• Nie Znaleziono Wyników

Rola Bolesława Krzywoustego w uchrześcijanieniu Zachodniego Pomorza

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rola Bolesława Krzywoustego w uchrześcijanieniu Zachodniego Pomorza"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

Józef Umiński

Rola Bolesława Krzywoustego w

uchrześcijanieniu Zachodniego

Pomorza

Collectanea Theologica 21/4, 383-417

(2)

DISSERTATIONES

JÓZEF UMIŃSKI

RO LA BOLESŁAW A KRZYW OUSTEGO W U C H R ZESC IJA N IEN IU ZACHODNIEGO POM ORZA

C h rześcijaństw o n a Z achodnim P om orzu u staliło się w d ru g iej ćw ierci X II w. za sp raw ą polskiego księcia Bolesła­ w a K rzyw oustego, a człow iekiem , k tó ry m u w ielk ą w ty m pomoc okazał, b ył Szw ab z pochodzenia, bisk up bam berski, św . O tton.

M isję sw ą n a Z achodnim P om orzu przep ro w adził O tto n w dw óch etapach. P ierw szy z n ich m iał m iejsce w lata ch 1124— 1125, a drugi w r. 1128. P rzy p ad ające n a la ta 1924— 1928 o śm se tle d e te j m isji było szczególnie d la histo ry k ó w niem iec­ kich bodźcem do większego zainteresow ania się zarów no osobą O ttona, ja k i jego dziełem n a Pom orzu. Dokonano w ów czas w Niem czech m. in. k rytycznego w y d an ia jednego z jego n a j­ starszy ch ż y w o tó w 1), przetłóm aczono potem żyw ot te n n a ję ­ zyk n ie m ie c k i2), opracow ano w cale u d a tn ą m onografię m isji św. O tto n a 3), zajęto się specjalniej jego m etodą m isyjną*),

*) D ie Prüfeminger Vita des Bischofs Otto von Bamberg. Zur 800 jährigen Gedenkfeier der Einführung des Christentums in Pommern, herausgegeben von A d o l f H o f m e i s t e r (Denkm äler der pom - m erschen Geschichte, Bd. I), G reifswald 1924.

*) D as Leben des Bischofs Otto von Bam berg von einem P rü fe- ninger Mönch, übersetzt und eingeleitet von A d o l f H o f m e i s t e r , D ie Geschichtsschreiber der dteutschen Vorzeit, Bd. 96, Leipzig 1928.

3) Dr M a r t i n W e h r m a n n , Bischof Otto von Bamberg in Pommern, G reiffsw ald 1924.

4) W e r n e r K ü m m e l , D ie M issionsmethode des Bischofs Otto von Bam berg und seiner Vorläufer in Pommern, Gütersloh 1926.

(3)

u sił owiano zestaw ić czasową i topograficzną kolejność jego działalności w śród Pom orzan *).

Ze stro n y polskiej ogłosił wiówczas T e o d o r T y c swtoją k ró tk ą , ale pow ażnie i tra fn ie u ję tą rozpraw ę: P olska a Pom orze za K rzyw oustego (Roczniki H istoryczne II, Poznań 1926, 1— 36). W ięcej zaś uw agi przed e w szystkim kw estii za­ prow adzenia chrześcijań stw a n a Pom orzu pośw ięcił ■wykłada­ ją c y n a U niw ersytecie Jagiellońskim , bardizo w zakresie badań n ad polskim średniow ieczem zasłużony ks. P i e r r e D a ­ v i d w cenn y m dziełku, n ap isan y m w języku francuskim : L a Pologne e t l ’évangélisation de la P om éran ie a u x X I e t X II siècle, P a ris 1928.

O statnim i, k tórzy pośw ięcili u nas obszerniejsze i nieraz bardzo dociekliw e w yw ody działalności św. O ttona n a Pom orzu, byli: K a r o l M a l e c z y ń s k i w sw ej, szkoda że pozba­ w ionej k o n tro ln eg o a p a ra tu naukow ego, m onografii Bolesław a K rzy w o u steg o 2) i J ó z e f M i t k o w s k i w pracy „Po­ m orze zachodnie w sto su n k u do P olsk i“ 3).

O gólną c h a ra k te ry sty k ę p odanych t u n a nasz tem at opracow ań niem ieckich będzie, że w szystkie one, ta k sam o z resztą ja k i p raw ie cała daw niejsza odnośna litra tu ra niem iecka, n ie w yłączając doskonałego sk ądin ąd „K irch en­ geschichte D eutschlands“ A l b e r t a H a u e k ’a *), grze­ szą stronniczością. M ają n a ce lu w ykazać sw ojem u społe­

!) A. H o f m e i s t e r , Zur Chronologie und Topographie der ■ ersten Pom m ernfahrt des Bischofs Otto von Bamberg. Pommersche Jahr­

bücher 20 (lfli24).

2) B olesław Krzywousty, zarys panowania, Kraków 1946.

') Poznań 1946. Por. L e o n K o c z y , Misje polskie w Prusach i na Pomorzu za czasów Bolesławów, i A nnales Missiologicae (6 1934) 51 — Ц86.

4) Vierter Teil, Leipzig 1903, 564—594. Przed Hauck’iem zasadnicze lin ie poglądom niem ieckim na uchrześcijanienie Zach. Pomorza w ytknęli: L. G i e s e b r e c h t (Wendische Geschichten II, Leipzig 1843), W. B e r n h a r d i (Lothar von Supplinburg, Leipzig 1879), i G. J u r i t s с h,

(4)

czeństw u i św iatli, że uch rześcijan ien ie całego zachodniego, od Ł eby aż poza O drę, Pom orza to dzieło przede w szystkim w ysiłków i zabiegów niem ieckich. Je ż e li jeszcze ze w zględu na oczyw istość teg o fa k tu gotow e są przyznać, że pierw szą sw ą, t. zn. z la t 1124-5, w y p raw ę m isy jn ą p o d jął św. O tton n a p ro ś­ bę i p rzy po parciu Bolesław a K rzyw oustego, to drugą, z r. 1128, p rzy p isu ją ju ż w yłącznie in icjaty w ie O ttonow ej. W edług n ie­ k tó ry c h n aw et m iał się O tton u d ać nia n ią z polecenia i przy pom ocy k ró la niem ieckiego, L o tara z S upp lin bu rg a, i w in te re ­ sie ty lk o niem ieckim — m iała ona nie ty lko obyw ać się bez pol­ skiego księcia, ale być w ręcz p rzeciw staw ieniem się planom B olesław ow ym w stosu nku do Pom orza.

P rz y p isu je za ty m lite ra tu ra niem iecka O ttonow i m otyw y w znacznej m ierze polityczne i nacjonalistyczne. P rócz tego je d n a k popełnia jeszcze dw a in n e błędy, k tó re mszczą się pó ź­ n iej n a w nioskow aniu. Oto n ie zawsze dostatecznie rozróżnia m iędzy częścią Słowiańszczyzny n ajb ard ziej zachodnią a Po­ m orzanam i i w y d arzen ia albo w nioski praw d ziw e w stosu nk u do S łow ian bardziej zachodnich, je s t skłonna, jeżeli to jej w y ­ godne, przenosić także n a Pom orzan, a następ n ie n ie zawsze bierze pod uw agę podw ójny, a w łaściw ie n a w e t p o tró jn y cha­ ra k te r, w ja k im w y stępow ał kolejno w spółczesny w ypraw om O ttona n a Pom orze L o tar z S u p p lin b u rg a, będący n a jp ie rw ty lk o księciem saskim , a potem k ró lem niem ieckim i w końcu ukoronow anym cesarzem rzymsikim.

L ite ra tu ra polska, chociaż s ta ra się b yć naogół niezależną, w n a z b y t w ielu jed n a k w y p ad k ach podlega jeszcze ty m b a ła ­ m u tn y m sugestiom i błędom n iem ie c k im 1). W w y n ik u tego

’) Troska o niezależność od N iem ców w ystępuje najwyraźniej w pracy J. M itkowskiego. W ogóle o dziele tym powiedzieć trzeba, że chociaż popularnie ujęte, jest jednak dobrze przem yślane i zawiera dużo w nikliw ych i trafnych spostrzeżeń, dobrze też podsumowuje w yniki naj­ nowszych badań. N ajwiększą natom iast, bo pełną bodaj i prawie bez cienia podejrzeń, że to błędne, zależność od dowodzeń i w yników nie­ m ieckich na punkcie w ypraw Ottonowych i stosunku początkowego chrze-^ scijaństw a pomorskiego do Polski w ykazuje książka K. Maleczyńskiego.

(5)

o trzym u jem y zarów no w niem ieckiej, ja k i w znacznej części polskiej lite ra tu ry h istorycznej p raw ie całkow icie w ypaczony obraz tego, co się n a Pom orzu w zakresie zaprow adzenia w iary , a ty m sam ym i k u ltu ry chrześcijańskiej w owej drugiej ćw ierci X II w. dokonało. Cała spraw a, k tó ra odbyła się w rzeczyw isto­ ści bardzo jasno i prosto, p rzedstaw iana by w a zanadto skom pli­ kow anie, źle się ocenia ro lę i zasługi K rzyw oustego, fałszyw ie m alu je osobę i stanow isko b iskupa O ttona, nie dostrzega się p e łn i w k ład u polskiego w m isję pom orską. M ylne też, n ie odpo­ w iadające praw dzie w yciąga się w nioski o ch arak terze nowego, pow stałego w te n sposób u u jścia O dry tw o ru kościelnego i o j ego zw iązkach z K ościołem polskim . W sum ie d aje się opow ieść m oże n a w e t w n iek tó ry ch p a rtia c h pozornie u m o ty­ w ow aną, n a p ra w d ę jed n a k bardzo zagm atw aną i w w ielu p u n k ­ tac h raqzej w y sn u tą z fantazji, albo o p a rtą o sam e ty lko dom y­ sły, a n ie o w skazania źródłowe.

W w yw odzie niniejszym zajm iem y się głów nie tym , co w edług n a s będzie w prow adzeniem zagadnienia n a w łaściw e to ry i usunięciem zakorzenionych głęboko i up arcie po w tarza­ n y ch błędów. Będziem y sta ra li się rozpoznać, jak i b y ł faktyczny udziął Polski w naw ró cen iu Pom orza i dać n a le ż y tą ch a ra k te ­ ry sty k ę dzieła ta k Bolesławowego, ja k Ottonowego. P o sta ra ­ m y się te ż u w y p u k lić w pierw szym rzędzie to, co je s t w obcho­ dzącej n a s k w estii absolutnie pew ne, co w obec tegó pow inno być b ra n e zawsze w rac h u b ę jak o n ie ulegający żadnym w ą t­ pliw ościom p u n k t w yjścia p rzy dalszych, w chodzących już w szczegóły dochodzeniach.

O w ypadkach, k tó re zam ierzam y tu ■ przedłożyć i ocenić, .p fo rm u je nas n ajp rzód k ró tk a zapiska w rocznikach w spół­ czesnego O ttonow i z B am bergu i zależnego odeń m nicha E k - k e h a r d a z A u r a *), a n astęp n ie trz y obszerne żyw oty O ttonow e, spisane ró w nież przez w spółczesnych z n im

(6)

niiikiów: pierw szy t. zw. m n i c h a z P r ü f e n i n g pod R atyzboną *), d ru g i E b o n a z opactw a św . M ichała w B am - b e r g u 2), i trzeci H e r b o r d a z tego sam ego o p a c tw a 3).

N iektórzy z au to ró w pró b o w ali dokonyw ać rozróżniania w arto ści m iędzy w ym ienionym i żyw otam i. B ył w ięc czas, że najw ięk szy m zaufaniem darzono i n ajw ięk szą w artość przyp isy­ w ano dziełu Ebona, jako rzekom o n a jsta rsz em u pochodzeniem i n ajobszerniejszem u, n a jm n ie j zaś w agi przyw iązyw ano do opowieści m n ich a z P rü fen in g , a to z powodu, że, ja k m n iem a­ no, pow stała później od in n y ch i że b y ła k ró tsza od Ebonow ej i H erbordow ej. Nowsze b ad an ia w ykazały, że rzecz się ma w ręcz przeciw nie, że n ajd aw n iejszy m i w k ró tce zaraz po śm ier­ ci zm arłego w 1139 r. O ttona, bo ju ż w latach 1140 — 1146, p o w stały m je s t żyw ot p rü fen in sk i, a poniew aż je s t on rów no­ cześnie najzw ięźlejszy i n a jtrze ź w ie j u ję ty , n ie m a w sobie p raw ie n ic nadprzyrodzonego an i legendarnego, to i n a jw ię k ­ szą cenę posiada *).

D la naszych n a ty m m iejscu p o trzeb i rozw ażań, t.zn. dla określenia c h a ra k te ru m isji O ttona i roli, k tó rą przy ty m ode­ g rała Polska z Bolesław em K rzyw oustym n a czele, w szy stk ie trz y pom ienione żyw oty posiadają jed n ak ow o w ielk ą w artość. W szystkie są jednakow o, jeżeli ta k pow iedzieć m ożna, p raw ie n aiw n ie i ascetycznie bezstronne, w p u n ktach, n a k tó ry ch n a m zależy, w ólne od w szelkiej w ypaczającej p raw d ę ten d e n c ji

*) Por. MGH. SS. X II, 883'—903. W skazano n ie dawno, że autorem tego żyw otu był prawdopodobnie Wolfger, bibliotekarz i archiwariusz kla­ sztorny w ufundowanym przez Ottona klasztorze Prüfening, w ychow aniec szkoły katedralnej w Bambergu. P. W a t t e n b a c h - H o l t z m a n n , D eutschlands G eschichtsquellen im M ittelalter. Bd. I, 3. H eft, Berlin 1940, 488.

2) Por. MGH. SS. XII, 822—883.

3)Por. MGH. SS. XII, 746—822. Autentyczniejszy i dokładniejszy tekst Herborda dają MGH. SS. X X , 704— 771. Teksty Herbordowe będziemy przytaczali w edług tego drugiego wydania.

(7)

politycznej czy narodow ościow ej *), jednakow o w kw estiach dla nas najisto tn iejszy ch dobrze poinform ow ane i w iarogodne, jed ­ nakow o w zajem nie się uzu p ełniające i sharm onizow ane z sobą. Je że li k tó ry z n ich coś ubarw ia, to tylk o rzeczy drugorzędne, pozbaw ione dla n a s znaczenia i przew ażnie ty lk o w ty m celu, a b y dać w y ra z sw ojej czci i uw ielb ien ia dla O ttona, a czyni to w sposób, k tó ry nikogo jako tak o krytycznego w błąd nie w prow adzi. B iorąc tak że pod uw agę w ysoką w arto ść zapiski E k k eh ard a z A ura, w yznać m usim y, że rzadk o k tó ry z dziejo­ w ych odcinków polskiego średniow iecza m a za sobą ta k po­ w ażne, ta k p ew n e i ta k pełne, a rów nocześnie ta k w ym ow ne i ta k jednoznaczne pośw iadczenia źró d ło w e 2). W szystkie też pom ienione trz y żyw oty razem z zapiską E k keh ard a z A u ra dadzą n am szk ielet czyli głów ną osnowę dla naszej argu m enta­ cji. Cokolwiek zaczerpniem y z in n y ch m ateriałów , będzie słu ­ żyło ty lk o d la u zupełnienia i w y jaśnien ia, albo będzie w prow a­ dzeniem do wyw odów .

Polska, ja k to ju ż dostatecznie w naszej n au ce stw ier­ dzono, m iała od sam ego początku swego historycznego istnie­ n ia oczy piln ie zw rócone n a Pom orze. W skazuje n a to A n o ­ n i m tzw . G a l l , g d y pisząc o granicach pierw otnej Polski m ówi, że sąsiad u je o n a od północy z o k ru tn y m i i b arb arzy ń - sk&mli) p o g a n a m i p o m o r s k i m i i p r u s k i m i , przeciw ko k tó ry m książę Polaków* u s t a w i c z n i e w a l ­ c z y , ab y ich do p raw dziw ej w ia ry zjednać, ale ani słowem Bożym, an i też m ieczem n ie może tego dokonać; częstokroć

bo-1) Z pomiędzy trzech żywotopisarzy pew ne tendencje narodowoś­ ciow e zdradza tylko Ebo. Mówi on kilkakrotnie o „niemieckiej ojczyź­ n ie“, w ciska do akcji, gdzie może, niem ieckiego króla Lotara itp. N ie jest to jednak na ty le silne, aby przeinaczało w łaściw y przebieg wydarzeń.

2) Jeśli idzie o -żywoty Ottona to niezw ykła wartość ich polega i na tym , że dają nam poznać doskonale religię Słow ian pomorskich, ich kulturę, obyczaje, urządzenia polityczne i społeczne, stan ekono­ m iczny, stosunki z sąsiadam i itp.

(8)

•wiem zwycłężenii przez poiskiego księcia szu kają oni ra tu n k u w p rzy jm ow aniu c h rz tu św iętego, W krótce je d n a k zaraz po ty m , zebraw szy znow u siwoje siły, p o rzu cają w ia rę i z chrześci­ jań stw e m now e w o jny toczą *).

Bardzo w iele dla pozyskania Pom orza, albo p rz y n a j­ m n ie j utw ierd zen ia w n im sw oich w pływ ów , robił i bezpośre­ d n i poprzednik B olesław a K rzyw oustego n a tro n ie polskim , jeg o ojciec, W łodzisław H erm an. W łaśnie jego zabiegi w ty m k ie ru n k u okazują, że nie b y ł ta k niedołężny, czy o b o jętn y na s p ra w y p a ń stw a, ja k to się n iejed n o k ro tn ie p is z e 2) M am y dla jego czasów poświadczonego w zachodnich źródłach biskupa im ieniem F ra n k a, k tó ry nosi tam nazw ę b iskupa bellagradz- kiego: „F ran co B ellagradensis p o n tife x “ 3), „Franco episcopus B ellag rad en sis“ 4). B adania ks. D a v i d a w ykazały ponad w szelką, w edług nas, w ątpliw ość, że to te n sam F ran ko , k tó ry k ilk a la t później w y stęp u je w kro n ice A nonim a G alla, jako episcopus poloniensis 5), czyli zostający na usługach polskiego księcia biskup dw orski. Godzim y się w zupełności n a tw ie r­ dzen ie ks. Davida, że b y ł o n u n a s bisk upem m isyjnym i że g łó w n ym ośrodkiem jego działalności w o b jęty m zachodnim i w zm ian k am i okresie czasu było książęce m iasto zachodnio- po­

1) „Ad mare autem septem trionale vel am phitrionale tres habet {Polonia) affines barbarorum gentilium ferocissim as nationes, Selen- ciam (D a v i d, dz. cyt., 30. proponuje czytać to — zdaniem naszym, słu sznie — jako Dolenciam), P o m e r a n a m e t Pruziam, contra quas regiones P o l o n o r u m d u x a s s i d u e p u g n a t , ut eas ad fidem convertat; sed nec gladio praedicationis cor eorum a per­ fidia potuit revocari, nec gladio jugulationis eorum penitus vipperalis

progenies aboleri. Saepe tam en principes eorum a duce Poloniensi proelio superati ad baptismum confugerunt; item que collatis viribus fidem Christianam abnegantes, contra Christianos bellum denuo para­ verunt“, G a l l i Chronicon, Lib. 1, Proemium.

2) Por. M i t k o w s k i , dz. cyt., S7 nss. s) MGH. SS. VIII, 5179—«79.

*) MGH. SS. VIII, 500; X II, 50. η Gall, I, c. m

(9)

m orskie, Białogród n ad P e r s ę tą 1). Z daniem naszym osądził go ta m w początkach swego panow ania W łodzisław H erm an, czyli że za tego księcia w pły w y polskie rta Pom orzu sięgały ta k d a­ leko, że m ożna było dać ta m chrześcijańskiego biskupa m isjo­ narza, ta k ja k n ieg dy ś — 80 la t p rzed tem — dał go dla Pom orza z ośrodkiem działalności w K ołobrzegu Bolesław Chrobry. N ie będzie om yłką a n i przesadą, gdy pow iem y, że zadania sw e i całą po lity k ę w stosun k u do Pom orza p rze jął K rzyw ousty w praw dzie ze w skazań zostaw ionych przez C hrobrego, ale i po swoim ojcu także. Z araz te ż od pierw szych la t po śm ierci ojca całość jego rząd ó w je s t w y pełniona tro sk ą o pozyskanie i u trz y m an ie Pom orza.

C zytam y w opracow anej przez M a l e c z y ń s k i e g o m onografii Bolesław a K rzyw oustego, że książę te n dokonał n a j­ p ie rw (przypuszczalnie) do r. 1119 podbicia Pom orza W schod­ niego, a dopiero potem uzależnił od siebie Zachodnie *). M ale- czyński tw ierdzi, że podbój Pom orza W schodniego kosztow ał Bolesław a znacznie w ięcej tru d u i szedł b ardziej opornie, aniżeli podbój Pom orza Zachodniego, m im o, że to ostatn ie było zasob­ niejsze w śro d k i obron y od W schodniego. Z astan aw iając się n ad ty m i okolicznościami, a uw zględniając tak że odnotow ane p rzez •rocznikarza saskiego pod latam i 1114 i 1121 w zm ianki o w y p ra ­

w ach księcia L o tara z S u p p lin b urg a n a S ło w ia n 3), w ysuw a n o - A^ą w lite ra tu rz e historycznej hipotezę, że g dy podboju W schod­ niego Pom orza dokonał K rzyw ousty w łasnym i, czyli w yłącznie ty lk o polskim i, siłam i (oo je s t zgodne z praw dy), to dla zdobycia P om orza Zachodniego sprzy m ierzy ł się z późniejszym cesarzem niem ieckim , księciem L o tarem saskim . P rzy m ierze to, w edług przypuszczeń M aleczyńskiego, zaw arł K rzyw ousty m oże przed w y p ra w ą sw ą n a Z achodnie Pom orze z r. 1121, a może ju ż n a w e t 12 la t w cześniej, około ro k u 1109, i ju ż w chw ili jego

0 Por. D a v i d , d z .cyt. 1 0 nss. Por. tegoż autora La prétendue chro­ nique Hongaro-Polonaise, Paris ШИ, 81 nss. (rozprawa z przeciwnym, jem u poglądem F. P o h o r e c k i e g o ) .

/ 2) Przypuszczenie to powtarza M. za innym i autorami. 3) Annalista Saxo, MGH. SS. VI, 750 n. 756.

(10)

zaw arcia zobowiązał się φ płacenia L otarow i rocznego try b u tu z Pom orza od m om entu, kiedy je zdobędzie ‘).

Zdobyw czynią w ięc Zachodniego Pom orza b y łaby w edług te g o po g ląd u nie Polska sam a, lecz Polska łącznie z N iem cam i, i od chw ili, kiedy p an u jący w te d y ń a Z achodnim P om orzu ksią­ ż ę W arcisław u zn ał się len n ik iem K rzyw oustego, jego lenna zależność p rzy b rałab y c h a ra k te r dw ustopniow y, czyli, że w p ie r­ w szy m rzędzie by łb y on zależny o d su w eren a polskiego, a prze­ z e ń po ty m i od L otara. Dowód tak ie j dw ustopniow ej zależności

W arcisław a w idzi M. w p rzy ję ty m w r. 1135 przez K rzyw ous­ teg o obowiązku w ypłacenia L otaro w i rocznego try b u tu za 12 lat w stecz z Pom orza "), a n a poparcie sw ego w niosku sięga do a n a ­ logii z 963 r., k ied y to polski M ieszko I złożył n a ręce m arg ra ­ biego G e r on a try b u ta m e zobow iązania w zględem cesarza O tto­ n a I z k ra in y pom orskiej m iędzy W a rtą a O drą, z góry, jeszcze za n im zaczął ją zdobyw ać ®).

K w estję kolejności podbojów Pom orza W schodniego i Za­ chodniego m ażem y n a ty m m iejscu pom inąć — je s t ona dla nas w te j chw ili obojętna. Z ato z całą stanow czością m usim y się przeciw staw ić hipotezie o sojuszu B olesław a z Lotärem . Szkoda, ż e a u to r je j nie postaw ił sobie p y tan ia, k to b y ł in icjato rem tego sojuszu, Bolesław, czy L otar? a gdyby doszedł do w niosku, iż Bolesław, że n ie zap y tał siebie d alej, jak ic h dróg Bolesław użył, aby osiągnąć te n cel. P ró b a odpow iedzi n a te pytan ia m ożeby u ch ro n iła go od błędu. Z naszej stro n y, znając pew ność siebie B olesław a K rzyw oustego i poleganie zawsze p rzed e w szystkim n a w łasn y ch siłach, a z dru g iej stro n y sm u tn e dośw iadczenia,

*) Udowodnieniu i om ówieniu tej hipotezy poświęca M. str. Só—1(14 sw ojej książki. Por. str. 72 n.

2) Por. M a l e c z y ń s k i , dz. cyt. 73, 109, 113 n.

3) W łaściwie, jak już w skazyw aliśm y w yżej, była ona dalszym ciągiem prowadzonej uparcie i system atycznej akcji przodków B ole­ sław a. Co do księcia Lotara, to chw alca jego, Annalista Saxo, podaje, ż e oprócz w ypraw z r. 1114 i 1121 podjął także przeciw Słow ianom nad- labiańskim w ypraw ę w r. 1125, ale w rócił z niej „niczego nie dokonaw­ sz y “, czyli, że poniósł porażkę.

(11)

jak ie m iał z N iem cam i, i w ielk ą ostrożność, k tó rą ustaw icznie w zględem n ich okazyw ał, po p ro stu nie um iem y sobie w y ob ra­ zić te j jego rzekom ej n a oddniku Zachodniego Pom orza w spół­ p ra c y z L otarem . W szystko, cokolw iek czy to ze źródeł, czy z tła ówczesnych w y d arzeń o L otarze, jako księciu saskim , i o B olesław ie w iem y, nie ty lk o n ie upow ażnia do p rzy jęcia w niosków o ich w spółdziałaniu, ale zdecydow anie się te m u sprzeciw ia. U rządzał w praw d zie L o ta r w y p raw y n a Słowian, ale niie m iały one n ic w spólnego, an i stycznego z w y p raw am i B olesław a przeciw Pom orzanom . Z upełnie inny b y ł ich k ieru ­ n e k tere n o w y i inny ch arak ter. Skierow ane były przeciw Sło­ w ianom bard ziej zachodnim n iż Pom orzanie, a c h a ra k te r m iały lu źn y i dorywczy, raczej bodaj przypadkow y, podczas gdy akcja Bolesław a była ju ż od w ielu la t stała, planow a i w y trw ała *). V W y praw y L o tara n a Słowiańszczyznę dały asum pt M ale- -czyńskiem u do m ó w ie n ia 2) o „w yścigu, k to pierw szy (tzn. L otar, czy Bolesław) zdobędzie stolicę Pom orza^ Szczecin, i stanie się w ta k i sposób zw ierzchnim pan em k ra jó w n a d O d rą“ , w źró ­ dłach tym czasem żadnych znam ion tego w yścigu nie dostrze­ gam y. Stanow czo zaś w yolbrzym ia p. M. znaczenie w y p raw y saskiej z r. 1121, k tó ra , sądząc z te k stu A n nalisty Sasa, łjyła w ięcej łupieżcza, n iż zdobywcza.

P rzypom inam y też sobie ową, odnotow aną przez tzw. G alla b u tn ą czy d u m n ą odpow iedź, k tó rą Bolesław K rzyw ousty dał w r. 1109 królow i niem ieckiem u, H enrykow i V, p ró bu jącem u n a ­ rzucić m u daw anie sobie rocznego try b u tu pieniężnego albó po­ siłków w ojskow ych n a w ypraw y. D ał w ów czas K rzyw ousty do poznania H enrykow i, że żądaniom w zakresie up raw n ień cesar­ skich" gotów b y łb y ulec, ale n a rozkazy, skierow yw ane doń, ja k - gdyby do w asala k ró ló w niem ieckich, m a in n ą odpow iedź (oręż­

*) Por. dz. cyt. 100.

2) „Quodsi bonitate, non ferocitate pecuniam vel m ilites in eu x i- lium Romanae ecclesiae postulasses, non minus auxilii vel consilii forsan apud nos quam tui antecessores apud nostros im petrasses. Ergo provideas cui minarisi, bellum invenies, si bellaris“. Gall 3, c. 2.

(12)

ną) go d n ą niezależnego w ładcy '). O tóż n ie m ożem y przypuścić, ab y w ty m sam ym 1109 r., ja k to skło n n y je s t u zn ać M aleczyń- siki, albo 12 la t później, kied y polityczne położenie Bolesława było znacznie pom yślniejsze, książę te n chciał choćby n a n a j­ k ró tsz ą chwilę przyjm ow ać zobow iązania len n e lub try b u ta ln e ju ż n ie od króla, ale ty lk o od jed n eg o z podległych królow i k sią ż ą t niem ieckich, jak im b y ł w te d y L o ta r z Supplinburga.

Inaczej więc, aniżeli to czyni M aleczyński, w ypadnie w y- tłólmaczyć ów p rz y ję ty przez Bolesław a w r. 1135 obow iązek w ypłacenia L otarow i try b u tu za 12 la t w stecz. Sytuacja była w ow ym czasie zupełnie inna. L o ta r w ted y by ł ju ż cesąrzem , a jak o tak i u w ażał się ża p an a całego C hrześcijaństw a, a k tu a l­ nego i przyszłego (M ehrer des Reiches), i zwłaszcza w stosunku do k siążąt lub królów , k tó rz y z jak iejk o lw iek przyczyny nie posiadali dość siły, aby się oprzeć p rete n sjo m cesarskim , u w a ­ żał, że k aż d y dokonany p rzez n ich a k t te ry to rialn e g o zw ięk­ szenia rodziny chrześcijańskiej w in ien m ieć jego, jeżeli nie up rzed n ią, to p rzy n ajm n iej ex post san k cję cesarską. Bolesław isto tn ie w r. 1135 ju ż od la t bodaj przeszło 12 b y ł zw ierzchni- czym panem now ych ziem do n ied aw n a pogańskich i pobierał tr y b u t od now izny chrześcijańsko-pom orskiej. Aż do koronacji L o ta ra na cesarza (w r. 1133) n ik t ze stro n y cesarskiej tego nie kw estionow ał, tym czasem ok. r. 1135 sta n polityczny Polski b y ł tak i, że L o tar znalazł m ożność zakw estionow ania i w ycią­ gnięcia stąd korzyści d la s ie b ie 2), n a tu ra ln ie te ż nie om ieszkał

1) Ówczesny stan Polski i sytuację B olesław ow ą m aluje M a l e ­ c z y ń s k i , dz. cyt., 157 ns.

2) Ubi ex precepto imperatoris dux Polonorum affuit, qui saepe- numero anteriorum imperatorum im petitus bello, saepe rogatus, saepe suasus promissionibus, nunquam tam en ad eorum curiam venire con­ sensit vocatus“. Ann. Erphesfurdenses p. r. 1135 — MGH. SS. VI, 540. ' „Imperator... in Saxoniam divertens Polonorum ducem cum m ultis muneribus obvium habuit. Quem tam en non ante dignatus est suo conspectui presentari quam tributum X II annorum hoc est D libras ad singulos annos, persolveret et de Pom eranis et Rugis hominium sibi la ceret subiectionemqùe perpetuam sacram entis firm aret“. Ottonis Fri- sing. Chroń. VII, c. 19 — Scr. Rer. Germ, in us. Schol; 335 n.

(13)

w yzyskać tego ja k najszerzej. K rzyw ousty n ie m ógł w ted y nie ulec L otarow em u p u n k to w i w idzenia i uzmał się lennikiem cesarskim z Pom orza i Rugii, w płacając rów nocześnie to, co z k ra jó w ty c h za przeciąg 12 la t p o b rał *), L o tar bowiem o k re ­ ślił dotychczasow e pobieranie try b u tu przez K rzyw oustego za n ielegaln e i zm usił do zw ro tu pieniędzy dla siebie. N ie miało to je d n a k nic w spólnego z książęcym daw niej stanow iskiem i z książęco-saskim i d ziałaniam i w o jenn y m i L otara.

P rzejd źm y tera z do ją d ra naszego tem atu , tj. do akcji rozprow adzenia i ustalen ia chrześcijaństw a n a Zachodnim Po­ m orzu p rzez K rzyw oustego.

O panow aw szy ok. 1121 r. całość ziem pom orskich, w scho­ d n ią ich część w cielił on bezpośrednio do swego państw a, dla te re n ó w zaś leżących n a zachód od Ł eb y poprzestał n a lennej zależności od siebie księcia ich, W arcisław a, i pob ieran iu da­ niny. K siążę W arcisław i żona jego b y li ju ż w ted y ochrzczeni,

chociaż, gdy idzie o księcia, te n się nie n a z b y t sw ą w ia rą p rze j­ m ow ał. Cała a to li ludność pom orska była zlekka ty lk o przez chrześcijaństw o dotknięta. S ta n b y ł m niej w ięcej taki, jak w Polsce w chw ili ch rztu M ieszka I, albo w połowie X III w. n a L itw ie, k ied y o trzym yw ał dla niej św ięcenia biskupie m i­ sjo n a rz W it, zakonnik dom inikański. G łów nym i ośrodkam i k u l­ tu pogańskiego b y ły dw a bogate m iasta nadm orskie: W olin na w yspie tego im ienia i Szczecin po d ru g iej stro n y O dry. W je ­ dnym i dru gim znajdow ały się zasobnie w yposażone i dość n a ­ w e t pod w zględem a rty sty czn y m p ięknie urządzone św iątynie pogańskie..

‘j M a 1 e с z y ń s к i, di., cyt., 34, 189, błędnie rozumie wyrazy G allowe: senex fidelis, jako: starzec w ie m y antygregoriańskiej polityce kościelnej W ładysława Hermana i przeciwnik Bolesław a Krzywoustego. S en ex w edług starodawnej term inologii kościelnej to zwierzchnik epis­ kopatu danej prow incji (metropolita, choćby był m łody wiekiem ), a se­ n ex fidelis to m etropolita w ie m y sw ym obowiązkom metropolity.

(14)

K rzyw ousty u w a la ł, że n ajlep szą g w a ra n cją p rzy n ależ­ n ości Pomorza do Polski będzie rozkrzew ien ie n a n im w ia ry chrześcijańskiej i w ciągnięcie go do kościelnej organizacji pol­ skiej. P rz y ją ł te ż od W arcisław a zobowiązanie, że dopomoże do naw rócenia całego lu d u sw ojego i g d y d la W schodniego Po­ morza, łącząc je z K u jaw am i, u m y ślił pow ołać do życia b is­ kupstw o z siedzibą w e w n ątrz k r a ju (późniejsze biskupstw o w ło­ cławskie), to z Zachodniego i k ilk u p rzy leg ający ch doń od zachodu, a ró w n ież przez siebie zdobytych, obwodów lutyckich postanowił stw o rzy ć diecezję odrębną, zależną, rzecz prosta, rów nież (żadną m ia rą tego inaczej rozum ieć n ie m ożna) od m etropolii gnieźnieńskiej.

Nie w iem y, czy ży ł jeszcze w ow ym czasie s ta ry i w y­ chwalamy przez A nonim a tzw. G alla za sw ą w ierność dla Koś­ cioła i interesów p ań stw a zacny m etro p olita M arcin *)· W każ­ dym razie d u szą ty c h w zględem Pom orza postanow ień książę­ cych, jeżeli nie ich in sp irato rem i w łaściw ym spraw cą, by ł p re ­ pozyt k apitu ły gnieźnieńskiej, w yniesiony niebaw em przez Krzywoustego n a stolicę m etro p olitaln ą, znakom ity i pod w ie­

loma innym i w zględam i, d o śm ie rtn y p rzy jâ cie l i najbliższy sta ły doradca K rzyw oustego, J a k u b ze Żnina, pochodzący, ja k się zdaje, z ry cerskiego ro d u , w yw odzącego się od b ra ta św. W ojciecha, czyli P a łu k ó w 2). On to, zdaniem naszym , m ając za sobą m isyjne tra d y c je św. W ojciechowe, w yplanow ał całą koś­ cielną względem Pom orza akcję Bolesław a i dopilnow yw ał

po-') Por. W. S e m k o w i c z , Ród Pałuków. Kraków 1907.

2) Tak przynajmniej każe w nioskow ać cały rozwój i przebieg w y ­ darzeń. W każdym bądź razie sprawa nawracania Zachodniego Pom o­ rza opierała się stale o Gniezno. Dalszy ciąg naszej opowieści będzie tego dowodem.

(15)

tern w ciągu sw oich dość długich rząd ó w arcybiskupich w ie r­ nego je j w yko n an ia *).

Sporadyczni m isjonarze u daw ali się za Bolesława K rz y ­ w oustego z Polski n a Pom orze jeszcze przed r. 1121, tzn. jeszcze w ok resie niezakończonych w alk z P o m o rz a n a m i2). Gdy jed ­ n a k o d ro k u m niej w ięcej 1121 m iała w edług decyzji K rzyw o­ ustego rozpocząć się ostateczna i system atyczna ew angelizacja Pom orza, książę te n w y p raw ił n a jego część w schodnią, jako . przełożonego m isji, kogoś bliżej n am n ie znanego, bardzo moż­

liw e, że kogo u p a try w a ł n a pierw szego b iskupa wrocławskiego, dla zachodniej zaś znalazł k an d y d a ta n a apostoła w biskupie, którego ojczyzną była podobno aż Hiszpania, im ieniem B er­ narda.

A scetycznie usposobiony ów B e rn a rd rzucił sw ą ojczyznę, a przeszedłszy do Włoch, został ta m zakonnikiem erem ickim . P a p ież m ianow ał go w k ró tce b iskupem w e W łoszech, w ybuchła jed n a k w diecezji schizm a zniechęciła go do rządów biskupich, ta k iż nieb aw em w rócił do sw ej p u s te ln i3). W śród erem itów w łoskich ciągle jeszcze, poprzez zm arłego w 1072 r. P io tra D a- m ia n i’ego, a u to ra żyw otu św. R om ualda, żyw ą b y ła tra d y c ja o uczniach Rom ualdow ych, k tó rzy w y p raw ili się dla głoszenia w ia ry w śró d Słow ian do Polski, a n iew ątp liw ie te ż tra d y c ja

9 Por. w zm iankę Ebona, ΙΠ, c. 6, o zamordowanych w Zachodnim Pomorzu głosicielach w iary. O jednym z nich ukrzyżowanym przez zachodnich Pomorzan Ebo m ówi pod r. 1128, że stało się to „nie tak dawno“ („nuper“), ale ow e „nuper“ mogło znaczyć i „przed kilkunastu la ty “. Trzeba m ianow icie przyjąć, że został ukrzyżowany jeszcze przed uznaniem zw ierzchnictwa Bolesławowego, inaczej bowiem Krzywousty n ie przepuściłby tego czynu tak łatw o Pomorzanom. N a grób jego członkow ie m isji Ottonowej natknęli się przypadkiem. Por. tamże, c. 13.

2) Szczegóły biograficzne o Bernardzie podaje Ebo, II, c. 1—2. 3) Ebo II, c. 1, pisze, że B olesław przydał mu do towarzystwa tylko „interpretem e t viae ducem “, zaraz dalej w tym samym rozdziale m ów i o kapelanie Bernardowym, Piotrze, a znowu nieco dalej, że P o­ morzanie w yrzucili od siebie Bernarda „cum capellano et interprete suo“. Naprawdę w ięc n ie w iem y, ile osób Bernardowi towarzyszyło: jedna, dwie, czy może naw et t a y osoby.

(16)

0 arcy b isku p ie B run o n ie z K w e rfu rtu , k tó ry w y p raw iał się z dw oru polskiego n a ew angelizację ludów sąsiednich, a poniósł śm ierć m ęczeńską gdzieś n a pograniczu Polski, P ru s i Jaćw ieży. To w łaśnie, nie w chodząc w szczegóły, jak im i drogam i i w ja ­ k im k o n k retn ie czasie, zetknęło i B e rn a rd a z Bolesław em K rzy ­ w oustym , czy jego doradcam i, i spraw iło, że się zjaw ił u nas do książęcej dyspozycji m isyjnej, p rz y jm u ją c ty m sam ym sta n o ­ w isko m isyjnego b isk u p a dworskiego. G łów ne oparcie w Polsce znalazł u sw ych w spółbraci erem ickich, p u steln ik ó w kazim ier- slkidh.

Jego to p rzeznaczył książę d la rozpow szechniania w ia ry w Z achodnim P om orzu i bardzo m ożliw e, że m y ślą książęcą było, ab y został on w n astęp stw ie pierw szym biskupem zacho­ dnio-pom orskim . Oczywiście, n ie mogło się to sta ć bez a u to ry ­ zacji sto licy papieskiej.

W y praw ił się B ern ard n a m isję na sposób iście apostolski 1 pusteln iczy , m ając dodanego sobie do pom ocy ty lk o k ap elan a - i tłum acza i bardzó ubogo, zaopatrzony ty lk o w re lig ijn y zapał i słow o Boże, k tó re z sobą przynosił. M niem ał, że te n sposób pociągnie doń Pom orzan, n iestety , okazał się o n zgubny. Z razu m oże n a w e t pew n e pow odzenie tow arzyszyło jego w ypraw ie, skoro d o ta rł aż do W olina. A le w łaśn ie zam ożni, zm aterializo­ w ani, dum ni ze sw oich bogów, św iąty n i i w y staw n ie p ra k ty k o ­ w anego k u ltu W olinianie nieufn ie, n iech ętn ie i ze w zgard ą p rzy ­ ję li skrom ność i ubóstw o B ernardow e. Bardzo, ja k to w idać z żywotopiisarzy O ttona, p rzeb ieg li i podstępni, n ie p rzeb iera­ jąc y p rz y ty m w śro d k ach k a p ła n i pogańscy zdołali w m ów ić w sw ych w spółziom ków, że ubogi B e rn a rd przychodzi nie, po co innego, lecz, ab y się u n ich wzbogacić. K rótko więc, n ie w d a ­ ją c się w dłuższe dyskusje, pozbyli się Pom orzanie B e rn a rd a ze swego k r a ju *). Z e w zględu pew n ie n a osobę jego świeckiego

‘) N ie jest w ykluczone, że W olinianie dlatego kazali Bernardowi opuścić morzem ich ziem ię, że, jak niegdyś św. W ojciech do Prus, tak on teraz w łaśn ie od strony mohza w kroczył do krainy pomorskiej. Jak w ięc przyjechał, tak mu i w racać kazano, być m oże naw et na tej samej barce.

(17)

mocodawcy, księcia Bolesława, lęk ali się w yrządzić m u jak ąś w y raźn iejszą krzyw dę, w sadzili go ted y „razem z kapelanem i tłum aczem “ n a b a rk ę i w y p raw ili n a m orze, każąc jechać, gdzie oczy poniosą, dodając p rz y ty m nie bez złośliwości (o ile to n ie u b arw ien ie Ebona): .„jeśli pałasz ta k ą chęcią głoszenia Słowa Bożego, to przepow iadaj je ry b o m m orskim i ptakom (mewom?) n ie b ie s k im 1).

T ak w ięc w y p raw a Bem ardiowa n a Pom orze spełzła na niczym . Z pom ocą w ów czas·planom Bolesławow ym przychodzi biskup O tton z B am bergu. Nie w iem y i praw dopodobnie n ig d y się z całą pew nością nie dowiem y, k to pierw szy i w jakim m o­ m encie w p a d ł n a pom ysł użycia w tej potrzebie O ttona: książę Bolesław, czy m oże J a k u b ze Ż nina, albo in n y jak i kościelny lub św iecki doradca Bolesławowy. Czy te ż może sam O tton, znając zam iary polskie i, ja k ty lu innych biskupów ówczesnych, p ałając chęcią rozkrzew iania w iary , w y raził p rzy jak iejś .okazji sam od siebie, pierw szy, gotow ość osobistego pójścia n a Pom p- rze? W każdym b ąd ź razie,,ch o ćb y i ta k było, zasługą Bole­ sław a pozostanie, że u m iał ja k n a jtra fn ie j skorzystać z tej go­ tow ości '). '

W iem y o O ttonie że p rzez p ew ien okres czasu przebyw ał n a d w orze Włodzisiława H erm ana, jak o darzony zaufaniem k a ­ p e la n dw orski i nauczyciel oraz w ychow aw ca m łodzieży pol­ skiej. G dy wrócił! do sw ej ojczyzny, zjednał sobie szybko w zglę­ dy i u zn an ie cesarza H en ry k a IV, został kanclerzem H enryko- w ym , a w k ró tce p óźniej i b iskupem św ietnie wyposażonego i hojnie cesarskim i o raz papieskim i p rzy w ilejam i obdarzonego b isk u p stw a bam berskiego3). Jak o n iezw ykle ob iek tyw n y i w p ły­

*) Zywotopisarze Ottonowi każą przypuszczać, że inicjatywa uży­ cia Ottona w yszła raczej z Polski.

2) „Ecclesia im perialis Babenbergensis“. Biskupi bamberscy już w ów czas m ieli prawo używania paliuszy. Z czasem otrzymawszy przy­ w ilej bezpośredniej zależności od Stolicy Apostolskiej („exemptio“), zaj­ m owali w kościele niem ieckim pierwsze zaraz m iejsce po metropolitach.

(18)

w ow y, zarów no pod w zględem politycznym ja k i kościelnym w całym cesarstw ie biskup b am berski, zręcznością sw oją i dy- plom atycznytn ta k te m u m iał w to k u najw ięk szych zaognień m iędzy cesarzam i a papieżam i oddaw ać doniosłe przysługi obu stron o m i b y ć jednakow o dobrze w idzianym p rzez w szystkich k o lejn o cesarzów i papieży.

Z ain tereso w an ia jego spraw am i pom orskim i i postępam i chrześcijaństw a n a Pom orzu d atow ały się pew n ie ju ż od czasów p o b y tu jego n a dw orze H etm anow ym . Z ow ych te ż czasów, a od sw ojego dzieciństw a znał go dobrze i, p am iętał Bolesław K rz y ­ w o u sty i m ógł w n im w id z ie ć m ę ż a dla siebie, Polski i Kościoła polskiego ja k najżyczliw szego. Z tam ty c h rów n ież czasów znał go praw dopodobnie i Ja k u b ze Żnina. T en o statn i urodził się ok. r. 1075— 1080, m ógł więc należeć do ow ej g ru p y m łodzień­ ców, k tó ry c h O tton w Polsce kształcił i w ychow yw ał.

S ta łe ii żyw e stosunki z Polską u trz y m y w a ł O tton i po opuszczeniu dw oru W łodzisława H erm ana, i od sam ych począt- kótw panow ania Bolesława. O bchodziły go zresztą w ogóle sp ra ­ w y słow iańskie, a m iędzy in n y m i4 a k ż e czeskie. Łagodził w o j­ n y w ew n ętrzn e w Czechach i zatarg i m iędzy P olską a Czecham i, w o jn y Polski z N iem cam i, pośredniczył w zaw arciu drugiego m ałżeństw a Bolesław a, z Salom eą h ra b ia n k ą B e rg u 1). W za- m ian za to o trzy m y w ał od księcia i różnych dostojników pol­ sk ich liczne listy i d a ry zarów no dla siebie ja k i dla k a te d ry bam berskiej 2).

J e d n ą p rzy ty m jeszcze znakom itą w yrządził Polsce u słu ­ gę n a tu ry k u ltu ra ln e j, albow iem spraw om nauczania i w ycho­ w y w an ia m łodych pokoleń, a zwłaszcza k leru , pośw ięcał w iele uw ag i i w ysiłków ró w n ież n a stanow isku biskupim . Z akładane i u trz y m y w a n e przezeń szkoły, z k tó ry c h bam berska zyskała sobie w iększą sław ę, p rzyciągały m łodzież n ie tylk o niem iecką,

-1) Por. H e r b o r d , cyt. 34. 2) Mnich z Prüf. m. cyt. 34.

(19)

ale i o b c ą 1). W śród tej o statn iej, ja k o ty m w yraźniej jeszcze w skażem y n iżej, b y li ta k ż e dość liczni mlłodzi lew k i, przyszli k ap elan i książęcy polscy 2). Na serdeczne jego zw iązki z Polską i specjalnie z Bolesław em w skazyw ałoby m oże rów nież, że był krzew icielem k u ltu ulubionego przez polski dw ór ówczesny p a ­ tro n a, św. Idziego, o k tórego relik w ie dla B am bęrga się w ysta­ r a ł i k tó re m u w ystaw ił w B am bergu kaplicę oraz szpital, wypo­ sażając jed no i drugie.

P oniew aż m iał częste i łatw e k o n ta k ty ze Stolicą A po­ stolską, a d la Polski i Bolesław a K rzyw oustego b ył stale n a j­ życzliw szy i lub iał b y ć użytecznym , uw ażam y, że n ieje d n ą z najw ażn iejszy ch czy najd elik atn iejszy ch sp raw swoich w k u rii papieskiej Bolesław w łaśn ie p rzy jego pom ocy załatw iał. W szczególności nie je s t w ykluczone, owszem bardzo praw do­ podobne, że odegrał ja k ą ś ro lę w sprow adzeniu czy przyj eździe b isku p a B e rn a rd a do naszego k r a ju i pozyskaniu dlań u papieża pełnomocnictw! m isyjnych. B ądź ja k bądź, tru d n o określić, w k tó ry m dokładnie m om encie, w k ażd ym razie po swej n ieu d a ­ nej p rób ie pom orskiej bisk u p B e rn a rd baw ił przez pew ien czas u niego w B am bergu, oczywiście n a polecenie polskiego księcia,

1) Gdy mowa o studiach m łodych Polaków w owych czasach, warto sprostować przypuszczenie M a l e c z y ń s k i e g o , dz. c., 12, jakoby 16-letni Zbigniew m usiał otrzymać „wyższe św ięcenia kapłań­ sk ie“, gdyż inaczej trudno sobie wyobrazić jego pobyt na nauce w klasz­ torze żeńskim w Saksonii. Wszak nie koniecznie m usiał on zamieszkiwać w ew nątrz klauzury zakonnej, a i nauczanie mogło się odbywać pozą klauzurą, nauczycielem zaś m ógł być kapelan ksieni-opatki i uczyć się tam mogło jeszcze w ięcej chłopców.

2) Mnich z Prüf. m. cyt. 28. Ebo 1, c. 18. B ył też Otton szczególniej­ szym czcicielem św. Jerzego, pod którego im ieniem zakładał albo w y ­ posażał w różnych m iejscach klasztory (Prüfening), św iątynie i zakłady dobroczynne (p. Mnich z Prüf. m. cyt. 10. 11. 25). Możnaby widzjeć w tym rów nież ślady jego stosunków z Polską i Czechami, w obydwu tych krajach bowiem św. Jerzy był w tedy szczególnie, już od pierwocin chrześcijańskie]?, popularny, gdyby nie to, że i katedra bamberska m iała ołtarz św. Jerzego.

(20)

dzieląc się z n im sw oim i spostrzeżeniam i i dośw iadczeniam i po­ m orskim i, i in fo rm u jąc p ew n ie o sposobach najskuteczniejszego poprow adzenia m isji, a m oże i zachęcając do śpieszniejszego w yru szenia n a m isję.

Z yw otopisarz O ttonow y, Ebo, p odaje p rz y te j okazji, że B e rn a rd został w ów czas w B am bergu zakonnikiem b ened yk ­ ty ń sk im w zreform ow anym przez ko n g regację h irsa u sk ą klasz­ to rze św. M ichała, że in tereso w ał się ta m refo rm ą klasztoru, w prow adzał zakonników w ta jn ik i obliczania k o m p u tu kościel­ nego, że jed n a k w spółbracia jego erem iccy, poszukujący go „po­ przez ró żn e k r a je “ dość długo n apróżno, odnaleźli go ta m w koń- cu i zab rali z pow rotem z s o b ą 1). Otóż żaden z ów czesnych ascetów n ie zam ieniał doskonalszego s ta n u życia erem ickiego n a m niej doskonały ben ed y k ty ń sk i, an i te ż żaden gotów do p rze ­ lan ia k rw i za w ia rę i p ełen apostolskiego tem p e ra m en tu m isjo­ n arz, ja k im w edług opow ieści Ebonow ej b y ł B ern ard , n ie po­ rzu cał m ożliw ości p ra c m isy jn y ch dla zam knięcia się w m niej użytecznej ciasnej celi z a k o n n e j2). P ra w d a w ięc w te j legen­ d a rn ie a le i tro ch ę n aiw n ie upiększonej opowieści będzie ty lk o w ty m , że B ern ard , ja k przy stało n a praw dziw ego m nicha, za­ m ieszkał w B am b erg u nie n a p ełn y m ro zg w aru dw orze bisk u­ pim , lecz w klasztorze, gdzie, b ęd ąc z n a tu r y bardzo czynnym , odwdzięczał się ja k m ógł za gościnę, a po załatw ien iu zleconej sobie p rzez B olesław a spraw y , w ró cił do sw ego m ocodawcy, a ty m sam ym i do erem itó w kazim ierskich w Polsce 3)‘

W yruszył biskup O tto n a sw ą pierw szą w y p raw ę m isyjną w początku m aja 1124 r. Je ch a ł przez ziem ie księcia czeskiego,

') Tym w ięcej, że gdyby chciał życia zakonnego, toby je m iał w o w iele w tedy lepszej form ie w e Włoszech.

2) N ie zaś do w łoskich, jakby to m oże ktoś na podstawie opo­ w ieści Ebonowej był skłonny przypuszczać. W yjechał do Bamberga ze sw ojego p ied-à-terre polskiego, czyli od erem itów kazim ierskich i do nich wrócił.

Niżej w uwagach dodatkow ych na końcu rozprawy podajem y dalsze szczegóły o Bernardzie, tak jak się nam nasuwają.

(21)

m ile przezeń p rzeprow adzany, a ż d o W arty n a d Nysą, stąd przez N iem czę i, ja k nie bez pew nego poplątan ia rzeczy p od aje żyw otopisarz H erbord, „przez trz y bisk u p stw a Polski, m ianow i­ cie W rocław , K alisz i Poznań aż do arcybiskupstw a gnieźnień­ skiego“ 1). W G nieźnie zatrzy m ał się w dom u Ja k u b a ze Żnina. A rcybiskup M arcin, jeżeli w ów czas żył jeszcze, co jest m niej praw dopodobne, b y ł ju ż n iew ątp liw ie sta rc e m niedołężnym .

Z jechał w ted y do G niezna specjalnie dla om ów ienia spraw z O ttonem i osobistego, n iejak o uroczystego, usankcjonow ania jego m isji i Bolesław K rzyw ousty. W łaściw ie w szystko było ju ż ułożone i w szczegółach przygotow ane przedtem , szło te ra z ty l­ ko o ostateczne tego ja k gdyby p rzy p ieczęto w an ie2). Po stan o­ w iono, że O tton w przeciw ieństw ie do n ieudanej próby B er- nardow ej w y stąp i z całym przepychem w ysokiego dostojnika kościelnego, otrzym a znaczniejszą osłonę w ojskow ą i świtę, że stanie n a Pom orzu jako p rała t, k tó ry gotów je s t hojnie od siebie

*) Mógłby ktoś zapytać, dlaczego Krzywousty m e zwrócił się o poprowadzenie m isji do którego z biskupów polskich. Arcybiskupstwo gnieźnieńskie wówczas, jak się zdaje, w akowało, albo też m iało na czele leciw ego starca. Starcem również był biskup płocki, Szymon. O biskupie poznańskim w ysunięto w cale trafne przypuszczenie (M i t- k o w s к i, dz. cyt., 38 n.), że jako Awdaniec m iał p ew nie polityczne rozrachunki 'z książęcym domem pomorskim, a w ięc z tej przyczyny n ie nadawał się na misjonarza Pomorzan. Zostawaliby tedy tylko bis­ kupi w rocław ski i krakowski, ci jednak byli potrzebni w ewnątrz kraju. Taka przy' tym była już od czasów Chrobrego praktyka, że gdy biskupi d:ecezjalni polscy pracowali w obrębie państwa, to dla prac poza jego granicami używ ał dwór przybywających doń w cale nie rzadko bisku­ pów obcych, zarówno germańskiego, jak i romańskiego pochodzenia. Zresztą, gdy idzie o udział kleru polskiego w m isji pomorskiej, to gdy zw ażym y rolę, którą w niej odegrał od początku aż do wyśw ięcenia dla Zachodniego Pomorza pierwszego biskupa Jakub ze Żnina, i dodamy, że pierwszym i w łaściw ym i duszpasterzami zostaw ali tam Polacy, b ę­ dziem y m usieli przyznać, że n ie był on bynajmniej mały.

2) Co podaje Mnich z Prüf. m. cyt. 2, że poznał nie tylko obyczaje, ale i m owę Bolaków tak gruntownie, że możnaby go w ziąć za n ie- Niemca, gdy go się słyszało m ówiącego po polsku, jest amplifikacją.

(22)

rozdaw ać, a n ie będzie niczego od Pom orzan przyjm ow ał. W tym celu K rzyw ousty zaopatrzył m isję bogato w pieniądze, żywność, odzież i sprzęty. Pow iadom iono księcia W arcisław a o term in ie przybycia O ttona, przydzielono O ttonow i dość liczną g ru p ę k a­ płanó w polskich, k tó rz y m ieli objąć stw arzan e w śró d pogan placów ki duszpasterskie. O tton rozum iał w praw dzie i bodaj n a ­ w et nieco m ów ił po polsku, ale nie n a tyle, aby m óc sw obodniej porozum iew ać się z P o m o rz a n a m i1), przydano m u też z dw oru książęcego trzech kapelanów , zn ających także języ k niem iecki), k tó rz y m ieli b y ć pośredn ik am i m iędzy n im i jego niem ieckim i tow arzyszam i z jed n ej, a n aw racan y m i z dru g iej stro ny . G łów ­ n e m iejsce w śró d ty ch kapelan ó w zajm ow ał, ja k sądzić z im ie­ nia, blisk i k re w n y Ja k u b a ze Ż nina, W o jc iec h 2), k tó ry został w n a s tę p s tw ie 3) — ju ż te ra z to zapow iadam y — u patrzo n y n a pierw szego b iskupa Zachodniego P o m o rz a 4),

') B yli to, naszym zdaniem, młodzi duchowni polscy w ychow ani w bamberskiej szkole Ottona, gdzie się zapoznali z niemczyzną.

2) Sądząc z ,wieku, m ożnaby go uważać za młodszego brata, albo bratańca Jakuba ze Żnina.

Ów naczelny, tuż po Ottonie charakter kapelana W ojciecha w m i­ sji podkreśla szczególnie dobitnie Mnich Prüf. 2, с. 19 i 3, с. 8.

■3) A m oże n aw et już wtenczas.

4) H a u с k, dz. cyt. 571, twierdzi, że b ył dawniejszym m nichem u św. M ichała w Bambergu, na tej podstawie, że, jak podają Ebo (3, c. 19) i Herbord (3, c. 23), pew nego razu w czasie m isji skłonił się w k ie­ runku N iem iec i dzięki czynił patronowi Bambergu, św. M ichałowi, a także, ponieważ bp Otton, gotując się do pierwszej w yprawy, pow ie­ dział o nim: Adalbertum, linguae barbaricae sciolum interpretem ha­ bere possum us“ (Ebo 2, c. 3). Ten drugi argum ent jest nieco poważ­ niejszy od pierwszego, ale obydwa będą bez znaczenia, gdy powiem y, że Wojciech m ógł znać dobrze klasztor św. Michała i żyw ić dlań sym ­ patię, bo się w nim kształcił (por. T у c, dz. cyt., 18) i skutkiem tego był uważany niejako za swojego w otoczeniu Ottonowym, specjalnie zaś przed w ypraw ą Ottona m ógł się znajdować w Bam bergu razem z biskupem Bernardem.

(23)

Ż yw otopisarze O ttonow i n azy w ają tego W ojciecha po ła ­ cinie A dalbertus, historio g rafia zaś niem iecka robi zeń m nicha k laszto ru św. M ichała' w. B am b erg u i N iem caг). W szystko ty m ­ czasem, cokolw iek m ów ią o n im żyw otopisarze, w skazuje, że ojczystym jego językiem b y ł polski. B ył on n ajbard ziej u rzę ­ dow ym tłum aczem i głów nym kaznodzieją m isy jn y m 2), a i oso­ b isty jego dość sw obodny i niezależny stosunek do O ttona do­ wodzi, ż e n ie b y ł jego diecezjalnym podw ładnym , lecz raczej m ężem zau fan ia polskiego dw oru. B yw ały w ypadki n a Pom o­ rzu, że dość śm iało n a w e t upom inał O ttona, h am u jąc w in te ­ resie m isji jego n iekied y zb y t pohopną im pulsyw ność apo­ stolską3).

Na czele św ity i osłony O ttonow ej postaw iony został dzielny i gorliw ie sp raw ie m isji oddany kom es santocki, Paw lik, k tó ry m iał pod sobą podobno aż ok. 60 rycerzy . U przedzony o p rzyjeździe O ttona książę W arcisław w y jechał m u naprzeciw n a czele k ilk u se t zbrojnych, w śró d k tó ry c h była ju ż pew n a ilość ochrzczonych, i odtąd zaczęła się zrazu p raw ie nadspodziew anie pom yślna p rac a św iątobliw ego biskupa.

P ierw szy m w iększym etapem b y ły P yrzyce, dru gim ów­ czesna siedziba d w o ru książęcego K am ień. W jed n y m i d rugim m iejscu O tton przy p o m n iał jed n y m p rz y ję ty przez nich daw niej p rzy ró żn y ch okazjach chrzest, m asom in n y ch go udzielił, usu­ n ą ł pogańskie pozostałości i zw yrodnienia z dw oru W arcisław a, zaprow adzał w szędzie p ra k ty k i życia chrześcijańskiego, w ysta­ w ił prow izoryczne św iąty n ie („sanctuarium e t a lta re “), przy k tó ry c h u m ieścił stały ch duszpasterzy.

') Jeżeli w ięc który z trzech przydanych przez Bolesława Otto­ now i kapelanów, to przede w szystkim on był Polakiem.

2) Znam ienne jest również, co zauw ażył H o f m e i s t e r , Gesch. d. deutsch. Vorz., dz. c., 47 n., że nekrolog św. Michała w Bam ­ bergu jego osoby nie w ym ienia. Por. J a f f é, Bibi. Rer. Germ. 5:

(24)

N a pierw szy zdecydow any opór tra fił dopiero w W olinie i Szczecinie. Pociągnęło to za sobą dw um iesięczną bezow ocną zw łokę w jego apostolstw ie i trzeb a było now ej stanow czej in te r­ w en cji B olesław a K rzyw oustego, aby Szczecinianie i W olinianie zgodzili się n a zew n ętrzne przy n ajm n iej zerw anie z k u lte m po­ gańskim , a zaprow adzenie chrześcijańskiego. W W olinie, p rz e ­ znaczonym n a stolicę przyszłego b isk u p stw a zachodnio-pom or­ skiego, w ybudow ał O tto dw ie św iąty nie, a z ty ch jed n ą, n a m iejscu daw nej głów nej pogańskiej, pod w ezw aniem czczonych w G nieźnie św iętych W ojciecha i J e rz e g o 1). D w ie św iątynie, z k tó ry c h jed n a pośw ięcona tak że św . W ojciechowi, pow stały i w Szczecinie. Z bogactw zniszczonych św iąty ń pogańskich ofiarow yw ano w te d y O ttonow i ró żn e cenne rzeczy, on jed n a k p rz y ją ł tylk o n a znak zw ycięstw a n a d pogaństw em p o tró jn e oblicze posągu bożka T rygław a, k tó re postanow ił przesłać w d a­ rz e papieżow i. P rzejech ał potem do in n y ch osiedli n ad O drą i po w schodniej stro n ie O dry (Kołobrzeg, B iałogród itp.), p o stę­ p u ją c wszędzie podobnie ja k w Pyrzycach. W sum ie m iał w cza­ sie te j w y p raw y ochrzcić (on i jego pom ocnicy) 22.165 pogan 2). P lan em Bolesław a K rzyw oustego było, aby O tton p rzero ­ b ił w czasie tej w y p ra w y całość ziem zostających w e w ład aniu księcia W arcisław a, a w ięc zarów no Pom orze Zachodnie po p ra ­ w ej, ja k i po lew ej stro n ie rzek i O dry, a obok tego i k ilk a

*) Tak podaje wiarogodniejszy w tym w ypadku Mnich Prüfenm - ski (2, c. 16). Ebo natom iast (2, c. 15) pisze, że św iątynia ta powstała pod w ezw aniam i św iętych W ojciecha i Wacława. Kult · św. Jerzego przyszedł do Gniezna i szeregu innych najstarszych i najgłów niejszych grodów polskich z Pragi, w której jeszcze w początkach X w . ojciec św. Wacława, książę W ratysław czeski, w ystaw ił ku czci św. Jerzego św iątynię słow iańskiego obrządku.

2) Mnich Prüf. 2, с. 20. Ebo 2, с. 11, podaje liczbę ochrzczonych w tedy na 22.156.

(25)

n ajbliższy ch obw odów lutyckich *). N iestety, dw um iesięczna zwłoka wolińsko-szczecińska stanęła n a przeszkodzie w y konan iu tego planu. Z b yt dlługo pozostaw ać poza sw ą diecezją b am berską n ie mógł. S tan, w ja k im się ona po jeg o w yjeździe znalazła, naglące w ezw ania z n iej do pow rotu, zim a i zbliżający się okres w ielkiego p o stu 1125 r. w ra z z ciążącym n a n im obowiązkiem w ielko-czw artkow ego św ięcenia olejów n a potrzeby diecezji spraw iły, że, chociaż pozostaw ała jeszcze do zm isjonow ania cała p raw ie lew a stro n y O dry, O tto n postanow ił przerw ać n a pew ien czas sw ą pom orską p r a c ę 2). Idąc za w zorem m isyjnych m etod apostoła św. P aw ła naw iedził raz jeszcze w szystkie stw orzone

)

') Taki, a n ie inny w niosek płynie ponad w szelką w ątpliw ość ze sprawozdania, które biskup Otton natychm iast po swej pierwszej w y ­ praw ie przesłał do papieża. P isze w nim, że na w ezw anie Bolesław a w ybrał się do ziem „Pomeranorum paganorum c u m q u i b u s d a m c i v i t a t i b u s t e r r a e L u t i c i a e “ (Ekkehard z Aura, MGH. 6, 263. Por. Ebo 2, c. 12). Na to samo· wskazuje i H e r b o r d , gdy opisując koniec w ypraw y Ottona z r. 1124/25, podaje, że zadaniem iego w tedy było odwiedzić także bbwody: U z n a m , W o ł o g o s z c z , G o c k ó w ii D y m i n , a tylko spóźniona pora kazała mu odłożyć to n a później (Herb. 2, c. 3Θ). To jsamo zresztą płynie i ze słów, które żyw otopisarze Ottonowi (Ebbo 3, c. 6; Herb. 3, c. 3) wkładają w usta W arcisława, gdy mu . każą w r. 1128 głosić w Uznamie, że Otton już w r. 1124/5 zam ierzał być w okolicach Uznamia i wśród Lu tyków, ale obowiązki w zględem jego bamberskiej diecezji n ie pozwoliły mu na to. J est dziwne, że M a l e c z y ń s k i , w sw oich dość szczególikowych w yw odach o okolicznościach towarzyszących pomorskiej działalności Ottona (dz. cyt.. 125 nss.) rzeczy tych jak gdyby nie dostrzegał.

2) Jest to lapsus uwagi, gdy M a l e c z y ń s k i dz. cyt. 216, pisze, że pówodem, dla którego „Otton w swej pierwszej podróży m i­ syjnej n ie m ógł przekroczyć linii Odry i głosić Ew angelii na Zaodrzu“,

było przeciw ne tem u stanow isko arcybiskupa magdeburskiego Nor­ berta. Norbert przecież dopiero w r. 1126 został arcybiskupem m ag­ deburskim.

(26)

przez siebie do ow ej po ry g m iny chrześcijańskie i poprzez G nie­ zno, gdzie się znow u zjechał z Bolesław em K rzyw oustym , w koń­ cu m arc a 1125 r. sta n ą ł z pow rotem , po 1 lm iesięcznej n ieb y t- ności, w B am bergu. C elem zatrzy m an ia się w G nieźnie ty m razem było n ajp rzó d zdać Bolesław ow i sp raw ę ze w szystkiego, co zostało do ow ej p o ry n a Pom orzu zrobione, a n astępn ie n a ra ­ dzić się co do term in ó w i sposobów w ykończenia rozpoczętego dzieła. Z d aje się, że w ów czas w łaśnie zostało zdecydow ane osta- tecznie, że siedzibą zachodniopom orskiego bisk up stw a będzie W olin i że u p a trz o n y m n a nie k an d y d a te m będzie kap elan W oj­ ciech. N a m iejsce przyszłej k a te d ry biskupiej i stolicę diezezji w ołano ob rać raczej W olin aniżeli znacznie bogatszy i w p ły

-'t

w ow szy Szczecin, te n pierw szy bow iem , zn a jd u jąc się n a w y s­ pie i po d ru g iej strom e w ielkiego zalew u m orskiego, by ł m piey n a ra ż o n y n a niebezpieczeństw a najazd ó w w rogich Pom orzanom p o g an zachodnich i Niemców.

P rz erw a w p racach m isyjnych m iała w edług obliczeń Bo­ lesław a i O ttona być n iew ątp liw ie k ró tk a , trw a ła tym czasem całe trz y lata. W ypadki, k tó re ją przedłużały, są dostatecznie zarów no w polskiej ja k i niem ieckiej lite ra tu rz e znane, i nie m am y powodów do zajm ow ania się n im i n a nowo. P odk reślić je d n a k należy, że p rzez cały te n czas an i O tto n ani książę Bo­ lesław n ie spuszczali z oka Zachodniego Pom orza. Z ostaw ali z sobą n a d a l w częstej z tego pow odu -wymianie posłów i ko­ resp on d en cji1). W dalszym ciągu działali n a P om orzu zosta­ w ien i ta m p rzez O tto n a k a p ła n i i m isjo n arze Polacy, sięgający

*) Tak każe w nioskow ać cały aż nadto w yraźnie i jednoznacznie przez żywotopisarzy Ottona przedstawiony obraz wydarzeń.

(27)

n a w racającą akcją sw oją n a w e t do m iejscowości, do k tó ry c h O tton w r. 1124/25 dotrzeć n ie z d ą ż y ł1). O tton w ty m czasie w ysyłał n aw róconym Pom orzanom sprzęty liturgiczne, relik w ie św iętych, pieniądze n a w y k u p y w an ie niew olników i t p . 2), w y ­ m ieniał ró w n ież ko respondencję z księciem W arcisław em po­ m orskim i ju ż około Zielonych Ś w iąt 1127 r. zdaw ał się być b lis­ kim ponow nego w yruszenia n a P o m o rz e 3), w ypadki jed n a k ów czesne nie pozw oliły jeszcze n a to.

W ciągu te j trz y letn ie j p rzerw y znaczna część Szczecinian i W olińczyków, uleg ając poduszczeniom pozostałych w ty ch m iastach pogańskich k apłanów w róciła do sw ych daw nych w ie­ rze ń i p rak ty k . Szczecinianie próbow ali n a w e t zniszczyć w y­ staw io n y przez O ttona u n ich kościół św. W ojciecha i w ypo­ w iedzieli posłuszeństw o księciu W arcisław ow i. Polska znajdo­ w ała się w te d y w tru d n e j sy tu acji zew nętrzno politycznej, ko­ rzy stając z tego Pom orzanie usiłow ali sta ry m zw yczajem uw o ln ić się od zależności od n ie j, a i sam książę W arcisław roz­ lu źn ił sw oje związiki z K rzyw oustym . W szystko to razem w zięte spraw iło, że O tton, m im o licznych przeszkód, k tó re od stro ny państw ow ych potrzeb niem ieckich nie p rzestaw ały w dalszym

*) M. in. w ięc w łaśn ie w ciągu 1125— 1128 r. m isjonarze Polacy naw rócili „znaczną część“ m ieszkaców w yspy Uznam. Por. Herb. 3, c. 2:

2) Por. Mnich Prüf. 3, с. 2.

3) Okoliczności tej nikt dotychczas n ie w ysuw ał. W iemy o niej z przyrzeczenia, które Otton w ziął w Merseburgu w obecności króla Lotara niem ieckiego od księcia Hobolan Wirikinda (nie wiem. jakby oddać to im ię w brzmieniu słowiańskim!), że przeprowadzi Ottona po­ przez sw oje ziem ie w stronę w ładztw a W arcisławowego. Historycy przyjmują, że to spotkanie się Ottona z Lotarem i Wirikindem m iało m iejsce w czasie pobytu Lotara w Merseburgu na Wielkanoc 1128 r. Niżej zobaczymy, że w r. 1128 Otton z Lotarem w Merseburgu się n ie spotkał, przyrzeczenie w ięc owe, m ogło być dane tylko rok przedtem, kiedy to Lotar również w Merseburgu w Zielone Święta przebywaŁ Por. Annalista Saxo, r. 1127 i 1128.

(28)

ciągu staw ać m u n a drodze, postanow ił ulec n aglącym prośbom i W arcisław a i Bolesław a i ’ nie odw lekać dłużej pow tórnego w y jazd u n a Pom orze ‘j.

W yruszył bezpośrednio po pośw ięceniu O lejów w W ielki C zw artek, dn. 19 kw ietn ia 1128 r. T ym razem jech ał nie przez Polskę, lecz n a jk ró tsz ą drogą do lew obrzeżnej części k sięstw a Warcisiławowego, przez H alle, M agdeburg, Hobolin. J a k cztery la ta przed ty m , ta k i teraz, p ostara! się o zgodę n a w y jazd od papieża i od swego k ró la niem ieckiego, L otara. Zgodę króla

>) O przynaglającym liście W arcisława podaje Ebo 3·, c. 4. Historycy przesadzają w opisie ówczesnych w ydarzeń pomors­ kich, głosząc np., że w jednym m iejscu został w tedy ukrzyżowany przez Pomorzan jeden z m isjonarzy (oczywiście Polak), to znów, że doszło do form alnej nowej w ojny m iędzy księciem W arcisławem a Krzywo­ ustym , w dzasie której W arcisław w ypraw ił się aż na Płock, gdzie „zostały sprofanow ane groby przodków K rzywoustego“. Tak m iędzy innym i, ale bodaj z w iększym od innych naciskiem, podaje i M a l e - c z y ń s k d , dz. cyt., 13®, twierdzący, że w ypraw a ta m iała m iejsce w 112® r. i że to „cesarz nie tylko zdołał oderwać W arcisława od zw iąz­ ku lennego z Polską, n ie tylko zm usić poszczególne m iasta (pomorskie! do zaniechania płacenia trybutu na rzecz księcia polskiego, ale co w ię ­ cej, zdołał przeciągnąć księcia pomorskiego na sw ą stronę i skłonić go do w ypow iedzenia w ojny jego dotychczasowem u panu lennem u (Bolesław owi)“.

Istotnie żywotopisarz Ebo (3, c. Θ i 13) wkłada w usta W arcisława i B olesław a w r. 1128 w zm ianki o zaszłym niedawno („nuper“) ukrzyżo­ w aniu misjonarza, wypadek ten jednak, mimo w yrazu „nuper“ m usiał m ieć m iejsce przed pierwszym pobytem Ottona na Pomorzu, w prze­ ciwnym bowiem razie znalazłby on, jak mniemam y, inne odbicie i w ży­ wotach Ottonowych i w przebiegu wydarzeń.

Podobnie rozum iem y zanotąwaną przez Ebona (3, c. 13) w iado­ mość, jakoby K rzyw ousty w tym samym 112® r. żalił się przed Ottonem, jakoby Pom orzanie w yrzucili z grobu i rozproszyli kości jego „paren­ tum“ — parentes suos e sepulchris protraheret (gens Pomeranorum), et collisis capitibus dentes excuteret ossaque eorum per publicum ag­ gerem dispergeret. Skarga ta n ie mogła dotyczyć złożonych w Płocku zwłok rodziców B olesław a Krzywoustego. Rozważając tło wydarzeń, n ie widzimy, jaką drogą i w jaki sposób m ógłby m ało w tedy do

Cytaty

Powiązane dokumenty

W m iarę pow ­ staw ania na Śląsku coraz to nowych księstew ek pom naża się ilość tych sam odzielnych ośrodków adm inistracyjnych, gospodarczych i

Allereerst het Network Flow Problem, waarbij gezocht wordt naar die stroom door het netwerk, waarbij alle taken doorlopen worden en de totale kosten minimaal zijn.. Vervolgens is er

z Lotarem, w tedy już cesarzem, chociaż około tegoż czasu i przy udziale Ottona porzucił antypapieża Anakleta, a wszedł razem z m etropolitą Jakubem ze Żnina pod

Pero en septiembre de este año, la NASA anunció con bombos y platillos que su Reconocedor Orbital, que le da vueltas al planeta vecino desde 2006, había enviado datos según los

W zakresie przedmiotu socjologii pogranicza mieszczą się zjawiska funkcjonowania i procesy tworzenia się, rozwoju i pośredniczenia różnych zbiorowości

 Dowiem się, dlaczego doszło do

Transboundary cooperation within West Pomeranian Region interpreted by Marshal Of- fice is based on particular geopolitical site of West Pomeranian Province due to coastal

Based on energy considerations however, it is shown that the heterogeneous hydraulic gradient collapses due to turbulent near wall lift neutralizing the particle submerged