów jej jakości., który w arunkuje dodatnio możliwość osiedlenia się na niej roślinności, czyli jej

urodzajność” (58; str. 12). Zgodnie z tą zasadą ,,procesy glebotwórcze roz­ poczynają się — wg K r a k o w a — w momencie uzyskania przez skałę kompleksu nowych właściwości, w arunkujących tę urodzajność”. Ponadto K r a w k o w mówi jeszcze, że na glebę należy patrzeć jako na pewne „śro­ dowisko znajdujące się w stanie zmiennej i nieustalonej równowagi (wg К o w d y — 55; str. 9).

Dość nowoczesną definicję gleby w ysunął W. А. К o w d a (53; str. 18). Pokryw a glebowa w jego ujęciu to ,,pewna faza rozwoju w arstw powierz­ chniowych masywnej skorupy ziemskiej pozostających w stosunkach w za­ jemnego oddziaływania z atmosferą, hydrosferą i biosferą. Faza ta ch arak ­ teryzuje się jako cechami zasadniczymi akum ulacją i m ineralizacją sub­ stancji organicznej, nagromadzeniem niektórych ważnych dla życia orga­ nicznego składników (P,N,K,S,C) oraz ich ługowaniem, zwiększeniem prze- siąkalności i pojemności wodneij, a także obfitą m ikroflorą i m ikrofauną. Najważniejszą cechą tej fazy okazała się ujawniona za pośrednictwem go­ spodarczej działalności ludzkiej urodzajność..,.”

W spominany już powyżej B . B . P o ł y n o w wypowiedział się w r. 1933 (85; str. 24) bardzo podobnie do K o w d y . Tworzenie się gleby określił on

(21)

jako pewne stadium bardziej ogólnego procesu — procesu przem iany powierzchniowej części litosfery, czyli tzw. pokryw y wietrzeniowej. S ta­ dium to odznacza się akum ulacją substancji organicznej w pokryw ie wie­ trzeniowej pod postacią tzw. próchnicy i szeregiem uw arunkow anych przez ten m om ent oddziaływań wzajemnych i właściwości”.

Jeden z najbliższych uczniów i współpracowników W. R. W i l i a m s a B. P. S i e r i e b r i а к o w uzupełnia niejako swego nauczyciela. W określe­ niach swoich pomija on na ogół kw estię urodzajności, a uw ypukla natom iast te m om enty, k tó re pomija w definicjach W i l i a m s . Szczególny nacisk kładzie on na zmienność gleb w czasie i geobiologiczną natu rę gleby. Na stronie 3 podręcznika S i e r i e b r i a k o w a z r. 1937 (1 1 0) czytamy, że

„.... na glebę winniśmy patrzeć jako na szczególnie skomplikowaną postać substancji znajdującej się zawsze w stanie bezustannego ruchu i ciągłych przem ian”. Na stronie 16 tego samego dzieła! dowiadujem y się następnie, że ,,.... w przechodzeniu jednej form y substancji w inną, m ineralnej w orga­ niczną i odw rotnie upatrujem y w łaśnie całą treść i znaczenie produkcyjne procesu glebotwórczego. Właściwość ta uw arunkow uje jednocześnie nie­ skończoność rozwoju tego procesu na powierzchni globu ziemskiego i jego przebieg”. Wreszcie nieco dalej (str. 24) podkreśla autor jeszcze wyraziściej, że ,,.... najbardziej charakterystyczną właściwość zarówno procesu glebo­ twórczego jak też i samej gleby jako utw oru naturalnego stanowi przecho­ dzenie substancji w glebach z jednej form y w drug ą”.

Analogiczne stanowisko zajm uje A. A. R o d e (97; str. 20) według k tó ­ rego „... możemy określać proces glebotwórCzy jalko zespół zachodzących w w arstw ie powierzchniowej pokryw y w ietrzeniow ej, a rozwijających się bezustannie w czasie, zjawisk przem iany (rozkład i synteza) i translokacji m ateriału glebowego; — zjawisk znajdujących się w ścisłej w zajem nej współzależności funkcjonalnej, której osnową jest dw ustronna wymiana m aterii pomiędzy glebą i roślinnością”.

Szczególne podkreślenie „urodzajności” jako najistotniejszej cechy i właściwości gleby znajdujem y również w dziełach D. G. W i 1 e n s к i e g o. Tak np. w jednej ze swych książek wydanej w r. 1945 (131; str. 5) mówi on, że „gleba jest odrębnym utw orem n atury, kształtującym się drogą zespo­ lenia i wzajemnego oddziaływania tna siebie procesów geologicznych i bio­ logicznych, a odznaczającym się cechą obcą skale, mianowicie urodzajno­ ścią”. W dalszym ciągu dodaje W i l e n s k i j (detto str. 91), że „Zasadniczą cechą gleby jako tw oru natury, tą now ą cechą, którą różni się ona od skały jest jej urodzajność, czyli zdolność dodatniego w arunkow ania istnienia i od­ tw arzania się osiadłych na niej organizmów — w pierw szym rzędzie roślin, a za ich pośrednictwem także i zwierząt. Na tej to właściwości polega w przy­ rodzie olbrzymia rola gleby będącej pośrednikiem pomiędzy pokryw ą m

(22)

ine-144 M. StrzemsKi

ralną globu ziemskiego i św iatem ożywionym, którem u gleba umożliwia przysw ajanie substancji pokarmowych. Tylko dzięki tej właściwości gle­ ba stanowi w arunek ,,bytu i rozmnażania się następujących po sobie po­ koleń” , bowiem „produkcja środków żywności jest pierw szym w arunkiem życia samych producentów i wszelkich form produkcji w ogóle” (detto; str. 91).

W podręczniku swoim z r. 1950 podaje W i l e n s k i j lakonicznie, że „glebą nazywa się luźna w arstw a powierzchniowa obszaru lądowego kuli ziemskiej, odznaczająca się żyznością, tj. zdolnością do produkow ania plo­ nów roślin” (131 a; str. 5).

Jeśli chodzi o w pływ szkoły geobiologicznej i historyczno-genetycznej na uczonych zachodnio-europejskich, to przejaw iał się on do tej pory na ogół dość słabo. Stosunkowo najłatw iej «przyswajał sobie pojęcie*zrodzone w Rosji gleboznawca niemiecki H . S t r e m m e (H'6; str. 2) oraz hiszpański

specjalista z tej samej dziedziny E. H. del V i 11 a r {125, 126).

Dla zapoznania się z pojęciem H. S t r e m m e ’g o o glebie w arto przy­ toczyć pewien fragm ent jego wywodów na tem at powstawania gleby. F ra ­ gment ten brzm i następująco: „Początkowo mam y skałę, w ilgotny zespół minerałów, k tóry pod w pływem atm osfery ulega rozdrobnieniu i rozkłado­ wi w tem pie zależnym od intensywności oddziaływania sił atm osferycznych natu ry fizycznej i chemicznej. Tą drogą tw orzy się rumowisko, ale jeszcze nie gleba. Ta ostatnia kształtu je się dopiero w tedy, gdy na rum owisku osie­ dlą się rośliny i zwierzęta. One to w łaśnie pobierają z rumowiska pośred­ nio i bezpośrednio pewne składniki i oddają*mu wzamian produkty swojej wym iany m aterii, jak próchnicę, roztw ory, gazy... Rośliny biorą udział w rozkładaniu zarówno fizycznym jak i chemicznym m inerałów, natom iast zwierzęta przede wszystkim w zruszają rumowisko, a na przem iany che­ miczne w pływ ają tylko pośrednio. Z atm osfery i wód gruntow ych pochodzą ciecze rozpuszczające, które znajdują się w stanie nieustannego ruchu we w szystkich kierunkach. Z atm osfery, roztworów, organizmów, a naw et częś­ ciowo i ze skały dopływ ają do masy składającej rumowisko gazy, które również znajdują się w ruchu. W ogóle ciągły ruch w glebie jest jej cechą naczelną i główną właściwością odróżniającą ją od skały, w której ruch sprowadza się do m inimum ...” (116; str. 2).

Jak widzimy S t r e m m e kładzie nacisk na sytuację gleby jako tworu n atu ry pośredniego między przyrodą m artw ą i ożywioną i podkreśla d y ­ nam iczny ch arakter pokryw y glebowej, ale nie uw ypukla możliwości jej rozwoju w czasie. Omawia ontogenię gleby, ale nie wspomina o ewolucji i metamoAozie.

Także i słynny uczony węgierski A lexius A. J . d e S i g m o n d uległ w zna­ cznym stopniu wpływowi „geobiologów” rosyjskich. Świadczą o tym jego

Cytaty

Powiązane dokumenty

Mieczysław Stolarczyk,

Im bardziej stra tegia pracy nauczyciela jest na- stawiona na ucznia i jego rozwój, im korzystniejsze relacje interpersonalne mię- dzy tymi podmiotami, w tym większym stopniu

Badania naukowe potwierdzają wpływ aktywności fizycznej na rozwój psychosomatyczny człowieka (Bielski, 2005, s. Przedstawione korzyści pły-.. nące z aktywności fizycznej są

względem wykształcenia, wieku czy też pochodzenia społecznego. Na miejsce formowania stawiały się zarówno analfabetki jak i dziewczyny mające ukończone szkoły średnie i

Ponieważ nie każdy miał okazję znaleźć się w sytuacji, w której mógł był powstać jego portret w typie C, regulamin firmy pozwalał na zamówienie za zaledwie 100

tetu Szczecińskiego oraz pracownikiem Instytutu Historii tej

Hetman Stanisław Żółkiewski w poezji rokoszowej z lat 1606-1608 Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 12, 49-62 2006.. U czony zwrócił uwagę na

Centrum Promocji Informatyki w styczniu bieżącego roku zorga- nizowało XVIII seminarium w cyklu Digitalizacja pt.: Biblioteki cyfrowe, systemy zarządzania, obsługi oraz kryteria