• Nie Znaleziono Wyników

"Komedye Franciszka Zabłockiego na tle epoki", Edmund Bieder, Bochnia 1906 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Komedye Franciszka Zabłockiego na tle epoki", Edmund Bieder, Bochnia 1906 : [recenzja]"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Władysław Jankowski

"Komedye Franciszka Zabłockiego na

tle epoki", Edmund Bieder, Bochnia

1906 : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 5/1/4, 515-518

(2)

waniu z tej przyczyny, iż wiem, źe kilka prac, poświęconych Ko- chow skiem u, ma się pojawić w druku w niedalekiej przyszłości. N iechże w ięc ich autorowie nie trudzą się niepotrzebnie zapoznawa­ niem się ze studyum p. dra W . Peretza ! N ie znajdą w niem nic now ego, prócz zestaw ienia wiersza „Berestecką Potrzebę Apollo śp iew a“ z w spółczesną dumką kozacką, ogłoszoną raz w „Archiv für slav. P h ilo lo g .“ przez P. Z yteckiego, a następnie jeszcze dwa razy przez p. dra W . Peretza w ruskich czasopismach. Zestawieniu temu p ośw ię­ cił autor około 25 w ierszy druku i przyznał w yższość dumce nad utworem K ochow skiego.

L. M. Dziama.

Edmund Bieder:

K o m e d y e F r a n c i s z k a Z a b ł o c k i e g o

n a t l e e p o k i . (Sprawozdanie Dyrekcyi c. k. gimnazyum w Bochni

za rok szkolny 1906, str. 1 —36).

R ecenzent zawsze je st w kłopocie, g d y mu wypadnie omawiać jak ąś rozprawkę z tak zw. „sprawozdań“. Jaką m iarę do niej przy­

łożyć? T yle już sprawozdań przeszło przez ręce, ty le utonęło w nie­ pam ięci, bo było w nich mnóstwo rozpraw bez w artości, ale b y ły też setk i cennych szkiców, notatek i przyczynków krytyczno - litera­ ckich. błyszało się też nieraz zdania, źe rozprawki, zamieszczane w sprawozdaniach, pow inny b y ć przeznaczane dla uczniów, bo któż in n y czyta i kupuje sprawozdania? J eśli tak, to powinny być popularne, a w ted y n ikt nie zażąda od nich czegoś nowego i nic zarzuci im braku wartości naukowej. Zanim jednak autorowie zaczną się zastrzegać, czy piszą szkice naukowe, czy popularne, musi się recen­ zent domyślać, jaki b y ł cel autora.

Rozprawka pana Biedera na pierw szy rzut oka w ygląd a na naukową, bo i ty tu ł jej w cale poważny i zaraz na początku w idzim y ustęp z napisem : „źródła“ i sporo tych źródeł wymieniono. W ięc praca źródłowa, ergo: naukow a! Przeglądnijm y treść.

Autor przebiega początki twórczości dramatycznej w Polsce, w X V I i X V I I w ieku spostrzega brak warunków do rozwoju tej twórczości, omawia w p ływ francuski w X V III wieku i ruch stopniowo budzący się na tem polu, w ym ienia kilku autorów, bada warunki rozwoju dramatu, wspomina o scenie polskiej i tak dochodzi do Z abło­ ckiego. Charakteryzując kom edye Zabłockiego, pragnie udowodnić, że Z abłocki w ysuw a pierwiastek satyryczny na pierw szy plan komedyi i wykazuje to na „Sarm atyzm ie“. W końcu omawia autor „Fircyka w zalotach“. Omówienie tych utworów polega na podaniu ich treści, i to bardzo rozwlekłej i na kilku ogólnikach, charakteryzujących ty p y z kom edyi.

To w szystko, co autor opowiedział, kreśląc tło epoki można streścić w kilku słowach : „kultura francuska raptownie (!) w siąka

(3)

5 1 6 R ecenzye i Sprawozdania.

w życie polskie i zm ienia je g o formę zew nętrzną“ (p. 8), a w ięc i teatr w spółczesny m usiał się zapożyczyć u francuskiego, a je śli kto, jak Zabłocki, sili się na koloryt sw ojski, to także przerabia rzeczy francuskie, a w kłada tylk e tu i ówdzie ja k iś pierw iastek rodzimy. Słowem, autor rozpisał się o rzeczach ogólnie znanych, tło epoki przedstaw ił powierzchownie, a szkic jego nie posiada cech naukow o­ ści. Mówić o rzeczach znanych nie warto ; kto chce o nich pisać, m usi je albo inaczej przedstaw ić, albo uzupełnić w ynikam i w łasn ych badań, a już bezwarunkowo m usi się liczyć z tem, co przedtem od­ kryto, zbadano, udowodniono, i „coram publico“ ogłoszono. K reśląc tło w ieku na to, aby jakaś postać literacka plastycznie na niem w y ­ stąpiła, trzeba je skreślić starannie, uwidocznić należycie w szy stk ie w spółczesne usiłow ania i próby literackie, bo tylko stosunek może b yć miarą. J e ś li w ięc autor ogniskuje popędy i próby dramatyczne w X V I I I wieku, je ś li nie pomija ks. R adziw iłłów ej ani ks. A . Czar­ torysk iego, to nie powinien b y ł też przeoczyć usiłow ań ks. Józefa Z ałuskiego i ks. Naruszewicza, bo i oni próbowali piórka w szran­ kach dram atycznych. M ówiąc o teatrze polskim, trzeba b yło coś w ię­ cej pow iedzieć o teatrach szkolnych, wspom nieć o teatrze w N ieśw ieżu i w Podhorcach.

Trudno się też zgodzić na to, że ks. R adziw iłłow a b yła „ w y­ b o r n a ... jako tłum aczka M oliera“ (p. 10), bo choć istotn ie położyła w ielką zasługę, wprowadzając Moliera do literatury polskiej, zrobiła fatalny błąd, tłum acząc go wierszem i to bardzo niezręcznym .

Niepodobna odmówić zasłu g ks. Bohomolcowi, ale nie można go też nazwać „najw ybitniejszym . . . naśladowcą i przerabiaczem dzieł Moliera“ (p. 10), g >yż nowsza k rytyk a wykazała, że Bohomolec za­ w adził też o w łoską „Commedia d ell’ arte“ (co prawda, przez Francu­ zów), że parafrazował i tłum aczył nie tylko Moliera, ale i Goldoniego, ks. P orée’go, ks. L eja y ’a, R egnarda i ks. Du Cerceau i sięgn ął aż do Plauta. („Pam . lite r .“ rocz. IV . 246 i n. ; rocz. V . 59 i n.). Gdy się mówi o teatrach studenckich i o wprowadzeniu francuskich wzorów do naszej literatury, nie w ystarczy powiedzieć, że „Pijarzy . . * ze Stanisław em Konarskim na czele urządzali w konw iktach dla m ło­ dzieży przedstaw ienia traged yi francuskich Corneill’a i R acine’a“ (p. 10), lecz trzeba ściśle i dobitnie powiedzieć, że ten niestrudzony i śm iały reformator i na tem polu staw ia p i e r w s z e kroki i sam tłum aczy „Othona“, a za jeg o podnietą kółko Pijarów przekłada cały szereg traged yi Kornela, R asyna i W oltera. Są to w cześniejsze tłu ­ maczenia z francuskiego, niż elaboraty ks. Bohomolca lub ks. R adzi- w iłłow ej. Należałoby też wspom nieć o oryginalnym (?) „Epaminonda- s ie “ K onarskiego z r. 1756.

Czasem autor sam se sobą się nie zgadza. N a str. 6 powiada, że kom edya je s t naturalnym odruchem na objaw y życia w spółcze­ snego, że stąd płynie jej sw ojski koloryt i że u nas p o b u d k i takiej n i e b y ł o w X V I I I w ieku, a autorowie w o l e l i pisać s a- t y r y i p a m f l e t y , niż k o m e d y e . To jednak nie przeszkadza mu

(4)

stw ierdzić później (p. 17), źe Zabłocki „sam juź czuł, że dobra kome- d ya p o w i n n a b yć dobrze uscenizowaną s a t y r ą “ i pierw iastek satyryczn y w ysu w ał na pierw szy plan w komedyi. A skądże brał m ateryał do satyry? Chyba z życia w spółczesn ego! A w ięc podnieta od życia i jeg o objawów s z ł a , a brał ją stamtąd i Zabłocki i w szy­ sc y inni, tylk o jed ni woleli pisać satyry, drudzy — komedye, inni to i to uprawiali, ja k nasz Zabłocki. Może autor chciał powiedzieć, że komedya nasza w X V I I I wieku b yła mało swojska, źe satyra je st w ięcej ogólnoludzka — ale powiedział to bałamutnie. Podobna n ieści­ sło ść bije z takiego zestaw ienia sądów : Na str. 23 bardzo ostrożnie ośw iadcza : „kto w ie, czy ,,S a r m a t y z m“ nie b y ł wzorem“ dla „ Z e ­ m s t y “ Predry. B y ł bez w ątpienia; je s t to rzecz aż nadto widoczna i ogólnie znana, naw et — autorowi, który o kilkadziesiąt w ierszy (p. 21) przedtem sam wspom ina o raźącem podobieństwie końcowych senten cyi w „ S a r m a t y z m i e “ i w „ Z e m ś c i e “ .

Lecz przejdźmy do głównej rzeczy, t. j. do twórczości Zabło­ ckiego. J eg o komedye dzieli autor na sytuacyjne i głęb sze : komedye typów . Zgoda na to, ale co dalej? Dalej osnowa „ S a r m a t y z m u “ i , , F i r c y k a w z a l o t a c h “ i na tem koniec części I. W ięc czego się trzyma autor : czy tylko najlepszych kom edyi Zabłockiego, czy też mówić będzie o w szystk ich ? J e ś li o w szystk ich , to czy uznaje jak ą chronologię, czy nie, czy w ięc chce w popularnym szkicu po­ w tórzyć to, o czem możemy się dowiedzieć choćby z podręcznika h istoryi literatury, czy też pragnie dać czytelnikowi owoc w łasn ych badań naukowych, jakieś nowe szczegóły? Poniew aż tytu ł zepowiada rozprawę o k o m e d y a c h Zabłockiego, w ięc zapewne n ie tylko o n a j l e p s z y c h , przeto wprost niezrozumiała je st ta chronologiczna dowolność autora, g d y mówi o „Sarm atyzm ie“ (napis, w 1784), po­ tem o „F ircyk u “ (druk. w 1781). Jak iej się w ięc metody trzyma autor? W ten sposób nie w ystąp i plastycznie twórczość Zabłockiego, który juź sporo kom edyi i „oper“ napisał przed rokiem 1781, a pod w pływ em ogólnego prądu naśladował nie tylko Moliera, ale też mnó­ stw o innych Francuzów: D estou ch es’a, Beaumarchais’go (,,B alik go ­ spodarski“ z 1778 — 9), Tomasza Corneill’a, Diderota, Le Grand’a, N iv e lle ’a de la Chaussée’a, a nawet włoskim i wzorami nie gardził (,,D ziew czyna sędzią“ druk. 1781). W szkicu naukowym nie wolno urągać chronologii dzieł, bo daty są w yłącznym i punktami rozwoju twórczości autora, a Zabłocki, jak sam pan B. przyznaje, odegrał bardzo w ybitną rolę w historyi teatru polskiego (p. 16). N ie można też należycie ocenić autora na podstaw ie tego lub ow ego dzieła, do­ w olnie w ybranego z całokształtu jego twórczości.

Oceniając to, co pan B. powiedział o dwóch komedyach Zabło­ ckiego, nie podobna i tego uznać za wystarczające, bo nie w ystarczy podać treść i rzucić k ilka ogólników, lecz trzeba jeszcze dzieła te zanalizować, w yznaczyć im odpowiednie miejsce w rozwoju talentu autora, zbadać ich genezę i t. d. Taki ,,Fircyk w zalotach“ przed­ sta w iłb y się może w innem św ietle, g d y b y autor p ogłęb ił sw oje

(5)

5 1 8 R ecenzye i Sprawozdania.

dyum nad nim. W zór tej kom edyi znalazł się może nie tylko u Cani- pistriona i D estou ch es’a (p. 24), ale też w komedyach Dancourt’a, N ivelle de la C haussée’go i Mariveaux.

Trudno na razie przyznać rozprawce pana B. miano naukowej, a nie wiadomo, co p rzyniesie część II. J e ś li rozprawkę swoją ogłosił autor w tym zamiarze, b y ją dać do rąk m łodzieży szkolnej, która z podręcznika literatury nie w iele się dowie o ,,Molierze polskim “ , to u czyn ił rzecz chwalebną, bo Zabłocki zasługuje na to, b y się z nim bliżej zapoznać.

N ależałoby też nieco w ięcej uważać na sty l i zwroty. Takie w yrażenie, jak ,,w p ływ w łosk i, w z g l ę d n i e k la sy czn y “ (p. 4) n ie j e s t w cale polskie; to samo można powiedzieć o w yrażeniu: ,,jak to m a m i e j s c e “ (p. 11) i „Czartoryscy, n i e p o w o d o w a n i nizką am bicyą“ (p. 12). A już zupełnie niepotrzebnie kładzie autor orze­ czenie im ienne w przypadku V I, zam iast w I i pisze : „było t o . .. w prost zgubnem “ (p. 14) ; „m usiały się one w y d a ć . . . nudnem i“ (p 1 0 ); „smak jej tak je s t zepsutym “ (p. 1 5 ); „ s t o s u n e k ... b y ł nie mniej serdecznym “ (p. 16) i t. d.

Władysław Jankowski.

Aleksander Łucki:

L i s t y K a z i m i e r z a B r o d z i ń s k i e g o

d o s t r y j e c z n e j s i o s t r y S z c z ę s n e j .

W ydał z autografu

i zaopatrzył w stępem .. „Przewodnik nauk. i liter.“ 1906, zeszyt za

lipiec, str. 628— 44, za sierpień str. 733 —47.

O m łodych latach autora „Dworu w L ipiń cach “ do niedawna w ied zieliśm y bardzo n iew iele. U ryw k i autobiograficznych wspom nień i również u ryw ki tylko dzienniczka, ogłoszone jeszcze w w ileńskiem w ydaniu D . Chodźki, stanow iły jed y n y i cały prawie m ateryał, jak i m ieliśm y, do tych lat dziecinnych, po części sielskich, lecz w cale nie anielskich, a nader w ażnych dla zrozumienia w ielu momentów w pó­ źniejszej tw órczości Brodzińskiego. W yd an ie wspom nień poety, w for­ mie znacznie pomnożonej, przez prof. Tretiaka i odnalezienie dalszego ich ciągu przez dr. C ubrynow icza m ateryał ten cokolwiek w zm ogło ; mimo w szystk o jed nak m łodość Brodzińskiego zostaje do dziś k w e­ sty ą w jeg o biografii otwartą i niezapełnioną, a brakowi temu nie zaradził również najobszerniejszy b iograf poety, Arabażyn. A m ateryał niezawodnie znalazłby się po bibliotekach.

Z takich bibliotecznych rękopisów (B ib l. J a g iell.) w ydał obe­ cnie p. Ł u ck i 18 listó w Brodzińskiego do Szczęsnej, siostry stryje­ cznej, listó w bardziej natury prywatnej, niż literackiej, pełnych bra­ terskich wynurzeń i serdeczności, lecz nie mniej ciekaw ych. W ich św ietle znajduje pełne potw ierdzenie to przekonanie, jakie do tej pory żyw im y o poecie, duszy ogromnie miękkiej i czułej, otwartej na niedolę innych, a gorącej i zapalnej do ofiarnych porywów ; i w tem ich

Cytaty

Powiązane dokumenty

Localization precision scaled by the precision at zero background as a function of the scaled background parameter τ for the Gaussian and Lorentzian PSF model, assuming constant

Na podstawie tego, co autor mówi o poetyce, nie można wyrobić sobie jasnego poglądu na to, czy poetyka jest nauką samodzielną i jaki jest właściwie jej

Jaskraw o patologiczny i subiektywny charakter wartościowa­ nia literackiego i przeto całej kry tyk i literackiej epoki im peria­ lizmu spowodował gruntowanie się w

Rozdziały dotyczące działalności salafickiego dżihadyzmu w Syrii koncentrują się na pokazaniu, w jaki sposób ludowa rewolucja zmieniła się w wojnę domową

Партнерство с православной Церковью Несмотря на то, что формально белорусское законодательство провозглашает равенство всех Церквей,

Zdecydowana większość ankietowanych odniosła się pozytywnie do ochrony środowiska naturalnego i wykorzystywania odnawialnych źródeł energii, co daje prawo

Regulamin czynności sądów reguluje niektóre czynności sądowe na rozprawie i komunikowanie się sądów z innymi sądami i organami oraz z zagranicą, określa

Udowodnić, że istnieje taki gracz A, który każdego innego gracza B pokonał bezpośrednio lub pośrednio, to znaczy gracz A wygrał z B lub gracz A pokonał pewnego zawodnika C,